[MnU] Odcinek 81


    Murasakibarze nieczęsto zdarzało się wpaść w gniew. Właściwie to robił to bardzo rzadko, bo z natury był dość ułagodzonym osobnikiem – nie lubił sprzeczek, nie lubił się denerwować, nie lubił być o coś zazdrosny. W ogóle nie przepadał za emocjami, bo wiedział aż za dobrze, że emocje potrafią człowieka wyniszczać.
    Ale nawet on czasami o coś się złościł. Czasami o coś się wściekał.
    A czasami – tak jak teraz – strasznie się o coś wkurwiał.
    Dochodziła godzina dwudziesta trzecia, kiedy Himuro w końcu raczył wrócić do domu. Atsushi, ponieważ czekał na niego cały wieczór, non stop szukał sobie jakiegoś zajęcia. Pieczenie czegoś słodkiego nie wchodziło nawet w grę, bo miał stanowczo zbyt fatalny humor na to. Sprzątać nie lubił, ale na filmie czy muzyce nie miał siły się skupić, więc ostatecznie zdecydował się właśnie na to – o dwudziestej zabrał się za sprzątanie łazienki, zrobił nawet pranie. O dwudziestej pierwszej odkurzył całe mieszkanie, starł z mebli kurze i uporządkował ubrania w swojej części szafy. Po dwudziestej drugiej wziął się za sprzątanie w kuchni – umył blaty, lodówkę, kuchenkę... nawet piekarnik lśnił czystością jak nowy. Teraz natomiast Murasakibara kończył wycieranie naczyń.
–    Cześć, Atsushi – rzucił z westchnieniem Himuro, zaglądając do niego.- Ależ zimno na dworze! Dobrze, że zreperowali nam te kaloryfery, bo byśmy musieli po mieszkaniu w kożuchach chodzić.
–    Ach tak?- burknął Atsushi, starając się nie trzymać za mocno kubka w dłoni. Nie tak dawno dopiero co jeden zgniótł w podobny sposób.- Jakbyś wrócił wcześniej do domu to może byś tak bardzo nie zmarzł.
–    Tak czy tak bym zmarzł, wracając z pracy!- zawołał z korytarza Tatsuya, zdejmując kurtkę i buty.- Musimy pomyśleć nad kupnem samochodu! Będę cię rano podwoził do cukierni, a wieczorem mogę po ciebie przyjeżdżać. Kończę trochę wcześniej, ale może to nawet lepiej, żebyś od czasu do czasu zamykał cukiernię o tej dziewiętnastej, czy dwudziestej.
–    Aha?- Murasakibara odłożył (czy raczej cisnął) wytarty do sucha kubek na ladę.- „Od czasu do czasu” zamykać wcześnie? Bo innym „od czasu do czasu” będziesz jeździł do Kagamiego, więc będę mógł wtedy zamykać normalnie?- To zdanie nie było do końca poprawne, ale on się tym nie przejmował, chciał po prostu dać swojemu chłopakowi do zrozumienia, jak bardzo jest wściekły.
    Himuro pojawił się w wejściu do kuchni. Jego policzki były wciąż rumiane od zimna, jedno widoczne oko – bo drugie zasłaniała grzywka – pociemniało, kiedy mężczyzna spojrzał na fioletowowłosego, zaciskając wargi.
–    Znowu zaczynasz, Atsushi?- zapytał Tatsuya, póki co jeszcze spokojnym tonem.
–    Tak – burknął Murasakibara, podpierając prawą dłoń o biodro. Wpatrzył się ze złością w dopiero co wytarty kubek.
–    Przecież tyle razy już rozmawialiśmy na ten temat...- westchnął z niecierpliwością Himuro.- I za każdym razem uzgadnialiśmy jedno, tak? Jeżeli spodziewasz się, że w końcu zmienię zdanie i przestanę spotykać się z Taigą, to mogę od razu rozwiać twoje przypuszczenia: nie stanie się tak, Atsushi.
–    Pal licho te twoje jebane skoki w bok z Kagamim!- krzyknął Murasakibara, odwracając ku niemu głowę i wpatrując się w niego ze złością. Himuro szerzej otworzył oczy, prawie cofnął się o krok, zaskoczony wybuchem fioletowowłosego.- Wiem, na co się godziłem, kiedy uzgadnialiśmy, że nasz związek ma być „otwarty”, bo nie możesz powstrzymać swoich kurewskich zapędów! Ale nie przypominam sobie, żebym wyraził zgodę na to, żebyś spotykał się z tym chujem częściej niż ze mną!
–    Zjedź z tonu, Atsushi, albo ta dyskusja skończy się tu i teraz!- wkurzył się Himuro, zaciskając pięści.
–    Nie!- Murasakibara postąpił krok w jego kierunku i machnął stanowczo ręką.- Mam dość tego, że ciągle dyktujesz mi warunki w tych chorych sprzeczkach! Mam dość bycia potulnym i grzecznym, kiedy tobie nie podoba się, że mam coś do powiedzenia! Cały czas staram się ignorować to, że te twoje „skoki w bok” to tak naprawdę „skoki z Kagamim”! Może nawet powinienem się cieszyć, że prócz mnie dajesz się posuwać tylko jednemu facetowi! Przymykam na to oko, bo cię kocham i chcę dalej z tobą być mimo tej pierdolonej zasady! Ale spotykając się z Kagamim częściej niż ze mną, posuwasz się za daleko! Bo póki co to wszystko prezentuje się tak, że ty i Kagami jesteście parą, a ja jestem twoim jebanym kochankiem, któremu dajesz, kiedy akurat nie masz możliwości dać Kagamiemu!
–    A według mnie to się prezentuje tak, że znowu szukasz wymówki, żeby się na mnie wyżyć!- krzyknął Tatsuya.
–    To nie jest żadna wymówka, tylko stwierdzenie faktu!- Murasakibara rąbnął pięścią w stół, ledwie hamując prawdziwy wybuch agresji.- Przecież mówię, że mam w dupie to, czy z nim sypiasz! Ale nie podoba mi się, że on widuje cię częściej niż ja!
–    Niby jakim cudem?! Przecież mieszkam z tobą, nie z nim!
–    No i co z tego?! Z nim spędzasz każdą swoją wolną chwilę! Jeśli masz dzień wolny, jedziesz do Kagamiego; jeśli masz wolne popołudnie, jedziesz do Kagamiego, jeśli masz iść do pracy godzinę później, niż było początkowo w planie – jedziesz do Kagamiego! Nie zapytasz mnie, czy nie mam ochoty gdzieś wyskoczyć, nie zapytasz, czy nie obejrzymy czegoś, albo chociaż, kurwa, czy nie posiedzimy razem przy stole, czytając gazetę! Non stop tylko Kagami i Kagami!
–    Ty chyba sobie żartujesz!- Himuro sapnął ironicznie, kręcąc głową.- Cały czas przesiadujesz w swojej zasranej cukierni, nigdy nie masz dla mnie czasu i nigdy nie jesteś w stanie zamknąć ją chociaż na jeden dzień, kiedy ja akurat mam wolne!
–    Zamykam ją, kiedy mnie o to prosisz!
–    Tak, na piętnaście minut, żeby mnie szybko przelecieć na zapleczu! To się nazywa kochający facet!
–    Bo tylko o to prosisz!- wydarł się Atsushi.- Kiedy mam zamknąć sklep to „tylko na piętnaście minut”! A że wiem, że zaraz potem pewnie pojedziesz do Kagamiego, to wolę to zrobić pierwszy, żeby potem nie pakować się w rozepchaną dziurę!
–    Wypluj to, kurwa!- Himuro zbliżył się do niego i popchnął go agresywnie.- Wypluj te słowa, ty chuju! Nie pozwolę sobie, żebyś traktował mnie w taki przedmiotowy sposób, nie jestem twoją pierdoloną własnością!
–    Owszem, jesteś! Masz być MOIM chłopakiem, a nie jego!
–    Nie będziesz mi mówić, co mam robić! Jeżeli będę miał taki kaprys, to nawet sobie sprowadzę Taigę tutaj! Mieszkanie jest zapisane na mnie, więc mogę robić, co mi się żywnie podoba!
–    Hoho, a to co?!- Murasakibara rozłożył szeroko ręce.- Co, każesz mi się teraz wyprowadzić? Bo uraziłem twoją dumę, wytykając fakt, że rozpieszczasz Kagamiego, a mnie zaniedbujesz?
–    Hahah, ty kutasie...!- Himuro gorzko się roześmiał, znów kręcąc głową. Zacisnął mocno usta, dłonie drżały mu z wściekłości.- Ani razu nie prosiłem cię, żebyśmy się zamienili; żebyś ty był na dole, a ja na górze. I zawsze daję ci dupy, kiedy mnie o to prosisz, albo kiedy po prostu wyczekująco na mnie patrzysz! Nigdy ci nie odmówiłem, nawet po sprzeczkach... i ty mi mówisz, że ja cię „zaniedbuję”?!
–    Trudno, żebyś mi odmawiał, skoro tak bardzo lubisz się pieprzyć – warknął Murasakibara.- Może przypomnisz sobie teraz, ile razy po ruchaniu ze mną jechałeś ruchać się z Kagamim? Na tym właśnie polega nasz związek, prawda? Mieszkam z tobą, żeby miał cię kto szybko posunąć, gdy najdzie cię ochota, a jak robisz się wybredny, to jedziesz do swojego byłego!
–    Nie powiedziałeś tego – wycedził Himuro, kręcąc stanowczo głową.- Na pewno, kurwa, tego nie powiedziałeś...
–    Taka jest prawda! To Kagamiego traktujesz jak swojego chłopaka; jeździsz do niego z uśmiechem na twarzy, jak ci się coś dobrego przytrafi, to jemu pierwszemu o wszystkim opowiadasz! Nie zdziwiłbym się, gdyby wyszło na jaw, że kiedy uprawiasz ze mną seks, to też myślisz o Kagamim!
–    Tak, bo go, kurwa, kocham!- wrzasnął Himuro.
    Murasakibara już szykował się do dalszej tyrady, ale umilkł raptownie na te słowa. Spojrzał z niedowierzaniem na Tatsuyę. Co on właśnie...?
–    Kocham go.- Tatsuya już nie krzyczał, tylko głośno mówił, wbiwszy spojrzenie w podłogę. Nie miał odwagi spojrzeć teraz w oczy swojemu chłopakowi.- Kocham Taigę, Atsushi. Zawsze go kochałem... Już wtedy, gdy byliśmy tylko przyjaciółmi. A kiedy ze mną zerwał, nadal go kochałem i kocham go do teraz! Owszem, on już mnie nie kocha, ale co z tego? Podobam mu się, pociągam go, więc jeśli aktualnie nie ma nikogo na poważnie, sypia ze mną. Nie przeszkadza mi to, ja po prostu... po prostu sam tego chcę. Jeżeli w ten sposób mogę być blisko niego, to będę robił za jego kurwę. Będę się nawet przy tym uśmiechał, chociaż czasem czuję, jakbym miał się rozpłakać i zacząć błagać go na kolanach, by do mnie wrócił!
    Himuro zamilkł na kilkanaście długich sekund, oddychając głęboko, szybko. Kiedy nieco się uspokoił, bezlitośnie ciągnął dalej:
–    Kiedy związał się z Kuroko, myślałem, że to koniec, już na zawsze. Odmawiał mi, bo... bo on naprawdę kocha. Więc przestałem naciskać, pomyślałem sobie, że spróbuję na poważnie z tobą! Ja... ciebie też kocham, Atsushi – westchnął z rezygnacją.- Wiem, nie wierzysz mi, ale tak jest naprawdę. Po prostu moje uczucie do ciebie nie jest tak silne, jak do niego. Sądziłem, że nasze relacje poprawią się, kiedy Taiga będzie zajęty związkiem z Kuroko, ale oni zerwali i... i ja wciąż mam nadzieję, że może będzie chciał wrócić do mnie. Może stwierdzi, że skoro byliśmy ze sobą dwa lata w związku, wierni sobie i kochający się wzajemnie... to może dojdzie do wniosku, że ze mną mu najlepiej... I poprosi, bym wrócił.- Himuro spojrzał bezradnie na Murasakibarę.- Przepraszam, Atsushi... Dla niego byłbym gotów bez reszty złamać ci serce. Byłbym gotów... zostawić cię bez wahania.
    W kuchni zapadła głęboka cisza. Tatsuya spuścił wzrok, wziąwszy głęboki oddech, powoli się uspokajając. Był na siebie zły, bo źle dobrał wszystkie te słowa, które niekontrolowanie padły z jego ust. Nie tak chciał to wytłumaczyć – chciał wyjaśnić Atsushiemu, że go szczerze kocha, może nie tak, jak on jego, ale z pewnością była to miłość. Zawsze obdarzał go ciepłymi uczuciami, poza tym Murasakibara go pociągał.
    Uczucie do Kagamiego było jednak silniejsze, trwalsze. I, przede wszystkim, trwało znacznie dłużej – a w takiej sytuacji ciężko o to, by nowa miłość przewyższyła tę starą.
    Chciał to wszystko łagodnie opisać, nawet jeśli i tak złamałoby to serce Murasakibary. A tymczasem wyszło tak, jakby Himuro wcale nie darzył go miłością. Zupełnie jakby skłamał, że go kocha, w ramach pocieszenia.
    Cisza w kuchni przedłużała się, ciążyła na ramionach Himuro, podobnie jak masa wyrzutów sumienia. Przecież Atsushi był takim wspaniałym mężczyzną! Kochającym i troskliwym... co prawda rzadko to okazywał, bo nie przepadał za emocjami. Ale dla Tatsuyi, który był jedyną osobą, przy której nie potrafił kontrolować uczuć...
    Jak mógł go tak bezdusznie potraktować? Jak mógł zrównać z ziemią wszystko to, co ich do tej pory łączyło, tak jakby to było nic? Przecież zależało mu! On naprawdę się starał, naprawdę...!
–    Pójdę się spakować.
    Te spokojne słowa zmroziły mu krew w żyłach. Himuro szarpnięciem uniósł głowę, wpatrując się z przerażeniem w Murasakibarę. Fioletowowłosy nie patrzył na niego. Jego oczy nie wyrażały zupełnie niczego, były takie jak dawniej – opadające powieki, nieco znudzony wzrok. Mężczyzna minął go i wyszedł z kuchni.
–    Atsushi...- Himuro bezgłośnie poruszył wargami.
    Tak wiele razy się kłócili. Tak wiele razy Tatsuya wyjaśniał mu, że nie jest w stanie skończyć swojego „romansu” z Kagamim. Tak wiele razy dochodzili do porozumienia, godzili się i dalej trwali w otwartym związku.
    Kolejne pół godziny Himuro przesiedział w kuchni. Jego serce biło powoli mocnymi uderzeniami, w głowie kotłowało się tylko kilka myśli, wszystkie będące wspomnieniami wykrzyczanych w złości słów.
    Murasakibara w tym czasie pakował swoje ubrania oraz bieliznę do dużej sportowej torby. Wiedział, że i tak nie zmieści wszystkiego, ale chciał póki co spakować najwięcej, ile mógł. Powciskał skarpetki i bokserki w każdą mniejszą kieszeń torby, do największej wrzucił kilka par spodni, koszulek, parę swetrów i dwie ulubione bluzy. Postanowił zostawić trzy pary butów na różne pory roku, bo niepotrzebnie zajmowałyby miejsce – potem może je zabrać.
    Kiedy w mieszkaniu nie będzie Himuro.
    Spakowawszy już najpotrzebniejsze rzeczy, Atsushi zarzucił torbę na ramię i wyszedł z sypialni. Udał się na korytarz – minął kuchnię, w której przy stole siedział Himuro, ale nie odezwał się – i tam zaczął zakładać buty oraz kurtkę.
    Dokąd się uda? Nie był jeszcze pewien. Mógłby wrócić do Akity, do rodziców. Tęsknił zarówno za nimi, jak i za swoimi siostrami, a także siostrzeńcami i siostrzenicami. Cała jego rodzina wiedziała o jego orientacji i, choć jej nie akceptowała, to nigdy nie dała do zrozumienia Atsushiemu, że go za nią potępiają.
    Mógłby do nich wrócić, ale ciężko mu było zostawić cukiernię. Akita była przecież daleko, praktycznie na drugim końcu Japonii. Ale w Tokio nie miał właściwie żadnych przyjaciół, u których mógłby się zatrzymać. Czyli hotel?
    Chociaż... chyba jednak był ktoś – stary przyjaciel – który by mu pomógł. Może by więc...?
–    Atsushi?- Murasakibara nawet nie zauważył, kiedy Himuro wyszedł z kuchni.- Zostań, proszę – westchnął Tatsuya.- Gdzie niby pójdziesz o tej porze? Pociągi do Akity kursują od rana, a po co masz tracić pieniądze na hotel? Zostań...
    Murasakibara podniósł się z kucek, zawiązawszy już buty. Zarzucił sobie torbę na ramię i zaczął przekręcać zamki w drzwiach.
–    Nic nie powiesz?- zapytał cicho Himuro, z nutą niedowierzania.
    Murasakibara zacisnął lekko usta. Otworzył drzwi i powiedział tylko:
–    Po resztę rzeczy przyjadę innym razem.


***


    Kuroko nie miał za bardzo ochoty iść z Mayuzumim do oceanarium, choć przecież jeszcze nie tak dawno cieszył się na samą o tym myśl. Ostatecznie jednak uznał, że ten wypad dobrze mu zrobi – przynajmniej przestanie zadręczać się myślami o Aomine.
    Wiedział, że jest bezpieczny. Na całe szczęście po ponad godzinie od jego wyjścia, czy raczej ucieczki z domu, kiedy Tetsuya i Ryouta zamartwiali się o niego w kuchni, błękitnowłosy dostał wiadomość od Kagamiego, w którym mężczyzna informował go, że Daiki zostanie u niego na noc lub dwie – ewentualnie kilka.
    To wywołało w dwójce braci pełne ulgi westchnienia. Zadręczali się tym, że źle dobrali słowa i sprawili, iż Daiki poczuł się przez nich odrzucony, choć przecież nie o to im chodziło. Mieli prawo być zatroskani, skoro odkryli, że Aomine nigdy nie pracował na komisariacie – a przecież tyle im opowiadał zabawnych i emocjonujących historii, tyle im narzekał na nielubianych kolegów.
    Chcieli tylko dowiedzieć się prawdy, upewnić się, że Daiki nie wpakował się w jakieś kłopoty, i że pieniądze, które zarabiał, były z legalnej pracy – bo przecież w tych czasach tyle działo się złych rzeczy. Nie oskarżali go o nic, nie mieli pretensji, chcieli po prostu wiedzieć.
    Ale zamiast zachęcić go do wyjaśnienia, najwyraźniej go „przestraszyli”. Kise stwierdził, że nie powinni byli tak naciskać, że powinni byli udawać, że nadal nic nie wiedzą i poczekać, aż Daiki sam będzie gotowy im powiedzieć prawdę. Ale skoro oszukiwał ich od pół roku, to kto wie, jak długo by to jeszcze trwało?
    Tamtej nocy Kuroko nie mógł spać. Chociaż wiedział, że jego brat jest u Kagamiego, że nie szwenda się po mieście i ma kogoś, kto okaże mu wsparcie, to i tak stokroć bardziej wolałby, żeby był z nimi w domu – i żeby to w ich ramię się wypłakiwał, nie w Taigi.
    Teraz jednak postanowił zapomnieć o tym i skupić się na odrobinie rozrywki. Tylko troszkę – żeby mieć o czym opowiedzieć, kiedy później będą sobie z Daikim żartować z tych wydarzeń.
    On i Mayuzumi umówili się pod oceanarium na niedzielę, na godzinę dziesiątą. Chihiro uznał, że lepiej iść od rana, gdyż nie ufał już swojemu autu, a nie chciałby, żeby Kuroko znowu wylądował późno w domu – bo, oczywiście, zamierzał go tym razem odwieźć pod same drzwi.
–    Dzień dobry, Kuroko – przywitał się z nim Mayuzumi, podchodząc do niego. Ze względu na to, że miał do załatwienia jakąś sprawę przed ich spotkaniem, mieli zobaczyć się dopiero na miejscu.
–    Dzień dobry, Mayuzumi-kun – powiedział Tetsuya.- Sprawy załatwione?
–    Tak – potwierdził, skinąwszy głową.- Musiałem to załatwić jak najszybciej, bo goniły mnie już terminy...
–    Czyli chodziło o twoją powieść?- zgadywał Kuroko, kiedy wchodzili do budynku i kierowali się do przejścia. Bilety Mayuzumi zamówił online, więc wystarczyło, że mężczyzna okazał je stojącemu przy bramce strażnikowi.
–    Zgadza się. Skończyłem wczoraj wieczorem pisać epilog i dzisiaj zawiozłem całość do mojego edytora.
–    To kiedy mogę spodziewać się zobaczyć ją w księgarni?
–    Hmm, pewnie dopiero za jakiś miesiąc – stwierdził Mayuzumi w zamyśleniu, gdy ruszyli przyciemnionym korytarzem w stronę niebieskiej poświaty, widocznej z dala.- Chwilka, muszę zapamiętać to miejsce...- Chihiro rozejrzał się wokół pozbawionym wyrazu wzrokiem. Po chwili znów ruszyli dalej.- Zanim mój edytor wszystko przeczyta i wprowadzi niezbędne poprawki minie około tygodnia, a z pewnością będzie jeszcze do mnie co chwila wydzwaniał i sugerował wprowadzenie jakichś zmian. Potrwa więc to jakieś dwa tygodnie, a zanim wyśle to mojemu menadżerowi, który przedstawi powieść wydawnictwu, minie kolejny tydzień, a to i tak niedużo, bo zwykle wydawnictwa mocno się obijają. No i w końcu, nim wydawnictwo wyśle gotową powieść do druku, i zanim drukarnia zajmie się wydrukowaniem całego nakładu, minie kolejny tydzień.
–    Powieści mają więc sporą drogę do przebycia – stwierdził Kuroko.
–    Myślałeś kiedyś o wydaniu czegoś swojego?- zainteresował się Mayuzumi.
–    Kiedyś, owszem.- Tetsuya skinął głową.- Parę lat temu pisałem własną powieść, ale gdy już byłem na etapie kończenia jej, stwierdziłem, że nie nadaje się ona do opublikowania, bo była, rzecz jasna, dość prostacka. Przyniosła mi jednak sporo miłych chwil w życiu. Potem podarowałem ją Akashiemu-kun, któ...
    Kuroko urwał, zaciskając lekko wargi. Chyba nie powinien wspominać Mayuzumiemu, że Akashi dla żartu zmienił bohaterów Tetsuyi na siebie i jego.
    Ani że była to powieść po części erotyczna.
    „Powiedziałeś mi, że mogę z nią zrobić, co mi się podoba” - powiedział wówczas Akashi z uśmieszkiem na twarzy, kiedy Kuroko zapytał go, po kiego grzyba zmienił bohaterów na ich dwoje – i dlaczego to właśnie Tetsuyi przypadło zamienienie się rolą z żeńską bohaterką romansu.
–    Ty i Akashi wydajecie się być dobrymi przyjaciółmi – powiedział Mayuzumi.
–    Chyba jesteśmy – stwierdził Kuroko.- Znamy się w końcu prawie od dziesięciu lat i, jakoś tak się złożyło, że wciąż z nim wytrzymuję. Choć, nie ukrywam, czasami zdecydowanie lepiej dogaduję się z moim przyjacielem, którego poznałem na studiach.
–    Jesteście na tym samym roku?
–    Tak – powiedział Tetsuya, uśmiechając się lekko.- W ogóle zabawna z tego historia. Chodzimy na tę samą uczelnię, ale należymy do innych oddziałów, ponieważ Takao-kun jest na medycynie. Pomylił adresy i przyjechał na mój oddział, zdążył nawet przesiedzieć ze mną na paru zajęciach, zanim zorientował się o swojej pomyłce. Mimo to jednak polubiliśmy się i dalej utrzymywaliśmy kontakt.
–    Rozumiem, że jego charakter jest nieco bardziej podobny do twojego?
–    Ani trochę – odparł Kuroko z odrobiną rozbawienia.- To bardzo otwarta i towarzyska osoba, w dodatku dosyć głośna. No i gadatliwa. Sam nie wiem, jak to jest, że tak bardzo go polubiłem. Może dlatego, że jest zabawny i ma ciekawe poczucie humoru. No i straszny z niego optymista. A jak jest u ciebie, Mayuzumi-kun?- Tetsuya postanowił zmienić temat, by mężczyźni nie mówili tylko i wyłącznie o nim.- Jacy są twoi przyjaciele?
–    W świecie biznesu ciężko o przyjaciela – powiedział Chihiro, zatrzymując się przed ogromną ścianą akwarium, za którą pływały liczne kolorowe ryby. Choć nie wydawał się być przesadnie zainteresowany, widać było, że pochłania wszystko wzrokiem.- Niestety, spośród moich znajomych nie mam nikogo, kogo mógłbym określić tym mianem. Być może to jedyna rzecz, której zazdroszczę Akashiemu.
    Kuroko nie był pewien, co odpowiedzieć na te słowa. Milczał więc, wraz z Mayuzumim przyglądając się morskiemu życiu za szkłem. Pływały w nim ryby najróżniejszych kolorów i najróżniejszej wielkości – od maleńkich i wąskich jak palec, aż po te większe, wielkości piłki do koszykówki. Były ich całe setki; sunęły leniwie we wszystkich kierunkach, opływając mini-rafę koralową, przepływając liczne tunele i chowając się w mniejszych i większych jaskiniach.
–    Och, ten okaz jest piękny – stwierdził Tetsuya, wpatrując się w przepływającą przed nimi rybę o tęczowym ubarwieniu. Jej prawe oko łypało na niego rybim spojrzeniem.
–    Rzeczywiście – powiedział Mayuzumi, patrząc w tym samym kierunku, co ryba.
–    Idziemy dalej?- Kuroko obrócił ku niemu twarz i ze zdziwieniem zauważył, że Chihiro się na niego gapił. Mężczyzna skinął głową, po czym wyminął go i ruszył w głąb korytarza.- Mayuzumi-kun?
–    Tak, Kuroko?
–    Właściwie, którą powieść zawiozłeś dziś do swojego edytora?
–    Tę o samuraju.
–    Napisałeś ją tak szybko?- zdziwił się Tetsuya.
–    Miałem dobre... natchnienie – wyjaśnił Chihiro.- Tak, jak już wspominałem, nie miała to być przesadnie gruba powieść. To raczej opowiadanie, zmieściłem wszystkie moje wizje w stu sześćdziesięciu stronach. Napisanie ich w przeciągu tygodnia nie było przesadnie trudne.
–    Czy nie zajmowałeś się w tym czasie firmą?
–    Głównie siedziałem w swoim biurze i tam pisałem.- Mayuzumi skinął głową.- Często tak robię. Mam zaufanych zastępców i kierowników, którzy sprawują nad większością spraw pieczę. Czasami więc pozwalam sobie pracować nad powieściami w siedzibie mojej firmy.
–    Dlaczego nie w domu?- zainteresował się Kuroko, przyglądając się kolejnym fantazyjnym rybom.
–    Bo mimo wszystko wolę mieć jakąś kontrolę, na wypadek gdyby pojawiły się problemy. Wtedy zawsze pracownicy mogą przyjść do mojego biura i zapytać o poradę, co zrobić w danej sytuacji. To o wiele łatwiejsze, niż kontaktowanie się ze mną przez telefon. Poza tym, nie będę ukrywał, że właściwie obecność dyrektora jest często zbędna w firmie. Och, tu są meduzy.
    Mężczyźni zbliżyli się do jednego z mniejszych akwarium i zaczęli przyglądać się w milczeniu powoli przesuwającym się w wodzie stworzeniom. Kuroko z odrobiną zawodu przypomniał sobie, że nie są one tak piękne jak na zdjęciach – na żywo przypominały trzęsące się w wodzie galaretki o nieregularnych kształtach.
–    Kiedy byłem mały – zaczął Chihiro przyciszonym głosem, jakby zdradzał Kuroko sekret.- sądziłem, że odpowiednikami meduz na lądzie są grzyby w lesie. Nigdy ich nie zbierałem, bo bałem się, że mnie poparzą.
    Tetsuya wydał z siebie stłumione prychnięcie. Pospiesznie zasłonił usta dłonią, by nie roześmiać się na głos. Wizja małego Mayuzumiego, który chowa się za matką, unikając kontaktu z grzybami, była po prostu zbyt zabawna.
–    Mayuzumi-kun, czyżbyś znowu „tworzył” w moim towarzystwie?- zapytał Kuroko.
–    Moja mama powtarzała, żebym uważał na „trujące” grzyby – wyjaśnił Chihiro.- To nie brzmiał zachęcająco.
–    Ale chyba naprawdę nie sądziłeś, że grzyby są ziemskimi meduzami?- Tetsuya spojrzał na niego z rozbawieniem.
–    Pewnie nie – odparł wymijająco Mayuzumi, ruszając dalej.
    Kuroko pokręcił z uśmiechem głową, podążając za nim. Spacerowali wolnym krokiem, napawając się pięknymi widokami – ale i nie tylko takimi, ponieważ „szczęśliwie” trafili akurat na porę karmienia rekinów. Oboje, jak to oni, ze spokojnym zafascynowaniem i twarzami nie wyrażającymi niczego konkretnego, pochłaniali widok pożerających mięso wodnych drapieżników.
    Zwiedzanie oceanarium mijało im w przyjemnej atmosferze. Tetsuya rzeczywiście zapomniał o zmartwieniach i skupił się na towarzystwie swojego ulubionego pisarza, plotkując z nim głównie o książkach, ekranizacjach, a także o świecie biznesu i prywatnym życiu Chihiro. Kuroko dowiedział się między innymi, że Mayuzumi urodził się i wychował w Tokio, uczęszczał do tego samego liceum, co Kuroko i Akashi (choć, rzecz jasna, kilka lat przed nimi), że jest jedynakiem, a także, że w młodości miał dość nietypowy sposób spędzania czasu – chadzał na dworce kolejowe, po których włóczył się bez celu.
–    To mój brat zawsze się ze mnie naśmiewał, że przesiaduję w Maji Burgerze i obserwuję przez okno ludzi... – westchnął Kuroko z żalem jakąś godzinę później, kiedy po zakupionych przekąskach i napojach, ruszyli dalej. „Trasa” oceanarium miała kształt koła, wobec czego zbliżali się powoli do wyjścia.- Wiesz, Mayuzumi-kun, myślę, że gdybyśmy byli tego samego rocznika i poznali się w liceum, pewnie byśmy się zaprzyjaźnili.
–    Hmm. Myślisz, że chodzilibyśmy na zmianę: jednego dnia na dworzec, drugiego do Maji Burgera, i obserwowali razem ludzi?
–    To byłoby całkiem interesujące – stwierdził z uśmiechem Kuroko.
    Przez chwilę szli w milczeniu, obserwując kolejne wodne stworzenia – tym razem napotykali już znacznie więcej drapieżnych gatunków. Mayuzumi zdążył już zjeść swoją porcję przekąsek, Tetsuyi zostało jedynie dopić swojego shake'a waniliowego. Sączył go dość powoli, bo czuł się pełen, a jego ulubionego napoju zostało mu jeszcze prawie pół kubka.
–    Mmm. Zatrzymaj się na chwilę, Kuroko – polecił mu Mayuzumi.
    Kuroko stanął w miejscu, spoglądając na Chihiro. Sądził, że mężczyzna dostrzegł jakiś interesujący go okaz rekina, któremu chciałby się przyjrzeć, ale ku jego zdumieniu mężczyzna przykucnął tuż przy nogach błękitnowłosego i... zaczął wiązać jego sznurowadła.
–    Mayuzumi-kun?!- Tetsuya poczuł gorąco na policzkach.- Co ty...?!
–    But ci się rozwiązał – stwierdził spokojnie Mayuzumi.- Lepiej go zawiązać, bo to się może skończyć nieszczęściem.
–    Sam bym to zrobił!- szepnął w panice Kuroko, rozglądając się pospiesznie i upewniając, że w pobliżu nikogo nie ma.
–    Przecież to nic takiego – stwierdził Chihiro. Zerknął na niego z dołu.- Nie za mocno?
–    Proszę?- bąknął Kuroko. Ta pozycja była jego zdaniem absolutnie niestosowna. Podobnie jak absolutnie niestosowne były jego myśli.
–    Czy nie zawiązałem za mocno?
–    Ach. Nie. Nie, Mayuzumi-kun.
–    To dobrze.- Chihiro podniósł się, podczas gdy zawstydzony Tetsuya patrzył wszędzie, tylko nie na niego.- Kuroko, to tylko but – powiedział łagodnie.- Będziesz miał miłe wspomnienie: twój ulubiony autor zawiązał ci sznurowadła.
–    To będzie raczej żenujące wspomnienie – mruknął Kuroko, przeczesując palcami włosy.- Wystarczyło mi powiedzieć, Mayuzumi-kun!
–    Naprawdę tak bardzo ci to przeszkadza?
–    Tak! To zawstydzające! Zupełnie, jakbym zmusił cię do zrobienia tego...
    Chihiro westchnął ciężko, wznosząc oczy ku niebu. Następnie pochylił się i pociągnął za sznurowadła swojego prawego buta. Wyprostował się i spojrzał na zaskoczonego Tetsuyę.
–    To co, idziemy dalej?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
    Kuroko, wciąż zszokowany, spojrzał na jego rozwiązane sznurowadło, potem na twarz Chihiro, znów na jego sznurowadło i znów na jego twarz. Czuł się kompletnie zagubiony.
–    Och, Mayuzumi-kun...- westchnął w końcu z jękiem, podając mu swojego shake'a.- Potrzymaj, proszę.
    Chihiro posłusznie chwycił kubek, Kuroko zaś, zerkając dyskretnie na boki, kucnął przed nim, kompletnie zażenowany, po czym zaczął wiązać jego sznurowadło, nie wierząc, że to wszystko działo się naprawdę.
–    Nie za mocno?- zapytał z kolejnym westchnieniem, nie mając najmniejszego zamiaru w tej pozycji patrzeć na twarz Mayuzumiego.
–    Tak dobrze.
    Tetsuya podniósł się i odebrał od niego swój napój.
–    Dziękuję, Kuroko – powiedział spokojnie Chihiro.
–    Nie ma za co, Mayuzumi-kun.
–    Dzięki tobie uniknąłem nieszczęścia.
–    Cieszę się, że mogłem pomóc.
–    Widzisz?- Na twarzy Chihiro pojawił się psotny uśmieszek.- Tak powinieneś był to rozegrać.
–    Rozważę to następnym razem, jeśli jeszcze kiedykolwiek zdecyduję się kupić sznurowane buty – mruknął Kuroko, ale również lekko się uśmiechnął. Teraz ta sytuacja rzeczywiście wydawała mu się trochę zabawna.- To co? Idziemy dalej, czy może masz coś jeszcze do zawiązania?
    Kuroko rzucił to w żarcie, ale ponieważ Mayuzumi przyglądał mu się w milczeniu, zaczął się zastanawiać, czy mężczyzna przypadkiem nie potraktował serio tego pytania. Jeszcze chwilę trwali w ciszy, a kiedy Tetsuya już chciał otworzyć usta i zachęcić, by poszli dalej, Chihiro odezwał się pierwszy:
–    Kuroko, chciałbym cię o coś zapytać.
–    Tak?- Tetsuya uniósł lekko brwi.
–    Nie lubię owijać w bawełnę, dlatego zrobię to wprost. Czy ciebie i Akashiego łączy coś więcej?
    Błękitnowłosy rozchylił lekko wargi, ale nie od razu odpowiedział. Zastanowił się nad pytaniem Mayuzumiego, niepewien, jak je odebrać.
–    Co masz na myśli?- spytał w końcu.
–    Czy ciebie i Akashiego coś łączy?- powtórzył pytanie Chihiro.- Coś więcej niż przyjaźń?
–    Proszę?- Kuroko uciekł na moment wzrokiem na bok, zaraz jednak znów spojrzał na Mayuzumiego. Uśmiechnął się nieco nerwowo.- Nie. Skąd to pytanie?
–    Długo się znacie – odparł spokojnie Mayuzumi.- Byliście też razem na balu bożonarodzeniowym. Widziałem, że Akashi patrzył na ciebie zupełnie inaczej, niż na innych znajomych, poza tym uśmiechał się do ciebie zaskakująco szczerze. Natomiast teraz wydaje się być... zazdrosny o nasze relacje.
    Zabiję cię, Akashi-kun – pomyślał Kuroko, a na głos powiedział:
–    Mayuzumi-kun, nie jestem pewien, o co dokładnie ci chodzi. Ale nie powinieneś doszukiwać się ukrytych znaczeń tam, gdzie ich nie ma. To, że Akashi-kun jest dla mnie miły, nie oznacza, że czuje do mnie coś więcej, niż przyjacielską sympatię. Albo że jesteśmy... parą? O to ci chodziło?
–    Dokładnie o to.
–    Łączy nas tylko przyjaźń. Długoletnia przyjaźń, przypominająca trochę więzi rodzinne. Poza tym...- Kuroko postarał się przybrać na twarzy odpowiedni wyraz, nie zgorszony, ale i niezbyt łagodny.- Nie wiedziałem, że masz mnie za geja.
–    Uczucia nie mają nic wspólnego z orientacją seksualną – powiedział spokojnie Mayuzumi.- To, czy ktoś jest heteroseksualny czy homoseksualny, świadczy jedynie o jego preferencjach związanych z seksem. Można woleć jedynie kobiety, ale to nie stoi na przeszkodzie, by kochać mężczyznę. Wówczas to, co ich łączy, jest czymś więcej niż zwykłym seksem. Czy nie tak właśnie jest?
–    To...- Kuroko wziął powolny oddech.- Ładnie to ubrałeś w słowa, Mayuzumi-kun. Ale mimo wszystko...
–    Czyli ty i Akashi nie jesteście razem.
–    Oczywiście, że nie.
–    Czy wobec tego masz kogoś innego?
–    Co?- Kuroko szerzej otworzył oczy.- Nie. Co to ma do...?
–    Rozumiem – przerwał mu Mayuzumi.
    I pocałował go.


13 komentarzy:

  1. Niee!! Nie chce zeby Kuroko byl z tym szaruchem :o

    OdpowiedzUsuń
  2. OJEZU NATYCHMIAST DAWAJ NOWY ROZDZIAL I KONIECZNIE JAK NAJWIWCEJ Z TYM PARINGIEM! BOZW KOCHAM CIEBIE,TWOJE OPOWIADANIE , TWOJ TALENT I WSZYSTKIE MALE KOTKI! czuję się jakby była gwiazdka!!😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww, jakie to miłe xD Dziękuję ♥ Cieszę się, że tak się podobało :D

      Usuń
  3. O Boże yuuki co ty zrobiłaś... popieram Paule, dawaj kolejny rozdział, bo nie wytrzymie xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje serduszko rozsypało się razem z sedduszkiem Murasakibary *chlip*
    Mój kochany olbrzym ;-;
    Co do części drugiej mam mieszane uczucia xD
    Z jednej strony takie ok, a z drugiej *powątpiewające* yyyyy....
    To się nie uda xD
    Pozdrawiam cieplutko i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. MAM NADZIEJĘ, ŻE TO JUŻ ABSOLUTNY KONIEC MURASAKIBARAXTENKORNISZON.
    Bądź wolny i szczęśliwy ty pseudo tytanie.

    Co do Kuroko i Mayu Mayu jestem na tak!
    No awwww, no powiedzcie no, trudno sparować Kuroko z kimś, kto by go mógł tak zawstydzić.
    Długi rozdział-piękny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Reakcja na pierwszą część odcinka wyglądała zaś tak :
    ,,- Rzuć go w końcu w cholerę, Mukkun. Po prostu go rzuć. Właśnie tak. Najlepiej dosłownie hihi''
    A tak poważnie, to lubię postać Himuro, ale zdecydowanie nie tutaj. Od dawna wiedziałam, że to o to chodziło! Coś za bardzo mu zależało na erotycznych igraszkach z Tygryskiem. Okej, kocha go ale w takim razie nie powinien zaczynać związku z Murasakibarą. Tym bardziej, że jego też ponoć kocha. Nie podoba mi się ta gra na dwa fronty.
    A jeśli chodziło Ci Yuuki o reakcję na ostatnią część odcinka, to u mnie wyglądała mniej więcej tak:
    ,,-...Aha''
    Chyba tylko mnie jest tutaj obojętne z kim będzie Kuroko. XDD
    Teraz chcę wiedzieć co u Aomisia, ostatnio chyba nie jest w najlepszym nastroju :<

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohohohoho... Mayuzumi ty uwodzicielu xD To opowiadanie jest zupełnie jak dobry, wciągający serial. Argh... dawaj koleny no!!! Ja chcę wiedzieć jak zareagował Kuroko *.*
    M-Muraś, pyszczku, nie płacz... jestem z tobą cukierasie <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem wprost: Himuro, idź do diabła! Albo jeden albo drugi, weź ty się kurde zdecyduj!
    Co do drugiej części... też powiem wprost: czułam, że tam będzie.
    Ciekawe jak Akashi zareaguje, kiedy się dowie, co zrobił Mayuzumi.
    Weny życzę i mam nadzieję, że nie trzeba będzie długo czekać na kolejny rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. "To, że Akashi-kun jest dla mnie miły, nie oznacza, że czuje do mnie coś więcej, niż przyjacielską sympatię" Kuroko... Nawet nie wiesz w jak wielkim błędzie jesteś, przecież tu na kilometr widać prawdę, co innego mogą znaczyć te wszystkie podteksty AkaKuro przy każdym ich spotkaniu? Oh Kuroko, zawiodłam się na tobie.
    Jestem bardzo ciekawa "związku" Mayuzumiego z Kurosiem. Pisz szybciej ten rozdział, bo zdążyłam już wymyślić 15 scenariuszy i nie wiem który pasuje XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Mukkun zawsze poszkodowany :", Himuro mogłby wpaść pod autobus :) przypadkowo. Co do Majoneza i Kuroko... nie! Akashi zniszcz go póki jeszcze czas! Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG OMG OMG OMG *nose bleeding*
    Ja wiem że nie Ale to było zbyt świetnie napisaneeee, rozpływam sieee
    Omggg Yuuki-senpaaaai
    Teraz podłóż zamiast Majoneza Sei'a i będzie ok
    Ja nie chce, ale to było za slodkieeee
    Wenki

    OdpowiedzUsuń
  12. Yuuki przeproś moja poduszkę która gryzłam cały rozdział XDDDDDDD Rozdział świetny !!!! Już widzę minę akashiego, ratuj się kto może sei-chan nadchodziXDDDDDDCzekam na next i życzę wenyyy<3

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń