Poranne promienie słońca brutalnie wdarły się do sypialni, korzystając z wąskiej przerwy między zasuniętymi zasłonami. Kuroko zmarszczył lekko brwi i uniósł leniwie powieki. Zamrugał powoli, wciąż jeszcze zaspany, poruszył się na łóżku, jednak niedane mu było przesunąć się czy podnieść, ponieważ jego talię przygniatał ciężar czyjegoś ramienia.
Tetsuya z początku był nieco zaskoczony, dopiero po chwili przypomniał sobie, że Mayuzumi został na noc. To właśnie jego ręka spoczywała teraz na na Kuroko, nie pozwalając mu się odsunąć.
Błękitnowłosy westchnął lekko, próbując się przeciągnąć. Syknął cicho z bólu, kiedy szwy jego rany napięły się odrobinę. Mężczyzna odwrócił głowę i spojrzał wprost w szare stalowe oczy Chihiro.
– Długo nie śpisz?- wymruczał.
– Od jakichś dwudziestu minut – odparł tamten.
– Ah, rozumiem. Niech zgadnę, gapiłeś się na mnie, kiedy spałem.
– Nie trudno o to zważywszy na fakt, że leżysz tuż przede mną. Poza tym uwielbiam widok twoich śpiących włosów.
– Włosów?- powtórzył Kuroko, marszcząc brwi.
– No przecież twarzy nie widziałem, byłeś odwrócony, a nie chciało mi się wychylać.
– Mhm.- Tetsuya przesunął dłonią po swoich włosach.- Wszyscy naśmiewają się z mojej porannej czupryny, a przecież każdego to dopada.
– Ciebie w wyjątkowo dużym stopniu – mruknął Mayuzumi.- Jak się spało w moich objęciach?
– Śniło mi się więzienie.
– Czyli magia działa.
– A tobie? Dobrze się spało w moim łóżku, mając mnie za przytulankę?
– Nie powiem, żeby łóżko było wygodne, wolałbym już kanapę w salonie... ale do przytulanki nie mam zastrzeżeń. Jesteś zainteresowany pracą na pełen etat?
Kuroko uśmiechnął się leniwie, obracając na plecy i znów wzdychając. Przetarł dłonią twarz oraz oczy, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia piasku pod powiekami. W rzeczywistości spało mu się naprawdę dobrze, głównie dlatego, że miał kogoś tuż obok. Czuł się spokojniejszy i bezpieczniejszy.
– To kto robi śniadanie?- zapytał Mayuzumi.- Głosuję na ciebie.
– A ja na ciebie – mruknął Kuroko.
– No to gramy – stwierdził Chihiro.- Wolisz monetę, czy papier-kamień-nożyce?
– Papier – odparł Tetsuya, po czym uniósł zwiniętą w pięść dłoń.- Bez ceregieli, jedna przegrana i jedna wygrana. Kto przegra, ląduje w kuchni.
– Papier-kamień-nożyce!- powiedzieli jednocześnie, potrząsając pięściami. Po chwili wynik ich gry był jasny i wyraźny; Kuroko wyprostował swoją dłoń, Chihiro zaś wysunął palec wskazujący i środkowy, imitując nożyczki.
– Poproszę american breakfast z czarną, mocną kawą, a na deser...
– Dobra, dobra, to nie jest koncert życzeń – powiedział z rozbawieniem Tetsuya, odrzucając kołdrę i wstając.- Musisz zadowolić się zwykłymi kanapkami, bo nie zrobiłem zakupów.
– A co z deserem? Może chociaż małego loda?
– Miałeś na niego szansę tej nocy, ale odmówiłeś.- Kuroko wzruszył ramionami, po czym wyszedł z sypialni.
Skorzystał wpierw z toalety i włączył w salonie telewizor, nim udał się do kuchni. Każdego ranka ustawiał program z wiadomościami, by usłyszeć, co się dzieje w Japonii i na świecie. Zwiększył nieco głośność odbiornika, po czym przeszedł do kuchni, zostawiając drzwi otwarte, i zaczął przygotowywać kanapki oraz herbatę.
Żałował, że nie zrobił wcześniej zakupów, bo jedyne czym mógł teraz poczęstować swojego gościa to kanapki z szynką, pomidorem lub masłem orzechowym, za którym osobiście nie przepadał. Stało w lodówce odkąd Ogiwara je dla niego kupił po wypadku. Gdy tylko spróbował go po raz pierwszy, od razu poczuł do niego nienawiść.
– Mayuzumi-kun, lubisz masło orzechowe?- zapytał głośno.
– Ta, może być – usłyszał w odpowiedzi.- Ale wolałbym chociaż naleśniki z syropem klonowym, albo zwykłą jajecznicę z bekonem!
– Możesz iść po nie do sklepu, to ci zrobię – powiedział spokojnie Kuroko, choć Chihiro nie mógł już tego słyszeć.
Kończąc przygotowywanie kanapek, Tetsuya zalał dwa kubki zielonej herbaty. Zaczął właśnie układać ich śniadanie na talerzu, kiedy nagle głos dziennikarki przykuł jego uwagę:
– ...znany mistrz barista i dyrektor jednej z najlepszych szkół dla baristów, Kise Ryouta. O szczegółach opowie nam Masamoto Takane.
Kuroko pozostawił posiłek w kuchni i stanął u progu drzwi, opierając się o framugę. Nie mógł nic poradzić na to, że wzmianka o jego byłym, chwilowym kochanku, przykuła jego uwagę. Postanowił sprawdzić, co powiedzą o nim w telewizji. Koniec końców był on przecież znanym w całej Japonii dyrektorem szkoły baristów oraz modelem.
– Dziękuję za oddanie głosu, Kanako-san – powiedział mężczyzna o surowym wyrazie twarzy, który pojawił się na ekranie telewizora. Jego perfekcyjnie przystrzyżona czarna bródka dotykała mikrofonu, który trzymał, ciemne oczy wpatrywały się z powagą w kamerę.- To wydarzenie z całą pewnością wstrząsnęło całą Japonią, ponieważ pierwszy raz od bardzo dawna pojawił się ktoś, kto swą brutalnością z powodzeniem może dorównywać Tsutomu Miyazakiemu*.
Kuroko zmarszczył brwi, słysząc to zdanie. Kamera poruszyła się, gdy dziennikarz zaczął iść w prawą stronę, i teraz błękitnowłosy mógł zobaczyć za jego plecami kilka drzew oraz żółtą taśmę policyjną. Jego oczy powiększyły się, w gardle raptownie zaschło, a serce zabiło mocno w piersi.
– Znajdujemy się teraz na miejscu zbrodni – ciągnął dalej dziennikarz.- Morderstwa dokonano na obrzeżach mało uczęszczanego parku. Ofiara, znany w Japonii dyrektor szkoły dla baristów oraz były model, pan Kise Ryouta, została brutalnie pocięta i zadźgana nożem, odrąbano jej również dłonie, a gardło głęboko poderżnięto. Lekarz sądowy doliczył się niemal stu dwudziestu siedmiu ran kłutych, oraz dwie szarpane w miejscu nadgarstków. Ślady na nich wskazują na to, że do morderstwa użyto tylko jednego narzędzia: noża.
– Takane-san, powiedz nam, proszę, czy wiadomo już coś na temat sprawcy tego brutalnego czynu?- zapytała dziennikarka, której wizerunek tkwił w niewielkim kwadracie w prawym górnym rogu ekranu.
– Policja przeszukuje miejsce zbrodni, jak na razie nie znaleźli żadnych konkretnych śladów, które naprowadziłyby ich na odpowiednią drogę w poszukiwaniu mordercy. Komisarz odmówił nam udzielenia wywiadu, podkreślił jednak, iż obywatele powinni uzbroić się w cierpliwość i zachować wszelkie środki ostrożności, ponieważ całkiem możliwe jest, że mamy tutaj do czynienia z seryjnym mordercą. Nikt nie wie, kiedy może zaatakować ponownie i kto będzie jego następną ofiarą.
– Bardzo ci dziękuję, Takane-san, a was, drodzy państwo, prosimy o zastosowanie się do poleceń policji i zadbanie o własne bezpieczeństwo, zwłaszcza w godzinach wieczornych.
Kuroko wyłączył się zupełnie, przestał słuchać kolejnych reportażów. Nie czuł się zbyt dobrze, choć niczego nie zdążył jeszcze zjeść, żołądek podchodził mu do gardła. Zamknął oczy, zasłaniając usta dłonią, oddychał głęboko przez nos, próbując się uspokoić.
– Kuroko?- Z sypialni wyszedł Mayuzumi, podszedł do niego wolnym krokiem, przyglądając mu się.- Źle się czujesz? Chcesz się położyć?
– Mayuzumi-kun...- szepnął Tetsuya, patrząc na niego z zatroskaniem.- Kise-san nie żyje. Został zamordowany.
– Kise-san?- powtórzył Chihiro.- Ten, który uczył cię na baristę?
Błękitnowłosy pokiwał głową.
– Przed chwilą mówili o nim w telewizji – wyjaśnił.- To było brutalne morderstwo, podejrzewają, że to mógł być seryjny morderca...
– Spokojnie, nie denerwuj się – rzekł Mayuzumi, obejmując go ostrożnie.
– Po prostu... to takie przerażające uczucie, że ktoś, kogo znałem... nawet jeśli to były tylko trzy dni, zdążyłem go polubić! Wiem, że nigdy więcej by się do mnie nie odezwał, w końcu to wyższe sfery i w ogóle... ale naprawdę go polubiłem. Był taką pozytywną osobą, miał poczucie humoru... to straszne, że został ktoś zrobił mu coś tak potwornego! Biedny Kise-san...
– Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co powinienem powiedzieć, by cię jakoś pocieszyć – mruknął Chihiro.- To rzeczywiście straszne, ale zadręczysz się, jeśli będziesz o tym myślał. Wkrótce policja dowie się, kto to zrobił, w końcu żyjemy w czasach kiedy trudno jest cokolwiek ukryć czy przed czymkolwiek się schować. Zobaczysz, niedługo znajdą tego drania i zamkną go w pierdlu. O ile ktoś wcześniej go nie sprzątnie za to, co zrobił.
– Ale nie rozumiem, Mayuzumi-kun – westchnął drżąco Tetsuya, opierając głowę na jego ramieniu.- Kise-san był sympatyczny, nawet jeśli miał jakichś wrogów, to przecież żaden nie posunąłby się do czegoś takiego, prawda? Ten, kto go zabił, musi być chory psychicznie! A myśl, że ktoś taki prawdopodobnie teraz spaceruje ulicami Tokio, nie daje mi spokoju...
– Nie jesteśmy w stanie nic zrobić, Kuroko. Musimy czekać, aż policja rozwiąże tę sprawę. Spójrz na mnie na chwilę.- Mayuzumi uniósł delikatnie jego twarz i skierował ją ku sobie.- Unikaj teraz mało uczęszczanych miejsc, dobrze? Trzymaj się blisko ludzi, to najlepsze rozwiązanie. Jeżeli to rzeczywiście seryjny morderca, nie wiemy, na kogo zapoluje następnym razem. Ale jednego możemy być pewni – będzie szukał w takich miejscach, gdzie nie będzie świadków. Dlatego nie ufaj nikomu i nie chodź nigdzie sam.
– Mayuzumi-kun, nie traktuj mnie jak dziecko – westchnął ciężko Tetsuya.- Wiem, że tak trzeba. I ty też powinieneś się tego trzymać. Nawet jeśli jesteś silny i nieustraszony, to wolałbym, byś zachował ostrożność.
– Nie martw się, na pewno tak zrobię – powiedział Mayuzumi.- Nie chcę się wkopać w żadne bagno.
– Wciąż nie mogę uwierzyć, że on nie żyje – westchnął ciężko Kuroko.- Ale w telewizji przecież by nie kłamali, prawda? Ponoć miał ponad sto ran kłutych, odrąbane nożem dłonie i...
– Kuroko.- Mayuzumi położył dłonie na jego ramionach i ścisnął je delikatnie.- Koniec tematu, słyszysz? Nie rozpraszaj się tym, postaraj się w ogóle o tym nie myśleć. Chodź, dokończymy śniadanie, obejrzymy odcinek jakiejś telenoweli i odprowadzę cię do pracy.
– Masz dzisiaj wolne?
– Tak, mam dwa dni wolnego.- Chihiro skinął głową, wchodząc do kuchni.- Herbata stygnie. Dokończ kanapki, ja jeszcze skoczę do łazienki.
Kuroko już chciał posłusznie zająć się śniadaniem, kiedy nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi mieszkania. Błękitnowłosy wzdrygnął się, nieco przestraszony, poszedł jednak otworzyć. Widok wysokiego dryblasa o spaśnym ciele z całą pewnością nie poprawił mu humoru – wiedział już, co będzie tematem ich rozmowy.
– Witaj, Kuroko – odezwał się grubas skrzekliwym głosem.
– Dzień dobry, panie Furuichi – powiedział Tetsuya. Jego gościem był Furuichi Takegawa, właściciel bloku, w którym mieszkał błękitnowłosy.
– Przychodzę do ciebie z tą krótką wizytą, ponieważ ostatnimi czasy Genta przestał się w ogóle odzywać – warknął Takegawa.- Wydzwaniam do niego, by omówić zapłatę czynszu na kolejny miesiąc, ale ten prostak i świnia nie odbiera telefonu! Wiesz, co się z nim dzieje?
– Niestety, panie Furuichi. Genta-san wspominał, że wyjeżdża w sprawach biznesowych, ale nie powiedział, kiedy wróci. Może zgubił komórkę...?
– Nie obchodzi mnie, co się z nią stało! Skoro nie odbiera, znaczy, że nie zapłaci, a skoro nie zapłaci, znaczy, że ty będziesz musiał to robić. Inaczej wywalę cię stąd na zbity pysk. Ze względu na Gentę obniżyłem koszta, ale teraz z powrotem przywracam procenty na ich miejsce i nie ma już żadnej promocji w tym domu! Masz zapłacić całą kwotę, co do grosza, czyli łącznie sto trzydzieści tysięcy jenów!**
– Tak, Furuichi-san, postaram się zapłacić do przyszłego tygodnia...
– Oh, nie, nie, nie – zaśmiał się obrzydliwie grubas.- Masz trzy dni do zapłacenia, albo won. No... nie jesteś tak młody, jak lubię, ale ewentualnie możemy się jeszcze jakoś dogadać. Pójdę ci na rękę i zjadę cenę do stu tysięcy, jeśli będziesz wpadał do mnie parę razy w tygodniu.
– Ja...- Kuroko odwrócił wzrok, powstrzymując odruch wymiotny. W tej samej chwili podszedł do niego Mayuzumi i stanął za nim, chwytając drzwi nad jego głową.
– Skończysz dla mnie to śniadanie, maleństwo?
– Uhm, jasne...- mruknął Tetsuya.
– Tsk.- Furuichi był wyraźnie niezadowolony na widok Mayuzumiego.- Kto ci pozwolił sprowadzać do mojego bloku morderców?! Jak już musisz dawać dupy ludziom, to niech to będą chociaż jacyś w miarę uczciwi, a nie tacy, co to zabijają dla przyjemności! Sto trzydzieści tysięcy za trzy dni! Chcę widzieć tę kasę na moim biurku!- To mówiąc, splunął na bok i poczłapał schodami w dół do swojego mieszkania.
– Gorzej być nie może, prawda?- zapytał Tetsuya, patrząc na Chihiro niemal z błaganiem.- Powiedz, że nic gorszego mnie dzisiaj nie spotka.
Mayuzumi już otwierał usta, by odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili powstrzymał się i westchnął jedynie, odwracając wzrok od błękitnowłosego.
Znał jego pecha i wolał niczego mu nie obiecywać.
Kuroko do pracy dotarł w kiepskim nastroju. Czuł się zdruzgotany nie tylko informacją o zamordowaniu Kise, ale także groźbą wyrzucenia z mieszkania. Nie mógł sobie jeszcze pozwolić na płacenie tak wysokiego czynszu, nie był też w stanie wynająć sobie obecnie czegoś nowego. Znalazł się w kropce i nie widział żadnego wyjścia z obecnej sytuacji.
– Cześć, Akashi-kun – westchnął lekko, kiedy wieczorem podszedł do stolika swojego stałego klienta.
Seijuurou przyjrzał mu się uważnie znad rzęs, zamykając powoli menu, które wcześniej dostał od innego kelnera.
– Widzę, że humor niezbyt ci dopisuje – powiedział.- Coś cię trapi, Kuroko? Mogę jakoś pomóc?
– Oh, to nic wielkiego.- Tetsuya uśmiechnął się słabo.- To znaczy... ta jedna sprawa nie jest niczym wielkim, jakoś sobie poradzę. Bardziej dobija mnie ta dotycząca Kise-san. To... trochę mnie przerasta.
– Mówisz o Ryoucie?- Akashi oparł się wygodnie o oparcie krzesła.- A co z nim nie tak? Pokłóciłeś się z nim?
– Eh?- Kuroko spojrzał na niego bez zrozumienia.- Akashi-kun... to ty jeszcze o niczym nie wiesz?
– Wygląda na to, że nie – odparł Seijuurou, marszcząc lekko brwi.- Co się stało?
– Mówili o tym dzisiaj rano w wiadomościach...- mruknął cicho Kuroko, spuszczając wzrok.- Kise-san nie żyje. Został zamordowany.
– Ryouta? Zamordowany?- powtórzył Akashi, patrząc na niego ze zdziwieniem.- Chyba żartujesz. On nie ma żadnych wrogów, jest chodzącą radością i uosobieniem dobroci, mnóstwo pieniędzy przeznacza na cele charytatywne...- Widząc niezmienną minę Kuroko, czerwonowłosy przerwał i sapnął lekko, wciąż nie dowierzając.- Ale... jak to?
– Podejrzewają seryjnego mordercę – powiedział cicho Tetsuya.- Szukają go, bo... to było okropne morderstwo. Ale nie będę tego powtarzał, lepiej przeczytaj o tym w sieci, albo obejrzyj wiadomości. Na pewno będą o tym mówić, wkrótce cała Japonia będzie żyła tylko tym. Przyjmij moje kondolencje, Akashi-kun. W końcu Kise-san był twoim przyjacielem.
– Cóż...- Seijuurou po raz pierwszy w życiu nie do końca wiedział, co odpowiedzieć. Zapatrzył się w bar, zamyślony.- Wciąż jestem nieco zszokowany, nie mogę uwierzyć w to, co mówisz. Wydaje mi się naprawdę niepojęte, by ktoś mógł go zamordować. Mimo to mam ogromną nadzieję, że szybko znajdą sprawcę. Z pewnością zajrzę zaraz do internetu, chcę poznać szczegóły. Tymczasem poproszę o kawę, Kuroko. Planowałem coś zjeść, ale chyba mi się odechciało.
– Wybacz, nie chciałem ci psuć apetytu.
– To nie twoja wina – mruknął Akashi, wyjmując swoją komórkę i łącząc się z siecią wifi.- Dziś proszę o podwójne espresso, naprawdę mocne.
– Dobrze.- Kuroko skinął głową, po czym zapisał zamówienie i wrócił za bar. Przygotował małą filiżankę ze spodkiem i zabrał się za przyrządzenie kawy, spoglądając w kierunku czerwonowłosego. Widział jak mężczyzna w zastanowieniu wpatruje się w ekran swojej komórki, od czasu do czasu przesuwając po nim palcem.
Tetsuya myślał, że ktoś taki jak Akashi będzie świetnie poinformowany, zwłaszcza o takim zdarzeniu. Nawet jeśli był zajętą osobą i ciężko pracującym biznesmenem, to jednak sprawa ta dotyczyła kogoś z jego otoczenia, kogoś mu bliskiego – przyjaciela. Seijuurou z całą pewnością czuł się źle z myślą, że Kise nie żyje.
Kuroko zabrał kawę i podszedł do stolika Akashiego. Mężczyzna siedział w ciszy, wpatrując się w okno, jego komórka leżała na stoliku.
– Proszę, Akashi-kun – powiedział cicho Tetsuya. Czerwonowłosy spojrzał na niego.
– Dziękuję, Kuroko. Także za to, że powiedziałeś mi, co się stało.
– Naprawdę jest mi przykro z powodu jego śmierci. Jego bliscy muszą to strasznie przeżywać.
– Kise porzucił rodzinę lata temu – mruknął Akashi.- Pokłócił się z rodzicami i swoimi dwiema siostrami, zerwał z nimi kontakt, choć wieść o tym, co go spotkało, z całą pewnością nimi wstrząsnęła. Będę musiał ich wkrótce...- Seijuurou urwał nagle, wyglądając przez okno i powoli przesuwają wzrok w prawo. Kuroko podążył w jego ślady i z zaskoczeniem spostrzegł przed restauracją zaparkowany wóz policyjny. Dwoje funkcjonariuszy wysiadło z niego i ruszyło w kierunku drzwi wejściowych Yokozuny.
– Myślisz, że...?
– Nie ma innej opcji – odpowiedział cicho Akashi, nim Tetsuya skończył zadawać pytanie.
Policjanci weszli do środka i rozejrzeli się czujnymi spojrzeniami. Zlustrowali wnętrze, zatrzymując się dłużej na barze, za którym zdziwieni Takao i Momoi przerwali swą pracę i wpatrzyli się w nich. Widać było, że mężczyźni nie przyszli na kolację czy kawę.
Jeden z nich, wysoki, umięśniony mężczyzna w okularach, spostrzegł Kuroko przy stoliku i ruszył w jego stronę. Jego kolega, z wyraźnie znudzoną miną, udał się za nim.
– Pan Kuroko Tetsuya?- zapytał pierwszy, sięgając do wewnętrznej kieszeni kurtki.
– Tak, to ja – bąknął w odpowiedzi błękitnowłosy.- O co chodzi?
– Funkcjonariusz Hyuuga Junpei, to jest mój asystent, Hiroshi Yamazaki. Prowadzimy śledztwo w sprawie ostatniego zabójstwa, niejakiego Kise Ryouty. Mamy do pana kilka pytań, więc proszę poinformować szefa, że robi pan krótką przerwę.
– Uhm... dobrze, oczywiście. Ale co ja mogę wnieść do tej sprawy? Ledwie znałem Kise-san...
– O tym zdecydujemy my – odparł krótko Hyuuga, po czym spojrzał na Akashiego.- A pan to Akashi Seijuurou, prawda?
– Zgadza się.
– Świetnie się składa, ponieważ do pana również zamierzaliśmy zajrzeć. Będziemy mogli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i nie zawracać wam dłużej głowy. Rozmowa nie potrwa długo.
– W takim razie... powiem szefowi – mruknął Kuroko.- Napiją się panowie czegoś?
– Dziękujemy, spieszy nam się.
Tetsuya skinął głową, po czym udał się do pomieszczenia dla personelu, krocząc niczym w transie. Spojrzał przelotnie na swoich przyjaciół, którzy również wpatrywali się w niego z przerażeniem. Yokozuna, która do niedawna była przysłowiową speluną, jeszcze nigdy wcześniej nie powitała w swych progach policji.
Kuroko zagryzł wargę, cicho przeklinając w myślach Mayzumiego.
Więc jednak mogło być gorzej.
* Tsutomu Miyazaki – posługujący się pseudonimem Yuko Imada morderca, który pod koniec lat 80. brutalnie torturował i mordował młode dziewczynki. Dokładne opisy tych tortur, oraz szczątki dzieci przesyłał ich rodzicom. To właśnie przez niego termin „otaku” w Japonii ma tak negatywne brzmienie.
** 130,000 jenów – jakieś cztery tysiące złotych. Dużo, wiem, ale informacji o kosztach życia w stolicy Japonii zaczerpnęłam z Internetu, który mówi, że mieszkanie jednopokojowe w centrum Tokio kosztuje średnio 138,505,75¥ xD
*Idzie czytać* XD
OdpowiedzUsuńPrzyszłam!
UsuńNo no no, nie powiem, zaskoczyłaś mnie.
Kise! Nie zdychaj! (Bo ob Cię słyszy, Alice) - podświadomość zawsze spoko. XD
Osobiście uważam, że to Seijiuro go wykastrował.
Więc...
Tetsu! Jak możesz sądzić, że Się to chory psychopata?! Pomińmy pewne szczegóły... XD
Wyjaśnij mi coś!
Dlaczego wszyscy chcą się ruchać z Kuroko?
On ma być z Akashim i odjechać z nim po tęczy na różowym jednorożcu!
Do krainy krwi, zawiści i flaków na wykładzinie. XD
Rozdział, jak zawsze, inteteszting i super.
Czekam na kolejne.
Pozdrawiam, życzę weny.
Jak zawsze świetne *^* Cóż nie przepadam za Kise ale w twoim opowiadaniu wydawał mi się całkiem fajny, szkoda go, nie wiem czemu, ale mam wrażenie że to Mayuzumi go załatwił ;o
OdpowiedzUsuńBiedny Kuroko :c Ten to ma przesrane w życiu... xD Jak przeczytałam o sposobie zabicia Ryouty, na myśl przyszło mi tylko jedno imię... Seijuurou x,D Zaczynam się bać o Mayuzumiego. Co jeśli on też tak skończy?! Ogółem za nim nie przepadam, ale w tym opowiadaniu wydaje się super XD
OdpowiedzUsuńUghh... Jak ja uwiebiam te opowiadanieee xD Smutki, złości, rozczarowania, szoki, urocze chwile... Żyć nie umierać xD (gomiiin Kise :< xd)
Czekam na następną dawkę ciernii i życzę dużo weny!!!~
~Zuchii ^^