[LS] Rozdział siódmy

„Dlaczego miłość nie może być tak prosta jak nienawiść?”


–    Mogę wiedzieć, co ty wyprawiasz?- westchnął ciężko Momoi, kiedy wszedł do szkoły i zauważył, że czaję się za szafkami z butami i rozglądam ostrożnie wokół.
–    Ćśś!- uciszyłem go, machnąwszy z irytacją ręką.- Jak zobaczysz gdzieś Kise, to mi powiedz, dobra?
–    Co jest? Pokłóciliście się?- Satoshi podszedł do swojej szafki i zmienił obuwie. Dziś wyjątkowo nie szliśmy razem do szkoły, bo dupek nie poczekał, aż obudzi mnie mój budzik. Czyli on.
–    Powiedzmy – odparłem ostrożnie, prostując się. Teren wyglądał na czysty.- Widziałeś gdzieś Kagami?
–    Nie, a co?
–    Nic.- Wzruszyłem ramionami, ruszając korytarzem w kierunku naszej klasy.- Chciałem się z nią przywitać.
–    I tak to zrobisz, skoro jesteśmy w jednej klasie – zauważył z westchnieniem.- Jak było wczoraj na treningu?
–    Normalnie. Wymiatałem. Wygrałem z Kise. A potem się do mnie przyczepił i zaczął namawiać na one on one.
–    To dlatego go unikasz?
–    Powiedzmy – mruknąłem, rumieniąc się lekko.
    Doszliśmy do naszej klasy i weszliśmy do środka. Od razu spojrzałem w kierunku gór Fudżi i zdziwiłem się, że zasłaniają mi je jakieś czarne chmury w postaci szkolnego mundurka. Wbiłem zezłoszczone spojrzenie w głowę napastnika mojej ukochanej, oczekując ujrzenia natapirowanej blond fryzury, ale ku mojemu zaskoczeniu napotkałem jedynie schludnie ułożone czarne włosy.
    Czyżby Kise się przefarbował?
    Podszedłem do swojej ławki, unosząc dumnie głowę. Kuroko nie zwracała na nic uwagi, czytając książkę, ale Kagami wydawała się być zajęta rozmową. Kiedy usiadłem na swoim miejscu i spojrzałem na chłopaka, który stał obok jej ławki, doznałem szoku.
    To nie był Kise.
    Koleś był z pewnością uczniem naszej szkoły, ale wyglądał na starszego. Był trochę niższy ode mnie i jakiś taki blady, ale jego cera była wkurzenie gładka, a morda dosyć przystojna. Dopatrzyłem się jednak jednej skazy – koleś najwyraźniej miał tylko jedno oko, bo drugie chował za długą czarną grzywką. Pod tym zdrowym miał pieprzyka, ale byłem prawie stuprocentowo pewien, że je sobie namalował jakimś markerem, czy czymś, żeby wyglądać fajniej.
–    … w tę sobotę, mam nadzieję, że ci pasuje?- zwracał się właśnie do mojej dziewczyny, uśmiechając do niej podejrzanie łagodnie. Jego głos mnie wkurzał, był jakiś taki... sztucznie sympatyczny.
–    Ta, pasuje – odparła Kagami, gapiąc się na niego dziwnie.
–    Świetnie. Przyjdę po ciebie o czternastej. Później możemy iść coś zjeść.
–    Okej, okej – westchnęła.
–    W takim razie pójdę już do swojej klasy – stwierdził, odwracając się, jednak nagle przystanął i odwrócił do Kagami.- Ach, jeszcze jedno, Taiga.- Imię, które wypowiedział, rozbrzmiało w mojej głowie echem.- Dzisiaj też poczekaj na mnie po swoim treningu. Pójdziemy razem.
–    Dobra, ale idź już sobie. Wszyscy się na nas gapią!
–    Naprawdę?- Koleś uśmiechnął się szerzej, przymykając oczy.- Do zobaczenia później, Taiga.
–    Nara.- Kagami machnęła mu dłonią.
    Kiedy koleś odszedł w akompaniamencie pisków i westchnień dziewczyn z naszej klasy (i paru czekających pod drzwiami na korytarzu), wbiłem spojrzenie w Kagami, próbując odczytać z jej twarzy, kim był ten koleś.
    Dopiero co przestałem wariować, bo Kise zapewnił mnie, że nie robił nic zbereźnego z Taigą, a teraz na mojej drodze pojawia się kolejny przystojniaczek?
–    Nie wiedziałem, że masz starszego brata – zwróciłem się do Kagami. Oto dobry sposób na wybadanie gruntu.
–    Huh?- Kagami spojrzała na mnie, rozpakowując rzeczy z torby.- Nie mam brata. Jestem jedynaczką.
    Kuźwa, czyli chłopak!
    Zerwałem się z mojego krzesła, po czym ruszyłem szybkim krokiem do wyjścia.
–    Daiki, dokąd ty idziesz?! Zaraz zacznie się lekcja!- krzyknął za mną Momoi.
–    Muszę iść na chwilę do Kise!- Z tym okrzykiem na ustach ruszyłem biegiem w kierunku klasy Ryuoty. Dopadłem jej w okamgnieniu i rozejrzałem się jak jakiś debil. Po cholerę się rozglądać, skoro kogoś takiego jak Kise można zauważyć z zamkniętymi oczami?
–    Kise-kun, tak bardzo jest ci do twarzy w tym mundurku!
–    Kise-kun, używasz jakichś kosmetyków? Twoja cera jest taka gładka!
–    Kise-kun, Kise-kun!
–    Kise!- zawołałem, machając do niego ręką.
    Ryouta, który akurat odpowiadał coś dziewczynom, uśmiechając się promieniście, spojrzał w moim kierunku. Jego mina natychmiast zrzedła, ale zwrócił się do dziewczyn uprzejmie, po czym podszedł do mnie, wbijając we mnie wrogie spojrzenie.
    Nie rozumiałem, dlaczego?
–    O co chodzi, Aominecchi?- burknął.- Tylko wyrażaj się jasno, żeby znowu nie było jakichś nieporozumień!
    Chwyciłem go za szmaty, po czym wyciągnąłem z klasy, zamykając za nami drzwi i popychając go na ścianę.
–    Słuchaj, wiem, że pytam oto może trochę za późno, ale czy Kagami ma chłopaka?- zawarczałem.
–    Co ty...?! Może trochę grzeczniej, co? W weekend mam sesję w stroju kąpielowym, nie mogę mieć siniaków!
–    Przed chwilą do Kagami przyszedł jakiś jednooki koleś, co to za jeden?- zapytałem.
–    Jednooki?- bąknął Ryouta, po czym drgnął lekko.- Ach, chodzi ci o Himuro-san...
–    Himuro?- powtórzyłem, zapisując sobie w pamięci to nazwisko.- Kto to? Jej chłopak, tak? Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy, nie powiedziałeś mi o czymś tak ważnym?! Kim ja dla ciebie jestem?!
–    Ehm, ja...- Kise wpatrywał się gdzieś ponad moje ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem, że w progu drzwi jego klasy stoi jakaś dziewczyna, gapiąc się na nas z przerażeniem. Po chwili z trzaskiem zasunęła drzwi, a ja odwróciłem się do Ryouty, tracąc zainteresowanie.- Świetnie, usłyszała ostatnią część i jestem pewien, że źle ją zrozumiała!- syknął, patrząc na mnie ze złością.- Chłopak, którego widziałeś, nazywa się Himuro Tatsuya. To przyjaciel Kagamicchi. Znają się od dzieciństwa.- Blondyn wzruszył ramionami.- Możesz mnie już puścić? Zaraz przyjdzie nauczyciel.
–    Przyjaciel...- wymamrotałem w zastanowieniu.- Chyba ją gdzieś zapraszał... W sobotę o czternastej. Muszę się dowiedzieć, gdzie ją zaprosił i po co. Muszę tam iść i upewnić się, że nie łączy ich nic poważnego...
–    Masz zamiar ich śledzić?!
–    Proszę, nie mów nikomu...
–    Nie mów nikomu?! Idę z tobą!- Oczy Kise zapłonęły dziko.- To ekscytujące! Chłopak, który oszalał na punkcie dziewczyny do tego stopnia, że ją śledzi! Chcę zobaczyć, jak to się potoczy!
–    Kise, na nic mi się nie przydasz...
–    Nie przydam?- Ryouta uniósł brwi, uśmiechając się podejrzanie.- Teraz jest już za późno, ale na następnej przerwie daj mi piętnaście sekund, a dowiem się dokąd i po co idzie Kagamicchi z Himuro-san!
–    Hmm...- Zastanowiłem się, przyglądając Kise.- No dobra. Widzimy się na następnej przerwie. Potem omówimy szczegółowo plan. Tylko pamiętaj, masz się tego dowiedzieć dyskretnie, żeby nie zaczęła niczego podejrzewać!
–    Jasna sprawa. Dyskretność to moje drugie imię!
–    Ech? Poważnie?! Ale obciach...
–    To metafora, durniu!- krzyknął ze złością Kise, rumieniąc się. Wokół rozbrzmiał dzwonek.- Idę. Do zobaczenia, Aominecchi.
–    Do zobaczenia, Kise – odparłem z powagą, ruszając z powrotem do mojej klasy. Czułem się jak w jakimś filmie akcji, brakowało mi tylko wybuchu za moimi plecami i okularów przeciwsłonecznych, które mógłbym założyć.
    Wierzyłem, że Kise ma dobry plan, dzięki któremu dowiem się, na czym stoję.

***

–    Cześć, Kurokocchi, cześć, Kagamicchi!- Na następnej przerwie do naszej klasy wpadł Kise w towarzystwie grupki dziewczyn. Zatrzymały się nieopodal, wpatrując ze złością w Kagami i szepcząc między sobą. Kuroko najwyraźniej nie zauważały.
–    Dzień dobry, Kise-kun – odparła spokojnie Kuroko.
–    Kurokocchi, ładnie dziś wyglądasz!- Ryouta rozpromienił się i zarumienił lekko.
–    Codziennie ma na sobie ten sam mundurek – westchnęła Kagami. Siedziała zwrócona bokiem do Kuroko, opierając łokieć o blat jej ławki. Jednocześnie do mnie zwrócona była górami Fudżi, co zdecydowanie przypadło mi do gustu.
–    Ale zawsze wygląda schludnie i bardzo ładnie!- burknął na nią Kise.
–    Co cię do nas sprowadza, Kise-kun?- zapytała Tetsuna.
–    Och, a wiesz, Kurokocchi...- Ryouta zerknął na mnie z uśmiechem.- Chciałem zapytać was, czy nie spotkalibyśmy się w tę sobotę o czternastej! Co powiecie na to, żeby pójść pograć na boisko, a potem coś zjeść?
–    Jeśli pójdziesz z nami, znowu przyczepi się do nas chmara dziewczyn.- Kagami spojrzała na niego sceptycznie.- Nie da się grać, kiedy twoje koleżanki piszczą na około.
–    Przebiorę się, więc mnie nie poznają! To co? Chyba że macie już jakieś plany...?
–    W porządku, mogę iść.- Taiga wzruszyła ramionami.
–    Kagami-kun, ty akurat już masz plany na sobotę – powiedziała spokojnie Kuroko.- Zapomniałaś, że umówiłaś się z Himuro-san?
–    Hm?- Taiga popatrzyła na nią.- Ach, no tak. Zapomniałam... Rzeczywiście. Sory, Kise, ale ja nie idę.
–    Och, rozumiem, jaka szkoda – mruknął Ryouta, przyglądając się Kagami.- A gdzie idzie...?
–    Ja za to jestem wolna, Kise-kun.
–    E... ech?!- Kise spojrzał na nią z lekkim przestrachem, czerwieniąc się intensywnie.- Wo... wolna...?
–    Pytałeś, czy mamy plany.- Kuroko patrzyła na niego spokojnie.- Ja nie mam żadnych, więc będę wolna.
–    O-och...- Ryouta poczerwieniał jeszcze bardziej. Co on wyprawiał, do cholery?! Miał wybadać, gdzie idzie Kagami z tym jednookim gościem!- T-to... to co? O... o czternastej się spotkamy?
–    Mm.- Tetsuna skinęła głową.- Na boisku, w tamtym parku?
–    T-tak!- wykrzyknął Kise, promieniejąc.- Bę-będę na ciebie czekał, Kurokocchi!
–    Dobrze. W takim razie do soboty, Kise-kun.
–    A-ale dziś dopiero środa, wpadnę jeszcze tu do was...- zaśmiał się nerwowo, rumieniąc jeszcze mocniej.
    Kuroko westchnęła cicho, ale chyba tego nie usłyszał.
–    T-to tego... muszę skoczyć gdzieś...- wymamrotał, po czym odwrócił się i, chwiejąc lekko, ruszył w kierunku wyjścia.
–    Pójdziesz sama z Kise?- zapytała Kagami, patrząc na przyjaciółkę.- Przecież nie potrafisz nawet wrzucić piłki do kosza, co ci po tym one on one?
–    Może się nauczę. Poza tym nie mam na sobotę planów, a skoro ty i Himuro-san wychodzicie razem, będę się trochę nudzić.
–    Możesz iść z nami.
–    Kagami-kun, na takie spotkanie idzie się we dwoje.- Kuroko uśmiechnęła się do niej lekko, jak do idiotki. Taiga przez chwilę patrzyła na nią sceptycznie, a potem wzruszyła ramionami.
–    Jak chcesz – mruknęła.
    Cholera. Jak tak dalej pójdzie to będę na przegranej pozycji! Muszę dowiedzieć się, gdzie się spotkają, żebym mógł ich śledzić.
    Ale najpierw opierdolę Kise za jego porażkę.
    Wyszedłem z klasy i zacząłem szukać blondwłosego durnia. Kierowałem się ilością dziewczyn na korytarzu, a te akurat kotłowały się pod łazienką dla chłopaków, dlatego to tam zajrzałem na pierwszym miejscu.
    Moja intuicja była niezawodna – Kise był tam, przechadzając się nerwowo od lewej do prawej pod pisuarami i marszcząc brwi. Kiedy tylko wszedłem do środka i blondyn mnie zauważył, rzucił się na mnie i chwycił za ramiona.
–    Aominecchi, Aominecchi! Co ja mam robić?! Co robić, Aominecchi?! W sobotę mam randkę z Kurokocchim, co ja mam teraz zrobić?!
–    Yyy...- Odsunąłem jego ramiona i postąpiłem krok do tyłu.- Wycofaj się, jak nie chcesz...
–    Chcę! Oczywiście, że chcę! A-ale tak na dłuższą metę nigdy nie byłem z Kurokocchi sam na sam dłużej niż kilkanaście minut! Spotykaliśmy się w drodze do szkoły, albo odprowadzałem ją do domu, kiedy indziej graliśmy w kosza, ale to tylko razem z Kagamicchi, bo moje fanki zawsze się jej bały i jej unikały... A-a teraz idę z nią na randkę! Na randkę, Aominecchi! Będziemy tylko we dwoje przez co najmniej kilka godzin...!
–    Ja przestaję z tobą wytrzymywać po dziesięciu minutach, więc chyba nie musisz się o to martwić... Poza tym!- dodałem, wracając do stanu zdenerwowania.- Miałeś wybadać, gdzie Kagami ma spotkać się z tym zasranym piratem!
–    Ech?- Kise spojrzał na mnie półprzytomnie.- Och... och, przepraszam, Aominecchi... Chciałem ją zapytać, ale kiedy Kurokocchi powiedziała, że ma wolne, zrozumiałem, że chce się ze mną spotkać i... i jakoś tak przestałem myśleć racjonalnie.
–    Świetnie – warknąłem.- Czyli ty masz randkę, a ja będę się zamartwiał, co też Kagami robi z tym patałachem!
–    Ale mówiłem ci, oni są raczej tylko przyjaciółmi...
–    Raczej?- Spojrzałem na niego niechętnie.
–    No... nigdy nie pytałem jej o szczegóły, ale w sumie... Oboje noszą takie same pierścionki...
–    Pierścionki?!- wrzasnąłem z przerażeniem.- Że niby są już małżeństwem?! Powiedz mi jeszcze, że mają dwójkę dzieci!
–    Nie, nie, oni te pierścionki noszą na łańcuszku, na szyi!- powiedział uspokajającym tonem.
–    Co, wdowy jakieś...?
–    Myślę, że to może jakiś symbol ich przyjaźni.
–    Symbol przyjaźni, moja dupa!- warknąłem ze złością, chwytając Kise za szmaty.- Dowiedz się wszystkiego i dostarcz mi informacje w ciągu dwóch godzin, albo pożegnasz się z życiem.
–    Yyy...- bąknął Kise, uniósłszy w poddańczym geście dłonie i gapiąc się gdzieś ponad moje ramię. Obróciłem się i zobaczyłem, że u progu drzwi łazienki stoi jakiś chłopak, patrząc na nas z przerażeniem. Po chwili wyszedł pospiesznie, zatrzaskując za sobą drzwi, a ja odwróciłem się do Ryouty, tracąc zainteresowanie.- Świetnie – warknął blondyn.- On też pewnie źle to zrozumiał...
–    Masz dwie godziny!- Potrząsnąłem nim.
–    Okej, spróbuję...
–    Dwie godziny!- Znów nim potrząsnąłem.
–    Dobrze! Postaram się...
–    Dwie! Godziny!
–    Możesz przestać mną potrząsać?!
–    Ach, sorry – mruknąłem, puszczając go.- Jakoś tak weszło mi to w nawyk...
–    Rany!- burknął, poprawiając na sobie swój mundurek i patrząc na mnie ze złością.- Sam mógłbyś ją zapytać, Aominecchi!
–    Nie mogę, przecież nie znamy się tak dobrze, żebym wypytywał ją o jej prywatne sprawy!
–    No dobra, skoro już i tak obiecałem, że to wybadam, to zapytam ją o to na następnej przerwie...- westchnął Ryouta. Przez chwilę milczał, gapiąc się w pisuar i rumieniąc na twarzy coraz mocniej. Na koniec jęknął cicho, kryjąc twarz w dłoniach.- Mam randkę z Kurokocchi! Co ja mam na siebie włożyć...?- mamrotał, wychodząc z łazienki.
    Westchnąłem ciężko, wywracając oczami. Temu to dobrze. Szczęśliwy, radosny, pewny siebie, bo zna Kuroko od dawna i ma możliwość tak po prostu gdzieś ją zaprosić.
    Czy ja mógłbym gdzieś zaprosić Kagami? Chciałbym ją jakoś zagadać, ale nie znałem się na tym, nigdy nie musiałem zagadywać dziewczyny, bo żadna nie miała tak fajnych cycków jak moja Mai-chan. Mógłbym poprosić Kise o jakąś radę... ale Ryouta był teraz poważnie chory i nie nadawał się do... no, do niczego. Momoi? Chyba był zbyt romantyczny, pewnie zacznie mi proponować bukiety kwiatów i zacznie tłumaczyć, co który oznacza.
    Ech. Wyglądało na to, że muszę poradzić sobie sam.


8 komentarzy:

  1. Już to widzę, jak Aomine podchodzi do Taigi i mówi "Podobają mi się twoje cycki, zostaniesz moją dziewczyną?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widzę, jak w odpowiedzi Kagami się rumieni i przywala mu mocnym sierpowym xD

      Usuń
  2. Po pierwsze - Wszystkiego najlepszego!!! Dużo OTPowej miłości i weny!!
    A proposal OTP, widziałam twój poprzedni komentarz. Ja to nie wisząca czy to będzie AkaKuro!!?? Tu aż się o to prosi. Oni są dla siebie stworzeni a to jedna w swoim rodzaju okazja, gdy Akashi miejsce być z kobietą Kuroko. Nie musisz nic zdradzać. Powolutku publikuj rozdział gdzie wkroczy Akash i bach! miłość akakuro.niema innej opcji :).
    A co do AoKaga to zgadzam się z przedmówcą/mowczynia - Aomine powinien prosto z mostu powiedzieć, że lubi góry dlatego sądzi że mają dużo wspólnego i powinni ze sobą chodzić. Proste! A nie jakieś takie cyrtolenie się z samym sobą. GoGo AoKaga i Akakuro.
    Nie zapomnij też wspomnieć jak potoczyła się "randka" Kise z Kuroko. Nie kibicuje im ale jestem ciekawa jaka zachowa się Kise.
    Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ♥!
      Ano nie wiem jeszcze, jakie to pairingi mi się ułożą, bo mam duży dylemat co do następnych postaci :''') Nie wiem, czy zachować ich jako chłopaków, czy też zrobić z nich dziewczyny... Muszę wierzyć we własne siły i to, że nieważne jaką decyzję podejmę, będzie to dobrze wyglądać xD

      Usuń
  3. Helo Helo Helo! Spóźnionego najlepszego! Zdrowia, szczęścia, weny! Nieskończonych pokładów chęci, których ci chyba nie brak :u:
    I możesz tez przekazać Aomine, że wystarczy Taidze powiedzieć, że ma genialny biust. Podziała.
    c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥!
      No nie wiem, czy by podziałało... xD Taiga jako dziewczyna chyba trochę wstydliwa jest pod tym względem xD

      Usuń
  4. Troszkę spóźnione, lecz jak najszczersze ^^
    Nie wiem dokładnie czego mogłabym ci życzyć, więc po prostu, spełnienia marzeń, tych małych i tych dużych, wszystkie naj ;)
    PS. Love Shot jak zwykle zabawny i doskonały xD
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :D Tradycyjne życzenia to dobre życzenia xD

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń