Przez ponad godzinę siedział w pokoju jego i Akashiego, zbierając się na odwagę, by pójść do Kise. Rozpakował już swoje rzeczy, napił się herbaty z termosu, który zabrał ze sobą na drogę, przeczytał kilka linijek książki, szybko zapominając ich znaczenie. Czuł, jakby w jego umyśle powstała maleńka czarna dziura, która brutalnie rozrywała każde inne myśli niż te dotyczące jego miłosnego trójkąta z Aomine i Kise. Mimo to wciąż zajmował się wszystkim i niczym, byle tylko odwlec chwilę, w której przyjdzie mu zmierzyć się z Ryoutą.
Ostatecznie jednak, po upływie godziny stał przed drzwiami pokoju blondyna, wbijając w nie spojrzenie. Nasłuchiwał, próbując odgadnąć, czy Ryouta tam jest, czy może gdzieś wyszedł – jeśli go nie ma, przełoży rozmowę na później. Ale jeśli jest...
Tetsuya potrząsnął lekko głową, karcąc się w myślach za te wygłupy. Nie był przecież dzieckiem, ani strachliwą dziewczyną, zawsze stawał odważnie naprzeciw tego, z czym musiał sobie poradzić. Tym razem była to poważna rozmowa z przyjacielem. Prędzej czy później by go to czekało, a lepiej wyjaśnić sobie wszystko teraz, niż później żałować, że od razu nie powiedziało się, co komu leży na sercu.
Odchrząkując cicho, uniósł dłoń i zastukał kilka razy w drzwi.
– Proszę – usłyszał znajomy głos. Nie wyczuł w nim żadnego drżenia, czy złości, ot, zwykły ton świadczący o tym, że jego właściciel nie jest niczym zajęty.
Kuroko rozsunął powoli shoji, lustrując spojrzeniem pokój, zanim wszedł do środka. Nie różnił się on praktycznie od jego własnego – urządzony w tych samych kolorach i wyposażony w te same meble, jedynie ich umiejscowienie było inne. Nietrudno było jednak zauważyć, iż w przeciwieństwie do Akashiego i Kuroko, którzy swoje futony ułożyli w niezbyt wielkiej od siebie odległości, futony Kise i Aomine były odsunięte każdy pod przeciwną ścianę pokoju.
A na samym środku stała niewielka komoda, która wyraźnie zaznaczała granicę między prawą częścią pokoju, a lewą. To właśnie w tej drugiej znajdował się Kise, leżąc na brzuchu na swoim futonie i przeglądając magazyn o modzie.
– Czy możemy porozmawiać, Kise-kun?- zapytał Kuroko, niepewnie zasuwając za sobą drzwi.
– Jasne – odparł Ryouta, uśmiechając się do niego zupełnie naturalnie.- Siadaj, Kurokocchi. Chcesz coś do picia?
– Dziękuję, nie trzeba – westchnął błękitnowłosy, klękając na futonie. Kise najwyraźniej nie miał zamiaru usiąść, przysunął się jedynie bliżej Kuroko tak, by jego głowa znajdowała się tuż przy kolanach Tetsuyi.
– Przepraszam za mój wybuch na dole – powiedział Ryouta, rumieniąc się lekko.- Przesadziłem, i to bardzo. Szczerze mówiąc, bałem się, że po tej akcji nie będziesz już chciał ze mną rozmawiać, dlatego cieszę się, że przyszedłeś!
– O nic się nie gniewam, więc nie musisz mnie przepraszać – mruknął Kuroko, kręcąc głową.- To raczej ja powinienem przeprosić ciebie. Ale chyba powinniśmy zacząć od samego początku, co? Mamy sobie wiele do wyjaśnienia. Powinien być tu obecny także Aomine-kun, ale stwierdziłem, że najpierw porozmawiamy na osobności, na spokojnie.
– Dobry wybór – przyznał Kise.- Na chwilę obecną nie bardzo mam ochotę rozmawiać z Aominecchim.
– Nienawidzisz go?- zaniepokoił się Kuroko. Spojrzał na blondyna, marszcząc w zmartwieniu brwi. Nie chciał, by jego przyjaciele kłócili się między sobą, nieważne, czy to on był powodem ich sporów, czy nie.
– Hmm...- Ryouta przewrócił się na lewy bok, twarzą w stronę błękitnowłosego. Zastanowił się przez chwilę.- Chyba nie. Znaczy, na pewno nie. Ale jestem na niego naprawdę wkurzony i na razie nie chcę z nim rozmawiać.- Wzruszył ramieniem.- A co? Aominecchi zastanawia się, kiedy go przeproszę za tamto uderzenie? Nie mam takiego zamiaru, należało mu się! Wciąż bierze mnie za jakąś panienkę, która nie potrafi...
– Nie wiem, o co chodzi Aomine-kun, ale jestem pewien, że sprawy między wami wyjaśnicie sobie osobiście, jeszcze dzisiaj.- Kuroko uśmiechnął się delikatnie.- Aomine-kun nie da ci spokoju, więc o ile nie zmienisz pokoju i nie będziesz uciekał od jego towarzystwa, z całą pewnością ze sobą porozmawiacie.
– Pewnie masz rację – westchnął Kise.- Dobrze, że to z tobą mogę porozmawiać najpierw, bo przynajmniej będziemy mogli dojść do porozumienia.- Chłopak wywrócił oczami.- Z Aominecchim to nigdy nie wiadomo.
– Racja.- Kuroko uśmiechnął się słabo.- Jest dość... nieobliczalny.
Kise przez chwilę przypatrywał mu się bez żadnych konkretnych emocji. Po chwili jednak uśmiechnął się lekko i ułożył wygodnie na plecach. Tetsuya co chwila zerkał na niego, jednak milczał, nie wiedząc, od czego powinien zacząć.
– Może zacznij od tego, co najbardziej ciąży ci na sercu?- zaproponował Kise, jakby czytając w jego myślach.- Powiedz mi o tym, nie musisz niczego ukrywać. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi, Kurokocchi.
– Przepraszam, Kise-kun – powiedział Tetsuya, przecierając dłonią twarz.- Za to, że poddałem się Aomine-kun wtedy, nad jeziorem. Nie powinienem był tego robić, wiedziałem, że to nie fair w stosunku do ciebie, a jednak zignorowałem to i dałem się ponieść.
– To nie na ciebie jestem o to zły, Kurokocchi – mruknął Ryouta.- Za bardzo się tym przejmujesz, a ja naprawdę nie mam ci niczego za złe. To na Aominecchiego jestem zły, bo oszukiwał. Powiedział, że nie będzie się mieszał, że nie będzie zawracał ci w głowie, a wszystko to okazało się kłamstwem. Owszem, byliśmy do pewnego stopnia rywalami, ale to nie zmieniło faktu, że jesteśmy także przyjaciółmi. Ja od początku byłem wobec ciebie i niego szczery, podczas gdy on kilka razy cię okłamał, by na koniec wyznać prawdę i wszystko schrzanić. Wiem, że to dość egoistyczne myślenie, ale nie bardziej, niż postępowanie Aominecchiego. Widział, że jesteśmy blisko, więc powinien był się wycofać!
– Aomine-kun i ja również jesteśmy przyjaciółmi – powiedział cicho Kuroko.- Myślę, że ze względu na to nie chciał się aż tak wycofywać. W pewnym sensie traciliśmy kontakt, ponieważ więcej czasu spędzałem z tobą, a on...
– Był zwyczajnie zazdrosny – przerwał mu z westchnieniem Kise.- Doskonale go rozumiem, sam byłem zazdrosny o wasze relacje, zanim jeszcze doszło do waszego pocałunku na wycieczce! Ale już wtedy byłem pewien, że cię kocham, Kurokocchi. I kiedy ci powiedziałem, zaakceptowałeś moje uczucia. Samo to powinno dać Aominecchiemu do myślenia! To było jasne, że się do siebie zbliżymy! Nie przewidywałem tego, że staniemy się „kumplami do całowania”, ale miałem nadzieję, że dostanę szansę spędzania z tobą odrobiny więcej czasu. To nie tak, że siłą wtargnąłem między was, po prostu jako pierwszy wykorzystałem sytuację i powiedziałem co naprawdę czułem, nie zmieniałem zdania i nie próbowałem obrócić niczego w żart.
– Musicie to sobie sami wyjaśnić, Kise-kun – powiedział Tetsuya.- Przez te wszystkie nieporozumienia i kłamstwa, przez ukrywanie faktów i udawanie, że nic złego się nie dzieje... to wszystko ostatecznie doprowadzi nas do małej wojny. Nie chcę, byśmy skończyli jako tylko i wyłącznie koledzy z drużyny. Obaj jesteście dla mnie ważni i nie chcę stracić ani ciebie, ani Aomine-kun. Ale postanowiłem, że porozmawiam z wami szczerze, żebyśmy mogli sobie wszystko wyjaśnić. Trzeba to zakończyć, Kise-kun.
– Hmm.- Ryouta uśmiechnął się lekko, choć niezbyt szczerze.- Przeczuwam, że tylko ja na tym ucierpię.
– Nie możesz tego jednoznacznie stwierdzić, dopóki każdy z każdym nie porozmawia. Czeka cię przecież rozmowa z Aomine-kun i Akashim-kun.
– Z Akashicchim?- Kise spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Więc jednak wyznał ci uczucia?
– O tym sam z nim porozmawiasz, nie będę ingerował w wasze sprawy. Akashi-kun powiedział mi jednak, że na bieżąco opowiadałeś mu o tym, co się działo.
– Tak, to prawda. Przepraszam, wiem, że na pewno byś sobie tego nie życzył, ale musiałem z kimś porozmawiać o swoich uczuciach, no a potem... sam rozumiesz, było już za późno. W euforii opowiedziałem Akashicchiemu o naszej randce, dziwnie by to wyglądało, gdybym nagle przestał. Co prawda, jadąc na tym samym wózku, musiałem go ranić, opowiadając jak szczęśliwy z tobą jestem. Ale Akashicchi mówił, że mu to nie przeszkadza, że lubi mnie słuchać.
– Mniejsza o to, nie gniewam się – westchnął Kuroko.- Przyszedłem tu w innej sprawie, Kise-kun. Po rozmowie z Aomine-kun zrozumiałem, że obaj opacznie rozumiecie moje postępowanie. Obojgu wam wydaje się, że każda podjęta przeze mnie decyzja zależała od waszego zachowania i tego, co mówiliście. Przykro mi, że tak myśleliście. Chcę, żebyś wiedział, że nie zgodziłem się całować z tobą, ponieważ mnie do tego przekonałeś. Podobnie było z dzisiejszym... „wypadem” nad jezioro. Aomine-kun w żaden sposób mnie nie podpuścił, do niczego mnie nie zmusił, ani nie przekonał. Ja sam doskonale wiedziałem, na co się zgadzam. Możesz mnie za to potępiać, Kise-kun, ale ja... ja sam tego chciałem. Nie będę ci opowiadał ze szczegółami, co czułem...
– W porządku, domyślam się, że było przyjemnie – mruknął Kise.
– To nie tak, że nie myśleliśmy o tym, co robimy – wymamrotał Tetsuya.- Obaj byliśmy tego świadomi. I nie ukrywam, że czuję się źle ze świadomością, iż tak cię potraktowałem. Zwłaszcza, że przez ostatni tydzień unikałem zarówno ciebie jak i Aomine-kun. Miałem mętlik w głowie, ponieważ wyznał mi uczucia, zacząłem mieć dość tego wszystkiego. Nie zrozum mnie źle, to nie tak, że zacząłem gardzić waszym uczuciem, zwłaszcza twoim... po prostu wasza obecność bardzo mnie przytłaczała, nie potrafiłem na niczym się skupić, a miałem wiele do przemyślenia. Owszem, po części to z winy Aomine-kun unikałem cię, ale myślę, że prędzej czy później by do tego doszło. Samo zachowanie Aomine, jego huśtawka nastrojów... Być może sam domyśliłbym się w czym rzecz, a może ostatecznie stwierdziłbym, że im bliżej ciebie jestem, tym bardziej tracę Aomine-kun. A... nie ukrywam, że zależy mi na nim. Od samego początku wspierał mnie i był obok w najtrudniejszych chwilach, sporo mu zawdzięczam. Nie mogę stawiać was na pozycjach w swoim życiu, ale mimo wszystko to jego znam dłużej i to z nim przyjaźnię się bardziej. Nie chciałbym go stracić, więc... Jeżeli nie ograniczyłbym kontaktów z tobą, to po prostu zakończyłbym nasz „kontrakt”. Wiem, że to marne pocieszenie, zdaję sobie również sprawę z tego, że to wyjście byłoby o wiele mniej bolesne niż dzisiejsza sytuacja... Po prostu nie chcę tego przed tobą ukrywać, Kise-kun. Sporo o tym myślałem i... Aomine-kun jest dla mnie ważny. Mam do niego słabość. Więc jeśli znów jakoś byśmy się do siebie zbliżyli... pewnie po prostu bym się poddał.
– Coś cię w nim pociąga, prawda?- zapytał łagodnie Kise.- Coś ci się w nim podoba, choć sam nie do końca wiesz, co to takiego. Aominecchi przyciąga cię do ciebie, próbujesz jakoś wytłumaczyć swoje zainteresowanie jego osobą i to dziwne uczucie, którym go darzysz, ale to i tak nie pomaga, no nie? Powiedz mi, Kurokocchi... gdyby było na odwrót, gdyby to on był twoim „kumplem do całowania”, a ja zbliżyłbym się do ciebie... poddałbyś się?
Kuroko spojrzał na niego, jego usta rozchyliły się lekko. Miał zamiar odpowiedzieć, jednak zdał sobie sprawę z tego, że nie może tego zrobić bez zastanowienia się. Pomyślał więc chwilę nad słowami Ryouty, postarał się wyobrazić sobie siebie samego w takiej sytuacji, zupełnie odwrotnej, i po chwili, marszcząc lekko brwi, odparł cicho:
– Nie wiem. Ciężko powiedzieć, Kise-kun.- Spojrzał na niego bezradnie.- Prawda jest taka, że obaj mi się podobacie. Wszystko byłoby łatwiejsze, gdybyście byli jedną osobą, wtedy pewnie w ogóle nie potrafiłbym się od was oderwać.
Kise roześmiał się lekko, siadając na futonie i obracając w kierunku Tetsuyi. Przez chwilę obaj siedzieli w ciszy, a potem blondyn pochylił się nad przyjacielem i pocałował go, przymykając oczy. Kuroko odruchowo rozchylił wargi, wzdychając, jednak po kilku sekundach zreflektował się i odsunął od siebie Ryoutę, odwracając głowę dla pewności, że model nie spróbuje powtórzyć pieszczoty.
– No i wszystko jasne, Kurokocchi – westchnął Kise.- Nie ma co się oszukiwać, ani szukać wymówek. Powodem, dla którego przerwałeś naszą umowę wcale nie jest fakt, że nie chcesz dawać mi na cokolwiek nadziei, czy też czujesz się wobec mnie nie fair, bo poddajesz się Aominecchiemu. Powodem, dla którego to ja muszę usunąć się na bok, jest twoje uczucie do niego.
– Co...?- Kuroko spojrzał na niego niemal z przestrachem.- Nie, nie sądzę, żeby to było tak...
– A ja jestem pewien, że to właśnie tak.- Ryouta uśmiechnął się lekko.- Dużo o nim myślisz, prawda? Nie tylko dlatego, że to on najbardziej namieszał ci w życiu, całując na wycieczce i dwa razy obracając to całowanie w żart, ani dlatego, że w końcu przyznał ci się, że naprawdę cię kocha. Nie możesz przestać o nim myśleć, bo sam czujesz się podobnie. Różnica między tobą a nim jest taka, że Aominecchi to zboczeniec, który ostatecznie nie byłby w stanie trzymać to w sobie nieskończoność, ty zaś jesteś porządnym człowiekiem, którego cechuje między innymi moralność. Nie wyobrażasz sobie związku z drugim facetem, ale jest już za późno. Nie wiem, czy to, co czujesz do Aominecchiego, to miłość, ale... wiem, że „coś” na pewno do niego czujesz, i jest to coś romantycznego. Sam mówisz, że sporo mu zawdzięczasz, że zależy ci na nim i nie chcesz go stracić. I chociaż ostatnimi czasy to do mnie zbliżyłeś się bardziej, ostatecznie zacząłeś tęsknić z Aominecchim. Teraz, mając pewność, że on cię kocha, możesz być jeszcze bliżej niego. I cieszysz się z tego powodu.
– To zaskakujące, że rozumiesz mnie bardziej niż ja sam – burknął z irytacją Kuroko.
– Widzę cię, Kurokocchi – mruknął Ryouta.- Widzę twoje uczucia ja na dłoni. Poza tym twoje słowa potwierdzają moje domysły. Cała nasza rozmowa sprzed chwili, całe to tłumaczenie wszystkiego... wszystko sprowadza się do twojego wyboru. Założę się, że przyszedłeś mi powiedzieć, że nie wybierzesz żadnego z nas, że to koniec z jakimikolwiek zbliżeniami, nieważne czy ze mną czy z Aominecchim. Ale to twój błąd, Kurokocchi. Sam powiedziałeś, że masz do niego słabość. Przed chwilą cię pocałowałem, a ty się oparłeś i odepchnąłeś mnie. Aominecchiemu tego nie zrobisz. Wmawiasz sobie, że wytrzymasz dla dobra naszych relacji, ale ja już wiem, że ci się to nie uda. I to nie tak, że mam ci to za złe – dodał łagodnie, widząc spojrzenie błękitnowłosego.- Za nic cię nie potępiam, Kurokocchi. Nie mam zamiaru budzić w tobie litości i błagać o to, byś wybrał mnie, za bardzo zależy mi na twoim szczęściu. I choć o wiele bardziej wolałbym, żebyś rzeczywiście zrezygnował zarówno ze mnie jak i z Aominecchiego, to jednak mając na uwadze twoje dobre serce i wyrzuty sumienia, które dopadną cię, kiedy mu się oddasz – co z całą pewnością szybko nastąpi – wolę, byś otwarcie wybrał Aominecchiego. Nie chcę byś cierpiał, mając świadomość, że nie wybrałeś żadnego z nas, a ostatecznie „ponosi cię” przy Aominecchim. Dlatego jeżeli od razu wybierzesz jego, możesz być pewien, że nic złego się nie stanie.
– Przestań, Kise-kun, już wystarczy tego wszystkiego...- westchnął ciężko Kuroko, z niepokojem orientując się, że w jego oczach powoli zbierają się łzy.- Mylisz się, żadnego z was nie kocham, i dla nas wszystkich będzie lepiej, jeśli zakończymy to tu i teraz.
– Wówczas wszyscy będziemy nieszczęśliwi, a ja i Aominecchi w dalszym ciągu będziemy cię cicho kusić – zaśmiał się ponuro blondyn.- Tego właśnie chcesz, Kurokocchi? Świadomie ranić nas wszystkich? Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale ja naprawdę cię kocham. Nie w żaden egoistyczny sposób, kocham cię szczerze i do tego stopnia, że bardziej zależy mi na twoim szczęściu, niż na moim. Więc jeśli widzę, że z Aominecchim jest ci lepiej, to nie mam nic przeciwko, by usunąć się w cień. Nie będę cię nagabywał, nie będę próbował znów zostać „kumplem do całowania”, nie będę też próbował w żaden sposób skłócić ciebie i Aominecchiego. Poza tym mam większe szanse na zapomnienie o tobie. Jestem przecież modelem, muszę skupić się na swojej pracy.
– Dla Aomine-kun to z pewnością przejściowe uczucie, przecież on uwielbia dziewczyny z dużym biustem...
– Tego się boisz, prawda?- Kise uśmiechnął się do niego promiennie.- Nie masz się czym przejmować, Kurokocchi! Aominecchi może i ogląda się za takimi dziewczynami, ale skoro jesteś jedyną wyjątkowo płaską osobą w jego życiu, którą darzy uczuciem, oznacza to, że że dla Aominecchiego jesteś niezwykle wyjątkowy. Samo to powinno upewnić cię w przekonaniu, że to prawdziwa miłość.
– Ja...- Kuroko umilkł, zapominając zupełnie, co chciał mu odpowiedzieć. Pociągnął nosem, odetchnąwszy głęboko. Westchnął ciężko, kręcąc głową, wciąż nie mogąc uwierzyć, że to właśnie Kise rozumiał go bardziej, niż on sam. Mimo wszystko argumenty blondyna brzmiały wyjątkowo logicznie i rozsądnie, byłby więc głupcem i ignorantem, gdyby próbował dalej się z nim wykłócać.
– Myślę, że już wiesz, co masz robić, Kurokocchi – powiedział spokojnie Kise, wciąż uśmiechając się do niego.- W życiu zdarzają się wzloty i upadki, ale mną się nie musisz przejmować. Nie tracę cię przecież na zawsze, wciąż jesteśmy przyjaciółmi. Prawda?
Kuroko, niezdolny do tego, by wydusić z siebie choć słowo, skinął tylko głową. Po chwili namysłu wyciągnął ręce ku przyjacielowi, a Kise, z początku nieco zaskoczony, zrozumiawszy o co chodzi błękitnowłosemu, rzucił się w jego objęcia.
– Kurokocchi, jesteś taki przekochany!- wykrzyknął z radością, ściskając go mocno.
– Ugh... Kise-kun, nie przesadzaj, proszę...
– To nie moja wina, sam przesadziłeś ze swoją słodkością!
– Chyba dawno nie dostałeś ode mnie z łokcia, co?
Nie słysząc żadnej odpowiedzi Kuroko zrozumiał, że zachowanie Ryouty było subtelną grą aktorską. Ciche pociągnięcie nosem potwierdziły jego domysły toteż, starając się nie rozkleić, przytulił mocno blondyna, wiedząc, jak bardzo go teraz potrzebuje. Wbrew pozorom ten chłopak był naprawdę silny i wytrzymały, gotów do poświęceń, a przede wszystkim niezwykle mądry i spostrzegawczy. Tetsuya wiedział, że niemal we wszystkim, co dziś powiedział, miał rację – mylił się bowiem w jednej ważnej sprawie.
Nie tylko on będzie tym, który ucierpi.
Ta noc była niezwykle ciepła. Kuroko męczył się, nie potrafiąc zasnąć. Odrzucił swój koc, odłożył na bok nawet poduszkę, mając wrażenie, że wytwarza ona jeszcze większe ciepło, które nie pozwalało mu spać. W gruncie rzeczy jednak za swoją bezsenność winą obarczał nieustanne myśli, krążące po jego głowie niczym hałaśliwe zwierzęta. Obracał się wciąż z jednego boku na drugi, od czasu do czasu kładąc się na plecach. Żadna pozycja nie pomagała, sen nie nadchodził, nawet jego powieki nie zrobiły się choć odrobinę ciężkie. Co chwila wzdychał ciężko, spoglądając na widoczną za oknem okrągłą tarczę księżyca. A może to przez niego nie mógł zasnąć?
– Jeśli myślisz o nocnym spacerze po lesie, bo nie możesz zasnąć, to uprzedzam, że jeśli się zgubisz, zostawimy cię na pastwę niedźwiedzi – usłyszał nagle spokojny głos Akashiego.
– To tu są niedźwiedzie?- zdziwił się Kuroko.
– Z tego co słyszałem, owszem.- Akashi westchnął lekko, obracając się w jego kierunku. Księżyc świecił na tyle jasno, że byli w stanie widzieć wyraźnie swoje twarze. Seijuurou również odkrył się, nie mogąc znieść ciepła tej nocy.- Aż tak źle poszło z Kise?
– Czy ja wiem...- mruknął błękitnowłosy, wzruszywszy ramionami.- Sądziłem, że idę mu wytłumaczyć wszystko to, co ciążyło nam na sercach, a skończyło się tym, że to on tłumaczył mi to, co czułem, a o czym nie zdawałem sobie sprawy.
– Podjąłeś decyzję?
– Wciąż się nad tym zastanawiam – mruknął Kuroko.- Kise-kun uświadomił mi, że najlepszy wybór to...- urwał, nie będąc pewnym, czy powinien mówić o tym Akashiemu.
– Jeśli wybierzesz Kise, nie będę zły – powiedział wicekapitan, na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech.- I tak jest już za późno, bym wyznał mu swoje uczucia.
– Nigdy nie jest za późno – mruknął Kuroko.- Być może obaj macie szansę zaznać trochę szczęścia... Choć przypuszczam, że wówczas ucierpi na tym Nijimura-senpai.
– Nieważne, jaką podejmiemy decyzję w tym przypadku, zawsze będą przynajmniej dwie osoby, które zostaną zranione. W gruncie rzeczy wszyscy teraz cierpimy.
– Czy to jakieś fatum, ciążące nad Kiseki no Sedai?- westchnął Kuroko.- Czy Midorima-kun, Murasakibara-kun i Haizaki-kun również kochają się w chłopakach?
– Nie wiem – odparł Seijuurou.- Choć jeśli chodzi o Midorimę, myślę, że charakteryzuje go platoniczna miłość do jego lucky itemów.- Słysząc to, Kuroko roześmiał się cicho, rozbawiony. Akashi zawtórował mu jeszcze ciszej.- Tylko mu tego nie powtarzaj.
– Akashi-kun?- mruknął po chwili milczenia Tetsuya.
– Tak?
– Myślisz, że wszystko się jakoś ułoży? Kise-kun uważa, że powinienem wybrać Aomine-kun, ponieważ to mnie uszczęśliwi. Ale ja nie jestem pewien, czy będę szczęśliwy z takim zboczeńcem.
– Myślę, że nie powinieneś oceniać go tak powierzchownie – powiedział Seijuurou.- Nie ocenia się książki po okładce. Aomine już nie raz udowodnił ci, że możesz na niego liczyć. Praktycznie cały czas jest przy tobie i cię wspiera. Może i jest zboczony i ciągle ogląda się za dziewczynami, a na lekcjach ogląda zbereźne pisma, ale widzę wyraźnie, że jest wobec ciebie szczery. Jestem pewien, że darzy cię prawdziwym uczuciem. Zgaduję, że będzie to okazywał na swój własny sposób, a tobie pozostanie po prostu się do tego przyzwyczaić. Oczywiście, o ile postanowisz wybrać jego. Masz przecież jeszcze dwa inne wyjścia.
– I całą noc na przemyślenia – zgodził się Kuroko.- Jest za gorąco, nie zasnę. Mam jednak nadzieję, że do rana uda mi się podjąć decyzję.
– Nie jestem w stanie ci pomóc, Kuroko, poza tym, że mogę ci jedynie poradzić, abyś kierował się głosem serca. To brzmi dość banalnie, ale to najlepsze rozwiązanie. Nie możesz uszczęśliwić wszystkich, i powinieneś mieć na uwadze, że to nie przystoi wszystkich unieszczęśliwić. Masz ciężką sytuację, ale jestem pewien, że po rozmowie z Kise masz nieco jaśniejszy umysł. To mądry chłopak, zawsze idzie za głosem serca. Warto go naśladować.
Kuroko nie odpowiedział, skinął jednak głową, zgadzając się ze słowami Akashiego. Poznał Kise wystarczająco, by wiedzieć, że jest doskonałym wzorem dla innych. Choć z jednej strony był porywczy i bardzo emocjonalny, to pod maską wiecznego optymizmu kryła się silna, niezależna osobowość i, przede wszystkim, niezwykła wyrozumiałość.
Leżąc w ciemnościach i przyglądając się usypiającemu Akashiemu, Tetsuya uśmiechnął się do swojego wicekapitana. W tamtej chwili zdał sobie sprawę z czegoś niezwykłego.
Seijuurou po raz pierwszy otwarł się przed nim i wyznał, co czuje. A Kuroko w pełni zrozumiał, dlaczego czerwonowłosy zakochał się w Kise.
Witam, to znowu ja!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tak szybko będę znowu komentować, he he. Bardzo dziękuję za ten rozdzialik, który naprawdę poprawił mi dzisiejszy humorek. Nawet nie wiesz jaki mam zaciesz, kiedy widzę, że dodajesz nową notkę.
Z początku miałam ochotę oddać Kisi za Aomine. Serio. Jakoś tak mnie irytował tym swoim gadaniem, ale w końcu wyszło na to, że się wzruszyłam i musiałam biec po chusteczkę. To było takie... piękne. Nie, to za proste określenie. Nie mam pojęcia, brak mi słów po przeczytaniu. Po prostu wiedz, że rozmowa z tego rozdziału jest dla mnie jednym z najlepszych momentów z całego BT. Na dodatek reakcja Tetsu <3 A tak PS'em, nadal kibicuję naszemu zboczuszkowi.
Pozdrawiam i życzę duuużoo weny,
Amen.
Hooojaaa Pisiont twarzy Kise Pierdoły! Jeszcze trochę i wyjdzie na to, że ma bardziej sadystyczno- masochistyczne zapędy niż Akashi @_@
OdpowiedzUsuńkhehe rozdzialik fajny, łatwo mi było wczuć się w sytuacje Kuroko, bo ja też sama siebie nie rozumiem i wszyscy dookoła muszą mi tłumaczyć co czuje XD. Troszku upierdliwa sprawa -_-
No nic, Pozdrowionka, weny i ciepłe tulaski ;3
Ooooooooooo! So cute! Ja chce więcej! Fabuła super! I to, że Kise tak go zrozumiał! Jesteś supi!! :D
OdpowiedzUsuńJak ja to kocham ♡♡♡ wszystko czego mi do szczęścia trzeba jest zawarte o tu , Kise taki wspaniały że aż ryczeć zacznę nigdy go nie doceniałam , wstyd mi za to Kise wybacz mi Kuroko wybierz mądrze, dziękuję Ci że piszesz to cudo!
OdpowiedzUsuń=*♡♥♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
OdpowiedzUsuń♡♥♡ yuuki ...... kochana wspaniały urlop haha :*
Te uczucie gdy w połowie rozdziału już jesteś pewna
OdpowiedzUsuń,,haha na pewno wybierze Aomine!!!"
A Yuuki pod koniec wyjeżdża z tekstem
,, W tamtej chwili zdał sobie sprawę z czegoś niezwykłego.
Seijuurou po raz pierwszy otwarł się przed nim i wyznał, co czuje. A Kuroko w pełni zrozumiał, dlaczego czerwonowłosy zakochał się w Kise.""
I wtedy masz tą pustkę.
Kocham to.
OdpowiedzUsuńKonbanwaaa!!!
OdpowiedzUsuńUgh... Yuuki, nienawidzę cię za to.... Za to, źe nawet przedostatni rozdział potrafi być tak niebanalny, tajemniczy i wciągający!!! *-* Przyznam, źe pesymistycznie podeszłam do tej partii BT... Nienawiść do Ahomine i te sprawy... (haha #nienawiśćeverywhere) A tu się okazuje, że jednak było warto! I taki typowy mindfuq ;_; Bo nadal nie wiem kogo woli Kurokocchi ;_; Kise? Ao? Akashi? A może telepatyczna miłość do Kagamiś-chana? XD Nie mam pojęcia, ale chcę się dowiedzieć *-*
Ogólnie Kise był moim faworytem, jednak chwilowo wydawał mi się być lekkim egoistą :/ Teraz jednak się zrehabilitował za wszystkie czasy :') Kisia jestem z ciebie taka dumna!!! Team Kise! Team Kise! Team Kise!!!!
Skoro tak się rozpisałaś na swoim urlopie to przesyłam ci więcej i więcej weny pisarskiej! ^^ Ale pamiętaj, żeby też wypocząć! Bo jak nam się nasza Yuukiś wykończy to kto nam będzie yaoi o kiseki pisał cooo? Hmm? ;)
Z racji, że już zaczyna się robić późno życzę dobrej nocki i kolorowych snów!!!
~Wielbicielka małego błękitnego elfika - Zuchii
Poryczałam się przez wątek Akashiego i Kise... BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!! ;----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------%%w#$^%%rrff&----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------;
OdpowiedzUsuń