Rozdział Trzynasty
Krok dalej
Kagami nie kłamał, kiedy obiecywał mi pyszne śniadanie zaraz po przebudzeniu. Właściwie to właśnie jego zapach mnie obudził. Z jednej strony nie bardzo byłem zadowolony, kiedy, ledwie otwarłszy oczy, spostrzegłem, że mojego chłopaka nie ma obok mnie, a łóżko wydaje się być wręcz zimne, jednak kiedy już się dobudziłem i podniosłem do pozycji siedzącej, Kagami wszedł do pokoju z tacą.
Spojrzałem na niego zaskoczony i zamrugałem.
– Ten cholerny pchlarz próbował mnie ugryźć – warknął, niezadowolony, podchodząc do łóżka i ostrożnie na nim siadając. Położył tacę na moich udach, a potem wsunął się pod kołdrę obok mnie i westchnął ciężko.- Nie masz pojęcia, jak ciężko jest gotować, kiedy non stop pałętał mi się pod nogami...
– Dziękuję za śniadanie – powiedziałem, grzecznie ignorując jego narzekania. Przyjrzałem się z cieknącą w ustach ślinką na smakołyki, które mi przygotował.- Czy szef kuchni raczy jakoś opisać, co znajduje się na tych talerzach?
– Eh? No przecież widzisz – powiedział, krzywiąc się lekko.- Tu masz biały ryż, tu są tamagoyaki*, tu ikanago**, smażony węgorz, miso, no i twoja ulubiona herbata.
– Mmm.- Uśmiechnąłem się lekko.- Rozpieszczasz mnie.
– Jasne – prychnął, zabierając z tacy pałeczki i miseczkę z większą porcją ryżu.- Masz wszystko zjeść, bo inaczej nie wypuszczę cię z łóżka.
– A co, szykujesz dla mnie coś jeszcze?- Spojrzałem na niego z uśmiechem, a ten zarumienił się uroczo.
– Wolałbym nie...- mruknął.- Znaczy... no wiesz, nie chcę cię zamęczać, już i tak jesteś bardzo obolały.
– Co racja to racja – westchnąłem, zabierając się za tamagoyaki.- Pyszne – stwierdziłem.
Kagami skinął tylko głową, zajęty swoim posiłkiem. Zająłem się więc moim, rozkoszując pysznymi smakami eksplodującymi w moich ustach. Musiałem przyznać, że z Kagamiego był naprawdę świetny kucharz. Przyprawy, których dodał do potraw były zrównoważone i dobrze wyczuwalne. I, choć śniadanie było tradycyjne, nadał mu wyjątkowo nadzwyczajnego brzmienia.
Po posiłku mój chłopak odniósł pustą tacę do kuchni, a później wrócił do mnie i ułożył się wygodnie obok, jedną dłonią podpierając głowę, drugą mnie obejmując. Leżałem na plecach, kontemplując wzrokiem sufit i ciesząc się bliskością Kagamiego.
– Może zrobimy sobie dzisiaj wolne od szkoły?- zaproponował.- Nikt by się przecież nie zdziwił, skoro wczoraj zagraliśmy dwa ciężkie mecze.
– Jak miałbym to wytłumaczyć rodzicom?- Spojrzałem na niego sceptycznie.- „Mamo, tato, zostanę u Kagamiego, bo nie mam siły się ruszyć”? Już i tak wczoraj im powiedziałem, że dzisiaj wrócę.
– No to skłam, że byłeś w szkole.
– Mam mundurek w domu.
– Ah, faktycznie – westchnął ciężko, nachylając się nade mną i całując mnie delikatnie.- Dzień dobry, tak w ogóle – wymruczał.
– Dzień dobry, Kagami-kun – odparłem, uśmiechając się lekko.- Naprawdę, szybko przypomniałeś sobie o powitaniu.
– Lepiej późno niż wcale.
Wsunąłem dłoń w jego włosy, pogłębiając pocałunek, bawiąc się leniwie jego językiem. Takie poranki mógłbym mieć codziennie. No, może bez bólu odczuwalnego na całym ciele, który tępo pulsował chyba w każdym możliwym mięśniu, a już zwłaszcza w tych najwrażliwszych okolicach.
Ale było warto. W obu przypadkach.
– Ile mamy czasu do szkoły?- zapytałem.
– Za jakieś 40 minut powinniśmy wyjść.
– No to trzeba wstawać – westchnąłem.- I to w tej chwili, bo ja jeszcze muszę iść do domu, żeby się przebrać i zabrać książki.
– Toteż mówię, żebyśmy zostali w domu – powiedział Kagami, przeciągając się, jednak odrzucił kołdrę i wstał posłusznie.- Okay, no to odprowadzę cię i pójdziemy razem do szkoły.
– Dobrze – mruknąłem, podnosząc się ostrożnie. Skrzywiłem się i syknąłem cicho, kiedy tylko stanąłem na nogach, podpierając się dla pewności ściany.– Kuroko... jesteś pewien, że nie chcesz zrobić sobie wolnego?- zapytał Kagami.- Wiesz, nie musisz koniecznie zostawać u mnie... ja jeszcze jakoś dam radę, ale ty... powinieneś zostać w domu. Już nie mówię o tym, że jesteś zmęczony po meczu, ale też... no, innych rzeczach.- Wywrócił oczami.
– Cóż...- Przygryzłem wargę, stawiając niepewny krok.- Może masz rację...
– Nie „może”, tylko na pewno – powiedział hardo.- Odprowadzę cię.
– Dobrze. Dziękuję, Kagami-kun.
– To ja dziękuję – burknął, czerwieniąc się mocno. Wyszedł z pokoju, nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
Uśmiechnąłem się delikatnie, nie wierząc w to, że mi i Kagamiemu do tej pory tak dobrze się układa.
Oby tak dalej.
***
Wyglądało na to, że nie tylko ja i Kagami zrobiliśmy sobie wolne. Następnego dnia, jak się okazało, także nasz kapitan, Izuki oraz Mitobe mieli przerwę od szkoły. Dzięki temu jednak wróciliśmy w miarę wypoczęci i gotowi do przyjęcia prezentu od trenerki, jakim był ciężki trening.
Chociaż Kagami w pewnym sensie dalej miał wolne – jako, że nadwyrężył nogi podczas meczu z Midorimą, zmuszony był jedynie stać przy boku Riko i obserwować nas, grających w mini-mecze, ćwiczących podania i rzuty do kosza i pracujących nad naszą kondycją.
Tego dnia trening wyjątkowo odbywał się na szkolnym basenie. Wszyscy, z wyjątkiem Kagamiego, rzecz jasna, musieliśmy wejść do wody i za każdym gwizdkiem naszej trenerki wykonać przysiad, co wcale nie należało do rzeczy łatwych, ponieważ woda stawiała silny opór. Po kilku gwizdkach stojąca przed nami Riko uśmiechnęła się do nas i zarządziła jednominutową przerwę.
Jęknąłem cicho, opadając bez sił twarzą na wodę. Dwa mecze z rzędu i seks na sam koniec, w dodatku z takim chłopakiem jak Kagami, a teraz jeszcze tak ciężkie treningi? To zwyczajnie nie na moje siły...
Starałem się jednak jak mogłem, by nadążać za moimi kolegami. Patrzyłem głównie w stronę Kagamiego, który siedział na ławce za Riko, podpierając smętnie głowę dłonią. Uśmiechnąłem się, kiedy odskoczył od Nigou, który podszedł do ławki i przycupnął obok, radośnie machając ogonem.
– Jaka urocza psinka – rozległ się nagle czyjś dziewczęcy głos.
Spojrzałem w tamtą stronę wraz z moimi senpaiami, jednak moja reakcja na niskiego wzrostu dziewczynę o bujnych kobiecych kształtach i długich, różowych włosach, była znaczenie inna. Podczas gdy moi koledzy, z ustami pod wodą, zaczęli wytwarzać bulgoczący dźwięk, ja byłem jedynie zaskoczony jej widokiem.
– Momoi-san – mruknąłem.
– Znasz ją?!- Koganei spojrzał na mnie bacznie.
– Yyy... kim ty jesteś?- bąknęła nasza trenerka.
– Eh...? Jakby to ująć...- Momoi uśmiechnęła się do nas sympatycznie.- Jestem dziewczyną Tetsu-kuna! Nie mogłam czekać na mistrzostwa ligi, więc przyszłam!
– „Tetsu-kun”... - Riko patrzyła na nią niezrozumiałym spojrzeniem.
– Kuroko Tetsuya-kun!
– Cooo?!- Rozległ się gwałtowny krzyk moich kolegów.
– Masz dziewczynę?!- zapytał mnie Furihata.
– Nie, nie mam – odparłem pospiesznie, bojąc się, że to nieporozumienie źle wpłynie na Kagamiego.- Ona była moją menadżerką w gimnazjum.
Wyszedłem z basenu, nie chcąc siedzieć w wodzie, podczas gdy Momoi tu jest. Szybko jednak zrozumiałem, że to był błąd, ponieważ ta od razu podbiegła do mnie z krzykiem i zarzuciła mi ręce na szyję, przytulając mnie.
– Tetsu-kun, stęskniłam się!- zawołała.
– Nie mogę oddychać, Momoi-san – mruknąłem, kiedy jej pokaźny biust przygniótł moją klatkę piersiową.
– Chwilka, ale czemu Kuroko?- zapytał Koganei.- Jest nudny, a do tego mało widoczny.
– Eh? Nie przeszkadza mi to!- odparła Momoi, przestając mną bujać.- Ale czy nie staje się też zupełnie inny na boisku? Poza tym... podarował mi loda!
– Co...?
– To było w gimnazjum – wyjaśniła moja stara menadżerka.- Widziałam, jak nasi znajomi jedzą sobie lody w swoim towarzystwie i byłam troszkę zazdrosna... I wtedy niespodziewanie podszedł do mnie Tetsu-kun, dając mi patyk po lodzie. Z początku myślałam, że to jakiś śmieć i poczułam się niemiło, ale... kiedy odwróciłam patyk, zobaczyłam, że jest na nim napis „Wygrana”! I właśnie wtedy zakochałam się w Tetsu-kun!- zaśmiała się, rozmarzona, obejmując dłońmi policzki.- Dlatego właśnie chciałam iść do szkoły Tetsu-kuna... ale... ale...- I wtedy odwróciła się od nas, popłakując.
– Momoi-san, twój głos rozchodzi się po basenie, więc przestań płakać, proszę – powiedziałem, starając się być łagodny.
– Z-za kogo ona się uważa?- Usłyszałem głos Riko, gdy Momoi przestała płakać i teraz zaczęła znów się do mnie kleić.- Tylko dlatego, że ma większe piersi i jest trochę ładna, wy robicie jakieś ogromne zamieszanie... Prawda, Hyuuga-kun?
– Mm... prawda – potwierdził, gapiąc się na moją menadżerkę. Było wyraźnie widać, że nawet on jest nią zainteresowany. Niby nic dziwnego, w końcu była naprawdę ładna i, jak to mawiał Aomine „było na co popatrzeć”, ale ja nigdy się nią nie interesowałem.
Bardziej przejmowałem się niewyraźnym spojrzeniem Kagamiego...
– Przestań na nią zerkać!- wrzasnęła nagle nasza trenerka, wymierzając kapitanowi solidny cios pięścią.
– Zabijesz Hyuuge-san!- zawołała Momoi, patrząc z niepokojem na mojego senpaia, który wylądował w basenie.
– Eh? Skąd znasz moje imię?- zapytał Hyuuga.
– Znam was wszystkich – powiedziała niewinnie Momoi, przykładając palec do ust. Kapitan klubu koszykówki Seirin i wyborowy strzelec, Hyuuga-san. Rozgrywający z sokolik okiem, Izuki-san. Cichy i ciężko pracujący, rzucający hakiem, Mitobe-san. Silny skrzydłowy z niesamowitym talentem do skakania, Kagami-kun. No i Koganei-san i Tsuchida-san.
– Co?- stęknął Koganei.
– To wszystko?- westchnął Tsuchida.
– No i...- Momoi przesunęła dłoń na swoje piersi i, pochylając się lekko, uśmiechnęła do naszej trenerki.- Trenerka z miseczką B, Riko-san.
– N-nie denerwuj mnie!- wrzasnęła rozwścieczona Riko, rumieniąc się ze złości.
– Momoi-san – odezwałem się.- Naprawdę poszłaś do szkoły, w której jest Aomine-kun?
– Tak – odparła, poważniejąc. Podeszła powoli do siedzącego przy ławce Nigou i przykucnęła przy nim.- Chciałam pójść do twojej. Ale kto wie, co on zrobi, jeśli nie będę go mieć na oku... Ten piesek – zaczęła, wyciągając dłoń do Nigou.- Wygląda identycznie jak ty.- Najwyraźniej chciała go pogłaskać, jednak ten odsuwał od niej głowę, zerkając na nią jakby z ignorancją.- Co się stało? Hehe... niesamowicie słodki!
– Aomine-kun wie, że tu przyjechałaś?- zapytałem.
– M-mm.- Pokręciła przecząco głową.- Nawet gdybym mu powiedziała, pewnie i tak by mnie zignorował.
– Rozumiem, że dużo się nie zmienił?
Spojrzała na mnie niepewnie i uśmiechnęła się ze smutkiem. No tak, czego niby mógłbym się spodziewać?
– Nie macie nic przeciwko, żebym została na waszym treningu?- zapytała niewinnie, zwracając się do reszty.
– M-mowy nie ma!- powiedziała hardo Riko, biorąc się pod boki.- Jesteś przecież menadżerką naszych przeciwników, jak moglibyśmy pozwolić ci, byś podglądała nasz trening? Zresztą, na dzisiaj koniec, chłopaki! Widzimy się jutro rano.
– Tak jest!
Spojrzałem na Kagamiego, który podniósł się z ławki i zaczął iść za senpaiami w kierunku wyjścia.
– Kagami-kun?- Zatrzymałem go.
– Mm?- Spojrzał na mnie z góry.
– Ty chyba nie...- Przygryzłem lekko wargę.- Momoi-san coś sobie ubzdurała...
– Daj spokój, nie jestem babą, nie mam focha – westchnął, przecierając dłonią kark.- Chociaż nie powiem, wkurzyło mnie, jak się na ciebie rzuciła – dodał ciszej.
– Chcę z nią chwilę porozmawiać...
– Jasne. Zaczekam przed szkołą.
Jeszcze przez chwilę patrzyłem, jak oddala się wraz z całą resztą, a potem usiadłem na ławce obok Momoi, która obserwowała mnie z uśmiechem na twarzy.
– Gratuluję awansu do mistrzostw ligi – powiedziała.
– Momoi-sam, wy też tam będziecie, prawda?
– No tak, nie mówiłam ci?
– Sama niedawno powiedziałaś, że nie mogłaś się ich doczekać, dlatego przyjechałaś.
– Ah, tak?- zaśmiała się.
– Tak.
– No bo... następnym razem jak się spotkamy, będziemy na przeciwnych ławkach.
– Zgadza się.
– Oglądałam nagranie waszej gry przeciwko Mido-rinowi. To był wspaniały mecz! Kagami-kun... gra dokładnie tak, jak ON kiedyś grał – dodała z wymuszonym uśmiechem.
– Tak – potwierdziłem.
– Powróciło wiele wspomnień, gdy oglądałam grę waszej dwójki. Bardziej podobał mi się styl Aomine, kiedy grał razem z tobą.- Wstała powoli z cichym westchnieniem.- Teraz zaczął grać w koszykówkę sam. Odizolowany od drużyny... Myślałam, że przegrana go zmieni. Ale on nie przegrywa. Nawet gdy gra sam, nikt nie może go zatrzymać. Oh! Przepraszam!- zaśmiała się.- Rozmowy o przeszłości zawsze robią się takie smutne!
– Zmieni się?- zapytałem.
– Eh?
– Jeżeli ktoś powstrzyma Aomine-kun.
– A-ale..
– Znam dobrze siłę Aomine-kuna – wyjaśniłem.- Ale nie będę z nim walczył sam.- Wstałem i spojrzałem na nią z powagą.- Obiecuję, że pokonam Aomine.
– Um! Dobrze!- Uśmiechnęła się do mnie.
– Pójdę się przebrać i odprowadzę cię do bramy.
– Eeeh?! A nie pójdziemy gdzieś razem? Może do Maji-Burgera, albo...
– Przepraszam, ale jestem już umówiony z Kagami-kunem – przerwałem jej.
– Oh... no dobrze – westchnęła ze smutkiem.- Trudno... może innym razem.
Uśmiechnąłem się jedynie w odpowiedzi. Nie chciałem dawać jej nadziei choćby i na spotkanie. Lubiłem ją, ale jej obecność była mi trochę nie na rękę, zwłaszcza, że wciąż powtarzała, że nas coś łączy. Wolałem udawać, że nie wiem, o co chodzi, niż otwarcie przyznać, że nie interesują mnie kobiety, czy też po prostu powiedzieć jej, że nic z tego. Nie chciałem jej skrzywdzić.
Tym bardziej, że była przyjaciółką mojego byłego chłopaka.
Po przebraniu się i odprowadzeniu jej do bramy, gdzie czekał na mnie Kagami, pożegnałem się z nią i razem ruszyliśmy ulicą.
– Menadżerka z gimnazjum, co?- zapytał.
– Tak.- Skinąłem głową.- Gdybym wiedział, że się we mnie zakocha w tak dziwaczny sposób, nie dałbym jej tego patyka...
– „Dziwaczny” to mało powiedziane – westchnął Kagami i spojrzał na mnie, rumieniąc się lekko.- Chcesz do mnie wpaść?
– Jeśli tylko załapię się na smaczny obiad, to z chęcią – odparłem, uśmiechając się do niego.
– Tempura ci odpowiada?
– Jak najbardziej.
– A co z Nigou?
– Idzie z nami.
Kagami wywrócił tylko oczami. No cóż, przykro mi, ale zamierzałem przekonać mojego chłopaka do tego uroczego pieska.
– Mam nadzieję, że powiesz mi coś więcej o tym całym Aomine – mruknął w pewnym momencie.- To nasz następny przeciwnik, tak?
– Z Pokolenia Cudów, owszem – westchnąłem.- W gimnazjum był naszym asem. Najlepszym graczem ze wszystkich. Pokonanie go będzie nie lada wyzwaniem. Ale uważam, że sobie poradzimy.
– Jasne, że sobie poradzimy – prychnął Kagami.- Daliśmy radę z Kise i Midorimą, to i z nim damy.
– Jest jeszcze coś, o czym chciałbym z tobą porozmawiać – powiedziałem cicho.
– No?
– Porozmawiamy, kiedy będziemy już u ciebie – zaproponowałem.
– Ok, jak chcesz.- Wzruszył ramionami.
Westchnąłem cicho. Nie mogłem dłużej ukrywać przed moim chłopakiem, że następna konfrontacja będzie wyjątkowa. Że zmierzymy się z moją pierwszą, gimnazjalną miłością, z którą, bądź co bądź, byłem prawie dwa lata.
Kiedy weszliśmy do jego mieszkania, Taiga zaprosił mnie gestem na kanapę. Sam poszedł do swojego pokoju by szybko się przebrać i wziąć za przygotowanie obiadu. W tym czasie wysłałem do rodziców smsa z informacją, że wrócę później.
Nie rozmawialiśmy dużo, kiedy Kagami gotował. Zagadywał mnie tylko od czasu do czasu o błahostki, pytał czego ile dodać do mojej porcji i odrzucał moje propozycje pomocy. Kiedy w końcu usiedliśmy razem przy stole i zajęliśmy się jedzeniem, spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
– Nie zjemy najpierw?- zapytałem słabo.
– Możemy rozmawiać, jedząc.- Wzruszył ramionami.- Nie odkładaj tego na później, bo może nam zabraknąć czasu.- Uśmiechnął się, a ja zarumieniłem lekko.
– No dobrze – westchnąłem, maczając małą krewetkę w sosie sojowym. Ugryzłem kęs, przeżułem i połknąłem, dając sobie choć chwilę, by dobrze pomyśleć nad tym, jak zacząć.- Na początku w gimnazjum przez bardzo długi okres czasu należałem do trzeciego składu. Ciężko jednak trenowałem po zajęciach, zostając do późnego wieczora. To właśnie w sali gimnastycznej poznałem Aomine-kuna. Ponoć był ciekaw, czy zasłyszane plotki o duchu odbijającym piłkę o parkiet, są prawdą. Po krótkiej rozmowie zaproponował mi grę. Oczywiście, pokonał mnie natychmiastowo, ale zaproponował wspólne treningi.- Przygryzłem lekko wargę, zjadając kolejną krewetkę.- Już wtedy wiedziałem, że należy do pierwszego składu i jest bardzo utalentowany. Nieraz widziałem go na meczach, jego wspaniałą grę i wiecznie uśmiechniętą twarz. Wyglądał tak, jakby gra sprawiała mu niebywałą przyjemność. I tak też było. Aomine-kun uwielbiał koszykówkę, kochał ją jak nikt inny. Właśnie pod tym względem jesteście tak podobni. To znaczy... ty jesteś podobny. Ponieważ Aomine-kun już taki nie jest.
– Dlaczego?
– To się stało kiedy mecz za meczem Aomine-kuna nikt nie był w stanie pokonać. Nic zresztą dziwnego, on naprawdę świetnie gra. Nawet teraz, choć już mi się to nie podoba. Wciąż i wciąż wygrywał mecze, nikt nie był w stanie go zatrzymać, aż w końcu doszło do tego, że nasi przeciwnicy poddawali się już na wstępie. Nie widzieli sensu w walce, skoro mieli do czynienia z kimś tak dobrym. Na Aomine-kuna źle to wpłynęło, przestał tak bardzo kochać koszykówkę, ponieważ nie mógł znaleźć nikogo, kto stałby z nim na równi, kto zmusiłby go do grania ze wszystkich sił. Koszykówka zaczęła go zwyczajnie nudzić...- Przygryzłem lekko wargę.- Byłem jego partnerem. Ale kiedy zaczął uważać, że jedyną osobą, która może go pokonać, jest on sam, przestał na mnie polegać. Nie byłem już mu potrzebny, podobnie zresztą jak i reszcie. Nadal spełniałem swoją rolę i służyłem im w podawaniu, jednak... później odszedłem z drużyny. Jednocześnie... - Spuściłem wzrok, wbijając go w krewetki na moim talerzu.- Uhm... przestaliśmy być też ze sobą.
– Byliście parą?- zapytał spokojnie, pakując do ust pięć krewetek naraz.
– Tak.- Skinąłem głową.- Prawie dwa lata. Później... nie mogłem go znieść. To, jak się zachowywał, to, jaki się stał... obojętny na wszystko, bez życia. Przestał chodzić na treningi, nie było go w pierwszych kwartach meczu, raz nawet przyszedł dopiero na czwartą. Chociaż i tak niepotrzebnie... Cała reszta zawodników była na tyle dobra, że bez problemu poradziłaby sobie i bez niego. Zdobyliśmy trzy mistrzostwa z rzędu, w tym ostatnie już beze mnie. Każdego to zmieniło, każdy zaczął myśleć, że jest niepokonany. Prócz mnie. W końcu ja nadal byłem słabym zawodnikiem, nadal wiele mi brakowało, by ich dogonić. Jednak porzuciłem klub i przestałem również przychodzić do szkoły. Miałem najlepszą frekwencję w szkole, więc i tak niczym mi to nie groziło.
– Pewnie kiepsko się z tym czułeś – mruknął, upijając łyk przygotowanej wcześniej herbaty.
– Nie powiem, że nie – westchnąłem.- Ale... żeby nie było nieporozumień, nie zakochałem się w tobie, ponieważ jesteś podobny do niego.
– Miło, że to mówisz.- Uśmiechnął się do mnie lekko.- Mnie to raczej nie grozi. Zawsze znajdzie się ktoś lepszy od drugiego. Aomine to zrozumie. Po meczu przeciwko nam.
Spojrzałem na niego, zaskoczony, a potem uśmiechnąłem się do niego. I jak tu go nie kochać? Niby dziki zwierz, ale jeśli chciał, to potrafił powiedzieć coś, co naprawdę podnosiło człowieka na duchu.
– Dziękuję za posiłek – westchnąłem.- Świetny z ciebie kucharz, Kagami-kun.
– Przesadzasz – powiedział z uśmiechem, wstając i zabierając nasze talerze.- Tempura nie jest trudna w przygotowaniu, nawet tobie by wyszła. Chyba – dodał ciszej.
Również podniosłem się, tylko po to, by zająć miejsce na kanapie, gdzie wcześniej zostawiłem marynarkę i swoją torbę. Nigou zaszczekał na mnie, merdając ogonem i podszedł do mnie, zaczepiając mnie łapką.
– Otworzę dla niego balkon, dobrze?- zapytałem.
– Eh?! On chyba nie ma zamiaru...?!
– Załatwiał się przed wejściem tutaj, po prostu chce wyjść na powietrze – uspokoiłem go, podchodząc już do szklanych drzwi balkonu. Otworzyłem je, a Nigou z radością zaczął szczekać na przechodzącego mężczyznę, prowadzącego na smyczy owczarka niemieckiego.
Wróciłem do salonu i zająłem miejsce na kanapie, wpatrując się w Kagamiego, który zaczął po nas sprzątać.
– Pomo...
– Nie trzeba, już mam koniec – przerwał mi.
Westchnąłem, nieco zirytowany jego upartością, jednak nie skomentowałem tego. Pozwoliłem sobie odprężyć się na kanapie, kładąc na niej wygodnie i opierając głowę o miękką poduszkę.
– Mogę ją rozłożyć, jeśli chcesz – powiedział Kagami, podchodząc do mnie i delikatnie mnie podnosząc. Kiedy tylko usiadł, położył sobie moją głowę na kolanach, objął mnie jedną ręką, dłonią drugiej głaszcząc leniwie moje włosy.- Zmęczony?
– Taa – westchnąłem.- Dzisiejsze ćwiczenia naprawdę powaliły mnie na łopatki.
– No a... boli cię wciąż?- zapytał delikatnie.
– Odrobinę. Nie tak, żebym musiał czekać dłużej na kolejny raz.
– To jakaś sugestia?- Uśmiechnął się drapieżnie.
– Kagami-kun, nie żartuj, proszę – powiedziałem, udając powagę.- Ja nigdy nie rzucam sugestii i nie czynię aluzji. Jeśli będę czegoś chciał, to ci powiem.
– No dobrze.
– I jeśli ty czegoś chcesz, to też mi powiedz – dodałem z naciskiem.
– Zapamiętam – mruknął, po czym nachylił się i pocałował mnie czule.- Czuć od ciebie perfum tej różowowłosej...
– Próbujesz powiedzieć, że śmierdzę, tak?
– Powiedzmy – zaśmiał się, znów mnie całując. Wsunąłem dłoń w jego włosy, przyciągając jego głowę i pogłębiając pocałunek.
Czułem, jak Kagami powolnym ruchem rozpina moje spodnie i wkłada dłoń do bielizny. Westchnąłem w jego usta, jednak nie przerywałem mu. Poczułem przyjemny dreszcz rozchodzący się od krocza po udach i brzuchu, zarówno w górę jak i w dół. Nie sądziłem, że przejdziemy dziś do takich rzeczy, ale było to dla mnie miłym zaskoczeniem i, po chwili zastanowienia, stwierdziłem, że nawet przyjemnie będzie zakończyć w ten sposób jakże męczący dzień w szkole.
Dłoń Kagamiego zacisnęła się lekko na moich jądrach, przez co odruchowo szarpnąłem biodrami.
– Zabolało?- zapytał Taiga.
– Nie, zaskoczyłeś mnie – mruknąłem, rumieniąc się.
Kagami przygryzł wargę, próbując nieudolnie ukryć uśmiech. Znów mnie pocałował, dłonią zsuwając z moich pośladków spodnie wraz z bielizną. Uniosłem biodra, by mu to ułatwić, a kiedy były już w połowie nóg, mój chłopak zaczął pieścić mojego sztywniejącego członka.
Znów przyciągnąłem go do siebie, chcąc zająć czymś usta. Czułem pod ramieniem rosnącą wypukłość, Kagami zaczynał reagować na tę chwilę. Wsunąłem język do jego ust, penetrując nim ich wnętrze. Taiga jęknął cicho, przerywając ruchy ręką. Uniósł mnie, wstając z kanapy, po czym ściągnął z siebie koszulkę i klęknął przy moich nogach. Nabierając głębszego oddechu, pochylił się i wziął mojego penisa do ust.
Zasłoniłem szybko dłonią usta, by zagłuszyć swój jęk. Doznania były tym silniejsze, ponieważ ciało wciąż pamiętało niedawny seks.
Gorący język Kagamiego przesuwał się wzdłuż mojego członka. Mój chłopak co po chwila ssał go delikatnie, jednocześnie wciąż pieszcząc dłonią jądra. W pewnym momencie nawet przerwał obciąganie, by również i je dopieścić za pomocą ust.
Sapnąłem głośno, czując na skórze jego ciepłą ślinę. Nigdy nie byłem przesadnym zboczeńcem, nie byłem również uzależniony od tego typu pieszczot, ale odkąd ja i Kagami posunęliśmy się o ten znaczący krok w naszym związku, z jakiegoś powodu nie potrafiłem ich sobie odmówić.
Wsunąłem dłoń w jego włosy, ciągnąc lekko, kiedy za długo trzymał w ustach mojego członka i za mocno go ssał. Czułem, że lada chwila dojdę, a nie chciałem tak szybko tego kończyć.
– Kagami-kun...- szepnąłem.
– W porządku, na tym skończymy – wymruczał, liżąc go po całej długości.- Nie chcę cię zamęczać...
– Nie o to...- westchnąłem.- To nie fair... że tylko ty...
– Zaraz się zamienimy, leż spokojnie.- To powiedziawszy, pocałował czubek mojego penisa i ponownie wziął go całego do ust, tym razem przyspieszając ruchy i obciągając na tyle szybko, że nie mogłem powstrzymać się od orgazmu. Dodatkowo mój chłopak pomagał sobie dłonią, a kiedy spuściłem się w jego ustach, przełknął spermę i jeszcze przez dłuższą chwilę pieścił mnie leniwie.
Gdy już uspokoiłem oddech, podniosłem się niezgrabnie i podciągnąłem spodnie. Kagami, rumieniąc się lekko, otarł usta wierzchem dłoni i rozsiadł się na kanapie w szerokim rozkroku, wcześniej zsunąwszy z pośladków i ud spodnie. Oparł głowę o oparcie kanapy i patrzył na mnie, przesuwając dłonią po swoim sztywnym członku.
Odchrząknąłem, chcąc pozbyć się nieprzyjemnej chrypy, która wkradła się do mojego gardła, gdy dochodziłem. Klęknąłem przed moim chłopakiem, kładąc lewą dłoń na jego udzie, prawą zaś chwytając jego penisa. Kagami przeczesał moje włosy i westchnął, zsuwając się odrobinę. Wpatrywał się we mnie, co odrobinę mnie peszyło, jednak nie dawałem tego po sobie poznać.
Polizałem czubek jego członka, kreśląc na nim niewielkie kółeczka. Dodając odrobinę śliny, stopniowo wsuwałem go do ust coraz głębiej, obciągając powoli. Słyszałem, jak Kagami pojękuje, szarpał nerwowo brwiami, raz w moją stronę, raz w przeciwną.
– Nie baw się tak, bo oszaleję – jęknął.
Powstrzymałem uśmiech cisnący mi się na usta, po czym wysunąłem jego penisa i zacząłem przesuwać językiem po całej długości, nawilżając śliną. Przy okazji pomagałem sobie dłonią, pociągając delikatnie ku górze, odchylając go, by mieć dostęp do jąder.
Taiga przeczesał dłońmi włosy, wzdychając ciężko, następnie położył mi je na głowie i, przygryzając delikatnie wargę, nacisnął, jakby chciał dać mi do zrozumienia, że mam się brać za konkretną robotę, a nie bawić z nim jak w kotka i myszkę.
No tak, w końcu tygrysy to dzikie koty. Wolą konkrety.
Posłusznie włożyłem jego penisa do ust, jednak nie spieszyłem się z pochłanianiem go coraz głębiej. Chciałem postarać się wziąć go aż do gardła, dlatego potrzebowałem odpowiedniego przygotowania. Niestety, kiedy poczułem w przełyku czubek męskości Kagamiego, stwierdziłem, że na to jeszcze za wcześnie – członek mojego chłopaka był zdecydowanie duży i minie jeszcze trochę czasu, nim będę gotowy do sprawienia mu większej przyjemności.
– Szybciej... - westchnął Kagami.- Tak dobrze...
I tym razem posłuchałem. Biorąc go tak głęboko jak tylko mogłem, przyspieszyłem ruchy głową, ssąc na tyle mocno, by wywołać w Taidze odpowiednią reakcję. Naprawdę, uwielbiałem jego wstydliwe jęki i drżące westchnienia.
Czy to czyni ze mnie zboczeńca?
Chyba tak...
Ale co mogłem poradzić, skoro już na dobre wciągnąłem się w ten związek? Zwierzęcość Kagamiego, jego dzikie oczy, silna sylwetka i nieokiełznany charakter – to wszystko przyciągało mnie do niego, pochłaniało bez reszty, jakbym już od bardzo, bardzo dawna należał tylko do niego.
Oparłem drugą dłoń o udo Kagamiego, kiedy zaczął się niespokojnie wiercić, dysząc coraz szybciej. Przymknąłem oczy, po raz ostatni przyspieszając tempo. Jego penis wypełniał moje usta, miałem wrażenie, że zaczyna drgać delikatnie, aż w końcu poczułem jak tryska z niego ciepła sperma.
Wycofałem się, by przypadkiem nie zakrztusić. Rozchyliłem usta i wysunąłem język, by dokończyć dłonią, jednak Kagami sam chwycił za swojego penisa, by skończyć. Pozwoliłem mu na to, patrząc na niego spod przymrużonych oczu.
Gdy mój chłopak opadł ciężko na kanapę z głośnym westchnieniem, przełknąłem jego spermę i otarłem kąciki ust. Taiga patrzył na mnie zamglonym spojrzeniem, widać było, że jest usatysfakcjonowany. Usiadłem obok niego i cmoknąłem go lekko w policzek.
– Następny raz pewnie będzie dopiero po wygranej, co?- wymruczał Kagami, leniwie podciągając spodnie wraz z bielizną.
– Co masz na myśli?- nie zrozumiałem.
– No wiesz...- Wywrócił oczami.- Teraz trzeba będzie przyłożyć się do treningu, żeby skopać tyłek twojemu byłemu. Zabraknie nam czasu na... inne sprawy.- To mówiąc, zarumienił się intensywnie.
– Całkiem możliwe – przyznałem mu rację.- Do tego dochodzą jeszcze zajęcia i nauka... Trzeba będzie to przeboleć.
Przysunął się do mnie, nadstawiając usta do pocałunku. Uśmiechnąłem się lekko i złączyłem nasze wargi, na krótki moment zamykając oczy. Kagami wsunął dłoń w moje włosy i przyciągnął mnie do siebie, mocniej przyciskając do swoich ust.
– Lubię twoje włosy – wymruczał.- Są takie... fajne w dotyku. I świetnie wyglądają rano, jak się budzisz.
Uśmiechnąłem się do niego, dobrze wiedząc, że się ze mnie naśmiewa.
– To co, spędzimy ze sobą jakiś romantyczny wieczór, zanim do reszty pochłonie nas trening i przygotowania do meczu przeciwko Aomine-kunowi?- zapytałem.
– Nie jestem dobry jeśli chodzi o romantyczność – westchnął ciężko.- Ale jeśli pasuje ci lenienie się na kanapie przed telewizorem w moich skromnych objęciach, z kubkiem twojej ulubionej herbaty, to chyba dam radę.
– Jestem jak najbardziej za – wymruczałem, znów go całując.
Myślę, że zasłużyliśmy na ten jeden dzień, skoro naszą drużynę czekał prawdopodobnie najcięższy mecz, jaki odbędziemy. Poza tym, starcie z moim byłym na pewno nie będzie należało do najłatwiejszych, i nie myślę tu o tym, jak dobrze gra w kosza.
Koniec końców, jeszcze kilka miesięcy temu go kochałem. Co prawda wątpiłem, by to miało kiedykolwiek wrócić. Teraz miałem Kagamiego, w dodatku Aomine nie odezwał się do mnie ani słowem po naszym rozstaniu.
Objąłem mojego chłopaka i przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej, trącając dłonią zwisający z jego szyi wisiorek z obrączką i wdychając przyjemny zapach jego ciepłej skóry.
Nie myśl o tamtym, Kuroko Tetsuya. Skup się na tym, kogo masz przy swoim boku i zadbaj o to, by twoja przykra historia się nie powtórzyła.
Nie z kimś tak cudownym, jak twój nowy chłopak, Kagami.
*Tamagoyaki - bardzo popularne w Japonii roztrzepane jajka smażone jak omlet, następnie zawijane i krojone w kostki, często bohaterowie anime mają je w swoim szkolnym bento
**Ikanago – suszone w całości małe słodkie rybki
A jednak odzyskałaś to :D
OdpowiedzUsuń*piąteczka z Ekipą od Odzysków*
Ojojoj dziś nie mój dzień na seksy...
Słońce wali mi po oczach (nie wyraże sie gorzej)
I wogóle jakos tak wymemłanie dzisiaj jest
Przyznam szczerze, że miałam wrażenie jakbyś pisała to inaczej niż zawsze
Po prostu troszkę różniło się od pozostałych rozdziałów KnY
Jedno słowo: Momoi...
Proszę zostaw Tetsu i idź do Riko
Życz mi dziś powodzenia
Muszę narysować/namalować Hanami x.x
Nienawidząc biologi,
Yew S.
No, no, no! T_T Wiedziałam! Mówię, po prostu jakoś się wypaliłam z tym Kuroko no Yaoi, kurde... Na razie chyba dam sobie spokój, po prostu nie mam siły tego pisać T_T A po cóż Wam dawać coś, z czego nie będziecie zadowoleni, no bo to już nie to samo, nie? :c
UsuńDziękuję za szczery komentarz - szczerze mówiąc, potrzebowałam go xD Nie pozostaje mi nic innego jak na razie zrobić sobie przerwę - bo i po co się męczyć i pisać na siłę? :/ Mam nadzieję, że jutrzejsze KiyoHyuu Wam wynagrodzi dzisiejszy zawód nad KnY ( choć nie każdy lubi KiyoHyuu o_O No ale starałam się, bo to mój pierwszy raz z nimi! XD I będą obrazki! xD ).
Także... jak zawsze, bardzo Ci dziękuję, wspierasz mą zdruzgotaną duszę, droga Yew S.!
Powodzenia z rysowaniem/malowaniem! Mam nadzieję, że się potem pochwalisz pracą D: ( jeśli zechcesz ).
Tulaski od mordeczków z Kiseki no Sedai, bo też popierają Twoje zdanie!
Awwwwh, bardzo się cieszę że udało ci się odzyskać rozdział! Co prawda, faktycznie pisane jest tak jakoś inaczej niż reszta, ale nie uważam że jest gorzej T_T. Szkoda że się wypaliłaś, wszystko się dopiero rozkręca xD. Jak widzę, chcesz się wstrzymać z KnY, no cóż, jakoś to przetrwam, ale nie porzucaj tego! Naprawdę bardzo chcę zobaczyć konfrontację z Aomine! :3.
OdpowiedzUsuńTakże tego... no. XD. Weny dużo życzę <3
Jej tak sie ciesze ze udalo sie odzyskac rozdzial ^^
OdpowiedzUsuńMomoi -.-'
Nie przepadam za nią :/
Przyjemny rozdział, bez emocjonujących meczy, dzikich seksów.
Taki rozluźniający *3*
~Deirdre
Uh, no tak jak mówiłam wzięłam się za KnY. Ja mam już taki zwyczaj, że jeśli nadrabiam dłuższe opowiadania zostawiam komentarz zbiorczy pod ostatnim rozdziałem, tak jest mi znacznie łatwiej skupić się na wszystkich konkretach, fabule etc.
OdpowiedzUsuńNie lubię KagaKuro, oprócz AkaFuri i MuraMuro to mój najbardziej znienawidzony parking. Ale o ile MuroMuro nie tykam kijem przez szmatę, o tyle AkaFuri czy KagaKuro zdarzy mi się czasem przeczytać, jeśli znam blogera i wiem, że mnie nie zawiedzie. No, a jeśli opowiadanie tyczy się dorosłości to KagaKuro zazwyczaj są dobre... no ale ja nie o tym.
No cóż, po TenShi (świetne, nie? naprawdę 'anielski parking' xd) nie znałam jeszcze Cię na tyle dobrze, by określić, czy KagaKuro mi się spodoba, bo jednak gejobasu to zupełnie inny klimat niż DnW, ale postanowiłam dać mu szansę, bo... ja naprawdę uwielbiam opka opierające się kropka w kropkę na m&a, z dodanymi jedynie wątkami yaoi. Moje requiem takie zresztą jest, choć ono to wgl niezły kosmos, retrospekcja w retrospekcji... xd Ale co poradzić, CLD kocha retrospekcje, także no xd
Ok, ponieważ jestem umysłem ścisłym, to żeby niczego nie pominąć, użyję sobie takiego prostego schematu, który idealnie się sprawdza przy komentowaniu opowiadań.
1. Pomysł - jak już mówiłam, że uwielbiam, to dodam jeszcze, że ciekawy. Niewielu blogerów decyduje się na akcję zgodnie z kanonem, bo jest to, jakby nie było trudne. Dlatego podziwiam Cię i cieszę się, że się na to zdecydowałaś. Także wykorzystanie pomysłu wyszło Ci moim zdaniem bardzo dobrze, dostosowujesz się do kanonu, odwzorowujesz wydarzenia... Jednym słowem - świetna robota.
2. Fabuła - no zarysowana wyraźnie. I to jest świetne. Mówiłam, że mam wysokie wymagania fabularne? No mówiłam. A u Ciebie wątek romantyczny jest tylko dodatkiem do fabuły właściwiej, nie wysuwa się na pierwszy plan, jednym słowem, CLD jest przeszczęśliwa (zwłaszcza, że za parkingiem nie przepada xd).
Widać, co chcesz nam pokazać, że nie stawiasz tylko na uczucia bohaterów względem siebie, ale także, a może raczej przede wszystkim, na uczucia Kuroko względem samej koszykówki i tego co z nią związane. Podoba mi się to, że mieszasz ze sobą te różne odczucia. Jednym słowem - świetna robota.
3. Akacja - toczy się w dobrym tempie. Serio. Nie mam jej nic, zupełnie nic do zarzucenia. To jest aż dziwne. Nie żebym lubiła się czepiać, ale zazwyczaj zawsze mam jakieś zastrzeżenia co do tempa akcji, a u Ciebie... wszystko jest pod tym względem idealnie. Mecze i życie szkolne płynie tak jak powinno, uczucia między Tetsu i Kagamim również rozwijają się w odpowiednim tempie, naprawdę no... NIE MAM SIĘ DO CZEGO DOWALIĆ, TO JEST AŻ DZIWNE, WEŹ IDŹ SIĘ GDZIEŚ UTOP, NO~! Nie no żartuję, nie lubię czepiać. Gratuluję, że nie muszę~~
Usuń4. Postacie (najpierw powiem tak ogólnie, a potem zajmę się szczegółami).
Podoba mi się, że zwracasz uwagę nie tylko na głównych bohaterów, ale także na postacie poboczne. Że rozwijasz wątki z Kise i Midorinem, a nawet z Satsu (jak ja jej nie trawię, no chyba że w MomoRiko xd). Za to masz ode mnie bardzo duży, naprawdę bardzo duży plus.
Oczywiście najwyraźniej zarysowana jest postać Tetsu, a zaraz po nim Kagamiego, ale nie tylko one i bardzo się cieszę, że nie dyskryminujesz pozostałych osób. To bardzo często popełniany błąd w długich opkach, a Tobie udało się go uniknąć.
4. 1 Kagami.
Zacznę do niego, bo będzie krócej, poza tym, jak się zacznę rozwodzić na Twoim Tetsu, to zapomnę, co chciałam o Kagamim powiedzieć xd
Już mówiłam, że go nie lubię. Jakoś tak... nie wiem. Jego charakter jest spoko, uwielbiam jego styl gry, ale samą postać... jakoś tak nieszczególnie. Ale ten Twój w sumie mi się nawet podoba. Nie powiem, że go pokochałam, bo to byłoby jawne kłamstwo, ale można powiedzieć, że może tak troszeczkę, odrobinę, go polubiłam. Poza tym jakoś urzekają mnie fragmenty, kiedy piszesz o jego uśmiechu. Może to dlatego, że utożsamiam się z postacią Tetsu, to znaczy wczuwam się w niego i dlatego tak to odbieram... w każdym razie, mogę niemal zobaczyć ten uśmiech, poczuć emanujące z niego ciepło... i tak, chyba mogę powiedzieć, że faktycznie jest piękny. Eh, co Ty ze mną robisz...
Twój Kagami jest kanoniczny. Jak właściwie prawie każda postać w tym opku. Tak PRAWIE każda. Ale o tym za chwilę.
Cóż... sam fakt, że przeczytałam całe, mimo istoty KagaKuro o czymś świadczy, więc... możesz sobie sama dopowiedzieć resztę xd
4.2 Tetsu.
UsuńOn jest jedyną nie-do-końca kanoniczną postacią. A czemu? Bo dodałaś mu poczucie humoru, coś, czego kanoniczny Tetsu nie miał. Nie przeszkadza mi to jednak, więcej - uważam, że to tego opowiadania i stylu, jakim jest pisane poczucie humoru u Tetsu zdecydowanie do niego pasuje xd Szybko też się do niego przyzwyczaiłam~~
Podoba mi się, że kreujesz go tak szczegółowo. Że skupiasz się na jego przeżyciach wewnętrznych, na całym nim. CLD jest fanką wszelkich opisów przeżyć wewnętrznych, nie ważne czy są one oniryczne, czy mają nieco sarkastyczny kontekst. Po prostu je lubię. To jeden z moich ulubionych typów opisu.
Tetsu jest taki... interesujący. To chyba najlepsze słowo. Podoba mi się to, że w przeciwieństwie do tego, co robią niektórzy blogerzy, a co mnie, osobiście, niezmiernie denerwuje - nie zrobiłaś z Tetsu ofiary losu, bezmózgiej ameby, która poddaje się swojemu seme i niezdolna jest do funkcjonowania bez niego.
Lubię Twojego Tetsu. Naprawdę bardzo go lubię. Ma w sobie to coś. No i jest uroczy. A urocze błękitnowłose stworzenie jest czymś przewspaniałym.
5. Dialogi.
Są dobrze odwzorowane, jeśli chodzi o te zaczerpnięte z mangi. A co do tych będących wyłącznie wynikiem Twojej wyobraźni - są dobre. Niewymuszone, a to najważniejsze. Są realne i to bardzo mi się podoba. Czyta się bardzo lekko. Nie jestem co prawda fanką dialogów (zauważysz to u mnie z łatwością), nie umiem ich pisać, dlatego zawsze zazdroszczę innym blogerów lekkości w ich tworzeniu. A Ty ją zdecydowanie masz.
6. Opisy.
Miałaś rację, mówiąc, że TenShi jest inne. Ale wiesz, nie sposób pisać długich opowiadań takim stylem. Przykładowo, nie wyobrażam sobie, żebym mogła Requiem napisać tak jak Odbite. Choć Odbite to już wgl zupełnie inna historia, ponieważ one nawet w porównaniu z shotami i two-shotami są pisane nieco innym stylem. Choć może Narcyz jest jeszcze nieco do nich pod tym względem podobny... możnaby powiedzieć, że mam taki jeden sposób wypowiedzi zarezerwowany jedynie dla tekstów z motywem alterego xd No ale nieważne, bo ja tu już z dygresjami poleciałam.
Wracając do Ciebie; opisy w KnY są dobrze napisane moim zdaniem. Może nie skupiasz się tak bardzo na opisach otoczenia, ale za to opis gry wychodzi Ci bardzo dobrze. Oglądanie anime to jedno, ale ubranie ruchów w słowa jest trudne. Sama doskonale o tym wiem. Dlatego za te opisy gry masz u mnie wielkiego plusa. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to że były na początku zbyt długie. Nie było aż takiej potrzeby, by opisywać dokładnie każdy mecz. Ale z czasem zaczęłaś skracać te opisy, więc wygląda na to, że sama to zauważyłaś. To dobrze c:
UsuńBrak rozbudowanych opisów otoczenia wynagradzają opisy przeżyć wewnętrznych. Są z podtekstem lekko humorystycznym, ale pasuje to do całości opka. I przyjemnie się je czyta, więc... dobra robota xd
7. Styl.
Piszesz niezwykle lekko, Twoje słowa naprawdę niewiele ważą (jak to dziwnie brzmi). Chodzi mi o to, że tekstu nie czyta się ciężko, a niezwykle płynnie. Słowa przelatują przez mój umysł jak woda, jak zimny górski strumień. I jeśli mam być szczera to Twój styl porównałabym właśnie do takiego strumienia. Krystalicznie czystego, chłodnego, przyjemnego... Piszesz lekko, dzięki czemu czyta się to równie lekko. Piszesz kroplami wody, Twój tekst jest wodą. To... podoba mi się.
8. Błędy.
Jest świetnie. Naprawdę. Widać, że nie piszesz na 'odwal się', że poświęcasz sporo czasu na sprawdzanie własnych tekstów. Gdzieś tam miałam wątpliwości co do kilku przecinków, ale jebać przecinki, nikt nie jest maszyną, sporo też zależy do tego, co autor miał na myśli, na co chciał położyć akcent, a zdecydowaną większość ich stawiasz w dobrych miejscach.
Gdzieś tam też mignęła mi literówka, 'do' zamiast 'to', wybacz, że nie przytoczę, ale część rozdziałów czytałam na telefonie i nie miałam za bardzo możliwości, żeby skopiować fragment.
Ale co to jest jedna literówka w tylu rozdziałach? NIC. Tak więc, wiedz, że pod tym względem piszesz naprawdę świetnie! Ah, kocham takie poprawne językowo teksty, naprawdę je kocham!
Usuń9. Ok, to teraz przytaczanie fragmentów.
a) "- Ile mi dawałeś?
- 150cm."
Jebłam przy tym. Serio, trzęsłam się ze śmiechu. Zabiło mnie to. Tetsu ty krasnalu <3
b) "A szykowałem już taką świetną przemowę, która z pewnością powaliłaby Kagamiego na kolana..."
Jestem jej bardzo ciekawa, naprawdę... przemowa, która powaliłaby go na kolana, stawiając jednocześnie w górę coś innego.... taaaaaak, jestem baaaaardzo ciekawa tej przemowy xd
c) "Jego piękny, szczery uśmiech."
Eh, i ja też zaczęłam się uśmiechać. Przy wspomnieniu o uśmiechu Kagamiego... co Ty ze mną robisz, no naprawdę...
d) "- Podkładam bombę, a co innego można robić w sklepie?"
UWAGA, UWAGA, OFICJALNIE OGŁASZAM CAŁEMU ŚWIATU, ŻE KOCHAM POCZUCIE HUMORU TETSU W KUROKO NO YAOI.
Nie no, serio, to zdanie mnie zniszczyło, było po prostu mistrzowskie xd
e) "- Jeśli przegramy turniej, będziemy musieli zrobić coś dla siebie nawzajem. Na przykład każę ci zjeść całą stertę hamburgerów!"
Taaaaak, a Tetsu każe Kagamiemu tańczyć na rurze w kabaretkach i polewie z białej czekolady... Taaaak, to jest fajna wizja xd
f) "- Uoo, masz gadane – powiedział do mnie czarnowłosy, podchodząc i zarzucając mi ramię przez kark.- Jesteś jednym z nich, no nie? Chodziłeś do szkoły razem z Shin-chanem, zgadza się? Nie przejmuj się nim. On jest bardzo nieśmiały, i naprawdę się tobą interesuje! Nawet poszedł obejrzeć wasz pierwszy mecz eliminacyjny."
MidoTakały wszędzie, MidoTakały atakują~! Ah, to aż niezdrowa miłość, powinnam iść na jakiś odwyk, czy coś~~
g) "Jest strasznie irytujący, mam wrażenie, że cały jest zrobiony z kwiatków i serduszek, tak tym cholerstwem emanuje."
UsuńTO JEST IDEALNE OKREŚLENIE DLA KISE. KURWA, PROSTO JAK Z SH CZY JR. NORMALNIE CUKIER, CUKIER I JESZCZE RAZ CUKIER.
Ale w postaci Kise mi on jakoś wyjątkowo mało przeszkadza. Lubię tego szczeniaka, co poradzić. Choć sama zdecydowanie bardziej wolę go w wersji 'ileś lat później', bardziej dojrzałego (głównie dlatego zdecydowałam się na napisanie KiseKuro xd).
h) "Nagle Takao chwycił Kasamatsu pod ramię i poprowadził go do innego stolika, gdzie siedzieli już Furihata, Kawahara i Fukuda."
Kocham go~! I ta scena z plackiem później~! Oni są tak uroczy razem~! No po prostu cud, miód i bita śmietana~!
i) "- Nie mam prezerwatyw - bąknął.
- Najwyżej zostaniesz ojcem."
Lol, nope. Kagami ojcem może być tylko z Aho. Jak razem wychowują Tetsu... tak, to jest mega urocza wizja. Niemniej, fragment powalił mnie na kolana xd
Jest jeszcze kilka fragmentów, które zasługują na przytoczenie, ale w dużej mierze by się powtarzały, więc tylko o nich wspomnę - uwielbiam sposób, w jaki opisałaś ich pierwszy pocałunek i wszystkie sceny zbliżenia później. KISIEL W MAJKACH, BANAN NA MORDZIE I WYOBRAŹNIA PRACUJĄCA NA ZWIĘKSZONYCH OBROTACH. A MOJA MAM NIE ROZUMIE, DLACZEGO CHCĘ BYĆ PEDAŁEM. NO NAPRAWDĘ, PRZECIEŻ BYCIE PEDAŁEM JEST PIĘKNE. CO Z TEGO, ŻE JESTEM DZIEWCZYNĄ. TO NIE PRZESZKADZA MI POZOSTAĆ MENTALNYM UKE XD
10. Podsumowując, Kuroko no Yaoi mi się podoba. Podoba mi się pomysł na pisanie z perspektywy Tetsu, to jak go ukazujesz, to że nawiązujesz do jego przeszłości i do tego, że wciąż nie do końca się jeszcze z nią uporał. Nie przeszkadza mi KagaKuro, liczę też na jakieś fajne sceny z Aho, które nadejdą dosyć szybko xd No i no... pisz dalej, pisz więcej, bo ja się domagam ciągu dalszego~! A teraz idę pobiegać, żeby zdążyć przed korkami z chemii. A potem wezmę się za to Ereri, o którym mówiłaś~~
Weny~!
Chyba się zakocham w Twoich spamach xD Są naprawdę cudowne xD
UsuńCieszę się, że jednak nie zawiodłam Cię zupełnie z KnY, zwłaszcza, że ten ostatni rozdział różni się od poprzednich, bo trochę się zagalopowałam i zapomniałam o tym, że Kagami spotyka Aomine, a potem opowiada o tym Kuroko w drodze do pielęgniarki ( kiedy Riko kazała mu iść na rękach ♥ ), więc, skoro opisałam to w mieszkaniu Taigi, będę musiała wyciąć tę rzeczywistą scenę T_T Ale i tak na razie nie mam na to czasu i weny, więc za ostatnim rozdziałem trochę sobie poczekasz T_T
Jeśli chodzi zaś o Tetsu - nie mogłabym zrobić z niego ofiary losu, bo on w gruncie rzeczy jest silny ( no dobrze, w gimnazjum się załamał, ale nic dziwnego, w końcu Kisiaki tak podle potraktowały Ogiwarę, że sama miałam ochotę im wyjebać -.- ), poza tym kocham go bardzo i to jedna z moich ulubionych postaci ♥
Pisałam, że to EreRi? T_T Bo jak tak, to przepraszam najmocniej, to jest Erwin x Levi xD Miłego biegania i ... miłych korków z chemii? xD
Wiesz prawda jest taka, że Fujimaki zrobił z niego trochę taką ofiarę losu. 'Kiseki tak bardzo mnie skrzywdziło, jest takie złe, musze się na nich zemścić'. Owszem, mecz z Ogiwarą był jedną z bardziej przykrych scen w mandze, zwłaszcza postawa Akasza, ale Fujimaki zbytnio pojechał z załamaniem Testu. Chodzi mi o to, że wiesz, on wcześniej nie pruszał prawie tematu jego uczuć, a teraz nagle wyciechal z takim załamaniem. I nadając Kiseki negatywne miano, zrobił z niego wielkiego poposzkodowanego. Gdyby od początku pokazał nieco więcej uczuć Testu, to może wyglądałoby to nieco inaczej... Co nie zmienia faktu, że w wielu scenach Testu pokazuje swoją silną stronę. Osobiście chce go widzieć właśnie jako taka powstać i tak też go zawód kreuję.
UsuńOstatni? Ale jak to ostani...
Uh, to nawet lepiej ze Eruri to będzie. Choć za oboma parkingami nie przepadam, to już z dwojga złego EruRi jest lepsze niż Ereri. Ale jeśli mam być szczera to z Ankiety Lubie Tylko Levi x Farlan. No i jeszcze nie-z-yaoi Levi x Hanji~
"– Um! Dobrze!- Uśmiechnęła się do mnie.
OdpowiedzUsuń– Pójdę się przebrać i odprowadzę się do bramy."
Tetsu odprowadzi samego siebie do bramy. Jaki on szalony c;
A tak serio, to tylko ta literówka rzuciła mi się bardziej w oczy. Tak to jest wszystko spoko.
Pozdrawiam
Nyaaa, Tetsuya tak bardzo zakochany...
OdpowiedzUsuńNie dziwię mu się, jakbym spotkała takiego tygryska na swojej drodze też bym brała xD
Załamałaś mnie przestojem TT.TT
Jak ja wytrwam teraz bez jednego z moich ulubionych KagaKuroszy?
*wypłakuje oczy i ociera nos ogonem*
Najlepsze opowiadanie Kuroko x Kagami jakie kiedykolwiek przeczytałam :) Mam nadzieję, że doczekam się następnego rozdziału jak i trzeciego sesonu :) Czekam z wielką niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSkończysz to kiedyś, prawda? Skończysz? ;_; Napiszesz ten ostatni rozdział?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że napiszę ^^
UsuńA mówiłaś, że napiszesz! Tak długo czekałam aż wreszcie się pojawi, a tu pisze, że porzucone. Miałam nadzieję, że skoro zaczełaś pisać o HQ to skończysz pisać to opowiadanie. Ale cóż... myliłam się. ;_; Wątpie, że przeczytasz ten komentarz, ale chcę żebyś wiedziała, że nie lubię, wręcz nienawidzę osób, które coś zaczynają i nie kończą tego. Ty na takie stanowisko nie spadłaś, ale masz u mnie wielkiego minusa. Wątpie też w to, że jeżeli wrócisz do KnB (jeżeli wrócisz) to napiszesz ten ostatni rozdział.
UsuńNuśko.
UsuńWyjaśnijmy sobie kilka kwestii. Po pierwsze, spójrz na datę, kiedy odpisałam Ci na komentarz powyżej.
9 stycznia.
Gdybym wiedziała wówczas, że między czerwcem a lipcem postanowię skończyć z pisaniem shotów Kuroko no Yaoi, moja powyższa odpowiedź byłaby inna - od razu bym napisała, że nie zamierzam tego kończyć.
Ale nie wiedziałam. Bo niby JAKIM CUDEM mogłam wiedzieć w styczniu, że KnB mi się "przeje"? W życiu nie możemy przewidywać różnych niespodziewanym obrotów spraw. Skoro w styczniu twierdziłam, że napiszę, to taki miałam zamiar, nawet do dnia dzisiejszego mam zaczęty ten rozdział na kompie. A to, że po pewnym czasie myśl o pisaniu o bohaterach KnB wywoływało we mnie odruchy wymiotne, to już jest inna sprawa.
Myśląc logicznie, Ty także nie możesz mi powiedzieć teraz, w sierpniu, że np. w grudniu postanowisz przestać czytać mojego bloga, bo Ci się po prostu znudzi, albo że porzucisz oglądanie jakiegoś anime, chociaż na chwilę obecną je ubóstwiasz i nie wyobrażasz sobie tego, że przestaniesz je lubić. Czy to zrozumiałe? Myślę, że tak.
Kwestia druga - pisanie czegoś w stylu "wątpię, że przeczytasz ten komentarz" jest z Twojej strony bardzo niegrzeczne. Sugerujesz bowiem w ten sposób, że mam, za przeproszeniem, wyrąbane na moich czytelników. To jasne, że nie jestem w stanie odpowiedzieć na wszystkie komentarze, ale nie oznacza to, że ich nie czytam. Mam u Ciebie minusa? Trudno, tak się czasem dzieje. Ale dawanie mi minusa za to, że straciłam do czegoś chęci i w dodatku PRZEPROSIŁAM za to, co się już nie pojawi... no cóż, sama pomyśl, jak to teraz wygląda z Twojej strony.
I ostatnia kwestia - kwestia ogólnego pisania. To prawda, że opowiadania piszę dla Was. Ale to, co robię, ma sprawiać mi przede wszystkim radość, a nie wzbudzać we mnie poczucie obowiązku. To mój blog i moja twórczość, dzielę się nią z Wami z własnej woli. I jeżeli postanowię przerwać opowiadanie choćby po drugim rozdziale, jak w przypadku "Kage ni Warau", to tak właśnie zrobię.
Najwyraźniej uważasz mnie teraz za zło nieczyste, bo porzuciłam pisanie shotów z KnB oraz "Kuroko no Yaoi". Zauważ jednak, że wiele amatorskich autorów porzuca swoje twórczości na pewnym etapie i nawet o tym nie informuje. Ja, nie dość, że na bieżąco informowałam Was o tym, że przestaje mi się chcieć pisać shoty z KnB, nie dość, że przestrzegłam Was przed tym, że nic się więcej nie pojawi, to na dodatek wyraziłam poczucie winy i przeprosiłam Was za to.
Przykro mi, że nie wzięłaś tego pod uwagę, pisząc swój komentarz. Może i porzuciłam pewne prace, ale wciąż tu dla Was jestem i wciąż staram się dzielić z Wami moją twórczością.
1. Rozumiem, że to było dawno i wtedy miałaś zamiar to skończyć. Tak jak powiedziałaś nie jesteśmy w stanie przewidzieć zmian i zgadzam się z tobą. Chodziło mi bardziej o to, że skoro napisałaś, że skończysz, to skończysz to. Oczywiście nie twierdzę, że MUSZISZ kończyć wszystko co napiszesz. Rozumiem także, że mogło ci się to znudzić czy coś w tym stylu. Każdemu może się coś przestać podobać i to jest normalne. Uważam, że skoro porzuciłaś KnB i piszesz teraz o HQ, nie zmienia faktu, że bardzo lubie jak piszesz i nie zamierzam przestać czytać twojego bloga i myślę, że zmiana też czasami jest dobrą opcją.
OdpowiedzUsuń2. Nie sugeruje, że masz wyrąbane, tak jak to ujęłaś. Chciałam przez to powiedzieć, że skoro odpowiedziałam na twój komentarz ze stycznia, to możesz go nie zauważyć. Oczywiście nie znam się na całym mechaniźmie Bloggera i nie wiem wielu rzeczy na jego temat, więc tak na prawdę nie wiem gdzie wyświetlają się komentarze. Jeżeli to zdanie wzbudziło u ciebie taką myśl to nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało i przepraszam za to.
3. Co do tego minusa to... owszem. Tu też się z tobą zgodzę. Tak jak to napisałam wcześniej, każdemu może się coś znudzić i jeżeli nie ma ochoty tego kontynuować to ja to rozumiem. Może ten "minus" nie jest taki duży na jaki myślałam, że jest, ale nie miałam też na myśli tego, że Cię nienawidzę za to, że straciłaś chęci do pisania tego czy coś w tym stylu. Ja wcale cię nie nienawidzę, wręcz ubóstwiam. Nie chciałam, żeby wyglądało to jakbym cię przestała lubić za nie napisanie tego. Wiem, że nie wygląda to teraz dobrze z mojej strony. Przyznaję, że źle dobrałam słowa.
4. Tutaj też się z tobą zgodzę. Pisanie nie jest twoim obowiązkiem i nie musisz pisać. Robisz to co lubisz i co sprawia ci przyjemność. Możesz w każdej chwili przestać pisać, jeżeli taka będzie twoja decyzja. Dziekuję, że publikujesz swoje dzieła na tym blogu.
5. Nie, wcale nie uważam, że jesteś tym "złem". Nie uważam tak, gdyż HQ lubię tak samo jak i KnB. Owszem, wiele osób porzuca swoje blogi i inne twórczości bez powiadomienia czytelników. Właśnie takie osóbki mnie wnerwiają najbardziej, ale ty nią nie jesteś, bo jak wspominałaś, informowałaś nas o wszystkim i naprawdę to szanuje, bo mogłabyś również tak po prostu przestać pisać shoty z KnB i zacząć pisać shoty z HQ.
Tak więc, chce przeprosić za moje źle dobrane słowa, które mogły cię urazić.
Cieszę się, że jesteś i nie zamierzasz nas zostawić, oraz dziękuję za wszystkie twoje dotychczasowe shoty i opowiadania.