Kolorowe parasolki obijały się o siebie niczym w tańcu głupców, plącząc w nieładzie, ocierając się o siebie i zahaczając co niektóre o subtelne ozdóbki. Czerwone, niebieskie, czarne, a nawet przeźroczyste – wszystkie walczyły z niewinnym deszczem, brnąc do przodu i próbując wyswobodzić się z objęć tłumu.
Kuroko był niepocieszony. Tej nocy nie spał za dobrze, męczony dawnymi koszmarami i bólem lędźwi oraz najwrażliwszych części jego ciała. Na dodatek pogoda była fatalna, jeszcze bardziej psuła jego humor i pogrążała go w rozmyśleniach na tematy, o których wolał nie myśleć.
Fakt, że przez najbliższe dwa dni będzie wolny od swojego szefa, nie był dla niego dużym pocieszeniem. Szef upodobał sobie Tetsuyę nie tylko pod względem seks-zabawki, ale także jako kogoś na wzór wspólnika. Kiedy wyjeżdżał w sprawach biznesowych, albo po prostu nie miał ochoty przychodzić do pracy, pieczę nad wszystkim sprawami pozostawiał właśnie jemu. Kuroko był odpowiedzialny za całą restaurację i personel, rachunki, wynajęcia sali, transakcje z dostawcami.
A jego pensja wciąż była taka, jak dla przeciętnego kelnera.
– Już jesteś?- zdziwił się Kuroko, kiedy skręcił w boczną uliczkę przy restauracji, i dostrzegł przy drzwiach jej zaplecza szefa kuchni, Kagamiego Taigę.
Jeśli chodziło o Szefa, to Tetsuya szczerze go nienawidził, jednak musiał przyznać, że pracowników zatrudniał jak z marzeń. W obecnych czasach ciężko zadbać o dobrą atmosferę w pracy i sympatię kolegów, ale personel restauracji Yokozawa był niemal jak rodzina. Podobnie nieszczęśliwi, z całym asortymentem problemów, niektórzy nawet dzieląc ten sam los zabawek Szefa. Każdy był tutaj inny, a jednocześnie taki sam.
Kagami należał jednak do wyjątkowych "przypadków". Ze swoim wyglądem i gorącym temperamentem znalezienie pracy było dla niego jeszcze trudniejsze niż w przypadku Kuroko. Wysoki na całe sto dziewięćdziesiąt centymetrów, szeroki w ramionach i umięśniony, o dzikim spojrzeniu oraz ciemnoczerwonych włosach z czarnymi końcówkami, idealnie nadawał się na ochroniarza w jednym z licznych tokijskich klubów. Jednak, jak on sam tłumaczył, jego chłopak wymusił na nim obietnicę, że nigdy nim nie zostanie.
Kiedy jego ukochany zachorował na białaczkę, porzucił swoje marzenie zostania strażakiem i natychmiast zaczął szukać pracy. Był gotów chwycić się każdej roboty, nieważne jak ciężkiej czy śmiesznej. Nikt jednak nie chciał go przyjąć, do czasu kiedy otworzono restaurację Yokozawa, a jej właściciel wręcz polubił Taigę.
– Dziś przyjeżdża towar, a wiedziałem, że sam otwierasz restaurację – powiedział Kagami, podnosząc się z kucek.- Pomyślałem, że trochę ci pomogę. Na pewno nie uniesiesz takich ciężkich skrzyń. Yyy, bez urazy – dodał, krzywiąc się lekko.
– Jasne.- Tetsuya uśmiechnął się lekko, sięgając po klucze.- To bardzo miłe z twojej strony, Kagami-kun. Jestem wzruszony.
– Raczej sarkastyczny – burknął czerwonowłosy, przekraczając próg zaplecza zaraz za Kuroko.
– Dostawca do mnie dzwonił i mówił, że będzie za jakieś piętnaście minut – powiedział Tetsuya, kierując się do szatni.- Myślę, że w tym czasie zdążę przygotować salę.
– Jesteś głodny? Mogę coś na szybko przygotować, w końcu przez pierwsze trzy godziny będziemy tylko my dwaj.
– Dwie – poprawił go z uśmiechem Kuroko, otwierając swoją szafkę i wyciągając z niej swój kelnerski strój. Zaczął zdejmować kurtkę.- Szef wczoraj mi powiedział, że Mayuzumi-san wraca z urlopu już dzisiaj.
– „Urlopu”?- Kagami parsknął głośno śmiechem, ściągając spodnie.- Ale pięknie to nazwał.
– Prawda?- Tetsuya odwrócił lekko głowę, nie chcąc nawet przypadkiem zerknąć na jego umięśnione pośladki i sporych rozmiarów wypukłość w bokserkach.- Myślisz, że atmosfera bardzo się zmieni, kiedy wróci do nas Mayuzumi-san?
– Nie wiem.- Kagami wzruszył ramionami, ubierając kucharski fartuch.- Momoi od początku za nim nie przepadała. Teraz pewnie będzie unikać go jak ognia. Nie zdziwię się, jeśli z chęcią da szefowi dupy, byle jej nie wpisywał z nim na zmianę.
– A jakie ty masz o nim zdanie?- zapytał z ciekawości Tetsuya, przewiązując w pasie zapaskę.
– Znam go trochę. Zaczął tu pracować krótko po mnie.- Kagami spojrzał na niego z powagą.- Wiem, że Mayuzumi miał powód, żeby to zrobić.
– Też mi się tak wydaje – mruknął błękitnowłosy, chowając swoje rzeczy do szafki i zamykając ją powoli.- Lubię go. Chociaż jest małomówny i czasem wygląda, jakby na wszystkich patrzył z góry, to jednak uważam, że jest sympatyczny. Nie tak jak ty, oczywiście – dodał pospiesznie.
– Ta, jasne, skończ już z tym dogryzaniem – westchnął ciężko Taiga, ruszając z powrotem do kuchni.- Za karę dostaniesz przesolone śniadanko!- rzucił, będąc już na miejscu.
– Szef kuchni przesolił potrawę? Przez ciebie nasza restauracja straci kilka gwiazdek!- odkrzyknął w odpowiedzi Kuroko. Udając się korytarzem do głównej sali, usłyszał jeszcze cichy śmiech Taigi.
Ponieważ poprzedniego wieczora wraz z Satsuki, Tetsuya posprzątał salę, jedyne co mu teraz pozostało, to zestawić krzesła ze stolików i położyć na nich drobne wazoniki z pojedynczą różyczką. Kiedy się z tym uporał, sprawdził kasę fiskalną i uzupełnił ją rolką paragonu, następnie upewnił się, że Momoi napełniła ekspres ziarnami kawy, a na koniec uruchomił kasę.
– Wszystko gotowe do otwarcia – powiedział Kuroko, wchodząc do kuchni, gdzie Taiga podsmażał właśnie porcję pierożków gyoza.- Ładnie to tak marnować jeden z droższych towarów?
– Gdyby właściciel chociaż trochę interesował się zapasami w kuchni, z pewnością bym je szanował – prychnął Kagami, wyłączając kuchenkę gazową i szykując dwa talerze.- Ten grubas mógłby w końcu znaleźć menadżera, a nie zwalać na mnie obowiązek zamawiania dostawy produktów.
– W dodatku za pensję zwykłego szefa kuchni – dodał z westchnieniem Kuroko, opierając się o wydawkę*.
– Powiedzmy.- Taiga skrzywił się.- Takiego dość słabego.
– A szkoda. Klienci zawsze zachwalają twoje dania.- Kuroko sięgnął po pałeczki i odebrał talerz, który podał mu czerwonowłosy.
– I widzisz, że gówno z tego mam – westchnął Kagami, pakując do ust dwa pierożki naraz.- Raz po raz trafi się jakiś napiwek, który mi przynosicie, ale co dalej? Przydałaby mi się jakaś podwyżka...
– Wspominałeś, że szukasz jeszcze drugiej pracy.- Kuroko spróbował pierożka i westchnął cicho, kiedy ten niemal rozpłynął się w jego ustach. Doskonale doprawiony mięsny farsz był jak lekarstwo na jego nerwy.
– Nawet mi nie wspominaj – mruknął smętnie.- Próbowałem już chyba wszędzie, łącznie z budowlanką i firmą produkcyjną, ale nawet jeśli udowadniałem potencjalnym pracodawcom, że znam się na rzeczy i mam siłę, to i tak ostatecznie mówili tylko „przepraszam”... Rzygam już tym pieprzonym magicznym słowem. Może jednak powinienem spróbować jako ochroniarz.
– Twój chłopak nie będzie z tego zadowolony – powiedział łagodnie Tetsuya.
– A co on może?- burknął czerwonowłosy.- I tak jest w szpitalu. A ja potrzebuję kasy na jego leczenie. Z taką pensją to...- Umilkł, wbijając ze złością pałeczki w pierożka.
Kuroko postanowił nie ciągnąć dalej tematu. Chociaż nie był w stanie poczuć się jak Taiga, to jednak był świadom tego, że jest mu ciężko. Kiedy zarówno od ciebie jak i od osoby, którą kochasz, odwraca się cała rodzina i przyjaciele, a ty możesz liczyć jedynie na siebie... Tetsuya podziwiał niezłomność Taigi.
A także jego szczere uczucie, którym darzył swojego chłopaka.
Już chciał powiedzieć coś, by przerwać nieprzyjemną ciszę, kiedy niespodziewanie rozległo się głośne pukanie do drzwi zaplecza. Mężczyźni drgnęli, obaj wyrwani z zamyślenia, spojrzeli po sobie znacząco i równocześnie odłożyli talerze, po czym udali się do drzwi.
– Uszanowanie, panowie, dostawa truskawek – zawołał radośnie blondwłosy mężczyzna, poprawiając swoją czapkę z daszkiem, na której tkwiło logo firmy, w której pracował.- Który z panów podpisze papierki?
– Ja – powiedział Kuroko, ocierając usta wierzchem dłoni.
– Dobra.- Blondyn uśmiechnął się do nich, a następnie podszedł do transita, by otworzyć tylne drzwi. Na pace znajdowało się około piętnastu drewnianych i plastikowych skrzyń z towarem. Dostawca sięgnął po leżący na jednej z nich stosik kartek i, zerknąwszy na nią, podał Tetsuyi, wskazując palcem rubryczkę.- Tu proszę podpisać.- Wyjął z kieszonki na piersi długopis.
– Które zabrać?- zapytał Kagami, podwijając rękawy.
– Hmm...- Mężczyzna odrzucił na bok podpisane dokumenty i wszedł na pakę.- To będą te dwie duże i trzy małe – powiedział.
Taiga skinął głową, po czym odebrał od niego jedną ze skrzyń, dostawca zaś zabrał drugą. Kuroko, nie chcąc stać bezczynnie w miejscu, chwycił za tę mniejszą. Zignorował uśmieszek Kagamiego, kiedy ten wracał po kolejne skrzynki – oczywiście, wziął dwie naraz.
– To wszystko dla panów – westchnął dostawca, zatrzaskując drzwi.- Informacyjnie tylko powiem, że w przyszłym tygodniu zakład nieczynny, od wtorku do czwartku, i dopiero od piątku przyjmujemy kolejne zamówienia.
– Co, jeżeli będziemy czegoś potrzebować?- zapytał Kagami.- Nie macie jakiejś zaprzyjaźnionej firmy, do której posyłacie klientów?
– No cóż...- Mężczyzna zawahał się jakby, spoglądając na nich niepewnie.- Wie pan, nie twierdzę, że pracuję w nieodpowiednim miejscu, ale takie zakłady jak mój.. cóż, przykładem raczej nie świecą. Nie współpracujemy z nikim, mamy tylko konkurencję.- Blondyn wzruszył ramionami.- Ja tylko robię, co mi każą.
– Skądś to znam.- Kagami skrzywił się, odwracając i wchodząc do budynku.
– Zamawiali państwo fakturę?- zapytał dostawca.
– Tak.- Kuroko skinął głową.
– Momencik, już szukam – powiedział mężczyzna, pospiesznie wsiadając do samochodu. Tetsuya stanął przy otwartych drzwiach i zaczekał, aż blondyn poda mu dokument.- Proszę uprzejmie!
– Dziękuję.- Kuroko uśmiechnął się oszczędnie, po czym odsunął się i wrócił do kuchni.
– Dziwny ten koleś – mruknął Kagami, zajęty wykładaniem różnego rodzaju sałat i kapust.- „Dostawa truskawek”... Przecież ich nie zamawiałem.
– Może to takie jego zawołanie – powiedział Tetsuya, zabierając z wydawki ich talerze.- No wiesz, coś jak „Dzień dobry, ulotki”.
– W sumie nie myślałem o firmie dostawczej.- Kagami spojrzał przed siebie w zamyśleniu.- Koleś mówił, że przykładem nie świecą, ale parę jenów zawsze wpadnie, nie?
– I tak rzadko kiedy masz wolne – zauważył Kuroko.- Nie wspominając o tym, że grafik jest ustalany co tydzień. A chyba nie chcesz zostawić nas tu samych?
– Uprosiłbym szefa chociaż o trzy dni co dwa tygodnie.- Wzruszył ramionami.- Powinien się zgodzić, jeśli znajdziemy jakiegoś kozła na kucharza.
– Albo kolejną ofiarę życia – westchnął Tetsuya. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie.- Już prawie dziewiąta. Pójdę otworzyć.
– Jasne.
Kuroko pozostawił go samego, sam zaś udał się korytarzykiem do głównej sali. Wyciągnął z kieszeni spodni klucze, otworzył drzwi i odwrócił wywieszkę z informacją o otwarciu. Wzdychając lekko i poprawiając koszulę, stanął za barem.
Rozpoczynał się kolejny dzień jego pracy.
****
Do samego południa w restauracji było spokojnie i niemal zupełnie cicho. Dopiero kiedy wybiła czternasta, w sali zaczął zbierać się coraz większy tłum. Kuroko robił co mógł, by nadążać z zamówieniami, jednak będąc jedynym kelnerem na stanowisku pracy, był podwójnie obciążony obowiązkami.
Pierwszy raz od tak dawna przeklinał w myślach kolegę z pracy. Mayuzumi nie dał o sobie znaku życia, nie zadzwonił, ani nie napisał choć najkrótszej wiadomości z informacją, że nie zjawi się w pracy. A ponieważ drugi kelner, Takao, wyjechał na kilka dni do swoich rodziców, Tetsuya nie miał innego wyboru i musiał poprosić o przyjście Momoi, która tego dnia miała cieszyć się kolejną rocznicą swojego związku z ukochaną.
– Nie przejmuj się tak, Kuroko, ty na pewno też byś przyszedł, gdybym miała na głowie całą salę do ogarnięcia – powiedziała z uśmiechem Satsuki, kiedy najgorsza fala klientów już minęła, a w restauracji pozostała tylko jedna rodzina, dwie starsze pary i kilku biznesmenów.
– Zależało mi, żebyś cieszyła się dniem wolnym z Aidą-san – westchnął ciężko Kuroko, polerując sztućce.- Zwłaszcza, że to wasza rocznica! Obiecuję, że zabiję Mayzumiego-san, kiedy tylko się tutaj zjawi.
– Nie musisz posuwać się do aż tak drastycznych środków – zaśmiała się różowowłosa.- Riko prawie w ogóle się nie gniewała, jest bardzo wyrozumiała.
– Może chcesz wolne na jutro?- zapytał Kuroko.- Szef się nie dowie.
– Dziękuję, ale nie trzeba.- Momoi uśmiechnęła się do niego.- Klientów coraz mniej, więc za jakąś godzinkę będę się zmywać.
– W porządku, możesz iść już teraz, poradzę sobie – powiedział Kuroko.
– Poradzisz?- Satsuki uśmiechnęła się, patrząc znacząco w stronę drzwi. Do restauracji weszła właśnie grupa pięciu mężczyzn. Rozejrzeli się ciekawsko po wnętrzu, po czym ruszyli do jedynego sześcioosobowego stolika.
– No dobrze – westchnął Kuroko, biorąc do ręki odpowiednią ilość kart menu.- W takim razie będę wdzięczny.
Momoi skinęła głową z uśmiechem, chwytając za ręczniczek i zastępując przyjaciela w polerowaniu.
Kuroko podszedł do grupy mężczyzn, uśmiechając się lekko. Nie bardzo podobał mu się ich wygląd, szczególnie jednego z nich – siedzącego w niedbałej pozie, o nieciekawym wyrazie twarzy, z czarnymi dredami na głowie i nieprzyjemnym spojrzeniu.
– Życzą sobie panowie coś do picia?- zapytał, podając jednemu z nich menu.
– Zawołaj szefa – warknął ten w dredach.
Tetsuya przełknął ślinę, spinając się nieco. Naprawdę bardzo, ale to bardzo nie chciał kłopotów podczas nieobecności właściciela, ale ton tego mężczyzny świadczył tylko o jednym.
– Przykro mi, ale Genta-san wyjechał w sprawach biznesowych – powiedział spokojnie błękitnowłosy.- Wróci dopiero pojutrze. Czy mam przekazać jakąś wiadomość?
– Nie wróci, bo nigdzie nie wyjechał – powiedział tamten, opierając przedramiona o blat stolika i zerkając w stronę baru.- Mów, gdzie ten pierdolony grubas się ukrywa?
Kuroko zacisnął lekko usta. Słyszał za sobą ciche szuranie krzeseł, prawdopodobnie reszta gości również zrozumiała, że atmosfera w restauracji lada moment znacznie się pogorszy.
– Naprawdę mi przykro – zaczął Kuroko.- Ale nic mi o tym nie wiadomo. Genta-san poinformował mnie, że udaje się w krótką podróż biznesową. Miał wypłynąć wczoraj statkiem...
– Ale nie wypłynął, kurwa, głuchy jesteś?- Mężczyzna wbił w niego gniewne spojrzenie.- Nie wsiadł na ten jebany statek, tylko rozpłynął się w pieprzonym powietrzu. Myśli pewnie, że jakoś uda mu się przeciągnąć spłacenie długu...
– Jeśli zechce pan poczekać, spróbuję do niego zadzwonić... – mruknął nerwowo Tetsuya.
– Niech mnie obsłuży ta dziunia – powiedział twardo czarnowłosy, wskazując ruchem głowy na Momoi.
– Przykro mi, ale siedzą panowie w mojej sekcji.
– Widzisz kolesia po mojej prawej?- Tetsuya zerknął na rosłego mężczyznę o czole i oczach zakrytych długą prostą grzywką.- W jednej kieszeni ma spluwę, w drugiej dwa noże. Niech mnie obsłuży ta dziunia, albo zaraz nie zostanie tu nikt, kto mógłby to ewentualnie zrobić.
– Z całym szacunkiem...
– Tetsu-kun, w porządku.- Momoi stanęła nieoczekiwanie za nim, kładąc mu dłoń na ramieniu.- Ja się tym zajmę. Klienci czekają za rachunkiem, obsłuż ich, proszę.
Kuroko spojrzał na nią z lekką paniką, jednak widząc zdecydowanie i pewność w jej oczach, skinął głową i pozostawił ją przy stoliku, sam udając się za bar. Klienci tłoczyli się w kolejce, potupując niecierpliwie nogami i zerkając nerwowo w kierunku mężczyzn.
Tetsuya nie miał czasu na grzeczności. Wystukując rachunki na kasie i odbierając należności, które znacznie przekraczały odpowiednią sumę, jednocześnie sięgnął po telefon i wybrał numer do szefa. Co chwila spoglądał na Momoi, która uśmiechała się fałszywie, ignorując sunącą po jej prawym udzie i pośladku dłoń.
No tak. Ta dziewczyna w swoim życiu przeszła już o wiele gorsze chwile.
Kuroko był zirytowany. Szef w ogóle nie odbierał telefonu, sygnały pozostawały głuche, kończąc się dopiero głosem automatycznej sekretarki. Pierwszy raz w życiu, kiedy naprawdę był potrzebny, musiał go ignorować... To jak nieodpowiedzialnym był właścicielem i jak beznadziejnym człowiekiem, przekraczało wszelkie wyobrażenia Tetsuyi.
– No dalej – mruczał pod nosem, kiedy ostatni klient zapłacił należność i pospiesznie opuścił restaurację.- Dam ci nawet dupy, tylko odbierz ten pieprzony telefon... Kur...!
Błękitnowłosy zacisnął wargi, ze złością odrzucając telefon na ladę barową. Westchnął ciężko, patrząc w stronę śmiejących się gromko mężczyzn, a następnie skierował wzrok na przejście dla personelu.
Czy powinien zawołać Kagamiego...?
Ale jeśli oni naprawdę mają broń, a Taiga im się postawi, może mu się stać krzywda. Kuroko nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby przez niego komuś coś się stało.
– Dobra, dosyć tego dobrego!- krzyknął nagle czarnowłosy mężczyzna w dredach, klaszcząc głośno w dłonie. Usiadł wygodniej na krześle, wbijając wzrok w Tetsuyę.- Wygląda na to, że jesteś tu kimś w rodzaju zastępcy szefa. No to mamy do pogadania, chłoptasiu.
Kuroko westchnął z cichym jękiem, po raz ostatni błagalnie patrząc na swoją komórkę. Błagał w myślach Gentę, by zadzwonił w tym momencie i zapewnił go, że nikomu nic się nie stanie, że już jest w drodze, razem z tym, co winien był temu mężczyźnie.
Zamknął na krótko oczy, odliczając do czterech sekund. Jeśli w ciągu nich jego komórka zadzwoni...
Cztery... trzy... dwa... jeden...
Ruszył powolnym krokiem w kierunku ich stolika, wiedząc, że ta rozmowa nie będzie ani krótka, ani tym bardziej przyjemna.
Szykował się na najgorsze.
_________________________________________________________________
*Wydawka – w gastronomii jest to miejsce, w którym kelnerzy odbierają posiłki, a następnie zanoszą gościom. Może być w formie okienka, albo takiego niby stołu z ladą.
*zostawia wnętrzności, wróci po koncercie*
OdpowiedzUsuńTo, że piszę ten komentarz w trakcie najważniejszej akcji w FMA to jest jakiś pieprzony cud, no ale cuda się czasem zdarzają nawet w życiu realnym, jak widać. W sumie to nie wiem, czemu ale mam jakąś blokadę i nie mogę dokończyć tej serii. To jakby coś we mnie krzyczało: 'CLD, KURWA, JAK ZROBISZ TE OSTATNIE ODCINKI, TO NIC CI NIE ZOSTANIE, NIE BĘDZIE JUŻ EDA, NIE BĘDZIE MUSTANGA, ENVIEGO JUŻ NIE MA! I CO?! I CO TY ZROBISZ WTEDY ZE SWOIM ŻYCIEM, GDZIE BĘDZIESZ SZUKAĆ DRUGIEGO RÓWNIE DOBREGO ŹRÓDŁA ĆPANIA?!'
UsuńCoś w tym stylu. Także no, olewając wszelkie prawa rządzące osobą wciągnięta w coś bez reszty, stwierdziłam, że przeczytam sobie Ciernie, bo co może mi lepiej pomóc na burzę w mózgu niż AkaKuro? Chociaż w tym rozdziale to jakoś niespecjalnie to AkaKuro było zauważalne...
No ale dobra, dość pierdolenia, czas przejść do rzeczy. Najpierw błędy.
1) 'Czerwone, niebieski, czarne, a nawet przeźroczyste'
Niebieskie, nie niebieski, w końcu wyliczasz kolory parasolek, więc musisz się do końca trzymać żeńskiego rodzaju osobowego.
2) 'Szef upodobał sobie Tetsuyę nie tylko pod względem seks-zabawki, ale także w jako kogoś na wzór wspólnika.'
Bez 'w' przed 'jako'.
3) 'A ja potrzebuję kasę na jego leczenie.'
Porzebuję kasy, nie kasę (w tym przypadku - kogo, czego, nie kogo, co).
Ok, z błędów to tyle.
Co do samego rozdziału... Niby takiej samej długości co moje rozdziały Requiem, a i tak wydaje mi się taki strasznie krótki... A jak betuję Requiem, to zawsze mi się rozdział tak ciągnie. No ale tu różnicę robi kwestia przyjemności płynąca z czytania cudzych i swoich tekstów, gdzie zawsze cudzy > własny.
No. Dwie rzeczy, które najbardziej rzuciły mi się w oczy - Chihiro i Satsu.
ZA MOMORIKO MASZ ODE MNIE KURWA PLUSA WIELKIEGO JAK SŁOŃCE (a teraz sobie zwizualizuj takie słońce w kształcie plusa xd), SERIO, ZA TEN SHIP MASZ ODE MNIE FCHUJ I JESZCZE TROCHĘ MIŁOŚCI. MASZ, ŁAP, NAŻRYJ SIĘ NIĄ!
*otwiera sobie klatkę, wyrywa miłość i rzuca niczym oszczepem (normalnie jak Ed #CLDalchemiktakbardzozajebistawizjayo xd)*
No, a drugi plus masz za Chihiro. Nie wiem, kim on jest i co dokładnie zrobił, ale powiało mi lekkim skurwystyństwem, a ja Chihiro-skurwiela kocham bardzo. Serio, on jest idealnym yandere... AkaKuroMayu, gdzie Akasz robi krwawą mielonkę z Chihiro, który chciał mu zajebać Tetsu - #wizjatakbardzo xd
No, w każdym razie. Jeśli w Cierniach będzie takim skurwielem jak myślę, to ja się bardzo cieszę, ale jesli jednak okaże się nieco bardziej... niewinną (?) postacią (nie wiem, jakie słowa użyć, bo ani 'pozytywny', ani 'protagonistyczny' nie pasuje, ze względu na to, że dla mnie bycie skurwielem wcale nie definiuje antagonisty) to też Cię za to nie zjem. Ogólnie - jestem ciekawa, co z nim wymyśliłaś i jaką rolę odegra, so... No, skurwiel, nie skurwiel, daj mi go po prostu, o!
Kagamiego olałam bardzo (krul kosmosu obok niego przeszedł, owiewając go jedynie podmuchem swojej zajebistości), bo nie czuję do jego postaci żadnej sympatii, o czym zresztą doskonale wiesz. No chyba, że tym umierającym na białaczkę typem jest Aho, wtedy Taiga może usiąść i cieszyć się blaskiem mej chwały xd Ale jednak moja podświadomość mi mówi, że tym jego chłopakiem jest znienawidzony przeze mnie Himuro... Cóż, co by nie było - na razie jego postać nie wywarła na mnie szczególnego wrażenia - a wręcz lekko zniechęciła, kiedy Tetsu pomyślał o nim w nieco gejowy sposób (BO KAGAKURO TO ZUO, LE FU ITEPE), także no xd Fajnie, że zrobiłaś z niego takiego 'dzikusa', co to nigdzie go przyjąć nie chcą, no ale no. Sama jego postać nie wywarła na mnie jak na razie żadnego szczególnego wrażenia. Jest sobie, rośnie w doniczce i fajnie, ale niech mi się do Tetsu nie zbliża, bo wypruję flaki i zawieszę na żyrandolu. No!
UsuńA co do samej akcji z Haizakim - czułam, że się w Cierniach pojawi. No bo kto by z gejobasu pasował lepiej na antagonistę w klimatach mafii niż on? No idealny, jest do tej roli, co poradzić. Ciekawa jestem, jak to się dalej potoczy, ta ich 'rozmowa'... Jeden rzeczy jestem pewna - jesli Haizaki spróbuje tknąć Tetsu, to wyląduje na czyimś celowniku, na który nikt przy zdrowych zmysłach trafić by nie chciał... khe, khe xd *już się jara swoją wizją*
No, dodam jeszcze, że jak Haizaki smyrał Satsu po tyłku, to moja podświadomość darła się: 'TO JEST WŁASNOŚĆ RIKO, TEGO SIĘ NIE RUSZA!' Także no... Ktoś tu bardzo na coś liczy, khe, khe xd ALE NO, AKAKURO NAJWAŻNIEJSZE. AKASZ, WEŹ RZESZ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA ZABICIE GENTY. CHYBA, ŻE TAK CIĘ JARA ZABIJANIE LUDZI, KTÓRZY ZAGRAŻAJĄ TETSU, ŻE PODŚWIADOMIE BĘDZIESZ GO CORAZ CZĘŚCIEJ W TAKICH RYZYKOWNYCH SYTUACJACH STAWIAŁ, ŻEBY PÓŹNIEJ GO Z NICH RATOWAĆ, JAKO (do czasu) TAJEMNICZY ANIOŁ STRÓŻ? Hmmm... ciekawa wizja, lubię ją xd
No, to ten, z mojej strony tyle, weny, spermy, tęczy i takich tam xd Pisz mi tam ładnie moje rzeczy pedale~!
Jeśli chodzi o FMA, to tak jak mówiłam wcześniej - pozostanie Ci film, no i zajebista manga do czytania *3*
UsuńPierwszy błąd - oj, spokojnie, po prostu zgubiłam e xD
Wszystko poprawione, dzięki jak zawsze!
Słońce w kształcie plusa, ja pierdole xD A PLANETY KWADRATOWE!
Chihiro skurwielem nie będzie, przynajmniej nie do końca xD Ale niewinną owieczką na 100% nie jest, o czym wkrótce się dowiecie, także no, cierpliwości.
HA! MOJEMU MĘŻOWI NIC NIE ZROBISZ. Twoja władza krula kosmosu nie sięgnie go, albowiem jestem jego tarczą. Jeśli chcesz go skrzywdzić, najpierw musisz pokonać mnie *wyciąga gwiezdną katanę* A ja cie nie przepuszczę, pedale, i skrzywdzić mnie nie możesz, bo nie będzie Cierni, ani AkaAka.
Wiadomka, że Haizaki musiał się pojawić. Ta gnida wszędzie mi się wpierdzielić próbuje, ale akurat tutaj jej potrzebowałam, no bo jak yakuza, to tylko Haizaki (wiadomka, w końcu w Elegii też rządzi).
Dzięki za wenę, spermę, tęczę i takie tam. Przyda się, bo nie mam napisanego rozdziału na zbliżającą się ogromnymi krokami sobotę.
Pozderki xd
DRUUUGAAA KYAAA
OdpowiedzUsuńLalalalala~~~
UsuńKolejny raz dziwnie zaczynam komentarz - achievement get! Dobra, czas mi się kończy, trzeba opisać ten rozdzialik szybko i zwięźle.
Ehehehe, czy tylko ja nie potrafię wyobrazić sobie Haizakiego w inne robocie? Przecież on się nadaje tylko i wyłącznie na:
a) gwałciciela
b) mordercę/złodzieja/rozbójnika alibabę
c) przestępcę
Dlatego też bardzo mi pasuje taka sytuacja. Oczywiście się niczym nie stresuje, bo bardzo dobrze wiem, że za chwilę wparaduje tam Akashi i zrobi z nich krwawą miazgę. No dobra, trochę przesadziłam, szczerze pisząc, to uważam, iż Akashi rozegrałby to trochę inaczej. Zapewne przechodziłby obok kawiarni, przypadkiem zajrzał w taki sposób, by nikt go nie zauważył, potem jakimś swoim magicznym sposobem sprawił, iż wszyscy ci fagasi opuściliby kawiarnię i dopiero potem zaczął ich śledzić - albo nie, Akashi ma od tego swoich ludzi. No nieważne, skończy się to tak, że Seijuroou ich znajdzie, pobawi się z nimi, zrobi krwawą miazgę i dopiero potem zabije. A niczego świadomy Tetsuya będzie myślał, że to sprawiedliwy los dopadł tych przestępców.
A tak na poważnie to kompletnie nie wiem, czego się spodziewać. Wątpię, abyś wymyśliła coś takiego, co napisałam ja, gdyż to, co ja napisałam było dość oklepane i każdy mógłby coś takiego napisać. Jednak Ty, Yuuki-san, zawsze wymyślasz wszystko w niesamowicie oryginalny sposób. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, a myśl, iż jest już pojutrze, doprowadza mnie do lekkie szału. Pierwszy raz chyba tak bardzo pragnę, by nadeszła ta, tak długo wyczekiwana, sobota O)_(O
Tak trochę mnie bolało, że połowę rozdziału zajęła dostawa truskawek (xd), ale nie mogę narzekać. Ten rozdział był dobry, tak samo jak każdy inny. Rzecz jasna kilka rozdziałów wywyższa się wśród innych, jednak chodzi mi o taką podstawową dobroć xd Nie wiem jak to określić, ale chodzi mi o to, że każdy rozdział, który napisałaś jest na takim samym dobrym poziomie, nigdy nie na niższym, jedynie kilka jest na wyższym. *nie wiem, czy to miało sens, walić to*
Nah, to chyba już tyle... jak coś wstawisz, to przysięgam, że będę komentować bez zwłoki! Życzę dużo weny, dużo czasu na pisanie i duuużo pomysłów! Pozdrowionka ♥
Dziękuję bardzo za te wszystkie komplementy *3* Chyba za dużo mi słodzisz xD Ale ja tam nie narzekam ! *3*
UsuńJak to napisała w swoim komentarzu Amai-san, mogłaś sobie wyobrazić, że te truskawki to rozczłonkowany Genta, którego dostarczyli do restauracji na obiad : D XDDD Ja się ubawiłam xDD
Dziękuję bardzo za komentarz ^^ Ja również pozdrawiam, do zobaczonka w sobotę : D
Jeeej udało mi sie dostać jako drugiej!!
OdpowiedzUsuńWiesz Yuuki-san... za kończenie w takich momentach powinnaś zostać skazana na miesiąc z komputerem (ewentualnie z maszyną do pisania) sam na sam w sterylnym pomieszczeniu na miesiąc!!
Rozdział trzyma poziom i trzyma w napięciu. Już się boje co się stanie biednemu Tetsu!! Błagam nie uszkadzaj go bardziej niż trzeba! Swoje już wycierpiał!! :(
Tak czy inaczej, życzę dużo weny i ... ciekawych pomysłów no i gejowatych snów! (w końcu to noc xD)
kurde a jednak 3 ;((
UsuńWiesz co, w sumie nie miałabym nic przeciwko zamknięciu z laptopem, ale przyda się też jakaś rozrywka, żeby mi mózg nie wyparował xD
Usuń"Nie uszkadzaj go bardziej niż trzeba" - HAHAHA! Dobrze powiedziane ♥ xD Zrobię co w mojej mocy xD
Dziękuję bardzo za komentarz! ^^
*stawia krzesło AkaKurowej Miłości i wróci tu rano*
OdpowiedzUsuńDOCZEKAŁAM SIE! Nareeszcie :3
OdpowiedzUsuńYuuki zaskakuje po raz #48 >.< No ale tak szczerze to Kagamiego to ja się tu nie spodziewałam. ;)
Rozdział bardzo dobry i ogólnie fajnie się go czyta. WIĘCEJ!! Jak można przerwać w takim momencie ?!?! I jak ja mam wytrzymać do następnej soboty, Hee ?!
Zdecydowanie nie powinnam czytać tego rano od razu jak wstanę bo mi się mylą słowa :D Haha zamiast "pierożków gyoza" przeczytałam "pierożki gejoza" >.<
Coś miałam jeszcze... AHA! No tak! Strasznie spodobał mi się opis parasoli w deszczu, lubię takie opisy bo tak jakoś "chwytają za serce"☻
Tak samo jak w pierwszym rozdziale kiedy Akashi obserwował widoki zza okna, YAAY ♥♥
*zostawia Nobla za "CIernie" i (tradycyjnie) czeka do następnej soboty*
Ps. Dużo weny! >.<
Pierożki gejoza? Mmm, zgaduję, że smakowałyby wybornie *3* xD Mogłabym takie robić wszystkim bohaterom na śniadanko! xD
UsuńPowiem Ci, że moje czytanie komentarzy po dwóch dniach intensywnego pisania, też jest kiepskie... zamiast przeczytać "kiedy Akashi obserwował widoki zza okna", przeczytałam "kiedy Akashi bserwował ZWŁOKI zza okna", także no, myślę sobie CO JA TAM NAPISAŁAM?! xD
Za wszcześnie na to...
Dziękuję bardzo za komentarz i za Nobla! *3* A i wenę przyjmę z otwartymi ramionami ♥
Pozdrawiam cieplusio, lub chłodniusio (w zależności od panującej u Ciebie pogody xD)
Tetsu!! Trzymaj się!! Walcz!! ( :P )
OdpowiedzUsuńRozdział trzyma w napięciu.
*Przez drzwi wpada Akashi i ratuje Kuroko z opresji* - tak to widzę :3
Hehehe! No zobaczymy, czy ten Akashi wpadnie i go uratuje... xD Przydałoby się, w końcu mamy tu do czynienia z niepoczytalnym niemalże Haizakim! XD
UsuńCieszę się, że rozdzialik się podobał! ^^ Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplusio ♥
Widze to tak jak poprzedniczka XD Coś czuje, że coś sie wydarzy, a ostatnim razem miałam racje XD Rozdział świetny, ot co :3 Był taki .... No.... Taki, no.... No! ;-; Po prostu mam chcice na mocne kakałcio :3 I czekamy next week xD
OdpowiedzUsuńPs.: Tetsu nie daj sie! ;-; Trzymam wszystkie paluszki, nawet u stóp xD
Papaa~ ^3^
"Taki no!" - to jeden z najlepszych komplementów, jakie może dostać autor! : D Takie, że czytelnikowi aż słówka brakuje, to dobry znak! XD
UsuńCieszę się, że się podobało! ^^
Dziękuję za komentarz, do zobaczonka za tydzień *3*
Pozdrawiam cieplusio ♥
Oss! To ja! A gdzie Akashi? Ja wiem, że każdy czasami musi mieć wolne, ale może nie w takim momencie, co?? Generalnie rozdział mi się podobał choć na spokojnie dziś jak widzę. Końcówka mnie jakoś tak zbiła z pantałyku bo byłam pewna, że za chwilę pójdzie w ruch para czerwonych nożyczek, ewentualnie że przez nikogo nie zauważony Seijūrō przystawi gnata do głowy delikwenta, który sam się o problemy prosi, a Akashiego nie było ani na śniadaniu a jeśli na kolację przyjdzie to może być już za późno :( albo i nie? Co Ty knujesz Yuuki-chan???
OdpowiedzUsuńCo do wystroju, owszem art ładny i kolor też przystępny, ale zmieniłaś całe rozmieszczenie i ułożenie menu i teraz oj ciężko mi się przestawić i jeszcze to cały czas towarzyszące uczucie, że czegoś mi w tym wszystkim brakuje, wiem na pewno, że brakuje mi tego co było po lewej stronie, czyli lista wszystkich paringów, ale prócz tego czegoś mi jeszcze brakuje, umyka mi to :( no, ale trudno albo przywyknę, albo nie. Cokolwiek by się nie działo czytelniczki nie stracisz :D
Pozdrawiam i weny życzę bo chyba się przyda, nie?? Czyżby zawartość sejfu z rozdziałami powoli się wyczerpywała?? Jak to to ta wena jak najbardziej się przyda a jak się nie wyczerpuje to i tak mieć w razie co tzw nad stan materiału xD Ściskam ciepło (raczej nie bo przy tych upałach to się raczej bym przykleiła, ale co tam xD)
Haru-chan :*
Akashi ciężko pracuje :c
UsuńAle jak to "na spokojnie"?! ;_; Haizaki grozi naszemu Tetsu, potem smyra po tyłku zajętą przez Riko Momoi, a potem przywołuje do siebie Kuroko, COŚ SIĘ BĘDZIE DZIAŁO! ;_;
... naprawdę taki spokojny ten rozdział? ;_; Poprzedni był spokojny, ten ma trochę emocji no! XD >_<
Rozdział musiałam zakończyć, bo był już za długi, a mam sporo do opisania, dlatego musiałam go podzielić na dwa xD Dlatego się tak zakończył ^^
Co do wystroju - wiem, że trochę ciężko się przyzwyczaić do menu po prawej, ale nie było innego wyjścia :c Mnie już to tak nie przeszkadza, no mówi się trudno xD
Listę pairingów musiałam usunąć, bo to menu to był, za przeproszeniem, jeden wielki rozpiździaj, jak mawia moja mama xD Było stanowczo za długie i zbyt chaotyczne, a teraz jest krótko i treściwie : D
Z weną tak pół-na-pół, pomysłów mam sporo - najgorzej jest z brakiem czasu :c To właśnie przez to rozdzialiki się kończą. Postaram się teraz napisać trochę więcej, ale muszę powoli przygotowywać się na poprawkę matury z matmy w sierpniu xD Jedno jest pewna - coś tam w sierpniu pojawi się na pewno ^^
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplusio! ^^
Ma spluwę w kieszeni?! Sei-chan gdzie jesteś?! Ty załatwiłeś tego całego Gentę ratuj teraz Kuro-chana!
OdpowiedzUsuńA tak w ogule (jak to się pisze?) to świetny rodział! <3! Mam wrażenie że jest trochę krótszy niż zazwyczaj, ale nadrabia jakością. Normalnie nie przepadam za Momoi ale tu jest całkiem spoko:) Ciekawi mnie tylko jak tamtemu gościowi do kieszeni zmieścił się pistolet a do drugiej dwa noże 0.0 Albo miał małą tą broń albo ogromnie kieszenie.
Pozdrawiam i życzę weny oraz kimatyzacji :D
Pisze się " w ogóle", tylko "u" Ci się zmyliło : D Cieszę się, że rozdział Ci się podoba! ^^ Ale muszę Cię zadziwić, jeśli chodzi o Twoje wrażenie, że jest krótszy niż zazwyczaj - bo jest najdłuższy ze wszystkich xD Pierwszy, drugi i trzeci mieli mniej więcej 5-6, czwarty miał 7, a ten ma 8 : D
UsuńJa też nie przepadam za Momoi, tak szczerze, ale postanowiłam ją wrzucić, bo może mi się przydać xDDD
A gościu ma wielkie kieszenie, bo to dresiarz xDDDD A wiadomo, że w kieszeniach dresu to się nawet sejf zmieści xD
Klimatyzacja mi nie potrzebna, bo u mnie zimno jest ;_; Ale wena jak najbardziej, no i czas, błagam, czas! ;_; Niech się zatrzyma, pozwoli mi napisać po 10 rozdziałów Cierni, BT i MnU, a potem niech se leci dalej xD
Dziękuję za komentarz! Pozdrawiam cieplusio ♥
Mam tylko jedno ale.
OdpowiedzUsuń''wyrozumiała Aida'' no proszę, kto Ci w to uwierzy? xD
No, ale dobra powiedzmy, że dla Momoi~chan robi wyjątek ^^
A co do wyjątków ''wyjątkowy przypadek''
No przecież to boskie jest! <3 :D
Takie uniwersalne, bo przecież każdy(większość) człowieczków to takie wyjątkowe przypadki <3
Nie wie, tak i się mocno, mocno to spodobało <3
Co do rozdzialiku:była słodko-kwaśna przystawka w postaci sorbetu z truskaweczek, kochanego Kagamiego, MomoRiko(???) oraz bandy dredatego(nie ma takiego słowa, a jak jest to źle piszę :<) Haizakiego,teraz czekam na porządny obiad ziemniaki i schab.Tak schab. Liczę na porządne mięso w następnym rozdziale. Tak jak wszyscy czekam na rycerzyka na czarnym koniu w postaci Akashi~SAMA
No dobra czekam z utęsknieniem na kolejną sobotę, pozdrawiam i weny, której ci obecnie nie brakuję <3 <3 <3
(A jak ci brakuję to dobrze się kryjesz, za tymi wspaniałymi opowiadaniami)
Udanych wakacji, czy tego tam obecnie chcesz xD :D :3
Ahahah! XD No rzeczywiście, z wyrozumiałą Aidą może być kiepsko xD Powiedzmy więc, że Momoi skłamała, żeby nie pogrążać Tetsu xD
UsuńSłowo dredaty rzeczywiście nie istnieje, ale co tam! Możesz być jego twórczynią : D xD Na tym blogu można (prawie) wszystko! xD
Weny jest tak pół-na-pół, ale o czas poproszę xD Czas się przyda, bo mi zaczął tak szybko uciekać że za nim nie nadążam ;_;
Dziękuję za komentarzyk, pozdrawiam cieplutko ♥
Nie chce mi się jakoś specjalnie dużo pisać. Ostatnio jestem bardzo zajęta, dlatego czytam po dwa rozdziały.
OdpowiedzUsuńWięc tak na szybko.
Mówisz, że dość opornie pisało Ci się rozdział 5, a ja mam wrażenie, że problemy miałaś z początkiem rozdziału 4. Jest po prosu słabo napisany.
Widziałam, że tzw. CLD wypisała Ci pod 4 rozdziałem błędy, jednak moim zdaniem, nie są to wszystkie. Kilka zdań mi się nie podobało (jak już wcześniej pisałam, niektóre są po prostu za długie i źle „brzmią”).
Poza tym, możliwe, że widziałam tam kilka drobniejszych błędów. Jeśli będziesz chciała, podam Ci je w wolnej chwili. Aczkolwiek, zdaję sobie sprawę, że nie jestem jakimś Twoim autorytetem i poprawianie Cię przez jakąś obcą osobę może być lekko irytujące.
Jeżeli chodzi o samą treść, 5 rozdział był o wiele ciekawszy, w 4 właściwie nic się nie działo.
Co mogę jeszcze napisać? Jeżeli miałabym coś pochwalić, to szczegółowość opisów. Większość autorów nudzi swoją szczegółowością czytelnika. Natomiast Twoje opisy właściwie nie nużą. Jedyne, co mogę im zarzucić, to wtrącanie jakby „poetyckich” fragmentów. Oczywiście, nie jest to błąd i wielu osobom się pewnie to podoba. Ale mnie trochę drażni, bo pisząc „zwyczajnie”, nagle dodajesz coś „nadzwyczajnego”, jakby chcą pokazać odbiorcy swój wyrafinowany talent poetycki. To tak, jakby w oknie ruin zawiesić złote firanki i powiedzieć, że to pałac.
Niestety nie zdążyłam jeszcze przeczytać poleconych mi przez Ciebie opowiadań. Ale postaram się to nadrobić najszybciej jak to będzie możliwe.
Czekam na kolejne rozdziały, mimo że możesz mieć wrażenie, że tylko krytykuję. Jestem ciekawa, co wydarzy się dalej.
Pozdrawiam i życzę dużo weny.
Witam ponownie ^^
UsuńBędzie mi bardzo miło, jeśli podasz mi te błędy, kiedy znajdziesz trochę wolnego czasu :) Poprawianie przez obcą osobę nie jest w ogóle irytujące, CLD od samego początku naszej znajomości zaznacza mi błędy :D Jako, że naprawdę myślę o byciu pisarką, to poprawianie błędów przez bardziej doświadczone osoby jest jak najbardziej pomocne (nawet jeśli się powtarzają, to próbuję je zapamiętać). Także, bardzo mi w tym wypadku pomożesz!
Cieszę się, że chociaż z tymi opisami nie jest źle (nawet, jeśli, jak mówisz, niektóre są za długie :D). Co do tych poetyckich fragmentów, to jak najbardziej rozumiem, ale nic już na to nie poradzę, to się samo wkrada podczas pisania opowiadań ^^". Nie potrafię nad tym zapanować :D
Z czytaniem opowiadań nie ma potrzeby się spieszyć, w końcu nikt Cię nie pogania, a one same z bloga nie znikną :)
Dziękuję bardzo za Twój komentarz i również pozdrawiam :)
Specjalnie na Twoje życzenie, podaję błędy, które zauważyłam. Być może niektóre pominęłam, ale im dłużej czytam, tym trudniej skupić mi się na poprawności.
UsuńMam taką małą uwagę do poprawiania Twoich opowiadań przez CLD. Może nie powinnam tego mówić i z góry przepraszam (nie chcę nikogo urazić), ale czasem mam wrażenie, że trochę traktuje Cię jak idiotkę. Na przykładzie kolorów parasolek, przecież to oczywiste, że to "e" tylko Ci umknęło, zwykła literówka. No i jeszcze kilka takich, ale nieważne, może to po prostu takie żartobliwe. W każdym razie, nie mogłam się powstrzymać od skomentowania, wybacz :D (dlatego pisałam o irytującym poprawianiu)
Co do błędów zauważonych przeze mnie to:
ROZDZIAŁ 4:
1)"Jak większość tego typu, czyli charakteryzujących nieco obskurne bloki, składało się z małej łazienki, kuchni, salonu i sypialni" - w moim mniemaniu, to zdanie jest tragiczne. Przepraszam. Myślę, że należałoby coś z nim zrobić. Proponowałabym je zmienić, może tak: "Jak większość charakteryzujących nieco obskurne bloki, składało się z małej łazienki, kuchni, salonu i sypialni". Ale nic nie narzucam, pozostawiam to Tobie :)
2)Zamknął oczy, przez krótką chwilę stał w bezruchu, próbując ignorować ból i pieczenie w dolnych partiach ciała." - Nie jest to może błąd, ale mimo wszystko postawiłabym kropkę po "Zamknął oczy".
3)"(...) mokre od jego śliny, szorstkie i niedelikatne.
Przełknął ciężko ślinę, czując w ustach niesmak." - tutaj wyłapałam powtórzenie śliny (jakkolwiek to nie brzmi) :D
4)Fukushima, Niiagata, Okayama - tutaj nie będę się "kłócić", bo się nie znam. Mam tylko stymulujące pytanie: tego się nie odmienia?
5)"Lubił czytać historie romantyczne (...)" - zamieniłabym kolejność na "romantyczne historie", ale nie narzucam.
6)"Tylko w tym przypadku, kiedy kwestia dotyczyła uratowania Kuroko, nie mógł patrzeć na to obojętnie" - moim zdaniem, jakoś to nie brzmi, więc zamieniłabym końcówkę na "nie mógł pozostać obojętny".
7)Myślałem o nich już w pracy, ale wcześniej pan wyszedł i nie zdążyłem o nim zapytać." - zamiast "nim" - "nie".
ROZDZIAŁ 5:
1)(...) zdziwił się Kuroko, kiedy skręcił do bocznej uliczki obok restauracji i dostrzegł przy drzwiach jej zaplecza szefa kuchni, Kagamiego Taigę" - po pierwsze, myślę, że poprawnie byłoby napisać "skręcić w boczną uliczkę", zamiast "do". Po drugie, mimo że "bocznej" i "obok" nie są jednakowymi słowami, traktowałabym to jako powtórzenie.
2)"Jeśli chodzi o szefa (...)", "(...) dzieląc ten sam los zabawek szefa" - może niepotrzebnie zwracam uwagę, ale wcześniej pisałaś "szefa" z dużej, mówiąc o szacunku Kuroko.
3)Każdy był tutaj inny, a jednocześnie taki sam.
Kagami był wyjątkowym "przypadkiem" - powtórzenie "był".
4)"Wysoki na całe sto dziewięćdziesiąt centymetrów, szeroki w ramionach i umięśniony, o dzikim spojrzeniu oraz ciemnoczerwonych włosach z czarnymi końcówkami, idealnie nadawał się na ochroniarza do jednego z licznych tokijskich klubów, jednak, jak on sam tłumaczył, jego chłopak wymusił na nim obietnicę, że nigdy nim nie zostanie." - strasznie długie zdanie! Dałoby się jakoś podzielić? Np. postawić kropkę po "tokijskich klubów". Poza tym, zamieniłabym "do jednego z licznych tokijskich klubów" na "w jednym z licznych tokijskich klubów".
5)"Tsk, skończ już z tym dogryzaniem" - chyba powinno być "Tak".
Mam jeszcze małą "dygresję", wcześniej o tym nie wspomniałam. Kiedy czytałam o tym, jak Kuroko i Kagami rozmawiają o "dostawie truskawek, to jako że truskawki są czerwone, wyobraziłam sobie rozczłonkowane, zakrwawione ciało Genty, eufemistycznie nazwane truskawkami, schowane w tych skrzyniach, które nosili :D
Ponadto mam jeszcze pytanie, szef zatrudnia tylko homoseksualistów? :D
Bardzo dziękuję Ci za te błędy, które mi wypisałaś : D (nazywajmy "błędami" nie tylko rzeczywiste błędy, ale także te zdania, które psują estetykę i ogólnie wszystko to, co wypisujesz, tak będzie prościej ^^).
UsuńTrochę się nad tym pozastanawiałam, i co do rozdziału czwartego, w pierwszym błędzie poszłam za Twoją radę, ale poprawiłam na "Jak większość *takich*, charakteryzujących (...)", bo po prostu mam wrażenie, że bez tego zdanie jest jakby puste :/. Resztę już poprawiłam według Twoich rad ^^. Faktycznie, te nazwy prefektur się odmienia :) Jeszcze tak tylko wspomnę co do błędu numer sześć, że trochę mnie zaskoczył xD Bo rzeczywiście, zdanie brzmi dziwnie, w końcu nie można "patrzeć" na kwestię, bo to o niej mowa.
W rozdziale piątym poprawiłam wszystko - rzeczywiście, zapomniałam o tym Szefie z dużej litery, dziękuję za przypomnienie! :D Tylko co do tego "Tsk", to było zamierzone. Chodzi o takie jakby... ni to cmoknięcie, ni to syknięcie, zdaję sobie sprawę, że dość ciężko naśladować ten dźwięk, nawet w myślach, dlatego to również poprawiłam :D
Ahahaha! Nie pomyślałabym, że te truskaweczki mogłyby być kawałkami Genty :D To w sumie byłby całkiem ciekawy pomysł, podesłać im nowe mięsko do sprzedania klientom, Akashi miałby ubaw :D
A co do tych homoseksualistów... rajuśku, nawet nie zauważyłam :D Może to dlatego, że w Kuroko no Basket są praktycznie cztery kobiety, które mogłabym wprowadzić do fabuły "Cierni" ( w tym jedna zginęła już w pierwszym rozdziale, ale nikt nie zauważył xD ), a że Momoi jest często pairingowana z Riko, to postanowiłam je połączyć :) Ale może wprowadzę nieco zamieszania i dodam jakieś własne postacie :D
W każdym razie, dziękuję bardzo za komentarz i wskazanie tych błędów! Jestem za nie bardzo wdzięczna i mam nadzieję, że przy okazji czytania kolejnego rozdziału, również zwrócisz mi uwagę ^^
Pozdrawiam serdecznie!
To wszystko jest półżartem, nie bierz tego tak poważnie, Amai xd
UsuńYuuki mnie już trochę zna, więc wie, że w większości przypadków te moje poprawki mają żartobliwy wydźwięk. Może na pierwszy rzut oka nieznająca mnie osobą tego nie zauważy, ale ja to wszystko piszę z dużą dozą ironii xd