[Ciernie] Rozdział osiemnasty

    To był ciężki dzień, lecz zakończony nad wyraz przyjemnym wieczorem. Choć Midorima nie przepadał za piątkowymi dyżurami, ponieważ dziwnym przypadkiem to właśnie w te dni zdarzało się najwięcej wypadków, tym razem nie narzekał zbyt wiele. Co prawda w szpitalu było naprawdę ciężko, ledwie zawitał do swojego gabinetu, a już musiał ratować potrąconego motocyklistę, potem robotnika, któremu ciężka belka zmiażdżyła stopę, potem wokalistę kapeli rockowej, który wywrócił się gdzieś za kulisami i nabił się głową na gwóźdź, który jednak nie wbił się wystarczająco, by uszkodzić mózg. Kolejne przypadki były gorsze i lepsze, ale wszystkie polegały na uratowaniu życia. Mimo to Shintarou był zadowolony i usatysfakcjonowany swoją pracą.
    A jeszcze bardziej powrotem do domu.
–    Gdzie moja koszula?- zapytał Akashi, rozglądając się po podłodze.
    Midorima uniósł leniwie powieki i spojrzał na niego nieco sennie. Jego smukłe, blade ciało wyglądało pięknie na tle widocznej za oknami panoramy miasta. Naga skóra w niektórych miejscach perliła się od potu, w niektórych widoczna była gęsia skórka. Akashi siedział zwrócony plecami do Shintarou, toteż zielonowłosy mógł spokojnie kontemplować poruszające się łopatki, a także zgrabną pupę, która napięła się lekko, gdy Seijuurou schylił się, by zajrzeć pod  łóżko.
–    Nie wiem, gdzie jest twoja koszula – powiedział powoli Midorima, odpowiadając na jego pytanie. Był tak zmęczony, pozbawiony jakichkolwiek sił, że ledwie był w stanie wymówić to krótkie, proste zdanie.
–    W takim razie ubiorę twoją – zdecydował Akashi, sięgając po lawendową koszulę Shintarou i zarzucając ją na ramiona.
–    Zimno ci?
–    Nie.- Kąciki ust Akashiego uniosły się w uśmiechu.- Po prostu chcę coś na sobie mieć. Dlaczego taki dżentelmen jak ja miałby paradować przed tobą całkowicie nagi?
–    Chociażby dlatego, że ten dżentelmen jeszcze chwilę temu ujeżdżał mnie jak byka, wówczas jakoś zapomniał o przyzwoitości. Obecnie jestem nieco osłabiony, jednak to nie oznacza, że nie wrócą mi siły i nie rozpoczniemy dalszej części naszego spotkania dżentelmenów. Po co się ubierać?
–    Jesteś bardzo pewny siebie, Shintarou – powiedział z uśmiechem Akashi.- Dlaczego nie zapytasz mnie o zdanie?
–    Z tego samego powodu, dla którego ty mnie o nie nie zapytałeś, kiedy ciągnąłeś mnie do łóżka.
–    Nie powiem, żebyś jakoś specjalnie protestował, czy opierał mi się.
–    To i tak nie miałoby sensu. Przecież zawsze dostajesz to, czego chcesz.
–    Racja – zaśmiał się Akashi.- Zapewne nawet nie usłyszałbym twoich protestów. Ale cóż...- Seijuurou przeciągnął się leniwie i westchnął lekko.- Czuję się zaspokojony, lecz jeśli nie podzielasz tego, to być może zgodzę się na krótką powtórkę. Oczywiście pod warunkiem, że odpowiednio mnie do niej zachęcisz.
    Shintarou wiedział, że w obecnej sytuacji niełatwo byłoby mu „zachęcić” Seijuurou. Uprawiali seks w każdy wieczór od czterech dni – czyli od momentu, w którym mieszkanie Akashiego opuścił Kuroko Tetsuya.
    Midorima wiedział, że jest tylko i wyłącznie obiektem, na którym Akashi wyżywa swoją euforię i napięcie seksualne. Od kiedy poznał Kuroko, a nawet jeszcze wcześniej, seks uprawiali raczej sporadycznie, raz na jakiś czas, kiedy Seijuurou chciał zwykłego, erotycznego spełnienia. Shintarou był jedyną osobą, która mogła mu to zapewnić.
    W końcu każdą inną Akashi zabijał.
    Zielonowłosy poczuł, że powoli zaczyna tracić humor. Wracała do niego świadomość, że kochał się z Seijuurou tylko i wyłącznie dzięki Kuroko. Mężczyzna był podniecony faktem, że Tetsuya tutaj był, spał na jego kanapie. Poduszkę, na której leżała jego głowa i koc, którym był nakryty – wszystko trafiło do sypialni Akashiego i tak pozostawało od trzech dni.
    Było też coś jeszcze, coś, o czym błękitnowłosy najwyraźniej zapomniał.
    Poplamione jego własną krwią ubranie.
    Midorima wiedział, że Akashi trzyma je w swoim ulubionym pokoju, zamykanym na klucz nawet przed nim. Shintarou jeszcze nigdy tam nie był, jedynie przez ułamek sekundy widział kiedyś ściany w całości wyłożone zdjęciami Kuroko. Wtedy jeszcze myślał, że to przyszła ofiara Akashiego, na której punkcie miał obsesję. Co jakiś czas zdarzał się ktoś taki – Seijuurou najpierw ją śledził, robiąc ukradkiem zdjęcia, zbierał o niej materiały, dowiadywał się wszystkiego, dosłownie – od narodzin aż po chwilę ówczesną. Tylko z Kuroko było inaczej.
–    Co cię tak bawi?- zapytał nieco szorstko, zirytowany ciągłym uśmiechem Akashiego.
–    Hmhm.- Seijuurou zachichotał cicho.- Czytałeś może „Kobietę w lustrze”, Erica Emmanuela Schmita, Shintarou?
–    Owszem, kiedyś czytałem. Jakieś pięć, sześć lat temu.
–    Był tam pewien interesujący moment. Jedna z głównych bohaterek, Hanna, która była w ciąży, potwornie martwiła się, że już minął dziewiąty miesiąc, a jej dziecko wciąż nie przychodzi na świat. Chodziła zdenerwowana, powoli popadając w depresję, obawiała się coraz bardziej. I pewnego razu coś ją natchnęło, by zniszczyć jedną z jej najpiękniejszych szklanych kul, które z zapałem kolekcjonowała. Uważała, że to rozwiąże jej problem. I, ku jej własnemu zaskoczeniu, gdy tylko szkło rozprysło się na kawałeczki, rzucone o ziemię, Hannie odeszły wody. To zabrzmi trochę zabawnie, ale czuję się podobnie.- Akashi uśmiechnął się, spoglądając na Midorimę.- Zniszczyłem wszystkie zdjęcia Kuroko, jakie miałem. Podarłem je, rozszarpałem na strzępy, spaliłem w kominku. I zaraz po tym on nagle zjawił się w moim mieszkaniu. Żywy, namacalny, materialny. To zaskakujące, prawda?
–    Zniszczyłeś jego zdjęcia?- zapytał zaskoczony Shintarou.- Dlaczego to zrobiłeś?
    Akashi odwrócił od niego głowę na krótką chwilę. Przez jakiś czas milczał, a potem, marszcząc lekko brwi, odparł spokojnie:
–    Nie pamiętam.
    Teraz to Midorima zamilkł na krótką chwilę. Wpatrzył się w okna, obserwował sunące w górę i dół światła ulicznych samochodów. Kiedy się odezwał, jego głos brzmiał chłodno i poważnie:
–    Z tego, co pamiętam, Hanna była w urojonej ciąży. Brzuch miała pełen wody i krwi. Nie licz więc na zbyt wiele, skoro chcesz się z nią utożsamiać.
    Akashi spojrzał na niego bez żadnych konkretnych emocji. Choć normalnie z całą pewnością wpadłby w gniew, słysząc tak bezczelne słowa, tym razem pozostał w bezruchu, patrząc jedynie na Midorimę w milczeniu. Najwyraźniej nie wiedział, co odpowiedzieć, bo ostatecznie wzruszył jedynie ramionami.
–    Gotów na powtórkę?- zapytał, przysuwając się do niego i siadając okrakiem na jego brzuchu.
–    Wybacz, ale straciłem ochotę. Dyżur jednak za bardzo mnie zmęczył.
–    Przed chwilą mówiłeś coś zupełnie innego – zauważył Akashi, nieco zirytowany.
–    Masz rację - przed chwilą.
–    To co, mam cię zgwałcić?- Seijuurou zmarszczył lekko brwi, wodząc spojrzeniem po nagim ciele zielonowłosego. Wyglądało na to, że poważnie pytał.
–    Po prostu przełóżmy to na później – westchnął Midorima.- Szczerze mówiąc, to mamy ważniejsze rzeczy do robienia. A raczej do omówienia. Wspominałem ci może, że policja zaczęła już węszyć w sprawie Kazumiego Ootori?
–    Kogo?- Akashi spojrzał na niego ze znudzeniem, zsuwając się na bok i siadając wygodnie na łóżku. Oparł się o ścianę, westchnąwszy lekko.
–    To ten psycholog, którego zabiłeś. Mieszkał na parterze.
–    Nie przypominam sobie.
–    Zabiłeś go kilka dni temu!- Midorima podniósł się do pozycji siedzącej. Oparł się podobnie jak Akashi, posyłając mu zdenerwowane spojrzenie.- Zadźgałeś go nożem, na środku korytarza!
–    Ah, ten – mruknął Seijuurou, machnąwszy dłonią. Z początku wyglądał na niezainteresowanego tematem, jednak po chwili roześmiał się wesoło, trącając Midorimę łokciem.- A wiesz, co mu jeszcze zrobiłem? Tak narzekał na to, że czuje ode mnie alkohol, że narysowałem na jego czole kieliszek i butelkę wina! Oh... właściwie to mogłem wyciąć takie kształty z jego skóry...
–    Widziałem, jakoś nie było mi do śmiechu – warknął Shintarou.- Zachowałeś się nieodpowiedzialnie, ktoś cię mógł nakryć!
–    Co się z tobą dzieje, Shintarou?- Akashi spojrzał na niego chłodno.- Gdzie podziało się twoje poczucie humoru? Zawsze bawiły cię moje wybryki.
–    Ale nie teraz! Naraziłeś nas na niebezpieczeństwo, zabijając sławnego psychologa na środku korytarza! Ktoś mógł się pojawić, kiedy to robiłeś, ktoś mógł zobaczyć nawet mnie, kiedy sprzątałem ciało i zmywałem krew!
–    Co, jeśli ktoś widział?
–    Nie widział.- Midorima zacisnął zęby, starając się nie podnieść za bardzo głosu.- Zanim go sprzątnąłem, obejrzałem nagrania z kamer. Nikt nie wychodził z mieszkań, więc zdążyłem się tym zająć. Ale ktoś mógł pojawić się, kiedy zaciągałem go do piwnicy, albo gdy zmywałem krew! Masz jakiś pomysł, jak mógłbym się wówczas wytłumaczyć? Bo ja nie miałem! Myłem tę pieprzoną podłogę w chaosie, spanikowany i jednocześnie wściekły na ciebie.
–    Wściekły na mnie?- powtórzył Akashi, wstając z łóżka i podnosząc swoją bieliznę i spodnie.- To niewiarygodne, Shintarou, że masz czelność mówić mi coś takiego.
–    Mówię, jak jest – westchnął zielonowłosy, mimo wszystko żałując nieco swoich słów.- Mówiłem ci, że musimy uważać. Policja była tutaj dzisiaj rano i wypytywała zarówno mnie jak i wszystkich mieszkańców apartamentowca. Nie mamy pewności, co im powiedzieli. Dałem już im nagrania, teraz tylko trzeba czekać i modlić się, żeby nie mieli w szeregach żadnego speca od sfałszowanych plików. Jeśli odkryją, że ktoś maczał palce w edycji tak ważnych dowodów, od razu podejrzenia padną na mnie. A przypominam ci, że mój koniec oznacza twój koniec, Shintarou.
–    Nie musisz mi o tym przypominać – powiedział Akashi, zakładając swoją koszulę.- Mam już dość wysłuchiwania tego, jak to bardzo zależny od ciebie jestem. Mieszkam w twoim apartamentowcu, to ty zapewniasz mi ewentualne alibi, to ty mnie kryjesz, to ty znajdujesz mi ofiary, jeżeli chcę kogoś z konkretnej grupy ludzi. Ciągle tylko ty, ty, ty i znowu ty, całe moje życie obraca się wokół twojej osoby.
–    Źle na to patrzysz, po prostu chcę ci pomóc, zadowolić cię. Nie widzisz, że tym samym narażam również siebie?! Robię to dla ciebie, ponieważ...
–    Koniec tematu, Shintarou – przerwał mu zimno czerwonowłosy.- Wracam do siebie. Wyśpij się, w końcu jutro masz dyżur. Dobranoc.
    To powiedziawszy, Akashi wyszedł z jego sypialni. Midorima westchnął ciężko, przeczesując dłońmi włosy. Zamknął oczy, kiedy usłyszał głośny trzask drzwi jego mieszkania.
    Seijuurou nie rozumiał, że on zwyczajnie się o nich martwił. Akashi tak bardzo przyzwyczaił się do bezpieczeństwa, które Midorima starał się mu zapewnić, że zaczynał działać nieodpowiedzialnie, podejmował pochopne decyzje. Shintarou wiedział do czego był zdolny, dlatego starał się jak mógł, by zapewnić mu to, czego potrzebował.
    Nie wiedział, co skłoniło czerwonowłosego do takiego czynu. Najwyraźniej stało się coś, co zdenerwowało go na tyle, że nie do końca myślał nad tym, co robi – Midorima był w stanie to zrozumieć, ale nadal nie znał żadnego powodu. Seijuurou nie chciał mu wyjawić, co się stało, nie miał zamiaru się przed nim otworzyć. Pozostawały mu więc jedynie domysły – a myśli podsuwały mu tylko jedną odpowiedź.
    Midorima wstał i również ubrał się, wzdychając z irytacją. Kolejna rozmowa z Seijuurou spełzła na niczym, znów nie udało mu się niczego dowiedzieć. Co prawda tej nocy nawet nie planował z nim rozmawiać, wolał robić setki innych, o wiele przyjemniejszych rzeczy, jednak z racji tego, że podniecenie Akashiego wynikało właśnie z obecności Kuroko, zielonowłosy szybko stracił chęci. Żałował, że myślał o nim podczas seksu, żałował, że tym samym wróciła jego świadomość.
    Nienawidził Kuroko Tetsuyi jak nikogo innego. Po raz pierwszy w życiu miał ochotę odebrać komuś życie, a nie je ratować. Co prawda korzystał na śmierci, odbierał narządy ludziom, których mordował Akashi, jednak sam nigdy nie przyczynił się do ich odejścia. Był lekarzem, chciał ratować życia. Lecz w tym jednym przypadku nawet nie poczułby wyrzutów sumienia.
    Problem w tym, że Seijuurou z pewnością by się to nie spodobało. Miał zbyt wielką słabość do błękitnowłosego, coś było w nim nie tak, skoro do tego stopnia interesował się tym mężczyzną, a nie chciał go zabić. Z pewnością go też nie kochał. Pożądał – być może. Ale nie było w tym ani krzty miłości.
    O co więc mogło chodzić? Dlaczego Akashi był tak miły w stosunku do niego? Dlaczego pragnął się nim opiekować, dlaczego zabił dla niego Gentę, dlaczego opłacił jego kursy na baristę?
    I po cholerę go ratował?
    Widział jego krew, widział jego ranę... dlaczego nie dokończył dzieła? W takiej sytuacji powinien był się podniecić, powinien był zadźgać zarówno Kuroko jak i tego, który na niego napadł. Dlaczego go uratował? Po co mu żywy Tetsuya? Czyżby był on dla niego tak samo ważny jak Shintarou? Czy obaj dzielili w życiu Akashiego tę samą pozycję?
    Nie.
    Midorima pokręcił głową, zirytowany. Na pewno tak nie było, nie ma się czym przejmować. Nie może dopuszczać do siebie tak chorych myśli. W życiu Seijuurou nie było nikogo, kto byłby wyżej postawiony od Shintarou. To było jedyne, czego zielonowłosy był pewien.
    Żaden Kuroko Tetsuya nie zajmie jego miejsca.

***

–    Wiecie co?- Mayuzumi Chihiro spojrzał najpierw na Kuroko, potem na Takao, Kagamiego, Momoi i Riko.- Właściwie to nie mam nic przeciwko imprezie. Naprawdę, z chęcią się z wami napiję, żeby uczcić mały wielki sukces Kuroko, ale... dlaczego w moim mieszkaniu?
–    Jak to dlaczego?- Takao spojrzał na niego ze zdziwieniem.- Masz największą chatę z nas wszystkich!
–    No i całkiem tu przytulnie – powiedziała Riko, rozglądając się z zaciekawieniem.- Sądziłam, że taki kryminalista jak ty mieszka w dziurze pełnej karaluchów, z gównianymi zaciekami na kafelkach w łazience, zardzewiałym i piszczącym zlewem, namalowanymi znakami diabła na ścianach, jakieś smoki, porno, coś... ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Nawet ładnie pachnie, to jakieś kwiaty?
–    Lawenda – odparł Mayuzumi, niewzruszony jej szczerością.
–    Wybacz nam to najście, Mayuzumi-kun, ale z miejscem na imprezę jest rzeczywiście kiepsko.- Kuroko otworzył swoją puszkę piwa i od razu upił kilka sporych łyków.
–    Hoho, Kuroko-kun.- Riko zmierzyła go spojrzeniem od góry do dołu, uśmiechając się nieco złośliwie.- Widzę, że pragniesz szybko zalać się alkoholem, tak jak zalewasz swoje życie problemami. Smakuje?
–    Owszem.- Tetsuya skinął głową.- Mam naprawdę wielką ochotę się upić. Przeszkadza to wam?
–    A skąd.- Aida wzruszyła ramionami, otwierając własne piwo.- Raz na jakiś czas wszyscy powinniśmy uchlać się w trzy dupy, paść na ryje i zapomnieć o świecie. Zdrówko, chłopaki! I tobie, skarbie.- Stuknęła swoją puszką piwa o szklankę Satsuki. Różowowłosa uśmiechnęła się do niej, chichocząc.
–    No a tak w ogóle, to co ci powiedział Hanaświnia?- zagadnął Kagami, wyciągając z siatki na stole butelkę własnego piwa.- Gdzie jest otwieracz? Tylko mi, kurwa, nie mówcie, że nikogo na niego nie stać!
–    Ok, nie powiemy ci.- Kazunari wzruszył ramionami.- Otwórz kluczami.
–    Skserował mój dyplom i powiedział, że mam namówić Akashiego-san na współpracę z jego szefem – odparł Tetsuya, przyglądając się jak Taiga sprawnie otwiera butelkę przy pomocy klucza. Zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy jemu również by się to udało.
–    Kto to jest ten Akashi-san?- zapytała ciekawsko Riko.- To twój chłopak?
–    Nie, to stały klient, który zaoferował mi kursy na baristę – wyjaśnił spokojnie błękitnowłosy.- Hanamiya i Haizaki uparli się w twierdzeniu, iż ja i Akashi-san się przyjaźnimy, co nie jest prawdą. Przynajmniej nie do końca. Owszem, wiele mu zawdzięczam, ale przecież nie spotykamy się, nie wychodzimy nigdzie razem i nie... myślicie, że mogę pić alkohol, mając tę cholerną anemię i w ogóle?
–    Szczegóły – prychnął Takao, kręcąc głową.- Najwyżej padniesz i będziesz miał problemy z głowy. No i co z tym Hanaświnią? Powiedział ci, jak go masz przekonać?
–    Sęk w tym, że nie -  mruknął Tetsuya, po czym upił kilka solidnych łyków gorzkiego napoju.- Sam mam wymyślić. Nie wiem jak, ale jakoś chyba muszę. Przypuszczam, że od tego zależy, czy będę tam pracował, czy też nie.
–    I co teraz?- zapytała ze zmartwieniem Momoi.- Akashi-san bardzo ci pomógł, ale nie wiadomo, czy współpraca z Haizakim przyniesie mu korzyści. Wątpię, żeby taki biznesmen jak on chciał narażać swoje finanse, podpisując umowę z kimś takim jak Haizaki. Znaczy no... możliwe też, że go zna i wie, że to opłacalne. Ale jeśli nie uda ci się go przekonać, to pewnie Hanamiya się wkurzy...
–    Z całą pewnością.- Kuroko skrzywił się lekko.- Serio, wolałem już dawać dupę Gencie, niż teraz użerać się z yakuzą. Bo prawda jest taka, że nie chcę, by Akashi-san z nimi współpracował. Nie tylko dlatego, że to yakuza, ale też ze względu na ich charakter. Przecież to najzwyklejsze pod słońcem dupki. Jak mógłbym namówić go do współpracy z nimi?
–    Może po prostu się zwolnij?- zaproponował Takao.- Teraz, kiedy masz dyplom baristy, możesz sobie znaleźć inną pracę, no nie? Gdzieś, gdzie jest o wiele lepiej niż w Yokozuna. Stary, masz szansę rozpocząć nowe, lepsze życie.
–    To nie takie łatwe – westchnął ciężko Kuroko.- Teraz, kiedy dostałem tę „misję” od Hanamiyi, wątpię, żeby pozwolił mi odejść. Chyba wkopałem się w naprawdę głębokie bagno...
–    Więc co teraz zrobisz?- zapytała Momoi.- Kurka wodna, jest naprawdę kiepsko, Tetsu-kun! Możliwe, że będą chcieli cię skrzywdzić, jeśli nie będziesz ich słuchał! Boję się pomyśleć, co się stanie, gdy Akashi-san nie zgodzi się na podpisanie z nimi kontraktu. To straszne, ale osobą, która najbardziej wówczas ucierpi, możesz być ty!
–    Może ucieknij z Japonii?- Takao spojrzał na niego z powagą.- Zmień nazwisko, zetnij się na łyso, zrób se bicki i spierdzielaj do Rosji.
–    Dlaczego właśnie do Rosji?- Kuroko zmarszczył brwi.
–    Nie wiem – odparł Kazunari, wzruszając ramionami.- Bo to wielkie państwo? Są duże szanse, że cię nie znajdą. Poza tym słyszałem, że rosyjska mafia to bardzo swojska mafia i z innymi nie trzymają. Przypuszczam, że nawet by Haizakiego na swoje tereny nie wpuścili.
–    To bez sensu – westchnął ciężko Kuroko.- Dlaczego mam uciekać z własnej ojczyzny tylko dlatego, że nie mam ochoty wypełniać zadania, które mi powierzyła yakuza? Raz kozie śmierć, spróbuję jakoś porozmawiać z Akashim-san. Jeśli nie będzie zainteresowany, trudno. Może zagrożę mu nożem, albo powiem, że znam jego sekrety.
–    A znasz?- zapytał Kagami.
–    Jasne, że nie. Improwizowałbym.
–    Akashi-san wygląda na porządnego obywatela – westchnęła Momoi jakby z rozmarzeniem.- Jest przystojny, bogaty, sympatyczny i ma dobre serce. Wątpię, żeby miał jakieś wielkie, straszne sekrety.
–    Ta, najlepsi ludzie mają najgorsze za uszami, moja babka zawsze mi to powtarzała – mruknął Takao.- Może jest pedofilem? Albo tym... tym, no wiecie... tym, co się rozbiera na ulicy.
–    Ekshibicjonista – powiedział Kagami.
–    Wow.- Kazunari spojrzał na niego z uznaniem.- Widzę, że znasz się na rzeczy.
–    Co to niby miało znaczyć?- warknął Taiga.
–    A może jest seryjnym mordercą?- zaproponowała Riko.- Wiecie, takie ideały zawsze muszą babrać łapska we flakach.
    Wszyscy roześmiali się lekko, prócz Mayuzumiego, który w ciszy i spokoju popijał swoje piwo, przysłuchując się rozmowom.
–    Dobra, zmieńmy temat na coś przyjemniejszego – westchnęła ciężko Momoi.- Opowiedz nam o swoim kursie, Tetsu-kun. Szczerze mówiąc, sama o takim myślałam. Dzięki temu też bym mogła zmienić pracę na coś lepszego.
–    No cóż, miałem sporą zniżkę, dzięki Akashiemu-san – mruknął Kuroko, otwierając kolejną puszkę piwa.- Ten ekspresowy kurs, który kupiłem, był bardzo intensywny. Pierwszego dnia skupiałem się na samej teorii, czyli wszystkie informacje i ciekawostki o kawie i samych baristach, potem dokładna analiza sprzętu baristy, no i zasady przygotowywania kawy. W sobotę była mała powtórka i przejście do praktyki, w niedzielę sama praktyka, no i na koniec coś w rodzaju egzaminu. Musiałem przygotować kawę dla senseia, czyli w tym wypadku samego dyrektora szkoły, Kise-san.
–    Kise-san?- powtórzyła Momoi z zaskoczeniem.- O rajuśku, Tetsu-kun! Przecież Kise-san to jeden z najbardziej docenianych krytyków kaw i herbat! Czytałam ostatnio w gazecie, że kiedyś był nawet modelem. Super z niego ciasteczko!
–    To fakt.- Kuroko uśmiechnął się, przecierając dłonią kark.- Bardzo super.
–    Oh. Mój. Boże.- Riko wbiła w niego uważne spojrzenie.- Zaliczyłeś go. Widzę to w twoim uśmiechu. Osz ty padalcu, Kuroko! Nie za dobrze miałeś na tych kursach? Co ja mówię, jasne, że za dobrze!
–    Nie wyolbrzymiaj tak tego, Riko-san.- Tetsuya uśmiechnął się, rumieniąc lekko.- Rzeczywiście, trochę nas na koniec poniosło. Zostaliśmy sami, fajnie się rozmawiało, no i kiedy oblał mnie kawą...
–    Oblał kawą!- parsknęła Aida.- Rany, co za gość! Wykręcić taki stary numer, serio? Ile on ma lat, do cholery? Co za dziecko... A myślałam, że po takich sławach można się spodziewać górnolotnych podrywów. Zawiodłam się, przekaż mu to.
–    Nie utrzymujemy kontaktów.- Kuroko wzruszył ramionami.- To była jednorazowa, szalona przygoda. Potem dostałem tylko telefon, że mogę odebrać swój certyfikat, ale zrobiłem to w sekretariacie. Nie miałem zamiaru szukać go, czy nachodzić. Było, minęło. Ale jakoś nie żałuję.- Kuroko uśmiechnął się lekko do Satsuki.- Mam miłe wspomnienia.
–    Uuu...- Riko znów go zmierzyła, śmiejąc się.- A ten twój Akashi? Z nim też coś tam teges?
–    Nie – zaśmiał się Tetsuya.- Za bardzo go szanuję, żeby postąpić w ten sposób. No a na związek nie mam co liczyć. Dajcie spokój, bylibyśmy jak Książę i Żebrak.
–    Takie historie kończą się ślubem – zauważył Kagami.
–    Ale przed tym jest masa kłopotów.- Riko wywróciła oczami.- Zawsze musi być sterta problemów na głowie, żeby na koniec wszystko się magicznie ułożyło. Tylko my mamy tak spaprane życie, że nasze problemy rozmnażają się jak króliki i rodzą kolejne... problemy, znaczy.
–    Jeśli znów zaczniecie mówić o problemach, wszystkich was stąd wykopię – odezwał się Mayuzumi, do tej pory milczący.- Przez was zaczynam tracić humor, a to nieładnie z waszej strony, psuć nastrój gospodarza.
    Wszyscy spojrzeli po sobie znacząco, uśmiechając się lekko. Skoro Chihiro, który jeszcze nigdy wcześniej nie narzekał na tematy ich rozmów, teraz postanowił ich od nich powstrzymać, oznaczało to, że naprawdę zaczynali przesadzać. Nikt jednak nie miał nic przeciwko, dlatego z chęcią posłuchali go i z przyjemnością wrócili do obgadywania Hananmiyi i Haizakiego.


14 komentarzy:

  1. Otóż powracam na internety w pełni blasku i chwały która wynosi 0 no ale trudno X3.
    Rozdział Cierni był wyczapisty w kosmos i aż serce mi się kraje na myśl, że idziesz na urlop :c. Ale za to czekam na książkę twego autorstwa Yuu-chan ^*^.
    Ciepłe pozdrowionka.
    ~:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana, cieszę się ogromnie, że się podobało! :D Postaram się wpadać raz na jakiś czas i liczę, że Ty również będziesz to robić :-) *<--- uśmiech a'la Akashi*
      Pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
    2. Oczywiście, że będę wpadać :D. Nawet po to by chociaż oglądnąć jakieś stare opka no i muszę dość mocno nadrobić "Bezsenność Tokio" cx.

      Usuń
  2. Yuuki-senpai, jak mogłaś mi książkę zaspojlerować? :(( wiesz że teraz boje się czytać! (przerwałam w momencie o Hannie smuteG!! ;(()

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany! ;___; Tak bardzo Cię przepraszam ;_; W sumie to nawet nie pomyślałam, że ktoś może być w trakcie czytania twórczości Schmitta... ;_; Bardzo Cię przepraszam Syntia-chan ;_; Ale nie przerywaj czytania, bo przed Hanną jeszcze wiele, a sama książka bardzo fajna *-* I fajnie się kończy!

      Usuń
    2. W to nie wątpię, a prawdopodobnie skończyłabym ją szybciej gdyby nie lekturki (Zbrodnia i Kara z Lalką się nie przeczytają, a bycze to że ło ho ho) Tak swoją drogą w czasie czytania wpadły mi dwa błędy raz zamiast Seijuro napisałaś Shintarou, a dalej zamiast Kuroko Akashi... chociaż mogłam coś zle przeczytać bo i mnie się zdarza ._.
      Tak swoją drogą właśnie skończyłam. Rozdzialik super, a spojler chyba mnie nie zniszczy bo w sumie jestem już po poprawce listu gdzie Hanna pisze,że jej się udało zaciążyć.
      Pozdrawiam cieplutko ! :**

      Usuń
  3. to był otakie woah i takie aww i takie "potrzymaj mi piwo" XD troszki mmi szkoda Midorisia, jakby nie patrzeć ma tak troszki pod górke... powinien wpaść na Takao ^w^ to by zrozumiał Akashiego <3<====3 i te sprawy *-* i na koniec ta zazdrość, że Kuroko z Kise hahahahah padłam XD
    No to tego miłego urlopu, weny, czasu i gejporna ;**
    Psycho

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miły komentarz! : D Urlop z pewnością będzie miły : D
      Pozdrawiam cieplutko! ^^

      Usuń
  4. AKAMIDO!!! JESTEM W RAJU! <3 <3

    *ekhem*

    Gomen, Yuuki-san. Po prostu moja mentalność do tego rzadkiego pairingu jest baaardzo duża ^^ (ale i tak AkaFuri najlepsze ;p)

    Shin-chan~! ;-; Moje biedactwo... *głask, głask* Akashi-sama jak zwykle musi zgrywać badass'a i... szaleć za Kuroko -,- Kuroko nie zasługuje na niego! Nie zasługuje!! >.< Niech zasłuży na miłość absoluta, a nie daje na prawo i lewo jakiemuś Kise! :O *westchnienie* Przepraszam. Ja... Ja po prostu... Nie lubię AkaKuro! :'( Dlatego też shipp'uję wszystkich z Akashim byleby nie Tetsu x'D Ale i tak pewnie będzie na końcu happy end i "ten teges" ;) (chyba, że Ciernie mnie jeszcze zaskoczą, na co baaardzo liczę ;D)

    Mam małe pytanko... Na tej imprezce... Tam było takie zdanie: "Akashi uśmiechnął się lekko do Satsuki." xD Nie wiesz jak się roześmiałam na myśl, jak absolut pojawia się tak po prostu w domu Mayu-chan. Zupełnie niespodziewanie! Genialne :') (ale tak na serio to chodziło pewnie o Tetsu, nie?)

    Yuuki-san, wybacz jeśli denerwuję Cię moimi komentarzami na temat AkaKuro... Natomiast jestem zachwycona dzisiejszym rozdziałem (był świetny!! *-*) i życzę miłego urlopu oraz weny! ;)


    Joleen :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie denerwujesz mnie swoimi komentarzami D: Wręcz przeciwnie!!! Kochana, świadomość, że czytasz "Ciernie" mimo braku sympatii do AkaKuro jest dla mnie ogromnym powodem do szczęścia! : D Znaczy to, że nie czytasz moich opowiadań tylko dla pairingu, ale dla fabuły, bo Cię interesuję. A może też dlatego, ż-że mnie lu-lubisz i mo-moją twórczość...? *nieśmiałe spojrzenie*.
      Dziękuję, że dałaś mi znać o tym błędzie : D Za dużo myślałam o Akashim, podczas pisania tego rozdziału, stąd to się wzięło XD Już mi ktoś o tym wspomniał, ale nie napisał gdzie dokładnie się ta pomyłka znalazła, a mnie się już nie chciało szukać xD Także, dziękuję za pomoc ♥
      Cieszę się, że rozdzialik się podobał! ^^ Ani mi się waż mniej narzekać na AkaKuro - narzekaj do woli! : D A "Ciernie" z całą pewnością jeszcze nieraz Cię zaskoczą : D
      Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam ciepluśko! ☻☺♥

      Usuń
    2. *po przeczytaniu najnowszego rozdziału o zniewolonym Kise (moje reakcje: 1. OMG xD 2. Ile seksów!! *//.//* 3. Mam nadzieję, że Haizaki spłonie w piekle albo dzikie małpy go zgwałcą -,-)*

      Ohayo~! ;3

      Jak tylko przeczytałam, że odpisujesz na komenty, od razu przyleciałam tu jak na skrzydłach! ;)

      Yuuki-san, ależ ja uwielbiam Twoją twórczość!! ;D Nie masz pojęcia jak długo szukałam dobrych blogów z opowiadaniami yaoi i KnB! Kiedy odwiedziłam Twojego bloga i zaczęłam czytać one-shoty (wiesz, że powiadanie o "niewinności" oraz dwóch Akaszach jest epickie?! Podbiłaś nim moje yaoistyczne serce! <3) i serie (wciąż czekam na kontynuację MnU! ;D I cicho liczę na AkaFuri i AoKise! ^^) w ciągu krótkiej chwili stałam się obserwatorem oraz nowym czytelnikiem! No ale "Ciernie" rozbiły system! *q*

      Nie szukam w opowiadaniach jedynie seksów, dla mnie najważniejsza jest fabuła, dlatego też wiedz, iż masz naprawdę świetne pomysły i cieszę się, że mogę od czasu do czasu tutaj zawitać i poczytać coś fajnego ^^

      No dobra, dość już tego słodzenia, bo się zapędzę (albo jutro na kartkówce z biologii będzie lipa x,D)! ;)

      Również dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam i dorzucam wielki wór weny~! ^^


      Joleen :*

      Usuń
    3. ;________________________;
      Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że tak pozytywnie odbierasz moje opowiadania i skupiasz się na ich fabule! *-* Oczywiście, cieszę się z każdego opowiadania, ale mimo wszystko robi mi się trochę przykro kiedy widzę pytania typu "kiedy Akashi i Kuroko się do siebie zbliżą?" ;_; Wszyscy liczą na seksy, a mi... mi się naprawdę do nich nie spieszy xDD
      W każdym razie, dziękuję ogromnie za tak miłe słowa, bardzo mnie one podbudowują! *-*
      Ja również pozdrawiam, po raz drugi! ☻♥

      Usuń
  5. Dobrze moi drodzy, nie oszukujmy się dłużej i wyraźmy jednogłośną opinię - Yuuki-san jest mistrzem opowiadań yaoi.
    Muszę przyznać, że Ciernie powoli zaczęły przewyższać w moim rankingu BT. Nie wiem, czy to dobrze dla Ciebie, aczkolwiek ja nie narzekam. Bądź, co bądź oba opowiadania są nie ziemskie.
    Wspomnę, że podczas czytania Cierni mam wrażenie, jakbym oglądała cholernie dobry, wieloodcinkowy serial. Ale taki wiesz, taki mega mega cholernir dobry serial. Bo czekam na kolejne rozdziały dokładnie tak jakbym wyczekiwała odcinka serialu. Wielkie propsy za widoczny progres w opowiadaniu. Akcja jest zajebista, ogromnie podoba mi się taki klimat. Kocham to całym serduchem! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OH MOJ BOSZE *-*
      "Yuuki jest mistrzem opowiadań yaoi" ;_________; Jak mi miło! (/)////(\) Chyba zaczynam czuć się jak John Flanagan, albo Tolkien, albo Schmitt, bo oni najlepiej wiedzą co znaczy mieć fanów, którzy uważają ich za "ulubionych autorów" i "mistrzów" ;___;
      Jest mi niezmiernie milusio, że moje opowiadania tak Ci się podobają, Maryline-chan! *_* Dziękuję za te zabójczo miłe słowa *-* I za komentarz ♥
      Pozdrawiam cieplusio! ☺☻♥

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń