[Chryzantema] Rozdział czwarty

    Następnego dnia przez większą część czasu byłem niezbyt przytomny. Chociaż wciąż usługiwałem Magnolii, poprawiałem jej wygląd, układałem na nowo posłanie i pilnowałem czasu, jaki mogli spędzać z nią klienci, byłem nieobecny duchem.
    Moją głowę zaprzątały myśli o tym, że także moje ciało w końcu zostanie sprzedane. Wciąż zadręczałem się uczuciem niepokoju, dreszczem strachu przed czym, co z całą pewnością mnie czekało, i na co w dodatku sam musiałem się zgodzić. Rozmyślając nad tym do późnej nocy, ostatecznie doszedłem do wniosku, że Reo ma rację – im szybciej to zrobię, im szybciej wykorzystam sytuację, by zrobić to z kimś, kto będzie dla mnie delikatny, tym lepiej to zniosę.
    O ile w ogóle mogłem tak powiedzieć. Bo przecież chodziło tu o coś wyjątkowo intymnego, a na dodatek grzesznego. Mężczyźni lubujący mężczyzn, ich płaskie nagie klatki piersiowe i członki... czy naprawdę można gustować w takich rzeczach, skoro posiada się je samemu? Czymże różni się to od własnoręcznego sprawiania sobie przyjemności?
    Chociaż w myślach narzekałem na swoją sytuację, w głębi duszy wiedziałem, że w obecnej sytuacji mogłem cieszyć się, że nie jestem kobietą. Ponieważ tutaj każda, którą przyjmowano „do pracy”, z miejsca zostawała sprzedawana – ja mogłem opierać się, tak długo, dopóki w końcu klienci nie zaczną naciskać Aidę-sama, by im mnie sprzedała. Nic nie mogłem jednak poradzić na to, że dopiero teraz, w obliczu oddania własnego ciała, zdałem sobie sprawę z tego, w jak ogromnym stopniu jest to obrzydliwe.
    Nadszedł wieczór, jednak nie oznaczał on jeszcze końca pracy dla Magnolii. Po tym jak pożegnała się długim pocałunkiem z wysokim, przystojnym mężczyzną o czarnych, kręconych włosach, po raz siódmy tego dnia zacząłem na nowo rozczesywać i układać jej włosy, gładząc je niemal z melancholią. Była tak piękna i krucha, a jednocześnie tak silna i odważna. Być może nauczyła się tego w ciągu kilku lat bycia kurtyzaną, ale nie zmieniało to faktu, że bardzo jej tego zazdrościłem.
–    Harasawa-san był dziś niezwykle zaborczy – powiedziała, poprawiając rękaw swojego kimona.- Zapewne znów pokłócił się ze swoją żoną. To mój jedyny stały klient, który jest żonaty. Z tego co wiem, ma nawet piątkę córek. Czuje się niepocieszony, ponieważ jego ukochana od piętnastu lat nie dała mu syna.
–    „Ukochana”?- powtórzyłem z przekąsem.- Skoro ją kocha, to dlaczego ją zdradza?
–    Mężczyźni to proste stworzenia. Często kieruje nimi pożądanie, przyciąga ich piękno i elegancja. Żona Katsunoriego po pięciu ciążach zaniedbała się, jej ciało nie jest już tak piękne, jak kiedyś. Rozstępy ma tak wielkie, że wyglądają jak blizny po nożu, a zamiast zgrabnej talii, którą szczyciła się w młodości, sprawiła sobie beczułkowate ciało.
–    To nie jej wina, skoro urodziła piątkę dzieci – zauważyłem.
–    Masz rację – przytaknęła spokojnie Magnolia.- Poza tym osobiście uważam, że bycie matką sprawia, iż jest piękniejsza niż za młodu. Inne kobiety są zmęczone życiem i wychowywaniem potomstwa, podczas gdy na jej twarzy wciąż gości uśmiech, nieważne, czy jej pociechy biegają jak rozszalałe byczki, czy też śpią jak szczeniaki. To smutne, że Harasawa-san już się nią nie zadowala, jednak nie mogę w żaden sposób przekonać go, by przestał ją zdradzać. Jeśli go zirytuję, poskarży się Aidzie-sama, ja stracę cennego klienta, a on i tak pójdzie do innych kurtyzan.- Satsuki wstała, podchodząc do okna i wyglądając przez nie, podczas gdy ja sprzątałem pozostałości namiętnych igraszek oraz na nowo ułożyłem poduszki.- Ki-chan, a jak potoczyło się twoje wczorajsze spotkanie z Aomine-sama? Kochaliście się?
    Pytanie nie brzmiało ciekawsko, czy nachalnie, było raczej przepełnione troską i obawą przed tym, jak wczorajsze zdarzenia mogły wpłynąć na moją psychikę. Cieszyłem się, że Momoi okazuje zmartwienie, choć to nie wzbudziło we mnie chęci do odpowiedzi.
–    Do niczego między nami nie doszło – mruknąłem, powoli odkładając jedną z poduszek na bok.- Rozmawialiśmy, potem Aomine-sama... chciał czegoś więcej, ale ja... ja nie chciałem – dokończyłem niezgrabnie, czując, że moje policzki zaczynają płonąć.
–    Ki-chan, musisz wiedzieć, że zgadzanie się na seks z jakimkolwiek klientem nie jest twoim obowiązkiem – powiedziała Momoi, podchodząc do mnie i klękając obok. Położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się delikatnie, próbując dodać otuchy.- Aida-sama nie sprzeda cię, jeśli będziesz protestował. Jedyne trzy przypadki, kiedy nie będzie zważać na twoje zdanie, to kiedy zapragnie cię sam cesarz Japonii, lub jeśli co dzień będzie o ciebie pytać ze dwudziestu klientów, albo jeśli klient zapłaci za ciebie co najmniej trzy razy więcej niż za normalną kurtyzanę, co zdarza się tutaj bardzo rzadko. Cesarz zaś przyjeżdża tutaj raz na trzy lata i wybiera sobie kurtyzanę, która jeździ do jego pałacu.
–    Ale wczoraj zostałem sprzedany!- powiedziałem z lekką paniką w głosie, wbijając w Momoi zamglony przez napływające do oczu łzy wzrok.- Dlaczego Aida-sama zrobiła?
–    Aidy-sama wczoraj nie było – wyjaśniła spokojnie Satsuki.- To było zwykłe nieporozumienie, czasem się tak zdarza. Służki, które przyjmują klientów nie wiedziały, że jesteś nowym służącym, a na dodatek analną dziewicą.
–    Czym jestem?!- Spojrzałem na nią z przerażeniem, szerzej otwierając oczy.
–    Wiem, że to niezbyt miłe określenie, ale zwykle nazywamy tutaj rzeczy po imieniu. Jesteś mężczyzną i do tej pory interesowały cię tylko kobiety, nigdy nie zaznałeś w sobie mężczyzny. Chyba, że jednak o czymś nie wiem.
–    Nie... nie zrobiłem czegoś takiego – szepnąłem, zagryzając mocno wargę gdy usłyszałem swój własny, drżący z przejęcia głos.- Więc naprawdę nie mam innego wyjścia, prawda? Nie zdołam stąd uciec, chyba, że popełnię samobójstwo...
–    Nawet o tym nie myśl, Ki-chan!- Satsuki zwinęła dłoń w pięść i ze złością uderzyła nią o własne udo. Patrzyła na mnie z zaciętością i powagą, malującą się na twarzy.- Śmierć to nie jest rozwiązanie! Po tym, jak stąd wyjdziesz, dostaniesz środki na życie i będziesz mógł nadal się nim cieszyć! Nie próbuję zrobić z siebie samej wielkiej ofiary, ale w porównaniu do mnie, a wręcz do każdej innej pracującej tutaj dziewczyny, masz niewyobrażalne szczęście, Ki-chan! Zarabiasz na siebie, siedząc w kącie i pomagając mi przez większość czasu, bo właśnie to jest twoim głównym zadaniem. Mężczyzn, którzy wolą tę samą płeć, jest dziesięć razy mniej niż tych, którzy wolą przyjemności z kobietą. Możesz nie zgodzić się na sprzedawanie swojego ciała i trwać tak do momentu, kiedy jakiś klient się nie uprze, być może poszczęści ci się i nigdy do tego nie dojdzie, albo stanie się tak dopiero, gdy będziesz już u końca swojej służby. A możesz się też zgodzić i mieć to z głowy, przyjmować do siebie klientów sporadycznie, raz czy dwa na tydzień.- Momoi wzruszyła lekko ramionami, uśmiechając się łagodnie.- To i tak lepsze, niż bycie kurtyzaną na pełen etat.
–    Nie chciałem cię urazić...- szepnąłem, niepocieszony.
–    Nic takiego nie zrobiłeś, głuptasie – zaśmiała się swobodnie.- Rozumiem twoje obawy, ponieważ jesteś mężczyzną i jeszcze nie miałeś okazji dokładnie poznać świata, który cię otacza. Ja również na początku byłam przerażona, zwłaszcza, gdy klienci zaczęli domagać się, bym dawała im więcej. Ale nie zadręczaj się tym, ponieważ to nie ma sensu. Kiedy to wszystko się skończy, możemy razem wyjechać i zamieszkać gdzieś nad morzem, rozpocząć nowe życie! Będziemy mieszkać tuż obok siebie i zobaczysz, że jeszcze nie raz zaśmiejemy się z naszej przeszłości. Nie możemy pozwolić, by to, co nas teraz spotyka, stało się piętnem na naszym życiu. Rozumiesz, co mam na myśli?
–    Tak...- przytaknąłem, choć niezbyt chętnie.- Myślę, że tak. Więc... czy uważasz, że...?
    Nagle shoji rozsunęły się z rozmachem i do środka zajrzała wysoka, pryszczata służąca. Zmierzyła nas dość pogardliwym spojrzeniem i odezwała się, cedząc głośno słowa:
–    Jak długo można przygotowywać kurtyzanę dla następnego klienta? Koniec pogaduszek, Magnolia ma wracać do pracy. I ty tak samo, Kise Ryouta. Przybył jegomość, Aomine Daiki, i wykupił cię na jedną godzinę. Mam cię do niego zaprowadzić.
–    Ki-chan?- Satsuki znów dotknęła mojego ramienia, patrząc na mnie łagodnie.- Nie musisz tego robić. Aida-sama wróciła kilka godzin temu, możemy złożyć jej wizytę i wytłumaczyć, że nie chcesz być sprzedawany.
    Patrzyłem na nią w milczeniu, przełknąwszy nerwowo ślinę. Mogłem przystać na jej propozycję i trwać w niepewności na dzień, w którym ktoś uprze się na mnie do tego stopnia, że nie będę miał innego wyjścia, jak tylko zgodzić się na seks z klientem. Na kogo wówczas bym trafił, nie mogłem stwierdzić. Mógł to być nieśmiały i cichy mężczyzna, albo gwałtowny i zachłanny ronin. Teraz, w obliczu decyzji, kiedy stałem naprzeciwko wybrania mężczyzny, który wydawał się być delikatnym kochankiem, miałem jedną z niewielu szans i na łagodny start.
    Bo czy Aomine-sama może mnie skrzywdzić? Mając na uwadze jego przyjaźń z Momoi i to, że jestem jej wakaimono... czy może potraktować mnie tak, jak Haizaki zrobił to z Satsuki?
    Ścisnąłem lekko dłoń mojej przyjaciółki, próbując się uśmiechnąć. Wstałem z posłania i wyszedłem na korytarz, gdzie wciąż stała służąca, która do tej pory przyglądała nam się podejrzliwie, jakby sądząc, że mnie i Magnolię połączyło coś więcej. Zasunąłem za sobą shoji i odetchnąłem głęboko, patrząc w jej zmrużone, brązowe oczy.
–    Prowadź – powiedziałem cicho.

***

    Pomieszczenie, w którym się znalazłem, niewiele różniło się od tego, w którym pracowała Satsuki. Ozdobione tradycyjnym wizerunkiem gałęzi kwitnącej wiśni, wyposażone jedynie w posłanie pełne jedwabnych poduszek, wyglądało po prostu jak pokój uciech.
    Aomine siedział pośrodku legowiska, popijając z czarki sake. Kiedy wszedłem do środka, spojrzał na mnie zupełnie zwyczajnie, bez żadnych konkretnych emocji. Ja zaś natychmiast spuściłem wzrok, zawstydzony, rumieniąc się po same uszy. Zacisnąwszy mocno pięści, podszedłem do niego sztywnym krokiem i usiadłem przed nim.
–    Wykupiony czas to jedna godzina – oznajmiła głośno służąca, która klęczała na korytarzu.- Proszę cieszyć się nocą, mój panie.- Ukłoniwszy się, niemal dotykając czołem podłogi, zasunęła shoji, a w pomieszczeniu zapadła cisza, przerywana tylko przez ciche siorbanie Aomine.
–    „Wykupiony czas to jedna godzina” - mruknął ciemnoskóry, uśmiechając się z rozbawieniem.- Nigdy nie lubiłem, kiedy służba rzucała takie teksty. Przecież osobiście za to płaciłem, chyba wiem, ile dostałem czasu...
    Spojrzałem na niego przelotnie, chcąc zapytać, jak często korzysta z takich miejsc, jednak głos uwiązł mi w gardle. Przełykając ciężko ślinę, wbiłem wzrok we własne kolana, wciąż nerwowo zaciskając pięści.
–    Skoro tu przyszedłeś, oznacza to, że podjąłeś decyzję – powiedział powoli Daiki.- Dolejesz mi sake?
    Znów zerknąłem na niego, po czym pospiesznie chwyciłem butelkę i drżącymi dłońmi podsunąłem ją do czarki, którą mi podał. Niestety, denerwowałem się tak bardzo, że chociaż szyjka butelki uderzała o brzeg naczynka, zamiast wypełnić je alkoholem, pozostawiłem je puste – napój zaś wylądował na poduszkach, tworząc nieregularne kleksy.
–    W porządku, później się napiję – rzekł Aomine z westchnieniem, odkładając czarkę na bok.- Na czym to ja skończyłem...? Ah tak, na twojej decyzji. Sądziłem, że nie przystaniesz na moją propozycję i odmówisz mi, a ta mała, wredna brzydula z radością oznajmi, że nie jesteś na sprzedaż... Zaskoczył mnie więc twój widok. Niemniej jednak bardzo ucieszył. Czy wolno mi wiedzieć, co przekonało cię do zmiany zdania?
–    Uhm...- zająknąłem się.- Ja... ja i tak kiedyś... będę zapewne musiał... nieważne, czy chcę, czy nie...
–    No tak, rozumiem.- Aomine najwyraźniej postanowił dać sobie spokój z zadawaniem pytań, ponieważ odwrócił na moment wzrok. Przypuszczam, że chciał ukryć to, co mogłem z nich wyczytać, jednak ja zdążyłem już ujrzeć w nich pewnego rodzaju postanowienie.
    Ostatecznie, mieliśmy tylko godzinę. To oczywiste, że nie chciał tego przeciągać na rozmowy, które przez moje zdenerwowanie i tak nie miały sensu.
–    Rozbierz się, Kise – powiedział spokojnie, podpierając dłonie za plecami, i przyglądając mi się. W jego spojrzeniu nie widziałem obrzydliwego pożądania, jakie było charakterystyczne u większości klientów Magnolii, a jedynie zwykłe zainteresowanie.
    Przez chwilę wahałem się, jednak przypomniawszy sobie o wykupionym przez niego czasie, przełamałem wstyd i powolnym ruchem odwiązałem pas mojego kimona. Moje palce drżały, podobnie zresztą jak całe ciało, jednak nie miałem zamiaru tego ukrywać. Aomine i tak wiedział, jak bardzo się bałem, nie musiałem udawać, że było inaczej.
    Kiedy materiał zsunął się z moich ramion, a ja podniosłem się z poduszek, by zdjąć bieliznę, Aomine również zaczął się rozbierać. Mając wrażenie, że cała ziemia zaczęła trząść się od mojego drżenia, patrzyłem, jak jego muskularne ciało powoli wyłania się spod wojskowego munduru. Miał o wiele więcej do zdjęcia, niż ja – najpierw jakaś nawierzchnia część ubrania, wykonana z grubszego materiału, w którym tkwiła lśniąca broszka, następnie kolejna warstwa, cieńsza, w białym kolorze, zapinana na guziki, podobnie jak poprzednia. Potem rozpiął czarny pasek, zupełnie różniący się od mojego – miał w sobie jakąś jakby metalową część z ostrym bolcem, który wsuwało się w jedną z dziurek na drugim końcu paska. Wyglądał tak zaskakująco, że kiedy Aomine zdjął spodnie, do których był przymocowany, a następnie odrzucił je na bok, podążyłem za nimi wzrokiem, nie zauważając, że ciemnoskóry zbliża się do mnie. Dopiero kiedy jego ciepła dłoń dotknęła mojej skóry, wzdrygnąłem się mocno, wciągając głośno powietrze i zatrzymując je w płucach.
–    Połóż się i rozłóż nogi – polecił.- Na razie będę cię tylko dotykał, potem odwrócisz się, żeby było wygodniej, zwłaszcza, że to twój pierwszy raz.
    Spełniłem polecenie, choć trochę mi zajęło, nim wykonałem drugą część jego żądania – nie bez pomocy, zresztą. Aomine musiał delikatnie nacisnąć na moje uda, bym w końcu je rozłożył. Czułem się potwornie, obnażając przed nim całkowicie. Przerażała mnie nie tylko pozycja, w jakiej się znaleźliśmy, ale również fakt, że to właśnie przed nim się „otwieram” - przed mężczyzną, przyjacielem Magnolii, który miał zamiar ją wykupić.
–    Dlaczego to robisz?- usłyszałem własne pytanie.
    Daiki, który właśnie ułożył się nade mną i jedną dłonią gładził powoli moje udo, spojrzał na mnie beznamiętnie.
–    Dlaczego tracisz na mnie pieniądze?- zapytałem cicho.- Przecież Magnolia...
–    Satsuki nie ma nic przeciwko – przerwał mi oschle.- Nie odkładam na nią każdych pieniędzy, które zarobię. Kupuję sobie ubrania, jedzenie, pamiątki dla rodziny, spotkania z Satsuki. Mogę też kupić seks, jeśli właśnie tego zapragnę.
    Chciałem coś odpowiedzieć, jednak nie wiedziałem co. Zresztą, nawet jeśli bym się odezwał, Aomine zapewne nie zwróciłby na mnie uwagi. Znów zajął się dotykaniem mnie, przesuwał dłonią po moim prawym udzie i kroczu, jednocześnie nachylając się nade mną i całując moją szyję. Jego wilgotne usta były przyjemne, ale nie na tyle, bym zaczął odczuwać rozkosz do tego stopnia, co on.
    Uniósł głowę po to, by pocałować moje usta. Wpił się w moje wargi zachłannie, natychmiast wsuwając język i przesuwając nim po zębach i podniebieniu. Łaskotał mnie, drażnił, zmuszał, bym wyszedł mu na spotkanie. Zacisnąłem powieki, nieporadnie odpowiadając na pocałunek i ostrożnie dotykając jego ramion. Aomine westchnął w moje usta, niecierpliwie chwytając w dłoń mojego członka i poruszając nią wzdłuż niego. Nieważne jednak jak długo to robił, choć odczuwałem chwilami przyjemność, nie potrafiłem się podniecić.
    Ale jemu chyba nie było to potrzebne.
–    Odwróć się – wychrypiał.
–    Uhm...- Usiadłem na posłaniu, klękając powoli.- Ja... co mam robić?
–    Stań na czworakach i wypnij się w moją stronę.
–    Eh?- Spojrzałem na niego z przestrachem.
–    Nie możemy zrobić tego, jak z kobietą, bo to twój pierwszy raz i będziesz zbyt spięty, by utrzymać tyłek na odpowiedniej wysokości – mruknął.- Lepiej, żebyś się ku mnie wypiął, będę miał wygodniejsze dojście, a i tobie będzie łatwiej się rozluźnić.
    Przerażało mnie, że mówił o mnie jak o zadaniu, które miał do wypełnienia. Brzmiał jak żołnierz, który ułożył właśnie plan, dzięki któremu miał dostać się do bazy swojego wroga i rozgromić jego siły. Nie miałem jednak innego wyboru, jak posłuchać jego polecenia.
    Nim udało mi się ustawić tak, jak tego sobie życzył, minęła dłuższa chwila. Wciąż mnie instruował – mówił, jak nisko mam utrzymywać ciało i do jakiego stopnia wypiąć się ku niemu. Czułem się jeszcze gorzej, niż kiedy się rozbierałem, czy rozkładałem przed nim nogi. Teraz Aomine widział mnie już w całości, zupełnie jakby odkrył wszystkie moje tajemnice.
    Czułem jego dłonie, powoli gładzące moje plecy wzdłuż kręgosłupa, słyszałem jego przyspieszony oddech. Nie wiedziałem, co teraz czuł, nie miałem pojęcia, czy podnieca go widok mojego ciała, czy po prostu miał ochotę przeżyć jeden raz z kimś takim jak ja – nie mogłem tego wiedzieć. Nie oczekiwałem, że będzie komentował moje ciało i ruchy, tak, jak robili to klienci Magnolii, toteż czułem się niepewnie.
    Aomine Daiki był moim pierwszym klientem.
–    Proszę, bądź delikatny – szepnąłem drżąco, kiedy poczułem, jak dotyka palcem mojego odbytu.
–    Dlaczego miałbym być?- zapytał z irytacją.
    Odwróciłem głowę, patrząc na niego z przerażeniem. Jego policzki były całe czerwone, wyraźnie odbijały się na tle jego ciemnej skóry. Zamglone spojrzenie skierował na swoje dłonie, którymi błądził po moich pośladkach i wrażliwej dziurce. Kiedy spojrzałem na jego krocze, zaskoczyło mnie to, jak bardzo był podniecony.
    Jego członek był długi i prężył się silnie na moich oczach. Wyglądał na bardzo twardego, zupełnie jakby Aomine od dawna powstrzymywał się od zaspokajania samego siebie.
–    Postaram się – westchnął po chwili, spoglądając na mnie przelotnie.- Postaraj się rozluźnić. Nie mam nic, czym mógłbym cię nawilżyć, dlatego użyję śliny. Tylko nie zemdlej...
    Poczułem się urażony jego słowami, jednak nie odezwałem się, odwróciłem jedynie głowę i zacisnąłem zęby oraz pięści. Nie wiedziałem, co zamierzał dalej robić, ale wolałem na to nie patrzeć – i to był mój błąd.
    Kiedy poczułem między pośladkami jego mokry, sprawny język, jęknąłem przeciągle. To było tak niesamowicie przyjemne i ekscytujące, że nie miałem pojęcia, jak odpowiednio powinienem na to zareagować. Z jednej strony myślałem o tym, jak obrzydliwe dla Aomine musi być robienie tego, z drugiej jednak liczyło się dla mnie to, co sam odczuwałem.
    Zacisnąłem ścianki mojego odbytu, wyginając się odruchowo mocniej. Daiki gładził moje pośladki i uda, wciąż przesuwając językiem po dziurce, raz po raz delikatnie go w nią nabijając. Nie mogłem uwierzyć w to, jak mógł robić coś takiego, ale jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało.
    Po chwili poczułem, że odsuwa się, a następnie spluwa na szparkę i naciska na nią palcem. Wsunął go bez ostrzeżenia, na co zareagowałem krzykiem. Próbowałem powstrzymać jęki, kiedy zaczął nim we mnie poruszać. Trudno było mi się rozluźnić, kiedy wciąż na mnie napierał, najwyraźniej spiesząc się przez wciąż upływający czas.
    Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że jedna godzina to za mało, byśmy to zrobili. Byłem „analną dziewicą”. Nie było takiej opcji, bym w ciągu niecałych trzydziestu minut, które nam zostało, zdążył rozluźnić się na tyle, by Daiki na tym skorzystał.
    Ale on albo o tym nie pomyślał, albo jawnie to ignorował – ponieważ wsunął kolejny palec, nie przestając nimi poruszać.
–    Ao...mine...sama – wyjąkałem.
    Miałem łzy w oczach, ponieważ mój odbyt zaczynał mnie boleć. Choć nadal poniekąd odczuwałem przyjemność, nie była ona w stanie sprawić, bym zapomniał o tych gorszych uczuciach – a Aomine wciąż posuwał się dalej, wsunął kolejny palec, ani trochę nie zwalniając.
–    Spróbuj pomyśleć o czymś innym, o czymś przyjemnym – powiedział jedynie.- Wiem, że boli, ale nie mogę teraz przerwać, rozumiesz?- Nachylił się, całując moje plecy, westchnął przeciągle.- Chcę już go włożyć, postaraj się rozluźnić choć trochę.
    Łatwo było mu mówić, to nie on był przecież tym „na dole”. Starałem się jednak jak mogłem, zagryzłem zęby na poduszce i, zaciskając mocno powieki, czekałem, aż zrobi to, czego tak bardzo pragnął.
    Ponieważ splunął na mój odbyt jeszcze dwa razy, nie czułem tak ogromnego bólu, kiedy się we mnie wsuwał. Dopiero gdy zagłębił się bardziej, zabrakło mi tchu w płucach i ze świstem wciągnąłem powietrze. Zacisnąłem ścianki odbytu na jego członku, usłyszałem przeciągły jęk Aomine. Przez chwilę trwał w bezruchu, a ja robiłem co mogłem, by się rozluźnić, jednak nie miałem bladego pojęcia, jak powinienem to zrobić. A Daiki, niecierpliwiąc się, przestał na mnie czekać.
    Bolało. Kiedy się we mnie poruszał, moje wnętrze potwornie bolało. Łkałem cicho w poduszkę, od czasu do czasu krzycząc, żałując, że się na to zgodziłem. Czułem się oszukany, zdradzony i wykorzystany. Liczyłem na to, że Aomine zrobi wszystko, bym poczuł się dobrze, miałem nadzieję, że będzie delikatny. Tymczasem on potraktował mnie tak, jak klienci traktowali kurtyzany.
    Jak przedmiot potrzebny, by sobie ulżyć.
    Jak zwykłe, sprzedane ciało.
    Minęło kilka długich minut – zbyt długich dla mnie – nim Aomine doszedł, spuszczając się we mnie. Czułem, jak jego sperma wypełnia mnie po same brzegi, wypływa z odbytu i powoli spływa między pośladkami na jedwabne poduszki. Daiki w tym czasie już się wycofał, opadł na posłanie, zdyszany, łapiąc oddech. Sam upadłem, nie będąc w stanie utrzymać ciężaru własnego ciała, które drżało gorzej, niż wcześniej. Byłem obolały i wykończony, czułem się brudny i skalany.
    Nienawidziłem sam siebie, jak i wszystkich tych, którzy przyczynili się do tego, co przed chwilą uczyniłem.
    Słyszałem jak Aomine się ubiera. Rozpoznałem szczęk jego paska i zgrzyt zapinanego zamka, szelest zakładanych ubrań, jego westchnienia i głośny oddech.
–    To twój pierwszy raz, więc...- zaczął, nagle jego głos stracił pewność siebie.- Z żadnym facetem nie byłoby ci na tyle przyjemnie, byś w ogóle nie odczuwał bólu. Chyba, że jego penis byłby maleńki... Aida-sama będzie wiedzieć co zrobiliśmy, więc na pewno pozwoli ci odpocząć kilka dni. Do tego czasu...- urwał, odchrząknął głośno. Nie patrzyłem na niego, odwróciłem głowę w drugą stronę, zaczerpując łapczywie powietrze i próbując zatrzymać łzy. Odbyt piekł mnie niemiłosiernie, ból nasilał się za każdym razem, gdy zaciskałem bądź rozluźniałem jego ścianki.- Odpoczywaj – rzucił cicho Aomine, po czym opuścił pokój.
    Nie mam pojęcia, jak długo leżałem tak na brzuchu, zupełnie nagi, drżąc na całym ciele. Choć było lato, a noce były upalne, ja odczuwałem przenikliwe zimno. Nie miałem siły się poruszyć, nie miałem siły zawołać kogoś i prosić o pomoc, nie miałem siły nawet pomyśleć.
    Dopiero gdy poczułem ciepły materiał na plecach zdałem sobie sprawę z tego, że nie jestem już sam.
–    Biedactwo, nie płacz już – usłyszałem pełen współczucia głos Reo. Uklęknął blisko mnie, gładząc po włosach.- Oh, tak mi przykro, Ryou-chan...
–    To...- Rozpłakałem się na dobre, powodując tym samym jeszcze większy ból wrażliwej części mego ciała.- To tak bolało...! Tak bardzo... bardzo bolało...!
–    Już dobrze, Ryou-chan – szepnął Mibuchi, nachylając się nade mną i całując lekko mój policzek.- Już dobrze, to już koniec, jest po wszystkim. Ból wkrótce minie, obiecuję. Wszystko będzie dobrze.
    Nie wierzyłem mu, chociaż bardzo tego chciałem. Wiedziałem, że póki ból rzeczywiście nie zniknie, nie będę w stanie przyjąć jakiegokolwiek pocieszenia. Chciałem zniknąć, umrzeć, przestać odczuwać wszystko to, co czuli wszyscy inni. Chciałem wrócić do domu, do mojej małej, biednej wioski, do moich sióstr i przyjaciół, do rodziców. Cicho powtarzałem obietnicę ojcu, że zostanę samurajem, że przestanę robić głupie kokeshi i ukiyo-e.
    Nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego, kiedy straciłem przytomność.

7 komentarzy:

  1. Cudo rozdział. Doczekałam się w końcu! XD

    Aomine jak obiecał tak zrobił. Biedny Kisia cierpi >.< A myślał że będzie bez bólu. Biedny, biedny.
    Weny życzę~


    Tak wiem krótki komentarz. Nie umiem długich pisać >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy komentarz, czy krótki czy długi, jest dla autora motywacją : D Dzięki temu wiem, jak wielu osobom opowiadanie się podoba bądź nie : D
      Bardzo za niego dziękuję i pozdrawiam cieplusio! ^^

      Usuń
  2. Ach biedna Kisia :'<
    Ale, prawdę mówiąc, lubię brutalny seks...
    Nie wiem czemu, jakoś tak. ;-;
    Rozdział ładny, dobry, piękny.
    Tak w ogóle to jestem yaoiSTĄ, nie yaoistką ^^
    Trochę bez ładu i składu ten komentarz, no ale co taka duża liczba orgazmów może człowieka zmęczyć .-.
    Nie mam weny do komentowania. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, czyżbym przeoczyła nowego czytelnika? :D
      Witam Cię serdecznie na moim blogu, rozgość się do woli ^^
      Cieszę się ogromnie, że rozdział przypadł do gustu! :)
      No i niezmiernie miło mi za Twój komentarz : D
      Pozdrawiam cieplusio! ^^

      Usuń
  3. Wdech...wydech...wdech
    O MAMUSIU!!!
    Biedna kisia ale takie życie nie? *płacze śmiejąc się jednocześnie*
    Ja tam lubie klimaty bdsm...taaaaa *zdaje sobie sprawe że napisała to w internecie* cóż aomine boski (jak zwykle) a kisia no cóż...lepszego uke na świecie nie ma (,,•﹏•,,)
    Tak pozatym rozdział super zaraz pędze do następnego *-*
    PS:to był mój pierwszy komentarz ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doberek, bardzo mi miło : D Pozwoliłam sobie dwa poprzednie komy Twoje usunąć, bo była ta sama treść xD
      Cieszę się, że się podoba! ^^ Bardzo dziękuję za komentarz ♥♥♥

      Usuń
  4. Wdech...wydech...wdech
    O MÓJ *piiiiiiiip*
    Rozdział boski aomine taki mrrrr kise taki uke. Czego chcieć więcej (^▽^)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń