[BT] Rozdział piętnasty

    Pierwszy raz w swoim piętnastoletnim życiu Kuroko Tetsuya tak bardzo nie miał ochoty wstawać z łóżka.
    Zakopany pod kołdrą i przytulony do poduszki myślał tylko o tym, w jaki sposób mógłby jechać na trening wraz ze swoją drużyną, jednocześnie unikając kontaktów zarówno z Aomine jak i Kise. Już samo przyjście w ostatni dzień meczów stanowiło dla niego nie lada wyzwanie – udało mu się niezauważenie zjawić w szatni, zagrać na boisku, po czym dyskretnie wymknąć się, odpowiadając jedynie na pożegnanie Akashiego. Wicekapitan był nieco zdziwiony, że Tetsuya nie chciał iść ze wszystkimi świętować ich zwycięstwo, ale błękitnowłosy wymówił się złym samopoczuciem.
    Teraz miał wrażenie, jakby dopadła go prawdziwa depresja. Oficjalnie rozpoczęły się wakacje, nawet jeśli tydzień miał poświęcić na trening w górach. Kise uparcie wydzwaniał do niego, jednak ten równie uparcie ignorował jego telefony. Nie odpisał także na wiadomość od Aomine. Chociaż był zły sam na siebie za izolowanie się od przyjaciół, nie potrafił odnaleźć w sobie siły, która zmusiłaby go do zmiany swojego zachowania.
    Kochało go dwóch chłopaków. Dwóch bliskich przyjaciół. Zarówno z jednym jak i z drugim miał okazję się całować, mało tego – z jednym nawet wszedł w bardzo niemoralny układ. Sądził jednak, że to nieszkodliwe, ale po tym jak Aomine wyznał mu swoje uczucia, zaczął się czuć... nie fair? W stosunku do Daikiego. To nie tak, że go zdradzał, nie byli przecież ze sobą, ale mimo wszystko czuł się bardzo niekomfortowo w swojej obecnej sytuacji.
–    Tetsuya?- rozległ się spokojny kobiecy głos, a zaraz po nim ciche pukanie do drzwi.- Budzik ci dzwonił, prawda? Wstałeś już? Chyba nie chcesz zaspać na trening?
–    Tak, mamo, zaraz wstanę – powiedział, na krótki moment wysuwając głowę spod kołdry, po czym znów się pod nią chowając.
    Przez wyznanie Aomine czeka go poważna rozmowa z Daikim, zaś przez ignorowanie Kise, czeka go poważna rozmowa z Ryoutą, plus do tego wszystkiego powinien porozmawiać jeszcze z obojgiem naraz, bo przecież nie mogą tak trwać w tym całym bagnie nieporozumień i niewiadomych.
    Co powinien zrobić? Nie może przecież zupełnie przestać się z nimi kontaktować. To nieuniknione, są przecież w jednej drużynie, w tym samym składzie, a z Aomine jest również w tej samej klasie. Jak może sprawić, by wszystko wróciło do normy, kiedy łączyła ich jedynie przyjaźń?
–    Tetsuya, spóźnisz się!- rozległ się ponownie głos mamy.
–    Już wstaję!
    Kuroko westchnął ciężko, odrzucając kołdrę. Przez dłuższy moment wpatrywał się w sufit, a następnie podniósł się i przetarł dłońmi twarz, by się rozbudzić. Była dopiero szósta rano, na siódmą trzydzieści zorganizowano zbiórkę przed szkołą. Miał więc jeszcze sporo czasu do wyjścia.
    Wstał z ociąganiem i sięgnął po przygotowane dzień wcześniej ubranie. Poranki bywały chłodne, lecz popołudniowe słońce grzało niemiłosiernie, dlatego zdecydował się na granatowe spodnie sięgające łydek oraz szarą koszulkę z kapturem. Po tym jak pościelił łóżko i przygotował torbę do zabrania, zszedł do kuchni do śniadanie.
    Nie był w stanie zjeść przesadnie dużo, dlatego ograniczył się do dwóch niewielkich kulek onigiri. Mama na szczęście była zbyt zajęta rozmową z tatą, by zwrócić uwagę na to, że jej syn zjadł tak mało, dlatego kiedy podziękował za posiłek, uśmiechnęła się tylko do niego i kazała uważać na wyjeździe.
    Chociaż Tetsuya, jak większość przeciętnych nastolatków w jego wieku zwykle posyłał matce pobłażliwe spojrzenie, gdy tylko wypowiadała to zdanie, tym razem z powagą skinął głową, obiecując sobie dostosować się do jej polecenia. Czuł się trochę jak żołnierz jadący na wojnę – wojnę z miłością – i z jednej strony trochę go to bawiło, z drugiej zaś przerażało.
    Dokładnie o godzinie siódmej trzydzieści osiem zjawił się na dziedzińcu szkoły, gdzie panował już mały tłok. Ogromne autokary stały zaparkowane przed bramą, podczas gdy trener rozmawiał z kierowcami, a kapitan drużyny gimnazjum Teikou wraz ze swoim zastępcą sprawdzali obecność.
    Błękitnowłosy wślizgnął się niepostrzeżenie do szeregu, mając nadzieję, że nikt nie zauważył jego spóźnienia. Ostatecznie i tak niewiele osób było w stanie go dostrzec, chyba że chodziło o Akashiego – bez względu na to jak bardzo się starał, przed bystrym okiem czerwonowłosego nie był w stanie się ukryć. Z tego właśnie powodu początkowo zamierzał ustawić się w szeregu Nijimury, jednak problem był taki, że do Akashiego miał małą prośbę.
–    Kuroko Tetsuya – powiedział Akashi, odnajdując na trzymanej w ręce liście jego nazwisko i stawiając przy nim haczyk.- Spóźniony – dodał, wbijając w niego spojrzenie czerwonych oczu.
–    Przepraszam, Akashi-kun, jakoś ciężko mi było dzisiaj wstać – przyznał szczerze Tetsuya.
–    No cóż, grunt, że dotarłeś – mruknął Seijuurou, sprawdzając na swojej liście, czy aby przypadkiem nikogo nie pominął.
–    Uhm, Akashi-kun? Czy w autokarze siadasz może z Nijimurą-senpai?
–    Nie, Nijimura siada z trenerem, żeby omówić szczegóły naszego treningu.- Akashi zaczepił długopis o podkładkę z listą zawodników.- Dlaczego pytasz?
–    Zgaduję, że z narzeczoną również nie usiądziesz?
    Akashi ledwie zdołał powstrzymać uśmieszek, który cisnął mu się na usta.
–    Obawiam się, że moja narzeczona nie jest zawodniczką naszej drużyny. Ani menadżerką – dodał na wszelki wypadek.- Serce Momoi jest już raczej zarezerwowane...
–    Naprawdę?
–    Nie wnikajmy w szczegóły.- Akashi postanowił wrócić do tematu.- O co chodzi, Kuroko?
–    Akashi-kun, skoro nie masz z kim siedzieć, to może usiądziesz ze mną?
–    Hmm?- Seijuurou spojrzał na niego.- Nie mam nic przeciwko. Czy mogę jednak wiedzieć, dlaczego nie usiądziesz z Aomine lub Kise?
–    Z tego samego powodu dla którego ty sam nie chciałbyś z nimi siedzieć.
–    Błyskotliwa odpowiedź.- Akashi uśmiechnął się lekko.- Zanieś swoją torbę do bagażnika. Do autokaru możesz zabrać ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak jedzenie i picie, oraz ewentualnie coś dla zabicia czasu podróży.
–    Dobrze.- Kuroko skinął głową, po czym wypełnił polecenie, zabierając ze sobą jedynie butelkę wody mineralnej. Co prawda spakował książkę, jednak przez wzgląd na prośbę, o której chciał porozmawiać z Akashim, postanowił zostawić ją w torbie.
    Kiedy obecność została sprawdzona i wszyscy zawodnicy siedzieli już wygodnie w swoich fotelach, autokary ruszyły w drogę, wprawiając podłoże w drżenie. Tetsuya przez dłuższą chwilę milczał, przyglądając się swojemu sąsiadowi. Dzięki praktycznym deseczkom przymocowanym do oparć foteli, które po obniżeniu tworzyły prowizoryczny stolik, Akashi mógł zająć się wypełnianiem papierów. Nie zwracał uwagi na Kuroko, zajęty zapisywaniem kartek swoim starannym pismem. Błękitnowłosy przyglądał się jego pracy niemal z przyjemnością – skupiona twarz Seijuurou wydawała mu się być niezwykle spokojna i łagodna.
–    Czyżbyś zapomniał spakować książkę, Kuroko?- zapytał nieoczekiwanie Akashi, nie przerywając swojej pracy.
–    Proszę?
–    Sądziłem, że zajmiesz się czytaniem podczas podróży.
–    Cóż... wziąłem jedną, ale zostawiłem ją w torbie.
–    Rozumiem. Na razie możesz wziąć moją, jeśli chcesz.- Wskazał na książkę w grubej oprawie, którą wsunął do torby przymocowanej pod deseczką.- Mam jeszcze trochę do zrobienia, więc póki co nie będę jej czytał.
–    Dziękuję, Akashi-kun, ale już ją czytałem. Po prostu poczekam, aż skończysz.
–    Aż skończę?- powtórzył Seijuurou, przerywając pisanie i patrząc na niego z zaskoczeniem.
–    Uhm... chciałbym z tobą porozmawiać.
–    Ah tak...- Akashi odłożył długopis i oparł się wygodnie o oparcie swojego fotela.- Zamieniam się w słuch.
–    Oh, to nie jest nic ważnego, poczekam, aż skończysz.
–    Hmm, no dobrze.- Akashi nie wydawał się być przekonany, jednak powrócił do przerwanej czynności i ponownie zaczął zapisywać kartki.
    Kuroko przyglądał mu się z ciekawością, czekając cierpliwie. Dopiero kiedy spostrzegł kartkę, którą Akashi położył na wierzchu stosiku, by zacząć ją wypełniać, drgnął nerwowo.
–    Uhm... Akashi-kun?- Kiedy Seijuurou spojrzał na niego pytająco, Kuroko przygryzł lekko wargę i wskazał ruchem głowy na kartkę.- To ty przydzielasz kto z kim będzie w pokoju?
–    Tak – potwierdził czerwonowłosy.
–    Wiesz, Akashi-kun... co do tego, o czym chciałem z tobą rozmawiać... to właśnie o przydział pokoi mi chodzi.
–    Ah tak?- Seijuurou oparł się wygodnie o oparcie swojego fotela.- Tak też myślałem, że twoja subtelna ucieczka od siedzenia w autokarze z Aomine lub Kise ma jakieś drugie dno. Czyżbyś się z nimi pokłócił?
–    Można tak powiedzieć.- Kuroko skrzywił się lekko.
–    Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło się, byś posprzeczał się z obojgiem naraz – zauważył Akashi.
–    Nawet z Aomine-kun rzadko się sprzeczałem, ale... teraz jakoś tak wyszło, że...- Tetsuya westchnął.- Jeśli to problem, żebym był w pokoju z tobą, to czy mógłbyś mnie przypisać do kogokolwiek innego? Nieważne, czy do pierwszego czy do drugiego składu.
    Akashi spojrzał na kartkę w zamyśleniu, przyglądając się słupkom do wypełnienia. Co prawda umówił się już z Nijimurą, że będą dzielili razem pokój, jednak ze względu na obowiązek pilnowania spokoju wśród ich kolegów z drużyny, powinni się raczej rozdzielić.
    Czerwonowłosy postukał długopisem w stolik, po czym do jednego z dwuosobowych pokoi na parterze wpisał nazwisko Kuroko oraz własne.
–    Dziękuję, Akashi-kun – powiedział Tetsuya, starając się nie odetchnąć z ulgą.- Od tej chwili mam u ciebie dług do spłacenia.
–    Ah tak?- Seijuurou uśmiechnął się lekko, przypisując do kolejnych pokoi następne nazwiska.
–    Oczywiście. W końcu z całą pewnością wolałbyś dzielić pokój ze swoją narzeczoną.
–    Hm.- Akashi przesunął wolną dłonią po ustach, jakby chcąc zetrzeć z nich uśmiech, który wydawał się umykać mu spod kontroli.- Masz rację, Kuroko. Zdecydowanie.

***

    Tetsuya musiał przyznać, że ośrodek sportowy, w którym mieli mieszkać przez najbliższy tydzień, zupełnie przerósł jego oczekiwania. Choć był to tradycyjny japoński budynek o imponujących rozmiarach, miał w sobie sprawny i solidny sprzęt do ćwiczeń oraz pokaźnych rozmiarów salę gimnastyczną. Kuroko nie mógł uwierzyć, że przyjdzie mu trenować w tak niezwykłym miejscu.
–    To miło ze strony właściciela, że udzielił naszej szkole pierwszeństwa jeśli chodzi o godzinę, w której rezerwujemy dla siebie salę gimnastyczną – stwierdził Kuroko, kiedy wraz z Akashim rozpakowywali się w swoim pokoju.
–    Ceni sobie przyjaźń z moim ojcem, stąd ta dobroć – powiedział Seijuurou.- Zgaduję, że ci się tutaj podoba?
–    Oh tak, zdecydowanie. Nie miałem pojęcia, że w tak wysublimowany sposób można połączyć tradycję z nowoczesnością.
–    Osobiście uważam, że mógłby darować sobie te czarne wazony w holu – rzekł z uśmiechem czerwonowłosy.- Moim zdaniem nie pasują do wystroju.
–    Nie zwróciłem na nie szczególnej uwagi, szczerze mówiąc – przyznał Kuroko, kładąc swoją książkę na stoliku.- Kiedy zaczynamy trening?
–    Za godzinę. Tyle powinno wszystkim wystarczyć by przyzwyczaić się do pokoi i zapoznać z otoczeniem. Ośrodek jest dość duży, nie chciałbym, żeby ktoś się tutaj zgubił pierwszego dnia.
–    Akashi-kun, wolisz spać po lewej, czy po prawej?
–    To dla mnie bez znaczenia – odparł Seijuurou.
–    W takim razie mój futon będzie po prawej, jeśli nie masz nic przeciwko.
    Czerwonowłosy odwrócił się od szafy, w której powiesił swój sweter, po czym przyjrzał się Kuroko. Chłopak układał swoje ubrania do środkowej szuflady w komodzie, uparłszy się, by pierwsza należała do Akashiego. Wyglądał na dość szczęśliwego z faktu, że może dzielić pokój z kimś innym niż Aomine i Kise.
–    Kuroko?- Akashi podszedł do niego i przysiadł na poduszce przy niskim stoliku, opierając łokieć o jego blat.- Chcesz ze mną porozmawiać?
–    Porozmawiać? O czym?- zapytał błękitnowłosy, patrząc na niego pytająco.
–    O Aomine. Albo o Kise. Albo o obu naraz.
–    Oh...- Kuroko zamknął powoli szufladę.- No tak. Na moment o nich zapomniałem.
–    Wybacz, że ci przypominam, ale jeśli wasza sprzeczka zakłóci trening...
–    Nie, nie, do niczego takiego nie dojdzie – zapewnił natychmiast Tetsuya.- Mam zamiar z nimi porozmawiać. Obiecuję, że zrobię to jeszcze w ciągu tej godziny... albo ewentualnie dwóch... lub popołudniu... ostatecznie wieczorem... albo jutro rano.- Z każdym kolejnym słowem jego mina rzedła coraz bardziej, aż w końcu chłopak zaczął wyglądać, jakby popadł w ciężką depresję. Akashi starał się nie komentować jego wyglądu, bojąc się, że to tylko pogorszy jego stan.
–    Pamiętasz, jak powiedziałem ci, że co prawda nie jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, ale zawsze jestem chętny cię wysłuchać?
    Tetsuya skinął głową.
–    Nie zmieniłem zdania. Nadal możemy porozmawiać, jeśli coś cię trapi. Wiem, że masz na uwadze dobro drużyny i nie chcesz, by nasz trening szwankował przez twoją sprzeczkę z przyjaciółmi, ale nie chcę również, żebyś się męczył i zmuszał do pogodzenia z nimi. Jeśli mogę jakoś pomóc, to zrobię to z chęcią.
–    Dziękuję, Akashi-kun, cieszę się mając twoje wsparcie.- Kuroko westchnął ciężko, przeczesując palcami włosy.- Myślę jednak, że tym razem muszę sobie sam ze wszystkim poradzić. W końcu i tak będę musiał z nimi porozmawiać, to nieuniknione.
–    Pomyślałem, że może jeśli się zwierzysz, będzie ci łatwiej.
–    Doceniam to, Akashi-kun – zapewnił Tetsuya.- Nie masz pojęcia jak bardzo jestem ci wdzięczny. Ale przecież nie zawsze będę mógł się komuś zwierzyć, prawda? Czasami trzeba samemu stawić czoła przeciwnościom i niebezpieczeństwu. Będę walczył, jak dziki lew.- Akashi zmarszczył lekko brwi, nie do końca pewien, czy Tetsuya mówi poważnie, czy tylko sobie żartuje.- Nawet jeśli wróg rzuci się na mnie i spróbuje zrobić mi krzywdę, będę kopał i gryzł tak, jak tylko ja potrafię. Poradzę sobie. Najpierw porozmawiam z Kise-kun.- Kuroko wstał, po czym odłożył swoją torbę do kąta, by nie zawadzała.- Kise-kun to mniejsze zło.
–    Skoro tak mówisz...- mruknął Seijuurou.- Za godzinę zbiórka w holu, idziemy biegać. Mam nadzieję, że do tego czasu zdążysz porozmawiać z Kise i przebrać się.
–    Tak.- Tetsuya skinął głową, a następnie wyszedł z pokoju.
    Prawdę mówiąc wcale nie miał ochoty spotykać się i rozmawiać z Kise. Blondyn zapewne będzie zadawał pytania. Wypyta go o Aomine i o to, co postanowił Kuroko. A przecież on nic nie postanowił. Zarówno w związku z wyznaniem ciemnoskórego, jak i relacją Tetsuyi i Ryouty. Przypuszczał, że powinien zakończyć ich „umowę”, lecz jednocześnie myślał, że to wcale nie jest potrzebne.
    Nie miał pojęcia co robić. I bardzo mu się ten stan rzeczy nie podobał.
    Ruszył powoli korytarzem przed siebie. Nie miał pojęcia gdzie znajduje się pokój Kise, dlatego póki co postanowił wyjść na zewnątrz i przewietrzyć się, mając nadzieję, że to pomoże mu zebrać myśli. Był świadom tego, że nie od razu znajdzie rozwiązanie dla problemu, z którym się borykał, ale jeśli okolica choć trochę zainspiruje go do działania...
    Wyszedł do ogrodu. Cieszyło go, że ośrodek sportowy nie skupiał się tylko i wyłącznie na najważniejszej funkcji, jaką miał pełnić, ale dbał również o przyjemne dla oka otoczenie. Ścieżka ułożona z kolorowych kamieni, prowadząca pośrodku zieleniejącej trawy, wiła się niczym tęczowy wąż, zakończona pomalowanym na czerwono mostkiem, prowadzącym na drugi brzeg stawu. Sam staw wypełniony był rybami różnej wielkości, przepływającymi niespiesznie pod wodnymi liliami. Tu i tam na grubych liściach siedziała żaba, rechocząc cicho.
    Tetsuya opadł na jedną z ławek, wbijając spojrzenie w drgającą taflę wody. Choć zbliżała się dopiero godzina dziesiąta, na dworze zrobiło się bardzo ciepło, jednak siedząc przy stawie, Kuroko mógł czuć delikatny chłód na skórze.
    Oparł się wygodniej o oparcie ławki, wzdychając. Przesuwał wzrokiem po zielonych liściach, jakby szukając w nich odpowiedzi na nurtujące go pytania, oczekując od nich pomocy w podjęciu decyzji.
    Czuł, że to będzie nie fair w stosunku do Kise, jeśli zaakceptuje uczucia Aomine. Jednak jednocześnie uważał, że skoro nie zaakceptuje Daikiego, nie ma też prawa akceptować Ryouty. Nie mógł któregoś z nich faworyzować, a nawet jeśli, to przecież z Aomine był bliżej. W gruncie rzeczy to właśnie ciemnoskóry znaczył dla niego więcej.
    Ale czy na pewno? Czy Kise przypadkiem nie stał się tak samo ważny? Przecież on również był jego przyjacielem, zdążyli się do siebie zbliżyć przez to, co ich połączyło.
    To wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane. Kuroko marzył tylko o tym, by jego problemy same się rozwiązały, żeby on mógł w końcu odetchnąć pełną piersią. Chciał, by wszystko wróciło do normy, by było tak tak jak dawniej, kiedy wszystkich łączyła tylko przyjaźń. By wszyscy byli zadowoleni i szczęśliwi. Czyżby prosił o zbyt wiele? Czyżby prosił o rzecz niemożliwą?
    Wzdychając z irytacją, błękitnowłosy wstał z ławki, postanawiając wrócić do pokoju. Teraz czuł się głupio, zdawszy sobie sprawę z tego, że naprawdę oczekiwał pomocy od otoczenia, naprawdę miał nadzieję, że pomoże mu ono zebrać myśli. Sam musi wziąć sprawy w swoje ręce.
    Zakończy to wszystko. Definitywnie. Odmówi zarówno Aomine jak i Kise, wyrazi gotowość, by unikać ich do czasu, kiedy obaj przestaną czuć do niego to, co czują. A potem znów będą przyjaciółmi, nikim więcej.
    Kuroko uśmiechnął się, zadowolony. No i czego tak się obawiał? Rozwiązanie było proste i miał je tuż pod nosem. Wystarczyło tylko zebrać się w sobie i nabrać stanowczości.
–    Akashi-kun, myślę, że już wiem jak mam...- zaczął Kuroko, wchodząc do ich pokoju, jednak urwał raptownie, gdy tylko przekroczył próg i wbił spojrzenie w leżącego na podłodze Akashiego.
    Oraz leżącego na nim Nijimurę Shuuzou.
    Tetsuya zastygł w bezruchu, patrząc wielkimi oczami na scenę, której był świadkiem. Sytuacja, w jakiej znaleźli się kapitan drużyny koszykarskiej Teikou oraz jego zastępca, była zdecydowanie jednoznaczna – bo cóż innego mogłaby oznaczać dłoń czarnowłosego, wsunięta pod koszulkę Seijuurou, oraz ich złączone w namiętnym uścisku usta?
–    Kuroko...?- Oczy Akashiego rozszerzyły się w zdumieniu, gdy spostrzegł, że zostali nakryci. W jego spojrzeniu widać było niepewność i narastającą panikę.
–    Ja... ja przepraszam...- wymamrotał błękitnowłosy, pospiesznie wycofując się z ich pokoju.
–    Nie, Kuroko, czekaj!- zawołał za nim Akashi.- Kuroko, proszę!
    Jednak Tetsuya nie zwrócił na niego uwagi. Zasłoniwszy dłonią usta, jakby bojąc się, że wyrwie się z nich niekontrolowany dźwięk, ruszył szybko korytarzem, po czym wybiegł na zewnątrz, ignorując nawoływanie swojego wicekapitana.
    W tamtej chwili pierwszy raz od bardzo dawna chciał naprawdę zniknąć.

7 komentarzy:

  1. Czy ty jesteś normalna?! Przerwać w takim momencie?! Ja teraz przez tydzień będę tu wchodziła po kilka razy dziennie ( nie żebym i tak tego nie robiła bo nie robię. Wcale. Co to to nie. Może tylko czasami. Troszeczkę. Ale tak ociupinkę.) i sprawdzała czy nie dodałaś chociaż akapitu. Nie przerywa się po czymś takim. Zgłaszam sprzeciw i strzelam focha z przytupem i melodyjką.

    Tak w ogóle to świetnie piszesz i czytam twoje teksty od bardzo dawna ale raczej nie komentuje. Chyba jeszcze ani razu nie skomentowałam. Cóż zawsze musi być ten pierwszy raz a moje oburzenie dziś sięgnęło zenitu.

    PS kocham to opowiadanie ale cii ≧ω≦

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę częściej Cię oburzać, skoro dzięki temu zmuszam Cię do komentowania xDD
      Szczerze mówiąc, w tym rozdziale W OGÓLE nie miało być Akashiego, a skończyło się na tym, że aż za bardzo się na nim skupiłam... no ale dobra, w następnym rozdziale Kuroko tajemniczo zaginie, znajdą jego zwłoki i... ugh, stop spoiler ~
      Żartuję, oczywiście : D
      ... prawie : D
      Cieszę się, że postanowiłaś jednak skomentować rozdzialik! Dziękuję bardzo i pozdrawiam cieplusio ^^ :3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Bosz! Umieram.
      To co się dzieje w BT to jakaś masakra gejowska!
      NIJIAKA @-@ AA 《33《3《3《4《《《
      Nie no Yuuki! Pozytywnie mnie zaskoczyłaś!
      Ja tu cała drżę na myśl o tym, że chcesz walnąć AkaKuro (chyba bym się popłakała) a ty mi tutaj takie śliczne NijiAka<3
      No po prostu dziękuję i kocham!
      Do tego cierpliwie czekam na AoKuro :)
      Aoś! Walcz o tetsuye!!!

      ~Nienawidzę komentować na telefonie :(

      Weny i pozdrawiam :>

      Usuń
  3. Co? Gdzie? Ja chce więcej!!!
    Ach, zakończyć w takim momencie, czuję niedosyt, a Ty jeszcze podsycasz moje pragnienie. Jednak jak wytrwały wojownik na zielononiebieskiej (nie wiem co piszę) drodze cierpliwości, wśród strug różowego deszczu ponagleń zapotrzebowanej duszy(naprawdę nie wiem co pisze) będę czekać, życząc śnieżnobiałej weny spływającej ze szkarłatnego nieba. (Taa, chyba się w główkę uderzyłam)
    Pozdrawiam, Anuida.
    Łiiii! (mały triumf, pierwszy raz się podpisałam)
    Jeszcze raz pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kon-ban-waa!!! ~Kiedyś trzeba się przywitać~

    Otóż tak... Na rozdzialik czekałam niecierpliwie... Nieukrywam, że to jedna z moich najnajnajulubieńszych serii ^^ <3 [Pierwsze miejsce razem z Cierniami i calutką Modą na Uke *-*]... Ale w końcu dane było mi go przeczytać! ヽ(*⌒∇⌒*)ノ I wyszedł WSPA-NIA-LE ^°^ Czytałam poprzednie komentarze i ogromnie się cieszę, że jednak skupiłaś się na Akashu ^o^ Bez tego nie byłoby epickiej sceny na koniec xD Mój biedny Kurokocchi :c Moje najukochańsze słoneczko. Wyszedł się przewietrzyć, wszystko przemyśleć... Kiedy poukładał sobie cały bałagan w główce i myśli, że wszystko jest już wporządku- A tu dup xD Hot sceny się zaczynają, haha fail x,D
    Wspominałaś w poprzednim rozdziale o pewnej osobie... Analizując wszystko w moim, przegrzanym już od szkoły i raczej nie działającym dobrze, umyśle oraz składając do kupy zachowanie Tetsu nasuwa mi się jedno pytanie... Czyżby Kuroko nie odwzajemniał uczuć Kise i Aomine, gdyż jego niebieskie serduszko należy do Absoluta??? :OOO To tylko teoria, mam jakieś 15% pewności XD Jeez, gadam jak L xD za dużo Death Note'a...

    Zabij mnie, uduś, potnij, powierz Akashiemu z Cierni, ukarz mnie, bo dopiero zebrałam się w sobie, aby cokolwiek skomentować >.< Czytam wszystkie twoje cudeńka już od.... Yyy.... Yy.... Yyym... Jakiś tydzień od opublikowania pierwszego rozdziału Cierni? :O Coś w tym guście xD To był taki smutny a za razem piękny dzień :') Miałam niedobór KiKuro, przeszukiwałam internety no i w końcu natknęłam się na tą wspaniałą skarbnicę opowiadań *-* Tak więc wybierz sposób ukarania mnie, jestem gotowa na wszystko, Yuuki-san!!! :<

    Kończę mój komentarz, gdyż, iż, ponieważ, bo jutro chcąc lub nie chcąc trza do szkoły iść :c Tak więc przesyłam duuużo weny do nadrobienia zaległości! ^^ I cieplutkie uściski c(^-^c) + Pozdrowienia od Kurokocchiego!

    ~Leniwa, ale wierna czytelniczka - Zuchii ^^

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń