Ogółem zadziwiającym faktem wydawać się mogło, że blondyn trzymał to w tajemnicy przed praktycznie wszystkimi. O jego dziwacznym (zresztą kolejnym z grupy takowych) hobby wiedziała wyłącznie jego mama, która go wspierała. Była dumna, że chociaż w to Tsukishima wkładał swoje serce.
Niemniej jednak pozostawało to jego największym sekretem, który ukrywał nawet przed swoim przyjacielem, Yamaguchim. Tsukki nie uznawał tego jednak za złe. Przecież on nie musiał wiedzieć wszystkiego, prawda? A to było jedynie durne hobby, którego w żaden sposób nie mogli podzielić. Wszystko wyszło na jaw przez przypadek, gdy Tsukishima się rozchorował. Rzadko mu się to zdarzało, chłopak odznaczał się końskim zdrowiem. Jednak przechodzenie z hali sportowej do pokoju klubowego od razu po treningu nie jest rozważnym posunięciem. Tym bardziej w środku zimy.
Tak więc Tsukki był całkowicie świadomy, dlaczego skończył z przeziębieniem. Gorączka utrzymywała się tylko przez dwa dni, więc chłopak na szczęście przespał je posłusznie, nie narzekając na zmarnowany czas. Towarzyszył mu przy tym duszący kaszel, którego nie dało się chwilami zdzierżyć. Po weekendzie zaniepokojona matka nie puściła blondyna do szkoły. Rozkazała mu siedzieć w łóżku i "grzecznie się kurować". Jednakże jaką władzę mogła mieć ta kobieta, gdy była w pracy? Tsukishima nie miał zamiaru w całości spełniać jej prośby. Owszem, miał zamiar się kurować, ale nie leżeć w łóżku. Zmitrężony weekend był już wystarczającą ilością nieproduktywnie spędzonego czasu. Gdy tylko usłyszał zamykające się drzwi, powoli zwlókł się z łóżka. Podszedł do szafy. Wyjął z niej grubą, mięciutką bluzę, którą ubrał z przyjemnością. Stał przez chwilę w bezruchu, zachwycając się przyjemnym uczuciem materiału na skórze. Poprawił przydługą na jego gust grzywkę i przeczesał włosy palcami. Nie były do końca świeże, więc skrzywił się z obrzydzeniem. Ruszył do kuchni, by przygotować sobie "wiaderko" herbaty. Zaparzony w wielkim kubku napój i małe śniadanie, które mama mu zostawiła, zaniósł do swojej pracowni. Była ona ukryta w nieużywanym schowku pod schodami. Oczywiście, nie było to duże pomieszczenie, ale dla Tsukishimy wystarczające. Wydawało się przez to przytulniejsze. Przy ścianie znajdowała się maszyna ustawiona na niskim stoliku i manekin, który tylko tam się mieścił. Tsukki musiał poruszać się tam cały czas nachylony. Nie było to ani zdrowe, ani przyjemne. Zrobił tak i tym razem, kierując się do półki z materiałami ustawionej naprzeciwko, razem z prowizoryczną szafą. Resztę miejsca zajmowały stosy magazynów, papierów i wykrojów. Tsukishima sięgnął po szarobłękitny materiał. Nie miał siły na zbyt wiele, więc zdecydował, że zrobi z niego plisowaną spódniczkę. Dość krótką, bo nie posiadał za dużo tkaniny w tym kolorze, bo zbyt ją uwielbiał, by jej nie wykorzystywać. Odszukał odpowiedni wykrój. Rozłożył bawełnianą dzianinę na podłodze i przesunął dłonią po gładkiej powierzchni. Przyłożył szablon, który przypiął następnie szpilkami. Z pudełeczka wziął kredę, która od razu pozostawiła delikatny ślad na jego palcach. Potem odrysował potrzebne linie. Musiał przyznać, że nie wybrał sobie zbyt wygórowanego projektu, aczkolwiek nie przepadał za robieniem plis. Westchnął cicho, zabierając się za kolejne czynności: wycinanie, odmierzanie, spinanie, fastrygowanie. Potem po raz pierwszy ułożył ją na manekinie. Prototyp prezentował się względnie dobrze. Tsukki przyglądał się mu krytycznie, żując kanapkę. Starał przekonać sam siebie, że naprawdę jest okej. Westchnął znowu, mamrocząc pod nosem, jak bardzo mu się nie podoba. Zdjął ją ostrożnie, poprawił tam gdzie trzeba, pooznaczał dokładniej i zabrał się za szycie. Herbata zdążyła już wystygnąć, więc musiał zadowolić się letnim naparem osłodzonym miodem. Pił w przerwach między kolejnymi ściegami. Zdążył zrobić połowę nim zauważył brak herbaty. Westchnął z żalem i wygramolił się do kuchni. Przeciągnął się, stojąc przy blacie. Zegarek wskazywał wpół do drugiej. Postanowił, że wystarczy na dziś i może pozwolić sobie na trochę odpoczynku z książką. Z nową porcją herbaty ruszył do swojego pokoju. Przeczytał paniczne sms'y Yamaguchiego. Odpisał mu krótko, po czym ułożył się w łóżku z tomem o astronomii. Ze znudzeniem na twarzy czytał lekturę aż do powrotu rodziców. I taką rutyną minął mu tydzień. Szycie, książka, czas z rodziną. W weekend reszta pojechała w odwiedziny do babci, więc Tsukki mógł poczuć się na tyle bezpieczny, by szyć cały dzień. Obudził się trochę później niż zwykle i przeciągnął mocno, zaspany. Zbyt duża ilość snu nie służyła mu tak do końca, bo czuł się potem rozleniwiony. Leżał jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co tym razem uszyć, bo wczoraj akurat skończył szyć brązową marynarkę do kompletu ze spódniczką. W końcu wstał i poszedł się ubrać. Trochę porządniej, bo gdzieś z tyłu głowy przeczuwał, że może wpaść ktoś niezapowiedzianie. A więc założył zwykły, dość luźny, biały golf i czarne chinosy. Po śniadaniu, z herbatą w ręku udał się do swojej prowizorycznej pracowni. Tam zasiadł na swoim miejscu i pustym wzrokiem gapił się na manekin z niedokończoną dotąd stylizacją. W zamyśleniu skubał pojedynczą nitkę z rękawa. Gdy w końcu się zorientował, co robi, spojrzał na swoją bluzkę. Wstał, bez namysłu podchodząc do regału. Wziął z niego białą, lekko grubszą bawełnę. Tak, olśniło go i miał zamiar zrobić żeńską wersję swojego golfu. Musiał jednak znaleźć odpowiedni wykrój, bo nigdy takowego nie robił. Jak dziecko, siedział ze skrzyżowanymi nogami, przeglądając starsze i nowsze magazyny, szukając czegoś, co mu się spodoba. Długo zabrało mu znalezienie tego najodpowiedniejszego, ale coś za coś. Następnie dość sporo czasu zajęło Tsukkiemu odrysowanie wykroju na osobnej kalce. Szukanie wśród gmatwaniny linii na arkuszu papieru, zwłaszcza z ciągle spadającymi okularami, nie było prostym zadaniem. Usatysfakcjonowany Tsukishima zaczął potem powtarzać te same czynności, co zawsze: odrysować, wyciąć, sfastrygować, przymierzyć na manekinie. Nie wyglądało to absolutnie źle. Z uznaniem blondyn siadł do maszyny. Nawlókł białe nici na górę i bębenek na dole. Zabrał się za szycie wzdłuż wyznaczonych sobie wcześniej linii. W połowie roboty usłyszał dzwonek do drzwi. Przetarł lekko zmęczone oczy, wstając ostrożnie. Przeczucie go nie zawiodło. Wyszedł ze schowka, uważając na głowę jak zawsze. Otworzył drzwi podejrzliwie. Ukazał mu się... Yamaguchi? Żeńska wersja Yamaguchiego?
- Tsukki! Żyjesz! - zawołał z ulgą przyjaciel Tsukishimy.
Blondyn patrzył się na piegusa przed nim. W sumie jego piegi zniknęły pod warstwą ładnie nałożonego podkładu. Włosy, które zaczął zapuszczać w pierwszej klasie liceum, teraz były ładnie okiełznane i spięte w kucyk. Rzęsy jakby ciemniejsze, a oczy wpatrzone w twarz Tsukishimy ogólnie podkreślone, bardziej damskie. Z resztą i ubiór był raczej dwuznaczny. Tadashi był stosunkowo drobnej postury, więc wręcz tonął w bluzie, którą miał na sobie. Jego nogi opinały obcisłe jeansy, zdecydowanie nie były to męskie spodnie.
- Yamaguchi? - zapytał ostrożnie Tsukki, starając się silić na swój ignorancki ton.
- Pisałem, że przyniosę ci notatki z tego tygodnia - odparł piegus, lekko zaskoczony zdziwieniem Tsukishimy.
- Byłem zajęty - oznajmił blondyn, nadal przyglądając się przyjacielowi.
Ponieważ myślami nadal był jeszcze przy maszynie, a ta dziwna dziewczęcość Tadashiego kusiła Tsukkiego, okularnik wciąż zastanawiał się, czy jego projektu mogłyby być dobre właśnie na tego piegusa.
- Coś nie tak, Tsukki? - zapytał Yamaguchi, lekko zaniepokojony. Najwyraźniej blondyn nie usłyszał wcześniejszej wypowiedzi.
- Nie, po prostu wyglądasz dzisiaj tak jakoś dziwnie - westchnął Tsukishima, wpuszczając piegusa do środka.
- Och - mruknął Tadashi w odpowiedzi, trochę tym zawiedziony.
Okularnik znowu przyjrzał się przyjacielowi, który zagarnął pojedynczy kosmyk za ucho, ukazując tym samym świeży kolczyk.
Kiedy on zdążył go zrobić?
- Po prostu wyglądasz strasznie dziewczęco, zdziwiło mnie to, dobra? - mruknął Tsukki, nerwowo poprawiając okulary.
Yamaguchi zaśmiał się cicho, nadal trochę skrępowany. Złapał się za kark, który potarł delikatnie.
- Wiesz, czasami mam takie głupie nastroje, że czuję się... No wiesz, dziewczyną - wyznał szeptem, zdenerwowany. Jego uszy zaczerwieniły się mocno. Tsukishima zmarszczył brwi. Czuł się dziewczyną? Jak... Jak to jest możliwe?
- Ale... Jesteś facetem, czy tego chcesz, czy nie - odparł blondyn, szukając jakiegoś racjonalizmu w tym, co właśnie usłyszał.
- W- Wiem, wiem Tsukki! Ale zrozum, że nie zawsze się nim czuję. I z resztą nie wyglądam na chłopaka za bardzo. Wiesz jak często ludzie mylą mnie z kobietą - Tadashi podniósł lekko głos, zaciskając dłonie w pięści.
- Jesteś transwestytą? - wywnioskował naprędce Tsukishima.
Yamaguchi wywrócił oczami. Boże, on naprawdę zachowywał się dzisiaj jak kobieta. Może miał jakieś rozdwojenie jaźni? Może sobie żartował?
- Nie powiedziałbym tego w ten sposób... Po prostu raz chłopak, raz dziewczyna. Genderfluid - wyjaśnił cicho. Był też zawiedziony, że Tsukki nie może tego po prostu przyjąć do wiadomości i zaakceptować.
- Genderfluid... - powtórzył Kei, odnotowując jednocześnie ten termin w pamięci, by móc zgłębić pojęcie później - No dobra, jak uważasz, to chyba się zdarza.
Yamaguchi westchnął z mieszanką ulgi i zawodu. Trochę się bał, że Tsukki będzie chciał się od niego odsunąć, ich stosunki się ochłodzą, zaczną się unikać...
- Jesteś pierwszą osobą, której to mówię, zgadując po twojej reakcji, z innymi będzie mi jeszcze gorzej - palnął wtedy Tadashi, śmiejąc się z zakłopotaniem.
Tsukki zmarszczył brwi, nieznacznie dotknięty słowami przyjaciela. Może nawet go tknęło, że uraził Yamaguchiego.
- Przeszkadza ci to, że koniec końców to akceptuję? Raczej niecodziennym jest słyszeć, że ktoś identyfikuje się z dwoma płciami - wymamrotał, idąc do pokoju po swoje książki.
Tadashi podążył za nim, wzdychając cicho.
- Masz rację... Przepraszam Tsukki - mruknął, skruszony. Usiedli razem przy biurku Tsukishimy, jak zawsze. Blondyn wzruszył ramionami obojętnie, nie podejmując się już tematu. Dla niego to oznaczało tylko, że raz na jakiś czas Yamaguchi nie będzie "nim" a "nią". Co za różnica? Żadna teoretycznie. Praktycznie jednak była jedna sprawa, która Tsukishimie dawała do myślenia.
Skoro Yamaguchi czuł się jak dziewczyna, nosił również damskie ciuchy (co było z resztą widać tego dnia). Co za tym idzie... Czy nie mógłby być również modelem, a raczej modelką, dla Tsukishimy? Rozważając ten pomysł, okularnik przyglądał się swojemu przyjacielowi dokładnie. Na oko wydawał się mieć te same rozmiary, co stroje, które szył Tsukki, ale czy mógłby być tego pewien?
- Ech, Tsukki, słuchasz mnie? - zapytał Yamaguchi roześmiany.
- A, zamyśliłem się - mruknął okularnik obojętnie.
- O czym myślałeś? - zaciekawił się piegus, patrząc w oczy blondyna.
Jednak ten zawahał się na chwilę. Dobrze, sekret za sekret, ale czy to nie jest zbyt kompromitujące?
- O moich projektach... Krawieckich - wyjaśnił w końcu.
- Krawieckich? Tsukki, ty szyjesz?! - zdziwił się Tadashi po raz kolejny tego dnia.
- Tak jakby - westchnął Kei zażenowany.
- Pokażesz mi?! - Yamaguchi zdecydowanie za bardzo się podekscytował.
Blondyn wywrócił oczyma.
- Tsukki, proszę! - zawołał piegus, łapiąc go za golf.
- Jezu, no dobra - Tsukishima szybko się poddał. Może po prostu podświadomie chciał mu pokazać, jak sobie radzi z szyciem. Gdy wstał, nie czekając na Yamaguchiego poszedł w stronę swojej pracowni. Po dzisiejszych poszukiwaniach wykroju była ona w większym nieładzie niż zwykle. Stanął przed drzwiami i oparł się o bok schodów.
- Jak ty się tu mieścisz, Tsukki? - zaśmiał się Tadashi, wchodząc do środka.
On również musiał poruszać się tam pochylony. Rozejrzał się po ciasnym pomieszczeniu z zaciekawieniem i podziwem. Podszedł do regału, palcami delikatnie przesunął po górach materiału. To samo zrobił ze stosikiem gotowych ubrań. Gdy się odwrócił, jego wzrok spoczął na manekinie z niedokończonym projektem z tego tygodnia. Przyglądał się mu przez dłuższą chwilę, szczerze zachwycony.
- Naprawdę jesteś niesamowity, Tsukki - oznajmił Yamaguchi, podchodząc bliżej do manekina. Złapał delikatnie za pastelowy materiał spódniczki.
- Wygląda tak ślicznie - dodał, rozmarzony.
- Przesadzasz, to zwykła spódniczka - odparł Tsukishima, trochę zakłopotany.
Tadashi zarumienił się pod wpływem pewnego pomysłu.
- Tsukki... Myślisz, że mógłbym ją kiedyś założyć? - zapytał, wyraźnie skrępowany.
Kei poprawił okulary, nieudolnie chowając niespodziewany rumieniec.
- Jak uważasz, jeżeli ci to pasuje - powiedział w końcu - Ale dopiero, gdy skończę cały projekt - dodał stanowczo.
- Cały projekt? - zdziwił się piegus.
- Został mi jeszcze golf - oznajmił blondyn stanowczo, wskazując głową na maszynę do szycia, gdzie leżała wciąż bezkształtna fałda materiału.
- Och... W takim razie, czy wtedy będę mógł się w tym pokazać? - zapytał z nadzieją Yamaguchi.
- Tak - zgodził się Tsukishima z lekkim oporem.
To była dziwna, impulsywna decyzja.
~*~
Zmotywowany obietnicą złożoną przyjacielowi, Tsukishima wziął się do działania od razu po wyjściu Yamaguchiego. Praca szła mu jeszcze lepiej, a nawet szybciej, tak jakby zyskał nową dawkę energii. Nim się obejrzał, minęła północ, ale przynajmniej golf był skończony. A razem z nim, Tsukki ukończył cały projekt. Tak, jak myślał, pastelowa spódniczka ładnie łączyła się z białą bluzką, tworząc codzienny, modny zestaw. Za to czekoladowa marynarka dodawała powagi całości. Dzięki niej strój można było ubrać na wiele okazji. Kei zrobił jeszcze szybkie zdjęcie, które przesłał Tadashiemu, oznajmiając tym samym, że projekt został ukończony. Przetarł potem zmęczone oczy i ruszył do swojego pokoju, czytając po drodze pochlebne wiadomości od przyjaciela. Pożegnali się umówieniem spotkania na następny dzień.
Yamaguchi przyszedł znacznie wcześniej i w znacznie innej odsłonie niż spodziewał się Tsukishima. Ledwo zdążył naciągnąć na siebie bluzę i założyć okulary, gdy usłyszał dzwonek. Blondyn otworzył drzwi, wciąż nierozbudzony do końca. Dlatego też przez jakiś czas nie mógł zakodować, kto przed nim stoi. Chłopak/dziewczyna miał na sobie luźny biały t-shirt, flanelową koszulę w kratę i rurki. Z drugiej strony jego oczy upiększały (choć zupełnie niepotrzebnie według Tsukkiego) czarne kreski, a usta były lekko podkreślone błyszczykiem. Po prostu Bóg wie co za kreatura na pierwszy rzut oka.
- Obudziłem cię, Tsukki? - zapytał Yamaguchi, lekko zmartwiony.
- W sumie nie - odparł okularnik obojętnie, wpuszczając przyjaciela do środka - Nie jest ci zimno w samej koszuli?
- Ach... W sumie to tak szybko wyszedłem z domu, że zapomniałem wziąć cokolwiek cieplejszego - wyznał piegus zakłopotany.
Tsukki westchnął ciężko, poprawiając okulary.
- Przeziębisz się, idioto... Idiotko? - powiedział Tsukki, lekko zagubiony przy końcówce.
- Idiotko - oznajmił Yamaguchi, rozczulony zakłopotaniem przyjaciela.
- Serio, ciężko stwierdzić, kim jesteś danego dnia - wyznał Kei stanowczo, odwracając się w stronę schodów. Chciał tym sposobem ukryć swój lekki rumieniec wstydu.
- Po prostu patrz po makijażu, tak chyba najłatwiej - zaśmiał się Tadashi, idąc za nim.
- Tak, bo w szkole się malujesz - prychnął Tsukki, wchodząc do schowka. Ostrożnie zdjął z manekina wszystkie części stroju po kolej i podawał je Yamaguchiemu.
- Myślę, że szybko załapiesz, kiedy kim jestem - oznajmił piegus.
Blondyn zmarszczył brwi.
- Aż tak łatwo to zgadnąć? - zapytał niepewnie.
- Jesteś mądry, Tsukki - zaśmiał się chłopak tajemniczo.
Tsukishima westchnął z irytacją i zrezygnował z komentarza. Yamaguchi przeprosił go cicho, po czym skierował się do łazienki, by tam się przebrać. Kei poszedł do swojego pokoju. Czekał na przyjaciela z niecierpliwością, bardzo ciekawy efektów. Czy ubrania nie były za duże? A może za ciasne? Gdzieś opinały się nie tak, jak trzeba, a gdzieś wisiały luźno? Czy na Yamaguchim będzie to wyglądać równie dobrze jak na manekinie?
Tsukki zadręczał się pytaniami, siedząc na łóżku z głową ułożoną w dłoniach. Nagle drzwi skrzypnęły. Blondyn poderwał się gwałtownie, a Yamaguchi zaśmiał się cicho, rozbawiony nerwową reakcją okularnika. Stał w progu, trochę onieśmielony. Za to wyglądał świetnie. Golf był lekko za luźny, ale wsadzony w dopasowaną spódniczkę, prezentował się bardzo dobrze. Marynarka też była niczego sobie, chociaż na plecach źle się układała. Była to raczej wina budowy Yamaguchiego, bo w końcu fizycznie nadal był chłopakiem, prawda?
- B-Bez marynarki lepiej, racja? - zapytał zakłopotany, ściągając żakiet ostrożnie.
Tsukki przytaknął, bo tylko na tyle było go stać. Był naprawdę pod wrażeniem tego stroju. Tadashi uzupełnił go jeszcze białymi zakolanówkami i... Razem wyglądało to po prostu fantastycznie. Tsukishima nawet przyłapał się na myśli, że go to pociągało.
- A tak szczerze, Tsukki... Podoba ci się? - zapytał Yamaguchi niepewnie, patrząc na przyjaciela.
- Nawet bardzo - odparł Kei stanowczo, poprawiając nerwowo okulary, by zasłonić lekki rumieniec.
Tadashi zaśmiał się z ulgą.
- Naprawdę się cieszę, Tsukki! - wyznał piegus szczerze, podchodząc do lustra w rogu pokoju. Wygładził lekko ubrania i wziął głęboki wdech. Sięgnął potem po swój telefon. Tsukishima zmarszczył brwi, przyglądając się jak Yamaguchi robi sobie zdjęcie w lustrze.
- Mogę wrzucić to zdjęcie na Instagram? - zapytał zakłopotany, rumieniąc się mocno.
Blondyn spojrzał na niego zdziwiony.
- Bawisz się w Instagrama? - zapytał.
- T-Tak jakby - powiedział Yamaguchi szczerze, podając telefon Tsukkiemu. Na ekranie wyświetlał się jego profil. Po liczbie obserwujących można stwierdzić, że był dość, a nawet bardzo popularny...
- Widzę, że jesteś całkiem znany - powiedział z uśmieszkiem, chcąc go tym trochę podrażnić.
Tadashi zarumienił się lekko.
- Wcale nie! To nic takiego! - powiedział zawstydzony i uderzył blondyna w ramię lekko.
Jak dziewczyna.
Okularnik zaśmiał się, po czym zabrał telefon piegusa. Zaczął przeglądać posty, które głównie stanowiły ładne selfie, estetyczne aranżacje i typowe zdjęcia w lustrze. Pod ostatnim, wrzuconym raptem kilka minut temu, było już sporo polubień, a nawet pierwsze komentarze.
- Ale ci słodzą - mruknął Tsukishima z uśmieszkiem.
- Tsukki! - zawołał Yamaguchi, próbując dosięgnąć swój telefon.
Blondyn podniósł rękę z komórką wysoko, korzystając z atutów wzrostu. Piegus, czerwony na twarzy, stanął na palcach, nadal starając się odzyskać swoją własność. Złapał go za rękę mocno i stał uparcie. Tsukki patrzył na niego z góry, przyglądając się dokładnie szczegółom jego twarzy. Rozłożeniu piegów. Nieznacznej asymetrii kresek. Lekko podkreślonym konturom. Delikatnym, błyszczącym ustom. Kei przełknął ślinę ciężko, przyłapując się na tym zachwycie.
Boże, ale z niego byłaby świetna kobieta.
Jednocześnie odpuścił i pozwolił zabrać sobie telefon. Zakrył twarz potem.
- Tsukki? - zdziwił się Yamaguchi, przyciskając komórkę do piersi.
Blondyn usiadł na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach bardziej.
- Tsukki, wszystko w porządku? - powtórzył się Tadashi, podchodząc do przyjaciela zaniepokojony.
- Tak - szepnął okularnik, zerkając na piegusa między palcami.
- Co się stało? - spytał ten cicho, marszcząc brwi w zmartwieniu.
- Nic - odparł stanowczo Kei i westchnął cicho potem, zaciskając palce na twarzy.
Yamaguchi dotknął lekko dłoni, a potem nadgarstka przyjaciela, przesuwając opuszką po świeżych zadrapaniach.
- W porządku, nic się nie stało - szepnął piegus, uśmiechając się ze smutkiem. Było mu trochę przykro, że przyjaciel nie chciał podzielić się swoim problemem. Z drugiej strony wiedział, że to zawsze działało na Tsukkiego.
- Po prostu... Chyba będę miał w przyszłości kłopot - wyznał cicho blondyn.
- Kłopot? Wiesz, że możesz mi powiedzieć - mruknął Tadashi, gładząc dalej dłoń przyjaciela.
- Nie mogę - oznajmił chłopak drżącym głosem.
Yamaguchi siedział chwilę w milczeniu, zastanawiając się, co się dzieje z okularnikiem. Uśmiechnął się potem znowu, tym razem rozczulony. Chociaż mógł się mylić, a nawet było to bardzo prawdopodobne, to chyba wiedział, co może leżeć na sercu Tsukishimie.
- Dobrze Tsukki, powiesz mi jak się zdecydujesz - powiedział i potargał lekko włosy przyjaciela.
Blondyn uśmiechnął się lekko, a potem spojrzał na piegusa niepewnie. Ten patrzył się na niego niewinnie, z lekkim uśmiechem na ustach.
Boże, jaka z niego cudowna osoba.
Westchnął cicho i wyprostował się, przybierając swój klasyczny, obojętny wyraz twarzy.
- Dobra, to powiedz mi, co chcesz jeszcze przymierzyć - zmienił temat.
Yamaguchi zaśmiał się lekko i zaczął wymieniać, co mu się marzy. Większość dnia zeszła im w pracowni, wybierając kroje, rozmawiając, żartując. Jak zwykle i jak zawsze.
~*~
Z każdym wspólnym projektem, Tsukishima stawiał sobie coraz wyższą poprzeczkę. Nie dość, że same kroje były trudniejsze do wykonania, to jeszcze odezwała się w nim dusza perfekcjonisty. Szwy, których nawet nie byłoby widać, musiały być idealnie równe i wykończone. Oczywiście wiązało się z tym poświęcenie znacznie większej ilości czasu. Jakoś na początku trzeciej klasy liceum tradycją stały się cotygodniowe wspólne weekendy. W dzień przygotowywali się do egzaminów albo po prostu spędzali razem czas, a wieczorem zamykali się w pracowni. Tsukki szył, a Yamaguchi przyglądał się mu, robiąc za żywy manekin, gdy było trzeba. Z czasem dystans pomiędzy nimi zmniejszał się i nie było niczym dziwnym zobaczyć Tadashiego ułożonego na ramieniu Tsukishimy z rękoma oplecionymi wokół bicepsa blondyna, czy śpiącego na jego kolanach. Dla nich to było po prostu zwyczajne, czerpali z tego nigdy niezauważoną przyjemność. Tsukki szybko dostrzegł też zmiany w zachowaniu przyjaciela, w zależności jak się czuł. Dzięki temu dogadywali się jeszcze lepiej, niż wcześniej. Nadal nie rozmawiali ze sobą za dużo, a tym bardziej nie poruszali jakichś głębokich, ciężkich tematów. Cenili sobie wymowną, spokojną ciszę i ogólnie chłodną relację. Jednak taki układ nie był wieczny. Oboje mieli to gdzieś z tyłu głowy, ale nikt niezbyt przejmował się tym, kiedy nadejdzie zmiana, w co przerodzi się ta relacja, ani dlaczego się to stanie.
A początkiem takiego przełomu stała się zwykła sukienka. Ot co, nic specjalnego, zwykła mała czarna z lekkim kloszem. Dawała iluzję idealnej figury w kształcie klepsydry. Jak przystało na Tsukkiego, nie był to projekt łatwy, ale za to bardzo satysfakcjonujący. Zapinając zamek sukienki ubranej przez Yamaguchiego, czuł się dumny. Gdy Tadashi pozwolił opaść włosom i obrócił się do Tsukkiego, blondyn poczuł dziwny ucisk w brzuchu. Zachwyt? Chyba coś więcej. Piegus uśmiechnął się anielsko, poprawiając włosy sięgające już za łopatki.
- I jak, Tsukki? Tak sobie to wyobrażałeś? - zapytał ciekawy.
Kei gapił się na niego z lekko rozchylonymi wargami. Jego wyobrażenia, przy rzeczywistym obrazie, były niczym.
- Wyglądasz jeszcze lepiej niż myślałem - oznajmił, przyglądając się Yamaguchiemu z podziwem.
Tadashi zarumienił się lekko, splatając dłonie nerwowo.
- Myślałeś, że nie będzie to wyglądać dobrze? - zapytał niepewnie, wbijając wzrok w podłogę.
Tsukishima westchnął z frustracją.
- Gdyby nie miało wyglądać dobrze, to po co w ogóle poświęcać na to czas? - odpowiedział pytaniem.
- Ale wyglądasz jakby cię rozczarował efekt - szepnął piegus nerwowo, zaciskając place w pięści.
Tsukki prychnął z niedowierzaniem.
- Ostatnio masz jakieś paskudne kompleksy. Wyglądam jakby rozczarował mnie efekt? Jest dokładnie odwrotnie. Co ty sobie ubzdurałaś? - spytał, zbliżając się do Yamaguchiego. Ten zarumienił się lekko i odwrócił wzrok.
- Nie uważasz, że jestem trochę... Odrażająca? - wyszeptał, zagryzając wargę i tym samym ściągając z niej trochę czerwonej szminki.
Tsukishimę na chwilę zamurowało. Yamaguchi odrażający?
- Skąd w ogóle taki pomysł? Absolutnie nie jesteś odrażająca - żachnął się, podchodząc do przyjaciela jeszcze bliżej. Ten cofnął się o krok. Kei przyglądał się mu, nie ukrywając zmartwienia.
- Jestem, Tsukki. Dla wszystkich jestem obrzydliwą kreaturą, która szuka atencji - wyznał drżącym głosem. Zasłonił oczy, starając się ukryć łzy, które zaczęły spływać mu po policzkach. Tsukishima złapał go za drugą rękę.
- Nie dla wszystkich... Nie dla mnie. I na pewno nie dla twoich rodziców. Oni przecież zrozumieją wszystko - szepnął, zaczynając kojąco gładzić grzbiet dłoni piegusa. Ten zacisnął zęby mocniej i zachłysnął się powietrzem, gdy starał się wziąć jakikolwiek wdech.
- Oni są najgorsi właśnie. Nienawidzą mnie - szepnął zrozpaczony, wtulając się w Tsukkiego nagle. Blondyn, zupełnie zaskoczony, automatycznie objął go mocno.
- Dzisiaj rano się z nimi pokłóciłem - kontynuował po chwili Tadashi, tuląc się jeszcze mocniej do okularnika - Boję się jutro wrócić do domu. Boję się... Że mnie tam nie wpuszczą.
- Muszą cię wpuścić. Choćby na chwilę, żebyś zabrała swoje rzeczy - zapewnił go Tsukki. Może nie było to najlepsze pocieszenie, a w sumie było to dołujące stwierdzenie. Ale co lepszego mógł powiedzieć?
- I co potem zrobię? Gdzie mam się podziać? - zapytał cicho Yamaguchi.
- Zatrzymać się u mnie? - odparł Tsukishima jakby to było coś oczywistego.
- Nie chcę ci przeszkadzać, Tsukki - szepnął Tadashi, starając się odsunąć od blondyna.
- Durniu, ile razy mam ci powtarzać, że mi nie przeszkadzasz? Jesteś moim przyjacielem - powiedział Kei, nawet trochę urażony tym, co mówił Yamaguchi. Nie zwracał uwagi na końcówki, bo nie o to w tej chwili chodziło. Jednak Tadashi spiął się po tych słowach.
- Rozumiem - szepnął wtedy, wyswabadzając się z uścisku Tsukishimy - Więc... Jeżeli mogę, to zostanę u ciebie jakiś czas... O ile jutro pójdziesz ze mną do nich.
Tsukki przytaknął tylko na zgodę. Po tym temat się skończył i wrócili do zajmowania się sukienką. Atmosfera była ciężka, nieprzyjemna. Wyjątkowo szybko zdecydowali się pójść spać. Oboje po prostu chcieli uciec od tego i przespać uczucie, że coś zostało niewypowiedziane, choć powinno.
Następnego dnia Yamaguchi obudził się praktycznie o świcie. Po niespokojnym śnie był zmęczony, a do tego z każdą minutą coraz bardziej się stresował. Po cichu wymsknął się do łazienki. Spojrzał w lustro i upiął włosy wysoko w niedbały koczek. Dziś nie czuł się ani trochę kobieco. Może to i dobrze, miał szansę znaleźć choć trochę odwagi w sobie. Jednak teraz patrząc się na swoje zmęczone odbicie, czuł całą niechęć do siebie. Słowa ojca wciąż rozbrzmiewały mu w głowie. Yamaguchi zgadzał się z nim, że jest okropną kreaturą. Może nie szukał atencji, ale.... Był obrzydliwy. Zacisnął palce na brzegu umywalki, oddychając ciężko. Trudno poradzić sobie z tak przytłaczającymi myślami. Drgnął na dźwięk pukania do drzwi.
- Żyjesz? - zapytał Tsukishima, wciąż zaspany.
- Tak... Przepraszam, Tsukki - szepnął, starając się opanować. Uderzył się lekko w policzki i otworzył drzwi. Spojrzał w oczy przyjaciela, który mu również przyglądał się uważnie.
- Chodź coś zjeść, potem się przejdziemy do ciebie - oznajmił Tsukishima.
Gdy się odwrócił, Yamaguchi zauważył jak blondyn odetchnął z ulgą. Pewnie było mu lżej, wiedząc, że dzisiaj Tadashi nie wydziwiał. A tak naprawdę, Kei po prostu był już pewien, że piegus nic sobie nie zrobił. A to go trapiło przez pół nocy. W kuchni Yamaguchi usiadł przy stole i wyjrzał za okno, zamyślony, trochę nawet zmartwiony. Tsukishima zajął się śniadaniem, nie poruszając żadnego tematu. Słychać było tylko ciche stukanie noża o deskę do krojenia.
- Tsukki... A co jeśli ciebie też w to wszystko wciągną? - zapytał Tadashi cicho, dalej patrząc na to, co działo się na zewnątrz.
- W jakim sensie wciągną? - mruknął blondyn, marszcząc brwi w konsternacji.
- Posądzą cię o coś nieprawdziwego - westchnął Yamaguchi, łapiąc się za kark lekko.
Tsukishima wzruszył ramionami.
- Nie wiem, co takiego mogliby wymyślić. Przecież wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi od dawna - odparł obojętnym tonem, rozbijając jajka.
Piegus jęknął z ubolewaniem.
- Nie sądzisz Tsukki, że nasze zachowanie wykracza dużo ponad zwykłą przyjaźń? - zapytał, zerkając na okularnika. Ten również się na niego spojrzał, rozmyślając gorączkowo. Racja, to jak się zachowywali, nie było normalne dla przyjaźni. Spanie w jednym łóżku, tulenie się, leżenie na kolanach? Każda wolna chwila spędzona razem? Gdyby tak zachowywały się dwie dziewczyny, to nie byłoby nic dziwnego. Ale oni? Musieli wzbudzać wiele podejrzeń.
- Masz rację - zgodził się Tsukishima, trochę opornie - W takim razie kim my jesteśmy?
Yamaguchi spojrzał na niego zdziwiony.
- N-Nie wiem, Tsukki - odparł drżącym głosem, rumieniąc się lekko. Zakrył twarz dłonią, zawstydzony wyraźnie.
- Na pewno? - zapytał cicho Kei, zaczynając smażyć jajecznicę.
Zbyt dobrze znał Yamaguchiego, by nie wiedzieć, że czegoś po prostu nie chce mu powiedzieć. Chłopak naprawdę nie potrafił kłamać.
- Czy tak trudno się domyślić? - zapytał piegus cicho, pochylając się.
- Nie, bardzo łatwo, ale chcę to usłyszeć - oznajmił stanowczo blondyn.
Postawił talerz przed przyjacielem. Spoglądali sobie w oczy przez chwilę. Tsukki zupełnie opanowany, a Tadashi przerażony. Piegus zagryzł wargę nerwowo.
- Kocham cię, Tsukki - szepnął Yamaguchi - Od bardzo dawna.
Kei przytaknął lekko.
- Ja ciebie też - oznajmił.
Po piegowatych policzkach chłopaka pociekły duże łzy. Zasłonił oczy ręką.
- Przepraszam, Tsukki - wymamrotał jeszcze.
~*~
Po tym wyznaniu praktycznie nic więcej się nie stało. Było to zwykłe stwierdzenie faktu dokonanego. Yamaguchi szybko się uspokoił. Śniadanie przebiegło w milczeniu. Gdy Tsukishima zabrał się za porządki po posiłku, Tadashi szybko uciekł do pokoju. Tam usiadł na łóżku, patrząc się pusto w przestrzeń. Nie wiedział, czy bardziej był załamany tym, co usłyszał, czy uszczęśliwiony. Z jednej strony Tsukki odwzajemniał jego uczucie, a z drugiej... Jakoś nie okazywał tego. Rozmyślania piegusa przerwało pojawienie się Tsukishimy.
- Jeszcze niegotowy? - zapytał Kei, podchodząc do szafy.
Wyciągnął z niej swój ulubiony czarny golf i parę spodni chinos.
- A... Tak w sumie... To nie wziąłem żadnych rzeczy... Męskich - wyznał Yamaguchi, trochę zakłopotany. Blondyn westchnął cicho, a potem rzucił piegusowi swoją bluzę.
- Te spodnie, co miałeś wczoraj... Chyba mogą być, prawda? - zapytał niepewnie, przyglądając się dalej speszonemu chłopakowi.
- Tak, jasne - odparł stanowczo tamten.
Tsukishima przytaknął lekko, zdejmując bluzkę, w której zwykł spać. Tadashi przyglądał się mu z podziwem jak zawsze. Kei zerknął na niego i uśmiechnął się nieznacznie. Yamaguchi zmieszał się na to, odwracając wzrok. Zaczął się też przebierać, bardziej skrycie niż zwykle. Czuł się skrępowany tym, że Tsukki cały czas go obserwuje. Po chwili oboje byli gotowi do wyjścia. Mimo, że Yamaguchi chciałby to jak najbardziej odsunąć w czasie, to Kei naciskał na niego, by załatwili sprawę jak najszybciej. Mimo, że szli bardzo blisko siebie, żaden nie zdecydował się choćby spróbować złapać drugiego za rękę. No dobrze, wyznali sobie miłość, ale to jeszcze nie czyniło z nich pary. Skoro nikt o tym nie wspomniał, to w takim razie nic nie istniało. Gdy doszli pod dom Yamaguchiego, oboje nagle zrobili się spięci. Przecież nic wcześniej nie ustalili. Co powiedzą? Co zrobią? Tadashi wyciągnął klucze od domu. Gdy zamek drzwi wejściowych szczęknął, piegus wzdrygnął się lekko. Spojrzał na Tsukishimę, szukając w nim jakiejkolwiek otuchy. Jednak on jedynie stał, patrząc się w drzwi chłodnym, zdeterminowanym wzrokiem. Yamaguchi uśmiechnął się niepewnie, naciskając klamkę. Ręce mu drżały ze zdenerwowania. Wtedy Tsukki dotknął lekko jego dłoni. Tadashi zerknął znowu na niego i odetchnął, starając się uspokoić. Po chwili weszli do środka razem. Po butach piegus od razu zauważył, że ojca nie było w domu. Na szczęście.
- Tadashi, to ty? - z kuchni dobiegł ich głos mamy Yamaguchiego.
- Tak - odparł piegus nieśmiało.
Stali w przedsionku, niepewni, co powinni zrobić. Po chwili usłyszeli szybkie kroki kobiety. Tadashi odruchowo schował się za Tsukkiego. Gdy w holu pojawiła się mama piegusa, atmosfera zrobiła się tak napięta, że aż nie do wytrzymania.
- Dobrze, że łaskawie wróciłeś - stwierdziła, patrząc się na syna oskarżycielsko - Zniknąłeś bez wyjaśnienia czegokolwiek.
- Jak miałem wam wyjaśnić, gdy tak na mnie naskoczyliście? - zapytał Yamaguchi cicho.
- Naskoczyliśmy? Myślisz, że jak zachowaliby się inni rodzice na wieść o tym, że ich syn jest taki nienormalny? Że czuje się raz mężczyzną, a raz kobietą.
Ostatnie zdanie było wręcz przesycone nienawiścią i obrzydzeniem. Tsukishima zmarszczył brwi lekko, słysząc to.
- I jeszcze wciągasz w to Tsukishimę - kontynuowała kobieta po chwili - Dlaczego sprowadzasz tak porządnego chłopaka na manowce?
- Ale nikt tu nikogo nie sprowadza na manowce - wtrącił się Tsukki, patrząc na matkę Yamaguchiego twardo - Ta sprawa zupełnie nie ma wpływu na naszą relację.
- Waszą relację? - powtórzyła rodzicielka, marszcząc brwi mocno w dezaprobacie - Jaką relację?
Tadashi zbladł, widząc jak w kobiecie wzbiera złość. Tsukishima zadarł głowę w geście pewności, łapiąc piegusa za dłoń. Na ten gest matka oburzyła się.
- Coś ty z nim zrobił, Tadashi? - zapytała z wyrzutem.
- Nic ze mną nie zrobił. To tylko i wyłącznie mój wybór - oznajmił Kei stanowczo.
Kobieta zacisnęła usta w wąską kreskę. Tsukki ścisnął dłoń Yamaguchiego mocniej, nadal patrząc się na jego mamę chłodno. Nagle jakby cała złość ją opuściła i kobieta odpuściła.
- Spakuj się Tadashi, póki ojciec nie wrócił. Lepiej, żeby on o tym nie wiedział - oznajmiła cicho, odsuwając się. Zasłoniła twarz dłonią. Kei i Tadashi spojrzeli na siebie, po czym ruszyli do pokoju piegusa bez słowa. Gdy zamknęli za sobą drzwi, Yamaguchi usiadł na środku pomieszczenia, zmęczony i zrozpaczony. Tsukki uklęknął obok niego, a potem przytulił go ostrożnie.
- Przepraszam Tsukki... - szepnął piegus, wtulając się mocno w blondyna.
- Nie masz za co - oznajmił okularnik stanowczo.
Tadashi spojrzał na niego. Kei był tak blisko, że...
Zanim Yamguchi dokończył swoją myśl, poczuł ciepło warg Tsukishimy na swoich ustach. Po tym krótkim pocałunku, piegus patrzył się na blondyna osłupiały.
- Lepiej? Nie gnęb się niczym, dobra? - mruknął Kei, patrząc się w oczy Yamaguchiego dokładnie.
Chciałby go pocałować jeszcze raz. Jego usta, piegowaty nos, szyję, wystające obojczyki...
Tadashi uśmiechnął się lekko i rozluźnił trochę.
- Kocham cię, Tsukki - oznajmił cicho.
- No ja ciebie też - westchnął Kei.
Yamaguchi zaśmiał się cicho.
- Pomożesz mi się spakować? Chyba faktycznie dobrze by było jak najszybciej stąd zniknąć - stwierdził po chwili.
Tsukishima przytaknął na zgodę. Szybko zebrali najważniejsze rzeczy piegusa i spakowali je do dwóch sportowych toreb. Przeprosili mamę Tadashiego za taki kłopot oraz szarganie nerwów. Potem szybko wyszli z domu. Dopiero, gdy zbliżali się w stronę domu Tsukkiego, Yamaguchi odetchnął z ulgą. Uśmiechnął się potem szeroko do blondyna i złapał jego wolną dłoń. Okularnik odwzajemnił uśmiech szczerze. Zaczynał się dla nich nowy rozdział.
Tak z estetycznej strony opowiadań, to zauważyłam, że robisz bardzo długie akapity xD Generalnie nie widzę w tym nic złego, ale z reguły ludziom nie chce się czytać takich długich akapitów, bo lubią mieć jakiś "punkt zaczepienia", a czytając taki długi akapit, trochę się z tym męczą.
OdpowiedzUsuńZnalazłam też dwa takie błędy małe: "robienie plisów" - plis, nie plisów. Oraz "opuszkiem palca" - opuszką, nie opuszkiem c:
Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń! Fabuła mnie zaintrygowała, shot wciągnął od samego początku, temat był oryginalny! Pamiętam, że w poprzedniej pracy, którą mi przysłałaś (chyba "Deszcz" Hayama x Reo), również poruszyłaś wygórowany temat, ale nie ukrywam, że tamto - choć poważniejsze - może się schować przed tym! Świetnie oddane charaktery, lekkość, z jaką się czytało, subtelny klimat i niewymuszone uczucie... no coś pięknego! *-* W prawdzie końcówka mogłaby być bardziej rozbudowana (chodzi mi o rozmowę z matką, trochę za mało tej niechęci, mało protestu, który okazywała na początku), ale to tylko marny szczegół, który w ogóle nie wyróżnia się na tle całości.
Co jeszcze chciałabym podkreślić, to to, że Yamaguchiego przestawiłaś z mega fajnej perspektywy, od razu mogłam wyobrazić sobie to, kim stał się na przestrzeni kolejnych lat w szkole c:
W każdym razie bardzo mi się podobało i dziękuję za podesłanie mi tej pracy! ^^
Wooooow! To opowiadanko jest inne niż wszytko co czytałam do tej pory i bardzo mi się to podoba! Masz bardzo fajny styl, lekki i przyjemny do czytania. Pomysł ekstra, szczerze nie spodziewałam się czegoś takiego, ale czuję się mile zaskoczona! Charaktery chłopaków przedstawiłaś bardzo podobnie do ich kanonicznych wersji i chwała Ci za to! Jedynie do czego mogłabym się przyczepić jest taka nijakość i bezosobowość matki Yamaguchiego, ale to w sumie szczegół skoro nie była zbyt ważną postacią tutaj XD
UsuńYuuki, opuszek/opuszka palca to słowo z dwoma wariantami rodzajowymi i przez to odmiana opuszkiem/opuszką jest poprawna :)
Ściskam!