Po raz
kolejny budzę się przy twoim boku. Leżysz odwrócony do mnie plecami, niemalże
na skraju łóżka. Twoja delikatna, biała skóra przyciąga moje spojrzenie. Sięgam
dłonią i przesuwam powoli palcami po twoim kręgosłupie. Wzdrygasz się,
wyginając się w drugą stronę. Uśmiecham się lekko. Twoja reakcja jest taka dla
ciebie typowa... .
Nie lubisz,
kiedy cię dotykam, prawda? Wiem o tym, ale nie mam zamiaru zaprzestać tego.
Przybliżam się do ciebie i obejmuję ostrożnie. Drżysz lekko, ale szybko się
uspokajasz. Nie ukrywasz tego, że nie śpisz, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że
niczego przede mną nie ukryjesz.
Jestem tym,
który zna cię najlepiej. Tym, który odkrył w tobie niewielki zalążek talentu.
Tym, który pokierował cię w odpowiednim kierunku. Jestem tym, dzięki któremu
zawdzięczasz to, że jesteś w pierwszym składzie. Że grasz w meczach.
Przez
chwilę leżę spokojnie, przesuwając powoli dłonią po twoim brzuchu i klatce
piersiowej. Oddychasz spokojnie, bo już się do tego przyzwyczaiłeś. Nie starasz
się już mnie powstrzymać, oddajesz się temu bez żadnych sprzeciwów. Nie
uciekasz, nie szarpiesz się, nie robisz żadnych gwałtownych ruchów. Przymykasz
oczy. Nie wiem, o czym myślisz, ale na pewno nie starasz się myśleć o tym, co
właśnie robię.
Całuję
delikatnie twoje ramię, dłonią chwytam twój sztywniejący członek i delikatnie
przesuwam nią po nim. Podkulasz lekko nogi i stękasz cicho, zamykając oczy i
marszcząc brwi.
Nie masz
pojęcia, jak pięknie teraz wyglądasz, Tetsuya...
Obracam cię
na plecy i, nie przerywając ruchów dłoni, całuję cię delikatnie w usta. Jęczysz
cicho, otwierając oczy, w których błyszczą łzy. Wiem, że jesteś zmęczony, ale
mnie to nie przeszkadza w tym, by powtórzyć to, co robiliśmy tej nocy.
Wsuwam
język do twoich ust i szukam nim twojego. Jest miękki i mokry, uwielbiam go.
Jesteś taki niedoświadczony, ale jednak potrafisz mi sprawić nim przyjemność,
choć robisz to niechętnie.
Wolałbyś
pograć w kosza z Aomine, prawda?
Przygryzam
twoją wargę delikatnie. Choć moje myśli zaczynają irytować mnie na tyle, że mam
ochotę wyżyć się na tobie. Powstrzymuję się jednak. Chcę poddać się tej chwili,
kiedy mogę wziąć cię w objęcia, chwili, podczas której należysz tylko do mnie.
Jesteś mój,
Tetsuya.
Zaciskam
dłoń na twoich jądrach. Krzyczysz cicho, odrywając usta od moich i patrząc
szeroko otwartymi oczami w sufit. Zabolało cię? Wybacz. Wytrzymaj jeszcze
trochę.
Ukrywam
twarz w zagłębieniu twojej szyi i zamykam oczy. Twój członek jest już na skraju
wytrzymania.
Podnoszę
się lekko, zmuszając się do przybrania pozycji ,,na pieska’’. Robisz to bez
żadnych sprzeciwów, jesteś posłuszny, bo wiesz, że jeśli się nie zgodzisz,
jeśli się zbuntujesz, to źle się to dla ciebie skończy.
Ukrywasz
twarz w poduszce, kiedy siadam za tobą i przesuwam językiem po twoim niewielkim
otworze, który zdaje się pulsować. Wsuwam w niego język, a ty zaciskasz ścianki
odbytu.
-
Nie rób tego - mruczę.- Rozluźnij się.
Czekam jeszcze chwilę, dopóki się
nie uspokajasz. Już się rozluźniłeś, znów więc
wsuwam w ciebie język i poruszam nim delikatnie. Nie
cierpisz tego, jesteś wtedy tak bardzo zawstydzony, ledwie możesz oddychać.
To mój mały sposób na znęcanie
się nad tobą.
W końcu wyciągam język,
pozostawiając w tobie sporą ilość swojej śliny. Wsuwam palec
prawej dłoni w twój odbyt, robię to powoli, żebyś mógł się
szybko przyzwyczaić. Poruszam nim powoli, póki nie stwierdzę, że mogę włożyć
następny. I jeszcze jeden.
Po kilku minutach wyciągam
wszystkie, jeszcze raz wsuwam język, by jeszcze bardziej
naślinić twoje wnętrze, klękam przed tobą i przysuwam
swojego penisa do twojego odbytu.
Słyszę jak cicho jęczysz i
sapiesz, twoja klatka unosi się szybko, jak po biegu, twarz jest
cała zarumieniona, a oczy błyszczą intensywnie. Zaciskasz
ścianki odbytu.
-
Rozluźnij się, Tetsuya - rozkazuję.- Inaczej się nie
zmieszczę.
Przełykasz ślinę, zaczynasz się
trząść. Zaciskasz zęby, próbujesz powstrzymać łzy. Muszę
czekać pieprzoną minutę, aż w końcu uspokajasz się na tyle,
bym mógł w ciebie wejść.
Nie lubię czekać. Przecież wiesz
o tym.
Wchodzę w ciebie dość brutalnie,
słyszę twój nagły krzyk, czuję, jakbyś zgniatał mnie
tam w środku. Klepię cię w pośladek, trochę wkurzony.
-
Uspokój się - mówię.
Wiem, że się starasz. Wiem, że to
dla ciebie ciężkie. Ale dajesz sobie radę, jak zawsze. Uspokajasz się na tyle,
bym mógł zacząć się w tobie poruszać. W środku jesteś wilgotny,
śliski i ciasny, takiego cię uwielbiam.
Poruszam się w tobie nie tak
szybko jakbym chciał, ale i nie na tyle wolno, bym miał na
to narzekać. Jesteś spokojny, znosisz każdy mój ruch.
I nagle robisz coś, czego nigdy
bym się nie spodziewał.
Chwytasz swojego penisa i
zaczynasz się masturbować.
Tetsuya...czy to zaczęło sprawiać
ci przyjemność?
A ja tego nie zauważyłem?
Do tej pory jedyne, co
dostrzegałem, to twoją niechęć do uprawiania ze mną seksu. Z
początku uciekałeś, płakałeś, błagałeś, bym tego nie robił.
Potem po prostu się poddawałeś, leżąc jak trup. To nie trwało długo, bo powiedziałem
ci, że mnie to nie zadowala. Zacząłeś się starać.
Czy teraz zależy ci na tym?
Niee...nie sądzę. Z pewnością
zwyczajnie chcesz to szybko skończyć, a ból, jaki sprawia
ci nie spuszczanie się już od jakiegoś czasu, zaczyna być
nieznośny.
Zaczynasz dochodzić. Czuję to, bo
twoje wnętrze pulsuje coraz mocniej i mocniej, co
jakiś czas zaciskają się ścianki twojego odbytu. Ja również
jestem na skraju wytrzymania.
W końcu tryskasz na moją pościel,
ja dochodzę zaraz po tobie, wypełniając cię swoją
spermą. Teraz jesteś tak ciasny, że niemalże nie mogę w
ogóle się poruszyć. Boli cię to, wiem o tym, ale mimo to nie mówisz ani słowa.
Wychodzę z ciebie, a ty opadasz bezwładnie na łóżko, dysząc ciężko.
Oboje jesteśmy spełnieni. Kładę
się obok ciebie i znów cię obejmuję. Przesuwam dłonią
po twoich włosach i uśmiecham się delikatnie. Odwracasz
głowę w moją stronę. Widzę, że przestałeś płakać. Patrzysz teraz na mnie tymi
swoimi wielkimi, niebieskimi oczami.
-
Akashi-kun...-szepczesz cicho, przymykając powieki.
-
O co chodzi?
-
Proszę...- mruczysz sennie.- Zaczekaj...aż się obudzę.
Pierwszy raz słyszę takie słowa z
twoich ust. Kiedy zasypiasz, znów uśmiecham się sam
do siebie, niemalże zwycięsko.
Poczekam, Tetsuya.
wow... nie wiem co powiedzieć...
OdpowiedzUsuńOO.. Jakie to było słodkie.
OdpowiedzUsuńKuroko jest twój, więc nie musisz sie martwić, Akashi. On Cię uwielbia.
Cudowne. °·°