Egzorcyzmy Aomine Daikiego


Egzorcyzmy Aomine Daikiego



Pora zjaw i demonów już nastała. Księżyc świecił jasno na tle ciemnego nieba, raz po
raz chowając się za chmurami i znów wyglądając zza nich, jakby chciał zrobić ludziom swoje mroczne „akuku”.
Ksiądz Akashi zmierzył go spojrzeniem, a następnie skierował wzrok na ponury dom
stojący na niewielkim wzgórzu. Ogromne bezlistne drzewo rosło tuż obok, wyciągając nad nim swoje ogromne szpony. W okolicy nie było żadnych innych domów: jedynie puste, martwe pola i bagna.
            Gdzieś z daleka rozległo się głośne wycie wilka. Ksiądz Akashi poprawił swoją sutannę i ruszył szybkim krokiem w stronę ciemnej sylwetki domu. Nie mógł marnować czasu. Im bardziej przedłużał wizytę, tym gorzej mogło się to skończyć dla tego dziecka...
            Puk puk puk – szybkie ruchy nadgarstkiem, palec wskazujący uderzający rytmicznie o drzwi. Po chwili dało się słyszeć skrzypienie schodów i szybkie kroki.
-         Ah, ksiądz Akashi! - wyszeptał zatroskany blondwłosy mężczyzna, który mu otworzył.- Dzięki Ci, Boże!
-         Jeszcze nic nie zrobiłem – powiedział chłodno Akashi, skinąwszy mu głową. Przekroczył próg domu, rozglądając się wokół okiem eksperta.
Nędzne umeblowanie. Nędzne obrazy. Nędzne dywany, podłogi, ściany i sufit.
Bida z nędzą.
-         Gdzie jest to dziecko?- zapytał Akashi, od razu przechodząc do sedna sprawy.
-         W swoim pokoju...- Blondyn opatulił się swetrem, który na sobie miał i wytarł nos w chusteczkę.- Proszę księdza, to, co się z nim dzieje, jest naprawdę straszne...Musieliśmy po księdza zadzwonić.
-         Sprawa jest zrozumiała.- Seijurou skinął głową.- Proszę mnie do niego zaprowadzić. Czy oprócz was ktoś jeszcze jest w domu?
-         Tak, jest tata i mój brat Midorimacchi. Czuwają przy nim...- Mężczyzna znów pociągnął nosem.
-         Rozumiem.
Weszli po skrzypiących schodach na górę. Po kilku stopniach można już było usłyszeć
szaleńcze, mrożące krew w żyłach wrzaski.
-         Jego stan musi być poważny...- wymamrotał Akashi, a kiedy stanęli przed drzwiami pokoju, z którego dochodziły krzyki, zwrócił się głośno do blondyna:- Proszę przygotować miskę gorącej wody i ręczniki.
-         Yyy...dobrze...
-         Niech się pan pospieszy, pacjent prawdopodobnie zaraz...- Akashi otworzył drzwi i wszedł do pokoju, w którym lewitowały tysiące kartek wyrwanych z erotycznych czasopism.- ...będzie rodzić?
-         Rodzić?- Stojący obok drzwi wysoki mężczyzna o zielonych włosach poprawił okulary na swoim nosie i zmierzył spojrzeniem księdza.- On jest opętany, nanodayo.
-         Opętany?- powtórzył Akashi, prostując się.- Cholera...znowu pomyliłem zlecenia...
-         Cycki! Cycki! Dajcie mi cycki!- Rozległ się wrzask przywiązanego do łóżka ciemnoskórego chłopaka o granatowych włosach.
Akashi zmarszczył brwi i spojrzał pytająco na zielonowłosego. Ten tylko westchnął
cierpiętniczo i wzruszył ramionami.
Ciemnoskóry z kolei spojrzał dzikim wzrokiem na księdza Akashiego i uśmiechnął się
szyderczo.
-         !@#$%^* stąd!- wrzasnął.- Nie masz cycków! Jesteś niczym!
Seijurou przełknął powoli ślinę, zaciskając pięści.
-         Będę potrzebował pomocy – wycedził.- Nie chcemy tu przecież trupów.
-         Spokojnie, przywiązaliśmy go bardzo mocno, nie rzuci się na księdza – zapewnił siedzący na krześle pod oknem przystojny mężczyzna, wpatrujący się ze znudzeniem w leżącego na łóżku chłopaka.
-         Nie miałem na myśli siebie – rzucił Akashi, ściągając z siebie sutannę, a następnie pasek od spodni.
Zielonowłosy okularnik natychmiast spłonął rumieńcem i oderwał się od ściany,
wymachując nerwowo rękoma.
-         W-współż-życie w tych o-okolicznościach jest absolutnie z-zabronione, nanodayo!- powiedział.
-         Co pan mi sugeruje?- ksiądz Akashi spojrzał na niego morderczo, sprawdzając napiętość paska.- To do obrony własnej, zapewniam.
-         Akurat...- mruknął facet pod oknem.- Spoko, sam mam ochotę mu wpierdzielić...
-         Cz-czy powinienem zawiadomić eksperta?- zapytał zaniepokojony blondyn, zerkając to na ciemnoskórego, to na księdza.
-         Spokojnie, sam sobie z tym poradzę – rzekł Akashi.- W porównaniu z moją specjalnością – czyli odbieraniem porodów mężczyzn – egzorcyzmy są dziecinnie łatwe.
Wszyscy obecni w pokoju spojrzeli z powątpieniem po sobie, jednak żaden nie śmiał się
odezwać. Tymczasem ksiądz Akashi był już gotowy do pracy. Stanął przy łóżku, przewieszając przez oparcie pasek do spodni i spojrzał na gapiącego się na niego ciemnoskórego.
-         Jak masz na imię?- zapytał.
-         Cycek – warknął w odpowiedzi.
-         Aominecchi, wyrażaj się przy księdzu...- mruknął blondyn z wyrzutem.- Ma na imię Daiki! Aomine Daiki.
-         Od jak dawna...przebywa w tym stanie?
-         Odkąd podarliśmy jego porno gazetki – odparł facet pod oknem.
-         Czy to te?- zapytał Akashi, wskazując ruchem dłoni na lewitujące kartki. Koleś pokiwał w milczeniu głową.
-         Wtedy oszalał – mówił dalej.- Zaczął wrzeszczeć, że skoro nie akceptujemy jego gazet, to dorobi sobie cycki, i na górze i na dole. Wolę nie wiedzieć, zamiast czego będzie miał na dole cycki...
-         Ja również...- mruknął Akashi, krzywiąc się.
-         W każdym bądź razie, wszędzie zaczął rysować cycki, więc go związaliśmy. A potem zaczął mówić w dziwnym języku...
-         Dziwnym języku?
-         Cycki, boobsy, cyce, dydle, balony, pompony, melony!- krzyknął Aomine w bardzo szybkim tempie, tak, że ledwie można go było zrozumieć.
-         No właśnie w tym – powiedział facet spod okna.- Zmartwiliśmy się trochę, no i chciałem go przetrzepać, ale Kise mi nie pozwolił – wskazał ruchem głowy na blondyna, wciąż stojącego przy drzwiach.- Chciał zadzwonić po egzorcystę.
-         Słusznie.- Akashi skinął głową.- Kto jest ojcem dziecka?
-         Ja – westchnął facet pod oknem.- Nijimura Shuuzou, do usług.
-         Gdzie jest matka dziecka?
-         Sho-chan wyszła zapalić, bo ją trochę roznosiło, jak na niego patrzyła – mruknął.
-         Oddajcie mi...cycki – jęknął nagle Daiki, wyginając się mocno na łóżku.- Oddajcie mi...moje cycki!
-         Aominecchi, ale ty nigdy nie miałeś piersi – mruknął płaczliwie Kise.- Te gazety cię niszczyły! Musieliśmy coś zro...- Nagle na twarzy blondyna trzasnęła głośno jedna z latających stron. Zaraz po niej wylądowało na nim kilka kolejnych.
-         Dla własnego bezpieczeństwa, niech państwo opuszczą ten pokój.- Akashi wyciągnął zza koszulki wisiorek zakończony nożyczkami. Rozwarł je, chwycił jedno ostrze w dłonie i, ściskając, uniósł lekko do góry. Ucałował uchwyt, a następnie spojrzał przez niego na Aomine.
-         Lada moment nadejdzie twój kres, siło nieczysta – wyszeptał.
-         Masz małego.- To zabrzmiało bardziej jak zwykłe stwierdzenie, niż obelga.
Dłonie Akashiego zatrzęsły się nieznacznie.
-         W imię noża, miecza, siekiery i piły – powiedział, sunąc w powietrzu nożyczkami w cztery strony świata.- Nakazuję ci, demonie, opuść to murzyńskie ciało.
-         SAM JESTEŚ MURZYN, PŁASKA DECHO!- wrzasnął Aomine.- TAKI Z CIEBIE KSIĄDZ JAK ZE MNIE PTASIE MLECZKO! MASZ TAK MAŁEGO PENISA, ŻE MUSISZ WYCIĄGAĆ GO PINCETĄ ! HAHAHA !
Stojący pod ścianą zielonowłosy najwyraźniej zaczął krztusić się własną śliną. Blondyn,
nazwany wcześniej Kise, zatkał dłonią usta, a Nijimura odkaszlnął, by zamaskować parsknięcie.
-         Doigrałeś się...- szepnął Akashi.- Już ja wyciągnę z ciebie tego demona!
Rzucił się na niego nagle, chwytając za kołnierz koszulki i zaczął mocno nim potrząsać.
Aomine chyba próbował się bronić, ponieważ wirujące wokół nich kartki drgały w powietrzu w kierunku Akashiego, jednak żadna nie była w stanie go uderzyć.
Nijimura wstał z krzesła i podszedł do Kise i Midorimy.
-         Który z nich jest w końcu opętany, bo ja już nie wiem?- zapytał.
-         Ja też nie – westchnął Kise.- Pójdę...zadzwonić po specjalistę.
-         M-musimy ich chyba powstrzymać, nanodayo – bąknął Midorima, poprawiając okulary na nosie.
-         Hmm...- Nijimura rzucił okiem na walczącą na łóżku parkę: potrząsającego ciemnoskórym Akashiego i wierzgającego dziko Aomine.- Ah, zostawmy ich, poszaleją, zmęczą się i samo im przejdzie.
Midorima przełknął głośno ślinę, ale posłuchał swojego ojca i wraz z nim opuścił pokój.
Godzinę później ksiądz Akashi wyszedł z pokoju w towarzystwie Aomine – oboje byli
całkowicie normalni i spokojni. Nijimura, Kise i Midorima, którzy siedzieli w kuchni, patrzyli na nich w milczeniu.
Seijurou otwarł usta wierzchem dłoni, a Aomine odchrząknął cicho.
-         Będę się zbierał – powiedział Akashi.
-         Odprowadzę księdza – mruknął niewyraźnie Daiki.
-         Yyy...Aominecchi, a co z cyckami? – zapytał niepewnie Kise.
-         Walić cycki! Cycki są do kitu, nie znoszę ich!
To mówiąc, wyszedł za delikatnie uśmiechającym się Akashim.
A pozostała trójka wciąż siedziała na swoich miejscach, niczym skamieniałe posągi.
-         Kise – westchnął w końcu Nijimura.- Dzwoń po egzorcystę. Teraz to już NA PEWNO coś go opętało.

12 komentarzy:

  1. Jedno określenie : "Ksiądz Akashi" leżę na ziemi wijąc się w napadzie śmiechu , do tego dochodzi dobicie a mianowicie utarczki słowne pomiędzy egzorcystą a opętanym xD . Poprawiłaś mi tym opowiadaniem dzień ! Dziękuje~

    OdpowiedzUsuń
  2. " Teraz to już NA PEWNO coś go opętało." xD. To zdanie ; kocham cię <333 ~monte

    OdpowiedzUsuń
  3. Za każdym razem, kiedy czytałam "ksiądz Akashi" parskałam śmiechem i turlałam się po łóżku... Tak, jestem normalna XDD Zniszczyłaś mnie tym opkiem i bardzo ci za to dziękuję xD
    Przesyłam wenę! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje zycie juz nigdy nie bedzie takie jak wczesniej.... Po prostu swietne! A ksiadz Akashi rozwala system! Weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno wielkie slowo: Pierdolłam XD
    Ksoadz Akashi za kazdym razem sprawial, ze dostawalam mapadu smiechu, a juz ostatnie zdanie sprawilo, ze nie wytrzymalam i tarzalam sie po lozku ze smiechu.
    Rozwalilas mnie tym na czynniki pierwsze XD Moj mozg zostal rozjebany XD
    Wenki przesylam.

    Twoja, jakze opetana smiechem, czytelniczka
    Yue Hoshi-Negai

    OdpowiedzUsuń
  6. Akashi, sutanna, ksiądz, odbieranie porodów mężczyzn, cycki.
    NIE MASZ CYCKÓW JESTEŚ NIKIM.
    Dobra *wdech i wdech. Wydech i wdech. Cycki i peniski i wdech*
    Akashi ksiądz... To brzmi komicznie, ale jak pięknie!

    ,,- Lada moment nadejdzie twój kres, siło nieczysta – wyszeptał.
    - Masz małego.- To zabrzmiało bardziej jak zwykłe stwierdzenie, niż obelga.
    Dłonie Akashiego zatrzęsły się nieznacznie.
    - W imię noża, miecza, siekiery i piły – powiedział, sunąc w powietrzu nożyczkami w cztery strony świata.- Nakazuję ci, demonie, opuść to murzyńskie ciało.
    - SAM JESTEŚ MURZYN, PŁASKA DECHO!- wrzasnął Aomine.- TAKI Z CIEBIE KSIĄDZ JAK ZE MNIE PTASIE MLECZKO! MASZ TAK MAŁEGO PENISA, ŻE MUSISZ WYCIĄGAĆ GO PINCETĄ ! HAHAHA !''

    ,,- Który z nich jest w końcu opętany, bo ja już nie wiem?- zapytał.
    - Ja też nie – westchnął Kise.- Pójdę...zadzwonić po specjalistę.
    - M-musimy ich chyba powstrzymać, nanodayo – bąknął Midorima, poprawiając okulary na nosie.
    - Hmm...- Nijimura rzucił okiem na walczącą na łóżku parkę: potrząsającego ciemnoskórym Akashiego i wierzgającego dziko Aomine.- Ah, zostawmy ich, poszaleją, zmęczą się i samo im przejdzie.''

    ,,Seijurou otwarł usta wierzchem dłoni, a Aomine odchrząknął cicho.
    - Będę się zbierał – powiedział Akashi.
    - Odprowadzę księdza – mruknął niewyraźnie Daiki.
    - Yyy...Aominecchi, a co z cyckami? – zapytał niepewnie Kise.
    - Walić cycki! Cycki są do kitu, nie znoszę ich!
    To mówiąc, wyszedł za delikatnie uśmiechającym się Akashim.
    A pozostała trójka wciąż siedziała na swoich miejscach, niczym skamieniałe posągi.
    - Kise – westchnął w końcu Nijimura.- Dzwoń po egzorcystę. Teraz to już NA PEWNO coś go opętało. ''


    Omal się nie udusiłam swoim śmiechem! Boże przenajdroższy! CUDNE.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem w skrócie i na temat: Droga Autorko, powiadomiłam już odpowiednie służby i agencje by Twoja ponadprzeciętnie niesamowita twórczość została w należyty sposób wynagrodzona. Mam nadzieję, iż persony te dogłębnie rozpatrzą Twój czcigodny talent i pomogą Ci się wzbić na wysokie szczeble Twej kariery pisarskiej przy czym oczywiście będziesz znana na całym świecie, wszechświecie oraz odległych galaktykach a co za tym rzecz jasna idzie, zbijesz niemałej wielkości profity w postaci grubych dolarów. Streszczając się nadmienię tylko skromnie iż przed, w trakcie i po przeczytaniu tegoż powyższego prze arcy świetnego utworu, mój śmiech był tak donośny iż pod mój dom zjechało się całe moje miasto wraz z asortymentem medyków z pobliskiego ośrodka psychiatrycznego oraz policja, straż pożarna i dwudziestu pięciu kapłanów z pobliskich parafii w razie ewentualnego opętania. Nie przedłużając już bardziej, pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rajuśku! Żem się przestraszyła na początku czytania tego komentarza xDDD Tak czytam, czytam, i mówię CO, O CO CHODZI, CO JA ZROBIŁAM, UCIEKAM Z KRAJU XD
      Bardzo się cieszę, że Ci się tak opowiadanko spodobało! :D Obecnie już weny na takie parodie nie mam, ale cieszę się, że cały czas ktoś czyta stare :D
      Ja również pozdrawiam, i to bardzo cieplusio! ♥

      Usuń
  8. Akasz przekonał magicznie Aomińca, że kutas lepszy od cycków. Hehe. Moje domysły.

    Opowiadanko ciekawe, ale nie wyobrażam sobie Akashiego jako księdza. Chyba że wyganiającego duchy za pomocą nożyczek. Tak. Jak najbardziej.

    Kise, Midorima i Nijmura pod jednym dachem? Nie bardzo to widzę...

    Wrzeszczący Daiki... po co niszczyliście jego magazyny z cyckami? To jest jego przeznaczenie! Niszczycie jego marzenia!

    A tak ogółem: ciekawe, zabawne i fajne. Możesz coś w tym stylu jeszcze napisać.

    Weny życzę i pozdrawiam.

    PS W końcu coś skomentowałam i się ujawniłam! Nie przepadam pisać komentarzy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Taa a tak na prawde te latające kartki to Tetsu xD jebłam przy tym opciu, po prostu jebłam. Śmiałam się jak nigdy. Więcej takich códeniek!
    W imię noża, miecza, siekiery i piły!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten uczuć, kiedy po killu latach wracam do twoich horrorów i śmieszą tak samo jak za pierwszym razem ❤

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń