W okowach 2

    Ze wszystkich pór dnia, zachód słońca wydawał się być najpiękniejszym; kiedy okrągła tarcza płonącego słońca powoli schylała się ku horyzontowi, barwiąc na odcienie różu i pomarańczy chmury, podczas gdy ponad nimi sklepienie przybierało powoli granatowy kolor. Ostatnie promienie zalewały miasto ciepłym blaskiem, jakby pragnęło jeszcze na pożegnanie z całych sił ogrzać ziemię, by starczyło jej go na całą noc.
    Zaczynam robić się romantyczny – pomyślał z westchnieniem Akashi, przysiadłszy na jednej z ławek w swojej pustej teraz klasie, i obserwując przez okno czerwoną kopułę niknącą powoli za budynkami.- Brakuje tylko trzymania Kuroko za rękę i opierania głowy na jego ramieniu...
–    Witaj, Akashi-kun.
    Seijuurou odwrócił się od okna i spojrzał spokojnie na mężczyznę, który wszedł właśnie do klasy. Sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, szczupła sylwetka, kwadratowa szczęka i orli nos. Wbrew pozorom uchodził za przystojnego, choć zmarszczki na jego twarzy wyraźnie świadczyły o tym, że dobiegał już czterdziestki. Obrączka na palcu mówiła również o tym, że jest żonaty, a z pierwszego źródła Akashi wiedział, że sensei ma troje dzieci – przy czym najmłodsze miało dwa lata.
    Chłopak odepchnął się od ławki i stanął prosto, obserwując zbliżającego się ku niemu nauczyciela.
–    Chciałeś mnie widzieć, sensei?- zaczął opanowanym tonem.- Koniecznie teraz? Kapitanowi drużyny nie wypada opuszczać treningów, zwłaszcza teraz, gdy zbliża się termin ważnego meczu...
–    Wygracie bez problemu, jesteście najlepszą drużyną gimnazjalną w Japonii.- Sensei machnął lekceważąco dłonią, stanąwszy przed Akashim. Wsunął ręce do kieszeni swoich spodni i uśmiechnął się półgębkiem.- Przeszło ci już?
–    Czy mi przeszło?- powtórzył Seijuurou, nie rozumiejąc. Zmrużył lekko czerwone oczy, przyglądając się nauczycielowi.
–    Mam na myśli tę całą przerwę – wyjaśnił sensei.- Trzymasz mnie na dystans od prawie dwóch tygodni. Zacząłem się nawet zastanawiać, czy przypadkiem naprawdę chcesz zrezygnować z naszych zabaw.
–    Zrezygnowałem z nich prawie dwa tygodnie temu – odparł spokojnie Akashi, prostując się.- Sensei, chyba wyraziłem się wówczas jasno, prawda? To koniec.
–    Może i wyraziłeś się jasno, ale nie podałeś nawet powodu.- Uśmieszek zszedł z ust nauczyciela. Akashi zacisnął na moment wargi.
–    Czy sam fakt, że po prostu chcę to skończyć, nie jest dobrym powodem?- zapytał cicho czerwonowłosy.- Jesteś nauczycielem, a ja uczniem, w dodatku obaj jesteśmy tej samej płci. A jeśli jeszcze ci mało, to dopowiem też, że jesteś ode mnie prawie trzy razy starszy.
–    Wcześniej te trzy rzeczy były dla ciebie powodami do tego, by ze mną być – mruknął nauczyciel, zbliżając się o krok i stając teraz tuż przed Akashim, niemal stykając się z jego klatką piersiową. Patrzył na niego z góry dość nieprzyjemnym wzrokiem.
    Seijuurou przełknął ciężko ślinę, nie odwracając spojrzenia od jego ciemnych oczu. Choć czuł, że jego tętno zaczyna przyspieszać, a po plecach przeszedł już znajomy dreszcz lęku, starał się nie okazać po sobie prawdziwych uczuć.
–    Wkrótce mam ważny mecz do rozegrania – zaczął.- Poza tym, czekają mnie testy, muszę skupić się na nauce i dopilnować, by dostać się do liceum, do którego planuję aplikować... agh!- Akashi krzyknął cicho, kiedy mężczyzna nagle zacisnął dłoń na jego koszuli, tuż pod szyją, i przyciągnął go do siebie niemal brutalnie.
–    Przestań pieprzyć, Akashi – wycedził sensei groźnie.- Próbujesz zrobić ze mnie idiotę? Najlepsza drużyna koszykówki potrzebuje, twoim zdaniem, treningów? Najlepszy uczeń w szkole musi, twoim zdaniem, uczyć się do egzaminów? Co to mają być za wymówki? Czy twoim zdaniem...- Sensei nagle umilkł, szerzej otwierając oczy i wpatrując się w Seijuurou, który chwycił dłońmi jego rękę, próbując ją od siebie odsunąć.- Och... już rozumiem.- Sensei prychnął cicho, uśmiechając się lekko i przekrzywiając nieznacznie głowę na bok. Przyglądał się długo Akashiemu.
    O co mu chodziło? Co zrozumiał? Bo jeśli zrozumiał to, że Akashi nie chciał już dalej ciągnąć ich relacji, to nie powinien się tak uśmiechać, tylko po prostu zostawić go i wyjść. Co go rozbawiło?
–    Więc o to chodzi – westchnął przeciągle sensei, puszczając Seijuurou. W momencie, gdy Akashi odsunął się od niego o krok, odrobinę uspokojony, że nauczyciel oprzytomniał, mężczyzna nagle szybkim, brutalnym ruchem obrócił go plecami do siebie i pchnął na ławkę.
–    Ah!- Akashi stęknął głośno.- Co ty wyprawiasz?!
–    Jak to co?- zaśmiał się mężczyzna.- Przecież o to ci właśnie chodziło, prawda, Akashi-kun? Próbowałeś mnie wkurzyć, żebym potraktował cię tak, jak lubisz najbardziej!
–    Nie, to nie tak!- wykrzyknął pospiesznie Seijuurou, próbując wyrwać się z jego silnego uścisku, jednak nic z tego.- Przestań! Zacznę krzyczeć...!
–    Zaczniesz krzyczeć?!- parsknął z rozbawieniem sensei.- I jak myślisz, co się wtedy stanie? Do jutra cała szkoła będzie wiedzieć, że napalony nauczyciel rzucił się na samego Akashiego Seijuurou, uwielbianego i szanowanego przewodniczącego szkoły! Naprawdę chcesz, żeby wszyscy widzieli w ciebie gościa, który prawie został zgwałcony?- Nauczyciel pochylił się nad nim, zaciskając mocno dłonie na jego biodrach.- Obaj dobrze wiemy, że gwałt nawet by ci się spodobał, Akashi-kun.
–    Przestań!- Seijuurou zaczął już powoli panikować, podczas gdy sensei za jego plecami zaczął pocierać kroczem o jego pośladki.- Tym razem naprawdę tego nie chcę!
–    Dobry z ciebie aktor, Akashi-kun. Jestem prawie gotów ci uwierzyć!
–    Mówię prawdę!- jęknął Seijuurou, obracając kręgosłup i próbując odepchnąć od siebie natarczywego mężczyznę.- Nie chcę tego, do cholery! Zostaw mnie!
–    Zawsze tego chciałeś, dobrze wiem, jak to uwielbiasz – zamruczał sensei, sięgając dłońmi do rozporka jego spodni i szarpnięciem zsuwając je wraz z bielizną.
–    Nie! Przestań!- krzyknął Akashi, teraz już poważnie przerażony.- Jesteśmy w szkole...! Ktoś tu przyjdzie...!
    Kuroko!- zaświtało w głowie Seijuurou.- Kuroko może tu wejść, zobaczyć ich razem, opacznie zrozumieć...! Przecież powiedział mu już dwa tygodnie temu, że zerwał wszelkie stosunki z nauczycielem, a nawet, że zrobił to dla niego! Zapewnił go, że to koniec, że sensei nawet nie będzie robił problemów, że znajdzie sobie pewnie innego kozła ofiarnego...
    Nauczyciel przycisnął go silnie do ławki i, nim Akashi zorientował się, że była to okazja do ucieczki, szybkimi ruchami zdjął ze swoich spodni pasek. Chwycił brutalnie ręce Seijuurou, wygiął je do tyłu i związał ich nadgarstki za plecami chłopaka. Seijuurou znów zaczął protestować, ale sensei, opuściwszy swoje spodnie, lewą dłoń przycisnął do ust czerwonowłosego.
–    Ciszej, Akashi-kun – wychrypiał z podnieceniem.- Chyba nie chcesz, żeby naprawdę nas usłyszeli? Chyba nie chcesz, by zobaczyli prawdziwe oblicze przewodniczącego szkoły?
–    Mmm!- Seijuurou próbował krzyknąć mimo zasłoniętych ust, ale nic z tego.
    Poczuł łzy zbierające się w jego oczach, kiedy twardy członek nauczyciela zaczął przesuwać się po jego kości ogonowej. Próbował oswobodzić ręce z paska, jednak wyglądało na to, że sensei trzymał jego końce wolną dłonią, a im mocniej Akashi szarpał dłońmi, tym mocniej materiał paska wbijał się w jego nadgarstki.
–    Spójrz tylko, Akashi-kun, jaki jesteś zboczony – wychrypiał nauczyciel do jego ucha, pochyliwszy się nad nim i przesuwając teraz swoim członkiem między jego pośladkami. Czubkiem penisa trącał jądra chłopaka.- Zarzekasz się, że tego nie chcesz, próbujesz się wyrwać, a jednak twój słodki kutas jest nawet twardszy od mojego... I ty mi mówisz, że tego nie chcesz?
    Akashi jęknął w jego usta, zaciskając powieki. Łza spłynęła po jego policzku, czuł się tak bardzo zawstydzony, tak bardzo zażenowany całą tą sytuacją!
    Nie chciał tego... naprawdę tego nie chciał! Był obrzydzony zarówno tą sytuacją, jak i samym sobą, przez fakt, że czuł się podniecony. Ale to było silniejsze od niego, on nie miał na to wpływu! Gdyby był w stanie, kontrolowałby swoje zapędy, kontrolowałby swoje odchyły...
    Niech mi ktoś pomoże – błagał w myślach, bezskutecznie próbując uwolnić ręce oraz usta.- Proszę, niech mi ktoś pomoże! Kuroko!
    Kuroko...
    Nauczyciel wbił się w niego bez ostrzeżenia, nawet nie próbując go nawilżyć. Po prostu wcisnął się w niego, mimo że Seijuurou zacisnął mocno ścianki odbytu, zbyt zestresowany, zbyt przerażony. Krzyknął głośno, lecz jego krzyk i tak został stłumiony przez dłoń nauczyciela, którą ten zacisnął mocno na jego twarzy, przyciągając go ku sobie, tak że Akashi musiał przybrać niewygodną pozycję – na wpół wyprostowany i jednocześnie pochylony.
    To bolało gorzej, niż pierwszy raz – wtedy czuł się chociaż gotowy, by to zrobić, chciał spełnić swoje fantazje. Teraz jednak był najzwyczajniej w świecie ofiarą gwałtu. Co z tego, że lubił być związywany i posuwany w taki sposób? To ogromna różnica, robić to kiedy się tego pragnie, a gdy ktoś robi to z nim wbrew jego woli.
    Na początku swojego związku z sensei'em, ustalili wspólnie tak zwane słowo bezpieczeństwa – sam nauczyciel wyjaśnił Seijuurou, do czego ono służy. Miał je wypowiedzieć, jeśli uzna, że sensei posuwa się za daleko, jeśli będzie go za bardzo boleć, albo coś mu się zwyczajnie nie spodoba.
    Próbował go teraz użyć... krzyczał je raz po raz, zalany łzami, czując jak gorąca krew wypływa z jego odbytu, ale jak sensei miał go usłyszeć, jak miał go zrozumieć, skoro uparcie zaciskał dłoń na jego ustach?!
    To bolało tak bardzo, iż chłopak miał wrażenie, że zaraz umrze. Penis mężczyzny wbijał się w niego brutalnie, a Akashi miał wrażenie, że rozdziera nim jego wnętrzności, zgniata je, rozszarpuje od środka.
    Co gorsza, mimo tego potwornego bólu, mimo krwi i łez, gdzieś w jego podświadomości błądziła rozkosz.
    Obrzydliwy... jestem obrzydliwy.
    Sensei dyszał ciężko za jego plecami. Puścił pasek spodni, a ten wkrótce rozwinął się, uwalniając nadgarstki Akashiego. Podczas gdy Seijuurou ścierpniętymi rękoma oparł się bezwładnie o blat ławki, próbując nie zemdleć, nauczyciel przylgnął do jego pleców i wolną dłonią sięgnął do sterczącego członka chłopaka.
–    Achhh, jak dobrze...- jęknął do jego ucha. Akashi był pewien, że mężczyzna nawet nie zauważył, iż było mu tak dobrze tylko dlatego, że krew ułatwiała mu poruszanie się we wnętrzu Seijuurou.
    Akashi był na skraju przytomności. Sięgnął do dłoni sensei'a, którą ten zaciskał na jego ustach, próbował odsunąć ją, nawet jeśli wiedział, że nie ma już siły na to, by powtórzyć choćby szeptem ich słowo bezpieczeństwa.
    Pomóż mi, Kuroko – ta myśl błądziła w jego myślach, choć przecież było już za późno. Sensei posunął się za daleko, a Tetsuya i tak był teraz w sali gimnastycznej, trenując przed meczem.- Pomóż mi... - mimo to Seijuurou powtarzał te słowa.- Proszę...
    Wkrótce mężczyzna jęknął przeciągle do ucha Akashiego, sapiąc mu do niego głośno i poruszając się w jego odbycie jeszcze przez jakiś czas. Seijuurou zaczęło zbierać się na wymioty, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że sensei nie użył prezerwatywy i właśnie się w nim spuścił. Poczuł, że kanapka, którą jadł na lunch, cofa się niebezpiecznie w jego gardle, ale zmusił się, by przełknąć gorzką żółć.
    Wyjmij go! Wyjmij!- krzyczał w myślach, jęcząc słabo w dłoń nauczyciela. Ale sensei pozostawał w nim, choć przestał się już poruszać. Ścianki odbytu Akashiego zacisnęły się na jego członku mocno, a sensei sapał wciąż do ucha czerwonowłosego, poruszając szybko dłonią po jego penisie.
    Akashi jęczał słabo, zamknąwszy oczy i wyginając nerwowo biodra, wręcz jeszcze bardziej nabijając się na męskość nauczyciela. Czuł tę chorą rozkosz, czuł, że zaczyna dochodzić, chociaż bardzo tego nie chciał.
    Wkrótce nogi się pod nim ugięły, a z członka trysnęła sperma. Akashi nie upadł na podłogę tylko dlatego, że nauczyciel utrzymał go w swoich objęciach. Polizał go po uchu, jeszcze przez chwilę poruszając dłonią i patrząc, jak ostatnie krople spermy wypływają z jego członka.
    Ale w końcu oparł go o blat ławki, wyswobadzając z uścisku i wysuwając się z niego.
–    Kurwa!- warknął, ujrzawszy krew na swoim członku.- Widzisz, co narobiłeś?! Rozumiem, że lubisz ostro, ale następnym razem się aż tak mocno nie zaciskaj!
–    Pró...- wyszeptał Akashi, łzy znów skapnęły na jego policzku. Chciał powiedzieć, że próbował go zatrzymać, ale ten nie dał mu dojść do słowa... lecz nie miał sił nawet zapłakać.
    Westchnął drżąco, ledwie utrzymując się na trzęsących się nogach. Sądził, że sensei chociaż pozwoli mu stanąć na nogi i doprowadzić się do porządku, tak jak zwykle robił, ale ten zamiast tego tylko podciągnął sobie bieliznę oraz spodnie, nie kłopocząc się nawet z wytarciem członka, po czym zabrał pasek i po prostu wyszedł z klasy, bez choćby słowa pożegnania.
    Akashi jęknął z bólu, niezgrabnie sięgając po bieliznę i spodnie, które opadły mu do kostek w trakcie brutalnego stosunku. Każdy jego ruch, każde pochylenie się przywoływało ból w lędźwiach i odbycie. Widział, że krew ścieka mu po udach.
    Najpierw musi się ubrać, tak. To jeszcze nic złego, jeśli ktoś wejdzie i zobaczy, że Akashi Seijuurou jest zalany łzami – ale jeśli zobaczy go z opuszczonymi spodniami, może szybko domyśleć się tego, co się stało, albo wysnuć jeszcze inne wnioski.
    Opinia o nim w szkole jest ważna. Ojciec nie może się dowiedzieć, że coś podobnego miało miejsce.
    I tak Akashi znalazł się w fatalnej sytuacji. Co z tego, że się ubierze, skoro miał na sobie T-shirt i spodenki do ćwiczeń? Krew pewnie zdąży spłynąć do kolan, a nawet jeśli nie, to wsiąknie w cienki materiał, przez co wszyscy prędzej czy później zobaczą, że coś jest nie tak.
    Co powinien zrobić? Iść do pielęgniarki? Nie. Nawet ona nie może o niczym wiedzieć. Niby jak miałby wytłumaczyć krew lejącą się niemal strumieniem z jego odbytu? Jak miałby wytłumaczyć roztrzęsione ciało i zapłakane oczy?
    Szlochając bezradnie, Akashi usiadł powoli pod ścianą, za krzesłem. Jeśli ktoś tu wejdzie, i tak go zobaczy, nieważne gdzie by się schował. Mógłby co prawda wpełznąć pod biurko nauczyciela, ale i tak na obecną chwilę nie był w stanie zachować ciszy – oddychał głośno, pojękiwał słabo, od czasu do czasu pociągając nosem.
    Przetarł wierzchem dłoni łzy na policzkach, podciągnął słabo kolana pod brodę. Oparł o nie ręce, twarz ukrył w ramionach. Dlaczego go to spotkało? Przecież sensei'owi od samego początku na nim nie zależało – byli ze sobą tylko dla zabawy, dla zaspokojenia swoich fantazji i fetyszów, swoich niezdrowych żądz. Sam sensei powiedział, że jeśli coś będzie nie tak, obaj muszą być gotowi bezzwłocznie zakończyć te stosunki.
    Więc dlaczego doszło do czegoś takiego? Akashi był przekonany, że kiedy to zakończy, sensei nie będzie go niepokoić, nie będzie próbował protestować. I tak przecież było, przez prawie dwa tygodnie, podczas których Seijuurou w pełni skupiał się na swoich nowych relacjach z Kuroko.
    Jakaż ogromna różnica była między nim, a sensei'em... Kiedy Akashi zaczynał nabierać doświadczenia z nauczycielem, mężczyzna traktował go po prostu jak zabawkę. Nie był przesadnie brutalny, wręcz uważał w ich relacjach, ale śmiał się z zawstydzenia Akashiego, drażnił go, droczył się z nim.
    Kuroko był zupełnie inny. Nawet jeśli zdarzało mu się zabawiać z Seijuurou trochę ostrzej, to jednak samo jego spojrzenie przed, a czasami także w trakcie seksu, wyrażało pewne uczucia; troskę o to, jak czuje się Akashi; zmartwienie, że przypadkiem skrzywdzi go za mocno; zaciekawienie jego reakcjami; łagodne rozbawienie – nie zaś szyderczy śmiech.
    Zrobili to dopiero cztery razy, odkąd Kuroko dowiedział się o fetyszu Akashiego – i te cztery razy były miliardy razy lepsze i bardziej erotyczne, niż trzy miesiące stosunków z sensei'em.
–    Akashi-kun?
    Seijuurou znieruchomiał, a potem raptownie poderwał głowę, patrząc z przerażeniem w kierunku drzwi klasy.
–    Sensei!- wyszeptał trwożnie.
–    Hm?- Kuroko Tetsuya przekroczył próg, patrząc na niego pytająco. Zasunął za sobą shoji, choć nie domknął ich do końca, po czym ruszył w jego kierunku.- Co się stało, Akashi-kun? Dlaczego nie...?
    Kuroko spojrzał na zgięte w kolanach nogi Seijuurou. Akashi złączył je ze sobą, choć przecież nie był w stanie w żaden sposób ukryć ani ich drżenia, ani czerwonych śladów krwi.
    Czuł się teraz szczególnie potwornie... Przecież on i Tetsuya byli nie tylko partnerami w łóżku, ale także „parą”. Sam mu to oznajmił, gdy Kuroko odkrył jego tajemnicę i okazał chęć pomocy.
    Akashi właśnie go zdradził.
    Cholera – pomyślał rozpaczliwie, czując, że w jego oczach znów zbierają się łzy. Miał wrażenie, że walczył za słabo, że powinien był lepiej przeciwstawiać się nauczycielowi, kopać go, gryźć, wrzeszczeć ile sił w gardle – nieważne, że w szkole rozniosłaby się plotka o tym, że próbowano go zgwałcić! Nieważne, że zrujnowałby swoją reputację i przyniósł wstyd nazwisku ojca!
–    Akashi-kun...- wyszeptał Kuroko, podchodząc bliżej i kucając przed nim. Był blady na twarzy, wargi zacisnął w cienką linię.- Chodźmy do pielęgniarki, pomogę ci...
–    Nie – wyszeptał Akashi drżącym, słabym głosem. Wzrok spuścił na swoje ręce, nie był w stanie patrzeć w oczy Tetsuyi.- Nikt nie może widzieć... jestem...
–    Jeśli będziesz tak tu siedział, prędzej czy później ktoś zacznie cię szukać – powiedział Tetsuya stanowczym tonem.
–    Idź i powiedz im, że poszedłem do domu...- wychrypiał Seijuurou, odwracając głowę na bok, by nawet przypadkiem nie spojrzeć w błękitną otchłań.
–    Twoje rzeczy są w szatni! Zresztą, przestań dyskutować, ktoś musi cię opatrzyć!
–    Nigdzie nie idę!
–    Akashi-kun!- Kuroko chwycił dłonią jego podbródek i skierował jego twarz ku sobie. Seijuurou spojrzał z lękiem w jego oczy, pełne złości i stanowczości.- Czy nie wyraziłem się jasno? Pójdziesz ze mną do pielęgniarki, choćbym miał cię tam zaciągnąć siłą!
–    Nie rozumiesz...- jęknął Seijuurou, przestraszony jego tonem.
–    To ty nie rozumiesz!- warknął Kuroko, podnosząc się i chwytając go za rękę. Nie szarpnął nią jednak, nie próbował siłą podnieść go na nogi.- To nie jest czas na rozmowę! Idziemy do pielęgniarki, ktoś musi cię opatrzyć, a ani ja, ani ty nie znamy się na tym na tyle, by robić to samodzielnie! Wstawaj, albo sam cię tam zaniosę, no już!
    Akashi przełknął gulę w gardle, ledwie powstrzymując się od rozszlochania na oczach Tetsuyi. Wiedział, że Kuroko miał rację – nawet gdyby któryś z nich wiedział, co zrobić w tej sytuacji, to i tak nie mieli pod ręką żadnych środków higienicznych czy leczniczych.
    Nawet jeśli oznaczało to potworny wstyd, Seijuurou musiał otworzyć się przed kolejną osobą. Przynajmniej w niewielkim stopniu.

*


–    Wy chyba oszaleliście – oznajmiła surowym tonem pielęgniarka, pół godziny później.
    Akashi leżał w łóżku w gabinecie, na boku, przykryty ciepłym kocem, a mimo to wciąż drżący na całym ciele. Twarz zwrócił w kierunku poduszki, próbując ją choć w niewielkim stopniu zasłonić, ale nic z tego. Czuł się trochę lepiej, choć ból nie ustępował, a maść, która wcześniej przyniosła mu przyjemnie chłodne uczucie, teraz rozgrzała się i piekła jego odbyt.
    Kuroko siedział na krześle obok jego łóżka, nie odzywając się ani słowem. Kiedy pielęgniarka opatrywała Seijuurou, zasłoniła łóżko kotarami, przez co na jakiś czas zniknął z oczu Akashiego, i czerwonowłosy nie widział wyrazu jego twarzy. Ale nawet jeśli wcześniej wykrzywiał ją grymas wściekłości czy obrzydzenia, teraz na powrót wróciło na nią typowe dla niego opanowanie.
–    Albo w tej chwili mi powiecie, co się wydarzyło, albo idę z tym do dyrektora!- warknęła pielęgniarka, poprawiając okrągłe okulary na nosie.
–    Spróbuj do niego pójść, a pożegnasz się z pracą – powiedział słabo Akashi, marszcząc gniewnie brwi i zamykając oczy.
–    Nie wierzę! Grozisz mi, Akashi-kun?!- Kobieta spojrzała na niego z niedowierzaniem. Była bardzo wysoka, jak na kobietę, i sprawiała tym wrażenie silnej.- To, że jesteś z bogatej rodziny, nie oznacza, że kiedy dzieje ci się krzywda i każesz mi milczeć, mam słuchać twojej woli! Jesteś uczniem Teikou i nie ma mowy, żebym robiła dla ciebie jakiś wyjątek! Tu chodzi o twoje zdrowie i życie! Jesteś ciężko zraniony, trzeba cię zawieźć do szpitala, żeby lekarze upewnili się, że wszystko w porządku! To może mieć związek z układem pokarmowym, albo... albo...- pielęgniarka westchnęła bezradnie, w jej oczach zebrały się łzy.- Nie chcę sugerować najgorszego, ale jeśli przytrafiło ci się coś naprawdę złego, Akashi-kun... Musisz mi powiedzieć, po prostu musisz!
–    Pierwszy i ostatni raz widzi mnie pani w tym stanie – wychrypiał Akashi, czując narastającą złość.
–    Akashi-kun, czy ktoś cię zgwałcił?- zapytała cicho pielęgniarka, patrząc na niego bezradnie. Seijuurou zauważył, że na te słowa Kuroko zacisnął oparte o kolana dłonie w pięści.- Wiem, że to potwornie zawstydzające, bo jesteś uczniem i na dodatek chłopcem, ale jeśli w tej szkole jest ktoś tak obrzydliwym potworem, zdolnym do skrzywdzenia dziecka, to musimy o tym wiedzieć! Musimy się tym niezwłocznie zająć! Twój ojciec...!
–    Mój ojciec nie ma z tym nic wspólnego!- krzyknął Akashi, posyłając jej wściekłe spojrzenie.- Jeśli jeszcze raz poruszysz ten temat... jeśli komukolwiek powiesz o tym, co się stało, już nigdy nigdzie nie znajdziesz pracy, rozumiesz? Jestem od ciebie dwa razy młodszy, więc jak to możliwe, że tylko ja tu wiem, że czasami trzeba poświęcić coś dla rzeczy ważniejszych?
–    Akashi-kun, ale...!
–    Zamknij się! Ani słowa więcej! Jeśli dowiem się, że ktokolwiek próbuje zrobić coś w tej sprawie, albo ktokolwiek dowie się o tym, w jakim stanie mnie widziałaś, gorzko tego pożałujesz!
    Pielęgniarka umilkła, cofnąwszy się o krok. Przez długą chwilę patrzyła na Akashiego, zaskoczona i przerażona jego spojrzeniem i miną. Przełknęła nerwowo ślinę, po czym pierwsza odwróciła wzrok i w milczeniu usiadła za biurkiem, odwracając od nich głowę.
    Seijuurou z cichym westchnieniem opadł na poduszkę. Spojrzał ze zrezygnowaniem na Kuroko, który wpatrywał się w niego w milczeniu.
–    Wracaj na trening – powiedział cicho, już spokojnym tonem.- Powiedz reszcie, że źle się czuję. Niech Midorima wybierze paru pięciu zawodników z drugiego składu i rozegrajcie sparing. Momoi ma zapisać przebieg gry i jutro pokazać mi wyniki.
–    Przekażę im twoje polecania – zapewnił Tetsuya, wstając.
–    Masz grać z nimi.- Akashi zmarszczył lekko brwi.
–    Spodziewasz się, że uda mi się w jakikolwiek stopniu skupić na grze?- Kuroko, który już miał odejść, zatrzymał się i spojrzał na czerwonowłosego.- Zaraz wracam.
–    Nie wolno ci opuszczać treningów!
–    Aomine-kun kilka razy opuścił już trening, to czemu ja nie mogę?
–    Bo jesteście na zupełnie innych poziomach – westchnął Seijuurou.- Plus, trener sam pozwolił mu opuszczać treningi. Wracaj na salę, Kuroko, i nie przychodź tu.
    Tetsuya obrócił na moment głowę, zerkając na pielęgniarka. Kobieta pochylała się nad jakimiś dokumentami, wypełniając je w skupieniu. Błękitnowłosy przymknął oczy, a następnie pochylił się nad Akashim i powiedział cicho, tak by tylko on go usłyszał:
–    Spróbuj mnie do tego zmusić, Akashi-kun.
    Seijuurou spojrzał z zaskoczeniem w błękitne oczy chłopaka, teraz lekko zmrużone. Przełknął ciężko ślinę, dostrzegając w nich ostrzeżenie – jeśli Akashi spróbuje zaprotestować, Kuroko wybuchnie tak jak wcześniej on sam, nie przejmując się obecnością pielęgniarki, która wówczas prawdopodobnie dowie się więcej, niż wie teraz.
–    Dobrze – powiedział cicho Seijuurou, zerknąwszy w kierunku kobiety. Spojrzał na Kuroko.- Wróć za chwilę.
    Tetsuya tylko skinął głową, po czym wyprostował się i, odwróciwszy, wyszedł z gabinetu.
    Akashi ułożył głowę na poduszce, ostrożnie wypuszczając oddech, który wcześniej wstrzymał. Odprowadził wzrokiem Kuroko, kiedy ten wychodził, a potem wbił spojrzenie w łóżko naprzeciwko.
    Jeszcze chwilę temu był w stanie myśleć tylko o tym, jak bardzo go boli, i jak bardzo chce uniknąć problemów, które może mu zgotować pielęgniarka, a teraz wszystko to przyćmiła myśl, jak bardzo chciałby, aby Kuroko kochał się z nim tu i teraz, patrząc na niego tym wzrokiem, i mówiąc do niego tym tonem.
    Zacisnął wargi, czując narastające podniecenie. Zamknął oczy i zaczął oddychać powoli i głęboko, by uspokoić się i odegnać wszystkie myśli.
–    Akashi-kun?- odezwała się cicho pielęgniarka.- Co dalej robimy? Mam dzwonić kogoś z twojej rodziny, żeby po ciebie przyjechał?
    Seijuurou spojrzał na nią, po czym odwrócił wzrok, znów wbijając go w łóżko naprzeciw siebie.
–    Nie – odparł spokojnie.- Poleżę tu do końca treningu. Wyjdę ze szkoły tak, jak zwykle.
    Po twarzy kobiety widać było, że chce zaprotestować, spróbować namówić chłopaka na wizytę w szpitalu. Ostatkiem woli powstrzymała się od tego i powróciła do swojego zajęcia.
    Kuroko zjawił się piętnaście minut później, przebrany w mundurek, z dwiema torbami na ramieniu i naręczem ubrań Akashiego. Seijuurou był mu za to wdzięczny – obecnie leżał pod kocem w samym T-shircie i ręczniku, otulającym jego pośladki i uda. Miał wrażenie, że ma na sobie pieluchę.
–    Dziękuję – powiedział cicho, kiedy Kuroko odłożył jego ubrania na sąsiednie łóżko i odstawił ich torby na bok, następnie zajmując swoje poprzednie miejsce na krześle.- Pozostali coś mówili?
–    Kise-kun się o ciebie martwił – powiedział Tetsuya, przysuwając krzesło do jego łóżka. Pielęgniarka nie skomentowała jego przyjścia – lekcje już się skończyły, a ona nie miała obowiązku odprawiać innych do kół zainteresowań, nawet jeśli miały akurat zajęcia, ponieważ uczęszczanie na nie było indywidualną sprawą każdego ucznia.
–    Coś jeszcze?
    Kuroko pokręcił przecząco głową.
–    A jak skomentowali twoje wyjście?
–    W ogóle tego nie zrobili.
    Akashi pozwolił sobie na słaby uśmiech.
–    Zaczynasz dominować nie tylko nade mną – mruknął.
    Kuroko nie odpowiedział, nie uśmiechnął się też w odpowiedzi. Siedział w milczeniu, przypatrując się Seijuurou bez konkretnego wyrazu twarzy. Akashiego bardzo to męczyło, niemal zabijało – chociaż obawiał się tego jak niczego innego, to jednak chciał wiedzieć, co chodzi Kuroko po głowie. Co o nim teraz myśli? Czy brzydzi się go? Nienawidzi go?
    Tetsuya co prawda raczej niczego do niego nie czuł – z pewnością nie romantycznego. Ale nawet jeśli teoretycznie łączył ich tylko seks i pasujące do siebie fetysze, to jednak Akashi dopuścił się zdrady. Kuroko na pewno myślał teraz o tym, że Seijuurou dał się komuś posunąć, bo miał na to zwyczajnie ochotę, jak zawsze.
    Może nawet sądził, że to przez to, iż nie jest w stanie zaspokoić chorych żądz Akashiego; że czerwonowłosy pragnie coraz więcej i mocniej.
–    Chłopcy...- zaczęła ostrożnie pielęgniarka, poprawiając okulary i marszcząc lekko brwi.- Kończę już pracę na dziś, więc...
–    Posiedzę tu z Akashim-kun, dopóki nie poczuje się lepiej – powiedział spokojnie Kuroko, patrząc na nią zwyczajnie, tak jak na każdego innego.
–    Może... może ty spróbuj go namówić na wizytę w szpitalu, Kuroko-kun – mruknęła ze zrezygnowaniem kobieta, zabierając płaszczyk i teczkę.- Zamknijcie gabinet, gdy będziecie wychodzić.
–    Dobrze.
    Akashi z ulgą patrzył, jak wychodzi, choć na pożegnanie posłał jej ostrzegawcze spojrzenie. Po jej minie mógł wnioskować, że może być spokojny o swoją tajemnicę.
–    Czujesz się choć odrobinę lepiej?- zapytał cicho Kuroko, jakby wcale nie byli w gabinecie sami.
    Seijuurou tylko skinął głową w odpowiedzi. Nie chciał teraz poruszać tego tematu – nie chciał go nigdy poruszać. Wiele by dał, by Tetsuya zapomniał o tym, co widział, by nigdy nie dowiedział się, co sensei zrobił z Akashim w tamtej sali.
    Kuroko przez chwilę patrzył na niego uważnie w milczeniu, a potem wydał z siebie lekkie westchnienie. Akashi nie miał pojęcia, co powiedzieć, jak przerwać ciszę między nimi. Tetsuya tymczasem wpatrzył się w zachodzące za oknem słońce – to, w które nie tak dawno wpatrywał się Seijuurou.
    Słońce, barwiące niebo krwią.
    Akashi już rozchylił lekko wargi, by się odezwać, przeprosić za wszystko... lecz Kuroko niespodziewanie spojrzał na niego i sięgnął dłonią ku jego włosom. Seijuurou myślał, że ma zamiar szarpnąć za nie, zacząć ciskać jego głową, oskarżać go o bycie podłym, obrzydliwym kłamcą... ale Tetsuya tylko delikatnie gładził czerwone włosy, sprawiając wrażenie zamyślonego.
–    Kuroko...- wyszeptał Seijuurou, pełen poczucia wina.
–    Chyba go widziałem – powiedział Kuroko.
–    Go?- Akashi spojrzał na niego z początku bez zrozumienia, ale po chwili domyślił się, o co mogło chodzić Tetsuyi. Zresztą, mogło chodzić przecież tylko o jedno.- Kiedy poszedłem cię szukać, widziałem, jak nauczyciel chemii zbiegał po schodach i wpadł do łazienki dla nauczycieli. Wydawał się być rozdrażniony i podenerwowany. Czy to był on?
    Seijuurou zacisnął usta. Gdyby chociaż mógł ukryć przed Kuroko tożsamość swojego byłego partnera... Od samego początku nie chciał mu jej zdradzać. Nie chciał, żeby Tetsuya patrzył na niego krzywo, albo zbyt często go obserwował. Gdyby sensei zauważył to i zaczął coś podejrzewać, wszyscy trzej mogliby wpaść w kłopoty.
    A Akashi nader wszystko nie chciał pakować w nie Kuroko. To była sprawa między nim i sensei'em, sami mieli to rozwiązać.
    Dlaczego sensei nie chciał tego skończyć? Po dwóch tygodniach ciszy, kiedy Akashi był już pewien, że może skupić się na swoim związku z Tetsuyą, że może zapomnieć o tym, co robił z nauczycielem, i to tylko dlatego, że tak bardzo pragnął zaspokoić swoje pożądanie... Co się zmieniło? Czy sensei udawał, że mu to pasuje? Seijuurou wątpił, by mężczyzna się w nim zadurzył, więc co nim kierowało? Przywiązanie? Czy może raczej przyzwyczajenie, zwykła chęć posiadania zabawki, którą już sprawdził.
–    To był on – mruknął Akashi.
    Kuroko, który w czasie milczenia Seijuurou spojrzał na okno, teraz znów odwrócił wzrok ku czerwonowłosemu. Wciąż gładził go po włosach, odgarniając je z czoła. Miał ciepłą, miłą w dotyku dłoń – zupełnie inną niż gorące, lepkie i natarczywe.
    Akashi przymknął oczy, robiąc się senny. Kiedy ostatni raz ktoś głaskał go w ten sposób po głowie?
    Wiele lat temu, jego mama...
    Seijuurou przełknął ślinę, odsunął głowę od dłoni Tetsuyi, jednak nie pozwolił, by Kuroko odsunął ją od niego – chwycił je we własne dłonie i przysunął do ust, całując jej wierzch drżącymi wargami. Wtulił ją w policzek, wzdychając cicho.
    Kuroko nie próbował się wyrwać. Pozwolił, by Seijuurou wtulał się tak w jego dłoń, przyglądając mu się przy tym. Co w nim teraz widział? Akashi wolał nie wiedzieć. I tak pokazał mu już wiele swoich zawstydzających stron. Jeszcze jedna nie zrobi mu żadnej różnicy.
    Albo wręcz przeciwnie – zawstydzi go jeszcze bardziej, i jeszcze bardziej sprawi sobie tym tę chorą przyjemność, której nienawidził, ale której nieustannie pragnął.
–    Opowiesz mi, co się wydarzyło?- zapytał spokojnie Kuroko.
    Akashi milczał przez chwilę, szukając odpowiednich słów.
–    Nie bardzo chcę – wyszeptał.- Właściwie to... nie chcę w ogóle.
–    Czy nie jest to coś, co powinienem wiedzieć?- zapytał Tetsuya.- Nie chciałbym cię opacznie zrozumieć, Akashi-kun, ale chyba nie uważasz, że dzisiejsze wydarzenia mnie nie dotyczą?
–    Nie, to nie tak, Kuroko – powiedział pospiesznie Seijuurou, patrząc na niego z odrobiną paniki w oczach i zaciskając dłonie na jego dłoni, jakby obawiał się, że chłopak ją odsunie.- Oczywiście, że to ciebie dotyczy, ale... ale ja nie mogę... przepraszam, Kuroko, ale ten jeden raz... po prostu nie mogę tego zrobić...
    Tetsuya jeszcze przez chwilę przyglądał mu się w milczeniu. Na koniec westchnął cicho, przymykając oczy i odwracając głowę na bok.
–    Prawdopodobnie stało się to, czego się domyślam – powiedział cicho.- Nie jestem tylko pewien...
    Akashi sapnął ciężko, zmuszając się do tego, by podnieść się do pozycji siedzącej. Ból odezwał się, zwielokrotniony, ale Seijuurou postanowił go zignorować.
–    Nie... nie chciałem tego!- wyszeptał, łapiąc Kuroko za ramiona.- Musisz mi uwierzyć, Kuroko... Nie chciałem cię zdradzić, nie jestem taki! Prosiłem... ale...
–    Już nic nie mów, Akashi-kun – powiedział cicho Kuroko, obejmując go ramionami i przytulając do siebie.- Spokojnie, wierzę ci. I zostanę z tobą, nigdzie się stąd nie ruszę.
    Wargi Seijuurou zadrżały, chłopak zacisnął je więc mocno, po czym niezgrabnie objął Tetsuyę za szyję i przytulił go, wciskając twarz w zagłębienie jego szyi. Sama jego obecność przynosiła mu niewysłowioną ulgę, a nawet, jeśli jego słowa były kłamstwem, który miał na tę chwilę uspokoić Akashiego, czerwonowłosy był mu za nie niezwykle wdzięczny.
–    Przepraszam, Kuroko – wyszeptał Akashi, odsuwając się odrobinę i, zamrugawszy kilkukrotnie, spojrzał w błękitną otchłań w oczach Tetsuyi.- Przepraszam...
    Tetsuya pokręcił tylko głową, po czym pocałował Seijuurou. Akashi westchnął bezradnie w jego usta, odwzajemniając pieszczotę. Przesunął dłonie na twarz Kuroko, wpijając się w jego wargi, jakby były dla niego jedyną deską ratunku, jedynym sposobem na zapomnieniu o dzisiejszych, przykrych wydarzeniach.
    Kuroko wsunął dłoń w czerwone włosy Akashiego, przechylając lekko głowę i pogłębiając pocałunek. Wsunął język do ust Seijuurou, co ten powitał niecierpliwym westchnieniem, jednak Kuroko zaraz odsunął się od niego, uchylając powieki.
–    Jesteś pewien, że chcesz siedzieć, Akashi-kun?- zapytał zmartwionym głosem.- Jesteś...- Akashi pocałował go.- … przecież...- Kolejny pocałunek.- ...ranny.
    Seijuurou westchnął z odrobiną irytacji, ale pokiwał głową. Zanim jednak na powrót się położył, pozwolił sobie raz jeszcze posmakować ust Kuroko – odkrył, że naprawdę były one dobrym sposobem na zapomnienie o troskach.
    Gdy już oderwał się od Tetsuyi, oparł się na krótko czołem o jego czoło, uśmiechając do niego słabo. Kuroko odpowiedział mu tym samym, w jego błękitnych oczach wciąż odbijało się zmartwienie.
    Akashi powoli położył się na łóżku, krzywiąc lekko. Ułożył głowę na poduszce i wpatrzył się w Kuroko, który znów chwycił go za rękę, łagodnie ją ściskając. Akashiemu podobało się to – było zupełnie inaczej, niż z sensei'em.
    Nagle obaj usłyszeli jakichś cichy pisk. Kuroko szarpnął głową na bok, wbijając zaniepokojony wzrok w drzwi gabinetu – powoli zamykające się drzwi.
    Akashi poczuł, że serce podchodzi mu do gardła.
    Tetsuya zerwał się ze swojego miejsca i podbiegł pospiesznie do drzwi. Otworzył je i wyjrzał na korytarz. Akashi ze swojego miejsca widział, jak błękitnowłosy rozgląda się po korytarzu.
–    Kuroko...?- wykrztusił z siebie Seijuurou.- Kto to był?
    Ale Kuroko nie wiedział. Spojrzał na Akashiego i niepewnie wzruszył ramionami.
–    Poczekaj chwilę – poprosił, po czym zniknął mu z oczu.
    Wrócił po kilku minutach, minę miał wciąż pełną wahania.
–    Sprawdziłem na bocznym korytarzu i schodach, ale nie słyszałem nawet, żeby ktoś szedł – wyjaśnił.
–    Jak myślisz, kto to był? Pielęgniarka?
–    Wątpię...- powiedział cicho Tetsuya.- Pielęgniarka raczej by nas zbeształa... jeśli ten ktoś widział, co robiliśmy.
–    Na pewno widział – mruknął Akashi, patrząc na Kuroko wielkimi oczami.- Masz rację... pielęgniarka, a nawet każdy inny nauczyciel, z całą pewnością przerwałby nam. Więc to musiał być jakiś uczeń. Jak wielu jest teraz uczniów na zajęciach w swoich kołach zainteresowań?
    Kuroko wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia. Widział tylko o tym, że ich drużyna ma teraz trening.
    Druga rzecz, to że ich drużyna wiedziała, że oboje są teraz w gabinecie. Czy ktoś jeszcze przyszedł sprawdzić, co z Akashim? Kiedy otworzył drzwi? Żaden z nich nawet tego nie usłyszał...
    Obaj byli teraz w stanie zastanawiać się tylko nad tym, kto to był.
    Kto poznał część ich sekretu.


*


    Akashi był zmuszony wziąć dwa dni wolnego.
    Jego ojciec nie był zadowolony, ale ponieważ Seijuurou „szczęśliwie” dopadła gorączka, a on sam prawie non stop trząsł się i ledwie był w stanie utrzymać się na nogach, zgodził się, by przeleżał chorobę i wypoczął.
    Przez całe te dwa dni Seijuurou odchodził od zmysłów.
    Martwił się tym, co mogło się dziać teraz w szkole. Kto zobaczył jego i Kuroko, całujących się w gabinecie? Czy to był to ktoś obcy, z jakiegoś koła zainteresować, kto poczuł się akurat źle i przyszedł poleżeć w gabinecie? Czy może był to ktoś z ich własnej drużyny, kto na skutek szoku pospiesznie uciekł?
    Lub, co gorsza, był to sensei. Akashi zakładał, że w takiej sytuacji mężczyzna raczej wszedłby i zaczął się z niego naśmiewać, że zrezygnował z kogoś tak doświadczonego jak on, dla takiego chuderlaka jak Kuroko. Ale jeśli Seijuurou rozgniewał go, to być może sensei będzie szukał „zemsty”? Może zacznie ich obu szantażować, albo co gorsza spróbuje wplątać Kuroko w jakieś kłopoty?
    Seijuurou bał się wręcz o życie błękitnowłosego.
    Tetsuya w ciągu tych dwóch dni na bieżąco o wszystkim go informował. Zapewnił, że nie zauważył dziwnego zachowania, czy obserwowania jego osoby przez zawodników ich drużyny, ani też nie stwierdził podobnych anomalii u nauczyciela chemii – oprócz faktu, że zdawał się pierwszego dnia szukać Akashiego w jego klasie, co Kuroko spostrzegł, kiedy akurat obok niej przechodził.
    Sam sensei nie zadzwonił do Seijuurou w ciągu tych dwóch dni, lecz kiedy Akashi wrócił do szkoły i napotkał jego spojrzenie, dostrzegł w nich odrobinę niepokoju i wyrzutów sumienia.
    Obiecał sobie jednak, że nigdy więcej nie spotka się z tym człowiekiem sam na sam – a jeśli mężczyzna zapragnie porozmawiać, to może do niego zadzwonić.
    Akashi czuł się lepiej i mógł wrócić do treningów. Kiedy zjawił się po tej krótkiej przerwie, jego drużyna powitała go entuzjastycznie; czerwonowłosy w żadnym ze spojrzeń nie dostrzegł obrzydzenia, czy szyderstwa. Zupełnie tak, jakby nikt ich wówczas nie zobaczył.
    Albo bardzo dobrze odgrywał swoją rolę.
–    Na pewno niczego nie zauważyłeś?- zapytał cicho Akashi Testuyę, kiedy przebierali się w szatni. Mogli pozwolić sobie na rozmowę, gdyż Aomine i Kise właśnie głośno się o coś sprzeczali, a Midorima jeszcze głośniej ich beształ. Przy okazji dostało się też Murasakibarze, który zaczął narzekać, że Shintarou znowu się na nim wyżywa.
–    Niczego – zapewnił równie cicho Kuroko.- Zarówno w pierwszym, jak i w drugim składzie. Ale może to dlatego, że ciężko im było mnie zauważyć...?- zastanawiał się głośno.- Sam już nie wiem. Jesteś kapitanem, Akashi-kun, więc stań dziś na uboczu i sprawdź, czy ktoś nie posyła ci dziwnych spojrzeń.
–    Dobrze – powiedział Seijuurou, skinąwszy głową.
    Kuroko zerknął na niego, trochę rozbawiony.
–    I postaraj się nie być zbyt wymagający – powiedział.- Uderzyłem się wczoraj o szafkę i bolą mnie plecy.
–    Dobrze – powtórzył Akashi, nie zdając sobie sprawy z tego, że Tetsuya patrzy na niego z uśmiechem na twarzy. Zaczął się przebierać, jak gdyby nigdy nic.
–    Zapomniałem też dziś śniadania, więc podziel się ze mną swoim.
–    Hm, to do ciebie niepodobne. Dobrze, że nie jesz za dużo. Powinno starczyć dla nas obu.
    Kuroko, przybierając na twarzy poważny wyraz, przysunął się blisko Akashiego, a następnie szepnął mu do ucha:
–    Uklęknij i poproś, bym pozwolił ci zrobić mi loda.
    Seijuurou spojrzał na niego szybko, szerzej otwierając oczy i rozchylając lekko usta. Zerknął pospiesznie na kolegów z drużyny, po czym wrócił spojrzeniem do Kuroko i zmarszczył brwi.
    Tetsuya już się uśmiechał.
–    Akashi-kun, kapitanowi nie przystoi być takim uległym – powiedział cicho, z rozbawieniem.
    Seijuurou zarumienił się lekko, w końcu zrozumiawszy, że Kuroko się z nim droczył. Zacisnął usta, zły na siebie, że dał się tak podpuścić, po czym odwrócił od niego głowę i odchrząknął wymownie.
–    Współczuję dzisiaj twoim plecom, Kuroko – oznajmił. Kuroko jednak tylko uśmiechnął się, jeszcze bardziej rozbawiony.
    Trening drużyny koszykówki przebiegał całkiem sprawnie, jak zwykle – po rozgrzewce przeszli do ostrzejszych ćwiczeń, potem do meczu spairingowego, i znów do ostrych ćwiczeń. Tetsuya nie wydawał się cierpieć z powodu bólu pleców, ale, co stało się już praktycznie tradycją, i tak zwrócił obiad, choć tym razem szczęśliwie stało się to na dworze, w krzakach, kiedy robili rundkę po mieście.
    Akashi, jako kapitan oraz po części zaniepokojony chłopak Kuroko, kazał drużynie biec dalej, a sam zatrzymał się i spojrzał na oddalonego o kilka metrów błękitnowłosego, którego właśnie pocieszał Kise. Seijuurou z westchnieniem ruszył w ich kierunku.
–    … radę, Kurokocchi – mówił właśnie Ryouta, uśmiechając się niepewnie.
–    Dziękuję, Kise-kun – jęknął Kuroko.- Możesz dołączyć do reszty... Zostawię tu swoje wnętrzności i zaraz do was dołączę.
–    Dasz radę biec dalej, Kuroko?- zapytał Akashi.
–    Och, Akashicchi!- Kise spojrzał na niego.- Biedny Kurkocchi... może go poniosę, co? Dam radę nawet biec z nim na plecach!
–    Nie wygłupiaj się, Kise – westchnął Seijuurou, biorąc się pod boki.- Takie obciążenie może źle wpłynąć na twój kręgosłup i lędźwie, a bądź co bądź, przydajesz nam się w meczach bardziej niż Kuroko.
–    A-Akashicchi, jak możesz?!- wykrzyknął Ryouta, rumieniąc się lekko.- T-Tak przy Kurokocchim?!
–    Ugh...- Tetsuya, klęczący na trawniku, oparł dłonie o kolana i spojrzał na blondyna sceptycznie.- Zastanawiam się, czy bronisz mnie, bo mogłem poczuć się urażony, czy dlatego, że Akashi-kun powinien był powiedzieć ci to na osobności...
–    T-to pierwsze rzecz jasna!- zapewnił Kise z zaciętą miną.
–    Co się tak ociągacie, ślamazary jedne?- W ich kierunku kroczył Aomine. Od czasu do czasu zdarzało mu się opuszczać treningi, ale dzisiaj postanowił jednak przyjść.
    Podszedł do nich i spojrzał na Kuroko, krzywiąc się lekko.
–    Uwah! Ale groteskowa miniatura Fuji... - stwierdził Aomine.- Serio, Tetsu, czasem się zastanawiam, kiedy wyrzygasz Mount Everest...
–    Aominecchi, to wcale nie było śmieszne!
–    Właśnie, Aomine-kun. Czuję się trochę zdruzgotany.
–    To twój żołądek czuje się zdruzgotany – stwierdził Aomine.- Ponieść cię?
–    Ja mogę ponieść Kurokocchiego...!
–    Dziękuję, dam sobie radę.- Tetsuya podniósł się na nogi i odetchnął głęboko.- Przepraszam, możecie wracać... dogonię was.
–    Zwolnię trochę tempo i pobiegnę z Kurokocchim!- oznajmił entuzjastycznie Ryouta.
–    Ja mu dotrzymam towarzystwa, ty i tak musisz się lepiej przyłożyć do treningu, jeśli chcesz mnie w końcu pokonać – stwierdził Aomine.
–    Żaden z was nie dotrzyma Kuroko towarzystwa – oznajmił Akashi surowym tonem.- Wracamy do treningu, Kuroko poradzi sobie sam.
–    Ale nie jesteśmy nawet w połowie okrążenia!- wykrzyknął zaskoczony Kise.
–    Kuroko. Poradzi. Sobie. Sam – powtórzył Seijuurou, wbijając spojrzenie w Ryoutę.- Wszyscy wiemy, jakie są nasze obowiązki i każdy spełnia je na miarę swoich możliwości. Kuroko musi trochę bardziej się starać. Ma radzić sobie samodzielnie, nie potrzebuje opiekuna. Prawda, Kuroko?
–    Akashi-kun ma rację.- Tetsuya skinął głową.- Poradzę sobie, Aomine-kun, Kise-kun. Proszę, nie zwalniajcie ze względu na mnie.
–    Ruchy – dodał Seijuurou, wskazując kciukiem za siebie, gdzie reszta drużyny oddalała się od nich coraz bardziej.
    Aomine wzruszył ramionami, Kise z kolei jeszcze zerknął ze współczuciem na Kuroko, nim odwrócił się i dołączył do odbiegającego Daikiego. Akashi spojrzał za nimi z westchnieniem, po czym odwrócił się do Kuroko.
–    Na pewno dasz radę?- zapytał go.
–    Tak. Biegnij już, zanim ktoś zacznie zastanawiać się, dlaczego mi towarzysz.
    Seijuurou skinął lekko głową, po czym odwrócił się i już ruszył truchtem, kiedy zatrzymał go jeszcze Kuroko.
–    Akashi-kun?
–    Tak?- Akashi zatrzymał się i spojrzał na niego.
–    Czy dziś po zajęciach musisz się spieszyć do domu?
–    Spieszyć się?- powtórzył, zaskoczony.- Nie nazwałbym tak tego... do czego dążysz?
–    Chodźmy do mnie po treningu.
    Akashi rozchylił lekko usta. Kuroko jak do tej pory jeszcze go do siebie nie zaprosił... czy zrobił to z konkretnego powodu, czy może chciał tylko porozmawiać?
–    Nie będę miał dużo czasu...- zaczął z wahaniem. Po szkole zwykle wracał do domu i do kolacji ćwiczył grę na skrzypcach. Odrabiał również prace domowe, powtarzał materiały z prywatnych lekcji łaciny, studiował notatki Momoi na temat postępów drużyny...
–    Znajdź go – powiedział Tetsuya.
    Seijuurou poczuł, że w żaden sposób nie jest w stanie ugiąć się przed tym spojrzeniem.
–    Dobrze – powiedział.
    Ponieważ Kuroko najwyraźniej nie miał już nic do powiedzenia, Seijuurou odwrócił się i ruszył biegiem za oddalającą się drużyną.
    Rumiany na policzkach, próbował uspokoić szalejące w piersi serce i narastające zniecierpliwienie.
    Właśnie to spojrzenie. Właśnie ten ton głosu.

    Trening dłużył mu się niemiłosiernie, nawet jeśli to on sam wymyślał kolejne ćwiczenia i drużynowe zadania. Kuroko nie zwymiotował więcej, ale i tak był cały mokry od potu i ledwie wyrabiał normę. Akashi jednak widział, że chłopak nie ma zamiaru ani się poddać, ani pozwolić komuś sobie pomóc.
    Kiedy w końcu nadszedł upragniony koniec i po szybkim prysznicu cała drużyna przebierała się w szatni, Seijuurou ledwie był w stanie walczyć z rosnącą erekcją.
    Zaciskając mocno wargi i starając się nie myśleć o tym, co go czeka w domu Kuroko, na pierwszym miejscu przebrał spodnie – na wypadek gdyby jego członek zaczął niebezpiecznie uwypuklać materiał bielizny. Pod dodatkową warstwą spodni było względnie bezpiecznie. Następnie założył koszulę oraz resztę mundurka.
    Kiedy zamykał szafkę, miał wrażenie, że przesadził, bo był pierwszą osobą, która była już gotowa do wyjścia – a przecież jako kapitan wychodził ostatni, bo musiał zamknąć szatnię i zanieść klucze na ich miejsce.
    Stanął na uboczu, czekając aż jego koledzy się przebiorą. Przy okazji obserwował ich dyskretnie, jednak wciąż u żadnego z nich nie dostrzegał podejrzanego zachowania.
    Nagle poczuł, że ktoś trąca go w ramię. Był to Kise Ryouta.
–    Uhm, Akashicchi, mogę zamienić z tobą słówko na korytarzu?- zapytał dziwnie nieśmiało blondyn.
    Akashi zmarszczył lekko brwi. Przesunął spojrzeniem po reszcie członków drużyny, po czym skinął głową i wraz z Kise opuścił szatnię. Serce waliło mu w piersi jak młotem. Czy to był właśnie Ryouta? Czy to ich wtedy zobaczył? Akashiemu zdawało się, że Kise mocno przepada za Tetsuyą, więc może dla jego dobra nie miał zamiaru rozpowszechniać plotek. Bo o czym innym mógł chcieć porozmawiać z czerwonowłosym?
–    O co chodzi?- zapytał Akashi, kiedy zamknął za nimi drzwi i spojrzał na Ryoutę. Chłopak miał już na sobie mundurek i teraz zaczął nerwowo miąć sweter.
–    Uhm... Wiesz, Akashicchi... zauważyłem, że ty i Kurokocchi ostatnio trochę się do siebie zbliżyliście.
    Twarz Seijuurou stężała. Czyli jednak! Kise widział ich wówczas w gabinecie. Czego będzie teraz oczekiwał? Akashi czuł się zupełnie tak, jak w dniu, w którym Kuroko odkrył jego tajemnicę. Kise był tak samo trudny do odczytania, jak Tetsuya: czego będzie żądał? Jako początkujący model miał swoje oszczędności, poza tym rodziców też miał całkiem bogatych. Był lubiany i popularny, na treningach radził sobie dobrze, choć daleko mu było do talentu Aomine, Midorimy czy Murasakibary.
    A może na tyle lubi Kuroko, że zażąda, by Seijuurou zostawił go w spokoju?
–    Zastanawiałem się...- mówił dalej Kise, nerwowo spoglądając na Akashiego.- Czy zauważyłeś, że ostatnio Kurokocchi jest jakiś... nieswój?
–    Nieswój?- powtórzył chłodno Akashi, wbijając wzrok w blondyna.
–    No... nie zachowuje się jak on – wyjaśnił Ryouta, zagryzając wargę i spuszczając wzrok.- Zwykle ciężko odczytać cokolwiek z jego spojrzenia czy twarzy... ale od jakiegoś tygodnia mam wrażenie, że czasami Kurokocchi ma takie... dorosłe spojrzenie – bąknął Kise, rumieniąc się lekko.- Nie wiem, jak dokładnie mam to wytłumaczyć. Po prostu wydaje się taki... taki cool...
–    Cool...?- Akashi wpatrywał się w Kise, kompletnie ogłupiały.- Kise, o czym ty mówisz? Podoba ci się Kuroko?
–    Co? Nie!- Ryouta poczerwieniał aż po same uszy.- N-nie o to chodzi, Akashicchi! Mówię o tym, że Kurokocchi wydaje się być taki fajny, taki dorosły... taki, no wiesz! Zupełnie, jakby był starszy od nas, bardziej doświadczony w życiu i taki trochę mądrzejszy. Poza tym...- dodał, a mina nieco mu zrzedła.- Wczoraj, jak byliśmy na treningu... trochę przegiąłem i wkurzyłem Kurokocchiego... Zazwyczaj, jak go niechcący zezłościłem, to wzdychał i odchodził na bok, ale tym razem on...
–    Co?
–    On...- Kise spojrzał na Akashiego niemal z wyrzutem.- Spojrzał na mnie... naprawdę wkurzony. Pierwszy raz widziałem w jego oczach złość, Akashicchi! Nie wiem, czy miał zły humor, czy o co chodziło, ale Kurokocchi był autentycznie na mnie wściekły! A-aż się przestraszyłem! W dodatku wydawało mi się, że bardzo chce mnie ochrzanić, ale się powstrzymuje.
–    Każdy może mieć zły dzień – bąknął Akashi, zmieszany. To Kise wiedział w końcu o ich pocałunku, czy nie?
–    Jasne, ale nie Kurokocchi!- wykrzyknął Ryouta, zaciskając pięści.- Kurokocchi zawsze jest łagodny jak owieczka i nigdy się na na mnie o nic nie wkurza! A wczoraj spojrzał na mnie z taką złością, i marszczył gniewnie brwi, a-a zacisnął usta, odwrócił się i odbiegł, jakiś taki spięty się wydawał... Pisałem potem do Aominecchiego, czy przypadkiem go nie obraził, bo Aominecchiego wczoraj na treningu nie było, ale Aominecchi mówi, że nic mu nie zrobił.
    Akashi otworzył usta, po czym zamknął je na powrót – i znów otworzył, i znów zamknął. Westchnął ciężko, zamykając oczy i przeczesując dłonią włosy.
–    Kise... myślę, że trochę wyolbrzymiasz sytuację – powiedział.- Kuroko najwyraźniej miał po prostu zły dzień, to wszystko. Tobie też się to zdarza. Mnie się to zdarza. Kuroko też więc może się to zdarzyć.
–    Ale dzisiaj Kurokocchi też wygląda jakoś tak dojrzalej – wymamrotał Kise.- Zwykle, jeśli coś od kogoś chce, to mówi „proszę”, ale dzisiaj na przerwie powiedział... no... no dosłownie KAZAŁ Murasakibaracchiemu przynieść mu sok, kiedy ten akurat wybierał się do automatu!
–    Ehm...- Akashi zerknął w bok, czując się dziwnie odpowiedzialny za te zażalenia.- I co w związku z tym?
–    No jak to co?!- Kise spojrzał na niego z niedowierzaniem.- Prawdziwy Kurokocchi powiedziałby „Murasakibaracchi, przynieś mi PROSZĘ sok, skoro idziesz do automatu”, a Kurokocchi powiedział „Murasakibaracchi, przynieś mi sok z automatu”!
–    Uhh, po pierwsze, Kuroko nie powiedziałby wcale „Murasakibaracchi” - mruknął Akashi.- A po drugie, Kise, obawiam się, że zwyczajnie bierzesz sobie wszystkie te przypadkowe słowa za bardzo do serca. Kuroko nie zawsze mówi „proszę”.- Ja na przykład nie usłyszałem tego od dwóch tygodni, pomyślał kąśliwie.- Po prostu teraz zacząłeś dopiero zwracać na to uwagę i masz wrażenie, że Kuroko się zmienił. Nic z tych rzeczy, on jest taki sam, jak zawsze. Przynajmniej moim zdaniem. Ale może zapytaj Aomine? On zna Kuroko dłużej, niż ty czy ja.
–    Uhm... Aominecchi też jest ostatnio dziwny – mruknął Kise, posępniejąc.- Ostatnio robi się jakiś taki drażliwy, kiedy zaczynam coś mówić o Kurokocchim.
    Akashi poczuł, że serce staje mu w gardle. Przełknął ciężko ślinę, wbijając wzrok w Ryoutę.
–    Drażliwy?- powtórzył.
–    Mhm.- Kise pokiwał głową.- Niedawno...
    Jego słowa przerwało otwarcie drzwi szatni – to reszta drużyny, już przebrana, zaczęła wylewać się na korytarz. Akashi zacisnął usta, niepewien, czy pociągnąć Kise za język, czy udać, że się tym nie przejmuje i wrócić do tematu jutro, bądź za jakiś czas, tak aby nie wzbudzić w chłopaku podejrzeń.
–    Dokończymy innym razem, Kise – zdecydował w końcu, posyłając mu lekki uśmiech.- I nie przejmuj się tak Kuroko. Jestem pewien, że wczoraj miał po prostu kiepski dzień.
–    Kto miał kiepski dzień~? Kuro-chin~?- Obok nich pojawił się Muraskibara, jak zawsze z nieodłączną paczką czegoś słodkiego w ręce.
–    Nie podsłuchuj, Murasakibaracchi!- fuknął na niego Kise, po czym oklapł nieco.- A-ale tak, Kurokocchi...
–    Jak mówiłem, nie przejmuj się tym, Ki...- zaczął Akashi.
–    Ooo, to pewnie jakoś się wiąże z wczorajszą kłótnią~ - mruknął Atsushi, pakując sobie do ust garść chrupek.
–    Kłótnią?- powtórzył zaskoczony Ryouta.- Kurokocchi się z kimś pokłócił?
–    Mhmm~- Murasakibara, jako że usta miał chwilowo zajęte, pokiwał głową.
–    Z kim pokłócił się Kuroko?- zapytał Akashi, nie mogąc ukryć zaskoczenia.
–    Mmm... nie pamiętam, jak on się nazywa – stwierdził Murasakibara, odwracając wzrok na bok.- Ale uczy chemii.
–    Co?- sapnął Akashi, szerzej otwierając oczy. Wpatrzył się w Atsushiego, zapominając o skrywaniu prawdziwych uczuć pod maską.- Kuroko pokłócił się z nauczycielem?
–    Noo~ Widziałem ich na drugim piętrze wczoraj rano. Kuro-chin był strasznie zły na niego~
–    O-o co?- wybąkał Kise, wpatrując się w niego.- O co się z nim pokłócił?
–    Mmm~ Nie słyszaaałem~ - stwierdził ze znudzeniem Murasakibara.- Zresztą, co to za różnica~?
–    No bo Kurokocchi...!
–    Przecież on i tak już tu nie uczy~.
    Kise umilkł raptownie. On i Akashi wpatrywali się, zszokowani, w fioletowowłosego kolegę, przy czym Seijuurou miał wrażenie, że lada chwila albo zwymiotuje, albo zemdleje.
    Sensei... nie uczył już w Teikou?
–    Jak to?- Nie rozumiał Kise.
–    Zwolnił się dzisiaj-nodayo.- Ni stąd ni zowąd pojawił się Midorima, poprawiając swoje okulary i ściskając w dłoni swój dzisiejszy szczęśliwy przedmiot: szklankę.- Ponoć zaoferowano mu lepiej płatną pracę w jakimś liceum. Ale chodzą też pogłoski, że miał romans z jakąś uczennicą i postanowił się przenieść, zanim wyjdzie to na jaw.
–    To... trochę bez sensu – stwierdził Kise, marszcząc sceptycznie brwi.
–    Nie mnie to oceniać, nanodayo! Mówię tylko, co słyszałem.
–    Kurczę, to dosyć ekscytujące, mimo wszystko, no nie?- zapytał Ryouta z lekkim uśmiechem.- Kurokocchi kłóci się z nauczycielem, a on następnego dnia się zwalnia?! Myślicie, że Kurokocchi znał jakąś jego tajemnicę i sensei przestraszył się i uciekł?! Kurokocchi chuligan, wyobrażacie to sobie?!
–    Dosyć tych plotek!- przerwał im Akashi, oddychając ciężko.- Idźcie do domu i ani myślcie zawracać sobie tym głowę! Zbliża się ważny mecz i nie pozwolę, żebyście skupiali się na głupich plotkach.
–    Co ci jest, Akashicchi...?- zdziwił się Kise.- Tylko sobie rozmawiamy...
–    Pospieszcie się, muszę zamknąć szatnie.
    Seijuurou obrócił się do nich plecami, po czym odszedł w kierunku szatni, zaciskając wargi w wąską linię. Kiedy poczuł wibracje w kieszeni spodni, wyjął komórkę i, odblokowawszy jej ekran, odczytał nadesłaną przez Kuroko wiadomość. Informował go, w jakim miejscu na niego czeka.
    Akashi odpisał mu, że już idzie, po czym sięgnął do torby po klucze.
    Drżącymi dłońmi zaczął zamykać szatnie.

*


    Seijuurou nie chciał poruszać tak delikatnego tematu na środku ulicy. Kiedy więc on i Kuroko szli do domu Tetsuyi, starał się być neutralny i rozmawiać o zupełnie błahych rzeczach. Błękitnowłosy zdawał się nie zauważać jego napięcia, a nawet jeśli, prawdopodobnie mylił je z oczekiwaniem na dotarcie do jego domu.
–    Rozgość się, Akashi-kun – powiedział Tetsuya, kiedy w holu zdejmowali buty.- Rodzice wrócą późno. Chcesz do picia?
–    Może być herbata...- mruknął Seijuurou, zostawiając swoją torbę w holu i ruszając w ślad za swoim chłopakiem.
    Dom Kuroko był znacznie skromniejszy od niego, ale umeblowanie miał nowoczesne i modne. Akashi wiedział, że rodzice Tetsuyi dobrze zarabiają, a jako że mieli tylko jednego syna (w dodatku takiego, który raczej o niewiele prosił), nie mieli też zbyt wielu wydatków.
    Kuroko poprowadził czerwonowłosego do kuchni, gdzie zaczął przygotowywać dla nich herbatę. Seijuurou usiadł na wysokim stołku przy części barowej, zastanawiając się, jak powinien poruszyć drażliwy temat.
    Właściwie to wolałby tego nie robić w ogóle – ale to nie dałoby mu spokoju, a do sensei'a wolał nie dzwonić.
    Zanim Akashi w końcu odnalazł w głowie odpowiednie słowa, by zacząć, Kuroko zdążył przygotować dla nich herbatę. Podsunął kubek Akashiemu, po czym skinieniem głowy zaproponował mu miejsce na kanapie w salonie. Seijuurou posłusznie przeniósł się tam z nim.
–    Jak się czujesz po treningu?- zagadnął go Kuroko.- Jesteś pewien, że możesz już wrócić do regularnych ćwiczeń? To spory wysiłek.
    Akashi spojrzał na niego z lekko rozchylonymi ustami, po czym uśmiechnął się łagodnie i skinął głową. Tetsuya pod tym względem wciąż był uroczo niedoświadczony; nie miał pojęcia, że Seijuurou miał już na tyle rozepchany odbyt, że nawet po ostrzejszych akcjach dochodził do siebie całkiem szybko.
    Rzecz jasna, tym razem sprawa była poważniejsza – ale to nie zmieniało faktu, jakim obrzydliwym był zboczeńcem. W końcu, jakby nie patrzeć, zjawił się u Kuroko, bo miał nadzieję na seks. Dopiero po rozmowie z Kise, Murasakibarą i Midorimą doszedł do programu jeszcze punkt mówiąc o porozmawianiu z Kuroko na temat sensei'a.
    Tetsuya przyglądał się przez chwilę Akashiemu. Upijając łyk herbaty, wolną dłoń położył na jego udzie. Akashi zesztywniał cały – nie ze stresu, ale raczej narastającej na nowo niecierpliwości. To był przecież aż nazbyt oczywisty znak.
–    Kuroko...- zaczął cicho Seijuurou. Zagryzł wargę, wahając się. Jeśli zniszczy nastrój, pewnie nie będzie mógł liczyć na zabawę. A zależało mu na tym, by znów odszukać wzrokiem „to” spojrzenie, i znów usłyszeć „ten” ton głosu...
–    Hm?- Tetsuya przesunął po nim spojrzeniem, lekko zaciskając dłoń na jego udzie. Zaraz jednak ponownie wbił spojrzenie błękitnych oczu w jego, czerwone. Akashi miał wrażenie, że znów tonie w tym błękicie; uparcie szukał tę stanowczość, tę dominację, tę odrobinę złości. Czy jeśli będzie nieposłuszny, wprawi Kuroko w zakłopotanie, czy może obudzi w nim bestię?
    Kiedy wyobraził sobie, co zacznie robić z nim Tetsuya, gdy wpadnie w szał, Akashi poczuł, że mimowolnie zaczyna się podniecać.
–    Uhm...- Spuścił wzrok, rumieniąc się. Dłoń Kuroko na jego udzie nie pomagała jego sercu uspokoić się – ani tym bardziej jego penisowi...- Chciałbym cię o coś zapytać.
–    Tak?
–    Usłyszałem dzisiaj pewne... trochę niepokojące wieści.- Akashi przełknął ślinę, zaciskając lekko palce na swoim kubku.- I chciałem poprosić cię o ich... potwierdzenie, bądź zaprzeczenie.
–    Jakie to wieści?- Kuroko napił się swojej herbaty, po czym odłożył kubek na stolik do kawy.- Klęknij przede mną, Akashi-kun.
–    Uh, co?- Seijuurou czuł się wyrwany z pantałyku.
–    Klęknij przede mną – powtórzył Tetsuya, rozpinając spodnie.
    Akashi zarumienił się lekko, patrząc, jak Kuroko ściąga spodnie oraz bieliznę. Jego członek był jeszcze w stanie spoczynku, ale i tak wyglądał równie kusząco, co kiedy był w stanie erekcji. To nie pozwalało Seijuurou skupić się na tym, co miał w zamiarze.
–    Chciałbym najpierw z tobą porozmawiać...- wymamrotał, nie odwracając wzroku od krocza Tetsuyi.
–    Możesz to robić, klęcząc – stwierdził Tetsuya, biorąc go za rękę i pociągając za nią lekko, tym zmuszając, by Akashi wstał.
    Czerwonowłosy zagryzł wargę, odkładając swój kubek herbaty obok kubka Kuroko. Przełknął ciężko ślinę, powoli opadając najpierw na prawe, a następnie na lewe kolano. Spoglądał to na twarz, to na członka Tetsuyi, niepewien, w jaki sposób ma niby rozmawiać z Kuroko. Czego oczekiwał od niego błękitnowłosy? Czy Akashi miał mu obciągać, a w przerwach zadawać mu pytania?
    Odpowiedź nadeszła ze strony Kuroko – chłopak oparł się wygodnie o oparcie kanapy, przysuwając do swojego krocza dłonie Seijuurou. Akashi zarumienił się prawie po same uszy; oblizawszy nerwowo wargi, przysunął się bliżej i zaczął powoli poruszać prawą dłonią po członku Tetsuyi, spoglądając mu przy tym w twarz.
–    To jakie wieści usłyszałeś?- zapytał Tetsuya, wbijając się w oparcie kanapy i wzdychając lekko.
    Akashi czuł się zmieszany. Jak niby w takiej sytuacji miał rozmawiać ze swoim chłopakiem o innym mężczyźnie?!
    Ale musiał to zrobić, nie było innej opcji. Inaczej zadręczałby się tym i psuł atmosferę za każdym razem.
–    Usłyszałem dziś...- zaczął Seijuurou, nie przerywając powolnego poruszania dłonią i delikatnego uciskania przyrodzenia Kuroko.- że wczoraj pokłóciłeś się z... z sensei'em.
–    Mmm... mhm?- Tetsuya przez chwilę wpatrywał się w jego dłoń, skupiając się na niej, a kiedy Akashi wciąż milczał, spojrzał w jego czerwone, niepewne oczy.- Tak, to prawda. Czy to wszystko?
–    Czy to wszystko?- bąknął Seijuurou, rozluźniając uchwyt, tak bardzo był zaskoczony odpowiedzią błękitnowłosego.
–    Nie przerywaj – upomniał go Kuroko.
–    Ach...- Akashi znów zaczął poruszać dłonią.
–    Chciałeś potwierdzenia lub zaprzeczenia, prawda? Potwierdziłem. Czy jeszcze chcesz coś usłyszeć?
–    Kuroko...- westchnął ciężko Akashi, przymykając oczy. Tak bardzo chciał wziąć jego członka do ust, tak bardzo chciał dosiąść go i ujeżdżać na tej kanapie, najlepiej ze związanymi rękoma...- On dzisiaj zrezygnował z pracy...
–    Rozmawiałeś z nim?
–    Nie, Midorima mi to powiedział.
–    Rozmawiałeś z Midorimą-kun o tym, co się wydarzyło?
–    Nie...- Seijuurou pokręcił bezradnie głową.- Dowiedziałem się przypadkiem. Murasakibara widział cię, jak wczoraj kłóciłeś się z sensei'em, a dziś rano ten zrezygnował z pracy... Czy to z twojej winy?
–    Włóż go do ust – polecił Kuroko, wsuwając dłoń w jego włosy i przyciągając za niego jego głowę do swojego krocza. Akashi próbował zaprotestować, ale Tetsuya zdążył już nakierować swojego penisa między jego wargi i wepchnąć go między nie.
–    Mmf!- Chociaż Seijuurou dalej chciał rozmawiać i wyjaśnić całą sprawę, niemal ze łzami w oczach powitał smak członka Kuroko w swoich ustach. Zaczął obciągać go powoli, unosząc wciąż zmartwiony wzrok na Tetsuyę. Czuł się taki podniecony, ale i zdenerwowany jednocześnie... Jeśli Kuroko narobi sobie tym problemów, to będzie jego wina! Nie powinien był ingerować w sprawy pomiędzy Akashim a sensei'em!
    Penis Tetsuyi zaczął twardnieć dopiero w ustach Seijuurou, co jeszcze bardziej nakręcało czerwonowłosego.
–    To prawda, pokłóciłem się z nim wczoraj – powiedział spokojnie Kuroko, po czym odetchnął głęboko, zagryzając wargę i przyglądając się Seijuurou.- Prawdopodobnie to przeze mnie też się zwolnił... Ale moim zdaniem niepotrzebnie się zamartwiasz, Akashi-kun. Czy to nie lepiej, że jego już nie ma w szkole?
    Seijuurou chciał się wycofać i odpowiedzieć mu, ale Kuroko pociągnął go szarpnięciem za włosy, nie pozwalając mu wysunąć z ust swojego członka.
–    Mówię, że to „prawdopodobnie” moja wina, bo, jeśli mam być szczery, to wcale nie próbowałem mu wczoraj grozić, czy go zastraszać. Właściwie to starałem się go wręcz unikać. To on sam wpadł na mnie wczoraj na drugim piętrze i zapytał, czy cię widziałem. Stwierdził, że kojarzy mnie z drużyny koszykówki, więc założył, że coś wiem. Nie planowałem wybuchnąć...
    Kuroko z cichym stęknięciem przytrzymał Akashiego z czubkiem swojego członka w jego gardle; wycofał się dopiero wówczas, gdy Seijuurou zrobił się czerwony na twarzy i wyraźnie nie mógł złapać oddechu. Pozostawił sporo śliny na jego penisie, i wycofał się na moment, by zaczerpnąć powietrza i zakaszleć. Sam jednak grzecznie wrócił do przerwanego zajęcia, przytrzymując dłonią członka Kuroko u nasady i poruszając głową, zachłannie ssąc jego penisa; towarzyszące temu charakterystyczne dźwięki odbijały się w uszach Kuroko niemal echem.
–    Mm...- westchnął Tetsuya, zaciskając palce na włosach Akashiego.- Nawet niespecjalnie uniosłem na niego głos... Byłem trochę zły, ale jedyne, co mu powiedziałem, prócz tego, że wiem, co ci zrobił, to żeby trzymał się od ciebie z daleka.
    Seijuurou, który znów został przyciśnięty do podbrzusza Kuroko, z jego penisem w gardle, uszczypnął jego udo, dając mu znak, że nie może oddychać. Tetsuya zmniejszył nacisk na jego głowę, a Akashi wycofał się pospiesznie i zakaszlał, łapczywie nabierając powietrza. Ślina skapnęła na jego podbródek i spodnie. Resztę, która nazbierała się w ustach, przełknął pospiesznie.
–    Ale zwolnił się...- wymamrotał Akashi, bardziej skupiony na własnym pulsującym kroczu. Niewinna zabawa w przetrzymywanie członka w jego gardle, a on już był tak podniecony...- Musiałeś mu coś powiedzieć...!
–    Chyba mnie nie zrozumiałeś, Akashi-kun – powiedział Kuroko, a Seijuurou, kompletnie skamieniały, wpatrzył się w jego błękitne oczy – wpatrzył się w „to” spojrzenie.- Kazałem mu tylko „trzymać się od ciebie z daleka”.
–    Kazałeś...- wyszeptał Seijuurou.
–    Tak. Dokładnie tak, jak czasem każę coś tobie.
    Tak, jak Kuroko kazał czasem coś jemu?
    Czy to nie oznaczało przypadkiem, że Tetsuya zaczął stawać się dominujący także poza ich relacjami? Czy to, czego był świadkiem Kise, to była druga natura Kuroko, którą jak do tej pory błękitnowłosy pokazywał tylko Akashiemu?
    Czyżby Seijuurou... już dawno obudził drzemiącą w Kuroko bestię?
–    Kto kazał ci przerwać?- zapytał Tetsuya „tym” tonem.
    Akashi sapnął, pospiesznie wsuwając jego członka do ust i zaczynając go ssać zapamiętale. Niech tylko Kuroko nie przestaje mówić, niech tylko nie przestaje na niego patrzeć...!
–    Mówiłeś, że czujesz się już lepiej, prawda?
–    Mmm!- jęknął Seijuurou, nie przerywając jednak swojego zajęcia.
–    Dobrze.- Kuroko niespodziewanie mocno przycisnął jego głowę do swojego podbrzusza, tak że Akashi dotykał go nosem. Przytrzymał go tak przez kilkadziesiąt sekund, dopóki Seijuuurou nie zaczął jęczeć i bić pięścią w kanapę.
    Kiedy Tetsuya go puścił, Akashi odsunął się, głośno i łapczywie nabierając powietrza. Rozkaszlał się, odruchowo chwytając się za gardło. W oczach miał łzy, poza tym miał wrażenie, że są podpuchnięte.
    Kuroko wstał z kanapy, ściągając z siebie pozostałe ubrania. Seijuurou nie był pewien, czy on sam może to zrobić bez pozwolenia czy rozkazu, ale ponieważ było mu gorąco, a penis napierał silnie na materiał jego bielizny i spodni, zaryzykował i zaczął się rozbierać.
–    Pospiesz się – powiedział tylko Tetsuya.
    Akashi w kilka sekund pozbył się szkolnego mundurka. Klęczał teraz zupełnie nago, podczas gdy Kuroko gdzieś zniknął. Wrócił po chwili, niosąc jakieś nieduże pudełko.
–    Mam dla ciebie prezent, Akashi-kun – powiedział Kuroko, siadając na kanapie w lekkim rozkroku.
    Seijuurou wbił spojrzenie w jego członka, mając nadzieję, że błękitnowłosy mówi właśnie o nim. Żadne głupie pudełko go nie interesowało, nieważne co w sobie zawierało. Kuroko jednak nie zwracał na niego uwagi. Trzymając w dłoniach zapakowane w ozdobny papier pudełko, z zawiązaną ładnie wstążką, pokazał je Akashiemu.
–    Rozwiąż ją – nakazał.
    Czerwonowłosy przełknął ślinę i oblizał wargi. Ile by dał, by znów zacząć ssać członka Tetsuyi... Był przekonany, że tym razem przetrzyma w gardle całą minutę.
    Rozwiązał wstążkę, a kiedy ta bezszelestnie opadła na podłogę, Kuroko odpakował papier i uniósł wieko pudełka.
    Akashi zamrugał, patrząc z zaskoczeniem na jego zawartość.
–    Ładna, prawda?- zapytał Tetsuya, wyciągając z pudełka błękitną niczym jego oczy obrożę, oraz zwiniętą starannie długą smycz w ciemnoczerwonym kolorze.- Zawsze chciałem mieć pieska, więc pomyślałem, że to dobra okazja, bo tobie na pewno przypadnie do gustu taka rola.
    Kuroko, uśmiechając się łagodnie i mrużąc oczy, przyłożył obrożę do szyi Akashiego, po czym zaczął ją zapinać. Była skórzana i zaskakująco przyjemna w dotyku; poza tym miała bardzo ładny kolor, kolor głębi, w której Akashi tak kochał tonąć.
–    W zestawie była czarna smycz – powiedział Kuroko, kiedy uporał się już z zapięciem i spojrzał na szyję Akashiego. Obroża nie miała żadnej plakietki z imieniem, jedynie kółeczko, do którego przyczepiało się długą, niegrubą smycz.- Ale stwierdziłem, że ładniej będzie pasować czerwona. To nasze kolory.
–    Nasze kolory – powtórzył Akashi, dotykając smyczy przymocowanej do szyi. Zarumienił się lekko, po czym spojrzał z dołu na Kuroko.- Podoba mi się.
    Kuroko nie odpowiedział nic, zamiast tego rozwinął smycz i przymocował jeden jej koniec do kółeczka na obroży Seijuurou. Przyjrzał jej się, przechylając lekko głowę.
–    Pasuje ci – stwierdził.- Wyglądasz pięknie, Akashi-kun.
    Seijuurou zarumienił się lekko i spuścił z zawstydzeniem wzrok. Kuroko chwycił jego podbródek i uniósł lekko, zmuszając go, by spojrzał mu w oczy. Nie powiedział nic – po prostu przyglądał się jego twarzy; jego ustom, nosowi, oczom.
    Akashi wzrokiem błagał go o pocałunek. Byli przecież tak blisko siebie! Wystarczyło, żeby Kuroko tylko troszkę mocniej się pochylił...!
–    Akashi-kun?- Tetsuya odgarnął do tyłu jego włosy.- W twoich myślach nie ma już tamtego mężczyzny, prawda?
–    Jesteś tylko ty – odparł Seijuurou odrobinę zachrypniętym głosem.
–    I nie myślisz o nikim innym?
–    Tylko o tobie.
–    Czy podoba ci się to, co robimy?
    Akashi pokiwał głową.
–    Tak.
–    Czy chcesz, żebyśmy dalej to robili?
–    Tak.- Seijuurou przełknął nerwowo ślinę.- Proszę...
–    Chciałbyś, żebym coś w sobie zmienił? Albo w tym, jak cię traktuję?
    Tym razem Akashi potrząsnął głową, trochę niecierpliwie. Zaciskał dłonie na swoich kolanach, ledwie powstrzymując się przed tym, by nie zacząć się masturbować od samego słuchania tych pytań.
–    Nie – powiedział.- Jesteś idealny. Jesteś wszystkim, czego chcę.
–    I nie masz żadnych zastrzeżeń? Próśb?
    Akashi poczerwieniał, umknął wzrokiem na dół.
–    Powiedz – powiedział łagodnie Kuroko, przesuwając palcem po jego szyi, obojczyku i dekolcie.- Może spełnię twoją prośbę. Masz wyjątkową okazję.
–    Uhh...- Seijuurou westchnął drżąco. Kuroko wciąż trzymał w dłoni jego podbródek, wobec czego Akashi zmusił się, by spojrzeć w jego błękitne oczy.- Proszę... u... uderz mnie czasem...
–    Hmm...- Kuroko zastanowił się nad tym, przesuwając spojrzeniem po ciele Akashiego.- Czy pragniesz czego poza tym?
    Seijuurou potrząsnął głową. O co miałby więcej prosić? Przecież tyle dostawał od Kuroko! Jego spojrzenie, jego ton, jego dotyk...
    Tetsuya naprawdę był wszystkim, czego pragnął Kuroko.
    Gdyby jeszcze tylko...
–    Pocałuj mnie – westchnął Akashi, przymykając oczy.
–    To wydaje się łatwe – stwierdził z uśmiechem Tetsuya, przechylając lekko głowę.- Poprosisz mnie ładnie, Akashi-kun?
–    Proszę – szepnął Seijuurou, patrząc na niego błagalnie.
–    Jeszcze ładniej.- Kuroko uśmiechnął się szerzej, przyglądając mu się, wyraźnie zauroczony.
–    Proszę, Kuroko, pocałuj mnie...- Seijuurou przygryzł lekko wargę. Prawdopodobnie i tak zaraz dojdzie, ale chciałby to chociaż zrobić, kiedy Tetsuya w końcu go pocałuje!
–    Hmm...- Kuroko pochylił się nad nim i trącił nosem jego nos, wciąż się uśmiechając. Odsunął jednak usta, kiedy Akashi rozchylił swoje i przymierzył się do pocałunku.- Jeszcze chwilka...
–    Kuroko – jęknął Seijuurou.
–    Poproś jeszcze raz, tak jak przed chwilą – powiedział błękitnowłosy.- Ale użyj mojego imienia.
–    Im...?- Akashi znów się zarumienił. Jego członek zaraz dosłownie eksploduje, jeśli się nie pospieszą...!- Proszę... Proszę, Tetsuya, pocałuj mnie.
–    Dobrze, Akashi-kun.- Kuroko uśmiechnął się nieziemsko.- Pocałuję cię.
    I zrobił to.
    Seijuurou jęknął niecierpliwie w jego usta, wpijając się w nie mocno, głodny pocałunków. Rozchylił wargi, wsunął język do ust Tetsuyi, penetrując nim ich wnętrze. Całował go zachłannie, uniósłszy się na kolanach, robiąc jedynie bardzo krótkie przerwy na zaczerpnięcie oddechu, który i tak wykorzystywał tylko do kolejnych pocałunków.
    Kuroko podciągnął się na kanapie, opierając wygodniej o jej oparcie, po czym szarpnięciem za smycz przyciągnął za sobą Akashiego. Czerwonowłosy wspiął się na jego kolana i usiadł na nich, obejmując Tetsuyę za szyję. Wrócił do pocałunków, ocierając się torsem o jego klatkę piersiową, a po chwili przesuwając dłońmi po jego ramionach, piersiach i brzuchu, wyczuwając pod nimi mięśnie, sprawdzając palcami ich sprężystość.
    Prawie nie zauważył, kiedy Kuroko zaczął powoli owijać smycz wokół jego ciała. Dopiero, gdy Akashi poczuł jej skórzany materiał na wrażliwym sutku, oderwał się od ust Kuroko z tęsknym jękiem i spojrzał, na jego poczynania.
    Tetsuya odsunął od siebie jego ręce, przyciskając je do ciała Akashiego; następnie obwiązał go na tyle mocno, by Seijuurou nie mógł oswobodzić rąk; skórzana smycz wbijała się w jego skórę, wyraźnie odznaczając się na niej śladem.
–    Czerwień naprawdę do ciebie pasuje, Akashi-kun – wyszeptał Kuroko.
    Związał już Seijuurou aż do nadgarstków, dla wygody czerwonowłosego pozwalając mu trzymać je za plecami. Kiedy obwiązywał je starannie końcówką smyczy, przy okazji przysunął usta do klatki piersiowej Seijuurou i zaczął lizać koniuszkiem języka jego sutki. Akashi wydał z siebie cichutki okrzyk, odrzucając do tyłu głowę i pojękując, podczas gdy Tetsuya bawił się w najlepsze, ssąc wrażliwe punkciki i podgryzając je, drażniąc zębami.
    Przewiązał uchwyt smyczy między samym wiązaniem, by nie musiał trzymać jej w dłoni. Następnie położył ręce na pośladkach Akashiego, naciskając je lekko i dając tym samym znak chłopakowi, by się uniósł. Kiedy Akashi usłuchał, Tetsuya sięgnął po prezerwatywę, którą wcześniej uszykował na kanapie – Seijuurou nawet tego nie zauważył – po czym, założywszy ją na członka, splunął na swoją dłoń i rozsmarował ślinę po swoim penisie. Prezerwatywa była mocno nawilżająca, ale Tetsuya i tak wolał mieć dodatkowy poślizg.
    W końcu Akashi nie tak dawno został skrzywdzony – a on musiał na swój własny sposób wymazać tamtego mężczyznę z życia i ciała Seijuurou.
    Przytrzymał swojego członka, kiedy Akashi sam zaczął obniżać powoli biodra i nabijać się na niego. Kuroko przyglądał mu się, kiedy chłopak zaciskał oczy i zagryzał wargę, marszcząc przy tym brwi i oddychając spazmatycznie. W końcu jednak wbił się na niego i z głuchym jękiem opadł na jego uda.
    Kuroko zacisnął wargi, starając się oddychać spokojnie. Akashi był niezwykle gorący w środku, ścianki jego odbytu zacisnęły się na penisie Tetsuyi, pulsując silnie, niecierpliwie. Kiedy Seijuurou przyzwyczaił się już do uczucia wypełnienia, zaczął unosić się i opadać powoli.
–    Stój – rozkazał Kuroko, kiedy Akashi uniósł biodra.
    Chłopak zatrzymał się z trudem, spojrzał zamglonym wzrokiem na Tetsuyę, z niemym pytaniem. Kuroko spoglądał w jego czerwone oczy przez długą chwilę, oddychając głęboko.
–    Już – szepnął.
    Akashi opadł z westchnieniem i znów uniósł się w górę.
–    Stój – powtórzył rozkaz Tetsuya.
    Akashi krzyknął rozpaczliwie, posłusznie zatrzymując się i patrząc z wyrzutem na Kuroko. To nie mógł przypadek, że błękitnowłosy znów kazał mu się zatrzymać – to była tortura. Tortura, jakiej Seijuurou nigdy w życiu nie doświadczył, nawet z sensei'em.
    Jego uda trzęsły się z wysiłku, kiedy Akashi balansował biodrami w górze, z czubkiem członka Kuroko w swoim wnętrzu. Pragnął poczuć go w sobie głęboko, pragnął, by znów musnął on jego prostatę, by znów zrobił mu dobrze...
–    Teraz – mruknął Tetsuya.
    Akashi wbił w niego spojrzenie czerwonych oczu i, nie odwracając wzroku od błękitnej otchłani, powoli opuścił biodra. Westchnął z rozkoszą, czując, że Kuroko chwycił za smycz i zaczął za nią lekko ciągnąć – skórzany pas wbijał się teraz w ciało Akashiego, ciągnąc jego ręce w dół.
–    Stój.
–    Kuroko...
–    Powiedziałem: stój – powtórzył chłodno Kuroko, kiedy Seijuurou odruchowo opuścił biodra, nie spełniając pierwszego rozkazu.
–    Nie wytrzymam – jęknął Seijuurou, czując zbierające się w oczach łzy.- Proszę...
–    Czas na twoje prośby już się skończył – stwierdził spokojnie Tetsuya, przełykając ślinę i przesuwając lubieżnym wzrokiem po ciele Akashiego.
–    Błagam...- szepnął Akashi.- Błagam, pozwól mi cię ujeżdżać... ach!- Seijuurou znów krzyknął, kiedy Kuroko tym razem gwałtownie pociągnął za smycz.
–    Twój czas na prośby się skończył – powtórzył stanowczo.- Rusz się – rzucił nagle.- Szybko.
    Seijuurou z ulgą opuścił biodra i znów wzniósł się odrobinę.
–    Szybciej!
    Przyspieszył odrobinę.
–    Przyłóż się, albo skończymy!
    Akashi spiął się w sobie, po czym, choć nie było to komfortowe ze związanymi rękoma, zaczął szybko ujeżdżać Tetsuyę, gwałtownie poruszając biodrami. Ścianki jego odbytu zaciskały się coraz mocniej na jego członku, Seijuurou czuł, że jest już coraz bliżej – przyjemność była zbyt ogromna, i zupełnie nieznana. Sensei po prostu wiązał go, droczył się z nim i posuwał, ale Kuroko...
    Kuroko robił coś więcej, robił coś magicznego.
–    Stój!- rozkazał Tetsuya w momencie, kiedy Akashi był już na skraju rozkoszy, kiedy już prawie zaczął się jego orgazm.
–    Ugh!- krzyknął z rozpaczą Seijuurou. W takim rozpędzie nie miał siły już się zatrzymać w górze, jak z pewnością chciał Tetsuya – chłopak opadł na jego uda, trzęsąc się, bliski płaczu. Chciał dojść! Chciał dojść! Przecież on już prawie zaczął! Jak Kuroko mógł...?!
–    Nie zatrzymałeś się – stwierdził Kuroko, po czym wymierzył mu solidnego klapsa w lewy pośladek. Akashi krzyknął z zaskoczeniem.- Powinieneś był zrobić, będąc w górze.
–    N-nie mogłem...- wyjąkał Seijuurou, za co został ukarany kolejnym silnym klapsem.- W-wiesz, że nie mogłem! To niemożliwe...! Nie w takiej... ach!- Akashi aż podskoczył, przy kolejnym klapsie – wówczas Kuroko podtrzymał go w górze, nie pozwalając Seijuurou opaść z powrotem na jego członka.
–    Tak powinieneś to zrobić.
–    Kuroko!- krzyknął cicho Akashi, patrząc na niego błagalnie.- Nie mogę... nie wytrzymam... błagam cię, dokończ to!
–    Ile razy jeszcze będę musiał się powtórzyć?- zapytał Kuroko, wymierzając Akashiemu kolejny raz, tym razem w prawy pośladek.
–    Uhm!- Akashi zacisnął usta i powieki.
–    Czas na prośby się skończył!
–    Uhhh...- Seijuurou spojrzał na niego bezradnie, rozumiejąc, że żadne błagania tu nie pomogą. Jego pośladki przybrały już kolor jego włosów, podobnie jak ślady po skórzanym pasie smyczy. Ból był niezwykle przyjemny, sprawiał mu mnóstwo rozkoszy i radości, ale...
    Ale teraz najbardziej pragnął po prostu dojść – z członkiem Kuroko w sobie, poruszającym się w nim gwałtownie, agresywnie, z siłą.
    Uspokoił się. Oddychał ciężko i patrzył bezradnie na Kuroko, ale przestał już się odzywać. Wiedział, że Tetsuyi również podoba się ten akt; że chłopak najchętniej wymierzałby mu tak klapsy i pociągał za smycz coraz mocniej, by dłużej się tak bawić. Ale to Akashi musiał mu ulec – bo Kuroko dominował w ich związku i nie mógł sobie pozwolić na nieposłuszeństwo Seijuurou.
    Dopóki Akashi nie ulegnie, dopóki nie podda mu się i zacznie spełniać jego rozkazów, będą męczyć się w ten sposób całą wieczność.
    To byłoby potwornie przyjemne, ale mimo wszystko dojście było lepszą opcją.
–    Grzeczny chłopiec – pochwalił go Kuroko, przyciągając go do siebie i całując w nagrodę. Seijuurou nie spodziewał się takiego słodkiego wynagrodzenia; jęknął w usta Tetsuyi, czując zadowolenie i ulgę.
    Po chwili Kuroko z zaskakującą siłą podniósł Akashiego. Jego członek wysunął się z jego wnętrza, co nie spodobało się czerwonowłosemu. Tetsuya jednak nie zwracał na to uwagi – podniósł się z kanapy po to, by klęknąć na niej prawym kolanem i jednocześnie popchnąć Seijuurou na jej siedzenie.
    Akashi wylądował bokiem twarzy w poduszce, wypięty w kierunku Kuroko, wciąż związany smyczą. Ręce już mu ścierpły, a ciasno związany pas dawał o sobie znaki na skórze, ale chłopak nie miał czasu zwracać na to większej uwagi. Obserwował Tetsuyę, kiedy ten przysuwał się do jego odbytu, kciukiem drażniąc jego wejście.
–    Dziesięć sekund – sapnął Kuroko niecierpliwie.- Jedna prośba.
    Seijuurou spojrzał na niego płonącymi oczami, dysząc ciężko w oczekiwaniu.
–    Zerżnij mnie – poprosił cicho.- Mocno.
    Tetsuya oblizał wargi koniuszkiem języka, po czym bez słowa wsunął się do wnętrza Akashiego i zaczął się w nim poruszać.
    Seijuurou krzyknął w poduszkę przy pierwszym i drugim pchnięciu. Tak, właśnie o to mu chodziło...! Ścianki jego odbytu zaciskały się kurczowo na członku Kuroko, utrudniając mu poruszanie się i zadając Akashiemu odrobinę bólu – tylko odrobinę, ale ta odrobina właśnie mu się podobała. Wkrótce zaczął zaciskać się na nim coraz mocniej, gdy tymczasem Tetsuya coraz mocniej i szybciej się w niego wbijał, zadając mu tym samym jeszcze więcej rozkoszy.
    W życiu nie czuł się lepiej. Nie porównywał tego aktu do któregokolwiek z senseiem, ale do poprzednich razów z Tetsuyą – i żaden nie był tak emocjonalny, jak ten. Jeżeli to był dla nich prawdziwy początek, jeśli to był zaledwie przedsmak tego, co ze sobą przeżyją w przyszłości, to Akashi był już pewien, że bez reszty uzależni się od Kuroko – że będzie mu posłuszny i oddany tak długo, jak ten będzie tego żądał. Że spełni każde jego życzenie, każdy rozkaz, każdą zachcianką.
    Tylko Kuroko.
    Tylko on jeden.
    Nie minęło dużo czasu, nim wcześniej już porządnie podrażniona prostata odpowiedziała ze zdwojoną siłą. Akashi doszedł, krzycząc i jęcząc w poduszkę, zaciskając mocno ścianki odbytu. Kiedy Kuroko chwycił jego dłoń, sam dochodząc głośno, Seijuurou zacisnął ją mocno w swoich.
    Tetsuya jeszcze chwilę poruszał się w Akashim, tym razem powoli, wręcz leniwie, jakby na pożegnanie. Czerwonowłosy wzdychał głęboko z każdym jego pchnięciem, pomrukując i ochoczo wypinając biodra. Tetsuya masował je delikatnie, uspokajając oddech, a kiedy już go opanował, powoli i ostrożnie wysunął się z jego wnętrza.
    Pierwsze, co zrobił zaraz po tym, było sprawdzenie, czy go nie skrzywdził. Upewniwszy się, że nie Seijuurou nie uronił nawet kropli krwi, Kuroko cmoknął jego kość ogonową. Akashi zarumienił się lekko, a Tetsuya zaczął uwalniać go ze skórzanego paska smyczy.
–    Dobrze się czujesz, Akashi-kun?- zapytał go, kiedy po krótkiej chwili mościł się na kanapie obok niego.
–    Tak – odparł Seijuurou, obejmując go.- A ty?
–    Ja nie dostałem ani jednego klapsa – stwierdził poniekąd z rozbawieniem błękitnowłosy.- Mam nadzieję, że o to ci chodziło? Boję się, że mogłem trochę przesadzić...
–    Kuroko, byłeś idealny – westchnął Seijuurou.- Mam wrażenie, że przy tobie żadne „słowo bezpieczeństwa” nie jest mi potrzebne.
–    To chyba dobrze – powiedział Kuroko, gładząc dłonią biodro Akashiego.- Hmm. Podobają mi się te ślady po smyczy.
–    Tak?- Akashi uśmiechnął się lekko, spoglądając na lekkie zaczerwienienia na swojej skórze. Kuroko odpiął już smycz, ale zostawił obrożę na szyi Seijuurou. Teraz chwycił za nią palcem wskazującym, po czym przysunął do siebie chłopaka i pocałował go czule.
–    Nie jest ci zimno?
–    Nie.
–    Jesteś głodny?
–    Nie.
–    A może chcesz nową herbatę?
–    Nie potrzebuję niczego, Kuroko.- Akashi uśmiechnął się do niego, kompletnie rozbrojony jego czarującym zatroskaniem.- Niczego, prócz ciebie.
–    Hmm.- Tetsuya uśmiechnął się lekko.- A poprosisz mnie ładnie?
    Seijuurou roześmiał się cicho, chowając twarz w poduszce. Po chwili jednak obrócił ją w kierunku Kuroko i, zagryzając lekko wargę, powiedział trochę nieśmiało:
–    Poproszę ciebie, Kuroko... przy mnie, już na stałe.- Akashi cmoknął go lekko w usta.- Czy może mam użyć jednak imienia?
–    Uhm...- Ku jego zaskoczeniu Tetsuya zaczął unikać jego spojrzenia, rumieniąc się nieznacznie.- Nie musisz. To wystarczy.
    Akashi spojrzał na niego z zaskoczeniem, nie rozumiejąc skąd ta dziwna reakcja, ale szybko o tym zapomniał, kiedy Kuroko pochylił się nad nim i pocałował go zapalczywie.
    Obejmując go ramionami, Seijuurou znów poddał mu się bez reszty.



25 komentarzy:

  1. *wbija łopate* No, to tu się zakopię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to w końcu Aomine ich przyłapał?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm dużo niewiadomych zostawiasz Yuukiś. Czemu sensei rzucił pracę? Kto ich przyłapał? Czemu Kuroko jest bardziej dominujący niż w opowiadaniach słynnego patologa CLD? Ehh tyle pytań, a zero odpowiedzi xd

    W sumie powiem ci jedno. Wyszło ci to. Nie mówię, że reszta twojej twórczości jest zła, bo jest genialna, ale W Okowach po prostu ujęło mnie jak nigdy o.O

    Pozdrawiam i miłej nocki życzę :* ^~^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sensei rzucił pracę, bo się wystraszył Kuroko xD Zwłaszcza, że Kuroko wiedział, co sensei zrobił Akashiemu.
      Kto ich przyłapał? Tego się dowiecie, ale nie wiem kiedy xD
      Czemu Kuroko jest bardziej dominujący niż u CLD-senpai? ;_____; Bo mi odbiło ;___; Za bardzo się wkręciłam xD
      Cieszę się, że się podobało! ♥
      Ja również pozdrawiam (spałam już o tej godzinie! XD)

      Usuń
  4. To opko było jak miód na duszę (uwielbiam klimaty bdsm), piękności ;)
    Do następnego, pozdrawiam cieplutko i lecę czytać kolejny raz xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥♥ Ja również pozdrawiam, może jeszcze... no dobra, raczej na pewno zobaczysz u mnie coś takiego xD Ale nie wiem kiedy ._. xD

      Usuń
  5. Sztuka. *Ociera łzę wzruszenia* prawdziwa sztuka *pociąga nosem* po prostu..nie mogę,nie mogę. Cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez ciebie robię się naprawdę zboczona haha
    Twoja duma jest całkowicie uzasadniona, bardzo fajne opowiadanko, pod koniec było takie słodziutkie <33
    Ale nie mogę się powstrzymać od namawiania cię na część trzecią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz się robisz zboczona? xDDDD
      Spoko, bardziej niż ja nie będziesz xD
      Cieszę się, że się podobało! Ale trzecia część, jeśli już, to w przyszłym roku xD

      Usuń
  7. Boję się tego Kuroko o.O Jest jakiś taki... nie Kurokowy. Nie pasuje mi to do niego
    Akasz, kurwa, Akasz, jak można tak seksownie wyglądać w moich myślach? To powinno być karalne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA WIEM!!! Kuroko ma podwójną osobowość! Yuuki, może zobaczy czy jedno oko nie zmieniło mu przypadkiem koloru?

      Usuń
  8. Znowu nie mam słów. Cudo ~ Yuukifan

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga Yuuki,
    Treści rozdział musi być bo gdzie wyznania miłosne? Znaczy i bez nich widać co i jak ale i tak!!!!
    To musi być.
    Jakie ciekawe by było spojrzenie bokushiego na ten związek. Jakie plot twist mógłby wprowadzić fakt rozpadu GOM.
    Nie wspominając już o tej tajemniczej osobie, która miała ich widzieć (jak pisałeś o pisku to wydaje mi się że to Mońki xD).
    W każdym razie, trzecia część musi być! I możesz się od KuroAka uzależnić.
    Może to by też było jakieś rozwiązanie dla MnU...
    Tak tylko głośno myślę ;)
    Kocham to opowiadanie i czekam na kontynuację i inne opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja kocham pisac komentarz z telefonu z moja kochana autokorekta xD
      Oczywiscie chodzilo mi o trzeci nie o tresc, no i nie Monki tylko Momoi.
      Ech, albo na telefonie autokorekta albo brak polskich znakow na klawiaturze...
      W kazdym razie, pozdrawiam cie Yuuki!

      Usuń
    2. Cieszę się ogromnie, że shotcik się podobał! :D Trzecia część musi być, owszem, ale już na serio nie mam na chwilę obecną sił tego pisać, także sporo czasu sobie za tym poczekacie... xD

      Usuń
  10. Kiedy będzie 3 cześć?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale kto ich przyłapał?

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć!
    Trafiłam tutaj przypadkiem, przeczytałam akurat to opowiadanie (bo czemu nie) i stwierdziłam, że warto zostawić jakiś znak.
    Dlaczego ja to przeczytałam XD
    Teraz jak oglądam anime to mam tylko to opowiadanie w głowie, haha.
    Masz naprawdę swobodny(?) styl pisania, którego można tylko pozazdrościć!
    Pozdrawiam, Shoshano.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeśli będzie to kontynuowane to bardzo chciałabym się dowiedzieć kto ich przyłapał >^<

    OdpowiedzUsuń
  14. Z reguły nie czytam takich opowiadań, bo jakoś tak mi nie pasuje do nich. Ale zostawiłam sobie to opowiadanie na koniec wszystkich Akakuro i jestem zafascynowana! Gdy dobiegł koniec, a ja trzymam butelkę wina to chce więcej! Więc błagam o więcej akakuro!

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń