[NWW] 3. 7 grzechów głównych

20 października, sobota; 12:10

7 grzechów głównych



Moi drodzy, na początek pragnę wyrazić mą niezmierną radość faktem, że zainteresowanie moim blogiem wzrosło tak drastycznie. Opublikowałem zaledwie wstęp i dwa posty, a od założenia samego bloga zawitało na niego już osiem tysięcy osób. Cieszę się, że wasze zaangażowanie rośnie, bez względu na to, czy wyrażacie w komentarzach pozytywne emocje, czy negatywne.

Przyjmijcie proszę moje najszczersze przeprosiny za to, że nie odpisuję na te komentarze. Niestety, ułożenie informacji w spójną całość i odpowiednie opisanie jej w poście nie jest łatwym zadaniem. Mógłbym co prawda poświęcić więcej czasu i opublikować wam już całą prawdę, ale nie zrobię tego. Chcę, abyście wszyscy stopniowo poznawali rzeczywistość, tak jak stopniowo poznaje się człowieka.

Tak, kochani. Ta sprawa jest już praktycznie rozwiązana – dlatego nie szukajcie mnie na siłę w mieście. Nie wypytujcie mijanych przechodniów, czy są mną. Moja misja została wykonana – teraz pozostało mi tylko opowiadać i udostępniać wam materiały.

We wczorajszym poście dowiedzieliście się wiele złego na temat Kise Ryouty, jednak w dalszym ciągu nie wytłumaczyłem, dlaczego definiuję go jako „7 grzechów głównych”. Pora to rozwinąć.

Moje spotkanie z Kagamim Taigą, licealnym przyjacielem Kuroko Tetsuyi, odbyło się w przytulnej kawiarni, której niestety nazwy nie wymienię z oczywistych względów. Spodziewałem się ujrzeć na miejscu osobę podobną do księdza, jednak zaskoczyło mnie, że pan Kagami był mężczyzną wyjątkowo rosłym i muskularnym, w dodatku z farbowanymi, czerwono-czarno włosami. Spojrzenie miał dość nieprzyjemne, ale takie było jedynie na początku – kiedy dosiadłem się do jego stolika i przywitałem się, jego wzrok nieco złagodniał.

Furihata Kouki. Bardzo mi miło.
Kagami Taiga. 
Przepraszam, długo pan na mnie czekał?
Dopiero przyszedłem. 
Mam nadzieję, że nie będzie pan miał nic przeciwko, jeśli wyciągnę dyktafon i będę nagrywał rozmowę? Zapewniam, że materiał głosowy nie zostanie nigdzie opublikowany. Na jego podstawie mam zamiar opisać najważniejsze fakty, a gdyby posądził pan mnie o kłamstwo, będzie on dowodem na...
W porządku, niezbyt mnie interesuje co chcesz zrobić z tym materiałem.- Kagami wzruszył ramionami i upił łyk kawy.- Policja nie raczyła do mnie zawitać po śmierci księdza Kuroko i nie kwapiła się, żeby wysłuchać mnie, gdy poszedłem na komisariat. Może pisząc biografię, przy okazji dowiesz się, kto naprawdę zabił naszego księdza.

Pospiesznie wyciągnąłem notatnik, długopis i dyktafon, od razu go włączając. Zacząłem notować, raz po raz wbijając uważne spojrzenie w Kagamiego.

Uważa pan więc, że schwytano nie tego człowieka?- zapytałem.
Jasne, że nie tego – prychnął w odpowiedzi.- Znałem Hanamiyę. Niezbyt dobrze, ale na tyle, żeby wiedzieć, że gnida myślała tylko o sobie. Kradł i sprzedawał heroinę i kokainę, żeby mieć łatwą i szybką kasę. Nikt go nie obchodził prócz niego samego, więc czemu miałby zabijać księdza? I to dlatego, że był gejem? Śmieszne.- Kagami pokręcił głową, wyraźnie zezłoszczony. Czyżby on i ksiądz Kuroko byli blisko? Czy to właśnie on był jego kochankiem?
Naprowadził mnie na pana trener Aida – wyjaśniłem.- Wspomniał o panu, że był pan przyjacielem księdza Kuroko w czasach liceum. 
To prawda. W sumie byłem chyba jego najlepszym kumplem. Przez trzy lata byliśmy w jednej klasie.
Proszę mi powiedzieć, jaki on był? Wiem o nim z czasów gimnazjum, ale na temat liceum niestety niewiele. Jego kontakt ze starymi znajomymi był raczej nikły.
Kuroko był...- Kagami westchnął, marszcząc brwi.- No, w porządku. Działał mi na nerwy, bo często stroił sobie ze mnie żarty, ale był dobrym kumplem. Pomagał mi w nauce, albo kiedy miałem kiepskie dni. Miał w sobie coś, że zawsze potrafił podnieść człowieka na duchu. 
Podobno był moment, kiedy chciał zrezygnować z gry w kosza?
Tak. Był moment, kiedy naszej drużynie szło wyjątkowo kiepsko, a zagrania Kuroko nie działały na przeciwników. Trochę się podłamał, ale postawiłem go do pionu.
A więc powodem był brak pewności siebie na boisku? Nie chodziło o żadną kłótnię z kimś, albo o problemy rodzinne?
Nie.- Kagami potrząsnął głową i upił łyk kawy.- Kuroko niewiele miał problemów. 
Czy utrzymywał pan z nim kontakty po liceum? Inni moi rozmówcy wspominali mi, że utracili kontakt z Kuroko. Że słuch po nim zaginął, że nie odpowiadał na telefony.
Hmm.- Kagami spojrzał na mnie i zamyślił się na dłuższy moment.- Kuroko nie mówił mi wiele o tamtym etapie życia. Po skończeniu liceum zdecydował się wyjawić rodzicom prawdę. O tym, że jest... no wiesz, gejem.- Kagami wzruszył ramionami i upił łyk kawy.- Pokłócili się o to. Jego rodzice nie mogli tego zaakceptować, a Kuroko miał im to za złe. Wyprowadził się i wtedy... wtedy właśnie zniknął.
Czyli wiedział pan od początku o orientacji księdza Kuroko?- zapytałem, notując szaleńczo.
Ta, wiedziałem zawsze. Gwoli ścisłości, nie byliśmy parą. Lubię babki i raczej nie pochwalam homoseksualizmu, ale Kuroko był moim kumplem i nigdy nie dawał mi odczuć tego, że lubi facetów. 
Ale powiedział panu o sobie? Czy może sam pan to odkrył?
Dał mi to do zrozumienia – powiedział powoli Kagami.- Dość wyraźnie. Chciał mnie naprowadzić, żeby sprawdzić moją reakcję. Nie byłem zadowolony, ale po paru dniach postanowiłem to olać. Byliśmy partnerami w koszykówce a jego zachowanie w żaden sposób nie sprawiało, że czułem się przy nim niezręcznie, czy coś. 
Czy ktoś jeszcze wiedział o orientacji księdza? Mam na myśli wcześniej, jeszcze w czasach liceum? Czy możliwe jest, że ktoś go ujawnił, i to dlatego Kuroko zniknął?
Nie, wątpię... Wiedziałem tylko ja, a ja nikomu nie wygadałem. Nigdy nawet o tym nie rozmawialiśmy, przynajmniej nie publicznie. 
Dlaczego to właśnie panu powiedział? Proszę wybaczyć moją niedyskrecję, ale czy podejrzewa pan, że ksiądz Kuroko... mógł żywić do pana jakieś głębsze uczucie?
Mowy nie ma!- Kagami parsknął śmiechem, wyraźnie rozbawiony. Nagle jego twarz pojaśniała i wydał się całkiem sympatyczną osobą.- Nie byłem w jego typie, zawsze to powtarzał, kiedy przyłapywał mnie na tym, że mu się przyglądam. Wiesz, miałem wrażenie, że skoro już wiem, to powinienem zauważyć w nim jakąś zmianę. 
Rozumiem.- Zanotowałem jego uwagę.- A czy wie pan może, czy ksiądz Kuroko miał kogoś w tamtych czasach? Wiem, że być może nie jest to przyjemne pytanie, a i wtedy zapewne raczej się pan nie garnął do zdobywania takich informacji, ale to bardzo mi się przyda.
Nie wiem, czy kogoś miał – odparł z uśmiechem Kagami.- To znaczy, miał na pewno. Wiem, że miał konto na jakimś cichym portalu dla gejów. Ale wydaje mi się, że jego randkowanie było tylko i wyłącznie internetowe. Nie mam jednak pewności, czy z którymś z chłopaków się spotkał.
A więc pokłócił się z rodzicami po zakończeniu liceum – powiedziałem, zaglądając do notatek.- Sprawa dotyczyła jego orientacji. Wyprowadził się i zaprzestał kontaktów z dawnymi znajomymi. Czy z panem również?
Tak.
Zaniepokoił pana ten fakt? Próbował się pan dowiedzieć, co się stało?
Trochę się martwiłem. Byłem u jego starszych i pytałem, czy znają jego nowy adres, ale powiedzieli, że z nimi też przestał rozmawiać. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na wiadomości, mimo że chcieli się z nim pogodzić. 
A co pan podejrzewał? Ucieczkę? A może porwanie?

W tym momencie Kagami spojrzał na mnie w taki sposób, że ciarki przeszły mi po plecach. Nie było to groźne spojrzenie, ale spojrzenie, które zdradzało najgorsze prawdy, najmroczniejsze tajemnice. Przeczuwałem, że zaraz dowiem się czegoś bardzo ważnego, czegoś, co może wywrócić mój świat nogami.

Kuroko był raczej małomówny, ale to nie znaczy, że bezuczuciowy – zaczął cicho Kagami.- Nie uciekł by, zostawiając rodzinę i przyjaciół bez słowa pożegnania. Owszem, wyprowadził się, ale była to spontaniczna decyzja. Powiedział mi o tym lata później. Nie wyjaśnił mi jednak, co robił przez ten czas i dlaczego z nikim nie rozmawiał.
Czyli...?
Czyli albo wpakował się w poważne problemy, albo ktoś go uprowadził – westchnął ciężko Kagami, upijając łyk kawy.
Skąd takie spekulacje?- zapytałem, ciekaw.- Z zasłyszanych opowieści wnioskuję, że ksiądz Kuroko od młodego był osobą sympatyczną i niegroźną, w dodatku pomocną. Chyba bardziej przemawia do mnie pomysł, że miałby zejść na złą ścieżkę, niż zostać porwanym. Bo po co? Dla okupu? 

W aktach policyjnych dotyczących Kuroko Tetsuyi nie odnotowano żadnych żądań okupu. Zresztą, ksiądz pochodził ze skromnej rodziny, i raczej nie posiadał żadnych ważnych informacji. Wyglądało na to, że nie miał też wrogów. 

Nie, dla okupu nie – mruknął mężczyzna.- Raczej dla chorych korzyści. Albo dla szantażu. Nie wiem, nie znam szczegółów... Kuroko nie chciał mi nic powiedzieć, a ja mogłem się tylko dowiedzieć, że stało się wtedy coś złego.
Ma pan jakiś pomysł, co to mogło być?- zapytałem.- Najmniejszy?
Przez jakiś czas myślałem, że może podpadł yakuzie. Może widział coś, czego nie powinien i go zgarnęli. Ale kiedy usłyszałem, że jest księdzem w kościele pw. Najświętszej Marii Panny, wróciły do mnie wspomnienia i zacząłem się zastanawiać, czy to przypadkiem nie była sprawka Kise.
Kise?- Spojrzałem na niego uważnie.- Kise Ryouty, dawnego modela? Byli przyjaciółmi w gimnazjum, prawda? 
Ta – potwierdził.- Miałem okazję go wtedy poznać. Pewny siebie dupek, który myślał że zeżarł wszystkie talenty. Był w innej szkole, ale czasem spotykał się z Kuroko. Kiedyś Kuroko powiedział mi, że Kise się w nim zabujał, ale ten dał mu kosza. Uważał go tylko za kolegę i było mu przykro, że musiał „złamać mu serce”. 
Powiedział pan przed chwilą, że tylko pan wiedział o orientacji Kuroko.
Nooo? Myślałem, że pytasz o osoby spoza kręgu homoseksualistów, a nie o innych gejów.
Kise Ryouta jest gejem?- Uniosłem wysoko brwi.- Od piętnastu lat jest żonaty...
Nie wiem, czy jest teraz, ale wtedy najwyraźniej był. Kuroko przez jakiś czas chodził dziwnie nabuzowany. Kiedy go zapytałem, co się dzieje, wyjaśnił mi, że Kise wyznał mu miłość i od kilku dni drąży mu dziurę w głowie. Nie chciał odpuścić, nalegał na bycie razem. Chyba w pewnym sensie prześladował Kuroko, ale sprawa ucichła, bo jakichś dwóch tygodniach Kuroko znów był sobą. 
Ale pana zdaniem, Kise żywił do niego urazę? Myśli pan, że Kuroko mógł wtedy... wiem, że zabrzmi to źle i przepraszam z całego serca, ale... myśli pan, że Kuroko mógł spędzić z nim chwilę sam na sam, by jakoś zrekompensować mu złamane serce? Albo może zrobił coś innego, co zaważyło na ich relacjach?
Ehh... Naprawdę pytasz mnie, czy Kuroko w wieku siedemnastu lat przespałby się z Kise, żeby koleś dał mu spokój?
Proszę o wybaczenie.
Wątpię w to. Prędzej dał mu w kość, żeby się odwalił. I właśnie przez te myśli obawiałem się, że Kise mógł mu coś zrobić po liceum. 
Kiedy zaczął pan tak uważać?
Kiedy ponownie spotkałem się z Kuroko. Trafiłem na niego któregoś dnia, jak szedł ulicą w cholernej sutannie. Zacząłem się śmiać, on też się uśmiechnął... Poszliśmy na kawę i rozmawialiśmy o starych czasach. Opowiedział mi o seminarium, o powołaniu, jakie odkrył. Zapytałem go, co robił przez ten czas, gdy utracił kontakt ze światem. Unikał odpowiedzi, ale ręce mu zadrżały, wobec czego zacząłem przypuszczać, że stało się coś złego. Właśnie wtedy zapomniałem o pomysłach z yakuzą i narkotykami, a zacząłem się zastanawiać, czy to nie wina rodziców, którzy może zamknęli go w jakimś ośrodku, albo... albo właśnie Kise.
Ale dlaczego Kise miałby to zrobić? Rodziców można by ewentualnie zrozumieć, wielu próbuje leczyć „przypadłości” swoich dzieci, ale licealista pragnący zemsty za odrzucenie?
Taa, mówisz tak, bo nie wiesz wszystkiego – mruknął Kagami, popijając kawę. Zamówił kolejną filiżankę.- Kise nie zawsze był taki popularny i uwielbiany. Oczywiście, dziewczyny zanim szalały, nawet przed tym jak został modelem. Wiem o tym od Kuroko, opowiadał mi w liceum. W sumie to nie interesowałem się wtedy Kise, do czasu sprawy jego konkurenta. Chyba chodziło o jakiś casting do serialu o licealistach, w pierwszej klasie. Wytypowano dwóch kandydatów, w tym właśnie Kise. Mieszkańcy mieli wysyłać smsy i głosować. Przez jakiś czas więcej głosów zdobywał Kise, ale potem szala przechyliła się na jego niekorzyść i głosy na przeciwnika zaczęły drastycznie wzrastać. Może było to oszustwo ze strony tamtego, a może zrządzenie losu... w każdym razie koleś miał wypadek. Wylądował na wózku, ale wygrał w głosowaniu. Nie wybrali ani jego, ani Kise. Ostatecznie nie doszło nawet do nagrania serialu. Słyszałem, że Kise był wściekły. Poszła też plota, że w dniu wypadku Kise i tamten drugi spotkali się na niby „towarzyskim” gruncie. Nie wiem, czy to była sprawka Kise, ale w tym kolesiu zawsze było coś, co mnie przerażało.
Czy sprawą zajęła się policja?
Nie pamiętam, to było lata temu. Ale kiedyś policja zajmowała się jakąś sprawą dotyczącą Kise. Rzecz była o jego antyfana. Zerwała z nim dziewczyna, właśnie dla Kise, i koleś oszalał. Publicznie upokorzył Kise, a parę dni później zjawił się na komisariacie i oskarżył go o napaść z dużym uszczerbkiem na zdrowiu. Miał poharataną twarz, pęknięte żebra... Kise pewnie nie brudził sobie rączek, ale jego stary jest piosenkarzem. Na pewno dostawał duże kieszonkowe, jeśli wiesz, co mam na myśli...
To rzeczywiście nie brzmi zbyt dobrze...- mruknąłem.- Czy... czy na pewno chce pan, żebym to publikował? Mogę zataić pana nazwisko, albo zaznaczyć, że zdobyłem te informacje z własnej ręki...
Mogą sobie mnie oskarżać o zniesławienie, mam to gdzieś. Dzisiaj wyjeżdżam, wyprowadzam się z Tokio na stałe. W sumie miałeś szczęście, że jeszcze mnie złapałeś.
Niewiarygodne szczęście – potwierdziłem, robiąc notatki.- Więc... Kiedy znów spotkał pan Kuroko, już jako księdza, jak wyglądały wasze relacje? Jest pan wierzący, chodził pan na msze?
Nie, ja nie wierzę. Na msze nie chodziłem. Ale spotykałem się czasem z Kuroko. Można powiedzieć, że odnowiliśmy dawną przyjaźń. 
Czy mówił panu może, że czegoś się obawia? Może przed śmiercią zmieniło się jego zachowanie? Może powiedział panu coś, co mogłoby nas naprowadzić na winnego?
Zachowywał się tak jak zawsze.- Kagami wzruszył ramionami.- Wspomniał mi, że spotkał Kise. Przyszedł na msze. Powiedział, że był bardzo zaskoczony. Dziwiło go, że Kise jest religijny, bo zaczął się pojawiać na kazaniach co niedziela. Nie wydawał się tym jednak zmartwiony, chociaż w którymś momencie wyglądał na smutnego. Może Kise znów zaczął go dręczyć? Może zaczął go szantażować? Może to właśnie Kise był jego „kochankiem”? Nie zdziwiłbym się, gdyby ta menda zmuszała go do czegoś, dla własnych korzyści. 
A czy poza Kise, ksiądz Kuroko mówił o kimś? Może darzył szczególnymi względami jakiegoś wiernego? Może o którymś wspomniał mimochodem, chwaląc go czy podziwiając?
Chwalił głównie dzieciaki z świetlicy – westchnął Kagami.- Dużo o nich mówił, dużo planował dla nich rzeczy. Oszczędności wydał na boisko do kosza, następne zbierał na sierociniec. Czasem wspominał tylko, że ludzie przychodzą do niego z tyloma problemami, nie potrafiąc cieszyć się życiem... ale oczywiście nigdy nie wyjawił żadnego nazwiska ani tego, z czego się ta osoba spowiadała. Raz chyba tylko wspomniał o jakiejś zagorzałej wiernej, której pomógł wydostać się z burdelu. Ale nie pamiętam, jak się nazywała.
To i tak użyteczna informacja, postaram się ją odnaleźć – powiedziałem.- Może to właśnie to? Może jej alfons, jeśli takiego miała, postanowił ukarać księdza? A może rzeczywiście był to Kise? Może ma więcej za uszami, niż do tej pory sądziłem.
Życzę ci powodzenia w grzebaniu w jego śmieciach – powiedział Kagami, unosząc filiżankę na wzór toastu.- Obyś dowiedział się, który skurwysyn zabił Kuroko. Może sprawiedliwość jednak istnieje.

Na tym zakończyliśmy rozmowę i rozeszliśmy się w swoje strony. Kagamiego już od ponad tygodnia nie ma w kraju, i mam nadzieję, że przez moje wpisy nie będzie miał nigdy żadnych problemów. Bardzo mi pomógł, dzięki niemu odkryłem ponury wątek w życiu księdza Kuroko, ale zarazem narodziny niezwykłego człowieka, dobrego człowieka, który zasługuje na pamięć o nim.

Co do Kise Ryouty, czuję się zawiedziony. Osobiście nigdy nie uważałem go za nikogo ważnego, ale wiem, że ma dużo fanów. To przykre, że została odkryta jego prawdziwa natura. Zbadałem wątki dotyczące jego licealnego i również późniejszego życia i odkryłem, że czasem jego zaciekłych anty-fanów dopadał zły los. Jednych dziewczyna zdradzała z modelem, drudzy tracili szansę na wybicie się w świecie showbiznesu, jeszcze inni po prostu uważali Kise za ostatnią gnidę. Zdarzały im się wypadki, dwa z nich były nawet śmiertelne – pierwszy to ten, o którym wspomniał Kagami. Mężczyzna owszem, zjawił się na policji, a ci zadzwonili po karetkę. Nie przeżył podróży. Drugi wielokrotnie obrażał Kise na forach i przerabiał zboczone, nieprzyjemne zdjęcia, które stały się w Internecie bardzo popularne. Chłopak ponoć popełnił samobójstwo, ale sprawę zatuszowano.

Jedna prawda wyszła więc na jaw. Kise Ryoutę charakteryzowała pycha; był pewny siebie i uważał, że może mieć wszystko i wszystkich. Druga była chciwość i łakomstwo– czy pożądając Kuroko tak bardzo, posunął się do niegodnego czynu? Przez zazdrość i gniew najwyraźniej krzywdził tych, którzy mu zagrażali. Ostatecznie, czy to nie zwykłe lenistwo spowodowało jego odejście z pracy? Przez to, że już nie występuje przed kamerami, a ludzie tęsknią za nim, kupują stare wydania czasopism za grube pieniądze oraz nowe, zbitki starych zdjęć publikowanych wcześniej w pojedynczych gazetach, drukowane wspominki o nim i wywiady.

Zachowujecie się, jakby Kise Ryouta już nie żył. 

A przecież to nie on zginął za nasze grzechy. To nie on nam pomagał, to nie on podnosił nas na duchu. Oddawanie charytatywnie datków na schronisko i kilka instytucji jest wielkoduszne, o ile nie jest robione na pokaz. Każdy datek Kise jest odnotowywany w gazetach, i nigdy nie przekracza piętnastu tysięcy jenów – czyli tylu, ile Kise Ryouta zarabia w ciągu dnia, siedząc na kanapie.

A to wszystko dzięki wam.

Dobra robota. Róbcie tak dalej i pozwólcie mi również robić swoje.





Autor: Wierny





KOMENTARZE:

(…) pokaż wszystkie komentarze (289)

20.10.2018; 20:30
ty_chuju: sranie w banie! Pożałujesz tego kurwo jebana

20.10.2018; 20:32
Inukashi: Moja mama jest fanką Kise i zapytałam ją o tych anty-fanów, powiedziała, że to nie była wina Kise, tylko jakiś fan to zrobił bo chciał żeby Kise wygrał!!!!! przeproś gooo!!!

20.10.2018; 20:39
AMJG_742: Popieram Wiernego. Trochę żałuję, że nie odważył się udostępnić plików policyjnych, ale ponieważ ja swoje też potrafię, macie tu dawkę policyjnych kłamstw odnośnie akcji dotyczących Kise:

załączniki do pobrania (7):
AMJG_742.pdf (pobierz)
HRT_5698.pdf (pobierz)
KJGS_579.pdf (pobierz)
NAPO_456.pdf (pobierz)
CG_56.pdf (pobierz)
PKF_48.pdf (pobierz)
PWR_587.pdf (pobierz)

20.10.2018; 20:39
Dobry: Jestem w szoku, serio... Wygląda na to, że Kise na serio jest zakłamaną świnią. Ale z tymi bogaczami to chyba tak zawsze... Pytanie czy zabił? Wydaje mi się, że nie... Wierny, chyba coś jeszcze masz w zanadrzu, co nie? Coś czuję, że wiesz, co się działo z księdzem po liceum...

20.10.2018; 20:41
anonim: zgiń śmieciu.

12.10.2018; 20:45
anonim: czemu nikt nic nie zrobi z tym kolesiem?! Niech zamkną już tego bloga!!! Co za idioci się męczą z jednym głupim blogiem! Zaraz ich do sądu podam, moje dzieci to czytają!!!!

20.10.2018; 20:45
anonim: zamknijcie tego bloga!!!!!

20.10.2018; 20:45
Justice: Zaczynam powoli rozumieć... Zabawa w detektywa ci służy, Wierny. Dowiadujesz się więcej, niż policja, choć oni przecież nie kwapili się do rozwiązania tej sprawy. Pliki, które dodał @AMJG_742 mówią same za siebie, wszystko jest udokumentowane. Kise zasługuje na karę, jak  może tak bezczelnie korzystać na śmierci księdza i jeszcze twierdzić, że wiele dla niego znaczył? Hańba.

1 komentarz:

  1. Odnoszę wrażenie, że "Justice" jest z tym powiązany... Nie mam pojęcia dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń