Już w momencie przekroczenia progu nocnego klubu poczułem się tak, jakbym wchodził do jaskini lwa.
Samo wnętrze wyglądało... dorośle. Dojrzale. Niemal erotycznie – chociaż nie było to TEGO rodzaju miejsce. Składało się z jednego dużego pomieszczenia, w którym poustawiano okrągłe stoliki oraz kanapy obite czarno-czerwoną skórą. Oczywiście zadbano o to, by między każdym z nich zachowany był odpowiedni dystans, tak że goście mieli zagwarantowaną prywatność. Gdyby tego było mało, oświetlenie rozstawiono na tyle sprytnie, by stoliki pozostawały w półmroku, a jeśli ktoś życzył sobie lepszego światła, dostarczano mu świeczki lub lampę z lawą.
Starając się wyglądać na pewnego siebie, podszedłem do baru i usiadłem na wysokim krzesełku. Rozejrzałem się dyskretnie wokół, dostrzegając, że tylko trzy stoliki były zajęte – przy najdalszym siedziało sześcioro mężczyzn, przy bliższym tylko dwoje (choć, spleceni ze sobą w namiętnym uścisku wyglądali jak jeden wielki, napakowany mężczyzna), a przy tym po drugiej stronie, aczkolwiek nie tak daleko od miejsca, w którym usiadłem, siedziało trzech mężczyzn. Tylko oni używali lampki z lawą, poza tym najwyraźniej poprosili pracowników lokalu, aby skierowali na ich stolik jeden z reflektorów wiszących u sufitu. Włączano je zapewne tylko podczas imprez, aby ich światła sunęły po parkiecie i oświetlały podrygujące w tańcu spocone ciała, ale skoro dziś miał być spokój, to nic dziwnego, że znaleźli im inne zastosowanie.
Barman za ladą przyglądał mi się podejrzliwie, a ja nie mogłem go za to winić. Nie wyglądałem jak tutejszy bywalec – założyłem na siebie możliwie jak najbardziej męskie dżinsy, podkoszulek oraz koszulę. Postarałem się nawet, żeby moja fryzura wyglądała jak fryzura dojrzałego faceta, ale prawda była taka, że nieważne jak bardzo się starałem, i tak wyglądałem cholernie młodo.
Nie ma co się dziwić... byłem cholernie młody.
Żaden nastolatek nie powinien chodzić do nocnych klubów.
– Znam cię?- zapytał barman, podchodząc bliżej mnie ze szklanką i czystą szmatką w dłoniach. Pucując ją od środka, przesuwał uważnym spojrzeniem po rysach mojej twarzy, oczach, ustach, a także torsie.
– Nie, jestem nowy – odpowiedziałem, siląc się na normalny ton.- Akurat byłem w pobliżu, bo wracałem z pracy. Wpadłem tylko na chwilę, chciałem się czegoś... napić...
– Aha – odparł tamten, kiwając głową.
Zerknąłem nerwowo na jego potężne ciało. Facet był o kilkanaście centymetrów wyższy ode mnie i muskularny, choć jego brzuch był raczej efektem picia alkoholu, niż ćwiczeń fizycznych. Poza tym przerażająco wyglądał nawet z twarzy. Kąciki jego ust skierowane były nieznacznie do dołu, świńskie oczka w kolorze ciemnej czekolady przewiercały mnie niemal na wylot. Na policzkach miał niezdrowe rumieńce, włosy na głowie bo obu bokach ostrzyżone na łyso, zaś pośrodku ciągnęło się grube pasmo słomianych blond włosów, związanych z tyłu w luźną kitkę. Najbardziej przerażały mnie jednak jego palce – długie i grube, sprawiały wrażenie, jakby z samą ich pomocą mężczyzna mógł miażdżyć kości. Przełknąłem odruchowo ślinę, kiedy wyobraziłem sobie, jak rozcapierzają się, by chwycić mnie za kark i wykopać na zbity pysk z klubu.
– I czego byś się chciał napić?- zapytał barman.
Rozchyliłem lekko usta, gorączkowo szukając w głowie nazwy jakiegoś drinku. Na dawaj, Daichi, na pewno o jakimś słyszałeś! Jak nazywał się ten dwukolorowy, który widziałeś w internecie? Albo chociaż ten cały czerwony, albo ten z samą wódką...
– Arisaka, co ty odwalasz, stary?- Nagle na moich plecach poczułem tak silne uderzenie, że moje ciało pochyliło się gwałtownie w kierunku lady, uderzając żebrami o jej kant. Stęknąłem cicho, patrząc z lekkim niepokojem na mężczyznę, który obok mnie stanął.- My już przyszliśmy, czekaliśmy na ciebie, o tam!
Popatrzyłem ze zdziwieniem na zupełnie obcego mi mężczyznę. Był o wiele niższy od barmana i zdecydowanie szczuplejszy – właściwie to wręcz wątły. Miał czarne postawione na sztywno włosy z niewielką brązową grzywką pośrodku, na ustach zaś widniał zaskakująco sympatyczny uśmiech. Ubrany był w luźne jasne dżinsy i beżową koszulkę, ściśle opinającą jego tors.
– Ehm...- zacząłem niepewnie, zerkając nerwowo na barmana, który spoglądał to na mnie, to na ów mężczyznę, i marszczył w konsternacji brwi.
– Znasz go, Noya?- burknął groźnym tonem.
– No jasne, przecież to Arisaka!- zaśmiał się mężczyzna nazwany „Noya”, obejmując mnie ramieniem i drugą rękę opierając o ladę baru.- Podaj no mu wódkę z lodem, i przy okazji dla naszej trójki małą dolewkę. Zarzucisz butelką i lodem? Sami sobie polejemy!
Barman popatrzył na mnie podejrzliwie, a ja wyszczerzyłem się do niego jak debil, klepiąc po ramieniu Noyę. Byłem tak zdenerwowany, że nie panowałem nad własnymi ruchami, ale nic mądrzejszego nie przyszło mi do głowy. Kimkolwiek był Noya, właśnie uratował mi skórę przed tymi wielkimi, grubymi paluchami.
– Dawaj, idziemy usiąść – rzucił Noya, zabierając butelkę wódki oraz kubełek z kostkami lodu, które postawił na ladzie barman. Chwyciłem pospiesznie pustą szklankę dla siebie, którą również postawił, po czym udałem się dość sztywnym krokiem za blondynem. Jak się okazało, ruszyliśmy w kierunku oświetlonego stolika, przy którym na początku zauważyłem trzech mężczyzn.
– Przyprowadziłem nam towarzystwo – zaśmiał się Noya.- Poznajcie Arisakę!
– Miło cię poznać, Arisaka.
– Cześć, Arisaka.
– Cześć...- odparłem niepewnie, stając przy stoliku i zastanawiając się, gdzie i czy w ogóle powinienem usiąść.
Stolik był otoczony przez okrągłą kanapę o czarno-czerwonym skórzanym obiciu. Nieważne, gdzie chciałbym usiąść, aby to zrobić, mogłem użyć tylko jednego „przejścia”. Problem w tym, że stojąc tam, kompletnie nie wiedziałem, czy usiąść po prawej, czy po lewej stronie.
Miejsce pośrodku zajmował już wyglądający na wysokiego, muskularny, przystojny mężczyzna. Miał długie brązowe włosy związane z tyłu w koka, i chociaż jego bródka nadawała mu wygląd gangstera, wyraz twarzy miał zaskakująco łagodny, niemal ojcowski. Ubrany był w podobne do wojskowych spodnie moro oraz ciemnozieloną koszulkę z ozdobnymi guzikami pod obojczykiem oraz kieszonką na prawej piersi. On również był dobrze zbudowany, widać było, że sporo ćwiczył.
Po lewej stronie usiadł Noya, pozostawił jednak tyle miejsce, bym i ja mógł usiąść. Otworzył teraz butelkę wódki i zaczął lać ją do swojej szklanki, by następnie dorzucić do niej trzy kostki lodu z kubełka. Na koniec zaś przysunął do siebie także szklankę swojego kompana, siedzącego pośrodku.
No a kiedy spojrzałem na prawo... od razu poczułem, że to tam właśnie powinienem usiąść.
Mężczyzna, który zajmował to miejsce był nieprawdopodobnie piękny. Przydługie szare włosy zaczesane miał do tyłu, jasne brązowe oczy przyglądały mi się z ciekawością znad długich ciemnych rzęs, a na twarzy ozdobionej pojedynczym pieprzykiem pod okiem gościł sympatyczny, szczery uśmiech. Mężczyzna był ubrany cały na czarno – czarne, dość obcisłe spodnie, a do tego czarna zapinana koszula, której górne guziki odpięto niemal do piersi.
Moje nogi niemal automatycznie ruszyły w prawo, a kiedy byłem już wystarczająco blisko nieznajomego mężczyzny – oczywiście, ani na moment nie spuszczając z niego oczu – opadłem ciężko na kanapę, rumieniąc się delikatnie, kiedy szarowłosy z wciąż tym samym uśmiechem na ustach upił łyk wódki ze swojej szklanki, nadal mi się przyglądając.
– Cześć – rzucił swobodnym tonem, opierając ręce o blat stołu i zerkając na mój tułów.- Jestem Suga.
– Cześć, Suga – wymamrotałem.- Jestem Sawamura... Sawamura Daichi.
– Jesteś tutaj nowy, Daichi?- zapytał, unosząc szklankę do ust, jednak nie pociągając kolejnego łyku. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem, a ja wiedziałem dobrze, że on wie dobrze, że już straciłem dla niego głowę.
– Tak – odparłem, rumieniąc się lekko i odwracając na moment spojrzenie. Ponieważ Noya właśnie napełnił moją szklankę wódką i wrzucił do niej dwie kostki lodu, chwyciłem ją pospiesznie i pociągnąłem nerwowy łyk, aby zwilżyć gardło, które gwałtownie zaschło.
Kiedy tylko przełknąłem palący napój, oczy zaszły mi łzami, a w płucach zabrakło powietrza.
– Łoł, ostrożnie, ogierze, to nie jest coś, czym możesz gasić pragnienie – powiedział z rozbawieniem Suga.- Zamówić ci wodę?
– Nie – wychrypiałem, kręcąc głową i czerwieniąc się intensywnie. Chwilę mi zajęło, zanim uspokoiłem się i wziąłem głęboki oddech. Odchrząknąłem cicho, opierając się wygodnie o kanapę i spoglądając na Sugę nieco nerwowo.- Uhm... Czemu zawdzięczam wam wasze towarzystwo?
– Och, Nishinoya zauważył, że masz drobne problemy z Kanzakim – odparł Suga, kiwając w kierunku Noyi, który, jak zauważyłem, przysunął się do swojego kompana i oparł się głowę o jego ramię. Wyglądało na to, że byli parą.- Uznał, że przyda ci się pomoc, bo kto jak kto, ale Kanzaki jest podejrzliwy wobec każdego nowego klienta i często traktuje ich... hm, niezbyt profesjonalnie.
– Cóż, dzięki – bąknąłem w stronę Noyi, a ten uniósł dłoń, w której trzymał szklankę z wódką i wyszczerzył zęby w uśmiechu. Jego chłopak uśmiechnął się do mnie lekko, obejmując go ramieniem.
Cholera.
Cholera. Cholera. Cholera.
Przecież to są dorośli mężczyźni, prawdziwi geje! Suga na pewno też już miał niejednego chłopaka, przecież ten klub był dla osób, którzy szukają dla siebie wrażeń na noc, niegrzecznych wrażeń! Ja zaś byłem prawiczkiem w każdym tego słowa znaczeniu – nigdy nawet z nikim się nie całowałem, nie licząc koleżanki w podstawówce, która zresztą wymusiła na mnie ten pocałunek!
Spojrzałem na Sugę, zastanawiając się mimowolnie jak bardzo jest doświadczony. Patrząc na jego seksowną sylwetkę w seksownym ubraniu i ten cholernie seksowny uśmiech – bardzo.
– O co czepiał się Kanzaki?- zapytał Suga.
– Och, ehm...- Odchrząknąłem, delikatnie drżącą dłonią sięgając po szklankę i upijając kolejny łyk wódki – czy raczej łyczek. Tym razem nie paliła mnie tak bardzo, a jedynie przyjemnie grzała.- Chyba myślał, że jestem niepełnoletni. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie.
– Nie da się ukryć, że wyglądasz całkiem młodo – powiedział Suga, kiwając lekko głową.- Ile masz lat, Daichi?
– D-dwadzieścia dwa...- mruknąłem, upijając pospiesznie kolejny łyk. Nie ma to jak dodać sobie pięć lat do wieku...
– Hmm, jesteś młodszy ode mnie.- Suga przesunął palcem po brodzie, mierząc mnie takim spojrzeniem, że miałem wrażenie, iż lada moment mi stanie.
– Ile masz lat?
– Dwadzieścia cztery.
– To tylko dwa lata...
– Tak.- Suga uśmiechnął się, unosząc lekko brew.- Tylko dwa...
– N-nie lubisz młodszych?
– Mmm... lubię – zamruczał, próbując ukryć uśmiech za szklanką wódki, której właśnie się napił.- A ty lubisz starszych, Daichi?
– N-nie przesadnie starszych...- wybąkałem, obawiając się, iż zaraz cały nasz stół zacznie się trząść – tak bardzo drżałem.
– Dwa lata to przesadnie?
– Absolutnie nie!- Pokręciłem pospiesznie głową, wpatrując się w niego z fascynacją. Właściwie to nie przyszedłem do tego klubu z nadzieją, że kogokolwiek poznam. Chciałem po prostu zobaczyć na własne oczy innych gejów, przekonać się, że istnieją w tym mieście tacy, jak ja, że nie jestem sam.
W życiu bym nie pomyślał, że zakocham się od pierwszego wejrzenia w zupełnie obcym gościu.
Super przystojnym gościu, no ale jednak zupełnie obcym.
– Więc...- Suga odłożył swoją szklankę i przysunął się nieco bliżej mnie, wciąż jednak zachowując dystans potrzebny mi do oddychania. Spojrzał na mnie z uśmiechem, obracając się ku mnie i opierając lewą rękę o oparcie kanapy.- Co cię tu sprowadza, Daichi?
– Ee, cóż...- Upiłem łyk mojej wódki, przez przypadek połykając też nie do końca roztopioną kostkę lodu.- Tak przejazdem wpadłem...
– Och, przyjechałeś autem?- Suga oparł policzek o pięść ręki, którą opierał o oparcie kanapy, wbijając we mnie spojrzenie. Miałem dziwne wrażenie, że cicho się ze mnie nabija, ale skoro już zacząłem moją chorą grę, to nie mogłem się teraz wycofać.
– N-nie, akurat autobusem... właśnie wracałem z pracy.
– Gdzie pracujesz?- Wpatrywałem się jak głupi w jego usta, rozciągnięte w przyjaznym uśmiechu, marząc o tym, by Suga raz jeszcze wypowiedział moje imię.
A zaraz potem mnie pocałował.
– Jestem mechanikiem – bąknąłem pierwsze, co mi przyszło na myśl. Samochody to była jedyna zawodowa dziedzina, o jakiej miałem pojęcie, ponieważ mój ojciec prowadził niewielki warsztat.
– Hmm...- Ku mojemu zdumieniu Suga chwycił moją dłoń i uniósł ją lekko, przyglądając się jej. Jego szczupłe palce czule dotykały moich, obracając to na wewnętrzną, to na zewnętrzną stronę. Dziwiłem się, że robił to tak długo – moje dłonie były tak gorące, że już dawno powinien się poparzyć.- Masz zaskakująco delikatne i czyste dłonie, jak na mechanika.
Przełknąłem nerwowo ślinę, patrząc na moją własną dłoń, którą wciąż trzymał Sugawara. No tak. Mechanicy zwykle mieli wielkie dłonie o zgrubiałej od pracy skórze. Moje co prawda były duże, ale nie miały zgrubiałej skóry, ponieważ...
Ponieważ byłem pieprzonym licealistą.
– Heh...- sapnąłem cicho, cofając moją dłoń i spuszczając wzrok.- Musisz ich sporo znać...
Między nami zapadła cisza i zacząłem mieć niepokojące przeczucie, że jeśli znów spojrzę na Suge, zobaczę w jego oczach wściekłość. Nie chciałem go przecież urazić, a moje słowa zabrzmiały jakbym miał go za męską dziwkę!
– Uhm...- zacząłem niepewnie, gotów przeprosić, jednak Suga odezwał się jako pierwszy:
– Och, znam jednego – powiedział zwyczajnym tonem. Kiedy spojrzałem na niego, nie wyglądał już, jakby stroił sobie ze mnie żarty. Uśmiechał się sympatycznie, a w jego oczach dostrzegłem coś dziwnego... uznanie?- Asahi jest mechanikiem – wyjaśnił, skinąwszy w kierunku gościa z koczkiem na głowie.
Spojrzałem machinalnie w jego kierunku i natychmiast poczerwieniałem na twarzy. Mężczyzna był tak pochłonięty namiętnym całowaniem swojego chłopaka, że zupełnie nie zwracał uwagi na otoczenie – a już zwłaszcza na fakt, że ja i Suga mogliśmy aż nazbyt dobrze widzieć ich splatające się ze sobą języki.
– Nie przejmuj się, oni tak zawsze.- Suga machnął lekceważąco dłonią.- Ilekroć z nimi wychodzę, gdy tylko następuje chwila cisza między nami, oni już zaczynają się obściskiwać. Nigdy nie zauważyli momentu, w którym wychodziłem, zostawiając im rachunek do zapłacenia.
– Ach, serio?- zaśmiałem się lekko, z trudem odwracając od nich wzrok. Zaraz jednak powróciłem nim na obu mężczyzn, z niejaką fascynacją im się przyglądając. Nigdy wcześniej się nie całowałem, a widok tego z tak bliska mógł być dla mnie doskonałą lekcją.
– Skąd jesteś, Daichi?
– Uch, z sąsiedniego miasta – odparłem, marszcząc lekko brwi, kiedy chłopak Noyi jęknął cicho i zaczął niepokojącymi ruchami manewrować rękoma pod stołem.
– Mieszkasz sam?
– Z ro... rottweilerem – zająknąłem się, przeklinając w myślach. Prawie wygadałem się, że z rodzicami! Wszystko przez Noyę i jego chłopaka, którzy swoimi pocałunkami zupełnie mnie zahipnotyzowali.
– ...Hm. Pewnie nie lubi obcych, co?- Ton głosu Sugi wydawał się zmienić, ale początkowo nie zwróciłem na to uwagi.
– N-no... ciężko powiedzieć...- Przełknąłem ślinę, wytrzeszczając oczy na tamtą dwójkę i dziwiąc się, że Kanzaki jeszcze ich nie wywalił za takie zachowanie.
– Daichi?
– Tak, Suga?
– Daichi...
– Słucham.
– Daichi!- Suga niespodziewanie chwycił mój podbródek i obrócił moją twarz w swoją stronę. Zarumieniłem się, gdyż okazało się, że mężczyzna zbliżył się do mnie tak bardzo, iż kolanem prawie stykał się z moimi nogami.- Masz ochotę pójść do mnie?
– E... ech?!- Teraz to na niego wytrzeszczyłem oczy, czując, że moje policzki płoną z zawstydzenia. Jeśli zapraszał mnie do siebie po tak krótkiej rozmowie, to chyba znaczyło jedno, prawda?
– Jeśli nie chcesz, to w porządku – westchnął lekko, puszczając mój podbródek i opierając się wygodniej o kanapie.- Rozumiem, że trójkąt z moimi przyjaciółmi może cię interesować bardziej...
– T-trójkąt?- bąknąłem.- N-nie, w życiu, to nie tak! Z chęcią z tobą pójdę, Suga!
– Nie no, nie chcę cię do niczego zmuszać, w końcu tak się w nich zapatrzyłeś...- westchnął Suga, przeczesując dłonią włosy.
– B-bo to... n-nie sądziłem, że tu tak można...!
– Teoretycznie nie...- Suga spojrzał na mnie z uśmiechem.- Ale kiedy Kanzaki jest na zmianie, to lubi sobie popatrzeć.- Mężczyzna sięgnął po czarną skórzaną kurtkę, która leżała niedaleko niego na kanapie.- Chodź, oni zapłacą rachunek, kiedy się „obudzą”.
Kiedy Suga przecisnął się obok mnie, chwytając mnie za rękę i pociągając za sobą, nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Ja, siedemnastoletni Sawamura Daichi, przyszedłem nielegalnie do nocnego klubu dla gejów, nie spędziłem w nim nawet jednej godziny i już wychodziłem z takim przystojniakiem, kierując się do jego domu, by przestać być prawiczkiem.
Życie nie mogło ułożyć dla mnie piękniejszego planu.
Wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się na parking. Sporo samochodów było na nim zaparkowanych, ponieważ w okolicy znajdowało się kilka klubów, a z jednego z nich aż tutaj docierała do naszych uszu muzyka. Suga wciąż nie puszczał mojej ręki, a ja z rumianymi policzkami spoglądałem na jego plecy i tył głowy, zastanawiając się czy naprawdę będziemy uprawiać seks, czy może Suga zaprasza mnie do siebie, bo chce mnie lepiej poznać.
W sumie, akurat w tym przypadku na jedno wychodziło...
– Nie mieszkam daleko, ale i tak musisz to włożyć, bo wiesz...- Suga wywrócił oczami.- Policja. Jak nas złapią to stracimy pół cennej nocy!
Dopiero teraz zorientowałem się, że puścił moją dłoń i odwrócił się w moim kierunku, podając mi... czarny kask.
Obok nas zaś stał piękny, całkowicie czarny motocykl.
– Łał...- szepnąłem.
– Jeszcze nie dojechaliśmy do mnie – mruknął z uśmiechem Suga, przysuwając się do mnie i nakładając mi na głowę kask.- Zachowaj wyrazy zachwytu na później.
Nie wiedziałem dokładnie, co Suga miał przez to na myśli, ale ton jakim to powiedział i spojrzenie, jakie mi posłał, kazało mi sądzić, że bynajmniej nie chodziło o ładny ogródek za jego domem.
Mężczyzna usiadł na siedzeniu, również zakładając kask. Kiedy położył dłonie na kierownicy, zająłem miejsce za nim, zastanawiając się, czy powinienem chwycić się czegoś z tyłu, czy może objąć Sugę? Z pomocą przyszedł mi jednak on sam:
– Chwyć mnie mocno w pasie, Daichi. Trochę nami szarpnie, gdy ruszymy.
– O-okej – odparłem, obejmując go w talii. Motocykl zaryczał dwukrotnie, zanim silnik zaczął pracować ciągiem.
– Mocniej, Daichi!- zaśmiał się Suga.- Chyba, że chcesz wylądować na ziemi?
Zacisnąłem ręce wokół niego, wtulając się w jego plecy i opierając policzek o ramię. Moje serce waliło dziko w piersi, a kiedy motocykl ruszył naprzód, unosząc nieznacznie w pędzie przednie koło, z trudem powstrzymałem się od krzyku.
Wyjazd z parkingu prowadził prostą drogą, a nigdzie wokół nie poruszały się żadne inne pojazdy, wobec czego Suga od razu zwiększył prędkość. Czułem, jak wiatr smaga moje ramiona i nogi niczym bat, i jednocześnie czułem przyjemne ciepło ciała Sugi na mojej klatce piersiowej i – niech to diabli – kroczu.
Motocykl zwolnił tylko raz – kiedy dojechaliśmy do zakrętu i Suga rozejrzał się na prawo i lewo, upewniając, że nic nie jedzie – a potem ruszył pełną parą, z głośnym rykiem silnika.
Pędziliśmy jak szaleni, i z początku panikowałem, że lada moment wpadniemy gdzieś w poślizg i stracę życie jako prawiczek, ale po upływie kilku spokojnych chwil zrozumiałem, że jestem bezpieczny. Suga może i miał ogromny motocykl, może i nieco przesadzał z prędkością, łamiąc przepisy, ale poza tym doskonale panował nad maszyną i zachowywał rozwagę – w miarę możliwości.
Kiedy zatrzymaliśmy się przed schludnie wyglądającym blokiem i szarowłosy zgasił silnik, poczułem wręcz żal, że to już koniec.
– Chyba sobie kiedyś taki sprawię...- stwierdziłem, ściągając kask.
– Podobała ci się przejażdżka?- Suga również ściągnął swój kask i uśmiechnął się do mnie, zsiadając z motocykla. Zabezpieczył go, a następnie skinął głową w kierunku drzwi, jednocześnie wyciągając z kieszeni spodni klucze.
– Tak – potwierdziłem.- Od dawna nim jeździsz?
– Odkąd zdałem prawko – odparł ze śmiechem, wchodząc do budynku i zapalając światło na klatce schodowej. Zaczęliśmy wspinać się po schodach w akompaniamencie rozchodzącego się echem tupotu naszych butów. Jak się okazało, daleko nie zaszliśmy – bo tylko na półpiętro.
– M-mieszkasz sam?- zapytałem, czując, że nerwy znów biorą nade mną górę.
– Tak – odpowiedział, przekręcając kluczem zamek w drzwiach i otwierając je.- Czuj się jak u siebie!
Przekroczyłem próg jego mieszkania niczym świątynię, wzrokiem pochłaniając każdy szczegół. W gruncie rzeczy była to raczej kawalerka. Mały i wąski korytarzyk, w którym zmieściłyby się góra cztery osoby gęsiego, prowadził do kuchni na lewo, łazienki na prawo i sypialni na wprost.
To właśnie tam od razu ruszył Suga, wcześniej zrzucając tylko ze stóp buty i przewieszając kurtkę na wieszaku. Idąc korytarzem zaczął już nawet ściągać koszulkę.
Ruszyłem za nim, przełykając ciężko ślinę. Boże. Naprawdę znajdowałem się w mieszkaniu obcego faceta – tak, super przystojnego faceta – i zamierzałem uprawiać z nim seks? Ja? Sawamura Daichi, lat siedemnaście? Oraz on, Suga... jak on miał w ogóle na imię?
– Koushi.
– Eh?- Stanąłem jak wryty u progu sypialni, patrząc na niego bez zrozumienia.
– Hm?- Suga przekrzywił lekko głowę, podchodząc do mnie z uśmiechem.- Wybacz, wydawało mi się, że zapytałeś o moje imię.
– A-ah... t-tak!
– Mam na imię Koushi – powiedział, kładąc mi ręce na ramionach. Był tak blisko, coraz bliżej i bliżej, przysuwał swoją twarz do mojej...- Sugawara Koushi.
Zrobił to. Pocałował mnie. Mój pierwszy pocałunek – z Sugawarą Koushim.
Nie mogłem uwierzyć w to, co się działo. Jego miękkie wargi sprawnie poruszały się po moich, skubiąc je i... jak to nazwać? Ssąc? Odgłos, jaki wydawały był podobny do mlaskania i cholernie mnie kręcił, choć nie tak bardzo jak same wargi Sugi – a kiedy rozszerzył nimi moje usta, by wsunąć język, kompletnie zapomniałem o... o...
O czym to ja mówiłem?
– Mm...- mruknąłem cicho, obejmując go w talii i nerwowo odpowiadając na pocałunek. Przywołałem w pamięci obraz całujących się Asahiego i jego chłopaka, starając się naśladować tamte ruchy. Przechylałem głowę raz w prawo, raz w lewo, pieszcząc wargami usta Sugawary i trącając językiem jego język, walcząc z nim o dominację.
Miałem nadzieję, że Koushi nie zorientował się, że to był mój pierwszy raz...
Kiedy nagle poczułem, że opuścił dłonie i sięgnął do mojego rozporka, sprawnie go odpinając, znieruchomiałem. Sugawara z początku nie zwrócił na to uwagi, dalej mnie całując, ale po chwili zdał sobie sprawę z tego, że przestałem współpracować i spojrzał na mnie zamglonym spojrzeniem.
– Mm? Coś nie tak, Daichi?
– Ah... n-nie...- bąknąłem.
– Uhm...- Koushi zmarszczył lekko brwi w zmartwieniu.- Wiedziałeś po co cię zaprosiłem, prawda?
– J-jasne, że tak, nie jestem aż tak głupi!- wkurzyłem się nieco.
– Nie chcesz tego?
– … Gdybym nie chciał, to bym nie przyjeżdżał...- wymamrotałem, rumieniąc się.- P-po prostu... ehm... dawno tego nie robiłem i...
– Och, jasne.- Sugawara uśmiechnął się rozbrajająco, po czym skinął głową w kierunku łóżka, ustawionego pod oknem.- W takim razie ja zacznę. Usiądź, jeśli ci wygodniej.
Przysunęliśmy się do łóżka – czyli postąpiliśmy ledwie dwa niewielkie kroki – a potem Sugawara rozpiął do końca zamek moich spodni i zsunął je wraz z bielizną. Choć starałem się nie patrzeć w dół, byłem przeraźliwie świadom tego, jak moje ubrania zsuwają się do kostek, a Sugawara, patrząc mi w oczy z tym samym uśmiechem na twarzy, chwycił mojego twardego członka i zaczął przesuwać po nim dłonią.
– Spory – szepnął mi w usta, następnie je całując.
Nie wiedziałem, czy mam podziękować, czy rzucić jakiś flirciarski tekst, ale ponieważ pieszczotę odczuwałem tak intensywnie, uznałem, że najlepiej będzie w ogóle się nie odzywać. Nie chciałem wydać z siebie przypadkiem jakiegoś niedorzecznego dźwięku.
Sugawara nie bawił się długo dłońmi. Ukląkł przede mną na podłodze, unosząc mojego członka i językiem przesuwając po jądrach. Tym razem nie powstrzymałem zduszonego jęku i sapnięcia, poczułem też, że moje nogi zaczynają niebezpiecznie drżeć.
– Chcesz usiąść?
Skinąłem głową i opadłem ciężko na miękki materac. Sugawara pomógł mi wyplątać stopy ze spodni oraz bielizny, po czym wrócił do poprzedniego zajęcia – znów uniósł dłonią mojego członka i tym razem possał jądra, całując je za każdym razem, gdy odsuwał się nieco, aby zaczerpnąć więcej powietrza.
Zastanawiałem się, ile czasu zajmie mi dojście w takiej sytuacji – właśnie super przystojny facet robił mi, siedemnastoletniemu prawiczkowi, super erotycznego loda – to musiało się skończyć szybko.
Sugawara zdawał się nie zaprzątać sobie tym głowy. Pozostawił moje jądra w spokoju i, spoglądając na mnie seksownym spojrzeniem z dołu, wsunął mojego członka między wargi i zaczął lizać go i ssać. Nie mogłem się nadziwić temu, jak głęboko znikał w nich mój penis, czułem jak jego czubek wsuwa się nawet do ciasnego przełyku i musiałem zagryźć mocno wargę, by nie spuścić się już teraz – nie wybaczyłbym sobie, gdyby Sugawara zakrztusił się moją spermą i umarł.
Sam nie wiem, kiedy sięgnąłem dłonią ku niemu i odgarnąłem jego włosy do tyłu, by lepiej widzieć jego twarz i ten piękny pieprzyk pod okiem. Wyglądał tak podniecająco, tak cholernie seksownie, że nie mogłem oderwać od niego wzroku. Dopiero teraz zauważyłem nawet, że w jego lewym uchu tkwi kilka czarnych kolczyków.
Z pewnością był niegrzecznym chłopcem. Czy uda mi się go zadowolić w łóżku, skoro nie miałem żadnego doświadczenia prócz teoretycznej wiedzy z obejrzanych gejowskich filmów porno?
Tak, jak myślałem, dojście nie zajęło mi sporo czasu. Sam dźwięk obciągania był cholernie podniecający, a co dopiero gorący i ruchliwy język Sugi, którym sprawnie poruszał wzdłuż mojego członka, nie wspominając również o ssaniu...
Byłem pewien, że do końca życia będę o tym śnił.
– Wybacz...- bąknąłem, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że zapomniałem ostrzec Sugawarę, iż dochodzę, i spuściłem się w jego ustach. Koushi jednak nie wydawał się zły. Ku mojemu zdumieniu – i śmierci policzków od tych cholernych rumieńców – przełknął spermę i przetarł usta wierzchem dłoni, wstając.
Patrzyłem, jak Sugawara rozpina swoje spodnie i pozbywa się ich, oraz bielizny. Jego członek był podobnych rozmiarów, co mój, ale zdawał się być odrobinę grubszy.
Powinienem chyba odwdzięczyć mu się i zrobić mu loda, prawda? Ale czy jego penis nie jest za duży na moje usta? Czy nie ugryzę go przypadkiem podczas obciągania?
Poza tym moje gardło z nerwów było zupełnie suche... Zapomniałem, jak zbierało się ślinę w ustach.
– Uhm...- zacząłem cicho, wpatrując się z zawstydzeniem w jego męskość.
– Później możesz to zrobić, Daichi – powiedział Sugawara, podchodząc do szafki nocnej i wyjmując z niej jakąś buteleczkę oraz paczkę prezerwatyw. Nie trudno było zauważyć, że jego nastrój się zmienił. Nie uśmiechał się więcej, na jego twarzy pojawił się raczej wyraz powagi i – póki co – niezaspokojonego pożądania.
Ale chwila, moment... Co on zamierzał zrobić z tą buteleczką?
Nie zdążyłem zapytać, ponieważ mężczyzna stanął nade mną okrakiem. Z początku myślałem, że chce usiąść mi na kolanach, ale on pocałował mnie w usta i popchnął lekko na materac, opierając ręce po obu stronach mojej głowy, uniemożliwiając mi ucieczkę. Dopiero po chwili wypełnionej mokrymi pocałunkami podciągnęliśmy się na łóżku, tak by moje nogi nie zwisały poza materacem.
Leżałem teraz pod Sugawarą, czując, że mój członek znów twardnieje. Koushi obsypywał mnie pocałunkami, całując przeważnie usta, ale od czasu do czasu również brodę, policzki oraz szyję. Miałem wrażenie, że zaczynam odpływać gdzieś daleko, gdzie odczuwalna jest tylko ta rozkosz, prawie poddałem się temu uczuciu...
Prawie – dopóki nie usłyszałem cichego trzasku i nie poczułem na nadgarstkach zimnej stali.
Otworzyłem oczy, które do tej pory mimowolnie miałem zamknięte i zdałem sobie sprawę z tego, że moje ręce były uniesione i przykute do łóżka... najprawdziwszymi kajdankami.
Czarnymi.
– Spokojnie, Daichi, to tylko zabawa – szepnął Sugawara, patrząc na mnie spod przymrużonych oczu i całując czule moje usta.- Nie będę brutalny, obiecuję.
– Cz-czekaj...- bąknąłem, patrząc na niego z przestrachem, kiedy chwycił buteleczkę i wylał na dłoń sporą ilość pachnącego pomarańczami żelu.- C-co niby zamierzasz...?
Odpowiedź nadeszła sama, bynajmniej niewyrażona przy pomocy słów – Sugawara wsunął chłodne od żelu palce między moje pośladki i zaczął delikatnym ruchem masować dziurkę mojego odbytu.
– Nie, Suga, błagam, nie rób tego...!- pisnąłem.
– To twój pierwszy raz, Daichi?- Sugawara spojrzał na mnie z uśmiechem, nie przestając ruszać palcami.- Uspokój się, wiem, co robić. Jeśli będziesz współpracował i robił, co ci powiem, to nie będzie bardzo boleć. Zobaczysz – dodał zmysłowym tonem, wsuwając we mnie opuszek palca.- Kiedy skończymy, będziesz prosił mnie o powtórkę...
– N-nie, Suga, proszę...- jęknąłem, czułem zbierające się w oczach łzy.
– Ćśś.- Koushi mrugnął do mnie okiem.- Rozluźnij się. Zrobisz to dla mnie, prawda?- zapytał, pochylając się nade mną. Jego twarz znalazła się blisko mojej, czułem ruch jego warg na swoich, kiedy przemawiał kojącym głosem:- Pozwolisz mi? Możesz mi zaufać, Daichi, nie mam zamiaru cię skrzywdzić. Chcę ci zrobić dobrze, zadbać o ciebie...- Pocałował mnie czule, pieszcząc językiem moje drżące usta.- Proszę, Daichi?
Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Nie miałem pojęcia co to za chora magia, ale, ze łzami w oczach, praktycznie bez własnej woli skinąłem mu głową. Mina Sugawary była dziwna – jakby odrobinę zaskoczona, a chwilę później pełna rozczulenia, choć trwało to może ułamek sekundy. Mężczyzna odsunął się ode mnie powoli, kreśląc pocałunkami szlak przez cały mój tors, by na koniec odsunąć się nieznacznie i wrócić do stymulowania mojego odbytu.
Drżałem na całym ciele, ale mimo to starałem się rozluźnić. W gruncie rzeczy, choć nie wiem zupełnie jakim cudem, wciąż odczuwałem przyjemność, a nawet pożądanie. Chyba nie podobało mi się to całe więżenie w kajdankach... chyba. Fakt, że leżałem przed Sugą całkowicie obnażony, zupełnie go nie znając, zdany na jego łaskę, również robił swoje. Nacisk jego wilgotnych palców nawet mi się podobał, choć tylko pod warunkiem, że w pełni się na nich skupiłem.
– Mam na ciebie dużą ochotę, Daichi...- westchnął ciężko Sugawara. Spojrzałem na niego, płonąc z zawstydzenia.
– Uhm...
– Spokojnie, jestem cierpliwym człowiekiem – dodał, rzucając mi figlarne spojrzenie.- Dobrze ci, kiedy tak robię?
Skinąłem niechętnie głową, bojąc się, iż głos mnie zdradzi. Rzeczywiście, było mi przyjemnie. Odchyliłem lekko głowę i zagryzłem wargę, czując, że Sugawara wsunął we mnie cały palec i teraz poruszał nim powoli, lekko zakrzywiając w środku i rozsmarowując we mnie żel.
Myśl, że lada moment włoży tam penisa, przerażała mnie.
Ale bardziej przerażało mnie to, że tego chciałem – chciałem poczuć w sobie Sugę.
Kiedy wsunął we mnie drugi palec, dłuższą chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do tego uczucia. Dziurka zaczynała mnie odrobinę szczypać, ponieważ zaciskałem ją odruchowo, podczas gdy palce Sugawary ją rozszerzały. Nie dało się inaczej, wiedziałem, że musi mnie trochę poboleć – nawet gdybym był nie wiadomo jak napalonym prawiczkiem, ten pierwszy raz z pewnością będzie bolesny.
– Ach!- krzyknąłem cicho, kiedy Sugawara wsunął kolejny palec. Szarpnąłem nerwowo dłońmi, kajdanki zabrzęczały, uderzając o pręty łóżka. Choć cholernie bałem się to zrobić, to jednak spojrzałem w dół – widok Sugi przesuwającego mokrą od żelu dłonią po swoim członku zaniepokoił mnie tak bardzo, że natychmiast zacisnąłem ścianki odbytu.
– Jeśli chcesz, mogę też związać ci oczy – wymruczał Sugawara.
– N-nie...- Zdecydowanie wolałem widzieć, co robi, niż podwójnie przeżywać każdy jego niespodziewany dotyk.
Kilka cholernie długich minut później w końcu udało mi się jakoś zapomnieć o penisie Sugawary, a wręcz w pełni zacząć odczuwać przyjemność z pieszczoty. Jego długie palce sięgały głęboko, poruszając rejonami, o których nie miałem bladego pojęcia i z zaskoczeniem odkryłem, że pieszczenie ich podnieca mnie i relaksuje.
Ale koniec końców musiał nadejść „ten czas”.
Sugawara ostrożnie wysunął ze mnie palce i od razu wsunął w ich miejsce czubek swojego penisa. Jęknąłem głośno, zaciskając mocno powieki i chwytając palcami pręty. Czułem, że Sugawara gładzi moje uda i przesuwa dłonią po moim członku, starając się znów mnie rozluźnić.
A kiedy w końcu to się stało, byłem w siódmym niebie.
I piekle.
Czy bolało? Cholernie. Nie jest łatwo przyzwyczaić się do uczucia, kiedy coś wsuwa się wysuwa na zmianę z twojego tyłka, dodatkowo obcierając dziurkę. Czułem, jak Sugawara zagłębia się we mnie sprężystym pchnięciem, oparłszy dłonie po obu bokach mojego ciała, czułem jak czubek jego członka sięga mojej prostaty i wprawia w drżenie całe moje ciało – i, niech mnie to piekło pochłonie, ale podobało mi się to.
Podobała mi się rozkosz płynąca z tego aktu, podobał mi się ból, który zdawał się rwać moje ciało na kawałki, i podobał mi się wyraz twarzy Sugawara, który wpatrywał się we mnie płonącymi z pożądania oczami. Widziałem w nich, że działam na niego podobnie, jak on na mnie – że od samego początku mu się spodobałem, że zauroczyłem go i zainteresowałem.
Pragnął mnie.
Tak, jak ja jego.
– Sugawara...- szepnąłem cicho, czując, że łza spływa po moim policzku.
Mężczyzna nie odpowiedział. Westchnął tylko drżąco, pochylając się nade mną mocniej. Zacisnął powieki, przyspieszając ruchy bioder i tym samym zwiększając zarówno ból, jak i rozkosz.
A po kolejnej długiej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że się zatrzymał – dysząc ciężko z głową na moim ramieniu, uspokajając oddech podobnie jak ja. Kiedy spojrzałem w dół, na własnym brzuchu zobaczyłem swoją spermę.
– Wybacz, pod koniec chyba jednak byłem trochę zbyt gwałtowny – mruknął Sugawara, wysuwając się ze mnie ostrożnie.
– Mm...- Pokręciłem słabo głową.
– Możesz zostać na noc?- zapytał cicho, kładąc się obok mnie i nakrywając nas kocem.- Rodzice nie będą się czepiać?
– Nie... czekaj, co? J-jacy rodzice?- Przypomniałem sobie o obowiązku odgrywania mojej roli, ale sceptyczne spojrzenie Sugawara podpowiedziało mi, że to chyba nie jest już konieczne.
– Proszę cię...- mruknął Koushi.- Dwadzieścia dwa? Nawet Asahi ci nie uwierzył, a jego bardzo łatwo nabrać na takie numery! Jesteś w liceum, prawda?
– S-skąd wiesz?
– Przeczucie – wyjaśnił z uśmiechem.- No? To ile masz lat, Daichi?
– Siedemnaście – westchnąłem ciężko.
– No pięknie.
– Przepraszam...
– Za co?- Sugawara znów spojrzał na mnie z filuternym uśmiechem.- Chyba nie myślisz, że żałuję, że przespałem się z niepełnoletnim? Złamałem kolejne prawo. To ekscytujące!
– Chyba jesteś trochę nienormalny, co?- bąknąłem.
– Hmm, być może – powiedział, przesuwając palcem po mojej klatce piersiowej.- Ale właśnie to cię do mnie przyciąga. Jeśli chcesz, następnym razem mogę cię zakneblować. A potem, kto wie... może pozwolę ci mnie związać?
– Ku-kusząca propozycja...- przyznałem, rumieniąc się.- Ale... może najpierw mnie uwolnij, co? Ręce mi cierpną...
– Hm? Och, wybacz, Daichi!- wykrzyknął, rzucając się moim nadgarstkom na ratunek.- Przepraszam, zupełnie o tym zapomniałem... Nie zaproponowałem ci też nic do picia! A może jesteś głodny? Jeśli ci zimno, to mogę też dorzucić drugi koc.
– Na początek to prosiłbym o wodę...
– Już się robi, daj mi jedną minutkę!- Ku mojemu zaskoczeniu Sugawara cmoknął mnie w usta i wyskoczył z łóżka, zbierając z podłogi swoje bokserki i zakładając je.
Popatrzyłem za nim ze zdziwieniem, kiedy wchodził w mały korytarzyk i zniknął w przejściu do kuchni. Nie sądziłem, że taki pewny siebie facet, który cholernie dominował w łóżku, będzie tak potulny po seksie.
Och...
Uśmiechnąłem się do siebie z zadowoleniem, wpadając na zaskakująco dobry pomysł.
Chyba wiedziałem już, co zrobić, żeby zawrócić mu w głowie...
BĘDZIE CIĄG DALSZY?!!!
OdpowiedzUsuńBĘDZIE,PRAWDA?!
BO TO BYŁO PIĘKNE!SUGA...UMMM!!!MMMM!!!SAM SEKS.
WIĘCEJ.CHCĘ BY DAICHI GO ZWIĄZAŁ.
ŚWIETNE.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie chciał dalszego ciągu... xDDD Cieszę się, że tak się podobało! :D Pomyślę, czy by nie napisać jeszcze czegoś z takim Sugą i Daichim, zobaczymy jak będzie :D
UsuńDziękuję za przemiły komentarz!
Opowiadanie jak zwykle genialne! Prosiłabym o więcej takich...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! ^^ Porozmawiam z moją weną i jeśli się uda, to napiszemy więcej, ale niczego nie obiecuję xD
Usuńcudowne
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało!
UsuńOvaries explode!
OdpowiedzUsuńSuga w tym opowiadaniu ( że posłużę się zasłyszanym kiedyś pojęciem) taki orgazmiczny xD
Jak sobie go takiego wyobraziłam, czarna koszula ( borze zielony, mam zdecydowanie jakiś fetysz koszul), czarne spodnie i (OMFG!) te kolczyki, no aż mi się gorąco zrobiło xD
A jednocześnie został takim "sobą", szacuneczek na dzielni chylę czoła ;)
Daichi, jedyne co mi w nim nie pasowało to ta pierdołowatość (znaczy ja rozumiem, że liceum, rozumiem, że prawiczek, ale przyzwyczaiłam się chyba za bardzo do tego dominującego, będącego kapitanem drużyny Sawamury).
Opowiadanie na ogromny plus, świetnie się czytało ^^
Ale, ale...
"Podobała mi się rozkosz płynąca z tego aktu, podobał mi się ból, który zdawał się rwać moje ciało na kawałki, i podobał mi się wyraz twarzy Sugawara[...]"
Wyraz twarzy Sugawara? Wiem, że to literówka, ale padłam xD
Tu tak samo
"Przypomniałem sobie o obowiązku odgrywania mojej roli, ale sceptyczne spojrzenie Sugawara[...]"
Pomimo to opko genialne, wciągające i emanujące, hehe, aurą pożądania.
Pozdrowionka i do następnego :*
Mnie też się podoba Suga w takim wydaniu *-* Nie mogłam się powstrzymać, żeby zrobić z niego lekkiego badassa xD A co do Sawamury, to w sumie nic dziwnego, że Ci to nie pasowało, bo ja też do końca nie byłam przekonana do takiego charakteru, no ale eksperyment to eksperyment xDD A mimo wszystko moim zdaniem on zawsze patrzy na Sugę z takim uwielbieniem i miłością... W ogóle oni się strasznie kochają ;_; *miłość do SawaSugi lever hard*.
UsuńI, tak, głupie literówki... dziękuję za zauważenie i notkę o nich! :D Już się biorę za poprawianie c: Tymczasem dziękuję za przemiły komentarz, ja również pozdrawiam! ^^
Panie Boże na motorze, co to były za emocje. Wiedziałam, że Daichi będzie nieśmiały, no ale, że uke?! Zawał, kobieto, zawał :D Nie wspominając o niegrzecznym Koushim, który - niech mnie diabli wezmą - ogromnie mi się podobał! Ten shot faktycznie potrzebuje kontynuacji, bo aż szkoda nic nie napisać mając tak świetny klimat! Najlepiej jak byłoby widoczne S&M ;) No dobrze, a teraz pytanko do pamiętniczka: Co z cierniami? Masz jakiś plan? Coś już udało się z nimi począć? Czekam na odpowiedź, bo zżera mnie ciekawość ^^
OdpowiedzUsuńHehehe! Yuuki w tym roku zaskakuje wszystkich *poprawia okulary przeciwsłoneczne* Joł!
UsuńCieszę się, że taki Suga Ci się spodobał, mam zamiar zarazić Was takim lekko sadystycznym Koushim *-* *-* *-* ♥♥♥
Pomyślę w takim razie o kontynuacji, a może nawet napiszę jakieś inne shoty z przeszłości Sugi (bo przecież Daichi nie był jego pierwszym ♥). Co myślisz o Sugawara x Oikawa? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja tam bym z chęcią zobaczyła, jak go Suga trzaska biczem w tyłeczek i knebluje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
"Ciernie" na razie stoją w miejscu, bo nie mam chęci się za nie brać, szczerze mówiąc xD Mimo wszystko to jest 500 STRON do przeczytania na nowo, a przecież wszystko znam na pamięć, bo jest aż zbyt świeże, no ale decyzji nie zmieniłam, na pewno spróbuję je wydać c:
Dziękuję za pamięć! ^^ I za komentarz ♥ Do następnego! :D
Uhuhu, takim paringiem to bym napewno nie pogardziła ;) Zrobiłaś mi smaka na ten bicz :D Faktycznie Ciernie to mase roboty, patrząc ile tego jest. Powodzenia w wydaniu i przede wszystkim siły do przebrnięcia przez 500 stron korekt, poprawek i innego zła! Dasz radę :) Co do Sugakawa ( czy tak się pisze ten paring? xD) to już wyczekuję ;)
UsuńJestem dziś wybitnie nie w nastroju do komentowania, ale w tym stanie mogę się pocieszyć tylko twoimi opkami, więc jak tu się nie odwdzięczyć? Zresztą! Jak tu przemilczeć swój zachwyt? ...Nie, wróć, zachwyt to chyba trochę zły termin. Zupełna podjarka xD Tak, to pasuje.
OdpowiedzUsuńWłaściwie czuję się źle, że nie skomentowałam ostatniego DaiSuga. To chyba była jakaś głębsza depresja przy której nie umiałam wyrazić zdania, więc przynajmniej jedno mogę powiedzieć na temat tych obu opek w tej chwili - uwielbiam twoje DaiSuga, jak i SugaDai (kurczę to nie brzmi xd). Tak samo jak wielbię za to, że w ogóle o nich piszesz! Nie wiem, czy jarałabym się tym paringiem, gdyby nie ty. xD
Odkryłam też, że uwielbiam dobrze napisane opka o klubach i badass Sugę na górze... A to ostatnie to dla mnie totalne zaskoczenie. xD Suga na górze. Kto to widział. Ale był taki mrrrr. Najpierw to czarne ubranie, podryw, a w końcu... No jak przeczytałam o szczęku kajdanek na mojej twarzy automatycznie pojawił się banan. xD Piękne, mraśne i w ogóle, podoba mi się.
Jedyne co mnie trochę śmieszyło, to że licealny Daichi kojarzył mi się z takim poważnym kapitanem drużyny... A tu taki uroczy prawiczek. Ale i tak w jakiś sposób mnie to kupiło. Był bardzo... licealny. Adekwatny do tego czego się podjął - pewnie, że nawet Daichi nie czułby się pewnie w takiej sytuacji. Pierwszy raz w barze dla gejów, i ten Suga...
W ogóle! <3 <3 <3 za AsaNoya! <3 <3 <3 Ten fragment jest tak boski, że też mentalnie mruczałam jak kot.
Awh i ta końcówka. ;;;; <3 Jeśli twoja wena kiedykolwiek zechce wymyślić kontynuację, to ją wyściskam, ok? ;; A jak to nie wystarczy... *kusi wenę czekoladą* ...Może zadziała?
W każdym razie na razie się żegnam, ale stalkuję z ukrycia~ Do następnego!
Jeju, zawsze mam takiego banana na twarzy, kiedy czytam Twoje komentarze xDDD Czasami ciężko mi uwierzyć w to, że tak mało dostaję negatywnych opinii na temat moich prac ;_; Może powinnam napisać jakiś shit, żeby mi trochę ego spadło, bo na razie to mi rośnie jak lovometr z Słodkim Flircie (nie, nie gram już w to od dobrych paru lat xD Ale wciąż pamiętam xD).
UsuńJa sama jakoś zaskakująco lubię pisać o klubach xDD A raczej w nich nie bywam, o co chodzi? xD Dziwna ze mnie istota xD W każdym razie no, chciałam po części, żeby zarówno Sugawara jak i Sawamura trochę się różnili od tych z kanonu, więc mamy przystojnego lekkiego sadystę i Daichiego nie-tak-pewnego-kapitana xD Ale cieszę się, że mimo wszystko się podobało :D
A AsaNoyi nie mogło zabraknąć xDD
Wena weźmie przytulasa, a ja wezmę czekoladę, godzisz się na taki układ? ☺☺☺☺☺☺☺☺
Pomyślę nad kontynuacją, bo wygląda na to, że naprawdę bardzo Wam się spodobała taka wizja Sugi xD
Dziękuję serdecznie za komentarz! Do następnego!
Czy to PPP zostanie opublikowane na wattpadzie?
OdpowiedzUsuńHuh? ._. "Szaleństwo nocy" nie podchodzi pod PPP, przecież ma fabułę ._.
UsuńWszystkie prace, które są na blogu, są też na Wattpadzie, publikuję je w tym samym czasie
Oops, przepraszam
OdpowiedzUsuń