[Anarchia] Rozdział dwudziesty drugi


    Akashi przesunął dłonią po gładko ogolonej brodzie, upewniając się, że nie pozostawił na niej nawet drobnego włoska. Nie lubił mieć zarostu, ponieważ czuł się wówczas staro i niemodnie, nie wspominając już o wąsach – perspektywa ich posiadania wręcz go przerażała. Lubił wyglądać młodo i przede wszystkim świeżo, a owłosienie na twarzy zdecydowanie by nie pomagało.
    Ostrożnie otarł podbródek miękkim ręcznikiem, który zawiesił sobie na karku. Drugi, nieco większy, miał przepasany w talii, gdyż dopiero co skończył brać prysznic. Pora była co prawda wczesna – dopiero szósta wieczór – jednak Seijuurou czuł się odrobinę „nieświeży”, jako że ostatnią godzinę w pracy spędził na biurowej kanapie w objęciach wprawnej, gibkiej Nadii.
    Z odrobiną żalu musiał przyznać jej rację – od pewnego czasu znacznie intensywniej odczuwał przyjemność, jaką mu dawała, i zdarzało się, że pragnął bardziej namiętnych zbliżeń.
    Wyszedł z łazienki, kierując się do sypialni, gdzie pozostawił piżamę. Kątem oka zauważył, że na niskim stoliku, gdzie pozostawił swój portfel oraz komórkę, mrugało małe, niebieskie światełko. Pochodziło z tego drugiego, a to oznaczało, że albo ktoś próbował się do niego dodzwonić, albo wysłał jakąś wiadomość.
    Podszedł do stolika i uniósł telefon, odblokowując go. Serce czerwonowłosego zabiło mocniej, a na twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, kiedy zauważył znany mu dobrze e-mail. Odczytał wiadomość i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
    „Dobry wieczór, Akashi-san”.
    Kuroko zawsze zaczynał wiadomości z taką uprzejmością. Nie korespondowali ze sobą zbyt często, ponieważ obaj pracowali, ale Akashi cieszył się z każdego momentu, który mógł poświęcić błękitnowłosemu.
    Seijuurou podszedł do łóżka i opadł na nie miękko, wolną dłoń opierając o materac za sobą. Zastanawiał się właśnie co też powinien odpisać, kiedy niespodziewanie nadeszła kolejna wiadomość.
    „Jutro aktualne?”.
    Jego serce zabiło nieco mocniej. Od kiedy on i Tetsuya wymienili się numerami oraz e-mailami, minęły właściwie trzy tygodnie. To stosunkowo mało, zwłaszcza, że niewiele ze sobą pisali, ale udało im się znaleźć wolny czas i umówić na spotkanie. Z inicjatywą wyszedł sam Akashi. Uważał, że najwyższa pora, by poznać Kuroko bardziej prywatnie.
    Sporo o tym myślał. Próbował dociec, dlaczego tak bardzo chciał zbudować z tym mężczyzną relacje, czemu chciał go bliżej poznać i, być może, nawet się z nim zaprzyjaźnić. Właśnie to ostatnie nakierowało go na myśl, że być może zwyczajnie pragnie przyjaźni z drugim mężczyzną – takim zupełnie zwyczajnym, z niższej warstwy społeczeństwa.
    Z niejakim rozgoryczeniem musiał zauważyć, że do tej pory otaczała go sama śmietanka towarzyska świata biznesu. Uznał, że potrzebuje odskoczni, czegoś, co zapewni mu spokój, kontaktów z mężczyzną, przed którym nie będzie musiał się pilnować i obawiać, iż ten spróbuje obalić jego interesy.
    Kuroko był właśnie kimś takim – i tego Akashi się trzymał.
    Przynajmniej na razie.
    Odpisał mu, że tak – oczywiście, spotkanie jak najbardziej aktualne. Wyraził również grzecznie wdzięczność za to, że Kuroko się zgodził. Nie był pewien, co Tetsuya myślał o jego propozycji. Nie chciał mu się narzucać, ale, jakby nie patrzeć, wciąż pozostawali sobie obcy. Spotkali się tylko cztery razy, ponieważ Akashi co miesiąc przychodził do niego na podcinanie włosów.
    Rozmowy podczas pracy Kuroko to za mało, by się lepiej poznać – zwłaszcza, że przy innych klientach należało uważać, by nie powiedzieć za dużo, na przykład o swoim życiu prywatnym.
    Przez niecałą godzinę Tetsuya i Seijuurou wymieniali się wiadomościami. Jak zwykle pytali się o pracę i plany na wieczór, oraz ich sposób na relaks. Akashi zdradził, że spędzi swój wolny czas przed telewizorem z lampką wina, Kuroko zaś miał w planach położyć się z książką. Seijuurou zagadnął go i zapytał o tytuł jego lektury, a to z kolei doprowadziło do rozmowy na temat powieści, które czytali, i które mieli w planach przeczytać.
    Wkrótce jednak pożegnali się i komórka Akashiego umilkła. Mężczyzna zdążył już założyć piżamę i położył się do łóżka – przeszła mu ochota na film i wino. Gdyby miałby je z kim obejrzeć, to może i zmieniłby zdanie, ale w tej sytuacji pozostawało mu leżeć bezczynnie wśród miękkiej pościeli, wpatrując się bezmyślnie w sufit i znów pogrążając się w myślach.
    Mógłby zaprosić do siebie Nadię. Z tego, co było mu wiadome, jej mąż ponownie opuścił dom i wyjechał na kolejne zawody w zapasach. Problem polegał jednak na tym, że Seijuurou i na to nie miał za bardzo ochoty. On i Nadia kochali się teraz rzadziej, najczęściej dzień po wizycie u fryzjera, kiedy Akashi promieniał dobrym humorem. Nie był pewien, dlaczego spotkania z Kuroko wzbudzają w nim ochotę na seks z Nadią, ale lubił wówczas zaspokajać swoje potrzeby.
    Choć... czy to na pewno chodziło o Nadię?
    Akashi już raz zastanawiał się, czy przypadkiem nie widzi w Kuroko kogoś więcej niż miłego, uprzejmego mężczyznę. Jego blada cera, duże błękitne oczy, łagodny uśmiech... Czy podobało mu się to? Tak. Czy podobało mu się to w taki sam sposób, co nogi i piersi Nadii? Tego nie był pewien – nie mógł tego rozszyfrować. Wydawało mu się, że tak, ale przecież nigdy nie patrzył w ten sposób na mężczyzn. Nie był gejem, nie wydawało mu się także, by był biseksualny. Przecież żaden inny mężczyzna nie przykuwał tak jego uwagi.
    Akashi westchnął cicho, przytulając do siebie jedną z poduszek. Myśli znów zaczęły go dręczyć. Nagłe napady ochoty na Nadię to jedno, ale skoro bywały momenty, że tak bardzo potrzebował jej bliskości, to dlaczego były one coraz rzadsze?
    Seijuurou zamknął oczy, starając się przestać myśleć.
    Być może spotkanie z Kuroko pozwoli mu znaleźć odpowiedzi chociaż na kilka pytań.


***


    Bar, w którym mężczyźni się umówili, należał do jednych z przytulniejszych lokali, gdzie szanowano prywatność, ale nie zachwalano sztywności. Atmosfera była przyjazna, a obsługa nad wyraz sympatyczna, o czym Akashi dowiedział się zaraz po przekroczeniu progu.
–    Dobry wieczór!- Młoda i zgrabna kelnerka podeszła do niego niemal w podskokach, uśmiechając się szeroko. Jej czarne włosy związane w kitkę podskoczyły razem z nią.- Stolik dla jednej osoby, czy może będzie pan miał towarzystwo?
–    Cóż, na pewno to drugie, ale...- Akashi rozejrzał się po pomieszczeniu. Było dosyć obszerne i podzielone na pewnego rodzaju boksy. Każdy jeden oddzielała bambusowa ściana z okienkami, więc mógł rozejrzeć się w poszukiwaniu błękitnych włosów.- Nie jestem pewien, czy mój kolega już tutaj dotarł...
–    Nie ma problemu, czy rezerwowali panowie stolik?- Akashi zaprzeczył ruchem głowy, a kelnerka zajrzała do pliku dokumentów, który trzymała w dłoni.- Mogę pana póki co zaprowadzić do wolnego stolika, a kiedy pojawi się pański przyjaciel, będę wiedzieć, że chodzi o pana. Pańskie nazwisko?
–    Akashi Seijuurou.- Kelnerka zaczęła zapisywać je w dokumentach. Czerwonowłosy uniósł lekko brew. Przyzwyczajony był do tego, że w takich sytuacjach pytano go o znaki, jakimi zapisuje się jego nazwisko. Ale najwyraźniej tutaj nie przywiązywano uwagi do poprawnego zapisu, chyba, że zapisywano takie informacje za pomocą hiragany.
–    Proszę za mną, Akashi-san!- Kelnerka uśmiechnęła się do niego i ruszyła między boksy.
    Seijuurou ruszył za nią, przy okazji dyskretnie spoglądając w boksy i szukając znajomej twarzy. Wyglądało jednak na to, że Kuroko jeszcze się nie pojawił.
    Młoda kobieta posadziła go w boksie na samym końcu – jedynym wolnym, jaki Akashi widział po drodze. Zauważył już wcześniej, że sporo klientów tego dnia odwiedziło bar, ale nie spodziewał się, że aż tylu. Miał szczęście, że w ogóle znalazło się dla nich miejsce.
    Poprosił o zieloną herbatę, gdyż nie chciał bezpodstawnie zajmować miejsca. Miał nadzieję, że Tetsuya zjawi się szybko i dołączy do niego, by razem mogli zamówić posiłek.
    Nawet przed samym sobą ciężko mu było przyznać, że stresował się tym spotkaniem. Przed wyjściem wręcz musiał zastanawiać się, co na siebie włożyć. Nie chciał wyglądać oficjalnie, choć właśnie do tego był przyzwyczajony, z drugiej strony też nie chciał ubrać się zbyt „luźno”, w końcu on i Kuroko nie byli dobrymi przyjaciółmi. Mieli dopiero stać się takimi – a przynajmniej na to liczył, o ile Tetsuya okaże się tak sympatyczną i interesującą osobą, za jaką go miał.
    Ostatecznie Akashi zdecydował się na spodnie w kolorze khaki oraz czarny golf. Przy okazji zdecydował, że w najbliższy wolny dzień uda się na zakupy i zaopatrzy się w kilka nowych ubrań, byle jak najmniej eleganckich.
–    Mam nadzieję, że nie czekasz długo, Akashi-san!- usłyszał nagle.
    Po jego lewej stronie, w przejściu między boksami stał Kuroko, zdejmując z siebie kurtkę. Zsunął ze stóp adidasy i wspiął się na podest, siadając naprzeciwko Seijuurou. Czerwonowłosy zmierzył spojrzeniem jego jasne dżinsy oraz beżowy sweter z obszernym kołnierzem, którego można było zapiąć na dwa ozdobne guziki pod szyją. Kuroko prezentował się podobnie jak on – nie elegancko, ale stosownie na spotkanie ze znajomym klientem jego salonu. Kurtkę w granatowym kolorze odłożył na bok, i uśmiechnął się do Akashiego.
–    Dosłownie przed chwilą przyszedłem – powiedział Seijuurou, odpowiadając uśmiechem, choć nieco lżejszym. Nie był przyzwyczajony do uśmiechania się.- Zamówiłem już herbatę, ale myślę, że zanim zjawi się kelnerka, zdążymy przejrzeć menu i wybrać posiłek.
–    Słyszałem, że mają tutaj bardzo dobre tonkatsu – powiedział Kuroko, biorąc do ręki kartę i zaczynając ją przeglądać.
–    Szczerze mówiąc, jestem tutaj pierwszy raz, więc chyba zdam się na ciebie – stwierdził czerwonowłosy, również zabierając się do wybierania.
–    Czy jest coś, co lubisz szczególnie, Akashi-san?- zagadnął Tetsuya, spoglądając na niego znad menu.
–    Hmm, przepadam za tofu – odparł Seijuurou, nie odwracając wzroku od listy. Odszukał odpowiednie znaki i odczytał szczegóły dania opartego na tofu jako głównym składniku.- Chyba pokuszę się na te tajemnicze „Chińskie sakiewki z tofu”.
–    A ja wezmę to tonkatsu – stwierdził Kuroko, odkładając na bok menu. Wbił w Akashiego spojrzenie błękitnych oczu, wyraźnie mu się przyglądając.- Naprawdę dobrze ci w tej fryzurze, Akashi-san.
–    Och, może darujemy sobie te uprzejmości?- Seijuurou machnął lekko ręką.- Nie wiem, jak ty, ale ja uważam, że trochę przeszkadzają w swobodnej konwersacji.
–    Rzeczywiście.- Tetsuya uśmiechnął się lekko.- W takim razie Akashi-kun. Jak ci minął dzisiejszy dzień? Praca dyrektora z pewnością obciąża cię wieloma obowiązkami.
–    Cóż, nie da się tego ukryć – zgodził się Seijuurou.- Ale nie narzekam. Jakby nie patrzeć, sam zdecydowałem się prowadzić firmę, wiedziałem z jaką odpowiedzialnością się to wiąże. Choć czasami są dni, kiedy mam ochotę wyjechać gdzieś za granicę i zapomnieć o interesach.
–    Myślałeś już o jakichś wakacjach?
–    Niestety nie – przyznał.- Ostatnio podpisaliśmy sporo umów i zrobił się mały bałagan, więc na razie nie mam nawet co o tym myśleć. Może w przyszłym miesiącu coś sobie zaplanuję. A co słychać u ciebie? Wspominałeś, że wasz zakład będzie miał jakiś remont.
–    Owszem.- Kuroko skinął głową.- Tutaj, nieopodal centrum, powodzi nam się znacznie lepiej, dlatego właściciel stwierdził, że dobrze by było odświeżyć wygląd naszego salonu fryzjerskiego. Planuje przede wszystkim pomalować go na jaśniejsze kolory, aby wydawał się być bardziej przestronny i przytulniejszy. No i zgaduję, że przybędzie nam jedno nowe stanowisko. Za jakiś czas będziemy szukać kolejnego pracownika.
    Akashi pokiwał lekko głową w odpowiedzi, gdyż akurat w tym momencie podeszła do nich kelnerka. Była to ta sama młoda kobieta, która wcześniej powitała czerwonowłosego w drzwiach. Przyniosła zamówioną wcześniej przez Akashiego herbatę i przyjęła od obu mężczyzn zamówienie, po czym, skłoniwszy się lekko, oddaliła się z uśmiechem na twarzy.
    Seijuurou znów odwrócił twarz w kierunku Kuroko. Tetsuya również na niego spojrzał, przez co mężczyzna czuł się odrobinę niezręcznie. To był pierwszy raz w jego życiu, kiedy spotykało go coś takiego. Zwykle w towarzystwie – nieważne jakim – był pewny siebie. Znał swoją wartość, wiedział, że jest odpowiednio wykształcony, by podjąć większość tematów, ale miał dziwne wrażenie, iż każdy, jaki mógłby rozpocząć, szybko znudzi Kuroko.
    Jakby nie patrzeć, Akashi przyzwyczajony był do rozmów biznesowych – jedynie od czasu do czasu wspominał o sobie, czy zadawał kolegom z branży pytania dotyczące bardziej prywatnej sfery ich życia.
–    Długo mieszkasz w Osace, Akashi-kun?- Milczenie przerwał Tetsuya.
–    Od około sześciu, siedmiu lat – odparł.- Wcześniej mieszkałem z ojcem w Kioto. Wyprowadziłem się na studiach. A jak jest z tobą, Kuroko?
–    Mieszkam tu od urodzenia – odparł, uśmiechając się lekko.- Od niecałych czterech lat wynajmuję sam mieszkanie. Nie jest duże, ale przytulne. Skończyłem studia pedagogiczne, ale ostatecznie poszedłem na kursy fryzjerskie i zostałem fryzjerem.
–    Chciałeś zostać przedszkolanką, prawda?
–    Zgadza się.- Kuroko skinął głową.- Niestety, przeliczyłem się z moimi talentami. Większość przedszkoli, do których składałem CV wymagała jakichś dodatkowych umiejętności typu śpiew czy gra na instrumentach. Niestety, żadnych takich nie posiadam. Ale przez pewien czas pracowałem jako nauczyciel języka japońskiego w gimnazjum. Szybko się jednak poddałem. Stwierdziłem, że wychowywanie dzisiejszej młodzieży jest ponad moje siły.
–    Z roku na rok stają się coraz bardziej rozkapryszeni – mruknął z uśmiechem Akashi.- Miałem okazję poznać dzieci kilku z moich kolegów. Rzadko spotyka się kogoś, kto miałby konkretne ambicje i hobby.
–    Skoro przy hobby już jesteśmy... to jakie jest twoje, Akashi-kun?
–    Cóż...- Seijuurou urwał na moment, kiedy obok ich stolika pojawiła się kelnerka. Postawiła przed nimi talerze z posiłkiem, po czym oddaliła się, życząc im wcześniej smacznego.- Lubię spędzać wolny czas w rozmaity sposób. Najczęściej jednak czytam książki, ponieważ na to zwykle mam ochotę. Ale czasami grywam również na skrzypcach.
–    Och.- Kuroko spojrzał na niego z zainteresowaniem.
–    Uczyłem się grać w dzieciństwie – wyjaśnił Akashi, uśmiechając się nieśmiało.- Raczej nie nazwę tego „hobby”, ale grywam z przyzwyczajenia, aby nie wyjść z wprawy.
–    Brałeś udział w jakichś konkursach?
–    Uhm.- Akashi przeżuł kawałek tofu, zastanawiając się nad doborem słów.- Nie nazwałbym tego „konkursami”. Po prostu występowałem na scenie w Ośrodkach Kultury czy w teatrze. Zwykle były to spotkania fanatyków muzyki klasycznej. Nie dostawałem za to nagrody, jak w byłoby to w przypadku konkursów, tylko procent ze sprzedaży biletów. Jego wysokość zależał od tego, jak mi poszło, i w jakim stopniu zadowoleni byli goście.
–    Łał.- Kuroko pokiwał z uznaniem głową.- Wobec tego zarabiałeś na siebie już w tak młodym wieku. To godne podziwu.
–    Czy ja wiem...- Akashi potarł kark z lekkim zażenowaniem. Nie wiedział, jak mógłby odpowiedzieć. Dla niego tamte czasy były normalnością, codziennym życiem. W ten sposób zbierał swoje oszczędności, choć większością z nich i tak gospodarował ojciec, załatwiając mu kolejne lekcje.- A czy ty brałeś udział w jakichś konkursach?
–    Mhm.- Kuroko, który upił właśnie łyk swojej herbaty, uśmiechnął się jakby z rozbawieniem.- Prócz kilku konkursów plastycznych, których udziału podejmowałem się mając może z siedem lat, recytowałem wiersze.
–    Naprawdę?- Seijuurou spojrzał na niego z zainteresowaniem.- Lubisz poezję?
–    Owszem.- Tetsuya skinął.- Moje zdolności recytatorskie, zdaniem nauczycieli, były bardzo dobre. Ale gorzej z aktorskimi. Niektóre wiersze wymagały mimiki twarzy oraz mowy ciała, a w tych rzeczach byłem naprawdę kiepski.- Kuroko najwyraźniej z rozbawieniem wspominał dawnego siebie, bowiem na jego twarzy wciąż widniał ten sam, zaskakująco ładny uśmiech, od którego Seijuurou nie mógł oderwać wzroku.- Oczekiwali, że będę rzucał się na prawo i lewo, i marszczył twarz w wyrazie agonii, ale ja po prostu nie potrafiłem. Gdybyś mnie wtedy widział... To było tragiczne.
    Akashi uśmiechnął się lekko pod nosem. Zdecydowanie chciałby zobaczyć takiego Kuroko. Z tego, co zdążył zauważyć, błękitnowłosy rzeczywiście nie wyrażał bezpośrednio swoich uczuć i emocji. Oczywiście, uśmiechał się, marszczył brwi, parę razy widział, że się skrzywił, ale poza takimi drobnostkami, nigdy nie zauważył u niego konkretnych emocji, które wręcz wyrywałyby się na jego twarzy.
    Reszta posiłku upłynęła w bardzo przyjemnej atmosferze i to, co zaskoczyło Akashiego najbardziej, to fakt, że prawie cały czas się uśmiechał. Kuroko był przesympatyczny, w dodatku dobrze wychowany. Nawet jeśli porzucili formalności, odzywał się do niego w grzeczny i uprzejmy sposób, jednocześnie pozwalając, by w czasie ich konwersacji wkradła się do niego odrobina humoru. To właśnie ona sprawiała, że Akashi tak długo się uśmiechał – ponieważ cały czas oczekiwał na kolejną zabawną uwagę Tetsuyi.
    Ich rozmowy skupiały się na wielu przeróżnych tematach. Począwszy od spraw najmniej prywatnych, jak ostatnie wydarzenia mające miejsce w Osace czy na terenie kraju, przez plany na przyszłość, marzenia, wspomnienia z dzieciństwa i szkoły, na samej rodzinie kończąc. Seijuurou dowiedział się między innymi, że rodzice Kuroko to przezabawni ludzie, a on był ich jedynym dzieckiem.
–    Cieszę się, że zgodziłeś się ze mną spotkać, Kuroko – powiedział Akashi, kiedy obaj opuścili restaurację i wyszli na zewnątrz.
–    To ja dziękuję za zaproszenie – odparł Tetsuya, uśmiechając się do niego.- Dobrze się dzisiaj bawiłem.
–    Ja tym bardziej – stwierdził Seijuurou.- Dzięki tobie na tych kilka godzin zupełnie zapomniałem o pracy. To dość... nazwijmy to „orzeźwiające”.
–    Miło mi to słyszeć!- Kuroko wsunął dłonie do kieszeni kurtki.- W takim razie może spotkamy się jeszcze kiedyś? Wiem, że masz sporo obowiązków na głowie, ale jeśli znajdziesz czas i chęci, możesz do mnie napisać. Być może uda nam się umówić chociaż na drinka.
–    Z przyjemnością – odparł Akashi, czując, jak jego serce mocno uderza o klatkę piersiową. Zacisnął lekko usta, by powstrzymać cisnący się na nie uśmiech.- Podwiozę cię jeszcze do domu...
–    Och, nie ma takiej potrzeby.- Kuroko pokręcił głową.- Nie mieszkam daleko, ale dziękuję za propozycję.
    Seijuurou rozchylił lekko wargi, chcąc zaprotestować, ale ostatecznie uznał, iż nie byłoby to na miejscu. Koniec końców pokiwał więc tylko głową.
–    Do zobaczenia, Kuroko – powiedział.- Jeszcze raz dziękuję.
–    Do zobaczenia, Akashi-kun.- Tetsuya posłał mu ostatni tego dnia uśmiech, po czym obrócił się i ruszył chodnikiem. Wkrótce zniknął Akashiemu z oczu, wtopiwszy się w nieduży tłum.
    Seijuurou westchnął lekko, kierując się do swojego auta.
    Już nie mógł doczekać się kolejnego spotkania!


    Akashi był niepocieszony.
    Co prawda sam wpadł na pomysł, by dać Kuroko wolne na całe dwa dni, ale szczerze mówiąc nie spodziewał się, że już po paru godzinach zacznie trochę za nim tęsknić. Zaraz po tym jak podwiózł go do Fukushimy, wrócił do Miyagi, po drodze podpalając zwłoki Kise. Ponieważ od czasu do czasu śledziły go militarne jednostki wysyłane przez rząd Japonii, mężczyzna zmuszony był sprzątać ten czy tamten bałagan, na jaki sobie pozwolił. Nie chciał, aby ktoś tropił go, rozpoznając kule z jego broni, czy po prostu sposób zabijania.
    W jego grze mogli uczestniczyć tylko on i Kuroko. Wszyscy inni nie byli mile witani.
    Kiedy uporał się ze sprawą dotyczącą „wypadku” na autostradzie, wrócił do Miyagi, aby upewnić się, że nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Darował sobie ponowną wizytę w kanałach, i tak nie miało to sensu. Kanibale, których zabił, zapewne znalazły się już dawno w żołądkach ich pobratymców.
    Zatrzymawszy się w jednym z apartamentów w tej bardziej luksusowej okolicy (oczywiście, zabiwszy uprzednio właścicieli – małżeństwo w średnim wieku), Seijuurou skorzystał z ich kuchni, aby przygotować sobie posiłek. A ponieważ w oczekiwaniu, aż mięso się upiecze, sporo rozmyślał o swoim ukochanym, ostatecznie sięgnął po komórkę i zadzwonił do niego.
–    Tak?- usłyszał nieco markotny głos.
–    Obudziłem cię?- zapytał, przysiadając na blacie kuchennego stołu.- Wybacz, jeśli chcesz, to zadzwonię później.
–    Nie trzeba.- Kuroko westchnął cicho.- Po co dzwonisz? Zmieniłeś zdanie?
–    Odnośnie czego?
–    Przypuszczam, że ścigania mnie.
–    Nie, to się nie zmieniło.- Akashi uśmiechnął się, opierając dłoń o blat za sobą.- Jedyne, czemu nie podołam, to niekontaktowaniu się z tobą. Jednak za bardzo tęsknię, by dać ci zupełnie spokój. Chciałbym od czasu do czasu usłyszeć twój głos.
–    Co, jeśli nie będę odbierał?
–    Zacznę cię ścigać.- Czerwonowłosy wzruszył ramionami. Na chwilę obecną ledwie udawało mu się powstrzymać przed rzuceniem wszystkiego i wyruszeniem do Fukushimy. Wiedział przecież, gdzie przebywa Kuroko, znał nawet numer apartamentu, w którym z pewnością teraz spał.
    Te dwa dni wolnego mogliby spędzić w bardzo przyjemny sposób. Może nawet udałoby mu się go w końcu przekonać, by do niego wrócił, by zapomnieli o tym wszystkim, co złego ich spotkało i po prostu cieszyli się sobą nawzajem, jak kiedyś.
–    Dwa dni spokoju od ciebie, ale spędzone poniekąd z tobą?- mruknął Kuroko.
–    Pamiętasz, kiedy w lutym zeszłego roku musiałem wyjechać w delegację do Europy?Dzwoniłeś do mnie każdego wieczora i czasem w ciągu dnia, tak bardzo za mną tęskniłeś.- Akashi uśmiechnął się lekko, wspominając tamte czasy.- I byłeś chorobliwie zazdrosny o Nadię – dodał, zagryzając lekko wargę.
–    Więc dzwonisz, żeby sobie ze mną poplotkować?
–    Zawsze lubiłeś ze mną rozmawiać.
–    Cóż, pewne rzeczy z biegiem czasu trochę się zmieniły – mruknął Kuroko.- Gdzie teraz jesteś?
–    W apartamencie obok.
–    Mam nadzieję, że żartujesz.- Głos Kuroko przybrał niemal grobowy ton.
–    Niestety tak – odparł z rozbawieniem Seijuurou.- Wróciłem do Miyagi. Ostatnio siedzi mi na ogonie pewna upierdliwa jednostka wojskowa, uparcie szukają śladów po mnie, więc postanowiłem trochę posprzątać, skoro mamy przerwę.
–    Posprzątać? Masz na myśli Kise-kun...?
–    A także stertę trupów w kanałach i zombie-bus – dokończył Akashi pogodnym tonem.- Zastanawiam się też, czy by nie poszukać tego faceta, z którym wczoraj uciekłeś autem. Chyba niepotrzebnie pozwoliłem mu uciec, może mi narobić problemów...
–    Mógłbyś zostawić go w spokoju, ma czwórkę dzieci...- W słuchawce dało się słyszeć głośne westchnienie.
–    Każdy może tak powiedzieć, a ja będę się nudził przez te dwa dni bez ciebie.
–    Może zrób sobie wakacje, poleń się przed telewizorem i najedz się fastfoofów – zaproponował mu Tetsuya.
–    Wolałbym utrzymać zdrowy tryb życia – stwierdził Akashi.- Co, jeśli przytyję i, goniąc ciebie, dostanę zadyszki?
–    To całkiem miła wizja.
–    Ja mam znacznie lepsze w głowie.- Akashi uśmiechnął się, leniwie przesuwając dłonią po swoim torsie. Do jego głowy wróciło wspomnienie z dawnych czasów, kiedy on i Kuroko uprawiali seks przez telefon.- Chcesz o nich posłuchać?
–    Może innym razem...
–    Na pewno? Są naprawdę dobre, zapewniam, że po usłyszeniu ich, sam...
–    Cześć, co za zbieg okoliczności, że znowu się spotykamy!- Nagle w słuchawce rozbrzmiał czyiś kobiecy głos. Akashi urwał momentalnie i znieruchomiał, przysłuchując się kolejnym słyszanym słowom.
–    Zbieg... Uhm, zadzwonię później, Akashi-kun...
–    Ktoś do ciebie przyszedł?
–    Nie, to...
–    „Akashi-kun”...?- Kobiecy głos wydawał się być bardzo zdziwiony.- To ten, co cię goni? Dlaczego do ciebie dzwoni? Daj mi telefon, już ja mu nagadam!
–    Tetsuya, co to ma znaczyć?- wycedził Akashi, lecz ku jemu największemu zdziwieniu, zamiast odpowiedzi ukochanego, usłyszał sygnał przerwanego połączenia.
    Odsunął od siebie komórkę, wpatrując się w nią z niedowierzaniem. Do Kuroko przyszła jakaś kobieta? Tetsuya miał wcześniej zaspany głos, więc z całą pewnością drzemał, a skoro odebrał telefon, na pewno znajdował się w apartamencie.
    Kobieta musiała go znać, skoro zwracała się do niego po nazwisku. Czyżby Kuroko miał przed nim kolejną tajemnicę? Nie tylko z mężczyznami się spotykał, ale również z kobietami?
    Nie, to niemożliwe...
    Akashi zeskoczył ze stołu i zaczął krążyć po kuchni, marszcząc gniewnie czoło. Tetsuya od zawsze był gejem, niemożliwe, by zmieniły się jego preferencje – chyba, że byłby do tego zmuszony. Ale w obecnych czasach nie było żadnej wpływowej kobiety, która chciałaby wykorzystywać Kuroko.
    Czyżby poznał ją dopiero w Fukushimie?
    Seijuurou zamrugał z zaskoczeniem, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że znalazł się w holu. Odruchowo chciał już ruszyć do Kuroko i dowiedzieć się prawdy, zobaczyć na własne oczy, kim była ta kobieta, która go odwiedziła. Weszła sama do apartamentu, czy zapukała? Akashi nie słyszał, nie był pewien...
    Przełknął ciężko ślinę, jego dobry humor zniknął w okamgnieniu. Wrócił do kuchni, cisnąwszy komórkę na blat szafki.
–    Po jasną cholerę dałem mu aż dwa dni?- mamrotał do siebie pod nosem.
    Miał wielką nadzieję, że jednostka wojskowa, która go ścigała, wkrótce go znajdzie.
    Ponieważ bardzo, ale to bardzo potrzebował teraz kogoś zabić.

12 komentarzy:

  1. AAAAAAA TĘSKNIŁAM I NAWET NIE WIESZ JAK BARDZO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, jednak Twoje życzenie się spełniło xD

      Usuń
    2. Dzięki Ci, o (nie)Święta Gejpornowa Wróżko

      Usuń
  2. Wielki powrót!!!!!
    Rozkręcasz się Yuuki :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym być na miejscu Sei’ego, móc sobie kogoś zabić w celu wyładowania emocji...
    A co do rozdziału, pomijając retrospekcje, jest przewidywalny, dlatego jestem naprawdę ciekawa jak to się potoczy dalej i jak cała sytuacja się rozwiąże.
    Nie odbierz tego negatywnie, ale jak na razie podchodzę do Anarchii z rezerwą i wstrzymam się od komentarzy, póki znów nie wyjadaczy się coś co zupełnie odwróci całe moje fanrozkminy na temat opowiadania. I osobiście mam jakiś… nie wiem… prywatny zgrzyt z „teraźniejszym” Akaszem. Jak „przeszłego” kocham całym serduchem, jego sweterki z golfem i przeurocze chwile niepewności, tak bardzo, że tylko wparowałabym tam i z radością ośmieliła go po swojemu, tak „teraźniejszy” wydaje mi się pozbawiony tej Akaszowej ikry. Znaczy, to może moje własna wizja, ale Akashi utorzsamiany był dla mnie z takim cichym obłędem, zimnym i stanowczym, a tu natomiast z lekkością i rozbawieniem rozmawia o morderstwach.
    ZNACZY JA TEZ ROZMAWIAM O TYM Z LEKKOŚCIĄ, W KOŃCU OBŁĘD DO MOJA PASJA XD
    Mimo to, nie śmiem wątpić w Anarchię i wierzę, że ROZPIEPRZY MI ONA SERCE I ZROBI Z NIEJ PRAWDZIWĄ ANARCHIĘ. A COŚ MAM TAKIE PRZECZYCIE, BO TY MASZ DO TEGO DRYG, DO TAKIEGO ROZPIEPRZANIA MI SERDUCHA.
    weny,
    kochana i nie bierz do siebie moich słów, to tylko drobne przemyślenia
    ;u;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nawet jakby Cię Anarchia nudziła i byś jej nie lubiła i w ogóle, to to i tak Twoje zdanie, nie próbowałabym go zmienić (no może trochę) xD
      Co do mojej wizji Akashiego w "Anarchii" to wypowiem się na ten temat tyle jedynie, że w mojej opinii wiałoby w "Anarchii" Cierniowym Akasiem :< Anarchia byłaby bez sensu, gdyby Akashi był w niej taki właśnie jak w "Cierniach", bo to by było tak, jakbym po prostu opisywała tego samego mordercę w innym opowiadaniu. Wiesz o co chodzi? xD To by było po prostu nudne xD Dlatego zdecydowałam się, żeby w tym opku Akashi bardzo lekko podchodził do tematu mordowania, tak jakby było to dla niego spełnianie naturalnych potrzeb, przy czym ukazuję w ten sposób jak ogromnym psycholkiem jest ♥
      Jakby co, nie odbierz tego w ten sposób, że próbuje zmienić Twoje zdanie xD Rozumiem Twoje podejście i Twoje wizje, ale czułam się w obowiązku usprawiedliwić moje działania xD

      Usuń
    2. Nie jestem kimś przed kim musisz się usprawiedliwiać ;u; W zupełności rozumiem, jednak no nienukrywam, budzi to we mnie zgrzyt, głównie przez osobiste upodobania. Ja po prostu uwielbiam zimnych psycholi ♥️ I szczerze to w całej anarchii najbardziej lubię na razie Kuroko a to wyjątek bo błękitnej gnity w standardzie aż tak nie lubię

      Usuń
  4. Yay! Uwielbiam to opowiadanie. Ale mam cały czas różne wizje zakończenia... *wyjmuje z kieszeni rozkładany scyzoryk* ręce precz od mordu na Akakuro

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń