Moda na Uke
Odcinek 5
Odcinek 5
Kiedy Kuroko otworzył leniwie oczy, całym sobą odczuwał przyjemne ciepło bijące z ciała leżącego za nim. Kagami wtulił się w niego jak w poduszkę, otaczając ramieniem, z głową wciśniętą w jego włosy. Oddychał powoli i spokojnie, pomrukując od czasu do czasu.
Tetsuya westchnął cicho, przecierając dłonią twarz. Był wyspany, wypoczęty i zaspokojony. Nic zresztą dziwnego, pół nocy spędził z Kagamim na dogłębnym poznawaniu nawzajem swoich ciał. Jedna runda kończyła się pomysłem na następną, koniec następnej zaś był początkiem jeszcze jednej, i tak trwało to do prawie czwartej nad ranem, kiedy obaj byli już tak wykończeni, że nie mieli nawet sił wstać i pójść wziąć prysznic.
Jeszcze nigdy tak długo nie uprawiał seksu, nie doznał tak intensywnych wrażeń. Sam nie do końca wiedział, co wczorajszego wieczoru w niego wstąpiło, ale nie bardzo na to narzekał - koniec końców teraz obudził się w wyśmienitym humorze.
Elektroniczny zegarek na szafce nocnej stojącej przy łóżku wskazywał godzinę 13:46. Kuroko przygryzł wargę. Bał się sięgnąć po swoją komórkę i sprawdzić ilość nieodebranych połączeń od starszego brata. Zapewne dostanie bursę za tak długie nieodzywanie się...
- Mmm.- Kagami, nie otwierając oczu, przeciągnął się leniwie na łóżku i westchnął błogo. Pocałował Tetsuyę w skroń i uśmiechnął się lekko.- Żyjesz?
- Żyję - odparł z uśmiechem Kuroko.- Wiesz, że zaraz będzie 14:00?
- To co tam?- Wzruszył lekko ramionami.- Ja nigdzie dziś nie idę, ty też nigdzie dziś nie idziesz... no, przynajmniej tak bym chciał.- W końcu otworzył oczy i zamrugał leniwie.- Ale pewnie wracasz do domu, nie?
- W końcu będę musiał, wiesz, jaki jest Kise - westchnął Kuroko.
- No trudno - mruknął Taiga, całując delikatnie zagłębienie jego szyi.- Jaka szkoda... z chęcią zostałbym w łóżku jeszcze jakieś... dwadzieścia cztery godziny.
Kuroko zaśmiał się lekko, gładząc go po włosach.
- I co chciałbyś robić przez te dwadzieścia cztery godziny?- zapytał.
- Ty już dobrze wiesz co - wymruczał Kagami, całujac jego usta.- Ale jeśli zapomniałeś, to mogę ci przypomnieć...- To mówiąc, ugryzł delikatnie jego wargę, przesuwając dłonią wzdłuż jego boku, do krocza, i delikatnie chwytając członka.
- Obawiam się, że...- Tetsuya zagryzł wargę, wzdychając cicho.- Mam poważne zaniki pamięci...
- Nie martw się, zajmę się tym...- szepnął, znów go całując.
Kuroko objął go, zarzucając mu ręce na szyję, ochoczo wsunął język w jego usta i zaczął mocować się z jego. Rozłożył ostrożnie nogi, pozwalając, by Kagami zaczął pieścić jego jądra i drażnić palcem otwór. Tetsu był już tak pobudzony, że ze spokojem mógłby przyjąć go w siebie.
- Jesteś taki seksowny - zamruczał Taiga, kładąc się na nim chwytając dłonią jego udo. Uniósł je delikatnie, następnie splunął śliną na palce i zaczął nawilżać odbyt Kuroko. Jego penis prężył się już w gotowości.- Mogę go włożyć? Chyba dość cię "przygotowałem" do tego w nocy?
- Tak, nie krępuj się - sapnął Kuroko, opadając na poduszki i patrząc na przystojną twarz Kagamiego. Przygryzł wargę, kiedy Taiga zaczął się w niego wsuwać.- Do końca... Oh, tak...
Znów objął go ramionami, Taiga przysunął się do niego, żeby móc go pocałować. I z pewnością by to zrobił, gdyby nie usłyszeli dzwonka do drzwi.
- Cholera, akurat teraz?!- warknął Kagami, zagryzając mocno wargę.- Olać, to pewnie tylko listonosz.
Pocałował Kuroko namiętnie, wpychając język do jego ust i pojękując cicho, kiedy zaczął poruszać biodrami, wykonując powolne, aczkolwiek mocne pchnięcia.
Jednak niespodziewany gość ani myślał odejść. Ledwie po kilkunastu sekundach zaczął natarczywie naciskać dzwonek, nie pozwalając by dźwięk poprzedniego się skończył.
- Kurwa!- Kagami uderzył pięścią w materac.- Daj mi chwilę, wpier... dzielę mu i zaraz do ciebie wracam.
Pocałował go po raz ostatni, wysuwając się ostrożnie. Wstał pospiesznie, włożył na siebie bokserki i koszulkę, po czym, stąpając głośno po podłodze, poszedł do holu i zerknął przez wizjer w drzwiach.
Nikogo nie było, ale dzwonek wciąż dzwonił.
Westchnął głośno, rozsunął łańcuch i przekręcił klucz w zamku. Chowając dolne partie ciała za drzwiami, wyjrzał na korytarz bloku. Gdyby to jednak była jakaś starsza babcinka, niekoniecznie chciałby, by zobaczyła jego silną erekcję.
- Cześć, kotku, w końcu raczyłeś mi otworzyć - powiedział wysoki chłopak, wychodząc zza rogu i bezceremonialnie przekraczając próg mieszkania Kagamiego.
- Ta... Tatsuya?!- Kagami spojrzał na niego zszokowany.
Himuro Tatsuya spojrzał na niego z zaskoczeniem, a kiedy dostrzegł jego podniecenie, uśmiechnął się, rozbawiony.
- Chyba przyszedłem nie w porę - powiedział, odgarniając swoje przydługie czarne włosy. Grzywka drgnęła delikatnie, jednak nie ukazała kryjącego się pod nią lewego oka.- Pomóc ci się tego pozbyć?
- Nie jesteśmy już razem...- westchnął Kagami, zamykając za nim drzwi.
- No to co?- zdziwił się Himuro.- Daj spokój, przyjacielski seks to nic złego!
- Czy ty i Murasakibara nie jesteście przypadkiem ze sobą?
- Mmm, jesteśmy.- Tatsuya uśmiechnął się uroczo.- Ale to tak wiesz...- Wzruszył lekko ramionami.- Trochę jak otwarty związek. Nie przeszkadzałoby mu, gdybym "skoczył w bok".
- Co ty tu w ogóle robisz?- zapytał Kagami, marszcząc lekko brwi.
- Jak to co? Byliśmy umówieni - odparł Himuro, kierując się do kuchni.- Skoro nie proponujesz mi nic do picia, sam się obsłużę.
- Tatsuya, to nie jest najlepszy moment...- zaczął Kagami, kiedy nagle w korytarzu pojawił się Kuroko, w bokserkach i koszulce.
- Oh.- Przystanął, patrząc zaskoczony na Himuro. On również zagapił się na niego.- Przepraszam, pójdę się ubrać...
- Ah, nie krępuj się - powiedział szybko Tatsuya.- Już wszystko rozumiem! Wybacz, myślałem, że Taiga pamięta o naszym spotkaniu, nie wiedziałem, że kogoś do siebie zaprosił.
- Byliście umówieni?- Kuroko zmarszczył lekko brwi i spojrzał na Kagamiego.- Mogłeś mówić, wyszedłbym wcześniej...
- Ah, nie, Kuroko, wybacz... ja zupełnie zapomniałem, że mam się z nim spotkać.- Kagami podrapał się nerwowo po głowie.- Sorry, Tatsuya, ale...
- W takim razie pójdę już - przerwał mu Kuroko.- Pójdę się ubrać.
- Chyba jest zły - mruknął Himuro, kiedy Tetsuya wrócił do sypialni czerwonowłosego.- "Kuroko" powiedziałeś? To ten Kuroko, o którym mi mówiłeś?
- Tak - westchnął Taiga.
- Wow, więc jednak udało ci się go przelecieć?- Himuro uśmiechnął się ironicznie.
- Nie "przelecieć", idioto!- warknął Kagami, patrząc na niego ze złością.- Jesteśmy razem, ok?! Tak... normalnie, jako para.
- Ojej, gratuluję! Czyli jednak dałeś radę wyznać mu miłość?
- Taa, zrobiłem to już jakiś czas temu. Wczoraj dostałem odpowiedź i jakoś tak...- Kagami zarumienił się mocno.- Cóż... tak jakoś wyszło, że... nas poniosło.
- Oh, już ja dobrze wiem, o co chodzi.- Himuro pokiwał głową, rozbawiony.- Ze mną też cię wiele razy "ponosiło".
- Przestań no...- westchnął Kagami.- Nie mów takich rzeczy przy Kuroko, dobra?
- Wie, kim jestem?
- Nie.
- Przedstawisz mnie?
- No... dobra, jak chcesz.
- Nie "jak chcę", tylko musisz to zrobić, głąbie - weschnął Tatsuya, poprawiając swoją grzywkę.- W końcu jestem twoim ex, z którym nadal utrzymujesz kontakt i się przyjaźnisz. Powinien znać sytuację.
- Jaką sytu...
- To ja już pójdę.- Kuroko podszedł do nich, zupełnie ubrany, i skłonił lekko głowę przed gościem.
- Ah, to jest... to jest...- zająkał się Kagami.
- Himuro Tatsuya - przedstawił się sam chłopak.- Miło mi cię poznać, Kuroko! Taiga trochę mi o tobie opowiadał... jakiś miesiąc temu, bo wtedy mieliśmy okazję się widzieć.
- Naprawdę?- Tetsuya zerknął na swojego chłopaka, ale ten unikał jego wzroku.- No cóż, proszę wybaczyć, że tak wyszło, Himuro-san. Gdybym wiedział...
- Nie przejmuj się, nie musisz przepraszać.- Tatsuya machnął lekko dłonią.- Gdyby nie chodziło o to, że bardzo się za nim stęskniłem, pewnie odstąpiłbym ci go, ale sam rozumiesz. Miesiąc to sporo czasu.
- Odstąpił...?- powtórzył głucho Tetsuya.
- Ah, nie zrozum mnie źle!- zaśmiał się Himuro.- Po prostu chcę spędzić z nim trochę czasu, porozmawiać, napić się piwa, takie tam! "Inne" rzeczy mamy już za sobą. Znaczy, mam na myśli, że jestem jego byłym chłopakiem, nic już nas nie łączy. Przynajmniej nie "takiego".
- Oh... rozumiem - mruknął Kuroko.
- Zrób sobie coś do picia, zaraz przyjdę - westchnął ciężko Kagami, ruszając za Tetsuyą do holu.
- Okey!- Himuro uśmiechnął się niewinnie i poszedł do kuchni.
Kuroko, choć czuł się trochę dziwnie, starał się nie okazywać złości. Nie podobało mu się jednak, że Kagami zapomniał o spotkaniu ze swoim ex, w końcu, gdyby nie to, nie doszłoby do tak krępującej sytuacji.
- Przepraszam za to, Kuroko...- wymamrotał Kagami.
- Nie przejmuj się, przecież to nic takiego - powiedział Tetsuya, zakładając płaszcz.- Ale, proszę, następnym razem zapisuj sobie w kalendarzu przypomnienie, kiedy z kim się spotykasz.
- J-jasne...- bąknął Kagami, spoglądając na niego niepewnie. Kiedy Kuroko poprawił kołnież płaszcza i uniósł głowę, odetchnął z ulgą i pocałował go.- Zadzwonię do ciebie wieczorem.
- Dobrze.- Kuroko uśmiechnął się lekko.- No to lecę. Mam bardzo pilną potrzebę wziąć prysznic.
Taiga uśmiechnął się do niego, całując jeszcze raz. Otworzył mu drzwi, a potem stał chwilę w progu, patrząc, jak jego chłopak schodzi po schodach. Westchnął ciężko. Dopiero co zniknął mu z oczu, a już zaczynał za nim tęsknić...
Wrócił do mieszkania i przeszedł do kuchni, gdzie Himuro przygotowywał sobie kawę. Spojrzał na Kagamiego i przesunął po nim powoli wzrokiem.
- Wybacz, że przerwałem wam intymne chwile - powiedział.- Ale nie widzieliśmy się miesiąc.
- Nie, spoko, to ja zapomniałem o spotkaniu - westchnął ciężko Taiga, przeczesując dłońmi włosy.- Pójdę się ubrać, nie chcę tak...
- Dobry pomysł.
- ... no. I... w sumie to wezmę szybki prysznic, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Jasne, że nie.
Wyszedł z kuchni i poszedł do swojej sypialni, z utęsknieniem zerkając na łóżko z pogniecioną pościelą. Był pewien, że jeśli dotknie materaca, poczuje ciepło ciała, które niedawno tam leżało.
Uśmiechnął się do swoich myśli, sięgając do szafki po spodnie.
Jeszcze tylko kilka godzin i będzie miał możliwość chociaż usłyszeć jego głos.
***
Restauracja "Loveless" mieściła się w samym sercu Tokio, tuż przy największym centrum handlowym w całej metropolii. Mimo to jednak miejsce to nie cieszyło się zbytnią popularnością, tylko nieliczni stali klienci je odwiedzali. Kasamatsu zaprosił tam Kise, kiedy byli na randce i zaskoczyła ich ulewa.
Także tego dnia pogoda nie dopisywała. Kise, siedząc przy stoliku i wpatrując się w okno, obserwował mijających restaurację przechodniów, którzy zaciekle walczyli ze swoimi parasolkami, wtulając się w kołnierze kurtek i płaszczów, spiesząc do domu.
Kasamatsu spóźniał się już dwadzieścia minut, co trochę niepokoiło Ryoutę. Wiedział, że jego chłopak nie zapomniałby o spotkaniu, dlatego nie było innej opcji - coś musiało go zatrzymać. Miał tylko nadzieję, że po prostu nie zdążył na pociąg, albo musiał pomóc jakiejś babcince dotrzeć z ciężkimi siatkami do domu na ostatnie piętro.
Dwudzieste, albo trzydzieste. Pewnie winda się popsuła...
- Czy życzy pan sobie coś jeszcze do picia?- zapytała zarumieniona kelnerka o długich czerwonych włosach splątanych w warkocz.
- Tak, poproszę jeszcze jedną kawę - westchnął, posyłając jej wprawiony uśmiech.
- Oczywiście!
Skłoniła przed nim głowę i odeszła pospiesznie, by wykonać zamówienie.
Kise westchnął cicho, podpierając dłonią głowę i bawiąc się serwetką. Usłyszał czyjeś kroki i podniósł wzrok, sądząc, że to kelnerka z jego kawą, jednak okazało się, że w końcu przyszedł Yukio.
- Cześć - wysapał, ściągając z siebie przemoczoną kurtkę i przewieszając ją na oparcie krzesła.
- Yukio...- Kise odetchnął z ulgą.- Już się bałem, że coś się stało!
- Eh, szlag by to, w metrze spotkałem Moriyamę, zagadał mnie - westchnął, siadając i przeczesując palcami mokre włosy.
- Nie wziąłeś parasola?
- Wyleciało mi z głowy, deszcz zaskoczył mnie, jak już byłem w drodze tutaj.- Przetarł twarz i spojrzał na kelnerkę, która właśnie podeszła do nich z kawą. Położyła filiżankę przed Kise i uśmiechnęła się sympatycznie do nowego klienta.
- Czy mam przynieść dla pana kartę menu?- zapytała.
- Nie, dziękuję, poproszę tylko szklankę mrożonej zielonej herbaty.
- Jak pan sobie życzy.- Ukłoniła się i znów odeszła.
- Odprowadzę cię potem, żebyś nie musiał moknąć - powiedział Kise, upijając łyk swojej kawy.
- Yy... jasne. Długo czekałeś?
- Niecałe pół godziny - odparł i uśmiechnął się do niego lekko.- Jak tam w pracy?
- Trochę się uspokoiło - mruknął, znów przecierając twarz.
Milczeli przez dłuższą chwilę, dopóki nie zjawiła się kelnerka ze szklanką herbaty dla Kasamatsu. Postawiła ją przed nim na stoliku i odeszła, uśmiechając się nieśmiało.
Kasamatsu odchrząknął głośno i opróżnił szklankę do połowy. Westchnął, przetarł usta wierzchem dłoni i oparł się o oparcie krzesła.
Kise czekał w napięciu. Cały dzień nie mógł skupić się w pracy, wychodził na zdjęciach zbyt sztucznie, przynajmniej jego zdaniem. Zastanawiał się, o czym chce porozmawiać z nim jego ukochany. Czyżby zdecydował się powiedzieć o nim rodzicom? Albo chce z nim zamieszkać?
- Ehm...- Yukio przełknął ciężko ślinę.- Wiesz, cokolwiek powiem, nie chciałbym, żebyś źle to potraktował... mam na myśli... eh.- Skrzywił się lekko, dopił do końca herbatę i spojrzał niepewnie na blondyna.- Ja... mam kogoś, Ryouta.
- Uhm... słucham?- zapytał cicho blondyn, choć dobrze wiedział, co oznaczają te słowa. Patrzył na Kasamatsu z lekkim niepokojem i narastającym smutkiem. Błagał go w myślach, by chodziło o coś innego.
- To koleżanka z pracy - bąknął Yukio, jakby wiedząc, że Kise go rozumie. Spuścił wzrok na filiżankę kawy, którą model trzymał w dłoniach i ciągnął dalej:- Pracuje u nas od paru miesięcy. Trzy tygodnie temu... odprowadzałem ją na pociąg, ale okazało się, że jej uciekł. Zaproponowałem jej, żeby przenocowała u mnie.- Ciało Kise oblał zimny pot, serce nagle zwolniło tempo bicia.- Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w łóżku. Od tamtej pory sypiamy ze sobą i...- Kasamatsu przygryzł wargę.- Jesteśmy razem. Rodzice już ją poznali, kiedy niespodziewanie mnie odwiedzili, gdy u mnie była. Przepraszam, Ryouta.
Kise siedział, zastygły w miejscu, patrząc na niego w oniemieniu.
Kasamatsu... zdradził go? Z kobietą? I są ze sobą? Od trzech tygodni...?
- Dlaczego...?- Blondyn urwał, kiedy jego gardło zacisnęło się mocno.
- Nie mówiłem ci, bo na początku trochę się wahałem - szepnął Yukio.- Mimo wszystko, byliśmy ze sobą sześć lat.
"Byliśmy". A więc już zalicza go do przeszłości, co...?
- Dlaczego... jak mogłeś, Yukio...?- W jego oczach pojawiły się łzy.
- Słuchaj, nie rób tutaj scen - westchnął Yukio, zażenowany, przecierając dłonią kark.- Wiem, że źle postąpiłem, przepraszam za to. Ale nic nie poradzę, chcę z nią być. To... jest coś poważnego. Chciałem ci to powiedzieć w cztery oczy, a nie przez telefon, dlatego cię tu zaprosiłem.
- Okłamywałeś mnie przez trzy tygodnie!- Kise uniósł głos, starając się nie rozpłakać. Z bezsilności. Ze złości. Ze smutku.
- Wiem, moja wina, powinienem był powiedzieć ci o tym już po fakcie, ale... jak już mówiłem, trochę się wahałem. Ale, koniec końców, oboje jesteśmy facetami.- Zniżył głos do szeptu.- Nie możemy mieć ani ślubu, ani dzieci... ludzie dziwnie by patrzyli.
- Jakoś na początku ci to nie przeszkadzało - szepnął Kise, wycierając dłońmi policzki, gdy złośliwe łzy na nie skapnęły.
- Teraz myślę inaczej - mruknął.- Przepraszam, Ryouta. Tak wyszło.
- Tak wyszło - powtórzył Kise, kiwając powoli głową.- Jasne.
- Pójdę już - westchnął Kasamatsu, wyciągając portfel i kładąc na stoliku odliczone pieniądze za mrożoną herbatę.- Trzymaj się, Ryou.
To powiedziawszy, wstał pospiesznie i, zabierając swoją kurtkę, wyszedł z lokalu.
Zostawiając za sobą bezradnego Kise.
To się porobiło...
OdpowiedzUsuńWiedziałam, biedny Kise :(((. *Tuli**tuli*