Rozdział 4

    Tegoroczne lato było tak upalne i duszne, że nawet wiatr nie miał siły umilić ludziom dnia swoim przyjemnym, chłodnawym powiewem. Kise mógł jedynie dziękować światu, że poranki są „tylko ciepłe”, choć i tak do szkoły wybierał się z marynarką przewieszoną przez torbę.
    Mimo wszystko jednak chłopak nie miał na co narzekać. Dzięki tak wysokim temperaturom ludzie częściej przeglądali strony internetowe i gazety w poszukiwaniu nowych strojów na lato, a także ofert wycieczek – a przecież wszystko to wiązało się z reklamami, do których pozował. Im większe zainteresowanie, tym częściej dostawał propozycje nowych sesji. To nie tak, że zależało mu jakoś szczególnie na pieniądzach czy popularności. Po prostu lubił swoją pracę, ponieważ było to coś, do czego on sam dążył, nie kopiując czyjegoś talentu, nie wzorując się na nikim. To oczywiste, że był z siebie do pewnego stopnia dumny.
    Pomijając kwestię nieco uciążliwych upałów, od których stawał się odrobinę leniwy i śpiący, humor mu sprzyjał. Uśmiechał się i witał z każdą mijaną koleżanką, od czasu do czasu nawet rzucał zalotne spojrzenia do obcych dziewczyn. Oczywiście, chodziło tu głównie o reklamę. Z natury był dość sympatycznym chłopakiem, jednak musiał uważać na to, by dbać o swoją reputację – jeśli podobał się obcym dziewczynom, wówczas kupowały one magazyny, do których pozował, a im większa sprzedaż, tym większe zadowolenie pracodawców.
    A przynajmniej tak tłumaczyła mu jego starsza siostra, która sprawowała opiekę nad jego powoli rozwijającą się karierą.
–    Yo, Kise!- usłyszał nagle po swojej prawej stronie.
    Zatrzymał się, odwracając głowę w bok. Stojący po przeciwnej stronie jezdni Aomine Daiki rozejrzał się na prawo i lewo i przebiegł przez pasy, dołączając do blondyna.
–    Aominecchi, to ty już wstałeś?- zapytał zaskoczony Ryouta.
–    Ej, nie zawsze zasypiam!- warknął ciemnoskóry, mierząc go rozzłoszczonym spojrzeniem.
    Kise roześmiał się tylko lekko w odpowiedzi. Tak naprawdę to cieszył się, że spotkał Aomine, choć był również nieco zmartwiony brakiem obecności Kuroko u jego boku. Od czasu do czasu zdarzało się, że spotykali się we trzech niedaleko skrzyżowania, jednak przez to, że Tetsuya miał w zwyczaju czekać za Daikim, który wychodził z domu o różnych godzinach (czasem budzony przez błękitnowłosego), Ryoucie ciężko było ich złapać. A nie ukrywał, że bardzo lubił ich towarzystwo.
–    Jak tam praca? Dostałeś wypłatę?- zagadnął Aomine, kiedy ruszyli razem w kierunku szkoły.
–    Dostałem już przed wycieczką – odparł z uśmiechem.
–    To może skoczymy dziś po szkole do Maji Burgera?
–    I znowu będę musiał za ciebie płacić?- westchnął blondyn.
–    Mógłbyś czasem zafundować jakieś małe żarełko przyjacielowi, co to dla ciebie?- Aomine poklepał go lekko po ramieniu, uśmiechając się.
    Kise również się uśmiechnął, czując na policzkach delikatne rumieńce. Spuścił na moment głowę, nie chcąc, by ten go zobaczył, bo raczej nie wyglądał teraz zbyt zdrowo. Nic jednak nie mógł na to poradzić, skoro do tej pory żaden chłopak nie nazwał go „przyjacielem”. Dziewczyny były fajne, ale naprawdę chciał mieć kogoś, z kim mógłby porozmawiać na typowo męskie tematy.
–    Patrz, jakie ma cyce!- szepnął nagle Aomine, trącając go lekko łokciem i wskazując ruchem głowy na chodnik po przeciwnej stronie, po którym kroczyła młoda kobieta z wyjątkowo obfitym biustem.
    Ryouta westchnął cicho, patrząc sceptycznie na ciemnoskórego, który aż odwrócił się, by dłużej popatrzeć na nieznajomą. Na chwilę zdążył zapomnieć, że jego „przyjaciel” ma naturę zboczeńca. Mimo to jednak nadal bardzo go lubił, nawet jeśli preferował łagodne charaktery, jak na przykład Kuroko.
–    Aominecchi, a gdzie Kurokocchi?- zapytał, starając się nie zabrzmieć zbyt wścibsko.
–    Mm? Pewnie w domu, albo już w szkole – odparł Daiki.- Nie widziałem go.
–    A... a dlaczego? Przecież zawsze przychodzicie razem.
–    Jak widać nie zawsze – rzucił krótko.
–    Aha – mruknął Ryouta, zerkając na niego z powątpiewaniem.- Ale... w sumie to ostatnio trochę go unikasz, no nie?
–    Ha?- Aomine spojrzał na niego bez zrozumienia.- O czym ty gadasz?
–    No bo wczoraj wydawałeś się jakiś taki... no sam nie wiem. Zawsze trzymacie się razem, a wczoraj na każdej przerwie widziałem, że Kurokocchi siedział w klasie sam, a ciebie w ogóle nie było. Zastanawiałem się, czy może o coś się pokłóciliście?
–    Nie wiem, o czym ty mówisz – powiedział Daiki, odwracając od niego twarz i wbijając wzrok w idące przed nimi dziewczyny.- Nie jestem jego psem, nie muszę towarzyszyć mu na każdym kroku.
–    Po prostu pomyślałem, że to trochę dziwne, no bo co, nagle zmieniłeś zdanie?
–    Co masz na myśli?
–    Do tej pory dużo czasu spędzałeś z Kurokocchim, a wczoraj ledwie zamieniłeś z nim parę słów – wyjaśnił Kise.- I to głównie na treningu, niemalże z przymusu. Nie powiesz mi chyba, że od teraz będzie to normalne?
–    Wrzuć na luz, Kise, mówię przecież, że to nic takiego – powiedział Aomine nieco ostrzejszym tonem.- Wczoraj miałem zły humor, nie chciało mi się z nikim gadać, no i co z tego? To nie twój interes.
–    To nie tak, że chcę się wtrącać, po prostu trochę się martwiłem – odpowiedział Kise, odrobinę nadąsany.- Gdybyś ty zauważył, że prawie w ogóle nie rozmawiam z Kurokocchim, nie uznałbyś tego za coś dziwnego?
–    W twoim przypadku to co innego – mruknął Daiki.- Masz bzika na jego punkcie.
–    T-to nie jest „bzik”!- burknął Ryouta, rumieniąc się.
–    A tak w ogóle...- Ciemnoskóry odchrząknął lekko.- Czemu ty tak latasz za Tetsu, co? Serio, czasem to wygląda, jakbyś...
–    Kise-kun! Kise-kun!- Nagle od strony bramy szkolnej rozległo się nawoływanie kilku piskliwych głosików. Chłopcy spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli grupę pięciu dziewczyn, które natychmiast podbiegły do nich i otoczyły Ryoutę.
–    Ah, cześć, dziewczyny!- powiedział blondyn, po czym spojrzał na Aomine, chcąc coś powiedzieć, jednak ten machnął na niego lekko ręką.
–    Zapomnij – mruknął.- To już nieważne. Do zobaczenia na treningu.
    Daiki pozostawił go w towarzystwie koleżanek z klasy, sam zaś ruszył w kierunku wejścia do szkoły. Kise patrzył za nim przez dłuższą chwilę, nie bardzo słuchając co mówią do niego dziewczyny. Dopiero kiedy te zaczęły ciągnąć go za koszulę, domagając się uwagi, uśmiechnął się do nich lekko.
    Wiedział, że on i Aomine będą musieli wkrótce wrócić do tej rozmowy.

***

    Tego dnia Kuroko nie miał przesadnie dobrego humoru. Wyszedł z domu z nadzieją, że tym razem Aomine dotrzyma mu towarzystwa w drodze do szkoły, jednak ciemnoskóry znów nie odbierał jego telefonu, a kiedy pozostało piętnaście minut na dotarcie do szkoły, Tetsuya zrezygnował z czekania.
    Kiedy dotarł do szkoły i wszedł do klasy, Aomine zwyczajnie się z nim przywitał. Na przerwie dosiadł się do niego, by zjeść z nim drugie śniadanie i ponarzekać na trening. Zachowywał się całkiem zwyczajnie, co bardzo ucieszyło Kuroko. Wyglądało na to, że jego wczorajszy humor minął.
–    Zbiórka!- Nijimura machnął ręką na swoich kolegów, stając przed białą linią boiska i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Obok niego stanęła Momoi Satsuki, menadżer ich drużyny, trzymając w dłoniach podkładkę z klipsem i uśmiechając się sympatycznie. Kiedy zawodnicy ustawili się w równej linii, a Akashi dołączył do kapitana, stając po jego prawej stronie, Shuuzou skinął Momoi głową. Dziewczyna odpięła z podkładki plik kartek, po czym zaczęła je rozdawać.- Poszczególne grupy na Turniej Narodowy* zostały już wybrane. Naszym pierwszym przeciwnikiem jest gimnazjum Kamizaki**. Do tej pory nie osiągnęli zbyt wiele, ale to nie znaczy, że możemy potraktować ich jak niegroźnych przeciwników. Mecz odbędzie się za dwa tygodnie w środę, zaraz potem zmierzymy się z gimnazjum Yano. Sądząc po kolejnych rozstawieniach istnieje duże prawdopodobieństwo, że w półfinałach zmierzymy się z Kamata. Momoi dostarczy nam jutro nagrania poszczególnych drużyn, na ich podstawie wspólnie opracujemy atak i obronę. W pierwszym meczu zagra drugi skład, w kolejnym i w każdym następnym już pierwszy. Chyba że jutro dowiemy się czegoś, przez co ta decyzja ulegnie zmianie. Na dziś to wszystko, dziękuję za waszą ciężką pracę. Rozejść się.
–    Dziękujemy bardzo!
    Kuroko westchnął lekko, wycierając frotką pot z czoła. Tym razem przyłożył się do swoich ćwiczeń i dopiero teraz tak naprawdę mógł odczuć, jak ciężki był ten trening. Mimo to jednak, słysząc o zbliżających się meczach, zrodziła się w nim znajoma energia, którą mógł poświęcić tylko na jedno.
–    Aomine-kun?- zwrócił się do ciemnoskórego chłopaka, który ruszył za pozostałymi zawodnikami w kierunku szatni.
–    No, co tam?- Zatrzymał się, spoglądają na niego.
–    Zastanawiałem się, czy chciałbyś może ze mną jeszcze trochę poćwiczyć? Oczywiście o ile masz czas i chęci.
–    A mówią, że to ja jestem maniakiem jeśli chodzi o koszykówkę – parsknął Daiki, kręcąc głową. Poczochrał Kuroko po włosach, śmiejąc się pod nosem.- Jasne, tylko skoczę do łazienki.
–    Zostajecie?- zapytał Akashi, podchodząc do Tetsuyi gdy tylko Aomine oddalił się od niego.
–    Tak, chciałbym jeszcze potrenować i trochę się doszkolić, skoro zbliżają się tak ważne mecze.
–    Doskonale.- Seijuurou uśmiechnął się do niego.- Cieszę się, że tak poważnie do tego podchodzisz, Kuroko. Szkoda, że pozostali nie przywiązują do tego tak wielkiej wagi i nie biorą z ciebie przykładu. Gdyby tylko posiadali tyle energii i chęci co ty, ta drużyna naprawdę byłaby doskonała.
–    Myślę, że i tak już jest świetna.- Kuroko uśmiechnął się lekko.- Cieszę się, że jestem jej członkiem.
–    Skoro zostajecie dłużej, zostawię wam klucze. Nie zapomnijcie zamknąć sali i szatni, dobrze?
–    Dobrze, Akashi-kun. Do zobaczenia jutro.
–    Do zobaczenia.
    Akashi wyszedł z sali gimnastycznej, pozostawiając Kuroko samego. Błękitnowłosy odetchnął głęboko, po czym ruszył biegiem w kierunku kosza, kozłując piłkę.
    Bieg, dwutakt, rzut, pudło. Odbiegł kawałek od kosza, po czym ponownie wykonał ten schemat, kończąc go bez zmian. Jeden raz, drugi, trzeci.
–    Może wyobraź sobie, że kosz to zawodnik, do którego musisz podać piłkę, cieniu?- usłyszał za sobą głos Aomine.
–    Już tego próbowałem – przyznał, spoglądając na niego. Chwycił piłkę w dłonie i zaczekał aż Daiki do niego podejdzie. Podał do niego, a następnie stanął naprzeciw na lekko ugiętych nogach, czekając na jego ruch.
    Aomine uśmiechnął się, zaczynając kozłować, jednak nie przybrał odpowiedniej pozy. Stał wyprostowany, wolną rękę opuścił wzdłuż ciała, wzrok wbił w piłkę. Zupełnie nie przejmował się przeciwnikiem.
    Tetsuya zrozumiał, że przyjaciel go prowokuje.
    Biorąc głęboki wdech, poczekał jeszcze chwilę, a następnie szybko rzucił się w kierunku piłki, jednak w tym momencie Aomine odbił ją do swojej drugiej dłoni, po czym ze stoickim spokojem wykonał rzut za trzy punkty, wciąż będąc wyprostowanym.
–    Droczysz się ze mną, Aomine-kun?- mruknął Kuroko, biegnąc po piłkę.
–    Taa, trochę – zaśmiał się.- Sorry, już będę poważny.
    Kuroko ukrył uśmiech, który cisnął mu się na usta. Sam sobie się dziwił, że tak bardzo cieszył go „powrót” dawnego Aomine, nawet jeśli zachowywał się dziwnie tylko przez niecałe dwa dni. Obawa przed tym, że tamten pocałunek i wyznanie były szczere wciąż gnieździła się w jego sercu, zwłaszcza kiedy ciemnoskóry go unikał. Teraz jednak Tetsuya uspokoił się, uwolnił od męczących go myśli, w końcu mógł oddać się w pełni temu, co tak bardzo kochał.
–    Nie uginaj nóg tak mocno, bo za bardzo się zmęczysz – poradził Aomine.- Spokojnie, na luzie, przecież to nie ćwiczenia krzesełka, tylko koszykówka!
–    Przepraszam.
–    Nie przepraszaj!
    Tym razem to Aomine ruszył do ataku. Dla Kuroko, niższego od niego o całe dwadzieścia centymetrów, nie było to zbyt komfortowe, czuł się niemal osaczony podczas wykonywania uników. Zwinne ręce Daikiego sięgały raz po raz po piłkę, jednocześnie blokując Tetsuyi możliwość rzutu.
–    Twoje ruchy są zbyt przewidywalne, wysuwasz trochę rękę w kierunku, w którym chcesz zrobić krok.
–    Naprawdę?- zdziwił się Kuroko.
–    Ledwie to widać, ale jednak widać.
    Tetsuya przesunął odrobinę dłoń w prawo, po czym szybko skręcił w lewo, wykonując obrót, jednak Aomine był zbyt szybki. Zablokował go, po czym zgrabnym ruchem odebrał piłkę i ruszył do kosza. Kuroko pognał za nim, niestety nie był w stanie powstrzymać jego rzutu. Złapał piłkę, otarł frotką pot spływający z czoła, po czym podał do Aomine i stanął w lekkim rozkroku.
    Ciemnoskóry uśmiechnął się lekko, ruszając do ataku. Tym razem nie dawał z siebie wszystkiego, był wolniejszy niż poprzednio. Wiedział, że Kuroko zależy na treningach, że pragnie wzmocnić swoje ciało i udoskonalić umiejętności, jednak mimo wszystko był dla niego niemożliwym do pokonania przeciwnikiem. Błękitnowłosy potrzebował kogoś na poziomie tylko trochę wyższym od jego. Aomine prawdopodobnie stanowił zbyt wysoką poprzeczkę.
    Choć, oczywiście, nadal starał się mu pomóc.
    Spojrzenie w prawo, potem w lewo, znów w prawo, jeden krok w tym kierunku i zmyłka. Kuroko znów dał się nabrać, rzucił się w prawo, by go zablokować, jednak Aomine był już na lewo, już robił krok w kierunku kosza...
    Kiedy nagle Tetsuya wyrósł przed nim jak spod ziemi, blokując go. Niestety, chłopak zauważył go za późno. Wpadł na niego, przez co Kuroko upadł na posadzkę z głośnym stęknięciem, a zaraz za nim – wprost na niego – Aomine.
–    Ugh! Aomine-kun...- jęknął błękitnowłosy.- Aleś ty ciężki! Powinieneś był... przecież przewidzieć mój... ruch!
–    Sorry, nie spodziewałem się, że tak szybko zareagujesz...
–    Nijimura-senpai tyle razy powtarza, żeby nie nie doceniać przeciwnika – mruknął Kuroko.- Zejdź ze mnie, Aomine-kun. Ważysz z dwieście kilo...
–    Osiemdziesiąt pięć – poprawił go Daiki, unosząc głowę.
    Chciał się podnieść. Naprawdę. Chciał wstać, by uwolnić Kuroko spomiędzy swoich rąk i nóg, jednak kiedy tylko spojrzał w jego błękitne oczy, zatrzymał się raptownie, wpatrując w nie uważnie. Ponieważ zdążył się trochę wycofać, Tetsuya podniósł się odrobinę i podparł łokciami, czekając, aż jego przyjaciel bardziej się odsunie.
    Ale on tego nie zrobił. Przełknął nerwowo ślinę, wdychając zapach jego ciała, czuł bijące od niego ciepło, widział spływające po szyi krople potu, torujące sobie drogę do dekoltu, by po chwili zniknąć za białą koszulką. Słyszał jego zmęczony oddech, czuł go na twarzy – delikatny powiew pachnący Pocari.
    Chwila wahania była krótka. Przymknął oczy, pochylił się, złączył ich wargi w delikatnym pocałunku. Kuroko westchnął cicho, zastygając w bezruchu, poczuł gorący dreszcz przechodzący przez jego kręgosłup. Kiedy język Daikiego naparł na jego wargi, Tetsuya rozchylił je odruchowo, jednak gdy tylko ciemnoskóry bezczelnie wtargnął do wnętrza jego ust, chłopak jęknął w proteście i odepchnął go pospiesznie.
    Aomine cofnął się, przysiadł na piętach, jakby sam zaskoczony tym nagłym aktem. Patrzył jak Kuroko ociera usta wierzchem dłoni, jak odwraca od niego głowę, zarumieniony, jak jego oczy nagle otwierają się szerzej, wpatrując w...
    Kiedy Daiki odwrócił się, patrząc w tę samą stronę, jego serce zamarło. U progu otwartych szeroko drzwi stał Kise. Jego spojrzenie było nie tylko pełne zdziwienia i przerażenia, ale także... cierpienia? Wyrzutów? Usta miał rozchylone, jakby chciał coś powiedzieć, ale odebrało mu głos. Po prostu stał i patrzył na nich, ściskając prawą dłoń na pasku przewieszonej na ramieniu torby.
–    Pójdę już... – powiedział słabo Aomine, podnosząc się niezgrabnie z podłogi.- Przepraszam za to, ja... sorry...
    Tetsuya spojrzał na niego bez słowa, patrzył jak oddala się w kierunku drzwi. Miał wrażenie, jakby stracił kontrolę nad własnym ciałem, nie będąc w stanie poruszyć się, czy odezwać. W jego głowie szalała burza myśli, chciał zażądać od Aomine wytłumaczenia, nie tylko Kise ale i sobie, chciał nakrzyczeć na niego, wymusić na nim obietnicę, że to już nigdy się nie powtórzy, chciał usłyszeć zapewnienia, że to znów był tylko żart, że w tym momencie wcale nie stracił przyjaciela.
    Aomine chciał zniknąć. Chciał zapaść się pod ziemię raz na zawsze, nie wracać już nigdy, albo chociaż dopóki Kuroko nie zapomni o tym, co mu zrobił, póki znów nie uwierzy, że to był tylko żart. Pragnął przywrócić wszystko do poprzedniego stanu, zanim przestał kontrolować swoje uczucia i wyznał je najbliższej mu osobie. Chciał po prostu cofnąć czas.
    Kise spuścił głowę, kiedy ciemnoskóry zbliżył się do niego. Wbił wzrok w podłogę, usta zacisnął w cienką linię. Przełknął ślinę i, choć bał się, że jego głos będzie drżał, swoimi cichymi słowami na krótki moment zatrzymał go:
–    Aominecchi, nigdy więcej tego nie rób.
    To było jedyne zdanie, które wypowiedział. Nie odwrócił się, nie chciał na niego patrzeć. Słyszał jednak, że Daiki się zatrzymał, czuł za plecami jego obecność. Jedna sekunda, dwie, trzy. Obaj równocześnie postąpili krok do przodu, ruszyli w przeciwnych kierunkach – Aomine do szatni, Kise ku Tetsuyi. Żaden z nich już nic nie powiedział.
    Nie musieli.
–    Kurokocchi?
–    Ki... Kise-kun, ja...- Kuroko podparł się dłońmi o posadzkę, wstając niezgrabnie. Ryouta pomógł mu, podtrzymując jego ramię.- Dziękuję. Tak mi przykro, że byłeś świadkiem...
–    Kurokocchi, czy ty kochasz Aominecchiego?- zapytał z powagą blondyn, patrząc uważnie w błękitne oczy.
–    Co? Nie! Oczywiście, że nie! Jesteśmy tylko przyjaciółmi, ale to... dość skomplikowane.
–    Więc wytłumacz mi to, Kurokocchi.
–    Ja...
–    Kurokocchi, proszę cię!- Kise niemal krzyczał, patrząc na niego wręcz błagalnie.- Proszę... proszę, powiedz mi co się dzieje?
    Tetsuya wahał się przez chwilę, jednak nie potrafił długo opierać się tym szczerym, pełnym zatroskania złotym oczom. Westchnął ciężko, spuszczając wzrok, przetarł dłońmi twarz.
–    Dobrze – mruknął.- Wszystko ci opowiem. Chodźmy gdzieś, gdzie można porozmawiać.
    Ryouta odetchnął cicho z ulgą, skinąwszy głową. Bał się, że Kuroko nadal będzie taki zamknięty w sobie, nie dopuści go do swoich uczuć i tej sfery życia, do której dostępu tak bronił. Chciał wiedzieć do czego doszło pomiędzy nim i Aomine, i jak tak naprawdę wyglądały ich relacje. Przecież nie był głupi, widział, że coś się dzieje, że coś jest nie tak.
–    Dziękuję, Kurokocchi – wymamrotał.- Poczekam, aż weźmiesz prysznic i się przebierzesz.
    Kuroko skinął lekko głową, po czym ruszył wraz z nim do wyjścia. Jego serce biło mocno, gdy zbliżali się do szatni, jednak wiedział, że kiedy otworzy drzwi, w środku nie zastanie Aomine.
    Gdyby tylko miał siły i energię, z pewnością powściekałby się na niego za to, co zrobił, w dodatku w takim miejscu, na oczach Kise. Gdyby tylko miał siły by na niego nakrzyczeć, na pewno wyrzuciłby mu wszystko to, co kłębiło się w jego głowie. Gdyby tylko miał siły go uderzyć, obiłby mu twarz gorzej niż Haizaki.
    Gdyby tylko miał siły go znienawidzić...
    Gdyby tylko miał na to siły.






_________________________________
* Turniej Narodowy – Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi trochę głupio, ale w tłumaczeniu angielskim używa się po prostu „Nationals”, co po przetłumaczeniu daje nam „Narodowe”. Druga nazwa jaka jest używana to „Turniej Międzyszkolny”, a to moim zdaniem brzmi o wiele gorzej, więc postanowiłam trochę to połączyć, chociaż „Turniej Narodowy” brzmi bardziej jak koszykówka dla dorosłych zawodników, no ale olać xD
** Wszystkie szkoły o których będzie mowa w „Bezsenności Tokio” rzeczywiście grały przeciwko Teikou [o niektórych meczach wiadome są tylko wyniki, dlatego sama wybrałam te, które mają być w drugiej klasie].

26 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O matko, kocham Cię, Yuuki-san~! Ten rozdział przewyższył moje najśmielsze oczekiwania, był wspaniały i taki kochany~!
      >Oh, Mary, zamknij twarz. Wyjesz jak jakaś powalona yaoistka! (ekhem, którą jesteś, ekhem)<
      Zacznijmy od tego, co mi się najbardziej podobało. Pewnie się już domyślasz, co to było, nie? XD Tak, dokładnie, najbardziej spodobał mi się całus ^3^ Uwielbiam takie momenty, w których taki twardziel jak Aomino >tak, AominO xd< po prostu łapie taką chwilę słabości i ulega pokusie. Kocham, kocham, kocham~! To był zdecydowanie najbardziej trafiony pomysł na akcję~! +bardzo dobrze zrobiłaś, że tam pojawił się Kise (Pomińmy fakt, iż mnie to trochę zaskoczyło xd) bo gdyby się nie pojawił chłopcy znaleźliby się w jeszcze gorszej sytuacji i zapewne nie wiedzieliby co zrobić.
      Ano, cieszę się, że Kisia wkroczyła do akcji i zaczęła coś tam węszyć. Choć mam swoje przypuszczenia, co do zachowania Kise, to ich na razie nie zdradzę :3 Jestem mega ciekawa jak to się dalej potoczy i czy faktycznie Kuroko stracił przyjaciela ;-;
      TETSUYA MÓWI, ŻE GO NIE KOCHA. POWINIEN ZDECYDOWANIE DODAĆ SŁOWO "JESZCZE" I JA WIEM, IŻ TO, ŻE NIE POWIEDZIAŁ TEGO SŁOWA BYŁO JEDYNIE SKUTKIEM, IŻ PISZĄC TO, PRZEOCZYŁAŚ TO SŁOWO, POWINNO BYĆ TAK: Co? Nie! Oczywiście, że JESZCZE nie! Jesteśmy NA RAZIE tylko przyjaciółmi, ale to... dość skomplikowane.
      >*facepalm* załamuję samą siebie<
      Btw. to, co piszę w ">xxxx<" to moja druga jaźń :| Jest dość wredna, jednak kocha Ciebie tak samo, jak ja! Bo mimo wszystko ta druga jaźń to nadal ja ._. Nieważne xD
      Czekam na kolejny rozdział, bo normalne jaram się i skaczę po domu, byleby przeczytać następny rozdzialik! Cholerka, jeszcze do tego tyle dni do MnU!!! Eh, co ja będę robić? ;-;
      Życzę dużo weny, czasu na pisanie, aby każda Twoja twórczość się wszystkim podobała (co z tego, że i tak już wszyscy wszystko co Twoje kochają xD) i życzę Ci też trochę chłodnego deszczyku i wiaterku, bo jest dusznica i patelnia z jajecznicą ._.
      Dziękuję, że piszesz~! ♥

      Usuń
    2. Ta-takie wyznania mi tu piszesz...! (/)////(\)
      Tak bardzo się cieszę, że się podobało! *-* W sumie od samego początku tak średnio lubię to opowiadanie - pisać oczywiście lubię, aczkolwiek moja ogólna ocena jest raczej niska xD Wydaje mi się po prostu, że ta fabuła jest taka... no sama nie wiem jaka xD W "CIerniach" to jest coś wyjątkowego, w "Modzie na Uke" to jest coś bardzo rozbudowanego... a tutaj tak jakoś nieokreślenie xD
      Dziękuję Ci... Wam!... za komentarz ♥
      Pozdrawiam cieplusio!
      ☻☺ <- AoKuro

      Usuń
  2. Polsaaaaat ;_; Czemu przerwałaś w tak ciekawym momencie ;^; Rozdział el perfecto cóż więcej powiedzieć ♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ♥ No, opowiadania mają to do siebie, że kończą się w ciekawych momentach, też tak muszę robić! XD Bo co jeśli przestaniecie się ciekawić cóż będzie dalej? ;_; Cóż ja wówczas pocznę? ;_;

      Usuń
  3. Moje serce stanęło. ♥.♥
    Po ostatnim rozdziale planowałam nie czytać "Bezsenności", tylko czekać, aż napiszesz całość i przeczytać dopiero wtedy, jak to zrobiłam z trzecim sezonem KnB. Jednak kiedy dziś uwiadomiłam sobie, ze jest poniedziałek, nic nie mogło mnie powstrzymać.
    Uwielbiam to opowiadanie. Czekanie przez cały tydzień, aż się pojawi, jest nie do zniesienia, a ty doskonale o tym wiesz!
    Co do samego rozdziału: fajnie, że zaczyna się od Kise, ogólnie to fajnie, że Ryouta gra tam ważną rolę, a nie tylko Kuroko i Aomine. Do tego jest tutaj Dai-chan, jakiego wielbię ponad życie ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ Trochę mi szkoda Kuroko, zobaczymy, jak to się rozwinie.
    "Bezsenność Tokio" to zdecydowanie moja ulubiona rozdziałówka Twojego autorstwa! Gdyby to była książka, to jestem pewna, że potrafiłabym zarwać parę nocek z rzędu, żeby tylko ją przeczytać.
    Już nie mogę się doczekać następnego!
    Weny i tego wszystkiego, co jest z nią w pakiecie ♥
    Pisz dalej, bo jesteś w tym świetna~!
    PS. Czekam na moment, w którym nas poinformujesz, że dostałaś pracę w Polsacie i będziesz tam puszczała reklamy w najciekawszym momencie filmu XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę planowałaś czytać dopiero jak napiszę całość? xDD A co, jeśli to będzie tak długie jak "Moda na Uke"? xD Nie no, nie będę przesadzać z długością, ale te 15 rozdziałów będzie na pewno - i więcej, tak przypuszczam xD
      Bardzo się cieszę, że to opowiadanie tak bardzo przypadło Ci do gustu! Jesteś chyba jego największą fanką ♥♥♥ xD
      A reklamy będę puszczać w wersji yaoi *3* XD
      Pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
  4. Hahaha
    Bardzo fajne
    Szkoda że teraz będzie o Kise... wogóle co tam robi Kise?! Ja chcę AoKuroszki a nie trójkąty tu jakieś będziesz wyczyniac... jeszcze im bezczelnie przerywasz... no cóż, odcinek nie ostatni, więc mam nadzieję że nadrobisz wszystkie okazje w których mogło do CZEGOŚ dojść xD
    I tak Cię kocham za to opowiadanie i za ten rozdział <3 rozpieszczasz nas *tuli mocno*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hohoho, moja droga, coś czuję, że jeszcze mi sporo ponarzekasz, skoro teraz marudzisz na Kise ♥
      Ale nic nie spoileruję ^^

      Usuń
  5. To było wow *-* kocham to opowiadanie :) czekam na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę się zgodzić z Sarą, w takim momencie Yuuki-chan!! Jak mogłaś! Jesteś okrutna!! Kise też ma wyczucie czasu, może by sobie w końcu wszystko wyjaśnili Aomine z Tetsu! czekam na ciąg dalszy dosłownie wszystkiego :D
    pozdrawiam i weny życzę
    Haru-chan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gomene ;_; Następny będzie spokojniejszy ♥ I kolejne też xD A potem... zobaczymy xD
      Dziękuję bardzo za komentarz, również pozdrawiam ^^ ♥

      Usuń
  7. Mam dziwne wrażenie, że Kisiak coś ten, tego, do Kurokoczjego. ;-; Aż żem musiała to napisać, bo mnie wyżera od środka. Teraz nie będę mogła doczekać się następnego. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kto wie, kto wie - wszystkiego się dowiecie ♥

      Usuń
  8. Chyba muszę przeprosić za brak komentarzy przy poprzednich rozdziałach które napisałaś w lipcu. Właśnie wróciłam z rajdu konnego i w żadnym z gospodarstw w których spałam nie było internetu ;_;. Cudowny rozdział! Aż mi się żal Ahomine zrobiło, no i ta Kisia... . Czy mi się zdaje czy wszyscy lecą na Kurosia? A może na Aomine? Nie wiem jak tę reakcję Kise zinterpretować. Czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam i życzę weny <3 !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rajd konny! *-* Spotkałaś może Akashiego? :D W końcu on lubi jeździć konno ♥ Ehehehe ♥ (w Twoim komentarzu jest zalążek spoilera, ale nic nie mówię ♥).
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam ♥

      Usuń
  9. Teraz wyczuwam KiKuro XDD Kocham ten rozdzialik, jest taki zajebisty *-* Kuroko i Aomine razem grali <3 grali... taa ;_; kurde... moją całą kreatywność włożyłam w komentarz do 2 części "Cierni" °^° no to czo ja tu jeszcze mogę napisać... nwm xD wiem że to pisałam, ale weny kobieto, WENY. Bo twoje opowiadania są niesamowite <3 jak czytam niektóre to tak się skupiam na wszystkim, że zapominam o całej reszcie świata *3* niektóre? Wszystko co czytałam mnie wciągało <3 cóż, muszę już iść, więc będę musiała kończyć ten komentarz... szkoda xD dokończę jeszcze te moje sentymenty i kazania (a Bóg więc co to było xD) kiedy indziej.
    Pozdrawiam cieplusio~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję *3* Rajuśku, jestem taka przeszczęśliwa, że Wam się podoba to opowiadanie (/)////(\). Cieszę się, że tak je doceniasz, Kaede-san ;_; Dziękuję za komentarz, mam nadzieję, że pod następnym chapterkiem też się odezwiesz :D
      Pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
    2. Jasne, że się odezwę ^^ czo ja mam z tą spóźnioną reakcją na odpowiedzi xD no, to teraz lecę czytać "Ciernie" <3

      Usuń
  10. O Bosz. Ja tutaj wyczuwam seks. Mało czasu *pip pip pip* ja chcę seks. Ja chcę AominexKuroko. *pip pip* mało czasu. Jebać fabułę, chcę seksy.
    Nie no, fabuła ważna rzecz! Być musi!
    Ow, Aw, Ow, Aw O.o Mniam. Najadam się do syta kąpiąc się w jogurcie z biszkoptów, moje włosy drżą pod wpływem seksowności owych panów. Tak bardzo człowieku zmieniasz - tak bardzo. Już pisałam, że nie przepadam za Kuroko, a ty sprawiasz, że wrzucam go do mojego miksera z innymi wyjebanymi biszami w galaktyce! A że Kuroko to cień, do cholery, to szybko myka i myka i jest bardzo głęboko w owej krainie, ale nie bój kerosuke! Tak szybko jak tam się zjawił, tak szybko zniknie ponieważ jego biszowskaz w mojej krainie rośnie szybko, ale i natychmiastowo niknie w cieniu zapadając w ,bezsenność'
    Tak! Za każdym razem gdy czytam ,,Bezsenność Tokio'' jego biszowskaz rośnie, ale po zakończeniu czytania, szybko znika. Najwyraźniej moje inne bishe go nie lubią. Ale to nie jest tak tylko po czytaniu BT (Pozwól, że sobie skrócę) Po każdym innym czytaniu twoich opowiadań z Kuroko (mam na myśli te, które lubię) jakby ,bardziej' go wtedy lubię, ale to tylko chwilowe.
    W skrócie- twój Kuroko jest zajebisty. Pisałam Ci już chyba kiedyś o tym, co nie?
    Co do Kise to mam mieszane uczucia. Tutaj jest wręcz przeciwnie (nie odbierz tego jako jakiejś krytyki, potrzeby opowiadania wymagają) Jakoś tak... Nie lubię twojej Kisi W TYM OPKU. Jest taka... Cóż... Wnerwiająca, a jego ,,troskliwość'' przypomina mi na bardziej wymuszoną niż tą prawdziwą. I to mi się bardzo nie podoba ponieważ gdy czytam twoje BT to Kisia, która ma w mojej krainie biszów zapewnione miejsce (nisko, ale ma) spada z mojej jogurtowej galaktyki.
    No i podobna jest sytuacja z Akashim, ale tutaj na jego temat się nie będę rozpisywać ponieważ moja niechęć również i do niego (ale taka mała) jest spowodowana moimi odczuciami po przeczytaniu kilku komentarzy. Niestety taka wybredna co do pairingów jestem chyba tylko w Knb. Nie obraź się za te komentarze, z Akaszem jest tak, lubie go, ale nie lubie. Czasami niektóre komentarze sprawiają, że dostrzegam to, czego nie dostrzegałam czytając. To bardzo wnerwia.
    No, ale co ja będę, tylko krytykuje te postacie >.< O! Walne jakąś minką na pocieszenie mojego umysłu (i może twojego) ~(^,^~)(~*w*)~
    No dobra, walne coś wreszcie o samym opowiadaniu, które jest boskie!
    Jak pisałam w wcześniejszym i bardziej ubogim komentarzu, fabuła jest zarąbista w luj. Baaardzo spodobała mi się akcja całego opowiadania. W niektórych opowiadaniach ludzie ograniczają się do pokolenia cudów. Nie mam nic do tego, lubie takie opowiadania, ale gdy dodałaś trenera, Nijimure (Tak się pisze jego imię?) Momoi i kurcze... po prostu innych. To sprawia, że czuje, że jest nie tylko przeszkoda ,sercowa' na drodze do miłości Kuroko i Aomine, ale są inne trudności. Wow... Skąd ja to biorę jeżeli mało o nich coś wspomniałaś >.< No cóż. Tak widzi mój umysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką trudności jest np. Kise. I choć wydaje się to małą trudnością, to mi się wydaje, że to ON im najbardziej przeszkadza. Jeczcze tego nie ukazałaś, ale ja Ci mówię! Przeczuwam to xd Tak przynajmniej mówi mi początkowa rozmowa Kise i Aomine. Blondyneczka jest po prostu zazdrosna o Kurokocchiego >.< No i jeszcze te zdanie:
      ,,Ryouta odetchnął cicho z ulgą, skinąwszy głową. Bał się, że Kuroko nadal będzie taki zamknięty w sobie, nie dopuści go do swoich uczuć i tej sfery życia, do której dostępu tak bronił. ''
      Czuje, że będę musiała poczekać na seksy b.długo!
      A co do pocałunku.
      Kurcze no... Ich 2. pocałunek... Szkoda, że bez emocji. Zamiast cieszyć, smuci. I gdy Aomine pocałował go... poczułam właśnie ten smutek. Od początku ich ,samego' pobytu w sali wiedziałam, że się wydarzy coś zuego ;-; Tu jest ten problemik... Jak pisałam, między nimi jest przeszkoda, a do tej przeszkody dołącza Kisia. No i przeszkoda staje się bardziej mocniejsza, stabilniejsza. Kolejnym problemem jest to, że Kuroko nie stara się zniszczyć przeszkody do miłości, on chcę tylko przyjaźni (Hehe, jeszcze xde) A Aomine się zaczyna poddawać. W sumie gdyby nie było Kise to może murzynek bambo by się nie poddał po drugim razie. No i jeszcze komentarz blondynki ,,Nie rób tego nigdy więcej Aominecchi'' Jako tako cieszę się, że dałaś przynajmniej te cchi... Coś czuje, że moje serce do opowiadań, rozpadło by się gdyby nie użył tego cchi.
      Cóż... Nie pamiętam kiedy ostatnio napisałam tak długi komentarz, i jakże (bynajmniej mi się wydaje) trochę sensowny, gdzie wkleiłam tylko dwa cytaty.
      Możliwe, że spowodowane jest to moim głodem na yaoi. Podczas wakacji nie czytałam nic a moja wena do pisania komentarzy wzrosła tak samo jak głód. Czasami jak napiszę taki koment chyba nic się nie stanie :) Następny napisze w moim stylu... Tak myślę.
      No to co... Życzę weny, pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

      Usuń
    2. Kochana Kalte! ♥
      Nie masz czym się martwić, nie mam żadnego powodu, by się na ciebie gniewać xDD To, że nie przepadasz za Kisią, to właściwie dobrze! Świadczy to o tym, że w opowiadaniu potrafię stworzyć taką postać, która, choć z założenia jest dobra, potrafi trochę wnerwić swoją osobą :D Także no, w sumie to się cieszę :D xD
      A co do tych komentarzy, w których "znajdujesz to, czego nie dostrzegłaś, czytając"... Generalnie rzecz biorąc to każdy interpretuje tekst na swój sposób, dlatego uważam, że nie musisz "przyswajać" cudzej opinii. Bo np. jeśli czytasz opowiadanie i myślisz sobie "aww", a potem komentarz, który ci to psuje i zaczynasz robić "bleee" to...to ... to mnie zaboli ;_; xD
      Dobrze jednak, że ogólnie opowiadanie się podoba :D No i że lubisz Kuroko! Akurat na Kuroko najbardziej mi zależy, żeby był lubiany, bo osobiście uwielbiam Tetsu ;_; To mój kochany braciszek, o ♥
      Dziękuję za Twój komentarz! ♥ Musisz pisać je częściej, bo lubię popaczać na Twój avek xDDD
      Dziękuję za życzenia weny (wtf?xD) i ja też pozdrawiam! *3*

      Usuń
    3. Cóż, jeżeli chciałaś stworzyć z Kise postać która ma na celu wnerwiać- zrobiłaś to zajebiście!<3
      Oh, może źle napisałam. Z tymi komentarzami to wygląda troszeczkę inaczej, może gdybym bardziej się rozpisała a ten temat to byś zrozumiała. Po prostu jak wspominałam, jestem STRASZNIE wybredna co do pairingów w knb, że aż pozwoliłam sobie napisać to kapslokiem. Jak nie lubię jakiegoś pairingu, on mnie odpycha, obrzydza (chyba tak jest u większości). Przeczytawszy rozdział 3 wzięłam się za komentarze. Podczas czytania komentów dużo osób pisało o AkaKuro, którego ja nie lubię. Wtedy zaczęłam dostrzegać momenty z nimi. To nie tak, że przeczytam opowiadanie ,,oh ah'' a później ,,ble'' tylko troszeczkę to zmieniło mój sposób patrzenia na relacje między Kuroko a Akashim.. Tutaj raczej nie chodzi o cudzą opinie bo to byłoby wtedy gdyby ktoś napisał, że nie lubi tego opowiadania i wymienił jeden argument i ja od razu bym też go znienawidziła ,bo ktoś inny tak myśli'. Albo i nawet nie wymieniłby tego argumentu. Mam nadzieje, że już bardziej rozumiesz o co mi chodzi. Dlatego to chyba bardziej mnie zabolało gdy napisałaś o przyswajaniu tej cudzej opinii >.<
      Dlatego w skrócie, po prostu dostrzegłam relacje, których widzieć nie chciałam, między Kuroko a Akashim no i to troszeczkę zniszczyło mi smaczek, ale oczywiście nie mam pretensji do tych komentarzy- tak jak napisałaś ,,każdy interpretuje tekst na swój sposób'' dlatego nie mam nic do tego, po prostu po przeczytaniu ich, zobaczyłam to czego widzieć nie chciałam ;-;. Co nie zmienia faktu, że opko dalej jest niesamowite<3
      Też uwielbiam mój avek, w końcu to moja ulubiona postać z wszystkich animców jakie oglądnęłam :) Teraz na pewno będę pisała częściej xd Jak wspominałam to mam właśnie wenę do pisania tych komentów xd

      Usuń
  11. *rozwija szalik Mikasy i stąpa po nim niezgrabnie, wmawiając sobie, że to czerwony dywan*

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń