[MnU] Odcinek 7

Moda na Uke
Odcinek 7



    Gdyby Kise już raz nie doszedł, w ustach Akashiego, z pewnością wystarczyłoby to pierwsze pchnięcie, by doprowadzić go do orgazmu.
    Szarpnął kajdankami, zaciskając ścianki odbytu na członku czerwonowłosego. Seijuurou sapnął cicho, chwytając Kise pod kolanami i unosząc jego nogi, by było mu łatwiej dostać się do wrażliwego miejsca. Ignorując brak rozluźnienia blondyna, zaczął się w nim poruszać, rozkoszując się dobrze już mu znanym uczuciem.
    W prawdzie wcześniej chciał jeszcze pomęczyć go trochę kulkami analnymi oraz wibratorem, ale teraz nie żałował, że zgodził się na prośby Kise, by już teraz przeszli do konkretnego seksu. Jego wnętrze było gorące, ciasne, wilgotne i bardzo przyjemne. W myślach wyśmiewał Kasamatsu Yukio, który postanowił zrezygnować z czegoś tak dobrego dla jakiejś kobiety. Zdaniem Akashiego ŻADNA nie była tego warta.
    Uniósł głowę, przygryzając wargę, dysząc coraz szybciej. Kise jęczał głośno, szarpiąc kajdankami, z pewnością po zdjęciu ich będzie miał czerwone ślady. Ale wyglądało na to, że nie bardzo o to dbał - a raczej nie miał okazji nawet o tym pomyśleć.
- Akashicchi...- jęczał, sam poruszając ochoczo biodrami, nabijając się na członka Akashiego.- Mocniej, Akashicchi... proszę cię, mocniej!
- Jesteś pewien?- zapytał Seijuurou.- Może boleć.
- Nie dbam o to, po prostu to zrób!- wykrzyknął.
    Akashi patrzył na niego przez chwilę zaskoczony, a potem uśmiechnął się lubieżnie. Przysunął go do siebie, mocno się w niego wbijając, nachylił się lekko, wycofał powoli i znów się w niego wbił. Kise wydał z siebie krótki krzyk, zacisnął się mocno na Akashim.
- Nie krępuj się, możesz krzyczeć - powiedział Seijuurou, znów wykonując mocne pchnięcie, potem kolejne, w coraz krótszych odstępach czasowych.- Mam dźwiękoszczelne ściany, nikt nie usłyszy, więc nie krępuj się, krzycz to swoje "Akashicchi"...
    Kise sapnął głośno i roześmiał się, rozbawiony. No tak, cały Akashi. Dobrze wiedział, że we wszystkim jest dobry - a już zwłaszcza w łóżku. Jeśli gdzieś na tym świecie istniał prawdziwy Bóg Seksu, to ktoś powinien mu przekazać, że ma godnego rywala...
    I faktycznie, kiedy Akashi zaczął poruszać się w nim szybko i mocno, uderzając kroczem o jego pośladki, bez przerwy, Kise zaczął oddychać głośno i krzyczeć jego nazwisko, od czasu do czasu dodając również "Oh, Boże", albo "Jak dobrze".
    Kiedy Akashi spuścił się w nim z cichym jękiem, Kise czuł się jak nigdy dotąd. Jego penis pulsował boleśnie, domagając się pieszczot, jednak nawet mimo tego, czuł się spełniony.
    Krzyknął cicho, kiedy Akashi pstryknął palcami jego erekcję.
- Magiczne słowo?- zapytał z uśmiechem.
- Proszę...- szepnął Kise, zagryzając wargę.- Zrób mi loda, Akashicchi...
    Seijuurou nie kazał mu powtarzać. Pociągnął delikatnie jego członka, naślinił go dokładnie i wsunął do gardła, tym razem powoli, przysłuchując się długiemu, urywanemu jękowi Kise. Poruszał wolno głową, ostrożnie, ponieważ gardło zaczynało już go trochę boleć.
    Udało mu się przez dwadzieścia sekund utrzymać go w gardle, a potem wysunął go, nie wypuszczając jednak z ust. Zaczął go szybko obciągać, przesuwając czubkiem po wewnętrznej stronie policzków, ssąc mocno i przygryzając delikatnie wrażliwą skórę.
    Tym razem nie pozwolił, by Ryouta spuścił się w nim. Nigdy nie lubił połykać spermy, dlatego dokończył dłonią, patrząc jak biała substancja tryska z penisa Kise. Westchnął, kiedy zobaczył jak pobrudziła pościel.
- Będę musiał ją zmienić...
- C-co...?
- Nie, nic.- Akashi usiadł na nim okrakiem i zdjął opaskę z jego oczu. Następnie delikatnie odpiął kajdanki i odrzucił je na bok.
- Ręce mi ścierpły - wymruczał Kise, masując nadgarstki.
- Ale warto było, co?
- Tak... zdecydowanie - zaśmiał się i przygryzł wargę.- Szkoda, że wolisz zostać singlem.
- Nie interesują mnie związki, wolę seks bez zobowiązań - powiedział Seijuurou, wstając.- Rany... przez ciebie zapomniałem o prezerwatywie.
- Przepraszam... zarazisz mnie czymś?
    Akashi spojrzał na niego powoli morderczym wzrokiem.
- Prędzej ty mnie - warknął.- Jestem czysty, wypraszam sobie. Jeszcze raz powiesz coś tak bezczelnego, to wyrzucę cię na próg. A ubrania sprzedam.
    Kise zamrugał, zaskoczony, a potem uśmiechnął się lekko. Seijuurou wywrócił oczami, zabrał swój ręcznik i ruszył w kierunku drzwi.
- Idę wziąć prysznic, zmień pościel, dobra? Jest w szafie w korytarzu.
- Dobrze.
    Kiedy Akashi wyszedł z sypialni, Kise westchnął ciężko, opadając na poduszki. Czuł się naprawdę dobrze, nie tylko dlatego, że chyba właśnie miał najlepszy seks w swoim życiu, ale też dlatego, że na chwilę zapomniał o tym, którego tak naprawdę kochał.
    Czuł się odrobinę tak, jakby go zdradził, ale... Kasamatsu też to zrobił, prawda? Zerwał z nim... nie chce już go. Woli kobietę, z którą będzie mógł wziąć ślub i mieć z nią dziecko.
    Sturlał się z łóżka i, nago, poszedł na korytarz po pościel. Przechodząc obok łazienki zatrzymał się na moment i nacisnął klamkę.
- Nie masz na co liczyć, Ryouta, prysznic to coś zbyt osobistego, żebyś mógł mi towarzyszyć - usłyszał Akashiego. Mógł wyczuć, że mężczyzna się uśmiechał, gdy to mówił.
    Wzruszył ramionami ze śmiechem i poszedł po pościel.
    Mimo wszystko, miał całkiem dobry humor.

***

- Mógłbyś mi trochę pomóc, a nie tylko siedzisz przed tym telewizorem i gapisz się na piersi w teledyskach - powiedział Kuroko, rzucając swojemu ciemnoskóremu bratu złe spojrzenie.
- Tetsu...- westchnął ciężko Aomine.- Mówisz, jakbyś był moją żoną...
- No cóż, nie jestem twoją żoną, ale jestem twoim bratem i domagam się od ciebie pomocy - mruknął Tetsuya.- Ryouta i Akashi-kun zaraz tutaj będą, mógłbyś chociaż zastawić stół!
- Taa...
- Daiki, nie będę się powtarzał. Jeśli nie zrobisz tego, o co cię proszę, obiad będziesz jadł na mieście!
    Aomine znów westchnął ciężko i w końcu podniósł się z kanapy i przeszedł do kuchni, patrząc sceptycznie na swojego młodszego brata. Wyjął z szafki talerze, miseczki i szklanki, po czym zaczął wszystko rozstawiać na stole.
- Jak tam twoje randkowanie z Kagamim?- zagadnął, starając się, by jego głos brzmiał obojętnie.
- Co masz na myśli?- zapytał Tetsuya, podając mu duży półmisek z ryżem.
- No wiesz... jesteście ze sobą tak na poważnie?
- Oczywiście, że tak.- Kuroko zmarszczył lekko brwi.- Przecież wiesz, że nie mam w zwyczaju sypiać przygodnie z facetami.
- Oh... to wy już...tego?- bąknął.
    Kuroko w odpowiedzi tylko odchrząknął, rumieniąc się lekko. Zdawał sobie sprawę, że to, co powiedział, było bardzo jednoznaczne, ale nie mógł już tego cofnąć.
- I jak, dobry jest?- Aomine uśmiechnął się zadziornie.
- Daiki!- Kuroko posłał mu surowe spojrzenie i już chciał udzielić mu reprymendy, kiedy usłyszał hałas w korytarzu. Dziękując w myślach Bogu, poszedł przywitać swojego brata i ich gościa.
    Przyjrzał się uważnie Kise. Chłopak wyglądał na wypoczętego i zadowolonego, uśmiechał się lekko, odwieszając płaszcz na wieszak. Jednak, kiedy tylko spostrzegł Kuroko, natychmiast spłonął rumieńcem i odwrócił wzrok, zawstydzony.
- Witaj w domu, Ryouta. Dzień dobry, Akashi-kun - przywitał się Tetsuya, patrząc to na jednego, to na drugiego.
- Czuję się, jakbym był narzeczonym Kise i przyszedł w odwiedziny poznać przyszłych teściów - westchnął ciężko Akashi, oddając Ryoucie płaszcz i podchodząc do Kuroko. Nachylił się nad nim i pocałował go lekko w policzek.- Dzień dobry, Tetsuya. Witaj, Daiki. Wyglądasz tak żałośnie, jak zawsze.
- Dzięki, Akashi.- Aomine uśmiechnął się oszczędnie i spojrzał na kulącego się w ramionach Kise.- Słyszałem, co się stało. Jak tam? Trzymasz się?
- Ledwie - odparł za niego Akashi, przymykając oczy.- Rano strasznie trzęsły mu się nogi.
- Nie o to pytam - westchnął ciemnoskóry, podchodząc do blondyna i klepiąc go lekko po ramieniu.- Jak chcesz pogadać, to pamiętaj, że ja i Tetsu tu jesteśmy. Nie?
- Uhm...- Kise zerknął nerwowo na młodszego brata.- D-dzień dobry... Tetsucchi...Wróciłem...
- Boi się, że będziesz na niego zły, że ze mną spał - wyjaśnił usłużnie Akashi, widząc zmarszczone brwi swojego przyjaciela.
- To nie moja sprawa, z kim sypiacie.- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Poza tym, naprawdę się zdenerwowałem, kiedy usłyszałem, że Kasamatsu-san cię zdradził.
- S-serio?- W oczach blondyna pojawiły się łzy.
- No - westchnął Kuroko. Akashi odsunął się od niego na krok, przeczuwając, co się zaraz stanie.- M... Mar...no, martwiłem się o ciebie...
- Tetsucchi!- wrzasnął z płaczem Ryouta, rzucając się na niego i przytulając go mocno. Rozpłakał się, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
- Coś do picia?- zagadnął Aomine Akashiego.
- Pozwól, że zrobię sobie herbaty.
- Czuj się jak u siebie...
    Obaj mężczyźni weszli do kuchni. Akashi przygotował akcesoria do zaparzenia herbaty, Aomine zaś dokończył szykowanie stołu do obiadu.
- Jak tam Kagami?- zagadnął Seijuurou.
- Mnie pytasz?- zdziwił się Aomine.
- Przede mną nie musisz udawać.- Akashi odwrócił do niego głowę z lekkim uśmiechem.- Wiem, co do niego czujesz.
- C... cicho!- syknął Aomine, patrząc z niepokojem na korytarz, jednak Kuroko był zajęty pocieszaniem i głaskaniem Kise.- Skąd ty...? Eh, no tak... czasem zapominam, że jesteś stanowczo zbyt spostrzegawczy. Cholerny Pan Bogacz... nie masz ty za dobrze? Odstąp mi 1/5 twojego majątku, co? Starczy mi, żeby ustatkować się do końca życia!
- Nie zmieniaj tematu, bo jestem ciekawy, jak tam twoje serduszko.- Akashi zalał wrzątkiem dzbanuszek z koszyczkiem wypełnionym zieloną herbatą.- Co masz zamiar teraz zrobić?
- A co mam zrobić?- warknął, sięgając po pałeczki.- Są razem i nic na to nie poradzę.
- Będziesz cierpiał.
- To co? Mam kazać Tetsu z nim zerwać? Skoro Bakagami się w nim tak buja? I tak już jest za późno... wylądowali w łóżku, a to oznacza, że Tetsu bierze go na poważnie. Znaczy...- Uśmiechnął się krzywo.- To Kagami bierze Tetsu, bo wątpię, żeby Taiga miał być uke...
- Nie obrzydzaj mi, proszę - westchnął Seijuurou.- Wyobrażanie sobie Tetsuyi to jedno, ale Kagamiego... Ohyda. W każdym razie, jeśli postanowisz go upić i przelecieć, daj mi znać. Wykorzystam sytuację, żeby pocieszyć Tetsuyę.
- Nie jestem aż tak chamski i zdesperowany.- Aomine wywrócił oczami.- Może... nie wiem, może poczekam, aż zerwą? Z poprzednim Tetsu też zerwał więc...
- Rozstali się po czterech latach związku.- Akashi pokiwał powoli głową.- Jak on tam miał? Ogiwara?
- Ta - potwierdził ciemnoskóry.- Też niby byli w sobie tacy zakochani, a widzisz, jak się skończyło. Może jeszcze nadarzy się szansa.
- Podziwiam twoją wiarę - mruknął Akashi.- Oglądałeś wczorajszy odcinek "Seme życia"?
- Nie. Błagam, ty też oglądasz to gówno...?
- Jasne. Niektóre odcinki są naprawdę zabawne. No i jest wiele postaci, które odzwierciedlają sytuację moich znajomych. Jest tam właśnie taki bohater, Floriano, zakochany w Ottavio, który kocha brata Floriana, Patrizio.
- No i?
    Akashi spojrzał na niego bez wyrazu.
- Nic - odparł.
    Aomine westchnął ciężko, kręcąc głową. Doprawdy, chyba nigdy nie będzie w stanie zrozumieć Akashiego. Ale tak to chyba bywa z ludźmi, którzy mogą mieć dosłownie wszystko, czego zapragną, i to bez większego trudu.
    Do kuchni w końcu wrócili Kuroko i zapłakany Kise - ten pierwszy prowadził go za rękę jak dziecko. Akashi uśmiechnął się lekko na ten widok, po czym zasiadł do stołu i czekał cierpliwie, aż posiłek zostanie podany.
- No, to opowiadaj, jak ten skurwiel to zrobił - powiedział Aomine, zabierając się za kurczaka.
- Eh...- Kise zmarkotniał.- Co mam mówić... no przyszedł do tej restauracji i... i powiedział, że kogoś ma. Że to koleżanka z pracy i chcą być ze sobą na poważnie.- Ryouta z westchnieniem wpakował do ust sporą ilość ryżu.- I zełwał ze młą.
- A potem siedział w restauracji i pił drinka za drinkami - dodał Akashi.- Ah, właśnie. W płaszczu, w portfelu, mam rachunek. Musicie oddać mi całą sumę.
- Skąpiradło - prychnął Aomine.- Bogaty jesteś i paru drinków przyjacielowi żałujesz?
–    Zobaczymy co powiesz, jak zobaczysz ile za te "parę drinków" wydałem - odparł spokojnie.
–    Błagam, nie rozmawiajmy o pieniądzach - westchnął Tetsuya.- Zjedzmy w spokoju obiad.
–    Hmm, no ale w sumie, jakby nie patrzeć...- Aomine zastanowił się przez chwilę. Spojrzał uważnie na Akashiego- Jakby nie patrzeć, to Ryouta spłacił dług w naturze, nie?
    Kiedy tylko to powiedział, blondyn natychmiast poczerwieniał na twarzy i przy okazji zakrztusił się swoim posiłkiem. Kuroko nie skomentował tego, spojrzał jedynie na swojego przyjaciela, który w milczeniu przyglądał się Kise, jakby szacował, czy spłacił on cały swój dług, czy tylko jedną ratę.
    Błętkitnowłosy westchnął cicho. Doprawdy, towarzystwo, w jakim się obracał, było po prostu absurdalne.
    Wszyscy nadawali się do serialu.

***

    Ponieważ zbliżały się urodziny ojca Kagamiego, chłopak poprosił Tetsuyę o pomoc w wybrze prezentu. W tym celu zadzwonił do niego i umówił się na wieczorne spotkanie w centrum handlowym.
    Kuroko zjawił się upunktualnie o czasie, Kagami już na niego czekał. Podrygiwał w miejscu, chcąc się rozgrzać, i rozglądał wokół w poszukiwaniu znajomej twarzy
–    Już jestem, Kagami-kun – powiedział spokojnie Kuroko.
–    Oh, cześć!- Taiga wzdrygnął się lekko, nie od razu go zauważając.- Ehm... dziękuję, że przyszedłeś.
–    To drobiazg.- Kuroko uśmiechnął się sympatycznie.- Masz już jakiś pomysł, co chciałbyś kupić?
–    Ostatnio narzekał, że zegarek mu się psuje... - westchnął Kagami.- Pewnie specjalnie mi to mówił, żeby dać mi do zrozumienia, że przyda mu się nowy.
    Chłopcy weszli do centrum handlowego i udali się przestronnym korytarzem w kierunku ruchomym schodów.
–    Jak tam Kise?- zagadnął, spoglądając na swojego chłopaka.
–    Trzyma się zaskakująco dobrze – odparł Tetsuya.- Przed moim wyjściem płakał niewiele i tylko trzy razy posłał Daikiego do sklepu po pudełko lodów. Oglądał powtórki „Seme życia”.
–    Myślisz, że uda mu się zapomnieć?
–    Może nie tak od razu...- westchnął Kuroko.- Ale pewnego dnia z pewnością odejdzie to w niepamięć. Musi tylko znaleźć sobie kogoś odpowiedniego.
–    Cóż, pozostaje nam tylko czekać – mruknął Kagami.- Na piętrze jest dobry sklep z zegarkami, rozejrzymy się tam?
–    Oczywiście.- Kuroko skinął głową.- Skoro już jesteśmy w centrum handlowym, możemy też kupić dla ciebie kalendarz.
–    Kalendarz?- Kagami zmarszczył lekko brwi.- A po co mi kalendarz?
–    Żebyś sobie w nim zapisywał kiedy i z kim jesteś umówiony.
–    Nadal jesteś zły za tamto?- westchnął Taiga, przecierając kark dłonią.- No wiem, głupio wyszło.
–    Zwłaszcza, że akurat byliśmy w takiej sytuacji, której przerywanie jest niewskazane – dodał Tetsuya, uśmiechając się pod nosem
    Kagami zarumienił się mocno i odwrócił od niego głowę, speszony. Sam nie był zadowolony, kiedy Himuro przyszedł do niego, gdy on i Tetsu byli w trakcie intymnego zbliżenia, ale nie mógł nic poradzić na to, że zwyczajnie zapomniał o umówionym spotkaniu.
    W końcu po tym, jak Kuroko zgodził się z nim być, upił się szczęściem.
–    Ehm... mo-może potem pójdziemy do mnie?- zapytał.
–    Z chęcią bym się zgodził, ale obiecałem bratu, że z nim dziś posiedzę.
–    No tak, jasne, w porządku, w końcu potrzebuje pocieszenia w takiej chwili, nie może zostać sam, co prawda ma jeszcze drugiego brata, ale co on mu pomoże, w końcu to Aomine, on się na tym nie zna, nic dziwnego, że poprosił jednak ciebie i chce...
–    Kagami-kun.- Kuroko spojrzał na niego rozbawiony.- Naprawdę mi przykro, dziś nie dam rady, ale może wpadniesz do mnie jutro?
–    Muszę iść do pracy...
–    No to po pracy.- Błękitnowłosy wzruszył ramionami.- Nie widzę problemu. Kise-kun pracuje do późna, będzie tylko Aomine-kun, ale on pewnie i tak zajmie się sobą i swoją rę...yy, nieważne... To co, wpadniesz?
–    T-taa, z chęcią.- Kagami skinął potulnie głową.- Może obejrzymy jakiś film? Mógłbym po drodze kupić popcorn, czy coś.
–    Hmm, czemu nie? W takim razie ja przyrządzę jakieś...
–    Oh, Kuroko!- rozległ się nagle czyjś rozbawiony głos za nimi.
    Oboje odwrócili się w tym samym czasie, obaj nieco zaskoczeni. Tuż za nimi, jak się okazało, stał Takao Kazunari w towarzystwie wysokiego, zielonowłosego i jak zawsze poważnego Midorimy.
–    Takao-kun... dobry wieczór – bąknął chłopak.
–    Ale zbieg okoliczności, że się spotkaliśmy!- zaśmiał się czarnowłosy.- Macie randkę? Sorki, że wam przerwaliśmy!
–    Nie, to tylko...- Kuroko pokręcił głową z uśmiechem.- Szukamy prezentu dla taty Kagamiego.
–    Ahh, to tak jak my! Znaczy...- Takao zerknął z uśmiechem na Midorimę.- Szukaliśmy prezentu, dla siostry Shin-chana!
–    Jest wybredna – mruknął Midorima i skinął głową swoim znajomym.- Cześć, Kuroko. Dawno cię nie widziałem, Kagami.
–    Eh? Znacie się?- zdziwił się Takao.
–    Można tak powiedzieć.- Midorima odwrócił głowę, przymykając oczy.
–    Ah, właśnie, Takao-kun.- Kuroko uśmiechnął się lekko i wskazał dłonią na swojego chłopaka.- To jest Kagami Taiga. Kagami-kun, to jest mój przyjaciel, Takao Kazunari.
–    Witam.- Kagami skinął lekko głową.
–    Miło cię w końcu poznać, Kuroko sporo mi o tobie opowiadał!- Takao uśmiechnął się promiennie, Taiga z kolei zarumienił się, słysząc te słowa.
–    Chodźmy już, Takao, nie zatrzymujmy ich – mruknął Shintarou, poprawiając okulary na nosie.
–    Jasne. No, to na razie, gołąbeczki. Zadzwoń do mnie kiedyś, Kuroko, umówimy się na kawę.
–    Dobrze. Do usłyszenia.
–    Papa~
    Przez dłuższą chwilę odprowadzali ich wzrokiem, dopóki nie zniknęli za rogiem jednego z markowych sklepów odzieżowych. Kuroko, przygryzając lekko wargę, przyjrzał się Kagamiemu.
–    Znasz Midorimę-kun?- zapytał.
–    Hmm? Ah, taa...- westchnął lekko.- Mieliśmy okazję się poznać.
–    Opowiesz mi o tym?
–    To... była dość burzliwa znajomość – wymamrotał Taiga.
–    Spaliście ze sobą?- zapytał bez ogródek Kuroko.
    Kagami spojrzał na niego, nie bądąc pewnym, jak zareaguje jego chłopak na odpowiedź. Nie mógł jednak odczytać z jego twarzy konkretnych emocji.
–    Z jego siostrą – mruknął.
    Kuroko nie dał po sobie poznać, jak bardzo zaskoczyła go ta wiadomość. Sądził, że Kagami od zawsze wolał mężczyzn. Nie do końca też wiedział, co powinien teraz powiedzieć, a baczne spojrzenie jego chłopaka nie bardzo mu pomagało.
–    Nie miałem pojęcia, że lubisz też kobiety – bąknął w końcu.
–    Ehm...- Kagami spłonął rumieńcem.- T-to kiedyś... było... przeszłość... Teraz liczysz się tylko ty! S-serio...
–    Rozumiem- Kuroko uśmiechnął się lekko.- O nic cię nie osądzam, Kagami-kun. Po prostu wydawało mi się, że od samego początku byłeś homoseksualistą – dodał ciszej.
–    Uh... k-kiedyś miałem kilka dziewczyn i... uhm, przerzuciłem się... tak jakby?
–    Rozumiem.
–    Przepraszam.
–    Nie masz za co.
–    Ale i tak przepraszam – westchnął.- Głupia sytuacja...
–    Czy ja wiem?- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Ja i Midorima-kun nie znamy się za dobrze. Twoje relacje z jego siostrą raczej mnie więc nie interesują. Zwłaszcza, że, jak sam powiedziałeś, było to kiedyś. Dlaczego zerwaliście?
–    Ja...- Kagami spłonął rumieńcem.- Za... zakochała się w kimś innym... i zerwała.
–    Niemożliwe.- Kuroko uśmiechnął się do niego i trącił go ramieniem.- Jak mogła zrobić coś tak głupiego, mając przy sobie ciebie?
–    Hehehe...- Kagami podrapał się po głowie, zawstydzony.- Cóż, dobrze się stało... w końcu teraz jestem z tobą.
–    Sypiałeś z nią, będąc we mnie zakochanym?- zagadnął Tetsuya z czystej ciekawości.
–    Nie, wtedy nie interesowałem się... yy, no wiesz.- Wywrócił oczami.- Możemy skończyć ten temat? Nie lubię rozmawiać o ex...
–    Przepraszam.
–    Daj spokój, nie przepraszaj.- Kagami trącił delikatnie jego dłoń swoją.- Najważniejsze, że... no, jesteśmy teraz razem, nie?
–    Tak.- Kuroko skinął głową, uśmiechając się do niego.
    Kagami miał rację. Liczy się tylko to, co jest teraz.

1 komentarz:

Łączna liczba wyświetleń