[BT] Rozdział Dziesiąty

    O tej porze roku słońce zaczynało zachodzić znacznie później, jednak przez wzgląd na kilkugodzinny trening na sali, Kuroko i Kise szli do studia, mając nad sobą zabarwione płomiennymi kolorami niebo. Słońce chowało się powoli za budynkami, pozostawiając za sobą pomarańczowo-czerwone smugi i różowe chmury. Nadal było całkiem gorąco, jednak wiatr wiejący od wschodu przyjemnie chłodził ich plecy.
–    Szef już mnie zasypuje wiadomościami...- mruknął smętnie Ryouta, stukając pospiesznie w klawiaturę swojej komórki.- Jest strasznie niecierpliwy...
–    Dlaczego tak im się spieszy z tą sesją?- zapytał grzecznie Kuroko.
–    Szczerze mówiąc, to szef dzwonił do mnie już wczoraj wieczorem, ale było za późno, żeby iść na zdjęcia – westchnął blondyn.- Okazało się, że redaktor naczelny zorganizował konkurs w swojej gazecie, ale nie powiedział o tym fotografom, i muszą na szybko przygotować coś w rodzaju fanbooka dla zwyciężczyni.
–    Wygrała fanbooka z twoimi zdjęciami?
–    Tak.
–    Nie miałem pojęcia, że jesteś aż tak popularny.
–    W sumie to nawet dla mnie było zaskoczenie – zaśmiał się Ryouta.- W gazecie byłem raczej gościnnie, ale zwycięzca mógł wybrać modela, z którym chciałby fanbooka. Nikt się nie spodziewał, że to właśnie ja zostanę wybrany, skoro w opcjach mieli siedmioro doświadczonych modeli.
–    Co to za gazeta?
–    Miesięcznik dla nastolatek.- Kise wzruszył ramionami.- Wszystko dla dziewczyn: romanse, kosmetyki, fryzury, moda...
–    Reklamujesz damskie ubrania, Kise-kun?
–    N-nie!- Ryouta spłonął rumieńcem.- To... to tylko pozowanie do zdjęć, które potem wrzuca się na przykład do artykułów na temat... yy... po-podrywania facetów, albo jakichś plotek.
–    Rozumiem.- Chłopcy skręcili w jedną z mniej zatłoczonych ulic.- Jak to się stało, że zostałeś modelem, Kise-kun?
–    To przez siostrę – odparł blondyn z uśmiechem.- Zapisała mnie kiedyś na casting, a kiedy go wygrałem, stwierdziła, że warto spróbować także z kolejnymi. No i od czasu do czasu zapisuje mnie na sesje. Chciałaby, żebym po skończeniu szkoły został zawodowym modelem. „Nie napracujesz się”, mówi.- Kise wywrócił oczami.- Jest architektką wnętrz, więc nie ma pojęcia jak to jest stać przed aparatem przez kilka godzin.
–    Nie musisz się na to zgadzać, możesz przecież wybrać własną przyszłość.
–    Jest w porządku.- Ryouta uśmiechnął się lekko do błękitnowłosego.- Polubiłem tę pracę. Dzięki niej już mam sporo oszczędności, a jeśli mi się powiedzie, będę stąpał po pewnym gruncie, nie martwiąc się o szukanie pracy.
–    Nie masz żadnych planów związanych z koszykówką, lub innym sportem?- Kuroko wydawał się być nieco zaskoczony.- Przecież tak dobrze ci idzie.
–    Do klubu dołączyłem ze względu na Aominecchiego...- przyznał szczerze Kise.- Gram raczej dla rozrywki i z czystej przyjemności. Oh, jesteśmy na miejscu, Kurokocchi.
    Kise zatrzymał się, wskazując ruchem głowy na budynek po ich lewej stronie. Kuroko spojrzał tam, spodziewając się ujrzeć jeden z tych typowo biznesowych budynków, wysokich i o szklanych ścianach. Zdziwił się jednak, ponieważ studio, w którym pracował Ryouta, przypominało raczej muzeum – kwadratowy budynek z marmuru, ze schodami prowadzącymi do wejścia osłoniętego przez dach, który podtrzymywały dwie kolumny.
–    Całkiem zwyczajnie – powiedział mimochodem.
–    W środku jest naprawdę ładnie.- Kise znów uśmiechnął się do niego, po czym ruszył po schodach w górę.
–    Ale tym razem zdjęcia nie zajmą ci kilku godzin?- zapytał Tetsuya z drobnym niepokojem.
–    Jasne, że nie!- zaśmiał się blondyn.- Normalnie taki mały fanbook ma od dziesięciu do piętnastu zdjęć, a do wydania go brakuje im czterech czy pięciu.
    Kuroko skinął głową, uspokojony. Zgodził się przyjść razem z Kise, ponieważ był ciekaw jak wygląda jego praca, jednak jeśli miałaby ona trwać kilka godzin, zdecydowanie wolałby wrócić do domu. Zwłaszcza, że powinien powtarzać do zbliżających się testów.
    Gdy weszli do budynku, Tetsuya musiał przyznał rację swojemu przyjacielowi – w środku było naprawdę ładnie. Posadzka wręcz lśniła czystością, odbijając od siebie śnieżnobiały sufit i brzoskwiniowe ściany. Długi korytarz ciągnący się przed nimi był pusty, jednak słychać było dobiegającą zza któryś z sześciu par drzwi muzykę i podniesione głosy.
–    Są tu trzy sale, w których się fotografuje – powiedział Kise, ruszając przed siebie.- Dwie dla doświadczonych modeli, reklamujące bieliznę i stroje kąpielowe, oraz zwykłą modę, i jedna mieszana dla młodszych modeli. Czasem puszczają muzykę w „celach relaksacyjnych”.- Ryouta wzruszył lekko ramionami.- To ponoć pomaga się rozluźnić, dzięki czemu lepiej się wychodzi na zdjęciach, chociaż mnie to brzmi jak zwykła bajka. Och, Misaki-san!- Kise zamachał do jakiejś kobiety, która wyszła właśnie z jednej z sal.
–    Ah, jesteś już, Kise!- zawołała, podchodząc do nich.- To świetnie, Fuji-san zaczyna się już denerwować. Zdjęcia do fanbooka mają trafić do redaktora w ciągu godziny, więc musisz spiąć pośladki. Przygotowałam już dla ciebie stroje, czekają w garderobie.
–    Dobrze, dziękuję. To jest Kuroko Tetsuya, mój przyjaciel ze szkoły.- Kise wskazał dłonią na błękitnowłosego.- Przyszedł dzisiaj ze mną zobaczyć sesję!
–    Przyjaciel?- powtórzyła kobieta, poprawiając swoje okulary w czerwonej oprawca i patrząc w kierunku wskazanym przez Ryoutę. Przez chwilę wpatrywała się w Kuroko, a kiedy ten skłonił się grzecznie, witając, krzyknęła cicho, podskakując.- S-skąd on tak nagle...?!
–    Ahahah! Pójdziemy już do garderoby, Misaki-san!- zaśmiał się Kise, po czym skinął na Kuroko.
    Tetsuya ruszył za nim w kierunku jednych ze znajdujących się na prawo drzwi. Kiedy zerknął za siebie, zobaczył, że kobieta przygląda im się w zastanowieniu.
–    Tu się właśnie przebieramy przed sesją – powiedział Ryouta, wchodząc do pomieszczenia i zapalając w nim światło.
    Kuroko również wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi i rozglądając się z zaciekawieniem. Widział już podobne scenerie na filmach, jednak ujrzeć garderobę z prawdziwego zdarzenia, to było co innego, nawet jeśli nie odbiegała za bardzo od tych telewizyjnych – o prostokątnym kształcie, utrzymana w jasnych  kolorach. Wzdłuż tej dłuższej ściany, naprzeciwko wejścia, znajdowały się stanowiska dla modeli, składające się z czegoś w rodzaju biurka, krzesła, i wiszącego lustra. Na stolikach wszędzie walały się kosmetyki i różnego rodzaju produkty do włosów. Gdyby nie przenośne stojaki na ubrania, poustawiane niemal wszędzie, gdzie się dało, pomieszczenie wydawałoby się całkiem przestronne.
–    Usiądź, gdzie chcesz, Kurokocchi – powiedział Kise, odkładając swoją torbę pod jednym z biurek i zaczynając rozpinać koszulę.
    Kuroko położył swoją torbę na krześle, dwa miejsca dalej od rozbierającego się Ryouty. Odwrócił się, by zerknąć ciekawsko na wiszące na stojakach stroje.
–    Które założysz?- zapytał.
–    Te tutaj – odparł Ryouta, chwytając za jeden ze stojaków i przysuwając go bliżej siebie.- A ty nie chcesz się przebrać? Znajdzie się twój rozmiar...
–    Po co?- zdziwił się Kuroko.
–    Chcesz siedzieć tak w mundurku?
–    Nie przeszkadza mi to, w końcu jestem tu po to, żeby popatrzeć. Nie muszę w dodatku czuć się jak model.
    Kise uśmiechnął się, zdejmując z siebie koszulę. Podczas gdy zaczął się przebierać, Tetsuya usiadł na jednym z krzeseł, wzdychając cicho. Już wcześniej zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo różni się jego świat od świata Ryouty – blondyn znał się na modzie i najnowszych trendach, był obeznany w showbiznesie – jednak dopiero teraz widział to wyraźnie.
    Ryouta wyglądał na całkiem szczęśliwego ze świadomością, że Kuroko zgodził się przyjść z nim do studia. Zmieniając ubrania, uśmiechał się pod nosem, starając się nie patrzeć w stronę błękitnowłosego, co zaś w przypadku Kuroko było zupełnie na odwrót.
    Tetsuya widział go w bieliźnie już nieraz, w końcu dzielili razem szatnię, a nawet prysznic. Jednak dopiero teraz miał tak naprawdę szansę przyjrzeć się Kise.
    Musiał przyznać, że był bardzo przystojny. Jego jasna, gładka cera nie była jedynym jego atutem. Błyszczące, złote oczy o długich ciemnych rzęsach – właśnie to było najpiękniejszym elementem w jego twarzy. Choć teraz Kuroko nie miał okazji patrzeć w nie bezpośrednio, wiedział, że mają one niemal hipnotyzującą moc, szczególnie, kiedy blondyn je mrużył. Gdyby Tetsuya był dziewczyną, a Kise obdarowałby go właśnie takim spojrzeniem znad rzęs, zapewne poczułby dreszcze na skórze.
    Było też w nim coś, czego Kuroko mógłby mu pozazdrościć – przy jego stu siedemdziesięciu jeden centymetrów, lekko umięśniona sylwetka wyglądała niesamowicie. Tetsuya co prawda nie miał kompleksów, nigdy nie przejmował się szczególnie własnym wyglądem, nie narzekał na swoje ciało. Jedyne, co chciałby w sobie zmienić, to właśnie nieprzeciętnie niski wzrost.
–    Uhm... Ku-Kurokocchi, co tak na mnie patrzysz?- zapytał nerwowo Ryouta.
–    Wybacz, Kise-kun. Myślałem sobie właśnie o tym, że do tej pory nie zwracałem uwagi na to, że jesteś przystojny – wytłumaczył spokojnie Kuroko.
–    Przy...- Kise urwał raptownie, przez długą chwilę wpatrując się w błękitnowłosego. Na jego twarz wypełzł powoli rumieniec. Jeszcze przez moment stał w bezruchu, następnie zaś, odchrząkując, wrócił do ubierania.
    Kuroko był nieco zaskoczony jego zachowaniem. Czyżby powiedział coś niewłaściwego? Ale przecież nie kłamał, Ryouta naprawdę był przystojny, w końcu gdyby nie to, nie zostałby modelem. Błękitnowłosy był pewien, że wiele dziewczyn prawiło mu tego typu komplementy. Być może usłyszeć to z ust drugiego chłopaka, wprawiło blondyna w dyskomfort.
–    Dobra, możemy iść – powiedział Ryouta, przeglądając się w lustrze i poprawiając włosy.
–    Nie będziesz malowany, czy coś?- zapytał Kuroko.- W telewizji tak pokazują...
–    Wizażystki są w sali – odparł z uśmiechem Kise.- Muszą być na miejscu, żeby fotograf instruował je, co mają poprawić.
    Kuroko ruszył za Ryoutą w kierunku drzwi, jednak zaskoczyło go, że blondyn ich nie otwarł. Zatrzymał się tuż przed nimi, z dłonią na klamce, i wpatrywał się w nie przez krótką chwilę.
–    Kise-kun?- Tetsuya zmarszczył lekko brwi.- Czekają na ciebie.
–    Uhm...
–    Coś się stało?
–    Kurokocchi...- Blondyn odwrócił ku niemu głowę, jednak wzrok wbił w jego stopy.
–    Tak?
–    Dzię... Dziękuję za komplement... ten przed chwilą...
    Kuroko zamrugał, nieco zaskoczony. Sądził, że Kise niemal natychmiast zapomniał o jego słowach, nie spodziewał się, że jeszcze wróci do tematu.
–    Cóż, jestem pewien, że wiele...- zaczął, jednak urwał raptownie, kiedy Ryouta nieoczekiwanie pochylił się nad nim i pocałował go.
    Przez krótką chwilę Tetsuya stał w osłupieniu, nie mogąc choćby zamrugać. Jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, patrząc w płynne złoto widoczne spod przymrużonych powiek blondyna. Kuroko był zaskoczony, ale rozchylił lekko usta, odwzajemniając pocałunek, lecz wówczas Ryouta odsunął się od niego, otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.
    Dopiero teraz błękitnowłosy mógł poczuć, że znów oddycha, a jego serce szaleje w piersi. Przełknął nerwowo ślinę, odchrząkując cicho. Zamknął oczy na krótki moment, a po chwili znów je otworzył i wyszedł z garderoby, udając się za swoim przyjacielem do jednej z sal.

***

    Tetsuya musiał przyznać, że przyglądanie się pracy Kise było całkiem zabawne. Siedząc na krześle obok stanowiska wizażystek, obserwował jak jego przyjaciel pozuje przed fotografem, ustawiając się według jego wskazówek i posyłając aparatowi profesjonalne, aczkolwiek dość śmieszne, zdaniem Kuroko, miny. Błękitnowłosy wiedział, że bawi go to, ponieważ miał do czynienia z Ryoutą na co dzień, przyzwyczaił się do jego wiecznie uśmiechniętej twarzy i beztroskiego charakteru. Widok jego, z miną nie tyle zalotną, co wręcz seksowną, sprawiał, że on sam uśmiechał się pod nosem.
–    I jak ci się podobało, Kurokocchi?- zapytał z uśmiechem Kise, kiedy wyszli ze studia. Spędzili w nim niecałe dwie godziny, ale Tetsuya nie uważał, by czas ten należał do zmarnowanych. Chociaż nie robił zbyt wiele, samo obserwowanie młodego modela było nader interesujące.
–    Było całkiem zabawnie – przyznał błękitnowłosy.- Zobaczyć ciebie w konkretnej pozie na żywo jest o wiele ciekawsze, niż na zdjęciu.
–    N-no weź, Kurokocchi...!- Kise zaśmiał się, rumieniąc.- To... to nic takiego! Po paru razach idzie nabrać wprawy w pozowaniu. Choć nie powiem, tym razem trochę się krępowałem, wiedząc, że siedzisz niedaleko i na mnie patrzysz...
–    Denerwowałeś się?- zdziwił się Kuroko.- Nie było tego po tobie widać.
–    No bo... sta-starałem się to ukryć – bąknął.- Dobrze, że mi wyszło! Choć daleko mi do kogoś tak profesjonalnego jak ty.
–    Ja?- Tetsuya aż wytrzeszczył na niego oczy.
–    Pewnie! Kurokocchi mógłby z powodzeniem grać w pokera, z tą pokerową twarzą! Bez urazy, rzecz jasna, ale czasem naprawdę ciężko odgadnąć twoje myśli. Mnie się to jeszcze nigdy nie udało...
–    Hmm... Nie przepadam za grami karcianymi – przyznał Tetsuya.- Czasem grywałem z rodzicami i babcią w koi-koi, to wszystko.
–    Możemy kiedyś w coś zagrać, kiedy znowu do mnie wpadniesz, Kurokocchi!- powiedział z uśmiechem Kise.
    Kuroko zerknął na niego niepewnie, szybko jednak odwrócił wzrok. Ryouta wydawał się być naturalny, zupełnie jakby zapomniał o wcześniejszym pocałunku w garderobie, czego nie można było powiedzieć o Tetsuyi – błękitnowłosy myślał o tym przez całą sesję, nie wspominając o momencie, kiedy znów się tam znaleźli. Kise nie mówił przesadnie dużo – narzekał, że uderzył się w nogę, że spodnie były trochę obcisłe, że chce już być w domu i się wykąpać – ale ani słowa o tym, co zrobił wcześniej.
    Pocałunek będący gestem podziękowania za komplement? Czy może zwykła wymówka, by to zrobić? Kuroko nie mógł przestać myśleć o tym, że w tamtym momencie poczuł się inaczej niż zwykle. Sam nie wiedział na czym dokładnie polegała różnica, ale to było trochę tak, jakby nie był dla Ryouty tylko przyjacielem, ale też...
    Chłopakiem?
    Kuroko westchnął ciężko, zirytowany. Wyglądało na to, że to on robi z igły widły, i za bardzo przejmuje się czymś, co nie miało przecież wielkiego znaczenia. Powiedział przecież Kise, że dla niego to tylko forma pieszczoty, a nie okazywania uczuć.
–    Autobus będzie za piętnaście minut – powiedział Kise, kiedy stanęli pod daszkiem przystanku. Na dworze zrobiło się szaro, słońce schowało się już za budynkami miasta.- Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze kiedyś na sesję, Kurokocchi!
–    Nie, żebym twierdził, iż było nudno, ale właściwie to nie mam tam za bardzo co robić – zauważył Kuroko. Kise podszedł do niego i stanął tuż przed nim, opierając się o ściankę.
–    Wiesz no, nie wszystkie sesje trwają pół dnia! A potem zawsze możemy iść na lody, albo pograć w kosza, albo znowu do Oceanarium! Albo tym razem do kina, albo na zwykły spacer, albo do Maji Burgera!
    Tetsuya nie mógł powstrzymać uśmiechu, słysząc entuzjazm w głosie Ryouty. Blondyn sprawiał, że Kuroko momentami czuł się jak bohaterka romansu, zapraszana na randkę pomimo niejednokrotnego odrzucenia.
–    Teraz, kiedy oboje pogodziliśmy się z Aomine-kun, możemy iść we trzech – powiedział, chcąc sprawdzić jego reakcję.
–    Mmm, no w sumie – odparł Kise, uśmiechając się lekko i patrząc gdzieś w bok. Kuroko zachował na twarzy powagę.
    Chyba zaczynał lubić się z nim droczyć.
–    Ale teraz i tak nic z tego nie wyjdzie, no nie?- zapytał ze śmiechem.- W końcu niedługo testy, trzeba się uczyć!
–    Tak, masz rację. Aomine-kun prosił mnie o korepetycje. Umówiliśmy się na jutro w bibliotece.
–    Oh.- Mina Kise nieco zrzedła.- Nie wiedziałem...
–    Chcesz do nas dołączyć?
–    Uhm... moja mama specjalnie wzięła wolne, żeby mnie poduczyć, więc...
–    Rozumiem – powiedział Kuroko.- To miło z jej strony. Mam nadzieję, że wszystkim nam pójdzie dobrze.
–    Na pewno.- Kise uśmiechnął się lekko.- Zwłaszcza tobie, w końcu jesteś uzdolniony, jeśli chodzi o naukę.
–    Właściwie to całkiem przeciętny.
–    Ale masz stuprocentową frekwencję, no nie?
–    Frekwencja nie ma nic do nauki.- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Sam będę się jutro uczył i dużo powtarzał. Mam nadzieję, że Aomine-kun wytrzyma parę godzin. Na lekcjach przysypia...
–    Cały Aominecchi...- Ryouta znów się uśmiechnął, choć nieco słabo.- Kurokocchi, wyjeżdżasz może gdzieś na wakacje?
–    W tym roku raczej nie. Dlaczego pytasz?
–    Aaa, bo wiesz...- Kise podrapał się lekko po głowie, rumieniąc delikatnie.- Tak sobie pomyślałem, że może chciałbyś się wybrać nad morze? Zaprosilibyśmy też resztę, wynajęlibyśmy pokoje w pensjonacie, czy coś... i zrobili sobie takie własne wakacje, w niewielkiej grupie.
–    Wybieramy się na takie całą drużyną, zaraz po Turnieju – zauważył Kuroko.
–    No tak, ale... chodzi mi o takie wakacje bez treningów. Żeby tylko pływać, zwiedzać miasto, i objadać się pizzą i lodami.- Blondyn roześmiał się lekko.
–    Musiałbym porozmawiać na ten temat z rodzicami, ale osobiście nie mam nic przeciwko. Kogo planujesz zaprosić?
–    Ah, jeszcze się nie zastanawiałem – przyznał Kise.- Pewnie naszą stałą paczkę, to znaczy Aominecchiego, Midorimacchiego i Murasakibaracchiego. No i Akashicchiego, jeśli znajdzie czas...
–    Byłoby zabawnie.- Kuroko uśmiechnął się lekko.- Do tej pory nigdy nie spędzałem takich wakacji ze znajomymi.
–    Na pewno będzie super, jeśli wszystko wypali!- Oczy blondyna zabłysły ekscytacją.- Jutro zapytam resztę! Jeśli będzie trzeba, to zmuszę ich do zgody choćby siłą!
–    Nawet Akashiego-kun?- zapytał Tetsuya z rozbawieniem.
–    Pewnie.- Kise wzruszył z uśmiechem ramionami.
    Kuroko pokręcił głową, odwracając od niego wzrok. Zaczynał się czuć trochę niepewnie w jego obecności. Nie tylko dlatego, że Ryouta darzył go uczuciem. Kuroko przerażało to, że w niektórych momentach, szczególnie takich jak ta chwila, kiedy stali naprzeciwko siebie w milczeniu, błękitnowłosy zaczynał czuć coś w rodzaju ekscytacji. Zupełnie jakby na coś czekał.
    „Na coś”... Chyba dobrze wiedział na co. I właśnie to go przerażało.
–    Zrobiło się chłodno – wymamrotał Kise.
–    Mhm.- Tetsu skinął głową, zaciskając nerwowo dłoń na pasku swojej torby. Odetchnął głęboko, zwracając się ku Ryoucie. Tylko spokojnie. Przecież nie robią nic złego, po prostu stoją naprzeciwko siebie i...- Kise-kun, nie patrz na mnie w ten sposób – bąknął Kuroko.
–    W jaki?
–    Jakbyś chciał mnie zjeść.
–    Naprawdę tak na ciebie patrzę?
–    Takie odnoszę wrażenie – westchnął błękitnowłosy.
–    Przepraszam, to nieświadomie – mruknął.- Ah! Masz tu coś, Kurokocchi.- Kise uniósł dłoń do jego twarzy, chwytając nią podbródek i przesuwając kciukiem po kąciku ust. Tetsuya odruchowo złapał za jego nadgarstek, jednak z zaskoczeniem odkrył, że wcale nie miał ochoty jej odsuwać. Zamiast tego wręcz ją przy sobie trzymał, czując przyjemne ciepło gładkiej skóry.
    Co on wyprawiał? Czy on naprawdę właśnie dał znak Kise? Czy naprawdę dał mu do zrozumienia, czego oczekuje, na co mu pozwala? I to w miejscu publicznym!
    Zanim zdążył zreflektować się i odsunąć, Ryouta był już przy nim. Zamknął oczy i pocałował go, ostrożnie zmuszając, by Kuroko rozchylił wargi. Błękitnowłosy westchnął cicho, kiedy poczuł w ustach język Kise, przesuwający się w drażliwym geście po podniebieniu. Zacisnął dłoń na jego nadgarstku, kiedy blondyn przygryzł jego wargę, a potem pocałował ją delikatnie.
    Wiedział, że powinien go od siebie odepchnąć, wiedział, że powinni przestać. A jednak nic z tym nie zrobił, po prostu poddał się, nie ruszając z miejsca i ledwie odpowiadając na pocałunek.
    Dopiero kiedy Kise sam się odsunął, zaciskając nerwowo wargi i pospiesznie rozglądając się wokół, Kuroko wrócił rozsądek. Odchrząknął, rumieniąc się na twarzy i spuszczając głowę z zawstydzeniem.
–    Nie rób tego w takich miejscach – wymamrotał.
–    Wybacz, Kurokocchi – westchnął ze skruchą Ryouta.- Naprawdę nie mogłem...eh?- Blondyn zamrugał, patrząc na niego niepewnie.- „W takich”... więc... mogę to robić, jeśli będziemy sami...?
–    Ja...- Tetsuya przełknął nerwowo ślinę, przestępując z nogi na nogę.- Powiedziałeś, że to nie będzie nic znaczyć..
–    J-Jasne!
–    Uważam, że takie rzeczy powinny robić tylko pary – westchnął Kuroko.- Ale... jakoś ciężko mi jest odepchnąć cię..
–    Więc nie rób tego, Kurokocchi!
–    Boję się, że to dla ciebie będzie coś wyjątkowego, i kiedy potem nagle przestaniemy...!
–    To będę miał miłe wspomnienia – dokończył ze śmiechem blondyn.- Kurokocchi, już ci mówiłem, że nie jestem dziewczyną. Jeśli zrobisz czy powiesz coś, co mnie zrani, po prostu ci o tym powiem.
–    Do tej pory nic takiego nie zrobiłem?
–    Nie.
–    Jeśli... zgodziłbym się, powiedzmy na tydzień... co potem?
–    Wracamy do bycia „tylko przyjaciółmi”, bez całowała – odparł spokojnie Kise.
–    Takie relacje są chore...
–    Ale tylko my o nich wiemy.- Ryuota wzruszył ramionami.
–    Nie powinienem proponować ci czegoś takiego – westchnął Kuroko, przeczesując dłonią włosy.- Boję się, co teraz o mnie myślisz...
–    Przecież to ja ci to zaproponowałem.
–    Ale ja chcę się na to zgodzić!- szepnął rozpaczliwie Tetsuya.
    Kise dosłownie oniemiał, zastygnąwszy w bezruchu. Przez bardzo długą chwilę wpatrywał się w zarumienioną twarz swojego przyjaciela, z której po raz pierwszy mógł tak otwarcie odczytać jego uczucia.
    Przełknął nerwowo ślinę, wciskając dłonie do kieszeni spodni i starając się, by jego podniecenie nie osiągnęło niebezpiecznego poziomu.
–    Uhm... Kurokocchi?
    Błękitnowłosy spojrzał na niego z dołu nieco zbolałym spojrzeniem.
–    Myślę, że za bardzo się mną przejmujesz – powiedział Kise, uśmiechając się do niego łagodnie.- Nie masz się czego obawiać. Przecież nie zabiję się, kiedy będziesz chciał zerwać nasze relacje, nawet jeśli za parę dni zakochasz się w kimś i będziesz chciał z tą osobą być. To całe całowanie... nie będzie dla mnie żadną nadzieją, tylko formą przyjaźni, tak jakby. Dlatego przestań się tym tak zamartwiać, Kurokocchi. Nie odmawiaj sobie tej małej przyjemności.- Chłopak uśmiechnął się do niego radośnie, chcąc dodać otuchy.
    Kuroko przez chwilę patrzył na niego w milczeniu. Kise łatwo było mówić, w końcu on był typem otwartego i towarzyskiego chłopaka. Tetsuyę do tej pory nie interesowały takie rzeczy jak całowanie i umawianie się z kimś, sądził, że znajdzie na to czas na studiach.
    Westchnął ciężko, na moment zamykając oczy. Kiedy ponownie je otworzył, uspokoił się nieco i rozluźnił.
–    Więc... na jakiś czas...- mruknął, rumieniąc się.
–    Jasne – odparł Kise, siląc się na spokój, choć w głębi duszy miał ochotę zacząć skakać i tańczyć z radości.
–    Ale tylko, kiedy będziemy sami – powiedział cicho Kuroko.- I nie w szkole, nawet, jeśli szatnia będzie pusta.
–    Możesz mi nawet wypisać na kartce wszystkie zasady – zaśmiał się Ryouta.- Obiecuję, że nigdy nie zrobię tego, czego nie będziesz chciał!
    Tetsuya spojrzał na niego uważnie, zastanawiając się, co niby miały znaczyć te słowa. Postanowił jednak dać temu spokój, już i tak miał dość tematu ich wspólnego „romansu”.
    Zarumienił się lekko na samą tę myśl. Jakby nie patrzeć, ich relacje naprawdę zaczną przypominać romans... Zerknął na Kise, który wyglądał z uśmiechem zza ściany przystanku w kierunku, z którego miał nadjechać ich autobus. Wyglądał na szczęśliwego i nieco spiętego, jakby powstrzymywał wybuch energii.
    Błękitnowłosy uśmiechnął się lekko. Przez chwilę przeszło mu nawet przez myśl, że być może Kise stanie się dla niego kimś więcej, niż tylko przyjacielem. Nie mógł być do końca pewien, czy to samo całowanie sprawiało mu przyjemność, czy może było coś jeszcze, coś w Kise, co sprawiało, że nie mógł go odtrącić, przez co sam Kuroko chciał ciągnąć to dłużej.
    Czyżby był zauroczony...?
    Drgnął nerwowo, przecierając dłońmi twarz i również wyglądając za autobusem.
    Nie, to nie możliwe. To na pewno nie było to.
    Na pewno.

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dźwięki harfy, wiatru szum, wodo wodo, zmień się w rum~!
      *fanfary, bębny, confetti i fruwające narządy*
      OTO POWRÓCIŁ KRUL. CIESZYSZ SIĘ? WIEM, ŻE TAK XD (a spróbowałabyś tylko nie xd).
      Zacznę od Bezsenności, bo tak mi pasuje xd Potem zarzucę Cierniami, na koniec powiem coś o Aho w kuchni, czyli zagładzie wszechświata (mój kosmos taki biedny, zalany przez głupotę murzyna), a jak mi starczy mózgu i siły, to przeczytam jeszcze Świąteczny Cud i jego też tutaj na koniec wrzucę.
      No to lecim~!

      Cieszę się, że Aho 'pogodził' się z Kise, a raczej, że wszystko ze sobą uzgodnili. W ogóle ten ósmy rozdział mocno mi zalatywał AoKise. Choć niby żadnych podtekstów tam nie było, ale jakoś tak... to pewnie przez to, że później było MNÓSTWO podtekstów AkaKuro i w mojej głowie powstał piękny schemacik, sugerujący, że BT powinno stać się w pewnym momencie AkaKuro i AoKise... Wiesz, Tetsu wypróbowuje obu panów, ale ostatecznie stwierdza, że potrzebuje kogoś idealnego, a kto może być bardziej idealny niż Akasz? *sugestia sugestię pogania*
      Ogólnie to... Kise, który musi uświadamiać Aho, że Aho kocha Tetsu jest dla mnie czymś z lekka... abstrakcyjnym. Mimo wszystko Kise-szczeniak, który nagle staje się profesorem do spraw sercowych... To tak jakbym usiadła naprzeciw labladora, tłumacząc, że chcę przeruchać Meia, a on by mi bardzo kulturalnie wytłumaczył szczeknięciami, że to nie tylko pociąg seksualny, ale nade wszystko miłość! (możesz zignorować to porównanie, ja nie wiem, czemu ono wyszło z mojej głowy)
      Tzn. nie zrozum mnie źle. Powyższa wypowiedź mogła zabrzmieć tak, jakby mi to do Kise nie pasowało i jakby mi się nie podobało, ale jest właśnie na odwrót. Ponieważ odbiega to od motywu Kise-szczeniaka i wchodzi na płaszczyznę Kise-dorosłego-pieska-tylko-od-czasu-do-czasu-merdającego-ogonem, to właśnie dlatego mi się podoba. Wszyscy wiedzą, że ja za Kise-szczeniakiem nie przepadam, ba, ja go po prostu nie znoszę, więc każde odstępstwo od tego schematu witam z otwartymi ramionami. No a tu ono było, za co Ci plusów stado przesyłam na magicznym dywanie.
      Choć powiedzenie, że Aho zachował się niefair... Tu to śmiałam się bardzo xd Ah ta dziecinna zazdrość xd
      No, ale mimo wszystko nie zdziwiłabym się, gdyby jakimś cudem Aho i Kise wylądowali w jakimś momencie BT w łóżku. Jakoś tak... może załamani tym, że Tetsu jednak ich nie chce, upiliby się i szukali pocieszenia w cielesnej przyjemności? To mogłoby być całkiem fajne xd
      No dobra, dalej.
      To jak Tetsu przeżywał tamtą randkę, te jego myśli, jak to mu się podobało i jak muskał swoje usta.... Khe, khe, tak dużo tu KiKuro, że aż zacznę niedługo rzygać na złoto xd A pierwotnie miałam rzygać na granatowo xd Ale to nie jest narzekanie, ja wieloparkinowość lubię bardzo, więc to na plus bardzo idzie z mojej strony xd

      Usuń
    2. No, ogólnie rzecz biorąc... Tetsu spędza z Kise coraz więcej czasu i coraz więcej się między nimi dzieje. I TO JAK SIĘ DZIEJE. TEN POCAŁUNEK W GARDEROBIE, TO JAK TETSU PRZYGLĄDAŁ SIĘ ROZBIERAJĄCEMU SIĘ KISE, TEN POCAŁUNEK NA PRZYSTANKU I TO, TO, TO! TO... TO WIESZ DOBRZE CO! ON SIĘ ZGODZIŁ, JA PEREŁKĘ, ON SIĘ SERIO ZGODZIŁ, PRZEMYŚLAŁ, CAŁKOWANIE, O KURWA MAĆ, JA PIERDOLĘ, TO JEST dsjfhdfdfhsjjdsfshfhsdjfhsdjfhsdfjhsjdfhsjdfhsjdfhsjdfhsdfhsdjfhsdjfhsjdfhsjdfhsjdfhsjdfhsjdfhsjdfhsjdfhdsjfhsjdfhsjdfhdsjfhsjdfhjsdfhsdjfdsjfhdsjfh *mózg na oknie, serce na ścianie, flaki na suficie* Po tym ostatnim rozdziale jak ktoś nie będzie shipował w tym opku KiKuro to ja nie wiem, co się dzieje z tym światem. Wiem, że Bezsenność czyta sporo osób, które wolałyby czyste AoKuro i moja opinia jest raczej dużo łagodniejsza, jako iż lubię muliti parkinig, ale jednak... Przez całe BT przekonujesz mnie do KiKuro. Bo kiedy zaczynałam to czytać, byłam nastawiona jednak na AoKuro. Wyłapywałam podteksty KiKuro, ale jednak nie sądziłam, że faktycznie ich dasz. Kiedy dałaś nie byłam pewna, czy na pewno dobrze Ci to wyjdzie. Ale z każdym rozdziałem, w którym się to KiKuro pojawiało, systematycznie mnie przekonywałaś, że to dobry wybór, utwierdzając w przekonaniu, że mulitparkinogwość jest dobra (NO CHYBA, ŻE MÓWIMY O AKAKURO, AKAKURO NIE MOŻE SIĘ MIESZAĆ Z PLEBSEM, W KOŃCU TO KRÓL WSZYSTKICH SHIPÓW XD), aż w końcu w ostatnim rozdziale pokochałam Twoje Bezsennościowe KiKuro całym sercem. Tak, przez ostatni rozdział uśmiechałam się do ekranu jak głupia, a kiedy Tetsu złapał Kise za rękę, pragnąc jego ciepła, stało się coś, co zdarza się tak hiper rzadko, że w pierwszej chwili ciężki mi było uwierzyć, że naprawdę udało Ci się tego dokonać - otóż, poczułam się, jakbym zamieniła się z Tetsu miejscami, a raczej jakbym to ja weszła w jego ciało. Poczułam dłoń Kise na moich ostach, złapałam go za rękę i przytrzymałam, czując tę jego gładką skórę dłoni... Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zdarzy mi się coś takiego przy KiKuro. Gdyby Kise był yandere to jeszcze, ale w takiej pozytywnej wersji, za którą nie przepadam... NIE WIEM, JAK TO ZROBIŁAŚ, ALE MOŻESZ BYĆ W TEJ CHWILI Z SIEBIE FCHUJ DUMNA. MASZ BYĆ DUMNA. ROZUMIESZ? MOŻESZ NIE OGARNIAĆ TEGO DO KOŃCA, ALE DOKONAŁAŚ CZEGOŚ, CO DO TEJ PORY ZDARZYŁO MI SIĘ ZALEDWIE KILKA RAZY I TO PRZY SCHIZACH, CZYLI MOJEJ MIŁOŚĆ~! A TY DOKONAŁAŚ TEGO WE FLUFFIE~! NIE WIEM JAK, ALE JESTEŚ ZAJEBISTA, NORMALNIE CZAPKI Z GŁÓW.
      Btw. tak czuję, że ta ich... całowana relacja wcale się na całowaniu nie skończy. W końcu... Kise powiedział, że Tetsu może mu zrobić listę tego, co Kise może robić, więc... tu bardzo sugestywnie to zabrzmiało jak dla mnie xd

      Usuń
    3. No, na sam koniec zostawiłam sobie Bezsennościowe AkaKuro, bo co by niby innego?
      I tu niestety już będziesz zmuszona wysłuchać moich orgazmów, gdyż bez cytatów się nie da w tym przypadku, ale do tego chyba powinnaś się już w sumie przyzwyczaić xd
      Ogólnie to zjebałam sprawę, bo zapomniałam o cytatach z poprzednich części i teraz nie wiem, co z tym zrobić. Chyba po prostu najpierw pospermię do AkaKuro, a potem przytoczę resztę, bo nie chce mi się tego komentarza czytać od początku i zmieniać wszystkiego xd
      '– Nijimura-senpai, ja się nim zajmę – powiedział Akashi.'
      O TAK, TY SIĘ NIM BARDZO DOBRZE ZAJMIESZ, TAK ŻEBY BYŁ MOKRY TAM GDZIE TRZEBA XD
      '– Nic ci nie poradzę na to, że ja i Kuroko jesteśmy dla siebie stworzeni – powiedział Akashi z łagodnym uśmiechem.'
      *opluła się wodą gazowaną* AKASZ BIERZ GO TU I TERAZ, BO NIE WYTRZYMAM! TAKIE DEKLARACJE.. TETSU, TO TWÓJ KSIĄŻĘ NA BIAŁYM KONIU, PÓJDŹ W JEGO RAMIONA I JUŻ Z NICH NIE WYCHODŹ!
      '– Niemożliwe?- powtórzył Akashi.- Tak samo niemożliwe jak to, że mam narzeczoną?
      – Eh?- Tetsuya popatrzył na niego, zaskoczony.
      – Nikomu o tym nie mówiłem, dlatego zachowaj to dla siebie – powiedział cicho Seijuurou.- Zaręczyłem się w zeszłym miesiącu z córką przyjaciela mojego ojca. Ma na imię Atsuko, jest w naszym wieku.'
      *w tejże chwili CLD wyjęła siekierę-san i zaczęła ją ostrzyć, niebezpiecznie się przy tym śmiejąc z pogardą*
      '– Więc nie masz narzeczonej?
      – Oczywiście, że nie mam.
      – Niemożliwe.
      Akashi wbił w niego baczne spojrzenie, przez pewien czas obaj patrzyli sobie prosto w oczy.
      – Drażnisz się ze mną?- zapytał Seijuurou.'
      *a tu schowała siekierę-san z powrotem pod łóżko, uśmiechając się z zadowoleniem*
      W ogóle, Akasz się tu tak zirytował, że Tetsu nie wierzył, że Akasz nie ma narzeczonej... TO BRZMI JAK MIŁOŚĆ, YUUKI, TO BRZMI JAK WIELKA, AKAKURAKOWA MIŁOŚĆ!
      No, a już abstrahując od tych pięknych podtekstów, to naprawdę mi się podoba więź między Tetsu i Akaszem, którą tutaj prezentujesz. To trochę tak... jakby Akasz zamienił się miejscem Aho z Requiem. Wiesz, tam gdzie jest główna para, musi też być przyjaciel, być może czujący coś więcej, ale jednak przyjaciel, który wesprze głównego bohatera. I o ile na pewno Akasz w tej roli wychodzi zupełnie inaczej niż Aho, to naprawdę bardzo mi się to w Bezsenności podoba.

      Usuń
    4. Ołkej, to teraz reszta cytatów, które sobie pozaznaczałam.
      'Ciemnoskóry przez chwilę patrzył na niego bez słowa, a potem, wzdychając ciężko, przybił mu żółwika. Wciąż był trochę rozgniewany, choć tak naprawdę zdawał sobie sprawę ze swoich zdolności edukacyjnych, a raczej ich braku.'
      Uwielbiam takie fragmenty potwierdzające upośledzenie inteligencji Aho xd Serio no, fchuj mocno je kocham!
      ' I musiałeś zjeść zupełnie sam?
      – Nie – odparł spokojnie błękitnowłosy.- Zjadłem w towarzystwie Akashiego-kun, Midorimy-kun, Murasakibary-kun i Haizakiego-kun.'
      JAK ON GO ZGASIŁ, AHAHAHAHAHAHA, TETUS TO BYŁO PIĘKNE *ociera łezkę rozbawienia*
      'W końcu nawet jeśli rozmowa dotyczyła jego osoby, to była to rozmowa między chłopakiem, który go kochał i chłopakiem, któremu się podobał.'
      O, a to jest fragment, którego kompletnie nie rozumiem. Tzn. nie tak jak myślisz. A raczej... łeeeee, coś popierdoliłam. Dobra, od początku.
      Ten fragment jest cholernie zwykły! Nie ma żadnych metafor, porównań, pięknych epitetów. Niczym się nie wyróżnia spośród tłumu. Jest cholernie zwykły. Przeciętny. I właśnie dlatego nie rozumiem, dlaczego tak na mnie podziałał. Bo serio, o ile zazwyczaj zachwycam się porównaniami, to po przeczytaniu tego zdania na chwilę się zatrzymałam i przeczytałam je ponownie i jeszcze raz. Nie wiem, co ono ma w sobie takiego, ale z jakiegoś powodu cholernie mi się spodobało. Może to, że jest takie proste i szczerze? Nie wiem. Po prostu podoba mi się tak bardzo, że to aż dziwne. Co Ty za czary uprawiasz, co, Yuuki?

      Ok, z Bezsenności ty tyle, lecim do Cierni.
      To co Ci muszę powiedzieć najpierw - kocham to opowiadanie! Tak, wiem. Żadna nowość. Ale musiałam to znowu powiedzieć po prostu, bo ono jest serio cholernie piękne i kocham je kurwa z siłą, na którą pozwala mi ma kosmiczna moc.
      Widziałam, że ktoś Ci tam narzekał, że jest spragniony AkaKuro pod którymś rozdziałem. I tak doszłam do wniosku, że jak ktoś jest spragniony AkaKuro w AkaKuro to jest to już chyba naprawdę zajebisty poziom skrzywienia na punkcie tego parkingu. I w sumie to chylę czoła. Nie żartuję. Jeśli ktoś aż tak bardzo pragnie AkaKuro, gdzie AkaKuro to król wszystkich shipów, to mnie, czyli boga tegoż shipu, nie pozostaje nic innego jak tylko aprobująco kiwać głową. Nie mówię jednak oczywiście o samym komentarzu. Bo pisanie komentarza, gdzie się tylko narzeka na brak seksów czy podtekstów to dla mnie wkraczanie na teren podminowany i ogólnie powinno być karane śmiercią przez powieszenie. To mi się nie podoba. Aczkolwiek rozbawił mnie ten komentarz mocno, no bo takie skrzywienie! Nie wiedziałam, czy bardziej śmiać się z politowania czy z radości, że mój shipek taki kochany xd No, ale jednak, bądź co bądź, zabrzmiało mi to jak typowy fangril, który fabułę ma głęboko w dupie i pragnie jedynie fappuły, czyli ten niedojrzały etap, gdzie seks wygrywa ze wszystkimi pięknym i motywami (jak chociażby z wiwsekcjami). Bez obrazy dla autora komentarza, ale tak to w moim odczuciu zabrzmiało.

      Usuń
    5. Co się już tyczy samej treści - bardzo się cieszę, że w dwóch ostatnich rozdziałach nie było AkaKuro. No dobra, podteksty były, one zawsze będą, ja je zawsze wyłapię, ale faktycznego AkaKuro nie było i to mnie bardzo cieszy. Bo jednak Ciernie miały być pierwotnie opowiadaniem krwawym i gdybyś nagle po tych początkowych krwawych rozdziałach postanowiła skupić się tylko na AkaKuro to zepłsułabyś to opowiadanie. Spragnieni seksów mogą tego nie zrozumieć, ale jednak opowiadanie kreowane na mroczne, schizowe i sadystyczne musi takie pozostać. Sporo było już takich opowiadań, gdzie autor o tym zapominał i po początkowej schizie nie pozostawał ślad, co mnie osobiście bardzo rozczarowywało. Na szczęście Ty nie popełniłaś tego błędu. Ostatnie dwa rozdziały były świetnie napisane, świetnie potrzymały klimat i przede wszystkim pokazały nam bardzo wiele z Akasza. Odsłoniły kolejne karty z talli jego życia i poglądów.
      To jak szukał kobiety 'tej jedynej', od którego samego spojrzenia będzie wiedział, że to ją chce pokroić, to było tak chore, że aż piękne. Jestem pojebem i mam skrzywienie na punkcie wszelkich psychoz w opowiadaniach, a takie skrajne spaczenie, budujące podniecenie rzeczami, które są o 180 stopni odwrócone od naturalnych instynktów cholernie mi się podobają. To elektryzujące.
      Sposób, w jaki przedstawiłaś i wyjaśniłaś obrzydzenie Akasza kobietami, to było idealne. Czytając to, poczułam się, jak na wykładzie i instynktownie chciałam przyklasnąć wykładowcy. Dlatego też przeciwstawienie Akaszowi Alex, która miała o mężczyznach podobne zdanie jak on o kobietach, było zabiegiem najlepszym z możliwych. Jeśli mam być szczera - nie zaskoczyłaś mnie ani trochę, tym, że Alex okazała się mordercą. Z jakiegoś powodu spodziewałam się, że będzie próbowała zabić Akasza. Po prostu tak... w chwili, w której wyszła z tego baru ubrana nieco inaczej niż na dziwkę przystało, coś mnie tknęło i podświadomie poczułam, że tej nocy poleje się krew nie tylko Alex, ale też Akasza. Dodatkowo moje podejrzenia potwierdziło odmienne od innych prostytutek zachowanie Alex w mieszkaniu Akasza. Możesz to sobie tłumaczyć kosmicznymi wibracjami, albo tym, że mamy dosyć podobny sposób myślenia xd
      Jeśli chodzi o samą scenę seksu - mimo że nie lubię hetero, to ta podobała mi się jak cholera. A to dlatego, bo kiedy towarzyszyły jej myśli o tym, co Akasz zrobi potem z Alex... no cóż, dla takiego zjeba jak ja było to co najmniej zajebiście elektryzujące xd
      No, a jeśli chodzi o scenę walki... To z ręką na sercu mogę powiedzieć, że rozdział ósmy był absolutnie najlepszy jak dotychczas. Pamiętam, że pod Elegią pisałaś mi coś o tym, jak to dobrze przedstawiłam walkę Akasza z Aho, i że sama nieszczególnie wyobrażasz sobie napisanie czegoś takiego. No to muszę panią, Pani Yuuki, zaskoczyć, ponieważ walka Akasza z Alex była przedstawiona świetnie! Naprawdę pochłonęłam ją na jednym wdechu, z zapartym tchem śledząc ich ruchy. Napisałaś to tak dobrze, że byłam w stanie to wszystko sobie wyobrazić, to jak do siebie doskakują, jak tną nożami powietrze, jak strużki krwi zabarwiają powietrze czerwienią. Widziałam to wszystko, jakbym patrzyła na nich z góry. Osobiście uwielbiam czytać opisy walk, scena jak Achajka walczyła z ludźmi Viriona i później z nim samym for ever in my kokoro (pewnie nie wiesz, o kim mówię, ale nieważne, nie musisz tego wiedzieć, choć samą książkę bardzo polecam, po prostu musiałam to tu napisać xd).

      Usuń
    6. Nie każdy umie dobrze opisać walkę, tak żeby ona wciągnęła. Bo właśnie to jest esencją dobrze napisanej walki - ona musi ekscytować. Z realności można odrobinę spuścić, jeśli zyska na tym samo napięcie i klimat. Niedużo, z umiarem, ale można.
      Oczywiście wiedziałam, że Alex zginie, byłam pewna, że Akasz ją zabije, w końcu wiem, że nienawidzisz tej postaci, więc jej śmierć była dla mnie oczywista. Co prawda, kiedy ta zaczęła go bić, a on nie miał jak się ruszyć, nie byłam pewna w jaki sposób się z tego wywinie, ale wiedziałam, że to zrobi. Midorina się nie spodziewałam, za co plus. I to taki fchuj mega gigantyczny, bo Midorin zły pan doktor uczestniczący w spisku dla narządów, szukający serca do przeszczepu dla ukochanego (dobrze myślę? xd), totalnie mnie urzekł. No serio no, Akasz tnie sobie człowieka na żywca, a ten stoi spokojnie obok z fartuchu, masce i rękawiczkach. JUŻ KOCHAM TWOJEGO MIDORINA. BOŻE, ONI MOGLIBY SIĘ PRZERUCHAĆ POŚRÓD TRUPÓW I KRWI XD
      A tak wgl, to Akasz uda się po Haizakiego, prawda? Dobrze zgaduję, dobrze? xd
      No, a co się tyczy jeszcze samej reakcji Akasza na tę zmianę w spojrzeniu Alex i to jak dał się powalić, choć twierdził, że nawet bez interwencji Midorina by sobie poradził... Jestem ciekawa jak xd Pokazałaś tu ciekawy motyw rozczarowania, ale nienaciągany. Choć ja na miejscu Akasza pewnie od razu powaliłabym Alex, gdybym się nią rozczarowała, ale to co on zrobił tez było ciekawe. Naprawdę mocno mi się podobało.
      No i w ogóle ta chwila kiedy powiedział 'pobawmy się alex, tylko ty i ja' skojarzyło mi się z takim psychicznym głosem nieco opętanej w pewnej chwili dziewczynki z anime, które ostatnio oglądałam. I Akasz z takim wysokim, psychicznym śmiechem był naprawdę... ciekawym widokiem xd
      No, także tak, rozdział ósmy Cierni wygrał wszystkie inne Ciernie, myślę, że długo pozostanę mu oddana, dopóki jakiś inny go nie przebije xd Choć może być ciężko, bo ta walka i wiwsekcja... I AKASZ SIEDZĄCY NAGO Z JELITAMI OWINIĘTYMI NA SZYI I PENISEM W ZWODZIE, OBOK PRZYPATRUJĄCEMU MU SIĘ RZECZOWO MIDORINA TO COŚ CO ZDECYDOWANIE NALEŻY DO ZAJEBISTYCH WIDOKÓW. CHORYCH, ALE PIĘKNYCH FCHUJ.
      Na koniec zarzucę dwoma cytatami, które zajebiście mnie urzekły.
      'Mięso to mięso'. Mucha w zupie też dobra, mięso to mięso xd (nie mogłam się powstrzymać xd)
      '– Piękna...- szepnął Seijuurou, chwytając za warstwę skóry i mięśni, rozwierając szerzej cięcie.- Ta czerwień jest taka piękna...
      – Uważaj na nerki.'
      Ta scena była piękna! Akasz z tą swoją psychopatyczną miną jarający się krwią i wnętrznościami, z tym wysokim głosem opętanej dziewczynki i nagle taki gaszący go Midorin rzeczowym 'uważaj na nerki'. NO KOCHAM FCHUJ. PIĘKNE!

      Usuń
    7. Ok, to teraz zajmę się gotowaniem końca świata. Będzie krótko bo wiesz, że ja i komedie nieszczególnie się dogadujemy xd Owszem, lubię je czytać, ale komentować już nie umiem, no bo jednak... Jak skomentować coś, co nie ma głębi do interpretacji? xd
      Nie chciało mi się szukać tej rozmowy na fejsie, więc odpuszczę sobie cytaty i polecę z pamięci.
      Ogólnie to śmiałam się przy tym jak głupia, jednak Aho próbujący gotować, Aho próbujący myśleć, to jest w ogóle niesamowita abstrakcja, a jako że Ty jesteś osobą, która komedia naprawdę pisze jedne z najlepszych, to Aho gotujący koniec świata naprawdę był niesamowitym widokiem. Jak ja sobie wyobrażałam, jak on biega po tej kuchni, szukając papieru, wychwalając swoją zajebistość, a zaraz potem kurwiąc na wszystko co się rusza, bo nie wie, jak wykąpać czekoladę w wodzie - no bajka po prostu, coś cudownego xd No i to tłumaczenie 'bo Satsuki pyta' skojarzyło mi się z tym z czwartej części HP, jak Hermiona przyszła do Harrego i powiedziała mu, że Ron kazał mu przekazać, że Simus mu powiedział, że Dean dowiedział się od Parvatti, że Hagrid go szukał xd
      No i jeszcze to jak zakazał Kagamiemu wracać do domu i ta reakcja potem xd Nie no, Aho miszcz strategi po prostu xd Ale ten drugi torcik to sama chętnie bym zjadła khe, khe xd
      Ogółem komedia bardzo ciepła, bardzo urocza i bardzo pozytywna. Czytało się ją z naprawdę wielką przyjemnością i gigantycznym uśmiechem na ustach xd

      Okej, mózg mi jeszcze nie umarł, więc pójdę przeczytać Świąteczny Cud, tylko zmienię muzykę w odtwarzaczu, bo coś czuję, że Nirvana raczej nie będzie klimatycznie do tego opka pasowała xd
      Dobra, przeczytałam, zjadłam mięsa, żeby się nieco doładować energetycznie, mogę komentować!
      Ogólnie to shot jest bardzo klimatyczny. Na dobrą sprawę obyczaj można podciągnąć pod każdy parking i nawet postać, która większości osób pasuje do wyłącznie głupich schematów, może stać się dojrzała, a jednocześnie będzie pasował jej taki charakter. Obyczajówki mają po prostu taką dziwną, niezwykłą moc, nie sądzisz?
      Świąteczny Cud był naprawdę dobry. Dwie rzeczy mi tylko nie pasowały, o których powiem za chwilę, ale tak poza tym, był naprawdę dobry. Owszem, do Części Mojego Życia mu mimo wszystko daleko, ale tamto opowiadanie jest po prostu wyjątkowe i wątpię, by jakikolwiek Twój tekst był w stanie je przebić, choć bardzo się ucieszę, jeśli faktycznie napiszesz kiedyś coś lepszego.
      W ŚC poruszyłaś dosyć trudny temat. Osobiście planuję od daaaaawna napisać shota, albo two-shota z motywem wychowywania dziecka przez parę homoseksualną, poza tym jak skończę Requiem to mam już od jakiegoś czasu wizję wielopartówki z gejobasu, gdzie Tetsu wychowuje syna Akasza. No w każdym razie, zdaję sobie sprawę, że to trudny temat, zwłaszcza jak chce się dobrze oddać umysłowość dziecka. Tobie to w tym shocie wyszło niemal idealnie - niemal, bo w jednym momencie się jednak potknęłaś. Ale tak było naprawdę dobrze.

      Usuń
    8. Patrząc na poszczególnie, zacznę od Tetsu, który urzekł mnie niesamowicie. Jego charakter był tu taki... ciepły. Sarkastyczny, wredny, ale tak przyjacielsko wredny. I bardzo mi się spodobało, jak Kagami mówił na niego 'draniu'. To było takie urocze!
      Podobało mi się też to, jak powiedział, że przywaliłby Aho, dlatego też lekko zdziwił mnie fakt, że tak spokojnie podszedł do spotkania Aho i Kagamiego. Zabrakło mi tu przede wszystkim rozmowy, w której Kagami powiedziałby Tetsu o powrocie Aho, bo jak tak nagle Tetsu do niego zadzwonił, to zabrzmiało to lekko 'z powietrza'. Wiadomo, można się domyślić, ale ja bym jednak taką rozmowę dała, bo to ważne. Nie dość, że obaj byli kiedyś jego przyjaciółmi, to jeszcze ma to wpływ na to 'neutralne' przyjęcie wizyty Aho u Kagamiego przez tetsu. Także no. Zabrakło mi tej rozmowy. To ta pierwsza rzecz, która mi się nie podobała.
      Co do samego motywu wyjazdu Aho - ucieczka, strach przed odpowiedzialnością, nawet zdrada z głupoty - to wszystko naprawdę do niego pasowało. Dobrze to też później wytłumaczyłaś, pokazując, jak Aho był głupi, o czym myślał, a o czym nie myślał. Wstydził się za siebie, chciał dojrzeć, więc wyjechał, zostawiając syna pod opieką osoby, która jego zdaniem lepiej by się nim zajęła. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy była to dobra decyzja czy nie. Mam i parę 'za' i parę 'przeciw' i w rezultacie doszłam do wniosku, że to chyba jedna z tych decyzji, których nie powinno się oceniać. Owszem, zostawienie dziecka komuś innemu nie jest na pewno do końca dobrym wyborem, ale z drugiej strony jeśli osoba ma pewność, że nie będzie umiała się nim właściwie zająć, to wybór wydaje się jednak uzasadniony. I tak do każdej innej rzeczy można by podciągnąć taki schemat za i przeciw, więc ostatecznie uznałam, że odpuszczę sobie ocenę, bo nie umiałabym jej wystawić.
      Co się tyczy, tego że Aho nie przestał kochać, że chciał wrócić, przeprosić, jest dosyć piękne. A jeszcze piękniejszym motywem jest to, że Kagami nigdy o nim nie zapomniał, że wybaczył mu już na początku, bo nade wszystko nie chciał go stracić. Sposób, w jaki przedstawiłaś w tym shocie to, jak silne może być uczucie dwóch osób do siebie, naprawdę niesamowicie mnie ujęło. Nie wydawało się ani odrobinę naciągane - to, że Kagami ucieszył się na sam głos Aho, że zaproponował mu spotkanie, że chciał go zobaczyć... To wszystko przedstawiłaś tak, że naprawdę udało Ci się poruszyć moje serce. Za co wielkie brawa, bo jednak nie tak łatwo poruszyć kamienne serce CLD xd

      Usuń
    9. No i to, jak na koniec, po wyjaśnieniu sobie wszystkiego, spletli razem dłonie i jak Aho pocałował Kagamiego w czoło - to było idealne, idealne zwieńczenie, idealna czułość. Nic więcej nie było potrzebne.
      No i jeszcze oczywiście Eijun. Moje małe kochanie. Powiem, szczerze, że miałam cholerne problemy, żeby wyobrazić go sobie jak małą kopię Aho. Po prostu... no ja tu widziałam tego uroczego dzieciaczka z brązowymi włosami i bursztynowo-wilczymi oczami xd To imię + moje feelsy = wyobraźnia zaprzestaje prawidłowego funkcjonowania.
      Jeśli o samą Eijuna postać chodzi - dziecko tak urocze, że w niektórych momentach obawiałam się, że rozpuści się od nadmiaru skrywanego cukru xd Aczkolwiek naprawdę spodobało mi się, jak go przedstawiłaś. Był... no po prostu idealny syn Aho (choć może nieco zbyt mądry xd). Naprawdę wygrał moje serce.
      Jedna rzecz mi się tylko nie podobała (to ta druga w całym opku, o której na początku mówiłam).
      'Tak.- Kagami wstał i westchnął cicho.- Właściwie to on sam zaczął coś podejrzewać. W końcu jest prawdziwą kopią ciebie. Włosy, oczy, kolor skóry... Nie było sensu ukrywać przed nim prawdy.
      - Jak zareagował?
      - W żaden szczególny sposób. Powiedział tylko, że rozumie. Nie pytał ani o ciebie, ani o swoją matkę. Ale na pewno będzie chciał cię poznać.'
      To było zbyt naciągane. Nie opisałaś tu zachowania sześcioletniego dziecka. Dzieci w tym wieku są naiwne i rozumienie w takich kwestiach zdecydowanie nie pasuje. Także no, to ta druga rzecz, która mi się nie spodobała.
      Ogólnym ogółem, opowiadanie naprawdę mnie urzekło i żałowałam, kiedy dojechałam suwakiem do końca. Chętnie przeczytałabym je w wersji two-shota, albo nawet wielopartówki.
      Na sam koniec zarzucę dwoma cytatami, które bardzo mnie rozbawiły (jeden w rezultacie Twojego zabiegu, drugi w wyniku mojego czytania z niezrozumieniem xd).
      '- Halo?- rzucił z lekkim westchnieniem.
      - Jeszcze nie wiesz, że to ja i już cię irytuję?- mruknął Kuroko.'
      To było tak urocze i kochane, że aż normalnie oh, ah! Kocham tego Tetsu, no kocham go ja nic!
      'Eijun usiadł naprzeciwko Aomine i położył grę obok swojego talerza'
      Zamiast 'talerza' przeczytałam 'łapacza' i.... dalszy sens zdania gdzieś uciekł i sfermentował, kiedy Eijun zaczął się z rozmarzeniem wpatrywać w swojego ŁAPACZA XD Chyba diamentowe feelsy ze mnie nie zeszły mimo nocnego nadmiaru gejobasu, który mi zaserwowałaś. No cóż... Przynajmniej się uśmiałam xd

      Uh, dobra, po... czterogodzinnej męczarni dobrnęłam jakoś do końca tego spamu. Chciałam dziś wziąć się za pierwszy rozdział Monoplu, ale mój mózg gdzieś spierdolił od namiaru myślenia przy tym komentarzu, więc chyba pozostanie mi jedynie odpocząć przy jakimś niewymagającym szczególnego myślenia animcu...

      Weny~!

      Usuń
    10. Krulu! *kłania się* Witaj w moich skromnych progach. Rada jestem, iż do mnie powróciłaś.
      Twoja sugestia co do AoKise + AkaKuro.... xD "Wypróbuj obu", jasne xD Co do Kisi - ja go lubię w każdej wersji, no ale jednak co za dużo, to niezdrowo, nawet w anime Kisia potrafi stać się stanowczy i taki... yyy.. męski? xD
      Cieszę się, że przekonałam CIę w BT do KiKuro! Jasnę, że pasują tutaj *-* To bardzo ważny składnik tego opowiadania!... ALE FRAGMENT Z AKAKURO I PLEBSEM MNIE ROZWALIŁ XDDDD NIE NO, KOCHAM XDDD
      O KURWA!!!! NO TO RZECZYWIŚCIE, JESTEM Z SIEBIE DUMNA BARDZO XD Skoro sprawiłam, że do tego stopnia wczułaś się w postać... no, no, moje ego właśnie ma erekcję xD
      Co do Twoich AkaKurowych orgazmów - owszem, przyzwyczaiłam się xD I BARDZO JE KOCHAM XD Pozdrawiam Siekierę-san xDDD ♥ Cieszę się, że tyle fragmentów wyłapałaś, które Ci się spodobały *-* A moich czarów Ci nie zdradzę, bo wiesz... musiałabym Cię zabić xDD

      Usuń
    11. Co do tamtego komentarza odnośnie spragnienia AkaKuro... nie masz pojęcia, jak bardzo mnie zgasił xD No bo "Ciernie" są jak Twoje Requiem - chociaż w przypadku mojego opka miłość JUŻ JEST (dobra, na razie nazwijmy to jednostronną obsesą xD ) to przecież sam pairing w jednoznacznej sytuacji się szybko nie pojawi... xD Także, ubolewam nad tym, ale owe czytelniczki jeszcze bardziej będą spragnione xD
      Ale kurde... słyszeć (czytać) tyle pochwał od Ciebie odnośnie "Cierni"... Słyszałaś o pewnej torturze zwanej "Glasgow Smile"? Polegała ona na tym, że gościowi rozcinało się usta, a potem się go torturowało, zmuszając do krzyku, przez co ów gościu sam sobie poszerzał uśmiech, niemal do usu - mnie to niepotrzebne, bo przez Twoje liczne komplementy odności "Cierni", osiągnęłam ten poziom xD
      Co do sceny walki - cieszę się TAK BARDZO, że mi jednak wyszła ;_; Pisanie jej było cholernie trudne, zwłaszcza, że niewielkie mam w tym doświadczenie :c
      HAHAHAH! XD Z przeszczepem serduszka dla ukochanego się pomyliłaś xD Midorima to bardziej typ Frankensteina xD Po prostu psycholek - nieco pedantyczny, jak to Shin-chan, ale jednak xD A co do tego "uważaj na nerki"... ;_; Jesteś jedyną osobą, która zwróciła na to uwagę, a tak bardzo chciałam, żeby wszystkich rozbawiła ta scena ;_____________; Tylko Ty mnie rozumiesz xDDD

      Usuń
    12. Aho w Kuchni pominę, bo ostatecznie średnio mi się podoba xD
      Co do Twojego fragmentu, że Tetsu tak "lekko" przyjął do wiadomości powrót Aho - specjalnie tego nie opisałam, bo "Świąteczny Cud" będzie miał kontynuację w postaci KiKuro. I tam miałam zamiar wyjaśnić te wszystkie uczucia Kuroko, i ogólnie całą tę sytuację. Bo to nie do końca tak, że on po prostu z łatwością przyjął to do wiadomośc - ostatecznie opowiadanie skończyło się w momencie, gdy jedyne, co Kuroko wiedział, to to, że Ahomine ma przyjść na kolację. Nie wie jeszcze o jego ("nieuchronnym" xD) powrocie.
      No, ale ogólnie bardzo się cieszę, że poruszyłam Twoje serduszko tym shotem *-* Nawet jeśli rzeczywiście mogło Ci się nie podobać ten fragment z Eijunem, no ale to nic tam, ważne, że to nie ten typ fragmentu, który psuje całe wrażenie xDDD W każdym razie, będzie na pewno kontynuacja - kiedyś, ale będzie xD
      Dziękuję za Twój spam :D Chociaż serio, wolałabym, żebyś dawała komentarz pod każdym opkiem osobno, bo potem jak chcę Ci coś polecić, to nie mogę sobie przypomnieć, czy do czegoś zachęcić co już czytałaś, a czego nie xDDDD

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. EEEE JESTEM ZŁA.
      BO PRZEZ CIEBIE ZACZĘŁAM LUBIĆ KIKURO. SERIO.
      ALE I TAK NO COMMENTS.
      MASZ SZANSĘ NADROBIĆ TEN KIKUROWY ROZDZIAŁ AOKUROWYM ROZDZIAŁEM.
      JESTEM NA CIEBIE ZŁA. PO MIMO WSZYSTKO TEN ROZDZIAŁ MI SIĘ CHOLERNIE PODOBAŁ. AŻ ZBYT BARDZO MI SIĘ PODOBAŁ, SERIO. JAK TY DO KURWY ROBISZ?! TO JEST PRZECIEŻ NIE MOŻLIWE BY TAKA OSOBA JAK JA POLUBIŁA KIKURO! NO CHOLERA, JESTEM WŚCIEKŁA, A JEDNOCZEŚNIE COŚ W ŚRODKU MNIE SIĘ ROZPŁYWA T^T
      Boże, ten rozdział był taki zajebisty. No jezu, jakim cudem, toż to było znienawidzone przeze mnie KiKuro! Twój talent mnie zabił .-.
      No cholerka, w sumie, to się cieszę, że Kuroko zgodził się na to całowanie. Tylko szkoda, że będzie się całować z Kise, a nie z Aomine. NO ALE DOBRA I TAK MI TO WISI I POWIEWA, BO JEST ZAJEBIŚCIE. Tylko dostaję nerwicy, że dawno nie było Tetsu x Aho, jestem na głodzie, także ten.
      Ten komentarz jest powalony, wybacz. Ale mam takie wahania nastrojów dzisiaj, że szkoda gadać. Kocham ten rozdział, ale go nienawidzę XD To trochę chore.
      Tylko pliska, weź daj nam trochę AoKuro ;_____________; CZEKAM NA NEXTA NAJNIECIERPLIWIEJ JAK SIĘ DA, OK
      Pozdrawiam serdecznie, życzę w cholerę weny i czasu B)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Ufając Twoim zapewnieniom, zawierzam następnemu rozdziałowi swą duszę. Oby biblioteka okazała się ratunkiem dla mego zbolałego nienawiścią do KiKuro (jeden z ukochanych pairingów) serca ;-; ...

      Po tym jakże pseudo-dramatycznym wstępie, zakończę wywody na temat moich wewnętrznych odczuć... ;-;

      KISE, ZDYCHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAJ! -.-;;;;;;;

      Usuń
    2. Chyba żadnego opka rozdziałowego nie śledziłam na bieżąco tak długo (nie liczę MnU bo też Twoje xd). To smutne, ale myślę, że powinno stanowić dla Ciebie, Yuukiś kochana, swego rodzaju komplement ;3; No i napisane jak zwykle fantastycznie~♥

      Usuń
    3. To dla mnie bardzo miły komentarz, Tsubaki-chan~ *-*
      Cieszę się bardzo, że tak śledzisz BT : D Zostanie Ci to wynagrodzone! XD
      Dziękuję za komentarz ^^

      Usuń
  4. Rozkminy Kuroko tak bardzo!!
    Yuuki-senpai, czy kiedyś przeżyłaś podobny romans czy o podobnym marzysz? :D Bo jakby się tak... A nie ja nic nie powiedziałam! XD
    Tak bardzo Kuroko i rozkminy... bidak nie wie co zrobić, lubi się z kise całować... a ostatnimi czasy koleżanki mnie zalewają kise-kurową porcją fan-artów, dlatego też Senpai, prośba do Ciebie, PORUSZ TO! (odczytanie wedle uznania , no LEWD!) PORUSZ NASZE SERCE ROMANSEM KISE-KURO bo ja już sama nie wiem czy to bd kiseki no sedaixkuro czy aokuro czy kisekuro, znów zwracam się do Twego sumienia! Rozwiej nasze wątpliwości.... moje wątpliwości ... xD
    Dużo weny, i miłych wspomnień pod koniec wakacji, a przede wszystkim zdrowia (nie tylko psychicznego) w końcu choroba może wykończyć w sumie zawsze i wszędzie (tak, zachorowałam ;()
    Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani nie przeżyłam, ani o takim nie marzę - ale marzę, żeby Tetsu taki przeżył :-) Dlatego to opisuję, hehehe xD
      Ja już mam męża, także romanse mi nie w głowie xD
      Powiem Ci szczerze, że ja sama nie wiem, jakie pairing jest tutaj głównym... xD Wiem jedynie, że "Bezsenność Tokio" za bardzo rośnie i boję się, że skończy się gdzieś na 50 rozdziałach... xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i życzynka - póki co jestem zdrowa : D Ale mnie tam zawsze coś bierze na jesień :c
      Również pozdrawiam ♥

      Usuń
  5. Łał,. Dopiero od niedawna czytam twoja twórczość i jedno mogę stwierdzić na pewno. Genialnie wplatasz przemyślenia bohaterów oraz potrafisz subtelnie przedstawić ich subiektywne spostrzeżenia.
    PS Pod wpływem spontanicznej decyzji zaczęłam pisać opowiadanie na konkurs. Melduję iż na 100% je otrzymasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam więc na blogu ^^ Cieszę się, że spodobała Ci się moja twórczość : D No i że weźmiesz udział w konkursie! ^^ Oczekuję z niecierpliwością wszystkich prac : D
      Pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  6. Ok
    ~ Ja żyje Yuuki-san! Ja żyje! Nie wpadłam pod auto, tramwaj, autobus, samolot, rakiet czy prom kosmiczny! Ja żyje i czytam twoje zacnie spłodzone opowiadanka! Tylko jak pamiętasz, wen to, wan tamto. ALE! Ale tak się składa, że wena nie mam tylko do komentowania! Bowiem opowiadanko na konkurs jest skończone w 1/5. WIELKI POSTĘP! U mnie wielki! Bowiem ja piszę 1 zdanie na 5 minut. Jak napiszę już jakiś dłuższy tekst to poprawiam go z pół godziny bo a) jaki denny opis b) dialogi nie pasują do postaci c) BEZ SENSU!
    Ale pamiętaj Yuuki-san~! Ja czytam!

    ~ ŚWIETNE. OPOWIADANIE ŚWIETNEEEE. OMG
    Nie mam sił by wklejać te cytaty, ale strasznie mi się podobało! Nawet te KiKuro mi się już podoba. Co innego z samym Kise, który nadal wkurza xd

    Pozdrawiam, weny i gejów~<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurwa!
    Dai-chan, gdzie ty się do cholery podziewasz, kiedy Kuroko i Kise migdalą się w miejscu publicznym?! Już miałam nadzieję, że przejdziesz obok i ich zobaczysz, ale nie! Ciebie to nie interesuje, głąbie! W ogóle! Taki jesteś pewny swego? No to ci kurde nie wyszło. Tetsu ci wieje sprzed nosa! I to jeszcze z Kise! Ogarnij się ciołku, bo pożałujesz!

    Yuuki! Opowiadanie jak zwykle świetne, czy ja się muszę powtarzać? xd Tylko gdzie jest AoKuro i mój cudowny Dai-chan, jakiego wykreowałaś tutaj? Wierzę na słowo, że będzie go więcej, bo...

    Weny, weny, weny!
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale by były jaja jakby na końcu Aomine był z Kise,
    a Kuroko byłby narzeczoną Akasha.

    A tak realniej to:
    KiKuro AKTYWACJA <3 <3 <3
    Całuśni przyjaciele!
    Och niuchniuchniuchniuch! Kocham Cię Yuuki!
    Chwała Tobie i niech wena Ci sprzyja!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Ostatnia? Hm.. no to ostatnia. ._.)

      Nosz. JAK JA ZARAZ CZYMŚ RZUCE…! Nie. Chwila.
      Już wszystko jasne… *rzuca złowieszcze spojrzenie pod kontem*
      Yuuki. Nie możesz się z tym kryć, JUŻ JESTEŚ POD ŚCIANĄ!!!

      JA WIEM! Ja wiem, że ty na swoim strychu masz urządzenie wpływające na ludzkie odczucia! Nazywa się FEELDOX i po podłączeniu jej do komputera, do każdego opowiadania dodaje się niewidoczny dla innych plik, który ściągany jest po uruchomieniu linka z opowiadaniem! Każdy komputer posiadający kamerę, który otworzy taki adres z chapterem, automatycznie uruchamia plik do niego dołączony. By go otworzyć potrzebna jest kamera którą używa do dalszych działań. Przez nią, wysyła falę które spotykają się z osobą, która aktualnie przebywa przed monitorem i w sposób dla mnie niezrozumiały jak i dla nas – nieświadomy, wpływa na nasze odczucia. Pobudza zmysły i wprawia w stan pozytywnego myślenia. Prawda? P-prawda…?
      NIE! JA WIEM, ŻE NIE PRAWDA!! ALE TO JEST NAPRAWDĘ ZA DOBRE! JAK MOŻNA POSIADAĆ TALENT TAKIEGO ZMIENIAMIA POGLĄDÓW INNYCH LUDZI, NOO~!

      Przeczytałam wszystkie komentarze i 2/3 (jeśli nie wszystkie) mówią o tym jak przez to opowiadanie ktoś polubił Kikuro. Ja nigdy do tego paringu nie miałam zastrzeżeń i uważałam go za w miarę uroczy, jednak po przeczytaniu tego chaptera.. poszłam czytać Twoje inne Kikuro. ;--------;
      Co jest ze mną nie tak? ._.

      Rozdział był wspaniały. Po prostu ta atmosfera, którą wręcz emanował przepełniła całe moje serce i ciało. Ten nastrój… hmm, nie wiem jak go określić: to coś pomiędzy szalikami w norweskie wzory, ciepłymi ciasteczkami, może trochę złotawej folii od czekoladek, na pewno dużo trzymania się za ręce i pary wydobywającej się z ust w zimowy wieczór. Jest tam też trochę światła latarni na pustej ulicy, ale też świec palonych po zmroku. Może trochę łez wylanych przez odkrycie jakiejś niechcianej części siebie, ale także ciepłych uścisków, którymi obdarza innych osoba dzieląca z kimś szczęście bez wzajemności. Całość można określić jednym zdaniem: rozdział emanuje ciepłym, opiekuńczym spojrzeniem złotych oczu anioła.

      Pokazywałaś po trochu atuty Kise, jednocześnie wyrabiając u nas dobre zdanie o nim. Następnie pisałaś o wątpliwościach Kuroko i jego odmiennych zachowaniach, których nawet sam nie rozumiał. A później (nawet mimo myśli: „Jest ładny, ale to Kise.”), wprowadziłaś uległość i pragnienie Kuroko…! Po tym wszystkim moje serduszko nie wytrzymało i pękło na tysiąc drobnych kawałeczków. Takich jakby szklanych drobinek, które ulotniły się szybko i odleciały gdzieś daleko, poza nasz świat, tylko po to, by przysiąść gdzieś z boku i oświetlić okolice Kisi i Kurosiowi.
      TO BYŁ ZBYT FEELSOWE

      Nie mam po prostu słów. Jak najpierw Kise pocałował go w szatni z zaskoczenia, jak KUROKO, DO JASNEJ CIASNEJ, POWIEDZIAŁ DO KISI ŻEBY NIE PATRZYŁ NA NIEGO „TAKIM WZROKIEM”! TAKIM WZROKIEM, NOOO!!! A JAK PÓŹNIEJ NA PZYSTANKU !! NA PRZYSTANKU, KURDE!! STALI TAM!! ŻYWI, RUSZAJĄCY SIĘ!! I TAKI ŻYWY, RUSZAJĄCY SIĘ KISE POCAŁOWAŁ TAKIEGO KUROKO!!! JAK GO UKRYZŁ W WARGĘ A PÓŹNIEJ POCAŁOWAŁ!! UGRYZŁ I POCAŁOWAŁ!! ZROBIŁ TO DO JASNEJ CIASNEJ!! ŻYWY I RUSZAJĄCY SIĘ!! GAHAHAHAGHAGHGAHGAH!! *biega ja głupia po całym pokoju i rozrzuca wszędzie kwiaty, a później siada do fortepianu i gra walc Chopina udając, że wyprawia wesele Kikuro*
      Yuuki.. jest źle. Przebudziłaś właśnie jakąś część mnie, która spoczywała zahibernowana w mojej głowie, mając się nigdy nie przebudzić. Ale teraz ona chce zawładnąć moim ciałem… nie jest dobrze. Już.. już słyszę jak się miota w mojej głowie. Tak… jest blisko. Zaraz wypełznie i…! JEST! JUŻ TU JEST!! NIE! POMO..!
      ************************************pip***************************************

      Flan(rewers).ono.

      Usuń
  10. Powróciwszy xD jak dobrze znów być w domu :D
    Kuroko a ty, ty! Romansów się zachciało, a nauka w kąt xD
    Pozdrowionka i weny ;**

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń