Przez całą drogę do baru Akashi i Kuroko milczeli. Czerwonowłosy poprowadził Tetsuyę do przytulnego lokalu utrzymanego w ciepłych barwach ciemnej czerwieni i beżu. W środku nie było zbyt wielu klientów, a dzięki temu, że Seijuurou zajął dla nich miejsce w kącie sali, obaj mogli mieć odrobinę wymarzonej prywatności. Zdjąwszy wcześniej buty weszli na podest i usiedli na poduszkach przy stoliku. Po chwili pojawiła się kelnerka i Akashi poprosił o butelkę sake.
Tetsuya z początku krępował się obecnością bogatego biznesmena. Mimo wszystko wiedział, że ma do czynienia z kimś, kto na co dzień zachowuje elegancję i zawsze trzyma poziom. Taki zwyczajny, szary obywatel jak Kuroko był niemal niczym chwast przy pięknej róży. Jednak kiedy w końcu na stole przed nim pojawił się alkohol, błękitnowłosy ochoczo rozlał go do wysokich czarek.
– Zapłacę połowę rachunku – powiedział Tetsuya.- To chyba nie jest przesadnie drogi bar, prawda?
– Już ci mówiłem, że rzadko chodzę do wykwintnych restauracji – rzekł Akashi z lekkim uśmiechem.- Poza tym przewidziałem, że nie pozwolisz mi zapłacić za całość, a nie chcę obciążać cię wysokimi kosztami za tę odrobinę przyjemności, jaką sobie zaserwujemy. Na zdrowie.- Seijuurou uniósł swoją czarkę. Kuroko z westchnieniem chwycił za swoją i mężczyźni stuknęli nimi lekko, po czym napili się – Akashi zrobił jeden spory łyk, Tetsuya wypił sake do samego dna. Wzdrygnął się lekko i odetchnął ciężko.
– Powiedz mi, Akashi-kun, dlaczego japońska policja to sami idioci?- zapytał ze złością.- Przecież to logiczne, że pewnych rzeczy nie mówi się w obecności osób trzecich!
– Na kompetencję funkcjonariuszy, których dziś poznaliśmy, nic nie poradzę, mogę jedynie przyznać ci rację. Obaj zachowywali się niestosownie. Gdyby to o mnie chodziło, z całą pewnością poszedłbym porozmawiać z ich przełożonym.
– Ciekawe, czy to by coś dało – mruknął Kuroko, dolewając sobie trunku i natychmiast upijając spory łyk.- Nie obraź się, Akashi-kun, ale policja często ma się ponadto i są bezczelni nawet wobec osób ważnych i znaczących. Myślą, że skoro pracują w tak ważnym organie to są bezkarni i wszystko im wolno!
– Chyba nie przepadasz za policją, co?
Kuroko spojrzał na niego krótko, po czym odwrócił wzrok i westchnął ciężko, upijając kolejny łyk sake.
– Kiedy mieszkałem w Okayamie, czasami miałem z nimi do czynienia – powiedział gorzko.- To znaczy, nie chodziło dokładnie o mnie, nie jestem żadnym kryminalistą, nigdy nie byłem notowany, ani nic z tych rzeczy. Po prostu... takie tam utarczki. Szkoda gadać. Było, minęło, ale pamiętam, jak traktowali mnie i moich bliskich, a najwyraźniej w Tokio nie jest inaczej.- Znów upił łyk napoju.- Ci byli nawet gorsi... Przecież to oczywiste, że homoseksualiści ukrywają swoją orientację! Jak można ją komuś tak po prostu wyjawiać, jak gdyby nigdy nic?! To chyba normalne, że jest to dla mnie krępujące i wstydliwe! W dodatku ze wszystkich moich znajomych to właśnie ty musiałeś to usłyszeć, Akashi-kun – dodał z ciężkim westchnieniem.
– Nie musisz się przy mnie krępować, Kuroko – powiedział spokojnie Seijuurou, upijając łyk ze swojej czarki.- Rozumiem twój gniew i zapewniam cię, że sam na twoim miejscu reagowałbym w ten sposób. Musisz jednak wiedzieć, że nie przeszkadza mi twoja orientacja.
– Akurat – mruknął Tetsuya, wypijając do dna całą czarkę. Znów wzdrygnął się delikatnie i od razu napełnił naczynie ponownie.- Wszyscy brzydzą się homoseksualistów, bo to przecież nienormalne, by facet kochał się z facetem, a kobieta z kobietą. To wbrew naturze, a wszystko co jest wbrew naturze, nie powinno istnieć.
– Wobec tego miasta również nie powinny istnieć – powiedział Akashi, uśmiechając się lekko.- Twoja złość jest uzasadniona, Kuroko, ale moim zdaniem za bardzo przejmujesz się tym, co myślę. Wybacz, wiem, że to brzmi zupełnie tak, jakbym schlebiał sam sobie, ale widzę, że martwisz się tym, co teraz uważam na twój temat.
– Oczywiście, że tak!- Tetsuya spojrzał na niego z zapałem.- Wiele ci zawdzięczam, Akashi-kun, a zachowałem się wobec ciebie potwornie!
Akashi otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak szybko zrezygnował i zamknął je na powrót. Chwilę milczał, patrząc na swoją czarkę. Dolał do niej sake, upił niewielki łyk i podjął na nowo:
– Możesz uparcie twierdzić, że czuję do ciebie wstręt, czy cokolwiek innego, ale to jest bez sensu, Kuroko. Akceptuję ludzi takich, jakimi są i nie przeszkadza mi, że wolisz mężczyzn. W naszych relacjach nie zmienia się nic prócz faktu, iż wiem do jakiej ligi należysz. Czułeś do Ryouty coś więcej?- zapytał spokojnie, upijając łyk sake.
– Nie – zaprzeczył Tetsuya, kręcąc głową i rumieniąc się lekko.- To był jeden raz, po prostu mi się podobał... Był szarmancki, zabawny i towarzyski, a na dodatek przystojny.
– W końcu kiedyś był modelem – rzekł z uśmiechem Akashi.- Poza tym był niezwykle dobry w łóżku, a ustami potrafił wyczyniać cuda.
– Tak – westchnął ciężko Kuroko, przygryzając wargę na wspomnienie chwil spędzonych z Kise. Po chwili zmarszczył brwi i poderwał raptownie głowę, wbijając spojrzenie w Akashiego.- Zaraz, Akashi-kun, mówisz zupełnie tak, jakbyś wiedział, jak...
Seijuurou uniósł jedną brew, odpowiadając na wzrok Tetsuyi znaczącym spojrzeniem. Kuroko poczuł, że przez jego kręgosłup przechodzi silny dreszcz, a ciało zalewa fala gorąca. Sapnął z niedowierzaniem, delikatnie trzęsącą się dłonią dolał sobie alkoholu i natychmiast wypił całość.
– Nie wierzę – mruknął.- Mówisz tak, żeby poprawić mi humor. To miłe z twojej strony, dziękuję...
– Ktoś taki jak ja nie może rozprawiać na prawo i lewo o tym, że interesują go nie tylko kobiety – wyjaśnił spokojnie Akashi, przyciszając głos.- Dlatego, tak jak mówiłem, nie krępuj się w mojej obecności. I zachowaj w tajemnicy to, co powiedziałem. Wyznaję ci to w zaufaniu, ponieważ sporo nas łączy, Kuroko.
– W końcu uratowałeś mi życie – przytaknął błękitnowłosy.- Nadal nie mogę w to uwierzyć... Wydajesz się być taki perfekcyjny, Akashi-kun.
– Dziękuję.- Seijuurou uśmiechnął się z rozbawieniem, popijając z czarki. Tetsuya ochoczo poszedł w jego ślady, po raz czwarty opróżniając swoją.
– Więc ty i Kise-san...?- Tetsuya spojrzał na niego niepewnie.- Przepraszam... Czy coś was łączyło?
– Oh, nigdy w życiu – westchnął Akashi.- Przez jakiś czas Ryouta upierał się, że się we mnie zakochał, ale szybko dał sobie spokój. Byliśmy tylko przyjaciółmi, po prostu kilka razy uwiódł mnie swoim urokiem, podobnie jak i ciebie. Ryouta miał pewnego rodzaju dar, był w stanie przekonać do siebie każdego, nawet zagorzałego homofoba. Wystarczyło się do niego przyzwyczaić, by nauczyć się jak walczyć z jego uwodzeniem.
– Naprawdę przykro mi z powodu jego śmierci – powiedział cicho Kuroko, spuszczając wzrok.
– Nie ukrywam, że mnie także – zgodził się Akashi, znów pijąc. Odwrócił wzrok od Tetsuyi, przesunął nim po barze. Mimo późnej pory, idealnej na spotkanie przy kieliszku, w pomieszczeniu było raptem kilka osób.
– Nie wyglądasz na geja, Akashi-kun – usłyszał mamrotanie Kuroko.
– Ty również – odparł.- Właściwie to byłem nawet przekonany, że łączy cię coś z tą różowowłosą pięknością.
– Momoi-san ma dziewczynę.
– Rozumiem.- Akashi uśmiechnął się szerzej, nie mogąc się powstrzymać. Dobrze wiedział, że niemal wszyscy pracownicy Yokozuny byli homoseksualni.- Od dawna jesteś świadom swojej orientacji?
– Od czasów liceum.- Tetsuya wzruszył ramionami, dolewając sobie sake. Zmarszczył z irytacją brwi, kiedy okazało się, że opróżnił butelkę. Akashi już o tym wiedział i wcześniej niepostrzeżenie dał znać kelnerce by przyniosła kolejną, toteż na ich stoliku szybko pojawiła się kolejna porcja alkoholu. Kuroko bez słowa otworzył nową butelkę i dolał do czarki.- A ty, Akashi-kun? Właściwie to jesteś biseksualny, zgadza się?
– Można tak powiedzieć – potwierdził mężczyzna, przyglądając mu się z zaciekawieniem, gdy błękitnowłosy znów wlewał w siebie trunek. Widząc jego spojrzenie, Kuroko uśmiechnął się do niego przepraszająco.
– Wybacz, Akashi-kun, ale będziesz świadkiem, jak się upijam.
– Nie krępuj się. Sam mam trochę zbyt mocną głowę, ale postaram się tobie dorównać.
– Oh, wystarczy, że tylko jeden z nas lada moment zacznie bełkotać od rzeczy – westchnął Kuroko.- Rzadko się upijam, właściwie to prawie w ogóle nie piję alkoholu, ale dzisiaj już naprawdę musiałem. Pomijając fakt, że legalnie mogę pić dopiero od ponad roku.
– Masz więc dwadzieścia dwa lata?
– Tak.- Tetsuya skinął głową.- A ty, Akashi-kun?
– Dwadzieścia pięć.
– Podziwiam cię – mruknął Tetsuya, popijając sake.- Jesteś taki młody, a dorobiłeś się tak wiele. Masz firmę, pieniądze, świetny samochód i wielkie mieszkanie.
– To tylko rzeczy materialne.- Akashi uśmiechnął się lekko.
– Nie, żebym sam miał jakieś inne – westchnął Kuroko.- Opowiedz mi coś o sobie, Akashi-kun. Niezbyt wiele o tobie wiem, poza faktem, że jesteś biznesmenem.
– Co byś chciał wiedział?- zapytał Seijuurou, dolewając im obu trunku.
– Skąd pochodzisz, czy masz rodzeństwo, jakieś hobby... Skoro już wyszliśmy się razem napić, to możemy się trochę lepiej poznać, no nie? Bądź co bądź zawdzięczam ci pracę i życie.
– Hmm.- Akashi napił się i zastanowił przez chwilę.- Urodziłem się i wychowywałem tutaj, w Tokio. Moi rodzice również pochodzili z rodzin biznesu, ich małżeństwo zostało zaaranżowane, lecz należeli do tych szczęśliwców, którzy mimo wszystko darzyli się szczerym uczuciem. Jestem jedynakiem, po śmierci matki ojciec nie ożenił się ponownie i w całości poświęcił się pracy. Mieszka teraz w Kioto, prowadzi tam bardzo dużą firmę farmaceutyczną. Dzwoni do mnie na święta. O ile sobie o mnie przypomni.
– Oh... To smutne. Przepraszam, pewnie wolałbyś o tym nie mówić...
– Nie musisz przepraszać, nie jest mi szczególnie przykro z tego powodu. Jest moim ojcem, ale nasze relacje zawsze były raczej chłodne. To poważny człowiek, wychowywał mnie z pełną surowością i dyscypliną. Traktował mnie bardziej jako potencjalnego współpracownika niż syna. No a ty?- Akashi postanowił zmienić temat.- Twoje relacje z rodzicami z pewnością są o wiele cieplejsze.
Kuroko opróżnił wpierw swoją czarkę i czknął cicho, nim odpowiedział.
– Tak. Szczerze mówiąc, nigdy się nawet nie pokłóciliśmy. To zdecydowanie za bardzo wyrozumiali i tolerancyjni ludzie. Zawsze akceptowali wszystko, do czego dążyłem, cierpliwie znosili moje błędy i pomagali mi w potrzebie. Teraz nasze kontakty są trochę ograniczone, ponieważ rodzice wyjechali do Stanów Zjednoczonych. Regularnie przysyłają mi listy, w każdym prosząc, bym w końcu podał im numer mojego konta, żeby mogli mi przesłać jakieś drobne kwoty pieniędzy. Oczywiście, nie mam zamiaru tego zrobić.
– A rodzeństwo? Masz jakieś?
– Nie, podobnie jak ty jestem jedynakiem. Ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Nie czułem potrzeby by prosić rodziców o braciszka lub siostrzyczkę. W Okayamie miałem dwóch przyjaciół, którzy z powodzeniem mi ich zastępowali. Jednego znam od dziesięciu lat, drugiego zaś od kołyski... I to dosłownie.- Kuroko uśmiechnął się lekko.- Nasze mamy rodziły tego samego dnia. Ponoć byliśmy jedynymi niemowlakami na oddziale, które tak zawzięcie ze sobą dyskutowały, płacząc. Musieli nas przenieść do osobnej sali, bo budziliśmy pozostałe dzieci.
Akashi uśmiechnął się do niego, nieco rozbawiony. Z zapałem chłonął każdą nową informację na temat Tetsuyi, przyglądając się, jak błękitnowłosy z każdą chwilą coraz bardziej się upija.
Rozmowa upływała im wyjątkowo przyjemnie. Po kilku kolejnych czarkach Kuroko rozluźnił się do tego stopnia, że przestał krępować się statusem Akashiego i rozmawiał z nim jak ze zwykłym przyjacielem.
– Odprowadzę cię do domu, Kuroko – zaoferował się Seijuurou pod koniec ich spotkania. Na stole stały już cztery butelki sake, i większość z ich zawartości wypił właśnie Tetsuya.
– Dziękuję, Akashi-kun – westchnął błękitnowłosy, przecierając dłońmi twarz.- Rzeczywiście masz mocną głowę, zachowujesz się, jakbyś nie wypił ani kropli!
Seijuurou przywołał gestem kelnerkę, szykując portfel. Widział, że Kuroko ślamazarnie sięga do kieszeni spodni po swój własny, jednak ten ubiegł go i zapłacił rachunek, po czym, zabrawszy swój płaszcz, pomógł Tetsuyi wstać.
– W porządku, jakoś damy radę – mruknął Kuroko.- Z całą pewnością tego pożałuję, to drugi raz w moim życiu, gdy się upiłem...
– Dobrze chociaż, że jesteś świadomy swojego stanu – rzekł z rozbawieniem Akashi, wyprowadzając go z lokalu.
– A rachunek?
– Zapłaciłem, później mi oddasz.
Mężczyźni wyszli na zewnątrz, gdzie owiał ich mroźny, listopadowy wiatr. Seijuurou przyjrzał się Tetsui, chcąc ocenić jak bardzo jest pijany. Mimo dużej ilości wypitego alkoholu błękitnowłosy był w stanie samodzielnie iść, choć nieco się chwiał. Dla pewności więc Akashi przytrzymywał jedynie jego ramię, idąc w kierunku bloku, w którym mieszkał.
Kiedy dotarli na miejsce, Akashi chciał zasugerować, że wprowadzi go do mieszkania, jednak Tetsuya niespodziewanie zatrzymał się, mocno zapierając nogami i ze strachem wpatrując przed siebie. Seijuurou podążył za jego wzrokiem i ujrzał wysokiego, grubego mężczyznę, który wyszedł właśnie z budynku i szedł teraz ku nim ciężkim krokiem.
Kuroko wyprostował się, jakby w jednej chwili zupełnie wytrzeźwiał.
– Furuichi-san...
– Zapłać mi za czynsz, Kuroko, ale zabieraj manatki – przerwał mu ostro właściciel.
– Co?- Tetsuya spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Przecież dał mi pan trzy dni na zapłacenie!
– Ale zmieniłem zdanie, chudzielcu! Dawaj kasę, albo bierz swoje rzeczy i spierdalaj, pókim dobry!
– Kto to jest, Kuroko?- zapytał cicho Akashi.- Właściciel?
– Tak – mruknął Tetsuya.- Przepraszam, Akashi-kun, możesz wracać już do siebie, poradzę sobie. Dzięki za miły wieczór.
– Chyba żartujesz.- Seijuurou spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Co zamierzasz teraz zrobić? Masz pieniądze na czynsz?
– Nie, nie mam – westchnął ciężko Kuroko, przeczesując dłonią włosy.
– Czyli musisz się „wynosić”, tak? Masz dokąd?
– Ja...- Tetsuya zagryzł wargę, kręcąc głową.- Zadzwonię do przyjaciela, ostatnio proponował żebyśmy razem zamieszkali, bo... Zresztą, nieważne, jakoś sobie poradzę.
– W porządku, pomogę ci się spakować – powiedział cicho Akashi.- Ten facet nie wygląda na cierpliwego...
– Przepraszam za kłopot – mruknął Kuroko, po czym spojrzał na właściciela bloku.- Już się pakuję, Furuichi-san...
– Oby szybko, ty mały gnoju!- warknął grubas, splunąwszy na ziemię.
Tetsuya poprowadził Akashiego do bloku, bijąc się z własnymi myślami. Ta wyprowadzka spadła na niego jak kamień na Syzyfa, w dodatku odruchowo zgodził się przyjąć pomoc Akashiego. Co prawda było to tylko zwykłe pakowanie, ale oznaczało, że Seijuurou zobaczy w jakich warunkach mieszkał Kuroko.
– Wybacz bałagan – mruknął błękitnowłosy, otwierając drzwi.
– Bałagan? Niby gdzie?- Akashi rozejrzał się wokół.- Kuroko... z całym szacunkiem, ale zachowujesz się, jakbyś mieszkał w jakiejś rozpadającej się szopie. Przecież to zwykłe mieszkanie, wiele jest takich w Japonii. Całkiem przytulnie je urządziłeś.
– Dzięki – westchnął Tetsuya, zamykając za nimi drzwi.- Zaproponowałbym ci filiżankę herbaty, ale sam widziałeś, co ten grubas odwala.
– Nie przejmuj się, po prostu zacznijmy cię pakować. Masz walizkę, prawda?
– Tak, w sypialni.- Kuroko poprowadził go do niewielkiego pomieszczenia. Klęknął na podłodze i wysunął spod łóżka walizkę.- Mógłbym cię prosić, żebyś zaczął pakować do niej moje książki? Mam jeszcze torbę, więc sam będę pakował ubrania.
– Nie ma problemu.- Akashi przysunął się do regału i zaczął zdejmować z niego książki, by następnie układać je równo w walizce. Kuroko w tym czasie sięgnął po komórkę i wybrał numer do Ogiwary, jednocześnie odsuwając szufladę komody i pakując do torby bieliznę.
– Hejka, Tetsuya!- usłyszał radosny głos w słuchawce.
– Ogiwara-kun, potrzebuję twojej pomocy – powiedział z westchnieniem Tetsuya.
– Okey, no to biorę samochód sąsiada i jadę. Gdzie jesteś?
– W moim mieszkaniu... ale będzie moje jeszcze przez jakieś kilkanaście minut. Właściciel kazał mi zapłacić za kolejny miesiąc z góry, żąda stu trzydziestu tysięcy, a ja nie mogę pozwolić sobie teraz na taki wydatek.
– Co?- sapnął Shigehiro.- Sto trzydzieści tysięcy?! Za taką klitkę?! To moje dwupokojowe mieszkanie z kuchnią, salonem i łazienką kosztuje sto piętnaście!
– I tu właśnie pojawia się moje pytanie – westchnął Kuroko, otwierając szafę i wyjmując z niej ubrania.- Udostępnisz mi to swoje mieszkanie na parę dni? Obiecuję szybko znaleźć jakąś kawalerkę...
– Przecież sam proponowałem, żebyś znów u mnie zamieszkał!- oburzył się Ogiwara.- Nie pitol mi tu o żadnej kawalerce, po prostu zamieszkaj ze mną, dopóki nie zaoszczędzisz tyle kasy, by pozwolić sobie na normalne mieszkanie i w miarę ułożone życie. Nie spieszy mi się do kolejnego związku, a nawet jeśli, to z ewentualną nową dziewczyną zamieszkałbym dopiero po dwóch latach bycia razem. No, to idę do sąsiada pożyczyć auto. W tym czasie zacznij się już pakować.
– Znów ratujesz mi skórę. Mam u ciebie dług.
– Spłacisz go jutrzejszym śniadaniem do łóżka. Będę za dziesięć minut!
Kuroko uśmiechnął się lekko i rozłączył. Odłożył komórkę na stolik nocny i wepchnął ubrania do torby.
– Dziękuję za twoją pomoc, Akashi-kun – powiedział.- Tę, i każdą inną jaką mi okazałeś i pewnie okażesz w przyszłości.
– Jeszcze chwila i dostanę uczulenia na to twoje „dziękuję” - mruknął Seijuurou, stając obok niego.- Książki spakowane, wrzuciłem też ramki ze zdjęciami i ozdoby z regału. Co z wyposażeniem kuchni i sprzętami?
– Nic tu nie jest moje, nawet naczynia.- Kuroko pokręcił głową.- No, może prócz paru kubków. Jeszcze tylko łazienkowe rzeczy, szampony, ręczniki i takie tam.
– Pójdę po nie.
Kuroko skinął głową, zajęty upychaniem swoich rzeczy do torby. Sam nie kupował ich przesadnie dużo, ale od czasu do czasu dostawał czy to spodnie, czy koszulkę od rodziców, dlatego trochę się tego nazbierało.
Akashi w tym czasie spakował do walizki kosmetyki i ręczniki, które znalazł w łazience, na samym wierzchu kładąc małą, żółtą gumową kaczuszkę. Kuroko uśmiechnął się na ten widok.
– Pamiątka z dzieciństwa – wyjaśnił, zapinając torbę.- Wynieśmy to na korytarz. Ogiwara-kun wkrótce będzie, zdążę jeszcze zabrać co nieco z kuchni.
Seijuurou skinął głową, zamknął wieko walizki i zapiął ją, następnie zaś postawił na ziemi i pociągnął za sobą na korytarz. Tetsuya położył obok niej torbę z ubraniami, po czym udał się do kuchni i wyciągnął z jednej z szafek niewielką siatkę. Zapakował do niej kubki, które wcześniej owinął w papierowy ręcznik i sprawdził zawartość pozostałych szafek, by upewnić się, że nie ma w nich nic, co by należało do niego.
– Co z jedzeniem?- zapytał Akashi, opierając się o framugę drzwi.
– Nie zdążyłem ostatnio zrobić zakupów, więc w lodówce nie ma zbyt wiele.- Kuroko wzruszył ramionami.- Furuichi-san sam sobie to wyrzuci.
– To gdzie będziesz teraz mieszkał? Daleko od pracy?
– Nie, to nadal Shinjuku*, ale w okolicach domów towarowych Odakyū i Keiō. Prześlę ci dokładny adres mailem, jeśli chcesz.
– Jasne – zgodził się Akashi.- W razie jakichś komplikacji z raną, zjawię się możliwie jak najszybciej. Ostatecznie z mojego apartamentowca do Odakyū są ze trzy minuty samochodem.
– Dziękuję – powiedział z uśmiechem Kuroko, podchodząc do niego.- Coraz więcej ci zawdzięczam, Akashi-kun. Nie potrzebujesz może niewolnika, albo lokaja?
Seijuurou uśmiechnął się z rozbawieniem i pokręcił przecząco głową.
– A co do rany, staram się o nią dbać – powiedział Tetsuya.- Mam na uwadze to, co powiedział mi Midorima-san. Nie chciałbym go zdenerwować.
– Dobrze się goi?- zapytał czerwonowłosy.
– Tak, zdecydowanie – odparł Kuroko, unosząc lekko koszulkę, by pokazać swoją bliznę.- Doskonała robota, jeszcze parę dni i będę mógł pozbyć się tych szwów, prawda?
– Hmm...- Seijuurou dotknął delikatnie rany na brzuchu Tetsuyi. Błękitnowłosy wzdrygnął się, czując jego chłodne palce, uniósł głowę, patrząc na mężczyznę z lekkim zaskoczeniem i niepewnością. Akashi przez chwilę wpatrywał się w cięcie spod przymrużonych oczu, następnie uniósł nieco spojrzenie i wbił wzrok w błękitne oczy Kuroko. Rozchylił wargi, jakby chciał coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili rozmyślił się. Nie zamknął ich jednak – zamiast tego złożył na ustach Tetsuyi pocałunek równie chłodny i delikatny, jak dotyk jego dłoni.
Kuroko miał wrażenie, że w jednej chwili cały jego świat eksplodował. Mieszkanie zniknęło z jego świadomości, podobnie jak wszystkie myśli i wspomnienia. Przez krótki moment żył jedynie tą jedną chwilą, kiedy odpowiadał na pocałunek Akashiego.
Delikatny, chłodny, smakujący sake i czymś jeszcze, czymś, czego nie potrafił określić. Nie potrafił się od niego oderwać, trwał w bezruchu, chwyciwszy dłoń czerwonowłosego, którą przed chwilą go dotykał. Mając ją w uścisku, powoli rozchylił mocniej usta i wysunął język, trącając nim język Akashiego.
Ich pieszczota z całą pewnością trwałaby znacznie dłużej, jednak nagle została brutalnie przerwana przez dzwonek do drzwi. Mężczyźni oderwali się od siebie, Kuroko sapnął cicho, zasłaniając usta. Akashi powoli wyprostował się, starając nie okazać złości. Był wyraźnie zdenerwowany tym, że im przerwano.
– Chyba muszę otworzyć – mruknął Kuroko, wpatrując się w ich wciąż złączone dłonie.
– Bez wątpienia – odparł Akashi.- Pomogę ci z walizką.
– Podwieziemy cię do domu. Ogiwara-kun pożyczył samochód od swojego sąsiada.
– Dziękuję.
Tetsuya odchrząknął, dość niechętnie puszczając dłoń Akashiego i mijając go w drzwiach. Powolnym krokiem udał się korytarzem w kierunku drzwi, chwiejąc delikatnie.
Znów był pijany.
Choć teraz z zupełnie innego powodu.
* Shinjuku – jeden z okręgów (dzielnic) w Tokio.
*byłam tu*
OdpowiedzUsuńO mój. To było... Piękne. Cudowne. Kocham <3
UsuńJezu, kto by pomyślał, że krótki pocałunek może dać tyle feels'ów :))))))))
Akaś, czemu nie przygarnąłeś Tetsu do siebie, no czemu?
Ja już czuje w kościach co będzie dalej *>* Jeśli prawie dostałam zawału przez pocałunek, to co będzie dalej? <3333
To jest po prostu wspaniałe!
Życzę weny~
Była tam ⬆ XD
OdpowiedzUsuńOMG. Seijiuro się odważył, Seijiuro~ się odważył pocałować Tetsuyę!
Maka Pąka Flą! XD
Tak Kuroko, podaj mu adres, a następnym trupem będzie Ogi-kun. XD
Jak ten właściciel mnie wkurza... Aż mi zaczęła nucić się piosenka; "Będę pluł, będę pluł, będę pluł pluł pluł" Wymyślona przeze mnie po Kacu w nie wyjaśnionych okolicznościach. XD
Czekam do pątku~!
Pozdrawiam, życzę weny.
OŁ NOŁ *^* *taniec szczęścia* *skok na podusie* *zrobienie z siebie naleśnika*
OdpowiedzUsuńChyba nic więcej Ci teraz nie powiem *^* Ale mam zaciesz XD Nareszcie jest, oto przybył, oto on~~ *nuci sobie yyy... coś XD* To było boszkie *^* A jeszcze jak faktycznie wyśle mu ten adres... hyhyhy... ( ͡° ͜ʖ ͡°)
To moje pierwsze opowiadanie, w którym główni bohaterowie pocałowali się dopiero w 23 rozdziale xD Szkoda tylko, że byli pijani. No ale to i tak nie zmienia faktu że w końcu go pocałował *. * Szkoda, że stracił to mieszkanie, no ale to było dla mnie oczywiste że kiedyś się to stanie c:
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
Pozdrawiam i weny życzę ^^
TAKKURWAWKOŃCUCAŁEŻYCIECZEKAŁAMBOŻEJAKJAKOCHAMTEOPOWIADANIEJEZUKKARETKĘ
OdpowiedzUsuńkurde, no płaczę po prostu ;_; oczy mi krwawią, najpierw sprzedałaś nam arta z Akashim, potem naprutego Tetsu i na końcu...
Podjarałam się bardziej niż na jakimkolwiek ostrym yaoi. Serio. Nie zasnę już.
Bezbłędne to było.
Akashi, dlaczego nie uprzedziłeś Ogiwary? Dlaczego nie przygarnąłeś Kuroko pod swe skrzydła?!
Yuuki, to było tak zajebiste, że nie jestem w stanie tego ogarnąć *tłucze czołem o ziemię w pokłonach* Polać tej pani!
Nareszcie poważne progresy w ich relacji XD
OdpowiedzUsuńTyle szoków w jednym rozdziale xD Ale z tym pocałunkiem to... O matulu *-* W końcu coś się dzieje ^^!!! Nie żeby coś, jest wspaniale tak jak jest, a wspanialszym jest to, że ta seria ma jednak zajebistą fabułę i cały ten świat w niej przedstawiony ^-^!!!
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej, Yuuki! Toast za ciebie i kolejny świetny rozdział Ciernii! *unosi czarkę z sake* :D
Teraz tylko wytrwać do piątku... Huhuhu ^^
Dużooo weny życzę i ślę pozdrowieniaaa!~
~Zuchii
O matko święta
OdpowiedzUsuńUgh, cholera jasna! To jest z każdym rozdziałem coraz bardziej rewelacyjne! Nie mogę się powstrzymać i z pewnością, przeczytam ten rozdział jeszcze raz! To było... takie niesamowite, tyle emocji to na mnie przelało... jestem w szoku. Nigdy nie lekceważyłam Twoich pisarskich umiejętności, jaki i Twojej fantastycznej pomysłowości (mówiąc szczerze nawet spodziewałam się, że pewnego dnia przewyższysz swoją skalę zachwycając mnie jeszcze bardziej) aczkolwiek to, co przed chwilą przeczytałam, zajęło pierwsze miejsce. To było boskie, genialne, czułam się, jakby każde pisanie przez Ciebie słowo otaczało mnie specyficznym ciepłem. Pierwszy raz czytając cokolwiek tak bardzo się wczułam, choć szczerze nieraz byłam zaskoczona tym, jak reaguję na Twoją twórczość.
UsuńDwóch poprzednich rozdziałów nie skomentowałam, za co bardzo przepraszam. Czasu mam w cholerę mało, jednakże dzisiaj pozwoliłam sobie odjąć trochę czasu poświęconego nauce, by napisać jakiś w miarę ogarnięty komentarz.
W scenie pocałunku przechodziłam przez trzy etapy 1. normalność, wiadomka, stoją w tym jego mieszkaniu, luzik 2. OH SHIT, CHOLERA JASNA, NIE MOGĘ MYŚLEĆ, GORĄCO MI, JEZUSIE, CO SIĘ TU DZIEJE, TO JEST BOSKIE 3. wracamy do normalności, Akashi jest zdenerwowany, oznajmia, że pomoże Kuroko z walizką.
Szok. Naprawdę ciężko jest mi dokładniej opisać moje emocje po przeczytaniu tego. Ten rozdział zdecydowanie jest perełką. W ogóle całe Ciernie to jedna, wielka, lśniąca perła! Kocham to, kocham Twoją twórczość, Twoją pomysłowość i każde napisane przez Ciebie zdanie. Bez Twoich opowiadań moje życie z pewnością byłoby mniej ciekawe. Uwielbiam to, błagam, nigdy nie przestawaj pisać! Gratuluję tak dobrego opowiadania.
Pozdrawiam serdecznie, życzę maaasy weny i czasu :)
Nee, poprzedni komentarz był jakiś wybrakowany.
UsuńChciałam jeszcze napisać, że fabuła jest niesamowicie wciągająca. Genialnie to wszystko rozmieściłaś, po prostu fantastycznie. Z każdym kolejnym rozdziałem jestem coraz bardziej ciekawa dalszego biegu wydarzeń. No i mam nadzieję, że w najbliższych rozdziałach będziemy już mieć wrażenia i widzenie z oczu Akashiego, bo szczerze jestem wielce ciekawa, jak on zareagował na pocałunek z Tetsuyą. Z pewnością mu się podobało, to łatwo rozgryźć, aczkolwiek jestem głodna opisów związanych z jego obsesją i ogólnym reagowaniem na Tetsuyę. Plus, dawno nie było czegoś krwawego. Albo niedawno było coś krwawego, a ja, jako cicha psychopatka, nadal czuję niedosyt.