Moda na Uke
Odcinek 53
Kasamatsu Yukio przez ponad sześć lat był święcie przekonany, że najgorszą rzeczą, jaka go spotykała w życiu, a na jaką od czasu do czasu niestety musiał pozwalać, były zakupy z jego chłopakiem, Kise Ryoutą.
Ale nie tak dawno zrozumiał, że najprawdopodobniej przyjdzie mu jeszcze tęsknić za tamtymi czasami.
– Chciałabym kupić tę, ale jest prawie dwa razy droższa od tamtej – westchnęła Kanako, unosząc dłoń, w której trzymała wieszak z niebieską tuniką.- Z kolei tamta znacznie mnie pogrubia...
Yukio spojrzał na swoją dziewczynę z odrobiną niechęci. Była drobną, ale bardzo ładną kobietą. Niewysoka, szczupła, o krągłych piersiach i krótkich czarnych włosach ściętych na bombkę. Duże niebieskie oczy przyciągały uwagę, zwłaszcza, że zdobiły je wachlarze rzęs, zaś pomalowane szminką usta aż kusiły, by je całować.
Kasamatsu nie był w stanie temu zaprzeczyć – Kanako była piękną kobietą, bez dwóch zdań. Podobała mu się, nawet jej charakter mu się podobał. Była sympatyczna i życzliwa, dużo się uśmiechała i prawie zawsze miała dobry humor, choć gdy zaszła w ciążę, miewała wahania nastroju.
Ale od pewnego czasu Yukio zaczął rozumieć, że to, jakim człowiekiem była Kanako, tak naprawdę nie miało wielkiego znaczenia – ponieważ wciąż była kobietą.
A on po prostu nie potrafił się z nimi obchodzić, zwłaszcza gdy chodziło o zakupy. W ciągu sześciu ostatnich lat nie nauczył się w takich chwilach obchodzić z własnym chłopakiem, a teraz miałby potrafić robić to z Kanako?
Nie było takiej mowy.
– Nieważne, którą bluzkę założysz – zwrócił się do niej, starając się, aby jego głos nie wyrażał zniecierpliwienia.- Jesteś w ciąży, Kanako. W każdej bluzce będziesz wyglądać tak samo.
– Nieprawda – odparła, spoglądając na niego z lekką złością i nadymając policzki.- Niektóre bluzki za bardzo poszerzają mi biodra! Mógłbyś mi choć raz pomóc w wyborze i wskazać, w której wyglądam lepiej.
– Moim zdaniem w każdej wyglądasz ładnie.- Kasamatsu nie kłamał. Z racji tego, że uroda Kanako była wręcz uderzająca, we wszystkim było jej do twarzy.
– Och, każdy facet tak mówi – westchnęła z irytacją, znów przyglądając się niebieskiej tunice.- Hmm... przymierzę ją jeszcze raz. Może rozejrzysz się za czymś dla siebie?
– Już kupiłem – przypomniał jej Yukio, unosząc dłoń, w której trzymał papierową torbę z logo sklepu.
– To porozglądaj się jeszcze trochę. Tam dalej są ubranka dla dzieci, możesz poszukać czegoś neutralnego, z racji tego, że nie znamy jeszcze płci.- Kanako uśmiechnęła się do niego, po czym zabrała obie tuniki – niebieską i brązową – po czym ruszyła w kierunku przebieralni.
Kasamatsu westchnął ciężko, przeczesując dłonią włosy. W końcu miał dzień wolnego od pracy i miał szczerą nadzieję, że spędzi go we własnym mieszkaniu, na kanapie, leniąc się przed telewizorem. Gdyby wiedział, że Kanako dzwoni do niego po to, by wyciągnąć go na zakupy, nie odebrałby tego cholernego telefonu.
Co miał poradzić na to, że nie chciał spędzać dawno nie posiadanego czasu wolnego w jej towarzystwie? Owszem, była ładna, owszem, była sympatyczna, ale pomijając fakt, że jako kobieta wybierająca się na zakupy była najbardziej wybredną i niezdecydowaną istotą na świecie, była również powodem, przez który Yukio zerwał z miłością swojego życia.
Patrzenie na nią nieustannie przypominało mu o największym błędzie w jego życiu. Jej obecność była momentami wręcz natarczywa, boleśnie uświadamiała Kasamatsu, że nigdy nie powinien był zdradzać Ryouty, że nigdy nie powinien był rezygnować z życia, które miał.
W przeszłości czasami bywało ciężko. Yukio łatwo wpadał w złość, głównie przez stres związany w pracy, przez co bywało, że wyładowywał złość na Kise. Czasem Ryouta go pocieszał, czasem w nerwach kłócili się i przez kilka dni nie odzywali się do siebie, ale ostatecznie godzili się i wszystko wracało do normy.
Teraz, kiedy dopadał go fatalny nastrój, Kanako siadała obok niego i kładła mu dłoń na ramieniu, ale milczała. Nie wiedziała, co mówić, nie wiedziała, jak go pocieszać. Nie rozumiała jego uczuć, nie potrafiła odczytywać jego myśli, czy rozpoznawać pragnień.
Ją i jego łączyło tylko dziecko, które w sobie nosiła. Owoc jednorazowej przygody, która w założeniu miała odejść w zapomnienie, jakby nigdy do niej nie doszło. Chciał tylko raz spróbować, sprawdzić, jak to było z kobietą. Kanako pociągała go, była chętna...
A teraz utknął z nią.
Jak inaczej miał to nazwać? Lubił ją, ale jej nie kochał. Unikał wszelkich zbliżeń, seks uprawiali tylko kilka razy i tylko wtedy, kiedy to ona miała ochotę i zaczynała naciskać. Yukio pragnął tylko wrócić do poprzedniego życia, do życia u boku Kise – mężczyzny, do którego żywił prawdziwe, głębokie uczucia.
Uczucia, do których z każdym kolejnym dniem coraz mniej wstydził się przyznawać.
Westchnął cicho, przechadzając się powoli między stojakami i przeglądając wiszące na wieszakach ubrania. Nie widział sensu w przeglądaniu dziecięcych ubranek, i tak się na tym nie znał, a nawet gdyby coś wybrał, był pewien, że Kanako to skrytykuje. Dlatego też znów zaczął przeglądać koszule, które wcześniej przykuły jego uwagę. Nie chciał kupować żadnej z nich, żeby nie tracić za dużo pieniędzy, ale właściwie... Kiedy na świat przyjdzie dziecko, nie będzie mógł sobie pozwolić na takie małe szaleństwa.
– Och, przepraszam panią najmocniej!- Kasamatsu drgnął, słysząc gdzieś po prawej znajomy głos. Poderwał głowę i rozejrzał się szybko, wodząc spojrzeniem po sklepie. Czy naprawdę właśnie usłyszał głos Kise? Szczerze mówiąc, od ostatnich dwóch tygodni często zdarzało mu się mieć omamy, wydawało mu się, że widzi lub słyszy byłego chłopaka. Ale teraz...
Szukał spojrzeniem dobrze mu znanych, perfekcyjnie ułożonych blond włosów i miodowo-złotych oczu zdobionych długimi rzęsami, ale nigdzie nie był w stanie ich dostrzec. Nie mniej jednak w pobliżu zauważył wysokiego mężczyznę o czarnych włosach i niebieskich oczach, który kłaniał się lekko kobiecie, na którą najwyraźniej wpadł.
– Ni-nic się nie stało, proszę pana!- zaśmiała się szatynka, rumieniąc intensywnie.
Kasamatsu przełknął ciężko ślinę. Nieważne, którą perukę Kise by założył i jakiego koloru soczewki by dla siebie dobrał – choćby założył najbrzydszy dres i poszarpaną baseballówkę, Yukio i tak by go rozpoznał.
Oczywiście, Ryouta był ubrany zupełnie ładnie. Miał na sobie ciemne dżinsy i grafitowy płaszczyk, szyję opatulił podobnego koloru szalikiem w czarną kratę. Yukio czasami denerwował fakt, że nawet jeśli podczas ich wspólnych wypadów na miasto Kise przebierał się, aby nie rozpoznały go fanki, i tak wyglądał zbyt przystojnie. Był boleśnie świadom urody swojego chłopaka i chociaż zawsze mu ufał, to i tak...
Cóż, był zazdrosny. Kobiety zanim szalały, nawet jeśli nie widziały w nim modela, to zawsze widziały w nim gorącego faceta.
Kiedy po nieznajomą kobietę przyszedł jakiś mężczyzna, odciągając ją od Kise, Ryouta odwrócił się i z westchnieniem ruszył dalej wzdłuż wieszaków, przeglądając ubrania. Kasamatsu pospiesznie odwrócił głowę, oddychając głęboko.
Co powinien zrobić? Ostatni raz widział go na mieście ponad miesiąc temu, w towarzystwie stanowczo zbyt przystojnego chłopaka, który w dodatku cholernie go wkurzył, wyraźnie insynuując, że on i Ryouta mają romans. Yukio powiedział wówczas Kise, żeby zadzwonił do niego, kiedy będzie miał czas i ochotę.
Do tej pory tego nie zrobił. To z pewnością oznaczało, że nie chce z nim rozmawiać, ale Kasamatsu i tak próbował porozmawiać z nim w święta. Niestety, nikt nie odebrał jego telefonu, a nie chciał dzwonić na numer domowy, w obawie, że nawet bracia Ryouty zmieszają go z błotem.
Oczywiście, mieli do tego pełne prawo...
Zerknął ukradkiem na Kise i z przerażeniem zauważył, że mężczyzna jest niebezpiecznie blisko. Jeszcze go nie zauważył, przeglądał ubrania, wolnym krokiem przesuwając się w jego kierunku.
Co robić?- myślał gorączkowo Kasamatsu. Chciał porozmawiać z Ryoutą, chciał zapytać, jak się czuje, czy nie miewa już bólów po wypadku, jak minęły mu święta, jak układa mu się z tamtym chłopakiem. Miał tyle pytań, chciał wiedzieć tak dużo...
Ale przede wszystkim chciał po prostu usłyszeć jego głos. Czy odważy się go zagadać? Czy ma prawo znów to zrobić, skoro Kise najwyraźniej chciał zerwać z nim kontakt?
Tyle że on tego nie chciał...
Co miał robić?!
– Och, Yukio!
Kasamatsu drgnął nerwowo, podrywając głowę i z zaskoczeniem wpatrując się w Kise, który stanął właśnie tuż obok niego. Blondyn cofnął dłonie, którymi przebierał wieszaki z ubraniami, które miał zacząć oglądać Yukio.
– To ja, Kise Ryouta!- dodał z lekkim uśmiechem, wskazując na siebie palcem.
– Wiem – palnął Kasamatsu. Zarumienił się lekko, kiedy Kise uciekł na moment wzrokiem, wyraźnie zmieszany.
– Zauważyłeś mnie...?- bąknął.
– Ehm...- Yukio powoli opuścił dłonie, którymi do tej pory odsuwał wieszaki.- Przed chwilą... Ale nie wiedziałem, czy wolno mi się przywitać.
– No tak – westchnął Ryouta z nerwowym uśmiechem, przecierając dłonią kark.- Uhm, jakiś czas temu moja komórka została zniszczona i musiałem zmienić numer i... nie miałem jak się z tobą skontaktować.
Kasamatsu milczał, patrząc na Kise z lekkim zaskoczeniem. Po chwili jednak przybrał na twarzy neutralny wyraz. Ryouta chyba pierwszy raz w życiu go okłamał. Mógł uwierzyć w historyjkę z telefonem, ale na pewno nie w to, że było to powodem, przez który blondyn nie mógł się z nim skontaktować.
Yukio dobrze wiedział, że Kise zna jego numer na pamięć. Sam kiedyś powiedział mu, że często odruchowo go wystukuje, zamiast poszukać w książce telefonicznej czy w ostatnich połączeniach...
– Rozumiem. Wybrałeś się na zakupy? Nie sądziłem, że znasz ten sklep.
– Mhm, jestem tu pierwszy raz.- Kise uśmiechnął się lekko.- A ty skąd znasz to miejsce?
– Kanako się tu ubiera...- odparł z wahaniem, odruchowo spoglądając w kierunku przebieralni. Kiedy wrócił spojrzeniem do Ryouty, zauważył, że on również tam spojrzał.
– To już cztery miesiące – powiedział. Kasamatsu nie był w stanie określić tonu jego głosu. Wydawało mu się, że nie słyszy w nim złości, czy żalu. Aczkolwiek nie było w nim również uprzejmości bądź życzliwości.- Jak wam się układa? Pewnie nie jest na zakupach tak wybredna, jak ja, co?- Uśmiechnął się, śmiejąc lekko.
– Jest gorsza – westchnął Yukio. Nie chciał rozmawiać o Kanako. Chciał wiedzieć, co u Kise, jak się miewał, co robił, co planował...- A co u ciebie? Przyszedłeś sam, czy może...?
– Nie, jestem z przyjacielem – odpowiedział, kręcąc głową.- Właśnie poszedł przymierzyć kilka ciuchów. To on mi pokazał to miejsce, mówi, że najczęściej właśnie tutaj kupuje ubrania.
– Rozumiem.- Kasamatsu przesunął wzrokiem po Kise. Czy on zawsze był taki wysoki? Jak mógł o tym zapomnieć?- Szczerze mówiąc, trochę mnie to zaskoczyło. Nie zwykłem oceniać ludzi po wyglądzie, ale powiedziałbym raczej, że jest jednym z tych, którzy ubierają się tylko u znanych projektantów.
– Ech? Znasz Hayamacchiego?- Ryouta spojrzał na niego ze zdziwieniem.
– Kogo?- mruknął Yukio, nie rozumiejąc. Hayamacchi? Yukio nie pamiętał dokładnie jak nazywał się tamten przystojniaczek, z którym widział Kise przed miesiącem, ale na pewno nie był to żaden Hayamacchi. Wydawało mu się, że nazwisko tamtego zaczynało się na „O”. Ogawa? Okinawa?
– Oooch, niee!- Kise najwyraźniej również skojarzył fakty, po machnął ze śmiechem dłonią.- Nie, nie, jestem z Hayamacchim. Tamtego już od dawna nie ma.
– Nie ma?- powtórzył cicho Kasamatsu. Jego twarz stężała, wpatrywał się uparcie w Ryoutę, czując w sobie narastającą złość. Wziął głęboki oddech i zacisnął pięści, marszcząc gniewnie brwi.- Cieszę się, że dobrze się bawisz, Ryouta, ale to do ciebie niepodobne...
– Co? Och, rany, Yukio, przepraszam, źle się wyraziłem...- zaczął nerwowo Kise.
– Nasze rozstanie może i było bolesne, ale, na litość boską, puszczaniem się na prawo i lewo nikomu nie zaimponujesz!
Kasamatsu niemal natychmiast pożałował swoich słów. Nie miał prawa besztać Ryouty, jego życie prywatne i intymne nie było już więcej jego sprawą, ale... Kiedy usłyszał, że tamtego „przyjaciela” już nie ma, a teraz jest następny, dał się ponieść nerwom.
Nie miał zamiaru urazić Kise. Po prostu gdy wyobraził sobie, że przez niego Ryouta zmienia facetów jak rękawiczki, uczucia wzięły górę nad rozumem.
Ale było już za późno.
Spojrzenie, którym obdarzył go Ryouta było tak zimne i obce, że Yukio nie był w stanie wykrztusić słowa przeprosin. Zamarł w bezruchu, nie mogąc uwierzyć, iż ten mężczyzna, który przez całe życie, odkąd tylko się poznali, obdarzał go tyloma uśmiechami, był w ogóle w stanie spojrzeć na kogokolwiek takim wzrokiem.
– Jesteś ostatnią osobą, która powinna mówić mi, jaki jestem, i jak powinienem się zachowywać – powiedział oschle Kise. Zrobił ruch, jakby chciał się odwrócić, ale spojrzał raz jeszcze na swojego byłego chłopaka i wycedził cicho:- Kasamatsu-san.
Yukio otworzył usta i wyciągnął ku niemu dłoń, by go zatrzymać, ale jego ruchy wydawały mu się być tak bardzo powolne i ociężałe. Wpatrywał się bezmyślnie w plecy oddalającego się Kise, zupełnie bezsilny.
Zatrzymaj go!- krzyczał do siebie w myślach.- Zatrzymaj go, szybko! Nie pozwól mu tak odejść, przeproś go, przecież nie chciałeś go urazić, nie chciałeś go zezłościć, nie chciałeś...
Nie chciałeś zdradzić go i wyryć w jego sercu tak głębokiej rany. Nie chciałeś wbijać w nią potem nóż i drążyć dziury, dawać mu nadzieję, a potem odrzucać go jak niechcianego kundla. Nie chciałeś go zostawiać. Nie chciałeś...
A jednak to zrobiłeś.
– Yukio? Zdecydowałam się na tę niebieską tunikę.- Za jego plecami rozległ się głos Kanako.- Idę już do kasy. Hm? Co tak stoisz, no chodź! Musimy jeszcze skoczyć do supermarketu, trzeba kupić rzodkiew, pomidory...
Choć Kanako dalej mówiła, Yukio zdawało się, że jej głos oddala się coraz bardziej, podobnie jak Ryouta. Wciąż na niego patrzył, widział go na końcu sklepu, widział, jak podchodzi do niego młody mężczyzna o bujnej czuprynie pomarańczowych włosów, z szerokim uśmiechem na twarzy, tak zaskakująco podobnym do tych, które niegdyś gościły na twarzy Kise. Patrzył, jak mina Kise zmienia się i ze zdenerwowanej staje się wyraźnie rozluźniona. Jego policzki zarumieniły się odrobinę, spojrzenie złagodniało, usta rozciągnęły się odrobinę w uśmiechu.
W końcu Yukio odwrócił się powoli, zaciskając usta, i podążył za swoją dziewczyną do kasy. Nie słuchał jej, nie odzywał się, nawet na nią nie patrzył.
Jedyne, co miał przed oczami, to pełną pogardy twarz Kise – a jego głowę wypełniał zwrot, którego nie słyszał od sześciu lat: „Kasamatsu-san”.
Wyglądało na to, że już naprawdę było za późno.
***
Pokoje VIP znajdowały się na pierwszym piętrze klubu „Porn Star” i było ich łącznie siedem. Jak orientował się Haizaki, kartę mogli otrzymać jedynie stali bywalcy tego lokalu, których kojarzył sam właściciel. Maki, która imprezowała tutaj od ponad sześciu lat, szczęśliwie wliczała się do tych osób.
Pomieszczenie nie było przesadnie wielkie, ale za to umeblowane i udekorowane dokładnie tak, jak można to było sobie wyobrazić – wokół czterech ścian wyłożonych grubą czerwoną tapetą, na samym środku stało łóżko z drewna hebanowego. Wyłożono go miękkim czerwonym materacem, pościel również w całości ubrano w czerwone materiały – raczej nie najdroższe, ale przynajmniej nie były szorstkie w dotyku.
Haizaki nie wiedział, co kierowało Nijimurą, kiedy zaproponował trójkącik. Oczywiście, nie miał zamiaru o to pytać, jednak z niejakim rozbawieniem przyglądał się swojemu byłemu chłopakowi, kiedy ten przeprowadzał z Maki grę wstępną.
Shuuzou całkiem sporo razy nakrywał w takich chwilach Haizakiego, i aż do tej pory Shougo nie wiedział, jak wyglądało to w jego oczach. Teraz jednak, siedząc nago na skraju łóżka i opierając się dłońmi o materac za plecami, z niejakim zainteresowaniem przyglądał się tamtej dwójce.
To było dosyć dziwne doświadczenie. Po odejściu Shuuzou często sypiał z Maki, a jeszcze zanim rozstał się z Nijimurą, zdarzyło mu się ze dwa czy trzy razy ją przelecieć. Znał dobrze jej ciało i znał także ciało Shuuzou, a oglądanie ich razem... sam nie wiedział, jakie budziło to w nim emocje.
Z tej niewielkiej odległości mógł dokładnie widzieć, w jaki sposób splątują się ze sobą ich języki. Maki pojękiwała od czasu do czasu, sięgając niecierpliwie dłonią do członka Nijimury i pieszcząc go. Mężczyzna przesuwał dłonią po jej boku, a choć nie było to zbyt wiele, kobieta wydawała się być całkiem nakręcona. Wyginała się pod nim nerwowo, ocierając piersiami o jego klatkę piersiową i patrząc w jego oczy spod rzęs.
Nijimura unikał dotykania jej najwrażliwszej części i wyglądało na to, że robił to specjalnie. Skupiał się najpierw na górnych partiach jej ciała, szczególnie skupiając się na piersiach oraz talii, dopiero później zjechał na biodra, a w końcu na uda. Odsunął je, układając się między jej nogami, ale w taki sposób, aby jego członek nie dotykał ani ud, ani pochwy. Mężczyzna pieścił palcami wewnętrzną stronę jej ud, gładził je powolnymi ruchami, jednocześnie nie przestając całować jej ust.
Haizaki obserwował ich, przesuwając dłonią po własnym członku. Przyłapał się na tym, że częściej spogląda na penisa swojego kochanka, którego Maki wciąż pieściła dłonią. Przez myśl przeszło mu, że to trochę nie fair, iż on nadal siedzi i nic nie robi, a jedynie się im przygląda.
– Mmm, włóż go we mnie – jęknęła Maki, nakierowując jego członka na swoją dziurkę.- Chcę go już poczuć...
Shuuzou nie kazał sobie tego powtarzać. Przysunął się, pozwalając, by kobieta niemal sama nabiła się na jego męskość. Maki westchnęła przeciągle, z jękiem, zamykając oczy i odrzucając głowę na poduszki.
Shougo miał dość czekania. Przysunął się do nich na kolanach. Maki, która uniosła głowę i przyglądała się ruchom Nijimury, nie od razu zwróciła na niego uwagę. Dopiero kiedy Haizaki klęknął przy jej głowie i przycisnął swojego penisa do jej ust, obróciła głowę i rozchyliła wargi.
Haizaki spojrzał na Nijimurę. Czarnowłosy spoglądał na niego, nie przestając poruszać biodrami, uśmiechnął się do niego lekko. Shougo sam nie wiedział, dlaczego go to zirytowało, ale postanowił zignorować to uczucie. Wepchnął członka do gardła Maki i, przytrzymując jej głowę, zaczął ruszać energicznie biodrami. Wiedział, że kobieta zna się na robieniu lodów – w najróżniejszych pozycjach.
To właśnie dlatego lubił z nią sypiać.
– Hej, ona bierze jakieś tabletki?- zapytał nagle Shuuzou.
– Huh?- Haizaki sapnął cicho, spoglądając na niego. Wycofał się z lekkim zrezygnowaniem, aby Maki mogła odpowiedzieć.
– No jasne – westchnęła.- Jeśli chcesz, możesz się spuścić.- Mrugnęła do niego okiem.
Nijimura nie odpowiedział. Haizaki przyjrzał mu się, podczas gdy Maki znów zaczęła mu obciągać. Wyglądało na to, że Shuuzou całkiem dobrze się bawi w tej sytuacji. Nie obchodził się ze swoją kochanką jak z przedmiotem; nawet jeśli jego ruchy były szybkie i dość gwałtowne, nie zaciskał mocno dłoni na jej udach. Haizakiemu zdawało się wręcz, że czarnowłosy dba przede wszystkim o to, aby to jej w pierwszej kolejności było dobrze.
– Hej – mruknął.
Shuuzou, który dopiero co zamknął oczy, wzdychając z rozkoszą, spojrzał na niego pytająco. Shougo nachylił się ku niemu, zwalniając ruchy własnych bioder. Nijimura przez chwilę spoglądał mu w oczy, po czym powoli przysunął się do niego i pocałował go.
Ta sytuacja podniecała Haizakiego. Owszem, miewał trójkąciki, ale zawsze z dwiema kobietami. Teraz, kiedy uczestniczył w nim razem z Nijimurą, czuł się zupełnie inaczej. Z jednej strony pragnął, by ta chwila trwała, ale z drugiej...
Miał dość, że Shuuzou z taką namiętnością posuwał Maki. Haizakiemu ciężko było to przyznać, ale w jego głowie pojawiały się nieprzyjemne myśli. Czy Nijimura w podobny sposób uprawiał seks ze swoją narzeczoną? Czy to jego techniki sprawiły, że straciła dla niego głowę?
A jeśli Maki również to zrobi... Czy Nijimura ją też poprosi o rękę?
Oczywiście, ta ostatnia myśl była niedorzeczna – i najbardziej denerwująca ze wszystkich. Haizaki sam nie wiedział, czy to ta myśl tak go zdenerwowała, czy sam fakt, że w ogóle pomyślał o czymś tak głupim, ale w jednej chwili zapragnął czegoś więcej, niż tylko zwykłego obciągania.
Pogłębił pocałunek, wsuwając język w usta Nijimury. Dotknął jego policzka, przeczesał palcami miękkie czarne włosy. Zamknął oczy, rozkoszując się tą słodką pieszczotą i dziwiąc się samemu sobie, że tak mu się ona podoba.
– H-hej, nie zwalniaj...- sapnęła Maki, wysuwając z ust członka Haizakiego.
Nijimura powstrzymał ruchy bioder i przerwał pocałunek, ale nie odsuwał się od Shougo. Patrzył na niego zamglonym wzrokiem, ustami muskał jego wargi. Po krótkiej chwili znów zaczął wbijać się we wnętrze Maki, powoli, lecz głęboko, wciąż nie odwracając oczu od Haizakiego. Shougo sapnął cicho, uśmiechając się krzywo. Nie wiedział, czy właśnie to było zamiarem Nijimury, ale...
Ale właśnie poważnie się wkurwił.
– Połóż się, Shuuzou – mruknął.- Maki, ty na niego.
– Ech? Jedziemy na dwie dziury?- Kobieta uśmiechnęła się szeroko.
Nijimura nie protestował. Położył się na plecach i rozłożył nieznacznie ramiona, w zachęcającym geście. Kiedy Maki usadowiła się na nim, wcześniej śliniąc palce i wsuwając je w swój odbyt, chwyciła jego członka i nakierowała go na drugą dziurkę. Powoli opuściła się na nią, jęcząc przy tym głośno i wzdychając. Shuuzou położył dłonie na jej biodrach, gotowy unieść ją nieznacznie, by móc swobodnie się w nią wbijać.
Haizaki splunął śliną na dłoń i rozsmarował ją po swoim członku. Oczywiście, aby zrobić to, co zamierzał, potrzebowałby nieco większej jej ilości, ale akurat tym się nie przejmował. Zamierzał na swój sposób odrobinę... „ukarać” Nijimurę za to, co tego dnia przez niego wyprawiało jego serce – i nieważne, czy Shuuzou był tego świadom, czy też nie.
Kiedy więc Maki rozłożyła zachęcająco swoje nogi, czekając, aż Shougo w nią wejdzie, Haizaki posłał jej drwiący uśmieszek, a następnie rozsunął pośladki Nijimury i wbił się w niego, nim ten zdążył w ogóle zrozumieć, co się dzieje.
– Kurwa – sapnął głośno, zaciskając zęby.- Mogłeś uprzedzić!
– Ej, co jest?- Maki wyglądała na wyraźnie niezadowoloną.- Tak się chcesz bawić, Shougo? Będzie cholernie niewygodnie, Niji-kun nie będzie się skupiał na mnie.
– Możesz go ujeżdżać – zauważył Haizaki, ale właściwie nie zastanawiał się nawet nad tym, co mówi. Ścianki odbyty Shuuzou zacisnęły się wokół jego członka, a on zagryzł wargę, rozkoszując się wyjątkowym ciepłem.
– Taa, na pewno zrobi to dużą różnicę – westchnęła Maki, podnosząc się. Shougo skorzystał z okazji i chwycił uda Nijimury, unosząc je lekko ku górze i rozkładając mocniej na boku. Shuuzou uśmiechnął się tylko do niego i nieznacznie pokręcił głową.
Haizaki po raz pierwszy od bardzo dawna, odpowiedział mu szczerym uśmiechem – tym, którymi kiedyś obdarzał go znacznie częściej.
Ale zawsze tylko jego.
Shougo zaczął się w nim powoli poruszać. Nie było to łatwe, ponieważ mężczyzna nie był nawilżony, ale wkrótce rozluźnił ścianki odbytu, jednocześnie ułatwiając zadanie Haizakiemu. Lecz zanim mężczyzna zdążył zapomnieć o reszcie świata i skupić się na zadowalaniu zarówno siebie, jak i Shuuzou, o swojej obecności przypomniała mu Maki.
Haizaki spojrzał na nią z irytacją, kiedy ta z uśmiechem klęknęła nad głową Nijimury i opuściła biodra, swą kobiecością dotykając warg Shuuzou. Haizakiemu niezbyt się to podobało – nie tylko przez fakt, że tym sposobem Maki zasłoniła mu widok na twarz jego kochanka, ale również dlatego, że Nijimura wysunął język i zaczął pieścić nim jej łechtaczkę.
Cholera. Dlaczego tak bardzo go to wkurzało? Sam wielokrotnie sypiał z kobietami, o czym Shuuzou wiedział, i właściwie Haizaki nie miał zamiaru mieć coś przeciwko, gdyby Nijimura sam jakieś zaliczał – w tamtych czasach, kiedy byli parą. Jego zaręczyny porządnie go wkurwiły, ale przecież teraz, kiedy teoretycznie miał dalej wieść życie jako samotny strzelec...
Czemu irytował go widok Nijimury, pieszczącego jakąś dziwkę? Obchodził się z nią jak z jakąś delikatną panienką, podczas gdy ta suka miała w sobie zapewne wszystkich bywalców klubu – w tym nawet Haizakiego. Czemu Shuuzou tak ją traktował? Dlaczego w ogóle dbał o jej przyjemność w chwili, kiedy posuwał go Shougo?
Poza tym te jej wkurzające, przesadnie głośne jęki... Tak jakby miało ich coś takiego podniecać. Jeśli dalej będzie wydawać z gardła te żałosne odgłosy, Haizakiemu prędzej zmięknie.
– Czekaj, Maki, nie mogę oddychać – sapnął Nijimura.
– Ech?- jęknęła dziewczyna, unosząc biodra.- Och, no dobra, w takim razie będę cię ujeżdżać, złotko...
Kiedy tylko Maki odsunęła się na moment, Shougo skorzystał z okazji i pochylił się nad Nijimurą, odbierając kobiecie możliwość, by usiąść na nim. Oparł dłonie po obu bokach jego ciała, poruszając biodrami także w dół i w górę, aby zwiększyć przyjemność. Shuuzou sapnął głośno, zaciskając palce na jego przedramionach i odrzucając do tyłu głowę.
– Shougo, przesuń się, ja też chcę się zabawić!
– Poczekaj na swoją kolej.
– Co? Jaką kolej! To miał być trójkącik, dupku!
– Drobna zmiana planów, spierdalaj.
– To ja mam kartę VIP. Ale trzymamy się tego, co planowaliśmy, albo ochrona was wykopie!
Nijimura parsknął niepowstrzymanym śmiechem, a Haizaki tylko bardziej się nad nim pochylił. Maki, wyraźnie wkurzona, z wściekłym wrzaskiem zaczęła szybko się ubierać. Po chwili wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
– Widziałeś jej minę?- Shougo spojrzał z uśmiechem na swojego kochanka.
– Bezcenna!- parsknął Shuuzou, spoglądając na niego. Haizaki już od chwili trwał w bezruchu, patrząc tylko na Nijimurę.- Czemu ją wykopałeś?
– Mm.- Shougo odwrócił spojrzenie w bok.- A czemu ty się przyłączyłeś?
– Gdybym się nie przyłączył, dobrze byś się bawił. Teraz też mogłeś. Po prostu i ja brałbym w tym udział.
– Ale dlaczego?- Haizaki zmarszczył lekko brwi w irytacji.- Mogłeś znaleźć inną dupę.
Nijimura wzruszył ramionami.
– Dupa, którą chcę, miała zamiar iść do tego pokoju. Po prostu poszedłem za nią.
Haizaki milczał przez chwilę, przyglądając się spokojnemu wyrazowi twarzy Shuuzou. Zacisnął lekko usta, powoli spuścił wzrok na jego klatkę piersiową. Czy Nijimurze naprawdę aż tak zależało na odzyskaniu Shougo? Miał zamiar zwyczajnie wtrącać się w każdą jego erotyczną przygodę, w każdy moment w jego życiu? Znów wypełniać jego czas swoją obecnością?
Westchnął ciężko, znów unosząc spojrzenie i patrząc w oczy Shuuzou.
– Mam nadzieję, że mówiłeś o mnie – mruknął.
Nijimura rozchylił lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Uśmiechnął się leniwie i pokiwał tylko głową.
– Zaraz tu przyjdą – powiedział Haizaki.- Dokończmy w domu.
– Bez Maki?- Shuuzou poruszył znacząco brwiami.
– Bez Maki – odparł z westchnieniem Shougo.
Akurat w tym momencie nie chciał w ich pobliżu żadnej kobiety.
* Chociaż Kise miał czarną perukę, dalej nazywałam go „Blondyn”, żebyście nie mylili z Kasamatsu c:
Cały dzień czekałam! Nareszcie jest!
OdpowiedzUsuńKasamatsu, głupku... zrobiłeś dziecko tej babie, a teraz mówisz że jest wkurzająca -.- No cóż, zdarza się.
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Kise w czarnych, czy brązowych włosach, albo zielonych oczach. Jak Kise, to tylko i wyłącznie odrobinę spedalony blondyn z uśmiechem na twarzy :D
Nie powiem, fajnie by było jakby oni do siebie wrócili c:
Znowu NijiHai... :/ Już miałam opuszczać co drugą linijkę, ale jak zobaczyłam seksy, to aż przeczytałam xD Odcinek milutki i w ogóle super :)
Buziaki i do następnego ♡
Jakoś zdążyłam xD
UsuńW sumie to na necie sporo jest przeróbek Kisiaczka, zwłaszcza w czarnych włosach, ale fakt faktem, że najlepiej pasują mu blond ♥
Olać NijiHai ☺
Dzięki za komentarz! :D Buziakuję również, do zobaczonka ♥
Jakbu to przeczytać na raz od początku to całość jest bardziej emocjonująca niż mecz pingponga xD
OdpowiedzUsuńSuper rozdzialik na zakończenie dnia (cały dzień w laboratorium, ledwie nogi czuję :,) ), tak myślę, że ten głupek Kasamatsu złamie się i wróci do Kise... No bo to w końcu Kise i Kasamatsu xD
No i cieszę się że Haizaki i Nijimura jako tako się "pogodzili"( ͡° ͜ʖ ͡°)
Tak czy inaczej, dziękuję za rozdzialik
Pozdrowionka i do następnego :*
W sumie nie wiem jak mam to odebrać, bo moim zdaniem mecz pingponga wcale nie jest emocjonujący :')
UsuńCieszę się, ze się podobało! NijiHaiki odejdą, mówię Wam... postaram się o to ☺
Dziękuję za komentarz! Do następnego :D
Ojej to taka smutna ta pierwsza część taka..... rozczarowująca. Mimo wszystko wierzyłam że rzuci tą głupią babę i poleci do Kise ale cóż.... najwidoczniej jeszcze nie teraz .... ale mam nadzieje że mimo wszystko do siebie wrócą. A co do drugiej części no taka nadzwyczajna ale chyba zaczynam podzielać twoją niechęć do NijiHai. Pozdrowionka ~ Yuukifan
OdpowiedzUsuńJeszcze się może wszystko okazać, czekajmy cierpliwie c: Kasamatsu musi dojrzeć, bo to dureń xD
UsuńCieszę się, że podzielasz moją niechęć do NijiHai ☺ Oby tak dalej, wymyślmy im dobrą śmierć xD
Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam cieplutko ♥
Yuuki, noooo, rozpieszczasz mnie. Moja elokwencja umiera w takich sytuacjach, więc po prostu do zobaczenia pod następnym
OdpowiedzUsuńHaru-chan :*
Och, okej xD Do zobaczonka! ♥
UsuńJak tam prace nad kolejnym odcinkiem?
OdpowiedzUsuń