Rozdział I – Szkolne problemy
Oczami Kise
Kolejny dzień mojej katorgi w szkole. Jeszcze kilka dni, a zwiędnę tutaj jak roślina pozostawiona na pustyni. Za dwa dni sprawdzian z matematyki, a ja nadal nic nie umiem. Jeśli dostanę kolejną jedynkę to matka wywali mnie z domu. Tym razem muszę wziąć się w garść i się tego nauczyć. Pomimo, że miałem motywację i wolę walki to i tak wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Po lekcjach, w szatni, gdzie przebierała się cała moja klasa, wykorzystałem moment i poprosiłem znajomego o pomoc z matematyki. Niestety, odmówił mi pod pretekstem braku czasu. Nie widząc już nadziei na jakiekolwiek wsparcie z tym diabelskim przedmiotem, ruszyłem w stronę wyjścia. W chwili gdy przekraczałem próg szkoły, ktoś z tyłu złapał mnie za rękę i szarpnął do tyłu.
- Słyszałem, że potrzebujesz pomocy z matematyki, mam jutro wolny czas po szkole, więc mogę Ci pomóc.
Poznając już po samym głosie osobę, która mnie zaczepiła, odwróciłem się nerwowo. Tak, dobrze mi się zdawało. Mój niebieskowłosy kolega ze szkoły, Kuroko, cieszący się na samą myśl, że ktoś z klasy sportowej potrzebuje pomocy z przedmiotów ścisłych - a jednak stereotypy o głupich sportowcach się sprawdzają. Nie chciałem go kłopotać , ale wiedziałem, że inaczej nie zaliczę sprawdzianu.
- To jak się umawiamy ?- zapytałem z ciekawością.
- Będę czekał na ciebie po lekcjach, obok twojej szafki. Nie zapomnij przynieść potrzebnych ci materiałów. - Uśmiechnął się szeroko i zniknął za ścianą machając mi na pożegnanie.
- W takim razie do jutra – odpowiedziałem, lecz on już nie usłyszał.
Stałem tam jak wryty przez jakieś 5 minut z uśmiechem na twarzy. Kuroko ma bardzo dobre oceny i świetnie się uczy, wiedziałem, że z nim na pewno dam radę. Odzyskując nadzieję na dobrą ocenę z matematyki, ruszyłem radośnie do domu.
Oczami Kuroko
Wstałem dziś z samego rana, by mieć dużo czasu na przyszykowanie się. Odkąd wczoraj wróciłem do domu, myślę tylko o tym jak mogę pomóc Kise, by dobrze zdał ten egzamin. W pewnym momencie bałem się, że może jednak nie jestem kompetentną osobą do bycia nauczycielem, ale jeśli to choć trochę pomoże mojemu przyjacielowi, to zrobię wszystko co w mojej mocy, by tak się stało. Miałem wrażenie, że lekcje są dziś o wiele dłuższe niż zwykle, ale chyba zawsze tak jest, że czas ci się dłuży, jak czekasz na jakiś moment z niecierpliwością. W chwili, gdy usłyszałem dzwonek kończący moje dzisiejsze lekcje, wybiegłem z klasy jak szalony. W szatni znalazłem się w przeciągu niecałej minuty. Jeszcze nikogo tam nie było, więc odetchnąłem z ulgą. Po chwili zobaczyłem wysokiego blondyna, idącego w moim kierunku.
- Cześć, Kuroko, mam nadzieję, że nie czekałeś na mnie za długo – powiedział lekko zmieszany.
- Nie, skądże. Dopiero co tu przyszedłem. To gdzie idziemy?
- Może chodźmy na drugie piętro, już nikt nie ma tam lekcji – powiedział, zabierając swoje rzeczy z szafki.
Usiedliśmy na jednej z ławek, która była ukryta za jedną ze ścian. Kise wyciągnął swój podręcznik i zaczął mi pokazywać zakres materiału z jakiego ma się przygotować. Dałem mu jeden z moich zeszytów, by mógł sobie spojrzeć na moje notatki. Po tym jak skończył je czytać, przeszedłem do tłumaczenia mu zadań.
Oczami Kise
Kuroko starał mi się wszystko jasno i logicznie wytłumaczyć, ale rany … gdybym ja tylko mógł się wtedy skupić na nauce. Jego uśmiech wydawał mi się taki troskliwy i ciepły. Wyglądał tak uroczo i spokojnie. Widać było jego skupienie i pełne oddanie temu co robił. Jego błękitne włosy opadały mu na czoło, a jego oczy świeciły jak gwiazdy. Miałem taką ochotę się na niego rzucić i go wyściskać, ale w końcu jesteśmy tu po to by się uczyć, więc muszę się skupić tylko na matematyce. Pomimo moich postanowień, nie mogłem oderwać od niego wzroku, jest taki kawaii. Po dłuższym czasie mojej obserwacji, nastała cisza. Kuroko przestał mówić i spojrzał się na mnie.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?- zapytał lekko zirytowany.
- Tak, tak… wspominałeś coś o kwadratach, to geometria .
- Nie, mówiłem o liczbach podniesionych do kwadratu. Z takim twoim skupieniem nigdy nie zaliczysz sprawdzianu - odparł zdenerwowany.
- Dobrze, dobrze.. przepraszam. Już jestem skupiony- odpowiedziałem lekko zawstydzony.
Powrócił do swojego monologu, a ja zapomniałem o tym co mu przed chwilą obiecałem. Naprawdę próbowałem się skupić, ale to jego wina. Gdyby nie był taki uroczy i niewinny, to nie byłoby problemu. W pewnym momencie przybliżył się do mnie tak, że nasze ciała się zetknęły.
- Teraz już rozumiesz? – zapytał miłym głosem
Siedziałem cicho - kurde, znów go nie słuchałem - pomyślałem zaniepokojony.
- Halo… jest tam kto ?- szturchnął mnie po ramieniu.
Spojrzałem na niego i nie mogąc się już dłużej powstrzymywać, pocałowałem go. Przerwałem po kilku sekundach. Na jego twarzy pojawił się grymas zaskoczenia.
- Czy wszystko w porzą…..- Lekko zdenerwowany, znów przerwałem mu pocałunkiem. Tym razem nie poczułem większego odrzucenia, wręcz przeciwnie, tym razem odwzajemnił mój pocałunek. Złapałem go w talii i przyciągnąłem do siebie. Po jakimś czasie się ogarnąłem – co ja robię? Przecież on jest chłopakiem - szybko zerwałem się do góry, zrzucając wszystkie książki leżące na ławce.
- Przepraszam cię Kuroko, nie wiem co we mnie wstąpiło – powiedziałem, zbierając książki z podłogi.
W tym samym momencie ja i Kuroko chwyciliśmy po tę samą książkę, przez co nasze ręce się spotkały. On uśmiechnął się niewinnie i spojrzał na mnie, podnosząc swoją bladą, zarumienioną twarz.
- W porządku Kise, nic się nie stało – powiedział spokojnym głosem.
Gdy już się trochę uspokoiłem, znów usiadłem na ławce lecz tym razem nie miałem dosyć odwagi by spojrzeć na Kuroko.
- To na czym skończyliśmy?- zapytał lekko zawstydzony.
Teraz to już nie było najmniejszych szans na to bym się skupił, więc ponownie go przeprosiłem i powiedziałem mu, że muszę już wracać do domu. Popatrzył na mnie zaskoczony.
- Ale ty przecież nic jeszcze nie umiesz – stwierdził stanowczo.
- Nie przejmuj się tym, już sobie poradzę …i tak dużo mi pomogłeś - z wymuszonym uśmiechem na twarzy, odszedłem zostawiając go samego na ławce. Do końca dnia moje myśli były przepełnione tą krótką chwilą, która nas połączyła. Wiedziałem, że jeśli dłużej bym tam został to miałbym mniejsze szanse na to, że się powstrzymam przed kolejnym ruchem. Powiedziałem mojej mamie, że źle się czuję, dzięki czemu pozwoliła mi zostać następnego dnia. Musiałem coś wymyślić, bo inaczej dostałbym, tę jedynkę przed którą tak bardzo się broniłem.
Oczami Kuroko
Nie byłem do końca przekonany co się stało i czemu tak to się zakończyło. Zastanawiałem się czy Kise czuje do mnie coś więcej, czy może to był zwykły kaprys. Może chciał spróbować czegoś nowego, w końcu ma dziewczyny na pęczki, więc mogły mu się już znudzić. Przyznaję, że ma coś w sobie takiego co przyciąga wzrok. W końcu jest wysoki i umięśniony, tak jak przystało na członka drużyny koszykarskiej i zawodowego modela. Dziś szczególnie przykuł moją uwagę. Miał na sobie długie czarne rurki, czerwoną koszulę w kratkę, a pod spodem biały T-shirt. Jego dobrze dobrane perfumy było czuć z końca korytarza. Zastanawiam się dlaczego dzisiaj aż tak bardzo zwróciłem na to uwagę. Nie wiedząc co o tym myśleć, czekałem na dalszy ciąg wydarzeń . Kolejne dni jakoś mijały, Kise zachowywał się tak jakby się nic nie stało, jakbyśmy nie spotkali się tamtego dnia. Było to dla mnie lekko zaskakujące lecz zaakceptowałem to z racji tego, że obydwoje jesteśmy chłopakami. Zostawiłem to bez wyjaśnień, by nie psuć naszych relacji, choć i tak, coś w środku nie dawało mi spokoju, odczuwałem smutek i lekkie rozczarowanie.
Rozdział II
Oczami Kuroko
Dzień mijał powoli, a w szkole nadal nic się nie wydarzyło. Wszystko było po staremu, zapomniałem już o tym co miało miejsce dwa miesiące temu. Kise znalazł sobie nową dziewczynę, a ja zacząłem pracować nad nowymi technikami w koszykówce. Ja i on spotykaliśmy się tylko na treningach i czasem udawało nam się mieć wspólnie lekcje tak jak na przykład dziś. Na przerwie szybko skoczyłem do toalety, ale była duża kolejka, przez co spóźniłem się na lekcje. Gdy wszedłem do klasy, w tle leciała już jakaś prezentacja. Postanowiłem szybko zająć jakieś wolne miejsce. W klasie znajdowały się same czteroosobowe ławki, w czym ponad połowa była już zajęta. Zauważyłem, że jest jedno wolne miejsce pomiędzy moim kolegą z klasy a Kise. Bez chwili namysłu podszedłem do ich ławki i zacząłem odsuwać krzesło. W tym samym momencie od tyłu zaszła mnie Alisa, nowa dziewczyna Kise. Z pełnym impetem przywaliła krzesłem w ścianę tuż za nami. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdybym nie trzymał krzesła moją ręką. Skutki były niepokojące, moja dłoń została poważnie uszkodzona, ponieważ w chwili uderzenia, znajdowała się pomiędzy krzesłem a ścianą. Wiedziałem, że przez tę dziewczynę właśnie przemówiła spora dawka zazdrości lecz nie był to powód, dla którego mógłbym jej wybaczyć. Z dużym bólem w ręce, podniosłem się z ziemi i stanąłem na nogi.
- Jeśli te miejsce było zajęte, mogłaś po prostu powiedzieć, a nie się na mnie wyżywać – powiedziałem zdenerwowany.
Dziewczyna zaczęła na mnie krzyczeć i robić mi wyrzuty lecz ja nie mogłem zrozumieć co dokładnie do mnie mówi, wszystko zaczęło się robić ciemniejsze. Czułem, że upadam, nie wiedziałem co się dzieje, zacząłem tracić kontrolę nad swoim ciałem. Po krótkiej chwili całkowicie straciłem przytomność, nie byłem już świadomy tego co było potem.
Obudziłem się w szpitalu z dużym bólem głowy. Otworzyłem oczy lecz z początku światło raziło mnie za bardzo bym mógł cos zobaczyć. Gdy oczy zaczęły się przystosowywać, zauważyłem, że mam całą zabandażowaną rękę. Nie do końca byłem świadomy co się wydarzyło i co ja tu właściwie robię. Obok mojego łóżka, na fotelu, zauważyłem moją śpiącą mamę, pomyślałem, że musiała tu ze mną długo siedzieć aż w końcu zasnęła. Cieszyłem się, że to właśnie ją zobaczyłem jako pierwszą po wybudzeniu. Postanowiłem jej nie budzić, więc leżałem sobie spokojnie na łóżku próbując sobie coś przypomnieć. Po pewnym czasie do pokoju weszła pielęgniarka. Ucieszyła się, widząc mnie w pełni przytomnego. Zaczęła robić mi podstawowe badania w międzyczasie pytając się o moje samopoczucie. Nasza rozmowa zbudziła mamę, która od razu po obudzeniu zaczęła opowiadać mi o tym co się stało. Słysząc całą tą historię, uświadomiłem sobie, że w takim stanie nie będę mógł grać w koszykówkę przez ponad miesiąc, a tak byłem blisko udoskonalenia mojego misdirection.
Mój pobyt w szpitalu trwał dosyć długo, miałem osłabiony organizm, ponieważ dostawałem sporą dawkę leków przeciwbólowych. Każdego dnia miewałem jakiś gości, to przychodzili moi znajomi z drużyny, to moja rodzina. Choć nie mogłem narzekać na brak towarzystwa to jednak czegoś mi brakowało. Po tygodniu leżenia w szpitalu, moje nastawienie nagle się zmieniło. Odwiedził mnie długowłosy blondyn, to właśnie on, to właśnie on był powodem zazdrości Alisy. Podszedł do mojego łóżka i przytulił mnie najmocniej jak potrafił.
- Kise, to boli, zgniatasz mnie – powiedziałem.
- Przepraszam, ale tak bardzo za Toba tęskniłem. Wybacz, że wcześniej nie przyszedłem, ale bałem Ci się spojrzeć w twarz po tych wszystkich zdarzeniach- powiedział zmartwiony chłopak. – I jak się czujesz ?
- Nie będę mógł grać w koszykówkę przez dosyć długi okres czasu, ale wyliżę się z tego – uśmiechnąłem się do niego na pocieszenie.
Tamtego dnia długo rozmawialiśmy. Już dawno nie czułem się tak szczęśliwy jak wtedy. Kise chciał bym wybaczył Alisie to co zrobiła, przekonywał mnie, że żałuje tego co zrobiła lecz dla mnie nie miało to dużej wartości. Od tamtego momentu, Kise często mnie odwiedzał, to wszystko zrodziło we mnie całkowicie nowe uczucie. Cieszyłem się, że mam takiego przyjaciela jak on, byłem szczęśliwy, że jest przy mnie i że zawsze mi pomoże. Po pewnym czasie blondyn odwiedzał mnie coraz rzadziej, nie wiedziałem co się działo. Po jakimś czasie przestał przychodzić, obawiałem się że to sprawka Alisy, w końcu ona mnie nie lubiła i traktowała mnie jak rywala. Ostatnio Kise nie spędzał z nią czasu, bo odwiedzał mnie w szpitalu, więc może zabroniła mu tu przychodzić. Cała ta sprawa pozostawała pod jednym, wielkim znakiem zapytania.
W końcu wyszedłem ze szpitala. Gdy tylko dostałem papierek umożliwiający mi powrót do domu, spakowałem swoje rzeczy i szybko opuściłem budynek. Było już późno, na dworze robiło się coraz zimniej. Na ulicy mijałem wiele ponurych postaci wychodzących z ciemnych uliczek. Chciałem dotrzeć do metra, by stamtąd dojechać na peron, z którego odjeżdżał mój pociąg do domu. Gdy stałem na światłach przy ruchliwej ulicy, obok mnie zatrzymał się samochód. Jedna z szyb zaczęła się otwierać, a zza niej ukazała się Alisa. Nie miałem dobrych przeczuć co do to tego spotkania. W ramach przeprosin, za to co się stało, zapytała się czy może mnie podwieźć tam gdzie zmierzałem dotrzeć. Brakowało mi czasu i wiedziałem, że mogę nie zdążyć na pociąg więc się zgodziłem. Gdy wsiadłem do samochodu, zobaczyłem, że za kierownicą siedzi Kise. Serce podskoczyło mi do gardła. Czułem się niezręcznie, ale nie mogłem się już wycofać. Alisa oznajmiła mi, że wysiada na ulicy Kwiatowej, która była niedaleko miejsca w którym się znajdowaliśmy. Nie pasowało mi to wcale, ale powiedziałem że też tam wysiądę, to było jedyne wyjście na szybkie uwolnienie się z zaistniałej sytuacji. Gdy już dotarliśmy na miejsce, zacząłem nerwowo szarpać za pasy, by je odpiąć. Oczywiście, jak zawsze w takich sytuacjach, coś się zacięło i nie mogłem się uwolnić. Pomyślałem, że już gorzej być nie może. Poczekałem aż Alisa wysiądzie, by nie było większego przypału. Dziewczyna złożyła buziaka na policzku blondyna i wysiadła z auta. Kise nawet nie drgnął, nie zareagował, jakby był ze skały. Spojrzał na mnie przez lusterko w samochodzie, zobaczył, że mam problem z pasami. Odwrócił się i nasze oczy spotkały się pierwszy raz od tak dawna, znów poczułem te dziwne uczucie w środku. Po krótkiej chwili, wróciłem do szarpania pasów modląc się po cichu by w końcu się odpięły. Czułem się upokorzony, ponieważ nie mogłem poradzić sobie z tak łatwą rzeczą. W pewnym momencie poczułem jego dotyk na moich dłoniach, spojrzałem na niego i pozwoliłem mu sobie pomóc. Przybliżył się do mnie, nasze twarze były tak blisko, byłem w niego zapatrzony jak w laleczkę. Odpiął mnie za jednym ruchem, nawet nie wiedziałem kiedy to zrobił, byłem jak zahipnotyzowany, nie mogłem oderwać od niego wzroku. W końcu podniósł głowę, nasze oczy znów się spotkały. Czułem jego oddech na swoich ustach, czułem ciepło wychodzące się z jego ust. Nasze ręce znów się spotkały, było tak blisko pocałunku, nie mogłem się ruszać, skamieniałem, nie wiedziałem co robić. Nagle hałas dobiegający z zewnątrz sprowadził mnie na ziemię, to była Alisa która pukała nam w okno. Chyba przeszkadzało jej to, że tak długo siedzę w samochodzie. Nie chciałem znów wylądować w szpitalu, więc zacząłem wysiadać. Gdy moje nogi były już na zewnątrz, Kise złapał mnie za rękę. Odwróciłem się do niego i wysłuchałem tego co chce mi powiedzieć. Powiedział mi, że ma jeszcze dużo czasu, więc może mnie odwieźć prosto do metra, nie wiedziałem skąd wiedział że właśnie tam chce jechać. Poprosił mnie bym usiadł z przodu obok niego, nic nie robiłem, popatrzyłem na zdenerwowaną Alisę która blokowała mi przejście. Kise zapewnił ją, że odwiezie mnie na metro i niedługo wróci. Dziewczyna popatrzyła się na mnie z pogardą i odeszła. Nie byłem przekonany czy dobrze robię. Otworzyłem przednie drzwi i się zawahałem. Stałem i rozmyślałem nad tym co powinienem zrobić. Kise znów chwycił mnie za rękę i wciągnął do samochodu. Zamknął za mnie drzwi i uśmiechnął się pod nosem mówiąc „Zapnij pasy”. Nic nie mówiłem, siedziałem w ciszy i patrzyłem na drogę. Można było wyczuć te napięcie jakie wisi w powietrzu. W oddali zobaczyłem stacje metra, odetchnąłem z ulgą wiedząc że to już będzie koniec. Samochód zaczął przyspieszać, minęliśmy stacje metra. Spojrzałem się na Kise a on z pewną powagą oznajmił mnie, że nie chce bym o tej porze włóczył się sam po mieście. Postanowił mnie zawieźć na peron. Ciszę, jaka trwała od dłuższego czasu, przerwał jego głos, chciał się upewnić że moje samopoczucie jest już w dobrym stanie. Poprosił mnie, bym otworzył skrytkę znajdującą się naprzeciwko mnie. W skrytce znajdował się ciepły koc.
- Przykryj się, nie chce żebyś zmarzł, widzę, że się trzęsiesz- powiedział stanowczo.
Koc był miękki w dotyku a co najważniejsze, był przesiąknięty jego zapachem. Wtuliłem się w niego i już po chwili zasnąłem. Po pewnym czasie poczułem powiew zimna, otworzyłem oczy i zobaczyłem że Kise stoi przy otwartych drzwiach od mojej strony.
- Jesteśmy już na miejscu- zapewnił.
Wysiadłem niepewnie, wziąłem swoje torby i ruszyłem w stronę peronu. Blondyn podbiegł i chwycił moje bagaże.
- Dopiero co wyszedłeś ze szpitala, nie możesz się przemęczać.
Zastanawiałem się skąd wie, że dopiero dziś wyszedłem ze szpitala, ale byłem zbyt spięty by zadać mu jakiekolwiek pytanie. Oddałem mu moje torby i nie zaprzestałem kroku. Znowu zrobiło mi się zimno, Kise zobaczył, że znów się trzęsę, rzucił bagaże i przytulił mnie od tyłu.
- Czu już lepiej ?- zapytał.
- Tak, ale możesz mnie puścić, wygląda to dziwnie, a pociąg nadjeżdża, nie chce by ktoś sobie coś pomyślał.
- Rozumiem- odpowiedział smutnym głosem puszczając mnie z objęć.
Oczami Kise
Pociąg właśnie zajechał na stację. Na nowo chwyciłem bagaże i wniosłem je do środka. Szukałem jakiegoś najlepszego przedziału który byłby pusty. Kuroko usadowił się wygodnie, podziękował mi za opiekę i odwrócił się w stronę okna. Już miałem się odwrócić i wyjść, lecz coś nadal nie dawało mi spokoju.
- Czy ktoś czeka na Ciebie w domu ?- zapytałem.
- Nie, rodzice wyjechali na jakiś czas więc będę sam – powiedział wciąż będąc zapatrzony w okno.
W chwili gdy Kuroko powiedział te słowa, zasunąłem za sobą drzwi i usiadłem naprzeciwko niego. Niebieskowłosy chłopak spojrzał się na mnie z zaskoczeniem.
- Kise, pociąg zaraz ruszy, nie zdążysz wysiąść.
- Nie mogę cię puścić samego pociągiem o tej porze. Dopiero co wyszedłeś ze szpitala, jesteś jeszcze osłabiony.
- Jestem już dorosły, nie musisz mnie niańczyć!– wykrzyczał Kuroko.
- Martwię się o ciebie bo mi na Tobie zależy
- Nie wiem o co ci już chodzi. Od momentu, kiedy uczyłem cię matematyki zachowujesz się jakby nic się nie stało. Próbowałem o tym zapomnieć, ale nie mogę, myślałem, że będzie to lepsze dla naszej przyjaźni więc nie wspominałem o tym przy tobie. Później w szpitalu, gdy mnie odwiedzałeś, spędzaliśmy razem kupę dobrego czasu, a ty nagle znikasz, bez słowa, bez wyjaśnień. Zacząłem się martwić że coś się stało, CZEKAŁEM NA CIEBIE KAŻDEGO KOLEJNEGO DNIA!- łzy zaczęły spływać mu po policzku - a teraz… a teraz się pojawiasz i wmawiasz mi że się o mnie martwisz, zachowujesz się tak jakby Ci na mnie zależało. Kise ja..
Nie mogłem już tego słuchać, widząc go załzawionego, słysząc o tym jaką przykrość mu sprawiłem, nie mogłem się powstrzymać. Zerwałem się z fotela i przytuliłem go najmocniej jak umiałem.
- Przepraszam Kuroko, nie chciałem by to tak wyszło. Przestałem do ciebie przychodzić, bo bałem się, że znów stracę nad sobą kontrolę i zrobię kolejny głupi ruch, który może popsuć nasze relacje. Zgodziłem się być z Alisą, by zapomnieć o uczuciu jakim Cię darzę lecz cokolwiek bym nie zrobił, codziennie myślę tylko o Tobie. Nie ma dnia ani godziny gdzie przestałbym o Tobie myśleć . Kocham Cię Kuroko…
W końcu mu to powiedziałem, wyrzuciłem wszystko co leżało mi na sercu. Ukląkłem przed nim i pocałowałem go namiętnie. Odepchnął mnie.
- Jeśli nie czujesz do mnie tego co ja do Ciebie i chcesz bym przestał to powiedz. Zatrzymam pociąg i dam Ci spokój. W innym wypadku, nie będę mógł się już dalej powstrzymywać- powiedziałem
Kuroko patrzył na mnie nieśmiało, nic nie mówił. Znów go pocałowałem lecz i tym razem zostałem odrzucony. Był to dla mnie znak, że mam odejść. Chwyciłem swoja kurtkę w dłoń i wyszedłem z przedziału. Czułem się jak potwór ,który właśnie zniszczył piękną przyjaźń. Czekałem aż pociąg zatrzyma się na kolejnej stacji bym mógł wysiąść i wrócić do domu. Łzy zaczęły spływać mi do oczu, nie wiedziałem co mam konkretnie teraz zrobić. Pierwszy raz ktoś mnie odrzucił…
Oczami Kuroko
Siedzę teraz sam w przedziale, zastanawiam się co zrobiłem źle. Myślałem nad jego słowami „Kocham Cię”, ciągle krążyły mi po głowie. Co ja tak naprawdę do niego czuje ? Jest to jedyna osoba z którą chciałbym spędzać każdą wolną chwilę. Gdy nie widzę go przez dłuższy czas…zaczynam tęsknić . Za każdym razem gdy jest mi smutno to on jest obok i mnie pociesza. Zawsze wie jak poprawić mi humor.
- Baaaaaka….- powiedziałem pod nosem
Nagle pociąg się zatrzymał. Strach zagościł w moim sercu –nie mogę go znowu stracić. Wybiegłem szybko z przedziału i zacząłem biec w stronę drzwi.
- Kiseee…!- krzyczałem najgłośniej jak mogłem
Nie mogłem go znaleźć, zacząłem już myśleć że wysiadł aż tu nagle zauważyłem że jeszcze stoi przed drzwiami. Miał łzy w oczach, na nowo krzyknąłem jego imię. Odwrócił się w moją stronę ze zdziwieniem. Rzuciłem mu się w ramiona.
- Nie zostawiaj mnie, jedź ze mną do domu – powiedziałem ze łzami w oczach
Kise schylił się w moim kierunku i nasze usta połączyły się na nowo. Przystawił mnie do ściany przytrzymując na niej moje nadgarstki. Chwycił mnie za tyłek i podniósł do góry. Oplotłem jego biodra swoimi nogami, a rękoma mocno trzymałem się jego szyi. Blondyn nie zaprzestawał pocałunku, ruszył w stronę naszego przedziału. Obijaliśmy się o ściany aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Kise rzucił mnie na kanapę i usiadł na mnie rozkrokiem.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem – powiedział cały rozpromieniony
Zaczął całować moją szyję, rękoma błądząc po moim torsie. Chłopak szybko zdjął mi koszulkę i zaczął całować, przed chwilą odkryte części ciała. W miejsca, w których mnie dotykał czułem przyjemne ciepło. Czułem jak zaczął bawić się moimi sutkami. Jego dłonie badały każdy skrawek mojego ciała. Blondyn oderwał się na chwilę od mojej klatki piersiowej, przeczesując włosy. Spojrzał na mnie i wpił się w moje usta. Jego złote włosy zakrywały nasze twarze, czułem jego zapach. Jego dłoń zaczęła zsuwać się coraz niżej aż w końcu dotarła do mojego czułego punktu. Kise odpiął mi suwak i uwolnił mojego przyjaciela. Objął go całą dłonią i zaczął po nim przesuwać w górę i w dół. Po pewnym czasie wziął go do ust, jego ciepły język przesuwał się powoli po obwodzie mojego penisa. Czułem się tak dobrze, nie ma słów którymi mogłyby opisać moje uczucia.
- Kise… ja…ja… zaraz dojdę- wyjęczałem – Daj mi się odwdzięczyć
Tym razem to ja byłem na górze. Zdjęliśmy już wszystkie warstwy ubrań, więc miałem swobodny dostęp do wszystkiego. Penis blondyna był znacznie większy niż sobie wyobrażałem, nie sprawiało mi to jednak problemu. Chwyciłem go obydwiema dłońmi i wziąłem się do pracy. Blondyn odgarnął mi włosy z twarzy
- Chce widzieć jak to robisz- wydusił z siebie
Jęki Kise były takie głębokie i zmysłowe. Był cały rozgrzany. Nagle poczułem jego dłoń na moim tyłku. Obślinił jeden ze swoich palców i wsunął mi w odbyt. Zajęczałem głośno. Blondyn dołożył drugi palec i zaczął natarczywie poruszać dłonią. Teraz jęczeliśmy obydwoje. Podniosłem się lekko i próbowałem trafić odbytem w sam czubek jego penisa. W końcu mi się udało, powoli zaczął we mnie wchodzić. Skrzywiłem się, poczułem ból. Kise robił to bardzo delikatnie, by tylko mnie nie bolało. Po kilku pchnięciach ból zanikał. Blondyn splótł swoje dłonie z moimi. Zacząłem poruszać się coraz szybciej. Skakałem w górę i w dół. W pewnym momencie , Kise zaczął znów bawić się moim członkiem. Wszystko nabrało większego tempa. Było gorąco, sapałem.
- Jeszcze… nie przestawaj…jeszcze – jęczałem co jakiś czas
Krzyczałem jego imię, nic innego się dla mnie nie liczyło, tylko on. Kise coraz szybciej poruszał dłonią,aż w końcu przepłynęła po moim ciele fala rozkoszy. Biała maź wyleciała na brzuch blondyna.
- Wybacz..- powiedziałem lekko zawstydzony
Kise nabrał na palec trochę mojej spermy, wziął ją do buzi i przekazał mi to poprzez pocałunek.
- Poczuj jak smakujesz – wyszeptał mi do ucha
Wziąłem jego palec na którym była resztka mnie, zacząłem go ssać i oblizywać. Kise uśmiechnął się nikczemnie. Chwycił mnie za biodra i przewrócił mnie na łóżko. Znów byłem na dole. Wypiąłem się w stronę mojego kochanka a on bez chwili zwłoki wszedł we mnie i zaczął się poruszać. Znów było nam dobrze. Chciałbym, by ten pociąg nigdy nie dotarł na naszą stację, chciałbym zostać z nim tu już na zawsze.
- Jesteś taki ciasny w środku, jakbyś nie chciał mnie wypuścić – powiedział rozbawiony Kise
Niewiele to trwało, zanim poczułem jak wypełnia mnie w środku swoim nasieniem. Zmęczeni położyliśmy się obok siebie. Czułem jak oddycha, słyszałem szybkie bicie jego serca. Czułem się taki szczęśliwy .
- Wymęczyłeś mnie za wszystkie czasy Kuroko, nawet po treningu nie jestem taki zmęczony
- Kise..- spojrzałem na niego
- O co chodzi ?- zapytał poświęcając mi całą swoją uwagę
- Kocham Cię – odpowiedziałem z uśmiechem
- No nie, teraz mam ochotę zrobić to drugi raz- Kise znów zaczął się do mnie dobierać
- NIE KISE, BOLĄ MNIE BIODRA ! NIE RÓB TEGO- Zacząłem krzyczeć
- To twoja wina, trzeba było nie robić takiej miny. Teraz mam zamiar przelecieć Cię znacznie mocniej byś zapamiętał to na dłużej.
KONIEC
Tak na początek, to dałaś tytuł pierwszemu rozdziałowi, ale drugiemu już nie xD
OdpowiedzUsuńZ rzeczy, które rzucają się w oczy - w opowiadaniach nie piszemy "Ci", "Tobie" z dużej litery (o ile nie jest to początek zdania). W większości zdań brakowało kropek, nie wiem czy to z rozpędu czy co xD Kuroko taki trochę... niekurokowy niestety. No i jedna rzecz była trochę nie halo - piszesz, że są w szkole, a Kise i Kuroko razem w klasie, więc na to wychodzi, że to czasy gimnazjum. Ryouta nie mógł więc prowadzić auta c: Chyba, że chodziło Ci o studia, ale na studiach nie ma sprawdzianów, tylko kolokwia i takie tam, więc tutaj byłam trochę zagubiona xD Poza tymi rzeczami staraj się robić więcej akapitów, bo na przykład scena seksu jest opisana w ciągu, a z ludziom z natury po prostu nie chce się czytać tak długich akapitów (to taka wskazówka, gdybyś myślała o pisaniu poważniej c:).
Ogólnie sam seks wydał mi się taki trochę niespodziewany i w sumie zniszczył mi odrobinę klimat, bo był zbyt... no nie wiem, gwałtowny? Myślałam, że skoro Kise powiedział mu w tym pociągu, że go kocha i w ogóle były łzy, wzruszenie, nie wiadomo co robić, to jednak utrzyma się ten romantyzm do końca, a tu takie trochę zaskoczenie xD Ale generalnie pomysł całkiem fajny, choć można by go trochę dopracować c: Dziękuję za podesłanie pracy :D