Jesień to jedna z najfajniejszych
pór roku. Dziewczyny mają świetne, jesienne mundurki, mógłbym się na nie gapić
godzinami. Najlepsze są oczywiście w lecie, ale na te też nie narzekam.
-
...bo gdyby Kuroko wtedy nie zadziałał, rzuciłbym tę cholerną
piłkę!- trajkotał Shin-chan, poprawiając okulary.
-
Hai, hai - mruknąłem, dalej gapiąc się na mijające nas
dziewczyny.
-
A ten Kagami...rany, nawet na treningu nie potrafi się
opanować! Toż to prawdziwa bestia!
-
Aha, racja - mruknąłem, wcinając frytki.
-
Mógłbym mu zrobić jakiś wredny kawał, podrzucić mu pechowy
przedmiot, czy coś...
-
Mhm - mruknąłem, popijając colę.
-
Kuroko też nie jest niewinny! To, że wygrali tamten mecz nie
znaczy, że może tak sobie ze mną pogrywać na treningach! W ogóle, dlaczego
kapitan załatwił nam treningi akurat z Seirin, ja się pytam?!
-
Yhm, masz rację - powiedziałem, obracając się za dziewczyną,
która nas minęła. Łaał, super mini spódniczka...
-
Oi, słuchaj mnie, Bakao!- wkurzył się Shin-chan.
-
Ha?- spojrzałem na niego.- Słucham cię, słucham. Więc, podoba
ci się nasz kapitan?
-
O czym ty mówisz, debilu?!- Midorima spłonął rumieńcem i
cisnął mi wrogie spojrzenie.
-
E? Czemu to... - spuściłem wzrok na stół. Czemu to
powiedziałem? Przecież wiem, że Shintaro znów marudził o ostatnim treningu z
Seirin.
-
O czym ty myślisz, do cholery?- warknął Midorima.
-
Eh, wybacz - mruknąłem.- Kończmy ten lunch i douczmy się
jeszcze na ten sprawdzian z historii... .
-
Co się z tobą dzisiaj dzieje, nanodayo?- zapytał Midorima, już
spokojny.- Jesteś jakiś nieobecny i zamyślony.
Nieobecny i zamyślony, co?
Może to przez to, że dziś na
w-fie zobaczyłem twoje super mega słodkie majtki w
żabki i znów mam ochotę je zobaczyć? Pomyślałeś o tym?
Nie. Bo skąd możesz wiedzieć o
moich poważnych, głębokich przeżyciach?
-
Denerwuję się trochę tym sprawdzianem - uśmiechnąłem się
sztucznie.- Liczę, że pomożesz mi trochę.
Midorima nic nie odpowiedział.
Gapił się jedynie na mnie przez moment, poczym
wrócił do lunchu i przestał narzekać na Kagamiego i Kuroko.
***
-
...okres ten dzieli się na Kofun i Asuka. W połączeniu trwa od
250 do 710 roku.
Zaraz po lunchu ja i Shin-chan
udaliśmy się do biblioteki, by przez te 20 minut, jakie
nam zostało, pouczyć się do sprawdzianu z historii. Okresy
Japonii, coś, czego nie znoszę.
Siedziałem tuż obok Midorimy,
lewą ręką podpierałem głowę, gapiąc się w zeszyt
Shintaro, w którym tak starannie notował. Byliśmy sami. A
Shintaro siedział tuż obok mnie.
Spojrzałem na jego udo i po
krótkiej chwili położyłem na nim swoją dłoń. Midorima
zesztywniał.
-
Co ty robisz?- zapytał.
-
Położyłem ci dłoń na udzie.
-
Wyobraź sobie, że to poczułem – warknął Midorima.- Dlaczego to
zrobiłeś?!
-
Hmm...dobre pytanie – mruknąłem, przesuwając dłoń w górę, do
jego paska.- Fajne masz dzisiaj bokserki.
-
C-c-c-co?!- Midorima zarumienił się tak mocno, jak jeszcze
nigdy dotąd.
-
Widziałem je w szatni, kiedy się przebierałeś. W żabki.
-
PATRZYŁEŚ NA NIE?!- wydarł się Shintaro.
-
Taa, podobają mi się – odparłem smętnie.- Są urocze. Chcę je
jeszcze raz zobaczyć.
Midorima nie odezwał się, patrząc
na mnie uważnie z wypiekami na twarzy.
-
Co...ty mówisz, Takao...?
-
Nic, nie przejmuj się – westchnąłem, cofając dłoń.- Więc...od
250 do 715 roku?- Znów spojrzałem na jego zeszyt, udając, że nic się nie stało.
-
700....710 – mruknął Shintaro, poprawiając okulary.
Cholera. Ale ze mnie idiota...
Zaraz po treningu, kiedy stałem
samotnie pod prysznicem, potraktowałem się zimną
wodą.
W czasie meczu mi stanął.
Bo gapiłem się na Shintaro. Bez
przerwy. Właściwie, dokładniej to na jego tyłek.
-
...to jest oczywiste – usłyszałem za sobą głos Shin-chana.
On i kapitan właśnie weszli pod
prysznic i stanęli w kabinach po obu moich stronach –
kapitan po lewej, Shin-chan po prawej.
-
Co jest, Takao?- zagadnął mnie Otsubo.- Coś taki bez życia
dzisiaj byłeś na treningu.
-
Ah tak?
-
Śliniłeś się, nanodayo – mruknął Midorima.
-
Oh, serio?
-
Znowu jakaś dziewczyna zawróciła ci w głowie?- zaśmiał się
kapitan.
-
Nie do końca – westchnąłem, spoglądając na mojego penisa. Uff,
zdążył opaść.
Ale nie na długo. Kiedy
wychodziłem ze swojej kabiny i zerknąłem na Midorimę, mój
wzrok powędrował w dół. Wprost na jego nagi tyłek.
Stanąłem jak wryty i jak idiota,
z na wpół otwartymi ustami, gapiłem się na niego dość
bezczelnie.
-
Takao...?- zapytał niepewnie Otsubo.
Midorima spojrzał na niego, a
widząc, że gapi się na mnie, odwrócił się.
Przez chwilę widziałem jego
penisa. Mignął mi na moment w oczach, by po tej krótkiej
chwili znów zniknąć, gdy Shintaro poruszył się w drugą
stronę.
-
C-co się gapisz, nanodayo?!- warknął mój przyjaciel,
zasłaniając dłońmi tyłek.
-
Oh...ja tylko...- spojrzałem na niego tępo, a potem odwróciłem
głowę.- Mam ochotę na udka z kurczaka, wiesz...
To mówiąc, wróciłem szybko do
szatni i zacząłem się przebierać. Chciałem jak
najszybciej wyjść ze szkoły. Może powinienem zrobić sobie
wolne na kilka dni? Może w ten sposób przejdzie mi ta dziwna fascynacja tyłkiem
Shin-chana?
Serio, nie mam pojęcia, skąd mi
się to wzięło...
Właśnie zarzuciłem swoją torbę na
ramię i już miałem wyjść z szatni, kiedy mój wzrok
padł na otwartą szafkę Midorimy. Na schludnie złożonej kupce
z jego ubrań jak zawsze leżały okulary.
Jego ubrania...
Podszedłem powoli do szafki i
przyjrzałem się jego ciuchom.
Nie...Nie zrobię tego...Nie
zrobię...Nie jestem aż tak nienormalny. Na pewno tego nie zrobię. Nie ma
mowy...Ogarnij się, Takao, NIE ZROBISZ TEGO !!!
...
A jednak teraz gnałem przez
korytarz szkolny z gaciami Midorimy w torbie...
***
Dlaczego je zabrałem? To pytanie
jest warte z 500 milionów jenów, o ile nie więcej. A
dlaczego, kiedy tylko dotarłem do domu i zamknąłem się w
swoim pokoju, powąchałem je? To pytanie jest warte sumy, za którą można by
kupić całą Japonię.
Siedząc po turecku na swoim
łóżku, z głową opartą o pięści, wpatrywałem się uważnie
w leżące przede mną majtki w żabki.
Były naprawdę słodkie.
Rzadko widywałem Shin-chana w
bokserkach, częściej miał właśnie tego typu
bieliznę, ale pierwszy raz widziałem, żeby miał tak
cholernie urocze, słodziutkie majteczki w żabcie.
Dotknąłem palcem jednej z żabek i
nacisnąłem kilka razy.
-
Puci, puci – mruknąłem jak debil.
Chwyciłem majtki w obie dłonie i
położyłem się na łóżku, wyciągając nad sobą ręce.
Oglądałem je uważnie, śledząc każdą osobną niteczkę, jakbym
chciał zapamiętać ich drogę.
Co grozi za kradzież cudzych
majtek?
W świetle prawa, pewnie
wsadziliby mnie do więzienia, może jeszcze musiałbym zapłacić
odszkodowanie.
Gdyby Shin-chan był w yakuzie,
pewnie musiałbym odciąć sobie palec. Albo coś
innego...
Przed oczami stanął mi obraz
Shintarou z ulizanymi do tyłu włosami, w garniturze,
depczącym po jakimś podwładnym.
Parsknąłem śmiechem, turlając się
po łóżku z jego majtkami w objęciach. Po chwili
jednak przestałem i, leżąc na boku, popatrzyłem z czułością
na mój nabytek.
Ah...Shin-chan mnie zabije. Co do
tego nie miałem wątpliwości. Może powinienem
wyjechać, póki mam czas? Jestem jeszcze młody, w dodatku
nadal nie przeżyłem swojego pierwszego razu, ba, nawet się jeszcze nigdy nie
całowałem.
Przypomniałem sobie nagi tyłek
Shin-chana i jego, bądź co bądź, sporych rozmiarów,
penisa.
No, no...przynajmniej widziałem
już wszystko...
-
Kazu-chan!- do drzwi mojego pokoju zapukała mama.
Schowałem szybko majtki pod
poduszkę i usiadłem na łóżku. Przygładziłem koszulkę,
strzepałem ze spodni niewidzialne okruszki i zacząłem udawać
normalnego.
-
Tak, mamo?
Drzwi otwarły się i do środka
zajrzała moja mama. Widząc mnie, uśmiechnęła się szeroko
i otworzyła je szerzej, a tam, krok za nią...
Cóż mogę powiedzieć...chyba każdy
wie, jak wygląda Śmierć.
-
Midorima-kun wpadł z wizytą – poinformowała mama i zwróciła
się do gościa.- Rozgość się, mój drogi, przygotuję wam coś ciepłego do picia.-
już miała odejść, kiedy na moment odwróciła się do niego i uśmiechnęła.- Twój
Lucky Item jest dziś naprawdę imponujący.
-
Dziękuję Takao-san.
Zostawiła nas samych, nawet nie
racząc po raz ostatni pożegnać się ze swoim synem...
Shin-chan wszedł do pokoju i
zamknął za sobą drzwi.
-
Umm...nikt się ciebie nie przestraszył, jak z tym szedłeś?-
zapytałem dziwnie piskliwym głosem, wskazując na mniejszą wersję kosy, którą
trzymał w ręce. Tak, kosa. Taka, jaką zwykle trzyma Śmierć. A w tym przypadku
była to młodzieżowa śmierć, bo ubrana w dżinsy i niebieską koszulę.
-
Nie. Ona nie jest prawdziwa, nanodayo – powiedział Midorima,
podchodząc bliżej i odkładając kosę na łóżko. Usiadł obok mnie i spojrzał przed
siebie, nie ruszając się.
Odsunąłem się od niego
dyskretnie. Co mam teraz robić?! Uciekać?! Ale dokąd? Najbliżej
miałem okno, było otwarte, więc istniała szansa, że
Shin-chan nie zdążyłby mnie złapać. Ale jakoś nie bardzo widziało mi się
skakanie z pierwszego piętra na żwirowany podjazd...
-
Emm...no więc...- zacząłem niepewnie, patrząc na Midorimę.
Zaskoczył mnie widok jego
zaczerwienionej twarzy. Jego oczy też lekko się świeciły, nie
patrzył na mnie.
-
Yyy...- nie miałem pojęcia, co jeszcze mógłbym z siebie
wydusić.
-
Są tutaj, prawda?- zapytał Shin-chan.
-
Yyy...!
-
Eh...- westchnął Midorima.- Słuchaj, muszę wiedzieć.- Spojrzał
na mnie twardo.- Ja czy one?
-
Yyy...co?- bąknąłem.- Ale...o co chodzi?
-
Kto ci się podoba? Ja, czy one?
-
Yyyeeeh?! Eee...Shin-chan, ja...to...to nie do końca
tak...znaczy...to i to...w sumie...ale...
-
To, co zrobiłeś, było żenujące i bezczelne, nanodayo!- zawołał
Midorima, poprawiając okulary.- Masz pojęcie, jak się czułem, kiedy w
towarzystwie Otsubo-sana szukałem swojej własnej bielizny w swojej własnej
szafce?! Masz pojęcie, jak mnie ośmieszyłeś?! Wszyscy nasi koledzy z drużyny,
którzy potem do nas dołączyli, śmiali się, że zgubiłem moje majtki! PRZEZ
CIEBIE, BAKAO!
Zapadła cisza. Wpatrywałem się z
przerażeniem w mojego przyjaciela, kiedy nagle do
pokoju weszła mama, nieco rozluźniając atmosferę.
-
Proszę bardzo, pyszna gorąca czekolada – powiedziała,
stawiając tacę z dwoma kubkami na moim biurku.
-
Bardzo dziękuję, Takao-san – powiedział Midorima.
-
Dzięki, mamo – mruknąłem.
-
Przyniosę wam ciasteczka, kiedy skończą się piec!
Wyszła. A w pokoju znów zapadła
grobowa cisza.
-
Ja...
-
Dlaczego w ogóle je zabrałeś?- zapytał Midorima.- Jeśli ci się
podobają, kupię ci takie. Są w promocji.
-
Nie o to...
-
A o co?- Shin-chan spojrzał na mnie uważnie.- Dlaczego
ukradłeś moje majtki?!
-
No bo...- westchnąłem. Sięgnąłem dłonią pod poduszkę i wyjął
spod niej bieliznę Shin-chana. Podciągnąłem kolana pod brodę, położyłem na nich
majtki i, obejmując nogi, przytuliłem twarz do materiału.
-
J...jesteś zboczony, nanodayo – powiedział Shintaro, wpatrując
się we mnie z totalnym burakiem na twarzy.- Wiedziałem to, ale...nie sądziłem,
że to rozwinęło się aż do tego stadium...
-
Ta, ja też nie – mruknąłem stłumionym głosem.- Ostatnio tak
sobie o tobie myślę, Shin-chan. Wiesz, nawet często. To, że jesteśmy razem w klasie
i w szkolnej drużynie koszykówki, bynajmniej mi nie pomaga. Codziennie na
lekcjach gapię się na twoje plecy, na treningach na twoje nogi....skoro już
jesteśmy przy tym temacie, to muszę powiedzieć, że masz naprawdę świetne nogi,
Shin-chan.
-
Dz-dziękuję, nanodayo.
-
W szatni podglądam cię dyskretnie, jak się przebierasz. Lubię
widok twoich sutków. Są takie urocze i różowe.
-
N-nie wiem, czy powinienem ci za to dziękować, czy cię
zabić...
-
No i kiedy pod prysznicem widzę twój tyłek...masz naprawdę
jędrny tyłek. Chciałbym go dotknąć.
-
Zapomnij, nanodayo. To strefa prywatna...
-
Eh,
Shin-chan. Sam nie wiem...lubię dziewczyny, podobają mi się. Te ich
króciutkie spódniczki i urocze mundurki, no i cycki...na początku myślałem, że
może jestem biseksualny, ale...jak tak się zastanowię, to z facetów tylko ty
zwróciłeś moją uwagę.
-
Nie wiem, co powiedzieć. Jestem zażenowany i zawstydzony
jednocześnie. Nie powinieneś mówić takich rzeczy ot tak, jakbyś mówił o
horoskopie!
-
Kiepskie porównanie – westchnąłem.- Myślisz, że jestem w tobie
zakochany?
Zapadła cisza. Spojrzałem na
Midorimę, by zobaczyć jego reakcję. Jego mina nie
wyrażała żadnych konkretnych emocji, ale chyba właśnie się
nad tym zastanawiał. Patrzył w podłogę, wyglądało na to, że już się uspokoił.
-
Czy to...przekłada się jakoś na twoje życie prywatne?- zapytał
z lekkim rumieńcem na twarzy.
-
Hmm? Masz na myśli, czy masturbowałem się, myśląc o tobie?-
spytałem.- W sumie to jeszcze tego nie próbowałem...
-
N-nie to miałem na myśli...- mruknął Midorima.- Ale dobrze
wiedzieć. Cóż – wziął głęboki oddech.- Myślę, że to tylko chwilowa fascynacja.
Od kiedy to trwa?
-
Miesiąc...
-
Widzisz? To wcale nie jest długo. Wkrótce ci to przejdzie.
-
Okej...- westchnąłem, a po chwili spojrzałem na niego
buntowniczo.- Ale majtek ci nie oddam!
-
Dlaczego?!
-
Nie!- odwróciłem się do niego plecami.- Są moje.
-
Gh! Jesteś chory psychicznie, Bakao!
-
Może i jestem, no i co ci do tego?! Dobrze mi z tym, jeśli
mogę mieć te urocze majtki.
-
Rany, jesteś taki problematyczny. Dobra, weź je sobie!
-
Serio?- spojrzałem na niego przez ramię, a ten skinął głową.
Wróciłem do poprzedniej pozycji.
-
Ej, Shin-chan...a mogę cię pocałować?
-
C-c-c-c-c-o?!- Midorima spojrzał na mnie zszokowany.
-
Nie chcę niczego więcej – uspokoiłem go.- Tylko jeden, mały,
maleńki buziak! Taki przyjacielski, nawet nie poczujesz!
-
Kradzież moich majtek jakoś poczułem bardzo dotkliwie, wiesz?!
-
Oj no daj spokój, pozwól mi, ten jeden jedyny raz!
Widziałem w oczach mojego
najlepszego przyjaciela wahanie. Rozważał wszystkie za i
przeciw? Raczej nie miał nic do stracenia...chociaż do
zyskania też niewiele...
-
Jeden – mruknął w końcu.- I krótki, jasne?! Masz jedną
sekundę!
-
No co ty, to będzie cmoknięcie! Daj mi pięć sekund!
-
Yyyh....no, niech ci będzie, tylko się pospiesz.
Widząc, że Midorima zdjął
okulary, przybliżył się do mnie i zacisnął powieki, miałem
wrażenie, że zaraz odlecę gdzieś na księżyc tylko po to, by
spaść z niego na ziemię z nadzieją, że upadek z takiej wysokości obudzi mnie z
tego snu.
Ściskając w dłoniach bieliznę
Shin-chana, przysunąłem się do niego i, mrużąc oczy,
ostrożnie dotknąłem ustami jego ust.
Były zaskakująco miękkie, tego
się nie spodziewałem. Przycisnąłem je nieco mocniej i
rozchyliłem swoje wargi, by objąć nimi jego. Czułem smak,
którego nie byłem w stanie określić, a jednak smakował zaskakująco dobrze.
Czyżby to był smak Midorimy?
Myślałem, że będzie smakował jak
sałata, albo kapusta...
Z nerwów zapomniałem o limicie
czasowym, nasze usta były złączone chyba od kilku
godzin.
Albo dni.
Nie wiem.
Nie obchodzi mnie to.
Zamknąłem oczy, rozkoszując się
tymi słodkimi ustami. Z delikatnym westchnieniem,
powolutku, tak, by Shin-chan się nie zorientował, wsunąłem
język do jego ust i odszukałem jego własny.
Midorima drgnął lekko, wydając z
siebie krótki jęk.
Ups, jednak zauważył.
Mimo to, nie odsunął się ode
mnie. Wręcz przeciwnie, rozchylił lekko swoje wargi, jakby
zapraszająco. Kilka dni później poczułem jego język,
wychodzący na spotkanie mojemu. Pogłębiliśmy nasz pocałunek, a ja, odlatując,
wsunąłem jeszcze dłoń w jego miękkie włosy i przycisnąłem jego usta do moich
jeszcze mocniej.
Może minęły trzy tygodnie, może
dwa miesiące, a może 10 lat. Może byłem już
staruszkiem. A może już umarłem.
Bo czułem się, jak w niebie.
Oderwaliśmy się od siebie
delikatnie i oboje otworzyliśmy oczy. Shin-chan na wstępie
spłonął rumieńcem i, dotykając swoich lekko spuchniętych
warg, odwrócił głowę. Ja natomiast oblizałem się, patrząc na niego z czułością.
-
Jednak chcę więcej – westchnąłem.- Oh, ale nie przejmuj się.
Wiem, że pewnie tego nie chcesz. Jakoś to przeżyję, ale proszę, nie traktuj
mnie jak obcego, czy coś. Nadal chcę się z tobą przyjaźnić. No wiesz, w końcu..
-
Stul pysk – mruknął Shintaro ponuro.
-
Eh?- spojrzałem na niego, zaskoczony tym tonem.
Midorima z westchnieniem wstał i
podszedł do biurka. Zabrał nasze kubki i wrócił na
łóżko, jeden z nich podając mnie. Usiadł obok i zaczął
spokojnie popijać gorącą czekoladę. Milczał. Przełykając ślinę, też zacząłem
popijać swój napój.
-
Dziwnie smakujesz – powiedział w końcu.- Jadłeś jakąś
sałatkę...?
-
Z pomidorów i ogórków – mruknąłem w odpowiedzi.- A
ty...smakujesz naprawdę dobrze. Ale to taki smak nie do określenia. Smak
ciebie.
Shintarou westchnął po raz
kolejny i upił łyk czekolady.
-
Obiecaj, że jeśli przestaniesz czuć do mnie to, co teraz, to
mi powiesz i to skończymy – powiedział nagle Midorima.
-
Hmm? O czym ty...?
-
Byłoby źle, gdyby nasze...rozstanie...odbiło się na naszych
treningach.
-
Czekaj, Shin-chan, bo ja...
-
Jeśli byśmy zerwali, nienawidząc się, to może być problem.
-
Eh? Mówisz, że...- wytrzeszczyłem na niego oczy.- To
przyzwolenie?!
-
Zależy na co!- warknął Shintaro, poprawiając okulary.- Po
prostu...zgadzam się, żeby spróbować! Tylko spróbować! Może niedługo ci
przejdzie...i...i tylko całowanie! Nie oczekuj ode mnie niczego więcej
przypadkiem!
-
Eh? O niczym innym nie marzyłem!- wykrzyknąłem, uradowany.-
No, dopóki teraz tak o tym wspomniałeś, to...
-
TYLKO-CAŁO-WANIE- powiedział dobitnie, rzucając mi mordercze
spojrzenie.- I...i oddaj mi jednak te majtki!
-
Eh?! A...A będę mógł od czasu do czasu zobaczyć cię w samej bieliźnie?!
-
Co...?! O czym ty gadasz, zboczeńcu?!
-
Błagam cię, Shin-chan! Jesteś taki piękny...taki
cudowny...taki seksowny, kiedy masz na sobie tylko majtki! W żabki! Proszę, kup
więcej tych majtek w żabki!
-
Rany, jesteś taki głośny, nanodayo!
Rzuciłem się na niego ze
śmiechem, przytulając go i jego majtki.
Ściskając moje dwa skarby w
ramionach czułem, że do szczęścia nie potrzeba mi już nic
więcej!
Hahahaa, matko xD śmiałam się cały czas, a nawet i po przeczytaniu się śmieję. "Puci, puci" xDD To jest świetne! :D Dopiero... hm, "odkryłam" tego bloga, dlatego lecę przeczytać więcej~!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że się podoba :3 Mam nadzieję, że również reszta przypadnie Tobie do gustu :3 Jeśli zależy Ci na takich typowo humorystycznych, to polecam "Aominecchi" i "Lucky Item" ^^
UsuńWłaśnie przeczytałam większość Twoich opowiadań i... i jestem zachwycona :D Nie wiem, które było najlepsze, jak na razie wszystkie mi się bardzo podobają! I bardzo, baaardzo się cieszę, że jest tu tak dużo Midorimy x Takao, ponieważ uwielbiam ten paring, a jest go tak mało w tym złym internecie ;__;
UsuńCóż, czekam na więcej Twoich opowiadań, a tymczasem przeczytam, jeszcze te, których jeszcze nie zdążyłam :3
Ah, i podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki...hm, naturalny ^^
Naprawdę bardzo mi miło ;_; Nie masz pojęcia, jak takie opinie motywują mnie do dalszego pisania ^^ Przyznam, że MidoTakę pisze mi się najlepiej, chociaż to nie jest mój ulubiony paring ^^''
UsuńObecnie pracuję nad opowiadaniem z moimi własnymi bohaterami [ ale nadal japońskimi, bo jakoś wygodniej mi się pisze ^^ ], wkrótce dam znać o blogu, na którym będę je zamieszczać, bo planuję takie dłuższe, coś w formie powieści :) Mam nadzieję, że jakoś Cię zainteresuje ^^
To było świetne XD. Uwielbiam Twoje opowiadania :D duuużo weny życzę :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo ^^
Usuń"Puci-Puci, moje małe żabki" - rozwalające xD Zresztą cała ta historia była rozwalająca! Chcę więcej! Biedny Shin-chan ograbiony z bokserek xD Teraz będzie brał na treningi 2 pary i dobrze mu tak!
OdpowiedzUsuńProszę napisz drugą część tego. Chciałabym wiedzieć jak dalej będą się zachowywać i co z tymi żabkami :3
OdpowiedzUsuńO ja... G.E.N.I.A.L.N.I.E piszesz! Uuuuwiielbiam to opo <3 Obyś pisała więcej MidoTaka bo jest cudowne :D A to ^ jest moje ulubione opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym pisaniu! <3
Bosz... Umarłam z zacieszu.
OdpowiedzUsuńPiękne
Leżę i nie wstaję
Rozwalona na łopatki
Hahahahaha... bosz... Takao, kocham cię
Ale Ciebie, Yuu-chan, bardziej :D
Yuuki ~ !!
OdpowiedzUsuńZ tego powodu że niedawno właśnie złożyłam konto na gmailu postanowiłam komentować twoje opowiadanka :D
Więc się przygotuj ^^ ..
Co do "Żabki"..
Kolejne genialne opowiadanie :D Czytam je już nie wiem który raz z rzędu i wciąż nie przestaje się śmiać :D Takao i majteczki w żabeczi :D hahahah <33
To tyke mojej opini do tego ^^
~ Sinon.xgo