[Ciernie]Rozdział jedenasty

    Pogoda tego dnia była zaskakująco piękna jak na początek listopada. Choć w powietrzu nadal czuć było chłód zwiastujący powoli nadchodzącą zimę, a na drzewach nie zachował się ani jeden niewysuszony listek, bezchmurne niebo potrafiło poprawić nieco humor mieszkańcom Tokio.
    Idąc ulicą zatłoczonego centrum miasta, Kuroko przyglądał się numerom budynków, marszcząc w zastanowieniu czoło i zerkając na trzymaną w dłoni kartkę. Według zapisanego na niej adresu, powinien już dawno znaleźć się na miejscu. Błękitnowłosy już chciał zapytać o drogę jednego z przechodniów, kiedy dostrzegł w końcu szukane logo.
    Umiejscowiony między kancelarią prawniczą a ekskluzywnym salonem fryzjerskim budynek prezentował się na dość wysokim poziomie. Tetsuya był świadom tego, że to, co znajduje się w centrum, oznacza wyższe progi nie tylko jakościowe ale i cenowe, dlatego cieszył się, że dostanie zniżkę w takim miejscu.
    Mężczyzna poprawił swoją podręczną torbę z paskiem na jedno ramię, do której zapakował notes i kilka długopisów, po czym pchnął szklane drzwi szkoły, wchodząc do środka. Znalazł się w przytulnym wnętrzu, urządzonym w barwach beżu i bielu. Wypolerowana posadzka lśniła czystością tak bardzo, że Kuroko mógł niemal przejrzeć się w niej jak w lustrze. Połączony z korytarzem hol był niewielki, jednak jego powierzchnię przeznaczono wyłącznie na wysoką ladę, stojącą po prawej stronie. To właśnie za nią siedziała młoda kobieta, ubrana w elegancki strój i stukająca pospiesznie w klawiaturę komputera.
–    Uhm... przepraszam bardzo...- Kuroko podszedł bliżej.
–    Tak?- Kobieta natychmiast przerwała pracę, odwracając się ku niemu i uśmiechając służbowo. Jej brązowe loki podskoczyły zabawnie na ramionach.- W czym mogę panu pomóc?
–    Jestem umówiony na godzinę czternastą trzydzieści z panem Kise Ryoutą.
–    Naprawdę?- zdziwiła się kobieta, z wahaniem spoglądając na komputer.- Proszę momencik poczekać... Dyrektor rozpoczyna zajęcia o piętnastej, nie wspominał, że ma umówione spotkanie.
–    Ja właśnie w sprawie kursów.
–    Pana godność?
–    Kuroko Tetsuya.
    Kobieta sięgnęła po telefon i przycisnęła klawisz z numerem jeden. Poczekała chwilę, pocierając wargą o wargę, jakby chciała jeszcze bardziej rozprowadzić czerwoną szminkę, którą miała nałożoną.
–    Panie dyrektorze, pan Kuroko Tetsuya przyszedł na spotkanie... Tak, dobrze.- Szatynka odłożyła słuchawkę.- Proszę udać się korytarzem prosto, czwarte drzwi po prawej stronie do gabinet dyrektora. Jest na nich tabliczka, więc znajdzie go pan bez problemu.
–    Dziękuję bardzo.- Kuroko uśmiechnął się do niej lekko, po czym ruszył przed siebie, czując, że zaczyna się trochę denerwować.
    Gdy wychodził z mieszkania, z torbą przewieszoną przez ramię, miał ochotę śmiać się sam z siebie. Dawno nie czuł się jak uczeń. Chociaż bardzo chciał iść po liceum na studia, przez kiepską sytuację finansową rodziców, nie było mu to dane. Chcąc im pomóc, chwytał się każdej możliwej pracy niewymagającej wykształcenia wyższego. W Okayamie nie było to trudne zadanie – znał tak wielu życzliwych ludzi, że bez problemu mógł zostać zatrudniony. Sądził, że gdy tylko jego rodzice wyjdą na prostą, zajmie się dalszą edukacją.
    Ale znowu mu nie wyszło. Znów ktoś inny miał wpływ na jego życie, na jego decyzje i na jego przyszłość.
    Stanął przed drzwiami oznaczonymi tabliczką z imieniem i nazwiskiem dyrektora szkoły. Zawahał się  chwilę, spojrzał w kierunku wyjścia, zauważając przy okazji ciekawskie spojrzenie recepcjonistki, która, widząc, że przyłapał ją na obserwowaniu, pospiesznie odwróciła głowę do komputera.
    Kuroko westchnął cicho, po czym, wstrzymując oddech, zapukał do drzwi.
–    Proszę!
    Głos brzmiał przyjemnie i dość sympatycznie. Tetsuya, z nadzieją, że facet okaże się równie miły jak wydawał się być w czasie rozmów telefonicznych, nacisnął klamkę i wszedł do gabinetu.
    Pomieszczenie nie było może bardzo duże, ale dzięki jasnoszarym ścianom i grafitowej wykładzinie, wydawało się być większe, niż w rzeczywistości. Także skromne, aczkolwiek drogie umeblowanie robiło wrażenie – stylowe biurko i szafki z ciemnego drewna, oraz krzesła z beżowo-czarnym obiciem.
    Jednak to, co w gabinecie było największą atrakcją, to sam dyrektor. Był to wysoki mężczyzna, mający na oko sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Jego cera była jasna i zadbana, złote oczy zdobiły długie ciemne rzęsy, zaś przydługie blond włosy zaczesane były do tyłu. Kuroko odwrócił od niego wzrok, przypomniawszy sobie, dlaczego nienawidził bogatych ludzi – nie dość, że mogli tarzać się w pieniądzach, to jeszcze zostali obdarzeni zabójczą urodą.
    Najpierw biznesmen Akashi, teraz dyrektor Kise... - pomyślał z lekką nutą goryczy.
–    Witam pana ser... decznie – powiedział Kise Ryouta, podnosząc głowę znad laptopa. Zamrugał, jakby zaskoczony, po czym uśmiechnął się promiennie i wstał od biurka.- Miło mi pana poznać, panie Kuroko. Witam w naszych skromnych progach.- Dyrektor roześmiał się lekko, jakby bawiły go jego własne słowa. Podszedł do Tetsuyi i ukłonił się przed nim lekko. Kuroko odwzajemnił ukłon, uśmiechając się nerwowo.
–    Mnie również jest bardzo miło – powiedział.- Bardzo się cieszę, że będę mógł uczestniczyć w kursach.
–    Proszę, niech pan usiądzie.- Kise wskazał mu krzesło przed swoim biurkiem. Kuroko usiadł posłusznie, zdejmując z ramienia torbę i kładąc ją sobie na kolanach.- Niestety, mamy tylko pół godziny, więc szybko wypełnimy formularz i oprowadzę pana po szkole. Zaraz potem zaczniemy zajęcia.- Blondyn sięgnął do szuflady biurka, wyjmując z niej białą kartkę, po czym zaczął pospiesznie coś na niej pisać.- Jeśli wolno mi spytać, skąd pan zna Akashicchiego?
–    Kogo?- Kuroko wytrzeszczył lekko oczy.
–    Akashiego Seijuurou.- Kise uśmiechnął się do niego jakby przepraszająco.- Zwykłem domawiać „cchi” do nazwisk przyjaciół, proszę się tym nie przejmować.
–    Oh, dobrze.- Tetsuya rozluźnił się nieco.- Akashi-san jest klientem w restauracji, w której pracuję. Właściwie to nie mogę powiedzieć, żebyśmy się dobrze znali. Jakiś czas temu zaczęliśmy rozmawiać o książkach, poza tym Akashiemu-san przypadł smak kawy, którą przyrządzam.
–    Ma pan jakieś doświadczenie w parzeniu kaw?
–    Nie wiem, czy mogę nazwać to „doświadczeniem”, ale odkąd po raz pierwszy spróbowałem kawy, trochę się nią zainteresowałem. Próbowałem różnych smaków, czasem eksperymentowałem...
–    Dlaczego wcześniej nie poszedł pan na kursy?- Kise rzucił mu spojrzenie spod rzęs.
–    Sytuacja finansowa mi na to nie pozwalała.- Kuroko uśmiechnął się nieco krzywo.
–    Proszę wybaczyć, nie powinienem pytać o sprawy prywatne...
–    Nic się nie stało.- Tetsuya pokręcił lekko głową.- Cieszę się, że Akashi-san zaproponował mi te kursy, i że pan zgodził się na zniżkę dla mnie.
–    Cała przyjemność po mojej stronie.- Kise uśmiechnął się do niego, podsuwając mu formularz.- Proszę się podpisać na dole i wszystko będzie załatwione. Mam też drobną prośbę... proszę nie mówić innym kursantom o tej zniżce. Proszę mnie źle nie zrozumieć, to nie tak, że kogokolwiek faworyzuję, ale niektórzy mogą mi urządzić przed budynkiem strajk, czy coś.
–    Oczywiście.- Kuroko uśmiechnął się, rozbawiony, przesuwając wzrokiem po tekście. Wolał upewnić się, że poniżej nie ma żadnej gwiazdki z przypisem, iż owe osiemnaście tysięcy, które ma zapłacić, to tylko pierwsza z kilku rat, czy coś w tym rodzaju. Na koniec podpisał się i oddał formularz Kise, który przyglądał mu się dyskretnie.
–    Jeśli to panu nie przeszkadza, byłoby mi niezmiernie miło skosztować pana kawę po dzisiejszych zajęciach – powiedział Ryouta, chowając formularz do teczki.
–    Z wielką przyjemnością.- Kuroko skinął głową.
–    Nie wiem, czy pan ma pan świadomość, że moja szkoła jest dość... prestiżowa.- Kise wstał od biurka i zasunął krzesło. Wskazał dłonią drzwi, uśmiechając się. Kuroko podążył posłusznie za nim i wyszedł na korytarz, gdy Ryouta otworzył przed nim drzwi.- Zazwyczaj obserwuję kursantów podczas ich praktyki drugiego dnia i po samych staraniach decyduję, czy są w stanie ukończyć kurs, czy też nie. Ale nie mogę ukrywać przed panem, że bardzo interesuje mnie, dlaczego Akashicchi tak lubi pańską kawę. Z niego to dopiero smakosz, do tej pory tolerował tylko własną kawę oraz tę, którą ja mu przyrządzałem. Trochę mnie zdziwiło, kiedy zadzwonił do mnie i powiedział, że chce mi polecić przyszłego ucznia.
–    To miło z jego strony – powiedział Tetsuya, szczerze zaskoczony. Wiadomość, że Akashi, jako wybredny pod względem kawy klient, tak bardzo zachwala jego, wprawiło jego serce w nieco szybsze bicie.- Właściwie to sam jestem teraz ciekaw, co takiego dobrego jest w moich kawach. Osobiście uważam je raczej za przeciętne. Można takie kupić w każdej restauracji.
–    Zwykle tak jest, że artysta nie dostrzega w swoim dziele tego, co najlepsze – powiedział ze śmiechem Kise.- Cieszę się, że będę miał szansę przekonać się, co takiego jest w panu. Drzwi po lewej stronie, które pan widzi, prowadzą do klas. W każdej odbywają się co tydzień zajęcia. Jedne przeznaczone są dla lekcji teoretycznych, większe sale zaś do praktyki. Mamy najnowszy sprzęt i wykwalifikowanych pracowników, aczkolwiek te „szybkie kursy”, trwające trzy dni, prowadzę osobiście.
–    Jeśli wolno mi spytać, jak wygląda ocenianie? Domyślam się, że na koniec jest jakiś test, czy coś w tym rodzaju?
–    Cóż, szczerze mówiąc, staram się sprawdzać postępy kursantów na bieżąco. Ale rzeczywiście, w niedzielę jest końcowy test, polegający na przygotowaniu kawy, z którą kursant miał najwięcej problemów.
–    Ci, którzy zdadzą, otrzymują zaświadczenie ukończenia kursu, prawda?
–    Tak. Otrzymują je najpóźniej we wtorek, choć staramy się mieć je gotowe już na poniedziałek. Do tej pory się udawało.- Kise uśmiechnął się do Kuroko.- Łazienki są na wprost tamtej sali, to właśnie tam zaraz zaczniemy lekcję. Proszę się rozgościć, panie Kuroko, zaraz do was dołączę.
–    Dobrze, dziękuję.- Kuroko skinął mu głową, po czym ruszył w kierunku otwartej sali i wszedł do środka.
    Pomieszczenie wyglądało podobnie jak zwykła sala lekcyjna w szkołach, do której chodził błękitnowłosy, jednak ta była znacznie ładniej urządzona, no i miała mniej ławek – raptem dziesięć.  Przesuwając spojrzeniem po kursantach, Kuroko doliczył się siedmiu, łącznie z nim. Każdy siedział na wybranym przez siebie miejscu, zajęty czy to czytaniem gazety, czy to stukaniem w komórki. Witając się cicho, Tetsuya również zajął jedną z ławek, pierwszą pod oknem, jako że, podobnie jak w zwykłej szkole, każdy wolał siedzieć jak najdalej od nauczyciela.
    Cóż... ostatecznie w każdej szkole Kuroko lądował w pierwszej ławce. Widać nigdy się to już nie zmieni.
–    Witam wszystkich serdecznie, proszę schować już niepotrzebne przedmioty codziennego użytku i skupić się na dzisiejszych zajęciach.- Kise Ryouta wkroczył do sali równo o piętnastej, zamykając za sobą drzwi.- Czuję się w obowiązku upomnieć, by każdy, kto nie jest gotowy w ciągu trzech dni zostać zawodowym baristą, opuścił teraz tę salę. Oczywiście, kosztów nie zwracamy.- Blondyn uśmiechnął się służbowo, patrząc uważnie na każdego z klientów. Jego wzrok nieco dłużej zatrzymał się Tetsuyi.- Wszyscy zdecydowani? Zatem zaczynajmy lekcję.

***

    Akashi żałował, że tego dnia nie udało mu się wcześniej wyjść z pracy. Był zirytowany, ponieważ wiedział, że sam jest sobie temu winien, w końcu to on zrobił sobie cały dzień wolnego. Dobrze, że Midorima zlitował się nad nim i dał mu maść na zraniony policzek. Dzięki niej opuchlizna zeszła zupełnie, a Seijuurou mógł zająć się firmą i kilkoma zaległymi spotkaniami, które musiał nadgonić w ciągu dnia.
    Gdy tylko wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi, udał się do sypialni. Rzucił teczkę na łóżko i włączył laptop. Wpatrując się w jego ekran, rozwiązał krawat i zdjął marynarkę. Przewiesił ją przez oparcie krzesła, siadając na nim. Odetchnął głęboko, czekając, aż załaduje się pulpit. Kiedy to nastąpiło, od razu kliknął jedną z aplikacji, wyłączył reklamę, po czym wybrał jeden z podglądów i wpatrzył się w kolorowy obraz z kamery na żywo, umieszczonej w jednej z sal szkoły dla baristów.
    Było już po dwudziestej drugiej, dlatego spodziewał się – a raczej miał nadzieję – że nikogo tam nie będzie. Jakże wielkie było jego zdziwienie, kiedy obraz z kamery pokazał mu stojących przy ladzie z ekspresem do kawy mężczyzn.
    Z tego co wiedział, dzisiejszego dnia miały odbyć się jedynie zajęcia teoretyczne. Dlaczego więc Kuroko Tetsuya i Kise Ryouta stoją naprzeciwko siebie, rozmawiając i popijając kawę?
    Akashi przygryzł wargę, niezbyt zadowolony. Nie wytłumaczył blondynowi dokładnie kim jest dla niego błękitnowłosy. Właściwie to niewiele o nim mówił, nie chcąc wzbudzić w nim zainteresowania osobą Kuroko. Jednak to najwyraźniej był błąd. Powinien był pamiętać, że Ryouta to z natury ciekawski człowiek. Oczywiście, że zainteresuje go Tetsuya, oczywiście, że będzie próbował jakoś się do niego zbliżyć.
    Teraz było za późno. Seijuurou był bezsilny, póki co mógł jedynie ich obserwować.
    Wyjął z kieszeni komórkę, zastanawiając się, czy powinien zadzwonić. Ostatecznie jednak postanowił zrezygnować z tego pomysłu. Kise nie był idealnym pokerzystą, więc gdyby czerwonowłosy trochę przesadził i nakrzyczał na niego, by nie przesadzał w kontaktach z Kuroko, Ryouta zapewne nie potrafiłby ukryć zaskoczenia. Będzie musiał porozmawiać z nim, kiedy tylko Tetsuya wyjdzie.
    W pracy nie miał czasu iść do łazienki, za bardzo spieszył się, by dotrzeć do mieszkania, ale teraz, widząc, że Kise i Kuroko wciąż są w sali, nie mógł zebrać się w sobie, by choćby na chwilę oderwać wzrok od ekranu. Dalej siedział przy biurku, ignorując nieprzyjemny nacisk na pęcherz i przygryzając nerwowo wargę.
    Gdyby tylko mógł, pojechałby tam w tej chwili i zastrzelił tego przygłupiego blondyna, zdzierając z jego twarzy ten przesadnie uroczy uśmiech, którym obdarzał błękitnowłosego. Dlaczego Kuroko w ogóle mu na niego odpowiadał? O czym rozmawiali, że wydawał się być taki rozbawiony?
    Akashi zwiększył dźwięk, chcąc upewnić się, czy nie ma możliwości ich podsłuchać. Niestety, jedyne co mógł, to odbierać obraz.
    Oparł się ciężko o oparcie krzesła, rozpinając powoli koszulę. Chociaż irytowało go, że Ryouta zabawia Kuroko rozmową, nie był w stanie oszukiwać sam siebie – podobał mu się taki Tetsuya. Jego uśmiech był delikatny, ale szczery, wbrew pozorom o wiele bardziej odbijający się w błękitnych oczach. Tam, w tej sali, kiedy oddawał się zwykłej rozmowie, wyglądał na zdecydowanie bardziej rozluźnionego niż na co dzień.
    Czyżby na chwilę mógł zapomnieć o swoich problemach? Tych, które nieświadomie sprawił mu Akashi?
    Czerwonowłosy przełknął ślinę i przetarł nerwowo nadgarstek. Nie powinien tak tu siedzieć, powinien zająć się obmyślaniem nowego planu, by wspomóc Kuroko. Dowiedział się, że to Genta wynajmował mu mieszkanie, mógłby więc poprosić jednego ze swoich znajomych by udostępnił dla niego coś niewielkiego za rozsądną cenę. Oczywiście, resztę dopłaciłby on, Seijuurou. Problem w tym, że o ile z kursami nie było ciężko, o tyle z mieszkaniem będzie. Akashi nie znał ubogich właścicieli bloków mieszkalnych, jedynie tych bardziej eleganckich i luksusowych. Ewentualni sąsiedzi Tetsuyi natychmiast powiedzieliby mu o wysokich czynszach, Kuroko nabrałby podejrzeń...
    Akashi cmoknął, niezadowolony. Denerwowała go jego bezradność i brak sensownych pomysłów. Najchętniej po prostu zabrałby Tetsuyę do własnego apartamentu, by nie musiał martwić się o dach nad głową, czy pieniądze. Przy boku Seijuurou miałby wszystko, czego tylko by zapragnął...
    Na ekranie komputera sylwetki obu mężczyzn poruszyły się. Akashi natychmiast skupił na nich uwagę. Jego serce zabiło mocniej, kiedy zobaczył, że obaj opuszczają salę i wychodzą na korytarz. Wyłączył podgląd i przeszedł do głównego menu, w którym miał widok na miniatury innych kamer. Odnalazł tę znajdującą się przy wyjściu. Z napięciem obserwował jak Kuroko i Kise kłaniają się sobie, po czym Tetsuya wychodzi z budynku, wciąż lekko się uśmiechając.
    Akashi nie miał zamiaru dłużej czekać. Chwycił swoją komórkę i wybrał numer do Ryouty, wstając od biurka i kierując się do łazienki.
–    No cześć, Akashicchi!- usłyszał radosny głos Kise.
–    Co z Kuroko?- zapytał bez ogródek Seijuurou.
–    Ah, pojawił się na zajęciach. Wpłacił już całą kwotę. To znaczy osiemnaście tysięcy, które uzgodniliśmy.- Kise westchnął ciężko do telefonu. W słuchawce rozległ się odgłos odblokowywania automatycznego zamka w samochodzie.- Pamiętaj, że to pierwszy i ostatni raz, kiedy udzielam twojemu znajomemu tak ogromnej zniżki.
–    I tak dopłacę resztę, poza tym nie o to pytam.
–    A o co?- Trzask drzwiami. Ryouta najwyraźniej właśnie wsiadł do samochodu.- Przetestowałem go trochę i nie ukrywam, że mnie zaskoczył. Podoba mi się, że słuchał mnie z taką uwagą, no a na koniec zrobił mi kawę. Rzeczywiście, bardzo dobra, choć kiedy już go doszkolę, dopiero będzie cię zwalać z nóg.
–    O czym rozmawialiście?
–    Eh? No cóż, przy kawie zwykle znajduje się wiele tematów. Opowiadał mi trochę o sobie, trochę też rozmawialiśmy o kawie, a trochę o mnie...
–    Zainteresował się tobą?- Akashi poczuł, że coś ściska go silnie w klatce piersiowej.
–    Fajnie by było!- zaśmiał się Kise.- Facet jest serio uroczy... oh! Wiesz co, Akashicchi, on chyba nie zdążył na autobus. Podwiozę go do domu, zadzwonię do ciebie później. Papa~!
–    Nie rób tego, Kise...!
    Niestety, w słuchawce zapadła już cisza. Akashi przez chwilę stał w miejscu z komórką wciąż przy uchu. Nie mógł uwierzyć, że sprawy skomplikowały się aż tak bardzo. Polecił szkołę Kise w dobrej wierze, mając nadzieję, że to poprawi sytuację finansową Kuroko, a nie da mu szansę na znalezienie sobie faceta.
    Co prawda Ryouta nie należał do mężczyzn pragnących związać się z kimś na stałe, ale sama myśl, że Tetsuya mu się spodobał... Akashi mógł śmiało stwierdzić, że Kuroko znalazł się w niebezpieczeństwie. Kise nie dawał za wygraną, dopóki nie dostał czego chciał, a gdy już to miał, nie zwykł obchodzić się z tym delikatnie.
    Zwłaszcza, jeśli druga osoba coś do niego poczuła.
    Seijuurou wiedział, że Tetsuya nie jest osobą, która szybko się zakochuje, miał co do tego pewność. Ale mimo to obawiał się, że w tym przypadku może być inaczej. Kise nie był Gentą -  był wręcz przesadnie przystojny, do tego wysoki i dobrze zbudowany, a gdyby tego było mało, był jeszcze bogaty. Jeśli jakimś cudem odwzajemniłby uczucia Tetsuyi...
    Nie, stop.
    Akashi pokręcił głową, oddychając głęboko. Jak w ogóle mógł dopuścić do siebie taką myśl? Nie był nawet pewien, czy Kuroko lubi mężczyzn. Może zwyczajnie dogadywał się z Kise jak ze znajomym? Przecież dopiero co się poznali, spędzili ze sobą ledwie kilka godzin, w dodatku głównie na nauce. Nie było mowy, by do czegoś między nimi doszło.
    Tak właśnie, dokładnie.
    Nie było o niczym mowy.

9 komentarzy:

  1. Awwwww omomomom vfhutxxybucvzrjcdgjjh...
    Szkoła, chemia, biologia i kawa i z mózgu masz kaszane... w najlepszym wypadku xD
    Rozdzialik super x] w końcu trochę radości w życiu Kuroko :) ale Kise to z leksza przegiął, czyżby miał zdechnąć. ^w^ ?
    Nie, dość! Ogarnij mózgojadki!
    Khehe mózgu brak xd
    Tak więc pozostawiam ten kompletnie bezsensowny komentarz na dowód że byłam, czytałam i było awwwwww ivc gjvdchcgv
    Pozdrowionka, ciepłe tulaski i weny ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD "Czyżby miał zdechnąć" xD Padłam, nie wstaję, nawet połerejd nie pomoże xD
      Cieszę się, że się podobało : D
      Dziękuję za komentarz ^^

      Usuń
  2. Dzisiaj wybitnie krótko, bo trzeba się w końcu wyspać ;_;

    Oho. Ohohohohohoho. Zaczęłam bardzo obawiać się o życie Kise. Gościu, uciekaj z Tokio, Akashi zaraz cię zacznie gonić, krzywdę ci jakąś zrobi i co wtedy? ;_;
    Czytając część z perspektywy Akashiego... udzieliła mi się jego panika. Serio mówię, może już czas zacząć się leczyć...?
    Nieważne.

    Rozdział mi się podobał, jak zawsze. No i... nie mam już pomysłu, co dalej napisać. Musiałabym ciągle powtarzać, że był świetny, ale ile można?Także tego... lekko się czytało, taki rozdzialik na raz, żeby trochę zaspokoić głód na dobrą historię. O. To właśnie chciałam napisać.

    Niechaj Cię tam dobra wena trzyma i w ogóle, sama wiesz co dla Ciebie będzie dobre, nie? XD *łapaj wiadro weny*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, moja droga, niczego nie trzeba leczyć, w końcu to by oznaczało, że sam Akashi musi się leczyć, a przecież on jest absolutnie normalny :-)
      Cieszę się, że rozdzialik się spodobał! ^^ Dziękuję bardzo za komentarz xD
      Pozdrawiam cieplusio!

      Usuń
  3. Dobra, wreszcie mam wolny czas, aby cokolwiek tutaj napisać.
    Ano... zapuściłam się trochę w czytaniu Twojego bloga, z czego powodu jest mi bardzo przykro. Wiadomo, rok szkolny się zaczął, mam nową klasę ze względu na przeprowadzkę, nikt mnie nie lubi, mam do tego remont w nowym mieszkaniu... ah, ale nie piszmy teraz o tym, przed chwilą przeczytałam naprawdę świetny rozdział, o tym trzeba napisać!
    Bardzo milutko mi się czytało. Super sprawa, że Akashi jest zazdrosny, bo w sumie ma o co. Już sobie wyobraziłam jak wygląda Kise w tym mega bogatym, prestiżowym wręcz wydaniu i moja wyobraźnia podsunęła mi naprawdę kuszącego mężczyznę. Ano, nie wątpię, że blondyn spodoba się Tetsuyi. W końcu Kuroko wie, czego potrzebuje, a ostatnio kręci się dookoła niego dwóch mega-super-duper przystojnych, bogatych facetów. Nieźle, nieźle, naprawdę podoba mi się taka akcja.
    Wyobrażając sobie Akashiego jako takiego stalkera, który patrzy się z lekko psychiczną uwagą na ekrany zrobiło mi się trochę śmiesznie XD I JESZCZE KISE POTEM PODWIÓZŁ TETSUYĘ, O MATKO, ŚWIETNE. No cóż, Sei nie wie, że Kuroko woli chłopców, więc aktualnie jest tak trochę w dupce, że tak to ujmę. Ciekawa jestem, czy w jakiś sposób się o tym dowie np. zauważy u Tetsuyi jakieś reakcje zdradzające jego orientację... nie, nie, nie, czekaj wróć - to przecież Tetsuya. Po nim nie widać żadnych reakcji.
    Interesuje mnie też, co Akashi zrobi z Ryoutą. W sensie, czy będzie chciał jakoś na siłę go odciągnąć od Tetsu, czy może na spokojnie wytłumaczy mu jak sprawa wygląda i jasno, jak i dobitnie przekaże mu fakt, że błękitnowłosy jest POLIZANY-ZAKLEPANY.
    Ahh, tak dawno nie pisałam tutaj komentarzy, czuję się tak, jakbym wracała do starego domu. Choć prawda jest taka, że wcale AŻ TAAAAAK długo mnie tutaj nie było... ile trwała moja nieobecność? Tydzień? Lekko ponad? A tam, nieważne! Od dzisiaj postaram się wszystko solidnie i regularnie komentować!
    Pozdrawiam ciepło, bo zaczyna się ochładzać (jestem przeziębiona, katar, głowa mnie boli, ledwo widzę, ale co tam) i życzę masy weny, masy pomysłów i więcej komentarzy, bo z tego co zauważyłam, to troszku ich ubyło. No ale cóż... do zobaczenia pod jakimś innym wpisem, który musze nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Mam wrażenie, jakby Cię tu ze dwa miesiące nie było xD Ale może to przez to, że sama nie mam czasu wchodzić na bloga :c
      Ale nieważne!
      Cieszę się, że znalazłaś odrobinę czasu i wpadłaś przeczytać rozdzialik :3 A komentarzy rzeczywiście mniej, ale przypuszczam, że wszystkiemu winna jest właśnie szkoła ;_; Nic nie poradzimy, trzeba czekać na przerwę świąteczną... xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i również pozdrawiam cieplusio (bo rzeczywiście się zimno robi, czuć, że jesień idzie, ale ja tam lubię jesień :3 ).
      Do zobaczonka pod kolejnym postem! ^^

      Usuń
  4. Nie chcę Ci tutaj słodzić, ani nic z tych rzeczy, ale mogę śmiało powiedzieć, że Ciernie to jedno z moicy czterech ulubionycu opowiadań. Zawsze miałam cztery serie, które przyprawiały mnie o palpitacje, a to cudo jest jednym z tych co pasują się w czołowej dwójce. Jestem święcie przekonana, że się zakochałam.
    Każdy rozdział staram się konsumować z należytą uwagą, ale i tak kończy się na tym że pożeram dziko każde słowo spragniona kolejnych. Chyba właśnie dlatego opłaca mi się zbiorowa lektura... Jednym chapterem się przecież naraz nie najem.
    Tajemnicą nie jest, że Kuroko nie budzi mej sympatii, a wręcz go nie lubię za nudę i sztampowość, która go otacza. A Twój Tetsuya jest... Taki normalny. Taki jak każdy z nas, co sprawia, że naprawdę się z nim zażywam. I choćby ta seria miała się ciągnąć latami, to ja jestem gotowa karmić się nią przez te wszystkie piątki, aż do usranej śmierci. Bo jest po prostu zajebista.
    Zatrzymując się przy Kuroko - mam wrażenie, że wszyscy czychają na jego tyłek, ale ja jestem wyjątkowym zbereźnikiem... Wydaje mi się, że wszyscy, ze wszystkich stron, go podrywają. Chihiro, Kise... A on widocznie nie za bardzo chciałby znów skończyć z metaforycznym i dosłownym "chujem w dupie", on jest dla kogo innego. Co wolno wojewodzie to nie hołocie. Ciekawi mnie za co siedział Chihiro... Mam nadzieję, że jakoś to rozwiniesz.
    "- Co ty tu robisz? - zapytał twardo zielonowłosy, poprawiając okulary.
    – Siedzę na podłodze – odparł Akashi, patrząc na niego jak na głupka.- I piję whisky. Poczęstujesz się?"
    To mnie bezceramonialnie zabiło. Widzę tę scenę oczami yaoizmu i akaszocholizmu... Aaah~ moje rozkapryszone dzieciątko z skłonnościami psychopatycznymi. Ale mimo wszystko, pogrzebało mnie:
    "– W moim życiu jakoś nigdy nie było szczególnie dobrze – mruknął Tetsuya.- Chyba, że w dzieciństwie, kiedy jedyne, czym się przejmowałem, to tym, że będąc zawodnikiem drużyny koszykarskiej, nie potrafię trafić piłką do kosza."
    Przesmutne po prostu... Stawiam zniczyk i podnoszę nereczkę z podłogi. Jabeiem, że to logiczne, ale i tak śmieszy.
    Brawa dla tej pani, za tekst tygodnia.
    Jestem... Zdruzgotana. No, niepocieszona jestem. Nie zgadłam kim jest Kise. A byłam taka pewna, że to ten dostawczak... A tu proszę... Takie kwiatki...
    Ja wiem, że idę bardzooo nie chronologicznie, ale czytając wszystko naraz trudno o chronologię. Gdy emocje biorą górę nic nie poradzisz.
    Nekronekronekronekro... Krul poszerza swe wpływy a jego macki pełzają po yaoistycznym świecie... To przerażające po części.
    Hania.. No któż by inny? Haniaaa 💚 toż to miłość już chyba... (nie zdradzam brata, bo z nim to mnie łączy przeznaczenie) On tam jakoś wybitnie mi się wpasował z tą wulgarnością...
    I znów rozbływam się nad klarownością tekstu. Podręcznikowe opisy, wzbogacone nieco pikantną nutką dorzuconą od siebie... Magia. Nie mogę się nadziwić nad tą dosłownością i spokój w tekście, który tak łatwo zburzyć, wprowadzając tak elektryzujące smaczki jak końcówki rozdziałów (szczególnie dziesiątego). Co jak co, ale potrafisz zachęcać do dalszej lektury.
    Oczarowana i rozkochana liczę na pędką kontynuację, bo skonam z głodu.
    Weny~

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń