Midorima Shintarou jeszcze nigdy nie czuł się tak mocno skrępowany.
– Za mocno zawiązałeś... – postanowił wyrazić głośno swoje myśli.
Akashi spojrzał na niego beznamiętnie, po czym bez słowa przysunął się do poduszek i nieznacznie rozwiązał supeł więżący lewy nadgarstek Midorimy z prętem. Następnie to samo uczynił z drugim nadgarstkiem, choć zrobił to z dużą niechęcią. Ciągle miał zły humor – zwłaszcza, że nadszedł weekend i Seijuurou miał świadomość, że jego drogi przyjaciel Tetsuya świetnie bawi się w towarzystwie Mayuzumiego Chihiro. A ponieważ ten fakt tak go irytował i drażnił, Akashi postanowił się trochę wyżyć, wobec czego zabrał na swoją wycieczkę Midorimę.
Tylko co to za „wyżywanie się”, skoro musi uważać, by nie związać go za mocno? Co się stanie złego, jeśli zostaną ślady na nadgarstkach? Przecież jest zima, powinno się chodzić w długich rękawach, a te z całą pewnością zakryją ewentualne dowody erotycznych zabaw.
Albo zbrodni – dodał z namysłem Seijuurou.
– Mm...- Midorima westchnął, napinając mięśnie ud i ramion, lekko wyginając biodra.
Zielonowłosy nie był w stanie uciec. Czarne pasy jedwabnego, ale mocnego materiału krępowały jego nadgarstki oraz kostki – jedna opaska osłaniała również jego oczy, a kolejna czekała na wypadek, gdyby Akashiemu zachciało się zakneblować kochanka.
Akashi usiadł wygodnie bokiem na prawym pośladku, na wysokości krocza Midorimy, opierając dłoń o materac. Drugą – lewą – sięgnął do jego sterczącego członka i dotknął palcem wskazującym jego czubka. Z dość znudzoną miną zaczął go lekko trącać, przyglądając się, jak ten huśta się to w przód, to w tył.
– C-co robisz?- wymamrotał Midorima, czerwony na twarzy.
Seijuurou spojrzał na niego. Mężczyzna był teraz zupełnie bezbronny – mógłby zostawić go tu, w pokoju hotelowym, skrępowanego i zawstydzonego, i wrócić do Tokio. Ciekawe, czy Shintarou po czymś takim by go znienawidził?
Pewnie nie – stwierdził, znów trącając palcem jego penisa. Westchnął ciężko, a kiedy jego oddech owionął wrażliwe krocze Shintarou, czerwonowłosy zobaczył na jego nogach gęsią skórkę.
– A-Akashi...- mruknął Midorima.- Co robisz?
– Siedzę – odparł bezmyślnie Seijuurou.
Ciekawe, co robią Kuroko i Mayuzumi na swojej wycieczce? Tetsuya mówił, że to historyczna wycieczka, śladami epoki Edo. Dlaczego nie powiedział mu wcześniej, że chciałby na taką pojechać? Mogliby spędzić cały tydzień na zwiedzaniu, dzięki czemu Kuroko miałby co opowiadać Mayuzumiemu, skoro już musiał.
Seijuurou chwycił członka Midorimy w dłoń i zaczął powoli przesuwać nią w górę i w dół, obserwując ślizgający się napletek.
Jak skóra kurczaka – pomyślał idiotycznie. Westchnął ponownie i porzucił penisa Shintarou. Coś z nim było nie tak tego dnia. Za dużo myślał, nie potrafił się skupić... potrzebował czegoś, co go porwie, co zajmie bez reszty jego myśli, czegoś fantastycznego, czegoś... czegoś co go poniesie, co nim zawładnie.
– Shintarou, nudzę się – poskarżył się przyjacielowi, siadając normalnie na łóżku, stopy opierając o podłogę.
– Co...?- wymamrotał Midorima, po czym zacisnął usta w wąską linię.- Rozwiąż mnie chociaż!
– Chcę czegoś innego – westchnął Akashi, nie zwracając na niego uwagi.- To wszystko zaczęło mnie już po prostu nudzić... Wpychanie komuś plastiku w tyłek, zakładanie klamerek na sutki, związywanie...- Seijuurou sięgnął za siebie i rozwiązał supeł więżący lewy nadgarstek Midorimy.- To jest nudne.
Shintarou sapnął cicho z irytacją, po czym ściągnął z oczu opaskę, a następnie pozbył się tej z prawego nadgarstka, a potem z kostek. Akashi w tym czasie siedział, milcząc. Ponieważ Midorima nie chciał dołączyć do niego kompletnie nagi, ze sterczącym członkiem, założył pospiesznie bokserki.
Niezbyt odpowiadało mu to, że przerwali. Miał nadzieję spędzić z Seijuurou fantastyczny weekend, uprawiając z nim namiętny seks i mając go na wyłączną wyłączność. Tymczasem on pozostawił go w środku zabawy i jeszcze stwierdził, że się „nudzi”.
– To czego byś chciał?- zapytał w końcu, przerywając ciszę.
– Nie wiem – westchnął Akashi, opadając na plecy i wgapiając się w sufit. On również był nagi, ale ani trochę niepodniecony.- Mam dwadzieścia dwa lata. Mam pracę, mam firmę. Mam pieniądze. Właściwie to mam wszystko, czego bym chciał, a czego nie mam, to mogę zaraz sobie sprawić. Czy to depresja?- zapytał nagle, patrząc na Midorimę.
Shintarou zastanowił się, a po chwili wzruszył ramionami.
– Nie wiem – odparł.- Może. Wygląda na to, że dopada cię zwykły problem egzystencjalny.
– Masz na myśli, że nie mam po co żyć, tak?
– Masz po co żyć – powiedział. Nie wiedział dokładnie, jaki Akashi mógłby mieć powód, ale jeśli nie miał, to on z chęcią by mu zaraz jakiś załatwił. Nie chciał, żeby Seijuurou zaczął myśleć, że jego życie nie ma sensu.
– Wybacz, że tak nagle przerwałem naszą zabawę – westchnął cicho Seijuurou.
– Nic się nie stało – skłamał Midorima, patrząc krzywo na wypukłość swoich bokserek.
– Jak myślisz, co sprawia, że czuję się taki znudzony?- zapytał Akashi.- Myślisz, że czegoś mi brakuje?
Shintarou nie musiał zastanawiać się nad odpowiedzią, ale udał, że tak właśnie robi. Milczał przez kilkanaście sekund, nim powiedział w końcu:
– Miłości.
Teraz to Akashi na chwilę zamilkł. Leżał ze wzrokiem wbitym w baldachim hotelowego łóżka i rozmyślał nad słowami zielonowłosego.
– Kochasz mnie?- spytał.
– Tak – odparł cicho Midorima.
– Więc chyba nie brakuje mi miłości. Mam ją od ciebie, czy tak?
– Nie chodzi o miłość, którą „odbierasz” - wyjaśnił Shintarou.- Ale o miłość, którą „dajesz”, czy raczej w twoim przypadku „nie dajesz”.
– Bo nie potrafię tego robić – westchnął Akashi z irytacją, siadając i spoglądając na Midorimę. Przysunął się do niego na czworakach, po czym usiadł mu na udach i oplótł rękoma jego szyję.- Powiedz mi, Shintarou... jak to jest kochać?
– Co?- Midorimę szczerze zaskoczyło to pytanie.
– Jakie to uczucie? Dlaczego nie potrafię go czuć? A może czuję go, ale nie wiem, że to właśnie miłość? Opowiedz mi o swoim uczuciu do mnie. Nigdy tego nie robiłeś. Jeśli jednak nie chcesz, to powiedz, postaram się zrozumieć.
Midorima zawahał się. Rzeczywiście, Akashi nigdy nie pytał go o jego uczucia, przynajmniej nie tak dogłębnie. Shintarou cały czas trzymał w sobie powody, dla których zakochał się w czerwonowłosym. Nigdy nie otworzył się przed nim na tyle, by rozwodzić się nad tym uczuciem – pięknym i niebezpiecznym zarazem.
– Nie wiem, jak mam ci to opisać – powiedział, obejmując go w talii.- To raczej nie jest coś, co da się opisać słowami.
– W książkach to opisują – zauważył Akashi, wzruszając lekko ramionami.
– W książkach robią to, żeby człowieka wzruszyć, wzbudzić w nim zazdrość, tęsknotę, smutek zmieszany z radością. Wątpię, żebyś chciał tego samego.
– Pewnie nie do końca – stwierdził Akashi.
– To...- Midorima zamilkł, a potem westchnął ciężko. Podjął swoją próbę, odruchowo gładząc palcami biodra ukochanego. Unikał jego wzroku.- Ciężkie uczucie. I bardzo złożone. Składa się z dziesiątek innych uczuć, nakładający się na siebie nawzajem. W miłości jest dużo tęsknoty; kiedy chce się być przy ukochanym, gdy nie chce się go zostawiać na zbyt długo, a kiedy już musimy to zrobić, nasze myśli krążą wokół niego, wokół tamtych chwil, wokół planowania tych, które będą następne. Jest w niej dużo radości; bo każda chwila spędzona z tą osobą przynosi nam szczęście, rozwesela nas. Jest w niej również, rzecz jasna, pociąg fizyczny; ta osoba podoba nam się, i my chcemy się jej podobać; chcemy dotykać ją, pieścić, całować. Jest w niej też oddanie; jesteśmy gotowi do poświęceń oraz ustępstw. W miłości jest dużo zaufania; powierzamy swoje tajemnice, zwierzamy się z naszych trosk i myśli. Ale są w niej też negatywne uczucia. Mnóstwo, mnóstwo zazdrości, która czasem doprowadza do szaleństwa, dużo egoizmu i zaborczości; chcemy mieć tę osobę na wyłączność, nie chcemy, by utrzymywała bliższe kontakty z innymi; chcemy spędzać z nią każdą jego wolną chwilę, chcemy wypełnić sobą jego życie aż po brzegi, dopóki nie starczy miejsca na nikogo innego.- Shintarou przełknął ciężko ślinę i poruszył się nerwowo, zdając sobie sprawę z tego, że trochę się zagalopował.- Chyba... chyba tym właśnie jest miłość.
– Shintarou...- wyszeptał Akashi, minę miał wyraźnie zszokowaną. Dotknął dłonią swojej klatki piersiowej, wpatrywał się w zielone oczy kochanka.- Z tego co mówisz wynika, że ja... że jakimś cudem jestem... jestem niezdolny do kochania!
Midorima westchnął ciężko, wywracając oczami.
– Po prostu nie spotkałeś jeszcze nikogo, kogo prawdziwie byś pokochał – stwierdził rzeczowym tonem.- Może gdybyś nie był taki bogaty, taki przystojny i taki pewny siebie, to łatwiej by ci było się zakochać.
– Mmm, powtórz to środkowe – mruknął Seijuurou, z uśmiechem chwytając w dłonie twarz Midorimy i przysuwając swoje usta do jego warg.
– Jesteś przystojny – westchnął ciężko Midorima, za co został nagrodzony całusem.
– Co jeszcze o mnie myślisz?
– Że jesteś za bardzo wyszczekany.- O dziwo, za to również został nagrodzony, kolejnym buziakiem.
– Co jeszcze?
– Egoistyczny.
Buziak.
– Kapryśny.
Buziak.
– Arogancki.
Całus.
– Próżny.
Jeszcze jeden całus.
– Niski.
– No teraz przesadziłeś!- stwierdził Akashi, ale roześmiał się lekko. Midorima miał potworną ochotę wtulić się w ten śmiech, otoczyć nim niczym bezpiecznym kokonem i nie opuszczać go aż do śmierci.- Hmm, no dobrze. Powiedz mi jeszcze tylko jedną rzecz, jaką o mnie myślisz, a dam ci ostatnią nagrodę. Ale to musi być coś, co sam chcę usłyszeć.
Midorima westchnął ciężko i skrzywił się lekko. Nie miał głowy do wymyślania takich rzeczy i głowienia się nad zabawami Seijuurou. Ale przypuszczał – a przynajmniej miał wielką nadzieję – że tą ostatnią nagrodą Akashiego będzie seks. A tego akurat w tej chwili potrzebował.
Postanowił więc zaryzykować.
– Myślę, że... jesteś najbardziej inteligentnym i przebiegłym biznesmenem w całej Japonii. Nie ma nikogo, kto mógłby się z tobą równać.
Zarówno w czerwonym jak i w złotym oku Akashiego pojawiła się psotna iskra. Jego usta powoli rozciągnęły się w uśmiechu.
– Gratuluję – powiedział Seijuurou, przesuwając dłonią po jego policzku.- Chcesz dostać swoją nagrodę już teraz?
– Tak – mruknął Midorima, spoglądając na jego krocze.
– Niech będzie. Midorimo Shintarou.- Akashi wyprostował się lekko i przybrał oficjalny ton.- Właśnie oficjalnie zostałem twoim i tylko twoim chłopakiem.
***
Kuroko nie mógł uwierzyć własnym uszom.
– Jak to „nie naprawią”?- bąknął.
– Nie naprawią, przynajmniej nie dzisiaj – westchnął Mayuzumi, krzywiąc lekko twarz w irytacji. Obaj mężczyźni stali przed wejściem do niewielkiego garażu należącego do jedynego mechanika w okolicy.
– Mają tu aż tyle zleceń?- mruknął Kuroko, spoglądając w stronę garażu, w którym stało tylko auto Mayuzumiego, aktualnie buchające parą spod maski.- Ile ta wioska liczy sobie mieszkańców? Sześćdziesięciu? Osiemdziesięciu?
– Osiemdziesięciu czterech – odparł automatycznie Chihiro, nie patrząc na Tetsuyę.- W tym dwudziestu trzech posiada samochód. Mechanik uparł się, że dzisiaj nie znajdzie już czasu, żeby się tym zająć, bo zaraz zamykają. Zignorował nawet moją propozycję, że zapłacę więcej.
– Co w takim razie robimy?- Kuroko zadał zasadnicze pytanie.
Ich wycieczka śladami epoki Edo była dla obu nad wyraz atrakcyjną i owocną w wiedzę rozrywką – nawet jeśli póki co w dalszym ciągu żaden z nich nie wygrał i nie zdołał rozśmieszyć drugiego do tego stopnia, by ten zaśmiał się w głos. Mimo to świetnie się bawili, zbierając informacje, które Mayuzumi będzie mógł wykorzystać w swej powieści, a przy okazji zbaczając raz po raz z tematyki i zwiedzając również znacznie starsze miejsca, oraz słuchając dawnych legend z początków istnienia ich ojczyzny.
Ale, niestety, w ciągu tego jednego fantastycznego dnia zdarzył się jeden nieszczęsny wypadek – padło im auto. Nie było innego wyjścia jak poprosić o pomoc mieszkańców wioski, w której się znaleźli. Ci, choć dość niechętnie, pomogli im dopchać samochód do mechanika, ale ten, jak stwierdził teraz Chihiro, nie był skory pomóc im jeszcze tego samego dnia – czy raczej wieczoru, gdyż dochodziła już dwudziesta. Zgodnie z planem Mayuzumiego, mężczyźni powinni być już w drodze do Tokio i dojechać na miejsce około dwudziestej drugiej.
– Dobre pytanie – westchnął ciężko Chihiro, wyciągając komórkę.- Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się przytrafiło... Nie znam żadnego numeru, żeby ściągnąć pomoc drogową. Poszukałbym w Internecie, ale tutaj w ogóle nie ma zasięgu.- Westchnął z irytacją, unosząc komórkę w stronę nieba i przechadzając się kawałek to w prawo, to w lewo, uważnie wpatrując się w ekranik. W końcu pokręcił z rezygnacją głową.- Nic z tego.
– Może mógłbym zadzwonić do brata...- zastanawiał się głośno Kuroko.- To znaczy, gdybym sam miał zasięg – dodał.- Ale po pierwsze, mój brat dopiero niedawno zaczął jeździć i raczej nie chciałbym, żeby porywał się dla nas w długą podróż, a po drugie, i tak musielibyśmy tu zostawić twoje auto.
– Mną się nie przejmuj, Kuroko – powiedział Mayuzumi.- Ja mogę tutaj zostać i przespać się choćby w samochodzie, bardziej martwię się, że to ty utknąłeś tu ze mną. Z chęcią zaprowadziłbym cię na pociąg, ale...- Chihiro rozejrzał się z niesmakiem.- Nie mam bladego pojęcia, gdzie tu jest dworzec...
– Na pewno nie zostawię cię tutaj samego.- Kuroko potrząsnął głową.- Po prostu poczekajmy do jutra, jak mechanik naprawi auto. Przyjechaliśmy razem, więc wrócimy razem.
– To bardzo uprzejme z twojej strony – mruknął Chihiro.- Naprawdę czuję się podle, że ze względu na mnie ty sam czujesz się w obowiązku tkwić w tym bagnie razem ze mną.
– Zabrałeś mnie na wycieczkę, a ja miałbym cię tak po prostu porzucić?- Tetsuya spojrzał na niego wielkimi oczami.- Chyba żartujesz! Poza tym, uważam, że w każdej sytuacji należy szukać pozytywów. Zobacz, jakie mają tutaj piękne niebo.
Mayuzumi uniósł głowę i wpatrzył się w granatową otchłań ponad nimi, usianą tysiącami maleńkich punkcików – niektóre grupy były tak blisko siebie, że niemal zlewały się w całość; inne tworzyły ścieżki na niebie.
– Rzeczywiście – powiedział.- Zapomniałem, że wsie mają jednak swoje uroki. Mało tu elektryczności, a już zwłaszcza na ulicach, wobec czego niebo widać gołym okiem.
– W mieście gwiazdy zdają się w ogóle uciekać od naszych świateł – stwierdził Kuroko.- Zawsze jest ich mało, nawet jak prąd wysiądzie.
– Hmm. Słyszałeś tę legendę o odejściu gwiazd od ludzi?
– Odejściu gwiazd od ludzi?- powtórzył zaskoczony Tetsuya.
– Kiedyś wierzono, że w dawnych czasach gwiazdy przebywały blisko ludzi, oświetlając im drogi, wsie, miasteczka i miasta – zaczął wyjaśniać Mayuzumi.- Ale ludziom zawsze było mało, szczególnie w dni, kiedy gwiazdy chowały się za chmurami. Zaczęli więc tworzyć sztuczne światła i sami oświetlali swoje drogi i miasta. Gwiazdy, urażone ich chciwością i bezczelnością, zaczęły odchodzić, jedna po drugiej, aż w końcu zostały tylko te, które były już za stare, by znaleźć sobie inne miejsce na niebie. Dlatego właśnie w miastach widać mniej gwiazd. Szczególnie w takich metropoliach jak Tokio.
Kuroko wpatrywał się z powagą w Mayuzumiego, który obrócił twarz w kierunku nieba i przyglądał się gwiazdom, sunąc po nich powoli wzrokiem.
– Zmyśliłeś to – stwierdził Tetsuya.
– Kuroko.- Chihiro spojrzał na niego niemal z pobłażaniem.- Jestem pisarzem. Ja nie zmyślam, ja tworzę.
Tetsuya roześmiał się cicho, potrząsając głową. Taka banalna historyjka, a przez chwilę nawet uwierzył, że taka legenda rzeczywiście mogła istnieć!
– Wygrałem.- Mayuzumi zdawał się być zdziwiony.
– Słucham?
– Zaśmiałeś się.
– Chyba raczej zachichotałem – mruknął z wahaniem Kuroko.- To się nie liczy!
– Ależ liczy.- Chihiro zmarszczył lekko brwi.- Śmiejąc się, otworzyłeś usta, wydałeś z siebie głos. Nawet nie próbuj się teraz wykręcać – dodał, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i patrząc na niego wymownie.
– Myślałem, że chodzi o...- Tetsuya westchnął, a potem uśmiechnął się.- Niech będzie, Mayuzumi-kun. Wygrałeś. Czy wpadłeś już na pomysł, co mógłbym dla ciebie zrobić?
– Nie spodziewałem się, że którykolwiek z nas wygra – przyznał z westchnieniem Mayuzumi. Obłoczek pary z jego ust uniósł się na wietrze i rozpłynął.- Pomyślę nad tym tej nocy, kiedy nie będę mógł zasnąć. A coś czuję, że będzie z tym bardzo kiepsko.
– Hmm...- Kuroko rozejrzał się. Dom mechanika oraz jego warsztat stały na uboczu, jak prawie każda chata w wiosce.- Myślisz, że jeśli przejdziemy tą drogą, to dotrzemy do jakiegoś miasteczka? Może jest w okolicy chociaż jakiś pensjonat, albo motel...?
– Mmm.- Mayuzumi zamyślił się.- Zaczekaj tu. Pójdę zapytać mechanika.
Tetsuya skinął głową. Wcisnął dłonie głębiej do kieszeni. Zima zadomowiła się na dobre, a noce były szczególnie zimne. Jeśli miałby do wyboru spędzić noc w samochodzie – cierpnąc i marznąc, bo przecież nie włączą na tyle godzin ogrzewania – albo przejść się kilka kilometrów i przenocować pod dachem, to wolał zdecydowanie się przejść.
– Co za gburowaty mężczyzna – westchnął z irytacją Mayuzumi, kiedy wrócił do Kuroko.- Dobrze myślałeś, droga wiedzie do niedużego miasta, a tam mają hotele i pensjonaty. Niestety, szanowny pan mechanik nie ma zamiaru nas tam podwieźć i, jeśli już, to musimy iść pieszo kilka kilometrów.
– Ja nie mam nic przeciwko – stwierdził Kuroko.- Trochę się przynajmniej rozgrzejemy, niż stojąc tak w miejscu i czekając na jutro.
Chihiro skinął głową, zgadzając się z nim. Wskazał kierunek, po czym obaj ruszyli obok siebie, z dłońmi w kieszeniach i skulonymi ramionami.
– Dobrze chociaż, że śnieg nie pada – powiedział Mayuzumi.- Jeszcze śnieżycy nam brakuje do pakietu nieszczęść.
– Lepiej nie kracz, Mayuzumi-kun – westchnął Tetsuya, cicho szczękając zębami.- Przed nami kilka kilometrów.
Na całe szczęście, podróż minęła im bez żadnych więcej przykrych niespodzianek. Zdołali sobie nawet umilić wędrówkę kilkoma żartami o ich sytuacji – między innymi porównując się do bohaterów programu survivalowego, w którym zawodnicy pozbawieni wszystkiego, łącznie z ubraniami, zostawali pozostawieni na bezludnych wyspach z zadaniem przeżycia dwóch tygodni.
Kiedy dotarli do miasta, z radością powitali jego sztuczne światła, choć po drodze w milczeniu zachwycali się gwiazdami nad sobą. Mayuzumi uraczył błękitnowłosego porcją wyjaśnień, gdzie leży który gwiazdozbiór; wskazywał mu je i opisywał, zaznaczając charakterystyczne punkty, w tym także tych gwiazdozbiorów, o których Tetsuya nie słyszał (nie był pewien, czy także ich Chihiro nie wymyślił, ale sądząc po wyrazie jego twarzy, opowiadał mu tylko fakty).
Na całe szczęście szybko znaleźli nieduży, przytulnie i przede wszystkim ciepło wyglądający pensjonat. Na skrzypiących od mrozu nogach weszli do środka i od razu zaczęli pocierać o siebie dłonie. Podeszli do recepcji, za którą siedziała młoda dziewczyna z magazynem w dłoniach, obserwująca ich kątem oka.
– Dobry wieczór – westchnął Mayuzumi.- Czy macie wolne pokoje?
– Dobry wieczór – odpowiedziała na początek dziewczyna.- Tak, proszę pana, mamy wolne pokoje.
– Świetnie – stwierdził Chihiro, sięgając do kieszeni po portfel.- Płatność gotówką. Czy...?
Dziewczyna już zaczęła szybko wystukiwać coś na klawiaturze komputera.
– Z łożem małżeńskim?- zapytała, nie odrywając oczu od ekranu.
Kuroko i Mayuzumi spojrzeli na siebie, speszeni.
– Nie – odparł Chihiro.- Chodzi nam raczej o osobne pokoje...
– Przykro mi – westchnęła ostentacyjnie dziewczyna, kręcąc głową.- Mamy tylko jeden wolny pokój, i jest to pokój dwuosobowy z łożem małżeńskim.
– Wszystkie prócz tego jednego macie zarezerwowane?- Mayuzumi wlepił w nią uważny wzrok.
– Tak, proszę pana.- Dziewczyna skinęła głową, jej czarna kitka podskoczyła wraz z nią.
– A czy...- Chihiro zerknął na Tetsuyę, nieco zażenowany.- Macie może opcję dostawki?
– A po co?- zdziwiła się recepcjonistka.
Mayuzumi i Kuroko milczeli, gapiąc się na nią. Dziewczyna przesunęła wzrokiem od jednego do drugiego – zupełnie niespeszona, jakby nie dopuszczała do siebie opcji, że ci dwaj mężczyźni przed nią wcale nie są parą.
– To co, rezerwują państwo?- zapytała jak gdyby nigdy nic.
Chihiro westchnął przeciągle, po czym skinął głową.
– Nie mam już sił szukać kolejnego pensjonatu – mruknął do Kuroko, na co ten przytaknął zgodnie.
Po dokonaniu rezerwacji, dziewczyna wręczyła im klucz i wskazała schody prowadzące na piętro. Mężczyźni udali się więc tam, a będąc na miejscu odszukali odpowiedni numer pokoju i weszli do środka.
Z ulgą powitali przytulne wnętrze; nie było duże, bo z krótkiego korytarzyka przechodziło się do obszernej sypialni. Stało tutaj duże małżeńskie łóżko z ciemną pościelą w kwiaty i puchatymi poduchami, mała sofa pod ścianą, krzesło przy biurku oraz telewizor na nim. Z korytarza prowadziły również drzwi do łazienki z prysznicem.
– Trochę drogo sobie liczą – mruknął Kuroko, zdejmując kurtkę i przewieszając ją na wieszaku w szafie stojącej w korytarzu. Mayuzumi po chwili dołączył tam swój płaszcz.
– Zapłaciłbym trzy razy więcej za choćby odrobinę ciepła – odparł Chihiro.- Zaś co się tyczy tej recepcjonistki, to była... Hmm...
– Nietaktowna – dokończył za niego Tetsuya.
– I bardzo bezpośrednia – dodał z westchnieniem Mayuzumi, zajmując miejsce na sofie. Oparł dłoń o podłokietnik i zmarszczył lekko brwi.- I tak oto wpakowałem cię w kolejną niewygodną sytuację... Prześpię się na sofie, a ty...
– Z całym szacunkiem, Mayuzumi-kun, ale nie zmieścisz się na niej – stwierdził Kuroko, podchodząc do kaloryfera umieszczonego pod oknem przy sofie. Kucnął przed nim, po czym przyłożył do niego zmarznięte dłonie.- Ja się prześpię na sofie, ty zajmij łóżko.
– O nie, już i tak przeze mnie znalazłeś się w niewygodnej sytuacji. Ty śpij w łóżku, ja mogę przespać się na podłodze.
– Nie będę czuł się dobrze, śpiąc wygodnie w miękkim łóżku, gdy ty będziesz grzał dywan – stwierdził Kuroko.
– W takim razie obaj śpijmy na podłodze – zażartował Mayuzumi.
– W takim razie ty zajmij lewą stronę łóżka, a ja zajmę prawą – westchnął Kuroko.
Chihiro spojrzał na niego spokojnie i przez chwilę Tetsuya miał ochotę przeprosić i spróbować jakoś wycofać się z propozycji. Nie chciał wprawiać Mayuzumiego w zakłopotanie ani tym bardziej obrzydzenie – z pewnością nie miał ochoty spać w jednym łóżku z prawie obcym facetem. Ale ku jego zaskoczeniu Chihiro stwierdził:
– Właściwie wychodzi na to samo, co spanie razem na podłodze. Dobrze, w takim razie śpij po prawej, jeśli chcesz. Ale, ponieważ ja również lubię spać po prawej, w zamian za odstąpienie ci tej strony, pierwszy idę wziąć gorący prysznic.
– Cóż...- Tetsuya uśmiechnął się lekko.- Skoro tak stawiasz sprawę, to chyba nie mam prawa prostestować.
– Nie masz.- Chihiro uśmiechnął się lekko, po czym wstał z sofy i przeciągnął się lekko.- W takim razie wracam za godzinę.
Kuroko spojrzał na niego z rozbawieniem i odprowadził go wzrokiem, kiedy ten szedł do łazienki. Gdy już zniknął za drzwiami, a w pokoju rozległ się szczęk zamka, Tetsuya wypuścił z siebie powoli powietrze.
Ich „przygoda” przypominała trochę powieść romantyczną... prawda? Jedną z tych, które napisał sam Mayuzumi, zresztą. Mimo wszystko Tetsuya przez moment zastanawiał się, czy Chihiro kiedyś wykorzysta to do jakiejś powieści.
Rzecz jasna, wymyśli sam, co się działo po tym, jak dwójka... mężczyzn?... położyła się do łóżka. Bo Kuroko był kawalerem, i to nie miało się zmienić w najbliższym czasie.
– Jestem kawalerem – mruknął do siebie, skinąwszy przy tym głową, jakby na potwierdzenie własnych słów. Po chwili westchnął cicho i skarcił się w myślach. Tak jakby między nim i Mayuzumim miało do czegokolwiek dojść.
Co za głupota.
Yuuki, chyba sobie kpisz tytułem xD
OdpowiedzUsuńNIEEE
OdpowiedzUsuńAKAKURO
PRZEPADLO
T~T
Shin-chan, umrzyj, za to że lovciasz Takao a myślisz że nie Takao tylko Sei
Weny
Nie!!!
OdpowiedzUsuńOkej, okej. Nie wszystko stracone. Teraz kiedy Midorima będzie spędzał czas z Akashim dostrzeże ukryte uczucie Akashiego do Kuroko, a Akashi uświadomi sobie i jemu że to nie ma sensu bo Midorima kocha Takao.
Już pisałam. Niech się po drodze jeszcze coa wydarzy tak długo jak Akakuro pozostanie pierwsza, jedyna OTP.
(Sei, czemu ty nie widzisiaj, że to co opisał Shin to twoje uczucia do Tetsu?
A taki miał być inteligentny...)
Czekam z niecierpliwością na ostatni odcinek i oczywiście na drugi sezon!! ;)
Akashi i Midorima?! Nieeeee! xD Dlaczego Yuuki, dlaczeegoo?
OdpowiedzUsuńAkaKuro nie przepadło! Nadzieja umiera ostatnia! hahah
A część z Mayuzumim całkiem spoko <3
Nadchodzą ciężkie czasy w Modzie na Uke.
OdpowiedzUsuńOj ciężkie.
Akashi don't. Przestań. Nie ruszaj.
Kuroko don't. Nie. Nie-e-e-e-e.
A do Ciebie Zielony to już mi brak słów.
Kasamatsu wybieram Cię! FIGHTO!
Kocham, cenię, podziwiam, pozdrawiam.
COOOOOO?!?!?!?!?!!!!
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyną osobą która się cieszy z tego obrotu wydarzeń xD
OdpowiedzUsuń(pikne to było, czekam na więcej *zaciera łapki*)
Pozdrawiam cieplutko bo piździernik w pełnej krasie ^3^
Ja też też jestem zadowolona :D
OdpowiedzUsuńTo jest coś wyjątkowego, oryginalnego i nie banalnego, i dlatego wszyscy tak to kochamy <3, więc koniec z marudzeniem!! :P Zachwycajmy się kolejnym odcinkiem! xD
Pozdrawiam,
Kida
Moje marzenia...Mój ship... NIEEEEE PŁACZEE :<.Midorima ty nie kochasz go w twoim serduszku jest Takao...Już mi nawet nie chodzi o AkaKuro A o MIDOTAKA BOŻEEE, Achh rozdział i tak świetny wywołuje u mnie takie emocje jak wtedy gdy Gre o Tron oglądałamXDDDDDD. Pozdrawiam i przesyłam buziaki<33
OdpowiedzUsuńEj ej... Midorima nie opisał tu swoich uczuć do Takao i uczuć Akashiego do Kuroko? Bo tak to jakoś wygląda mi xdd
OdpowiedzUsuńNie tracę wiary, ciągle wierzę że AkaKuro zwycięży, nie ma innej opcji no xdd
Pozdrawiam i ściskam!!
Akhime ^~^
Akashi nie umie kochać. Prawda. Więc Midorima nie mógłby go po prostu porzucić, zabić Miyaji'ego i być Takaosiem? Ale wierzę że midotaka wygra zawsze! Co do Kuroko, oj nie pośpisz sobie kochany tej nocy, nie pośpisz. ~ Yuukifan
OdpowiedzUsuń