Iwaizumi od prawie czterdziestu minut leżał na swoim futonie, przykryty kocem do pasa i wpatrzony w ciemność. Oikawa zjawił się w ich pokoju około dwadzieścia minut po nim, lecz tylko po to, by zabrać czysty dres i udać się do łazienki na kolejną kąpiel. Hajime starał się wówczas udawać, że śpi, ale szczerze wątpił, by Tooru dał się na to nabrać – nie dbał bowiem o to, by nie narobić hałasu i nie obudzić Iwaizumiego, wręcz przeciwnie – nie dość, że nadepnął mu na stopę, to na dodatek głośno stąpał po podłodze, nie wspominając o trzaśnięciu drzwiami. Najwyraźniej o komfort senny pozostałych zawodników Aoba Johsai również nie dbał.
Teraz zaś, po kolejnych dwudziestu minutach, Oikawa znów pojawił się w pokoju, tym razem zachowując się cicho i nie śmierdząc rybami ze stawu, co niezwykle ucieszyło Hajime. Kiedy Tooru położył się obok niego i nakrył swoim kocem, Iwaizumi wręcz z przyjemnością wciągnął do nozdrzy zapach jego płynu do kąpieli. Nie był on przesadnie intensywny, jednak działał kojąco na wszystkie zmysły. Gdyby Hajime miał słabszą siłę woli, zapewne odwróciłby się twarzą do Oikawy, byle tylko bardziej poczuć zapach jego ciała.
W pokoju panowała cisza. Iwaizumi przez chwilę czuł na własnym futonie, stykającym się z futonem Oikawy, jak Tooru wierci się w swoim legowisku, próbując wygodnie ułożyć. Nie próbował go skarcić za to, ani ponaglić, bo wiedział, że jeśli się odezwie, nawiążą kolejną poważną rozmowę. A zdecydowanie nie miał ochoty mówić o ich pocałunku nad stawem. Już wystarczająco dużo czasu spędził na rozmyślaniu o nim.
Bo i owszem, myślał o nim wyjątkowo długo – dokładnie od momentu, w którym położył się na swój futon i zamknął oczy, by spróbować zasnąć. Niestety, nieważne czy powieki miał zamknięte, czy otwarte – ciemność uparcie podsuwała mu obraz jego i Oikawy, całujących się. Gdyby miał na dodatek o tym mówić...
Co powiedziałby Oikawie? Że nie chciał wzbudzać w nim nadziei, lecz jednocześnie pragnął ten jeden jedyny raz spełnić jego tak zuchwałą prośbę? Brednie. Dobrze wiedział, że Tooru nie był typem osoby, która oczekiwałaby więcej w takiej sytuacji, nawet jeśli skończyła się trochę inaczej, niż to z początku planowali. Poza tym prawda była taka, że Iwaizumi nie zrobił tego tylko ze względu na Oikawę.
Czy była to chęć przeżycia pierwszego pocałunku? Nie. W końcu nie był on planowany, to miało być jedynie zetknięcie warg, niemalże nieruchowe. Za pogłębienie tego Hajime mógł obarczać winą jedynie siebie samego. O co innego mogło więc chodzić? O ciekawość? Urodę Oikawy? Pociąganie? Jeżeli rzeczywiście tak było, oznaczałoby to, że Tooru podoba się Iwaizumiemu. Owszem, był przystojny, każdy facet mógłby to głośno przyznać, ale czy na tyle, by próbować robić z nim to, co w normalnych okolicznościach robiłoby się z dziewczyną?
– Śpisz, Iwa-chan?- zapytał Oikawa niezbyt cicho.
Hajime spiął się cały w nerwach, pospiesznie zamykając oczy, choć przecież leżał odwrócony plecami do Tooru. Jego przyjaciel nie mógł więc tego zobaczyć.
– Ej, Iwa-chan, śpisz?- powtórzył głośniej kapitan Seijou. Iwaizumi zacisnął zęby, starając się opanować zdenerwowanie. Przecież to oczywiste, że się obudzi, jeżeli ten dureń będzie gadał tak głośno! No, a przynajmniej obudziłby się, gdyby rzeczywiście spał.- Iwa-chan?- Ku wściekłości chłopaka, Tooru chwycił go za ramię i potrząsnął nim.- Śpisz, Iwa-chan?
– Jesteś skończonym imbecylem, Śmiecioikawa!- zawarczał Hajime.- Skoro nie odpowiadam, to znaczy, że śpię!
– Myślałem, że nie usłyszałeś pytania.
– Ugh...- Iwaizumi jęknął cicho, zaciskając palce na swoim kocu i starając się powstrzymać od przywalenia Oikawie.- Śpij, do cholery.
– Nie mogę zasnąć – westchnął ciężko Tooru.
– Ja też nie, ale się staram! Jutro mamy trening, jak to będzie wyglądać, jeżeli obaj kapitanowie nie będą brali w nim udziału, albo padną już na samym wstępie?
– Wiesz dlaczego się w tobie zakochałem, Iwa-chan?
Hajime umilkł raptownie, otwarłszy oczy i wpatrzywszy się w ciemność. Westchnął cicho, rozluźniając uścisk na kocu.
– Nie – mruknął cicho.
– Też się zastanawiam, bo masz okropny charakter, a i twarz niezbyt ciekawą...
Tym razem Iwaizumi nie był w stanie się powstrzymać. Zamachnął się nogą, wymierzając przyjacielowi solidnego kopniaka i z ogromną przyjemnością wsłuchując się w jego jęk.
– Auu, Iwa-chan, kolano!- syknął Tooru, podnosząc się pospiesznie do pozycji siedzącej.
– C...?- Iwaizumi również uniósł się na łokciu, patrząc z niepokojem na jego ciemną sylwetkę.- Ah, cholera! Przepraszam, Oikawa, na śmierć o nim zapomniałem!
– Aaa, boliii...- jęknął chłopak, opierając czoło o lewe kolano, prawe obejmując zaś obiema dłońmi.
– Wybacz, naprawdę nie chciałem...- rzucił szybko Hajime, klękając przy nim i w panice machając rękoma.- Przy-przynieść ci coś? Stabilizator? A może chcesz zimny okład? Dzwonić po lekarza? Jest bardzo poważnie?
– Ugh, nie...- mruknął Tooru, opierając się lekko o klatkę piersiową Iwaizumiego.- Boli, ale nie jest tragicznie... Wystarczy posmarować żelem, podasz mi go? Leży obok torby.
– O-okay.- Iwaizumi zapomniał na chwilę o poprzedniej wymianie zdań i pospiesznie podpełzł na kolanach do torby przyjaciela, po drodze zapalając stojącą w pobliżu na stoliku lampkę. Odnalazł tubkę żelu, po czym odwrócił się do Tooru, który z westchnieniem opadł na poduszkę.
Hajime zawahał się przez moment. Czy naprawdę uderzył właśnie prawe kolano Tooru, skoro leżał po jego lewej stronie? Czy Oikawa tylko udawał, że go to zabolało? Zdaje się, że to tak właśnie działało, kiedy jedna osoba pragnęła bliskości drugiej – oczekiwała od niej, że to właśnie ona posmaruje obolałe miejsce, sama zaś w milczeniu triumfowała z odniesionego zwycięstwa...
– Masz – mruknął Iwaizumi, przysuwając mu żel.
– Huh?- Oikawa, który zakrył oczy przedramieniem, spojrzał najpierw na niego, potem na tubkę żelu, a na koniec znów na Hajime.- Huh?!- wykrzyknął ze złością.- Jaja sobie ze mnie robisz?! To przez ciebie teraz cierpię i jeszcze sam mam sobie z tym radzić?! Weź odpowiedzialność za swoją brutalność, Iwa-chan!
– Gdybyś nie był taki wkurzający, do niczego by nie doszło!- warknął Hajime, rumieniąc się na twarzy, jednak posłusznie biorąc do ręki tubkę i wyciskając na dłoń bezbarwny, zimny żel. Wyglądało na to, że się pomylił i naprawdę zranił przyjaciela.- Sorry za to...- mruknął skruszony, delikatnie rozsmarowując substancję po kolanie Oikawy. Tooru wzdrygnął się, sycząc przez zaciśnięte zęby.- Bardzo boli? Jesteś pewien, że nie potrzebujesz lekarza?
– Mhm, jestem pewien – westchnął Tooru.- Myślałem, że uodporniłem się na twoje kopnięcia, ale jesteś w nich coraz lepszy, Iwa-chan.
– Taa – mruknął Hajime, obiema dłońmi masując jego kolano.- Mam dobry worek treningowy.
– Do usług – zaśmiał się słabo Oikawa, spoglądając na niego.- Nie chcesz mnie dotykać, prawda? Brzydzisz się mną teraz, czy coś?
– Co? Nie, dlaczego?- Iwaizumi spojrzał na niego z zaskoczeniem.
– Nie wyglądałeś przed chwilą na zbyt chętnego, choć zwykle to właśnie ty smarujesz mi kolano.- Tooru uniósł się na łokciach, patrząc na niego z uśmiechem.- A może myślałeś, że tylko udaję, że mnie boli, bo chciałem, żebyś mnie dotknął, co?
– C-... nie!- Iwaizumi odwrócił od niego twarz, rumieniąc się po same uszy.
– Iwa-chan, ty zboczuchu!- zaśmiał się Oikawa.- Nawet mi to przez myśl nie przeszło!
– Z-zamknij się, każdy na moim miejscu miałby się na baczności – burknął Hajime.
– Przecież wiesz, że nigdy w życiu bym cię nie wykorzystał.- Tooru wywrócił lekko oczami.- Naprawdę będziesz tak teraz o mnie myślał?
– Nie wiem, co będę myślał – mruknął Iwaizumi.- I nie wiń mnie za to, bo na moim miejscu czułbyś to samo.
– Na twoim miejscu byłbym z tobą, nawet jeśli bym cię nie kochał – stwierdził Oikawa.
– Akurat – prychnął Hajime.- Związek dwóch mężczyzn jest niewłaściwy. Zostaliśmy stworzeni dla kobiet.
– Zostaliśmy tak stworzeni do rozmnażania, a nie miłości – odparł Tooru nieco obrażony, spoglądając na niego z góry, choć aktualnie to on znajdował się niżej. Iwaizumi spojrzał na niego przelotnie, nie odpowiadając. Ciężko było mu z myślą, że w gruncie rzeczy był gotów przyznać Oikawie rację.
– Nie chcesz mieć dzieci?- zapytał.- Przecież je lubisz. Na męża to ty się za cholerę nie nadajesz, ale na ojca, czemu nie?
– Dzięki, jakie to miłe – bąknął Oikawa, wlepiając w niego wzrok.- Nie muszę mieć własnych dzieci, Iwa-chan. I to nie tak, że się ich wyrzekam. Skoro nie kocham żadnej kobiety, która mogłaby mi je dać, to nie czuję żadnego żalu. Co innego, gdybym był rozdarty między miłością do ciebie, a do jakiejś dziewczyny. Wówczas wybranie ciebie rzeczywiście oznaczałoby odrzucenie możliwości posiadania dziecka. Ale moja decyzja byłaby zapewne taka sama, i nie żałowałbym jej podjęcia – dodał, wzruszając ramionami.- A ty chcesz mieć dzieci, Iwa-chan?
– Tak – odparł cicho, nie przerywając masowania kolana Oikawy.- Nie teraz, rzecz jasna, i nawet nie w ciągu najbliższych dziesięciu lat... Ale może jakoś koło trzydziestki, kiedy ustabilizuję swoje stanowisko w pracy i zaoszczędzę trochę pieniędzy.
– Hmm, jaka kobieta by z tobą wytrzyma- ał, ał, ał!- wykrzyczał Tooru, kiedy Hajime w swej złości ścisnął delikatnie jego kolano.- Iwa-chan, ty sadysto!
– Przymknij się – burknął, kończąc już smarowanie.- Chcesz, żebym zawinął w bandaż?
– Tak.- Oikawa odwrócił od niego głowę, obrażony. Iwaizumi wywrócił oczami na ten widok, po czym przysunął się do torby Tooru i zaczął zaglądać do pomniejszych kieszeń, w które zwykle chłopak wkładał bandaże i inne przedmioty z apteczki. Znalazłszy odpowiedni, wrócił do przyjaciela i zaczął ostrożnie owijać cienkim materiałem kolano.
– Jeśli rano będzie boleć, zrobisz sobie dzień wolnego – powiedział.
– Nie trzeba, poradzę sobie.
– Nie możesz się przemęczać, Oikawa – westchnął z irytacją.- Jak pokonasz Ushijimę, jeżeli pogorszysz swój stan zdrowia?
– Mówisz, jakbym był jakoś wielce zraniony, a to przecież tylko twój kopniak. Może i nie jestem jeszcze na nie uodporniony, ale z pewnością jestem do nich przyzwyczajony. Będę żył, wyluzuj.
Iwaizumi westchnął tylko cicho, nie mając ochoty kłócić się z Oikawą – przynajmniej nie teraz, o trzeciej w nocy. Zawiązał bandaż i już chciał odsunąć się od przyjaciela, kiedy ten niespodziewanie chwycił go za ramię i przytrzymał.
– Co jest?- rzucił Hajime.
– Pocałuj mnie, Iwa-chan – zażądał Tooru.
– Że co?! Pogięło cię?!- wykrzyknął Iwaizumi.
– Zraniłeś mnie, więc teraz ładnie mi za to zapłać.
– Posmarowałem ci kolano i zawiązałem bandaż, nie wystarcza?!
– To było wzięcie odpowiedzialności – wyjaśnił spokojnie Oikawa.- Teraz chcę zapłaty.
– Tsk...- Iwaizumi zarumienił się intensywnie.- T-tamto nad stawem miało być jedno i jedyne...
– Ale zdarzył się wypadek – westchnął Tooru z udawanym smutkiem.- Wypadki się nie liczą do tamtego.
– Więc będę musiał robić to za każdym razem, gdy ci przywalę?!
– Gdyby tak miało rzeczywiście być, to by mi usta zdrętwiały – mruknął Oikawa.- Chcę tylko teraz, przez ten jeden „wypadek”.
– Cholerny Dupoikawa!- warknął z niezadowoleniem Hajime, po czym przysunął się do niego i cmoknął go pospiesznie w usta.- Masz, a teraz odwal się i idź spać.
– Hola, hola, to był tylko buziak!- rzucił oskarżycielsko Oikawa.- Powiedziałem, że masz mnie pocałować! To nie był pocałunek, Iwa-chan. Teraz chcę z językiem, jak nad stawem.
– Ciszej, do cholery!- syknął ze złością Iwaizumi, odruchowo spoglądając w stronę drzwi prowadzących na korytarz.- W-w życiu tego nie zrobię drugi raz! Tamto było chore i to też jest chore! Ty cały jesteś chory i nasza relacja też zaczyna być chora, więc... więc...- Patrząc na wyraźnie wkurzoną minę Tooru, Hajime zaczynał tracić chęci do tego, by dokończyć zdanie. Widział w spojrzeniu Oikawy, że jeśli nie spełni jego polecenia – mającego idiotyczne usprawiedliwienie – chłopak obrazi się na niego do tego stopnia, że nawet podczas oficjalnych meczy będzie obmyślał plan w taki sposób, by nie podawać mu piłki.- Ty pieprzony...- warknął ze złością, odrzucając na bok tubkę żelu i przybliżając się do niego. Chwycił go niezbyt delikatnie za koszulkę i wpatrzył się w jego oczy.- Ostatni raz – wycedzi groźnym tonem.- Jeśli później znowu będziesz wynajdywał głupie wymówki, to przysięgam, że cię zamorduję.
– W porządku – odparł spokojnie Oikawa.- Połóż się, Iwa-chan.
– Huh? Co?- Iwaizumi zamrugał, zaskoczony.
– Chcę to zrobić, kiedy będziesz leżał – wyjaśnił Tooru, wciąż tym samym tonem głosu.
– A co to za różnica?- wkurzył się Hajime.- I tak boli cię kolano, niby jak chcesz to zrobisz?
– Ja będę leżał bokiem – odparł z uśmiechem Oikawa.
– Nie ma mowy, żebym się na to zgodził, do cholery!
– Iwa-chan.- Tooru spojrzał na niego tak, jak zwykle patrzył na Wściekłego Psa, kiedy ten go nie słuchał.- Już się zgodziłeś. Nie ma odwrotu.- Wracając zaś do dawnego siebie, Tooru uśmiechnął się promiennie.- Możesz zgasić światło, jeśli się wstydzisz~!
– Tsss, jak ty mnie niemożliwie wkurwww...ugh...!- Iwaizumi zacisnął pięść, unosząc już ją w powietrzu, jednak w ostatniej chwili zdołał się powstrzymać. Przysunął się do stolika po czym, zgasiwszy lampkę, wrócił na swój futon i ułożył się wygodnie, krzyżując ręce na piersi. Szybko jednak stwierdził, że to niewygodne, dlatego też rozluźnił je, opierając dłonie na brzuchu, choć teraz czuł się, jakby leżał w trumnie.
Oikawa położył się tuż obok niego na boku, stykając się klatką piersiową z jego prawym ramieniem. Lewym łokciem podpierał się dla wygody o futon, zaś drugą rękę przełożył Iwaizumiemu w talii. Hajime już chciał prosić, by go w ten sposób nie dotykał, kiedy nagle Tooru zrobił coś jeszcze – położył zgiętą w kolanie nogę na jego własnych nogach.
– Co ty niby robisz?- warknął groźnie.
– To zabezpieczenie – powiedział z uśmiechem Oikawa.
– Że niby przed czym, jeśli mogę wiedzieć?
– Jeśli spróbujesz się niespodziewanie wyrwać, to mnie zranisz. Chyba nie chcesz mieć mnie na sumieniu, Iwa-chan?
– Planujesz coś więcej niż tylko pocałunek?
– Nie.
– To na cholerę ta poza?
– Ponieważ tym razem to ja zadecyduję, kiedy skończymy – odparł Tooru tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Hah! I myślisz, że się na to zgodzę? Przy takim obrocie spraw, możesz całować mnie do rana! Albo ustalamy limit czasowy, albo wynocha z pokoju.
– Niech będzie, pójdę ci na rękę, Iwa-chan – westchnął ostentacyjnie Oikawa.
– Dwadzieścia sekund – wycedził Hajime.- Tyle ci starczy.
– Doszedłeś kiedyś w dwadzieścia sekund, Iwa-chan?
– Co to ma do rzeczy?!- przeraził się Iwaizumi.- Zamierzasz sobie jednocześnie walić, czy o co chodzi?!
– Przyjemność nie może trwać tak krótko – oznajmił z powagą Oikawa.- To nasz pierwszy i ostatni oficjalnie tak nazwany pocałunek, więc ma trwać przynajmniej pięć minut.
– Jedną.
– Cztery i pół.
– Pół.
– No dobra, dwie – burknął Tooru.
– Będę odliczał.
– Lepiej skup się na ruszaniu językiem.
– Rób, co masz robić i idź spać – wycedził Iwaizumi.
Oikawa zaśmiał się cicho, przybliżając do przyjaciela jeszcze odrobinę. Ich ciała bardziej do siebie przylgnęły, Hajime mógł wyraźnie poczuć kojący zmysły zapach płynu do kąpieli Oikawy. Przymknął powoli oczy, wyczuwając, że twarz Tooru się zbliża.
W pokoju panowały ciemności, a jednak bez problemu odnaleźli swoje usta. Tym razem Iwaizumi nie zaciskał warg, a od razu rozchylił je delikatnie, wysuwając język i wsuwając go do wnętrza ust Oikawy. Tooru westchnął leciutko, przekręcając odrobinę głowę na bok, by wygodniej mu było całować Hajime. Powoli, bez zbędnego pośpiechu badał językiem jego język, od czasu do czasu skubiąc wargi. Teraz, w ciszy panującej wokół mógł wyraźnie usłyszeć charakterystyczny dźwięk ich pocałunków.
Zamierzał zapamiętać go do końca życia.
Iwaizumi sam nie wiedział, w którym dokładnie momencie uniósł dłoń i wsunął ją w miękkie włosy Oikawy, przyciągając go do siebie. Gdzieś w podświadomości wiedział, że nie powinien tego robić, jednak jego ciało w ogóle go nie słuchało – zupełnie, jakby stracił nad nim kontrolę. Wiedział, że gest ten wygląda, jakby ten pocałunek mu się podobał... wiedział, że sprawia wrażenie chętnego na dłuższą pieszczotę... i być może tak właśnie było. Ale nawet jeśli chciał przerwać tę niedorzeczną sytuację, po chwili zapomniał, co wcześniej uważał w niej za niewłaściwe.
– Mmm...- Tooru zamruczał w jego usta, przybliżając się do niego jeszcze bardziej. Jego mały eksperyment się powiódł, zgodnie z jego planem – minęły już dwie minuty, a Iwaizumi nadal go nie odtrącał.
Może jednak się uda? Może jednak jakimś niezwykłym cudem zdoła przekonać go do tego, że związek dwóch mężczyzn potrafi być równie romantyczny i „normalny” co związek z kobietą? Być może nawet obudzi w Hajime to, co w nim rozkwitało już od wielu, wielu miesięcy?
Ich pocałunki zdawały się być coraz bardziej namiętne, choć wcale nie przyspieszali tempa. Wpijali się wzajemnie w swoje usta, zupełnie tak, jakby obaj chcieli być jeszcze bliżej siebie. Choć Oikawa nie tak dawno bym zmuszony ulżyć sobie w naglącej potrzebie, teraz czuł wyraźnie, że rodzi się ona na nowo i, o ile to możliwe – jeszcze silniejsza. Jedynym pocieszeniem dla niego było to, że najwyraźniej nie tylko w nim się ona rozpaliła. Tuż pod swoim kolanem wyczuwał bowiem rosnącą wypukłość.
– Iwa-chan...- szepnął między pocałunkami, znacząco poruszając nogą.
Hajime westchnął ciężko, przytomniejąc i odwracając od niego głowę, tym samym przerywając pieszczotę. Oddychał głęboko i szybko, łapiąc oddech, przerażony faktem, że właśnie podnieciły go pocałunki z jego najlepszym przyjacielem.
– Wystarczy słowo, Iwa-chan – wyszeptał mu do ucha Oikawa.- I tak będziesz to musiał zrobić... Ze mną pójdzie szybciej. I przyjemniej – dodał z uśmiechem.
– N-nie...- wyjąkał Hajime.- To... to nienormalne, odsuń się, Śmiecio... ikawa...
– Nie będę cię do niczego zmuszał – powiedział cicho Tooru.- I nikt się o tym nie dowie, obiecuję.
– C-co niby chcesz...?
– Mogę to zrobić dłonią, albo ustami – odparł.- Sam wybierz, Iwa-chan.
Iwaizumi zakrył twarz dłońmi, tłumiąc tym samym jęk, który mimowolnie wydobył się z jego gardła. Chłopak kłócił się wewnętrznie z samym sobą – wiedział, że nie powinni tego robić, ale jednocześnie tego chciał, szukał w głowie usprawiedliwienia.
Musi sobie ulżyć. Z Oikawą będzie szybciej, przyjemniej, tak jak powiedział. Im szybciej się to skończy, tym mniej będzie miał na sumieniu.
Nikt się nie dowie.
– D... dłonią – wychrypiał.
– Eeeh? Jesteś pewien?- mruknął Oikawa nie bez żalu, marszcząc lekko brwi.- Ustami będzie przyjemniej...
– W... w życiu ci na to nie pozwolę, Dupoikawa! Pospiesz się i zrób to dłonią!
Prawda była taka, że Hajime ledwie powstrzymał się od tej drugiej opcji. Ostatecznie jednak uznał, że zrobienie mu dobrze przy pomocy dłoni będzie bardziej niewinne niż usta. W końcu w ten sposób nieważne, czy zrobi to on, czy Oikawa – i w jednym i w drugim przypadku będzie to przypominać zwykłą masturbację.
– Usiądź, Iwa-chan – szepnął Tooru, podnosząc się i siadając przed nim.
– Po co...? Nie możemy tak...?
– Kolano – wyjaśnił z uśmiechem Oikawa.- Musiałbym klęknąć, a to byłoby bolesne. Zrobimy to inaczej.
– C-co inaczej?- nie rozumiał Iwaizumi, posłusznie jednak usiadł.
– Zobaczysz.
Hajime miał wrażenie, jakby jego twarz płonęła żywym ogniem. W ciemności widział słabą sylwetkę Tooru, która wstała na moment. Ruch rąk i pochylenie głowy świadczyły o tym, że Oikawa zdjął właśnie swoje spodnie. Iwaizumi zerknął nerwowo w kierunku drzwi, lecz odrzucił niepokój na bok i uniósł się lekko na przedramionach, by zsunąć z siebie własne ubranie.
– Przysuń się – szepnął Oikawa, siadając z powrotem na futonie. Kiedy Hajime wypełnił polecenie, chłopak przerzucił nogi przez jego własne, opierając je o uda i maksymalnie zbliżając się kroczem do jego krocza. Delikatnie drżącą dłonią chwycił oba ich członki, łącząc ze sobą.
– Och, cholera...- jęknął cicho Iwaizumi, opierając czoło o jego ramię.- To... takie gejowe...
– Nie myśl o tym w ten sposób, Iwa-chan – powiedział Tooru.- Skup się na samym dotyku, dobrze? Przyjemnie ci?- zapytał, poruszając powoli dłonią wzdłuż ich członków.- To przyjemne, prawda? Lepsze, niż kiedy robi się to samemu.
– Z... z kim robiłeś coś takiego?!
– Z tobą, teraz – odparł z uśmiechem Oikawa, odrobinę mocniej ściskając ich członki i wsłuchując się w kolejny cichy jęk Iwaizumiego.- No, Iwa-chan? Proszę, powiedz, czy ci przyjemnie.
– M-może... tak trochę...- wybełkotał Hajime, wciąż nie chcąc dać przyjacielowi przesadnej satysfakcji.
Oikawa nie odpowiedział, jednak słowa Iwaizumiego w zupełności mu wystarczyły do tego, by poczuć radość. Zagryzł mocno wargę, by nie roześmiać się ze szczęścia. Nie obchodziło go już, czy kiedykolwiek w jakikolwiek sposób to powtórzą – jeżeli teraz sprawiał przyjemność mężczyźnie, którego kochał, to nie potrzebował już niczego więcej.
Z początku Iwaizumi niezbyt wiedział co ze sobą począć, skoro to Oikawa przejął stery. Siedział jedynie w bezruchu, opierając dłonie o futon za swoimi plecami, próbując oddychać miarowo i cicho. Dopiero po dłuższej chwili bezwiednie sięgnął rękoma w kierunku Tooru, otaczając nimi jego szyję i przytulając się do niego ostrożnie. Poczuł, jak Oikawa opiera czoło o jego ramię, dysząc coraz głośniej, i coraz szybciej poruszając dłonią po ich członkach.
Hajime zagryzł mocno wargę, podkurczając palce u stóp i zaciskając dłonie na plecach Oikawy. Z każdym kolejnym ruchem dłoni Tooru, Iwaizumi czuł, że szybko zbliża się do końca. Był pewien, że gdyby zrobił to sam, w łazience, zajęłoby mu to o wiele dłużej – co wydawało mu się zaskakujące, skoro Oikawa robił dokładnie to, co robiłby w samotności. Dlaczego więc było to o wiele przyjemniejsze? Czy to przez to, że dotykał go ktoś inny? Czy to naprawdę działało aż tak intensywnie?
– Iwa-chan – szepnął gorączkowo Tooru, odsuwając głowę od jego ramienia i przesuwając ustami po jego policzku. Hajime również wycofał się odrobinę, tylko na tyle, by móc skierować twarz ku Oikawie.
Ich pocałunek był namiętny, lecz jednocześnie wyjątkowo czuły. Iwaizumi miał wręcz wrażenie, jakby całował nie przyjaciela, a kogoś o wiele ważniejszego, kogoś, kogo mógłby określić bardziej romantycznym słowem. Z jednej strony myśl ta przeraziła go nie na żarty, jednak z drugiej zdawała się być całkiem miła. Nie całował przecież kogoś obcego.
Nie był w ogóle świadom tego, że sięga dłonią do ich złączonych członków. Napotkał dłoń Oikawy, poruszającą się coraz szybciej, lecz kiedy tylko położył na niej swoją własną, ta natychmiast czmychnęła. Otworzył oczy, choć nie mógł w ciemnościach dostrzec twarzy Tooru – poczuł jednak, że chłopak chwycił w objęcia jego twarz, wpijając się w jego usta jeszcze bardziej, tym samym pozostawiając mu dokończenie tego, co zaczęli, według własnych upodobań.
Iwaizumi nie miał zamiaru z tym czekać. Pojękując cicho, zaczął pospiesznie poruszać dłonią wzdłuż ich członków, ściskając je ze sobą odrobinę mocniej, niż wcześniej robił to Oikawa. Jego dłoń wciąż była odrobinę wilgotna od żelu, dzięki czemu łatwiej i szybciej mógł pieścić ich obu. Jednocześnie nie przerywał pocałunku, wręcz ochoczo się do niego nadstawiając.
Nie minęło wiele czasu, kiedy poczuł, jak rozkosz sięga zenitu. Jęknął w usta Oikawy, w tym samym momencie spuszczając się obficie na swoją dłoń oraz krocze przyjaciela. Tooru doszedł niedługą chwilę po nim, otaczając go ramionami i przytulając do siebie. Oderwał usta od jego warg, by obaj mogli uspokoić oddech. Oparł czoło o jego własne, uśmiechając się delikatnie i rozkoszując tą niesamowitą bliskością Hajime, a moment później obaj znów zaczęli się całować, jednak tym razem powoli i leniwie, pozbawieni większych pokładów energii.
Oikawa miał wrażenie, jakby właśnie znalazł się w niebie – gdzieś daleko od zmartwień i trosk, daleko nawet od ukochanej siatkówki.
– Uhm...- Iwaizumi w końcu oderwał się od niego, rumieniąc z zażenowania.- Nie wierzę, że to zrobiliśmy...
– To może powtórka?- zaproponował wesoło Oikawa.
– Zaraz cię walnę!- warknął w odpowiedzi Hajime, wymierzając mu nie tak znowu mocny cios w brzuch.
– Ugh! Dzięki, że przynajmniej uprzedziłeś...- wymamrotał z niezadowoleniem Tooru.
– Odsuń się, trzeba to teraz posprzątać... Dlaczego w ogóle zrobiliśmy to na MOIM futonie, co?
– Tak jak mówię, możemy powtórzyć i zrobić to na moim...
– Jeszcze słowo, a będziesz spał na zewnątrz – burknął Iwaizumi, wstając i przysuwając się do swojej torby, by wyjąć z niej opakowanie chusteczek. Zaczął wycierać się od własnej oraz Oikawy spermy, podczas gdy jego przyjaciel zapalił światło i, wytarłszy się i naciągnąwszy na siebie ubrania, zaczął z uśmiechem przeglądać futon w poszukiwaniu śladów ich małych igraszek.
– Podobało ci się, Iwa-chan, prawda?- zagadnął.
– Stul dziób.- Hajime spojrzał na niego z niebezpiecznym błyskiem w oczach.- Nawet nie próbuj, Śmieciokawa. Nie gadaj. Sprzątaj. Idź spać. Zrozumiano?
– Tak, tak...- zanucił, wcale nie urażony jego tonem. Posłusznie doprowadził do porządku futon Iwaizumiego, po czym, wyrzuciwszy brudne chusteczki do stojącego w kącie kosza, ułożył się do snu na własnym materacu. Przyglądał się z uśmiechem Hajime, a raczej jego jędrnym pośladkom, kiedy chłopak podciągał bieliznę oraz spodnie.
– Gaś już – polecił krótko, rozkładając swój koc na futonie i kładąc się na niego.
– Nie będzie ci zimno?- zapytał Oikawa, wychylając się ze swojego legowiska i wyłączając lampkę.- Noce latem są ciepłe, ale podczas snu twoje ciało może się oziębić.
– I tak jest mi teraz gorąco – burknął Iwaizumi, odwracając się do niego plecami i z westchnieniem zamykając oczy.- Wstajemy za dwie i pół godziny. Postaraj się zasnąć.
– Dobrze, Iwa-chan – powiedział Tooru, wracając na swoje miejsce. Uśmiechnął się do pleców swojego przyjaciela, po czym przysunął się do niego i nakrył go swoim kocem.
– Co robisz?- mruknął Hajime.
– To żebyś nie zmarzł – wyjaśnił.- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci się przeziębić?
– Takie miłe gesty są do ciebie niepodobne – westchnął Iwaizumi.- Częściej serwujesz mi piłkę prosto w twarz, i to zupełnie celowo, a teraz zebrało ci się na troskę o moje zdrowie?
– Kocham cię, Iwa-chan.
– Tsk!- Hajime spłonął rumieńcem.- Nie mów tego głośno, Śmieciokawa!
– Hmhm, wybacz, wybacz – zaśmiał się lekko Tooru, przysuwając się jeszcze bliżej Iwaizumiego i przytulając się do niego.
– Jeśli rano ktoś do nas wejdzie...
– Kopniesz mnie i powiesz, że nie jesteś moją dziewczyną, żebym tak się do ciebie tulił – wymamrotał Oikawa, powoli już usypiając. Mimo wszystko tak wiele nocnych wrażeń, zakończonych największą przyjemnością w jego życiu, potrafiło wykończyć.- Pewnie i tak jak zawsze wstanę wcześniej od innych.
– Oikawa.
– Mm?
– Dzięki – mruknął Iwaizumi.
– Huh?
– Za te twoje upierdliwe uczucie – wyjaśnił Hajime.- Nie powinieneś czuć do mnie tego, co czujesz, ale... skoro już się stało, to... no, wiesz... Dzięki.
– Ojej, Iwa-chan, czy to znaczy, że będziesz moim chłopakiem?- zapytał z zapałem Tooru, unosząc się na łokciu.
– Co?! Jasne, że nie, imbecylu! Jestem hetero!
– Eee?- Oikawa skrzywił się lekko.- A podoba ci się jakaś dziewczyna, Iwa-chan?
– No... teraz akurat nie, ale kiedyś...
– Pff! Tak, jakby któraś mogła ze mną konkurować – prychnął Tooru, przeczesując dłonią włosy i uśmiechając się z satysfakcją.- Pierwszy pocałunek Iwa-chan został zdobyty właśnie przeze mnie, podobnie jak pierwszy orgazm z kimś! Chciałbym jeszcze zabrać ci twój pierwszy ra...ał!- Oikawa stęknął głośno, kiedy poczuł solidny cios z łokcia w brzuch.
– Jeśli dokończyć to lamerskie zdanie, to cię walnę – wycedził Hajime.
– Już to zrobiłeś, Iwa-chan~!- jęknął Tooru, kładąc się na futonie z nadąsaną miną i wtulając w Hajime.- W porządku, rozumiem... Nie będę na ciebie naciskał. Może poproszę Micchan, żeby do mnie wróciła? Dam jej kwiaty, czy coś.
– Eh...? Chcesz być z nią, nawet jeśli to mnie kochasz?
– A co mam robić? Czekać, aż znajdziesz sobie dziewczynę? Muszę znów postarać się zająć czymś myśli. Chyba, że nie muszę?- zapytał z uśmiechem.- Jakby nie patrzeć, było ci ze mną dobrze, Iwa-chan. Jeśli tylko zechcesz, dam ci mnóstwo czasu na to, by zastanowić się i rozważyć związek ze mną. Dodam tylko, że absolutnie nie będziesz tego żałował, bo jestem zbyt...ugh!- Oikawa znów stęknął po kolejnym uderzeniu.
– Zwariowałeś? Nie ma mowy, żebym po takim jednym razie miał o czymkolwiek myśleć!
Oikawa zacisnął mocno wargi, by zachować pokerową twarz, jednak wewnątrz jego serce szalało z radości. Iwaizumi dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział.
– Z-znaczy, nie mam na myśli, że to oznacza, że... że musimy częściej, czy coś, żebym się zaczął zastanawiać...!
– Iwa-chan, zabijasz mnie swoją słodkością.
Tym razem Tooru bez problemu zatrzymał pędzący w stronę jego brzucha łokieć. Odsunął go od siebie i przylgnął ciałem to ciała Iwaizumiego, jednocześnie uniemożliwiając mu kolejne ciosy.
– Nie musimy się z niczym spieszyć – powiedział.- Poczekam tak długo, jak będzie to konieczne, Iwa-chan.
– S-stul dziób, Śmieciokawa – burknął Hajime.- Śpij już, do cholery. Jutro pogadamy.
– Mhm.- Oikawa uśmiechnął się, wtulając twarz w kark swojego przyjaciela.- Dobranoc, Iwa-chan.
– Branoc, Dupoikawa...
Pozostawiam takie zakończenie, ponieważ moim zdaniem jest idealne – z góry wiadomo, że Iwaizumi już zaczął się nastawiać, co może zaspokoić czytelniczki, a jednocześnie ja sama mogę niezobowiązująco i niespiesznie wrócić do tego shota i napisać jakąś kontynuację c: W końcu zaczynam przygodę z HQ!!, a OiIwa to mój najprawdziwszy OTP, więc jeszcze nie jedno się z nimi pojawi c:
To było takie słoodkie~~
OdpowiedzUsuńuwielbiam OiIwa
Czekam na kolejne opowiadania z haikyuu
Pozdrawiam :D
~L.J
Cieszę się, że się podobało! Dziękuję bardzo za koma ♥
UsuńAve, Ave, Ave Yuuki-senpai. Sprawiłaą że ten upalny dzień, stał się znośny. Dziękuję ;-;!
OdpowiedzUsuńOjej, nie ma za co, kochana! :D ♥
UsuńOmg jakie to słodkie :* I zgadzam się w 100% takie zakończenie jest idealne, perfekcyjne i urocze :D Świetnie poszło ci to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego twojego dzieła :*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za koma! ^^ Cieszę się, że opko się spodobało ♥♥♥
UsuńKocham :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba! :D Dziękuję za koma!
UsuńNawet nie wiesz jak na ten rozdział czekałam xD
OdpowiedzUsuńTak strasznie, strasznie mocno
Bo każdy kolejny był coraz dłuższy i lepsiejszy ^^"
Ten to wgl czytałam z wypiekami na twarzy
Tak się mega cieszę, że nie skończyło się szeksami ;) aż sama się sobie dziwię, dlaczego?! Przecie wiadomo, że Shadi jest zboczeńcem xD
Ale to zakończenie jakoś tak mi bardzo pasowało
Takie w sumie pasujące do paringu * głosik w głowie ~ Albo za dużo przejrzałaś dj na myreadingmanga .-. ~*
Dobra, ale mniejsza...
Tak czy inaczej serducho m się mega cieszyło, bo i zakończenie roku xD i oczywiście urocze zakończenie shota tak wgl :)
Btw, umieram z gorąca ;-;
W sumie to nie wyobrażam sobie hardkorowych scen z Oilawą, oni po prostu są soft i sweet xD
No ale się rozpisałam, już kończę xD
Tylko co ja poradzę na to, że tak cholernie mi się podobało '°*°'
Okej, no to wieczór dobry i do następnego :*
Ps. To było naprawdę dobre ;)
Nooo, jakbym dała seksy to już bym totalnie zniszczyła całą słodycz tego opowiadania i zrobiła z Iwaizumiego taką dziwkę za przeproszeniem xD A w życiu na to nie pozwolę *-* Iwa-chan to jeden z moich ulubieńców ♥
UsuńCieszę się ogromnie, że całość Ci się spodobała! Bardzo dziękuję za komentarz, do następnego! ♥
Aktualnie jestem zbyt zmęczona i nie ogarnięta, żeby pisać komentarz. Tak to jest jak się wraca w środku nocy do domu. Powiem tylko, że było genialnie a resztę napiszę jak się obudzę :)
OdpowiedzUsuńI miałam rację - trzecia część była jeszcze lepsza niż druga ;) Tak lekko i szybko się czytało, że nawet nie wiem kiedy znalazłam się na końcu.
UsuńOi-chan jak zwykle mnie rozwala swoimi tekstami, szczególnie kiedy rzuca nimi tym swoim przesiąkniętym słodyczą głosikiem. A Iwa-chan jest jedyny w swoim rodzaju i chyba nic tego nie zmieni ;) Dobrze, że z Shittykawy to jest taki szczwany lisek i sobie wymyślił sprytny plan z tym pocałunkiem, bo raczej wątpię, żeby coś się miało zadziać z inicjatywy Hajime :D
OiIwa to jeden z moich ukochanych i w ogóle naj shipów, więc baaardzo się cieszę, że będą się u Ciebie jeszcze pojawiać :)
Weny!
Ruu
P.S - Czy tylko ja nie widzę Planu Wydawniczego, czy on ogólnie zniknął, lub go usunęłaś? Bo chciałam sprawdzić, kiedy mogę się spodziewać 15 minut a z boku nic nie ma.
Trzecią część pisało mi się najlżej, bo wiedziałam, że to już ostatnia xDDD I że zaraz uwolnię się od ciężaru mojego pierwszego OiIwa ;_; Pierwszy shot z danego pairingu zawsze jest najcięższy :')
UsuńBardzo się cieszę, że całość Ci się podobała! Dziękuję za komentarz ♥ I tak, P.W usunęłam, bo nie będę się go trzymać jednak. Ludki i tak mnie pytają kiedy co będzie, a mnie tylko denerwuje ciągłe edytowanie go xD
Chyba umarłam na cukrzycę... Mam łzy w oczach od tej słodkości o Jezu.
OdpowiedzUsuńDawno mnie ty nie było bo szkoła, nauka, przedstawienia i te sprawy i po prostu nie czytałam po prostu NIC. Ale dzisiaj jako że miałam czas uzupełniłam 15 minut i właśnie to opowiadanie i po prostu jestem taka szczęśliwa, że to zrobiłam. Ten shot (?) był rak przewspaniały, a każdą część czytało mi się coraz lepiej i lepiej i coraz bardziej umierałam na cukrzyce. Oczywiście 15 minut to wszystko zniwelowało, ale to materiał na inny komentarz. W każdym razie bardzo, bardzo się cieszę na HQ u Ciebie i nie mogę się doczekqć na dalsze opowiadania <3
Pozdrawiam i przesyłam wenę
*przywiązuje wielką pakę weny do nóżki swojej sowy pocztowej, która magicznie ją unosi i leci do Yuuki-senpai*
Na całe szczęście już wakacje *-* Witaj więc z powrotem ♥ Mam nadzieję, że będziesz wpadać od czasu do czasu :D Cieszę się ogromnie, że opko Ci się spodobało! Bardzo dziękuję za komentarz i do następnego! ^^ ♥
Usuń