Na zewnątrz niebo powoli ciemniało. Granatowe chmury przysłoniły pierwsze gwiazdy, pozostawiając jedynie białą tarczę księżyca, oświetlającą cmentarz. Wzdłuż ścieżki, którą wkrótce miała podążyć rodzina oraz duchowny ustawiono stojące na wysokich słupkach lampiony.
Kuroko, stojący nieopodal bramy cmentarnej i spoglądający w stronę zebranej grupy ludzi, westchnął cicho. Choć zjawił się tutaj dla swojego przyjaciela, ciężko mu było przyznać się przed sobą, że zrobił to z ochotą. Nie miało to nic wspólnego z Kagamim, chodziło raczej o zwykły fakt, iż błękitnowłosy nienawidził pogrzebów.
Jak zresztą większość ludzi.
– Jesteś pewien, że nie chcesz do nich dołączyć?- zapytał cicho, wciskając dłonie głębiej do kieszeni kurtki i odwracając się do siedzącego na murku Kagamiego.
– Nie, jest w porządku – odparł Taiga, po czym zaciągnął się papierosem, którego chwilę wcześniej zapalił. Wypuścił z ust kłębek szarego dymu, a następnie prychnął cicho.- Tyle słyszałem o tym, że papierosy pomagają w takich chwilach, ale to gówno prawda. Mam wrażenie, że to dla mnie jest ten pogrzeb, a nie dla Tatsuyi.
– A ja już się bałem, że wpadłeś w nałóg – mruknął Kuroko.- Nie powinieneś palić, Kagami-kun. Proszę, zgaś tego papierosa.
– Czekaj, tylko skończę – powiedział Kagami, krzywiąc się lekko.- Może jeden to za mało?
– Wolałbym, żebyś więcej nie brał tego świństwa. Ceremonia zaraz się zacznie. Idziemy?
– Czekaj, mówię – westchnął Taiga z lekką irytacją, przeczesując wolną dłonią włosy.- Jeszcze nie jestem gotowy...
– Wahałeś się przed przyjściem tutaj...- zaczął Tetsuya, kucając przed nim.- A czy wczoraj byłeś na ostatnim pożegnaniu? Bo chyba je zorganizowali, prawda?
– Tak, jasne, że tak – odparł Kagami.- To znaczy, zorganizowali je. Potem to całonocne czuwanie, co cholernie mnie zdziwiło. Jak na złość, dopiero po śmierci Tatsuyi jego rodzice postanowili poświęcić mu tyle czasu. Szybko się obudzili...
– A ty?
– Nie poszedłem.- Taiga wzruszył ramionami.- Te pierdy są dla najbliższej rodziny, a ta raczej nie chciałaby mnie widzieć. Wystarczająco w życiu nasłuchałem się obelg z ich strony. Wątpię, żeby byli zdolni powstrzymać się nawet w takiej sytuacji. Może jeszcze obarczaliby mnie winą? Wolę tego nie wiedzieć. Dzisiaj przyszedłem, ale po prostu będziemy trzymać się z tyłu, dobra?
– Dobrze.- Kuroko skinął głową, kładąc dłoń na kolanie Kagamiego.- Jak chcesz, Kagami-kun. Przyszedłem tu dla ciebie, nie dla nich. Po prostu wydawało mi się, że takie chwile... no wiesz, tak jakby was połączą.
– To by dopiero było ironia losu – parsknął cicho Taiga.
Za plecami Tetsuyi rozległy się ciche odgłosy rozmów, a zaraz po nich nastąpiła cisza, wśród której słychać było jedynie stłumione łkanie oraz kroki. Kuroko odwrócił głowę, by sprawdzić co się dzieje. To żałobnicy przystąpili do marszu, kierując się do grobu Himuro Tatsuyi.
– Już czas – szepnął błękitnowłosy, zwracając się do przyjaciela.
– Tak, tak... poczekajmy jeszcze trochę – westchnął Kagami, upuszczając niedopałek papierosa na ziemię i przydeptując go butem. Tetsuya pozostał więc w tej samej pozycji, zerkając na niego jedynie niepewnie. Widział, że Taiga zacisnął mocno dłonie w pięści, jego usta złożyły się w cienką linię.
– Kagami-kun?- zapytał cicho.- Jeśli chcesz wrócić do domu...- urwał znacząco.
– Chcę – powiedział Taiga. Zagryzł mocno wargę, westchnął ciężko i przetarł dłońmi twarz.- Chcę, Kuroko, cholernie chcę. Właściwie to sam nie wiem, co ja tutaj robię, nie musi mnie tutaj być, mam prawo iść stąd w cholerę i nawalić się gdzieś w barze...
– Dlaczego tak mówisz?- Tetsuya spojrzał na niego z lekkim żalem.- Przecież to Himuro-san... Byliście ze sobą tak długo, zrobiłeś dla niego tak wiele...
– Ta, a on mi się ślicznie odpłacił...
– Przecież to nie jego wina, że odszedł!- powiedział Kuroko, zaskoczony słowami czerwonowłosego. Kagami jednak machnął ręką na jego wzburzenie.
– Nie o tym mówię, Kuroko – mruknął.- Nie powiedziałem ci wszystkiego, po prostu.
– Nie rozumiem... Co masz na myśli?
– Teraz to już i tak nie ma znaczenia – westchnął ciężko Taiga, podnosząc się z murku.- Dobra, chodźmy już, chcę to mieć z głowy. Pójdziemy się później czegoś napić?
– Uhm... dobrze... Byle nie za dużo, ja nie mam jutro wolnego.
– Ta, będę wdzięczny, jeżeli będziesz pilnował, żebym się nie zalał w trupa.- Kagami uśmiechnął się krzywo, po czym klepnął przyjaciela w ramię i ruszył ścieżką za niewielką grupką żałobników. Kuroko jeszcze przez chwilę przyglądał mu się z zaskoczeniem, po czym westchnął cicho i podążył za nim.
Mężczyźni stanęli na samym tyle, w niewielkiej odległości od pozostałych żałobników. Choć Tetsuya czuł się niezręcznie w tej sytuacji, będąc jedyną obcą osobą w tym gronie, starał się swą obecnością dodawać otuchy Kagamiemu. Spoglądał z troską na swojego przyjaciela, który wbił beznamiętne spojrzenie w nagrobek, przed którym rodzina Himuro zapalała kadzidełka i kładła kwiaty.
Błękitnowłosy ścisnął w dłoniach niewielki bukiet białych hortensji, który zakupił po drodze. Wiedział, że Taiga zdecydowanie nie należy do osób, które przejmują się tradycjami, dlatego postanowił dochować jej za niego, ofiarowując bukiecik także w jego imieniu. Tatsuya, jako chłopak Taigi, znał Kagamiego lepiej niż ktokolwiek inny, więc jeżeli obserwował go teraz z nieba, z całą pewnością nie miał mu za złe tego, że nic ze sobą nie przyniósł.
Przez całą uroczystość nikt nic nie powiedział. Kiedy duchowny pozostawił żałobników przed grobem, słychać było jedynie łamiący serce płacz matki zmarłego. Otaczający ją ramieniem mężczyzna powstrzymywał własne łzy, choć jego oczy błyszczały delikatnie w świetle latarni. Prócz tej dwójki oraz Kagamiego i Kuroko, było jeszcze tylko troje ludzi, w tym starsza kobieta, wyglądająca na babkę Himuro.
– Dobra, chyba już wystarczy – westchnął cicho Taiga.- Zmywajmy się stąd.
– Zaczekasz chwilę, Kagami-kun?- zapytał cicho Tetsuya.- Chciałbym położyć kwiaty na grobie i złożyć kondolencje rodzicom Himuro-san...
– Tsk, musisz?- Taiga skrzywił się, wyraźnie niezadowolony.
– Chciałbym – odparł spokojnie Kuroko.
– No dobra, tylko się pospiesz...
Kuroko skinął jedynie głową, po czym pozostawił przyjaciela za sobą, a sam podszedł powoli do grobu i klęknął przed nim, by wśród pięciu pozostałych bukietów ułożyć swój, ostatni. Złożył dłonie do krótkiej modlitwy, a następnie podniósł się i zwrócił do małżeństwa, kłaniając się przed nimi.
– Proszę przyjąć moje wyrazy współczucia – powiedział.- Nie znałem osobiście państwa syna, ale wiem jak to jest stracić kogoś bardzo nam bliskiego i drogiego. Nie ma słów, które byłyby w stanie wyrazić ani waszych uczuć, ani moich.
– Dziękujemy – powiedział ochrypłym tonem ojciec Himuro.- Jest pan...?
– Uhm...- Kuroko zawahał się na krótki moment, jednak ostatecznie stwierdził, że nie ma sensu ukrywać obecności Taigi. W końcu on i Tatsuya bardzo długo byli razem.- Jestem przyjacielem Taigi Kagamiego-kun.
– Kagami...?- odezwała się matka Himuro, odsuwając dłonie od twarzy i pociągając nosem.- Jest tutaj...?
– Tak – odparł Tetsuya, skinąwszy głową. Spojrzał w kierunku Kagamiego, a zaraz za nim powędrował wzrok pozostałych zebranych. Taiga nie odezwał się, nie uczynił żadnego gestu, ani nawet jednego kroku w ich stronę. Stał nieruchomo, po prostu czekając.
– Kagami-kun...- zaczęła matka Himuro.- Proszę... podejdź tutaj.
– Nie muszę tego robić – odpowiedział Taiga nieco zbyt szorstko.- Pogrzeb się skończył, więc wracam do siebie.
– Zaczekaj, Kagami-kun!- zawołała płaczliwie pani Himuro.- Proszę, wysłuchaj mnie!
– Poczekaj chwilę, chłopcze – odezwał się również jej mąż.
Taiga, który już odwracał się w stronę cmentarnej bramy, westchnął przeciągle i ponownie zwrócił się do rodziców swojego chłopaka. Kuroko, czując się nieco winny tej sytuacji, stanął u jego boku.
– Och, Kagami-kun...- westchnęła pani Himuro.- Tak bardzo mi przykro... Gdybyśmy tylko wiedzieli...!
– Huh?- Kagami zmarszczył gniewnie brwi.- Dobrze wiedzieliście, że jest chory, napisał wam o tym w liście.
– To wszystko nasza wina...- jęknęła bezradnie kobieta.- Nie... nie czytaliśmy ich... jego listów... Tak bardzo zaślepiła nas złość, kiedy Tatsuya wybrał ciebie zamiast nas... Wyrzucaliśmy jego listy, nawet ich nie czytając...
– No to, kurwa, gratuluję – warknął Kagami, krzyżując ręce na piersiach, jakby bał się, że same wyrwą mu się spod kontroli i w złości pobiją wszystkich wokół.- Wspaniali z was rodzice.
– Kagami-kun...- Tetsuya trącił go lekko łokciem, patrząc na niego ze współczuciem ale i odrobiną nagany.- Nie dolewaj oliwy do ognia. Im jest już wystarczająco ciężko.
– Mogli zainteresować się synem choć trochę.- Kagami spojrzał na niego, po raz pierwszy nie kryjąc w oczach łez.- Wyrzekli się go i wyrzucili z domu, jak niepotrzebnego śmiecia, zostawili nas na pastwę losu! Jego ojciec jest dyrektorem pieprzonego banku, Kuroko! Ma kasy po lodu, oboje są obrzydliwie bogaci, a na leczenie Tatsuyi nie wpłacili nawet jednego jena! Gdyby tylko potrafili być rodzicami, Tatsuya nadal by...!
– Już wystarczy, Kagami-kun!- Tetsuya uniósł nieco głos, chwytając przyjaciela za łokieć.- Rozumiem twoją złość, ale proszę cię, nie rozdrapuj jeszcze bardziej świeżych ran! Na nas już pora – dodał, delikatnie popychając Kagamiego w stronę bramy cmentarza. Odwrócił się do rodziców Himuro, stojących z bezradnymi, pełnymi żalu i bólu minami.- Proszę wybaczyć Kagamiemu-kun to zachowanie. Myślę jednak, że nie trzeba go tłumaczyć. Dla niego ta strata jest równie wielka, jak dla państwa. A teraz przepraszam, my już pójdziemy.- Tetsuya ukłonił się po raz ostatni, po czym odwrócił się i ruszył za Taigą.
Widział, że jego przyjaciel nie zdołał powstrzymać łez, choć usilnie starał się, by Kuroko ich nie spostrzegł. Zanim się z nim zrównał, wytarł kciukami kąciki oczu i pociągnął nosem, odchrząkując. Wcisnął dłonie do kieszeni swojej kurtki, a potem nie odezwał się już ani słowem, dopóki obaj nie znaleźli się w ciepłym wnętrzu okolicznego baru.
– Szkoda, że nie masz jutro wolnego – burknął, rozsiadając się na poduszce i przywołując jedną z kelnerek.- Fajnie by było, gdybyś dotrzymał mi towarzystwa w piciu przez całą noc.
– Obawiam się, że raczej byśmy czegoś takiego nie wytrzymali – mruknął Kuroko, patrząc z troską na przyjaciela.- W porządku, Kagami-kun? Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zły, ponieważ z mojej winy wdałeś się w krótką rozmowę z rodzicami Himuro-san...
– Nie, daj spokój.- Taiga machnął lekceważąco dłonią.- Prędzej czy później pewnie by się do mnie odezwali, jeżeli nie z płaczem, to z krzykiem. Choć przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Sądziłem, że nadal będą mnie traktować jak śmiecia, który zabrał im syna.
– Ludzie się zmieniają, Kagami-kun – powiedział łagodnie Tetsuya.- Powinieneś choć trochę w nich uwierzyć.
– Teraz już na to za późno – westchnął Taiga, po czym odezwał się do kelnerki, która do nich podeszła.- Trzy butelki sake proszę. Byle mocnej. Czeka mnie ciężka noc.
– Mam nadzieję, że nie będziesz przesadzał, Kagami-kun.- Kuroko uśmiechnął się do niego słabo.- Mimo wszystko obawiam się, że nie będę w stanie nieść cię przez pół miasta do twojego mieszkania.
– Najwyżej zadzwonisz po taksówkę – mruknął mężczyzna, przecierając dłońmi twarz.- Ech, cholera, no jakoś muszę zapomnieć, nie? Przynajmniej dzisiaj.
– Rozumiem, Kagami-kun – powiedział spokojnie Tetsuya.- Po prostu... nie przesadź, dobrze?
– Co, boisz się, że popadnę w alkoholizm?- prychnął z rozbawieniem Kagami.- Nie ma takiej opcji. Potrafię o siebie zadbać. Robiłem to od ostatnich pięciu miesięcy, gdy Tatsuya był w szpitalu i... cóż, wygląda na to, że będę to robił dalej.
– Jeżeli będziesz chciał porozmawiać, albo się spotkać, to masz mój numer.
– Taa, wiem.- Kagami uśmiechem powitał kelnerkę, a raczej trzy butelki sake, które postawiła na stoliku przed nim, wraz z dwiema czarkami.- Moglibyśmy teraz trochę częściej się spotykać, skoro ograniczę się do jednej pracy, ale z drugiej strony, właśnie znalazłeś sobie chłopaka. Nie chcę, żeby miał mnie za rywala.
– Nie patrz na to w ten sposób, Kagami-kun. To, że mam teraz kogoś na stałe, nie oznacza, że odwrócę się od przyjaciół. Przecież nie będę poświęcał całego wolnego czasu Akashiemu-kun.
– Przydałaby się szklanka, a nie to małe gówno...- wymruczał ze złością Kagami, wlewając do czarki alkohol. Natychmiast uniósł naczynie do ust i jednym haustem wypił zawartość. Skrzywił się lekko, po czym sapnął z zadowoleniem.- W porządku, teraz już lepiej. No to powiedz, jak ci się układa z twoim nowym chłopakiem?
Kuroko, który również pozwolił sobie nalać odrobinę sake, spojrzał niepewnie na przyjaciela. Oczywiście, był przekonany, że nie powinni rozmawiać o Himuro, a raczej zająć myśli Kagamiego czymś innym, daleko odbiegającym od ukochanego i śmierci, ale czy rozmawianie o Tetsuyi i jego obecnym związku było na miejscu? W końcu, jakby nie patrzeć, Tetsuya był w zupełnie odwrotnej sytuacji – mając kogoś, kogo kocha i kto kocha jego, był niezwykle szczęśliwy.
– Układa nam się całkiem dobrze – powiedział w końcu.
– Układa nam się całkiem dobrze – przedrzeźniał go Kagami, uśmiechając się pod nosem.- Nie bądź taki skryty, Kuroko, powiedz coś więcej. Co robiliście na wyjeździe? Gdzie w ogóle pojechaliście? Chyba mówiłeś coś o górach...
– Tak, w góry Tateyama – potwierdził Tetsuya.- Cóż... jeździliśmy na nartach, na łyżwach, trochę też na snowboardzie. Byliśmy również na polowaniu, takim prawdziwym.
– O kurde, ale romantyczne – bąknął Taiga, unosząc lekko brew.- I co, ustrzeliłeś jego serce?
– To znaczy?
– Heh, żartuję tylko, wyluzuj.- Kagami uśmiechnął się do niego lekko.- Po prostu koleś wydaje się być w tobie na zabój zakochany.
– Tak myślisz?- zdziwił się Kuroko.- Skąd to przypuszczenie?
– Cóż...- Taiga zamrugał powiekami, jakby zaskoczony jego pytaniem.- Wiesz no, pracuję w Yokozunie od samego jej otwarcia i widziałem tam już sporo ludzi. Przez tę zapchloną restaurację przewijało się naprawdę wiele osób, począwszy od członków yakuzy, przez biedniejsze zakochane pary i rodziny, aż po trzeciorzędnych biznesmenów, ale... na tym się skończyło.
– Nie rozumiem do czego dążysz, Kagami-kun.
– Eh?- Czerwonowłosy znów zamrugał.- Ah, no tak... Po prostu Yokozuna zawsze była taką... no wiesz, speluną. Aż tu nagle, kiedy zacząłeś pracować w tej restauracji, pojawił się taki ktoś jak Akashi. Przystojny, elegancki, przeraźliwie bogaty i z klasą. Kiedy zobaczyłem go po raz któryś z kolei, pomyślałem sobie, że na pewno nie przywiódł go wygląd restauracji czy też jej wnętrze.
– Sugerujesz więc, że Akashi-kun zaczął przychodzić do Yokozuny dla mnie?- zapytał Kuroko, nie potrafiąc ukryć rozbawienia.
– No tak – burknął Taiga, rumieniąc się lekko.- Wiesz no, to było trochę dziwne, że przez cały ten czas w Yokozunie zjawiała się tylko przysłowiowa hołota, a tu nagle, kiedy zaczął pracować taki Kuroko Tetsuya, zjawił się pierwszorzędnej klasy bogacz. Nigdy nie wydawało ci się to dziwne?
– Cóż, nie zastanawiałem się nad tym – przyznał Tetsuya, marszcząc lekko brwi.- Więc co, uważasz, że Akashi-kun pewnego dnia przechodził obok restauracji i dostrzegł mnie w oknie, więc postanowił wejść?
– A bo ja wiem.- Kagami wzruszył ramionami, popijając sake ze swojej czarki.- Może i tak...? Może go strzeliło od pierwszego wejrzenia? No bo w momencie, kiedy zacząłeś pracować u Genty, pojawił się też on.
– Pierwszy raz mówisz mi o swoich domniemaniach – zauważył Tetsuya.- Dlaczego właśnie teraz?
– A po co miałem mówić wcześniej?- zapytał Kagami.- Mimo wszystko nie byłem pewien, czy to właśnie z twojego powodu Akashi stał się naszym stałym klientem. Nie chciałem robić niepotrzebnego zamieszania, w końcu ostatecznie koleś nie wygląda na geja.
– Ciszej – westchnął Kuroko, dyskretnie zerkając na bok, czy aby przypadkiem nikt ich nie podsłuchuje.- No cóż, jestem trochę zaskoczony tym, co mi powiedziałeś. Do tej pory nie uważałem przybycia Akashiego-kun za coś dziwnego. Może zwyczajnie usłyszał od kogoś, że w Yokozunie mają wyśmienitego kucharza?
– Może – mruknął Taiga, nie zauważając subtelnej nuty ironii w głosie przyjaciela.
Kuroko uśmiechnął się do niego lekko, jednak na krótką chwilę się zamyślił. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, że Akashi rzeczywiście pojawił się w Yokozuna niedługo po jego przybyciu. To oczywiście mógł być zwykły przypadek, ale... Co, jeżeli domysły Kagamiego były trafne? To by oznaczało, że Akashi miał Kuroko na oku już od ponad sześciu miesięcy. Ostatecznie podczas jednej z ich wspólnej kolacji Seijuurou sam powiedział mu, że już wcześniej był nim zainteresowany.
To nie wydawało się być niczym złym, jednak Tetsuya poczuł mimowolny dreszcz, który spłyną falą po jego kręgosłupie. Myśl, że Akashi już wcześniej coś do niego czuł, była całkiem przyjemna, ale myśl, że prawdopodobnie cały ten czas w milczeniu go obserwował... to było już odrobinę inne doświadczenie.
– A tak w ogóle, Kuroko...- wybełkotał Kagami, nieco już podpity.- Dziękuję, że poszedłeś ze mną na ten pogrzeb... Sam bym tego nie przeżył...
– Nie musisz dziękować, Kagami-kun – odparł z uśmiechem Kuroko, wyrwany z zamyślenia.- W końcu czego się nie robi dla przyjaciół?
– Ta, no ale wiesz, mimo wszystko poprosiłem cię tak nagle, o tak nadzwyczajną rzecz...- Taiga spojrzał na niego nieco mokrymi oczami, chwytając jego dłoń i lekko ją ściskając.- Jestem ci naprawdę wdzięczny. Jakby nie patrzeć, zostałeś mi tylko ty... Jesteś moim jedynym przyjacielem...
– Z czasem z pewnością zyskasz kolejnych – powiedział Tetsuya, uśmiechając się do niego pocieszająco.- Musisz tylko nieco bardziej otworzyć się na ludzi, Kagami-kun.
– Taa, już mi to ktoś kiedyś powiedział.- Kagami odpowiedział mu uśmiechem.- Szkoda, że nie poznałem cię parę lat temu. Może to ty byłbyś moim chłopakiem...
– Jaka szkoda, że jest teraz moim – rozległ się nagle znajomy głos ponad ich głowami.
Kuroko spojrzał z zaskoczeniem w górę, w zdziwieniu aż rozchylając usta. Tuż nad nimi stał Akashi Seijuurou we własnej osobie, spoglądając to na Tetsuyę, to na Taigę, ostatecznie jednak zatrzymując się na ich złączonych dłoniach.
– Co to ma znaczyć?- zapytał na pozór spokojnie.
– Akashi-kun...- bąknął Kuroko, cofając swoją dłoń.- To... co ty tutaj robisz?
– Przyjechałem po ciebie do restauracji, chcąc zrobić ci niespodziankę, ale o dziwo cię nie zastałem – odpowiedział czerwonowłosy, wbijając w niego chłodne spojrzenie.- Momoi-san powiedziała mi, że pojechałeś na cmentarz ze swoim przyjacielem.
– Tak...- mruknął Tetsuya.- Dziś był pogrzeb... chłopaka Kagamiego-kun.
– Rozumiem – powiedział Akashi, odwracając głowę do Taigi.- Moje kondolencje, Kagami-san.
– Dzięki – westchnął Kagami, pospiesznie wlewając w siebie kolejną porcję alkoholu.
– Kagami-kun prosił, żebym dotrzymał mu towarzystwa – wyjaśnił Kuroko.- Mogłeś do mnie zadzwonić, Akashi-kun, nie musiałeś się kłopotać z przyjazdem... Jak nas w ogóle znalazłeś?
– Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałeś.- Seijuurou zdjął z siebie płaszcz i zawiesił go na pobliskim wieszaku, na którym znalazły się również kurtki Kagamiego i Kuroko. Akashi dosiadł się do swojego chłopaka.- A znalazłem was przypadkiem, stojąc na czerwonym świetle. Zobaczyłem was w oknie. Przepraszam, że przeszkodziłem w ważnym momencie.
– Luzik, w niczym nam nie przeszkodziłeś.- Kagami machnął lekceważąco dłonią.- Chyba wyglądało to trochę tak, jakbym podrywał Kuroko...
– Trochę bardziej niż „trochę” - skomentował Akashi.
– … ale tak naprawdę po prostu dziękowałem mu za to, że przyszedł ze mną na ten pogrzeb – dokończył Taiga, nie usłyszawszy nawet jego uwagi.- To było dla mnie ważne, no bo... eh, to trochę skomplikowane.
– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym również dotrzymał wam towarzystwa?- zapytał Seijuurou.
– Jasne, że nie.- Kagami uśmiechnął się do niego.- Im nas więcej, tym będzie zabawniej! No i może uda wam się zanieść mnie do domu...
– Zabawne – mruknął Kuroko, patrząc z naganą na przyjaciela.
Taiga zaśmiał się jedynie krótko, natomiast Akashi na moment położył swoją dłoń na udzie błękitnowłosego. Kiedy Tetsuya spojrzał na niego pytająco, jego chłopak odwrócił od niego spojrzenie, nic nie mówiąc. Upewniwszy się, że nikt wokół nie spogląda w ich stronę, Kuroko dyskretnie ścisnął dłoń Akashiego. Niedawny gest Kagamiego rzeczywiście mógł wyglądać podejrzanie, a Seijuurou najwyraźniej był trochę zazdrosny, dlatego też Kuroko postanowił jakoś załagodzić sytuację, ów uściskiem dając mu do zrozumienia, że to nie było nic poważnego. Akashi wydawał się nieco rozluźnić, choć na jego twarzy wciąż pozostawał niezmienny, poważny wyraz.
Kuroko westchnął cicho, odwracając wzrok ku Kagamiemu, który znów zaczął bełkotać coś pozbawionego sensu. Uśmiechnął się do niego z troską, również i sobie nalewając odrobinę sake.
Zdążył już zapomnieć o wcześniejszym rozmyślaniu.
Jeeej nie ma to jak rozdzialik Cierni przed snem ^^
OdpowiedzUsuńJak zwykle cuuuuudo :D
I ten zazdrosny Sei-chan Hihihihi
Ajajaj jestem tak hmmm...podekscytowana? że nie stać mnie na jakiś w miarę ogarnięty komentarz xD
W każdym razie czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział...Akashi coś dawno nikogo nie mordował hmmm...
Jak patrzyłam na te ostrzeżenie co to może się znaleźć w opowiadaniu to coraz bardziej czekam na te gwałty xDD i coś czuję że to będzie niedługo ^^
No cóż weny życzę i czasu na pisanie ;)
Mam wrażenie że uzależniłam się od tego opowiadania...i wcale nie zamierzam nic z tym zrobić xDD
Pozdrowionka :p
Cieszę się, że rozdział Ci się podobał! :D No i że masz wrażenie, iż uzależniłaś się od "Cierni", jest mi ogromnie miło *3*
UsuńBardzo dziękuję za komentarz ♥
Idę czytać!
OdpowiedzUsuń~Nuśka
Hej! Cześć!
UsuńByłam bardzo zaskoczona kiedy się dowiedziałam, że Kagami kurzy... Kagami i papierosy? Nigdy!
Co to za rodziece w ogóle? ! Gdyby przeczytali chociaż jeden zasr * any list, Himuro by nie umarł! Dobrze im nagadałeś Kagami! Niech wiedzą!
Jasne Kagami! W takich chwilach najlepiej jest się upić! Masz rację! Świętą rację!
" – Taa, już mi to ktoś kiedyś powiedział.- Kagami odpowiedział mu uśmiechem.- Szkoda, że nie poznałem cię parę lat temu. Może to ty byłbyś moim chłopakiem...
– Jaka szkoda, że jest teraz moim – rozległ się nagle znajomy głos ponad ich głowami.
Kuroko spojrzał z zaskoczeniem w górę, w zdziwieniu aż rozchylając usta. Tuż nad nimi stał Akashi Seijuurou we własnej osobie, spoglądając to na Tetsuyę, to na Taigę, ostatecznie jednak zatrzymując się na ich złączonych dłoniach." A-Akashi... ale co on tam...?! Czemu w takim momencie?! To się porobiło!
Yuuki, i jak tu cię nie kochać?! No po prostu nie idzie! Czekam na następne rozdzialiki "Cierni"!
Pozdrawiam i wenkę przesyłam!
~ Nuśka
Ogólnie Kagamiś nie pali, on tylko tak przed pogrzebem spróbował, no słyszał, że da się przy tym odstresować (ciekawe, kto mu takich głupot naopowiadał... -.-).
UsuńDobrze, że rodzice Himuro nie odpowiadali na listy :-) Dobrze, że ich nie czytali :-) DOBRZE, ŻE MU NIE POMOGLI :-) On miał umrzeć. xD *nie lubi go bardzo*
Bardzo dziękuję za kochany komentarz *3* Pozdrawiam ciepluśko i tulam mocno! ^^
Zaczęło się! *^*
OdpowiedzUsuńMechanizm ruszył!Zegar zaczął odliczanie!W poprzednim rozdziale Mayazumi wszystko ładnie ponastawiał,a teraz Kagami-kun przy pomocy Sei-chana przeciął pierwszy kabelek! *-*Świetnościowo!Pozostało już wyniuchiwać odkrycia kart ^o^
Nie masz litości nad znienawidzonymi postaciami,co Ykuuki?xD
Nie dość,że Tatsuya od początku walczył z rakiem i umarł, to się jeszcze okazuję,że coś tam jeszcze na boku odwalał! ,-, No,ale i tak mu dałaś nacieszyć się Kagamim-kun i tak Ci wdzięczny powinien być i cierpieć za to szczęście,które mu ofiarowałaś,no nie?xD Wgl,po zapowiedzi poprzedniego rozdziału,było od razu:''Yuupi!Będzie mord!^-^'',a tu taki Tatsuya,nie lubię go za to,że to on umarł,od tak sobie!Bez żadnych tortur ani psychospraw :c
No,ale ten tegooo... rozdział zaite interesujący był :3
Niech wena będzie z Tobą Yukki-senpai! C:
Oczywiście, że nie mam litości, droga Homine-chan :-) Mwahahaha! ♥ DOKŁADNIE, KOCHANA! MASZ RACJĘ! HIMURO POWINIEN MNIE PO RĄSIACH CAŁOWAĆ, ŻE POZWALAŁAM NA TO, BY PRZEZ KILKA LAT GO KAGAMI KOCHAŁ. Teraz może odejść, resztą zajmę się osobiście *mwahahaha, nie.*
UsuńBardzo dziękuję za komentarz! Tulam cieplusio ♥
Akuku,
OdpowiedzUsuńBiedny Kagamiś ): Akashi taki zazdrosny nono. Na początku myślałam ze miedzy Kuroko a Kagamim cos sie stanie.. A tu nagle sobie Akashi wbija xD
Tylko niech Akashi nie zabija Kagamiego D: Nie wybaczę mu tego jak go zabije :(
To ja już mykam~ Weny,tulaski~
Ps.Mam nadzieje ze będzie dużo cierni bo zaczęłam ferie :)
Spokojnie, Kagamiś to twardy chłop, on to przetrwa!
UsuńDziękuję bardzo za komentarz! Życzę Ci dużo "Cierni" we ferie! XD *tia, to lepiej się bierz Yuuki za pisanie ich... xD*
♥
NO TYLKO NIECH JESZCZE KAGAMIEGO ZABIJE, TO CHYBA NIE WYROBIĘ ;_;
OdpowiedzUsuńjak tak myślę, to nie wystąpił jeszcze Murasakibara i Aomine. chyba. bo mogę źle pamiętać.
hej, to wszystko powolutku zaczyna się układać... bardzo powolutku, ale i tak jest to cholernie emocjonujące! więcej cierni do porzygu!
Będzie więcej Cierni do porzygu *3* Może się nawet postaram zakończyć je jednak w 69 rozdziałach *tak znacząco xD*, ale chyba nie dam rady przedłużyć tego o kolejne 8 rozdziałów :/ Góra 3, ale zobaczymy ^^
UsuńMasz rację, Muraś i Aho nie pojawili się! D: Chociaż Muraś był na pogrzebie Himuro, ale o tym nie wspomniałam. Na Twoje życzenie mogę poprosić Akashiego, żeby ich zabił, nie ma problemu ^^ xD
Dziękuję za komentarz ♥
rzyganie Cierniami jest przyjemne, takie mogę praktykować.
Usuńohohoho, zabijanie na życzenie~? znaczy, mi na śmierci tych dwóch wariatów nie zależy, rób tak, jak Ci wena nakazuje~
"– Taa, już mi to ktoś kiedyś powiedział.- Kagami odpowiedział mu uśmiechem.- Szkoda, że nie poznałem cię parę lat temu. Może to ty byłbyś moim chłopakiem...
OdpowiedzUsuń– Jaka szkoda, że jest teraz moim – rozległ się nagle znajomy głos ponad ich głowami." HAHAGAGAHAHHAHAHAHAHAHA YUUKI-SAN KOCHAM CIĘ, CHOLERNIE MOCNO. MATKO, NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO. W TAMTYM MOMENCIE ODSKOCZYŁAM OD LAPTOPA KRZYCZĄC "ŁOOOOOOOOOOOŁ" SERIO NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ CZEGOŚ TAKIEGO XD AH, JAK JA CIĘ UWIELBIAM.
Ooooo mateńko. Kocham Ciernie, kocham, kocham, kocham, to jest takie genialne! Kuroko już zaczyna myśleć, już coś go ociupeńkę przesuwa naprzód. Hehe. Hehehe. Akashi obserwował go. Przez sześć tych walonych miesięcy. Dobrze, że Tetsuya przestał nad tym rozmyślać. Bądź, co bądź, nie ukrywajmy przed sobą tego, że zachowanie Akashiego było dość... specyficzne, tak delikatniej mówiąc. No, ale trudno! A, jeszcze raz wspomnę, że scena z wbijającym się Akashim na długo pozostanie w moim sercu. To było mistrzowskie, strzał w dziesiątkę! No cholerka, dalej jaram się tym, że fabuła prze do przodu, no! To jest tak cholernie ekscytujące, no kurczaczki! Chcę jeszcze, chcę jeszcze, CHCĘ JESZCZE! Dobrze, że jest już kolejny rozdział, ah. Inaczej bym chyba nie wyrobiła.
Genialny rozdział Yuuki-san, tak trzymaj! Dużo weny, komentarzu i czasu :P Pozdrowionka <3 (lecę czytać next hihi)
Ahahahahaha! ^^ Cieszę się bardzo, że Cię tak zaskoczyłam, Maryline-chan! :D Trochę się obawiałam, że nikogo to nie rozbawi, ale... ale jednak! ♥♥♥
UsuńTAK BARDZO MI MIŁO, ŻE JAK ZAWSZE ZACHWALASZ TE CIERNIE *-* ♥♥♥
Bardzo dziękuję za ten zabójczo miły komentarz! ♥ Pozdrawiam cieplusio i przesyłam tulaski ♥
"– Nie patrz na to w ten sposób, Kagmai-kun. To, że mam teraz kogoś na stałe, nie oznacza, że odwrócę się od przyjaciół. (..)" - A już myślałem, że nie będzie błędów... Kagami.
OdpowiedzUsuń"– Sugerujesz więc, że Akashi-kun zaczął przychodzić do Yokozuny dla mnie?- zapytał Kuroko, nie potrafiąc ukryć z rozbawienia" - Ukryć rozbawienia.
KONIEC BŁĘDÓW
"– Układa nam się całkiem dobrze – powiedział w końcu.
– Układa nam się całkiem dobrze – przedrzeźniał go Kagami, uśmiechając się pod nosem.- Nie bądź taki skryty, Kuroko, powiedz coś więcej. Co robiliście na wyjeździe? Gdzie w ogóle pojechaliście? Chyba mówiłeś coś o górach...
– Tak, w góry Tateyama – potwierdził Tetsuya.- Cóż... jeździliśmy na nartach, na łyżwach, trochę też na snowboardzie. Byliśmy również na polowaniu, takim prawdziwym.
– O kurde, ale romantyczne – bąknął Taiga, unosząc lekko brew.- I co, ustrzeliłeś jego serce?
– To znaczy?" - CX Śmiechłem.
"(...)To nie wydawało się być niczym złym, jednak Tetsuya poczuł mimowolny dreszcz, który spłyną falą po jego kręgosłupie. Myśl, że Akashi już wcześniej coś do niego czuł, była całkiem przyjemna, ale myśl, że prawdopodobnie cały ten czas w milczeniu go obserwował... to było już odrobinę inne doświadczenie." - Hehehehhheheheheeheheheeehheheeeeeeehhehehhhhee *Narwany chichot :>*
.-. Weny syczę
~Nag
Dziękuję bardzo za poprawienie błędów *3*
UsuńNo i za komentarz ♥ Niezawodny Nag-kun!
Pozderki ~
Smutek... Za szybko zbliżamy się do końca.
OdpowiedzUsuńZazdrosny Sei-chan i pijany Kagami XD
Hmmm... Czy w tym opowiadaniu pojawi się Murasakibara? Nie widziałam go jeszcze, chyba, że coś przegapiłam.
Odnośnie pytania zadanego kilka rozdziałów wcześniej... Spytałam się o rozbudowanie MidoTaki, ponieważ pod opowiadaniem "15 minut" jest napisane, że zostanie rozwinięte do opowiadania rozdziałowego.
Czekam na nexta i życzę weny ;))
No, trochę się pewnie jeszcze przedłuży te "Ciernie", ale tak - koniec jest nieuchronny xD Zaraz się okaże, że MnU będzie krótsze niż Ciernie xD
UsuńAno właściwie to Muraś się pojawił, ale nie dałam o tym znać D:
Był na pogrzebie Himuro.
HAHAHAHHAHAAH xD
♥
Pytanie zadane kilka rozdziałów wcześniej?! ;_; Przepraszam, że nie odpowiedziałam! ;_; Jeżeli długo nie odpowiadam, to śmiało mi się przypominaj i wyzywaj mnie ^^ xD
No więc tak, "15 minut" zostanie rozbudowane, ale jeszcze nie teraz :) No bo najważniejsze się zaraz stanie MnU xD
Bardzo dziękuję za komentarz! >_< Tulam mocno ^^
* Czyta *
OdpowiedzUsuń