Kise Ryouta zdecydowanie należał do osób, które nie przepadały za pracowaniem w domu – ale nie dlatego, że zabierało mu to wolny czas, ale z powodu pewnego ciemnoskórego pupila, który za każdym razem krążył wokół jego biurka, co chwila zerkając na niego i dopraszając się pieszczot.
Owym ciemnoskórym pupilem w gruncie rzeczy był jego chłopak, Aomine Daiki, ale mężczyzna czasem zachowywał się tak niedorzecznie... zwierzęco, że ciężko go było nazwać normalnym, dorosłym człowiekiem. Kiedy tak dreptał w tę i we w tę, raz po raz pytając o coś Ryoutę, z powodzeniem przypominał pieska, który domaga się uwagi. Takiego dobermana – właśnie o tej rasie myślał Kise, gdy zdarzało mu się unieść wzrok znad sterty papierów i spojrzeć na swojego ukochanego, który kucał gdzieś w kącie, przybity z powodu jawnego ignorowania go.
Ale blondyn nie mógł nic na to poradzić. Miał pracę do wykonania, której nie mógł przełożyć na później, brakowało mu więc czasu, żeby zajmować się zachciankami Aomine – bo, rzecz jasna, Daiki zachowywał się w ten sposób tylko z jednego powodu...
– Heeej, Kise – wymruczał ciemnoskóry, kucnąwszy za jego biurkiem i wpatrując się w Kise podejrzanie szczenięcym wzrokiem.- Masz może ochotę na seks...?
– Moja odpowiedź nie zmieniła się, odkąd ostatni raz zadałeś mi to pytanie, Aominecchi – westchnął Ryouta, nie odrywając spojrzenia od dokumentów. Zrobił to tylko na krótką chwilę, aby spojrzeć na zegar.- Czyli od... jakichś sześciu minut.
– Hmm...- Daiki westchnął ciężko, podnosząc się i znów przechadzając się po pokoju. Pełen znudzenia wzrok przesuwał po regałach, na półkach których poukładane były książki, puchary, pamiątki z ich wspólnych wakacji oraz kilka ramek ze zdjęciami.- Ostatnio w ogóle nie masz dla mnie czasu...
– Tak, od godziny i dwudziestu czterech minut – potwierdził niewzruszenie Kise. Ten czas temu razem z Aomine jedli wspólnie podwieczorek, przy okazji oglądając mecz koszykówki i rozmawiając o tym, jak spędzili dzień.
– Hmm – mruknął w odpowiedzi Daiki, biorąc do ręki jedną z ramek i przyglądając się widniejącej na nim roześmianej twarzy jego chłopaka.- Moim zdaniem za dużo pracujesz.
– Twoim zdaniem, o ile nie jest to spędzanie z tobą czasu, wszystkiego robię za dużo – zauważył Ryouta.
– No bo taka prawda. Kiedy ostatnio gdzieś razem wyszliśmy? Nie licząc twoich modnych zakupów – dodał, kiedy Ryouta zaczął już otwierać usta. Blondyn był więc zmuszony pozostawić to pytanie bez odpowiedzi, bo i owszem, prócz wspólnych zakupów, na które przeszli się kilka razy, nie pamiętał kiedy ostatnio poszli do kina, czy choćby na spacer.
– Odprowadzę cię jutro na trening – mruknął w końcu, wracając do papierkowej roboty. Zignorował drwiące prychnięcie ukochanego.
Przez dłuższą chwilę Kise miał spokój. Aomine nie odzywał się, ale wciąż przebywał w tym samym pokoju, jedynie przemieszczał się w tę czy tamtą stronę. A to położył się na szezlongu, a to usiadł w fotelu bliżej Kise, gapiąc się na niego, a to znów stanął przy regale i przeglądał książki.
Ryouta wiedział, że lada moment Daiki znów nie wytrzyma.
I wiedział, że nastąpi to szybko.
– Może przerwiesz na chwilę i się rozerwiemy?- zaproponował, stając za jego biurkiem i opierając o jego blat dłonie.- Odpocznij trochę od tej pracy. Pięknie ci w tych okularach, ale wzrok ci się zepsuje.
– Kiedy to skończę, to wtedy zacznę myśleć o rozrywce.
– A może spróbujesz skopiować moją nową technikę w łóżku, co?- kusił go z uśmiechem na twarzy.
– Ty nie masz żadnych nowych technik, Aominecchi.- Kise zmarszczył w irytacji brwi, nie mogąc skupić się na pracy.- Poza tym, wcale nie kopiuję twoich technik!
– Zawsze je kopiujesz.
– Wcale, że nie!
– A właśnie, że tak. Nie masz żadnej swojej, więc używasz moich.
– C...?!- Kise sapnął z niedowierzaniem, unosząc głowę znad papierów i gapiąc się na ciemnoskórego.- Czy to, co robisz w łóżku, można w ogóle nazwać „techniką”?! Po prostu go wkładasz i mnie posuwasz, to wszystko!
– Och, więc ty też „po prostu go wkładasz i mnie posuwasz”?
– Nie, ja robię to z uczuciem, doskonale wiem, co mam robić i jak mam robić!- warknął ze złością Ryouta.
– No widzisz, ja też – mruknął spokojnie Aomine, prostując się i krzyżując ramiona na piersi.- Mam swoje techniki, Kise. Ale dobrze, skoro nie chcesz, to nie.
– A żebyś wiedział, że nie chcę!- burknął Ryouta, wracając do dokumentów.
Daiki odwrócił się od niego i podszedł do regału. Jeszcze chwilę przed nim stał, najwyraźniej sądząc, że tym razem to blondyn rozpocznie sprzeczkę, ale ponieważ Kise uparcie starał się skupiać na swojej pracy, Aomine poddał się i wyszedł.
Kise odetchnął cicho, wywracając oczami. Ubóstwiał swojego chłopaka pod każdym względem, ale ubóstwiałby go jeszcze bardziej, gdyby Daiki potrafił okazać trochę zrozumienia i dał mu pracować w spokoju, kiedy musiał to robić. Przecież te dokumenty nie przeczytają i nie wypełnią się same!
A tak w ogóle, to o jakich technikach mówił Aomine?
Ryouta starał się przypomnieć sobie wszystkie ich zbliżenia. Nie można było powiedzieć, by były „zwyczajne” czy też „takie same”. Zawsze je coś różniło, bo robili to w różnych pozycjach, pod wpływem różnych chwil, ale przede wszystkim – w różnych miejscach. Oczywiście, sposób był niezmiennie ten sam, ale czy była w tym jakaś „technika”?
Naturalnie, gdyby się tak nad tym zastanowić – co oczywiście zrobił teraz Kise, zupełnie zapominając o leżącej przed nim stercie pracy – zarówno on, jak i Aomine, pewnych technik używali. Polegały one po prostu na odpowiednim stymulowaniu swoich wrażliwych punktów, i w technikach ów chodziło głównie o intensywność i prędkość, z jaką je pieścili. To rzeczywiście można było nazwać „techniką”, ale do tej pory żaden z nich nie mówił o tym w ten sposób, a już zwłaszcza Aomine, którego zdecydowanie zbyt często ponosiło i kończyło się po prostu namiętnym seksem, podczas którego ani jeden, ani drugi nie zaprzątał sobie głowy jakimiś tam technikami.
No to o co chodziło Aomine?
I, co gorsza... - a na tę myśl Ryouta zaczął się poważnie denerwować – jak nauczył się tej „nowej techniki”, skoro z całą pewnością nie wypróbował jej na Kise? Przecież by zauważył jakąkolwiek zmianę!
Kise próbował przestać o tym myśleć i zająć się papierami. Miał zaufanie do Daikiego, nawet jeśli temu często się zdarzało zagapić na jakieś obce kobiety z wielkimi biustami. Wiedział, że Aomine go kocha, nie obawiał się więc zdrady.
Tylko że...
No niby gdzie nauczył się tej cholernej nowej techniki?!
Ryouta zacisnął wargi i ze złością trzasnął dłońmi o blat biurka, wstając. Zdjął z nosa okulary, które od paru miesięcy musiał zakładać do czytania, po czym, tupiąc głośno, wyszedł z pokoju, by znaleźć swojego chłopaka.
Jak się okazało, Aomine siedział w salonie na kanapie i oglądał powszechnie znany program, w którym kobiety w bikini walczyły między sobą w basenie z kisielem.
– Pokaż mi tę swoją pseudo technikę, Aominecchi!- zażądał Kise, stając przed nim i krzyżując ręce na ramionach.
– Teraz to mi nie stanie. Idź sobie, zasłaniasz mi telewizor.
– Zasłaniam ci cytate panienki! Mógłbyś mieć choć tyle taktu, by nie oglądać ich w mojej obecności!
– Oglądałem je bez twojej obecności do momentu, w którym tu wlazłeś – mruknął Daiki, marszcząc czoło i wychylając się, by dalej oglądać wojnę piękności.
Kise sapnął z irytacją, po czym wyszarpnął z dłoni Aomine pilota i wyłączył telewizor.
– Hej!- Daiki rozłożył ręce w geście niezadowolenia.- Ja ci nie zabierałem twoich papierów, kiedy pracowałeś!
– Przeszkadzanie w pracy, a przeszkadzanie w oglądaniu jakichś tam panienek to zupełnie inna sprawa!- warknął Kise.
– No to czemu nie wrócisz do tej swojej pracy?
– Rozbieraj się – wycedził Ryouta.
Aomine spojrzał na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Widać było, że miał zamiar podroczyć się ze swoim ukochanym, ponieważ sądził, że blondyn zwyczajnie zmienił zdanie i nabrał ochoty na seks. Jednakże Kise nie wydawał się być podniecony, a raczej... porządnie wkurzony.
Ale dlaczego? Przecież Aomine dał mu spokój, więc o co się tak gniewał?
– Jak ma mi stanąć...?- mruknął z wahaniem. Nie był pewien, czy w tej sytuacji mógł poprosić o to, by Ryouta mu obciągnął.
– Nie każ mi się powtarzać.- Wzrok Kise był wręcz lodowaty, Daiki miał wrażenie, jakby zimny dreszcz przeszedł przez całe jego ciało.
Podniósł się pospiesznie z kanapy, po czym zaczął rozbierać. Czuł się, jakby był na wizycie u lekarza, albo jakby rozbierał się do kąpieli, a nie przygotowywał do tak przyjemnego aktu, jak seks z jego chłopakiem. Nie miał jednak zamiaru o nic pytać, przynajmniej dopóki nie upewni się, że złość Ryouty nieco zelżała.
Ale kiedy tylko pozbył się bielizny, stając przed Kise zupełnie golusieńki, jakim go Pan Bóg stworzył, i spojrzał na ukochanego, z zaskoczeniem i niemałym przerażeniem zauważył, iż blondyn wpatruje się w jego krocze ze wzbierającymi się w oczach łzami.
– E-ej, co jest...?- bąknął, nie mając pojęcia, jak się zachować.
– Ta nowa technika...- jęknął płaczliwie Ryouta, odsuwając się od niego.- Ni-niby gdzie się jej nauczyłeś, co? Zdradzasz mnie...?
– N-no co ty, Kise...!- Aomine uniósł pospiesznie ręce i zbliżył się do niego, ostrożnie kładąc dłonie na jego ramionach.
– A idź mi!- Blondyn strzepnął jego ręce ze złością. Najwyraźniej przeszła mu ochota na płacz, a zastąpił ją czysty gniew.- Przyznaj się, że się pchałeś do jakiejś babskiej dziury!
– No nie, ja tylko do twojej...!
– Akurat!
– Znasz tę technikę, po prostu jeszcze nie zauważyłeś, że ją stosuję, no!
– To...!- Kise zawahał się, mierząc swojego chłopaka podejrzliwym wzrokiem.- Tak...?
– Tak!- zapewnił ciemnoskóry. Znów położył mu dłonie na ramionach, patrząc prosto w miodowo-złote oczy ukochanego.- Pozwól mi, że ci pokażę. Udowodnię ci, że to na tobie ją ćwiczyłem, okej?
Ryouta pokręcił jeszcze nosem, wciąż się wahając. Aomine skinął zachęcająco głową, powoli obejmując blondyna w pasie i przysuwając do siebie. Nachylił się nad nim ostrożnie, po czym złączył ich wargi w czułym pocałunku.
Kise nie protestował, ale też nie od razu wyraził chęci do pieszczot. Stał w bezruchu, pozwalając się przytulić, przymknął również oczy, kiedy Daiki pogłębił pocałunek, wsuwając język do wnętrza jego ust. Dopiero po krótkiej chwili powoli objął ramionami jego szyję i, westchnąwszy cicho, odwzajemnił pocałunek.
Aomine zamruczał z zadowoleniem, niespiesznie rozpinając guziki koszuli Ryouty. Kiedy już się z nimi uporał, przesunął dłońmi po jego torsie, dopóki nie dotarł do ramion i nie zsunął z nich materiału koszuli. Jednocześnie postąpił krok do przodu, potem następny i jeszcze jeden, aż ostatecznie Kise uderzył lekko plecami o ścianę obok telewizora. Wówczas blondyn uchylił powieki i spojrzał na swojego chłopaka.
– Sypialnia jest na prawo – wymruczał.
– Nie potrzebujemy sypialni...
– Więc twoja technika polega na seksie na stojąco?
– Może.- Daiki uśmiechnął się do niego, całując go i jednocześnie odpinając pasek jego spodni.
– To już przerabialiśmy – zauważył blondyn, przyglądając się, jak jego chłopak kuca przed nim, jednocześnie zsuwając jego spodnie oraz bieliznę. Ponieważ czyniąc to rozłożył nogi, jego krocze widać było w całej okazałości. Kise poczuł rumieńce na twarzy, po jego karku spłynęła fala znajomego ciepła.
Daiki nie odpowiedział. Widać było po jego twarzy, że nieco spoważniał – najwyraźniej tego jego zdaniem wymagała chwila. Chwycił w dłoń członka Kise i, spoglądając z dołu w jego złote oczy, wsunął jego męskość do ust.
Ryouta zagryzł wargę, opierając dłonie i plecy o ścianę. Aomine wyraźnie wczuwał się w swoje zadanie, przysunął się nieco bliżej, przymykając oczy i niemal do samego gardła pochłaniając członka Kise. Drugą dłonią sięgnął do jego odbytu i palcem zaczął drażnić wrażliwy otwór.
Kise westchnął ciężko, odruchowo rozsuwając nogi. Czuł, jak powoli zaczyna ogarniać go przyjemność, jego członek twardniał w ustach Daikiego, ułatwiając mu pieszczotę. Ciepło wnętrza ust Aomine oraz wilgoć jego śliny skutecznie odegnały myśli o pracy, która czekała na Ryoutę – jak i o wszystkim innym, co odważyłoby się zaprzątać mu teraz głowę.
Gdy członek Ryouty naprężył się już zupełnie, Aomine wysunął go na moment z ust, jednak poruszał po nim dłonią, nie przerywając również pieszczenia odbytu Kise. Wsunął palec do jego wnętrza, zginając go odrobinę i poruszając nim w przód i w tył. Patrzył z lekkim uśmieszkiem na twarzy, kiedy Ryouta zagryzał wargę i zaciskał powieki.
Pocałował jego członka – najpierw w czubek, później po trzonie, z każdej strony i niemal w każdym miejscu. Po tym drobnych czułostkach polizał leniwie te same punkty, by na koniec znów wciąć go całego do ust. Postanowił doprowadzić to do końca, choć właściwie nie przepadał za smakiem spermy, zdecydowanie bardziej wolał, by to jego własną połykano. Bo to właśnie, jego zdaniem, było bardziej seksowne.
Oczywiście, nigdy nie pomyślał, że w odwrotnej sytuacji, takiej jak ta teraz, Kise myśli dokładnie to samo...
Daiki nie potrafił zrozumieć, dlaczego wcześniej Ryouta posądził go o domniemane ćwiczenie nowej łóżkowej techniki na kimś innym niż on. Nie był może ideałem faceta i, owszem,m myślał o kobiecych ciałach, w końcu zawsze uwielbiał cycki. Wiedział również, że niezły z niego dureń, ale jednego nie można było mu zarzucić – był wierny swojemu chłopakowi, bez względu na wszystko.
W innej sytuacji zapewne trochę by się wkurzył za te bezpodstawne oskarżenia, ale tego dnia akurat nie miał serca, by kłócić się z ukochanym – zwłaszcza, że miał ochotę na seks. Dlatego właśnie postanowił zrobić wyjątek i połknąć jego spermę.
Przyspieszył ruchy głową, kiedy usłyszał nad sobą głośniejszy oddech Kise i jego ciche pojękiwanie. Gdy spojrzał w górę dostrzegł, że blondyn ma rumiane policzki i wpatruje się w niego spojrzeniem zamglonych oczu.
Prawie się uśmiechnął na ten widok. Spuścił jednak wzrok, zaciskając mocniej wargi i pomagając sobie dłonią, dopóki nie poczuł znajomego słonawego smaku. Przyjął wszystko, po czym wycofał się ostrożnie, lekko rozchylając usta i upewniając się, że Kise to dostrzeże. Następnie przełknął spermę i otarł usta wierzchem dłoni, posyłając Ryoucie uśmieszek. Blondyn zaczerwienił się, odwracając od niego wzrok.
Słowa były niepotrzebne. Aomine pomógł Kise pozbyć się spodni oraz bielizny – do tej pory zsunięte do kostek – po czym zaprowadził go do sypialni. Tam zdjął z niego koszulkę oraz skarpetki, następnie zaś oddał się całowaniu jego ust, jednocześnie kładąc się wraz z Kise na łóżku.
Ryouta ułożył się na plecach, wzdychając cicho i obejmując ramionami ukochanego. Rozłożył również nogi, pozwalając by ten dalej pieścił jego odbyt, tym razem z pomocą lubrykanta, którego trzymali jak zawsze w szafce nocnej – ostatecznie najczęściej to właśnie w sypialni uprawiali seks.
Aomine był niezwykle czuły i jednocześnie namiętny. Jego ciało zdawało się być rozpalone, bez względu na to, którego miejsca dotknął Kise – a lubił dotykać praktycznie każde. Uwielbiał dotyk skóry Daikiego pod własnymi palcami, uwielbiał wyczuwać jego mięśnie czy kości.
Uwielbiał go całego. Choć, rzecz jasna, starał się nie okazywać tego na każdym kroku, inaczej Aomine w swojej pewności siebie byłby nie do zniesienia.
– Ślicznie pachniesz – stwierdził nagle Daiki, wtulając twarz w jego włosy.
– Dzię...ki?- Kise, który skupiał się na dotyku jego rąk i klatki piersiowej, która ocierała się o jego własną, zmarszczył brwi.
Aomine uśmiechnął się pod nosem, po czym pocałował Kise w bok głowy, jeszcze bardziej wtulając nos w jego blond włosy. Było to z pozoru niewinne zajęcie i Ryouta zdążył się rozluźnić, kiedy Daiki nagle przesunął usta na jego szyję.
Blondyn pisnął cicho, zaciskając dłonie na ramionach ciemnoskórego. Szyja była zdecydowanie jego słabym punktem i pieszczenie jej za pomocą języka i ust wprawiało go zarówno w dreszcze jak i w łaskotki. Zagryzł mocno wargi, by się nie roześmiać, jednak niezbyt długo wytrzymał.
– Hahaha!- parsknął, próbując odsunąć się od Aomine, jednak ten wytrwale podążał za jego szyją. Daiki również śmiał się cicho, jawnie znęcając się nad ukochanym.
Po krótkiej chwili w końcu ulitował się nad biedakiem i przesunął wargi na przód, szybko zniżając się do obojczyka i niżej. Jego własny penis pulsował delikatnie, domagając się pieszczoty – samo ocieranie się o ciało Kise nie wystarczało, wprawiało ciemnoskórego raczej w lekką irytację.
Dłonią wciąż pieścił odbyt Ryouty. Teraz swobodnie wsuwał w niego i wysuwał dwa palce, czując jak ścianki rozluźniają się zachęcająco, gorące i wilgotne od lubrykanta.
„Walić to”, pomyślał Aomine, marszcząc lekko brwi, „jeszcze będzie okazja, żeby dłużej się zabawić. Chcę już dojść!”.
– Obróć się dla mnie – poprosił cicho, prostując się i robiąc miejsce dla Kise.
– Ugh...- Kise wzdrygnął się lekko. Nagłe poruszenie Aomine wywołało zdecydowanie nieprzyjemny powiew. Posłusznie jednak obrócił się na brzuch, na czworaka. Poczuwszy u dołu pleców naciskającą na kręgosłup dłoń Aomine, wygiął się znacznie, jednocześnie wypinając biodra w jego kierunku.
Daiki przysunął się do niego, chwytając swojego członka. Kiedy Kise obracał się na brzuch, zdążył wysmarować go odrobiną lubrykanta. Teraz chwycił wolną dłonią pośladek Ryouty i, odsunąwszy go lekko, wsunął czubek swojego penisa w gorące wnętrze blondyna.
Kise jęknął cicho, zagryzając wargę. Daiki nie wszedł od razu. Wycofał się powoli, po czym znów wsunął jedynie czubek – a potem znów go wysunął i znów wsunął, drażniąc Ryoutę, ale także przygotowując go w ten sposób. Po kilku takich powtórzeniach bowiem w końcu przestał wyciągać z niego członka. Wsunął najpierw czubek, zatrzymał się, rozkoszując się temperaturą w środku i łagodnym, acz odczuwalnym pulsowaniem, a następnie zanurzył się w nim na kilka kolejnych centymetrów. Blondyn zacisnął się na nim odruchowo, jednak nie na tyle, by Daiki nie był w stanie się poruszać. Zagłębił się do samego końca, wywołując u Kise przeciągły jęk, jego ciało zaś zadrżało odrobinę.
„W końcu” - przeszło Aomine przez myśl, kiedy zaczął poruszać biodrami, trzymając dłonie na talii Kise, by go unieruchomić. Byli na tyle kompatybilni, że Ryouta potrafił poruszać biodrami tak, by „wychodzić mu naprzeciw”, jednak tym razem Daiki chciał czuć, że ma nad ukochanym władzę. Połknięcie jego spermy miało za zadanie go udobruchać – ale to jakie będzie samo „ruchać” zależało już tylko od Daikiego.
Ciemnoskóry wsłuchiwał się w pojękiwanie Kise – to zdecydowanie były jego ulubione dźwięki. Nie czuł wstydu, by się do tego przyznać. Uwielbiał seks, a ponieważ był zboczony, uwielbiał również jęki, westchnienia, krzyczenie „Aominecchi”, a także dirty talk. Co prawda to ostatnie Kise bardzo rzadko praktykował, tylko w chwilach, kiedy był bardzo nakręcony na seks, ale resztę zapewniał Daikiemu wystarczająco często... by Aomine chciał słyszeć to jeszcze częściej.
– Dobrze?- sapnął cicho Aomine, nie przerywając ruchów bioder. W tej pozycji, mając przed sobą tak uległego, wypiętego Kise, czuł się niczym władca świata. W końcu Kise był jego światem.
Ryouta nie odpowiedział, dlatego też Daiki, patrząc na niego z góry, wysoko uniósłszy głowę, jakby wygrał cały kosmos, wymierzył mu solidnego klapsa w prawy pośladek. Kise krzyknął zaskoczony, ścianki jego odbytu zacisnęły się mocno, przez co Aomine aż stęknął. Spodobało mu się to jednak na tyle, że klepnął Ryoutę jeszcze kilka razy, choć był świadomy tego, iż później dostanie za to niezłą burę.
Kise nie lubił takich klapsów – następnym razem z całą pewnością zemści się na Daikim.
„Worth it” - pomyślał Aomine z szelmowskim uśmiechem, przyspieszając ruchy biodrami. Czuł, że powoli zbliża się do końca, a i temperatura we wnętrzu Kise zdawała się znacznie wzrosnąć, nie wspominając o tym, jak ciasno się tam zrobiło.
Dawno już przestali używać prezerwatyw, w końcu byli ze sobą od kilku dobrych lat. Dlatego też Aomine nawet nie próbował powstrzymać się przed spuszczeniem się we wnętrzu Kise – i zrobił to z lubością, niemal wdziękiem, dysząc głośno i wykonując ostatnie teraz już leniwe pchnięcia.
Kiedy wysunął się z odbytu Ryuoty i usiadł, przyglądając się, jak jego własna sperma wypływa z otworu, Kise, który również doszedł, obrócił ku niemu twarz i spojrzał na niego z lekkim wyrzutem.
– Dostaniesz za te klapsy, Aominecchi – wymamrotał, lecz bez większego przekonania.
Daiki skrył uśmiech, po czym przysunął się do niego i położył wygodnie. Kise nie miał jak tego zrobić, jeśli nie chciał pobrudzić się swoją lub Aomine spermą, która skapywała na pościel. Znowu będzie musiał zrobić pranie. Dobrze, że – mając na uwadze to, jak bardzo napalony był Daiki – kiedy wprowadzali się do mieszkania, Ryouta kupił zapas pięciu pościeli na zmianę.
Ponieważ Kise był zmęczony i nie miał sił ustać w pozycji, którą obrał wcześniej, zignorował spermę w swoim wnętrzu i usiadł na łóżku, nogi spuszczając na podłogę, a głowę opierając o klatkę piersiową Daikiego.
– No i?- wydyszał lekko blondyn.- Jakoś nie zauważyłem, żebyś wykonywał nową technikę. Wszystko tak, jak zazwyczaj...
– Hmm – zamruczał Aomine, gładząc palcami jego włosy.- Bo widzisz, słońce... Moja nowa technika nie polega na seksie.
– Nie?- Ryouta zmarszczył brwi, obracając ku niemu głowę.- A na czym niby?
Daiki wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Na zaciąganiu cię do łóżka – wyjaśnił.- Nazwałem ją „Ryouta nigdy mi nie odmówi”!
– Ach, tak?- burknął Kise, rumieniąc się.- Jeszcze się przekonamy, bucu jeden!
Aomine tylko roześmiał się w odpowiedzi, w myślach zaś odparł swojemu ukochanemu chłopakowi:
„To ty się przekonasz, Kise”.
* Tam gdzieś tam na górze napisałam „na przód” a nie „naprzód”, bo wiecie, chodzi o sam przód szyi, a nie o naprzód xD Na pewno rozumiecie xD
** Wiemy, co to jest dirty talk? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Takie niegrzeczne mówienie, takie zboczone ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Owym ciemnoskórym pupilem w gruncie rzeczy był jego chłopak, Aomine Daiki, ale mężczyzna czasem zachowywał się tak niedorzecznie... zwierzęco, że ciężko go było nazwać normalnym, dorosłym człowiekiem. Kiedy tak dreptał w tę i we w tę, raz po raz pytając o coś Ryoutę, z powodzeniem przypominał pieska, który domaga się uwagi. Takiego dobermana – właśnie o tej rasie myślał Kise, gdy zdarzało mu się unieść wzrok znad sterty papierów i spojrzeć na swojego ukochanego, który kucał gdzieś w kącie, przybity z powodu jawnego ignorowania go.
Ale blondyn nie mógł nic na to poradzić. Miał pracę do wykonania, której nie mógł przełożyć na później, brakowało mu więc czasu, żeby zajmować się zachciankami Aomine – bo, rzecz jasna, Daiki zachowywał się w ten sposób tylko z jednego powodu...
– Heeej, Kise – wymruczał ciemnoskóry, kucnąwszy za jego biurkiem i wpatrując się w Kise podejrzanie szczenięcym wzrokiem.- Masz może ochotę na seks...?
– Moja odpowiedź nie zmieniła się, odkąd ostatni raz zadałeś mi to pytanie, Aominecchi – westchnął Ryouta, nie odrywając spojrzenia od dokumentów. Zrobił to tylko na krótką chwilę, aby spojrzeć na zegar.- Czyli od... jakichś sześciu minut.
– Hmm...- Daiki westchnął ciężko, podnosząc się i znów przechadzając się po pokoju. Pełen znudzenia wzrok przesuwał po regałach, na półkach których poukładane były książki, puchary, pamiątki z ich wspólnych wakacji oraz kilka ramek ze zdjęciami.- Ostatnio w ogóle nie masz dla mnie czasu...
– Tak, od godziny i dwudziestu czterech minut – potwierdził niewzruszenie Kise. Ten czas temu razem z Aomine jedli wspólnie podwieczorek, przy okazji oglądając mecz koszykówki i rozmawiając o tym, jak spędzili dzień.
– Hmm – mruknął w odpowiedzi Daiki, biorąc do ręki jedną z ramek i przyglądając się widniejącej na nim roześmianej twarzy jego chłopaka.- Moim zdaniem za dużo pracujesz.
– Twoim zdaniem, o ile nie jest to spędzanie z tobą czasu, wszystkiego robię za dużo – zauważył Ryouta.
– No bo taka prawda. Kiedy ostatnio gdzieś razem wyszliśmy? Nie licząc twoich modnych zakupów – dodał, kiedy Ryouta zaczął już otwierać usta. Blondyn był więc zmuszony pozostawić to pytanie bez odpowiedzi, bo i owszem, prócz wspólnych zakupów, na które przeszli się kilka razy, nie pamiętał kiedy ostatnio poszli do kina, czy choćby na spacer.
– Odprowadzę cię jutro na trening – mruknął w końcu, wracając do papierkowej roboty. Zignorował drwiące prychnięcie ukochanego.
Przez dłuższą chwilę Kise miał spokój. Aomine nie odzywał się, ale wciąż przebywał w tym samym pokoju, jedynie przemieszczał się w tę czy tamtą stronę. A to położył się na szezlongu, a to usiadł w fotelu bliżej Kise, gapiąc się na niego, a to znów stanął przy regale i przeglądał książki.
Ryouta wiedział, że lada moment Daiki znów nie wytrzyma.
I wiedział, że nastąpi to szybko.
– Może przerwiesz na chwilę i się rozerwiemy?- zaproponował, stając za jego biurkiem i opierając o jego blat dłonie.- Odpocznij trochę od tej pracy. Pięknie ci w tych okularach, ale wzrok ci się zepsuje.
– Kiedy to skończę, to wtedy zacznę myśleć o rozrywce.
– A może spróbujesz skopiować moją nową technikę w łóżku, co?- kusił go z uśmiechem na twarzy.
– Ty nie masz żadnych nowych technik, Aominecchi.- Kise zmarszczył w irytacji brwi, nie mogąc skupić się na pracy.- Poza tym, wcale nie kopiuję twoich technik!
– Zawsze je kopiujesz.
– Wcale, że nie!
– A właśnie, że tak. Nie masz żadnej swojej, więc używasz moich.
– C...?!- Kise sapnął z niedowierzaniem, unosząc głowę znad papierów i gapiąc się na ciemnoskórego.- Czy to, co robisz w łóżku, można w ogóle nazwać „techniką”?! Po prostu go wkładasz i mnie posuwasz, to wszystko!
– Och, więc ty też „po prostu go wkładasz i mnie posuwasz”?
– Nie, ja robię to z uczuciem, doskonale wiem, co mam robić i jak mam robić!- warknął ze złością Ryouta.
– No widzisz, ja też – mruknął spokojnie Aomine, prostując się i krzyżując ramiona na piersi.- Mam swoje techniki, Kise. Ale dobrze, skoro nie chcesz, to nie.
– A żebyś wiedział, że nie chcę!- burknął Ryouta, wracając do dokumentów.
Daiki odwrócił się od niego i podszedł do regału. Jeszcze chwilę przed nim stał, najwyraźniej sądząc, że tym razem to blondyn rozpocznie sprzeczkę, ale ponieważ Kise uparcie starał się skupiać na swojej pracy, Aomine poddał się i wyszedł.
Kise odetchnął cicho, wywracając oczami. Ubóstwiał swojego chłopaka pod każdym względem, ale ubóstwiałby go jeszcze bardziej, gdyby Daiki potrafił okazać trochę zrozumienia i dał mu pracować w spokoju, kiedy musiał to robić. Przecież te dokumenty nie przeczytają i nie wypełnią się same!
A tak w ogóle, to o jakich technikach mówił Aomine?
Ryouta starał się przypomnieć sobie wszystkie ich zbliżenia. Nie można było powiedzieć, by były „zwyczajne” czy też „takie same”. Zawsze je coś różniło, bo robili to w różnych pozycjach, pod wpływem różnych chwil, ale przede wszystkim – w różnych miejscach. Oczywiście, sposób był niezmiennie ten sam, ale czy była w tym jakaś „technika”?
Naturalnie, gdyby się tak nad tym zastanowić – co oczywiście zrobił teraz Kise, zupełnie zapominając o leżącej przed nim stercie pracy – zarówno on, jak i Aomine, pewnych technik używali. Polegały one po prostu na odpowiednim stymulowaniu swoich wrażliwych punktów, i w technikach ów chodziło głównie o intensywność i prędkość, z jaką je pieścili. To rzeczywiście można było nazwać „techniką”, ale do tej pory żaden z nich nie mówił o tym w ten sposób, a już zwłaszcza Aomine, którego zdecydowanie zbyt często ponosiło i kończyło się po prostu namiętnym seksem, podczas którego ani jeden, ani drugi nie zaprzątał sobie głowy jakimiś tam technikami.
No to o co chodziło Aomine?
I, co gorsza... - a na tę myśl Ryouta zaczął się poważnie denerwować – jak nauczył się tej „nowej techniki”, skoro z całą pewnością nie wypróbował jej na Kise? Przecież by zauważył jakąkolwiek zmianę!
Kise próbował przestać o tym myśleć i zająć się papierami. Miał zaufanie do Daikiego, nawet jeśli temu często się zdarzało zagapić na jakieś obce kobiety z wielkimi biustami. Wiedział, że Aomine go kocha, nie obawiał się więc zdrady.
Tylko że...
No niby gdzie nauczył się tej cholernej nowej techniki?!
Ryouta zacisnął wargi i ze złością trzasnął dłońmi o blat biurka, wstając. Zdjął z nosa okulary, które od paru miesięcy musiał zakładać do czytania, po czym, tupiąc głośno, wyszedł z pokoju, by znaleźć swojego chłopaka.
Jak się okazało, Aomine siedział w salonie na kanapie i oglądał powszechnie znany program, w którym kobiety w bikini walczyły między sobą w basenie z kisielem.
– Pokaż mi tę swoją pseudo technikę, Aominecchi!- zażądał Kise, stając przed nim i krzyżując ręce na ramionach.
– Teraz to mi nie stanie. Idź sobie, zasłaniasz mi telewizor.
– Zasłaniam ci cytate panienki! Mógłbyś mieć choć tyle taktu, by nie oglądać ich w mojej obecności!
– Oglądałem je bez twojej obecności do momentu, w którym tu wlazłeś – mruknął Daiki, marszcząc czoło i wychylając się, by dalej oglądać wojnę piękności.
Kise sapnął z irytacją, po czym wyszarpnął z dłoni Aomine pilota i wyłączył telewizor.
– Hej!- Daiki rozłożył ręce w geście niezadowolenia.- Ja ci nie zabierałem twoich papierów, kiedy pracowałeś!
– Przeszkadzanie w pracy, a przeszkadzanie w oglądaniu jakichś tam panienek to zupełnie inna sprawa!- warknął Kise.
– No to czemu nie wrócisz do tej swojej pracy?
– Rozbieraj się – wycedził Ryouta.
Aomine spojrzał na niego z wyraźnym zaskoczeniem. Widać było, że miał zamiar podroczyć się ze swoim ukochanym, ponieważ sądził, że blondyn zwyczajnie zmienił zdanie i nabrał ochoty na seks. Jednakże Kise nie wydawał się być podniecony, a raczej... porządnie wkurzony.
Ale dlaczego? Przecież Aomine dał mu spokój, więc o co się tak gniewał?
– Jak ma mi stanąć...?- mruknął z wahaniem. Nie był pewien, czy w tej sytuacji mógł poprosić o to, by Ryouta mu obciągnął.
– Nie każ mi się powtarzać.- Wzrok Kise był wręcz lodowaty, Daiki miał wrażenie, jakby zimny dreszcz przeszedł przez całe jego ciało.
Podniósł się pospiesznie z kanapy, po czym zaczął rozbierać. Czuł się, jakby był na wizycie u lekarza, albo jakby rozbierał się do kąpieli, a nie przygotowywał do tak przyjemnego aktu, jak seks z jego chłopakiem. Nie miał jednak zamiaru o nic pytać, przynajmniej dopóki nie upewni się, że złość Ryouty nieco zelżała.
Ale kiedy tylko pozbył się bielizny, stając przed Kise zupełnie golusieńki, jakim go Pan Bóg stworzył, i spojrzał na ukochanego, z zaskoczeniem i niemałym przerażeniem zauważył, iż blondyn wpatruje się w jego krocze ze wzbierającymi się w oczach łzami.
– E-ej, co jest...?- bąknął, nie mając pojęcia, jak się zachować.
– Ta nowa technika...- jęknął płaczliwie Ryouta, odsuwając się od niego.- Ni-niby gdzie się jej nauczyłeś, co? Zdradzasz mnie...?
– N-no co ty, Kise...!- Aomine uniósł pospiesznie ręce i zbliżył się do niego, ostrożnie kładąc dłonie na jego ramionach.
– A idź mi!- Blondyn strzepnął jego ręce ze złością. Najwyraźniej przeszła mu ochota na płacz, a zastąpił ją czysty gniew.- Przyznaj się, że się pchałeś do jakiejś babskiej dziury!
– No nie, ja tylko do twojej...!
– Akurat!
– Znasz tę technikę, po prostu jeszcze nie zauważyłeś, że ją stosuję, no!
– To...!- Kise zawahał się, mierząc swojego chłopaka podejrzliwym wzrokiem.- Tak...?
– Tak!- zapewnił ciemnoskóry. Znów położył mu dłonie na ramionach, patrząc prosto w miodowo-złote oczy ukochanego.- Pozwól mi, że ci pokażę. Udowodnię ci, że to na tobie ją ćwiczyłem, okej?
Ryouta pokręcił jeszcze nosem, wciąż się wahając. Aomine skinął zachęcająco głową, powoli obejmując blondyna w pasie i przysuwając do siebie. Nachylił się nad nim ostrożnie, po czym złączył ich wargi w czułym pocałunku.
Kise nie protestował, ale też nie od razu wyraził chęci do pieszczot. Stał w bezruchu, pozwalając się przytulić, przymknął również oczy, kiedy Daiki pogłębił pocałunek, wsuwając język do wnętrza jego ust. Dopiero po krótkiej chwili powoli objął ramionami jego szyję i, westchnąwszy cicho, odwzajemnił pocałunek.
Aomine zamruczał z zadowoleniem, niespiesznie rozpinając guziki koszuli Ryouty. Kiedy już się z nimi uporał, przesunął dłońmi po jego torsie, dopóki nie dotarł do ramion i nie zsunął z nich materiału koszuli. Jednocześnie postąpił krok do przodu, potem następny i jeszcze jeden, aż ostatecznie Kise uderzył lekko plecami o ścianę obok telewizora. Wówczas blondyn uchylił powieki i spojrzał na swojego chłopaka.
– Sypialnia jest na prawo – wymruczał.
– Nie potrzebujemy sypialni...
– Więc twoja technika polega na seksie na stojąco?
– Może.- Daiki uśmiechnął się do niego, całując go i jednocześnie odpinając pasek jego spodni.
– To już przerabialiśmy – zauważył blondyn, przyglądając się, jak jego chłopak kuca przed nim, jednocześnie zsuwając jego spodnie oraz bieliznę. Ponieważ czyniąc to rozłożył nogi, jego krocze widać było w całej okazałości. Kise poczuł rumieńce na twarzy, po jego karku spłynęła fala znajomego ciepła.
Daiki nie odpowiedział. Widać było po jego twarzy, że nieco spoważniał – najwyraźniej tego jego zdaniem wymagała chwila. Chwycił w dłoń członka Kise i, spoglądając z dołu w jego złote oczy, wsunął jego męskość do ust.
Ryouta zagryzł wargę, opierając dłonie i plecy o ścianę. Aomine wyraźnie wczuwał się w swoje zadanie, przysunął się nieco bliżej, przymykając oczy i niemal do samego gardła pochłaniając członka Kise. Drugą dłonią sięgnął do jego odbytu i palcem zaczął drażnić wrażliwy otwór.
Kise westchnął ciężko, odruchowo rozsuwając nogi. Czuł, jak powoli zaczyna ogarniać go przyjemność, jego członek twardniał w ustach Daikiego, ułatwiając mu pieszczotę. Ciepło wnętrza ust Aomine oraz wilgoć jego śliny skutecznie odegnały myśli o pracy, która czekała na Ryoutę – jak i o wszystkim innym, co odważyłoby się zaprzątać mu teraz głowę.
Gdy członek Ryouty naprężył się już zupełnie, Aomine wysunął go na moment z ust, jednak poruszał po nim dłonią, nie przerywając również pieszczenia odbytu Kise. Wsunął palec do jego wnętrza, zginając go odrobinę i poruszając nim w przód i w tył. Patrzył z lekkim uśmieszkiem na twarzy, kiedy Ryouta zagryzał wargę i zaciskał powieki.
Pocałował jego członka – najpierw w czubek, później po trzonie, z każdej strony i niemal w każdym miejscu. Po tym drobnych czułostkach polizał leniwie te same punkty, by na koniec znów wciąć go całego do ust. Postanowił doprowadzić to do końca, choć właściwie nie przepadał za smakiem spermy, zdecydowanie bardziej wolał, by to jego własną połykano. Bo to właśnie, jego zdaniem, było bardziej seksowne.
Oczywiście, nigdy nie pomyślał, że w odwrotnej sytuacji, takiej jak ta teraz, Kise myśli dokładnie to samo...
Daiki nie potrafił zrozumieć, dlaczego wcześniej Ryouta posądził go o domniemane ćwiczenie nowej łóżkowej techniki na kimś innym niż on. Nie był może ideałem faceta i, owszem,m myślał o kobiecych ciałach, w końcu zawsze uwielbiał cycki. Wiedział również, że niezły z niego dureń, ale jednego nie można było mu zarzucić – był wierny swojemu chłopakowi, bez względu na wszystko.
W innej sytuacji zapewne trochę by się wkurzył za te bezpodstawne oskarżenia, ale tego dnia akurat nie miał serca, by kłócić się z ukochanym – zwłaszcza, że miał ochotę na seks. Dlatego właśnie postanowił zrobić wyjątek i połknąć jego spermę.
Przyspieszył ruchy głową, kiedy usłyszał nad sobą głośniejszy oddech Kise i jego ciche pojękiwanie. Gdy spojrzał w górę dostrzegł, że blondyn ma rumiane policzki i wpatruje się w niego spojrzeniem zamglonych oczu.
Prawie się uśmiechnął na ten widok. Spuścił jednak wzrok, zaciskając mocniej wargi i pomagając sobie dłonią, dopóki nie poczuł znajomego słonawego smaku. Przyjął wszystko, po czym wycofał się ostrożnie, lekko rozchylając usta i upewniając się, że Kise to dostrzeże. Następnie przełknął spermę i otarł usta wierzchem dłoni, posyłając Ryoucie uśmieszek. Blondyn zaczerwienił się, odwracając od niego wzrok.
Słowa były niepotrzebne. Aomine pomógł Kise pozbyć się spodni oraz bielizny – do tej pory zsunięte do kostek – po czym zaprowadził go do sypialni. Tam zdjął z niego koszulkę oraz skarpetki, następnie zaś oddał się całowaniu jego ust, jednocześnie kładąc się wraz z Kise na łóżku.
Ryouta ułożył się na plecach, wzdychając cicho i obejmując ramionami ukochanego. Rozłożył również nogi, pozwalając by ten dalej pieścił jego odbyt, tym razem z pomocą lubrykanta, którego trzymali jak zawsze w szafce nocnej – ostatecznie najczęściej to właśnie w sypialni uprawiali seks.
Aomine był niezwykle czuły i jednocześnie namiętny. Jego ciało zdawało się być rozpalone, bez względu na to, którego miejsca dotknął Kise – a lubił dotykać praktycznie każde. Uwielbiał dotyk skóry Daikiego pod własnymi palcami, uwielbiał wyczuwać jego mięśnie czy kości.
Uwielbiał go całego. Choć, rzecz jasna, starał się nie okazywać tego na każdym kroku, inaczej Aomine w swojej pewności siebie byłby nie do zniesienia.
– Ślicznie pachniesz – stwierdził nagle Daiki, wtulając twarz w jego włosy.
– Dzię...ki?- Kise, który skupiał się na dotyku jego rąk i klatki piersiowej, która ocierała się o jego własną, zmarszczył brwi.
Aomine uśmiechnął się pod nosem, po czym pocałował Kise w bok głowy, jeszcze bardziej wtulając nos w jego blond włosy. Było to z pozoru niewinne zajęcie i Ryouta zdążył się rozluźnić, kiedy Daiki nagle przesunął usta na jego szyję.
Blondyn pisnął cicho, zaciskając dłonie na ramionach ciemnoskórego. Szyja była zdecydowanie jego słabym punktem i pieszczenie jej za pomocą języka i ust wprawiało go zarówno w dreszcze jak i w łaskotki. Zagryzł mocno wargi, by się nie roześmiać, jednak niezbyt długo wytrzymał.
– Hahaha!- parsknął, próbując odsunąć się od Aomine, jednak ten wytrwale podążał za jego szyją. Daiki również śmiał się cicho, jawnie znęcając się nad ukochanym.
Po krótkiej chwili w końcu ulitował się nad biedakiem i przesunął wargi na przód, szybko zniżając się do obojczyka i niżej. Jego własny penis pulsował delikatnie, domagając się pieszczoty – samo ocieranie się o ciało Kise nie wystarczało, wprawiało ciemnoskórego raczej w lekką irytację.
Dłonią wciąż pieścił odbyt Ryouty. Teraz swobodnie wsuwał w niego i wysuwał dwa palce, czując jak ścianki rozluźniają się zachęcająco, gorące i wilgotne od lubrykanta.
„Walić to”, pomyślał Aomine, marszcząc lekko brwi, „jeszcze będzie okazja, żeby dłużej się zabawić. Chcę już dojść!”.
– Obróć się dla mnie – poprosił cicho, prostując się i robiąc miejsce dla Kise.
– Ugh...- Kise wzdrygnął się lekko. Nagłe poruszenie Aomine wywołało zdecydowanie nieprzyjemny powiew. Posłusznie jednak obrócił się na brzuch, na czworaka. Poczuwszy u dołu pleców naciskającą na kręgosłup dłoń Aomine, wygiął się znacznie, jednocześnie wypinając biodra w jego kierunku.
Daiki przysunął się do niego, chwytając swojego członka. Kiedy Kise obracał się na brzuch, zdążył wysmarować go odrobiną lubrykanta. Teraz chwycił wolną dłonią pośladek Ryouty i, odsunąwszy go lekko, wsunął czubek swojego penisa w gorące wnętrze blondyna.
Kise jęknął cicho, zagryzając wargę. Daiki nie wszedł od razu. Wycofał się powoli, po czym znów wsunął jedynie czubek – a potem znów go wysunął i znów wsunął, drażniąc Ryoutę, ale także przygotowując go w ten sposób. Po kilku takich powtórzeniach bowiem w końcu przestał wyciągać z niego członka. Wsunął najpierw czubek, zatrzymał się, rozkoszując się temperaturą w środku i łagodnym, acz odczuwalnym pulsowaniem, a następnie zanurzył się w nim na kilka kolejnych centymetrów. Blondyn zacisnął się na nim odruchowo, jednak nie na tyle, by Daiki nie był w stanie się poruszać. Zagłębił się do samego końca, wywołując u Kise przeciągły jęk, jego ciało zaś zadrżało odrobinę.
„W końcu” - przeszło Aomine przez myśl, kiedy zaczął poruszać biodrami, trzymając dłonie na talii Kise, by go unieruchomić. Byli na tyle kompatybilni, że Ryouta potrafił poruszać biodrami tak, by „wychodzić mu naprzeciw”, jednak tym razem Daiki chciał czuć, że ma nad ukochanym władzę. Połknięcie jego spermy miało za zadanie go udobruchać – ale to jakie będzie samo „ruchać” zależało już tylko od Daikiego.
Ciemnoskóry wsłuchiwał się w pojękiwanie Kise – to zdecydowanie były jego ulubione dźwięki. Nie czuł wstydu, by się do tego przyznać. Uwielbiał seks, a ponieważ był zboczony, uwielbiał również jęki, westchnienia, krzyczenie „Aominecchi”, a także dirty talk. Co prawda to ostatnie Kise bardzo rzadko praktykował, tylko w chwilach, kiedy był bardzo nakręcony na seks, ale resztę zapewniał Daikiemu wystarczająco często... by Aomine chciał słyszeć to jeszcze częściej.
– Dobrze?- sapnął cicho Aomine, nie przerywając ruchów bioder. W tej pozycji, mając przed sobą tak uległego, wypiętego Kise, czuł się niczym władca świata. W końcu Kise był jego światem.
Ryouta nie odpowiedział, dlatego też Daiki, patrząc na niego z góry, wysoko uniósłszy głowę, jakby wygrał cały kosmos, wymierzył mu solidnego klapsa w prawy pośladek. Kise krzyknął zaskoczony, ścianki jego odbytu zacisnęły się mocno, przez co Aomine aż stęknął. Spodobało mu się to jednak na tyle, że klepnął Ryoutę jeszcze kilka razy, choć był świadomy tego, iż później dostanie za to niezłą burę.
Kise nie lubił takich klapsów – następnym razem z całą pewnością zemści się na Daikim.
„Worth it” - pomyślał Aomine z szelmowskim uśmiechem, przyspieszając ruchy biodrami. Czuł, że powoli zbliża się do końca, a i temperatura we wnętrzu Kise zdawała się znacznie wzrosnąć, nie wspominając o tym, jak ciasno się tam zrobiło.
Dawno już przestali używać prezerwatyw, w końcu byli ze sobą od kilku dobrych lat. Dlatego też Aomine nawet nie próbował powstrzymać się przed spuszczeniem się we wnętrzu Kise – i zrobił to z lubością, niemal wdziękiem, dysząc głośno i wykonując ostatnie teraz już leniwe pchnięcia.
Kiedy wysunął się z odbytu Ryuoty i usiadł, przyglądając się, jak jego własna sperma wypływa z otworu, Kise, który również doszedł, obrócił ku niemu twarz i spojrzał na niego z lekkim wyrzutem.
– Dostaniesz za te klapsy, Aominecchi – wymamrotał, lecz bez większego przekonania.
Daiki skrył uśmiech, po czym przysunął się do niego i położył wygodnie. Kise nie miał jak tego zrobić, jeśli nie chciał pobrudzić się swoją lub Aomine spermą, która skapywała na pościel. Znowu będzie musiał zrobić pranie. Dobrze, że – mając na uwadze to, jak bardzo napalony był Daiki – kiedy wprowadzali się do mieszkania, Ryouta kupił zapas pięciu pościeli na zmianę.
Ponieważ Kise był zmęczony i nie miał sił ustać w pozycji, którą obrał wcześniej, zignorował spermę w swoim wnętrzu i usiadł na łóżku, nogi spuszczając na podłogę, a głowę opierając o klatkę piersiową Daikiego.
– No i?- wydyszał lekko blondyn.- Jakoś nie zauważyłem, żebyś wykonywał nową technikę. Wszystko tak, jak zazwyczaj...
– Hmm – zamruczał Aomine, gładząc palcami jego włosy.- Bo widzisz, słońce... Moja nowa technika nie polega na seksie.
– Nie?- Ryouta zmarszczył brwi, obracając ku niemu głowę.- A na czym niby?
Daiki wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Na zaciąganiu cię do łóżka – wyjaśnił.- Nazwałem ją „Ryouta nigdy mi nie odmówi”!
– Ach, tak?- burknął Kise, rumieniąc się.- Jeszcze się przekonamy, bucu jeden!
Aomine tylko roześmiał się w odpowiedzi, w myślach zaś odparł swojemu ukochanemu chłopakowi:
„To ty się przekonasz, Kise”.
* Tam gdzieś tam na górze napisałam „na przód” a nie „naprzód”, bo wiecie, chodzi o sam przód szyi, a nie o naprzód xD Na pewno rozumiecie xD
** Wiemy, co to jest dirty talk? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Takie niegrzeczne mówienie, takie zboczone ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wczoraj czytałam shoty z AoKise, a dzisiaj jest nowy shocik w dodatku z seksami. Czytasz mi w myślach?
OdpowiedzUsuńZależy od siły i częstotliwość fal ☺ Czasem coś tam słyszę ☺
UsuńTalk dirty to me ^^"
OdpowiedzUsuńHehe, Aho jak zawsze zajebiście pomysłowy. No geniusz, no!
Shot taki lekki, odprężający. Czekam jednak na jakieś dobre AkaKuro - KuroAka ;3
Pozderki i miłego dnia! <3
~ Shi
No, ja też na nie czekam xD
UsuńKocham cię *szepty*
OdpowiedzUsuń<3
No bo jak odmówić czekoladce-Daikiemu, co?
~Rin Akashi
♥♥♥
UsuńNah, delikatna przystawka w tym wydaniu jest genialna, ale już się nie mogę doczekać chwili jak się Kuroko dobierze do Akashiego i nie da mu chwili wytchnienia w anarchii, ach jak ja chce już wtorek!
OdpowiedzUsuńxDDD
Usuń