[BT] Rozdział osiemnasty

    Jak się okazało, Aomine nie wrócił do pokoju po swojej porannej przechadzce. Kiedy Kise dosyć gwałtownie wpadł do środka i zobaczył, że ciemnoskórego nie ma, rozzłościł się jeszcze bardziej. Miał nadzieję, że Daiki wrócił do ośrodka sportowego razem z Kuroko. Sądził już, że będzie musiał poszukać go na zewnątrz, jednak wyglądając przez okno, dostrzegł go, człapiącego wolnym krokiem na dziedzińcu.
    Natychmiast tam pognał, po drodze niemal zabijając się na schodach. Wypadł z budynku na podwórze i ruszył w kierunku Aomine, który dopiero po chwili uniósł głowę i zauważył go.
–    Yo, Kise...
–    Mamy do pogadania – powiedział Ryouta bez ogródek, wbijając uważne spojrzenie w twarz przyjaciela. Minę miał zaciętą.
–    Yyy... co się stało?- zapytał Daiki, choć zaczynał już domyślać się, o co chodzi blondynowi. Znał Kuroko i był pewien niemal na sto procent, że błękitnowłosy, czując się podle ze świadomością, iż oszukał Ryoutę, o wszystkim mu powiedział.
    Kise robił, co mógł, by się uspokoić. Nic jednak nie mógł poradzić na to, że w głowie aż huczało mu od przekleństw rzucanych pod adresem ciemnoskórego, a serce ściskało się ze złości i żalu, nie tylko związanego z „zerwaniem” z Tetsuyą. Chłopak oddychał głęboko, zbierając się w sobie, niepewien, czy jego głos nie zadrży, lub nie zabrzmi płaczliwie.
–    Rozmawiałem z Kurokocchim – powiedział. Głos miał dość spokojny, choć wyraźnie można było wyczuć, że jest na skraju krzyku.- Powiedział, że jesteś nad jeziorem.
–    Noo... właśnie wróciłem, mam dość pływania na dzisiaj. Zresztą słyszałem coś, że mamy tutaj kryty basen, i nie obejdzie się bez ćwiczeń w nim...
–    Co robiliście nad jeziorem?- Kise skrzyżował ręce na piersiach, zdając sobie sprawę z tego, że zbyt mocno zaciskał pięści.
–    Pływaliśmy.
–    Co jeszcze?
–    Czy to wywiad przeprowadzany przez zazdrosną żonę?- westchnął ciężko Aomine, próbując wyminąć blondyna, jednak ten natychmiast zastąpił mu drogę.
–    Dokąd się wybierasz? Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać.
–    Kise, o co ci chodzi?- Wzrok Daikiego stwardniał momentalnie, ciemnoskóry wyprostował się odruchowo, gotów do obrony.
–    Dobrze wiesz, o co mi chodzi, Aominecchi – wycedził Ryouta.
    Aomine przełknął nerwowo ślinę, robiąc niepewny krok do tyłu. To był pierwszy raz, kiedy widział swojego przyjaciela takiego wkurzonego. Zarówno jego postawa, jak i aura, którą się otaczał, sugerowały, że nie ma zamiaru puścić go wolno, zanim nie dojdą do porozumienia.
    A z tym mogło być ciężko, zważywszy na to, że Ryouta był wyraźnie wytrącony z równowagi.
–    Pogadamy później, zaraz mamy trening.
–    Trening został opóźniony, więc mamy sporo czasu, żeby pogadać – powiedział Kise.
–    Tutaj?- prychnął Daiki, zataczając szeroki łuk dłonią. Chociaż nikogo wokół nich nie było, i tak nie uważał, by poruszanie zdecydowanie prywatnych tematów w takim miejscu było dobrym pomysłem.
–    Owszem, tutaj – odparł Ryouta.- Podobno Kurokocchi powiedział ci o tym, co między nami było. O naszym „układzie” z całowaniem.
–    Ta, powiedział mi.
–    Co dokładnie ci powiedział? Nie próbuj wymigiwać się od odpowiedzi – dodał pospiesznie model, jakby czytając mu w myślach.- Mam prawo to wiedzieć, Aominecchi! Choć raz bądź ze mną szczery w tej sprawie.
    Aomine patrzył na niego przez dłuższy czas w milczeniu. Rzeczywiście myślał nad jakąś wymówką, dzięki której mógłby przełożyć ich konfrontację na później. Teraz, kiedy dopiero co rozstał się z Kuroko po tak intensywnych doznaniach, nie bardzo potrafił trzeźwo myśleć.
–    Że całowaliście się po waszej randce w oceanarium – odpowiedział spokojnie, gotów przyznać się do wszystkiego. I tak było za późno na kłamstwa.- Zaproponowałeś mu ten układ, a on po jakimś czasie się zgodził. Powiedział, że zdawałeś sobie sprawę z tego, że to nic nie oznacza, i że Tetsu nie odwzajemnia twoich uczuć. To trochę jak sexfriends.
    Kise zarumienił się lekko, spuszczając wzrok, zawstydzony. Po chwili jednak znów spojrzał bacznie na ciemnoskórego.
–    I co mu na to powiedziałeś?
–    Nic konkretnego.- Aomine wzruszył ramionami.
–    Nie kłam. Musiałeś mu coś powiedzieć, musiałeś jakoś go podpuścić, inaczej nie zacząłby się z tobą całować!
–    Co?- bąknął Daiki.- Ej, nie zapędzaj się. Co to niby miało znaczyć?
–    Jak to „co to miało znaczyć”?!- krzyknął Kise, z trudem hamując napływające do oczu łzy.- Przecież znasz Kurokocchiego, nawet lepiej ode mnie! Obaj go znamy i obaj wiemy, że Kurokocchi nie zrobiłby czegoś takiego, gdyby nie został do tego w jakiś sposób przekonany! Skoro miał już mnie, nie było powodu, dla którego miałby robić to również z kimś innym!
–    Uspokój się, Kise, trochę przesadzasz z tą paniką...
–    Na moim miejscu też byłbyś wkurzony! Nawet bardziej! Więc przestań owijać w bawełnę i przyznaj się, co mu powiedziałeś!
–    To, co mu powiedziałem, nie miało żadnego wpływu na to, co się potem stało!- warknął Aomine, zaciskając pięści.- Poniosło nas, to wszystko. Ani ja, ani on, nie mamy zamiaru myśleć o tym jak o czymś poważnym. Było, minęło. Tetsu nigdy nie odwzajemni moich uczuć, a ja nigdy nie będę robił sobie nadziei, że coś z tego wyjdzie. Ty również nie powinieneś! Może i całowaliście się, może się też przytulaliście i zachowywaliście jak zakochani, ale podobno sam uparcie twierdziłeś, że nie bierzesz tego do siebie.
–    Bo nie biorę!- jęknął Kise, kopiąc ze złością leżący nieopodal kamyk.- Nigdy nie brałem! Od samego początku Kurokocchi miał wolną rękę, by przerwać nasz układ! Mógł nawet zakochać się w kimś, mógł też całować się z kimś innym... nawet z tobą, Aominecchi! Nie miałbym ci tego za złe, ale pod warunkiem, że wyszło by to z jego inicjatywy! Ale teraz, dziś... jestem pewien, że powiedziałeś mu coś, jakoś go osłabiłeś...
–    Osłabiłem?- powtórzył z niedowierzaniem Daiki.- To ty wykorzystałeś jego słabość, by zacząć się z nim całować! Zrozumiałeś, że spodobało mu się to uczucie, więc przekonałeś go, że możecie być „kumplami od całowania”! Skąd ci to w ogóle to głowy przyszło?!
–    Jestem w nim zakochany, po prostu zobaczyłem coś w rodzaju szansy! Chciałem być bliżej niego, bliżej niż ty, przecież to oczywiste! Na moim miejscu też byś mu to zaproponował! Ale nie, bałeś się wyznać swoje uczucia, oszukałeś go dwa razy, a teraz co?! Znów się całowaliście! I jak teraz zamierzasz mu się wytłumaczyć? Znowu powiesz mu, że to pociąg seksualny? A może, że pomyliłeś go ze śliczną syrenką z jeziora?!
–    Nic mu nie powiem, bo Tetsu wie, że go kocham!- warknął Aomine. Widząc pełne zdziwienia spojrzenie Kise, westchnął ciężko i przeczesał dłońmi włosy.- Powiedziałem mu, rozumiesz? Wiem, że miałem tego nie robić, że miałem nie mieszać mu więcej w głowie... Ale nie mogłem się powstrzymać. To po prostu... kumulowało się we mnie, złościłem się coraz bardziej... nie dlatego, że wy zbliżyliście się do siebie, ale dlatego, że ja i Tetsu zaczęliśmy się od siebie oddalać! Wkurzało mnie to, sprawiało, że całymi nocami nie mogłem spać, aż w końcu postanowiłem się poddać i wszystko mu powiedziałem... Jakiś tydzień temu, po meczach.- Aomine znów westchnął, przetarł dłonią kark.- Trudno powiedzieć, czy był wkurzony, czy tylko zszokowany... Ale to przez to unikał mnie przez cały ten czas, i zaczął ze mną gadać dopiero dziś, nad jeziorem...
–    Co?- Ryouta zamrugał, patrząc na niego zdezorientowany. Po chwili jego wzrok znów stał się pełen złości.- Chcesz mi powiedzieć, że to TWOJA wina, że Kurokocchi nie odzywał się do mnie przez ponad tydzień, nie dawał mi znaku życia, nie odpowiadał na wiadomości i telefony?! Masz pojęcie, przez co przechodziłem?! Całymi dniami i nocami zastanawiałem się, czy powiedziałem albo zrobiłem coś złego, przez co obraził się do mnie! Nie chciał ze mną rozmawiać, nawet na mnie nie patrzył... i to wszystko przez CIEBIE?
–    Tak...- mruknął Daiki.- Wygląda na to, że tak.
    Kise sapnął głośno, kręcąc głową w niedowierzaniu. Otarł pospiesznie oczy, nie chcąc pokazać drobnych łez, które spłynęły po jego policzkach.
–    Po prostu świetnie – warknął.- Nie dość, że Kurokocchi z TWOJEJ winy nie odzywał się do mnie przez ponad tydzień, nie dość, że przez CIEBIE nabawiłem się bezsenności, to na dodatek przez CIEBIE Kurokocchi wszystko dziś zakończył.
–    Zakończył?- Aomine spojrzał na niego smętnie.- Zerwał układ?
–    Tak – burknął Kise, pociągając nosem.- Przez ciebie. Cholerny draniu. Zagrałeś nieczysto, naopowiadałeś mu jakichś bzdur, jestem tego pewien!
–    Kuroko i tak nic do ciebie nie czuł. Do mnie też nie czuje.- Aomine roześmiał się słabo.- No właśnie. On nic do nas nie czuje, więc o co my się kłócimy?
–    Myślisz, że tu chodzi tylko o niego?!- krzyknął Kise, ciskając w niego złowrogie spojrzenie.- Sądziłem, że jesteśmy przyjaciółmi, Aominecchi! To, że w pewnym sensie rywalizowaliśmy o Kurokocchiego nie oznacza, że mamy grać wobec siebie nieczysto! Nie przypominam sobie, żebym zrobił cokolwiek na twoją niekorzyść!
–    A jak mam odbierać twoje zniechęcanie mnie do wyznania miłości Tetsu?
–    Powiedziałem tak, bo nie chciałem, żeby Kurokocchi się tym zadręczał! Już dwa razy obróciłeś wszystko w żart, nie chciałem, żebyś narobił mu jeszcze większego mętliku w głowie, ale sam widzisz, co narobiłeś.- Kise wskazał ruchem dłoni na budynek.- Nawet jeżeli nie powiedziałeś nic Kurokocchiemu, przez co zmienił zdanie, to nie zmienia faktu, że całowaliście się. Owszem, Kurokocchi był wolny, cały czas jest wolny... ale z szacunku do mnie powinieneś się powstrzymać, Aominecchi. To, co zrobiłeś, było...- Kise pokręcił głową, nie potrafiąc odnaleźć odpowiedniego słowa.
–    Uhm... sorry, no...- Daiki podrapał się po głowie, zażenowany.- Ale nie zapominaj o tym, że ja też go...
–    Ah, właśnie!- Kise pociągnął nosem i odchrząknął.- Kurokocchi powiedział, że zbliżyliście się do siebie. Co miał na myśli?
    Aomine otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak po krótkiej chwili z tego zrezygnował. Nie chciał już bardziej pogrążać Ryouty, zwłaszcza opowieścią o tym, jak intymne rzeczy robił z Tetsuyą nad jeziorem.
–    No, słucham.- Kise patrzył na niego wyczekująco.- To nie był seks, prawda? Kurokocchi nie zdobyłby się na coś takiego tak szybko, wątpię, by w ogóle miał zrobić to z kimś, kogo nie darzy prawdziwą miłością. Więc co?- Znów pociągnął nosem.- Zrobiłeś to ustami? Czy dłonią?
–    Kise...
–    Odpowiedz mi!
–    Na cholerę ci to wiedzieć?!- wkurzył się ciemnoskóry.- Było, minęło! Po prostu nie myśl o tym, Tetsu nie wybierze żadnego z nas, taki właśnie los nas czeka! Możemy go sobie kochać do szaleństwa, ale nie przekonamy go do tego, by odwzajemnił nasze uczucia!
–    Odpowiedz mi na to pieprzone pytanie – wyszeptał Kise, na moment zamykając oczy.- Jeżeli nie dowiem się od ciebie, wyciągnę to z Kurokocchiego, choćby miał się załamać psychicznie przez mówienie o takich rzeczach!
–    Dłonią – wycedził Aomine.- Zrobiliśmy to sobie dłonią. Zadowolony?
    Kise zacisnął usta, przez dłuższą chwilę patrząc chłodno na ciemnoskórego. Pokiwał tylko głową, przełykając gulę w gardle.
–    Zazdroszczę ci – parsknął cicho.
–    Przestań już.- Aomine pokręcił głową.- Daj temu spokój, Kise. Za bardzo to przeżywasz, nie bądź babą...
–    Oh, jasne.- Kise roześmiał się lekko, po raz ostatni wycierając dłońmi mokrą twarz. Odchrząknął głośno, spojrzał hardo na Aomine, a potem zamachnął się i z całej siły uderzył go pięścią w twarz.
    Ciemnoskóry był tak zszokowany, że dopiero gdy upadł na ziemię, zdał sobie sprawę z tego, co tak naprawdę się stało. Zamrugał, powoli podnosząc się na rękach, splunął odrobiną krwi na wyłożony żwirem podjazd. Dotknął ostrożnie wargi, ocierając je, skrzywił się na ból w policzku.
–    Teraz lepiej, Aominecchi?- zapytał Ryouta.- Bo mnie w sumie tak.
–    Ty... wow...- bąknął ciemnoskóry, patrząc na niego z dołu.- Nieźle potrafisz przy... znaczy, co to miało, kurna, znaczyć?!- Zerwał się na równe nogi, podchodząc do Kise i popychając go.- Odbiło ci?! Chcesz się ze mną bić?!
–    Jeśli to przekona cię do tego, żeby przestać traktować mnie jak pieprzoną księżniczkę, to z przyjemnością!- krzyknął Kise.- Przypominam ci, że dbam o mój wygląd tylko i wyłącznie dlatego, że pracuję jako model! Nie jestem ani lalusiem, ani ciotą, która nie potrafi się bić!
–    No to proszę, wal!- krzyknął Aomine, rozkładając szeroko ręce.- Ale uprzedzam, że jeśli chcesz w to brnąć, to długo nie załatwisz sobie żadnej sesji, chyba, że w magazynie dla bokserów!
–    Pieprz się, Aominecchi, nie...!
–    Co tutaj się wyprawia?!- Nagle z budynku wybiegli kapitan Nijimura oraz jego zastępca, Akashi. Shuuzou wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż Kise czy Aomine.- Co wy wyprawiacie, do cholery?! Na głowę upadliście, żeby bójki sobie urządzać na środku dziedzińca?!
–    Aomine, Kise, wytłumaczcie się w tej chwili – zażądał Akashi, patrząc surowo to na jednego, to na drugiego.
–    To tylko zwykła sprzeczka – mruknął Daiki, opanowując się nieco.- Kise trochę poniosło, ja też przesadziłem.
–    Zawsze się sprzeczacie podczas treningów, ale to, do czego doszło przed chwilą, nie wyglądało na zwykłą sprzeczkę – powiedział Nijimura, krzyżując ramiona na piesiach.- Kise, czemu mu tak przywaliłeś?
–    To nasza prywatna sprawa, kapitanie – powiedział Ryouta.
–    Ej, uważaj no...
–    Nijimura.- Akashi spojrzał na niego znacząco.- Kise ma prawo odmówić odpowiedzi – powiedział, po czym zwrócił się do dwójki stojących przed nimi chłopaków.- Nie mamy zamiaru ingerować w wasze prywatne sprawy, ale, o ile to możliwe, zachowajcie dyskusje i rękoczyny na moment, kiedy wrócicie do Tokio i znikniecie z oczu nauczycielom i nam. Chyba, że życzycie sobie wylądować w domu jeszcze tego dnia. Zapewniam, że istnieje taka opcja.
–    Nie trzeba, Akashicchi, już mi przeszło – mruknął Kise.- Przepraszam za moje zachowanie, to się więcej nie powtórzy.
–    Ja też. Jak mówiłem, poniosło nas.
–    Co tu się stało?! Słyszałem krzyki, a potem...- Z budynku wybiegł zaniepokojony Kuroko. Zatrzymał się raptownie, patrząc z przerażeniem na twarz Aomine. Jego wzrok prześlizgnął się z jego puchnącego policzka na stającego nieopodal Ryoutę, który zwiesił głowę, nieco zawstydzony.- Uhm...
–    Wszystko w porządku, Kuroko, to tylko zwykła sprzeczka – powiedział Akashi.
–    Chyba jednak nie wszystko – mruknął Tetsuya, nie ruszając się z miejsca i jedynie przyglądając swoim przyjaciołom.
–    Sytuacja opanowana, Aomine i Kise sami się uspokoili – zapewnił Seijuurou.
–    Choć gdybyśmy tu nie przyszli, pewnie by się nawzajem pozabijali – burknął pod nosem Nijimura.
–    Aomine-kun, powinieneś iść z tym policzkiem do pielęgniarki – powiedział Kuroko.- Uhm.. Kise-kun? Porozmawiamy chwilę?
–    Tak, jasne – mruknął blondyn.
–    Czy wasza rozmowa może chwilę poczekać?- zapytał nieoczekiwanie Akashi. Odwrócił głowę w kierunku błękitnowłosego, wbijając w niego uważne spojrzenie czerwonych oczu.- Poprzednim razem przerwaliśmy rozmowę. Chciałbym ją dokończyć.
–    Wybacz, Akashi-kun, ale dzisiaj nie mam sił na to, by rozmawiać na ten temat – westchnął Kuroko.- Czy możesz poczekać do jutra?
–    Obawiam się, że nie. Ostatecznie to sprawa niecierpiąca zwłoki, nie uważasz?
–    O co chodzi?- zapytał ze złością Kise, podchodząc bliżej nich.- Tylko mi nie mów, że teraz ty, Akashicchi!
–    Teraz ja?- Seijuurou spojrzał na niego bez zrozumienia.- Mogę wiedzieć, co masz na myśli?
–    O czym chcesz porozmawiać z Kurokocchim?
–    To nie jest twoja sprawa, Kise.
–    Owszem, jest.
–    Nie rozumiem skąd to stwierdzenie – wycedził Akashi.- Zapewniam cię, że ta sprawa w żadnym stopniu nie dotyczy twojej osoby. Kuroko i ja mamy coś do omówienia.
–    Dobrze wiem, co chcesz mu powiedzieć – warknął Ryouta.
–    Ah tak?- Seijuurou uniósł lekko brew.
–    Przestań się zgrywać, Akashicchi, dobrze wiem, że ty też kochasz Kurokocchiego, sam mi to przyznałeś!
    Seijuurou już otwierał usta, by mu odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili zrezygnował. Między grupą chłopców zapadła cisza. Wszyscy patrzyli teraz na Akashiego – Kuroko z przerażeniem, Kise ze złością, a Aomine ze zdumieniem. Tylko Nijimura wydawał się być obojętny.
–    Wszyscy działacie przeciwko mnie!- krzyknął z żalem Kise.- Najpierw Aominecchi wyznał miłość Kurokocchiemu, teraz ty chcesz to zrobić, Akashicchi... Gdyby nie wy, nadal mógłbym być blisko niego! Wszystko psujecie, wchodzicie mi w drogę, nie pozwalacie chociaż na odrobinę szczęścia! To wasza wina, że Kurokocchi zrezygnował z układu ze mną, to przez was nie mam szansy na bycie z nim, nieważne w jakich relacjach! Aominecchi go wykorzystał, teraz Akashicchi chce zmącić mu głowę! Nienawidzę was, słyszycie?! Nienawidzę was i mam nadzieję, że...
    Głos Kise urwał się raptownie wraz z głośnym dźwiękiem uderzającej o policzek dłoni. Blondyn przez dłuższą chwilę stał w bezruchu z wyraźnie zaskoczoną miną. Powoli uniósł swoją dłoń i dotknął nią policzka, który uderzył Akashi.
–    Uspokój się, Kise – powiedział spokojnie zastępca kapitana.- Weź kilka głębokich oddechów, wróć do swojego pokoju i napij się wody, bo zaczynasz mówić od rzeczy. Kiedy ochłoniesz, przyjdź do mnie. Wtedy porozmawiamy.
–    Uhm... tak jest – mruknął Ryouta, spuszczając głowę.- Przepraszam. Pójdę już.
    Tylko Kuroko i Aomine odprowadzili wzrokiem blondyna. Akashi jeszcze przez moment stał odwrócony do nich plecami, następnie odwrócił się powoli i westchnął cicho.
–    Kuroko, Aomine, chodźcie ze mną. Musimy porozmawiać. Nijimura, zacznij trening bez nas. Dołączymy wkrótce.
–    Akashi-kun...
–    Bez dyskusji, Kuroko.- Seijuurou spojrzał na niego poważnie.- Cierpliwości. Zaraz wszystkiego się dowiesz.


3 komentarze:

  1. Ten zazdrosny Kisielek, aww. Kocham takie akcje. No jego zresztą też >w<
    "Teraz lepiej, Aominecchi?- zapytał Ryouta.- Bo mnie w sumie tak" i zaczynam śmiać się jak głupia. To było piękne. A do tego dodać wspaniałą reakcję Aomine, to już w ogóle najlepiej xddd
    Po prostu nie wierzę, Akash podniósł na kogoś rękę. Szok o[]o
    Ale żeby w takiej chwili kończyć rozdział? Kto tak, kurde, robi? Strzelam focha, tak nie można. I jeszcze ta niesamowicie krótka krótkość rozdziału. Czuję niedosyt i złość spowodowaną tak nagłym zaskoczeniem.
    No ale. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się za niedługo, bo czekam na niego z niecierpliwością <3
    Wenki :3

    Nożyczki z Tobą ✂
    ~Yuni

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jejku próbowałam skomentować co najmniej dwa razy i się pousuwało ;____;
    soooo będzie bardzo skrótowo xd
    rozdzialik fajny i niezła niespodzianka z takim agresywnym Kise gihi xd i Akashi chce pogadać... ciekawe kto pierwszy straci flaki... :D
    Pozdrowionka, ciepłe tulaski i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobryyy~

    O mój Boziu xD Tyyyle sie porobiło :O Kisia taka wspaniała :') Walcz o swoje, blondasku!!! Chociaż chyba troche przesadził, bo wyglądało to troche egoistycznie, ale ciiii... Pomińmy ^^ Akashi też kocha Kuroko? Moje podejżenia sprzed kilku rozdziałów się sprawdziły? ?_? Hahah xD No dobra to teraz tylko Nijimura musi zdjąć swoją kamienną maskę, a później kolej na Midorimę i Murasakibarę :D!!! Everyone loves Tetsuu~! Ale mu współczuję trochę :< Ja chyba bym wyskoczyła z okna czy coś x,D Co mnie najbardziej ciekawi? O czym Akashi chce pogadać z Kuroko i Aomine ;-; No bo jak z samym Kuroko to rozumiem no... Tą miłość wyznać (...może lepiej niee xd Chociaż AkaKuro to jeden z moich ulubionych pairingów xd), albo wyjaśnić mała wpadkę... Z Nijimurą... Czy coś :P Ogólna opinia na temat rozdziału? Po prostu super *-* 123524920/10 ^^!

    Tak więc w tej zadumie żegnam się z państwem, gdyż okropny zegarek podpowiada mi, żebym ruszyła się w końcu z łóżka, bo inaczej będę zapinkałać parę kilometrów do szkoły na piechotę ;-; Przesyłam weny i motywacji na kolejne rozdzialikiii! <3

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń