[15 minut] Rozdział siódmy

Rozdział siódmy
Shintarou

   
    Moja pierwsza amatorska terapia z Takao zapowiadała się na bardziej stresującą niż nasz pierwszy seks, który, rzecz jasna, tylko ja pamiętałem. Wspomnienia naszych intymnych chwil, kiedy wkraczaliśmy w erotyczną strefę naszego związku były mniej zawstydzające niż to, że lada moment rozpocznę próbę przeprowadzenia terapii pourazowej, i to nie na byle kim, a na moim własnym chłopaku.
    Który nawet nie wiedział, że byłem jego chłopakiem.
    W przeddzień wizyty Kazunariego zrobiłem całą stertę notatek streszczających poszczególne fragmenty przeczytanych przeze mnie książek na temat amnezji pourazowej, zanikach pamięci czy choćby zwyczajnych sposobach na jej poprawienie i ulepszenie. Przygotowałem dla siebie nawet listę pewnego rodzaju zadań, które po kolei miałem wykonywać wraz z Takao.
    I zapomniałem wziąć je z domu.
    Wyglądało na to, że przez cały ten stres i ja poddałem się zanikom pamięci...
    Kiedy więc Kazunari zjawił się w moim gabinecie, nawet jeśli posiadałem jako taką wiedzę na temat, którym mieliśmy się zajmować, to i tak czułem się kompletnie nieprzygotowany do tej pseudo terapii.
–    Dzień dobry – rzucił Takao, zamykając za sobą drzwi.
–    Dzień dobry – odparłem nieco sztywno.- Jak się dzisiaj czujesz?
–    Całkiem zwyczajnie – odparł Kazunari, wzruszając ramionami i siadając naprzeciwko mnie.- Jestem dość podekscytowany, to moja pierwsza taka terapia! No, nie licząc tej w szpitalu...
–    Twoi rodzice nie próbowali namówić cię do tego, byś skorzystał z pomocy profesjonalisty?- zapytałem, poprawiając swoje okulary.- Rozumiem, że finanse mogą być problemem, ale mimo wszystko...
–    Och, próbowali.- Skinął głową.- Ale ja się nie zgadzałem. Szczerze mówiąc, nie odczuwałem takiej potrzeby. Oczywiście, sam fakt, że nie pamiętam niczego sprzed wypadku, jest strasznie uciążliwy, ale nie czuję się jak... no nie wiem, chory, czy coś w tym rodzaju. Brak wspomnień czasami wywołuje u mnie chwile słabości, ale nie są to żadne załamania nerwowe, depresje, czy chęci popełnienia samobójstwa. Można powiedzieć, że przyjmuję rzeczywistość taką, jaka jest, choć oczywiście pragnę ją zmienić.
–    Hmpf. To bardzo w twoim stylu – mruknąłem.
–    Naprawdę?- Uśmiechnął się do mnie.- Mój charakter chyba niezbyt wiele zmienił się od poprzedniego, prawda?
–    Nie jestem w stanie tego tak szybko ocenić, aczkolwiek zważywszy na sytuację, w jakiej się znajdujesz, jestem pełen podziwu. Zachowujesz się naturalnie, jak kiedyś.
–    Bardzo mnie to cieszy.- Takao przeczesał dłońmi włosy, uśmiechając się szerzej.- To chyba oznacza, że kiedy już wróci moja pamięć, obecna osobowość nie będzie kolidowała z tamtą, czy tak?
–    Taką mam nadzieję.- Teraz to ja skinąłem głową, stukając lekko długopisem o blat biurka. Powinniśmy już zaczynać, ale... jaki był pierwszy punkt na mojej cholernej liście?- Uhm... wspomniałeś przed chwilą, że w szpitalu miałeś jakąś terapię?
–    Tak, miałem – potwierdził Kazunari.- Choć raczej terapia to kiepskie określenie. Był tam psycholog, który zwyczajnie badał mój obecny stan zdrowia psychicznego. Jak się czuję, nie posiadając żadnych wspomnień. Pomagał mi w próbach przypomnienia sobie czegoś, ale wówczas szybko zaczynała mnie boleć głowa... Próbował też hipnozy, ale nie udało się. Chyba jestem na nią odporny – dodał z uśmiechem.
–    Nie zaszkodzi później spróbować – mruknąłem raczej do siebie.- No dobrze. Nie mamy zbyt wiele czasu, więc powinniśmy już zacząć...
–    Mhm.- Takao skinął z uśmiechem głową, wpatrując się we mnie wyczekująco. Odwróciłem od niego wzrok, wytężając umysł i próbując sobie przypomnieć, czym mieliśmy się zająć tego dnia.
–    Na początek chciałbym nieco dokładniej poznać skalę w jakiej twój obszar umysłu został uszkodzony. Mówiłeś, że uszkodzeniu uległa okolica ciemieniowo-potyliczna lewej półkuli mózgu, i że nie pamiętasz niczego sprzed wypadku. Ale czy rzeczywiście zupełnie niczego? Zdaję sobie sprawę z tego, że możesz nie potrafić przywołać w pamięci konkretnych obrazów, ale czy po wypadku potrafiłeś normalnie mówić? Kiedy człowiek dostaje tak poważnego urazu mózgu, zapomina dosłownie wszystko, czego uczył się do tej pory, w tym więc także i języka ojczystego.
–    Cóż, potrafiłem mówić – mruknął Takao.- Tak samo jak pisać i czytać, choć przez kilka tygodni miałem z tym drobne problemy.
–    To bardzo dobrze – powiedziałem.- Oznacza to, że w gruncie rzeczy twoja pamięć nie uległa całkowitemu zanikowi. Podobnie było z chodzeniem, czyż nie?
–    Tak, zgadza się.
–    Można powiedzieć, że ludzie z amnezją stają się na powrót dziećmi i wszystkiego należy ich uczyć od nowa. Skoro w twoim przypadku było lżej, możliwym jest, iż samoistnie stopniowo przypominasz sobie pewne rzeczy, nawet nie będąc tego świadom. Gdyby przyjrzeć się temu z bliska, można by powiedzieć, że na skutek stałego powtarzania pewnych czynności, nie tyle je przyswajasz, co raczej właśnie je sobie przypominasz.
–    Wow – zaśmiał się Takao.- Nigdy nie patrzyłem na to w taki sposób! Ale, jak to możliwe? Co prawda staram się uczyć na bieżąco z moją siostrą, ale nie mam wrażenia, bym przypominał sobie na przykład cesarzów Japonii. Oczywiście, teraz już pamiętam to, czego się nauczyłem, ale wydaje mi się, że to po prostu... no, wiesz, takie „nowe” informacje, a nie powtarzanie starych.
–    Ludzki umysł to naprawdę ciężka sprawa – westchnąłem.- Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak dokładnie funkcjonuje, to jedna z niewielu rzeczy, która, jeśli nie na zawsze, to na bardzo długo pozostanie dla nas ogromną tajemnicą. Moje wcześniejsze słowa są jedynie teorią, musisz mieć to na uwadze. Nie potrafię naukowo potwierdzić mojej tezy, ale kierując się tym, że w ciągu kilku tygodni zdołałeś oponować język japoński w piśmie i mowie, oznacza to, że twoja amnezja nie jest całkowita. Całkowita wymazałaby z twojej pamięci wszystko do tego stopnia, że miesiącami, a wręcz latami musiałbyś uczyć się wszystkiego na nowo. W pewnym sensie musiałbyś ponownie pójść do szkoły i ponownie zdawać egzaminy, wliczając w to także naukę na studiach. A skoro już o tym mowa, czy próbowałeś uczyć się medycyny?
–    Nie – pokręciłem przecząco głową.- Do tej pory uczyłem się tylko z siostrą. Podstawowy japoński, matematyka, trochę fizyki i biologii, ale nie próbowałem zagłębiać się bardziej w naukę. Nie chciałem nawet próbować, przynajmniej dopóki nie będę znał podstawowych zagadnień.
–    Medycyna to wyjątkowo ścisła nauka, więc może rzeczywiście to kiepski pomysł, byś próbował na nowo tak szybko się jej uczyć... Ale na następną naszą wizytę przyniosę parę zeszytów z tamtych czasów, z notatkami obejmującymi prostsze tematy. Oznaczę ci je, żebyś miał łatwiej, i wieczorami, czy przy odrobinie wolnego czasu, czytaj je, proszę. Uznajmy to za pewnego rodzaju eksperyment. Jeżeli z czasem zaczniesz przyswajać wiedzę i szybko rozpoznawać poszczególne wątki i odniesienia w tych notatkach, będziemy mogli w ten sposób jakby ćwiczyć twoją pamięć.
–    A jeśli zwyczajnie mam smykałkę do szybkiego zapamiętywania?- zapytał Takao, patrząc na mnie z lekkim niepokojem.- Taka opcja również istnieje, prawda?
–    Owszem.- Skinąłem głową.- Ale skoro poprzednio taki nie byłeś, dlaczego teraz miałbyś stać się takim... nazwijmy to, geniuszem? Szczerze wątpię, by uraz głowy spowodował taką wręcz zaletę. Choć, rzecz jasna, także i to możemy sprawdzić. Podsuniemy ci jakąś wybraną losowo dziedzinę, którą nie interesowałeś się przed wypadkiem, określimy zagadnienia do zapamiętania i sprawdzimy, ile czasu zajęło ci zapamiętanie, i jak trwała jest ta pamięć. Jeżeli wynik będzie podobny jak w przypadku medycyny, przyznam się do porażki. Ostatecznie nie jestem ani psychologiem, ani neurologiem, ani żadnym innym specjalistą od tego typu leczenia.
–    Nawet jeśli to się nie powiedzie, i tak nie będę miał ci tego za złe – powiedział Takao, uśmiechając się do mnie.- Jestem ci niezmiernie wdzięczny za to, co robisz, a robisz już wystarczająco wiele. Z całą pewnością musiałeś przygotować się do tej terapii. Nie masz pojęcia jak bardzo doceniam to, że tak się dla mnie starasz, choć przecież nie musisz. Nic z tego nie masz, prócz zwyczajnej wypłaty.
    Uśmiechnąłem się lekko, choć niezbyt szczerze. Dla niego rzeczywiście mogło to wyglądać tak, jakbym w zamian za jego leczenie nie otrzymał niczego dodatkowego, podczas gdy sam musiałem zagłębiać się w wiedzę, którą do tej pory nie dysponowałem. Tylko ja wiedziałem, że prawda znacznie różni się od rzeczywistości – miałem nie tylko możliwość pomocy Takao przy przypominaniu sobie wszystkiego od nowa.
    Miałem po prostu Takao. Przed sobą i obok siebie. Widziałem go, widziałem jego uśmiech, widziałem jego oczy... Znów miałem go w swoim życiu, tak po prostu.
–    Czy prowadzisz dziennik, jak cię prosiłem?- zapytałem.
–    Tak.- Takao skinął głową.- Uhm... miałem go dzisiaj przynieść?
–    Nie, nie musisz mi go pokazywać – odparłem.- To twoje prywatne zapiski i nie będę do nich zaglądać, interesuje mnie natomiast rozwój tego ćwiczenia, które tłumaczyłem ci poprzednim razem. Zapisujesz każdego dnia nowe informacje?
–    Tak.- Kazunari znów skinął głową.- Czasem nawet, gdy opisuję bieżący dzień, pomijam pewne kwestie, by zapisać je innym razem. I w dodatku ciągle o nich pamiętam! To chyba dobrze?
–    Zgadza się, to dobrze. Według pewnego amerykańskiego profesora, Michaela Epsteina, każda informacja musi pokonać trzy przeszkody, zanim zostanie zapisana w pamięci. Pierwszą i najważniejszą są narządy zmysłów, czyli wzrok, słuch, dotyk, smak i węch. Drugą jest pamięć krótkotrwała, trzecią zaś długotrwała. Podczas gdy próbowałem ustalić przebieg naszych terapii, starałem się skupić na ćwiczeniach, mających na celu wyćwiczenie twojej pamięci. Im bardziej będzie ona sprawna, tym bardziej będziemy mogli starać się głębiej wniknąć w twoje wspomnienia. A ponieważ pamięć po urazach głowy zawsze wraca zaczynając od najwcześniejszych wspomnień sprzed urazu, aż do najstarszych, czyli dzieciństwa, zaczniemy od elementów i zdarzeń mających miejsce tuż przed wypadkiem. Nadążasz?- zapytałem dla pewności, widząc jego zmarszczone brwi.
–    Uhm... to znaczy, że najpierw zacznę przypominać sobie to, co działo się na krótko przed wypadkiem, a potem dopiero to, co działo się jeszcze wcześniej, czyli czasy liceum, potem gimnazjum, podstawówki i takie tam?
–    Tak – potwierdziłem.- Myślę, że w twoim wypadku nie będzie inaczej jak z innymi i proces, który cię czeka, będzie przebiegał tak, jak opisują to naukowo, a więc od wczesnych zdarzeń przed urazem, po najpóźniejsze. Oczywiście, o ile zaczniesz sobie cokolwiek przypominać – dodałem z westchnieniem.- Mimo wszystko nie chcę robić ci żmudnych nadziei, w dalszym ciągu nie mogę zagwarantować ci tego, że terapia się powiedzie.
–    Nic nie szkodzi – powiedział z uśmiechem Takao.- Już ci mówiłem, że nawet, jeśli to się nie uda, to tak czy tak będę budował na nowo moje życie, choćby w przypadku poznawania ciebie. Byliśmy w końcu przyjaciółmi!
    Skinąłem lekko głową, nie patrząc mu w oczy w obawie, że być może zdoła coś z nich wyczytać. Oczywiście, nie mylił się, mówiąc, że byliśmy przyjaciółmi – bo byliśmy. Także jak kochankowie.
–    W naszym przypadku posiadamy pewnego rodzaju plus, pomagający nam w terapii – powiedziałem.- Mianowicie: znam cię osobiście. Przed twoim wypadkiem spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, ponieważ pracowaliśmy razem w szpitalu, podobnie jak i wcześniej uczyliśmy się razem na studiach. Notatki z medycyny będą więc niemal kluczowym elementem naszych spotkań, ponieważ to właśnie one mają rozpocząć tę... fazę przypominania, czy jakkolwiek możemy to nazwać.
–    Dam z siebie wszystko!- rzucił z powagą Takao.
    Spojrzałem na stojący na moim biurku zegarek. Choć wydawało mi się, że minęło może piętnaście minut naszego spotkania, w gruncie rzeczy wizyta musiała już dobiegać końca, jeśli nie chciałem zirytować czekających w kolejce pacjentów. Oczywiście, w obecnej sytuacji niezbyt zależało mi na ich cierpliwości, czy też jej braku, ale musiałem mieć na uwadze przede wszystkim ich zdrowie.
–    Obawiam się, że będziemy zmuszeni przenieść nasze spotkania na grunt bardziej prywatny – westchnąłem ciężko.- Wizyty zarejestrowanych pacjentów w klinice nie powinny przekraczać trzydziestu minut, a jeśli mamy prowadzić terapię, jedno spotkanie powinno trwać przynajmniej godzinę...
–    W takim razie może u mnie?- zaproponował Takao.- Mieszkam sam, więc nikomu nie będziemy przeszkadzać. Poza tym, już tam byłeś, więc...
–    To miłe z twojej strony, ale pewniej będę się czuł, mając pod ręką ewentualne pomoce naukowe – przyznałem, poprawiając swoje okulary.- W moim mieszkaniu mam gabinet, do tej pory służący raczej jako mała biblioteka, ale mogę go nieco przemeblować. Myślę, że wówczas stanie się on miejscem wręcz idealnym do prowadzenia terapii, choć godzina spotkań może być nieco kłopotliwa z racji tego, że pracę kończę późnymi popołudniami.
–    Ja jestem bezrobotny, więc wieczorne spotkania absolutnie mi nie przeszkadzają – powiedział Takao.- Zanim dotrzesz do domu, odpoczniesz, zjesz obiad... Możemy się widywać o dziewiętnastej, lub dwudziestej, jeśli i dla ciebie i twojej rodziny nie będzie to kłopotem.
–    Mieszkam sam – mruknąłem w zamyśleniu, pocierając dłonią podbródek.- Myślę, że, tak jak mówisz, godzina dziewiętnasta będzie odpowiednia. Poza tym możemy się również widywać w moje wolne od pracy dni, o ile ty również będziesz miał wówczas czas. Ponieważ grafik zmienia mi się każdego miesiąca, proponuję, żebyśmy umawiali się na bieżąco podczas każdej wizyty. Zgadzasz się?
–    Tak, oczywiście.- Pokiwał skwapliwie głową.
–    Na razie pozostaniemy przy cotygodniowych wizytach oraz, okazjonalnie, spotkaniach w wolne dni. Co powiesz na przyszły tydzień, we wtorek? Wtedy właśnie mam wolne, więc będziemy mieli dla siebie dużo czasu. To znaczy dla terapii – poprawiłem się niezgrabnie, czując na twarzy delikatne rumieńce.
–    Mnie pasuje – powiedział Kazunari.
–    W takim razie popołudniu, o trzynastej?- Sięgnąłem po małą kwadratową kartkę i zapisałem na niej prywatny adres.
–    Jak najbardziej.
    Zawahałem się nieco, podobając mu karteczkę. Odchrząknąłem cicho, postanawiając na wszelki wypadek go uprzedzić:
–    Nie jestem dobry w gotowaniu, więc raczej nie przygotuję obiadu.
–    W porządku – zaśmiał się wesoło.- Zjem coś u siebie. A może mam ugotować i przynieść ze sobą? Może i nie umiesz gotować, ale coś zamierzasz zjeść, prawda?
–    Jeśli nie jem tego, co próbowałem przyrządzić, to zamawiam przez telefon z okolicznej restauracji – przyznałem niechętnie.- Nie musisz się kłopotać, Takao. Po prostu zjedz coś u siebie, mną się nie przejmuj. Widzimy się więc we wtorek o trzynastej. Jeśli coś ci wypadnie, uprzedź mnie telefonicznie, proszę.
–    Oczywiście.- Takao uśmiechnął się do mnie szeroko, wstając z krzesła.- Dziękuję za dzisiaj! Miłego dnia, doktorze Midorima!
–    Nawzajem, Takao – westchnąłem, przecierając dłońmi twarz, kiedy wychodził. Zamknął za sobą cicho drzwi, pozostawiając mnie samego.
    Znów spojrzałem na zegarek na biurku. Kolejny pacjent powinien wejść za dwie minuty. Zdecydowanie za mało czasu, bym doprowadził swoje myśli do porządku. Ostatecznie nie byłem w stanie przypomnieć sobie o czym dokładnie miałem porozmawiać z Kazunarim, ale chyba nie wyszło tak źle, jak się obawiałem. Czegoś się dowiedziałem, coś ustaliłem, byłem w stanie jakoś przyswoić wiadomości i przeanalizować je, by podjąć decyzję. Jak na kompletnego amatora, poszło mi chyba całkiem nieźle. Taką przynajmniej miałem nadzieję.
    Bałem się tylko jednego faktu, mogącego stać się moim życiowym błędem, a mianowicie zaproszenie Takao do mojego mieszkania. Właściwie to nie mojego, a raczej naszego – mimo jego niespodziewanego odejścia, nie zmieniłem adresu zamieszkania, mało tego, nie pozbyłem się nawet jego rzeczy. Choć ukryte w pudłach w szafie, wciąż miałem jego ubrania, bieliznę, pamiątki, książki, wszystko, co było jego absolutną własnością. Nie wyrzuciłem ich, nie sprzedałem, nie oddałem rodzinie. No, w tym ostatnim przypadku, nawet jeśli miałbym kontakt z rodzicami Kazunariego, raczej nie oddałbym jego rzeczy. Wolałem, by sam je zabrał. By przyszedł do mnie, odebrał je osobiście i powiedział mi, dlaczego odszedł tamtego dnia, pięć lat temu.
    Cóż... teraz już wiedziałem. Nie mogłem mu jednak o tym powiedzieć. Zdecydowałem, że najpierw zrobię wszystko, co w mojej mocy, by Takao sam przypomniał sobie o rzeczach, które pozostawił w mieszkaniu. I, zależnie od niego – albo je zabierze, albo zostawi.
    Decyzja będzie należeć do niego.

21 komentarzy:

  1. 'Nie mogłem mu jednak o tym powiedzieć' no weź noo ;-;
    Zamiast przekonywać się do tego ,że ma mu to powiedzieć to decyduje się milczeć. To będzie długa droga.Wchodzę na bloga w ciągu dnia średnio co godzinę i czekam aż mu powie ;-; a tu nic.Miałam takie myśli,że wcale nie powie tego Takao a on będzie na to czekał aż do zakończenia opowiadania.Nie zrobisz nam tego prawda?XDDw pewnym momencie pomyślałam,że Kazunari będzie miał kolejny wypadek ;-; Bo nic się nie dziejęXD Rozdział krótki(tak mi się wydaję) ale satysfakcjonujący.Bo powolutku ale wszystko posuwaXD sie do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bo nic się nie dzieje"...
      *Yuuki kokoro brokoro*
      Nie wiem czego oczekujecie po tym opowiadaniu, naprawdę .-. Chyba porzucę pisanie głębszych opowiadań, w których nie chodzi o seks, tylko o uczucie i postrzeganie świata, gdzie należy skupiać się na wypowiedziach zewnętrznych bohaterów, ich umysłach i otaczającej ich rzeczywistości :') Poziom nastawienia do pisania wynosi 15/100 ;_;
      Przepraszam, że nic się nie dzieje
      Amen ;_;

      Usuń
    2. Nieeeeee nie chodzi o to ;-; (chyba zjebałam z tym 'XD' po posuwaniu wbrew tego nie jestem jakimś wielkim zobczeńcem)to ja przepraszam ;-; najpierw zwracam uwagę na uczucia i rzeczywiście oczekuję od opowiadań czegoś więcej niż tylko seksu.Może źle to sprecyzowałam ale chodziło o to ,że nic nie dzieje jeśli chodzi o wyjawienie tego ,że one wie co ich łączyłoXD Dla mnie może nie być żadnego seksu w tym opowiadaniu bo wiem ,że jest od tego inna seriaXD A no i jeszcze jedno nie chodziło mi o to ,że opowiadanie jest nudne (chyba muszę się nauczyć wyrażać moje myśli) tylko o to ,że nie wyjawiają sobie tego. Wybacz mi

      Usuń
    3. Tylko mi nie mów ,że doprowadziłam Cię do złego stanu psychicznego. :(
      Jeśli tak to to naprawiam.
      Jesteś najlepszą pisarkąXD Serio przecież już kiedyś tobie to pisałamXD Pisałam prawdę i do tej pory zdania nie zmieniłam.

      Usuń
    4. A i jednak napisałam ,że rozdział mnie zadowolił a został poruszony temat ,którego ja sama nie poruszyłam.Oczywiście nie chcę zwalić winy na nikogo innego za złe samopoczucie twoje jako autorki opowiadańXDD Ale nie chciałabym ,żebyś przeze mnie czuła się niedoceniona :/ Mimo ,że Cię nie znam osobiście jakoś nie chcę być kłopotem na blogu haha

      Usuń
    5. Nie, nie, nie chodziło mi o to "XD" po zdaniu z posuwaniem, bo to nie tak, że uważam Cię za jakiegoś zboczeńca, czy coś (choć właściwie to wszyscy na tym blogu jesteśmy zboczeńcami xD). Najwyraźniej po prostu źle Cię zrozumiałam, no bo nie da się ukryć, że napisałaś komentarz w taki sposób, jakby nudziła Cię fabuła. Nie miałam zamiaru robić z Ciebie jakiegoś czarnego charakteru na moim blogu, po prostu... no zwyczajnie źle zrozumiałam co miałaś na myśli :c Dla mnie to wyglądało trochę tak, jakbyś oczekiwała spadających meteorytów w tym opku (oczywiście w przenośni) i jakiejś super akcji, podczas gdy jest to opowiadania, w którym fabuła toczy się powoli i mozolnie, skupiając na wewnętrznych rozterkach bohaterów. Nie mogę powiedzieć kiedy Takao przyzna się Midorimie do tego, że wie o ich związku, albo czy to Midorima w końcu się złamie i mu powie - ale na pewno nie nastąpi to w najbliższych rozdziałach.
      Opowiadanie w założeniu miało być taką ciepłą kluseczką, rozgrzewającą i topiącą serducho, a nie, że oni od razu wiedzą o tym, że kiedyś byli razem, bo... No osobiście nie widzę w tym żadnego sensu. To znaczy jasne, sens może i by był, ale jaki pomysł na dalszą fabułę w takiej ciepłej klusce? Ze względu właśnie na te wewnętrzne rozterki Shin-chan i Bakao nie mogą wiedzieć o nich zbyt wiele, zwłaszcza w sytuacji Takao, gdzie przecież on cały czas jest sam i nie ma w nikim oparcia.

      Usuń
    6. Także no, mój spadek humoru był winą tego nieporozumienia, absolutnie nie mam zamiaru Cię tu linczować i biczować, po prostu to "Nic się nie dzieje" podziałało na mnie jak pięść Kuroko na Kagamiego xD

      Usuń
    7. Masz rację w stu procentach.Nie potrzebnie naciskałam na to kiedy się to wyda ;_; (to już był trzeci i ostatni raz gdy 'zapytałam' kiedy to sobie powiedzą.Ale twoja wypowiedź jest dla mnie jak kubeł zimnej wodyXD I już się ogarnełam ale ja nic nie poradzę tym pardziej ty na to ,że jak tutaj wchodzę to mi palma odbija i mogłabym nie jeść i nie spać jak najdłużej mogę ,że by czytać opowiadania.
      Jeszcze raz przepraszam za podniesienie ciśnienia haha :/
      I zapewniam ,że ani troche się nie nudzę czytając to.Tylko do czasu przepowiedzenia mi do rozumu byłam tak ciekawa reakcji tego ,który to usłyszy ,że zwiariowałam i stałam się rozpuszczony dzieckiem.Nadal jestem ciekawa no a jakżeby inaczej?
      Ale okiełznana o.O
      Jesteś najlepsza!
      Ja spadamXD

      Usuń
  2. Ciekawe, czy w jego mieszkaniu coś sobie przypomni^^
    Czekam na next.
    Boże, biedny Midorima.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no, było naprawdę fajnie!
    Pamiętam to opowiadanie z czasów, kiedy było jeszcze one-shotem (czy czym tam) i mniej/więcej wiem jak akcja się potoczy...
    To opowiadanie ma to do siebie, że akcja toczy się powoli i bardzo mi się to podoba. Nie samymi seksami człowiek żyje XD
    Shin-chan taki już jest i trzeba to zwyczajnie zaakceptować. Nie przejmuj się, w opowiadaniu dzieje się wystarczająco, żeby było interesująco i ciekawie ^^
    Ja z chęcią przeczytam kontynuację, więc proszę, pisz dalej tak jak do tej pory.
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to ja za dużo narzekam, albo przechodzę jakiś taki okres depresji ;_; W każdym razie dziękuję za wsparcie, moja motywacja właśnie wzrosła ;_; ♥

      Usuń
  4. Jak zawsze miód na duszę �� MidoTaka w każdej postaci jest przesłodkie, przeurocze i cudo poprostu. A jak ktoś czeka tylko na seksy to proponuje mu zmienić adres strony na taka z pornosami... �� Tu się ambitne teksty pojawiają, a takich w necie jak na lekarstwo. Yuukiś, działaj dalej i się nie przejmuj ;) Odwalasz kawał dobrego pisarstwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikonki mi zjadło... :(

      Usuń
    2. Na blogu zjada, ale w wiadomości na e-mailu widzę te ikonki xDD
      Bardzo dziękuję za tak miły komentarz ;_; Mimo wszystko moje pisarskie serduszko trochę się podłamało, ale ładnie je sklejacie ;_; Dziękuję ♥

      Usuń
  5. Wspaniały rozdział <3
    Czekam aż w końcu Takao odzyska pamięć.
    Mam nadzieję,że przypomni sobie coś w ich mieszkaniu
    Dużo weny
    L.J

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, rozkręca się coraz bardziej ( trochę jak w wesołym miasteczku na karuzeli xD)
    Ciekawość co będzie dalej strasznie mnie zżera więc prawdopodobnie do ostatniego rozdziały zostanie tylko moja głowa xD
    Ale wytrwam ;)
    Weny Yukiś i do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej w końcu miałam czas przeczytać ;w;
    Nie wiem czemu, ale ten rozdział był dla mnie bardzo męczący. Może dlatego, że sama jestem zmęczona (końcówka roku szkolnego to piekło)
    Midorima jest takim upartym baranem!!! Damn, czekam aż wszystko się wyda w końcu.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń