Pierwsza gwiazda

    Ktoś mi kiedyś powiedział, że pierwszą miłość swojego życia poznaje się w przedszkolu.
    Ja swoją poznałem będąc w gimnazjum, ale myślę, że szok, jaki towarzyszył odkryciu tego, był zbliżony do tego, który odczuwa każdy sześciolatek.
    Na początku starałem się nie zwracać na to uwagi. Wiedziałem doskonale, że myślenie o uczuciach może źle wpłynąć nie tylko na moją naukę, ale także na treningi. Nie chciałem, żeby mój ojciec zaczął się czepiać. Później, kiedy już przyzwyczaiłem się do dzikiego łomotu serca na widok mojej miłości, zacząłem uważać moje zakochanie za całkiem zabawne – z jednej strony myślenie o ukochanej osobie sprawiało mi radość, z drugiej zaś źle na mnie wpływało. Nie byłem w stanie zliczyć jak wiele razy próbowałem schować chleb do lodówki, lub wychodziłem na balkon, zamiast wejść do garderoby.
    Ostatecznie jednak uznałem, że to uczucie jest raczej tragiczne. Wszystko sprowadzało się do faktu, że obiektem przez który moje serce tak szalało, był chłopak. Nie mogę kochać kolegi z drużyny. On nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Ojciec nigdy nie zaakceptuje mojego związku z drugim mężczyzną, nie tylko przez moralność, ale również przez to, że jest on znanym w świecie biznesmenem. Gdyby mój związek wyszedł na jaw, z pewnością straciłby wszystko.
    Nie mogłem więc zrobić nawet jednego, choćby najmniejszego kroku w kierunku drzwi z tabliczką z napisem „Szczęśliwe życie”. Pozostała mi jedynie wyobraźnia i marzenia, w których wszystko kończy się happy endem.
–    No i wtedy podeszła do niego jakaś starsza pani i uderzyła go gazetą w głowę, krzycząc „Odłóż to, młody zboczeńcu!” - zaśmiał się Kise, naciągając na siebie czystą koszulkę.
–    Jesteś za głośno, nanodayo – skomentował jedynie Midorima, składając swoje ubrania w schludną kostkę i wkładając je do szafki.
–    Poza tym, to wcale nie jest śmieszne!- warknął Aomine, czerwony na twarzy. O ile mogę tak powiedzieć, bo jego skóra była tak ciemna, że ledwie byłem w stanie dostrzec na niej rumieńce.
–    Nie obrażaj się, Aominecchi!- Kise otarł kciukiem kącik oka, w którym zabłysła łezka rozbawienia.- Mówiłem ci od razu, żebyś nie brał tych gazet!
–    Tsk!- Daiki odwrócił od niego głowę, dalej się bocząc.
    Nie zwracałem na nich szczególnej uwagi, sam zajęty przebieraniem. Kuroko stał obok mnie, wciąż uspokajając oddech po męczącym treningu. Widziałem jak jego klatka piersiowa unosi się rytmicznie, kropelki wody z włosów skapywały na ramiona, spływając mozolnie po plecach, pod skórą których, mimo jego szczupłej budowy ciała, widocznie rysowały się mięśnie. Oto obiekt moich uczuć i, jak odkryłem całkiem niedawno, również pożądania.
    W gruncie rzeczy Tetsuya naprawdę mi się podobał. Lubiłem go nie tylko za spokojny charakter i rozsądek, czy też za charakteryzujący go upór. Był sympatyczny i zawsze starał się najbardziej z nas wszystkich, nawet mimo niezbyt stabilnego zdrowia.
    Nie potrafiłem określić jego urody. Nie byłem pewien, czy mogę go nazwać „przystojnym”, czy „pięknym”. Może po prostu był „ładny”?. Miał delikatną cerę, ale nie taką jak dziewczyny. Gładka, blada skóra, błękitne duże oczy i czupryna równie błękitnych włosów. Jego twarz prawie nigdy nie wyrażała emocji. Był niższy ode mnie o kilka centymetrów, co jednocześnie czyniło go najniższym zawodnikiem w drużynie.
    Właściwie to czasem wydawał mi się całkiem uroczy.
–    Coś się stało, Akashi-kun?- zapytał nagle.
–    Eh?
–    Mam coś na twarzy?
–    Nie.- Uśmiechnąłem się do niego lekko, chcąc ukryć zdenerwowanie.- Nieporządnie wytarłeś włosy, Kuroko. Zrób to, zanim wyjdziesz. Nie chciałbym, żebyś się przeziębił.
–    Ah, rzeczywiście.- Zamrugał, jakby zaskoczony, dotykając swoich włosów.- Trochę się zamyśliłem...
–    Uaa, Kurokocchi, czyżbyś się zakochał?- zagadnął go Kise, przechodzący obok nas z torbą na ramieniu.
–    Skąd to przypuszczenie, Kise-kun?
–    Kiedy ktoś buja w obłokach, znaczy, że się zakochał i myśli o ukochanej!- wyjaśnił blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy.
–    Cóż...- Kuroko schował swój strój do szafki i zamknął jej drzwiczki.- W takim razie chyba poproszę o rękę parę adidasów, które widziałem w zeszłym tygodniu na wystawie sklepowej.
–    Eeeh?!- Kise spojrzał na niego wręcz zawiedziony.- Myślisz o butach, Kurokocchi?!
–    Owszem. Chciałbym je dzisiaj kupić.
–    Ah, to może pójdę z tobą?- zaoferował się żywo.
–    Ha? Nie miałeś ty przypadkiem iść ze mną pograć 1on1?- zdziwił się Aomine.
–    Oh... ehm...- Kise popatrzył to na niego to na Tetsuyę, jakby zastanawiając się, którego z nich wybrać.- N-nie możemy iść najpierw z Kurokocchim, a potem...?
–    Zapomnij, nie mam całego dnia! Albo idziemy z Tetsu, albo grać.
–    Co mam teraz zrobić...?
–    Spokojnie, Kise-kun, sam sobie poradzę – powiedział Kuroko z lekkim westchnieniem.- Myślę, że podanie ekspedientce pieniędzy i poniesienie butów nie jest trudne i niebezpieczne.
–    Chciałem po prostu ci towarzyszyć, Kurokocchi, nie musisz być taki sarkastyczny!
–    Nawet nie próbuję...
–    Przestańcie się kłócić, Kuroko nie potrzebuje opiekunki – wtrąciłem.
–    Racja – potwierdził Tetsuya.
–    Eh?! No... no chciałem pomóc – jęknął Kise, nieco nadąsany, ostatecznie wybierając Aomine i idąc za nim do drzwi.
    Szczerze wątpiłem, żeby Kise Ryouta był zakochany w Kuroko, ale czasem naprawdę sprawiał takie wrażenie, zwłaszcza kiedy uwieszał się na nim i dopraszał się jego towarzystwa. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem zazdrosny, bo rzeczywiście gdy widzę ich razem, stanowczo za blisko siebie, coś denerwującego kuje mnie w okolicach serca.
    Kiedy tylko się przebrałem i spakowałem swoje rzeczy, poczekałem cierpliwie, aż reszta moich kolegów z drużyny opuści szatnię. Ostatni zrobił to Kuroko, pomagając mi sprawdzić, czy nikt nie zostawił za sobą bałaganu. Nie licząc samotnego papierka po batoniku, który mógł należeć tylko do jednej osoby, w pomieszczeniu panowały czystość i porządek.
–    Dziękuję za pomoc, Kuroko – powiedziałem, zamykając szatnię na klucz.
–    To ja dziękuję za pomoc, Akashi-kun – odparł błękitnowłosy, po czym westchnął cicho.- Kise-kun jest bardzo sympatyczny, ale jego energia mnie przytłacza.
–    Doskonale cię rozumiem.- Uśmiechnąłem się, ruszając korytarzem.- Wygląda na to, że wasz pierwszy wspólny mecz aż za bardzo przekonał Kise do tego, że jesteś wartościowym zawodnikiem drużyny.
–    Tak.- Kuroko skinął głową.- Z jednej strony mnie to cieszy, ale te jego wieczne kłótnie z Aomine-kun o to, komu podaję piłkę i o to, z kim mam wracać do domu...
–    Przecież Kise idzie w przeciwną stronę – zauważyłem.
–    No właśnie – westchnął Tetsuya.
    Zaśmiałem się krótko, nieco rozbawiony. Mimo wszystko ta „pasja”, którą otaczali go Kise i Aomine była dość zabawna, choć w istocie mogliby oni nieco przystopować. Chociaż, jakby nie patrzeć, nie byli jedynymi osobami, które przepadały za Kuroko.
–    Może jednak powinieneś zostać maskotką drużyny?- zapytałem.
    Tetsuya spojrzał na mnie jakoś dziwnie, jednak po chwili uśmiechnął się.
–    O co chodzi?- zapytałem, marszcząc lekko brwi.
–    Przepraszam. Po prostu pomyślałem, że nie rozumiem, dlaczego inni twierdzą iż nie masz poczucia humoru, Akashi-kun.
–    Oh, nie mam go, zapewniam cię – westchnąłem ciężko.- W ogóle nie rozumiem żartów, sam również nie jestem dobry w ich opowiadaniu. Gry słowne także nie są dla mnie.
–    Nie masz tak źle, Akashi-kun – powiedział Tetsuya i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.- Moich żartów z kolei nikt nie rozumie.
    Znów zaśmiałem się krótko, kręcąc głową. Już dawno nie spędzałem z Kuroko chwil sam na sam, zdążyłem zapomnieć, dlaczego tak bardzo lubię jego towarzystwo. Z jednej strony może i nie mieliśmy przesadnie wielu tematów do rozmów, jednak koniec końców, jeśli jakiś się znalazł, konwersacja była lekka i przyjemna, nieobowiązująca i jednocześnie ciekawa.
–    Idziesz w tę samą stronę, Akashi-kun?- zagadnął mnie Tetsuya, kiedy minęliśmy szkolną bramę i równocześnie skręciliśmy w lewo.
–    Wygląda na to, że tak – odparłem, nieco zaskoczony.- Sądziłem, że sklep, do którego idziesz, znajduje się w centrum.
–    Zwykle tam kupuję, ale ostatnio, będąc u mojej babci, znalazłem w jej okolicy rynek. Jest tam kilka sklepów ze sprzętem sportowym, i to właśnie w jednym z nich wypatrzyłem sobie buty.
–    Rozumiem – mruknąłem. Z jednej strony cieszyłem się z szansy spędzenia w towarzystwie Kuroko kilku chwil więcej, z drugiej zaś obawiałem się jego reakcji, kiedy zobaczy, że kilkanaście metrów dalej czeka na mnie samochód. Akurat tego dnia miał mnie podwieźć szofer.
–    Akashi-kun, czy mogę zadać ci osobiste pytanie?
–    Hmm?- Spojrzałem na niego.- O co chodzi?
–    Kiedy poznaliśmy się po raz pierwszy, powiedziałeś, że jestem interesujący. Że posiadam talent, który powinienem rozwinąć. Czy mogę wiedzieć w jaki sposób to spostrzegłeś?
–    Cóż...- Zastanowiłem się przez chwilę.- Obawiam się, że wytłumaczenie tego jest dość trudne. Mam wprawę w obserwowaniu ludzi. Nauczyłem się wychwytywać w ich zachowaniu i osobowości pewne szczegóły, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka. To trochę jak wybieranie jakiegoś zakupu. Przeglądam dane produkty, jednak znajduję jeden, który najbardziej przykuwa moją uwagę. Z tobą było podobnie. Być może mógłbym nazwać to „instynktem”, ale faktem jest, że twoja osoba wzbudziła moje zainteresowanie. Jak widać, nie bez powodu, choć, oczywiście, powinieneś dalej szlifować ten diament.
–    Z pewnością tak będzie. Jakby nie patrzeć, to właśnie dzięki tobie mogę teraz cieszyć się swoją koszykówką. Dziękuję, Akashi-kun.
–    Nie ma za co, Kuroko – powiedziałem z uśmiechem, zatrzymując się przy czarnym BMW, z którego wysiadł wysoki mężczyzna w garniturze.- Cieszę się, że odświeżyłeś nieco naszą drużynę.
–    Hm?- Tetsuya spojrzał z zaskoczeniem na Tadatoshiego który otwarł przede mną drzwi, skłoniwszy się.
–    To mój rodzinny szofer – wyjaśniłem, nieco zażenowany.
–    Oh, rozumiem.- Kuroko skinął głową.- Już się przestraszyłem, że to próba porwania.
    Tadatoshi nie zdołał ukryć uśmiechu, który wykwitł na jego wiecznie poważnej twarzy. Prychnąłem cicho i zakaszlałem lekko, zasłaniając dłonią usta.
–    Kuroko, gdzie dokładnie się wybierasz?- zagadnąłem.
–    Eh? Do Chiyody – odparł.
–    Świetnie. Będziemy tamtędy przejeżdżać, więc możemy cię podwieźć.
–    Oh, nie, nie mógłbym tak...!
–    Nie sprawisz nam żadnego kłopotu – przerwałem mu.- I dodatkowo zaoszczędzisz trochę czasu.
    Kuroko wyglądał na wyraźnie zmieszanego, jednak po krótkiej chwili zastanowienia skinął głową. Przełknąłem nerwowo ślinę, wsiadając do samochodu i robiąc miejsce na Tetsuyi. Usiadł obok mnie, kładąc torbę na kolanach.
–    Instruuj, proszę, Tadatoshiego – powiedziałem.- Ja nie wiem gdzie dokładnie znajduje się ten sklep.
–    Wystarczy, że wysiądę...
–    Pod sklepem – dokończyłem za niego z lekkim uśmiechem.
    Kuroko westchnął lekko, poddając się, po czym podał dokładny adres Tadatoshiemu. Ten skinął głową, ruszając i co chwila zerkając na nas we wstecznym lusterku. Nic zresztą dziwnego, to był pierwszy raz, kiedy zabieraliśmy ze sobą mojego kolegę.
–    Twoja babcia mieszka sama?- zagadnąłem.
–    Tak. Radzi sobie doskonale, ale i tak czasem ją odwiedzam, żeby sprawdzić jak się miewa.
    Między nami zapadła kłopotliwa cisza spowodowana nie tylko brakiem tematu, ale także samą obecnością osoby trzeciej, obcej dla Kuroko, a dobrze znanej mnie. Nic dziwnego, że poruszenie jakiegokolwiek tematu wydawało się dość krępujące.
–    Czy główny skład na zbliżający się mecz został już ustalony?- zapytał Kuroko.
–    Nijimura-senpai rozmawiał już na ten temat z naszym kapitanem. Wygląda na to, że nic się nie zmieni.
–    Więc Aomine-kun i Murasakibara-kun nie zagrają w nim?
–    Nie, ale to nie oznacza, że są wolni od treningu.
–    Hmm.
    Spojrzałem na niego kątem oka. Wyglądał na zamyślonego, wpatrując się w fotel kierowcy przed sobą. I, szczerze mówiąc, wydawało mi się, że wiem, o czym myśli.
–    Znów martwisz się o Aomine?- zapytałem.
    Kuroko popatrzył na mnie nieco zaskoczony, a potem uśmiechnął się z zawstydzeniem.
–    Mimo, że już z nim rozmawiałem i wyglądało na to, że wszystko będzie dobrze, on z coraz większą niechęcią uczestniczy w treningach.
–    Nie można zaprzeczyć mu talentu i potencjału – przyznałem z westchnieniem.- Ale nic nie możemy poradzić na jego zaangażowanie czy raczej jego brak.
–    Wiem, że nie powinienem myśleć w ten sposób, ale... mam nadzieję, że wkrótce zjawi się ktoś, kto go pokona.
–    Rzeczywiście, nie powinieneś tak myśleć – mruknąłem.- Dla nas oznaczałoby to przegraną.
–    Może chociaż Kise-kun go kiedyś pokona?
    Uśmiechnąłem się lekko, nie odpowiadając. Zastanawiało mnie, czy Kuroko martwi się o  Aomine tylko i wyłącznie dlatego, że są przyjaciółmi, czy może przez to, że czuje on do niego coś więcej? Mimo wszystko obaj trzymali się ze sobą praktycznie zawsze, na boisku byli partnerami i, nawet jeśli poza treningiem nie dogadywali się przesadnie dobrze, to jednak byli blisko.
    O wiele bardziej niż ja i Kuroko.
–    Jesteśmy na miejscu, paniczu Akashi.
    Westchnąłem z irytacją, słysząc jak Tadatoshi mnie nazwał. Na szczęście, kiedy zerknąłem pospiesznie na Kuroko, wydawało się, że nie zwrócił na to uwagi.
–    Bardzo dziękuję za podwiezienie – powiedział Tetsuya, odpinając pas bezpieczeństwa.
–    Które sobie wybrałeś?- zapytałem, nachylając się lekko ku niemu, by móc przyjrzeć bliżej wystawie sklepowej.
–    Te z niebieskim paskiem – odparł.
–    Hmm.- Obejrzałem uważnie parę białych sportowych adidasów, ozdobionych niebieskim paskiem tuż przy sznurowadłach. Musiałem przyznać, że Kuroko miał dobry gust. Buty nie tylko ładnie się prezentowały, ale również wyglądały na solidne.- Rzeczywiście, dobry wybór.
–    Może wejdziesz ze mną, Akashi-kun?- zaproponował Tetsuya.- Mają naprawdę szeroki wybór, być może coś ci się spodoba.
–    Hmm... w sumie nie zaszkodzi mi – mruknąłem.- Tadatoshi, możesz wracać do domu. I tak nie jest przesadnie daleko, poradzę sobie.- Ostatnie dwa słowa wypowiedziałem z subtelnym naciskiem, posyłając mu w lusterku znaczące spojrzenie. Chciałem wyraźnie dać mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru wszczynać dyskusji. Widziałem, jak mój szofer przełyka ślinę, jednak westchnął tylko i skinął głową.
    Wysiadłem za Kuroko, zatrzaskując za sobą drzwi auta, a następnie wszedłem za nim do sklepu. Kręciło się po nim jedynie kilku klientów, oglądając buty, krzywiąc miny i zerkając na ekspedientkę, która ze znudzeniem przeglądała jakiś magazyn.
–    Dla pewności przymierzę je jeszcze raz – mruknął Kuroko.- Tam są takie same ale z innymi kolorami pasków, gdybyś chciał zobaczyć, Akashi-kun.
    Skinąłem głową, podchodząc do półek, które mi wskazał. Poukładano na nich całą masę adidasów, ledwie mieściły się jedne obok drugich, jednak wszystkie wyglądały na porządne i w dodatku miały zaskakująco niskie ceny. Wziąłem do rąk jeden z nich i przyjrzałem się dokładnie, zastanawiając, czy nie ma tu gdzieś haczyka. Nigdy nie wykorzystywałem bogactwa mojego ojca, jednak mimo wszystko zwykłem kupować sobie ubrania w markowych sklepach.
    Ładne i solidnie skonstruowane, wyglądały na wytrzymałe. Sięgnąłem po parę grafitowych adidasów, ozdobionych czarnym paskiem, po czym przysiadłem na krześle nieopodal i przymierzyłem. Zdziwiłem się, gdy okazało się, iż na dodatek są bardzo wygodne.
–    I jak, Akashi-kun?- zagadnął Kuroko, podchodząc do mnie z pudełkiem.- Oh, te też są ładne!
–    Znalazłeś naprawdę dobry sklep, Kuroko – pochwaliłem go, na powrót zakładając własne buty.- Spieszy ci się? Miałbyś coś przeciwko, gdybym jeszcze się rozejrzał?
–    Oczywiście, że nie – odparł z uśmiechem.- Sam z chęcią rozejrzę się po raz drugi.
    I tak spędziliśmy w sklepie dobre pół godziny, nim w końcu dokonaliśmy zakupu. Kuroko został przy swoich białych adidasach, ja z kolei kupiłem grafitowe. Kiedy wyszliśmy ze sklepu, słońce już powoli zachodziło, jednak Tetsuya o dziwo zaproponował, byśmy poszli na lody. Cieszyłem się, że tego dnia wyjątkowo nie miałem żadnych obowiązków. Po powrocie ze szkoły planowałem pojeździć konno, ale skoro sam Kuroko chciał przedłużyć nasze spotkanie, nie mogłem mu odmówić.
–    Czy coś cię rozbawiło, Kuroko?- zapytałem, kiedy wyszliśmy ze sklepu spożywczego z lodami w ręku. Tetsuya uśmiechał się delikatnie, odpakowując swojego i wrzucając papierek do kosza na śmieci.
–    Oh, nie, to nic takiego – odparł.- Po prostu to pierwszy raz, kiedy spędzam z Akashim-kun czas poza szkołą czy treningiem. Chyba jestem odrobinę podekscytowany.
    Jego odpowiedź zaskoczyła mnie do tego stopnia, że musiałem wepchnąć do ust swojego loda, by zająć się czymkolwiek, prócz mówienia. Wiedziałem, że jeśli teraz się odezwę, z pewnością będę się jąkał. A to uczucie na policzkach... czy właśnie to nazywają „rumieńcem”?
–    Wygląda na to, że zbliża się dość głośna grupa – mruknął nagle Kuroko.
    Spojrzałem w kierunku, w którym był zwrócony. Rzeczywiście, niedaleko nas grupa zdecydowanie podejrzanych chłopaków, śmiejąc się głośno i zaczepiając każdego przechodnia, stawiała ku nam chwiejne kroki.
–    Proponuję przejść się do parku – powiedział Tetsuya.- Już kiedyś mnie zaczepili, nie są zbyt przyjemni.
–    Zaczepili?- powtórzyłem, wpatrując się w niego.- I co zrobiłeś?
–    Byli tak rozkojarzeni, że po chwili przestali mnie zauważać.- Kuroko wzruszył ramionami.
    No tak, mogłem się tego spodziewać. Wolałem posłuchać jego rady. Nawet jeśli nauczono mnie podstawowej obrony i sztuki walki, to i tak pokonanie liczebnego wroga byłoby ciężkim zadaniem. Poza tym, nie zwykłem używać przemocy.
    Park, do którego zaprowadził mnie Kuroko, wydawał się wręcz oazą spokoju. Wśród zieleni drzew i bujnych krzewów zdobionych kwiatami znajdował się niewielki plac zabaw, o tej porze już pusty.
–    Od lat nic się tu nie zmieniło – powiedział Tetsuya, siadając na huśtawce. Torbę odłożył tuż obok.- Przychodziłem tu, kiedy byłem mały. Zawsze ta sama huśtawka, ta sama zjeżdżalnia i miejsce do wspinania, bujane dinozaury... Co rok tylko je odnawiają, nie dodają nic nowego. Ale w sumie to dobrze, to nadaje takiej rodzinnej atmosfery.
    Usiadłem na ławce obok niego, wzdychając lekko. Minęło mnóstwo czasu odkąd ostatni raz bawiłem się na placu zabaw. Zdaje się, że moja matka jeszcze wtedy żyła.
–    W twojej okolicy jest plac zabaw, Akashi-kun?
–    Tak.- Skinąłem lekko głową.- Ale to nowoczesny plac, ma mnóstwo nowych miejsc do zabaw i oddzielne piaskownice. Ten podoba mi się o wiele bardziej.
–    Wybacz moją ciekawość, Akashi-kun, ale czy mieszkasz w tradycyjnym japońskim domu?
–    Nie – zaprzeczyłem.
–    Tak mi się wydawało. Tradycyjność do ciebie pasuje, moim zdaniem.
–    Ah tak?- Uśmiechnąłem się lekko.- Podczas wakacji jeżdżę do przyjaciółki mojego ojca, która mieszka w tradycyjnym domu. To starsza kobieta, uczy mnie kaligrafii i japońskich tradycji, na przykład parzenia herbaty. Nauczyła mnie również gry w shogi i jeździć konno. Prowadzi własną stadninę.
–    To ktoś w rodzaju twojej babci?
–    Można tak powiedzieć. Opiekowała się moim ojcem, kiedy był mały, a później mną, gdy... gdy byłem mały – dokończyłem kwaśno.
–    Rozumiem – powiedział Kuroko.
–    A ty?- zagadnąłem, odpychając się nogami i zaczynając delikatnie bujać na huśtawce.- Jaki jest twój dom?
–    To zwykły piętrowy domek rodzinny – odpowiedział.- Ale chciałbym kiedyś zamieszkać w takim tradycyjnym. Może kiedyś się pokuszę o kupno takiego. W jakimś spokojnym, cichym miejscu. Nie przepadam za tłokiem i hałasem.
–    Zauważyłem.- Uśmiechnąłem się lekko.- A jednak spędzasz sporo czasu z najgłośniejszą osobą w szkole.
–    Rzeczywiście – rzekł z uśmiechem.- No, teraz już mniej.- Westchnął głośno.
    Między nami zapanowała cisza, jednak nie była ona krępująca. Nie powstała z powodu braku tematu, czy nawet przerwy między jednym a drugim. To było zwyczajne milczenie, podczas którego obaj byliśmy pogrążeni we własnych myślach, zapatrzeni w to samo słońce, powoli chowające się za budynkami miasta.
    To był pierwszy raz, kiedy tak bardzo nie chciałem wracać do domu. Pragnąłem zostać na tym placu w towarzystwie Kuroko, siedzieć obok niego na huśtawce, nieważne czy rozmawiając, czy nie. Miałem wrażenie, że zaczynam rozumieć co tak magicznego jest w powieściach romantycznych. W obliczu własnego zakochania każde, nawet najbardziej banalne opisy miłości, które czytałem, wydawały mi się wyjątkowo trafne. Te jasne, proste wyznania, te wypowiedziane zupełnie przypadkowo, te przyprawione humorem, a także te wzniosłe, pełne pięknych, wzruszający słów.
    Nawet jeśli w tamtej chwili nie mogłem użyć żadnego z nich, to i tak w myślach wykrzykiwałem je wszystkie, głośno i wyraźnie...
    Kuroko, ja cię naprawdę kocham.
–    Zaczyna się powoli ściemniać – westchnął Tetsuya.
–    Uhm... racja – mruknąłem, wpatrując się w swój patyczek po lodzie.
–    Pora wracać do domu. Wybacz, że cię przetrzymywałem, Akashi-kun. Czuję się jak porywacz.
–    Nie szkodzi... Miło było spędzić z tobą czas, Kuroko.
–    Czy znasz tę okolicę, Akashi-kun? Jeśli chcesz, mogę cię gdzieś odprowadzić.
–    Nie trzeba, poradzę sobie.
–    Mnie się nie udało – powiedział. Spojrzałem na niego, nie rozumiejąc. Pokazał mi swój patyk.- Jeśli ci się poszczęści, możesz wygrać darmowego loda. Na patyczku jest wówczas napis „Wygrałeś”, albo podobny. Nigdy takich nie jadłeś, Akashi-kun?
–    Nie przepadam za słodkimi rzeczami – wyjaśniłem.
–    Przepraszam, nie wiedziałem. Mogłeś mi powiedzieć.
–    Chciałem, ale... bałem się... – szepnąłem po chwili milczenia, walcząc z nieprzyjemnym drżeniem mojego ciała.
–    Eh? Bałeś się powiedzieć mi, że nie lubisz słodyczy?
–    To nie jest takie łatwe – mruknąłem, nie do końca go słuchając.
–    Uhm...
–    Chyba nie powinienem był tak długo trzymać tego w sobie i pozwalać, by to rosło w moim sercu...
–    Akashi-kun?
–    Wybacz, Kuroko. Gdybym był dziewczyną, to ułatwiłoby mi sprawę...
–    Czy my nadal rozmawiamy o słodyczach...?
–    Nie.- Zmarszczyłem lekko brwi.- O miłości.
–    O mi...? Jesteś zakochany, Akashi-kun? Nie miałem pojęcia!
–    Bo starałem się to przed tobą ukryć, oczywiście.
–    Ukryć przede mną? Dla...- zamilkł nagle, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
–    Już za późno, żeby się z tego wycofać – mruknąłem.- Ale tak, Kuroko. Jestem zakochany. W tobie. Nie pytaj proszę, czy jestem tego pewny. Znasz mnie i wiesz, że nie rzucam słów na wiatr. Jeśli już coś mówię, to jestem przekonany o swojej racji. Tym razem nie mogę co prawda ci jej udowodnić... a właściwie mogę, ale wolałbyś raczej uniknąć wysłuchiwania moich zwierzeń – westchnąłem ciężko.- Właściwie to sam czułbym się zawstydzony, jeśli miałbym ci o nich opowiedzieć. Przepraszam, że nie potrafiłem trzymać tego w sobie aż do zakończenia szkoły. Pewnie nie będzie ci teraz łatwo żyć ze świadomością, że wicekapitan twojej drużyny się w tobie kocha, ale postaraj się tym nie przejmować. Moja jednostronna miłość nie zmieni naszych relacji. Zanim zapytasz od jak dawna cię kocham, o ile cię to interesuje, to powiem już teraz, że wystarczająco długo, by wiedzieć, że to nie jest przelotna miłostka.- Znów westchnąłem, tym razem przeciągle.- Ah, i wiem, że to dziwne i niewłaściwe, bo obaj jesteśmy mężczyznami. Wiele razy próbowałem tym zdaniem zabić to uczucie, ale... sam widzisz jakie są skutki. No, to teraz możesz w końcu coś powiedzieć. O ile masz ochotę.
    Kuroko długo nie odpowiadał. Na tyle długo, że w końcu musiałem zebrać się na odwagę i na niego spojrzeć. Patrzył przed siebie, jego mina nie była pełna wzruszenia, jak to bywało w moich wizjach. Nie próbował się rzucić w moje objęcia, czy też szepnąć, że on od dawna czuje to samo.
–    Jestem w lekkim szoku – powiedział w końcu, wciąż wpatrzony w jakiś punkt przed sobą.- Pierwszy raz ktoś bezpośrednio wyznaje mi miłość.
–    Możesz pocieszyć mnie czymś w rodzaju „Dobrze, że to ty, a nie Aomine-kun lub Kise-kun”?- mruknąłem.
–    Ta sytuacja cię bawi, Akashi-kun?
–    Nigdy nie wyznałeś nikomu miłości, prawda?- westchnąłem.
–    Nie.
–    Więc nie masz pojęcia jak bardzo pragnę obrócić wszystko w żart, mając świadomość, że nigdy nie odwzajemnisz mojego uczucia. Ale, jak już wspominałem, nie mam poczucia humoru. A fakt, że obaj jesteśmy mężczyznami, nie ułatwia mi niczego. Niestety, walka z uczuciami nie pomogła.
–    Nie wiem, co mam ci powiedzieć...
–    Obojętnie – westchnąłem.- Byle szybko. Zaraz się rozpłaczę.
    Wyglądało na to, że moje słowa wywołały przeciwny skutek. Kuroko zamilkł, wpatrując się we mnie z czymś, co niebezpiecznie przypominało przerażenie.
–    To nie jest nic trudnego, Kuroko – powiedziałem z uśmiechem, patrząc mu w oczy.- Nigdy nie będziesz w stanie odwzajemnić moich uczuć, prawda?
    Na krótką chwilę szerzej otworzył oczy, a później powoli przesunął spojrzeniem w dół. Zacisnął usta i pokręcił głową. W tym momencie wyglądał wyjątkowo nieszczęśliwie.
–    No...- mruknąłem, odwracając od niego głowę.- Nie było tak źle, co?
–    Akashi-kun, ja chyba...
–    Wygrałem – przerwałem mu.
–    Słucham?
    Uniosłem do góry patyk po moim lodzie, kierując napis „Wygrałeś!” w stronę Tetsuyi. Uśmiechnąłem się do niego słabo, po czym wstałem i zabrałem swoją torbę i siatkę z butami. Kuroko również wstał i niepewnie podniósł swoje rzeczy.
–    Więc nasza rozmowa kończy się w taki sposób?- zapytał.
–    Jeśli chcesz powiedzieć coś jeszcze, to ci nie zabraniam – odparłem, patrząc na niego.
–    Nic z tego nie rozumiem – westchnął ciężko.- Nie pozwalasz nawet wytłumaczyć mi, dlaczego...
–    A czy powód jest inny niż „nie odwzajemniam twojego uczucia”, albo „oboje jesteśmy chłopakami”?
–    N-nie...
–    Więc co chcesz mi tłumaczyć? Kuroko, ja cię rozumiem. Byłem na to przygotowany. Na twoim miejscu postąpiłbym tak samo. Czy na pewno chcesz przeciągać to spotkanie? Bo jeśli chodzi o mnie, to jestem już wystarczająco zażenowany.
–    To... ma się skończyć w ten sposób?- szepnął Tetsuya.
–    Nic się nie kończy – powiedziałem z uśmiechem, powstrzymując się od chęci pogłaskania jego włosów.- Nic się nawet nie zaczęło, Kuroko. Będzie tak, jak było do tej pory. Jesteśmy kolegami. Prawda?
–    Odpowiada ci to, Akashi-kun?
–    A tobie nie? Jeśli zmieniłeś zdanie i chcesz zostać moim chłopakiem, to nie będę się sprzeciwiał.
–    Ja...
–    Żartowałem – westchnąłem.- Nie rób takiej przerażonej miny. Odpowiada mi bycie kolegami. I tak po gimnazjum pewnie się rozstaniemy. Tylko, proszę, nie mów nikomu, że Akashi Seijuurou zakochał się w chłopaku.
–    Nie powiem...
    Uśmiechnąłem się do niego, walcząc z samym sobą, by go nie pocałować. Jeden, jedyny raz, na pamiątkę i na pocieszenie najnieszczęśliwszego a jednocześnie najszczęśliwszego dnia w moim życiu.
    Pożegnaliśmy się i każdy z nas ruszył w swoją stronę. Nad naszymi głowami, na ciemniejącym coraz bardziej niebie zabłysła pierwsza gwiazda. Dopiero kiedy przystanąłem, by móc się jej przyjrzeć, zorientowałem się, że to tylko samolot. Powoli sunął w tym samym kierunku co ja, migocząc słabo.
    Uśmiechnąłem się lekko, ruszając dalej. Mogłem się tego spodziewać. W końcu pierwsza gwiazda nie zawsze okazuje się być tą, która przynosi szczęście.
    Choć to wcale nie oznacza, że nie warto mieć nadziei.
    Prawda?


__________________________________________________________
Ciąg dalszy nastąpi

34 komentarze:

  1. *Przychodzi z innej galaktyki* Ile mnie tu nie było? D: No nieważne miłego urlopu! A ja wracam do swojej galaktyki (oczywiście jest tam yaoi XD) *z zwolnionym tępię oddala się* ~WMM

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezus Maria...
    Ej! Ale ja byłam bliska płaczu! Tak się, kurwa, nie robi... Najpierw stwarzasz atmosferę, jakby to sam Sei stał przy mnie i swym miekkim głosem opowiadał mi całą historię swojej miłości, a potem wbijasz mi kołek w serce, gdy pełnym tłumionych łez głosem wypowiada ostatnie zdania i w żałosnym milczeniu spuszka głowę nie czekając na nic.
    To było zbyt brutalne.
    Ale piękne.
    I jeśli doczekam się kontynuacji, to będę bardzo szczęśliwa mogąc wysłuchać dalszej części z nadzieją na lepszy koniec.
    Weny ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łoah D: Bardzo się cieszę, że masz tak dobrą opinię na temat tego opka, bo w sumie to trochę się bałam je udostępniać ;_;
      Dziękuję za komentarz! ^^

      Usuń
  3. To było mega wzruszające i smutne zarazem. Mam nadzieje, że niedługo pojawi się ten ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało! :D
      Dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  4. Yuuki...
    Tyle czekałam na te kochane AkaKuroszki, po zobaczeniu zapowiedzi o mało co się nie udusiłam z radości, z wielką ochotą zaczęłam czytać, wczułam się... miałam wrażenie że słyszę smutny głos odrzuconego Akasza, czułam tą niekomfortową ciszę pomiędzy nimi i.. NO CHOLERA TO SŁOŃCE TEŻ MNIE DOBIŁO... myślałam że oglądaniu słońca razem towarzyszy cichy stukot niespokojnych serc,ciepło przepływające między trzymającymi się dłońmi oraz uczucie spokoju,spełnienia i chęci by ta chwila rozciągała się w nieskończoność byleby trwała u boku ukochanego. A tu co ? A tu tylko widok spływających po policzku łez i cichy szloch towarzyszący smętnemu uśmiechowi który skrywa rozpacz za jakże delikatną i kruchą maską obłudy.
    Piękne, cudne i chce więcej ;_;
    Mam nadzieję że napiszesz kontynuację...bo to po prostu zbyt smutne by AkaKuro nie miało swojego "Hepi Endu" :c
    Weno przybywaj, deprecho spływaj!
    ~Pocky

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rajuśku ;_; Ogromnie się cieszę, że tak patrzyłaś na to opowiadanie i tak je odebrałaś jakby było opowiadane przez Akashiego ;_; Słyszeć takie rzeczy od Czytelniczki to dopiero radość! (/)///(\)
      Będzie więcej na pewno ( znaczy, bo to two-shot, więc jeszcze jeden będzie, ale nie wiem kiedy :c ) !
      Dziękuję za komentarz! ^^

      Usuń
  5. Ojej, jakie to ładne. Miałam nadzieję, że Kuroko powie coś w stylu, że spróbuje albo że też go lubi, ale nie wie czy w tym sensie. Pewnie zbyt wielkim zbiegiem okoliczności byłoby, gdyby Kuroko to uczucie odwzajemniał. Szkoda. Choć mam nadzieję, że w drugiej części Kuroko zrozumie, że czuje coś jednak do Akashiego. Być może już po gimnazjum? A może nawet po meczu Seirin i Rakuzen? Aaa! Mam tyle domysłów :D

    Ładnie przedstawiłaś powoli rodzące się uczucia Akashiego, to jak podejrzliwy był wstosunku do relacji Kuroko z Aomine i Kise. Do tego włączyłaś w to jego skomplikowane relacje rodzinne, wysokie oczekiwania itd. Ładnie to wyszło :)

    Na razie zakończyło się smutno, ale naprawdę mam nadzieję, że Kuroko, wiedząc już o uczuciach Akashiego, zwróci na niego większą uwagę i kiedyś zmieni zdanie, coś poczuje iw ogóle :)

    Na pewno będę wyglądać kolejnej części ;) Tymczasem życzę Ci dużo weny!
    Pozdrawiam,
    Tina Silver

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :D No, zobaczymy czy Cię zaskoczę czy też nie w tej kontynuacji :3 Cieszę się, że to opowiadanie Ci się spodobało, obym i z kolejnymi podołała! *3*
      Bardzo dziękuję za komentarz ♥

      Usuń
  6. "Znów westchnąłem, tym razem przeciągle.- Ah, i wiem, że to dziwne i niewłaściwe, bo obaj jesteśmy mężczyznami. Wiele razy próbowałem tym zdaniem zabić to uczucie, ale... sam widzisz jakie są skutki. "
    Fragment skopiowany z dwóch powodów. 1) "ah" zamiast "ach" 2)jest piękny
    Ogólnie bardzo ładne opowiadanie, tym bardziej, że myśląc o Twoich AkaKuro, myślę o dzikim seksie w pociągu pełnym ludzi. A tu taka odmiana. Takie to było spokojne i wzruszające, i piękne.
    Bardzo mi się podobało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ah, i wiem, że to dziwne i niewłaściwe(...)" - to "Ah" nie jest tutaj westchnieniem i nie wyraża jakichś emocji, tylko podkreśleniem dalszych słów, więc to nie błąd.
      Cieszę się, że Ci się podobało, no i jak zawsze dziękuję za komentarz.

      Usuń
    2. Okok
      Też się cieszę :D

      Usuń
  7. Cudowne! <3 Osobiście nie cierpię AkaKuro, ale to przeczytałam z wielką przyjemnością.
    Napis "ciąg dalszy nastąpi" oznacza, że Yuuki kiedyś wróci, prawda?
    Kocham <3
    Zuźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że wrócę! ^^ I już teraz mogę powiedzieć, że powrócę właśnie z kontynuacją tego AkaKuro ( tak na początek xD ).
      Cieszę się, że mimo iż nie lubisz tego pairingu, to gwiazdka Ci się spodobała! ^^

      Usuń
  8. Taki trochę smuteczek, że wena sobie poszła i na jej miejsce przyszła depresja, ale co zrobić? Opowiadanie jak zwykle świetne. Mam w sumie taką cichą nadzieje, że może po konkursie wena ci wróci, dzięki jakimś zarąbistym pracą. Taką cichutką nadzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, chociaż nie mam weny na normalne opowiadania, to wciąż istnieje drobna wena na Modę na Uke xD Co prawda teraz mam tylko jeden odcinek do przodu napisany, ale staram się jakoś nadrobić, żeby na 100% odcinki pojawiały się co tydzień :D ♥ A co do pozostałych opowiadań, tych, które wrzucam na tym blogu... Eh :c No nic nie poradzimy, trzeba czekać na powrót Szefowej Wen :c

      Usuń
  9. Świetny początek :)
    Może to będzie najlepsze AkaKuro jakie przeczytam :D
    Oczywiście, jeśli będzie dalsza część, ale skoro tak napisałaś to mam nadzieję na szybki powrót :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, kolejna część będzie na 100%! I właśnie z nią do Was powrócę :D
      Jeśli to rzeczywiście będzie najlepsze AkaKuro jakie czytałaś, to musisz mi o tym koniecznie napisać pod kontynuacją! *3*
      Bardzo dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  10. Idę płakać *pociąga nosem*. To było kurde smutne i tyle. Ale wciąż cudowne~ no i w końcu ciąg dalszy kiedyś tam nastąpi, więc może zakończenie będzie szczęśliwe ;-;.
    Ale jaaaak mogłaś mi to zrooobić? Taka piękna była atmosfera, i ja też, jak poprzedniczki, miałam wrażenie jakby to wszystko opowiadał mi taki cichy głos Akasza przy uchu~ a potem zrobiło się tak smutno ;-;.
    Ale szczerze mówiąc to dobrze że Kuroko nie rzucił mu się w ramiona czy co, bo to by było zbyt przewidywalne xD. Więc mimo że jest smutno to jest super!
    Pozdrowionka, i wracaj do nas szybko! ( ˘ ³˘)♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie i Akashiemu jest bardzo miło! :D Rzucenie się Akashiemu na szyję byłoby nie tyle przewidywalne, co raczej nierealne xD Tak się starałam przedstawić Kuroko, żeby było widać, że łączy ich jedynie koleżeństwo, przyjaźń, i to wszystko ^^
      Dziękuję za komentarz i też pozdrawiam, jak zawsze cieplusio! :3

      Usuń
  11. Znowu komentuję zbiorczo. No ale tak jest szybciej, a przy 30 postach do nadrabiania... sama rozumiesz xd
    Miałam sobie co prawda i AkaKuro, a co za tym idzie, całego Twojego bloga zostawić na koniec, no ale no. Niecierpliwa jestem, a że wczoraj tak się napaliłam po rozmowie z Tobą na tego shota, to dzisiaj z samego rana się do niego dorwałam, bo po co być cierpliwą, skoro można orgazmić do PRAWIENAJPIĘKNIEJSZEGOSHIPUPODSŁOŃCEM? xd
    Ale, ale, po kolei.

    Zacznijmy od Bezsenności Tokio.
    Najpierw błędy.
    1) 'Pogoda była piękna, słońce świeciło jasno, ogrzewając całą okolicą, przyjemny wiaterek powiewał delikatnie, wprawiając w ruch liście drzew, które szumiały cicho, uspakajając.'
    Posprawdzałam, poszukałam, żeby upewnić się, czy aby na pewno w szczególnych przypadkach nie jest to uzasadniona zamiana 'o' na 'a' i znalazłam tylko potwierdzenie, dla swojej teorii, które mówi, że forma 'uspakajać' jest niepoprawna, ponieważ wyraz 'uspokajać' nie należy do tych, w których 'a' można wymienić na 'o'.
    2) 'W końcu głównie zadaje się z dziewczynami, chłopacy za mną nie przepadając'
    'Nie przepadają', literówka.
    3) 'zaczął, odwracając się do niego, jednak ten w tym samym momencie opuszczał bez uprzedzenia pokój.'
    Co prawda nie jest to błąd, ale dziwnie mi brzmi. No bo OPUSZCZAŁ bez uprzednia pokój? W formie czasownika długiego? To trochę nienaturalne. Moim zdaniem powinno być tu użyte 'opuścił'.
    Ok, z błędów to tyle, przejdźmy dalej.
    Ogółem to no...
    KURWA, LICZYŁAM NA KOLEJNĄ DAWKĘ ŚMIERCI Z UDUSZENIA ŚMIECHEM, A TU TAKI SOCZEK.
    No. Ej, serio, zaskoczyłaś mnie. O ile poprzedni rozdział (masturbujący się geje wszęęęęęęęęęęędzie) był momentami tak zabawny, że niemal się dusiłam, to ten był... dużo bardziej delikatny, poważny i taki... głębi. Nosz kurwa, Yuuki, te przeżycia wewnętrzne Tetsu, to jak on się zastanawiał nad wyznaniem Aho, tym, co powinien, albo czego nie powinien zrobić, to, że nie chciał tracić go jako przyjaciela, ale jednocześnie obawiał się konfrontacji z nim po tym, co zaszło, to jak zastanawiał się nad własnymi uczuciami, jak docierał w głąb samego siebie... Kurwa, opis tego wyszedł Ci naprawdę świetnie. Niezwykle płynnie przeżycia wewnętrzne Tetsu wkradły się pomiędzy dialogi i inne opisowo akapity. Serio, to wszystko wydało mi się tak naturalne, tak świetnie przedstawione... czytałam z zapartym tchem, naprawdę. I nie chciałam kończyć. Chciałam wciąż i wciąż, raz po raz, od nowa przeżywać to wszystko co czuł Tetsu. Cholera, Yuuki, ten rozdział był naprawdę świetny.
    Zastanawiam się, co czuł Aho, kiedy powiedział Tetsu, że to był tylko żart. Ciekawa jestem, czy jego serce rozpadało mu się wówczas w piersi na milion drobnych kawałeczków. Bo nie wierzę w to, że tylko żartował, jestem absolutnie pewna, że nie żartował, a ta jego wymówka to no... stchórzył i tyle. Ale na pewno musiało go to boleć, te jego słowa. Tak właściwie, to mu współczuję. I rozumiem, czemu uciekł. W końcu nie każdy jest wystarczająco dojrzały, by wziąć odpowiedzialność za własne uczucia. Czy Aho dojrzeje? Czy dojrzeje Tetsu? Bo przecież nie tylko Aho musi tu wziąć odpowiedzialność, ona nie jest jednostronna. Tetsu również musi wziąć odpowiedzialność za uczucie, którym został obdarowany, ponieważ miłość, nawet ta nieodwzajemniona zawsze wpływa na obie strony, dlatego obie muszą wziąć za nią odpowiedzialność (nie mówię tu o odwzajemnianiu uczuć, ale chyba nie muszę tego tłumaczyć, raczej doskonale zdajesz sobie sprawę, o czym mówię, nie?). Tylko czy mu się to uda? Czy Aho da mu na to szansę? Cóż, to się okaże w następnych rozdziałach, na które będę czekać z niecierpliwością godną lwa na diecie wegetariańskiej xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, to teraz Bombusia.
      Błędy, które wytknęłam Ci na fejsie poprawiłaś, jak widzę, więc tutaj odbędzie się komentarz bez naszej rutyny xd
      A co do samej treści.
      Cóż, moją opinię znasz. Wiesz, że bardzo kocham ten ship, wiesz, jakie mam zdanie o tym shocie. Nie łatwo jest pisać coś, w czym jest się pierwszy raz, wiem sama, przecież miałam tak samo z Destielem. Niemniej, tak jak już Ci mówiłam, nie uważam, żeby ten shot Ci nie wyszedł. Nie, on mi się podoba. Co prawda opis seksu nijak mi nie pasuje, ale to przecież już wiesz xd To jest raczej kwestia gustu, wiesz, że u mnie w kwestii dogadywania się z seksami jest różnie. Raz mi one pasują, raz nie, w różnych klimatach, nie ma reguły. Tu mi one ewidentnie nie pasowały, ja tego shota widziałabym raczej w wersji shounen-ai (co też wiesz xd), ale to jest wyłącznie moje zdanie, kwestia gustu, te sprawy. A o gustach się owszem dyskutuje (bo o czym można dyskutować, jak nie o nich? xd), ale jakiekolwiek pojazdy ze względu na gust są już kompletnym brakiem jakiegokolwiek mózgu.
      Tak więc, no. Sam opis seksu jest dobry (JAK KURWA ZAWSZE, WEŹ TO SIĘ ROBI WKURWIAJĄCE POWOLI, ŻE ONE ZAWSZE CI TAK DOBRZE WYCHODZĄ XD), mnie nie pasuje, ale wiesz, że w mojej głowie panuje totalny chaos i nigdy nie wiadomo, kiedy seks mi podpasuje, a kiedy nie xd Niemniej sam shot mi się podobał (tak, wiem, powtarzam się).
      Powtórzę to, co mówiłam na fejsie, bo po prostu czuję taką potrzebę - niesamowicie urzekł mnie fragment z tym, jak Dwunastka powiedział, żeby Dziewiątka go kochał. No i to porównanie bicia serca do tykania bomby... Świetne, naprawdę. Idealnie wpasowuje się w klimat ZnT. Cóż, wiedza o tym tykaniu nie przydała się Dwunastce, w końcu to on umarł pierwszy. Gdyby to Dziewiątka umarł, a Dwunastka przeżył, to może wtedy ta pamięć byłaby czymś naprawdę wyjątkowym... (oooo, właśnie dopasowałam twojego shota do fabuły anime, co to się dzieje, kanon się zmienia, Yuuki pisze własny scenariusz, a CLD wciela go w życie xd). No, w każdym razie porównanie naprawdę piękne, a i perspektywa Dziewiątki wyszła Ci naprawdę świetnie. Te jego wstawki 'domyślam się, że to też nie jest ważne' były naprawdę dobre. Idealnie wgrywały się w wydźwięk tego shota, ogółem, podobał mi się naprawdę mocno, a na seks przymknęłam oko. Także no, spokojnie możesz pisać coś jeszcze z tym shipem, cztery razy 'TAK', przechodzisz dalej xd

      Ok, no to wreszcie, na sam koniec....
      MOJE UKOCHANE KOCHANIE, MOJE NAJPIĘKNIEJSZE SHIPY POD SŁOŃCEM, MOJE NIEMALŻE OTP, MOJE CUDOWNOŚCI..... czyli AkaKuro w odsłonie Pierwszej Gwiazdy.
      Najpierw błędy, klasycznie xd
      1) 'Widziałem jak jego klatka piersiowa unosi się rytmicznie, kropelki wody z włosów skapywały na ramiona, spływając mozolnie po plecach, pod skórą których, mimo jego szczupłej budowy ciała, widocznie rysowały się mięśnie.'
      Najpierw piszesz 'UNOSI SIĘ' w teraźniejszym, a potem 'SKAPYWAŁY' w przeszłym, a oba są dopowiedzeniem do 'widziałem, jak'... albo jeden czas, albo drugi, zdecyduj się xd
      2) 'Szczerze wątpiłem, żeby Kise Ryouta był zakochany w Kuroko, ale czasem naprawdę sprawiał takie wrażenie, zwłaszcza kiedy uwieszał się na nim i dopraszał się jego towarzystwa. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem zazdrosny, bo rzeczywiście gdy widzę ich razem, stanowczo za blisko siebie, coś denerwującego kuje mnie w okolicach serca.'

      Usuń
    2. Od 'nie mogę powiedzieć' masz nieuzasadnioną zmianę czasu z przeszłego na teraźniejszy.
      3) 'Przełknąłem nerwowo ślinę, wsiadając do samochodu i robiąc miejsce na Tetsuyi'.
      Miejsce NA Tetsu, AHAHAHAHAHA. Przepraszam, ale to mnie zabiło, wiesz, wyobraźnia ruszyła i zaczęła posuwać mi baaaaardzo ciekawe obrazy xd
      4) 'Nijimura-senpai rozmawiał już na ten temat z naszym kapitanem.'
      Nijiś będąc kapitanem rozmawiał z kapitanem? Czy ze sobą? No w sumie niegłupie, dobrze uzgodnić z własnymi myślami pewne sprawy xd Choć z trenerem też to uzgodnić powinien xd
      5) 'Kręciło się po nim jedynie kilku klientów, oglądając buty, krzywiąc miny'.
      Nie, błagam. Krzywiąc minę? Nie powiesz mi, że dobrze Ci to brzmi. No nie uwierzę w to po prostu. 'Krzywiąc się' nie brzmiałoby lepiej?
      6) 'Nawet jeśli nauczono mnie podstawowej obrony i sztuki walki, to i tak pokonanie liczebnego wroga byłoby ciężkim zadaniem.'
      Może być wróg mający przewagę liczebną, ale nie liczebny wróg.
      7) 'Nauczyła mnie również gry w shogi'
      Uczyć kogoś coś robić. Czyli potrzeba tu czasownika. A gra to rzeczownik. Tak więc powinno być 'nauczyła mnie również grać w shogi'.
      Ok, z błędów to tyle, w tym tekście było ich jakoś dużo jak na Ciebie, no ale no. Od czego jest niezawodna CLD? *skromność*
      Ok, to teraz sama treść.
      SEJDFFBDJFASDSDDMKSSDSKCJDHDJHSDNJSKAKJDJDSKJDCDBXZJIWDFDUJXSBDSEJDFFBDJFASDSDDMKSSDSKCJDHDJHSDNJSKAKJDJDSKJDCDBXZJIWDFDUJXSBDSEJDFFBDJFASDSDDMKSSDSKCJDHDJHSDNJSKAKJDJDSKJDCDBXZJIWDFDUJXSBDSEJDFFBDJFASDSDDMKSSDSKCJDHDJHSDNJSKAKJDJDSKJDCDBXZJIWDFDUJXSBDSEJDFFBDJFASDSDDMKSSDSKCJDHDJHSDNJSKAKJDJDSKJDCDBXZJIWDFDUJXSBDSEJDFFBDJFASDSDDMKSSDSKCJDHDJHSDNJSKAKJDJDSKJDCDBXZJIWDFDUJXSBD
      Tak, orgazmię bardzo. No ale chyba się nie dziwisz, sama byłaś pewna, że ten tekst mi się spodoba. Cóż, pewność trafiona, bo podobało mi się bardzo.
      TE JEBANE FEELSY, KURWA. FEELSY ROZSADZIŁY MI ŁEB PODCZAS CZYTANIA. KURWA. KURWA. KURWA. KURWA. JAK JA KOCHAM TEGO SHIPA, JAK JA KOCHAM AKAKURO, JAK JA KOCHAM NIESZCZĘŚLIWIE ZAKOCHANEGO AKASZA I KURWA, KOCHAM TEN TEKST!
      Właśnie, zauważyłam coś, co jest u nas wspólne - AkaKuro piszesz z perspektywy Akasza. I to i poprzednie. Ja robię tak samo, ale u mnie wynika to z tego, że ja po prostu nie umiem pisać Tetsu, nie dogaduje się z nim za chuja. Pisze nim jedynie w Requiem, bo muszę, ale w shotach zawsze wybieram opcję drugą. Zastanawiam się, jaki jest Twój powód, jako że Tetsu w shotach, czy innych tekstach piszesz często. Więc czemu w AkaKuro nie? Ciekawi mnie to, serio. Ale też w żadnym wypadku nie przeszkadza mi to, że piszesz AkaKuro z perspektywy czerwonowłosego szatana, a nie błękitnookiego pełzaka (to przez tego arta, co go wrzuciłaś pod zakończeniem konkursu, on mi teraz nie wyjdzie z łba xd). Osobiście kocham, gdy to Akasz jest narratorem, uwielbiam czytać opisy jego przeżyć wewnętrznych, więc za narrację z jego perspektywy wielbię Cię bardzo.
      No, a teraz do rzeczy.

      Usuń
    3. Ten shot był taki... kurwa śliczny. No bo ja pierdole no. Nie dość, że wzięłaś na warsztat Oreshiego, którego, choć dla mnie obaj stanowią nierozerwalną część właściwego Akashiego, to jednak przy porównaniach to ore i boku, wole Oreshiego zdecydowanie bardziej. Mam sentyment do niego, no bo kurwa... Kocham despotyzm i wgl, ale jakoś tak... Nie wiem, pokochałam Oreshiego od pierwszego przeczytania w mandze i jestem mu oddana na wieczność xd
      Przeżycia wewnętrzne Akasza w tym tekście są naprawdę dobre, bardzo podobają mi się jego przemyślenia, sposób, w jaki podchodzi do Tetsu, jak rozpatruje swoje uczucie, to skąd się ono wzięło, jak czerpie radość z każdej, nawet najkrótszej chwili spędzonej w jego towarzystwie. Jak się boi powiedzieć, że nie lubi słodyczy, w obawie, że ich wspólna chwila się skończy, jak czuje zazdrość, jak czuje ból, żal, jak wyznaje uczucie, tak nagle, pod wpływem chwili, jak uśmiecha się przez łzy (tego uśmiechu tam nie było, ale ja to sobie dopowiedziałam, bo to fragmentu 'zaraz się rozpłaczę' taki smutny uśmiech, a raczej nie uśmiech, a lekkie skrzywienie warg pasowało mi idealnie). Kurwa, to wszystko razem łączy się w tak cudowną całość, że no ja pierdolę. TE FEELSY. TE JEBANE FEELSY. KURWA MAĆ. YUUKI CO TY ZE MNĄ ROBISZ, CO TY ROBISZ Z MOIM MÓZGIEM?! PRZEZ CIEBIE MAM TO CHOLERNE UCZUCIE W BRZUCHU, TEN CHOLERNY ŚCISK, NIBY PRZYJEMNY, A JEDNAK BOLESNY, KIEDY UŚWIADAMIAM SOBIE BÓL AKASZA, KTÓRY JEST JEDNOCZEŚNIE MOIM BÓLEM, BO TAK BARDZO WCZUWAM SIĘ W JEGO POSTAĆ, NO I KURWA NO....
      Co Ty ze mną robisz, no naprawdę....
      'Kuroko, ja cię naprawdę kocham'
      To niewypowiedziane na głos zdanie, to nawiązanie do uczuć, które Akasz boi się wypuścić na światło dzienne... kurwa mać. To było cholernie zajebiście przekurwiście poruszające no! Jedno zdanie, a robi takie wrażenie... kurwa mać... Język plącze mi się w gardle, uczucie w brzuchu wariuje, a mózg krzycz: 'DAJ MI WIĘCEJ'. Ah, ten masochizm.
      '– Nie wiem, co mam ci powiedzieć...
      – Obojętnie – westchnąłem.- Byle szybko. Zaraz się rozpłaczę.'
      JA PIERDOLĘ. ZNOWU. ZNOWU TE FEELSY. ZNOWU MI TO ROBISZ. KURWA. JA SIĘ TAK NIE BAWIĘ, TO JEST NIENORMALNE, JAK BARDZO MOŻNA PRZEŻYWAĆ JEDEN TEKST?! NO JAK BARDZO JA SIĘ PYTAM?! KURWA, KOCHAM NO....
      Za to zakończenie mam ochotę Cię zamordować. Serio, ja się wczuwam, serce niemal wyskakuje mi z piersi, a Ty kończysz takimi słowami, z takim niedopowiedzeniem, z nadzieją, że dalsza część będzie... kiedy? No właśnie. Teraz nie ma kurwa mowy, musi dać mi tę drugą część szybko i ma mnie kurwa powalić (sama twierdzisz, że jest lepsza niż pierwsza), bo ja tu nie wytrzymam w tym niedosycie AkaKurakowym. Takie zakończenie... NO RZESZ KURWA MAĆ, DAWAJ MI TĘ KONTYNUACJĘ, NAŁ~!
      Cierpię no, tyle feelsów, tyle piękna...
      Kocham tę część bardzo. Kocham kurwa strasznie mocno. Weź za to odpowiedzialność, pedale.

      Usuń
    4. Dziękuję za komentarz :D ♥

      Usuń
    5. NO. CHYBA. KURWA. NIE.

      Usuń
    6. Taki tam zaskok : D xD
      Ekhem!
      Ok!
      Raz jeszcze dziękuję za Twój komentarz, pedale. Wiesz, że uwielbiam jak mi komentujesz opka <3 To mnie tak w kit podnosi na duchu xD
      Pozwól, że błędy poprawię po śniadaniu, bom dopiero wstała xD. Co do ich ilości (zwłaszcza w AkaKuro) to musisz mi wybaczyć, pisałam tak wiesz, dość szybko, bo wena trzymała mi łeb nad miską z wodą i podtapiała mnie jeśli przerywałam pisanie na betę (gome xD).
      Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się chapterek "Bezsenności Tokio" :D Mam spory problem z odpowiednim zaczęciem trzeciego rozdziału (już mam go pięć wersji i żadna mi się nie podoba -.-), a Twoja opinia serio dodaje mi sił ;_; Może się w końcu wezmę i napiszę jakiś porządny! I, Bosz, muszę się postarać, żebyś także i ten czytała tak, jakbyś chciała czytać ciągle i ciągle i ciągle T___T
      No, na temat "Bombusia" (czytając komentarz przeczytałam "Bambusia" i nie wiedziałam, czy chodzi o jakieś opko z murzynem, czy co xD), to już gadałyśmy, niemniej i tutaj dziękuję Ci raz jeszcze za opinię xD Wiem, wiem jak to jest z Twoim podejściem do seksów, myślę nawet, że powoli zaczynam się do tego przyzwyczajać i przewidywać gdzie Ci się spodoba gdzie nie xD
      A skoro opisy scen ero mi wychodzą, to bardzo dobrze XDDD
      Wiesz, może ogarnę się jakoś w świecie anime i zrobię dla nas własną wersję ZnT? Ooo, i zrobiłabym KnB w wersji yaoi, ale by było seksów i jęków Kamiyi i Ono mmmm *-* <3
      A co do tego Twojego ukochanego AkaKuro...
      UF, JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE CI SIĘ PODOBAŁO XD Serio, jak zaczynasz pisać w taki sposób, jakbyś miała wobec mnie DUŻE oczekiwania to w cholerę się stresuję, że jednak wyszło do kitu. xD Teraz mam obawy, że druga część Ci się nie spodoba... xD
      Odpowiadając na Twoje pytanie dotyczące tego, że piszę z perspektywy Akasia, a nie Kurosia. Widzisz, zwykle staram się dopasować umysłem do opowiadania i po pierwsze zastanawiam się która postać ma odpowiedniejszy charakter do opowiadania historii, a po drugie zwracam uwagę na to, z czyjej perspektywy opisywanie będzie lepsze do odbioru (choć w tym przypadku to jest zależne od pierwszego punktu, no bo układam historię polegając na charakterze danej postaci, np. Aho albo właśnie Akasia).
      No. Ekhem. Ale generalnie, ogarniesz też co nie co podczas czytania drugiej części i wówczas dasz mi kolejną opinię, na którą już niecierpliwie czekam :D ^^

      Usuń
  12. OSZ TY KURWA PIERDOLONY BOŻE. KOCHAM! Piękne, wzruszające i takie tru sad loff ;_; Liczę na szybką kontynuację! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. A co tam, skomentuję sobie opowiadanie, które czytałam dawno temu... Bo czemu nie?
    To opowiadanie było takie słodkie, kochane, lekkie, delikatne, trochę smutne i... NO JAK? JAK MOGŁAŚ ZROBIĆ Z AKASHIEGO TAKIEGO ROMATYKA? NO I CZEMU TETSU NIE RZUCIŁ MU SIĘ W RAMIONA KRZYCZĄC "OH, AKASHI-KUN, CZEKAŁEM NA TO CAŁE ŻYCIE!"?! DLACZEGO? JAK TO MOŻLIWE? >Mary, ogarnij dupę, bo odstraszasz ludzi< Eh... Mam chyba rozdwojenie jaźni O.o
    Mam nadzieję, że Tetsuya się w nim zakocha! Pfff, ale każdy wie, że Tetsu go już kocha i wgl tylko teraz udaje takiego niedostępnego *mina znawcy*
    To opowiadanie trafiło prosto w moje serduszko i prawie zemdlałam, jak zobaczyłam, że będzie druga część ♥ Yuuki-san, rozpieszczasz nas! >nie żebym narzekała, hehe< :3
    Im więcej opowiadań z Akasiem (AkaFuri, AkaKuro, AkaAo >AoAka, Mary, nie znasz się -_-< MidoAka, AkaKi, NijiAka <- tak, to jedyny związek z Akashim, w którym zezwalam na dominowanie nad Akasiem) tym moja mordka jest weselsza :)
    Btw. Podziwiam CLD :O Jak ona może pisać tak dużo i to tak cholernie długie komentarze?! TEŻ CHCĘ TAK UMIEEEEEEĆ ;-;
    Jeszcze tak na zakończenie: Opowiadanie boskie, kochanie, chcę więcej, więcej i więcej i chyba przeczytam to opko jeszcze raz c:
    Pozdrawiam cieplusio ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentowanie opowiadań, które już dawno temu czytałaś, jest świetne! :D Bardzo się cieszę z każdego, który dostaję (choć nie zawsze mam czas od razu odpisać ;_;)
      Ogromnie się cieszę, że opowiadanie Ci się spodobało :D Naprawdę Akashi wyszedł mi na takiego romantyka? ;_; Kurczę, chciałam ładnie przedstawić tę jego poprzednią, dobrą stronę, chciałam żeby był łagodny i delikatny... kurczę blaszka, cieszę się, że taki mi wyszedł :D
      Lubię Was rozpieszczać, dlatego źle mi z tym, że teraz na blogu panuje taka cisza, nic nie dodaję... ;_; Staram się coś pisać, ale wena jest słaba i bardzo rzadko przychodzi :c
      A jeśli chodzi o CLD... cóż, ona po prostu ma bzika na punkcie AkaKuro, często też komentuje zbiorczo, no i bardzo dużo pisze o swoich myślach podczas czytania i niektóre teksty interpretuje :D Nigdy nie napisała mi krótkiego komentarza, chyba, że sobie zajmuje miejsce na komentarz xD ^^"
      Ale przecież Ty też piszesz bardzo długie komentarze *-*! (co, nawiasem pisząc, ogromnie mnie cieszy ♥).
      Bardzo dziękuję za ten komentarz! Ja też pozdrawiam cieplusio! ♥

      Usuń
  14. Nie bede sie rozpisywac bo jestem w tym slaba, sle klimat byl bardzo fajny, ogl to 10/10 �� A ostatnie 2 zdania pieknie zostaly skomponowane, az musialam je sobie zapisac i nie ukrywam ze daja ciut do myslenia haha
    Pozdrawiam Shiro-chan~

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń