14. lutego. Dla Murasakibary Atsushiego był to bardzo ważny dzień.
Tym razem jednak nie chodziło o sprawy tak przyziemne jak
przyjmowanie słodkości od koleżanek, czy też kupowanie ich dla
siebie w cukierniach i sklepach, w których trwały specjalne
promocje.
W tym roku bowiem Murasakibara Atsushi po raz pierwszy w swoim życiu
miał kupić czekoladki, które nie będą przeznaczone dla niego.
Miał zamiar wręczyć je swojemu kapitanowi, Akashiemu Seijuurou.
Pomysł ten podrzuciła mu jedna z jego koleżanek z klasy. To od
niej dowiedział się, że Walentynki są dniem, w którym wręcza
się słodkości osobom, które darzy się szczególną sympatią.
A jego kapitan był właśnie dla niego taką osobą. Nigdy
szczególnie nie narzekał na niego, gdy zajadał się słodkościami
na boisku, nie złościł się na niego, gdy niechcący niszczył
kosze ( które teraz wymieniono już na solidniejsze ), rzadko na
niego krzyczał, pomagał mu w rzeczach, których nie rozumiał, a
przede wszystkim zawsze słuchał tego, co Murasakibara chciał
powiedzieć.
Choć na pomysł ten wpadł zupełnie nagle i wręcz palił się, by
go wykonać, kiedy dotarł do swojej ulubionej cukierni, zrozumiał,
jak trudne zadanie go czeka.
Wybranie odpowiednich czekoladek dla Akashiego Seijuurou było nie
lada wyzwaniem. Rozglądając się po wszystkich wystawionych na
półkach pysznościach Murasakibara nabrał pewnych wątpliwości.
Chciał, żeby jego wybór był najlepszy i trafił idealnie w gusta
jego kapitana, ale problem był taki, że nie do końca wiedział, co
on tak naprawdę lubi.
Wiedział, że nie może kupić nic przesadnie słodkiego,
lukrowanego, bądź z nadzieniem o smaku pomarańczowym – Akashi
kiedyś wspomniał, że za takowymi rzeczami nie przepada. Był
również pewien, że kapitan lubi prawdziwą czekoladę, a nie
jakieś podróbki, podobnie zresztą jak i on.
Chłopak westchnął cicho, kucając przy szklanej gablotce, w
której starannie poukładano kolorowe, ślicznie zdobione pudełeczka
z otwartymi wieczkami, tak, by ukazać znajdujące się w nich
łakocie. Przy każdym pudełeczku stała kartka z wypisaną listą
smaków oraz ceną.
Wybór był naprawdę trudny, co gorsza, Murasakibarę gonił czas.
Do cukierni przybywało coraz więcej rozchichotanych klientek, które
nie tylko mogły sprzątnąć mu sprzed twarzy łakocie, ale też
bacznie go obserwowały, szepcząc między sobą.
To było dość irytujące.
Dlatego też Murasakibara, wzdychając po raz ostatni, postanowił
kupić swojemu kapitanowi bombonierkę, którą często sam sobie
kupował. Były to pyszne, belgijskie pralinki o różnych
nadzieniach, ale na szczęście żadna nie miała tego o smaku
pomarańczowym, żadna też nie była oblana lukrem.
Stojąc już w kasie, popatrzył smętnie na ślicznie opakowane
pudełko.
- Nie ma takiej drugiej?- zapytał, wskazując na bombonierkę.
- Nie, przykro mi, kupuje pan ostatnią – odpowiedziała
ekspedientka, uśmiechając się smutno.
Murasakibara zapłacił za swój zakup i wyszedł na zewnątrz,
przygryzając wargę. Żałował, że nie ma drugiej takiej
bombonierki, ponieważ naprawdę bardzo ją lubił.
Spojrzał z westchnieniem na sunące powoli biało-szare chmury,
wypuszczające ze swych puchatych objęć drobne płatki śniegu.
Chłopak odwrócił się powoli i ruszył w kierunku szkoły.
Cóż… Akashi Seijuurou chyba jest wart jego ukochanej
bombonierki.
Po szkolnych zajęciach i intensywnym treningu w sali gimnastycznej,
kiedy zbliżał się czas wspólnego prysznica, Murasakibara, o
dziwo, zaczął czuć lekkie zdenerwowanie. Z niecierpliwością
zerkał na swoich kolegów, powstrzymując się od popędzania ich. Z
jakiegoś powodu nie chciał, by widzieli, jak wręcza czekoladki
swojemu kapitanowi.
Kiedy skończył przecierać mopem podłogę i schował go do
kantorka, ruszył powoli w kierunku szatni. Nie bał się, że
kapitan mu ucieknie, ponieważ zawsze wychodził jako ostatni.
Ciepły prysznic uspokoił nieco jego nerwy i skołatane serce,
dlatego chłopak wyszedł z łazienki dopiero gdy ta opustoszała.
Akashi jeszcze się nie pojawił, prawdopodobnie sprawdzał, czy
wszystkie pomieszczenia w budynku gimnastycznym są zamknięte, i czy
drużyna zostawiła po sobie porządek. Murasakibara przetarł
ręcznikiem włosy, a następnie ubrał się i usiadł na ławeczce,
zaglądając do swojej torby, gdzie w siateczce kryło się zdobione
pudełko z pralinkami.
Oparł się z westchnieniem o metalowe drzwi swojej szafki. W szatni
panowała cisza, przerywana jedynie rytmicznym tykaniem zegara,
wskazującego zbliżającą się godzinę 19:00.
W końcu jednak drzwi otwarły się i do środka wszedł Akashi
Seijuurou.
- Atsushi?- Spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Jeszcze tu jesteś?
- Uhm. Czekałem na ciebie, Aka-chin.
- Czekałeś na mnie?- powtórzył kapitan, podchodząc do niego i
otwierając swoją szafkę, która znajdowała się obok jego.- Czy
coś się stało, Atsushi?
- Niee. Chciałem tylko poczekać.
Atsushi obserwował Akashiego, kiedy ten ściągał z siebie strój
drużynowy i zakładał czystą koszulkę, oraz spodnie.
- Nie bierzesz prysznica?- zapytał.
- Późno już, jestem zmęczony – westchnął.- Wezmę długą
kąpiel w domu.
- Uhm.
- Swoją drogą, to dziwne, widzieć cię bez słodyczy.- Kapitan
uśmiechnął się lekko, składając zdjęte ubranie w schludną
kostkę.
- No właśnie, propos słodyczy – mruknął Murasakibara,
przygryzając wargę i wyciągając ze swojej torby bombonierkę.-
Proszę, Aka-chin. Wszystkiego najlepszego z okazji Walentynek.
Akashi przez bardzo długą chwilę wpatrywał się w bombonierkę,
zaskoczony. Następnie, na równie długo, spojrzał na Murasakibarę.
Wyciągnął powoli dłoń i odebrał prezent, jakby z wahaniem.
- Czekoladki?- zapytał cicho.
- Uhm. Nie wiedziałem, jakie lubisz, więc wziąłem moje ulubione,
akurat ostatnie pudełko.
- Odmówiłeś sobie ulubionych słodyczy… dla mnie, tak?
- Tak. Chciałem ci je dać.
- Z okazji Walentynek?
- Aha.
- Atsushi…- Akashi westchnął cicho, przecierając kark dłonią.-
Jak powinienem to odebrać?
- Eh? Co masz na…?
- Czy wiesz, dlaczego ludzie 14. lutego wręczają sobie prezenty?
- Bo darzą się sympatią i chcą ją w ten sposób okazać.
- A ty… dajesz mi je, ponieważ…?
- Bo… darzę sympatią Aka-china.- Murasakibara wzruszył lekko
ramionami.
- Ale…- zaczął Akashi, a potem westchnął lekko i uśmiechnął
się. Otworzył pudełeczko, wybrał jedną z czekoladek, po czym
wsunął ją do ust.- Są pyszne. Dziękuję, Atsushi.
Nagle kapitan zbliżył się do niego o krok i, nachylając się,
pocałował lekko jego usta, zostawiając na nich słodki smak
czekoladki i kokosu.
Atsushi przymknął na moment oczy, rozkoszując się dobrze mu
znanym smakiem i tym, który właśnie poznał. Nie chciał, by jego
kapitan się odsuwał, jednak nie zdołał go powstrzymać.
- Aka-chin… - mruknął Murasakibara, patrząc na niego.- Zrobisz
to jeszcze raz?
Akashi uśmiechnął się, zamykając pudełko i chowając je do
swojej torby.
- Może wpadniesz do mnie?- zaproponował.- Pomożesz mi zjeść te
pralinki? Sam nie dam rady, sporo ich.
- Uhm.- Murasakibara skinął głową, po czym przysunął się do
niego i nadstawił usta. Akashi przygryzł lekko wargę, westchnął
cicho i, przymykając oczy, znów go pocałował. Powoli, bez
pośpiechu, rozkoszując się miękkością i delikatnością jego
ust. Atsushi również odwzajemnił pocałunek, naśladując w tym
swojego kapitana.
- Od dziś to moje ulubione – szepnął Murasakibara.
- Hmm? Ah, pralinki kokosowe?- Akashi uśmiechnął się.
- Niee.- Murasakibara pokręcił przecząco.- Twoje usta.
I znów go pocałował, ciesząc się, że jednak nie dostał
drugiej bombonierki.
W końcu w zamian otrzymał coś znacznie słodszego.
Podeszłam do tego jak do MuraAka czyli z niechęcią
OdpowiedzUsuńJednak w jednej chwili stwierdziłam, że to mi się podoba
Dzięki za ten ficzek, bo nie przepadam za tą parą, bo MuraHimu
Ale ten fick to miszczostwo
Idąca spać,
Yew S.
Kawaii~
OdpowiedzUsuńTak bardzo typowy kanon, jak by się zdawało, ale w Twoim wykonaniu wsio jest wyjątkowo wyjątkowe~
Osobiście od niedawna należę do grona uważających usteczka Pana i Władcy za coś niewyobrażalnie słodkiego ♡ Ale jestem szybka, tylko pozazdrościć ^.^;
Opowidanko ideolo na walentynki, choć sama mam je (WALENTYNKI, NIE TWOJE OPKO, TAK DLA JASNOSCI XD) głęboko w czarnej dupie, ale nie takiej sexy jak u Aośka, tego mu nie zrobię. Chociaż... mogłoby być przyjemnie, jakbym była facetem xD
No ale nie jestem T^T, jestem za to dziewuszką samotną, która odbywa nocne wędrówki po wcale nie takich jałowych pustkowiach internetu. Wszyscy śpią, mają mnie głęboko w poważaniu, tak samo jak ja walentynki...
Upadłam tak niiiiiisko, że zamiast wychwalac Twoje slodziachne opko, wylewam swe żale w komentarzu do tego nie przeznaczonym... czy wybaczysz mi to, moja droga Yuuki?
.
.
.
.
.
DOBRA!! FUCK YEAH~ Powrót w wielkim (chciałabym xD) stylu!
za każdym razem jak piszesz o Muraśku, nie mogę wyjść z podziwu nad tym, że zmusilas tak leniwe stworzenie do jakiejkolwiek inicjatywy miłosnej xD Ale robisz to tak perfekcyjnie, że nawet sam Atsushi z oryginału nie skapnął by się, jakby go podmienili na Twojeo xD Tacy są podobni, że nie wyobrażam sobie innej możliwości. Chociaż oczywiście tutejszy Murasakibara obraca się w kręgach poszanowanej gejozy, ale to doń podobne...
Nie kminię ostatnich kilku zdań z powyższego akapitu... chyba już tracę zdolności myślenia. XD
Dzięki Tobie te walentynki są o wiele przyjemniejsze, Yuuki, a ja sama nie mam już ich tak głęboko xD to chyba dobrze, bo znaczy, że podziałało opko xD
Szczęśliwego pożycia z twoim tygryskiem, niech mruczy Ci do uszka, wskoczy do łóżka, dobierze do brzuszka i niżej tez~ ♡♥♡
8===> ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• ~• Plemniczki na drogę, tym razem na pewno od Kagamisia, hihi~♡
WTF, serio nie ogarniam tego koma XD
Bosze, dziewczyno, jaka Ty jesteś cudowna! xD
Usuń"(...) nawet sam Atsushi z oryginały nie skapnąłby się, jakby go podmienili na Twojego" - najlepszy komplement, jaki mogłam dostać xDDDD
I nic się nie przejmuj, Tsubaki-chan! Ja też mam Walentynki głęboko gdzieś, ale pisać o nich mogę, z nadzieją, że poprawię humor wszystkim tym, którzy Walentynek też nie znoszą <3
Poprawiłam Ci humor, prawda? ;_;
Dziękuję za Twoje cudne życzenia i za plemniki Kagamisia ♥ Oby spisały się na medal, bo nawet mama mi marudzi, że chce babcią zostać ^^" ( Jak można zmuszać 19-letnią córkę do zajścia w ciążę? ;_; )
Przytulaski for you ♥
To było słodkie :) Tylko tyle powiem :)
OdpowiedzUsuńNIe wiem czemu, przy zdaniu "Nagle kapitan zbliżył się do niego o krok i, nachylając się, pocałował lekko jego usta, zostawiając na nich słodki smak czekoladki i kokosu."
OdpowiedzUsuńwyobraziłam sobie stojącego na ławce Akasza, dodatkowo na palcach( i tak ledwo sięgnął, ja to wiem!)
Nie chciało mi się wcześniej komentować, ale cichaj.
To było takie słodziachne, Muraś nie był idiotą, jak często w opkach z tego pairingu bywa, a Akashi...no, Akashi to Akashi, jak go nie kochać?!
Końcówka jak zawsze przesłodka. MuraAka jest moim ulubionym paringiem, dlatego każda jego forma jest dla mnie.. Po prostu piękna xD Jednak wielbię cię mocno. Piszesz świetne opowiadania <3 Szkoda tylko, że są tylko 3 ff MuraAka ;-;
OdpowiedzUsuńJako, że MuraAka to mój ulubiony pairing z knb nie ma możliwości bym nie skomentowała chociaż jednego z twoich opek z tym pairingiem (Boże, orgazm na samą myśl o nich)
OdpowiedzUsuń,,To od niej dowiedział się, że Walentynki są dniem, w którym wręcza się słodkości osobom, które darzy się szczególną sympatią.''
Te uczucie gdy w wieku 14-15 dowiadujesz się na czym polegają walentynki xd
To tak pasuje do Murasakibary, że schrupałabym go za jego niewinność!
,,Wybór był naprawdę trudny, co gorsza, Murasakibarę gonił czas. Do cukierni przybywało coraz więcej rozchichotanych klientek, które nie tylko mogły sprzątnąć mu sprzed twarzy łakocie, ale też bacznie go obserwowały, szepcząc między sobą.''
Co za głupie dziewuchy, ja bym pewnie dała mu czekoladki gdzie znajdowałyby się środki nasenne, zabrała do piwnicy i wykorzystywała w niecnych cynach. [czyt. pomagałby mi sprzątać :)] A później zrobiłabym to z Akaszem... Tyle, że on za mądry i by się tak nie dął >.< Jebnęłabym go cegłą z zaskoczenia i już xd A później wykorzystywałabym ich dwóch do niecnych czynów [czyt. mycie okien] sh... W piwnicy też są okna xd Z widokiem na cegły.
,,- Uhm. Nie wiedziałem, jakie lubisz, więc wziąłem moje ulubione, akurat ostatnie pudełko.
- Odmówiłeś sobie ulubionych słodyczy… dla mnie, tak?
- Tak. Chciałem ci je dać.
- Z okazji Walentynek?
- Aha.
- Atsushi…- Akashi westchnął cicho, przecierając kark dłonią.- Jak powinienem to odebrać?''
AKASZ NIE DROCZ SIĘ Z NIM TYLKO ZGWAŁĆ GO POD PRYSZNICEM! ALBO NA ŁAWCE, SZAFCE, GDZIEKOLWIEK, CZYMKOLWIEK!
,,- Może wpadniesz do mnie?- zaproponował.- Pomożesz mi zjeść te pralinki? Sam nie dam rady, sporo ich.''
TSA, TYLKO ZJEŚĆ PRALINKI, JUŻ TO WIDZĘ. AKASZ NIE OKŁAMUJ NAS, JA OD SĄSIADÓW WIEM CO WY WYPRAWIACIE. NIE UWIERZĘ, ŻE TE JĘKI SĄ OD JEDZENIA PRALINEK KŁAMCZUSZKU MÓJ.
No i cudny koniec bym mogła już w spokoju zwymiotować tęczą!