KiAo - Łasuch

KiAo
w serii "Po prostu porno"

Łasuch

 
    Jak nazywało się to uczucie... to takie, no... Coś na „sko”. Skondensowany? Nie, to chyba do mleka. Skorumpowany? Nie, to brzmi jakoś tak Haizakowo. Skompromitowany? Też nie, chociaż akurat do tego to mnie Tetsu często doprowadza... Cholera jasna, jak to szło, no?!
    Ach! Już wiem! Skonfundowany! Tak, właśnie! Czułem się w tym momencie bardzo skonfundowany. Może jeśli powiem to głośno, to jakoś mi to minie?
    Tyle że...
–    Uhm...- zacząłem niepewnie, rumieniąc się jak cnotka i przylegając całymi plecami do ściany.- Ki... Kise?
–    Mmm?- Blondyn oderwał usta od mojego dekoltu, do którego dopiero co dorwał się jak rekin, i spojrzał na mnie tymi swoimi stanowczo zbyt ładnymi oczętami.- Coś nie tak, Aominecchi?
–    Yyy... nie no, nie do końca...- Jasne, że COŚ JEST NIE TAK, kurwa! Zaliczaliśmy właśnie przynajmniej pięć wykroczeń: Kise rozbiera mnie, żeby mnie molestować seksualnie, przy czym znajdujemy się w szkole, przy czym on nawet nie jest w swojej, tylko w mojej, przy czym obaj jesteśmy chłopakami, przy czym obaj jesteśmy niepełnoletni!!!
    A tak właściwie... pal licho to wszystko, ale dlaczego Kise jest bardziej napalony ode mnie?! Czy nie powinno być odwrotnie?! Ja myślałem, że on jest niewinny, że będzie się wstrzymywał, uciekał od pieszczot i rumienił uroczo, gdy go będę dotykał...
    Tymczasem to on zawsze insynuuje zbliżenia i dobiera się do mnie, jak go najdzie ochota! GDZIE JEST MOJA SŁODKA KISIA, W KTÓREJ SIĘ ZABUJAŁEM?!
–    Nie martw się, Aominecchi, sam mówiłeś, że nikt tu nie przychodzi – zamruczał Ryouta, odpinając guziki mojej białej koszuli i odsuwając jej poły na boki. Wpatrywałem się w niego, czerwony na twarzy, kiedy przesuwał dłońmi po mojej nagiej klatce piersiowej, palcami drażniąc sterczące sutki.
    W życiu nie miałem sterczących sutków, ale odkąd zacząłem robić z Kise te wszystkie niegrzeczne rzeczy, suty sterczały mi praktycznie bez przerwy. Nie no, ja rozumiem, podniecenie i w ogóle, ale dlaczego to odbywało się właśnie  w taki sposób?! Kiedy zacząłem być z Ryoutą, planowałem powoli rozkręcać się, tu go całować, tam go całować, potem dotykać go tu i tam, lizać, doprowadzać do zawstydzenia...
    Ale wychodziło na to, że to ja odgrywałem rolę cnotliwej strony, która reagowała westchnieniami i jękami na najmniejszy dotyk.
    Kise przysunął się do mnie i pocałował mnie, wsuwając język do moich ust. Jęknąłem cicho, zwłaszcza, że wariat jednocześnie zaczął rozpinać moje spodnie i po chwili poczułem, że wsuwa dłoń do moich bokserek, by następnie ścisnąć mojego penisa. Zaczął powoli poruszać dłonią wzdłuż niego, przyciskając go jeszcze do swojego nabrzmiałego krocza.
    Cholera, jeśli ktoś tu wejdzie... a, co tam! Najwyżej oskarżę go o gwałt, niech to on się martwi o swoją reputację i przyszłość! JA TU JESTEM OFIARĄ!
–    Mmm!- wydusiłem, marszcząc lekko brwi i obejmując go niepewnie. O tej porze korytarz na ostatnim piętrze był ostatnim miejscem, do którego by ktoś przyszedł, ale jeśli będziemy za głośno... no, a raczej jeśli JA będę za głośno, to kiepsko to widzę.- Kise... zróbmy to w domu...
–    Nie chcę czekać, Aominecchi – westchnął Ryouta, patrząc na mnie tak, jak tylko gwiazda porno potrafi najlepiej. Moje serce momentalnie eksplodowało mi w cycku.- Chcę to zrobić teraz.
    Chciałem coś powiedzieć, jakoś przekonać go, byśmy odłożyli to i przenieśli się w bezpieczniejsze miejsce, no ale kiedy Ryouta klęknął, to wiedziałem już, co się stanie. I, niech to szlak, ale w takich chwilach zawsze miękłem.
    Znaczy, no... właściwie to twardniałem, ale wiadomo, o co chodzi. Po prostu nie mogłem już mu odmówić, no!
    Kise odsunął materiał moich bokserek i naszym oczom ukazał się mój sztywny członek. Ryouta wziął go do dłoni sprawnym ruchem, zaczął przesuwać ręką w górę i w dół (czy też w przód i w tył, jak kto woli), bawiąc się przy tym jego napletkiem. Zagryzłem mocno wargę, starając się nie pisnąć, ani nie wydać z siebie żadnego innego podejrzanego dźwięku, który mógłby sprowadzić tutaj kogoś niewskazanego.
    Serio, w naszym związku coś było mocno nie tak! Byłem zdrowym siedemnastolatkiem, przeważnie napalonym na cycki, z jednym jedynym wyjątkiem, jakim był Kise. Co się dziwić, ta mała cholera była zbyt przystojna, poza tym uwielbiała mnie, a ja... no, przyznaję, ostatnimi czasy stałem się dosyć łasy na komplementy, zwłaszcza po przegranej z Seirin. Po prostu Kise, zwłaszcza, że on sam przegrał z Tetsu i Bakagamim, najlepiej mnie rozumiał, a do tego...
    Na... najlepiej pocieszał...
    Wpatrywałem się w niego teraz, cały czerwony na twarzy i uszach, kiedy brał do ust mojego członka. Kiedy pierwszy raz to robił, owszem, był dość nieśmiały i bardzo ostrożny; bał się, że mnie ugryzie, albo że zakrztusi się moją spermą. Ale gdy już nabrał wprawy, robił przy tym taką... taką...
    Zagapiłem się na jego twarz i spojrzenie, które posyłał mi znad swoich długich rzęs.
    No właśnie o tym mówię! I jak ja mam nie czuć się zawstydzony, kiedy on mi tu takie profesjonalne spojrzenia posyła, co?! Przecież od tego samego idzie dojść! Na co mi jego obciąganie, skoro wystarczy samo spojrzenie z dołu, żeby doprowadzić mnie do szaleństwa?
–    Kisia...- westchnąłem ciężko, wsuwając dłoń w jego przydługie miękkie włosy, i odrzucając je do tyłu, by lepiej widzieć tę jego przystojną mordą.
–    Hmhm!- Ryouta zamknął oczy, wyglądając na wyraźnie uradowanego. Z moim penisem w ustach nie mógł się uśmiechnąć, ale mógłbym przysiąc, że właśnie to robił, taki szczęśliwy, że nazwałem go tak, jak lubił. Dla niego ta „Kisia” była jak jego „Aominecchi”; pełna uznania, szacunku i uczuć.
    Zwłaszcza tego ostatniego.
–    Ach!- stęknąłem głośno, kiedy zaczął ssać mocniej. Jego gorący język potrafił działać cuda. Nie miałem pojęcia, jak udawało mu się ruszać nim tak sprawnie, skoro cały czas ruszał przy tym także głową, obciągając mi.
    Oparłem się mocniej plecami o ścianę, lekko wysuwając do przodu biodra i pochłaniając ten piękny widok. Kise jedną dłoń zaciskał u nasady mojego członka, drugą zaś złapał mnie za tyłek. To było zawstydzające, ale, niech mnie diabli, podobało mi się to. Czułem się taki... no, czułem po prostu, że należę do niego i jakoś tak mi się to podobało.
    Nie wiem, co ze mną nie tak.
    Może powinienem iść z tym do lekarza?
    Ta myśl umknęła z mojej głowy równie szybko jak się pojawiła. Rozkosz we mnie narastała niczym buchająca w wulkanie lawa; to chyba najlepsze porównanie – pnący się coraz wyżej ku wylotowi strumień płynnego ognia, który na koniec wystrzeliwuje z pe... yy, wulkanu, i rozpływa się na boki.
    No, akurat moja lawa trysnęła do otwartych ust Kise, prosto na jego wysunięty język. A ponieważ widok ten tak mnie podniecił, chyba automatycznie doszedłem dwa razy z rzędu, tyle było spermy.
–    Uhm, Aominecchi...- wystękał Ryouta, kiedy przełknął większość (trochę spermy skapnęło z  jego języka na podłogę).- Strasznie byłeś dzisiaj nakręcony, co?
    Nie bardziej od ciebie – pomyślałem, ale byłem zbyt wykończony, by się jakoś wybronić.
    Kise nawet nie dał mi czasu odetchnąć – przylgnął wargami do moich ust i zaczął całować mnie czule, wsunąwszy jedną dłoń w moje włosy, a drugą obejmując mnie jak jakąś mdlącą panienkę. No dobra, nogi miałem jak z waty więc rzeczywiście mogło się wydawać, że mdlałem, no ale bez przesady, kurde!
–    Schowajmy się, Aominecchi – wyszeptał Kise, a jego mina wyraźnie sugerowała, po jaką cholerę chce się TERAZ chować.
    Jakby nas przyłapali na korytarzu na robieniu loda, to pewnie jakoś byśmy się z tego wywinęli – byłem pewien, że Ryouta miał przygotowany jakiś bajer. Ale jak nas przyłapią, jak jeden posuwa drugiego...
    Powinienem walnąć go w łeb i kazać mu poczekać, aż dotrzemy do domu, ale... ale Kise jakoś tak zwykł w takich przypadkach robić, co mu się podobało.
    Dlatego też chwilę później, trzymany przez niego za rękę, dreptałem za nim biegiem z opuszczonymi do kostek spodniami i bokserkami, oraz huśtającym się na prawo i lewo sflaczałym już penisem, do opustoszałej klasy najbliżej nas.
    Tak Kise przycisnął mnie do ściany i, macając obiema dłońmi moje pośladki, całował mnie głęboko i namiętnie. Nie umiałem mu nie odpowiedzieć – zacisnąłem dłonie na jego szarej marynarce (przyszedł do mnie po swoich zajęciach), szerzej otwierając usta i wysuwając własny język na spotkanie z jego.
    To była zaciekła walka, ale ostatecznie jako pierwszy się poddałem. Wciąż dyszałem po niedawnym orgazmie, a teraz jeszcze Kise na nowo wzbudzał we mnie pożądanie. Ale, oczywiście, wiedziałem, że będzie miał w tej rundzie pierwszeństwo.
    Pytanie tylko, czego będzie chciał? Kiedy związywałem się z Kise, obiecałem sobie, że nigdy nie dam mu dupy, bo jestem maczo, ale skończyło się na tym, że, choć rzeczywiście przeważnie byłem na górze, to od czasu do czasu to Ryouta mnie brał.
    Nie mogłem powiedzieć, że było to nieprzyjemne uczucie... nawet mi się podobało... Ale jeśli ktoś już miałby nas przyłapać w MOJEJ szkole, to wolałbym, że zobaczył mnie jako seme...
–    Mmm, Aominecchi...- wyszeptał cichutko Kise, rumiany na policzkach, odrywając powoli usta od moich i wpatrując się we mnie spojrzeniem złotych oczu.
    Okej, czyli chce mnie posuwać.
    Nie no, świetnie. Dopiero się plota rozejdzie, jaki z maczo Aomine Daikiego pantoflarz... - Tak sobie pomyślałem, przysuwając się z westchnieniem do najbliższej ławki i wypinając na Ryoutę w lekkim rozkroku.
    Odwróciłem głowę, podpierając ją dłonią, i obserwowałem Kise, kiedy sięgał do kieszeni po gumkę. Pewnie, oczywiście. Mogłem się założyć, że drań zaplanował to po drodze. Teraz z niecierpliwością szarpał się z opakowaniem, a kiedy już się go pozbył, wyjął z wcześniej rozpiętych spodni członka i założył na niego kondom. Był to jeden z tych mocno nawilżonych, ale Kise i tak splunął na dłoń i palcami rozsmarował ślinę po mojej dziurce.
    Cholera, jak to się stało, że ja, Aomine Daiki, prawie-niepokonany mistrzu koszykówki, fajne i popularne ciacho (serio byłem popularny, nawet mógłbym se znaleźć laskę, ale żadna nie miała odpowiednio dużych cycków), skończył jako dający dupy popularnemu modelowi zakochany kretyn?
    Nie znalazłem na to odpowiedzi, gdyż penis Kise znalazł właśnie mój otworek, do którego wsunął się powoli, wypełniając mnie i zmuszając do zduszonego okrzyku.
    Pierwszy moment nie jest aż tak przyjemny; głupkowate uczucie, jakby coś mi rozpychało dupę. No, właściwie to rzeczywiście rozpychało, ale rozpychało po parodniowej przerwie, więc musiałem się przygotować. Dopiero po kilku powolnych wsunięciach i wysunięciach rozluźniłem się i cała ta czynność stała się naprawdę rozkoszna.
–    Ahh, dobrze...- stęknąłem cicho, wyginając się nieco mocniej. Ławki były niskie, a ja i Kise byliśmy wysocy, więc to dość niewygodna pozycja dla nas, ale jak się człowiek postara, to może.
–    Mmm, dobrze, Aominecchi?- zapytał cicho Ryouta, ściskając dłońmi moje biodra i podnosząc lekko moją koszulkę. Właściwie to nie tak znowu lekko, bo wziął ją i szarpnął tak mocno, że prawie mi ją na łeb założył. Ryouta miał fetysz moich pleców, zawsze musiał je widzieć, cholera by go...
–    Mhm – odmruknąłem na jego pytanie, przymykając oczy.
    Zagryzłem wargę, skupiając się na jego ruchach. Wsuwał się gładko i wysuwał, i chociaż wolałbym użyć do tego lubrykanta, żeby było bardziej ślisko i jeszcze bardziej przyjemnie, to i tak dawaliśmy radę.
    Czy raczej to Kise dawał radę, bo ja ledwie potrafiłem zachować świadomość...
–    Ach, Aominecchi...- wysapał Ryouta, przyspieszając nieco ruchy. Mocniej zacisnął dłonie na moich biodrach.
    Odwróciłem ku niemu głowę, by na niego spojrzeć. Był zarumieniony, a jego złote oczy świeciły jasno, wpatrując się wpierw w moje plecy, a potem w moją twarz. Nie wiem, co takiego podobało się Ryoucie w moich plerach... Chociaż, jakby się tak zastanowić, to ja sam lubiłem patrzeć, jak wygina kręgosłup, gdy go posuwałem.
–    Mmm!- Kise zacisnął powieki i usta, oddychając ciężko nosem. Ja sam musiałem zrobić coś, by nie wydawać z siebie takiego głośnego dyszenia, wobec czego zwinąłem koszulę, którą wcześniej podciągnął Kise i zagryzłem ją w zębach, dodatkowo chowając twarz w ramieniu.
–    Szybciej...- wysapałem jeszcze tylko ostatkiem sił.
–    Mm... Lubisz, gdy... robię to szybko... prawda?- wysapał Kise.
–    Nie to miałem...!
    I tak nie zdołałem dokończyć tego zdania. Ryouta tak bardzo używał sobie na moim tyłku i tak intensywnie tym samym pieścił moją prostatę, że po chwili, niemal ze łzami w oczach, doszedłem po raz drugi (albo trzeci, licząc ten podwójny orgazm sprzed niedawna). Ścianki mojego odbytu automatycznie zacisnęły się na członku Kise, utrudniając mu dalsze ruchy, ale i, na całe szczęście, po paru minutach doprowadzając do szczytu także i jego.
–    Ah... ah... ahh~!- Kise po paru ostatnich mocnych pchnięciach wbił się we mnie do samego końca. Oparł się o mnie całym ciałem, oddychając ciężko i uspokajając się w ślimaczym tempie.
–    Złaź...- wydyszałem, poruszając niepotrzebnie tyłkiem.
–    Ah!
–    Kise, no! Jeśli ktoś tu wejdzie...! Złaź, mówię!
–    Aominecchi, nie ruszaj tak tyłkiem, bo znowu mi się zachce...- jęknął z wyrzutem Kise, patrząc na mnie z góry i przeczesując palcami włosy w stanowczo zbyt seksownym stylu.
    Musiałem więc czekać jeszcze chwilę z jego kutasem w dupie, nim w końcu raczył się wycofać i podciągnąć spodnie. Ja również wyprostowałem się i pospiesznie doprowadziłem się do porządku. Przysiadłem na ławce, na której dopiero co mnie posuwał, żeby zebrać myśli i... i wszystko pozostałe.
–    Wszystko w porządku, Aominecchi?- zapytał niepewnie Ryouta, patrząc na mnie tym swoim Ryoutowym spojrzeniem*.
–    Taa – westchnąłem.
–    Na pewno?- Kise przysiadł obok mnie, po czym wziął mnie za rękę i splótł ze sobą nasze palce. Myślałem, że nasz związek będzie tak właśnie wyglądał: że Ryouta będzie robił romantyczne rzeczy, będzie trochę zawstydzony, nieśmiały, może odrobinkę tsundere...
–    T-taa...- bąknąłem, rumieniąc się.
–    Jeśli coś cię gryzie, to mi powiesz, prawda?- zapytał, marszcząc lekko brwi i przybierając sceptyczną minę.- Jestem twoim chłopakiem, Aominecchi! Jeśli coś jest nie tak, musisz mi powiedzieć, żebyśmy mogli razem stawić czoła problemom. No nie?- Uśmiechnął się do mnie pięknie, jak to tylko on miał w zwyczaju.
–    Noo... pewnie – mruknąłem, rumieniąc się lekko i drapiąc po łbie wolną dłonią.- Po prostu, yyy... Kiedy proponowałem ci chodzenie, to...
–    Tak?- Kise uśmiechnął się, zachęcając mnie do ciągnięcia dalej.
–    No, nie spodziewałem się, że będziesz taki nakręcony na... na seks i takie tam.
–    Ech?- Ryouta przybrał zaskoczoną minę.- Co masz na myśli?
–    No...- Poczerwieniałem jeszcze bardziej. Jak miałem mu wyjaśnić, że oczekiwałem od niego bycia cnotliwym?! Że chciałem z nim być, bo kręciła mnie wizja jego, unikającego mojego spojrzenia i jednocześnie proszącego mnie, bym go posuwał?!
–    Aominecchi, chyba nie myślałeś, że jestem taki ułożony i grzeczny, jak większość dziewczyn?- zapytał z rozbawieniem Kise, wgapiając się we mnie.- Przecież też jestem chłopakiem, i też kręcą mnie erotyczne rzeczy! A ty z nich wszystkich jesteś najbardziej erotyczny!
–    C-c-...?! S-serio?!- Poczułem, że policzki aż mi płoną. Cholerny komplemenciarz!
–    Mhm!- Kise rozpromienił się jak aniołek.- Strasznie cię kocham, Aominecchi!
–    A-a-aha...- wybąkałem, totalnie zawstydzony i sko... no, tego. Skondenso-... nie, skonfundowany, o!
    No, przynajmniej to jego niezmienne uwielbianie mnie zgadzało się z moją wizją idealnego związku z Kise.
–    J-ja...- zacząłem, czerwony na twarzy, ściskając jego dłoń i pochylając się nad nim lekko. Stuknąłem łagodnie czołem o jego czoło.- Też cię kocham, Kise...
–    Ech?- wyszeptał Ryouta, wyraźnie zaskoczony. Przez długą chwilę milczał, a potem uśmiechnął się łagodnie, przymykając wilgotne oczy.
–    Mój ty Ahominecchi – wymruczał, trącając nosem mój nos.
–    Mhm – westchnąłem, przymykając oczy, trochę spokojniejszy.- Tylko twój.












* obRYOUTowy! D: Kurde, ja to mam łeb! D:


5 komentarzy:

  1. Czy może być coś lepszego niż PPP z kocham cię.Kise ,ale z ciebie fajny potwór.Rób mu tak dalejXD istnieje jeszcze opowiadanie, w którym bohaterami były przyrodzenia?XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://story-yuuki.blogspot.com/p/heheshki.html

      xDD

      Usuń
    2. Aaaa! xD
      GDZIE JEST MOJA SŁODKA KISIA, W KTÓREJ SIĘ ZABUJAŁEM?! ♡♡♡
      Całkiem słodkie to PPP powiem ci (◍>◡<◍)♡, chociaż szczerze mówiąc, to jednak wolę Kise w wersji bardziej... Kisiastej hehe

      Usuń
  2. I CHUJ Z JEBANĄ DATĄ
    CHCIAŁABYM TYLKO POWIADOMIĆ ŻE PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE PPP I KURWA KOCHAM
    SIĘ WYSŁOWIĆ NAWET NIE UMIEM
    TYLE MIAŁAM DO POWIEDZENIA
    DZIĘKUJĘ
    POZDRAWIAM
    Nicole Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, cieszę się, że się podobało! ♥ Ja również pozdrawiam ^^

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń