[Ciernie] Rozdział dwudziesty

    Zwisająca z sufitu żarówka nie dawała zbyt wiele światła, rzucała na pomieszczenie jedynie przytłumiony pomarańczowy blask, jednak Akashiemu zupełnie to nie przeszkadzało. Już kiedyś zastanawiał się nad małym remontem jego ulubionej kryjówki, lecz ostatecznie stwierdził, że przeżarty przez czas i rdzę magazyn buduje odpowiednią atmosferę.
    Stojąc przy długim metalowym stole ustawionym pod południową ścianą, powoli i starannie ostrzył jeden z noży. Nie spieszył się, monotonnie poruszając dłonią w zamyśleniu. Prawie w ogóle nie zwracał uwagi na stłumione jęki i krzyki leżącej na stole za nim kobiety.
    Była piękna – tak przynajmniej określiłby ją każdy mężczyzna, który choć w najmniejszym stopniu zwraca uwagę na przeciwną płeć. Szczupła sylwetka, długie, zgrabne nogi, jędrne piersi. Długie czarne włosy spływały falami na ramiona, duże piwne oczy niespokojnie przesuwały się po całym pomieszczeniu. Widać w nich było przerażenie i rozpacz.
    Akashi westchnął cicho, odkładając ostrzałkę i podchodząc do stołu na środku, na którym leżała kobieta. Przywiązał ją grubymi pasami, dzięki czemu nie mogła uciec, zasłonił również jej usta, by krzykami nie mąciła jego myśli.
–    Na imię mi Seijuurou – powiedział łagodnie, po czym uśmiechnął się do niej lekko.- Pomyślałem, że powinnaś to wiedzieć. Co prawda nie ma to dla ciebie większego znaczenia... zresztą nieważne. Masz rację, mówię od rzeczy.
    Znów westchnął, odkładając nóż na stojący obok stołu wózek. Przesunął spojrzeniem po leżących na nim narzędziach.
–    Hmm... a ty jak masz na imię?- Spojrzał na nią pytająco, ta jednak załkała jedynie i znów zaczęła krzyczeć. Akashi rozejrzał się wokół i w końcu namierzył jej torebkę; pozostawił ją na krześle. Zajrzał do niej, wyciągnął portfel i odnalazł w nim dowód osobisty.- Anko – przeczytał. Wrócił do stołu i przysiadł na nim, przyglądając się kobiecie.- Chyba nie jesteś modelką, prawda? Masz do tego dobre ciało, ale wydajesz się być osobą, która nie rozebrałaby się do nagiej sesji. A każda modelka musi przez to przechodzić. Mam znajomego, który jest modelem, więc wiem.- Wzruszył lekko ramionami, sięgając do wózka i chwytając za nożyczki. Zeskoczył ze stołu. Kobieta patrzyła na niego z przerażeniem, krzycząc coraz głośniej.
    Seijuurou przekrzywił lekko głowę, przyglądając się jej włosom. Chwycił je powolnym ruchem i zaczął ciąć.
–    Wiesz, jeden z moich przyjaciół chciał być kiedyś fryzjerem – powiedział.- Ale pewnego razu, kiedy ścinał jakąś staruszkę, uciął jej kawałek ucha.- Uśmiechnął się na wspomnienie tej opowieści.- Krew splamiła jej białe włosy, a jemu tak spodobał się ten widok, że został mordercą. Zabija tylko zimną, na śniegu. To całkiem romantyczne, prawda?- Zgarnął ze stołu czarne włosy i zrzucił je na ziemię.- Tak lepiej.
    Wrócił do wózka i odłożył nożyczki. Przez dłuższą chwilę przyglądał się narzędziom, nie mogąc zdecydować, którego powinien użyć jako następnego. Zawahał się z dłonią nad ząbkowanym nożem, przesunął ją nad młotek, potem zaś westchnął z rezygnacją i oparł się o stół.
–    Pozwolisz, że ci się zwierzę, Anko?- zapytał cicho.- Nigdy nikomu nie opowiadałem o swoich uczuciach i troskach, ponieważ rzadko mnie „dopadały”, jednak tym razem mam wrażenie, jakby tysiące emocji opadły na mnie za jednym razem.- Chwycił cęgi i przyjrzał im się z namysłem.- Bo widzisz... jest pewien mężczyzna, który zawrócił mi w głowie. Oh, zawrócił mi do tego stopnia, że nie mam pojęcia, co z nim począć. Przez pewien czas wystarczało mi obserwowanie go z ukrycia, potem musiałem zrobić kilka jego zdjęć, by móc oglądać je w domu... następnie zapragnąłem ich kilkunastu, kilkudziesięciu... Moja skromna kolekcja rozrosła się, aż pewnego dnia naliczyłem ich czterysta dwadzieścia osiem.- Uśmiechnął się nostalgicznie.- Najlepsze powiesiłem na ścianach jednego z pokoi w moim mieszkaniu, resztę schowałem. Niestety, pewnego dnia zniszczyłem te zdjęcia, jednak wówczas stało się coś niesamowitego! Ten mężczyzna... Kuroko Tetsuya... został zaatakowany, a ja go uratowałem.
    Akashi przygryzł wargę, marszcząc lekko brwi. Jak przez mgłę pamiętał zniszczenie zdjęć błękitnowłosego, jednak powód tego nie był dla niego oczywisty, nie widział go dokładnie. Wiedział, że po zniszczeniu swych skarbów postanowił znaleźć Kuroko, zabić go, jednak okazało się, iż ktoś chciał go ubiec.
–    Zabiłem tamtego mężczyznę – powiedział, zerkając na przerażoną kobietę.- Poderżnąłem mu gardło tuż obok Kuroko! To było niesamowite – zaśmiał się.- Moje pierwsze morderstwo w jego obecności! Gdybym nie bał się o jego życie, pewnie skakałbym z radości. Oczywiście, on niczego nie zauważył, i dobrze. W każdym razie, zawiozłem go do mojego apartamentu, a mój przyjaciel, który jest lekarzem, zajął się jego raną. Wciąż mam zakrwawioną koszulkę Kuroko w sypialni. Jakoś nie mam serca mu o niej przypominać...- mruknął w zastanowieniu.- Widzisz, po tym incydencie coś się między nami zmieniło. Nie tylko zaczęliśmy rozmawiać, ale w ogóle się do siebie zbliżyliśmy. Odkąd skończyliśmy z oficjalnymi zwrotami i mogę mówić mu „Kuroko”... tak jakby zacząłem oczekiwać czegoś więcej od naszej znajomości. Tak, dokładnie, masz rację, Anko! Pragnę naszej bliskości, pogłębienia naszych relacji. Przyjaciele, mówisz? Być może.- Seijuurou pokiwał lekko głową.- Tak, możliwe, że masz rację. Nie, nie przesadzaj, to nie miłość. Przynajmniej tak mi się wydaje... Nie wiem, czego tak naprawdę oczekuję od samego Kuroko. Ale dzisiejszego wieczoru, kiedy zamówiłem u niego kawę, przez myśl mi przeszło, że chciałbym serce jako latte art. Wiem, że to głupie...- westchnął ciężko, przesuwając dłonią po karku.- Romantyczne? Sam nie wiem...
    Akashi chwycił delikatnie jej dłoń, ścisnął między cęgi jej paznokieć, po czym zaczął powoli odrywać go od skóry. Kobieta szarpnęła się na stole, jej stłumiony wrzask rozniósł się po pomieszczeniu.
–    Widzę, że jesteś przekonana co do swych racji.- Seijuurou uśmiechnął się szeroko, odkładając wyrwany paznokieć do przyszykowanego wcześniej pudełka.- A wiesz, później, kiedy odwiozłem Kuroko pod blok, w którym mieszka, bardzo chciałem go pocałować. Nie patrz tak mnie, Anko, wiem, że to brzmi bardzo dziecinnie. Nie jesteśmy przecież nastolatkami.- Wyrwał kolejny paznokieć, wciąż się uśmiechając.- Cieszę się, że los zetknął mnie z Tetsuyą. Co prawda teraz znów ma problemy, ponieważ jego szef chce ze mną współpracować, ale ja raczej niekoniecznie... Mam nadzieję, że nie wyrzucą Kuroko z pracy. Jeśli jednak to zrobią, z całą pewnością załatwię mu nową, lepszą... Tak, zasługuje.
    Przez kilka kolejnych minut czerwonowłosy w milczeniu wyrywał kolejne paznokcie, odkładając je do pudełka. Kiedy skończył, zamknął jego wieczko i odłożył na stół pod ścianą. Wrócił na środek pomieszczenia, wziął do ręki nożyczki i sprawnym ruchem rozciął materiał bluzki, którą miała na sobie Anko.
–    Myślisz, że ja i Kuroko mamy szansę na stworzenie związku?- zapytał, kiedy nieoczekiwanie do jego głowy wpadła taka myśl. Odłożył nożyczki, chwycił nóż, który wcześniej ostrzył, po czym wdrapał się na stół i usiadł okrakiem na kobiecie. Rozciął jej stanik, jędrne piersi poruszały się przy spazmatycznych wdechach i wydechach.- Tak się tylko zastanawiam... Tetsuyę wciąż dręczy jakiś dziwny hamulec przez to, że jestem bogatym biznesmenem, a on zwykłym kelnerem, który w dodatku ma sporo problemów na głowie. Ale ja nie widzę żadnych przeszkód – stwierdził, wzruszając ramionami.- Mógłby zamieszkać ze mną, na przykład. Załatwiłbym mu lepszą pracę i zgodziłbym się nawet, by zarabiał sam na siebie! Wiem, że to typ człowieka samodzielnego, który nie lubi być utrzymywany, dlatego byłbym skory do ustalenia pewnych kompromisów. Przecież jestem jedyną osobą, która może go naprawdę uszczęśliwić. Jestem tego pewien.
    Akashi z namysłem zaczął powoli i starannie wyrywać na kobiecej piersi imię Kuroko. Przydusił jej ciało do stołu, kiedy ta próbowała się wyrywać. Popatrzył na nią z irytacją, po czym wymierzył jej policzek.
–    Idiotko! Jeśli będziesz się tak rzucać, krzywo je napiszę!- warknął.
    Anko nadal krzyczała rozpaczliwie, wyginając się na wszystkie strony, jakby próbując mimo związania uniknąć ostrza noża. Seijuurou nie był zadowolony z efektów, jednak mimo wszystko poprawił znaki raz jeszcze, mocniej wbijając nóż. Na koniec uśmiechnął się i pochylił, by pocałować wyryte imię. Kiedy się wyprostował, uśmiech na jego twarzy przygasł.
–    To nie to samo – mruknął, wycierając wierzchem dłoni krew z twarzy.- Kobiece ciało jest obrzydliwe.
    Nagle wokół rozległo się głośne, aczkolwiek stłumione walenie, przypominające uderzanie o blaszaną ścianę. Akashi zamrugał, zaskoczony, obracając głowę w kierunku drzwi wychodzących na pewnego rodzaju hol. To właśnie tam mieściła się brama magazynu.
–    Już?- zapytał ze zdziwieniem. Spojrzał na kobietę, która umilkła raptownie, wpatrując się z nadzieją w tym samym kierunku.- Przecież dopiero co zacząłem... Cóż za niecierpliwy człowiek.- Akashi westchnął przeciągle, zsuwając się ze stołu.
    Wyszedł do holu i przekręcił klucze w dwóch zamkach bramy, przesunął również ciężką zasuwę. Słyszał za sobą wierzganie Anko i jej rozpaczliwe próby krzyku, jednak nie przejmował się nimi – doskonale wiedział, kto przybył.
–    Jeszcze nie skończyłem – poinformował swego gościa zaraz po otwarciu bramy.
–    Nie mogłem dłużej czekać, tęskniłem za świeżymi zwłokami!- zaśmiał się histerycznie mężczyzna u progu. Miał przydługie czarne włosy zaczesane do tyłu i wyjątkowo wąskie ciemne oczy. Był to Kentarou Seto, znajomy Akashiego pracujący w krematorium. Pieprzyk na środku jego czoła przypominał tilakę.- Weź mnie wpuść, nie będę ci przeszkadzał.
–    Nie lubię gapiów – mruknął Akashi, jednak odsunął się, wpuszczając mężczyznę do środka.- Jeżeli następnym razem po ciebie zadzwonię, ustalając godzinę, o której masz przyjechać po zwłoki, a ty pojawisz się wcześniej, to cię zabiję.
–    Wątpię, żebyś to zrobił – zaśmiał się czarnowłosy, zacierając ręce.- Kto ci będzie palił zwłoki po twoich zabawach, co? Takiego jak ja to ze świeczką szukać!
    Seijuurou westchnął ciężko, na powrót zamykając drzwi. Poprowadził mężczyznę do pomieszczenia, w którym leżała zrozpaczona kobieta. Na ich widok zamilkła na krótki moment, po czym rozpłakała się i znów poczęła szarpać swym ciałem w desperackich próbach ucieczki.
–    Cholera, niezła sztuka – sapnął Seto, oblizując się lubieżnie i przesuwając dłonią po szczupłym udzie kobiety. Wsunął ją pod bieliznę, palcami dotykając łona.- Sucha jak wiór, takie właśnie lubię. A jak będzie zimna, będzie jeszcze lepiej.
    Akashi wywrócił oczami, ze złością chwytając niewielką siekierkę. Po zbyt wczesnym przybyciu Kentarou stracił humor i natchnienie do eleganckiego zabijania. Odwrócił się, po czym od niechcenia cisnął siekierkę w nadgarstek kobiety. Jej przeciągły wrzask przypominał szczurzy pisk.
–    Ej, a może odrąbiesz jej nogi, co?- zapytał Seto z podekscytowaniem.- Tak wiesz, jak to dzieci wyrywają nogi lalkom Barbie!
    Seijuurou wzruszył ramionami, nie mając nic przeciwko. Odłożył siekierkę i chwycił za jeden z noży.
–    Zrobię to powoli, żeby odczuła jak najwięcej bólu – powiedział.- Powolne odkrawanie ciała sprawia wielką satysfakcję. Możesz spróbować z drugą nogą, jeśli chcesz.
–    Jasne. To jak cięcie golonki, nie?- Seto z uśmiechem wziął z wózka drugi nóż.
    Stanęli naprzeciw siebie, każdy przy jednej nodze. Kobieta szarpała się, szlochając i wciąż próbując wyrwać się z silnego uścisku pasów, jednak bez skutku.
    Na znak Akashiego obaj mężczyźni zaczęli ciąć.


***

    Na zegarze w salonie wybiła właśnie północ. Kuroko westchnął lekko, zamykając książkę i odkładając ją na stolik. Początkowo planował, że po powrocie do domu weźmie kąpiel i od razu się położy, jednak w ostatniej chwili przypomniał sobie o terminie oddania książki do biblioteki, toteż  postanowił doczytać ją do końca. Wcześniej nie miał na to siły, zwłaszcza po otrzymaniu „zadania” od Hanamiyi, jednak tego dnia, po wyznaniu Akashiemu prawdy, czuł się nieco lżej i nabrał ochoty na czytanie.
    Wstał z kanapy, odrzucając ciepły koc i przeciągnął się ostrożnie, by nie naruszyć rany. Nie był przesadnie śpiący, ponieważ rano spał prawie do dziewiątej.
    Podszedł do okna, przecierając twarz i wyjrzał na zewnątrz, oparłszy się o framugę. Uwielbiał miasto nocą, lubił patrzeć na świecące w ciemnościach neony, a ponieważ mieszkał na najwyższym piętrze, a okno salonu wychodziło na przeciwległą ulicę prowadzącą w dół zbocza, miał okazję obserwować setki poruszających się po drodze świateł.
    Tym razem jednak jego wzrok przykuł o wiele bliższy widok. Tuż pod jego blokiem chodnikiem szedł mężczyzna ubrany w szary płaszcz, którego bardzo dobrze znał. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego. Tetsuya uśmiechnął się lekko, wrócił na moment do stolika przed kanapą i, zabrawszy z niego swoją komórkę wystukał pospiesznie wiadomość. Wrócił do okna, otwarł je i przysiadł na parapecie, wyglądając na prawo, gdzie wciąż widział oddalającą się sylwetkę. Z uśmiechem na twarzy obserwował, jak ta wyciąga komórkę z kieszeni płaszcza i odczytuje smsa. Po chwili przystanęła, następnie zaś odwróciła się i ruszyła w kierunku jego bloku. Już z daleka ich spojrzenia się spotkały.
–    Spuść mi swoje włosy, Roszpunko – rzucił Mayuzumi Chihiro, rzucając w połowie wypalonego papierosa na ziemię i przydeptując go butem.- Nie powinieneś już spać, mój mały kaleko?
–    Musiałem skończyć książkę.- Kuroko uśmiechnął się do niego lekko.- Gdzie cię niesie o tej porze? Wyglądasz podejrzanie.
–    Schlebiasz mi.- Mayuzumi pokiwał lekko głową.- Zaprosisz mnie na kawę do środka, czy zrzucisz mi ją z okna?
–    Nie zaśniemy po kawie.
–    Po innych rzeczach też nie.
    Tetsuya zaśmiał się lekko, po czym skinął głową w kierunku swojego salonu, gestem tym zgadzając się na jego propozycję. Zamknął okno, by nie wpuszczać więcej zimna, zapalił w pomieszczeniu górne światło, lampkę przy kanapie zaś zgasił. Po chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi.
–    Rozgość się – powiedział, otwarłszy drzwi.
    Mayuzumi przekroczył próg i zdjął buty oraz płaszcz. Tetsuya poprowadził go do kuchni, by przygotować im herbatę.
–    Cały czas masz problemy z bezsennością?- zagadnął.
–    Owszem – przytaknął Mayuzumi, siadając przy niewielkim stole.- Przypisali mi jakieś leki, ale zbyt dużo nie pomagają. Dziś w ogóle nie jestem senny, więc wyszedłem do sklepu po papierosy. No i proszę, los jednak zesłał mi małe szczęście i możliwość posiedzenia w towarzystwie. Nie poczęstujesz mnie swoją wspaniałą kawą?
–    Mimo wszystko obaj idziemy jutro do pracy – odparł Kuroko.- Jeśli bardzo chcesz, to mogę ci ją przygotować, ale kto wie, czy nie znuży cię sen. Po co ryzykować? Kawa jeszcze bardziej cię rozbudzi.
–    Nie miałem jeszcze okazji skosztować twojej nowej kawy, a skoro uczył cię ten... jak mu tam było?
–    Kise Ryouta.
–    Kise – prychnął Mayuzumi, uśmiechając się pod nosem i kręcąc lekko głową.- Na imprezie wspominałeś, że uczył cię czegoś więcej niż tylko parzenia kawy.
    Tetsuya zalał wrzątkiem kubki, po czym jeden postawił przed swoim gościem. Usiadł obok niego, przysuwając ku nim niewielki talerzyk z ciastkami.
–    Mayzumi-kun, chyba nie jesteś o mnie zazdrosny? Przespałem się z tobą parę razy, ale o rękę mnie nie poprosiłeś.
    Chihiro uśmiechnął się lekko, rozbawiony. Przez krótką chwilę wpatrywał się w błękitnowłosego, upił powoli łyk herbaty.
–    Może gdybym nie miał tak popapranego życia, to zaproponowałbym ci stały związek – powiedział.
–    Każdy z nas ma popaprane życie – stwierdził Tetsuya.- Ty po prostu pogubiłeś się w swoim trochę za bardzo.
–    Mówisz jak mój były.- Chihiro skrzywił się lekko.
–    Ten, którego...?- Kuroko urwał raptownie, zerkając pospiesznie na Mayuzumiego.- Wybacz.
–    W porządku.- Mężczyzna wzruszył lekko ramionami i znów napił się herbaty.- Zdążyłem już zapomnieć. A ty?
–    Staram się – odparł błękitnowłosy, pokiwawszy wolno głową.- Idzie mi trochę mozolnie, ale jestem na dobrej drodze. Potrzeba mi po prostu więcej czasu – dodał, uśmiechając się porozumiewawczo do Chihiro.
–    Jak każdemu z nas – mruknął Mayuzumi.- Dobra ta herbata. Sencha?
–    Kaktusowa.
–    Krucho z kasą, ale herbaty kupujesz sobie z najwyższej półki.- Chihiro uniósł jedną brew, spoglądając na Tetsuyę. Kuroko uśmiechnął się niewinnie.
–    Była w promocji.
–    Jasne.- Mężczyzna napił się po raz ostatni i odsunął od siebie kubek.- Mogę zostać na noc?
–    Inaczej bym cię tutaj nie wpuścił – zauważył Tetsuya.- Musisz tylko uważać na moją ranę.
–    Nie zrozum mnie źle, Kuroko, ale dzisiaj nieszczególnie mam na ciebie ochotę.
    Tetsuya już otwierał usta, by odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili zrezygnował. Oparł się wygodniej o oparcie krzesła, przygryzając lekko wargę. Przyglądał się Chihiro, który przesuwał leniwie kubek to w prawo to w lewo, nie patrząc na swego gospodarza.
–    Sądziłem, że właśnie po to tu przyszedłeś – powiedział w końcu.
–    Liczyłeś na to?
–    Nie, kiedy pisałem ci wiadomość – odpowiedział.- Nie sądziłem, że się wrócisz, ale skoro już to zrobiłeś, pomyślałem, że możemy dotrzymać sobie towarzystwa.
–    Ja również – przytaknął Mayuzumi.- Ale teraz mi minęło. Nie zrozum mnie źle, lubię uprawiać z tobą seks, ale fakt, że przespałeś się z tym Kise, trochę mnie odrzuca. To nie tak, że mam ci to za złe, obaj robimy co nam się podoba... choć przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tego po tobie. Nie wyglądasz na kogoś szukającego przygód.
–    To był pierwszy raz, kiedy przytrafiło mi się coś takiego – powiedział spokojnie Kuroko.- Nie jesteśmy w związku, ale przyznam szczerze, że kiedy siedziałeś w pudle, z nikim nie spałem. To, że ostatnio poddałem się chwili z przystojnym facetem nie czyni ze mnie puszczalskiej dziwki. Chyba, że uważasz inaczej?
–    Nie, skąd.- Mayuzumi pokręcił przecząco głową.- Mówię ci tylko, że trochę mnie to odrzuca. Nie kocham cię, Kuroko, nie jestem też zazdrosny o Kise, to po prostu... taka chwilowa niechęć. Kiedy pozbędę się tej bariery, z pewnością mi minie.
–    Pytanie tylko, czy ja nadal będę chciał utrzymywać z tobą obecne relacje.
–    Z tego co mi ostatnio mówiłeś wynika, że nie chcesz wiązać się z nikim na stałe.
–    Na razie, owszem – potwierdził Tetsuya.- Czekam na kogoś odpowiedniego. Nie spieszy mi się.
–    Nie jesteś też typem faceta, który skacze z kwiatka na kwiatek.
–    Przed chwilą mówiłeś co innego.
–    To wyjątek.- Mayuzumi przysunął się do niego i, kładąc dłoń na jego udzie, pocałował go. Tetsuya nie opierał się, jednak nie wykazywał też żadnego entuzjazmu z pieszczoty.- Wystarczę ci ja, Kuroko. Nie potrzebujesz nikogo więcej.
–    Teraz to ty mówisz jak mój były – mruknął błękitnowłosy.- I bardzo mi się to nie podoba.
    Mayuzumi uśmiechnął się lekko. Znów go pocałował, tym razem dłużej i intensywniej. Tetsuya odpowiedział mu tym samym, szerzej rozchylając usta.
–    To co, mogę zostać na noc?- zapytał Chihiro.- Z całą pewnością przyda ci się ciepły facet w zimnym łóżku, w tym pustym mieszkaniu.
    Kuroko wywrócił lekko oczami.
–    Zostań – powiedział z westchnieniem.- Tylko żebyś się przypadkiem nie rozmyślił, bo zupełnie straciłem ochotę na seks.
    Mayuzumi w odpowiedzi jedynie skinął głową, uśmiechając się do niego. Kuroko zaś, zły nas siebie, że tak szybko dał się udobruchać, upił łyk herbaty i westchnął ciężko.
    Wyglądało na to, że tej nocy jednak będzie spokojnie spał.

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Cholerka jasna
      Niesamowicie mocno kocham to opowiadanie.
      Ale bez zbędnego przedłużania skomentuję treść rozdziału!
      Pierwsza część, w której mogłam podziwiać Akashiego w swoim żywiole, całkowicie mnie pochłonęła. Przez kilka chwil po przeczytaniu pierwszej części zachwycałam się tym, jak przecudownie opisałaś tamtą scenę. Motyw, w którym Seijuro rozmawia z Anko jak ze swoją najlepszą koleżanką przy kawie był fenomenalny. Prosto z horroru! Normalnie czułam się żywcem wciągnięta w dobry fragment krwawego filmu o mordercy. Taaak, to zdecydowanie była najlepsza scena w tym rozdziale. Oczywiście nie lekceważę drugiej części, która nieco mnie zaskoczyła. Nie pomyślałabym, że Kuroko z Mayuzumim ten teges. Aczkolwiek nie narzekam, całkiem podoba mi się taka sytuacja. No, plusik jest taki, że jakby Akashi się o tym dowiedział to zapewne strzeliłaby go nagła chęć wyprucia komuś flaków :))) A NA TO TEŻ BYM NIE NARZEKAŁA. No, tak czy siak będę zadowolona z jakiejkolwiek kontynuacji tego cudeńka. Już wcześniej pisałam, że sam pomysł na fabułę i postaci powalają na kolana. Mogłabym czytać to opowiadanie w nieskończoność. Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę weny!

      Usuń
  2. hahah jak doszłamy! do momentu z obicnaniem nóg to miałam takie wewntęrzne "O zawody! 3,2,1,! Start!!!" i kurcze kto jest byłym Kuroko, no teraz to mam rozkmine :D
    rozdzialik fajny, czekam na więcej XD
    pozdrowionka, weny o ciepłe tulaski :3

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń