[BT] Rozdział siedemnasty

    Tetsuya zapomniał na chwilę, gdzie się znajdował i jak tam trafił. Nie potrafił zrozumieć, jak to się stało, że przestał myśleć o czymkolwiek, a skupił się jedynie na dotyku ust Aomine. Choć nie minęło wiele czasu odkąd Daiki ostatni raz go pocałował, błękitnowłosy miał wrażenie, jakby na nowo poznawał ich smak.
    Odrobinę twarde, a jednak zaskakująco delikatne. Jak to możliwe, że coś, czego zdecydowanie nie powinien robić, było tak przyjemne, tak pociągające?
    Ciepłe dłonie Aomine, przesuwające się pod wodą po nagiej skórze Kuroko sprawiały, że miejsca, których dotknął, stawały się gorące. Chłodna woda w żadnym stopniu mu nie pomagała, czuł, że robi mu się coraz cieplej, jego ciało powoli płonęło w uścisku ciemnoskórego.
    Aomine starał się nie spieszyć. Przeczuwał, że jeśli kolejny krok postąpi zbyt szybko, czar pryśnie, a Tetsuya odsunie się, odepchnie go i odejdzie, raz na zawsze zrywając z nim jakiekolwiek łączące ich relacje. Chociaż rozpierała go energia, a namiętność i pożądanie rosły z każdą chwilą coraz bardziej, powstrzymywał się przez gwałtownością.
    Nie mógł uwierzyć w to, że Kuroko odwzajemnił pocałunek. Po raz pierwszy mógł poczuć jego język w swoich ustach, ostrożnie i jakby niepewnie stykający się z jego. Miękkość jego warg, gładkość skóry jego twarzy. Podobało mu się nawet to subtelne uczucie, kiedy trącali się nosami.
    Kiedy Tetsuya uniósł powoli ręce i objął Aomine za szyję, nieco bardziej wpijając się w jego usta, Daiki miał wrażenie, że lada moment oszaleje. Uniósł lekko do tej pory zamknięte powieki, przyglądając się Kuroko, chcąc przekonać się na własne oczy, że wciąż całuje się właśnie z nim, że to on sam wychodzi z inicjatywą, by okazać mu więcej czułości. Tak, to był on. Kuroko Tetsuya, z lekko zmarszczonym czołem, wzdychając cicho wpił się w jego wargi, zachłannie przesuwając językiem we wnętrzu jego ust, jakby niecierpliwiąc się w oczekiwaniu na spotkanie z językiem Aomine.
    Jeśli tak dalej pójdzie, z pewnością stracą świadomość do reszty i utopią się w tym jeziorku.
–    Tetsu...- westchnął Aomine, pozwalając sobie przesunąć dłoń na jego udo. Uniósł je lekko, kładąc sobie na biodrze i dając tym samym znać błękitnowłosemu, by objął go nogami w pasie. Kuroko nawet się nie zawahał, nie protestował. Od razu posłusznie wykonał niewypowiedziane polecenie.
    Aomine przesunął dłonią po jego kręgosłupie, stopami odnajdując grunt. Cieszył się, że nie popłynął na tyle głęboko, by go pod sobą nie mieć. Dzięki temu mógł powoli przeć na przód, z Kuroko w ramionach, w kierunku brzegu. Gdy zbliżył się do niego wystarczająco, powoli opadł na kolana, następnie przesunął się jeszcze odrobinę, by móc ułożyć na jasnym piasku Kuroko. Tetsuya wciąż był zanurzony w wodzie, jednak tylko do klatki piersiowej, dzięki czemu mógł położyć się na plecach bez obaw, że zachłyśnie się wodą.
    Daiki natychmiast nakrył sobą jego blade, odrobinę drżące ciało. Znów zaczął go całować, ciesząc się dotykiem dłoni Kuroko, które ostrożnie sunęły po jego ramionach.
    Tetsuya czuł się nieziemsko. Ogarniało go przyjemne ciepło, rozchodzące się po całym jego ciele i powoli kumulujące się w jego kroczu. Wiedział, co to oznacza, ale w tamtej chwili w ogóle nie zwracał na to uwagi, zbyt zajęty smakowaniem ust swojego przyjaciela. Nie miał najmniejszej ochoty się od nich odrywać, nie miał najmniejszej ochoty przerywać ich pieszczot. Nie chciał wracać do ośrodka, ani iść na trening – chciał cały dzień spędzić nad tym niewielkim jeziorkiem, w towarzystwie Aomine, w jego ciepłych ramionach. Nie obchodziło go, że w tej kombinacji był na dole, nie przejmował się, że grał rolę dziewczyny. Wszystko, co nie dotyczyło przyjemności, jaką odczuwał, nie miało dla niego żadnego, nawet najmniejszego znaczenia.
    Aomine był wyraźnie zadowolony z tego obrotu sprawy. Pomrukując cicho i wzdychając, oddawał się bez reszty całowaniu ukochanych ust, mając wrażenie, że już zaczął się od nich uzależniać. Wciąż nie był pewien, na jak wiele może sobie pozwolić, dlatego póki co prawym przedramieniem opierał się o piasek obok głowy Kuroko, lewą dłoń zaś trzymał na jego biodrze.
    Ale nie na długo. Wiedział, że prędzej czy później ośmieli się ruszyć dalej, nawet jeśli wydawać by się mogło, że Tetsuya oczekuje tylko i wyłącznie całowania. Jednak kiedy ciemnoskóry poczuł pod sobą narastające podniecenie swojego przyjaciela, ostrożnie przesunął dłoń na jego brzuch i zaczął głaskać go delikatnie palcami.
    Jak można się było spodziewać, Kuroko uśmiechnął się lekko, czując łaskotki. Przygryzł wargę Daikiego, by ukarać go za ten gest, choć dobrze wiedział, że ciemnoskóry potraktuje to tylko i wyłącznie jako pozwolenie na dalszy krok. W tamtym momencie Tetsuya był pewien, że tego chce, pragnął dotyku Aomine, pragnął jego ciepła i delikatności, pragnął jego czułości...
    Jednak kiedy niebieskooki wsunął powoli dłoń w jego bokserki, Kuroko spiął się nieco i oderwał od jego ust, rumieniąc się na twarzy.
–    Uhm... chyba nie powinieneś...
–    I tak nie możemy wrócić w tym stanie – szepnął ochryple Daiki, niezbyt zadowolony z faktu, że Tetsuya przerwał mu w najlepszym momencie. W końcu wielokrotnie wyobrażał sobie, że dotyka go tam, gdzie nie dotknął go jeszcze nikt inny. Teraz miał okazję, i jak nigdy przedtem pragnął spełnić swoje małe, skryte marzenie.
–    Ale to nie jest właściwe...- jęknął Kuroko, kryjąc twarz w dłoniach.- Aomine-kun, rzeczy, które teraz robimy... jeśli ktoś nas zobaczy...
–    Nikogo tu nie ma – powiedział Aomine, rozglądając się uważnie wokół.- Wszyscy zajęci są rozpakowywaniem i przyzwyczajaniem się do ośrodka. Jesteśmy tutaj tylko ty i ja. Zresztą...- Daiki uśmiechnął się nonszalancko.- Jesteś zawodnikiem widmo, Tetsu. Ciebie nie zauważą, co najwyżej pomyślą, że ten głupi zboczeniec Aomine masturbuje się nad jeziorem.
–    Głupek...- sapnął ze śmiechem Kuroko, zerkając na niego spomiędzy palców. Ostatecznie odsunął dłonie, przełykając nerwowo ślinę.- Nie myśl, że...
–    Nie myślę – przerwał mu Aomine z powagą. Nachylił się nad nim, cmokając jego usta.- I ty też nie myśl, Tetsu.
    Kuroko otworzył usta, chcąc mu odpowiedzieć, jednak po chwili zrezygnował i, westchnąwszy ciężko, skinął tylko głową. Nie mógł uwierzyć w to, że ma tak słabą wolę i poddaje się ciemnoskóremu przyjacielowi, ale...
    Postanowił pójść za jego radą i po prostu przestać myśleć.
    Aomine tymczasem niemal z radością powrócił do przerwanego całowania. Znów wpił się w delikatne usta Kuroko, i choć dostał oficjalne przyzwolenie, nadal nie chciał się z niczym spieszyć. Wolał nie ryzykować, że błękitnowłosy w ostatniej chwili zmieni zdanie.
    Ostrożnie wsunął dłoń do jego bokserek, palcami macając twardniejącego członka. Widział go już nieraz, często oglądał go ukradkiem, gdy upewniał się, że nikt go na tym nie nakryje, łącznie z Tetsuyą. Wiedział, że nie jest przesadnie dużych rozmiarów, ale i tak chciał dowiedzieć się, czy bez problemu zmieściłby się w jego dłoni.
    Teraz otrzymał odpowiedź na to pytanie.
    Penis Kuroko w zwodzie wydawał się być o wiele większy niż normalnie widywał go Daiki. Chłopak zdziwił się nieco – co prawda wiedział po sobie jak działa ta część męskiego ciała, ale mimo to będąc świadkiem reakcji Tetsuyi, naprawdę go to zaskoczyło. Nie miał jednak zamiaru zaprzestać pieszczot.
    Zaczął powoli przesuwać dłonią po całej jego długości, po chwili skupiając się na delikatnym ściskaniu jąder, potem znów wracając do wcześniejszej pieszczoty. Był tak zdenerwowany i zaabsorbowany tym, na co Kuroko mu pozwolił, że nie miał pojęcia, co robić, jak sprawić mu przyjemność. W tym jednym momencie zdążył zapomnieć w jaki sposób sam się pieścił, co po kolei robił, jak się dotykał.
    „Myśl, ty skończony durniu”, skarcił się w myślach, „Być może to twoja jedyna szansa!”.
    Mając na uwadze tę subtelną prawdę, oczyścił umysł i skupił się na chłopaku leżącym pod nim. Kuroko nie miał już siły odpowiadać na pocałunki, zagryzał teraz wargę, rumieniąc się i oddychając głęboko, starając się nie patrzeć ani w dół, ani na twarz swojego przyjaciela. Wyglądał tak kusząco, że Aomine tylko ostatkiem woli powstrzymywał się przed zagryzieniem płatka jego ucha, czy delikatnej, bladej skóry szyi, którą Tetsuya mu prezentował.
    Nie omieszkał jednak jej nie pocałować.
    Przesuwając po niej ustami, z lubością wsłuchiwał się w drżące westchnienia i ciche jęki Kuroko, z przyjemnością przyglądał się, jak błękitnowłosy wygina ku niemu swe drobne ciało, ocierając się klatką piersiową o jego tors. Sapnął głośno, gdy ich sutki złączyły się na moment. Ledwie wytrzymywał to napięcie, jego własny członek pulsował dziko, domagając się pieszczot.
–    Tetsu...- wychrypiał Aomine, całując delikatnie jego policzek.
    Kuroko był u szczytu wytrzymałości. Zagryzając wargę, pojękiwał cicho i poruszał nerwowo biodrami, sam wsuwając i wysuwając członka z dużej, ciepłej dłoni ciemnoskórego. To był pierwszy raz w jego życiu, gdy tak intensywnie odczuwał własne pożądanie i nie był w stanie powstrzymać się od ulżenia sobie.
–    Zaraz... s-skończę...- jęknął, zażenowany.
–    Uhm...- Aomine przełknął ciężko ślinę, przerwał na moment pieszczotę, by na kilka centymetrów zsunąć z siebie swoje bokserki. Następnie obniżył również te Kuroko, ustawił się w wygodniejszej pozycji, dotykając swoim penisem jego męskości. Westchnął, gdy ich rozgrzane członki połączyły się.- Dotknij mnie, Tetsu...- wyszeptał mu do ucha, niecierpliwie poruszając biodrami.
    Tetsuya wahał się przez krótki moment. Zagryzł wargę, próbując przywrócić zdolność myślenia, jednak marne były tego skutki. Pokonując zawstydzenie, dotknął dłonią ich członków i, starając się nie jęknąć, zaczął poruszać nią po całej ich długości. Nie było to do końca wygodne, ponieważ penis Aomine był kilka centymetrów dłuższy od niego, ale ciemnoskóry wydawał się być zadowolony z pieszczoty. Nakrył swoją dłonią dłoń Kuroko i poruszał nią wraz z nim, oddychając coraz szybciej.
    Czy to działo się naprawdę? Czy może zasnął w trakcie pływania, unosząc się plecami na wodzie i chłonąc letnie promienie słońca? A może to udar słoneczny, albo fatamorgana? Gdzieś w głębi siebie zadawał sobie te pytania, chociaż dobrze wiedział, że wszystko, co działo się tego dnia nad tym jeziorem, było najprawdziwszą prawdą, było realne w każdym calu. Każde wypowiedziane słowo, każdy dotyk, każdy oddech i każdy jęk. Wszystko działo się w rzeczywistości. Aomine nie chciał tego kończyć, pragnął, by ta chwila trwała wiecznie. Obawiał się, że kiedy dobiegnie ona końca, Kuroko odejdzie, jakby nic się nie stało, znów zacznie go ignorować, tym razem postanowi unikać go na dobre, by Daiki zapomniał o uczuciu, którym darzy błękitnowłosego.
    Nawet, jeśli nic by to nie dało.
–    Aomine...kun...- szepnął Kuroko, wsuwając dłoń w jego włosy i unosząc się lekko. Nie przerywając pieszczoty, wpił się po raz ostatni w jego usta, składając na nich pełen głodu i zachłanności pocałunek.
    Oboje doszli w tym samym momencie, tryskając białawą substancją na brzuch Kuroko. Tylko dzięki wciąż złączonym ustom udało im się nie krzyknąć, ani nie jęknąć zbyt głośno. Dopiero gdy oderwali się od siebie, odetchnęli głęboko i, dysząc, opadli ciężko na miękki, jasny piasek.
    Kuroko czuł się zażenowany i zawstydzony. Wiedział, że nie powinni byli robić takich rzeczy, ale jednocześnie miał wrażenie, że wcale tego nie żałował. Czuł się spełniony, i do pewnego stopnia nawet szczęśliwy.
    Podciągnął swoje bokserki i przesunął dłonią po brzuchu, by zmyć z niego swoją oraz Aomine spermę. Ciemnoskóry przez dłuższy czas wpatrywał się w czyste, pogodne niebo, dopiero później odwrócił głowę w kierunku swojego przyjaciela i przyglądał mu się z niepokojem, zastanawiając się, czy Tetsuya go nienawidzi.
–    Powinniśmy wracać – powiedział Kuroko.- Myślę, że jednak naprawdę nie powinienem omijać treningu.
–    Tetsu?
    Błękitnowłosy spojrzał na niego pytająco, jednak szybko odwrócił wzrok, czując, że jego policzki płoną.
–    Nienawidzisz mnie teraz, prawda?- zapytał cicho Daiki, spuszczając głowę. Zaśmiał się słabo.- To oczywiste, w końcu przed chwilą mówiłem, że Kise cię wykorzystał, a teraz zrobiłem dokładnie to samo. A właściwie to coś gorszego... Rozumiem, że to koniec naszej przyjaźni, i chcesz odizolować się ode mnie...
–    Aomine-kun, nie zrobiliśmy niczego, czego sam bym nie chciał – przerwał mu Tetsuya, wciąż na niego nie patrząc.- Nie musisz obawiać się, że znów zacznę cię ignorować, ale... nie mogę powiedzieć, że to, co właśnie zrobiliśmy, miało duże znaczenie. To znaczy... miało – poprawił się z westchnieniem.- Z nikim innym nie zrobiłbym tego, chyba nawet z Kise-kun... Sam nie wiem. Po prostu... muszę to przemyśleć.
–    Jasne, nie spiesz się – powiedział Aomine.- Pamiętaj, że nie chcę cię naciskać, ani nic. To, co się przed chwilą stało, było pod wpływem chwili, nie musisz brać tego pod uwagę, kiedy będziesz podejmował decyzję. No i... przede wszystkim, nie oczekuję, że odwzajemnisz to, co czuję.
–    Dziękuję, Aomine-kun – mruknął Kuroko, wstając.- I przepraszam za... za wszystko.

***

    Choć Tetsuya wyszedł z ośrodka sportowego po to, by przemyśleć wszystko raz jeszcze i uspokoić nerwy, powrócił do niego w dwa razy gorszym staniem.
    Powłócząc nogami niczym zombie, przeszedł niezauważony przez dziedziniec. Menadżerka ich drużyny, Momoi, stała nieopodal, przygryzając wargę i rozglądając się wokół ze zmarszczonymi brwiami, wyraźnie szukając czegoś, bądź kogoś – prawdopodobnie wypatrywała właśnie ich, spóźniających się na trening.
    Kuroko miał nadzieję, że nie zostanie wyrzucony z drużyny za to spóźnienie. Kąpiel w jeziorku była dość głupim pomysłem nie tylko przez to, w jaki sposób się zakończyła, ale również przez wzgląd na mokre ubrania. Nie chcąc wracać w takim stanie, Kuroko przez ponad dwadzieścia minut siedział na słońcu, czekając, aż jego ciepłe promienie osuszą nieco jego bieliznę. Aomine wciąż siedział w wodzie tuż obok, jednak nie rozmawiali zbyt wiele.
    Priorytetem dla Tetsuyi było teraz przebranie się i udanie do kapitana, by przeprosić za spóźnienie. Wiedział, że to będzie jedna z gorszych atrakcji tego dnia – nie dlatego, że nie chciał przepraszać, ale ponieważ wolał uniknąć bezpośredniej konfrontacji zarówno z nim, jak i z Akashim.
    Choć było oczywistym, że teraz miał na głowie o wiele poważniejsze problemy.
–    Kurokocchi?- Nagle na korytarzu pojawił się wysoki chłopak o blond czuprynie włosów. Podszedł do niego z nieco zaniepokojoną miną.- Coś się stało? Akashicchi cię szukał, wyglądał na trochę przestraszonego...
–    Ah... wyszedłem na chwilę – bąknął Tetsuya, nie patrząc na niego.- Musiałem się przewietrzyć.
–    Hmm, rozumiem.- Ryouta przyglądał mu się w milczeniu przez krótką chwilę.- No nic, trening trochę się opóźnił, bo wyszły jakieś drobne komplikacje z naszym pobytem tutaj. Trener już rozmawia z właścicielem.
–    Mhm. Więc... nie spóźniłem się?
–    Nie, nie spóźniłeś.- Model uśmiechnął się do niego lekko.- Ale i tak powinieneś zgłosić się do Akashicchiego, szukaliśmy ciebie i Aominecchiego... a właśnie, gdzie on jest?
–    Nad jeziorem – odparł Kuroko.- Nie wiem, czy będzie mu się chciało wrócić na trening... a z Akashim-kun nie bardzo chcę teraz rozmawiać. Czy wiesz, gdzie znajdę Nijimurę-senpai? Wolę zgłosić się do niego, a potem zrobić rozgrzewkę...
–    Eh...? Kurokocchi, nie wiem, czy to dobry pomysł...- wymamrotał Ryouta.- Nie wiem, czemu nie chcesz się spotkać z Akashicchim, ale on wyglądał na trochę zmartwionego, więc chyba powinieneś mu się chociaż pokazać. To on chciał się z tobą zobaczyć, nie Nijimura-senpai...
–    Mniejsza o to, wolę zgłosić się do kapitana.
–    Cóż...- Słysząc uparty ton błękitnowłosego, Kise postanowił więcej się z nim nie sprzeczać.- Widziałem go jakiś czas temu jak idzie na salę gimnastyczną. Może tam go znajdziesz.
–    Dobrze. Dziękuję, Kise-kun.
    Kuroko wyminął go i ruszył dalej korytarzem. Ryouta nie był zbyt zadowolony z ich rozmowy – pierwszej od ponad tygodnia, w końcu Tetsuya zupełnie niespodziewanie, nie podając żadnego powodu i nie wyjaśniając niczego, po prostu przestał się do niego odzywać. Wyglądało na to, że Kise zrobił coś złego, jednak widząc w jak wisielczym humorze jest Kuroko, wolał go o to jeszcze nie pytać.
–    Kise-kun.
    Model zatrzymał się w pół kroku, zaskoczony. Odwrócił, patrząc z zaciekawieniem na Kuroko. Błękitnowłosy odwrócił się powoli, dłonie zaciskając w pięści. Jego usta tworzyły prostą, wąską linię tak długo, dopóki nie otworzył ich z wahaniem, unosząc w końcu wzrok na twarz Ryouty.
    Już wiedział, o co chodziło. Ale, uśmiechnąwszy się do niego łagodnie, pozwolił mu mówić.
–    Przepraszam – mruknął Kuroko.- Kise-kun, przepraszam cię. Jesteś moim przyjacielem, bardzo cię lubię i doceniam, co do tej pory dla mnie robiłeś i znosiłeś. Dziękuję ci również za to, co do mnie czujesz. Wybacz, że mówię o tym na środku korytarza...
–    Nie przejmuj się, Kurokocchi, nikogo tu nie ma, większość wyszła do ogrodu.- Ryouta nie przestawał się uśmiechać, nie chcąc wprawić Tetsuyę w zakłopotanie.- Nie męcz się z tym, Kurokocchi, wyrzuć to z siebie. Przecież ci mówiłem, że możesz zrobić to w każdej chwili.
–    Do tej pory czułem się przy tobie naprawdę szczęśliwy – westchnął Kuroko.- Naprawdę, Kise-kun. Ale obawiam się, że... że tak być nie może. Mam na myśli ten cały nasz „układ”. Powinniśmy go przerwać, tak będzie dla nas lepiej. Rozumiem, że w pewnym sensie obaj czerpaliśmy z tego korzyść, ale w ostateczności przyniesie nam to jedynie same problemy. W pewnym sensie już przyniosło...- Kuroko znów westchnął, tym razem nieco ciszej. Uspokoił się odrobinę, kiedy wyrzucił z siebie ciężar, jaki nosił. W dodatku wyglądało na to, że Ryouta naprawdę go rozumiał. Choć uśmiechał się nieszczerze, z jego oczu można było ujrzeć wyrozumiałość.
–    W porządku, Kurokocchi, jak sobie życzysz.- Kise podszedł do niego i chwycił delikatnie jego podbródek, unosząc głowę do góry.- Nie byliśmy przecież w związku. Przez jakiś czas pewnie będę za tym tęsknił, ale nie będę płakał. To był tylko układ, nic więcej. W żaden sposób nie zraniliśmy siebie nawzajem, więc nie zniszczy to naszej przyjaźni, prawda?
–    Prawda – potwierdził Tetsuya.
–    No, więc nie smuć się więcej, Kurokocchi!- zawołał radośnie Kise.- Wracam do swojego pokoju, muszę zająć szufladę w komodzie, zanim Aominecchi rozłoży mi tam swoje gazetki z Mai-chan!
–    Dobrze... Kise-kun!
    Ryouta, który odwrócił się już, by odejść, ponownie spojrzał na Kuroko z pytaniem w oczach.
–    Jest coś jeszcze...- Błękitnowłosy wziął głęboki oddech i, dla pewności, że nikt go nie usłyszy, podszedł do Ryouty. Zniżył głos do szeptu. - Nie zrywam tego układu tylko dlatego, że to najlepsze wyjście, ani dlatego, że moglibyśmy kiedyś przez to cierpieć. Ja... czuję się nie fair wobec ciebie.
–    Nie fair?- powtórzył blondyn.
–    Tak.- Kuroko skinął lekko głową.- Ponieważ przed chwilą ja... ja i Aomine-kun... Ugh, nie chcę się wdawać w szczegóły.- Tetsuya zarumienił się lekko.- Wybacz mi, Kise-kun. Ja i Aomine-kun dosyć niedawno... zbliżyliśmy się do siebie.
–    Eh...?
–    Nad jeziorem... byłem zdenerwowany i... jakoś tak zaczęliśmy się całować, a potem na brzegu... Przepraszam, to zbyt zawstydzające i w ogóle niewłaściwe, by opowiadać o tym właśnie tobie...- Kuroko westchnął ciężko, zamykając oczy.- Jeszcze raz przepraszam, Kise-kun. Pójdę się przebrać. Przepraszam.
    Tetsuya odwrócił się na pięcie i ruszył szybko korytarzem, chcąc jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Pozostawił za sobą wciąż stojącego w miejscu Kise, patrzącego za nim dość bezradnym wzrokiem. Po chwili jednak jego wzrok stwardniał, usta zacisnęły się w wąską linię, a on sam zacisnął dłonie w pięści.
    Odwrócił się na pięcie i ruszył w poszukiwaniu Aomine.

8 komentarzy:

  1. Yuuki senpai jak zwykle wspaniały rozdział ^.^ aż się mi smutno zrobiło z powodu Kisi @_@ dlaczego mi to robisz i tylko 21 rozdziałów ;___;(powiedziała ta która może chodnik przed Yuuki i jej talentem pisarskim @_@) ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ROZUMIEM CIĘ Z TYM SMUTKIEM Z POWODU KISI, WIERZ MI ;___________;

      Usuń
    2. Ja również ;-; Ogólnie opowiadanie wspaniałe, ale końcówka to nóż w serce :< Biedny Kisecchi ;___;

      Usuń
  2. Brawo! Teraz dodaj jeszcze jeden i jeszcze. I tak codziennie :)
    Cud, miód i orzeszki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam! Czekałam! Czekałam!
    Czekałam aż Kise albo Akashi wpadną nad jeriozko podczas seksów Kuroko i Aomine. No i gdzie to było?! A Ty, Tetsu, a idź mi stąd, takiś głupi, żeby o tym Kise opowiadać! Pogięło cię do reszty? Nie no, spodziewałam się po tobie czegoś innego. Ja rozumiem, ze chcesz być szczery i te sprawy, ale no...!!
    *rozkłada czerwony dywan dla Yuuki ♥*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba tylko mi nie jest żal Kisi. Tylko troszkę, cały czas czekałam na moment Aokuro <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Melduję, iż przeczytałam. Ale z tym można poczekać. Najpierw tulaski za idealną dobranockę i zniszczenie nudy, która cały dzień mi towarzyszyła <3
    Teraz przejdę już do tej normalniejszej(?) części komentarza.
    Rozdział, jak zwykle, wspaniały. Chociaż ja tam trochę bardziej kibicuję Kisielkowi, ale to już nieważne.
    Jestem niesamowicie ciekawa, co wyjdzie ze spotkania Akasha i Kuroko. To w końcu rzadkie zjawisko, by Sei był zmartwiony. Ale yaaay~! Tak bardzo NijiAka *nie obraziłaby się, gdyby było tego paringu więcej* *Q*
    Co tu dużo mówić. Super. Po prostu super. Czekam na dalszy rozwój akcji.
    Wenki :3

    Nożyczki z Tobą ✂
    ~Yuni

    OdpowiedzUsuń
  6. Miód malina!
    Ahomine, szo ty robisz Tetszu? XD
    Zgaduję, że skoro Kise zacisnął pięśi, będzie wojna!

    Szef wydaje rozkaz napisania zacnego rozdziału z walką~!
    Kim jest szef? - Nie wiem, Yuuki-san, nie wiem... XDD

    Czekam na "Ciernie"~!
    Pozdrawiam i życzę weny.
    ~Arisu.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń