Telefon
zadzwonił dość nagle i Francis w życiu by się nie spodziewał, że jeszcze tego
dnia znajdzie się w Londynie. Ale rozkazy to rozkazy. Nawet jeśli powód, dla
którego Francja został wysłany w brytyjskie tereny był tak idiotyczny jak
znalezienie jednego z najlepszych kucharzy, by zdradził przepis na Cottage Pie.
Ulice
Londynu były jak zawsze zatłoczone, w dodatku nie było wiadomo, czy więcej jest
tu ludności angielskiej, czy polskiej. Francis z westchnieniem ruszył pierwszą
lepszą ulicą, rozglądając się na prawo i lewo i szukając wykwintnych
restauracji, w nadziei, że właśnie w takiej znajdzie słynny przysmak Anglików.
Mimo, że
Francja kochał swoją ojczyznę ponad wszystko, nie mógł zaprzeczyć urokowi
Londynu. Piętrowe autobusy przejeżdżające szosą, czerwone budki telefoniczne,
majaczący w oddali słynny London Eye no i oczywiście sławny Big Ben. Gdyby
Francis miał więcej czasu, z przyjemnością zwiedziłby te, jak również inne
zabytki tego cudownego miasta. Ale najpierw obowiązki...
Skręcił w
kolejną uliczkę i przeszedł obok jakiejś cukierni, w której klient wykłócał się
o coś ze sprzedawcą. Idąc dalej mijał różnego rodzaju kawiarenki i bary, no i
oczywiście sklepy przeznaczone wyłącznie dla miłośników herbat.
Kiedy
wykona już powierzone mu zadanie, wpadnie do jednej z kawiarni i napije się
herbaty. Co, jak co, ale Anglicy swoimi herbatami naprawdę mogli się chwalić.
Francja
skręcił ponownie, w następną uliczkę, jednak nie zrobił ani kroku dalej,
ponieważ ktoś wpadł na niego z impetem. Spojrzał przed siebie, zaskoczony
widokiem młodego mężczyzny o szerokich brwiach, nieco zdyszanym.
-
Artur...?- szepnął.
-
F...Francis!- Anglia najwyraźniej również był zaskoczony jego
widokiem.- Co ty tutaj robisz?
-
Cóż...szef kazał mi znaleźć najlepszego angielskiego kucharza
i poprosić go o przepis na Cottage Pie...
-
Cottage Pie?- mruknął Artur.- Cóż...tak się składa, że akurat
gościmy Gordona Ramseya w jednej z restauracji...może uda ci się go namówić.
-
Ah, cudownie! Pójdziesz tam ze mną?
-
Po co?- westchnął Anglia.- Gdybyś mnie nie spotkał, sam byś
sobie poradził!
-
Ale spotkałem cię, a więc to przeznaczenie!- Francja
uśmiechnął się, przeczesując dłonią swoje piękne, jedwabiste włosy.- A może
wolisz, żebyśmy poszli w bardziej prywatne miejsce?- mrugnął do niego okiem.
Anglia spłonął rumieńcem,
odwracając szybko wzrok. Francis westchnął z tęsknotą,
wpatrując się w niego. Uwielbiał tę jego wstydliwą stronę,
która niestety tak rzadko pokazywał.
Podszedł do niego bliżej i
nachylił się nad nim z uśmiechem.
-
To jak, dorloter?- zapytał.- Może pokażesz mi uroki
angielskich...zakątków?
Nim Anglia zdążył cokolwiek
powiedzieć, Francis pochylił się jeszcze bardziej, składając
na jego ustach czuły pocałunek. Objął dłońmi jego twarz i
wsunął język do jego ust. Artur nie protestował, wręcz przeciwnie. Chwycił
kochanka za przedramiona mi odpowiedział mu na pocałunek. Przez chwilę pieścili
się wzajemnie językami, by w końcu oderwać się od siebie. Anglia bez słowa
chwycił Francję za rękę i poprowadził go przez londyńskie uliczki.
Po kilku minutach znaleźli się w
przytulnym mieszkaniu urządzonym w stylu
staroangielskim. Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły,
Francja wziął ukochanego w ramiona, całując namiętnie. Nie przerywając
pocałunku, powoli przesuwali się ku sypialni, gdzie czekało na nich ogromne
łoże z baldachimem.
Zostawiając za sobą części ubrań,
oboje w końcu padli na nie, pieszcząc się wzajemnie.
Byli już kompletnie nadzy, ich skóry ocierały się o siebie w
miłosnym uścisku, budząc podniecenie. Dłonie wędrowały wzdłuż całych ciał,
pieszcząc każdy, nawet najmniejszy zakątek.
-
...chcę cię nawilżyć...- szepnął cicho Francja.
Anglia bez słowa wskazał dłonią w
kierunku szafki przy łóżku. Francis sięgnął do niej i
wyjął z jednej z jej szufladek niewielki pojemniczek z żelem.
Posmarowawszy sobie dwa palce prawej ręki, wsunął je powoli w ciasne wnętrze
kochanka.
-
Wybacz – szepnął, powoli nimi poruszając.- Nie mam zbyt wiele
czasu...
W odpowiedzi otrzymał tylko serię
krótkich jęków. Anglia wyginał lekko kręgosłup,
wijąc się pod Francisem. Tak dawno nie uprawiali sztuki
miłości, że zapomniał, jakie to przyjemne.
Tymczasem Francja wsunął już
kolejny palec, jednocześnie całując i lekko ssąc różowe,
pobudzone sutki Artura. Nigdy by się nie spodziewał, że
będzie taki uległy, ale skoro nadszedł taki wyjątkowy moment, trzeba było z
niego skorzystać.
Kiedy tylko Anglia się rozluźnił,
Francja posmarował swoją męskość niewielką ilością
żelu. Całując ukochanego, wszedł w niego delikatnie i jęknął
cicho.
Artur również wydał z siebie jęk,
wyginając biodra i podkurczając palce u stóp. Dłonie
zacisnął na poduszce i przygryzł wargę, wpatrując się jak
urzeczony w powolne ruchy jego ukochanego. Co kilkanaście sekund Francja
przyspieszał swoje ruchy, nie przestając obdarzać Anglię czułymi pocałunkami.
W tył i w przód, w tył i w przód
– regularne ruchy Francisa doprowadzały Anglię do
szaleństwa. Zwykle w takich sytuacjach sprawiał opór, ale
tego dnia działo się z nim coś dziwnego. Potrzebował bliskości, potrzebował
tych wyjątkowych chwil, które spędzić mógł tylko z Francją.
Francis znów przyspieszył,
przerywając pocałunki. Czując, że jego kochanek lada
moment dojdzie, uniósł się nieco i zaczął wpatrywać w jego
zarumienioną twarz. Chwycił jego nabrzmiałego członka i zaczął poruszać dłonią
w rytmie swoich bioder. Chciał, żeby skończyli w tym samym czasie.
I tak się właśnie stało. Kiedy
tylko Francja trysnął we wnętrze Anglii, Artur, jęcząc i
dysząc, spuścił mu się na dłoń, zasłaniając ręką oczy. Nie
mógł w tej chwili na niego patrzeć, był za bardzo zawstydzony.
Jednak Francis nie miał jeszcze
dość. Widok takiego uroczego Artura szybko znów
postawił go baczność. Tym razem jednak chwycił ostrożnie
kochanka i usadowił go sobie na biodrach. Anglia objął go machinalnie za szyję,
ocierając się rozgrzanym torsem o jego tors.
-
Tak bardzo cię kocham...- szepnął Francja, całując delikatnie
jego szyję.
Artur przytulił się do niego z
lekkim wahaniem, po czym zaczął unosić się i opuszczać na
jego członka, który wciąż w nim tkwił, znów gotów do akcji.
Nie przepadał za bardzo za tą
pozycją, jednak w tym momencie nie bardzo myślał o tym,
co robił. Zacisnął mocniej ścianki odbytu i przyspieszył
ruchy biodrami, wbijając palce w plecy kochanka i pozostawiając paznokciami
delikatny ślad na jego skórze.
Nie zajęło im dużo czasu, gdy
obaj znów doszli, znów w tym samym czasie. Tym razem
jednak oboje padli obok siebie, wycieńczeni.
-
To...było cudowne – szepnął Francja.
Anglia, zarumieniony, tylko
skinął głową i wtulił się w niego, ukrywając twarz w
zagłębieniu jego szyi. Francja uśmiechnął się delikatnie,
obejmując go ramieniem.
Chyba powinien częściej odwiedzać
Londyn.
Znowu miniaturka ;^; Aż jestem zła na Francję,bo wydaję mi się,że to przez niego,bo tak szybko się do Artura dopiera xD Ale jak już wspomniałam wcześniej,miniaturki mają jakiś tam urok i ta tutaj jest taka kochana ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo wszystko się podobała xD Pisałam ją wręcz na siłę, bo naprawdę nie ogarniam pairingowania państw... xDD
Usuń