Pierwszy raz

Czytelnik x Aomine 2
Pierwszy raz



    Historia z mojego życia jest tragiczna, dramatyczna i pełna wzruszających scen godnych uwiecznienia w książkach, które z pewnością staną się bestsellerami, i które następnie zostaną zekranizowane.
    A wszystko zaczęło się od jednej pieprzonej przegranej.
    Zawsze sądziłem, że ja – przystojny, pociągający, lubiany i podziwiany Aomine Daiki, do którego skrycie wzdychają setki dziewczyn ( wybaczcie, jestem zajęty ) – nigdy nie znajdę godnego siebie przeciwnika. W końcu, jakby nie patrzeć, już od dziecka nie miałem sobie równych, jeśli chodziło o koszykówkę. Byłem po prostu najlepszy. Przed moją potęgą kłaniali się wszyscy, którzy stanęli naprzeciw mnie, wielu szybko dawało za wygraną, przez co po pewnym czasie zrozumiałem, że nikt tak naprawdę nie kocha koszykówki tak bardzo jak ja, nikt nie odważy się zadrzeć ze mną. Na ewentualne zapewnienia przeciwnika, że mnie pokona, reagowałem śmiechem – kiedy przychodziło co do czego, zbijałem na nim więcej niż 50 punktów.
    I tak mijały dni, mecz za meczem, na jedne przychodziłem, na inne nie – moja drużyna i tak zawsze wygrywała. A ja nudziłem się tylko coraz bardziej, żałując, że nie mam czym podsycić tego maleńkiego płomyczka nadziei wewnątrz mnie, który szeptał cicho znanym mi, poważnym głosem: „Jestem pewien, że wkrótce poznasz kogoś silnego”.
    No i poznałem. Za pierwszym razem tylko trochę mnie pobudził, rozpalił do tego stopnia, że skoczyła mi adrenalina i zacząłem grać na poważnie. Ale potem wszystko szlak trafił i wygrałem. Tak, brzmi to, jakbym nie był z tego zadowolony – bo nie byłem, przynajmniej nie do końca. Można powiedzieć, że w pewnym sensie właśnie tego chciałem – przegrać.
    Ale muszę przyznać, że kiedy w końcu to się stało – kiedy ten cholerny Kagami Taiga, w parze z moim dawnym partnerem, Kuroko Tetsuyą, zwyciężyli w meczu... załamałem się.
    Oh, nie płaczcie, proszę. Ćśś, już dobrze, zachowajcie łzy na później, bowiem tragiczna historia mego życia zaczęła się, kiedy już przegrałem...



–    Kochanie, jesteś w domu?- mruknąłem do telefonu, pociągając nosem i ze złością kopiąc betonowy schodek.
–    No jestem, dopiero wróciłam – westchnęła moja dziewczyna.- Szkoda, że mój mecz był w tym samym czasie co twój, naprawdę chciałam cię zobaczyć w akcji. Iloma punktami prowadziliście?
    Przygryzłem wargę, starając się nie rozryczeć jak bachor. No tak, oto moja ukochana i jej niezachwiana pewność w swojego maczo. Niby to moja wina, bo sam udowodniłem jej, że nikt nie jest w stanie ze mną wygrać, ale właściwie to nie musiałem jej jakoś szczególnie przekonywać. Przychodziła na każdy mój mecz, tylko nie na dzisiejszy, bo w tym samym czasie sama miała jeden – należała do żeńskiej drużyny koszykówki. Nie wiedziałem, czy to dobrze, że akurat na dzisiejszy mecz nie przyjechała. Z jednej strony cieszyłem się, że nie była świadkiem mojej przegranej, z drugiej zaś... no, przyznam bez bicia, bardzo chciałem się do niej przytulić.
–    Przegraliśmy – burknąłem, po czym trzasnąłem się otwartą dłonią w policzek, bo szczęka zaczęła mi jakoś dziwnie drgać.- Mogę do ciebie przyjechać?
–    Oh... ja-jasne, kochanie...- mruknęła.- Będę czekać. Kiedy będziesz?
–    Już jestem, zejdź na dół.- To powiedziawszy, rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
    O dziwo, otworzyła mi w tej samej chwili, wciąż z telefonem przy uchu. Popatrzyła na mnie zaskoczona i zatrzepotała rzęsami. Otaksowałem ją spojrzeniem – miała na sobie płaszczyk i była właśnie w trakcie ściągania butów.
–    Dopiero wróciłaś – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem.
–    No, tak jak mówiłam – bąknęła, odsuwając się i wpuszczając mnie do środka.
    Wszedłem do jej domu i zamknąłem za sobą drzwi. Podobnie jak ona, ściągnąłem buty i kurtkę, odstawiłem swoją torbę i przez chwilę stałem przed nią ze wzrokiem skopanego kundla wbitym w jej kolorowe skarpetki.
–    Przegrałem – mruknąłem.
–    Uhm...
–    Wybaczysz mi? Nadal cię kocham, serio.
–    Mówisz o tym co najmniej jak o zdradzie – uśmiechnęła się lekko i zbliżyła się, by ująć moją dłoń.- Nic złego się nie stało. To się zdarza...
–    Gówno prawda – odparłem szczerze. No przecież mnie się nigdy nie zdarzyło, nie?!
–    Kiedyś musiał być ten pierwszy raz...
–    Ale czemu akurat z nimi?- marudziłem.- Czemu teraz? Powinienem przegrać dopiero w wieku dziewięćdziesięciu lat, kiedy nie będę miał już siły zrobić porządny wsad!
–    Wątpię, byś miał wówczas siły, by chociaż kozłować...
–    Co, twierdzisz, że jestem kiepski, tak?- burknąłem.
–    Nie, niczego takiego nie powiedziałam!
–    No przecież, w końcu przegrałem przez to, że jestem takim fajtłapą, nawet cię do łóżka zaciągnąć nie potrafię, a co dopiero wygrać w meczu...
–    Ej, ja cię pocieszam czy słucham zażaleń czterdziestoletniego prawiczka?!
–    Nie śmiej się z tego, że jestem prawiczkiem, tylko zrób z tym coś!
–    Przyszedłeś po to, żeby się mną pocieszyć?!
–    Yyy...- Spuściłem wzrok, zawstydzony.- Nie, jasne, że nie... przepraszam, nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało no... no bo... no chciałem cię zobaczyć, no bo...- Pociągnąłem nosem, czując wzbierające się w moich oczach łzy.- Przytul mnie, kurde...
    Westchnęła ciężko, kręcąc głową, ale spełniła moją prośbę i objęła mnie mocno ramionami. Przytuliłem ją do siebie jak ulubionego misia, wtuliłem twarz w zagłębienie jej szyi i pozwoliłem na tę cholerną chwilę słabości, pozbyłem się tej wkurzającej wody w oczach, zaciskając powieki.
–    Już dobrze – szepnęła, głaszcząc mnie po plecach.- Odwdzięczysz się im z nawiązką następnym razem! Dobrze?
–    Mhm...
–    No? Czy mój maczo obieca, że następnym razem wygra?
–    Obiecuje...
–    Dzielny maczo.- Cmoknęła mnie lekko w policzek, a ja uśmiechnąłem się słabo.- Chodź do kuchni, napijemy się czegoś!
    Poczłapałem za nią posłusznie, trzymając ją za rękę jak jakiś pięciolatek. Ale olać to, teraz po prostu potrzebowałem jej bliskości, nieważne jakiej.
    Usiadłem przy stole w kuchni i ze smętnym wzrokiem zacząłem obserwować moją dziewczynę. Była tak śliczna, że aż dziw, że zgodziła się ze mną być. Znaczy, oczywiście, wiele dziewczyn do mnie wzdychało, ale ja postanowiłem wybrać właśnie ją. Nie dlatego, że była najładniejsza z nich wszystkich, po prostu pewnego dnia wpadłem na nią na ulicy, a ta, zamiast mnie przeprosić, jeszcze mi przyłożyła. Właśnie wtedy się w niej zakochałem, tak szczerze, od pierwszego wejrzenia/uderzenia. A po jakimś czasie odważyłem się do niej napisać list miłosny i, choć nie mogła go za bardzo odczytać, zjawiła się w umówionym miejscu. Okazało się, że ona również coś do mnie czuje. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Zdobyłem piękną, sympatyczną, miłą dziewczynę. Choć najlepsze i tak były jej cycki.
    Jednak teraz mnie one nie interesują. Przykro mi to przyznać, właściwie to wręcz żal mi samego siebie, ale w tym momencie nie mam ochoty nawet sobie na nie popatrzeć, a co dopiero ich dotknąć.
    Nie mogąc usiedzieć na miejscu, podszedłem do niej i przytuliłem ją od tyłu. Była tak cholernie ciepła i przyjemna w dotyku, że nie miałem ochoty się od niej odsuwać. Oparła o mnie głowę, kładąc dłonie na moich rękach obejmujących ją w pasie.
–    Trzęsiesz się – szepnęła jakby nieco zaniepokojona.
–    Sam nie wiem, co się ze mną dzieje – mruknąłem.- Po prostu ta przegrana... W dodatku z tym Bakagamim...
–    Chcesz się zdrzemnąć?- zapytała cicho.- Może troszkę się uspokoisz?
–    Nie...- Pokręciłem głową z westchnieniem, a wówczas mój wzrok przykuła szklana butelka Iichiko, jednego z najlepszych sake, przynajmniej zdaniem mojego ojca. Pociągnąłem nosem, wpatrując się w nią uważnie.
–    Dai-chan?- Odchyliła głowę, by na mnie spojrzeć.
–    Kochanie...- zacząłem, odsuwając się od niej i sięgając po butelkę.- Czyje to?
–    Eh? Pewnie mamy... c... chcesz się tego napić?!
–    Wiesz, tata zawsze mi powtarza, że sake jest jak lekarstwo na psychiczny ból – westchnąłem ciężko.- Ponoć wystarczy jeden łyk, by ukoić nerwy! No choć, napij się ze mną! Tylko jedną, małą szklaneczkę, co?
–    A-ale nie możemy! Przecież jesteśmy niepełnoletni, no i mama się wkurzy, jak zobaczy, że...
–    Kotku, proszę?- westchnąłem ciężko.- Naprawdę nie chcę myśleć o tej głupiej przegranej. Jedna szklanka, a potem może obejrzymy sobie jakiś film, co?
    Moja dziewczyna patrzyła niepewnie to na mnie to na butelkę sake, przystępując z nogi na nogę. Rozumiałem dlaczego się waha, w końcu nigdy jakoś szczególnie nie szaleliśmy, ale ten jeden raz mogłaby się zgodzić, zwłaszcza, że zaistniała taka sytuacja.
–    No dobrze – westchnęła.- Ale tylko trochę, żeby mama się nie zorientowała, że w ogóle to ruszyliśmy!
–    Najwyżej dolejemy wody.- Uśmiechnąłem się lekko, sięgając po szklanki.
    Nie wiedziałem wtedy jeszcze, jak wielki błąd popełniłem...

Czterdzieści osiem minut później...

–    Naaasze raaaandez vooous tylko w wyobraźni!- darłem się na całą mordę, stojąc na stoliku w salonie i starając się nieudolnie naśladować seksowny taniec Damona z „Pamiętników Wampirów”.
–    Nie, nie, jeszcze raz zaśpiewaj „Słodkiego miłego życia”!- poleciła moja dziewczyna, dolewając sobie do szklanki sake, przy okazji rozlewając odrobinę na dywan.
–    Czekaj, bo mi gorąco...- westchnąłem, odkładając swoją szklankę i ślamazarnie rozpinając swoją koszulę.
–    Uuuu, striptiz!- zaśmiała się.
    Przygryzłem wargę, po czym zacząłem krótkimi szarpnięciami rozpinać guziki. Patrzyłem przy tym w oczy mojej ukochanej i oblizując zmysłowo wargi, a na koniec rozpostarłem gwałtownie poły koszuli, ukazując umięśnioną klatkę piersiową, do której westchnęła cichutko. Zachichotała, popijając sake i przyglądając mi się zza szklanki.
–    Mi też dolej tro...- zacząłem, schodząc ze stolika.
    I właśnie wtedy to się stało. Niefortunnie potknąłem się o własną nogę i upadłem na moją dziewczynę, boleśnie zderzając się głową z jej głową. Oboje jęknęliśmy głośno, obalając się na podłogę i wylewając zawartość naszych szklanek.
–    Przepraszam, kochanie, nie chciałem!- pisnąłem.
–    Nie przejmuj się...- westchnęła.- O ja pierdole, ale mnie teraz łeb napierdala.
–    Przepraszam...- powtórzyłem cicho, przygryzając wargi.
–    Nie szkodzi, nie szkodzi... no, właź na stolik i dokończ ten striptiz, chcę zobaczyć coś więcej.- Uśmiechnęła się zadziornie, podnosząc szklanki i napełniając je ponownie.
    Znieruchomiałem, będąc akurat w trakcie zapinania koszuli. Mam się przed  nią rozbierać?!Tak teraz?!
–    Uhm...- Poczułem rumieńce na twarzy.
–    Oi, oi, co ty robisz?- Zmarszczyła gniewnie brwi.- Oj, kotku, zdejmij to, no przecież przed chwilą było ci gorąco!
–    No tak, ale... ale mimo wszystko wiesz...- wzruszyłem ramionami.- T-trochę się wstydzę.
–    Mmm, mój ty maczo-wstydnisiu – zamruczała moja ukochana, podchodząc do mnie na klęczkach i obejmując mnie ramionami, przesuwając swoim kroczem po mojej nodze i całując moją szyję.- Zaraz cię schrupię, moja czekoladko...
–    Ko-kochanie!- zaśmiałem się nerwowo, przegryzając wargę. Poczułem już narastające podniecenie, choć starałem się opanować.
–    Ależ ty mnie podniecasz, kotku – szepnęła, przesuwając dłonią po mojej klatce piersiowej i całując moje usta.- No, skarbie? Zrób to dla mnie, taki szybki striptizik. Wynagrodzę ci to, obiecuję.
–    Uhm... a-ale ja...
–    To tylko ja... zrobisz to dla mnie, no nie? Jeśli mnie kochasz...
–    Oh... cwaniaczka się znalazła – zachichotałem nerwowo i, na lekko trzęsących się nogach, podniosłem się z podłogi.
–    Stań na stoliku, wyglądasz wtedy w chuj seksownie!
–    W-wolałbym nie... znowu się przewrócę...
–    No dobrze, to niech będzie tak, zwyczajnie.- Rozsiadła się wygodnie i, upijając łyk sake, przyglądała mi się z błyskiem w oczach.
    Czerwieniąc się intensywnie, zdjąłem z siebie koszulę i odrzuciłem ją na kanapę. Skrzyżowałem ręce na piersiach, chcąc choć w małym stopniu je zasłonić. Moja dziewczyna pokiwała głową, uśmiechając się z zachętą i ruchem brwi dając do zrozumienia, że czeka na ciąg dalszy.
    Przesunąłem powoli dłońmi wzdłuż mojego ciała i drżącymi z nerwów palcami rozpiąłem guzik i rozporek. W głowie kręciło mi się coraz bardziej, ale postanowiłem to dla niej wytrzymać, w końcu czego się nie robi dla swojej miłości?
    Kiedy zacząłem zdejmować spodnie i już jedną nogę uwolniłem z nogawki, moje spojrzenie przykuła moja ukochana, która sięgnęła dłonią pod swoją spódniczkę i majtki.
    No teraz to niemalże spłonąłem ze wstydu.
–    C-c-co ty robisz?!- pisnąłem.
–    Mmm? Nie przerywaj w takim momencie, mój maczo!- westchnęła, rozsuwając nogi.- Widzę, że coś tam ci rośnie w bokserkach. Co to za dinozaur? Całkiem spory!
–    Dinozaur?!
–    Aominezaurus!- zaśmiała się, po czym na czworakach podpełzła do mnie i, patrząc na mnie z dołu, cmoknęła moją rosnącą erekcję, wciąż uwięzioną w bieliźnie. Sapnąłem nie tyle z podniecenia, co z zaskoczenia.- Mogę go zobaczyć?
–    N-nie!- pisnąłem, cofając się szybko i zasłaniając dłońmi mojego małego przyjaciela.
–    No nie bądź taki wstydliwy! Chcę się wami zaopiekować.- Przechyliła główkę, patrząc na mnie z uroczym uśmiechem na twarzy.
–    A-ale nie powinniśmy robić takich rzeczy!
–    Będziemy tu sami aż do jutra rana – wymruczała, przysuwając się powoli, zbliżając niczym Shakira w błocie z teledysku „Whenever wherever”.
    Zagryzałem wargę już niemal do krwi, wpatrując się w nią z przerażeniem i fascynacją zarazem. Nie miałem nawet sił odtrącić jej dłonie, kiedy zsuwała powoli moje bokserki, kiedy otaksowała spojrzeniem mojego członka i uśmiechnęła się lubieżnie.
–    Widzę, że dobrze go hodowałeś – mruknęła, biorąc go do dłoni.
–    Uhmm!- Pisnąłem, zawstydzony, kryjąc dłońmi twarz i zerkając na nią tylko spomiędzy palców.
    Nie wierzyłem w to, co widzę. Moja dziewczyna nabrała do płuc powietrza i nagle wzięła mojego penisa do ust, biorąc go do połowy. Przyznam nieśmiało, że mój członek nie należy do  małych, a już tym bardziej do krótkich, dlatego nic dziwnego, że z początku miała problemy z wzięciem go całego.
    Pojęcia nie mam, jak ona to zrobiła, czy na czymś ćwiczyła ( oh, Boże, mam nadzieje, że nie! ), ale po chwili wsunęła go aż do gardła. Jęczałem cicho, próbując oddychać przez nos, z mocno zaciśniętymi ustami. Czułem jej gorący język i ślinę na swoim członku, nie mogłem się skupić na niczym innym.
    Ogarnął mnie przeogromny wstyd, kiedy doszedłem, spuszczając się do jej ust.
–    Przepraszam! Wypluj to, szybko!- pisnąłem nerwowo.
    Jednak ona przełknęła już moją spermę, i na dodatek oblizała usta! Z wrażenia opadła mi szczęka.
–    Nie jest złe, choć trochę za bardzo słone – westchnęła, wycierając dłonią usta. Nagle położyła się na podłodze, zdjęła z siebie majtki, uniosła spódniczkę i rozsunęła nogi.- No, bierz mnie, ogierze!
–    C-C-CO?!- wrzasnąłem, przerażony, szybko odwracając głowę, by nie patrzeć na tę część ciała, której nie powinna tak śmiało i ochoczo mi pokazywać!
–    No dalej, rozpaliłeś mnie, więc weź za to odpowiedzialność! Niech mój maczo pokaże mi, że z niego prawdziwy facet!
–    N-nie będę tego robił na podłodze!- bąknąłem, szukając w myślach jakiejś wymówki. Nie byłem pewien, czy jestem gotów na seks!
–    Eh... jak ty się za mnie nie zabierzesz, to zrobię to za ciebie – westchnęła.
–    N-niby jak?- Spojrzałem na nią niepewnie, ale widząc, jak przesuwa palcami po swojej kobiecości, szybko spojrzałem w bok.
–    Jest parę sposobów... Ale osobiście preferuję żywego członka. No dalej, chodź do mnie! Zobacz, jaka jestem mokra, no!
–    M-może innym razem!
–    Oi, Daiki, chyba nie zamierzasz mnie tak zostawić?!- Spojrzała na mnie ze złością.
–    A-ale ja...
–    Jeśli nie masz zamiaru się ze mną kochać, to z tobą zerwę!
–    EH?!- Spojrzałem na nią z przerażeniem.- J-jesteś ze mną tylko po to, żeby mnie zaliczyć?! Nie jestem puszczalski! Nie dam ci się tak łatwo...
–    Chcę to z tobą zrobić, bo cię kocham, głąbie!- westchnęła, patrząc na mnie z powagą.-  No? Ty mnie nie kochasz?
–    O-oczywiście, że kocham, skarbie...- mruknąłem.
–    No to chodź do mnie.- Wyciągnęła prosząco ręce, uśmiechając się delikatnie.
    Jak mogłem jej odmówić?
    Mój penis znów stał na baczność, zupełnie, jakby przed chwilą jego właściciel wcale nie doszedł. Uklęknąłem przed moją ukochaną, zagryzając nerwowo wargę.
–    R-robiłaś to już z kimś?
–    Nie, jasne, że nie – westchnęła błogo, sadowiąc się wygodnie i podpierając rękoma głowę.
–    I... jesteś pewna, że chcesz, bym był twoim pierwszym?- szepnąłem, rumieniąc się.
–    Jasne, kochanie – odparła z uśmiechem.
–    Po... postaram się być delikatny...
–    Jestem tak napalona, że na pewno nie będzie boleć!- zaśmiała się, przyciągając mnie do siebie.- No, włóż już we mnie swojego Daikinatora.
–    A-a nie „Aominezaurusa”?
–    Może być i tak, może być nawet SpiderMine, albo Batmine, albo Aominerkules, po prostu mi go wsadź, zanim mnie rozsadzi!
–    D-dobrze, skarbie...
    Przygryzając wargę, przysunąłem główkę swojego penisa do jej wilgotnego wnętrza. Jęknąłem cicho, przesuwając nim wzdłuż łechtaczki, by odrobinę nawilżyć. Bałem się, cholernie się bałem, aż dziwiłem się sam sobie, że z tych nerwów mi jeszcze nie opadł.
    Widząc jednak lekkie zirytowanie mojej ukochanej i czując tę aurę niecierpliwości, postanowiłem przestać myśleć o takich szczegółach jak... fakt, że zaraz ją rozdziewiczę i... fakt, że zaraz rozdziewiczę samego siebie.
    Nabiłem się na nią powoli, marszcząc delikatnie brwi i patrząc z niepokojem na jej twarz, kiedy poczułem opór.
–    Dawaj, dawaj...- jęknęła cicho.- Wyobraź sobie, że to kosz, a twój penis to piłka. W czym jesteś najlepszy?
–    W-wsady – bąknąłem, czerwieniąc się cały.
–    No to zaimponuj mi, mój maczo!
–    A-ale będzie cię...
–    Po prostu to zrób, zanim sama cię ujadę!- warknęła.
–    D-dobrze, kochanie, t-tylko...
–    O co chodzi?- westchnęła ciężko.
–    O-obejmij mnie, dobrze?
    Przygryzła wargę, westchnęła cichutko, patrząc na mnie jak na uroczego szczeniaka, po czym przytuliła mnie do siebie.
    A ja w końcu zebrałem się na odwagę i wbiłem się w nią, pokonując mur, który stał mi na drodze.
    Krzyknęła głośno, ale krótko. Wbiła paznokcie w moje ramiona, oblizała wargi i uśmiechnęła się do mnie.
–    Jest dobrze, kotku, nie przestawaj się ruszać!- szepnęła. Posłuchałem.- Oh, jak dobrze...
    „Dobrze” to mało powiedziane... To, co czułem ja, było wręcz nieziemskie, doznania z nieznanego mi do tej pory świata rozkoszy, o wiele lepsze niż chwile sam na sam z moją prawą ręką.
    Gorąco, ciasno i mokro – trzy przymiotniki, które postanowiłem zapominać od czasu do czasu, by przypomnieć sobie w kolejnych tego typu chwilach w przyszłości. Nie wspominając już o komplementach szeptanych cicho mojej dziewczynie do ucha i wszystkich tych myślach o tym, jak dobrze było mi w tym momencie.
–    Oh, tak!- krzyknęła, zaciskając się nagle na mnie.- Tak, o Boże, tak, tak mi rób! Szybciej, kotku, już dochodzę!
–    N-nie mogę się spuścić!- Uprzytomniałem sobie, choć wcale nie przestałem się ruszać.
–    Jebać to, najwyżej!- jęknęła, wyginając się w ekstazie.
    Chyba nie mogłem zrobić nic innego, jak jej posłuchać. Nie było mowy o tym, żeby przerwać, i nie było też mowy o tym, żebym zdołał się powstrzymać. Kiedy zacisnęła się na mnie jeszcze bardziej, dochodząc, spuściłem się w niej, pojękując i przyspieszając na te ostatnie chwile.
    Opadłem na nią, wykończony, nawet się z niej nie wysuwając.
–    Mmm, jak dobrze!- westchnęła.- O ja pierdole, tego mi było trzeba! Kocham cię, mój maczo~
–    J-ja ciebie też...- bąknąłem, rumieniąc się.- A-ale jeśli będziemy mieć dzidziusia...?
–    Miejmy nadzieję, że nam się poszczęści i nie będzie wpadki. Bo w sumie to zbliża mi się okres, więc... no cóż, pozostaje nam właśnie ta nadzieja. Jak się czujesz, ogierze?
–    S-super.- Uśmiechnąłem się do niej, rumieniąc mocno.
–    Eh, przenieśmy się na łóżko i zróbmy to porządnie, co? Tym razem z kondomem.
–    C-co?!- pisnąłem.- Znowu chcesz to zrobić?
–    No jasne – odparła jakby z zaskoczeniem.- Nie mów mi, że masz dość po takim króciutkim numerku?!
–    E-etto...
–    No, chodź.- Wstała, poprawiając spódniczkę, chwyciła mnie za rękę i poprowadziła, całkiem nagiego, na piętro, do swojego pokoju. A tam pchnęła mnie brutalnie na łóżko i wskoczyła na mnie, pochylając się z uśmiechem.- Przygotuj się na chwile pełne wrażeń, kochanie. Przed nami dłuuuuga noc. Dłuższa nawet niż twój...
–    Nie kończ!- pisnąłem, szybko zasłaniając dłonią jej usta.- Okay, rozumiem! Tylko weź prezerwatywy skombinuj!
–    Ah, tak!- zaśmiała się.- No to poczekaj tu na mnie, skarbie! Możesz już obudzić swojego Aominedatora!
–    U-uhum...
    Patrzyłem z lekkim przerażeniem jak w podskokach wybiera z pokoju. Skąd ona brała na to siły?! Nie bolało ją nic?!
    Opadłem ciężko na poduszki, wbijając wzrok w sufit.
    Trzeba się przygotować.



Następnego dnia


–    No i właśnie tego, cholera, nie ogarniam – westchnąłem ciężko.- MIAŁEM SEKS, rozumiecie to? SEKS, kurwa mać! I GO NIE PAMIĘTAM! To było takie dziwne, kiedy  mi o wszystkim opowiedziała, i że byłem taki nieśmiały, a ona napalona, i że robiliśmy to cztery razy pod rząd! Musiałem ponoć o pierwszej w nocy biec po prezerwatywy, bo się skończyły! Czy wy to rozumiecie?- Spojrzałem z bólem w oczach na Akashiego, Kise, Midorime, Kuroko, Murasakibare i Kagamiego. Wszyscy przyglądali mi się w milczeniu.
–    To bardzo ciekawa historia, Aomine-kun.- Pierwszy odezwał się Tetsu.
–    No niby tak, ale...
–    Myślałeś o tym, by zacząć pisać bajki?
    Spojrzałem na niego tępo, przełknąłem ślinę, starając się powstrzymać chęć przywalenia mu.
–    Ale ja mówię o prawdziwych zdarzeniach...- wycedziłem.
–    To jest patologiczna skłonność do kłamania i opowiadania zmyślonych historii, nanodayo – powiedział Midorima, poprawiając swoje okulary na nosie.- Takie coś nazywa się pseudologią, mitomanią lub zespołem Delbrücka.
–    Mogę ci polecić specjalistę, który cię z tego wyleczy, Daiki – dodał Akashi, obserwując mnie uważnie.- Sam również mogę poprowadzić dla ciebie kilka terapii, po przystępnej cenie.
–    NIE JESTEM CHORY PSYCHICZNIE!- wkurzyłem się.
–    W gimnazjum opowiadałeś nam o wymyślonych dziewczynach, Aominecchi...- mruknął Kise, patrząc na mnie z czymś, co było niepokojąco podobne do współczucia.
–    Po co żeś nas tutaj w ogóle ściągał?- westchnął ciężko Kagami.
–    Chyba przesadziliśmy z tą wygraną, Kagami-kun – zmartwił się Kuroko.
–    WYGRALIŚCIE JEDNYM PUNKTEM, KURWA!- No teraz to już się wkurwiłem.- A jebcie się wszyscy na ryj, nienawidzę was! Jak już mam prawdziwą dziewczynę i straciłem NAPRAWDĘ dziewictwo, wy akurat musicie mi w to nie wierzyć! Pierdolcie się, pieprzone prawiczki! Nie chcę was więcej widzieć!
    Z tą pieśnią na ustach wybiegłem z kawiarni, ignorując spojrzenia wszystkich mijanych klientów. Miałem to gdzieś. Zero pomocy od pieprzonych „przyjaciół”, zero wsparcia i pocieszenia, kurde!
    Wytarłem nos rękawem, czując, że mam ochotę się rozpłakać. Pierwszy raz z ukochaną dziewczyną, i go nie pamiętam?! Przecież to najtragiczniejsza rzecz jaka mogła mi się kiedykolwiek przydarzyć!
    Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Otarłem łezki w oczach i sięgnąłem po komórkę.
    Jak się okazało, dostałem sms-a od mojej dziewczyny.

    Kochanie, rozumiem, że jesteś sfrustrowany... Co prawda, nie mogę ci obiecać, że będzie tak, jak wczoraj, ale, jeśli masz ochotę, wpadnij do mnie wieczorem. Myślę, że możemy jeszcze raz mieć swój pierwszy raz. Kocham cię, mój maczo!

    Wziąłem głęboki oddech, w jednej chwili się uspokajając.
    No tak.
    Moje śliczne kochanie wiedziało, jak poprawić mi humor.



15 komentarzy:

  1. *a ja tu od pół godziny odświeżam blog* No! To czytajem :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hu
      huhu
      HUHUHUHU!
      No nie powiem! Zaskoczyłaś mnie! :D
      Jejku~ jak mi żal było Aośa :c Dobrze, że jego dziewczyna jest kochana :3 (i jakże skromna xD)
      Ten pomysł z sake miał tylko jeden minus - zwalenie się ze stołu na ukochaną xD hahaha w tym momencie leżałam ze śmiechu, jak sobie wyobraziłam ten jakże zgrabne sprawdzenie czy grawitacja wciąż działa xD
      Mrrr... Striptiz? Uśmiech mam taki jak ta pośrodku -->http://milkaxd15.deviantart.com/art/Creepypast-heatrs-529763295 :D (demoniczna wersja mnie)
      Co on taki kurna nieśmiały!? xD Nawet cycków nie chciał! o.o To miało być takie pokazanie, że najwięksi twardziele, są najbardziej nieśmiali? c:
      To spotkanie... Te komentarze... Tiahahahaha xD
      "Sam również mogę poprowadzić dla ciebie kilka terapii, po przystępnej cenie." - terapie w stylu z Mody na Uke jak na Kisi? Aoś bierz i nie marudź xD
      Lubię czytać Postać x Czytelnik, ale nie ma to tamto - YAOI FOR EVER <3
      Jak zawsze - Milka jest szczęśliwa :3

      ps. A co do komentarza pod MnU:
      Sama się dziwię z tymi komentarzami xD Jeszcze nikt prócz ciebie i CLD nie skomentował mej wypowiedzi... A tu aż 2 nowe osóbki... To takie kochane ^3^
      Nie przepraszaj ^^ chociaż mój palec trochę ucierpiał, od odświeżania strony co minutę xD (jestem fanem, wiernym fanem czy psychofanem? o.o Ale! I tak mnie znosisz więc jest dobrze :*)
      Dżemgujem bardzo ^^
      I tak *śpiewa* Kiedyś cię znajdę! Znaj-dę cię! Aż w końcu cię zajebie! (Haizakiego oczywiście)
      Tuuuuulam~

      Usuń
    2. Uderzenie w głowę było konieczne, bo Aomine i Czytelniczka zamienili się w ten sposób charakterami :D
      Cieszę się, że się podobało! A Akashi zawsze mi pasował na takiego biznesmena ♥
      Rada jestem, że na moim blogu prowadzone są dyskusje i rozmowy między Czytelniczkami! : D O to przecież chodzi! ^^
      Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
    3. Zamienili się charakterami? To jak w Yamada-kun to 7-nin no Majo :D tylko tam kolo zamieniał się ciałem przez całusa :3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ło kurfa mać, ja pierniczę, ło w dziurkę wsadzane
      Co ja czytam 0.0
      Where is my Aomine? Gdzie mój mudżyn z dżungli, ja się pytam gdzie on w chuju muju jest???
      Zabiłaś mnie, doszczępdnie wypaliłaś resztki mego serca i zdeptałaś wszystkie marzenia...
      Dlaczego, kurczaki, dlaczego ja się pytam? Dlaczego... niewinny Aomine? ;-;-;-;-;-;-;-;-;
      Idę ryczeć
      .
      .
      .
      .

      Ale jakby co to mi się podobało xD Nie no super było.
      Był striptiz, było/nie było gumek
      Zajechało dominą i uległym (BDSM forever xD)
      Od dziś Pokolenie Cudów nazywamy 'Pieprzone Prawiczki' xD

      Nie umiem się po tym podnieść, ani wysłowić. Idę spać, bo mi odbija
      Przypominam, że trochę wypiłam na potrzeby wsparcia CLD w jej śnie
      Jeszcze złamałaś mi serce przez Alex, kurna ALEX
      C'est moi, c'est mon nom ;-;

      Wciąż chora, ale bez x.x,
      Yew S.

      Usuń
  3. Na Czytelnik x Postać nigdy się nie cieszę, i nie wyczekuję tego z utęsknieniem, wybacz mi :(.
    I tym razem też włączałam niechętnie. Niestety mam zasadę czytania wszystkiego co napiszesz ;-;.
    Ale pominęłam opisy sesksów, gomenesai ;-;. Nie zniosłabym tego no ;-;.
    Hentaie. Grr.
    Nie chce mi się nawet komentować :(.
    Jedyną rzeczą która mi się podobała to Aomine tańczący na stole w stylu Damona ;-;. I Akashi proponujący prywatne terapie. #skojarzeniatagbardzo.
    Ale to by było na tyle xD.
    Z tego co pamiętam muszę przecierpieć jeszcze jedno Czytelnik x Postać, a potem moje pikne AoKagaszki, prawda~~? :3.

    Pozdrawiam cieplusio ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to cieszę się, że tak czytasz moje opowiadanka, nawet Czytelnik x Postać, ale jeśli za tym nie przepadasz, to nie powinnaś psuć sobie humorku i czytać ;_;
      Całe szczęście, że póki co wrzucać nie będę, będzie samo gejporno *-* I ewentualnie jakaś parodia bez seksów, no ale tak czy tak MUSZĘ zrobić jakiś motyw yaoi i podteksty, bo bez tego nie da się żyć xDDD
      Niemniej dziękuję bardzo za komentarz ♥

      Usuń
  4. Łohooo... HELOŁ
    :3
    Pierwszy raz to on i tak przeżył z Kagamiśkiem (że przegrana meczu, ale widzę co tu sugerujesz :3) więc się nie gniewam, że z dziewczyną po pijaku :3
    Też nie przepadam za postac x czytelnik, ale hej! to AOMINE, pisane z perspektywy AOMINE pisane przez YUUKI
    "Przytul mnie, kurde..." Awww, to już było takoe kochane i w ogóle i cieszę się że Mine taki niewinny wstydzioszek :3 Tym bardziej że to pod wpływem, niezły aktorzyna z tego niby-maczo. Żartuję... Jest super-maczo, jest przystojny i pociągający :3 jest mega po prostu (mimo że rozmiar się nie liczy xD)
    "Zdobyłem piękną, sympatyczną, miłą dziewczynę. Choć najlepsze i tak były jej cycki." I wszystko zepsułeś, Łosiomine -.- Żartuję! (ale ja dziś zabawna jestem) właśnie za to cię kocham!! Za bycie zboczeńcem! Tak! Zaraz...
    Faaaajne było... W sumie to wolę Kagamisia od Aomisia, ale! W tym opowiadaniu był fajny pomysł i taniec ze striptizem :3 więc było świetniejsze. Nie obrażaj się, Tygrysie, to po prostu dlatego że Yuuki ma dziką potrzebę dzikich seksów z dzikim Tygrysem, a tu przerywa w połowie -.- Już sama nie wiem co wolę -.- Ale chyba było w sam raz, nie mam niesmaku hentaiowego i nawet seksy były fajne :D
    O Akaszu to już nie będę wspominać, niech idzie na terapię. W MnU ma niezły gabinet :3
    Tulę mocno i przesyłam całusy!
    ~Psychofanka

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, powiem szczerze. Osobiście UWIELBIAM czytelnik x postać. Do tego uwielbiam Aomine. Mimo tego pierwsza część z tym uroczym i zawstydzonym Aomisiem podobała mi się o wiele bardziej... Tutaj początek był świetny, ale te seksy mi wszystko zepsuły, no!! ;-;
    Niemniej, życzę weny :)
    Ever

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasna sprawa, rozumiem ^^ Cieszę się, że wyraziłaś własną opinię :D No, koniec końców na moim blogu znajduje się w 85% porno, więc... nic nie poradzę xD ( choć z Kiyoshim idzie mi coś opornie, nie wyobrażam go sobie w łóżku z dziewczyną xD ).
      W każdym razie, seksów już nie cofnę, ale fajnie, że wcześniej Ci się podobało! ^^
      Pozdrawiam cieplusio ♥ ^^

      Usuń
    2. No ale Yuuki jakie to wyzwanie dla autora będzie jak napiszesz w trzecim akcie czytelnik x postać seksy z Kiyoshim, walka z własnymi ograniczeniami i mam nadzieję, że zwyciężysz xD A co do Ahomine to biedactwo, żeby on nie pamiętał swoich seksów. I chyba za późno czytałam ale dopóki nie zajrzałam do komentarzy nie ogarnęłam, że po zderzeniu zamienili się zachowaniem XD Co prawda zastanawiałam się co się zadziało, że Łosiomine był taki ciapowaty i bekowy a ta dziewczyna taka no taka XD Podobało mi się ale teraz czekam na mojego męża, nie wierzę, że to już za dwa dni :D Oby opko było o północy, ale nie nalegam, bo matura. No właśnie powodzenia jutro! Łatwego tematu :)

      Usuń
  6. Nie została mi ani jedna kropla krwi, leże i jęczę na podłodze, czuję że umieram. xD Jeśli tak wygląda niebo, to ja chcę tam dotrzeć jak najszybciej :D Co rano i co noc dziękuję Bogu że stworzył tak cudowną i niesamowicie utalentowaną osobę jak Pani i cały czas jestem w głębokim podziwianiu Pani twórczości która jest tak niepojęcie wspaniała i idealna iż w moim zasobie słów brakuje epitetów by wyrazić wszystkie uczucia jakich doznaje czytając Pani dzieła. :D Dziękuję serdecznie za uwagę i życzę dalszych oraz owocnych biznesów z Pani najczcigodniejszym talentem :D ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A-Ale gdzie tam zaraz "P-pani" (/)////(\)
      Bardzo dziękuję za komentarz i opinię, a przede wszystkim za tyle cudnych komplementów (/)////(\) Jeszcze takich nie dostałam, więc podwójnie mi miło! ;_; Mam nadzieję, że od czasu do czasu skomentujesz także inne opowiadania i podzielisz się ze mną swoją opinią, a może dasz również jakieś wskazówki ( w końcu Yuuki ciągle się uczy ;_; ).
      Raz jeszcze dziękuję! ^^
      Pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
    2. Ależ oczywiście że Pani, jako wyrażenie mojego jakże wielkiego do Pani szacunku ;D Miałam ogromne zamiary skomentowania Mody na Uke lecz po przeczytaniu wszystkich opowiadań z wielmożnymi AoKise oraz tego powyższego dzieła, po prostu odleciałam w inny wymiar i prędko z niego nie powrócę więc zabrakło mi słów na napisanie komentarza za co bardzo przepraszam, ale to wszystko przez Ciebie, bo nie mogę otrząsnąć z euforii jaka mi towarzyszy wchodząc na tego bloga ;D Uważam iż Yuuki niczego uczyć się nie musi, bowiem Yuuki sen-sei jest mistrzem i w związku z tym składam pokłony i padam na kolana :3 Za pozdrowienia dziękuję, aczkolwiek cieplutkie tylko pogorszą moją sytuację gdyż po długich godzinach spędzonych na tym oto wspaniałym blogu jest mi tak gorąco, że chyba zaraz spłonę *_* Również pozdrawiam i kłaniam się nisko <3 ;*

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń