Szansa na seme

–    Kagami...?
    Taiga przekroił dopiero co obrane jabłko na pół i spojrzał na swojego chłopaka, leżącego obok w łóżku. Sam Kagami zajął miejsce na krześle obok niego, by móc cały czas doglądać Aomine i, w razie potrzeby, odpowiednio szybko zareagować, gdyby coś się działo.
–    Jesteś tu, Kagami?- wyszeptał Daiki. Oczy miał zmrużone, głowę skierował w przeciwną stronę, patrząc na okno po swojej prawej.
–    Jestem – odparł Taiga, przekrawając dwie połówki jabłka na dwie kolejne. Wydrążył z nich pestki, spoglądając z troską na ciemnoskórego.- Głodny? Obrałem dla ciebie jabłko.
–    Mmm...- Aomine uśmiechnął się słabo, powoli odwracając ku niemu głowę. Ledwie dostrzegalnie poruszył dłonią, wyciągając ją w stronę Kagamiego. Taiga odłożył na stolik nocny miseczkę z jabłkiem, po czym przysiadł na brzegu łóżka, biorąc Daikiego za rękę i odgarniając z jego spoconego czoła włosy.- Zrobiłeś króliczki...?
–    Nie – odpowiedział, kręcąc głową.- Lepiej, żebyś nie jadł skórek, mogą ci ciążyć na żołądku.
–    Rozumiem...- Daiki westchnął cicho, wpatrując się w wiśniowe oczy ukochanego.- Wiesz, Kagami... Gdybym wiedział, że umrę w tak młodym wieku... wcześniej wyznałbym ci miłość.
    Taiga spuścił powoli wzrok na jego klatkę piersiową, poruszającą się przerażająco powoli pod kocem. Otworzył usta, chcąc się odezwać, jednak jego gardło nie było w stanie wykrztusić z siebie choćby słowa. Kagami pokręcił bezradnie głowa i westchnął. Mógł tylko pochylić się nad Daikim i złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
–    Odpoczywaj – szepnął po chwili, opierając czoło o jego czoło.- Prześpij się.
–    Nie zostawiaj mnie – poprosił Aomine, ściskając słabo jego dłoń.- Nie teraz...
–    Nie zostawię, będę tuż obok – obiecał, prostując się.
–    Boję się, Kagami...
    Taiga nie był w stanie patrzeć mu w oczy.
–    Ja też – mruknął.
–    Czy... czy zanim umrę... mógłbyś coś dla mnie zrobić?
    Kagami zamknął oczy i przetarł dłonią czoło, wzdychając ciężko.
–    Aomine... ile razy mam ci powtarzać, że to tylko przeziębienie?
–    Nie psuj chwili, Tygrysie – burknął Daiki podejrzanie mocnym tonem, marszcząc gniewnie brwi. Po chwili zreflektował się jakby i przybrał na twarzy pełną cierpienia i katuszy minę.- Proszę, Kagami...
–    Aho, poważnie, zaczynasz mnie coraz bardziej przerażać – mruknął Taiga, krzywiąc się.- Chcesz to jabłko, czy sam mam zjeść?
–    Prośba, którą do ciebie mam zaspokoi twój...
–    Nie, Aomine, nie obciągnę ci – przerwał mu stanowczym tonem Kagami, patrząc na niego z kamienną twarzą.
–    Co? Czemu?- Daiki spojrzał na niego z wyrzutem.- A tak w ogóle, to skąd wiedziałeś o co chodzi, jeszcze nie skończyłem mówić!
–    Musiałbym cię nie znać, żeby dać się nabrać na to pseudo-umieranie.- Czerwonowłosy wywrócił oczami.- To oczywiste, że tylko ty potrafiłbyś w ostatnich dniach swojego życia poprosić o seks.
–    Chciałem pójść ci na rękę i poprosić tylko o grę wstępną – mruknął Daiki obrażonym tonem, odwracając głowę i unosząc dumnie podbródek – w miarę możliwości, jako że wciąż leżał.
–    Mając nadzieję, że mi stanie i będę chciał się zaspokoić, a że rzekomo „nie miałbyś na nic siły”- mówiąc to Kagami uniósł dłonie i kiwnął dwukrotnie palcami wskazującym i środkowym.- liczyłbyś na to, że będę cię ujeżdżał.
    Aomine przełknął ślinę, spoglądając na swojego chłopaka i wiercąc się niespokojnie. W gruncie rzeczy Taiga trafił w dziesiątkę, właśnie taki plan ułożył sobie w głowie ciemnoskóry. Potwornie nudził się, leżąc samotnie w sypialni i gorączkując, a że słyszał, iż „wypocenie” się to najlepszy sposób na pozbycie się choroby, miał nadzieję, że uda mu się nabrać Kagamiego.
    I przy okazji urozmaiciłby ich dzień.
    Kagami sięgnął po miseczkę i wyjął z niej kawałek obranego już jabłka. Odgryzł kawałek i przeżuł, spoglądając na swojego chłopaka dość sceptycznie.
    Doprawdy – pomyślał.- Pięć lat związku, trzy lata mieszkania pod jednym dachem i w jednym łóżku, a on sądzi, że jeszcze się na nim nie poznałem?
    Daiki podniósł się i usiadł po turecku, wzdychając ze zrezygnowaniem. Było mu gorąco, nie tylko w prawdziwym tego słowa znaczeniu – było mu gorąco także na umyśle i duszy, a mówiąc prościej, po prostu całym sobą pragnął, żeby Kagami zajął się jego członkiem.
–    No daj gryza – mruknął ciemnoskóry, nastawiając otwarte usta. Taiga już chciał wsunąć w nie odgryzioną wcześniej drugą połowę, ale Aomine odwrócił twarz.- Nie tak. Z buzi.
–    Z buzi?- bąknął Kagami.
    Daiki patrzył na niego w milczeniu, najwyraźniej nie mając zamiaru wytłumaczyć, o co mu chodziło. Na szczęście jednak Taiga już po chwili pojął, co miały znaczyć jego słowa. Westchnął ciężko, po czym wsunął kawałek jabłka między wargi i przysunął się do Aomine. Ten zaś uchwycił ostrożnie owoc zębami, a kiedy wylądował on już w jego ustach, czule pocałował wargi Kagamiego.
–    Widzisz jak słodko?- wymruczał z uśmiechem.
–    Romantyczność niezbyt do ciebie pasuje, Aho...- westchnął cicho Taiga, jednak zarumienił się lekko, cofając się, zawstydzony tak, co tu ukrywać, kochanym gestem.
–    Możesz to zwalić na gorączkę – stwierdził Daiki, wzruszając ramionami.- Dostanę jeszcze kawałek?
–    Weź sobie, przecież masz w miseczce...- mruknął Kagami, rumieniąc się jeszcze bardziej.
–    No weź, nie bądź taki – wymruczał z uśmiechem Aomine, przysuwając się jeszcze bliżej i obejmując go w talii ramionami.- Zobacz, nie mam rączek, nie mam jak wziąć. Musisz mnie nakarmić. Z buzi – dodał, widząc, że Taiga sięga po jabłko.
    Mężczyzna znów westchnął cicho, po czym wsunął kawałek owocu do ust i ponownie nadstawił się Daikiemu – który ochoczo odgryzł połowę, muskając wargi Kagamiego.
–    Druga połowa dla ciebie, Tygrysku.
–    Prosiłem, żebyś mnie tak nie nazywał...- Taiga zjadł drugą połówkę. Ponieważ Aomine patrzył na niego wyczekująco, z westchnieniem po raz kolejny podał mu z ust kawałek. Daiki odgryzał tylko połowę, zawsze przy tym czule całując Kagamiego i wciąż go obejmując.
–    Dawno nie było nam tak miło – westchnął Aomine, kiedy zjedli już całe jabłko i Taiga odłożył miseczkę na stolik nocny. Ciemnoskóry oparł policzek o ramię swojego chłopaka i zamruczał leniwie.- Śpiący jestem...
–    To zdrzemnij się – powiedział Kagami.- Musisz odpoczywać, jeśli chcesz iść pojutrze ze mną pograć.
–    Chodź, połóż się obok mnie – poprosił, robiąc mu miejsce i odsuwając się pod ścianę.- Nie zrobię nic podejrzanego, obiecuję. Przyda mi się po prostu przytulanka. I tak nie masz już co robić, nie? W domu posprzątane, ugotowane i w ogóle...
    Kagami milczał przez chwilę, rozważając wszystkie za i przeciw. Rzeczywiście, kiedy rankiem Aomine odsypiał pół nieprzespanej przez chorobę nocy, Taiga w ciszy posprzątał ich mieszkanie i ugotował obiad, a nawet zdążył zrobić pranie. Nie miał zajęć na teraz, więc tak czy tak pewnie położyłby się na kanapie w salonie i oglądałby nudne filmy, czekając aż jego chłopak się obudzi, domagając się uwagi.
    Cóż, rzeczywiście równie dobrze mógł położyć się obok niego i może zdrzemnąć. Nie bał się, że zarazi się od ukochanego, w końcu sporo życia spędził w Ameryce, a tam zdążył uodpornić się na zarazki.
–    No dobra – mruknął, wstając.
    Poprawił pościel, przykrywając szczelniej Daikiego, a sam położył się na niej, wcześniej zabierając z fotela koc, którym następnie się nakrył. Aomine przysunął się do niego, obejmując go ramieniem i przyglądając mu się uważnie.
–    Coś nie tak?- zapytał w końcu Taiga.
–    Nie myślałeś kiedyś o tym, żeby wyrwać sobie te dolne brwi? Wyglądałbyś normalniej.
–    Co ci nagle zaczęło w nich przeszkadzać?!- warknął ze złością czerwonowłosy. Aomine zamrugał, zaskoczony.
–    Nigdy nie mówiłem, że mi nie przeszkadzają – zauważył.
–    Ty...- Kagami zacisnął usta.- Wiesz, ja też nigdy nie mówiłem, że nie przeszkadza mi twój penis w moim tyłku, więc może ci go wyrwiemy, co?
–    To co innego.- Aomine uśmiechnął się do niego niemal pobłażliwie.- Mi on jest potrzebny, a tobie rozdwojone brwi nie bardzo.
–    Nie powiedziałbym, że z niego jest jakiś użytek – mruknął Kagami, patrząc znacząco w dół, mniej więcej na krocze ciemnoskórego.
    I wtem nagle przyszedł mu do głowy całkiem dobry pomysł. Przecież Aomine gorączkował, był chory, a co za tym idzie – osłabiony. W dodatku miał czelność wygłaszać jakieś niemiłe uwagi pod adresem brwi Kagamiego, do których on osobiście nic nie miał.
    Czyż to nie była idealna okazja, by pokazać Daikiemu, gdzie jego miejsce?
–    Wiesz, mógłbym ci wymienić kilka sytuacji, w których mój penis się przydaje – wymruczał z uśmiechem Aomine, nieświadom knowania swojego chłopaka.
–    Mmm, jestem pewien, że byś mógł – powiedział Kagami, obracając się w jego stronę i przysuwając się do niego. Tym większe było zaskoczenie Aomine, kiedy Taiga położył mu dłoń na policzku i pocałował go.
–    Nie boisz się, że się zarazisz, tygrysku?- mruknął z uśmiechem Daiki, odwzajemniając pieszczotę.
–    Uhh, nie dbam o to – westchnął Kagami.
–    Tu – wymruczał Aomine, chwytając jego dłoń na swoim policzku i przenosząc ją na swoje krocze.- Dotknij mnie tutaj, Taiga...
    Kagami bynajmniej nie miał zamiaru oponować. Wsunął dłoń pod spodnie piżamy Aomine, po czym dotknął jego męskości. Pieścił ją silnymi, lecz ostrożnymi ruchami, sięgając również do jąder. Następnie począł przesuwać po nim powoli dłonią, czując, jak członek jego chłopaka zaczyna twardnieć.
    Aomine triumfował. W prawdzie chwilę wcześniej zdążył się poddać i postanowił dać sobie spokój z namawianiem Kagamiego na seks, ale skoro czerwonowłosy tak nieoczekiwanie sam zaczął się do niego dobierać, to Daiki absolutnie nie miał nic przeciwko. Zgiął prawą nogę w kolanie, opierając stopę o materac, tak aby Taidze wygodniej było dotykać jego penisa.
    Właściwie... skoro Kagami był tak kochany i chciał zadbać o potrzeby Aomine, to może zrobi dla niego tę przyjemność i odwzajemni się czymś równie przyjemnym.
–    Czekaj – powiedział cicho, odrywając się od jego ust.
–    Co jest?- Taiga wbił w niego nieco zamroczone spojrzenie.
–    Połóż się – szepnął Aomine, całując go krótko.
–    Nie chcę, po co...?
–    Jak już z tobą skończę, nie będziesz miał siły, żeby zrobić cokolwiek innego – prychnął ciemnoskóry, wyplątując się spod pościeli.
    Stanął nad nogami Taigi, opierając się kolanami o materac, po czym zaczął mocować się z paskiem jego spodni. Kagami najwyraźniej zrozumiał jego zamiary, ponieważ wyręczył go w tym i sam z łatwością pozbył się zarówno spodni, jak i bielizny.
    Aomine ułożył się wygodnie między jego nogami. Co prawda kochał Taigę, ale nie oznaczało to, że lubił mu obciągać. Sprawianie mu przyjemności uszczęśliwiało także i jego, lecz mimo wszystko musiał robić rzeczy, które normalnie powinna robić kobieta. A on był stuprocentowym mężczyzną.
    Oczywiście, co innego, gdyby na jego miejscu był Kagami – on był do tego wręcz stworzony.
    To znaczy, do robienia Daikiemu przyjemności.
    Tylko jemu.
    Kagami przyglądał się Aomine, kiedy ten pochylał się nad jego kroczem i brał do ust jego członka. Wsunął dłoń w jego granatowe włosy i zacisnął lekko palce na jego głowie, by nadać jej odpowiednie dla siebie tempo. Gdyby Daiki częściej zabierał się za robienie mu loda, wiedziałby, co lubi Taiga. Oczywiście, Kagami bynajmniej nie miał zamiaru narzekać, ale jednak nie obraziłby się również, gdyby Aomine poświęcał tej czynności tyle uwagi, co Kagami, kiedy był na jego miejscu.
    A był znacznie, znacznie częściej.
    Nie można było jednak powiedzieć, że Daiki się nie starał. Być może nie był tak wprawiony jak jego chłopak, ale doświadczenie mogłoby pomóc mu dogonić go w tych jakże przydatnych umiejętnościach. Póki co starał się naśladować ruchy Kagamiego, które pamiętał z licznych gier wstępnych jego wykonania.
    Najpierw powoli, żeby nawilżyć całego członka – wtedy gładko przesuwa się między wargami. Co prawda lepszy byłby lubrykant, mieli zresztą pod ręką jeden z tych smakowych, ale Aomine nie chciał tracić czasu na jakieś tam środki pomocnicze. Tym zajmie się później, kiedy zacznie dbać o własne potrzeby, kilka centymetrów niżej od punktu, którym zajmował się teraz.
    Tak więc zaczął powoli, a kiedy penis Taigi był już odpowiednio wilgotny od jego śliny, Aomine przyspieszył nieco ruchy, starając się jednocześnie pieścić członka językiem. Nie było to dla niego łatwe, nie przyzwyczaił się jeszcze do rozmiaru Kagamiego – przynajmniej nie w ustach – ale i tak się starał. Zerkał raz po raz na swojego chłopaka, który oddychał głęboko, przypatrując mu się i raz po raz albo przyciągając jego głowę do siebie, albo ciągnął lekko za włosy.
    Kiedy Daiki poczuł, że zaczyna brakować mu powietrza, wycofał się i odetchnął. Zajął się lizaniem męskości Kagamiego po całej jego długości, najpierw z lewego boku, potem z prawego, a następnie od samego dołu, ku górze. Przez krótką chwilę ssał żołądź, a następnie przeniósł się do jąder. Ssąc je i delikatnie podgryzając, jednocześnie poruszał dłonią wzdłuż całego członka.
    Taiga doszedł po niedługiej chwili, tryskając na swoje podbrzusze. Aomine poruszał jeszcze dłonią, dopóki nie upewnił się, że Kagami skończył, po czym znów oblizał czubek jego członka, na koniec lekko go cmokając.
–    Zdejmij koszulkę, bo będzie ci za gorąco – rzucił, sam pozbywając się własnej piżamy.
–    Połóż się – powiedział Kagami, podnosząc się i sprawnym ruchem ściągając z siebie koszulkę.
–    Mm, po co?
–    Odwdzięczę ci się.
–    W porządku, sam sobie zabiorę twoją wdzięczność – zamruczał Daiki, uśmiechając się z rozmarzeniem. Już chciał chwycić uda Kagamiego i unieść je, kiedy mężczyzna niespodziewanie silnym pociągnięciem obalił go na materac.- Wow, tygrysie!- Aomine zmarszczył lekko brwi.- No dobrze, skoro tak bardzo tego chcesz, to-...
    Daiki zamilkł raptownie, kiedy Taiga ułożył się nad nim i przycisnął swoje usta do jego warg. Pocałunek był namiętny, pełen pasji i niewyobrażalnie wielkich uczuć. Aomine niemal widział fruwające wokół nich serduszka, tym bardziej, że Kagami zaczął się do niego tulić, wsuwając ręce pod jego plecy.
–    Mm!- Aomine zaprotestował, śmiejąc się lekko, choć dźwięk ten został zagłuszony w ustach Taigi. Ta pozycja nie była zbyt wygodna, ale z drugiej strony... jak mógłby odmówić Kagamiemu takich czułostek?
    Może i Daiki był stuprocentowym facetem, ale on również lubił przytulanki i romantyczne całusy.
    No, aczkolwiek seks zawsze miał pierwszeństwo.
    Do tego zamierzał właśnie doprowadzić, jednak z zaskoczeniem stwierdził, że Kagami jest nieco cięższy niż zazwyczaj – spróbował go obalić na plecy i położyć się nad nim, ale... nic. Zupełnie jakby próbował przesunąć kamienny posąg.
–    Mmm?- wymruczał, próbując przerwać pocałunek.
    Kagami oderwał się od niego i sięgnął do szafki nocnej po lubrykant.
–    To co, zmieniłeś zdanie?- zapytał Aomine, oddychając głęboko. Dziwne... zwykle nie tracił tak szybko oddechu.- Będziesz mnie ujeżdżał?
–    Tak – skłamał gładko Kagami, wylewając lubrykant na swoją dłoń.
    Aomine opadł na poduszki z pełną zadowolenia miną. Wgapił się w sufi, czekając, aż Taiga nasmaruje swój odbyt oraz członka Daikiego żelem, jednak ku jego zaskoczeniu, Kagami zaczął smarować jego dziurkę...
–    Ej, nie pomyliłeś się?- bąknął, patrząc na niego z zaskoczeniem.- Stary, nie ta dziurka!
–    Och, jestem pewien, że wybrałem dokładnie tą, którą miałem wybrać – parsknął Taiga z rozbawieniem.
–    Ty...- Aomine poczerwieniał.- Od początku to planowałeś! Chyba nie myślisz, że ci na to... ach!- Daiki krzyknął cicho, kiedy Kagami siłą rozwarł jego nogi, unosząc jego biodra ku górze, tak by ułatwić sobie dostęp do interesującej go części ciała ciemnoskórego.- Taiga, nie wybaczę ci tego...!
–    Daj spokój, rozdziewiczyłem cię szmat czasu temu – zauważył Kagami.
–    Nie o to chodzi!- Daiki poczuł, że czerwieni się jeszcze bardziej.
–    Słuchaj, im rzadziej będę tam wchodził, tym mocniej będzie boleć przy kolejnych razach – wymruczał czerwonowłosy.
–    To nie wchodź tam wcale!- wydarł się Aomine.
–    I co? Mam pozwolić, żebym tylko ja odgrywał rolę kobiety w tym związku? Chyba śnisz.- Taiga skrzywił się, po czym wsunął w swojego chłopaka dwa palce naraz. Aomine pisnął przeciągle, zaciskając na nich ścianki odbytu.
–    Weź mnie chociaż tak nie trzymaj!- sapnął, próbując opuścić biodra.
    Niestety, nic z tego, a nawet wręcz przeciwnie – Kagami uniósł je jeszcze wyżej. Poruszając palcami we wnętrzu Daikiego, jednocześnie koniuszkiem język pieścił otwór, przy okazji obserwując jego reakcje. Aomine z początku był bardzo niezadowolony, ale z każdą kolejną chwilą rumienił się coraz bardziej, aż w końcu bezradnie odrzucił głowę na poduszki, dysząc ciężko i pojękując.
    Gdy tylko wystarczająco się rozluźnił, Taiga dołączył trzeci palec, a jeszcze później – czwarty. Pieszczenie to trwało kilka długich chwil, ponieważ czerwonowłosy chciał się upewnić, że nie będzie miał problemu z wsunięciem w Aomine swojego członka – a był on przecież niemałych rozmiarów.
    Kiedy w końcu uznał, że nadeszła ta chwila, ostrożnie opuścił biodra Daikiego. Aomine spojrzał na niego wilkiem, ale od tej chwili był już zupełnie pozbawiony sił, więc postanowił się poddać. Czuł, że jego nogi drżą zbyt mocno, by mógł chociażby klęknąć.
–    Dasz mi buziaka?- zapytał z uśmiechem Taiga.
    Aomine z początku zamierzał warknąć coś nieprzyjemnego w odpowiedzi, ale szybko sobie darował. Wywrócił tylko oczami, po czym przyciągnął do siebie swojego chłopaka i spełnił jego, jakże niewinne, życzenie.
    A potem jęknął głucho, kiedy Kagami wsunął się w niego do samego końca.
    Mężczyzna musiał zatrzymać się na kilkanaście długich sekund, by dać Daikiemu czas to przyzwyczajenia się. Czuł, że jego odbyt zaciska się na jego członku niczym pierścienie, szczególnie mocno u samej nasady. Musiał zagryźć wargę, by nie wydać z siebie podejrzanie brzmiącego okrzyku, który już cisnął mu się na usta.
–    Okej – sapnął po chwili Daiki, zaciskając dłonie na przedramionach Kagamiego, który swoje dłonie oparł po obu bokach jego ciała.- Ruszaj, tygrysie.
    Taiga musiał zebrać się w sobie, by nie parsknąć w tej chwili śmiechem. Kąciki jego ust zadrgały jednak, co nie uszło uwadze Aomine. Nie skomentował tego jednak, bo raczej i na to brakowało mu sił – zwłaszcza, że Kagami właśnie rozpoczął spełnianie jego polecenia.
    Ruchy jego bioder z początku były powolne, ale za to akurat ciemnoskóry był mu wdzięczny. Wolał przyzwyczaić się do tego rozpychającego go od środka uczucia, zwłaszcza, że wciąż odruchowo zaciskał się na członku Taigi. Z żalem musiał mu przyznać rację, że rzeczywiście im rzadziej zamieniali się pozycjami, tym gorzej wszystko się układało. Teraz może i nie bolało tak bardzo, ale jednak czuł odrobinę piekące uczucie tuż u „wejścia”.
    Doświadczenie jednak nauczyło go, że nawet jeśli bolało, to i tak po czasie wszystko przyćmiewała rozkosz. Wystarczyło tylko trochę poczekać...
    Mężczyzna jęknął cicho, gdy poczuł, że członek Kagamiego intensywnie stymuluje jego prostatę. To niezwykłe uczucia zdawało się wprawiać całe jego ciało w drżenie, przywoływało niekontrolowane odruchy.
    Tak dobrze... tak dobrze!
–    No widzisz – sapnął Taiga, przyspieszając ruchy bioder.- Warto było ci przypomnieć o tym, co tak często cię omija...
–    Z-zamknij się – wyjąkał Aomine, zażenowany. Kagami odezwał się ot tak, czy może wcześniej Daiki myślał na głos?
    Nawet jeśli tak było, to Kagami raczej nie zwrócił na to uwagi, choć przecież w takiej chwili takie teksty były zdecydowanie niepodobne do jego chłopaka. Taiga jednak zbyt zajęty był odczuwaniem własnej przyjemności, by myśleć teraz o...
    Cóż... By w ogóle myśleć.
    Wyprostował się nieco, chwytając biodra Aomine i przytrzymując je sobie. Skoro Daiki już się rozluźnił, poddając rozkoszy, Kagami mógł sobie pozwolić na więcej. Przyspieszył więc i wzmocnił pchnięcia, przymykając oczy, jednak nie zamykając ich zupełnie, tak by móc patrzeć na zarumienioną twarz Aomine. Daiki oczy miał zamknięte, a brwi zmarszczone, dyszał ciężko, dłonią poruszając wzdłuż swojego prężącego się członka. Taiga z zaskoczeniem spostrzegł, że ciemnoskóry już raz zdążył dojść – świadczyła o tym sperma na jego brzuchu.
    Także i jemu długo nie zajęło osiągnięcie szczytu. Stęknąwszy głośno, wbił się we wnętrze Aomine, pochylając nad nim lekko. Kiedy pierwsza fala przyjemności minęła, począł znów poruszać się, tym razem jednak krótkimi i dość szybkimi pchnięciami. Daiki również doszedł, kolejna porcja spermy splamiła jego brzuch i podbrzusze.
    Chwilę później Kagami opadł ciężko plecami na materac, tuż obok swojego chłopaka. Oddychał głęboko, uspokajając szalejące tętno i galopujące serce. Przeczesał dłonią włosy, mrucząc z zadowoleniem i uśmiechając się pod nosem.
–    W sumie to nie mam nic przeciwko, żebyś chorował częściej – stwierdził.
–    Goń się – stęknął Aomine, patrząc na swoje drżące uda. Opuścił je bezwiednie i zagapił się w sufit.- To był cios poniżej pasa, żeby tak wykorzystywać umierającego człowieka... Wiesz, że to prawie nekrofilia?!
–    Jak zawsze przesadzasz – westchnął Kagami, obracając się na bok i dotykając czoła Daikiego dłonią.- Hmm... Chyba trochę spadła. Widzisz, jak troskliwie się tobą opiekuję? Powinieneś mi dziękować, a nie marudzić.
    Taiga nachylił się nad nim, przysuwając usta to jego warg i czekając na pocałunek. Aomine przez krótki moment gapił się na niego beznamiętnie, ale ostatecznie wywrócił oczami i cmoknął go lekko w usta.
    Cóż, może i Kagami rzeczywiście postąpił trochę nie fair w stosunku do niego, ale jednego Aomine nie był w stanie zaprzeczyć – Kagami zawsze troskliwie się nim opiekował. I za to należała mu się nagroda.
–    Zarazki już działają – mruknął Daiki.- Poczekaj tylko, aż sam się pochorujesz. Tak cię wyobracam, że do końca życia będziesz unikał chorób.
–    Wiesz, uodporniłem się trochę w Ameryce, więc nawet jeśli dopadnie mnie przeziębienie, to i tak zniosę je lepiej od ciebie.- Taiga uśmiechnął się, po czym cmoknął ciemnoskórego w czoło i wstał, zbierając swoje rzeczy.
–    Tylko poczekaj...- mruknął cicho Daiki, kiedy Kagami wyszedł z pokoju.- Już ja ci pokażę.

8 komentarzy:

  1. Jakie to było słodkie ^°^
    Zawsze jak czytam twoje opowiadanka z ty paringiem to mam tskie niesprecyzowane, lecz ciepłe uczucie na sercu. To widać jak on bardzo o siebie dbają i się kochają mimo ciągłych złośliwostek xD
    Bardzo przyjemnie się czytało, plus z realizm (zawsze mnie męska "odporność" na choroby rozkładała na łopatki, mój luby to nawet przy katarze potrafi "umierać" a nie daj boże jak gorączka dojdzie, wtedy to tylko trumnę szykować xD)
    Przepraszam, że nie skomentowałam Mnu najnowszego, wgl nie chciało mi się pisać, mimo, że rozdział bardzo mi się podobał ;)
    A teraz lecę czytać następne co się pojawiło dziś ^^
    Pozdrowionka i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To "następne" to błąd jest. Opowiadanie jest z 10.2014r., ale robiłam porządek i, nie wiedzieć czemu, jakimś chorym cudem STRONA stała się POSTEM :/
      Cieszę się, że AoKagaszki przypadły do gustu! Bardzo dziękuję za komentarz c:

      Usuń
  2. Aghhhh
    No nie, nabrałam się ;-; Jestem zgubiona!
    znowu...fuk
    'Zobacz, nie mam rączek,nie mam jak wziąć' i to jak go obejmował jakie to jest rozkoszne.Przed oczami stanął mi chibi Aomine-słodki jak nigdy.Zresztą cały rozdział jest taki, nawet początek jak ogarnęłam, że to jeden z żarcików Daikiego.
    Jak można byłoby wybierać płeć i orientację(w terenie też co by tu znaleźć jakiś przystojnych gejów) To oczywiście byłabym homo facetem.No jak się czyta Takie opowiadania to takie marzenia/chęci są.
    A co do samego ‘nie mam rączek’ było trudno, bo za dużo czarnego humoru czytam.
    XDD Superowski one-shot poprawia humor w tą szarą pogodę.Nic mi go tak nie psuje jak właśnie ona-brzydka pogodaXD #poezja
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No weź, przecież sam tytuł podpowiada komedię xD
      Bardzo się cieszę, że opko się podobało, i że poprawiło humor! ^^ U mnie też na dworze szaro i ponuro... :')
      Dziękuję za komentarz i ja również pozdrawiam :D

      Usuń
    2. Hahahah widziałam go, ale zaczęłam czytać rozdział i mi zwiał z umysłu.

      Usuń
  3. Kocham, kocham, kocham! To było suuper, Yuuki-san! Uwielbiam Aomine i Kagamiego (ale nie bój się, męza nie chcę Ci zabrać :D)
    Chciałam AoKagę, dostałam AoKagę... Dziękuje, Yuuki-san <3
    Od razu, jak przeczytałam tytuł, przygotowałam się na śmiech :D
    Kłótnie i bójki Aomine i Kagamiego są takie słodkie... Oni tez są słodcy... Całe Pokolenie Cudów jest słodkie... Ty tez jesteś słodka, Yuuki-san! ♥
    Jesteś tak ciepłą i sympatyczną osobą, ze jak tylko napisze jakis komentarz, to tylko czekam az mi odpiszesz c: (zachowuję się jak psychofanka...? Niee, no co ty)
    Mimo tego, ze moje komentarze nie są jakieś wybitne, to mam nadzieję, ze jest ci chociaz odrobinę miło, jak je czytasz. Być moze są niepoprawne składniowo, bo nie jestem mistrzem z polskiego, ale chyba Ci to nie przeszkadza, prawda?
    Cium! :*
    ~Miyocchi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O-ojej (/)////(\)
      Dz-dziękuję bardzo ;__; I co Ty opowiadasz, oczywiście, że jest mi miło! ;_; Twoje komentarze są takie kochane, że zawsze uśmiecham się jak głupek do kompa xD
      Bardzo się cieszę, że shotcik Ci się spodobał! :D Ja sama bardzo lubię AoKagaszki, chociaż czasami ciężko jest odpowiednio uchwycić ich słodkie kłótnie... xD
      Bardzo dziękuję za komentarz! Do następnego ♥♥

      Usuń
  4. Uodporniłem się, huh? A kto w poprzednim shot'cie zbombardował salon osmarkanymi chusteczkami?

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń