[NWW] 2. Kłamstwa o krótkich nogach

19 października, piątek; 10:03

Kłamstwa o krótkich nogach



Kiedy dowiadujemy się o złej stronie naszego idola, którego mieliśmy za natchnienie i wzór do naśladowania, serce zawsze ogarnia ogromny zawód i rozczarowanie. Czasem miesza się ono ze współczuciem, spowodowanym przywiązaniem do tej osoby – niekoniecznie bezpośrednim – a czasem zdarza się, że czujemy złość tak ogromną, iż na zawsze chcemy wyrzucić z umysłu obraz naszego guru, usunąć z życia każdą jego cząstkę, czy to w postaci filmów DVD, plakatów, czy książek – a w niektórych przypadkach próbujemy nawet usunąć samą osobę.

Czy zawiedziony na księdzu Kuroko Kise Ryouta był gotów usunąć go ze swojego życia?

Podczas przeprowadzanego z nim wywiadu byłem wyjątkowo skupiony. Idąc do niego, nie spodziewałem się, iż zbiorę odpowiednią ilość informacji – sądziłem, że taka gwiazda jak Kise ledwie znała księdza, być może nawet uważała, że go zna, by jeszcze bardziej zasłynąć wśród ludzi. „Model Kise Ryouta znał <<tego>> księdza! Co za biedactwo, miał do czynienia z takim potworem!”, „To wina księdza, że przestał być modelem, na pewno! Pewnie go szantażował i nawet po śmierci nie daje mu spokoju!”

Zdziwiło mnie, że Kise tak dobrze znał Kuroko Tetsuyę – dlatego właśnie podczas wywiadu przysłuchiwałem się jego słowom i chłonąłem każde, by następnie dokładnie zanalizować nawet najdrobniejsze szczegóły.

Po pierwsze, Kise wyjawił, że porzucił pracę modela ze względu na śmierć księdza Kuroko, ponieważ nie potrafił uśmiechać się do obiektywu. Byłbym nawet skłonny w to uwierzyć, jednak po powrocie do domu znalazłem w Internecie nagrania wywiadów z Kise, szczególnie te krótko po śmierci księdza: znalazłem ich łącznie pięć.

Na każdym z nich Kise czule się uśmiechał i wyglądał zupełnie swobodnie. Pomijając fakt, że w żadnym z tych wywiadów nie wspomniał nawet nazwiska księdza (za powód podał chęć spędzania czasu z rodziną i poświęceniu się hobby), na każdym z materiałów wyglądał promieniście, jakby pozował przed aparatami. Co zresztą robił, ponieważ zdjęcia z wywiadów ukazały się w kilku czasopismach.

Wyglądało na to, że tylko mnie wyjawił rzekomo prawdziwy powód jego odejścia – dlaczego? Czy spodziewał się, że zyska jeszcze większą sławę, kiedy ludzie dowiedzą się, że miał tak sporą styczność z księdzem? Wspomniał o tym, że Kuroko miał swoje demony i nie był ideałem... czy próbował w ten sposób przekonać mnie do głębokiego szperania i wyciągnięcia na wierzch brudów z życia księdza?

Z miejsca od razu wam powiem, że od samego początku planowałem opowiedzieć o księdzu wszystko, czego się dowiem – bez względu na to, czy były to rzeczy dobre, czy złe. Oczywiście, nawet jeśli ksiądz popełniał błędy, dla mnie nadal był wzorem do naśladowania. Prawda jednak wyjdzie na jaw i przekonacie się sami, kim był ten człowiek.

Druga sprawa to kolejne kłamstwo Kise – najpierw wysnuł wniosek, że powodem zabójstwa był homoseksualizm Kuroko Tetsuyi, dopowiadając, że poza tym był Aniołem, po czym pod koniec powiedział, że nie był on ideałem i, jak już wspomniałem, miał swoje demony. O czym wiedział Kise? A może wcale nic nie wiedział, może wyrzucił z siebie te słowa z powodu złości i urazy, jaką żywił do księdza? Może zawiódł się na nim, może ksiądz nie udzielił mu pomocy, jakiej Ryouta oczekiwał i ten miał mu to za złe?

Wbrew pozorom gwiazdy z naszego kraju chodzą na spowiedzi i żalą się księżom. Jaką tajemnicę Kise Ryouty zabrał do grobu ksiądz Kuroko?

Udało mi się tego dowiedzieć. Czy może raczej – udało mi się dotrzeć do wiadomości, które pozwoliły mi wysnuć pewne wnioski. Zacznijmy.

Doskonałe wskazówki do rozwiązania tej „zagadki” podsunął mi sam Kise Ryouta. Mianowicie – wyjawił mi nazwiska pozostałych osób z paczki gimnazjalnej, do której należał ksiądz Kuroko Tetsuya. Udało mi się uzyskać ich adresy, ale ponieważ każda z osób mieszkała w zupełnie innej części naszego kraju, ograniczyłem się do odbycia z nimi rozmowy telefonicznej.

Pierwszy na talerz trafił niejaki Izuki Shun – mężczyzna o sympatycznym głosie i nieciekawej przeszłości. Po porzuceniu studiów na kierunku biznesowym został dilerem i ćpunem. Niszczył sobie życie przez sześć lat, jednak z dołka wyciągnęła go kobieta, którą pokochał. Zapytacie, skąd mam te informacje? Powiem wam, i przy okazji wyjaśnię, dlaczego niektórzy z was tak nieudolnie próbują włamać się na moje konto i, zapewne, usunąć bloga.

Jestem specem od komputerów i Internetu. Hackerem, jeśli wolicie to określenie. Uzyskiwanie informacji, które nie są dostępne dla zwykłych obywateli to moja specjalność. Moja anonimowość i wszystkie moja konta są ściśle zabezpieczone – tak więc nie próbujcie już więcej włamywać się, ponieważ nikomu z was się to nie uda.

Chyba że znacie system kodujący, który samodzielnie opracowałem, i którego nikomu nigdy nie wyjawiłem.

Wracając do tematu – Izuki Shun. Jak już wspomniałem, wyszedł na prostą, a co więcej, był mile zaskoczony, kiedy usłyszał, że chciałbym porozmawiać o Kuroko Tetsuyi.

Oto fragment naszej rozmowy:

Wierny(W): Mam nadzieję, że nie będzie się pan gniewał na pana Kise Ryoutę, ale to właśnie on naprowadził mnie na pana. Numer znalazłem w książce telefonicznej – nikt już tego nie używa, a jest przecież takie przydatne.
Izuki(I): Nie mam nic przeciwko, chociaż od samego Kise nawet kartki na święta nie dostałem. W sumie to nic dziwnego... No dobrze, dlaczego chciałby pan porozmawiać ze mną o Kuroko? Czy on też jest kimś sławnym? Przyznam szczerze, że nie słyszałem o nim żadnych wieści od czasów liceum.
W: Przykro mi wobec tego, że to ja, po tak długim czasie, pana poinformuję... Kuroko Tetsuya, będący przez kilka lat księdzem w tokijskim kościele pw. Najświętszej Maryii Panny, został zamordowany pięć lat temu. Zbieram informację, ponieważ chciałbym napisać o nim biografię.
I: Och... Nie... naprawdę? Jezu... Och... Przepraszam, mogę prosić o chwilę...? Ugh...
W: Oczywiście. Doskonale pana rozumiem. Jeśli pan woli, to zadzwonię za godzinę, dwie...
I: Nie, nie... Po prostu... Minęło tyle lat, odkąd ostatnio go widziałem... był wtedy właściwie dzieckiem, ja zresztą też, ale... kto to zrobił? Kto go zabił?
W: Za zabicie Kuroko Tetsuyi osadzono niejakiego Hanamiyę Makoto. Ale, prawdę mówiąc, szczerze powątpiewam w ten fakt. O Hanamiyi pisano, że jest drobnym przestępcą; miał na koncie dwie kradzieże i handel narkotykami, nim go zamknęli. Nie miał żadnych powiązań z yakuzą czy jakimkolwiek gangiem.
I: Kuroko zawsze był lubiany... Nie mogę uwierzyć, że ktoś chciał go skrzywdzić. To znaczy... nie wiem co się z nim działo po liceum, ale w czasach szkolnych...
W: Czy może opowiedzieć mi pan coś więcej? Jaki był wtedy Kuroko Tetsuya? Czy był ktoś, z kim się nie dogadywał? Może już wtedy coś szło nie tak w jego życiu? Może coś go martwiło, czymś się przejmował? Kim chciał zostać w przyszłości, jakie miał marzenia?
I: Jako młodzi chłopcy nie rozmawialiśmy za bardzo o takich rzeczach... Kuroko zawsze był chętny do pomocy innym, dobrze się też uczył. Nie miał może najlepszych wyników, ale był bardzo skrupulatny. Grał z nami w kosza... nie szło mu za dobrze, ale miał swój talent, który szlifował potem w liceum. Wtedy widziałem go parę razy na boisku, byliśmy w przeciwnych drużynach. Odniosłem wrażenie, że nic się nie zmienił; nadal miał swoje typowe poczucie humoru, miał przyjaciół wśród drużyny...
W: Czy wie pan może, kto był jego przyjacielem w liceum? Może udałoby mi się porozmawiać również z nim?
I: Nie, niestety. Jeśli ktoś wie o jego przyjaciołach, to Kise Ryouta. Parę razy spotkali się w czasach liceum. No i... może jeszcze Riko Aida. Chyba miała jako taki kontakt z Kuroko, bo lubiła jego grę, no i obserwowała jego postępy w rozwoju sportowym.
W: Proszę mi powiedzieć, jak pan zareagował, kiedy okazało się, że nie możecie się w żaden sposób skontaktować z księdzem Kuroko? Mam na myśli czasy po liceum. Pan Kise wytłumaczył mi, że Kuroko wówczas zniknął, nie odpowiadał na wiadomości i telefony.
I: To prawda, pamiętam to. Byłem zaskoczony, ale nasze przyjacielskie więzi już po gimnazjum zaczęły trochę słabnąć. Po liceum byłem zbyt zajęty studiami, żeby się przejmować Kuroko. Uważałem, że po prostu zaczął swoje życie i nie ma czasu dla starych kumpli. I tak przyjaźniliśmy się tylko trzy lata, wcześniej się nie znaliśmy. Tylko z Kise przyjaźnił się dłużej.
W: Dłużej? W sensie, od podstawówki?
I: Nie, poznali się w gimnazjum, ale w liceum, jak mówiłem, jeszcze się spotykali od czasu do czasu.
W: Czy pan Kise opowiadał o tych spotkaniach? Może zauważył coś w zachowaniu księdza Kuroko, co by wskazywało na to, że zapragnie zniknąć z życia dawnych przyjaciół, zerwać znajomości...?
I: Hmm... Nie, nie przypominam sobie. Zwykle mówił po prostu, że widział się z Kuroko i byli na lodach, czy na mieście. Nic specjalnego.
W: Rozu...
I: Chociaż... Pamiętam, że był taki czas, kiedy to Kise zachowywał się dziwnie. W liceum. Chodził po szkole dosyć nadąsany i zamyślony, podczas treningów zdawał się wyżywać na piłce. Zapytałem go nawet, czy się z kimś pokłócił, ale zbył mnie jakąś odpowiedzią, że ma zły humor. To chyba trwało z dobry tydzień. Może jednak pokłócił się z Kuroko? Och, tylko proszę mnie nie zrozumieć źle, nie twierdzę, że Kise nienawidził Kuroko, bo zawsze wyrażał się o nim dobrze. Po prostu... może Kise wie, dlaczego Kuroko zniknął? Może pokłócili się o ten wyjazd Kuroko, kiedy to „zniknął”?
W: Na pewno przedzwonię jeszcze do pana Kise i zapytam o szczegóły. Być może dzięki temu dotrę do kolejnych osób, które dadzą mi informację zapełniające tę lukę w życiu Kuroko Tetsuyi. Tymczasem bardzo dziękuję panu za rozmowę. I proszę przyjąć moje kondolencje; pan i ksiądz Kuroko może nie byliście specjalnie blisko, ale mimo wszystko znaliście się i przyjaźniliście kilka lat.
I: Dziękuję... W takim razie proszę przyjąć kondolencje także ode mnie. Rozumiem, że był pan wiernym Kuroko? Jestem pewien, że był wspaniałym duchownym.
W: Tak. Dziękuję.

Rozmowa została zakończona, a ja czułem się dobrze. Wiedziałem, że nie pozyskam więcej informacji od Izukiego – czułem, że mężczyzna mówił prawdę. Znał Kuroko tylko w czasach gimnazjum, później miał własne problemy na głowie... ale i tak dostarczył mi drobnego smaczka, którego zanotowałem sobie w zeszycie, grubo go podkreślając.

Być może Kise i Kuroko pokłócili się w czasach liceum. Być może dotyczyło to właśnie wyjazdu Tetsuyi – być może Kise tak naprawdę wiedział, gdzie zniknął Kuroko. Jedyne, co mnie złościło, to fakt, że Ryouta raczej nie wyjawi mi tych informacji. Miałem przeczucie, że wywiad rozzłościł go i odmówi odpowiedzi na kolejne pytania.

Za bardzo go dotknąłem. Z pewnością wiedział, że popełnił błędy podczas rozmowy.

Następnie zatelefonowałem do Hyuugi Junpei'a oraz Riko Aidy, czy raczej Riko Hyuugi, ponieważ para ostatecznie się pobrała. Niestety, telefon odebrał senior Aida, ojciec Riko, a wieści, które mi przyniósł, trochę mnie zasmuciły.

Aida(A): Oboje zginęli w wypadku. Ja opiekuję się teraz wnuczką.
Wierny(W): Tak mi przykro... Proszę przyjąć moje kondolencje.
A: Mówił pan, że po co dzwoni? Żeby zapytać o jakiegoś Kuroko?
W: Tak. Chciałem porozmawiać z pańską córką bądź jej mężem na temat Kuroko Tetsuyi. Przyjaźnili się z nim w gimnazjum. Został księdzem, piszę o nim pośmiertną biografię. Miałem nadzieję, że opowiedzą mi o nim.
A: Hmm... Nie kojarzę gościa. Chociaż... To nie był przypadkiem ten mały z niebieską czupryną?
W: Tak, dokładnie ten. Spotkał go pan kiedyś?
A: Pamiętam, że w gimnazjum parę razy trenowałem dzieciaki z drużyny mojej córki. Była ich szkolną trenerką i przyprowadziła chłopaków, żebym jej trochę pomógł. Ten mały był bardzo niepozorny i słaby, nawet nie trafiał do kosza, ale był dobry w podaniach. Pomocny w drużynie. Riko go lubiła.
W: Dowiedziałem się, że Kuroko poszedł do innego liceum, niż jego przyjaciele z gimnazjum. Czy wie pan może, czy pani Aida spotykała go czasem?
A: Chyba wymieniali się wiadomościami. Kiedyś coś wspomniała, że jej napisał, że ma ochotę odejść z drużyny. Była strasznie wkurzona, bo uważała to za błąd. Powołała się na jego przyjaciela i jakoś przekonała chłopaka, żeby nie rezygnował z kosza.
W: Jak przypuszczam, nie wie pan, jak nazywał się ten chłopak, ten przyjaciel Kuroko Tetsuyi?
A: Właściwie to wiem, był naszym sąsiadem, gdy mieszkaliśmy jeszcze w Tokio. Nazywa się Kagami Taiga.
W: Bardzo panu dziękuję za wskazówkę. Proszę wybaczyć, że zająłem panu czas w takiej sprawie.
A: W porządku, moje dzieci odeszły już dawno. Szkoda, że ten niebieski dzieciak nie żyje. Dobrzy ludzie zawsze odchodzą pierwsi, co?
W: Tak... Dziękuję, panie Aida.

Zdobyłem więc kolejne przydatne informacje, nazwisko Kagamiego Taigi dopisałem tuż obok podkreślonego zdania odnoszącego się do hipotetycznej kłótni Kise i Kuroko.

Ostatnie kłamstwo Kise wydawało mi się bardziej podłe, niż wszystkie poprzednie, być może dlatego, że w pewnym sensie dotyczyły profanacji świętej pamięci o księdzu Kuroko. Model wyjawił mi w naszej rozmowie, że dofinansował policyjne śledztwo w sprawie zabójstwa księdza.

To było okrutne kłamstwo.

Włamałem się do bazy akt policyjnych. Nie muszę chyba wspominać, jak niewiele o niej napisano; wspomniano tylko o morderstwie i rzekomym narzędziu zbrodni oraz o mordercy – Hanamiyi Makoto. Żadnej wzmianki o dofinansowaniu. Oczywiście, policja nie musiała tego traktować jako legalną wpłatę, a łapówkę, wobec czego skorzystałem z mojej wiedzy i przejrzałem również dane odnośnie wpłat na rzecz Policji. Większość była datkami krajowymi, czyli pieniędzmi, które daje każdy z nas na utrzymanie kraju, były również pojedyncze od osób związanych z yakuzą (oczywiste łapówki, aby ukryć fakt, że policja z nimi współpracuje), a także parę od osób prywatnych, głównie bogaczy, którzy również wpłacili łapówki w zamian za darowanie im win. Były to typowe sytuacje, kiedy bogaty biznesmen potrąca śmiertelnie pieszego, jadąc po pijaku.
Jednak żadna wpłata nie pochodziła z któregokolwiek z czterech kont Kise Ryouty – ani z jakiegokolwiek anonimowego konta. Jasno i przejrzyście, wszystkie dane były zawarte w liście. Pozostawała jeszcze opcja, że Kise Ryouta wręczył pieniądze do ręki, ale na dowiedzenie się tego znalazłem prosty sposób – wystarczyło o to zapytać.

Nie, nie Kise Ryouty. Ani nikogo z policji – nikt nie udzieliłby mi takiej informacji.

Zapytałem o to jego żonę, Kise Alexandrę, przebywającą w Tunezji.

Kise A.: Nie dawał żadnej kwoty na to śledztwo! Pamiętałabym przecież.
Wierny: Może nie powiedział pani o tym? Może chciał zachować to w tajemnicy?
Kise A.: I powiedziałby panu, że dał im pieniądze na śledztwo? Wobec tego to żadna tajemnica. Jestem pewna, że Ryouta nie wpłacał im żadnych pieniędzy. Wiem, że chodził do tego księdza na msze, ale to dlatego, że kiedyś się przyjaźnili. Kiedy dowiedział się, że ksiądz sypia z mężczyznami, przestał do niego chodzić. Nie twierdzę, że się go brzydził, ale wydawał się być zawiedziony. Nic dziwnego... Sama osobiście nie mam nic do homoseksualistów, ale żeby ksiądz?

Rozmowę zakończyłem szybko, ponieważ wiedziałem, że Kise Alexandra i tak nie posiada użytecznych wiadomości. Nie znała osobiście księdza Kuroko i zbyt często wyjeżdżała, by w ogóle interesować się sprawami z otoczenia jej domu.

Tak więc odkryłem wszystkie kłamstwa Kise Ryouty – wszystkie podał mi na tacy on sam. Pozostało mi jedynie rozwiązać sprawę rzekomej kłótni Kise z Kuroko w czasach liceum. Pomyślelibyście pewnie „dlaczego niby jedna sprzeczka, która miała miejsce tak dawno, mogłaby mieć jakikolwiek wpływ na zdarzenia mające miejsce całe lata później?”.

Mogła. Wyjaśnił mi to przyjaciel Kuroko z czasów liceum, Kagami Taiga, podczas naszego spotkania w kawiarni. To właśnie on uświadomił mi, że Kise Ryouta jest chodzącymi siedmioma grzechami głównymi.

Był winny.




Autor: Wierny





KOMENTARZE:

(…) zobacz wszystkie komentarze (198)

19.10.2018; 17:19
Triple: Za kogo ty się uważasz?! Jesteś zwykłym przestępcą! Włamujesz się do akt policji, do kont osobistych ludzi, na dodatek oczerniasz ich publicznie, nie mając do tego prawa!!! Nie wstyd ci tak? Dobra, rozumiem, że może lubiłeś księdza, ale on nie żyje już od wielu lat, więc zostaw go i innych w spokoju!!! I tak nikt nie będzie po twojej stronie!!

19.10.2018; 17:24
anonim: Nadal piszesz te kłamstwa? Nawet jeśli pan Kise nie dał kasy na śledztwo, to dobrze zrobił! Jest dobrym człowiekiem i nie finansuje takich zboczeńców!

19.10.2018; 17:27
Furi: To naprawdę straszne, co robisz... Wyciągasz brudy ludzi na wierzch, to się może źle skończyć! To są ważne osoby, lepiej daj sobie spokój. Może i jesteś utalentowanym hackerem, ale zawsze znajdzie się lepszy. W końcu cię dopadną... zobaczysz...

19.10.2018; 17:31
Okomiya: Nie rozumiem czemu uważasz Kise za takiego złego człowieka przecież on daje charytatywnie pieniądze i udziela się w schronisku wiem bo widziałem

19.10.2018; 17:31
Dobry: W sumie to trochę mnie to niepokoi... W sensie to, że Kise skłamał, i ten fragment o kłótni. Rany, człowieku, przerażasz mnie O_O Piszesz w taki sposób, jakby to Kise zabił... mówisz, że jest winny... to on zabił? Serio?

19.10.2018; 17:33
anonim: zostaw kise w spokoju ty świnio!!!! NIENAWIDZE CIE!!!

19.10.2018; 17:35
ty_chuju: już ja cię załatwię kurwo!!! myślisz że taki z ciebie, dobry hacker chuja w dupę! Znajdę cię i tak dostaniesz po mordzie że będziesz o jednorożcach kurwa pisał a nie o zdechłym księdzu homo!!! lepiej się dobrze schowaj popaprańcu albo usuń tego bloga to pomyślę żeby ci darować chuju zasrany

19.10.2018; 17:38
anonim: Zawsze uważałam, że z Kise jest coś nie tak. Oni wszyscy coś ukrywają, każdy bogacz ma coś za uszami. Tak jak wspomniałeś o wypadkach samochodowych z udziałem pijanych biznesmenów... to prawda, moja koleżanka na tym ucierpiała, nie dostała ani grosza odszkodowania, nawet nie dofinansowali jej wózka inwalidzkiego, wszyscy z rodziny i przyjaciół zrzucali się na niego, żeby jej pomóc... a te cholerne gwiazdy i sławy żyją sobie swobodnie i depczą po nas jak po robakach i mają w dupie, że kogoś krzywdzą! Dobrze robisz, Wierny, ktoś musi w końcu coś z tym zrobić...

19.10.2018; 17:45
Justice: Sprawiedliwość nadejdzie. Ksiądz Kuroko na to zasługuje. Wierny, czy to Kise zabił? Czekam na kolejny wpis, mam nadzieję, że będzie szybko.

2 komentarze:

  1. Kurcze, kurcze... Nie powiem - wkręciłam się niesamowicie <3 Bardzo podoba mi się pomysł tej historii, a i widać, że masz wyższy skill w pisaniu ^^ W ogóle pomysł pisania bloga na blogu i komentarze od czytelników - świetny pomysł :D Czekam na więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. .. CHOLERA, TO WCIĄGA
    WINCYJ

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń