[Ciernie] Rozdział dwudziesty drugi

    Kuroko szczerze nienawidził policji, nawet jeśli był to organ, który miał zapewniać obywatelom bezpieczeństwo – czasem z pozytywnym skutkiem, czasem z zupełnie odwrotnym.
    Poinformowawszy Hanamiyę, że policja chce go przepytać w sprawie morderstwa Kise Ryouty, wrócił do głównej sali restauracyjnej i odszukał wzrokiem policjantów. Obaj zajęli miejsca przy stoliku Akashiego, naprzeciwko czerwonowłosego, toteż Tetsuyi pozostało jedynie usiąść obok niego.
    Czuł się fatalnie. Miał wrażenie, jakby już rozpoczął niemą wojnę z funkcjonariuszami.
    Obaj z Akashim patrzyli na mężczyzn, którzy wyjęli z kieszeń kurtki notesy i długopisy. Choć spodziewali się, że to Hyuuga Junpei zacznie zadawać pytania, ku ich zaskoczeniu zaczął to robić jego asystent, Hiroshi Yamazaki:
–    Zaczniemy od pana, panie Kuroko Tetsuya – powiedział.- Według informacji, które posiadamy, w zeszłym tygodniu odbył pan kursy na baristę w szkole ofiary, zgadza się?
–    Tak – potwierdził Kuroko, skinąwszy głową.
–    Prowadzącym był Kise Ryouta?
–    Tak. Wykupiłem trzydniowy kurs, który zawsze prowadzi... prowadził... sam dyrektor.
–    Skąd miał pan na to pieniądze?- zapytał Yamazaki, notując coś w swoim notesie.
–    Proszę?- Kuroko zmarszczył lekko brwi.- Co to za pytanie? Pieniądze miałem oczywiście z wypłat, pracuję tutaj od pół roku. Zaoszczędziłem też trochę zanim się tu wprowadziłem.
–    Gdzie mieszkał pan wcześniej?- wtrącił Hyuuga.
–    W Okayamie.
–    A kiedy pan przeprowadził się do Tokio?
–    Jakieś siedem miesięcy temu.- Tetsuya wzruszył ramionami, patrząc, jak funkcjonariusz pospiesznie coś notuje.
–    Wracając do kwestii pieniędzy wpłaconych za kurs baristy – podjął ponownie Yamazaki.- Wygląda na to, że nie wpłacił pan całej kwoty, a jedynie osiemnaście tysięcy jenów.
–    Owszem, dostałem zniżkę – mruknął Kuroko.
–    W ramach czego?- Yamazaki uniósł wysoko brwi.
–    Dostał ją po znajomości – wtrącił spokojnie Akashi.- Ryouta był moim przyjacielem, osobiście poleciłem mu Kuroko. Utalentowanych fanów kawy szkolił nawet za darmo, a jeśli ktoś komu ufał polecał mu kogoś, dawał zniżki za kursy.
–    Oczywiście, rozumiem – powiedział Yamazaki, patrząc teraz uważnie na Akashiego.- To zupełnie normalna rzecz, jeżeli daje się ją po „znajomości”, aczkolwiek zdziwiło nas, że pan Kuroko jako jedyny dostał niemal osiemdziesięcioprocentową zniżkę.
    Tetsuya przełknął ciężko ślinę, słysząc to. Osiemdziesiąt procent? Przecież to majątek! Wychodziło na to, że zapłacił jakieś cztery razy mniej niż powinien. W tamtym momencie nie był pewien, czy ma ochotę rozpłakać się czy zatłuc Akashiego za to, że załatwił mu tak wielką ulgę u Kise. Wolał żyć w nieświadomości z tym, jak ogromny dług ma do spłacenia.
–    Znałem Kise i mnie to nie dziwiło – odparł zwyczajnie Seijuurou.- Był pasjonatem kawy i każdego, kto podzielał jego fascynację, witał z otwartymi ramionami.
–    Rozumiem – prychnął Yamazaki z dziwnym rozbawieniem, kiwając głową. Znów zwrócił się do Kuroko.- Czy znał pan ofiarę wcześniej, zanim wykupił pan kursy?
–    Nie.
–    Mimo to, co pan może powiedzieć o Kise Ryoucie? Jaki był, jak się zachowywał, co pan o nim uważał?
–    Cóż...- Tetsuya już u samego początku miał dość tego spotkania. Sama obecność policji sprawiała, że stawał się nerwowy.- Kise-san był pozytywnie nastawiony do swojej pracy i z pasją opowiadał nam o tym, co powinien umieć barista. Jednocześnie był jednak pod tym względem bardzo wymagający i kilka osób nie zdało kursów, mimo ich starań. Poza tym Kise-san był sympatyczny i zabawny.
–    Jak blisko był pan z ofiarą i czy kontaktował się pan z nią po ukończeniu kursów?- zapytał Yamazaki, znów notując w zeszyciku.
–    Nie byliśmy blisko, poznałem go dopiero na kursach. I nie, nie kontaktowaliśmy się ze sobą później.
–    Dlaczego?- zapytał Yamazaki, szybko coś pisząc i patrząc uważnie na Tetsuyę.
–    Proszę?- Kuroko nie rozumiał pytania.
–    Dlaczego już się nie kontaktowaliście?
–    Cóż, tego samego wieczora, zaraz po wyjściu zostałem...- Kuroko urwał raptownie, kiedy Akashi nagle położył dłoń na jego udzie i ścisnął lekko.- … zostałem poinformowany, że dyplom mogę odebrać w poniedziałek, w sekretariacie – dokończył płasko błękitnowłosy.- Po zrobieniu tego nie widziałem już Kise-san. Był tylko trzydniowym nauczycielem, nic poza tym, nie mieliśmy zamiaru się przyjaźnić.
    Kuroko dyskretnie zaczerpnął głęboko powietrza, by się uspokoić. Gdyby nie Akashi, z pewnością popełniłby największy błąd w swoim życiu, mówiąc o napaści na jego osobę. Funkcjonariusze zapytaliby wówczas dlaczego nie zgłosił napadu na policję, a na to nie miał dobrego usprawiedliwienia, poza tym musiałby powiedzieć, że Akashi mu wówczas pomógł. Mężczyźni na pewno sprawdziliby także rejestry szpitalne i odkryliby, że Tetsuya nie zgłosił się także do szpitala – a co za tym idzie, ktoś musiał mu pomóc „na lewo”. Nie mógł wplątać w swoje problemy ani tak sławnego biznesmena jak Akashi, ani tak szanowanego lekarza jak Midorima.
–    Czyli nie spotkał się pan więcej z Kise-san?- zapytał Yamazaki.
–    Nie – odparł.
–    Panie Kuroko.- Mężczyzna przerzucił z westchnieniem kartkę w notesie i znów przyszykował się do pisania. Wbił spojrzenie w Tetsuyę.- Widzieliśmy nagranie z jednej sal w szkole pana Kise Ryouty, na którym wyraźnie widać, że uprawia pan z nim seks.- Kuroko poczuł, że krew gwałtownie odpływa z jego twarzy.- Jak pan to wytłumaczy? Na pewno nie byliście blisko?
–    Tam była kamera...?- wydusił z siebie cicho, będąc przeraźliwie świadomym obecności Akashiego i tego, że wszystkiemu się przysłuchuje. Nie śmiał na niego spojrzeć.
–    To nieistotne, proszę odpowiedzieć na pytanie – rzekł policjant.
–    Dlaczego pytacie mnie o to w obecności klienta?- zapytał Tetsuya ze złością.- O takich sprawach mówi się na osobności, jeżeli już trzeba!
–    I tak już jest za późno – westchnął policjant ze zniecierpliwieniem.- Proszę odpowiedzieć na pytanie, panie Kuroko.
    Tetsuya zacisnął pięści pod stołem, przez chwilę oddychał powoli, trzęsąc się ze złości. Miał ochotę rzucić w Yamazakiego wazonem, powiedzieć mu co myśli o jego podłym zachowaniu i braku okazania dyskrecji w tak intymnych sprawach. Zmusił się jednak, by uspokoić się choć na tyle, by móc odpowiedzieć na jego pytanie:
–    Poniosło nas – wycedził.- To była jednorazowa sytuacja.
–    Czy próbował się pan po tym wszystkim skontaktować z panem Kise?- zapytał spokojnie Hiroshi, nic nie robiąc sobie ze stanu, do jakiego doprowadził Tetsuyę.
–    Nie – odparł krótko Kuroko.- Rozumiem, że jestem podejrzany o morderstwo?
    Policjanci zignorowali go, notując coś w notesach, Yamazaki tylko raz zerknął na błękitnowłosego. Następnie obaj spojrzeli na Akashiego.
–    Teraz zadamy kilka pytań panu, panie Akashi – powiedział Hyuuga.
–    Czy wobec tego mogę wrócić do pracy?- zapytał Tetsuya.
–    Wolelibyśmy, żeby jeszcze pan został – odparł Junpei.- W trakcie rozmowy może nam się przypomnieć jakieś pytanie.
    Kuroko zacisnął wargi i przełknął ciężko ślinę. W obecnym momencie chciał jak najszybciej odsunąć się od Akashiego, zejść mu z oczu i nie pojawiać się przez kilka kolejnych dni, tygodni, a może miesięcy. Wiedział, że to nie było na miejscu, ponieważ wiele mu zawdzięczał. Ale jeszcze bardziej nie na miejscu było to, że Seijuurou załatwił mu kurs u swojego przyjaciela, a on się z nim przespał. Akashi z całą pewnością się go teraz brzydził.
–    Był pan przyjacielem ofiary, zgadza się?- zapytał Hyuuga.
–    Tak – odparł spokojnie Akashi.
–    Jak długo się znaliście?
–    Niecałe siedem lat.
–    Często się ze sobą kontaktowaliście?- Hyuuga zanotował coś w zeszycie.
–    Ryouta dzwonił do mnie od czasu do czasu, raz po raz sam wysyłałem mu maile.
–    Ale dobrze się znaliście?
–    Owszem.
–    Czy wobec może nam pan powiedzieć, czy pan Kise miał ostatnio jakieś problemy? Może ktoś go nagabywał, straszył, groził? Zdaję sobie sprawę z tego, że mężczyźni raczej nie mówią o takich sprawach, ale...
–    Nie Ryouta, on zwierzał mi się ze wszystkiego – przerwał mu Akashi.- Prawie.
    Kuroko wzdrygnął się lekko, słysząc to. Odwrócił głowę w stronę baru, patrząc jak Takao krząta się przy ekspresie do kawy i nerwowo zerka ku nim. Napotkawszy spojrzenie Kuroko, posłał mu słaby, współczujący uśmiech.
–    Nie mogę powiedzieć, by Ryouta miał jakichkolwiek wrogów – ciągnął Akashi.- Nikt mu nigdy nie groził, nie dostawał żadnych nieprzyjemnych listów. Nagabywały go jedynie zrozpaczone zakochane fanki, ale żadna nie wydawała się być niebezpieczna.
–    Kiedy ostatni raz widział się pan z ofiarą?- zapytał Yamazaki.
–    W zeszłym miesiącu, byliśmy razem na impresie biznesowej.
–    Impresie biznesowej?- powtórzył Hiroshi, marszcząc lekko brwi.
–    To coś w rodzaju balu, na którym spotykają się biznesmeni, chcąc znaleźć kogoś z kim mogliby rozpocząć ewentualną współpracę – wyjaśnił Akashi.- To doskonała okazja, by podpisać kontrakty również z zagranicznymi gośćmi.
–    Dobrze, a proszę nam powiedzieć, czy pan Kise zachowywał się ostatnio jakoś inaczej? Może coś go martwiło, był czymś zaniepokojony?
–    W świecie biznesu zawsze jest coś, co nas niepokoi – powiedział Seijuurou.- A Ryouta był w stanie martwić się nawet tym, że nie może zdecydować się jaką kawę rano wypić.
–    Miał jakieś zaburzenia psychiczne?- zapytał Hyuuga.- Może leczył się gdzieś, brał jakieś leki?
–    Nic z tych rzeczy, był zupełnie normalny, tylko trochę roztrzepany.
–    Ostatnie pytanie odnośnie pana Kise... czy podejrzewa pan kogoś, kogokolwiek, kto mógłby chcieć go zabić?
–    Nie – powiedział stanowczo Seijuurou.- Jestem pewien, że nikt nie pałał do niego tak wielką nienawiścią, by zrobić mu coś takiego.
–    Rozumiem.- Funkcjonariusze znów zapisali coś w notesach.- Jeszcze tylko chwila, panowie. Panie Akashi, od jak dawna zna pan pana Kuroko? Przyjaźnicie się?
–    Początkowo była to tylko znajomość z widzenia. Od paru miesięcy wstępuję do Yokozuny, ponieważ odkryłem, że podają tu wyśmienitą kawę i posiłki. Nie mieliśmy więc żadnych innych relacji prócz klient-pracownik, aczkolwiek ostatnio zaproponowałem Kuroko-san, by udał się do Ryouty na szkolenie baristy, ponieważ marnuje swój talent. Zaczęliśmy trochę więcej rozmawiać, ale przyjaźnią nie możemy tego nazwać.
–    Rozumiem.- Hyuuga zapisał coś w notesie i zamknął go, cicho zatrzaskując stronice. Schował go do kieszeni kurtki wraz z długopisem, wyjął zaś dwie wizytówki i podsunął je Kuroko i Akashiemu.- Gdyby czegoś się panowie dowiedzieli odnośnie sprawy zabójstwa pana Kise Ryouty, proszę się z nami skontaktować. Panie Kuroko, to nie tak, że podejrzewamy pana o tak potworny czyn, ale musimy sprawdzić każdą ewentualność, mam nadzieję, że to pan rozumie. I przepraszam za niedyskrecję mojego asystenta, dostanie za to po łbie.
–    Co?!- warknął Yamazaki.
–    Jakoś nie poprawia mi to humoru, ale dziękuję – powiedział chłodno Kuroko, wciąż nie patrząc na funkcjonariuszy.- A teraz przepraszam, ale jeżeli to koniec, wracam do pracy.
–    Tak, dziękujemy za rozmowę.
    Tetsuya wstał od stołu i, nie czekając aż mężczyźni pożegnają się również z Akashim, ruszył do pomieszczenia dla personelu. Przeszedł przez korytarz i wszedł do szatni, gdzie w końcu mógł wyładować swoją złość. Odetchnął głęboko, po czym otwarł szafkę, wyjął z niej swoje ubrania i zatrzasnął głośno drzwiczki. Cisnął ciuchy na ławkę i zaczął szarpać guziki koszuli, chcąc ją zdjąć.
–    Heeej, Tetsuya – powiedział nieśmiało Takao, którego Kuroko nawet nie zauważył.- Uhm, co się stało?
–    Co się stało?- warknął Kuroko.- Pytasz mnie, co się stało?! A to się stało, że te pieprzone imbecyle wyjawiły przed Akashim-kun, że jestem gejem!
–    Ale jak to?- zapytał, zdziwiony.- Że... że tak normalnie to powiedzieli?!
–    Okazało się, że w sali, w której miałem test na baristę, była kamera – jęknął Tetsuya, zdejmując koszulę i rzucając na ławkę.- Rozumiesz to, Takao-kun?! Wszystko to, co robiłem z Kise-san, zostało nagrane! Ci policjanci widzieli, jak pieprzę się z dyrektorem szkoły!
–    Osz kurwa...- Kazunari był wyraźnie w szoku.- I powiedzieli to przy Akashim?! Przecież tak nie można, są policjantami! Ich obowiązkiem jest zachować dyskrecję, trzymać w tajemnicy zeznania... w ogóle co to za pomysł, żeby przesłuchiwać dwie osoby naraz?!
–    Nie wiem – westchnął ciężko Kuroko, zakładając koszulkę.- Chyba podejrzewają, że to ja go zamordowałem, bo Kise-san więcej się po tym do mnie nie odzywał, nie widziałem go nawet, gdy odbierałem dyplom. Tak jakby mnie to obchodziło! Wiedziałem, że to jednorazowa przygoda i miałem to w dupie! Głupi byłem, że się dałem ponieść w takim miejscu... Boję się pomyśleć, jakie teraz zdanie ma o mnie Akashi-kun! Może jeszcze zdadzą raport w telewizji?! Niech cały świat się dowie, że Kuroko Tetsuya daje dupy facetom!
–    Spokojnie, Tetsuya, nie będzie aż tak źle – powiedział Takao, przygryzając wargę. Nie miał pojęcia jak pocieszyć swojego przyjaciela.- Akashi wydaje się być wyrozumiały...
–    Takao-kun, doceniam, że chcesz bym poczuł się lepiej, ale na chwilę obecną to jest niemożliwe – warknął Takao, otwierając szafkę i ze złością wrzucając do niej uniform.
–    Ło, a co to huragan mamy w szatni?- zapytał Kagami, wchodząc do pomieszczenia i patrząc na Kuroko. Widząc wściekłe spojrzenie błękitnych oczu, zerknął niepewnie na Takao.- Mam mu przywalić, żeby się uspokoił?
–    Oh, pierdol się, Kagami-kun – westchnął ciężko Tetsuya.
    Kagami, słysząc to, złapał się za lewą pierś i cofnął kilka kroków, patrząc w zdumieniu na Kuroko. Nie mógł uwierzyć w to, że mężczyzna właśnie przeklął – zwłaszcza jego.
–    Okay, Kuroko, może powinieneś sobie zrobić wolne?- zapytał Kazunari, nieco spanikowany jego zachowaniem.- Pogadam z Hanamiyą, jeśli chcesz.
–    Na pewno się nie zgodzi, nie ma co próbować – burknął Kuroko.- Po prostu wrócę do domu, wezmę długą kąpiel i położę się spać, żeby przygotować się psychicznie na unikanie Akashiego-kun. O ile sam nie zacznie tego robić.
–    Co się stało?- zapytał szeptem Taiga, patrząc na Kazunariego.
–    Akashi prawdopodobnie wie, że Tetsu jest homoseksualny – wyjaśnił w skrócie Takao.- I teraz Tetsu chce go unikać.
–    Czemu?- zdziwił się Kagami, patrząc teraz na błękitnowłosego.- Co, on nie jest tolerancyjny?
–    Skąd mam wiedzieć?- jęknął Kuroko, odwracając się do niego.- Zresztą, tu nawet nie chodzi o to, czy jest tolerancyjny, czy też nie! Chodzi o to, że dał mi szansę, bym uczył się na baristę u jednego z jego przyjaciół, a ja się z tym przyjacielem przespałem! Przecież to mnie stawia w fatalnym świetle, Akashi-kun z całą pewnością brzydzi się, że w taki sposób wykorzystałem jego dobroć!
–    No ale przecież nie zrobiłeś mu tym wielkiej krzywdy, nie?- Kagami zmarszczył brwi.- Zresztą, skąd możesz wiedzieć, co o tobie myśli ten cały Akashi? Powiedział ci coś, albo spojrzał na ciebie jakoś krzywo, wylał na ciebie wodę z wazoniku, albo trzasnął kwiatkami po ryju?
–    Bardzo śmieszne – warknął Kuroko, zakładając kurtkę.
–    Słuchaj, takie sprawy są jak placki – powiedział Taiga.- Nie wiesz, czy się upiekły, dopóki nie zajrzysz do piekarnika.
    Zarówno Kuroko jak i Takao spojrzeli na niego jak na idiotę. Tetsuya zamknął cicho swoją szafkę, spuścił głowę, opatulając usta szalikiem. Kazunari ukrył twarz w dłoniach, jednak u ich obu widać było drżenie ramion spowodowane powstrzymywaniem śmiechu.
–    Do jutra – rzucił Tetsuya stłumionym głosem.
–    Mhm – mruknął w odpowiedzi Takao.
–    No, cześć, uważaj po drodze!- krzyknął za nim Kagami, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo rozbawił przyjaciół.
    Kuroko pozwolił sobie na ciche parsknięcie dopiero, kiedy wyszedł na zaplecze. Zamknął za sobą drzwi i odetchnął głęboko mroźnym, listopadowym powietrzem. Pokręcił w niedowierzaniu głową. Nie miał pojęcia skąd Kagami brał te swoje filozoficzne, kucharskie teksty.
    Chwilowy dobry humor Tetsuyi wyparował niemal natychmiast, kiedy tylko ruszył w kierunku głównej ulicy. Widząc stojącą na tle ulicznych świateł sylwetkę z początku przestraszył się, że to jakiś morderca, jednak po chwili rozpoznał mężczyznę.
    To był Akashi.
    Błękitnowłosy wahał się przez chwilę, przystanąwszy w miejscu, po chwili jednak ruszył ku niemu. Nie było sensu się cofać, przecież i tak by go spotkał.
    Stanął przed Seijuurou, nie patrząc na niego, odetchnął głęboko i westchnął. Przez dłuższą chwilę obaj milczeli, Kuroko wyraźnie czuł, że Akashi wpatruje się w niego z uwagą. Wcisnąwszy dłonie do kieszeni kurtki, w końcu się odezwał:
–    Przepraszam cię, Akashi-kun, że byłeś świadkiem tej rozmowy i musiałeś tego wszystkiego słuchać – powiedział.- Na pewno czujesz się zgorszony świadomością, że jestem gejem... Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, to pozwól, że je rozwieję: owszem, jestem gejem. Przespałem się z Kise-san, bo trochę nas poniosło. Wiem, że to twój przyjaciel, dlatego musisz czuć się podwójnie okropnie, ale... przepraszam, nie mogę cofnąć czasu. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał ze mną rozmawiać.
    Tetsuya nadal nie podnosił wzroku, wbijał go w eleganckie buty Seijuurou. Przez bardzo długą chwilę milczeli, cisza przeciągała się niemiłosiernie, aż w końcu Akashi westchnął ciężko.
–    Pójdziemy się napić, Kuroko?- zapytał.- Znam całkiem przytulny bar.
–    Eh?- Tetsuya spojrzał na niego z zaskoczeniem, szybko jednak odwrócił głowę, rumieniąc się lekko.
–    Jutro mam wolne, więc zamówię sobie taksówkę do domu, a samochód zabiorę z parkingu rano, jeżeli martwisz się o prowadzenie pod wpływem.
–    Jesteś pewien, Akashi-kun?
–    Tak, jasne – odparł.- Chodźmy. Nie traćmy czasu, Kuroko.
    Tetsuya jeszcze chwilę wahał się, patrząc jak Seijuurou odwraca się od niego i rusza główną ulicą. Przygryzł wargę, myśląc gorączkowo, czy rzeczywiście powinien się zgodzić. On sam przecież wolnego jutro nie miał, ale propozycja Akashiego była nader kusząca – morderstwo Kise, groźba o wyrzucenie z mieszkania i na dodatek fakt, że Seijuurou wie o jego orientacji, wszystko to zaczynało go przytłaczać. Bardzo potrzebował się napić, dlatego, westchnąwszy ciężko, ruszył śmiało za czerwonowłosym.
    Tej nocy miał zamiar porządnie się napić.

5 komentarzy:

  1. A schlaj się w trzy Dupy, Tetsuya!
    Iiiiiiii...
    ...Połóż się z Akashim. XD
    OMG. Funkcjonariusz policji mnie rozwalił.
    Takie pytaniaaaa
    A co ich to obchodziiiiii?
    No wiem, że raporty i te sprawy, ale please!

    Hehehehehe. XD
    Kagami-kun, ty się już lepiej nie odzywaj. XD

    Pozdrawiam, życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kagami rozwalił system X,DD Ohh <3
    Ci policjanci to chyba mają nie ten teges z mózgiem.... Takie coś mówić przy świadkach?! Przy Akashim?! Przy Akashim Seijuurou?!!! Myślałam, że absolut nie wytrzyma i kogoś dźgnie X,DD
    Ale on chyba chce to inaczej rozegrać... Czyżby chciał upić Tetsu, żeby później osiągnąć szczyt swoich marzeń i przespać się z Kuroko?!!! Ja ci powiem szczerze, że chyba nie dotrwam do następnego rozdziału :< To za długo! Dzień bez Cierni jest dniem straconym! :< X,D !~
    No, ale będę cierpliwa ^^ Rozdzialik wyborny! Źyczę duużo weny na następne i życzę też miłej nockiii~!

    ~Zuchii

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże,Yuuki tym rozdziałem pobiłaś wszystko!
    Rany, fenomenalny po prostu :D
    Dialogi, zachowania bohaterów; wszystko przemówiło do mego serduszka i go oczarowało! *^*
    Co dalej? Co dalej?!
    Czekam z niecierpliwością!
    Homniomniomniom! :^;

    OdpowiedzUsuń
  4. *_* Tak, Tetsu, idź się schlaj, jak jeszcze nigdy dotąd! Należy ci się!
    Łaaaaa
    gdfhdhrgsgd
    Jezu, to jest takie piękne, następny rozdział zapowiada się tak cudownie <33333
    I smell some AkaKuro here :)))
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
  5. To było arcyświetne. Postaram się skomentować jutro rano :>

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń