[LS] Rozdział pierwszy

 
„Mówi się, że miłość przychodzi znienacka – niech mi ktoś do cholery powie, gdzie to dokładnie jest, bo muszę jechać tam i zjebać ją za to, co mi zrobiła”


    Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście, kiedy wszedłem do mojej nowej klasy i zobaczyłem Kagami siedzącą w pierwszym rzędzie pod oknem, na końcu.
    Stanąłem jak wryty u progu sali, przez co idący za mną Momoi wpadł z impetem na moje plecy. Nie bardzo się tym przejąłem, gapiąc się w oniemieniu na piękny krajobraz gór Fudżi. Jak się okazało po dłuższej chwili (naprawdę ciężko mi było oderwać od nich wzrok), nie były one same – w ławce dalej siedziały dwie ledwie widoczne błękitne wysepki.
–    No weźże się rusz, Daiki!- stęknął Satoshi, popychając mnie do przodu.- Poszukajmy sobie miejsca, zanim zostaną nam tylko te przed belframi!
    Przełykając ciężko ślinę, ruszyłem przez klasę, wciąż ze wzrokiem wbitym w cycki Kagami. Niemal automatycznie zająłem miejsce w drugim rzędzie, tuż obok niej. Momoi spojrzał na mnie krytycznie, nerwowo zerkając na właścicielkę gór Fudżi, a potem z westchnieniem zajął miejsce za mną, jednocześnie siadając obok błękitnowłosej przyjaciółki Kagami.
–    Witam wszystkich na naszej pierwszej lekcji!- zagrzmiał nagle donośny głos. Kiedy spojrzałem w kierunku jego źródła i nie dostrzegłem żadnych cycków, ze znudzeniem odwróciłem głowę z powrotem na góry Fudżi.- Nazywam się Kagetora Aida i będę waszym wychowawcą, szczyle! Macie się mnie słuchać i ani myślcie wagarować, bo ubiję jak kotlety! Mam zamiar teraz sprawdzić obecność, wyczytana osoba ma wstać i powiedzieć kilka słów o sobie, jasne? Mają to być konkrety, żebyście wszyscy mogli się mniej więcej poznać na początek! Żadnych pierdół w stylu „szukam dziewczyny”, albo „mam zatwardzenie”! A teraz jazda! Numer pierwszy, Daiki Aomine!
    Drgnąłem nerwowo, gapiąc się na nauczyciela, który zaczął rozglądać się po klasie niemal morderczym wzrokiem. Zawsze uważałem tego typu gówna za cholerne utrapienie, ale tym razem  postanowiłem grzecznie spełnić jego polecenie, dostrzegając szansę na to, by Kagami co nieco się o mnie dowiedziała.
    Wstałem ze swojego miejsca, zerkając na nią ukradkiem. Póki co nie wydawała się zainteresowana – wcisnąwszy końcówkę ołówka do temperówki, zaczęła przekręcać go zawzięcie, sypiąc wiórkami i proszkiem z rysika.
–    Obecny – powiedziałem na wstępie.- Ehm... Nazywam się Aomine Daiki, jestem jedynakiem. Lubię burgery teriyaki i mleko bananowe, lubię cy... cykady łapać.- Zgrabnie wykręciłem się od wypowiedzenia głośno słowa „cycki”, jednocześnie znów spoglądając na Kagami. Wyjęła z temperówki ołówek, gapiąc się z zaskoczeniem na pęknięty rysik. Zajrzała do środka, skrzywiła się, po czym zaczęła pukać temperówką o ławkę.- Ch-chyba jestem całkiem popularny wśród dziewczyn, ale oczywiście oddam się cały tej jedynej, więc nie musiałaby się niczego obawiać, byłbym też delikatny... do pewnego stopnia... no i przede wszystkim...
–    KONKRETY, POWIEDZIAŁEM!- wydarł się nauczyciel.- Co mnie obchodzi twoja nikła popularność! Mogłeś spokojnie poprzestać na tym „Aomine Daiki”! Jeśli to wszystko, to siadaj na dupie!
    Wbiłem w niego chłodne spojrzenie, po czym ostentacyjnie odwróciłem od niego głowę, siadając na swoim miejscu. Nie, żebym czuł się jakoś upokorzony czy coś, ale mimo wszystko starałem się właśnie poderwać miłość mojego życia.
    Facet mógłby być trochę wyrozumiały.
    Pozostało mi w napięciu oczekiwać, aż przyjdzie kolej Kagami. Dziewczyna uporała się z naostrzeniem ołówka, schowała go do piórnika i teraz siedziała ze znudzoną miną, gapiąc się beznamiętnie w swoją ławkę. Kiedy w końcu nauczyciel wykrzyknął nazwisko mojej ukochanej, ta drgnęła nerwowo, rumieniąc się i z wahaniem podnosząc z krzesła.
    Kagami Taiga.
–    Ehm... Kagami Taiga – mruknęła.- Lubię hamburgery i koszykówkę. Do tej pory grałam w Ameryce, bo tam mieszkałam... Chcę zostać najlepszym graczem w damskiej drużynie i podbić Japonię.
–    Ughh...- wydałem z siebie mimowolny dźwięk, chwytając się raptownie za pierś i, czerwony na twarzy, wgapiając się w Kagami. Miałem wrażenie, że jakaś niewidzialna dłoń ścisnęła właśnie moje serce niczym penisa i zaczęła gwałtownie poruszać się w górę i w dół. Nie sądziłem, że masturbacja serca jest możliwa, ale chyba właśnie mi się ona przytrafiła.
–    Hoo?- Aida uniósł wysoko brwi, kiwając głową.- W końcu coś ciekawego, bardzo ambitnie, bardzo. Jestem mile zaskoczony i zafascynowany, z całego serca życzę ci powo... a w dupę!- warknął ze złością, celując palcem w miłość mojego życia.- Baby nie grają w kosza, baby gotują, więc pomyśl o czymś bardziej przyziemnym! A teraz siadaj na dupę! Następny!
–    Go... goń się, belfrze!- burknęła Taiga, siadając na swoim miejscu z rumianymi policzkami. Obróciła się i spojrzała na swoją płaską przyjaciółkę.- S-słyszałaś gnojka?
–    Siedzę niecałe dwa metry za tobą, Kagami-kun – oznajmiła Kuroko.- Zasięg komunikacji w tej klasie jest wystarczający, by głos nauczyciela słyszeli wszyscy.
–    N-no bezczelny, nie?- Taiga zignorowała tę drobną uszczypliwość.- Co go to obchodzi?! Dobrze gram w kosza, znam się na tym, pewnie w dodatku bym ograła gnojka! Jak myślisz?
–    Aktualnie myślę, że powinnaś się uciszyć.
–    A idź mi! Nie będę siedzieć cicho, jak mnie tu obrażają...!
–    N-nie przejmuj się debilem!- wyrwało mi się odruchowo. Kagami zamrugała i szarpnęła głową w moim kierunku, wlepiając we mnie cholernie podniecające spojrzenie wiśniowych oczu.- Pe-pewnie sam jest życiową ofermą, dlatego próbuje nam dopiec – powiedziałem, usilnie starając się nie zerkać co chwila na jej piękne, krągłe, kusząco opinające bluzkę cycki. Niestety, ostatecznie wyszło na tym, że i tak mówiłem właśnie do nich.
–    C...- Kagami zarumieniła się, po czym zerknęła pospiesznie na Kuroko. Błękitnowłosa również wlepiła we mnie spojrzenie wielkich niebieskich oczu, ale w przeciwieństwie do spojrzenia Taigi, które mnie rozbierało, spojrzenie Kuroko zdawało się zarzucać mnie stertą zimowych kożuchów. Serio, zrobiło się tak chłodno, że zacząłem się aż zastanawiać, dlaczego przyszedłem do szkoły w samych gaciach.
–    Co to za pogaduszki, wy śmierdzące szczyle?!- wrzasnął nagle nauczyciel, wbijając w nas wściekłe spojrzenie.- Za karę cała trójka zostaje po zajęciach sprzątać klasę!
–    A-ale...- zaczęła Taiga.
–    I jutro też!
–    No ale...!
–    I pojutrze – wycedził Kagetora.
    Kagami zacisnęła usta, a potem odwróciła głowę w kierunku okna. Kiedy odwróciłem rozzłoszczone spojrzenie od nauczyciela i spojrzałem na moją ukochaną, zauważyłem, że błękitne oczy za jej plecami patrzą na mnie z wyraźnym oskarżeniem.
    Że to niby moja wina? Chciałem tylko pocieszyć jej przyjaciółkę, a na razie mogłem to zrobić tylko słowami!
    Do końca lekcji wszyscy siedzieliśmy, milcząc jak groby. Wciąż obserwowałem moje góry Fudżi, unoszące się spokojnie w górę i równie powoli opadające w dół. Widok ten był tak przyjemny, że zaczynałem usypiać, ale w drzemce przeszkodził mi dzwonek.
–    Co ci strzeliło do łba, żeby zagadywać ją w czasie lekcji?- syknął cicho Momoi, kiedy nauczyciel wyszedł z klasy, rzucając pod nosem kilka przekleństw.
–    Zejdź ze mnie – mruknąłem, spoglądając na Kagami, która obróciła się do Kuroko i zaczęła coś do niej cicho mówić.
    Zarumieniłem się lekko, wytężając słuch. Czyżby mówiła o mnie? Uważała mnie za swojego bohatera, ochrzaniała przyjaciółkę, że nie pomyślała o tym, by ją pocieszyć, ale ja – jeszcze nieznajomy, przystojny przyszły mąż – zrobiłem to bezinteresownie?
    Przełknąłem ciężko ślinę, przesuwając cicho krzesło bliżej nich. Pochyliłem się lekko w ich stronę, kierując ucho w ich stronę. W końcu, wśród rozmów pozostałych uczniów, zdołałem usłyszeć ich przyciszone szepty:
–    ...przystojny... bosko... piękne oczka...
    Wytrzeszczyłem lekko oczy, po czym, cały podekscytowany, obróciłem się szybko do Momoi i przysunąłem blisko niego, nachylając się nad blatem jego ławki.
–    Słyszałeś co o mnie mówiła?!- wyszeptałem, rumieniąc się lekko.
–    Ech?- Satoshi spojrzał na mnie półprzytomnie.- Kto?
–    No Kagami! Słyszałeś, co o mnie mówiła?!
–    Nie mówiła o tobie...- rzucił Momoi z wkurzającym pobłażliwym uśmiechem.
–    Powiedziała, że jestem przystojny, boski i mam piękne oczy!
–    Yyy...- Satoshi zamrugał, gapiąc się na mnie z lekko zmarszczonymi brwiami.- Nie...? Powiedziała, że to nie przystoi karać dziewczyny, bo skopała jakiegoś zbola. A przy okazji pękły jej przy tym oczka w rajstopach...
    Teraz to ja zamrugałem, gapiąc się beznamiętnie na mojego przyjaciela. Przełknąłem ślinę, zerkając na Kagami i Kuroko, wciąż zajęte rozmową. Naprawdę nie mówiły o mnie? Ale przecież słyszałem wyraźnie kilka miłych przymiotników!
    Nagle za moimi plecami rozległy się jakieś dzikie szepty, a po chwili kilka pisków i zafascynowanych okrzyków. Odwróciłem się w tamtym kierunku, chcąc przekonać się, o co to całe zamieszanie.
    Jak się okazało, w drzwiach klasy stanął jakiś chłopak. Wyglądało na to, że również był pierwszoklasistą. Miał na sobie zwykły mundurek Touou, dokładnie taki sam, jak ja, ale o dziwo wyglądał na nim znacznie lepiej niż na jakimkolwiek innym uczniu tej szkoły.
–    Ach, wybaczcie, dziewczyny, przepraszam, chciałbym przejść... och, haha, później dam wam autograf, obiecuję...!
–    Co to za szczyl?- mruknąłem, nieświadomie przybierając postawę Kagetory.
–    Co ty, nie wiesz?- zdziwił się Momoi.- Przecież mówiłem ci, że idziemy do tej samej szkoły, co ten model, Kise Ryouta! Jak się wydało, że zapisał się do Touou, masa dziewczyn z naszego gimnazjum rzuciła się do rekrutacji.
–    Że niby dla niego?- Zmierzyłem gościa od dołu do góry. Cóż, nie mogłem zaprzeczyć, że koleś był urodziwy. Skórę miał jak tyłek niemowlaka, aż chciało się go trzasnąć w ten piękny ryj i zobaczyć, jak uroczo się czerwieni. Do tego miał przydługie blond włosy, perfekcyjnie ułożone, oraz miodowe oczy o długich ciemnych rzęsach.- Wygląda jak ciota – stwierdziłem ze znudzeniem, obracając się powoli do Momoi.- Kagami na pewno woli bardziej męskie typy, takie jak... hehe, mua.
–    Kagamicchi! Kurokocchi!- Natychmiast szarpnąłem głową w jego stronę, patrząc na niego wilkiem. Kise machał mniej więcej w naszym kierunku dłonią znad tłumku otaczających go dziewczyn, uśmiechając się przy tym radośnie.
–    Znowu Kise...- mruknęła Kagami, spoglądając ze znudzeniem na blondyna.
–    Udawaj, że go nie widzisz – zaproponowała Kuroko, uparcie wpatrując się w okno.
–    Myślisz, że sobie pójdzie?
–    Kagamichiii~ Kurokochiii~ Już iiidę~
–    Widzisz?- Kuroko spojrzała z powagą na Kagami.- Sam wyraża chęć odejścia.
–    Raczej przyjścia tutaj!- warknęła Taiga.
    Patrzyłem, jak Kise w końcu wydostaje się z tłumu dziewczyn i podchodzi do nas, biorąc głęboki wdech.
–    Uff, ale u was tłoczno! W mojej klasie też jest dużo dziewczyn. Cześć, Kagamicchi! Cześć, Kurokocchi! Ach, Kurokocchi, wyglądasz tak ładnie w tym mundurku!
–    Dziękuję, Kise-kun – powiedziała Kuroko.- Ty również wyglądasz jak zawsze.
–    Dzię-dziękuję!- Ryouta spłonął rumieńcem, jakby właśnie usłyszał najcudowniejszy komplement w swoim z całą pewnością usianym różowymi kwiatkami życiu.- Ehm... za-zastanawiałyście się już nad dołączeniem do klubu? Ja już zapisałem się na koszykówkę! Kurokocchi, może chciałabyś zostać naszą menadżerką?
–    Zastanawiam się nad damską koszykówką, tak jak Kagami-kun.
–    Och, to świetny pomysł!- wykrzyknął Ryouta-Idiota, przysiadając na ławce mojej bogini.- Kagamicchi gra świetnie, a w duecie z Kurokocchi jesteście niepokonane! Może zostanę waszym menadżerem, co wy na to?
–    Nie – powiedziały jednocześnie Kagami i Kuroko.
    Oraz, jakże skromnie, ja.
    Kise spojrzał na mnie z zaskoczeniem, podobnie jak dziewczyny oraz mój przyjaciel Momoi. Udało mi się zwalczyć rumieniec, który chciał wypłynąć na moje policzki.
–    J... ja chciałem zostać menadżerem – mruknąłem.
–    Co?- bąknął Ryouta.
–    Co?!- wykrzyknął Momoi.- Przecież ty...!
    Zasłoniłem mu pospiesznie usta dłonią, wzdychając ciężko. Trudno. Jeśli muszę poświęcić karierę dla miłości mojego życia, aby móc być u ich boku... to znaczy jej – tylko jej, chociaż przy jej cyckach też – to byłem gotowy to zrobić.
–    Chciałbym zostać menadżerem klubu koszykarskiego dziewczyn – oznajmiłem.
–    Masz jakieś doświadczenie w tym sporcie... uhm, przepraszam, jak się nazywasz?- zapytała Kuroko.
–    A-Aomine – odparłem, zerkając na Kagami. Cholera, gapiła się!- Daiki – dodałem. W końcu do męża będzie musiała się zwracać po imieniu, no nie?
–    Miło nam cię poznać, A-Aomine-kun – powiedziała spokojnie Kuroko.
–    Mnie też miło cię poznać, Kagami – powiedziałem, drapiąc się nerwowo po głowie.
–    Ale ja nic nie mówiłam...
–    To masz jakieś doświadczenie, A-Aomine-kun?- zapytała Kuroko.
–    Yy...- Popatrzyłem na nią.- Aomine. Nie „A-Aomine”.
–    Hm? Ale przed chwilą tak się właśnie przedstawiłeś.
–    Po-pomyliłem się, no!- warknąłem ze złością.
–    Często masz w zwyczaju podwajać sylaby? - mruknęła z troską w głosie.
–    Za-zamknij...! Znaczy, zamknij się!- Mogłem być pewien, że moje policzki wyglądały teraz jak dojrzałe pomidory.- Mam doświadczenie w koszu! Gram od dziecka, dużo wiem i dużo mogę was nauczyć!
–    Hoo?- Kise skrzyżował ręce na klatce piersiowej, patrząc na mnie z góry wyraźnie wrogim spojrzeniem.- Ja też mam spore doświadczenie... Może zagramy małe one on one po szkole? Niech wygrana zdecyduje o tym, kto zostanie chło... znaczy, menadżerem Kurokocchii!
–    Tsk! Lepiej już się zapisz do klubu robótek ręcznych, czy czegoś na miarę twojego wyglądu – mruknąłem, machając na niego dłonią w odganiającym geście.
–    C...?!- Kise drgnął, rumieniąc się.- Że niby co to miało znaczyć?!
    Już miałem wyjaśnić mu, o co mi chodziło, ale nagle usłyszeliśmy dzwonek na lekcję. Ryouta popatrzył niepewnie na Kuroko, potem na mnie, potem znów na Kuroko i znów na mnie. Na koniec zacisnął usta, po czym, burcząc pod nosem, udał się do swojej klasy.
–    O szesnastej na boisku przy szkole, A-Aomine Daiki!- krzyknął, kiedy był już u progu.
–    „Aomine”, Kise Ryouto-Idioto!- wrzasnąłem za nim. Widziałem, że w korytarzu obraca się w moim kierunku, otwierając już usta, jednak najwyraźniej nie miał żadnej dobrej riposty, bo ze złością odwrócił się i odszedł. Ja tymczasem, z triumfalnym uśmiechem obróciłem się do Momoi, który gapił się na mnie sceptycznie.
–    A pamiętasz, że po zajęciach zostajesz sprzątać klasę?- mruknął.
    Zamrugałem, wgapiając się w niego z zaskoczeniem. Kiedy z osłupieniem spojrzałem na Kuroko i Kagami, one również gapiły się na mnie w ciszy.
    Cholera.
    Wyglądało na to, że ta szkoła miała dwóch idiotów.

9 komentarzy:

  1. Aomine kretynie zamień się. Chcę zobaczyć te góry Fudżi na własne oczy.
    Mogę wiedzieć czy możliwe jest, żeby Ziemia nosiła takiego kretyna bez szkód wagi planetarnej? Bo coś mi się nie wydaje... Ale to nie ważne, i tak go wielbię XD
    Boże, jak mi to dzień zrobiło, teraz będę myślała tylko o tam, jak Daiki wyjdzie z tej potencjalnie problematycznej sytuacji.
    Weny, kochana, czekam na kolejne!
    ps. wybacz, żę komentarz tak nieskładny, ale zapalenie tchawicy rozwaliło mnie na łopatki... nie wiedziałam nawet, że coś takiego może mnie dopaść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, to nie brzmi za ciekawie... ._. Mam nadzieję, że szybko ci przejdzie! No i cieszę się, że rozdzialik choć trochę poprawił twój nastrój c: !

      Usuń
  2. Opisanie uczucia miłości jako masturbacji serca wygrało bezkonkurencyjnie tutaj <3
    Myślę, że się przyzwyczaję do cotygodniowej dawki humoru,
    jaką nam tu prezentujesz xD
    Fem Kuroko jest cuodowna!
    Daiki, jak to Daiki. Cudowny idiota.
    Ale!
    No przepraszam....wiem, że tutaj mamy heteraski, no ale....
    Kise.
    Momoi.
    KISE.
    MOMOI.
    K-I-S-E.
    M-O-M-O-I.
    Ekhem.
    To taaaak...
    Bardzo przyjemna komedyjka!
    Pozdrawiam i cześć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu Kise i Momoi? xD Shipujesz ich jako hetero, czy tylko tutaj jakoś tak Ci ładnie wyglądają jako para gejaszków? xD
      Cieszę się, że się podoba! ^^

      Usuń
    2. Tutaj jako para gejuszków mi się rzucili! xD

      Usuń
  3. Mieć taką śmieszną klasę to by było super... A raczej takiego śmiesznego Daikiego w klasie xD
    Już nienawidzę tego nauczyciela. Tacy ludzie są okropni :D
    Łapanie cykad musi być bardzo interesujące, chociaż pewnie nie aż tak jak patrzenie na takie dwie skaczące góry Fudżi xD
    Kagami i Kuroko są fajowe, chciałabym mieć takie koleżanki :')
    Ryota-idiota..? A nie lepiej Kise-Penise? Jakoś tak bardziej pasuje XDD
    Już czuję, że 'Love Shot!' będzie super! W sumie... już jest ♡
    Oby więcej takich śmiesznych i głupkowatych opowiadań! Zawsze, jak je czytam, to później mam lepszy humor ^^
    Dziękuję, Yuuki-san! :*
    Buziaki, czekam na następne! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle, żyć w świecie z Cudakami... to by było życie. Aż bym się chętniej uczyła xD
      Cieszę się, że się podobało! Dzięki za komentarz ♥

      Usuń
  4. Na końcu popłakałam się.

    Popłakałam się ze śmiechu oczywiście.

    Oczywiście dusiłam go poduszką, by nie zbudzić współlokatorki.

    Genialne jest to cudo! XDDD :3
    Aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :3

    Nie wiem co dalej pisać, bo się rozpływam od tej cudowności, tak że życzę wenki i idę spać, bo rano trzeba wstać.

    Pa! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, no to bardzo dobrze! :D Cieszę się, że tak się podoba! Bardzo dziękuję za komentarz :)

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń