Królewicz Kagami i
pięciu krasnoludków
Witajcie,
kochani. Opowiem Wam dziś pewną bajkę, bowiem dawno żadnej żem Wam nie
opowiadała.
Wszystko
zaczęło się pewnego dnia podczas srogiej zimy, kiedy to Królowa Hyuuga
siedziała przy oknie w swoim zamku i składała swoje figurki. W pewnym momencie
biedaczka ukłuła się w palec, a trzy krople jej krwi skapnęły na śnieżnobiały
śnieg.
-
Pięknie wygląda ta krew na śniegu – stwierdziła.
-
Niesamowite, kochanie!- zawołał Król Kiyoshi.- Jesteś w
stanie zobaczyć te małe kropelki krwi na śniegu aż z dziewiątego piętra! Jesteś
niesamowita, jak się spodzie...- i nagle upadł na ziemię, pokonany solidnym
kopniakiem.
-
Chciałabym mieć dziecko takie białe jak śnieg i co by
miało usta czerwone niczym krew...no, może nie aż tak, bo go będą brać za
wampira...może być lekko opalone...a zamiast ust, może mieć czerwone włosy. Ale
z domieszką czarnego, niczym heban.
-
K-kupię ci, najdroższa...- wyjąkał Kiyoshi, podnosząc
się z ziemi.
-
Takie dziecka nie da się kupić! Musimy...no
wiesz...urodzić muszę – burknęła Hyuuga.
-
Ale skąd masz pewność, że urodzi się takie, jakiego
pragniesz?
-
Po prostu, kurde, wiem! Nie wku*wiaj mnie!
-
Dobrze, dobrze. W takim razie...zabawmy się!
I po 9 miesiącach Kiyoshi wciąż
leżał w szpitalu, a jego żona urodziła mu syna, lekko opalonego, o włosach
czerwonych niczym krew z końcówkami czarnymi niczym heban. Niestety, kiedy
tylko zobaczyła dziwne, rozdwojone brwi u swego dziecka, których przecież nie
chciała, wzięła walizki i wyprowadziła się od męża.
Jakiś czas po tym zdarzeniu,
pogrążony w smutku Król, pojął za żonę kobietą piękną, lecz okrutną i
samolubną, której imię brzmiało Hanamiya. Miała ona magiczne zwierciadło, które
mówiło tylko prawdę, dlatego też Hanamiya często go pytała:
-
Zwierciadełko, zwierciadełko, gadaj przecie, któż
najlepiej w kosza gra w tym zasranym świecie?
-
Ty najlepiej grasz, Hanamiyo – odpowiadało zwierciadło.
I Hanamiya zacieszała, bowiem
wiedziała, że lusterko mówi prawdę.
Lata mijały i mijały, a mały
Kagami podrastał, stając się coraz przystojniejszy i lepiej zbudowany,
dodatkowo zaczął też ćwiczyć grę w kosza. Po hucznej imprezie z okazji jego
siódmych urodzin, Hanamiya, zmęczona tańcem, wróciła do swych komnat i
otworzyła drzwi do pokoju kryjącego jej magiczne zwierciadło.
-
Zwierciadełko, zwierciadełko, gadaj przecie, kto
najlepiej w kosza gra w tym posranym świecie?- zapytała.
-
Powiem ci szczerze, że grasz całkiem dobrze, ale Kagami
lepszy od ciebie, ty stary bobrze.
Przeraziła się Królowa, zżółkła,
zzieleniała i spurpurowiała na twarzy ze złości, non stop zmieniając te kolory,
niczym reflektory na dyskotece. Nienawiść w jej sercu rosła z sekundy na
sekundę, aż w nocy, kiedy Kiyoshi już smacznie spał, wezwała ona jednego ze
swego strzelców...
-
Słuchaj, Haizaki, mam interes!- powiedziała, zarzucając
mu ramię przez szyję.- Kagami ma kopnąć w kalendarz, ogarniasz bazę?
-
Wasza Wysoka Ość, w tych czasach ludzie nie wiedzą,
czym jest „kalendarz”...
-
Mam to w dupie, kurde! Idź ustrzelić baniak Kagamiego,
czaisz?
-
Tak, Wasza Wysoka Ość.- Haizaki skinął głową.- Się
zrobi.
-
Zabierz go do lasu, żeby mi dywanów nie pobrudzić, i
przynieś mi jego serce! Hahaha, jutro usmaży się je na obiad i da Kiyoshiemu,
będzie zwała. Spieprzaj.
I tak Haizaki wyprowadził
siedmioletniego wówczas Kagamiego do lasu i już miał go zabić, kiedy Kagami
wykrzyknął:
-
Czekaj, Haizaki!- uniósł dłoń w geście „stopu”.-
Zagrajmy w kosza! Jeśli ze mną wygrasz, będziesz mógł mnie zabić, ale jeśli
przegrasz, to puścisz mnie wolno!
-
Nie.
-
Cykasz się, flejo?- zadrwił Kagami.
-
Niczego się nie boję, ty mały gówniarzu! Dawaj na
boisko!
Lecz niestety Haizaki przegrał, a
więc puścił wolno Kagamiego, mając nadzieję, że pożrą go dzikie zwierzęta.
Wracając przez las do zamku, po drodze napotkał słonia, zabił go więc i wyciął
serce, by zanieść Królowej, jako dowód, że niby zabił Kagamiego.
-
Się nażrą przynajmniej...
Kagami tymczasem błąkał się sam
jeden jedyny po lesie, biegał, wspinał się, jeszcze lepiej trenując swe ciało.
Zwierzęta uciekały przed nim w popłochu, choć nie wiedział sam czemu.
Aż tu nagle dostrzegł w oddali
małą chatkę. Wszedł więc do niej, by odpocząć, bo w tej krainie to tam każdy
każdemu wchodził na chatę bez pukania.
Domek ten był mały i schludny,
ale za to bardzo czysty, naprawdę bardzo, bardzo czysty. Tak czysty, że aż się
mały Kagami zawstydził, że w swoim pokoju w zamku zawsze taki syf miał. Na
środku pomieszczenia stał zastawiony do kolacji stół, co było dziwne, bowiem
była tak ze druga, trzecia w nocy, no ale nie jemu wnikać w porę posiłku. Były
uszykowane miseczki, łyżeczki, nożyki, widelczyki...nożyczki?...i kubeczki.
Wszystkiego ( prócz nożyczek ) po pięć. A pod ścianą stało pięć łóżek,
czyściutkich, świeżo pościelonych.
Kagami, ponieważ był bardzo
głodny i spragniony, ze wszystkich miseczek wyjadł po połowie hamburgera i
wypił połowę kubka coli, nie chciał bowiem komuś wszystkiego sam zjeść i wypić.
A potem, ponieważ był bardzo zmęczony, chciał położyć się do łóżka, jednak
żadne nie było odpowiednie, a wiedzieć musicie, że w tej krainie, jak łóżko nie
było zrobione na miarę dla użytkownika, to się w innym nie spało.
Jedno łóżeczko było o wiele za
małe, drugie zaś za duże, trzecie i czwarte tylko trochę za duże, ale piąte
było w miarę w sam raz. Położył się więc do niego Kagami i zasnął w sekundę.
I kiedy tak sobie nynał smacznie,
ssąc kciuk, do domku wrócili gospodarze. A było ich pięciu i zwani oni byli
Krasnal no Sedai. Zapalili oni swoje pięć świeczek rozstawionych po całym domku
i kiedy zrobiło się jasno, spostrzegli oni, że nie wszystko jest takie, jak
zostawili przed wyjściem.
Pierwszy zapytał:
-
Kto zjadł pół mojego hamburgera?
Drugi zapytał:
-
Kto jadł moim widelczykiem?
Trzeci zapytał:
-
Kto wypił te środki przeczyszczające...?
Czwarty zapytał:
-
Kto przestawił moje nożyczki?!
Piąty zapytał:
-
Dlaczego tylko w mojej miseczce nie ma CAŁEGO hamburgera,
nanodayo?
Wtem pierwszy z nich odwrócił się
i spojrzał na łóżeczka.
-
Kto, kurna, kimał w moim wyrku?!- krzyknął.
Reszta przybiegła do niego i
każdy z nich krzyknął „W moim też ktoś leżał!”.
-
Mam nadzieję, że ta biała substancja na moim łóżku...-
zaczął pierwszy z nich.
-
Spokojnie, to twoja robota, Aominecchi – Drugi poklepał
go po ramieniu.
Pierwszy, zwany Aominecchim,
odchrząknął głośno i poszedł zmienić pościel. Drugi tymczasem podszedł do
swojego łóżeczka i ze zdziwieniem spostrzegł, że jest ono zajęte.
-
Ktoś śpi w moim łóżeczku!- zawołał do swoich
towarzyszy.
Wszyscy podbiegli do niego i
przyjrzeli się śpiącemu Kagamiemu, jeden z nich z lupą.
-
To dziecko – powiedział czwarty tonem znawcy.- Tak z
siedem lat ma, wygląda na Królewicza. Być może ma na imię Kagami i właśnie
został wyrzucony przez macochę, bo była zazdrosna o jego talent do gry w kosza.
-
Tak myślisz, Akashicchi?- zapytał Drugi.
-
Tak myślę – potwierdził Akashicchi.
-
To co robimy?- zapytał Aominecchi.- Budzimy go? To
intruz! Pewnie kosmita, zobaczcie jakie ma dziwne brwi! Może to jakieś radary?!
-
Zostawmy biedaka, poczekajmy do rana!- zawołał Drugi.-
Nie budźmy go, porozmawiamy z nim rano!
I tak, wszyscy gospodarze
postanowili nie budzić Kagamiego, choć dziwne, że się nie obudził, gdy nie tak
dawno wrzeszczeli do siebie i wołali, dziwiąc się głośno, że im ktoś sztućce
poprzestawiał...
W każdym bądź razie, wszyscy
położyli się do swoich łóżeczek, a Drugi spał z każdym z nich, nastawiając
budzik co godzinę, by od jednego przejść i spać u następnego, by każdy z nich,
sprawiedliwie, miał w ten sam sposób pognieciony materac.
Kiedy Kagami rano się obudził i
zobaczył krasnoludków, bardzo się przeraził.
-
Co jest, kur*a?!- zawołał.
Ale krasnoludki przyjaźnie się go
zapytały:
-
Jak się nazywasz?
-
Kagami...
-
Ile masz lat?
-
7.
-
Skąd jesteś?
-
Z zamku.
-
Jaki masz rozmiar stanika?
I tak wiele, wiele pytań, wciąż
tym samym, sympatycznym tonem. Tylko jeden z nich, zwany Akashicchim, stał tuż
obok z nożyczkami w ręku.
-
Jak się tu dostałeś, Kagamicchi?
I tak Kagami opowiedział im swą
smutną historię o tym, jak macocha kazała Haizakiemu wyprowadzić go do lasu i
ubić jak kotleta na obiad, o tym, jak go pokonał w krótkim 1on1 i jak biegł
przez cały czas, uciekając przed mrocznymi cieniami.
Po opowiedzianej historii
Akashicchi powiedział:
-
Jeśli będziesz nam gotował, prał, szył, sprzątał,
pucował, usługiwał i pilnował domu, to pozwalam...y...ci zostać. Do tej pory
robił to Levi, ale wczoraj się wyprowadził.
-
Znalazł jakąś dupę.
-
Dobrze!- zgodził się Kagami, bowiem we wszystkim tym
był dobry, zwłaszcza w gotowaniu!
Tak więc Kagami pozostał u
krasnoludków, które właściwie krasnoludkami nie były, bowiem jeden z nich nawet
ponad dwa metry miał. Ale jak zwał tak zwał. Każdego dnia Kagami utrzymywał w
czystości ich wspólny domek, a krasnoludki przed wyjściem do pracy ( a
pracowały w kopalni Akashiego ), zawsze mu powtarzały:
-
Strzeż się Hanamiyi, bo jak cię znajdzie, to zaliczysz
zgon. Nie wpuszczaj nikogo, cholero jedna i pilnuj domu.
Tymczasem gdy Królowa Hanamiya
zobaczyła serce, które przyniósł jej Haizaki, uradowała się, myśląc, że to
Kagamiego i tanecznym krokiem podeszła do Zwierciadła.
-
Zwierciadełko, zwierciadełko, gadaj przecie, któż
najlepiej gra w kosza w tym zasranym świecie?
-
Ty, Królowo wśród koszykarzy królujesz, lecz za górami,
za lasami, u krasnali Kagami pomieszkuje i to on jest lepszy od tych wszystkich
wieprzy. Łącznie z tobą, ty stara krowo.
I Hanamiya wnet pojęła po trzech
latach, że Haizaki ją oszukał i Kagami żyje! Znów dniami i nocami zasnąć nie
mogła, głowiąc się, co robić. W końcu wpadła na chytry plan, umalowała twarz i
przebrała się za starą handlarkę, po czym udała się do lasu, w którym mieszkało
Krasnal no Sedai.
-
Dobry towar, tani towar!- krzyknęła, pukając do ich
drzwi.- Promocje z Biednejronki!
Kagami wychylił się z okienka.
-
A co tam masz, babo?
-
Gorseciki na promocji – powiedziała Hanamiya.- Zobacz,
z jedwabiu!
-
Ale ja jestem chłopcem...
-
Ale weź się nie przejmuj, teraz taka moda! Jak ci się
ktoś podoba, to zobaczysz, jakie wrażenie na nim zrobisz!
Kagami, zarumieniwszy się lekko,
po krótkiej chwili skinął głową i wpuścił kobietę do domku.
-
Ah, czekaj, mocniej ci to zwiążę, bo kiepsko w tym
wyglądasz!- powiedziała Hanamiya i tak mocno spięła gorset Kagamiego, że temu
nagle tchu zabrakło i padł jak martwy na ziemię.
-
Zdychaj, frajerze!- zawołała Hanamiya i wybiegła z
domku.
Wróciły krasnale po niedługiej
chwili, a widząc leżącego na podłodze Kagamiego, zmartwiły się i zaniepokoiły.
Prócz jednego.
-
Kur*a, trup w moim domu?! No na pewno!- krzyknął
Akashi, podbiegając do Kagamiego i potrząsając nim.- Obudź się, ty zapluty
gówniarzu! Nie będziesz zdychał w moim domu! No już!
-
Gorsecik go chyba uciska!- zawołał Drugi, zwany Kise.
-
Przynieś nożyczki!- zawołał podekscytowany Akashi.- Ja
się tym zajmę!
Lecz wtem, słysząc to, Kagami sam
się obudził i swymi mięśniami rozerwał gorsecik na pół.
-
To była wiedźma, królowa Hanamiya!- powiedział
stanowczo Akashi, kiedy Kagami opowiedział im, cóż się wydarzyło.- Mówiłem ci,
żebyś nikogo nie wpuszczał! Nie usłuchany gówniarz!
Akashi złoił Kagamiemu skórę, by
ten raz się nauczył i porządnie.
A zła Królowa wróciła do zamku,
promieniejąc.
-
No, głupie zwierciadło, powiedz przecie, kto w
koszykówce rządzi w tym posranym świecie?
-
Ty, Królowo, graczem jesteś najlepszym, ale Kagami, co
nadal żyje, boś idiotka, jest o wiele lepszym.
I znów Hanamiyi nerwy puściły.
-
Tym razem wymyślę coś lepszego!
Tak więc następnego dnia,
przebrawszy się za handlarkę, znów poszła do chatki Krasnali.
-
Towar, dobry towar!- zawołała.
-
Precz, zołzo, nie chcę nic! Krucho z kasą, bo yaoi kupiłem!
-
Ależ zobacz, co ja tu mam!- to mówiąc, wyciągnęła z
koszyka zatruty grzebień.- Jak się nim uczeszesz, to ten, który ci się podoba,
na pewno ci się nie oprze!
I tak Kagami dał się nabrać,
dureń jeden, i wpuścił wiedźmę do domku, a ta, mówiąc, jak bardzo go
pragnie...uczesać, oczywiście...wsunęła mu grzebień we włosy, i wtem Kagami
padł niczym martwy.
-
Hahaha, zdychaj, frajerze!- zawołała Hanamiya,
uciekając.
A potem znów wróciły Krasnoludki
i, widząc leżącego na podłodze Kagamiego, żaden się nie zdziwił. Z
westchnieniem zaczęli go przeszukiwać i znaleźli grzebień, a kiedy go wyjęli,
Kagami otworzył oczy i opowiedział im historię, jaka mu się przydarzyła.
Królowa tymczasem znów podeszła
do zwierciadła, z chytrym uśmiechem, niczym baba z Radomia.
-
No i co? Gadaj mi przecie, kto najlepszy w kosza, ty
zaplute ścierwo?
-
Nie wartaś ty nawet złamanego grosza, a Kagami dalej
zajebiście gra w kosza.
Ponownie Hanamiya się wkurzyła i
od razu zaczęła myśleć nad nowym, ostatnim już planem.
Udała się następnego dnia po raz
ostatni do chatki Krasnal no Sedai.
-
Witaj, kwiatuszku, oh, oh, jakie smaczne jabłuszka mam!
-
Spieprzaj, babo!- krzyknął Kagami, wychylając się z
okna, a twarz jego cała w bandażach była.- Mam dosyć ciebie i tych twoich
pieprzonych promocji, idź sprzedawać towar gdzie indziej!
-
Ależ kochana, boisz się, że zatrułam jabłko?- to mówiąc
uniosła w górę jabłko, które z jednej strony czerwone było, z drugiej zaś
żółte.
-
O kur*wa, coś mi to przypomina...- jęknął Kagami.- Nie
chcę na to patrzeć!
-
W takim razie ukroję je na pół, ty zeżresz czerwoną
połowę, ja żółtą, i zobaczysz, że nie jest zatrute!
I tak Kagami, widząc jak
handlarka obżera się ze smakiem jabłkiem, śliniąc się obficie i zerkając co
chwila na Kagamiego, chłopak w końcu zgodził się i wpuścił ją do domku, by
zjeść jabłko.
A jabłko to tak pseudo-sprytnie
zrobione było, że tylko ta czerwona połowa była zatruta. Gdy więc Kagami ugryzł
jeden mały kęs, padł znów na ziemię.
-
Hahaha, teraz już się nie obudzisz, frajerze!
I wróciła do zamku, a tam,
zadyszana, znów zapytała zwierciadło o to, kto najlepiej gra w kosza, o ono
odpowiedziało jej:
-
...No ty.
I zatriumfowała Hanamiya,
urządzając z tej okazji bal.
A gdy krasnoludki wróciły do domu
i ujrzały Kagamiego, znów się nie zdziwiły, jednak, kiedy pojęły, że nie da się
już go obudzić, posmutniały i schowały biedactwo do białej trumny, zaniosły na
górę i tam postawiły, a zawsze ktoś z nią na straży zostawał i odbierał zapłatę
od tych, co to ją chcieli sobie obejrzeć, niczym wystawę w muzeum. Taki biznes
Akashiego.
Pewnego dnia przez las
przejeżdżał Królewicz piękny i zatrzymał się on u krasnoludków na noc.
-
A co to, kur*wa, hotel prowadzimy?!- warczał co chwila
Akashi.
Królewicz tymczasem poszedł
zobaczyć Królewicza Kagamiego, a gdy go ujrzał, odwrócił się do krasnali i
rzekł:
-
Oddajcie mi tę trumnę z tym Kagamim w środku, a zapłacę
wam fortunę.
-
Nekrofil...?- mruknął Aomine.
-
Ile dokładnie?- zapytał Akashi.
-
Nie, Akashicchi, nie oddamy Kagamicchiego!- protestował
Kise.
Królewicz podszedł do niego i
stanął lekko na palcach, bowiem odrobinę niższy był od niego, i wyszeptał mu
sumę. Akashi aż z wrażenia rozszerzył oczy, a następnie ścisnął dłoń
Królewicza, zgadzając się tym samym na układ.
-
Ale zmieniam zdanie, wyjmijcie ją, proszę z trumny.
Muszę coś zrobić.
-
No nekrofil, jak nic – szepnął Aomine do stojącego obok
niego Kise.
Murasakibara, krasnal najwyższy i
najsilniejszy, zdjął wieko szklanej trumny i położył Kagamiego na trawie. Wtem
Królewicz, rozgrzewając łokieć, stanął kilka metrów dalej, a następnie, z
rozbiegu, skoczył na Kagamiego, wbijając łokieć w jego brzuch. Wtem Kagami
zgiął się z jękiem w pół, a z ust jego, łącznie ze zjedzonym wcześniej obiadem,
wypadł zatruty kawałek jabłka.
-
G-gdzie jestem?- jęknął Kagami.
-
Przy mnie – odparł Królewicz, co zwany był Kuroko, i
klęknął przy nim z uśmiechem. – Zabiorę cię do mego zamku, a tam zostaniesz
moją żoną.
-
J-jesteś pewien?- bąknął Kagami.
-
Owszem.
-
No to...ok...
A tymczasem Hanamiya w swym zamku
podeszła do zwierciadła i zaświergotała:
-
No, lustereczko, powiedz przecie, kto najlepiej gra w
kosza, no kto, no kto?!
-
Ty, królowo, to już jesteś do bani, kawałek jabłka
wyleciało z Kagamiego krtani i wciąż żyje on, a ty w kosza już lepiej przestań
grać, bo jak cię wszyscy widzą, to im się chce śmiać, a ja rzucam tę robotę i
zacznę rapować. Biiitch!
-
CO?!- wrzasnęła Hanamiya.
Tymczasem Królewicz Kuroko i
Królewicz Kagami wzięli ze sobą ślub i teraz, jeśli jeszcze nie pomarli, to
żyją sobie spokojnie w swoim zamku, z gromadką dzieci (?).
Taka to bajka, moi mili, ale nie
zapominajmy o Krasnal no Sedai! Również u nich odbyły się śluby: Aominecchi z
Kise, Akashi z Murasakibarą, zaś Midorima poznał miłość swego życia: leśnego
drwala Takao.
Królowa Hyuuga wróciła do
Kiyoshiego i znaleźli oni oboje swego zaginionego syna.
Wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Wszyscy... z wyjątkiem jednej,
głupiej wiedźmy.
Koniec.
Jebłam jak tylko przeczytałam "królowa Hyuuga" XDD
OdpowiedzUsuńLeśny drwal Takao mmm :>
Dobre na poprawę humoru :D
Genialna bajka :3 Naszła mnie ochota na narysowanie postaci z bajki xD
OdpowiedzUsuńWreszcie znalazlam czas, by przeczytac i napisac komentarz~! Yay. Przeczytalam juz to AkaKuro - arigatou! Dziekuje za nie bardzo ^^ A "Seks-Zone" bylo wspaniale! Obrazki Twojej przyjaciolki sa piekne ;-; Murasakibara The Killer najbardziej mi sie podoba, tak samo jak Akashi z batem :3 Ale, ale~! Ta bajka byla jedna z najlepszych! A nie, chwila... wszystkie sa najlepsze O.o
OdpowiedzUsuńZwierciadlo jest najlepsze! :D Czytalam jego... hm, teksty chyba z piec razy i wciaz sie smieje jak glupia xD
Kuroko nekrofil, hahahahah xDDD
No prosze, nawet wziamnka o Levim sie znalazla! :D
Akashi tez dobry xD Te jego biznesy xD
KRASNAL NO SEDAI. KRASNAL NO SEDAI... nie moge, hahahah xD
Juz na samym poczatku spadlam z krzesla :p Napisalabym cos w stylu "pozdro z podlogi", ale w sumie juz zdazylam usiasc, bo na lezaca zle sie pisze ;_; a ten art faktycznie swietnie pasuje do tego xD
Genialne to bylo, genialne! *wstaje i zaczyna klaskac*
Dobra, lece czytac reszte, bo widze ze mam zaleglosci~!
Aaa, a co do paringu z Aomine - jestem za AoKise xD *nie chce jej sie pisac komentarza tam, wiec pisze tu. Nie chce jej sie tez logowac* .__.
Pozdrawiam i zycze duzo weny oraz czasu~! :D
Kto wypił środki przeczyszczajace..... HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA <3 kocham twojego bloga z całego serduszka <3 piszesz świetne historie a bajki itp sa tak rozwalajace, ze nie da się nie śmiac xD weny, weny i jeszcze raz weny twórczej!
OdpowiedzUsuńJuz nawet nie wiem co pisac... Metlik totalny... Ciagle tylko zgony zaliczam...
OdpowiedzUsuńTe bajki sa genialne!
Lece czytac kolejna!
Twoja, jakze zagubiona w myslach, czytelniczka
Yue Hoshi-Negai
O bożeno! *leży na podłodze*
OdpowiedzUsuńTo jest, to jest.. Wyk***iaste~~~. Jak wszystko z KnB, co żeś ze swej posranej i zdrowo rąbniętej główki przepisała. Zostałaś moim nowym bogiem. *.* Zrobię co ołtarzyk, tylko gdzie ja go zmieszczę? ;; Nie obrazisz się, jeśli umieszczę go na strychu lub w mej ślicznej piwnicy (tam jest tak przytulnie i idealnie na hardcorowe se... Ekhem! Biologicznie niemożliwe rozmnażanie gatunku ludzkiego!) ?
Sama bym zamieszkała u takich "krasnali". Tylko pożytku ze mnie żadnego. TT3TT Mieliby tylko darmowe dzieła literackie o miłości męsko-męskiej... Myślisz, że by się ucieszyli? X3x
Królewicz Kuroko, gdy przybył.. Przybył jak ninja, gdyż, iż, ponieważ, nie ogarnęłam że nie jest jednym z pięciu krasnali, a księciem.. Bo dla mnie pięć krasnali do pięć osób + Kuroko. #3# Wyższa matematyka...
Wszyscy kogoś mają (choć nie trawię Murasia i Akasia.. Brrr... >.<), a babsko, kur***ko samo pozostało... Jak ja.... Chodź Hanamiya, założymy stowarzyszenie starych panien! *wyciąga łapki* :D
Łaaaa... Łapka mi sierpła przy pisaniu..^^"""
...
Ekhem, także, yaoi, yaoi i jeszcze raz yaoi dla tej pani! Niech cię fapacze nie opuszczają! Z Bogiem Paringów (jest taki? ;;)!!!
~Uma