[MnU] Odcinek 49

Moda na Uke
Odcinek 49



    W ciasnej, choć przytulnie urządzonej sypialni było ciemno. Jedynie przyniesiony wcześniej z salonu nieduży telewizor, postawiony na biurku, rzucał migotliwą niebieską poświatę na ściany oraz łóżko naprzeciwko niego. Oświetlała ona dolne brzegi prześcieradła, które wydostało się spod materaca i drewnianej ramy łóżka, leżąc teraz niedbale, w paru miejscach zwinięte pod dwiema parami bosych stóp.
    Miyaji leżał na plecach, z głową opartą wysoko na poduszkach i pilotem w ręce. Jedną nogę trzymał zgiętą w kolanie, drugą wyprostowaną. Plączące się pod nią prześcieradło drażniło go, ale był zbyt leniwy i zmęczony, by wstać i je poprawić.
    U jego boku drzemał Takao. Położony na lewym boku, po prawej stronie Miyajiego, z głową na poduszkach i ręką zarzuconą na klatkę piersiową blondyna. Obaj byli nadzy, przykryci jedynie kocem. Nie ubierali się wcześniej, ponieważ byli przekonani, iż lada chwila znów będą zdzierać z siebie ubrania.
    Kiyoshi co chwila przełączał programy, szukając czegoś ciekawego, co wzbudziło by choć trochę jego zainteresowanie. Nie był jeszcze śpiący, ale wyglądało na to, że nie znajdzie sobie już zajęcia. A nie miał zamiaru budzić Kazunariego tylko po to, by porozmawiać z nim o wszystkim i o niczym.
    Tak. Jeśli już miałby go obudzić, to po to, by z nim porozmawiać. Odkąd byli razem ich związek był... dobry. Miyajiemu podobało się, szczególnie na początku, kiedy on i Takao kochali się niemal przy każdym spotkaniu, często po kilka razy z rzędu, a wciąż z tą samą energią i namiętnością. Podobało mu się, że Kazunari poświęca mu tyle uwagi.
    Ale ostatnimi czasy – od trzech, może czterech dni – zaczęły dręczyć go nieprzyjemne myśli. Wcześniej sądził, że propozycja Takao, aby się związali, spadła na niego jak z nieba. Od razu się zgodził, ponieważ chciał trwać przy boku czarnowłosego i chciał, by ten również przy nim był. Nieważne, czy kochał go, czy nie – dopóki był mu wierny i dopóki zachowywali się jak prawdziwa para, był w stanie to znieść.
    No i właśnie... tak było na początku. Teraz jednak coraz częściej obwiniał się o podjęcie pochopnej decyzji. Seks nie był wszystkim, czego chciał. Oczywiście, Takao nie zachowywał się jak seksoholik – był po prostu Kazunarim. Dokładnie tym, którego od lat znał Miyaji, z tą drobną różnicą, że teraz częściej widywał go nago i... od środka, jeśli można tak to ująć.
    Takao nie rzucał się na niego za każdym razem. Owszem, dość często się kochali, zwłaszcza na początku – teraz odrobinę mniej. Ale od tego samego początku Kazunari również traktował go, jak na chłopaka przystało – wychodzili razem na miasto, a kiedy wracali do domu, spędzali czas na kanapie. Nie uprawiali seksu, po prostu siedzieli albo leżeli w swoich objęciach, rozmawiali, żartowali. Miyaji czuł się wówczas, jakby siedział ze swoim... cóż, chłopakiem.
    Kazunari tym właśnie był, ale... od niedawna Kiyoshi zastanawiał się, czy to na pewno był dobry pomysł. Chciał przecież uczuć Takao, a nie tylko jego ciała.
    Obiekt jego nieustannych myśli poruszył się właśnie przez sen, a potem otworzył powoli oczy i zamrugał leniwie. Po chwili uniósł głowę, mrużąc oczy w migoczącym świetle telewizora, rozejrzał się wokół i ze zmarszczonymi brwiami popatrzył na Kiyoshiego.
–    Ośliniłem ci ramię – poinformował.
–    Ciężko było tego nie czuć – mruknął Miyaji.
    Takao przeciągnął się i westchnął, podciągając nieco, by móc wtulić twarz w zagłębienie szyi Kiyoshiego. Blondyn objął go ramieniem, nie mogąc powstrzymać się przed czułym pocałowaniem czubka jego głowy. Odkąd byli razem, choć czasami nadal mu dokuczał, znacznie częściej zdarzało mu się również okazać mu drobne czułostki. Nie potrafił opanować tych odruchów.
–    Co oglądasz?- Kazunari przekręcił głowę tak, by móc patrzeć na telewizor.
–    Nie wiem, szukałem czegoś ciekawego, ale chyba nic nie ma – mruknął.- Równie dobrze możemy iść spać.
–    Nie no, weź.- Takao uniósł głowę i spojrzał na niego z rozbawieniem.- Jest Sylwester! O północy stajemy w oknie, odpalamy sztuczne ognie i patrzymy na pokaz fajerwerków! Bo na festyn to już mi się nie chce iść...   
–    Masz siły, żeby wstać?- Miyaji uniósł sceptycznie brew, a Takao uszczypnął go lekko w biodro.
–    Lepiej nie nie doceniaj mojej życiowej energii, Miyaji – powiedział, uśmiechając się przy tym zmysłowo.
    Przysunął się do mężczyzny i pocałował go czule w usta. Po chwili wsunął w nie język, pogłębiając pieszczotę. Z początku Kiyoshi odpowiadał na nią, ale robił to z coraz mniejszą werwą, co nie umknęło uwadze Takao.
–    Co się stało?- zapytał czarnowłosy, odsuwając się od niego ledwie na kilka centymetrów.
–    Nic – odparł Miyaji, kręcąc krótko głową. Kazunari jednak nie dał się nabrać, nadal patrzył na swojego chłopaka wyczekująco.- No nic – upierał się dalej przy swoim.
–    Okej – powiedział Takao bardzo powoli, siadając na piętach. Zmarszczył brwi i zsunął się z łóżka. Zaczął szukać wzrokiem swojej bielizny.- Dlaczego mam wrażenie, że ta sytuacja przypomina kobiecego focha?- sapnął ze śmiechem, choć zaczął się już odrobinę stresować.
–    Nie jestem obrażony – zauważył Miyaji.
–    Tego nie powiedziałem – odparł Kazunari, sięgając po swoje bokserki i zakładając je.
    Znów usiadł na łóżku i sięgnął do stolika nocnego, na którym wcześniej położył butelkę wody mineralnej. Po seksie zawsze chciało mu się pić, więc wolał trzymać jakąś w pogotowiu. Upił kilka łyków, a potem odetchnął głęboko i znów się położył, przykrywając niedbale kocem.
–    Czuję, że nadchodzi jakaś poważna rozmowa – stwierdził z uśmiechem, wpatrując się w telewizor.
–    Przecież mówiłem już, że...
–    Wiesz, dlaczego tak często kłóciłem się z Midorimą?
    Kiyoshi zacisnął usta. Jego zdaniem to mieszkanie – a zwłaszcza znajdujące się w nim łóżko – zdecydowanie nie było dobrym miejscem na wspominanie mężczyzny, którego Kazunari nieprzerwanie kochał.
–    Dlatego, że nie wyjaśnialiśmy sobie tego, co nam ciążyło – kontynuował Takao.- Podobnie wyglądały kłótnie z Kuroko, a czasem też z tobą. Wiesz, wydaje mi się, że każdy ma w sobie coś z dziecka i czasem gniewamy się na siebie o przysłowiowe pierdoły, ale nawet jeśli, to powinniśmy być na tyle dorośli, by chociaż się do tego przyznać. Co z tego, jeśli przyniesie to odrobinę wstydu? Lepiej powiedzieć to na głos i dojść do porozumienia, niż męczyć się z tym nie wiadomo ile.
–    Jak już mówiłem...- zaczął powoli Miyaji, siląc się na spokój.
–    Problem w tym, że nic mi nie mówisz – przerwał mu głośniej Takao. Przysunął do siebie kolana, nakrywając się szczelniej kocem i spojrzał na swojego chłopaka.- Od kilku dni zdarza ci się dotykać mnie z taką... rezerwą. Tak jakbyś chciał, ale coś cię powstrzymywało. Jeśli się z kimś puściłeś na lewo, to lepiej mi powiedz!
–    Ta... co?!- Miyaji spojrzał na niego, zdezorientowany.- Nie! Rany, nie, nie zdradziłem cię, idioto!
–    No to o co chodzi?- Kazunari wyrzucił do góry ręce w geście bezradności.- Bo nie mam pojęcia, co się dzieje! Dziś rano było w porządku, popołudniu było fajnie, wieczór był zajebisty, ale teraz znowu: wystarczyło krótkie całowanie i już zacząłeś się wycofywać. I nie próbuj mi nawet wmawiać, że to coś w stylu „nie miałem ochoty” - ostrzegł, grożąc mu palcem.- Bo wiesz, że nie próbowałem się do ciebie dobrać, tylko po prostu cię całowałem. Co, masz dość?
–    Nie, nie mam dość – sapnął z irytacją, siadając wygodniej na łóżku i opierając się o poduszki.
–    Coś robię źle?
–    Wszystko robisz wręcz idealnie – mruknął niechętnie, krzywiąc się lekko.
–    Posłuchaj – westchnął Takao, łagodniejąc. Przysunął się do niego i przysiadł na piętach.- Wiem, że nie lubisz rozmawiać o swoich uczuciach. Nie lubisz przyznawać się do tego, o czym myślisz, bo uważasz to za wyjawianie słabości. Ale spójrz, rozejrzyj się.- Takao wskazał ruchem dłoni sypialnię.- Nie ma tutaj nikogo, prócz nas dwóch. Jestem tylko ja i tylko ty, dwójka znających się od lat przyjaciół. Darzymy się zaufaniem, więc nie chcę, żeby cokolwiek wstrzymywało cię przed powiedzeniem mi, co się dzieje.- Kazunari znów westchnął cicho, marszcząc lekko brwi.- A widzę, że coś jest nie tak. I będę się tym martwił, dopóki nie upewnię się, że to przeszło. To jak?- Przechylił nieznacznie głowę, uśmiechając się lekko.- Porozmawiamy?
    Miyaji przez kilka długich sekund patrzył w jego stalowoniebieskie oczy. Oczywiście, że miał zaufanie do Kazunariego. Nie tylko dlatego, że znali się od dawna i byli przyjaciółmi, nie tylko dlatego, że był teraz jego chłopakiem i kochankiem. Po prostu Takao należał do osób, którym wręcz należało ufać. Kiyoshi wiedział, że mógłby powierzyć mu każdą tajemnicę, a on zabrałby ją ze sobą do grobu.
    Choć, rzecz jasna, należałoby go o to wpierw poprosić...
–    Chodzi o to, że...- zaczął niechętnie blondyn, odwracając twarz na bok.- Zastanawiam się po prostu, ile to będzie trwało. I jak dalej będzie wyglądał nasz... związek.
–    To znaczy?- zapytał cicho Takao.- Mówiłeś, że nie robię niczego źle.
–    Bo nie robisz – odparł z westchnieniem.- I w tym właśnie sęk. Chodzimy za rękę, randkujemy, całujemy się, kochamy. Oglądamy razem filmy, jemy wspólnie posiłki, razem się nudzimy. Zachowujemy się jak zwykła para, ale...- Kiyoshi skrzywił się, wzruszając ramionami.- Po prostu nadal nie wiem, czy czujemy się jak zwykła para. A raczej, czy TY czujesz się, jakbyś był częścią tego związku.
    Kazunari przyglądał mu się z troską, marszcząc czoło. Spuścił wzrok na jego klatkę piersiową i zagryzł wargę, zastanawiając się nad jego słowami. Po chwili uniósł spojrzenie z powrotem na jego twarz.
–    Co masz na myśli?- zapytał.- Oczywiście, że czuję, że jestem jego częścią. Ten związek tworzymy razem. Ty chwytasz mnie za rękę, ja chwytam cię za rękę, ty całujesz mnie, ja ciebie. Nic nie dzieje się z inicjatywy tylko jednej strony.
–    Nie chodzi o nasze czyny – powiedział Miyaji, odwracają się w końcu i patrząc na Takao. Po chwili jednak znów niechętnie obrócił głowę.- Chodzi o to, co czujemy. Co ty czujesz, Takao.
–    Och – bąknął Kazunari, przełykając ślinę.- Więc masz na myśli... Ekhem. No tak. Mogłem się domyślić.
–    Po prostu wydaje mi się, że chyba jednak powinniśmy...- Miyaji urwał nagle, choć nie z własnej woli – to Takao pospiesznie zasłonił mu usta swoją dłonią.
–    Czekaj, Miyaji – westchnął ciężko, potrząsając głową.- Rozumiem, że to nad tym tak gorączkowo myślałeś przez ostatnich kilka dni, ale proszę, nie podejmuj żadnej pochopnej decyzji, dopóki ja nie wypowiem się na ten temat, dobrze?
    Kiyoshi był nieco zirytowany gestem swojego chłopaka, ale widząc jego spojrzenie – pełne powagi, wahania i czegoś jeszcze, jakby obawy – ostatecznie wywrócił oczami i odtrącił rękę Kazunariego.
–    No więc – zaczął Takao tuż po zaczerpnięciu głęboko powietrza.- Nie masz pojęcia, jak bardzo mam ochotę ci przywalić, Miyaji. Blondyn zmarszczył brwi, patrząc z zaskoczeniem na Kazunariego.- Zastanawiam się, czy zapomniałeś już, co powiedziałem ci, kiedy proponowałem ci bycie razem? Odpowiedz – dodał po chwili zachęcająco, kiedy Miyaji milczał, sądząc, że był to tylko wstęp do dłuższego wywodu.
–    Pamiętam – odparł.- Że jestem dla ciebie ważny, i że chcesz ze mną być.
–    Pomijasz najważniejsze – zauważył Takao, marszcząc gniewnie brwi.
–    I że kochasz mnie – westchnął Kiyoshi.- Ale nie tak, jakbyś tego chciał.
–    I teraz powiedz mi, czy twoim zdaniem ciągnąłbym nasz związek, gdyby to się nie zmieniło?
–    Nie wiem.- Miyaji wzruszył ramionami.
–    Chodzi o Midorimę, prawda?- zapytał spokojnie czarnowłosy.- Wydaje ci się, że jesteś dla mnie jego zastępstwem? Albo, że wykorzystuję ciebie, żeby o nim zapomnieć?
–    A nie jest tak?- zapytał ze zrezygnowaniem w głosie.
–    Nie – odparł Takao.
–    Więc co, chcesz mi powiedzieć, że już go nie kochasz?- prychnął blondyn.
–    Nie, oczywiście, że nie...- westchnął ciężko Kazunari.- Nie da się w jeden miesiąc przestać kochać kogoś, kogo kochało się przez tyle czasu. Czy ty próbowałeś zabić swoje uczucia do mnie?
–    Wielokrotnie – mruknął, spuszczając wzrok.
–    I, popraw mnie, jeśli się mylę, ale do tej pory ci się nie udało. Jestem po prostu za bardzo cool.- Takao uśmiechnął się, ale widząc powagę wymalowaną na twarzy Kiyoshiego, szybko mu przeszło. Rozumiał, że dla blondyna to było coś bardzo ważnego.- Posłuchaj – szepnął, siadając na nim okrakiem i dotykając jego policzka. Zmusił Miyajiego, by spojrzał w jego oczy.- To, co czuję do Midorimy, zapewne nie zniknie tak łatwo. Kto wie, może tak naprawdę nigdy nie zniknie, może już zawsze będę go do pewnego stopnia kochał. Ale to nie znaczy, że ty sam już na zawsze pozostaniesz na przegranej pozycji. Jest wręcz przeciwnie. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień to, co nas łączy, jest coraz silniejsze. Albo ja mam tylko takie wrażenie – dodał, bezradnie wzruszając ramionami. Chwycił drugą dłonią twarz Miyajiego, nie pozwalając mu, by przerwał ich wzrokowy kontakt.- Jeśli chcesz, żebym to powiedział – wyszeptał.- to powiem to, i będę powtarzał tak często, dopóki nie wbijesz sobie tego do głowy, Miyaji. Kocham cię.- Kiyoshi zaczął powoli kręcić głową, próbując umknąć spojrzeniem na bok, ale Takao siłą kazał patrzeć sobie w oczy.- Kocham cię, Miyaji Kiyoshi. Może i nie jesteś moją pierwszą miłością, ale z pewnością drugą. Czas, który z tobą spędzam, jest wypełniony tylko tobą. A czas, którego z tobą nie spędzam... jest wypełniony oczekiwaniem na ten, który z tobą spędzę.- Miyaji zamknął z westchnieniem oczy, unosząc bezwiednie dłonie i kładąc je na dłoniach Takao.- Jeśli nadal chcesz ze mną zerwać, to zrób to. Ale uprzedzam, że zacznę płakać i rozwalać ci mieszkanie.
–    Nie chcę z tobą zrywać...- jęknął cicho Miyaji, przytulając się do niego.- Kocham cię, Takao... tak cholernie cię kocham...
–    Wiem, głupolu – mruknął z uśmiechem, przytulając go. Fakt, że Kiyoshi otworzył się przed nim do tego stopnia, poruszył jego serce.- O nic się nie martw. Nic w naszym związku nie jest jednostronne.
    Miyaji mógł tylko pokiwać głową. Wolał się nie odzywać, w tej chwili nie do końca ufał własnemu głosowi. Wystarczyło już, że Kazunari usłyszał o jego uczuciach i poczuł na własnej skórze, jak drżało jego ciało, kiedy trzymał go w swych objęciach.
    Już i tak na wiele sobie pozwolił.
    I czuł się znacznie lepiej.

***

    Akashi siedział przy biurku w swoim firmowym biurze, obracając się powoli ciut w prawo, ciut w lewo na krześle obrotowym i z uśmiechem wpatrywał się w figurkę origami, przedstawiającą psa. Postawił ją na samym środku blatu i z rozbawieniem przyglądał się papierowej konstrukcji.
    Nadal nie mógł uwierzyć w to, że dał się tak podle nabrać Kuroko. Do samego końca – dopóki nie dotarli do jego apartamentu po wyjściu z balu dżentelmenów – Seijuurou uparcie wierzył w to, że ta noc zakończy się namiętnymi czułościami z Tetsuyą. Ten zaś, kiedy Akashi brał  kąpiel (w życiu nie kąpał się tak szybko!) zrobił dla niego origami i, wręczając mu je, z przesadnie poważną miną powiedział tylko: „Dziękuję za Nigou, Akashi-kun. Ten tutaj będzie twój”.
    I w ten oto sposób za podarowanie Kuroko szczeniaka, Akashi otrzymał... szczeniaka – tyle że z papieru.
    Kiedy już w końcu mi się podda – pomyślał Seijuurou z uśmiechem na twarzy.- Zrobię z nim rzeczy, które raz na zawsze wybiją mu z głowy niewinne szczeniaczki...
    Do drzwi jego biura rozległo się ciche pukanie. Akashi spoważniał w jednym momencie i odsunął na bok origami, spoglądając na zegar w laptopie – była godzina szesnasta, a o tej spodziewał się zobaczyć swoją potencjalną sekretarkę, czy raczej sekretarza, gdyż w końcu udało mu się spośród wszystkich przesłanych na e-mail CV wyłonić to jedno jedyne, należące do mężczyzny.
–    Proszę!- zawołał, siadając wygodniej w fotelu i przysuwając się do biurka. Założył nogę na nogę i oparł się o oparcie, ręce podpierając o podłokietniki.
    Drzwi uchyliły się nieznacznie i przez otwór wsunęła się najpierw głowa z czupryną brązowych włosów, a następnie cała reszta wątłego, szczupłego męskiego ciała, ubrana w granatowy garnitur. Ciemnobrązowe oczy rozejrzały się gorączkowo po wnętrzu, jakby szukając głównego bossa, choć przecież siedział on niemal na wprost niego. Akashi czekał cierpliwie, aż jego gość wejdzie do środka w całości i zamknie za sobą drzwi – co stało się po kilku długich sekundach.
–    Dzie-dzień dobry panu bardzo!- wyjąkał szatyn, ruszając pośpiesznie w kierunku biurka Akashiego, jednak po drodze potknął się o własne nogi i z hukiem wylądował twarzą na podłodze.
    Akashi był tak zaskoczony, że nie zdołał nawet unieść w zdziwieniu brwi.
–    Prze-przepraszam...- Mężczyzna spłonął rumieńcem, wstając niezgrabnie i na lekko chwiejących się nogach podszedł do fotela, by następnie na nim zasiąść.
    Akashi przyjrzał się niepewnie jego czerwonej twarzy, zastanawiając się, czy jest taka z powodu zawstydzenia, czy może jednak był to skutek tragicznie bolesnego zderzenia z podłogą.
–    Jest pan ubezpieczony?- zapytał dla pewności.
–    Ech? T-tak...
    Seijuurou westchnął cicho, przesuwając czystą szklankę w kierunku mężczyzny i sięgając po butelkę wody wysoko mineralizowanej. Napełnił nią szklankę, po czym zachęcająco skinął dłonią w jej kierunku.
–    Proszę, niech się pan napije – powiedział, zakręcając butelkę i uważnie przyglądając się mężczyźnie.
–    Bardzo dziękuję!- powiedział tamten, sięgając z wdzięcznością po napój. Akashi z niejaką konsternacją patrzył, jak szatyn głośno przełyka łyk za łykiem, jakby nie pił od dobrych kilku dni. Pijąc zaś, kontemplował wzrokiem sufit, lecz w pewnym momencie zerknął na Seijuurou, a widząc, że ten wpatruje się w niego, mężczyzna zakrztusił się, opluwając brodę wodą.
    Akashi, wciąż z butelką w rękach, zamarł w bezruchu, nie mając pojęcia, co zrobić. Był w stanie jedynie na niego patrzeć i czekać, aż biedak się udusi.
–    Prze-przepraszam – wycharczał w końcu tamten, trzęsącą się dłonią odkładając szklankę na biurko.
–    Niech się pan nie przejmuje, panie...- Akashi poszukał w pamięci nazwiska.- Furihata.
    Mężczyzna uśmiechnął się nerwowo, skinąwszy głową.
–    Z-zgadza się, Furihata Kouki...
–    Czy to pana pierwsza rozmowa kwalifikacyjna, Furihata-san?- Seijuurou odłożył butelkę na bok i podał mężczyźnie opakowanie chusteczek. Ten znów skinął głową, wyjmując jedną z nich i wycierając pospiesznie brodę.
–    N-nie – odparł.
–    Druga?
–    N-nie...?
–    Trzecia?
–    Ósma – westchnął.
–    Nie jestem pewien, czy zatrudnienie pana będzie korzystne – powiedział z wahaniem czerwonowłosy.- Ma pan pomagać mi w zarabianiu pieniędzy, a nie odbierać je w ramach swojego ubezpieczenia...
–    Och, nie...- jęknął Furihata.- P-proszę się nie przejmować, bła-błagam pana! J-ja po prostu... je-jestem tylko nerwowy, ale... ale dobrze wykonuję swoją pracę! Przysięgam, nie zawiedzie się pan na mnie!
–    Ach tak?- Akashi uniósł lekko brew, przypatrując się gościowi.- Z jakiego powodu zmienia pan pracę?- Przeglądając wcześniej jego CV zauważył, że jeszcze w tym miesiącu mężczyzna pracował w przynajmniej dwóch innych zakładach.
–    Ehm...- Furihata zarumienił się mocno.- Ja... czułem się niekomfortowo w... poprzednich firmach.
–    Był pan molestowany?
–    J-jak pan może ta-tak bezpośrednio...?!... tak.- Spuścił głowę, zawstydzony.
–    W sumie to się nie dziwię – mruknął pod nosem Akashi, lustrując uważnie wzrokiem młodego mężczyznę. Był szczupłej budowy i raczej niezbyt wysoki, do tego miał jasną, gładką cerę. Gdyby miał długie włosy, mógłby uchodzić za całkiem atrakcyjną kobietę.
–    Nie obiecuję, że tutaj będzie pan bezpieczny – powiedział ot tak, by sprawdzić, jak bardzo mu zależało.
–    T-to nic!- wykrzyknął Furihata.- Chcę... znaczy, muszę... bo... bo potrzebuje pracy. Nie mogę już uciekać... Tym razem na pewno się postawię!
    Akashi zaczął bawić się długopisem, obracając go między palcami. Nawet w najmniejszym stopniu nie był przekonany co do zatrudnienia tego człowieka. Poza faktem, że był zwyczajnie w jego guście, nie widział w nim nic interesującego. Jako jego sekretarz nie może się jąkać, bo nie będzie w stanie porozumieć się z jego pracownikami i kontrahentami, w dodatku istniała obawa, że mężczyzna zabije się choćby przy ukłuciu długopisem...
    Ale Seijuurou tak bardzo miał dość zatrudniania kobiet jako swoją sekretarkę, a Furihata Kouki był jedynym mężczyzną, jaki się do niego zgłosił...
–    Tygodniowy okres próbny, potem umowa na stałe – mruknął niechętnie Akashi.
–    W-więc... je-jestem przyjęty?!
–    Na razie to tylko próba, ale proszę dać z siebie wszystko. - Akashi uśmiechnął się oszczędnie.
–    Dzię-dziękuję panu bardzo!- Furihata zerwał się z miejsca, wyciągając do niego dłoń i przy okazji potrącając swoją szklankę. Seijuurou ze stoickim wręcz spokojem przyglądał się wodnej plamie, która rozlała się po blacie biurka, powoli skapując na podłogę. Pochwalił się w duchu za to, że zdążył wypełnić i schować papiery przed przyjściem Furihaty.- Och, rany, tak bardzo pana przepraszam!- krzyknął w panice Kouki.- Ścierka, ścierka... nie, zaraz, nie znajdę tu ścierki...! Ach, chusteczki!- Zaczął nerwowo grzebać po kieszeniach spodni, jednak po chwili jęknął głośno i rzucił się do stojącego na biurku tekturowego opakowania z chusteczkami, które wcześniej podał mu Akashi..- Przepraszam, użyczę sobie!
–    Ależ proszę.- Seijuurou machnął ręką, wzruszając ramionami.
    Przyglądał się nerwowym ruchom mężczyzny, który wręcz wyrwał z opakowania kilka chusteczek i przycisnął je pospiesznie do biurka. Następnie z paniką spojrzał na podłogę pod swoimi butami, gdzie skapywała woda. Chwycił kolejnych kilka chusteczek i pochylił się, by wytrzeć również panele, jednak niefortunnie z hukiem uderzył czołem o kant biurka. Jęknął głośno, jednak najwyraźniej uważał wytarcie podłogi za priorytet.
–    Za rogiem jest szpital, gdyby potrzebował pan konsultacji – powiedział Akashi, kiedy mężczyzna, płonąc z zażenowania, podniósł się i zebrał mokre chusteczki.
–    Spo-spokojnie, mam mocną gło-głowę...
–    Proszę zjawić się jutro o godzinie dziesiątej – rzekł Seijuurou.- Pańskie szkolenie przeprowadzi obecna sekretarka.
–    Dzię-dziękuję raz jeszcze!- Mężczyzna ukłonił się pospiesznie.- T-to naprawdę wiele dla mnie znaczy! Ba-bardzo panu dziękuję za po-podarowanie mi szansy!
–    Proszę jej nie zmarnować – westchnął Akashi.
–    Bę-będę dobrym pracownikiem!
–    Bardziej obawiam się o pańskie życie, niż kompetencję do wykonywania pracy – przyznał Seijuurou, na co Furihata, o ile to możliwe, poczerwieniał jeszcze bardziej.
–    Prze-przeżyję...- wymamrotał.
–    Może pan odejść.- Akashi machnął ręką.- Do zobaczenia jutro, Furihata-san.
–    Do-do-do widzenia!
    Furihata znów pokłonił się przed nim, po czym ruszył do wyjścia, tym razem na całe szczęście nie potykając się i nie uderzając w nic. Seijuurou odprowadził go skonsternowanym wzrokiem, po czym spojrzał na wytarty do sucha blat. Zmarszczył lekko brwi i westchnął cicho, zauważywszy, że jego psi origami namókł od spodu i przekrzywił się.
–    No pięknie – mruknął, biorąc go do ręki.
    Wyglądało na to, że Furihata Kouki zabił mu szczeniaka.


20 komentarzy:

  1. Furihata, ty draniu! Jak mogłeś zabić Akashi'emu szczeniaczka?!
    A ty, droga Yuuki... jeśli zrobisz z nich parę znajdę cię i zakopię, Akashi ma być z Kuroko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Kusi mnie, żeby odpowiedzieć, ale w ten sposób zdradzę fabułę, więc nie ma mowy xD *milczy* ☻☺

      Usuń
  2. Zgadzam się z osobą wyżej nie daruje ci Yuuki jak będą razem ): Kuroko ma być z Akashim i koniec albo też Cię znajde ! Co do rozdziału naprawdę serduszko mi waliło przez cały rozdzial ^^ piesek z origami słodziutkooko •v• trochę miałam nadzieję że Takao będzie z Midorma ale chyba się na to nie zapowiada ;/ ale ten paring tez mi się bardzo podoba jest w nim slodycz która bardzo lubie :) NO nic Yuuki zdaje się na ciebie!!Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, kochana, jest jeszcze tyyyyle odcinków przed Wami! Tyle jeszcze się zdarzyć może, że kto wie, kto wie... Może jeszcze Shin-chan ma szansę, a może Kuroko zabije Furihatę? xD
      Zobaczymy! :D Cieszę się, że się podobało! Bardzo dziękuję za komentarz, ja również cieplutko pozdrawiam! ☺♥

      Usuń
  3. Kochana Yuuki pozwalam ci ich zeswatać, nawet na to czekam. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xDD Nie zapędzajmy się xD Ale wszystko przed nami, więc kto wie... ☺

      Usuń
  4. Od tego momentu moim OTP w tym opowiadaniu jest Takao i Miyaji. Midotaka to moje OTP poza ramami MnU, ale tutaj..byłabym zła, gdybyś ich nagle zeswatała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie samej bardzo się podoba wizja MiyaTaki *-* Ale z drugiej strony jestem też fanką MidoTaka... i TakaKuro... xDDDD Skonsultuję się z moją drugą osobowością i zobaczymy jak to będzie xDD

      Usuń
    2. Kompletnie nie widzę TakaKuro w tym opowiadaniu. Ogólnie nie uważam, by w ogóle do siebie pasowali, ale w tym opowiadaniu to już szczególnie. Po prostu tego nie widzę xDDDD Już prędzej Kuroko jako forever alone, choć życzę mu, by sobie kogoś znalazł ^_^
      Wiadomo, każdy lubi co innego ;)

      Usuń
  5. Naprawdę chciałabym się wypowiedzieć na temat pierwszej części rozdziału,ale,ale to NIEMOŻLIWE po tym co zaserwowałaś w drugiej jego części Droga Yuuki!No..albo w sumie no dobra,czysta sympatia do Takaosia nie pozwala mi tego jednak pominąć.Tak całkowicie szczerze o całym tym wątku TakaMidoMiyajietecera:było fajnie.I niby teraz...też jest fajnie,ale mnie nie pasi.Nie pasi mi i już!Jest za zwykle!Zbyt normalnie jak na MnU!Że niby Takaoś znalazł szczęście w ramionach najlepszego przyjaciela a Midoś sobie,jak żył,tak żyję zatracony w Akashim?TFU.Nie ma bata.Nie zgadzam się.Może jestem zbyt okrutna dla Takasia,ale nie zgadzam się na jego szczęście z Miyajim :/.Oczywiście też dla mnie NIE MA OPCJI dla MidoTaki tutaj.Jeżeli już,to na pewno nie dla takiej typowej lowkowej MidoTaki.Nie żywię jakiegoś głębszego przywiązania do postaci Miyajiego,więc pozwolę sobie mieć wyciuchciane na to,co z nim by się działo,ale pozwolę sobie przedstawić moje pragnienie odnośnie rozwinięcia tego wąteczku Takałki x3 Tak więc,absolutną koniecznością jest to,by Takao wylądował w łóżku Akashiego.W sumie...to tylko na tym mi zależy,lol.Takao w łóżku Akasha...można wtedy też zrobić BUM!ŁUP!PAŁ!,i wsadzić tam Midorimę i wtedy...albo nie...niech się Takaś zadurzy w Akashim....taaaaak...to jest to...to by było coś...nie,tak napradę,to chyba nie...albo może...generalnie to po prostu myślę,że sytuacja w której Takao by złapał jakąś ''relację'' z Seijuurou by mogła ciekawie namieszać w tym całym bajzelku...chyba to tyle.Tak w sumie to się nie wypowiedziałam o pierwszej części,bo chyba tak szczerze dla mnie to,co się dzieję jest po prostu nie na miejscu.Nie jest to właściwa fabuła.Oni nie powinni być razem i już :c...Neeeh~!
    A teraz czas na naszą bombkę!FURIHAAAAAAAAATA!To jest człowiek,którego potrzebował w swoim gabinecie Akashi!To jest człowiek,którego wszyscy potrzebowaliśmy.Ta cała scenka z niezdarnym Koukim wywalającym coś co chwilę,była niby taka ''typowa'',a i tak przez cały czas mnie bawiła cholernie x3 Urooooooczy fajtłapa i Akashi,który mruczy pod nosem niecne plany...tak...tak...ja chcę Akshiego w sądzie za molestowanie pracownika!!!Tak na początku,nie wiedzieć czemu,myślałam,że to Nijimura...no niby na sekretareczkę to on nie pasuję...no,aleee...no dobra!Nieważne!Tutaj trzeba poczekać na aferę z lampą! <3 Wracając do AkashixKouki...nie mówmy tu od razu o jakiś wielkich uczuciach...ale Seijuurou mógłby go troszkę podręczyć.Jak najbardziej.Można.A nawet trzeba.Powinno się.To taka sama powinność,jak zbieranie zakrętek od butelek na jakieś szczytne cele.Tak się po prostu robi.Bo to dobre.Bo to wchodzi w nawyk po prostu.I sprawia dobro.To dobro,Yuuki.Akashi gry,gry,gry----->Furihata.DOBRO.Uwierz mi Yuuki.U-W-I-E-R-Z.Na początku to nie cierpiałam tego paringu kompletnie tak w ogóle xD.Pamiętam nawet moje rozczarowanie,gdy wrzuciłaś(to było daaaaaaaawno temu)coś nowego a tu AkaszFuri :< A teraz?Błagam ZRÓB TO!!!<3
    Teraz pragnę się odnieść do wypowiedzi osób powyżej życzących sobie AkaKuro.WYRAŻAM SPRZECIW!MnU to wyraz pokrętnych pomysłów paringowania Yuuki-san!Nie zgodzę się na ten canon.Naprawdę w przypadku Kuroko liczę na jakieś zaskoczenie,ciekawe rozwiązanie.No bo...z Kagamim już był,Ogiwara zaorany..Aomine i Kisiaczek braciaszki,więc odpadają(choć licho tam Cię wie)Takao raczej nie...Akashi...no cóż,po prostu myślę,że jak na razie wystarczająco nasycasz nas AkaKuro....ciągle żywe w umysłach Ciernie i rozpoczynająca się Anarchia powinny jak na razie wystarczyć...ne?Ne?NE?Ne? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończąc ten mój wywód ''ja to bym tak to zrobiła,a tego to bym tak nie robiła''(cóż ze mnie za niewdzięczna czytelniczka!-KURDĘ,NIEPRAWDA,OKEJ?To nie tak miało być :c To nie tak ma brzmieć!Akysz!A kusz!A kasz!hihihi...nie no nevermind...chyba... ,-,?)Emmm....ekhem!A więc podsumowując,jak zawsze ŚWIETNY ROZDZIALIK.Jestem najedzona.Pyszne,pyszne amu!Z niecierpliwością czekam na dalsze losy bohaterów!W suuuumie...to najbardziej chyba na losy KisexOikawa,bo w końcu nie rozumiem xd
      Z wyrazami szacunku i oddania,kłaniam się nisko,posyłam wenę i do następnego!

      Usuń
    2. Rany boskie, no mogę to powiedzieć już chyba bez żadnych obaw - w życiu bym się nie spodziewała, że któraś z czytelniczek wyniucha, że COŚ TU JEST NIE TAK xD
      OCZYWIŚCIE, ŻE COŚ TU JEST NIE TAK. YUUKI I SZCZĘŚLIWE ZWIĄZKI W "MODZIE NA UKE"?! I TO W DODATKU NA POCZĄTKU-POCZĄTKU FABUŁY?! Przecież to dopiero 49 odcinek, z jakichś... pięciu tysięcy? xD Wiem, życia mi nie starczy, ale spokojnie - obiecałam Wam przecież, że "Moda na Uke" to będzie prawdziwy MULTI PAIRING, a ponieważ to "Moda na Uke", to... no, to "Moda na Uke" i tyle xD
      Także okej, możesz być spokojna, że... i, zaraz, chwila, co to w ogóle ma znaczyć, że mi tu zaglądasz do umysłu, co?! xDDD Serio, czasem jak mi jakaś czytelniczka coś napisze trafnego, to za cholerę nie wiem, co odpisać, bo kusi mnie, żeby zdradzić, co będzie dalej... XD Ale nie! Czekaj cierpliwie ☺☺☺☺ Ja fabuły nie zdradzę, choćbyś mi zaproponowała moją ulubioną czekoladę (Milkę oreo, tak jakby co ☺ Najlepiej tę dużą ☺).
      Co do Oikawy to już się raczej nie pojawi... dla Kise mam zupełnie inne, bardzo ciekawe plany, o których wkrótce się przekonacie... Hy...hy...hy... *śmiech godny Riko*
      Cieszę się, że się podobało! Ja sama z niecierpliwością czekam na wenę, żeby dać Wam jeszcze więcej rozdziałów i zobaczyć Wasze reakcje! :D
      Dziękuję za komentarz i do następnego! ♥

      Usuń
    3. Zniosę wszystko, tylko nie Takao w łóżko Akashiego. Miałabyś mnie na sumieniu Yuuuuuuuuuuuuuki ^_^

      Usuń
    4. Wiesz, kochana, to jest Moda na Uke więc nie ma opcji, żeby nie zdarzyło się coś, co czytelnikom się bardzo nie spodoba xD Nie mówię, że to AkaTaka (AHAHAHAHHAHA, ALE TO ŚMIESZNIE BRZMI), ale trzeba mieć świadomość, że coś może pójść nie tak xD

      Usuń
  6. Wciąż czekam aż Testu ulegnie Akashiemu :D Mam nadzieję, że kiedyś to się stanie i że Furihata nic nie zepsuje, Yuuki-san.
    Co do opowiadania, świetne jak zawsze. Takao taki słodki, a Akashi myśli tylko o Kuroko, jak zwykle :D
    A tak nawiasem mówiąc, w ogóle nie pamiętam tego całego Miyajiego z KnB... Oglądałam to na wakacjach w 2016, a zapomniałam większość wydarzeń, chyba muszę sobie przypomnieć wszystkie trzy sezony xD
    Buziaki :* ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahhh, wszyscy na to czekamy, nawet ja! xD
      I spokojna głowa, kochana, ja do dziś nie skończyłam trzeciego sezonu xDDDDDD Sama nie pamiętam, co się tam działo - ale czytam sobie teraz mangę, bo oczywiście mam zakupioną całą serię. Czytam, żeby mnie naszło jeszcze więcej natchnienia i poweru na kolejne shoty z tego anime ♥♥♥ (A Miyaji to ten blondyn z Shuutoku, oczywiście, ten od ananasów xD [w mandze mówią o ciężarówce .-.])
      Cieszę się, że się podobało! :D Do zobaczonka!

      Usuń
  7. Przepraszam z góry za ogólną nieskładność wypowiedzi ( kolejną nockę z rzędu zarywam xD), ta scena z Takao była taka urocza, bo normalnie cud, miód porzeczka ^^
    Ja tutaj czekałam na Akakuro i co? I co?! I płuco, nic. Kuroszek się inteligentnie wywinął XD
    Czyżby Furihata skończył liceum? Czy po prostu ot tak sobie dorabia?
    Życzę miłego dzionka, pozdrowionka i do następnego :*
    PS Wybacz krótką notkę, lecz mam takie bezwenie, że to aż boli ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, bo ja tak specjalnie c: Wodzę Was za noski, żeby potem dać coś zupełnie innego, niż oczekiwaliście, mwahahaha.
      Widać mam też sadystyczną stronę xD
      Również pozdrawiam ♥

      Usuń
  8. Yuuki to było cudne ...ale nie pisze tego komętarza tylko po to aby pisać 10 minutowy komętarz o tym jakie to jest cudowne i że to opo uzależnia tylko...Chciałabym spytać czy napisałabyś coś z czytelnik x postać ? Najbardziej bym chciała kontynuacje z Kasamatsu ,ale jeśli ci sie to znudziło to nie bede naciskać i zdam się na moją wyobraźnie ...chociaż ty masz lepsze pomysły niż ja ....
    Papatki

    Ps:Weny życze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Ciężko mi powiedzieć, kochana :c Na razie nie mam weny na Czytelnik x Postać, no ale kto wie, jak mnie najdzie to napiszę (oczywiście tylko z KnB). Zobaczymy, ale się nie nastawiaj c:
      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń