Nierzeczywistość



Czytelnik x Himuro

Nierzeczywistość




-         No, moja piękna, nie ociągaj się tak!- zawołał idący kilka metrów przede mną Himuro.- Chcę korzystać jak najwięcej z mojego wolnego dnia, a jak mam to robić, skoro nie ma cię przy mnie?
-         Poczekaj chwilę, Tatsuya!- westchnęłam ciężko, walcząc z głazami, po których właśnie chodziliśmy. Że też pozwoliłam mu wybrać miejsce naszego pikniku...
-         Chyba mi nie powiesz, że nie dajesz sobie rady z tą przyjemną, skalną ścieżką?
-         Gdzie my w ogóle jesteśmy?- zapytałam, niepewnie rozglądając się dookoła.- Przecież tutaj nic nie ma! Gdzie ty chcesz zrobić ten piknik?
-         Jeszcze nie doszliśmy do końca, najdroższa.- Himuro zatrzymał się, odwrócił do mnie i wyciągnął rękę, by mi pomóc. Uśmiechnął się do mnie łagodnie, jak zawsze miał w zwyczaju.
Nie potrafiłam się na niego gniewać, zwłaszcza kiedy rozbrajał mnie zupełnie tym swoim
uśmiechem. Nie był ani złośliwy, ani drwiący, tylko pełen...czułości. Dlatego nie potrzebowałam słodkich słów i zapewnień o jego miłości.
Ten uśmiech wystarczał.
Chwyciłam jego rękę w momencie gdy nieomal zwichnęłabym kostkę. Tatsuya roześmiał się radośnie i objął mnie ramieniem w talii.
-         A może mam cię ponieść, moja księżniczko?
-         P-poradzę sobie, tylko nie idź tak szybko, proszę...
-         Spokojnie, jesteśmy już niedaleko, więc uzbrój się w cierpliwość.
Skinęłam tylko głową i pozwoliłam mu się prowadzić.
Kiedy poznałam Himuro po raz pierwszy, wydawał mi się być księciem z bajki. Zawsze
pogodny i uśmiechnięty, otoczony gronem przyjaciół, w głównej mierze również jego fanek. Choć czasem bywał sarkastyczny i złośliwy, to wciąż był bardzo lubiany. A na dodatek przystojny.
Ale nie w takim Himuro się zakochałam. Ten, którego zaczęłam darzyć szczególnym
uczuciem, pokazał mi jak wiele emocji jest w jego sercu. Tysiące uczuć i zachowań, które hamował, ponieważ był do tego zmuszony. Jako pierwsza byłam świadkiem jego łez, jego wybuchu złości, strachu w jego oczach. Byłam jedyną, która usłyszała o jego obawach i skrywanych uczuciach, o jego słabościach, a nawet marzeniach, o których wstydził się powiedzieć innym.
Nie mogłam wtedy uwierzyć. Himuro i wstyd? To wydawało się niemożliwe, patrząc na
tego towarzyskiego, sympatycznego i pewnego siebie chłopaka.
A jednak. Poznając go każdego dnia na nowo, każdego dnia dowiadując się o nim coraz
więcej, zaczęłam czuć niesłychaną bliskość między nami. Tęskniłam za nią każdej nocy, w drżącej niecierpliwości oczekiwałam kolejnego spotkania.
Wtedy, leżąc każdej nocy w łóżku i przypominając sobie chwile spędzone z Himuro,
jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, że się w nim zakochałam.
-         O czym tak rozmyślasz?- wyrwał mnie z zamyślenia Tatsuya.
Zamrugałam, nieco zdezorientowana i spojrzałam na niego. Przyglądał mi się z
zaciekawieniem wymalowanym na twarzy, uśmiechając się lekko, jakby chciał zachęcić mnie do zwierzeń.
Zapomnij, Tatsu-chan. Nigdy nie powiem ci, jak bardzo cię kocham.
-         Murasakibara chyba się na ciebie obraził – westchnęłam.- Mieliśmy go zaprosić na festyn!
-         Hmm...- Himuro spojrzał na moment w bezchmurne niebo, a potem przybrał bolesny wyraz twarzy i westchnął głośno.- Myślisz o Atsushim, będąc ze mną na romantycznym spacerze?
-         „Romantycznym spacerem” nazywasz tę mordęgę po wielkich kamieniach?- zapytałam, uśmiechając się jednak.
-         Ahh...czyżbym miał być zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela?- westchnął cierpiętniczo Himuro, marszcząc zabawnie brwi.- Doprawdy, nigdy nie sądziłem, że będzie moim rywalem w miłości!
-         Cóż, nie oszukujmy się, Murasakibara jest słodziakiem – powiedziałam, starając się zachować powagę.
-         Eh, więc jestem już na przegranej pozycji?- Himuro chwycił się dramatycznie za serce i upadł kolanami na skałę, na której stał.- Toć to nigdy nie czekało mnie stoczenie tak ciężkiego pojedynku! Boże! Błagam, dopomóż mi w mej walce o serce tej kobiety!- To mówiąc, wskazał na mnie dłonią, stojącą kawałek przed nim i śmiejącą się bez zapamiętania.- Nie pozwól, proszę, by mój „mały” Atsushi odebrał mi ją! Nie zniósłbym naszego rozstania!- Jego głowa opadła bezradnie na piersi. Śmiałam się do łez, nie mogąc na to patrzeć, ale i nie mogąc odwrócić wzroku. Przy nikim innym nie zachowywał się w ten sposób. Tylko mnie rozbawiał na tak wiele sposobów.
Uniósł lekko głowę, zerkając na mnie z uśmiechem, a potem wstał i wyciągnął ku
mnie ramiona. Pokręciłam głową, rozbawiona i przytuliłam się do niego. Otoczył mnie silnymi ramionami, a ja zagłębiłam twarz w jego szyi, wdychając przyjemny zapach jego skóry. Poczułam, że Himuro oparł podbródek o moją głowę i zaczął mnie delikatnie głaskać po plecach.
Nie wiem czemu, ale w moich oczach pojawiły się łzy, które z rozbawieniem raczej nie
miały nic wspólnego. Zacisnęłam delikatnie drżące wargi i zamknęłam oczy, przytulając się mocniej do ukochanego ciała.
-         Na pewno nie pozwolę Atsushiemu wygrać – powiedział Tatsuya.- Nie w tym pojedynku!
Uśmiechnęłam się i uniosłam głowę, by go pocałować.
-         Murasakibara przy tobie nie ma szans na wygraną – powiedziałam.
-         Jednak przed chwilą poświęcałaś mu swoje myśli!- Himuro odwrócił głowę, udając obrażonego. Jego oko zniknęło za grzywką.
-         Żartowałam – westchnęłam.- Myślałam o tym, że jestem już głodna, a wygląda na to, że przed nami wciąż długa droga!
-         To się da skrócić – rzekł Himuro, uśmiechając się z zadowoleniem, po czym, nim zdążyłam zorientować się, do czego zmierza, wziął mnie na ręce i podrzucił lekko.
-         Co ty wyprawiasz, Tatsu?!- wykrzyknęłam.- Natychmiast mnie puść, sama mogę iść!
-         Księżniczki nie powinny oponować!- powiedział Himuro tonem nie znoszącym sprzeciwu.- Jeszcze tylko kawałek, najdroższa, a ja czuję silną potrzebę zaimponowania ci, zanosząc cię do celu naszej „mordęgi”, jak to ujęłaś.
Uśmiechnęłam się i uderzyłam go lekko w pierś, opierając głowę o jego ramię. Objęłam
go za szyję i pozwoliłam się nieść, choć nie było mi zbyt wygodnie, wisząc tak w powietrzu.
-         A teraz zamknij oczy, kochanie – powiedział Tatsuya, zatrzymując się.
-         Eh? Dlaczego?
-         Po prostu zamknij.- Mój chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem.- I nie otwieraj, choćby nie wiem co!
-         No...dobrze – mruknęłam dość niepewnie.
-         Obiecaj, że nie otworzysz oczu!
-         Uhm...
-         Obiecaj!
-         Obiecuję – westchnęłam, jednocześnie zaciskając mocno powieki.
Wcisnęłam twarz w zagłębienie jego szyi, by mnie nie kusiło. Jeszcze przez chwilę
szliśmy, prawdopodobnie schodziliśmy ze skał, ponieważ czułam, jak Himuro robi większe kroki i trzęsąc mną odrobinę, jakbyśmy opadali w dół.
W końcu zatrzymał się w miejscu i odetchnął pełną piersią.
-         Możesz otworzyć oczy, moja ukochana – powiedział, stawiając mnie na ziemi.
Ledwie rozchyliłam oczy i wiedziałam, że do końca życia nie zapomnę tego widoku.
            Miałam wrażenie, jakbyśmy znaleźli się na zupełnie innej planecie, nienaruszonej przez ludzkie dłonie, w całości naturalnej. Trawa, po której teraz stąpałam, była soczyście zielona i miękka niczym mech. Nad naszymi głowami przeleciało stadko barwnych ptaków, siadając na gałęziach wysokich drzew. Zachwycona, poruszyłam powoli głową, patrząc na niemal każde z osobna. Miałam wrażenie, że na żadnym drzewie nie ma liścia o tym samym odcieniu brązu, czerwieni, pomarańczy czy żółci. Każdy z nich był osobną jednostką tańczącą swobodnie na delikatnym wietrze, dając spektakl zapierający dech w piersi. Staw przed nami, o lazurowej wodzie, mienił się w promykach zerkającego na nas zza drzew słońca. Kwiaty u moich nóg miały przeróżne odcienie błękitu, czerwieni i fioletu.
            Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie mogłam uwierzyć w to, że na tej planecie, tak wiele razy niszczonej przez ludzi, wciąż istnieje tak piękne miejsce.        
            Postąpiłam przed siebie kilka kroków, powoli i ostrożnie, jakby bojąc się, że zniszczę niewidzialne stworzenia kryjące się w trawie.
-         Jak...jak znalazłeś to miejsce?- zdołałam w końcu z siebie wykrztusić.
-         Zupełnie przypadkowo.- Himuro podrapał się lekko po głowie, uśmiechając się odrobinę nieśmiało.- Pomyślałem, że bardzo ci się spodoba, i że to idealne miejsce na takie spotkanie.
-         Jest przepiękne.- Skinęłam głową.
-         Chodź, tu jest dobre miejsce na piknik.
Usiedliśmy razem w cieniu ogromnego drzewa. Tatsuya wyjął z torby kilka smakołyków,
które przygotował, podał mi, a potem wyjął termos z herbatą i dwa kubki, które położył między nami. Objął mnie ramieniem i zaczęliśmy w milczeniu jeść i pić, rozglądając się wokół, wciąż urzeczeni naturą tego miejsca.
-         Mordęga się opłacała – powiedziałam z uśmiechem.
-         A widzisz?- Himuro uśmiechnął się, zadowolony.- Co złego to nie ja! Wybieram tylko dobre miejsca na randki z moją ukochaną. Nie uważasz, że to miejsce jest idealne, żeby się kochać?
Nieomal zakrztusiłam się ze śmiechu, kiedy tak nagle z tym wypalił. Cały on...
-         Nie masz wrażenia, że zbezcześcimy to miejsce w ten sposób?- zaśmiałam się, spoglądając na niego.
-         Jak można bezcześcić cokolwiek tak pięknym aktem?- żachnął się Himuro, rumieniąc się delikatnie.- Przecież nie jesteśmy dzikusami, tylko parą zakochanych! Jest pewna różnica...
Roześmiałam się radośnie, kręcąc głową. Tylko Himuro potrafił w taki sposób wychodzić
z niezręcznej sytuacji, którą przecież sam tworzył.
On również się uśmiechnął, a potem, kiedy przestałam się śmiać i tylko z uśmiechem
wpatrywałam się w jego radosne oko, nie zasłonięte grzywką, nachylił się, by mnie pocałować.
Zatraciłam się w tym pocałunku do reszty. Chłonęłam go całą sobą, czując przyjemne
ciepło i falę uczuć zalewającą mnie od środka. Całując się z Himuro, zawsze czułam wiele uczuć naraz: zaufanie, przyjemność, niepokój, odrobinę strachu...i oczywiście miłość. Tak było na samym początku.
Bo potem zapominałam o całym świecie...
Jego dłoń powoli dotknęła mojej talii i przysunęła mnie bliżej siebie. Objęłam jego szyję,
przytulając się jednocześnie do niego. Pozwoliłam, by wsunął język w moje usta i drażnił moje podniebienie. Przygryzłam lekko jego wargę, a potem, śmiejąc się, upadliśmy na miękkie posłanie z trawy.
Choć dobrze znaliśmy swoje ciała, dłonie błądziły po nich, odnajdując na nowo wrażliwe
miejsca, pieszcząc je delikatnie i wprawiając w drżenie. Powoli zdejmowaliśmy swoje ubrania, jakby czas w ogóle nie miał dla nas znaczenia, jakby w ogóle nie istniał w tej krainie wolnej od ludzi. Dotykaliśmy się nawzajem z czułością, ale i pewnego rodzaju głodem będącym skutkiem długich dni rozstania.
W tym momencie codzienność nas nie obowiązywała.
Trawa pode mną wydawała się być ciepła od temperatury naszego ciała. Pocałunki
Tatsuyi na moim dekolcie i piersiach były gorące, wręcz paliły miejsca, których dotknęły jego wargi. Miałam wrażenie, że cała płonę w nerwowym oczekiwaniu, aż spełnią się tysiące moich snów, które dręczyły mnie, gdy Himuro nie było w pobliżu.
Zadrżałam, kiedy ułożył się na mnie i pocałował mnie namiętnie, kładąc dłoń na
moim policzku. Dyszał głośno i drżał, jakby chcąc pohamować się, powstrzymać od rzucenia na mnie. Powoli przysunął się do mnie, otaczając mnie ramionami, przywarł do mnie całym ciałem, by wsunąć się delikatnie, prawie niezauważalnie.
Krzyknęłam cicho, a on spojrzał na mnie z lekkim przestrachem. Pokręciłam tylko głową i
pocałowałam go. Jego dotyk nie bolał mnie fizycznie: to było uczucie, którego nie potrafiłam opisać.
-         Jeśli chcesz przerwać...- szepnął Himuro.
-         Nie – odparłam cicho.- Ale...nikt tu nie przyjdzie, prawda?- zaśmiałam się nerwowo.
-         Nie. Jestem tego pewien...
Tatsuya zaczął się powoli poruszać, stopniowo zagłębiając się we mnie coraz bardziej.
Objęłam go mocno, całując jego ramię i zatracając się w uczuciu, które zawładnęło obojgiem nas. Poruszałam się w tym samym rytmie, co on, chcąc czerpać jak najwięcej z tej chwili, kiedy byliśmy jednością. Słuchałam jego przyspieszonego oddechu, czułam jego bicie serca i rozkoszowałam się dotykiem jego ciepłej skóry.
Złączyliśmy dłonie, splątując ze sobą palce i, całując się, kochaliśmy się jak nigdy dotąd.
Zupełnie, jakbyśmy nie widzieli się co najmniej dwa lata.
Nawet, kiedy osiągnęliśmy szczyt przyjemności, Himuro wciąż tulił mnie do siebie i
poruszał się leniwie, a ja głaskałam jego miękkie, czarne włosy i całowałam delikatnie, skubiąc ustami jego wargi.
-         Więc...następnym razem to ja wybieram miejsce, tak?- zapytałam, kiedy kilkanaście minut później leżeliśmy w swoich objęciach, już ubrani.
-         Na to wychodzi.
-         Obawiam się, że nie znajdę nic tak pięknego, jak to miejsce – westchnęłam, rozglądając się.
-         Hmm...w takim razie może będziemy tu przychodzić za każdym razem?
-         Oh! To bardzo dobry pomysł!
-         Powinniśmy jakoś nazwać to miejsce?- zapytał Tatsuya, patrząc na mnie.
-         Hmm...nie.- Pokręciłam powoli głową.- Nazwy, tytuły, imiona...wszystko to jest wymysłem ludzi. A to miejsce jest przez nich nienaruszone, nie licząc nas. Ale jeśli je nazwiemy, to tak jakbyśmy się go ze sobą oswoili, prawda? Lepiej, żeby pozostało bez nazwy.
-         Czyżby „Mały Książe”?- Himuro uśmiechnął się. Zarumieniłam się lekko.- Dobrze. W takim razie niech będzie po prostu miejscem naszych spotkań.
Skinęłam głową, obróciłam się na bok i, kładąc głowę na jego piersi, przytuliłam się,
korzystając z naszej pięknej nierzeczywistości.

9 komentarzy:

  1. Rzygam tęczą kiedy czytam twoje opowiadania *ㅅ*

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, zabiłaś mnie.
    Raz, że mój mąż.
    Dwa, że seksy.
    I trzy, że Mały Książę.
    Kocham cię po prostu <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh~
    Toż to takie słodkie :3 Himuro zachowuje się jak prawdziwy romantyk :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwwwwww *_* Trafiłam tu przez Shingeki no Gej które piszesz. Jako że "jak dają to bierz" (Aomine bietz Woo on jest szekszy) tak więc mam propozycję żebyś napisała pornola z Imayoshim. Jego super-creepy-scary-face idealnie do tego pasuje xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasna sprawa! :D Chociaż za bardzo Imayoshiego nie ogarniam, to jednak dam z siebie wszystko, żeby coś napisać :3

      Pozderki
      ~ Yuuki

      Usuń
    2. Yahooooooo! Mój zboczonometr pokazuje że będzie ciekaaaaaawie *ściąga stanik i rzuca* łap! Możesz zostać hentaio-yaoi batmanem!

      Usuń
  5. " W dodatku nie grzeszył urodą." Nie grzeszył urodą... Co?! To znaczy to, co ja mysle? Himuś nie jest przystojny? Przeciez on jest seksi!
    Zdecydowanie wole yaoice, niz opka z czytelnikiem. Ale piszesz tak ładnie, ze wszystko sie miło czyta. Jednak wiesz... Nie przesadzaj z parami hetero, niech gejoza cię nie opuszcza!
    W sumie srednio sie jaram Himuro, ale jakos chcialam to przeczytac. I nie wiem... Takie to bylo... Głębokie przez tego Malego Ksiecia. Dobrze, ze Tatsuya zaproponowal beszczeszczenie miejsca przynajmniej.
    I skojarzylo mi sie to z Tarzanem, byla to moze twoja inspiracja? Pewnie nie... To po prostu mi sie wszystko kojarzy
    Tego no, juz zaczynam majaczeć... Dobranoc
    ~Miria

    OdpowiedzUsuń
  6. Yuuki, skarbie, zmień to proszę zdanie "nie grzeszył urodą", bo to raczej nie o to chodziło. Chyba, że dziewczyna uważa swojego księcia z bajki za brzydala XD
    A co do reszty to bardzo mi się podobało. Strasznie długo wzbraniałam się przed czytaniem tekstów z Tatsuyą. Jakoś nie lubiłam specjalnie Himuro w anime, bo bałam się, że będzie poważną konkurencją dla Kuroko o rękę jego księżniczki tfuuu księcia Kagamiego. Ale na szczęście wszystko rozeszło się po kościach, bo Tetsuya trzyma mocno w ryzach swoją drugą połówkę i nie puszcza XD Ale wracając do tematu, bo mi się trochę zboczyło to klimat rewelacyjny tekstu, wczułam się bez dwóch zdań. Najpierw było ciężko, żeby dostać się do raju, też bym nie była zachwycona taką przeprawą, ale cel zrekompensował wszystkie niedogodności. Ładny opis dziewiczej natury, prawie czuło się zapach kwiatów XD Nie przypuszczałabym, że Tatsuya może być takiiiiim romantykiem <3 Było różowo, puchato i słodziachnie, ale nie mam potrzeby iść do dentysty po takiej dawce cukrozy więc oznacza to, że wszystkiego było w sam raz i opowiadanie nie jest przesadzone. I ta śmiałość w wyznawaniu sobie uczuć, bo natura naturą ale ja bym miała obawy czy nikt by mnie nie nakrył XD Ale czasem można sobie pozwolić na dreszczyk emocji czy coś.
    Dziękuję jak zwykle za cudny tekst a twój warsztat z opowiadania na opowiadanie jest coraz lepszy i coraz przyjemniej czyta się twoje teksty. To nie oznacza, że pierwsze były złe czy coś! Po prostu widać, że się rozwijasz i wszystko idzie w coraz lepszym kierunku. Nie piszę tylko o tym opowiadaniu ale ogólnie o twoich tekstach.
    Pozdrawiam i duuuużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehehehe, gome, gome ^^" Wydało się, kurczę ;_; Ja po prostu go nie lubię, pewnie dlatego tak napisałam xDDD Nie ogarniam gościa, więc nie przepadam za pisaniem o nim, no ale dla moich czytelniczek wszystko ♥
      Bardzo dziękuję za komentarz, ogromnie się cieszę, że tak się wczułaś w to opowiadanie :D Miło mi, że uważasz, iż piszę coraz lepiej, to bardzo dobry znak ! ;_;
      Również pozdrawiam cieplusio i do następnego komentarza xD ♥

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń