[MnU] Odcinek 63

Moda na Uke
Odcinek 63



    Akashi nastawiał właśnie wodę na herbatę, kiedy usłyszał dochodzący z salonu dźwięk jego komórki. Zamarł na moment w bezruchu, spoglądając w tamtym kierunku i marszcząc lekko brwi. Wiedział doskonale, że to Kuroko do niego dzwoni – robił to od dobrych paru dni, lecz Seijuurou uparcie ignorował telefony. Miał zamiar w ten sposób ukarać Tetsuyę i przy okazji dać mu powód, by trochę pomartwił się o Akashiego.
    Tego dnia jednak Seijuurou czuł się trochę dziwnie. Zwykle Kuroko dzwonił raz lub dwa i dawał sobie spokój – teraz wydzwaniał nieprzerwanie od prawie dziesięciu minut, a to oznacza przynajmniej dziesięć połączeń z rzędu.
    Może coś się stało...?
    Seijuurou mruknął coś cicho pod nosem, ruszając do salonu. Jego komórka leżała na stoliku  nocnym obok laptopa oraz teczki z papierami. Wziął telefon do ręki, zerkając na ekranik i upewniając się, że to rzeczywiście dzwoni jego prześladowca.
    Odebrał.
–    Dzień dobry, w czym mogę panu pomóc, Kuroko-san?- odezwał się spokojnym i łagodnym tonem głosu.
–    Akashi-kun, nie odzywasz się do mnie od prawie tygodnia.- Kuroko wydawał się być wyraźnie poirytowany.- Mam tego po dziurki w uszach. Oczekuję dobrego, mocnego, niepodważalnego argumentu, który cię usprawiedliwi.
–    Ależ proszę bardzo – odparł Seijuurou, wracając do kuchni i przygotowując spodek oraz filiżankę do herbaty.- Spiskujesz przeciwko mnie i niebezpiecznie pogłębiasz swoje relacje z moim zaprzysiężonym wrogiem.
–    Spis...?- Kuroko zamilkł na moment, a potem sapnął cicho. Akashi uniósł brew, nieco rozbawiony. W końcu miał okazję podroczyć się z przyjacielem i chociaż usłyszeć, że to on wygrywa.- Akashi-kun, ja i Mayuzumi-kun spotkaliśmy się kilka razy, a nasze relacje nie są tak głębokie, jak ci się wydaje. Łączą nas stosunki pisarz-fan...
–    Tetsuya, proszę cię – przerwał mu Akashi.- Nie używaj słowa „stosunki” w tym kontekście. Przed chwilą jadłem.
–    W każdym razie – westchnął ciężko Kuroko.- Nie spiskuję przeciwko tobie, Akashi-kun. Dlatego bądź tak łaskaw i otwórz mi drzwi.
–    Drzwi?- Brwi Akashiego powędrowały jeszcze wyżej.- Jakie drzwi?
–    Od szafy, wiesz? Twoje drzwi, te od mieszkania!
–    Moje drzwi?- Seijuurou uśmiechnął się. Ach, jakże wielką przyjemność teraz odczuwał.- Stoisz za moimi drzwiami? Dlaczego nic o tym nie wiem?
–    Już wiesz.
–    Co ty w ogóle robisz za moimi drzwiami?- zapytał, ruszając do holu wciąż z tym samym uśmiechem na twarzy.
–    Czekam, aż mi je otworzysz.
–    Nie ma mnie teraz w domu.
–    Owszem, jesteś. Widziałem cię dziesięć minut temu, jak wchodziłeś do mieszkania.
–    Jak dostałeś się do budynku?
–    Wpisałem kod – westchnął Kuroko.
–    A skąd go znałeś?
–    … sam mi go podałeś, Akashi-kun. Bardzo dawno temu.
–    To całkiem możliwe – zgodził się Seijuurou.- Ostatnie pytanie: dlaczego miałbym wpuścić do mieszkania zdrajcę, który za moimi plecami knuje z Mayuzumim?
–    Nie jestem zdrajcą. Ja i Mayuzumi-kun prawie o tobie nie rozmawiamy.
–    Prawie?- podchwycił Akashi.
–    Na każdym spotkaniu podkreślam mu, jaki z ciebie fantastyczny, utalentowany i przystojny przyjaciel.
–    Hmm... To za mało – stwierdził Seijuurou z uśmiechem, opierając się o ścianę naprzeciwko drzwi wejściowych.- Zaproponuj mi coś, z czego będę miał korzyści.
    Kuroko milczał przez chwilę. Akashi czuł znajome uczucie podekscytowania, narastające w jego piersi. Ma go! W końcu udało mu się pokonać Tetsuyę w ich drobnych potyczkach.
–    W takim razie...- zaczął Kuroko.
–    Z chęcią się z tobą...
–    … będę donosił ci na Mayuzumiego-kun.- Akashi westchnął ciężko, wywracając oczami.- Czy to będzie wystarczający dowód na to, że jestem po twojej stronie?
    Seijuurou otworzył drzwi, jednocześnie przerywając połączenie. Spojrzał na Kuroko, spokojnie stojącego za progiem.
–    Niech będzie, ale wolałbym, żebyś nie posuwał się do ostateczności, by zdobyć dla mnie informacje – powiedział.
    Tetsuya wszedł do środka, rozpinając kurtkę. Zdjął ją i przewiesił na wieszaku, następnie zdejmując również buty. Seijuurou przyglądał mu się, kiedy błękitnowłosy zakładał białe domowe kapcie, po czym skinął zachęcająco głową w głąb mieszkania.
–    Niezbyt za mną tęskniłeś przez ten tydzień – rzucił z żalem Akashi, prowadząc Kuroko do kuchni.- Tak niewiele znaczy dla ciebie twój fantastyczny, utalentowany i przystojny najlepszy przyjaciel?
–    Dzwoniłem do ciebie praktycznie codziennie – zauważył Kuroko, sięgając po filiżankę dla siebie. Jak zawsze czuł się w mieszkaniu jak we własnym domu, co niezmiernie cieszyło Akashiego.- To ty nie odbierałeś.
–    Chciałem, żebyś się pomartwił – wyjaśnił otwarcie.- Tak się skończy nasza przyjaźń, jeśli usłyszę, że pogłębiłeś „stosunki” z Mayuzumim.
    Kuroko postawił swoją filiżankę obok filiżanki Akashiego, po czym wlał wrzątek do dzbanka z przygotowaną mieszanką liści zielonej herbaty oraz owocu opuncji. Nakrył porcelanowe naczynie małą pokrywką i spojrzał z zainteresowaniem na przyjaciela.
–    Mayuzumi-kun jest gejem?
–    Nie. Tak. Nie wiem?- Seijuurou zmarszczył brwi, wpatrując się z zastanowieniem w okno.- Dziwne... Naprawdę nie wiem.
–    Rzeczywiście dziwne – przyznał Kuroko. Przyzwyczaił się już, że Seijuurou zwykle wie wszystko o wszystkim i wszystko o wszystkich.
–    Mniejsza o to, to nie powinno cię interesować. Ja za to jestem gejem – dodał, kładąc dłoń na swojej piersi.- Jeśli brakuje ci bliskości...
–    Nie jesteś gejem, Akashi-kun.
–    No dobrze, pół-gejem.- Seijuurou wywrócił oczami.- Chodzi o to, że jeśli masz ochotę...
–    Posłodzić ci?- przerwał mu ponownie Kuroko, jak zawsze ze stoickim spokojem. Wskazał palcem na filiżankę Akashiego, do której właśnie wlał herbatę.
–    Nie – wycedził Seijuurou.- Wiesz, że nie słodzę.
–    Wiem.- Tetsuya skinął głową, a Akashi jęknął cicho i westchnął tylko, kręcąc głową.- Chyba ci nie przeszkadzam, co? Jakby nie patrzeć, zjawiłem się tu nieproszony...
–    Nie, nie przeszkadzasz.- Mężczyźni usiedli przy stole. Akashi przysunął bliżej nich talerzyk z małymi, okrągłymi pączuszkami i gestem zachęcił Kuroko do poczęstunku.
–    Jakie urocze – stwierdził Tetsuya, biorąc jednego i smakując.- Pyszne. Och...- westchnął, wpatrując się w pączka z urzeczeniem.- Mają nadzienie! Własnej roboty?
–    I pączki i nadzienie – potwierdził Akashi.
–    Czyżbyś rozwijał nowe talenty, Akashi-kun?
–    Zatrudniam nowych pracowników – odparł.- W tym mojego sekretarza, który, jak się okazało, piecze doskonałe wypieki. Nie przepadam za słodyczami, ale to co on tworzy?- Seijuurou pokręcił głową z rzadko widzianym na jego twarzy podziwem.- Nawet ja nie mogłem się powstrzymać. Zostawię go przy sobie choćby dla tych słodkości. Dobry z niego pracownik, ale strasznie nerwowy. Mam nadzieję, że z czasem przyzwyczai się do mnie i do swojej pracy na tyle, iż przestanie się tak trząść przy każdym kroku i jąkać.
–    Pewnie go onieśmielasz – stwierdził Kuroko, częstując się kolejnym pączuszkiem i przyglądając się przyjacielowi.- Wiesz, byłem dziś na łyżwach z Ryoutą i Daikim.
    Akashi upił łyk herbaty, nie odpowiadając. Nie widział takiej potrzeby, po prostu czekał cierpliwie za dalszym ciągiem.
–    Daiki i Kagami-kun niedawno poszli na mecz TokioPower, wspominałem ci o tym – podjął Tetsuya.- Okazało się dzisiaj, że poznał wówczas jednego z zawodników tej drużyny, spotkaliśmy go na lodowisku. Zgadnij którego.
–    Tomoya Inoue?
    Kuroko patrzył na niego z kamienną twarzą.
–    Nienawidzę cię – powiedział.
–    Nie dziw się, że odgadnąłem już za pierwszym razem – powiedział z uśmiechem Akashi.- Tomoya Inoue to jawny gej. Słyszałem, że gustuje w wysokich i opalonych mężczyznach. Daiki musi być dla niego prawdziwą gratką.
–    Chciałem załatwić dla ciebie autograf...- mruknął Kuroko, wpatrując się w blat stołu. Sięgnął po pączka.
–    Dziękuję, to miłe z twojej strony – powiedział Akashi. Powstrzymał się od uwagi, że mógłby załatwić dla siebie choćby i pięćset takich autografów, i to od każdego zawodnika TokioPower. Cieszyło go, że Tetsuya o nim myślał.- Zgaduję, że ci go nie dał?
–    Najwyraźniej zapomniał.- Kuroko wzruszył ramionami.- Był ponoć z młodszą siostrą i jej koleżankami. Zaprosił nas jednak na mecz w sobotę i obiecał nam zniżki. Pomyślałem więc sobie, że może to dobra okazja, by iść większą grupą. Kiedy ostatnio byliśmy razem na meczu koszykówki?
–    Chyba ze trzy lata temu – odparł Akashi, zamyślając się na moment.- Właściwie to zaczyna mi tego brakować. Z chęcią bym się trochę rozerwał.- Seijuurou zmarszczył lekko brwi i spojrzał na przyjaciela podejrzliwie.- Kogo jeszcze zaprosiłeś?
–    Chciałbym zabrać Nigou, ale obawiam się, że będę musiał znów zostawić go u sąsiadów.
–    To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
–    Nie zaprosiłem Mayuzumiego-kun. Ani nikogo innego – dodał Tetsuya, widząc uniesioną brew czerwonowłosego.- I nikogo innego nie mam zamiaru. Tylko ty i ja, i moi bracia. Choć możliwe, że Ryouta zaprosi Reo-san, a Daiki może Kagamiego-kun.
–    Lepiej nie – mruknął Akashi.- Kagami raczej nie chce się teraz pokazywać mi na oczy.
–    Wiesz, ja już dawno zapomniałem o tamtej drobnostce...
–    Tetsuya, to nie była drobnostka.- Akashi spojrzał na niego z zimnym błyskiem w oku.- On próbował cię zgwałcić. Nawet ja nie posunąłem się do czegoś takiego, choć namawiam cię na seks już od lat!
–    A właściwie, dlaczego to robisz?- Kuroko spojrzał na niego wielkimi, błękitnymi oczami.
–    Dlaczego?- Akashi zamrugał.
–    To ja cię pytam.- Tetsuya zmarszczył brwi.- Jesteśmy przyjaciółmi od prawie dziesięciu lat i nigdy nie łączyło nas nic więcej. Aż tak ci się podobam, czy fascynuje cię moja niedostępność?
–    Cóż, ciężko powiedzieć... W sumie to zadziwiające, że tak uparcie mi odmawiasz.
–    Hm.
–    Dlaczego to robisz?
–    Co?
–    Odmawiasz mi.
–    Dlaczego?
–    To ja cię pytam.- Akashi uśmiechnął się.
–    Jesteśmy przyjaciółmi.- Kuroko wzruszył ramionami.- Seks uprawiają tylko zakochani, albo kochankowie.
–    Hm – mruknął Seijuurou, upijając łyk herbaty.- Cóż, już dawno przyzwyczaiłem się, że mi odmawiasz, więc chyba nie robi mi to różnicy.
–    A jednak nadal próbujesz mnie do tego nakłonić.- Kuroko również się napił.
–    Chyba z przyzwyczajenia – odparł z zastanowieniem Akashi.
–    Więc gdybym teraz się zgodził, chyba byłbyś bardzo zaskoczony, prawda?
    Seijuurou już chciał mu odpowiedzieć, jednak gdy sens słów Kuroko do niego dotarł, natychmiast wbił uważny wzrok w siedzącego przed nim mężczyznę. Tetsuya jakby sam nieco po niewczasie zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, bo otwarłszy i zamknąwszy usta, szybko uciekł spojrzeniem w dół i, chwyciwszy filiżankę, upił z niej łyk, na powrót patrząc na przyjaciela – tym razem spokojnie, niemal niewinnie.
–    Niech to szlag, Tetsuya – mruknął Akashi, wgapiając się w niego w kompletnym szoku.- Ty naprawdę przed chwilą chciałeś...
–    Co?
–    Rozważałeś to!- Seijuurou ledwie się powstrzymał by nie zerwać się ze swojego miejsca.
–    Nonsens...- Uśmiech Kuroko wydawał się być niemal dobroduszny.
    Ale tylko wydawał.
–    Widziałem to w twoich oczach – powiedział Akashi z pełnym przekonaniem.- Odbiła się w nich wizja w twojej głowie. Naprawdę chciałeś się zgodzić, po to tylko, żeby wygrać, prawda?
–    Akashi-kun...- Tetsuya spojrzał na niego pobłażliwie.- Jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, że nie toleruję pogłębiania relacji w przyjacielem, nie w taki sposób.
    Może i nie tolerujesz – chciał krzyknął Akashi.- Ale z pewnością właśnie o tym pomyślałeś! Byle tylko zobaczyć moją zaskoczoną minę, byle tylko wyprowadzić mnie z pantałyku, lądując ze mną w łóżku...
    Seijuurou przez chwilę jeszcze wpatrywał się uważnie w Kuroko, po czym, wziąwszy głęboki oddech, wrócił do popijania herbaty.
    Do niczego nie doszło, Tetsuya nawet niczego mu nie obiecał, ani nie zaproponował...
    Dlaczego więc serce Akashiego biło tak szaleńczo?
    Mężczyzna ciekaw był, czy kiedykolwiek się tego dowie.
***

    Choć park nie był raczej odpowiednim miejscem na gejowskie pieszczoty, Takao nie mógł powstrzymać się przed zarzuceniem Miyajiemu rąk na szyję i czułym pocałowaniem jego ust.
–    Chcesz skończyć w rynsztoku, pobity przez jakichś dresów?- zapytał Kiyoshi, jednak objął swojego chłopaka i odpowiedział na czułostkę. Wcześniej zresztą i tak, widząc, że nadchodzi jak zawsze radosny Kazunari, upewnił się, że wokół nikogo nie ma.
–    Społeczeństwo jest coraz bardziej tolerancyjne – stwierdził Takao, odsuwając się nieznacznie i ruszając przed siebie u boku Miyajiego.- Poza tym wierzę we własną siłę. Wbrew pozorom potrafię się bić.
    Kiyoshi uśmiechnął się, kręcąc lekko głową. Oczywiście, jak zawsze pełen optymizmu i beztroski Takao.
    Znaleźli przytulny kącik – o ile można tak powiedzieć o parku – i usiedli na ławce, wcześniej oczyszczając ją ze śniegu. W nocy i z samego rana napadało go tyle, że puchowa warstwa mierzyła dobrych dwadzieścia centymetrów.
–    Przez to, że jest tyle śniegu, to nawet nie jest dziś specjalnie zimno – zauważył Takao, siadając blisko Miyajiego. Rozejrzał się wokół po pokrytym bielą otoczeniu. Było tak pięknie, że aż dziwiło go, iż tylko oni dwaj wybrali się tu na spacer.
    Ale cóż, tym lepiej dla nas!- pomyślał Takao, po czym wziął swojego chłopaka za rękę i, splótłszy ze sobą palce ich dłoni, oparł głowę o jego ramię, siadając wygodniej.
–    Po tym cholernym koncercie wciąż mam chrypkę – mruknął.
–    Twój głos brzmi znacznie seksowniej, kiedy masz chrypkę – powiedział z uśmiechem Miyaji, ściskając lekko jego dłoń. Zerknął na boki, upewniając się, że nikogo nie ma, choć zapewne nawet gdyby ktoś się zbliżał, i tak nie odsunąłby się od Kazunariego.
–    Chyba tylko ty tak uważasz – zaśmiał się Takao, po czym zakaszlał i odchrząknął. Miał dziś wyraźnie dobry humor.- Rany, tutaj jest tak ładnie, kiedy wszystko przykryte jest śniegiem! Co nie?
–    Masz zamiar rozmawiać ze mną o uroku tego parku?- mruknął z rozbawieniem Miyaji.
–    A dlaczego nie? Moja artystyczna dusza dostrzega piękno tego miejsca.
–    Moja dostrzega znacznie przystojniejszy krajobraz – stwierdził Kiyoshi.- Siedzi obok mnie.
    Takao wychylił się zza niego, zerkając na miejsce obok Miyajiego. Blondyn wywrócił oczami, uśmiechając się.
–    Wiesz, że mówię o tobie – powiedział.
–    Wiem. Próbuję być skromny.- Kazunari wzruszył lekko ramionami.
    Przez chwilę mężczyźni siedzieli w bezruchu. Ponieważ nigdzie wokół nadal nie było nikogo widać, Kiyoshi pozwolił sobie, by objął ukochanego ramieniem. Wolałby co prawda spędzić czas raczej w jakimś przytulnie ciepłym pomieszczeniu, niż na zewnątrz, ale i tak nie miał na co narzekać. Miał wszystko, czego potrzebował – ciszę, spokój i Takao u boku.
    Doskonała okazja by zadać pytanie, na które przygotowywał się już od jakiegoś czasu...
–    Hej, Tako-chan*?- zaczął, czując dziwny ucisk w płucach, który niezwykle go irytował.
–    Hmm? Hej, prosiłem cię, żebyś mnie tak nie nazywał.- Kazunari spojrzał na niego z wyrzutem.- Jak już potrzebujesz zdrobnienia, to mów mi „kotku”, albo „skarbie”, co?
–    Mniejsza o zdrobnienie, mam do ciebie pytanie.
–    Pytanie? Chyba trochę za wcześnie na ślub?
–    To pytanie zostawiłem na później. Ale na to teraz też odpowiesz „tak” lub „nie”.
–    O co chodzi?
    Takao rozsiadł się wygodnie, przyglądając Miyajiemu. Ten podrapał się po brodzie i westchnął lekko, szykując się na pytanie, które prawdopodobnie postawi jego świat do góry nogami – nie wiedział tylko czy w pozytywnym, czy negatywnym znaczeniu.
–    Wspominałem ci, że zacząłem sporo oszczędzać, co nie?
–    Tak.- Kazunari skinął głową.- To było to pytanie?
    Miyaji spojrzał na niego wilkiem, na co czarnowłosy uśmiechnął się chytrze. Oczywiście, mężczyzna tylko się z nim droczył.
–    Udało mi się odłożyć całkiem sporą sumkę – mówił dalej.- Zacząłem rozglądać się za większym mieszkaniem na wynajem, znalazłem już nawet kilka ciekawych propozycji. No i – Kiyoshi westchnął ciężko.- Chciałem zapytać... poprosić cię... żebyś poszedł ze mną je obejrzeć i zdecydować, które będzie najlepsze.
–    No pewnie, z chęcią ci pomogę.- Takao uśmiechnął się do niego.- Z moją duszą artysty wybierzemy najładniejsze i najwygodniejsze mieszkanie w całym Tokio!
    Miyaji pokiwał powoli głową z uśmiechem, nieco nerwowo spoglądając na Kazunariego.
–    Pewnie, pewnie – wymamrotał.- Wierzę, że tak będzie, ale... Wiesz, nie pytam o to tak... bez powodu. To znaczy, no... jasne, twoje wprawne oko mi się przyda, ale nie tylko ze względu na nie proszę cię, żebyś obejrzał te mieszkania ze mną.- Kiyoshi wziął głęboki oddech i odwrócił twarz do swojego chłopaka.- Chciałbym... żebyś ze mną zamieszkał, Takao.
–    Ech?- Kazunari spojrzał na niego wielkimi oczami.- Chcesz razem zamieszkać?
–    Tak – odparł, skinąwszy głową. Nadal bardzo się denerwował i nie mógł się doczekać, kiedy to uczucie minie.- Prosiłeś mnie, żebym był z tobą szczery, Takao, więc będę: ufam ci. Naprawdę ci ufam i wierzę, że mnie kochasz, ale... Źle się czuję mając na uwadze to, że mieszkasz z innym facetem... którego w dodatku kochasz. Może i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek między wami miało być, czy żeby do czegokolwiek miało dojść, ale... Nie lubię Midorimy – westchnął Miyaji, marszcząc z irytacją brwi.- Proszę cię o zamieszkanie ze mną po części z zazdrości, po części z ostrożności, ponieważ nie wiem, co siedzi w jego głowie. Jesteśmy ze sobą dopiero od paru miesięcy, ale znamy się od lat, więc uważam, że zamieszkanie razem to dobry pomysł. Oczywiście nie mam zamiaru do niczego cię zmuszać – dodał, spoglądając na Kazunariego.- Jeśli nie chcesz ze mną zamieszkać to w porządku, po prostu się z tym pogodzę.
    Takao rozchylił lekko usta, lecz zaraz zamknął je, nie odpowiadając. Zmarszczył lekko brwi w zastanowieniu, wpatrując się w zasypane śniegiem krzewy rosnące naprzeciw ławki, na której siedzieli z Miyajim.
    Więc Kiyoshi chciał z nim zamieszkać. Właściwie to Kazunari do tej pory nie zastanawiał się nad tym, jak dalej potoczy się ich związek. Oczywiście, zdarzało mu się wyobrażać własną przyszłość i widział siebie u boku swojego obecnego chłopaka, ale raczej nie w tym samym mieszkaniu – ot, po prostu jako para, tak jak teraz; spotykających się ze sobą w wolnym od pracy czasie, dogadujących się i cieszących się nie tylko miłością ale i przyjaźnią, która wciąż ich łączyła.
    Ale teraz, kiedy Miyaji wysunął tę propozycję, Takao uświadomił sobie, że przecież tak właśnie wyglądają związki: pary przez jakiś czas tylko się spotykają, spędzają ze sobą czas, a potem zamieszkują razem i zakładają rodziny. Oczywiście, w ich przypadku to drugie nie było możliwe, przynajmniej nie w naturalny sposób, ale jeśli chodziło o to pierwsze...
–    Wybacz – powiedział Takao, zdając sobie sprawę z tego, że Miyaji czeka za jego odpowiedzią.- Cieszę się, że myślisz o nas tak poważnie, ale nie wiem do końca jaką podjąć decyzję... Dasz mi trochę czasu na przemyślenie tego?- poprosił, patrząc na niego.- To nie tak, że waham się w sprawie uczuć, które nas łączą, ale źle bym się z tym czuł, gdybym najpierw nie porozmawiał o tym z Midorimą. Jeśli niespodziewanie się wyprowadzę, będzie musiał płacił cały czynsz, a nie wiem, czy się na to zgodzi. Nie jest teraz łatwo znaleźć przyzwoitą kawalerkę dla studenta, albo małe mieszkanie. No i nie wiadomo też, czy Shintarou w ogóle będzie chciał zmieniać miejsce, skoro mieszkamy tam od początku studiów.
–    Rozumiem.- Miyaji pokiwał głową. Choć miał nadzieję na odrobinę bardziej pozytywną odpowiedź, mimo wszystko cieszył się, że jego propozycja nie została z miejsca odrzucona.
    Co nie znaczyło, że pasowało mu, iż Midorima ma cokolwiek do powiedzenia w tej sprawie. Czynsz będzie jego problemem, niech sobie radzi sam.
–    Czyli już masz na oku jakieś mieszkania?- zapytał Takao, wyraźnie chcąc wrócić do głównego tematu.
–    Przejrzałem i wybrałem kilka ofert – potwierdził Kiyoshi.- Prosiłem szefa, żeby zamiast przyszłego piątku dał mi wolną sobotę, dzięki czemu nie będziesz musiał urywać się z zajęć.
–    Świetnie, w takim razie zajmę dla ciebie całą sobotę. Sam też się za czymś rozejrzę, kto wie, czy przypadkiem nie przeoczyłeś czegoś ciekawego.
    Miyaji pokiwał głową, po czym ucałował ukochanego w skroń. Widać było, że mimo drobnego wahania, Kazunari poważnie podchodził do tej sprawy, co niezmiernie cieszyło Kiyoshiego.
    Miał ogromną nadzieję, że szczęście jednak będzie sprzyjało jego losowi i ostatecznie Takao zgodzi się z nim zamieszkać.










* Tako to ośmiornica. Tako-chan „ośmiorniczka” xD Czyż to nie słodziutkie?

5 komentarzy:

  1. AkaKuro!! Tak blisko, a tak daleko! Jeszcze trochę a Kuroko się przełamie, ja to wiem.


    Tako-chan ❤️ To takie urocze, Yuuki-senpai.

    OdpowiedzUsuń
  2. AkaKuro 4ever <3
    Zboczony umysł Kuroko ( ͡° ͜ʖ ͡° )
    A ośmiorniczka taka słodka <3
    Mayuzumi jest aseksualny, to wszystko wyjaśnia. Dziękuję dobranoc. Xd
    Weny!

    ~Rin Akashi

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem jedno
    AKAKURO!!!!!!!!!!!!!!! <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podtrzymajmy to: AKAKURO!!! <3 <3 <3 W tym wydaniu naprawdę skradli moje serducho! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam to któryś z kolei raz i wciąż się zachwycam.
    Akakuro, NAJLEPSZE
    Czekam aż w końcu Akashi spotka Kagamiego :D

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń