[Ciernie] Rozdział dwudziesty siódmy

    Nadszedł grudzień. Choć w teorii oznaczało to coraz niższe temperatury i panujące w Tokio mrozy, tego dnia słońce świeciło dość mocno, ogrzewając promieniami mieszkańców stolicy, jak zawsze tłumnie zalewających miasto. Wszyscy spieszyli się czy to do pracy czy w pilnych prywatnych sprawach, a wśród nich znajdował się również Kuroko Tetsuya.
    Pierwszy raz w swoim życiu zaspał do pracy.
    Co prawda spóźnił się jedynie o piętnaście minut, ale mając na uwadze fakt, iż jego obecnym szefem był członek yakuzy, błękitnowłosy był przerażony myślami o tym, jaka kara będzie czekać go za to przewinienie. Modlił się w duchu, by jakimś cudem Hanamiya Makoto przeoczył lub chociaż zlekceważył to.
–    Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek spróbujesz popełnić samobójstwo – przywitał go tymi słowami Takao, kręcąc z powagą głową. Stał przy swojej szafce w szatni, do której właśnie wbiegł Kuroko.
–    Zaspałem – westchnął ze zrezygnowaniem Tetsuya.- Myślisz, że...?
–    Myślę, że masz niewiarygodne szczęście, że Hanamiya musiał na chwilę wyjść – powiedział Kazunari.- A teraz przebieraj się szybko i chodź do sali, zanim wróci, bo naprawdę boję się pomyśleć, co ten człowiek zrobi ci za to, żeś się spóźnił.
    Kuroko zmarszczył lekko brwi, odprowadzając przyjaciela wzrokiem. Zachowanie Kazuneriego nieco go zdziwiło, wyglądało na to, że mężczyzna nie miał humoru. Tetsuya zdążył poznać go już całkiem dobrze i wiedział, że kiedy Takao staje się do tego stopnia poważny, że nawet żaden żart nie jest w stanie wywołać na jego twarzy uśmiechu, oznacza to, że naprawdę jest w kiepskim humorze.
–    Dzień dobry, Mayuzumi-kun – mruknął Tetsuya do szarowłosego mężczyzny, który właśnie składał swoją koszulę.
–    Dzień dobry, Kuroko – odparł tamten dość chłodno. W jego przypadku było to jednak zupełnie zwyczajnym zachowaniem.
–    Jak ci się udało wolne?- zagadnął Kuroko, wyciągając ze swojej szafki pracowniczy strój. Zdjął kurtkę, a następnie zaczął ściągać sweter.
–    Pozałatwiałem sprawy, trochę się poleniłem, trochę ponudziłem...- odpowiedział Chihiro, z wolna kładąc do swojej szafki ułożone w schludną kostkę ubrania.- Byłem też u ciebie z małą niespodzianką, ale otworzyła mi jakaś półnaga narkomanka.
–    Eh?- Tetsuya spojrzał na niego z zaskoczeniem, jednak szybko uzmysłowił sobie, że przecież nie poinformował Mayuzumiego o swojej przeprowadzce.- No tak, nic nie wiesz... Szkoda tracić czasu na szczegóły dlatego, skracając wydarzenia ostatnich dni, powiem ci jedynie, że Furuichi wyrzucił mnie z mieszkania. Teraz mieszkam z Ogiwarą-kun. Pamiętasz go? Kiedyś was ze sobą poznałem.
–    Nie pamiętam.- Chihiro wzruszył beznamiętnie ramionami.- Mogłeś dać mi znać. Od czego masz telefon?
    Kuroko zdjął swoje dżinsy i, składając je, spojrzał ze spokojem na Mayuzumiego.
–    Miałem sporo na głowie, nie bardzo myślałem o informowaniu moich znajomych o nagłej przeprowadzce – powiedział.
–    No cóż, mniejsza o to.- Chihiro zamknął szafkę i odwrócił się do Tetsuyi, nonszalancko opierając biodro o drzwiczki.- Skoro uwolniłeś się od natrętnego i nieprzyjemnego właściciela bloku, i teraz mieszkasz w przytulnym mieszkanku z kolegą, to może jakoś to uczcimy? Możesz wpaść do mnie dziś wieczorem – mruknął, powoli przesuwając dłonią po biodrze Kuroko.
    Tetsuya rozchylił usta, a potem zamknął je szybko i odsunął się, nieco zmieszany. Odchrząknął, zakładając czarne spodnie.
–    Mayuzumi-kun, myślę, że rzeczywiście powinniśmy się spotkać, ale po to, by poważnie porozmawiać.
–    Co, jesteś w ciąży?- westchnął ciężko Chihiro, cofając dłoń. Był wyraźnie niezadowolony i poirytowany tym, że Kuroko go odtrącił. Tetsuya postanowił zignorować jego kąśliwy ton.
–    Chodzi o nas – wyjaśnił, ubierając białą koszulę i zapinając ją pospiesznie.
–    Oh.- Mayuzumi wyprostował się nieco, jego mięśnie napięły się lekko. Zacisnął usta, wbijając pozornie beznamiętny wzrok w błękitnowłosego.- No, śmiało. Wyduś to z siebie.
–    To nie jest ani czas, ani miejsce na...
–    Miejmy to z głowy.- Chihiro nie miał zamiaru dać za wygraną.
    Kuroko spojrzał na niego z rezygnacją. Sięgnął po zapaskę i przewiązał ją w biodrach, nim w końcu odwrócił się do niego i odezwał rzeczowym tonem, choć nie zabrakło w nim też odrobiny emocji – bądź co bądź Mayzumi nie był dla niego nikim obojętnym:
–    Będziemy musieli przerwać nasz romans.
–    Bo?- rzucił jakby od niechcenia. Wyglądało na to, że spodziewał się zerwania, jednak bardziej interesowały go powody.
–    Jakby to...- Tetsuya zagryzł lekko wargę, zamykając swoją szafkę.- Ja i Akashi-kun trochę się do siebie zbliżyliśmy. Prawdopodobnie zaczniemy się ze sobą umawiać. Nie ukrywam, że coś może z tego wyjść.
–    Ah.- Chihiro skinął głową i uśmiechnął się drwiąco.- Przerzucasz się na bogaczy?
–    Nie patrz na to w ten sposób, proszę – mruknął Kuroko.- Nie twierdzę, że kocham Akashiego-kun, ani że jestem w nim wielce zakochany... Nie zależy mi wcale na jego pieniądzach, nie chcę ich. Po prostu... Akashi-kun stał się dla mnie kimś ważnym, dużo nas łączy. Szanuję go i doceniam to, co dla mnie zrobił. Zbliżyliśmy się do siebie.- Wzruszył lekko ramionami, choć zdawał sobie sprawę, że powody, którymi się kierował, raczej nie usatysfakcjonują Chihiro.
    Kolejne słowa jego byłego kochanka utwierdziły go w tym przekonaniu, dając niemal fizycznie odczuć ich sens:
–    Więc sypiasz z każdym, kto coś dla ciebie zrobił, tak?- spytał wzgardliwie Chihiro.- Z Akashim, bo uratował ci życie, a z Kise, bo załatwił dyplom baristy. Gencie też dawałeś dupy za mieszkanie i pracę.
–    Genta to co innego...!- wydusił Kuroko, patrząc na niego z niedowierzaniem. Nie mógł pojąć, jak Chihiro mógł powiedzieć coś tak podłego. Miał prawo być zły na niego, miał prawdo czuć się rozczarowany... ale ubieranie w tak ostre słowa swojego rozgoryczenia nie było na miejscu.- Jak możesz tak o mnie mówić...? Przecież wiesz, że wcale taki nie jestem!
–    Takie stwierdzanie samo nasuwa się na myśl, nie uważasz?- Szarowłosy wzruszył obojętnie ramionami.- Co, mylę się? Przedstawiłem ci prawdziwe fakty, nic więcej.
–    Nie wiem dlaczego myślisz w taki sposób – powiedział Tetsuya, czując narastającą złość.- Ale zważ na to, że ty jakoś nic dla mnie nie zrobiłeś, a jednak byliśmy ze sobą.
–    Robiłem dla ciebie więcej, niż ci się wydaje – wycedził Mayuzumi, jego oczy zabłysły niebezpiecznie.
    Kuroko już otwierał usta, by coś odpowiedzieć, jednak w tym samym momencie do szatni wszedł Takao. Spojrzał na nich dość niepewnie, a potem westchnął lekko i zwrócił się do swojego przyjaciela:
–    Tetsu, Hanamiya wrócił i wzywa cię do siebie.
–    Jasne, już idę – mruknął Kuroko, z rezygnacją śledząc wzrokiem Chihiro, który bez słowa wyszedł z szatni i udał się do sali restauracyjnej.
–    Zerwałeś z nim?- raczej stwierdził niż zapytał Kazunari.
–    Aż tak to widać?- westchnął błękitnowłosy.
–    To było do przewidzenia.- Takao wzruszył ramionami, a potem zerknął na korytarz, upewniając się, że nikogo na nim nie ma, po czym nachylił się nad Tetsuyą i powiedział ciszej:- Uważam, że powinieneś był to zrobić już dawno temu, Tetsu. Mayuzumi to kryminalista, sprowadziłby na ciebie jeszcze więcej kłopotów niż masz teraz na głowie. Nie chciałem ci tego mówić wcześniej, bo nie mam prawa cię pouczać, ale... nie powinieneś romansować z kimś takim.
–    Teraz już i tak jest za późno. Nie rób takiej miny, Takao-kun. Wiem, że Mayuzumi-kun potrafi być agresywny. Wiem również, że należy do tego samego świata, co Hanamiya i Haizaki... ale znam go trochę. Nie musisz się obawiać, on mi nie zrobi krzywdy.
–    Nie zrobi, tak?- Kazunari spojrzał na niego z powątpiewaniem.- Wiesz, jak skończył jego były chłopak, kiedy tamten z nim zerwał. A jeśli nie, mogę dać ci jego adres i sam gościa zapytasz, ale obawiam się, że sporo się nakopiesz, zanim będziesz mógł grzecznie zapukać do wieka jego trumny.
–    Został uniewinniony – szepnął Tetsuya.
–    A ty wierzysz, że jest niewinny?- Takao spojrzał na niego z niedowierzaniem.- Tetsuya, otwórz oczy, do cholery! Wyszedł z pierdla, bo ma znajomości! Może nie przyjaźnimy się zbyt długo, ale poznałem cię i polubiłem do tego stopnia, że nie chciałbym w tak młodym wieku odwiedzać cię na cmentarzu. Dlatego proszę cię, Tetsuya, unikaj go. Nie łaź nigdzie sam nocą i nie wpuszczaj go do mieszkania. I miej też oko na swojego przyjaciela, Ogiwarę – dodał po chwili.- Co dwa życia to nie jedno, co nie?
    To powiedziawszy, Kazunari odwrócił się i udał korytarzem ku sali restauracyjnej. Tetsuya stał przez chwilę dość niepewnie w przejściu między korytarzem a szatnią, niezbyt zdecydowany. Słowa Takao dawały mu do myślenia, jednak jednocześnie świadomość tego, że Mayuzumi w gruncie rzeczy potrafi być sympatyczny i troskliwy nie pozwalała, by Kuroko w jednej chwili zaczął obawiać się o własne życie.
    W końcu, przypominając sobie, że czeka na niego Hanamiya, błękitnowłosy westchnął ciężko i udał się do jego gabinetu.
    Makoto siedział za biurkiem dosłownie zawalonym stertami papierów. Mimo, że Kuroko przed momentem wyraźnie usłyszał polecenie „wejść”, stał niepewnie przy drzwiach, nie chcąc mu przeszkadzać. Hanamiya jednak zerknął na niego znad dokumentów, które właśnie czytał i machnął dłonią w kierunku stojącego naprzeciwko krzesła.
–    Siadaj – polecił.
    Tetsuya usiadł posłusznie, nie rozsiadał się jednak zbyt wygodnie. Wiedział już z doświadczenia, że w obecności Hanamiyi nie można się rozluźniać.
    Chwilę czekał, aż jego szef przejrzy kilka pozostałych kartek trzymanych w dłoniach. Kiedy skończył, ułożył je w schludny stosik i odsunął na bok, zbierając z blatu kilkanaście kolejnych.
–    Jak się sprawy mają?- zapytał Makoto, sięgając po kubek kawy, którego wcześniej Tetsuya nie zauważył.
–    Zależy, co pan ma na myśli – odparł Kuroko, ostrożnie ważąc słowa.
–    Twoją rozmowę z Akashim – mruknął jakby od niechcenia.- Tę, o której mówiliśmy jakiś czas temu.
–    Uhm...- Tetsuya przełknął nerwowo ślinę.- Nie mam żadnego wpływu na decyzję Akashiego-kun. Myślę, że sam zadecyduje, czy podpisze z wami umowę, czy też nie. Sam nie znam się za bardzo na tych sprawach, a Akashi-kun...- Kuroko przerwał, kiedy Makoto niespodziewanie wywrócił oczami i machnął lekceważąco ręką.
–    Nie o to mi chodzi – warknął, poirytowany.- Pytam, w jaki sposób przekonałeś Akashiego do układów z Hiroshim Yamazaki.
–    Przykro mi, ale nie mam pojęcia kim jest Hiroshi Yamazaki.
    Hanamiya przerwał czytanie dokumentów, odrzucił je na biurko i oparł się wygodnie o oparcie swojego krzesła, wbijając wzrok w siedzącego przed nim Kuroko. W jego ciemnych oczach widać było złość i irytację, lecz oprócz tego coś w rodzaju drobnych iskierek pogardy, a nawet rozbawienia.
–    Jakiś czas temu do Shougo zadzwonił Hiroshi Yamazaki z propozycją współpracy. Yamazaki prowadzi firmę podobną do Akashiego, co prawda posiada mniej rozpoznawalne marki niż jego, lecz jeśli chodzi o pozycję na rynku, ich ugruntowanie i poziom są podobne. Hiroshi jest gorszy od Akashiego, ale jednak wciąż bardzo użyteczny, dlatego Shougo był zadowolony z jego telefonu i dość ochoczo zgodził się na rozmowę na temat współpracy.
–    Rozumiem – bąknął Kuroko, nie wiedząc co innego mógłby powiedzieć.- To chyba... dobrze.
–    Tak, dobrze.- Hanamiya wzruszył obojętnie ramionami.- Muszę ci pogratulować, bardzo sprawnie i dyskretnie spławiłeś Haizakiego.
–    Proszę?- Tetsuya osłupiał.- Ja... ja nie...- Jednak Makoto znów przerwał mu, machnąwszy dłonią.
–    Wierz mi, mam głęboko w dupie w jaki sposób traktujesz Haizakiego, czy próbujesz przeszkodzić mu w planach, czy go wesprzeć. Wcześniej może i bym jakoś na to zareagował, ale teraz mam wyjebane.
–    Hanamiya-san, obawiam się, że ja...
–    Słuchaj, Kuroko.- Makoto przysunął swoje krzesło do biurka i oparł złączone dłonie na blacie.- Nie darzysz szczególną sympatią ani Haizakiego, ani mnie. I ty też chuj mnie obchodzisz, więc nie musimy udawać, że się lubimy. Jedyne, co nas może łączyć, to interesy, a w tym przypadku praca, jaką wykonujesz dla mnie w mojej restauracji. Oraz – dodał, kładąc wyraźny nacisk na to słowo.- sprawa dotycząca współpracy z Akashim. Może zdziwi cię to, co teraz powiem, ale dobrze się spisałeś, Kuroko. Twoja tajna misja dobiegła końca i możesz się spodziewać za to małej premii.
–    Premii?- Kuroko nie był w stanie powstrzymać zdziwienia i uniósł wysoko brwi.- Przepraszam, Hanamiya-san, ale... zupełnie nic z tego nie rozumiem.
–    Bo nie musisz rozumieć – odparł Makoto, krzywiąc się lekko.- Zleciłem ci namówienie Akashiego na współpracę z Haizakim, ponieważ Shougo mi kazał. Ale sam osobiście nie uważam, by kontrakt z tym gościem był dobrym pomysłem. Haizakiemu chodzi przede wszystkim o jego własne interesy, dlatego z całą pewnością spróbowałby manipulować Akashim. Wiem doskonale, że ten koleś nie da sobie wsadzić chuja w dupę i gdy tylko wywąchałby, że Shougo próbuje go omamić, puściłby naszą firmę z dymem i koniec wymarzonego interesu. Dlatego fakt, że załatwiłeś nam umowę z Yamazakim, ma ogromne znaczenie. Tego typa da się łatwo zmanipulować i pokierować nim.
–    To nie moja zasługa...- zaczął niepewnie Kuroko.
–    Przestać pierdolić, bo to i tak nie ma już znaczenia.- Hanamiya znów chwycił za plik dokumentów.- Twoje zadanie zostało wykonane i już nie musisz dawać dupy Akashiemu, żeby namówić go na współpracę z nami. Właściwie to wolałbym, żebyś trzymał swojego kochasia z dala od Shougo. A teraz wracaj do pracy.
–    Tak jest – mruknął Tetsuya, wciąż nieco oszołomiony słowami swojego szefa.
    Wstał z krzesła i pożegnał się cicho, wychodząc. W głowie miał zupełny mętlik, nie był pewien, co ma sobie o tym wszystkim myśleć. O co w ogóle chodziło Hanamiyi? Wydawał się być zadowolony z faktu, że Akashi nie podejmie współpracy z Haizakim, z drugiej zaś strony wciąż wypowiadał się czy to z irytacją czy ze złością, toteż Kuroko miał wrażenie, że Makoto jest na niego zły, a wręcz wkurzony.
    Ostatecznie nie miał pojęcia, czy to źle, czy dobrze, że Akashi polecił Haizakiego znajomemu, za którym rzekomo nie przepadał.
–    Jestem – poinformował stojącego za barem Takao, który przygotowywał właśnie kawę z ekspresu.
–    Chodziło o spóźnienie?
–    Nie, to... to coś innego – westchnął Kuroko, a widząc baczne spojrzenie przyjaciela, uśmiechnął się przepraszająco.- Nie wolno mi o tym mówić...
–    No dobra.- Kazunari wzruszył ramionami.- Ale nie zwolnił cię, tak?
–    Nie, nie zwolnił.
–    Tyle dobrze – mruknął, po czym wskazał ruchem jeden ze stolików stojących w strefie, którą obsługiwał Kuroko.- Zamierzasz coś z tym zrobić?
    Tetsuya odwrócił się z przekonaniem, że Tako chodzi po prostu o klientów, których on, Kuroko, powinien obsłużyć w swojej strefie. Jednak wystarczyło krótkie spojrzenie na jeden ze stolików, by zrozumiał, że Kazunari mówił o czymś zupełnie innym. Serce Tetsuyi zamarło w ciągu sekundy.
–    Co on tam robi?- zapytał z przestrachem.
–    Jego zapytaj – mruknął Takao.- I to lepiej jak najszybciej. Mayuzumi uparł się, że zrobi dla niego kawę, chociaż Akashi wyraźnie podkreślał, że woli twoją. Lepiej będzie jak...
    Takao urwał raptownie, Tetsuya dobrze wiedział dlaczego – obaj patrzyli teraz jak Mayuzumi, stojący przy stoliku Akashiego, odkłada filiżankę z kawą na blacie i trąca ją dłonią. Seijuurou najwyraźniej dostrzegł ten ruch, ponieważ natychmiast zerwał się ze swojego miejsca, by gorący napój nie ochlapał jego ciała.
    Tetsuya po raz pierwszy dostrzegł złość na jego twarzy. Trwało to ledwie kilka sekund, ponieważ Akashi natychmiast opanował gniew i, zamknąwszy na moment oczy, westchnął ciężko. Kuroko nie zwlekał dłużej i natychmiast ruszył w ich stronę.
–    Co tu się dzieje?- zapytał, starając się nie unosić zbytnio głosu. Wszyscy klienci restauracji wbijali teraz w ich trójkę zaciekawione spojrzenia.
–    Nic – rzucił chłodno Mayuzumi, po czym zwrócił się do Akashiego.- Bardzo pana przepraszam, uchwyt filiżanki był trochę mokry.
–    Nic się nie stało – odparł Akashi, wytrzymując spojrzenie jego szarych, zimnych oczu.- Zdarza się.
–    A nie powinno, bo to moja strefa, Mayuzumi-kun – powiedział cicho Tetsuya, wyraźnie zdenerwowany.
–    Byłeś u szefa, a ktoś musiał zająć się twoimi gośćmi – odparł spokojnie Chihiro, patrząc na niego tak samo chłodno jak na Seijuurou.- Moja strefa jest pusta, więc moim obowiązkiem było zająć się klientami.
    Tetsuya nie odpowiedział, zacisnął jedynie usta. Nie mógł w żaden sposób odeprzeć argumentu Mayuzumiego, ponieważ mężczyzna ostatecznie postępował tak, jak powinien. Ale próba wylania gorącej kawy na Akashiego z całą pewnością nie była niezamierzona.
–    Dziękuję, zajmę się resztą – powiedział, po czym zwrócił się do Akashiego.- Przepraszam, Akashi-kun. Przyniosę jakiś ręcznik...
–    Nie trzeba.- Seijuurou pokręcił głową.- Zdążyłem wstać, więc nie mam poplamionych ubrań.
–    Raz jeszcze przepraszam – odezwał się Chihiro, składając przed Akashim krótki ukłon. Odwrócił się na pięcie i, nie czekając nawet za odpowiedzią, odszedł za bar.
–    Zechcesz usiąść przy innym stoliku...?- zapytał niepewnie Kuroko.
    Akashi, który odprowadzał wzrokiem Mayuzumiego, bez słowa przeszedł do stolika dalej. Usiadł na miękkim fotelu, znów patrząc w kierunku baru. Najwyraźniej nie miał zamiaru się z tym kryć.
–    Oczywiście, nie musisz płacić za drugą kawę, będzie na koszt firmy – zapewnił Kuroko. Przez chwilę przyglądał się Akashiemu, niepewien, czy ten w ogóle go słucha.- Uhm... to jaką kawę sobie życzysz, Akashi-kun?
–    Co robisz jutro wieczorem?- zapytał niespodziewanie Seijuurou.
–    Eh? N-nie mam żadnych planów...
–    Masz ochotę na kolację? W zeszłym tygodniu mówiłeś, że chcesz wiedzieć na jakim gruncie stoisz. Moglibyśmy o tym porozmawiać.
–    Uhm...- Kuroko rozejrzał się nerwowo, zaskoczony tą nagłą propozycją.
–    Chyba się nie rozmyśliłeś?- Akashi wbił w niego uważne spojrzenie.
–    Nie, skąd.- Tetsuya pokręcił pospiesznie głową. Wciąż był nieco zdziwiony zachowaniem Akashiego. Przez myśl przeszło mu, że Seijuurou domyśla się powodu zachowania Mayuzumiego. Ostatecznie przed tym biznesmenem nie dało się zbyt wiele ukryć.- Z przyjemnością pójdę z tobą na kolację...
–    Dobrze.- Akashi skinął głową, zadowolony.- W takim razie przyjadę tu po ciebie jutro o dwudziestej.
–    Oh – bąknął Kuroko, przestępując z nogi na nogę.- Właśnie miałem mówić ci, o której kończę pracę.
    Akashi rozchylił lekko usta, patrząc na niego, a potem uśmiechnął się niemal niewinnie.
–    Poproszę espresso – powiedział.
    Kuroko odwzajemnił uśmiech, po czym skinął głową i oddalił się za bar. Po drodze minął Mayuzumiego, który kierował się z kilkoma ręcznikami w dłoniach w stronę ubrudzonego kawą stolika.
    Tetsuya udał, że nie dostrzega jego pogardliwego uśmiechu.

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Mayuzumi oddaję sie tobie. Możesz zrobić ze mną co tylko zechcesz. Kocham cię. Twe słowa mymi myślami a zamiary mymi pragnieniami.

      Tak. Yuuki, właśnie dokonałaś niemożliwego. Kocham Ciebie i Ciernie jeszcze bardziej.

      Weny

      Usuń
    2. No nie wierzę ;_; Moja samoocena trochę wzrosła, tak mi się wydaje ;_;
      Dziękuję, Eio, ja też Cię kocham ;_; Cieszę się ogromnie, że loffciasz moje "Ciernie", senpai ♥
      Tobie też weny, przesyłam tulaski ♥

      Usuń
    3. Chihiro bierz ich. Do piachu z błękitnowłosą dzifką. Akasz mnie wybierz!

      Usuń
  2. Dobra kuwa. ( Zajebiste przywitanie, wiem )
    * Przypomina sobie że nikt jej nie zna *
    Ekhem Ekhem... Tak więc witam * macha łapka ^*^ * Z racji tego, iż czytam twoje dzieła od zaledwie dwóch tygodni, ale i tak wszytko Kuroko Basketowe przeczytałam, nie będę pisać o zajebistości twych opowiadań. Wyrażę mój podziw twoja zacną osobą w możliwie jak najkrótszym zdaniu ( nie, powodem nie jest to że pisze na telefonie ):
    KUWA, A TYLKO MI TO ZMARNUJ, A OSOBIŚCIE PRZYSLE AKASZIEGO PSYCHOPATE ♡ BY POWIESIŁ TWE FLAKI OBOK ZDJĘĆ KUROSZA
    Nie będę mówić o twojej mądrej główce, o tym jak opisujesz nawet te najdrobniejsze elementy jak ja swoje oceny. Bo po co? Przeczytać wystarczy.
    No i jak zawsze przecudowne w chuj *^* Weny życzę i pozdrawiam cieplutko ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam cieplutko mą nową czytelniczkę ♥ *3*
      Rada jestem, iż postanowiłaś się ujawnić - niczym cień Kuroko w Kagamisiowym świetle mojego bloga (wymyśliłam to niedawno, całkiem pasuje, bo przecie Kagamiś to mój mąż *zaznacza teren*).
      Cieszę się ogromnie, że moje prace przypadły Ci do gustu :) Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej (czyt. na zawsze) i zarzucisz opinią to tu to tam (czyt. wszędzie ☺) ☻
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam równie cieplutko *3* ♥

      Usuń
  3. Mayuzumi, mistrzu mój kochany!!! X,D Ooo Bosz... Po rozmowie w szatni zaniepokoiłam się egzystencją Kuroko, ale... To chyba jednak było niepotrzebne xD Wyobrażam sobię teraz tą rywalizację pomięcy kryminalistą i psychopatą (gomin Akashi-kuuun!!!) *-* I po co ci to było Kuroko... W sumie... Dobrze cię podsumowali xD ale pytanie nasuwa się samo... Co Chihiro zrobił dla Tetsu??? Chyba coś pominęłam :o No nic, może przeczytam sobie całą serię od początku??? Kuszące, nie powiem xD ^^ Rozdział przeboski <3 Więcej takich akcji!!! Bo coś czuję, że wojna się dopiero zaczęła ^-^ hehe... Przesyłam duźo weny i pozdrawiam cieplutko!!!

    ~Zuchii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hohoho, wszystko się wyjaśni wraz z upływem rozdziałów :D W każdym razie no, myślę, że będzie się podobać ^^ Cieszę się, że ten rozdzialik też przypadł do gustu : D Bardzo dziękuję za komentarz, również pozdrawiam cieplusio! ♥

      Usuń
  4. Yaayć nowe ciernie :3 tyle emocji w Mayuzumim, a to tylko jeden rozdział XD
    Świetny rozdzialik, czekam na więcej :D pozdrowionka, weny i ciepłe tulaski ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplusio ^^

      Usuń
  5. Jestem tu od początku cierni, aczkolwiek wolałam (i nadal wolę) się nie odzywać. Kocham to, tylko Yuuki-san! bawisz się moimi uczuciami. W jednym rozdziale shippuję Akashiego i Kuroko, a teraz Mayuzumiego i Kuroko. Cały czas się to zmienia, jak tak możesz ;_;.
    Co do opowiadania to naprawdę mi się podoba. Opisy, dialogi, właściwie wszystko. ;-;
    Życzę weny oraz czasu i spokojnych, miłych mikołajek.
    Mondziuch 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, miło mi poznać! ^^
      No cóż, ubolewam nad tym, że wolisz się nie odzywać... Wiadomo, że każdy autor bardzo ceni sobie wszystkie komentarze. Kto wie, kto wie, może to właśnie przez Ciebie pewnego dnia przestanę pisać, bo nic nie komentujesz *szantaż emocjonalny tak bardzo xD*.
      Żartuję, oczywiście :3 Rozumiem, że nie chcesz komentować, choć nie umniejsza to faktu, że rzecz jasna mnie to trochę boli :c
      Niemniej dziękuję bardzo za ten komentarz. Cieszę się, że "Ciernie" przypadły Ci do gustu :)
      Pozdrawiam cieplutko i również życzę miłych Mikołajek :D

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń