Rozdział ósmy


    Kuroko sam do końca nie rozumiał, dlaczego zarówno tego jak i poprzedniego dnia, obudził się w tak dobrym nastroju. Wyspany i wypoczęty, wstał wcześnie rano i udał się do sklepu po świeże pieczywo, przygotował śniadanie dla siebie i rodziny, choć zwykle zajmowała się tym jego matka, a po skończonym posiłku poszedł się przebrać, zabrał swoją torbę i z uśmiechem na ustach pożegnał domowników. Ku zaskoczeniu nie tylko jego ale także ich – wszyscy go usłyszeli.
    Poranek był rozpoczęciem upalnego dnia, jak to bywa w lecie. Pierwszy semestr miał się ku końcowi, od przyszłego tygodnia wszystkich uczniów Gimnazjum Teikou czekały egzaminy, i choć zaraz po nich miały nastąpić długo oczekiwane miesięczne wakacje, dla Tetsuyi nie oznaczało to odpoczynku. Po egzaminach jeszcze przez tydzień jego drużyna będzie musiała ciężko pracować na treningach, by w kolejnych trzech dniach przynieść zwycięstwo ich szkole w Turnieju Międzyszkolnym. Dopiero później, po wcześniejszym odrobieniu pracy domowej, będzie mógł w pełni cieszyć się odpoczynkiem.
    Choć w gruncie rzeczy coś mu się wydawało, że jego radość nie potrwa zbyt długo. W końcu w zeszłym roku było podobnie – nawet po skończonym Turnieju, zawodnicy drużyny koszykarskiej Teikou musieli trzy razy w tygodniu przychodzić na trening. Kuroko nie zdziwi się, jeśli i tym razem tak będzie.
    Przechodząc na drugą stronę ulicy, błękitnowłosy powrócił wspomnieniami do przyczyny swojego dobrego humoru. Wciąż nie był tego pewien, ale wydawało mu się, że zawdzięcza go Kise. Do tej pory nie sądził, że mógłby bawić się z nim tak dobrze. Wycieczka do Oceanarium naprawdę mu się spodobała, sam był tym zaskoczony. Lubił Kise, nawet jeśli blondyn czasem przesadzał ze swoją energią, ale mimo to wątpił, by mieli się kiedykolwiek dogadać. Sobotnie spotkanie jednak diametralnie zmieniło jego zdanie. I, szczerze mówiąc, bardzo go to cieszyło.
    Ryouta lubił dużo mówić, ale i potrafił słuchać, a przede wszystkim – skupiał się na swoim rozmówcy, co było dużym plusem. Kuroko nie żałował, że szczerze z nim porozmawiał, nie żałował całego sobotniego spotkania, nie żałował niczego.
    Nawet tamtego pocałunku.
–    Yo, Tetsu!
    Kuroko, który musnął palcami swoje wargi, pogrążony w zamyśleniu, drgnął, usłyszawszy znajomy głos. Uniósł głowę, czując się jakby został przyłapany na czymś wstydliwym. Kilka metrów przed nim stał jego przyjaciel, Aomine Daiki, opierający się o latarnię.
–    Aomine-kun...?- mruknął błękitnowłosy, podchodząc bliżej. Dopiero teraz dotarło do niego, że chwilę wcześniej z przyzwyczajenia skręcił w ulicę, na której mieszkał ciemnoskóry, choć on sam tym razem nawet nie myślał o tym, by po niego pójść.
    Zapewne gdyby go nie było, po prostu minąłby jego dom i poszedł dalej.
–    Co taki zdziwiony?- Daiki uśmiechnął się do niego lekko.- Udało mi się tym razem nie zaspać, przecież raz na jakiś czas się to zdarza.
–    No tak.- Kuroko skinął głową.- Po prostu ostatnio mnie... nieważne.- Westchnął, ruszając wraz z nim w kierunku drogi prowadzącej do szkoły.- Zwykle zasypiasz, bo do późna grasz na komputerze... Wiesz, że w przyszłym tygodniu czekają nas testy. Mam nadzieję,  że weźmiesz się trochę za naukę.
–    Daj spokój.- Aomine machnął lekceważąco dłonią.- Przecież one i tak nie są ważne, to tylko pierwszy semestr.
–    Jeśli źle ci pójdzie, czekają cię wakacyjne zajęcia szkolne – zauważył mądrze Kuroko.- Jeśli dodamy do tego jeszcze prace domowe, które z pewnością nam zadadzą, to przypuszczam, iż w ciągu tych czterdziestu dni wolnego zbyt dużo sobie nie pograsz. Nie wspominając o treningach, które nie są tym samym co twoje ukochane mecze na boisku.
–    Tetsu...- Aomine spojrzał na niego z góry.- Martwisz się o mnie?
–    Bo jesteś głupkiem, Aomine-kun.
–    EJ!- Daiki poczerwieniał ze złości.
–    Musisz się przyłożyć, bo z kim będę grał w wakacje?- Kuroko uśmiechnął się do niego lekko, wyciągając ku niemu zwiniętą pięść.- Ostatnio ledwie zdałeś, więc proszę cię, przyłóż się trochę.
    Ciemnoskóry przez chwilę patrzył na niego bez słowa, a potem, wzdychając ciężko, przybił mu żółwika. Wciąż był trochę rozgniewany, choć tak naprawdę zdawał sobie sprawę ze swoich zdolności edukacyjnych, a raczej ich braku.
–    Mógłbyś się trochę poświęcić dla przyjaciela i poduczyć mnie trochę matmy i chemii...
–    Jeśli będę w stanie.- Tetsuya skinął głową.- Wiesz, że lepiej mi idzie w przedmiotach humanistycznych. Ale pouczymy się razem, szkolna biblioteka jest otwarta po zajęciach.
–    Niech ci będzie, tylko będziemy musimy załatwić coś do żarcia i picia. Uczenie się sprawia, że staję się głodny.
–    Brzmisz jak Murasakibara-kun.
–    W jego przypadku nawet jedzenie sprawia, że staje się głodny – parsknął ciemnoskóry.
    Kuroko uśmiechnął się lekko, rozbawiony. Dawno nie czuł się tak swobodnie w towarzystwie Aomine, ogromnie cieszyło go, że wszystko wróciło do normy. I choć nadal trochę się obawiał  powtórki z historii, to i tak postanowił zaufać Daikiemu. Nie wiedział, czy nadal „pociąga go”, ale od czasu ich szczerej rozmowy na dachu, Aomine wydawał się być taki, jak przedtem – energiczny, wesoły, zboczony. Nie czynił żadnych aluzji do Kuroko, nie patrzył na niego dziwnie, nawet go „przypadkowo” nie dotykał. Gdy Tetsuya zerkał na niego od czasu do czasu, nie zauważał dziwnych min czy zachowań. Żadnej melancholii, zamyślenia, smutku, rozdrażnienia.
    Znów było jak dawniej.
–    Swoją drogą, byłem u ciebie w sobotę – powiedział Aomine.
–    Eh?- Kuroko spojrzał na niego, nieco spłoszony. Jego serce zabiło mocno, kiedy jego myśli ogarnęła wizja Aomine za oknem, jako świadka pocałunku jego i Kise.
–    Nie miałem nic na koncie i nie mogłem zadzwonić, a strasznie mi się nudziła samotna gra w kosza – wyjaśnił Daiki z uśmiechem.- No to poszedłem do ciebie, ale nikogo nie było.
–    A... o której byłeś?
–    Jakoś pod wieczór. Coś około siedemnastej.
–    Rozumiem.- Kuroko poprawił torbę na ramieniu, przełykając ślinę, uspokojony.- Byłem wtedy w Oceanarium.
–    Oceanarium?- Daiki spojrzał na niego z zaskoczeniem.- Rodzinny wypad?
–    Nie, byłem z Kise-kun – odparł Tetsuya, kręcąc głową.
–    Z Kise?- bąknął Aomine, patrząc na niego uważnie przez dłuższy moment. Następnie odwrócił głowę, wbijając wzrok przed siebie.- Jak było?
–    Całkiem zabawnie.- Kuroko wzruszył lekko ramionami.- Sporo się zmieniło, odkąd ostatni raz tam byłem. Z roku  na rok mają coraz więcej ryb, we wszystkich kolorach świata. Główną atrakcją był występ delfinów, a zaraz po nim quiz. Kise-kun go wygrał i w nagrodę mógł je nakarmić. Cieszył się jak dziecko.- Tetsuya uśmiechnął się na to wspomnienie.- Z radości prawie wpadł do wody, choć to na pewno ucieszyłoby delfiny, bo wyglądało na to, że bardzo go polubiły.
–    Ciężko go nie lubić, ma całkiem sympatyczną osobowość – powiedział Aomine.- Ale nie sądziłem, że zgodzisz się gdzieś z nim wyjść, w końcu do tej pory unikałeś takich spotkań. Chyba, że wyciągnął cię siłą, albo przekupił późniejszą grą w kosza.
–    Mieliśmy pograć, ale trochę źle się poczułem przez ten upał. Poszliśmy do mnie i...- Kuroko urwał momentalnie, rumieniąc się lekko.- Odpoczęliśmy chwilę... a potem Kise-kun kazał mi się przespać, a sam wrócił do domu.
–    Rozumiem – mruknął Daiki.
    Chłopcy przeszli w milczeniu przez szkolną bramę i weszli do budynku. Kuroko czuł się trochę dziwnie. Wiedział, że przecież nie zrobił niczego złego, to nie była jego wina, że Aomine niespodziewanie go odwiedził podczas jego nieobecności. Miał prawo spotkać się z kolegą, to normalne.
    Dlaczego więc czuł się jakby... zdradził go? Oszukał? Czy też zagrał na jego uczuciach.
–    Dzień dobry, Kurokocchi!- Nagle obok jego szafki na buty zjawił się Kise, promieniejąc uśmiechem.- I jak tam? Lepiej się czujesz?
–    Tak, już wczoraj rano mi przeszło – odparł spokojnie Tetsuya, zmieniając obuwie.
–    Oh, cześć, Aominecchi.- Ryouta uśmiechnął się lekko do ciemnoskórego, który właśnie do nich podszedł.
–    Yo.
–    Tetsu-kun!- Do ich towarzystwa włączyła się menadżerka drużyny, Momoi, rzucając się w objęcia Kuroko i jednocześnie nieco odciągając go od chłopców, którzy patrzyli na tę scenę z lekkim niepokojem.
–    Ona go kiedyś zabije – mruknął blondyn.
–    Spoko, zderzaki ma miękkie, to nic mu nie będzie – odparł Aomine, po czym, drapiąc się po głowie, spojrzał na Kise. Blondyn nie odezwał się pierwszy, wzrok kierując na Satsuki i Tetsuyę. Między nim a Aomine wciąż trwało delikatne napięcie.- Słyszałem, że dobrze się bawiliście w sobotę.
–    Hm?- Kise spojrzał na niego z dystansem.- Tak, było super.
–    Oceanarium, co?- Daiki uśmiechnął się.- Fajne miejsce. Takie... romantyczne.
–    Ah tak?- Kise skrzyżował ręce na ramionach, nie patrząc na niego. Jego mina była zacięta, nie miał zamiaru dać się wciągnąć w tę subtelną gierkę.
    Ciemnoskóry zauważył to i zrobiło mu się trochę głupio. Nie chciał złościć Kise, w końcu bardzo go lubił, nawet jeśli czasem bywał irytujący. Jednak nic nie mógł poradzić na uczucie zazdrości, które ukłuło delikatnie jego serce.
–    Co powiesz na małe 1on1 dziś po treningu?- zagadnął, chcąc rozluźnić atmosferę.
–    Uhm...- Kise zerknął na niego nieco niepewnie.- Dzisiaj nie mogę, muszę jechać do studia.
–    Spoko, rozumiem. To może jutro?
–    Mamy trening do dwudziestej, chcesz mnie wykończyć?
–    Unikasz mnie, prawda?
–    Tak – przyznał bez wahania i wstydu.- I dobrze wiesz z jakiego powodu.
    Aomine westchnął ciężko, znów drapiąc się po głowie. Oczywiście, że wiedział. Męczyło go to od ponad tygodnia, ale wciąż nie potrafił zebrać się na odwagę i porozmawiać z Ryoutą w cztery oczy na temat tego, czego był świadkiem tamtego pamiętnego wieczora w sali gimnastycznej. Wiedział jednak, że kiedyś będzie musiało dojść do tej rozmowy.
–    Pogadamy o tym?- mruknął.- Dzisiaj, podczas przerwy na lunch, na dachu.
    Kise wahał się przez chwilę, patrząc jak Momoi, wtulona w ramię Kuroko, wypłakuje mu wyrzuty o to, że nie zabrał jej do Oceanarium.
–    W porządku...- westchnął w końcu z odrobinę ponurą miną.
–    Będę czekał.- Aomine poprawił torbę na ramieniu, po czym ruszył przed siebie, mijając dwójkę przyjaciół. Momoi nie przejęła się nim, jedynie Kuroko spojrzał z zaskoczeniem na oddalającego się Daikiego. Zerknął pytająco na Kise, jednak ten zdawał się nie dostrzegać skrytego w błękitnych oczach pytania. Uśmiechał się do nich szeroko, czekając aż Satsuki się uspokoi.
    Kuroko westchnął lekko, po raz ostatni spoglądając za oddalającymi się plecami ciemnoskórego.
    Miał nadzieję, że odczuwany przez niego niepokój dotyczył nadchodzących egzaminów, a nie kolejnych zmian w relacjach jego i jego przyjaciół.

***

    Kise cieszył się, że popołudniu pogoda nieco się ochłodziła. Słońce co jakiś czas kryło się za obłokami, dzięki czemu spędzanie czasu na dachu było całkiem znośne.
    Milczenie między Ryoutą a Aomine już nie.
    Oboje jedli śniadanie, nie odzywając się do siebie i unikając nawzajem swoich spojrzeń. Aomine wbijał wzrok w pudełko z bento, Kise zaś spoglądał w kierunku miasta, żując leniwie omlet. Nie miał zamiaru rozpoczynać rozmowy, w końcu to Daiki powinien to zrobić.
–    Ciepło dziś – mruknął Aomine.
–    W końcu mamy lato.- Kise chwycił pałeczkami kolejny kawałek puszystego omleta.- Zaprosiłeś mnie tu, żeby rozmawiać o pogodzie?
–    Próbuję podtrzymać rozmowę.
–    Nawet jej nie zacząłeś.
–    Staram się właśnie!
–    To staraj się bardziej!- Kise spojrzał na niego zirytowany.- Nie musisz odwlekać tego tematu, skoro obaj dobrze wiemy czego on dotyczy!
–    To takie dziwne, że trochę się wstydzę?
–    Mnie za to winisz?- Ryouta zmrużył lekko oczy.
–    Jakbyś nie wszedł wtedy na salę gimnastyczną to...
–    Nie waż się kończyć tego zdania, Ahominecchi.- Ryouta chwycił kartonik swojego soku i wbił w niego z impetem słomkę.- Dobrze wiesz, że mam na to ripostę.
–    O co się w ogóle tak pieklisz, co?- burknął Daiki, rumieniąc się.- To był tylko niewinny buziak...
–    W twoim wykonaniu nic nie jest „niewinne” - mruknął blondyn, po czym upił kilka łyków soku.- Kurokocchi powiedział, że czujesz do niego pociąg seksualny.
–    Ta.
–    Tak mu to wyjaśniłeś.
–    Bo to prawda.
–    I ja mam w to uwierzyć?
–    Jeśli nie chcesz wierzyć w prawdę, to twoja sprawa.- Aomine wzruszył lekko ramionami.
–    Otóż, chcę.- Kise odłożył kartonik na ziemię i usiadł wygodniej.- Zamieniam się w słuch, Aominecchi.
–    Nie musisz być taki sarkastyczny.- Ciemnoskóry skrzywił się lekko.- Tetsu mi się podoba. Nic więcej. Przepraszam, że byłeś świadkiem... czegoś takiego... to się więcej nie powtórzy. Tetsu już mi wybaczył, na pewno o tym wiesz. Ale wiem, że ty też jesteś na mnie zły, choć nie do końca wiem za co. Rozumiem, że byłeś świadkiem czegoś, być może, nieprzyjemnego, ale to nie powód, żeby mnie od razu nienawidzić i tak unikać.
–    Nikt nie powiedział, że cię nienawidzę – powiedział spokojnie Ryouta.- Po prostu uważam, że zachowałeś się nie fair.
–    Nie fair?
–    Udajesz, że nie rozumiesz o co mi chodzi, prawda?- Kise spojrzał na niego nieco umęczonym wzrokiem.- Aominecchi, nie oszukuj sam siebie. Dobrze wiesz co czujesz i dobrze wiesz co ja czuję. Ja też nie jestem ślepy, widzę, że jedziemy na tym samym wózku, więc nie ukryjesz tego przede mną. Kochasz Kurokocchiego. I to nie tak jak tę swoją Mai-chan. W kobietach interesują cię tylko duże cycki, nic poza tym. W Kurokocchim interesuje cię nie tylko ciało. Dobrze się z nim dogadujesz, lubisz spędzać z nim czas, nawet jeśli nie macie szczególnie dużo tematów do rozmowy. Możecie zająć się grą w kosza, bo obaj kochacie ją tak samo mocno. Mówienie, że jesteście partnerami tylko na boisku nie ma większego znaczenia. Charaktery macie inne, ale serca podobne.
–    Więc twierdzisz, że kocham Tetsu? I jesteś tego bardziej pewien niż ja sam?
–    Pewne rzeczy docierają do ciebie trochę późno, Aominecchi – westchnął Kise.- Czasem za późno. Skoro sam nie potrafisz tego zrozumieć, to trzeba ci to uświadomić.
–    A mówiąc, że jedziemy na tym samym wózku, masz na myśli, że też kochasz Tetsu?- Kiedy Kise jedynie patrzył na niego bez słowa, przez dłuższą chwilę utrzymując ten kontakt wzrokowy, Aomine westchnął ciężko, kręcąc głową.- Nie mogę powiedzieć, że się nad tym nie zastanawiałem, ale... nie wydaje ci się, że to dziwne? Chłopak, który zakochał się w facecie? Przecież to nienormalne.
–    Kto ci tak powiedział? Homofoby?
–    Wszyscy tak mówią.
–    Bo nie ma z takich związków dzieci, to wszystko. Mnie jakoś nieszczególnie obchodzi, czy ta osoba, którą kocham, ma odpowiednie narządy płciowe do kopulacji.- Kise wywrócił oczami.- I tak jestem za młody na robienie dzieci. Dla mnie liczy się uczucie. A miłość nie wybiera.- Blondyn chwycił w pałeczki kawałek omletu i włożył go do ust.- Dlaczego powiedziałeś mu, że to wszystko żart?- zapytał cicho.
–    Mówił ci o wycieczce?
–    Mówił.
–    Więc wiesz, jak to się wszystko stało.- Aomine chwycił drobny kamyk leżący obok niego i rzucił go przed siebie.- Kiedy rano zobaczyłem go na stołówce... Pomyślałem, że to moja wina. Wprowadziłem go w zakłopotanie, przeze mnie nie wiedział jak się zachować. Wyobrażasz sobie jak wyglądałyby nasze relacje po tym wszystkim?
–    A widzisz jak wyglądają nasze?
–    Ty nie wyznałeś mu uczuć.- Widząc znaczące spojrzenie Kise i jego lekko uniesione brwi, Aomine przełknął nerwowo ślinę.- Więc ty też...?
–    Oczywiście – westchnął Ryouta, odsuwając od siebie pudełko z bento.- Pomyślałem, że mam ostatnią szansę, żeby to zrobić. W sumie, gdyby nie ty, pewnie jeszcze długo bym się powstrzymywał. A może wcale nie powiedziałbym mu o tym, że go kocham. Ale kiedy dowiedziałem się o tamtej wycieczce, o pocałunku i twoim wyznaniu... stwierdziłem, że sam powinienem to zrobić. Trochę się bałem, no bo Kurokocchi wciąż był na ciebie zły, ale czułem, że jeśli nadal będę zwlekać, jeśli przyznam mu się znacznie później, to... źle zareaguje.- Ryouta upił drobny łyk soku.- To sobotnie spotkanie było tak naprawdę randką. Zaprosiłem na nią Kurokocchiego, tłumacząc, że chciałbym upewnić się co do moich uczuć. No i powiedziałem mu.
–    I... jak zareagował?
–    To naturalne, że był zaskoczony.- Kise uśmiechnął się słabo.- Ale kiedy wszystko mu wytłumaczyłem, zrozumiał mnie i zaakceptował.
–    Co...? Więc... jesteście teraz ze sobą?
–    Noo...nie.- Model posmutniał nieco.- Nie mam na co liczyć, Kurokocchi nie jest zainteresowany miłością, ale... po-podziękował mi.
    Aomine milczał, przyglądając się przyjacielowi w zamyśleniu. Nie mógł ukrywać, że trochę mu ulżyło, kiedy Kise powiedział, że nie są razem. Mimo wszystko trochę zazdrościł mu odwagi i upartości, sam chciałby być na jego miejscu.
–    Więc... myślisz, że mogę mu powiedzieć?- zapytał, rumieniąc się delikatnie.
–    Teraz?- Kise spojrzał na niego sceptycznie.- Wyznałeś mu uczucia, pocałowałeś go, powiedziałeś, że to był żart, potem znów pocałowałeś, a na koniec wytłumaczyłeś, że to przez pociąg seksualny.- Kise prychnął lekko.- To takie typowe dla ciebie, Aominecchi. Nie zrozum mnie źle, to nie tak, że próbuję „pozbyć się rywala”, ale nie wydaje ci się, że Kurokocchi zrazi się do ciebie, jeśli znów mu wyznasz miłość? Nawet jeśli wytłumaczysz swoje powody to, choć wierzę, że Kurokocchi jest wyrozumiały, może stracić do ciebie zaufanie, jeśli wciąż będziesz zmieniał zdanie.
    Aomine umilkł, przecierając palcami wnętrze dłoni. Zdawał sobie sprawę z tego, że Kise może mieć rację. Jedyne, o co miał wyrzuty do siebie samego, to o fakt, że sądził, iż znał swojego błękitnowłosego przyjaciela bardzo dobrze. Osądził go po jego zachowaniu na wycieczce i, nie zastanawiając się zbyt długo, obrócił w żart coś, co miało dla niego wielkie znaczenie. Dopiero rozmowa z Ryoutą uświadomiła mu, że nie znał Tetsu tak, jak sądził. Myśl, że Kuroko mógłby zaakceptować jego uczucia, nawet jeśli by ich nie odwzajemnił... samo to dawało mu odrobinę radości.
    Teraz jednak było za późno. Tetsuya wierzył, że wyznanie było żartem, wierzył, że pocałunek był chwilową słabością, że to „pociąg seksualny”, jak niemądrze nazwał to sam Aomine.
    I nic nie mógł już z tym zrobić.
–    Będę się zbierał, zaraz dzwonek – mruknął Kise, zbierając swoje rzeczy.
–    Koniec końców nie pogodziliśmy się – powiedział Aomine.- Rozumiem, dlaczego byłeś taki zły, i dlaczego uważałeś, że to „zagranie” było nie fair. Nawet jeśli nie miałem pojęcia o tym, że ty też go...- Ciemnoskóry odchrząknął głośno.- Sorry za to.
–    W porządku.- Kise wstał i spojrzał na niego z góry.- Nie idziesz?
–    Jeszcze chwilę tu sobie posiedzę.
–    Ale...- Ryouta przygryzł niepewnie wargę.- Nie będziesz płakał, no nie?
–    Zgłupiałeś?!- Aomine spojrzał na niego ze złością.- Taki wrażliwy to ja nie jestem! Po prostu chcę pobyć trochę sam!
–    No dobra...- Kise odetchnął, nie kryjąc ulgi.- W takim razie rozejm. Pohamuj się trochę z tym swoim napaleńcem wewnątrz ciebie. Możesz brać przykład ze mnie.
–    Czyli mam z okrzykiem radości rzucać się na Tetsu...?
–    To...!- Kise spłonął rumieńcem.- To akurat zachowanie bez podtekstów, zupełnie koleżeńskie! Idę, cześć!
–    Na razie...
    Ryouta, wciąż zarumieniony, nieco nerwowym krokiem opuścił dach. Kiedy zamknął za sobą drzwi, odetchnął głęboko i lekko się uśmiechnął. Mimo wszystko cieszył się, że on i Daiki się pogodzili, nawet jeśli nie pasowało mu do końca, iż ciemnoskóry był nie tylko rywalem w sporcie, ale i w miłości.
    Zszedł po schodach dość raźnym krokiem i skręcił w korytarz prowadzący do jego klasy. Już chciał do niej wejść, kiedy nagle poczuł czyjąś dłoń na przedramieniu.
–    Kise-kun?
–    Eh? O co chodzi?- Blondyn spojrzał na niską szatynkę o dużych oczach, która podeszła do niego z delikatnym uśmiechem na różowych ustach.
–    Jakiś czas temu był tu chłopak z klasy B, twój kolega z drużyny – odparła, trzepocząc zalotnie długimi rzęsami.- Pytał o ciebie.
–    Kolega z drużyny?- Kise zmarszczył lekko brwi. W drużynie było dwóch chłopaków z klasy drugiej B – Aomine i Kuroko. Z Aomine gadał wcześniej, czyżby to Tetsuya go szukał?
    Ryouta rzucił dziewczynie szybkie podziękowanie i udał się pospiesznym krokiem do sali jego przyjaciół. Na usta cisnął mu się uśmiech, który usilnie próbował powstrzymać, jednak szło mu to raczej kiepsko. Kiedy więc zerknął do klasy Kuroko i Aomine, jego twarz znów promieniała.
–    Kurokocchi?- zawołał, rozglądając się wokół.- Kurokocchi!
–    Proszę, nie krzycz tak, Kise-kun.- Ryouta drgnął, nieco przestraszony, kiedy Tetsuya niespodziewanie wyrósł tuż przed nim.
–    Ach, Kurokocchi! Słyszałem, że mnie szukałeś.
–    Mhm. Aomine-kun się ulotnił, więc pomyślałem, że zjemy razem lunch.
–    Och, Kurokocchi...- Kise spojrzał na niego ze wzruszeniem, ignorując myśl, że gdyby nie nieobecność Daikiego, Kuroko zapewne by o nim nie pomyślał.- I musiałeś zjeść zupełnie sam?
–    Nie – odparł spokojnie błękitnowłosy.- Zjadłem w towarzystwie Akashiego-kun, Midorimy-kun, Murasakibary-kun i Haizakiego-kun.
–    A-aha... rozumiem. Byłem na dachu z Aominecchim. To całe unikanie siebie nawzajem zaczynało być trochę męczące, dlatego postanowiliśmy się pogodzić.
–    I gdzie się teraz podziewa?
–    Został na dachu.- Kise wzruszył lekko ramionami.- Chce pobyć trochę sam.
–    Uhm... czyżbym był tematem rozmowy?
–    Między innymi, ale to dość oczywiste.- Ryouta uśmiechnął się do niego lekko.
–    No nic – westchnął Tetsuya.- Zagramy dziś po zajęciach sobotnie, nieudane 1on1?
–    Oh...- Uśmiech Kise natychmiast przygasł.- Przepraszam, Kurokocchi... Dziś nie mogę, muszę jechać do studia, bo potrzebują na szybko kilka zdjęć.
–    Rozumiem, w takim razie...
–    A może chcesz jechać ze mną?- wypalił Ryouta.
–    Proszę?- Kuroko zamrugał, zaskoczony.- Gdzie? Do studia?
–    Tak!- Kise pokiwał z entuzjazmem głową.- To tylko kilka zdjęć, nie zajmie dużo czasu! Będziesz miał okazję zobaczyć, jak pracuję.
    Kuroko spojrzał na niego trochę niepewnie, co wydało się Ryoucie nad wyraz urocze. Czekał z bijącym sercem na decyzję błękitnowłosego, w myślach szukając już wymówki dla fotografów, przez którą nie będzie mógł jednak przyjechać.
–    Dobrze – powiedział Kuroko, ku zaskoczeniu blondyna.- Co prawda nie interesuję się modą, ale ciekawi mnie jak wygląda taka sesja zdjęciowa.
–    Na pewno się nie zawiedziesz, Kurokocchi!- wykrzyknął z radością Kise.- Więc postanowione! Po treningu skoczymy do studia, a potem możemy iść na lody, czy coś. Lecę do klasy, do zobaczenia później!
    Kuroko pomachał mu na pożegnanie, patrząc jak biegnie korytarzem w kierunku swojej sali. W momencie kiedy zniknął za jej drzwiami, zza zakrętu wyłoniła się sylwetka Aomine. Chłopak szedł powolnym krokiem, z dłońmi wciśniętymi w kieszenie spodni. Kiedy spostrzegł Tetsuyę, uśmiechnął się lekko.
–    Wypatrujesz mnie, Tetsu?
–    Słyszałem, że rozmawiałeś z Kise-kun – mruknął Kuroko.
–    No tak.- Daiki zatrzymał się przy nim i spojrzał na niego z góry.
–    Pogodziliście się?
–    Tak.
–    Rozmawialiście o mnie, prawda? Dowiem się co dokładnie mówiliście na mój temat?
    Aomine przez dłuższą chwilę patrzył na niego bez słowa. Jego twarz nie wyrażała niczego konkretnego, podobnie jak i oczy. Kiedy Tetsuya otwierał już usta, by odezwać się ponownie, ciemnoskóry uniósł dłoń i poczochrał go delikatnie po włosach. A potem minął go i usiadł przy swojej ławce.
    Kuroko popatrzył na niego, wzdychając cicho. Oczywiście, nie miał co liczyć na to, że mu powie. W końcu nawet jeśli rozmowa dotyczyła jego osoby, to była to rozmowa między chłopakiem, który go kochał i chłopakiem, któremu się podobał. Nie powinien się wtrącać.
    Wrócił na swoje miejsce nieco niepocieszony. Chciał pomóc swoim przyjaciołom. Pomóc Aomine, pomóc Kise. Nawet, jeśli nie wiedział jak, nawet jeśli z pewnością nie było nic, co mógłby zrobić. Czuł się naprawdę bezradny.
    I zdecydowanie nie lubił tego uczucia.

22 komentarze:

  1. *tak dużo spraw, tak mało czasu*
    Czemu dzień, trwa tylko 24 godziny, a nie więcej? ._.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam teraz zbyt duży zaciesz AoKagaszkami, aby skupić się na czymkolwiek, lecz wrócę potem :3

    OdpowiedzUsuń
  3. *stawia krzesełko i wraca jutro... dzisiaj.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim: skoro zawieszasz na razie MnU i Ciernie to ja chyba umrę. Pół biedy Ciernie, ale MnU?! Toż to ja zginę bez MnU....
      Ale no cóź rozumiem ^^". Ja sama mam problemy zawsze z weną (dosyć duże, bo od paru miesięcy się za nic nie zabierałam... a obiecałam przyjaciółce fanfik z Wikingów... ehh...)...
      Tak czy siak przejdźmy to Bezsenności Tokio.
      .... BT to jest opowiadanie AoKuro czy może jednak KiKuro? Albo od razu AoKise.... ;-; Albo trójkącik B]. Nie pogardziłabym. XD
      Khy khy Aomine zazdrosny o Kuroko :3 aww.
      Taaak, rozmowy o pogodzie... brawo Aomine, wiesz jak zacząć dobrą rozmowę ;-;.
      ... jezu, kto by pomyślał że Kisia taka mądra :o. Woah.
      Mam pomysł. Skoro Kuroko chce pomóc Kise i Aomine i wgl, to może ich zeswatać! Ja tam bym była zadowolona z AoKise xD to jeden z moich 3 ulubionych paringów z KnB.... :3.
      Komentowałam tak trochę na bieżąco więc wybacz tą lekką chaotyczność xD
      Niechaj wena będzie z tobą~

      Usuń
    2. No cóż, według informacji zawartej w zakładce "Bezsenność Tokio" pairing to... multi xDDD Musiałam zmienić, żeby troszkę się z Wami podroczyć i owiać ostateczną parę tajemnicą *3*
      Dziękuję za komentarzyk ^^
      Pozdrawiam cieplusio :D

      Usuń
  4. hym... czy to na pewno jest AoKuro czy może jednak KiKuro..? ogółem rozdzialik spoczko xD więcej tego towaru:D
    Co mnie rozwaliło to:" Chciał pomóc swoim przyjaciołom. Pomóc Aomine, pomóc Kise. Nawet, jeśli nie wiedział jak, nawet jeśli z pewnością nie było nic, co mógłby zrobić."- jak Kuroko nie wie co, to pomoże matma, a raczej geometria xD taki tam trójkącik :D
    ... nie wnikaj mój mózg, chociaż taka opcja no miodzio :3
    pozdrowionka i weny ;** (moja też ostatnio gdzieś zwiewa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zakładeczce z "Bezsennością Tokio" zaznaczyłam, że jest to pairing "multi" ^^ Żebyście mogli pozastanawiać się trochę nad tym, jak to w końcu będzie, kto z kim, kto kiedy, kto jak xD
      A wena nam chyba ucieka przez te upały :c Pewnie się biedna roztapia :c
      Pozdrawiam chłodniusio ^^

      Usuń
  5. *wpycha siem, a straty nadrobi xd*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, ja tak nie mogę dłużej ;(
      Cierpię męczarnie, a moja spaczona psyche dokańcza ten chapek zabójstwem Kise i rozkwitem uczucia AoKuro nad grobem tej blond pindzi -_-; jeszcze nigdy nie czułam wobec Kisi takiej niechęci... ujmując to delikatnie.
      Aomine... wiem, że kiedyś doczeka swojego Tetsu... przez to opo postawiłam AoKuro wyżej niż KiKuro a nawet świętość AkaKuro... nie róbta mi tego, na wodospady tęczowej spermy, gejzery też no i inne deszcze niespokojne...

      Za duzo tu wielokropków... x.x

      Ogółem smutno mi. Miałam iść zostawić kom pod wonderlandem czy innym takim, ale cholernie mi smutno. I nie, to nie szantaż emocjonalny... to depresja tsubaki

      #depresja, #penisem w oko taki ból w sercu, #boli jak przygniecienie górą Fuji, #Akasz i jego nożyce tną mnie na kawałki, #wcale nie taka tajemnicza śmierć blondyny zabitej przez tsubaki... mogłabym tagować w nieskonczonosc, ale na co to komu.

      Yuukiś, dzieki za opa cudne takie, przez które mogę stwierdzić, ze jestem czlowiekiem i mam sece zdolne do humanitarności godnej pck ~•

      Usuń
    2. Ach, no i powrotu weny, przyda sie ._.
      A nie lepiej wypieprzyć ją w pizdu i być od niej niezaleznym? *sama by tak chciala a nie może ;_;*

      Usuń
    3. Przykro mi, że tak bardzo nie chcesz tutaj Kisi ;_; Ale trzymaj się, Tsubaki-chan, będzie dobrze, dasz radę! ;_;
      Tiaaa, też bym chciała być niezależną od weny, ale co poradzić... to ona dyktuje warunki, nie mam czym jej zaszantażować ;_;
      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam chłodniusio!

      Usuń
  6. Nie wytrzymałam do północy. A do tego miałam miłą pobudkę na podłodze :3
    Rozdział superowski. Kise, Aomine i Kuroko - chcę trójkącik!! (a w życiu!) Wybierze Aomine czy Kise? Albo kogoś innego? Albo nikogo? Zmuszasz mnie do takiego myślenia. Eh... Ojejku z mojego mózgu nic nie zastanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy chcą trójkącika xD Może rzeczywiście powinnam Wam go zaserwować? xD Ale chyba nie tutaj ;_; Chociaż sama nie wiem... xD
      Dziękuję za komentarz! : D
      Pozdrawiam :3

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. KURDE, BELE! CO TO MA BYĆ? KIKURO? AOKISE? CZY AOKURO? BO JA SIĘ JUŻ KURNA CHATA FURIHATA POGUBIŁAM.
      No ja wale, dlaczego ten rozdział mimo wszystko mi się podobał? Jak Ty to robisz? Chcę znać Twój sekret! Nie wierzę, by tyle razy wszystko co pisałaś podobało mi się z przypadku. Coś w tym jest, a Sherlock Maryline wkrótce do odkryje!
      Wróćmy do rozdziału - właśnie, to jest już ósmy rozdział? :O Matko, ale to szybko zleciało. Podświadomie miałam wrażenie, że jest to rozdział czwarty, czy coś, a tu taka niespodzianka. Znów odchodzę od tematu >< Rozdział był genialny, wspaniały i kochany. Dobrze, że chociaż coś tam sobie Kisia z Aoesiem >wtf< wyjaśniła. Kurde, jestem ciekawa, czy Aho wyzna mu miłość i co zrobi wtedy Kuroko. Jak na razie zanosi się na kolejną randkę z KiKuro. Nie, nie narzekam, bo pairing tutaj nie gra roli. Liczy się to, że nadal czytam Bezsenność Tokio! :3 Mogłabyś tutaj nawet wtrąci MuraKuro a i tak by mi się podobało. (Dla jasności - nienawidzę, nie cierpię i robi mi się nie dobrze, gdy tylko widzę pairing z Murasakibarą) Eh, ja chcę dziewiąty rozdział ;c Bardzo Ci współczuję, że masz zastój w wenie, jednak odbieram wrażenie, że Twoi czytelnicy mogą przeżywać to jeszcze gorzej od Ciebie ;( Ale, ale - ja wiem, że Twoja wena wróci. To tylko kwestia czasu. Mimo wszystko, jesteś bardzo dobrą pisarką, a weny lubią dobre pisarki :> Będzie dobrze! :D My i tak poczekamy nawet miesiące na powrót weny :3
      Życzę Ci dużo pomysłów, powrotu weny, mnóstwo motywujących komentarzy i czasu na pisanie! Pamiętaj, że zawsze będziemy Cię wspierać ♥

      Usuń
    2. No, tak jak powtarzam już wszędzie chyba - pairing jest MULTI XD Musiałam zmienić, bo ostatecznie widać wyraźnie, że to czyste AoKuro nie jest, także no... eh xD
      Racja, ten czas mega szybko leci ;_; Tak szybko, że nie nadążam pisać, jak widać xD
      Bardzo się cieszę, że chapterek się spodobał! : D
      Wiesz, to nie jest kwestia braku weny - mam od cholery pomysłów, piętrzą się stosikiem w segregatorku z pomysłami na kolejne chapterki (zwłaszcza Bezsenność, mam plany do osiemnastego rozdziału xD), tylko brakuje mi czasu na pisanie :c
      Dziękuję bardzo za ten piękny komentarz! *-*
      Pozdrawiam cię chłodniusio (bo na dworze upał :c)

      Usuń
  8. Jeeezu Yuuki!
    Jak ty to robisz? Czytam to już jakieś pięć razy, podejmuję próbę napisania komentarza sześć razy...
    Ehh...
    W każdym razie wierzé w ciebie i twoje pomysły... W końcu dzięki tobie założyłam bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, jest mi ogromnie miło! : D
      A cóż to za blog? : D Bom ciekawa! Może zarzucisz linkiem, z chęcią zajrzę, kiedy zacznę dysponować czasem ;_;
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  9. Nieee!
    Jakim cudem?!
    Nie zauważyłam, że macalam 6 rozdział cierni i bylam taka szczęśliwa bo zdecydowalam, ze przeczytam 2 rozdzialy naraz...
    A tu patrze a ja czytam ciernie i takie COOOO.
    i tak czy siak wyszlo ze przeczytalam 1 rozdzial ;_;
    No nic... skomentuje później bo na tabku mi trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uf...
      Ah!
      Aomineee!
      Taaaaaaaaak!
      KC!
      Oh nissss!
      ,,– Niech ci będzie, tylko będziemy musimy załatwić coś do żarcia i picia. Uczenie się sprawia, że staję się głodny.
      – Brzmisz jak Murasakibara-kun.
      – W jego przypadku nawet jedzenie sprawia, że staje się głodny – parsknął ciemnoskóry. ''
      To wystarczyło, żebym gryzła się w rękę (Niczym Eren :I) żeby nie wybuchnąć śmiechem i nie obudzić mamy. To zdanie jest tak strasznie wydupiaste, że kocham je całym sercem xd

      no i cóż...
      Moja wena do komentowania właśnie spadła tak drastycznie, że nie wiem co już napisać, wkleić, cokolwiek co mogłabym tutaj zrobić.
      Tak jak kiedyś powstrzymywałam się, żeby nie tworzyć za długich komentów to teraz już nie mam co do nich wkleić >.<
      Ale żeby nie gadać o moim problemie powiem już na zaś;
      Bezsenność Tokio jest chyba moim ulubionym opowiadaniem (z rozdziałami oczywiście) na twoim blogu. *przegląda wszystkie opowiadania* Cóż... Tak... Na pewno moim ulubionym, bowiem KisexKuroko i AominexKuroko to jedyne pairingi jakie akceptuje z wszystkich dostępnych twoich opowiadań :C
      *płacze bo Akashi in Wonderland jest AkaKuro*
      Ekhem, wracając do Cierni
      Kocham to opko, jest cudne, wspaniałe... Ten, żebyś o tym wiedziała no nie xd
      Taka informacja na zaś.
      Zatem nie zdziw się jak nie skomentuje następnego rozdziału...
      Po prostu wiedz jedno; Kocham to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział!

      Usuń
    2. Kurczę, to chyba naprawdę jakaś epidemia! ;_; Wszyscy przestają mieć wenę na pisanie komentarzy ;_; Ubolewam nad tym i to bardzo ;__;
      Cieszę się bardzo, że Bezsenność tak Ci się podoba : D Mam nadzieję, że nie będzie żadnej obsuwki z nim ;-;
      Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam chłodniusio, wiaterku życzę w te upały!

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń