[Ciernie] Rozdział dziewiętnasty

    To był pierwszy raz w życiu Akashiego Seijuurou, kiedy omal nie spowodował wypadku.
    Do tej pory zawsze prowadził samochód rozważnie, nabrał wprawy do tego stopnia, że byłby w stanie jechać z zamkniętymi oczami. Jednak tego dnia, przejeżdżając wieczorem obok restauracji Yokozuna i dostrzegłszy za oknem znajome błękitne włosy, zahamował raptownie i skręcił w prawo, w pierwsze wolne miejsce parkingowe. Samochód za nim zatrzymał się z piskiem opon, kierowca zatrąbił kilka razy, po czym odjechał, pokazując mu środkowy palec. Seijuurou wbił spojrzenie we wsteczne lusterko, starając się zapamiętać twarz bezczelnego mężczyzny, jednak ten zdążył już odjechać.
    Wysiadł z auta i zatrzasnął ze złością drzwi. Spojrzał na lewo z nadzieją, że dostrzeże chociaż tablicę rejestracyjną, ale nic z tego – auto było już za daleko. Wzdychając z irytacją, poprawił swój płaszcz, zamknął samochód i przeszedł na drugą stronę ulicy.
    Ponieważ Kuroko miał kilka dni wolnego ze względu na jego napaść oraz remont budynku, Akashi nie odwiedzał tego miejsca. Nie widział w tym sensu – chociaż tutejszy szef kuchni serwował smaczne dania, bez odpowiednio dobrej kawy i widoku krzątającego się to tu to tam Kuroko, jedzenie nie było wcale przyjemne.
    Spostrzegłszy różowowłosą kelnerkę za barem, skinął jej głową, uśmiechając się do niej delikatnie. Dziewczyna odpowiedziała tym samym, kłaniając się przy tym lekko, następnie zaś zaczęła się rozglądać, jak przypuszczał Akashi, w poszukiwaniu błękitnowłosego kolegi. Wszyscy w restauracji wiedzieli, że Seijuurou pije tylko kawę przygotowaną przez Kuroko.
    Zdjąwszy płaszcz i przewiesiwszy go przez oparcie jednego z foteli – dopiero teraz Akashi zauważył, że wnętrze restauracji diametralnie się zmieniło – czerwonowłosy usiadł wygodnie, wyprostowany. Złączył ze sobą dłonie, wyglądając przez okno, następnie wyprostował je na stole, rozglądając się bez większego zainteresowania po nowym wnętrzu. Co prawda teraz było ładniej i bardziej elegancko, niż wcześniej, ale Akashiemu do gustu przypadło głównie to, że na sali pojawiło się więcej miejsca – stoliki były ułożone wzdłuż dwóch ścian, pozostawiając między nimi korytarz, dzięki czemu kelnerzy nie musieli już manewrować między stolikami, wyginając się pod niemożliwymi kątami.
    Akashi westchnął cicho, szukając wzrokiem Kuroko. Chwycił stojącą przed nim solniczkę, przesunął ją w prawo, cukierniczkę zaś w lewo, pieprzniczkę przełożył na drugą stronę solniczki. W końcu zauważył idącego ku niemu błękitnowłosego mężczyznę, cofnął więc dłoń, którą chciał właśnie chwycić niewielki wazonik i uśmiechnął się łagodnie.
–    Dzień dobry, Akashi-kun, miło cię znowu widzieć!- przywitał się Tetsuya, stając przy stoliku i podając mu kartę menu.
–    Dzień dobry – odparł Seijuurou, odbierając ją. Czuł się mile połechtany radosnym powitaniem mężczyzny.- Czy to aby na pewno dobry pomysł, byś tak szybko wracał do pracy? Jak się czujesz?
–    Dzięki troskliwej opiece mojego przyjaciela, czuję się naprawdę dobrze – powiedział z uśmiechem.- Wpakował we mnie więcej warzyw niż zjadłem przez całe moje życie. Rana również się goi, dzięki tobie i Midorimie-san. Jeszcze raz dziękuję za waszą pomoc.
–    Cieszę się, że jest lepiej, ale pamiętaj proszę, przed czym przestrzegał cię Shintarou – powiedział Akashi. Jego mina zrzedła nieco po usłyszeniu wzmianki o przyjacielu Kuroko. Nie był pewien o kogo chodziło, a nie lubił uczucia, gdy o czymś nie wiedział.- Myślę, że na początek tradycyjnie zamówię kawę. Poproszę latte, chciałbym przekonać się jak wyszkolił cię Ryouta.
–    Oczywiście.- Kuroko uśmiechnął się lekko, skinąwszy głową.- Życzysz sobie jakiś konkretny latte art?
    Akashi już chciał otworzyć usta i odpowiedzieć, jednak w ostatniej chwili powstrzymał się. Odwrócił na moment głowę, sam nie mogąc uwierzyć w to, że do głowy wpadła mu myśl, by poprosić o serduszko. Odchrząknął nieco zażenowany.
–    To bez znaczenia – odparł.- Liczę na twoją kreatywność, Kuroko.
–    Dobrze, w takim razie za moment wrócę.
    Odprowadził go wzrokiem, przecierając dłonią twarz, wciąż czując się nieco dziwnie. Rzadko kiedy zaskakiwał sam siebie – o wiele częściej zdarzało się to podczas jego ulubionych zabaw, gdy co rusz wpadał na nowe pomysły, bawiąc się swoimi ofiarami. Nigdy do tej pory nie myślał o czymkolwiek w sposób romantyczny – a już zwłaszcza o kawie, którą zamawiał. Czemu zatem pragnął życzyć sobie serduszka jako latte art? Czyżby rzeczywiście zakochał się w Kuroko?
    Gdy Tetsuya minął drzwi wejściowe i skierował się za bar, w tym samym czasie do restauracji wszedł wysoki mężczyzna o czarnych dredach, ubrany w elegancki płaszcz. Zakaszlał, rozglądając się po wnętrzu i zamykając za sobą drzwi. Dostrzegłszy Akashiego, skinął mu lekko głową na powitanie. Seijuurou odpowiedział tym samym. Dobrze go znał, nieraz widywał go w firmie jego starszego brata. Był to Haizaki Shougo, młody biznesmen i szef jednego z tokijskich odłamów yakuzy.
–    Akashi-san.- Haizaki podszedł do jego stolika i ponownie skinął głową.- Mogę się dosiąść?
–    Ależ proszę.- Akashi machnął dłonią na przeciwległy fotel.- Nie spodziewałem się, że to pan wykupi restaurację Yokozuna po zniknięciu pana Genty. Do tej pory myślałem, że zajmuje się pan jedynie produkcją.
–    Staram się poszerzać firmowe horyzonty – wyjaśnił Haizaki.- Jestem właścicielem firmy dopiero od kilku lat, toteż nie chcę przesadzać i zarzucać sobie na ramiona masę obowiązków, ale wraz z nowymi, zaufanymi pracownikami jestem w stanie pozwolić sobie na trochę więcej. Yokozuna to dopiero początek. Planuję sprawdzić jak będzie nam się powodziło z tą restauracją, a jeśli zyski będą zadowalające, prawdopodobnie otworzę sieć podobnych w całej Japonii, choć zapewne wówczas zmienię również nazwę.
–    Rozumiem co ma pan na myśli – powiedział Akashi.- To dobre posunięcie, nie warto od razu wskakiwać na głębokie wody, jak to się mawia. Cieszy mnie pana rozsądek i logika, którą się pan kieruje. Choć sam jestem młody i nie posiadam przesadnie długiego stażu na stanowisku dyrektora i właściciela firmy, to jednak potrafię stwierdzić, że w obecnych czasach młodzi biznesmeni przeceniają swoje możliwości.
–    W pełni się z panem zgadzam, Akashi-san.- Haizaki uśmiechnął się lekko.- Dziękuję panu za komplement. No a jak podoba się panu nowy wystrój wnętrz? Słyszałem, że jest pan stałym bywalcem Yokozuny.
–    Cóż...- Seijuurou rozejrzał się ponownie wokół, przy okazji dostrzegając nerwowe spojrzenie Kuroko, który stał za  barem i przygotowywał kawę.- Jest zdecydowanie przytulniej niż wcześniej, przynajmniej dla oka. Rad jestem, że nie zmienił pan personelu, zdążyłem się już do nich przyzwyczaić i poznać ich możliwości. Nie ukrywam, że jestem dość wybredny.- Uśmiechnął się do niego lekko.- Mimo wszystko wystrój wnętrz restauracji nie gra dużej roli w obliczu kuchni. Zwykłem jadać tylko w tych, które serwują dobre posiłki i jeszcze lepszą kawę. A Yokozuna należy do tych, gdzie osobiście pragnąłem poznać szefa kuchni. Kagami-san to prawdziwy skarb.
    Do stolika podszedł Kuroko, obrzucając spojrzeniem najpierw Haizakiego. Przywitał się z nim, po czym postawił kawę przed Akashim.
–    Dziękuję, Kuroko – powiedział czerwonowłosy, przyglądając mu się dyskretnie. Jego wcześniejsze zdenerwowane spojrzenie w ich kierunku wzbudziło jego niepokój. Tetsuya z całą pewnością wiedział, że jego szef jest z yakuzy, ale czyżby istniał jakiś konkretny powód, przez który bałby się Shougo? Na to wskazywałaby jego mina sprzed chwili.
–    Czy podać panu coś do picia, Haizaki-san?- zapytał Kuroko.
–    Zrób mi cappuccino i zanieś do biura Makoto – polecił mężczyzna.- Nie będę już panu przeszkadzał, Akashi-san. Życzę miłego wieczora i smacznej kawy.- Uśmiechnął się urzędowo, po czym wstał i, ukłoniwszy się lekko, ruszył w kierunku przejścia dla personelu.
    Akashi spojrzał na Tetsuyę, który odprowadził swojego szefa wzrokiem. Jego zaniepokojona mina udzieliła się nieco Seijuurou, choć czerwonowłosy nie dał tego po sobie poznać. Spojrzał na swoją kawę, na której Kuroko przygotował art w postaci rozkwitniętej róży – jej płatki zostały wykonane z najwyższą starannością, w niektórych miejscach odznaczając się subtelnymi cieniami.
–    Ćwiczyłeś już wcześniej latte art?- zagadnął Akashi.- Zanim poszedłeś na kursy?
–    Nie.- Tetsuya uśmiechnął się lekko, w końcu patrząc na niego. Jego zachowanie wciąż zdradzało zdenerwowanie.- Dużo ćwiczyłem na kursach, a w domu po prostu rysowałem.- Wzruszył lekko ramionami.
–    Coś się stało?- zapytał Seijuurou, postanawiając nie owijać w bawełnę.- Wyglądasz na zaniepokojonego.
–    Proszę?- Kuroko zbladł nieco, wyraźnie bardziej się denerwując.- Nie, nie, wszystko w porządku. Może... może jakoś inaczej wyglądam przez tę anemię. Uhm... życzysz sobie coś do jedzenia?
–    Nie jestem głodny, dziś więc wypiję tylko kawę – odparł spokojnie.
–    Rozumiem.- Kuroko skinął głową.- To kawa na mój koszt, tak jak obiecałem.
    Akashi już otwierał usta, by zaprotestować, jednak widząc minę Tetsuyi zrozumiał, że nie ma sensu z nim dyskutować. Uśmiechnął się lekko, upijając łyk kawy.
–    W takim razie poproszę jeszcze kawałek ciasta – powiedział.- Najmniej słodkie, jakie serwujecie.
–    Zapytam o takie Momoi, ona zna się na tym bardziej niż ja – powiedział Kuroko.- Myślę jednak, że mamy ciasto umbryjskie. Będzie ci odpowiadało?
–    Jak najbardziej.- Akashi skinął głową.- Czy to szef kuchni je przygotowywał, czy macie nowych pracowników?
–    Kagami-kun je robił, ale z tego co wiem, wkrótce zacznie tu pracować dwóch innych kucharzy, którzy będą go w pewnych sprawach wyręczać.
–    Rozumiem.
–    Za chwilę przyjdę z ciastem. A jak smakuje kawa?
–    Wybornie – odparł Seijuurou, posyłając mu łagodny uśmiech.- Możesz być pewien, że teraz już się ode mnie nie uwolnisz.
–    Bardzo mnie to cieszy – zaśmiał się lekko Tetsuya, po czym, przygryzając lekko wargę, zabrał kartę menu i odszedł, by przygotować zamówienie Akashiego.
    Seijuurou uśmiechnął się lekko do siebie. Ciężko mu było ukryć radość z tej krótkiej rozmowy, wyczuwał, że on i Kuroko powoli zbliżają do siebie, ich relacje stawały się coraz lepsze. Nie był pewien, na co może liczyć – nie był nawet do końca pewien tego, czego sam pragnął – ale cieszył się, że Tetsuya w końcu przestał widzieć w nim tylko klienta i bogatego biznesmena.
    Uniósł filiżankę do ust i upił kolejny łyk znakomitej kawy.


    Tetsuya cieszył się, że to już koniec pracy na dziś. Nie był przesadnie zmęczony, bo w restauracji nie przewinęło się wielu klientów, jednak większość czasu spędził na nogach, toteż czuł, że nieco umęczył swoją ranę. Przebrawszy się w szatni i założywszy płaszcz, wyszedł na moment do sali restauracyjnej, by zabrać komórkę, którą zostawił na ladzie. Już miał odwrócić się i udać się na zaplecze, z którego zawsze korzystali pracownicy, kiedy spostrzegł Akashiego, który, zauważając go, przystanął w drzwiach i zaczekał. Kuroko uśmiechnął się do niego lekko i ruszył w jego stronę.
–    Koniec na dzisiaj?- zapytał Seijuurou.
–    Tak.- Błękitnowłosy skinął głową.- Mamy teraz nowy grafik, pracujemy po osiem lub dwanaście godzin.
–    Kiedy to Genta-san był właścicielem, nie było tak?
–    Z nim to było różnie, raz kazał zostać czternaście godzin, raz tylko pięć. Pewnie zależało to od jego kaprysów.
–    Wygląda na to, że teraz macie trochę lepiej – stwierdził Akashi.- Wracasz do domu?
–    Tak, chcę trochę odpocząć przed jutrem. Mimo wszystko staram się dbać o swoją ranę.- Kuroko skrzywił się lekko.
–    W takim razie może cię podwiozę?- zaproponował Seijuurou.- Wiem, że nie mieszkasz przesadnie daleko, ale samochodem wciąż będzie szybciej, no i wygodniej.
–    Oh, nie, nie, dziękuję.- Kuroko pokręcił przecząco głową, jednak po chwili przygryzł wargę, wahając się. Akashi dostrzegł jego zachowanie, toteż wciąż stał przed nim, czekając.- Uhm... Albo może jednak, jeśli to dla ciebie nie problem... Chciałbym z tobą porozmawiać, Akashi-kun.
–    A więc mam cię podwieźć do domu, czy może wolisz wyskoczyć na drinka?- zapytał spokojnie. Kuroko ani trochę go nie zaskoczył, od początku jego wizyty w Yokozuna wydawało mu się, że Tetsuya pragnie mu o czymś powiedzieć.
–    Czy to aby na pewno dobry pomysł, żebyś pił?- zapytał niepewnie Kuroko, marszcząc lekko brwi.- Przecież prowadzisz.
–    Jeden drink nie zabije ani mnie, ani nikogo, kto ewentualnie znalazłby się w pobliżu mojego samochodu – odparł Akashi.- Ale jeżeli cię to niepokoi, to możemy wstąpić gdzieś na zwykłą kawę, lub herbatę. W okolicy są raczej przeciętne, chyba, że wrócimy się do Yokozuna i sam nam przygotujesz.
–    Nie, przepraszam.- Kuroko pokręcił stanowczo głową.- Nie chciałbym tam rozmawiać. Może jednak po prostu porozmawiajmy w samochodzie. Postaram się jakoś streścić.
–    Jak sobie życzysz – powiedział Akashi, po czym poprowadził go do swojego samochodu.
    Kuroko usiadł na miejscu pasażera, z radością witając ciepłe wnętrze auta. Akashi odpalił silnik, poczekał, aż inni kierowcy przejadą ulicą, po czym wyjechał z parkingu i skierował się w stronę domu Kuroko, jadąc niespiesznie. Starał się wyglądać na zrelaksowanego, jednak w gruncie rzeczy ciekawość brała nad nim górę.
    O czym chciał rozmawiać Tetsuya?
–    Zapewne zdziwi cię, że chcę porozmawiać o twoich... uhm... - Kuroko zmarszczył lekko brwi.- Interesach – dokończył niezgrabnie.- Jesteś dyrektorem firmy handlowej, prawda?
–    Tak, zgadza się.- Seijuurou skinął głową.- Czyżbyś był zainteresowany rozpoczęciem kariery biznesowej?
–    Oh, zdecydowanie nie, kompletnie się na tym nie znam – westchnął Tetsuya.- Słyszałem jednak, że twoja firma to jeden z najlepszych dystrybutorów w Japonii. Masz spore wpływy na rynku, a firmy produkcyjne lgną do ciebie jak do źródła, które spełnia marzenia. Ponoć współpracujesz również z yakuzą, starszym bratem mojego nowego szefa...
–    Od kogo masz te informacje?- zapytał spokojnie Akashi, nie spuszczając wzroku z jezdni.
–    Od mojego menadżera – wyjaśnił Tetsuya.
–    Zamierzasz mnie szantażować?- Seijuurou zerknął na niego z uśmiechem.
–    Nie, skąd!- Kuroko spojrzał na niego niemal z przerażeniem.- Nie zrozum mnie źle, Akashi-kun, nie potępiam twoich poczynań. Rozumiem, że współpracujesz z takimi firmami, które przynoszą zysk twojej własnej, to zupełnie normalne. Po prostu chodzi o to, że... Haizaki, to znaczy mój nowy szef... on również jest szefem yakuzy. I prowadzi firmę produkcyjną.
–    Wiem o tym.- Akashi zaparkował tuż pod blokiem, w którym mieszkał Kuroko. Tetsuya przez krótką chwilę wpatrywał się w budynek, westchnął z rezygnacją.
–    Przepraszam, zaprosiłbym cię do siebie, ale... warunki na to nie pozwalają.
–    W porządku, możemy zostać w samochodzie.- Seijuurou zgasił silnik, włączył wewnątrz światła, by móc widzieć swego rozmówcę.- Domyślam się, że chodzi o współpracę z Haizakim Shougo.
–    Proponował ci ją?- Kuroko spojrzał na niego z niepokojem.
–    Nie, jednak jego zachowanie jest zupełnie jednoznaczne. Parę osób już mi go polecało, jednak tylko i wyłącznie na jego rozkaz.
–    Mnie również kazał cię namówić – westchnął ciężko Kuroko z nieszczęśliwą miną.- Znaczy, jego wspólnik, a mój menadżer, Hanamiya Makoto. Chyba razem prowadzą interesy, Hanamiya wygląda na jego prawą rękę. Nie mam pojęcia, jaka jest ich firma i nie będę udawał, że się na tym znam, ale... Uważam, że Haizaki to zła osoba i nie powinieneś zgadzać się na współpracę z nim.
–    Nie rozumiem tylko, dlaczego to właśnie tobie kazali o tym ze mną porozmawiać – mruknął Akashi.- Haizaki miał dziś okazję choćby napomknąć o takowym pomyśle, tymczasem wplątują cię we własne interesy.
–    Uważają, że przychodzisz do Yokozuny, ponieważ przygotowuję dobrą kawę – westchnął Tetsuya.
–    Mają rację.- Akashi wzruszył lekko ramionami.
–    Sądzą, że jesteśmy przyjaciółmi – dodał Kuroko.- Na tyle bliskimi, że mógłbyś się zgodzić, gdybym zaproponował ci podjęcie z nimi współpracy.
–    Zamiast tego wolałeś od razu przyznać mi się do czego cię zmusili.- Akashi odwrócił ku niemu głowę.
–    Oczywiście.- Kuroko zmarszczył lekko brwi.- Z początku trochę się wahałem, przyznaję. Ale nie mógłbym cię okłamać, zwłaszcza w takiej sprawie. Uważam, że współpraca z Haizakim to zły pomysł. Czuję, że to naprawdę podły gość, nie tylko dlatego, że jest yakuzą. On jest po prostu zły sam w sobie.
–    Martwisz się o mnie, Kuroko?
–    Cóż, tak – przyznał Tetsuya.- Darzę cię ogromnym szacunkiem, Akashi-kun, poza tym wiele ci zawdzięczam. Nie chciałbym, żeby coś ci się stało przez współpracę z Haizakim. Może pewnego dnia próbowałby ci jakoś zagrozić, czy coś... Nie wiem, nie chcę o tym nawet myśleć.
    Akashi westchnął ciężko, przeczesując dłonią włosy i dyskretnie za nie pociągając. Musiał sprawić sobie odrobinę fizycznego bólu, by powstrzymać chęć pocałowania Kuroko. Co się z nim działo? Najpierw głupi latte art w postaci serduszka, teraz pragnienie tak subtelnej pieszczoty?
    Nic jednak nie mógł na to poradzić. Kuroko martwił się o niego, przyznał to bez wstydu – przyznał również, że nie chciałby go kłamać, nie chciałby, by coś mu się stało. Czuł się niemal rozczulony troską, jaką okazywał mu błękitnowłosy.
–    Myślisz, że będziesz miał problemy, jeśli nie zgodzę się na współpracę z nimi?- zapytał.
–    Nie wiem. Chyba nie. Chociaż... z nimi to nie wiadomo.- Kuroko skrzywił się lekko.- Pozostaje mi mieć nadzieję, że po prostu dadzą sobie spokój.
–    Co prawda nie twierdzę, że firma Shougo nie przyniosłaby mi żadnych zysków – powiedział Akashi.- Są na rynku od kilku lat i jak na początkującą firmę, rozwijają się całkiem dobrze. Mimo to staram się dobierać sobie długoletnich i pewnych partnerów biznesowych. Jak sam mówiłeś, i o czym powiedział ci Hanamiya, moja firma to tylko jedna z wielu innych dobrych firm handlowych w Japonii. Znam kilka innych o równie mocnym ugruntowaniu na rynku co moja, mógłbym więc im polecić młodego Haizakiego. Jeśli zacznie od nich, będzie w stanie rozbudować swoją firmę równie szybko jak zrobiłby to, współpracując ze mną.
–    Ale czy to sprawiedliwe, polecać kogoś takiego znajomym?- mruknął w zastanowieniu Kuroko.
–    Och, polecę go jednemu z tych, których nie znoszę – westchnął Seijuurou, na co Tetsuya uśmiechnął się z rozbawieniem.- Dziękuję, że postanowiłeś wyznać mi prawdę, Kuroko. Nie ukrywam, że gdybyś próbował przekonać mnie kawą do współpracy z Haizakim, od razu bym się na nią zgodził.
–    Akashi-kun, nie mogę się jeszcze za bardzo śmiać, więc proszę, nie rozśmieszaj mnie – parsknął cicho Kuroko.
–    Wybacz.- Seijuurou również się uśmiechnął, zerkając na niego.
–    Ale dobrze wiedzieć, że moja kawa ma na ciebie taki wpływ. Zapamiętam to i kiedyś niechybnie wykorzystam. A teraz dziękuję za podwiezienie – powiedział błękitnowłosy, chwytając klamkę.- Czuję się nieco lżej, kiedy znasz prawdę. Mam nadzieję, że zobaczymy się jutro. Jedź ostrożnie.
    Kuroko posłał mu na pożegnanie uśmiech, po czym wysiadł i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Akashi obserwował go, dopóki nie zniknął w budynku, z każdym kolejnym krokiem błękitnowłosego uśmiech Seijuurou przygasał, aż w końcu nie pozostał po nim nawet najmniejszy ślad. Euforia, którą wcześniej czuł, zniknęła niemal zupełnie, zastąpiło ją delikatne mrowienie, które mężczyzna poczuł w płucach.
    Chwycił za kluczyki i odpalił silnik. Powoli wyjechał na ulicę, jednak nie skręcił w stronę apartamentowca, w którym mieszkał – ruszył w przeciwnym kierunku, rozsiadając się wygodnie w fotelu i wodząc wzrokiem wśród nielicznych pieszych, podążających chodnikami nocnego Tokio w kierunku pracy czy domu.
    Gdzieś wśród nich z pewnością znajdzie się ktoś, kogo krzyk wkrótce usłyszy.

9 komentarzy:

  1. *Zaklepuję!!! ^^* Hihi... Chyba po raz pierwszy jestem tutaj PIERWSZA! *-*

    Wrócę tu po szkole! ;D (Yuuki-san, przygotuj się na moje marudzenie związane AkaKuro! ;D xD)

    PS. Śliczny obrazek! Mi również bardzo się podoba! Kawaii! ^^


    Joleen :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto jestem! ^^ Zgodnie z obietnicą przybywam żeby napisać moją skromną opinię dotyczącą dzisiejszego rozdziału ukochanych Cierni! <3

      Akashi-sama... U kogo robiłeś prawko? Najwidoczniej brałeś lekcje od mistrza kierownicy! X,D (może zgodzi się udzielić mi parę lekcji... ^^) Na dodatek absolut ma zasadę "kulturalnego zachowania na drodze" opanowaną do perfekcji! Zwłaszcza w momencie, gdy doszukuje się numerów rejestracyjnych, aby następnie pozbyć się "bezczelnego" kierowcy... ;D

      Co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Hmm... No tak. AkaKuro i wirujące serduszka everywhere. Boże, Akashi-sama... Nie poznaję Cię! :O To byłoby zbyt, ZBYT oczywiste gdyby poprosił Kuroko o narysowanie tego niewinnego serduszka -,- (ja bym mu kazała narysować jego ściętą główkę na talerzu *złowieszczy śmiech*) Ale ta róża z cierniami... To był dopiero twórczy pomysł! ;D

      No i oczywiście to życzliwe, bezinteresowne podwiezienie do domu... Miałam cichą nadzieję, że Seijuurou porwie i w końcu poćwiartuje Tetsu jak karpia na święta albo chociaż zgwałci na tylnym siedzieniu! XD A tutaj niespodzianka! Akashi jedynie zapragnął ucałować te niewdzięczne usta Kuroko! >.< I na dodatek się powstrzymał zadając sobie ból... Ah! Mój ukochany masochisto!! *.* <3 Kocham! (Pssst! To ja ciągnęłam za te czerwone kudły! XD Nie oddam! Nie Kuroko!! Idź do swojej Kisi! ;_;)

      Kiedy widzę, że rozdział dobiega końca i moja nienawiść do AkaKuro znacznie wzrasta... (nie obraź się Yuuki-san! Ty wiesz, że ja nie lubię AkaKuro bez względu na wszystko! ;D) Zmieniasz mój morderczy humor o 180 stopni! *^* Będzie wspaniały mord!! <33 Czuję to! Nawet nie wiesz jak jest mi to teraz potrzebne do życia, funkcjonowania...!

      Dlatego też życzę weny! Weny, weny, weny!! Dużo krwi i sadystycznego drania Akashiego! ^^


      Joleen :*

      Usuń
    2. Ahahah xD No niestety, Akashi jak na razie nie myśli o zamordowaniu Tetsu (i nie wiem czy kiedykolwiek zacznie xD), ale cieszę się, że to nie sprawia, iż przestajesz darzyć "Ciernie" sympatią : D
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
  2. To było takie słodkie <3
    To jak Akashi chciał poprosić o serduszko, albo jak Kuroko nie chciał by coś mu się stało Awww *. *
    Kolejny świetny rozdział
    Pozdrawiam o weny życzę c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało! : D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplusio! ^^

      Usuń
  3. Cuuuuud ♥♡♥. Moja mózgownica jest wypompowana do zera a jutro mam jeszcze podwójne lekcje i mam to przeżyć :< no ale trudno. Po pierwsze, obrazek. Taki superowy kawaaaaaaii ;*. Po drugie, rozdział. Akashi ty cwelu czemu go nie pocałowałeś! Ja ciągle na to czekam a ty ciągniesz się za włosy jak ja na wieść o dwóch lekcjach polskiego pod rząd. A tak poza tym-cud, miód, orzechy ♥. Ta scena w samochodzie była taka soooo cute ^ω^. I to chyba tyle ode mnie.
    Pozdrawiam i dużo weeeeny~:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yuuki - senpai mam wrażenie że Ogiwara jest w niebezpieczenstwie... ;_; nie zabijaj go pls

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, nie ćwiczę na wf-ie to mogę skomentować XD
    Rozdział był zajebisty. Od razu po przeczytaniu zastanawiałam się tylko nad tym jak Ty to cudeńko wymyśliłaś. Przecież to jest tak zaplanowane, tak dopracowane, że aż ciężko jest mi uwierzyć że nie napisała tego osoba z supermocami. Naprawdę kocham Twoją twórczość i strasznie źle czuję się z tym, że nie mam czasu jej komentować na bierząco. Powiem Ci szczerze, że wszystkie Twoje opowiadania w ostatnim czasie czytam w godzinach od 1-2 w nocy, także gdybym miała pisać komentarze od razu po przeczytaniu to watpię, by miały jakikolwiek sens.
    Dobra, a teraz dokładniej opiszę moje wrażenia co do treści. Strasznie podobało mi się to, jak Akashi musiał się powstrzymywać przed pocałowaniem Kuroko. Uważam, że tym widać było fragment jego słabości. No i powolutku zaczynamy poznawać dokładniej uczucia Seijurou do Tetsuyi. Mega podoba mi się Twój pomysł na fabułę - Tetsuya barista, Akashi biznesmen (okej, wiadomo, Akashi pasuje do takich klimatów, ale skąd Ty wytrzasnęłaś Kuroko baristę to ja nie wiem XD) No i wszystkie wydarzenia które mają tutaj miejsce pasują i nie potrafię sobie wyobrazić by jakaś sytuacja tutaj zawarta nie miała miejsca.
    Ogólnie rzecz biorąc bardzo mi się podobało, wręcz niesamowicie. Czekam niecierpliwie na kontynuację. Życzę masy weny i czasu na pisanie! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, jeszcze dodam, ze zakończenie zapowiada taką kontynuację, jaką uwielbiam. Krwawa = dobra. I na to właśnie liczę, bo ostatnio było zbyt spokojnie xd

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń