Zdjęcie

    Moja młodsza siostra kiedyś mi powiedziała, że mężczyźni nie mają uczuć.
    Szczerze powiedziawszy, wtedy ją wyśmiałem. To naturalne, że zarówno płeć męska jak i żeńska uparcie wykłóca się o swoje racje, by udowodnić, że jest „lepsza”, rywalizację mamy w genach. Nawet nie próbowałem zrozumieć jej słów, wybroniłem się pierwszym lepszym argumentem, jaki przyszedł mi na myśl, na co ona wywróciła jedynie oczami i zakończyliśmy temat, którego tak naprawdę nawet nie rozwinęliśmy.
    Jej słowa przypomniałem sobie w dniu, w którym zobaczyłem na mieście mojego przyjaciela, trzymającego w objęciach czarnowłosą piękność.
    Midorima Shintarou. Przyjaźniłem się z nim od początku liceum, choć poznałem go już wcześniej, w czasach gimnazjum. Należałem do drużyny koszykówki i przegrałem z nim. Już podczas pożegnalnego ukłonu obiecałem sobie, że będę ciężko trenował w liceum, by w następnym roku go pokonać.
    Niestety, niefortunnie się zdarzyło, że ja i Shin-chan wylądowaliśmy w tej samej drużynie liceum Shuutoku. Pokonanie go stało się więc niemożliwe, chyba, że w starciu one-on-one, co i tak nie przyniosłoby mi takiej satysfakcji, jak wygrana w prawdziwym meczu.
    Myślałem, że jest zadufany w sobie. Zbyt pewny siebie, zbyt wyniosły, zbyt poważny. Ale okazał się być uroczym tsundere, którego nie trudno było mi szybko polubić. Zaprzyjaźniłem się z nim. A w świecie koszykówki, którą obaj kochaliśmy, zostaliśmy duetem. Partnerami na boisku.
    Do dnia, w którym zobaczyłem go z dziewczyną, nawet nie potrafiłem wyobrazić go sobie w takiej sytuacji. Sądziłem, że jest zbyt poważny i jednocześnie zbyt nieśmiały, by się do kogoś zalecać, a co dopiero otwarcie flirtować. Chyba, że byłaby to osoba podobna do niego – bardziej poważna, elegancka. Jednak czarnowłosa piękność, którą ujrzałem w jego ramionach, uśmiechała się radośnie jak dziecko, przytulała go, obejmowała i patrzyła takim wzrokiem, jakby dostała gwiazdkę z nieba.
    Wbrew pozorom, to nie ten śliczny obrazek zmusił mnie do przypomnienia sobie słów mojej młodszej siostrzyczki. To ukłucie w sercu, które poczułem, to dreszcz, który przeszedł moje ciało, fala ciepła, która spłynęła po kręgosłupie.
    Pomyślałem wtedy, że moja siostra w gruncie rzeczy miała rację. Mężczyźni nie mają uczuć. A raczej mają, jednak nie przywiązują do nich zbytnio uwagi. Interesuje nas kobiece ciało, jak to jest w przypadku samców, nic w tym dziwnego. Piersi, długie, zgrabne nogi, ładne buzie i to, co kryje się pod krótkimi spódniczkami – to naturalne, że tego pożądamy. Staramy się o względy, żeby to dostać, mówimy „kocham”, choć nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, co to tak naprawdę oznacza, jak wielką wagę ma to słowo.
    Tamtego dnia, w nocy, nie mogłem zasnąć. Leżałem w swoim łóżku, przytulając do siebie zwiniętą w rulon kołdrę, wpatrywałem się w ścianę, widząc na niej romantyczną scenę z Midorimą i tajemniczą pięknością. Nie było mowy, by była to jego siostra, znałem ją i widziałem nie raz, wątpiłem też, by była to kuzynka, która przyjechała pozwiedzać Tokio z dawno niewidzianym kuzynem. W jej spojrzeniu było zbyt wiele uczucia, zbyt wiele radości i tego czegoś, co przeznaczone jest tylko dla tych, którzy znaleźli w swoim życiu tę ważną dla siebie osobę.
    Shintarou nigdy mi się nie zwierzał. Dużo ze sobą rozmawialiśmy, nie tylko w szkole. Spotykaliśmy się po zajęciach, chodziliśmy z senpaiami na festyny, raz wyjechaliśmy nad morze podczas letnich wakacji, a raz w góry, w ferie zimowe. Trzymaliśmy się razem, jak to bywa w przypadku przyjaciół. Nasze rozmowy dotyczyły setek tysięcy tematów, poczynając od jedzenia, przez samochody, modę, gry komputerowe, naukę, sport, aż po plany na przyszłość i politykę.
    Ale nigdy nie wspominał mi o sprawach sercowych. Nigdy o nic nie pytał, nigdy nie prosił o radę, czy opinię. Może to dlatego, że wiedział, iż się na tym nie znam, może winą był jego charakter, a może po prostu się wstydził – tego nie wiedziałem.
    Ale chciałem wiedzieć. Dlatego postanowiłem, że następnego dnia zapytam go o to w szkole, upewnię się, kim była ta ślicznotka, co go z nią łączy, skąd się wzięła.
    Jednak, chociaż mogłem uznać tę myśl za pocieszenie, to wciąż się denerwowałem. Nie rozumiałem, dlaczego. Po prostu moje serce biło szybciej, niespokojnie, co jakiś czas brakowało mi powietrza w płucach.
    Pierwszy raz tak się czułem.
    Kiedy następnego dnia w szkole, podczas lunchu, wraz z Midorimą usiedliśmy na stołówce, uśmiechając się do niego, zagadnąłem go, starając się brzmieć bardziej sympatycznie, niż ciekawsko:
–    Czyżby coś się zmieniło w twoim życiu, Shin-chan?
–    Co masz na myśli, nanodayo?- Midorima poprawił swoje okulary i chwycił za pałeczki, rozłączając je. Cichy trzask, który usłyszeliśmy, rozniósł się echem w mojej głowie.
–    Widziałem cię wczoraj na mieście z bardzo ładną panienką. Czyżby twoja dziewczyna?
    Szczerze mówiąc, sam nie wiem, jakiej reakcji się spodziewałem. Chciałem zobaczyć, że się rumieni i odwraca głowę, albo usłyszeć gorące zaprzeczenia, czy chociaż naganę o to, że interesuję się nie swoimi sprawami.
    Ale Shintarou spojrzał tylko na mnie, lekko zaskoczony, a potem westchnął cicho i zajął się jedzeniem.
    To było najgorsze potwierdzenie, jakie w życiu widziałem. Gorsze nawet od tego, które można by po prostu powiedzieć. „Tak. To moja dziewczyna”.
    „Kocham ją”...
–    O ty draniu – zaśmiałem się lekko.- Nawet się nie pochwaliłeś!
–    Związek nie jest czymś, czym się należy „chwalić” - mruknął w odpowiedzi.- Jedz. I nie próbuj mnie wypytywać o szczegóły, i tak ci nic nie powiem.
–    Sknera.- Wystawiłem usta w dzióbek, ale zamilkłem posłusznie, jak wierny pies. Właściwie to cieszyłem się, że nie pozwolił mi zadawać pytań. Czułem, jak coś ściska mi gardło, uniemożliwiając mówienie. Mogłem tylko zająć się posiłkiem, pakując do ust tak dużo, by Midorima nie zauważył mojej miny, która z pewnością nie przypominałaby mu tego Takao, jakiego znał.
    Jadłem, choć nie miałem apetytu, choć wszystko smakowało okropnie, choć cały posiłek cofał mi się do przełyku.
    Nic dziwnego, że zaraz potem poszedłem do łazienki i wszystko zwróciłem.
    Zdaję sobie sprawę z tego, że brzmi to dziwnie, wręcz niedorzecznie, a nawet śmiesznie. Potrafiłem z zafascynowaniem oglądać filmy o zabijaniu i torturach, a zwymiotowałem przez informację, że mój przyjaciel ma dziewczynę.
    Mój świat stanął na głowie.
    Kolejne dni mijały mi zaskakująco powoli. Ostatni mecz w Winter Cup mieliśmy za sobą, zajęliśmy zaszczytne drugie miejsce, treningi więc dobiegły końca. Teraz musiałem przyłożyć się do nauki, by dobrze zdać egzaminy i dostać się na dobre studia. Wiedziałem, że nie dostanę się na te same, co Shintarou, choć obaj chcieliśmy iść na medycynę. On chciał zostać lekarzem, jak jego rodzice, ja pielęgniarzem, przez szacunek jakim, dzięki mojej matce, zacząłem darzyć ten zawód. Jednak wciąż byłem głupszy niż Shin-chan, nawet jeśli nasze ambicje były podobne.
–    Zapomniałeś to spierwiastkować – powiedział Midorima podczas pobytu w bibliotece, kiedy obaj siedzieliśmy przy stole i powtarzaliśmy materiał.
–    Oh, rzeczywiście.- Skreśliłem wynik i obliczyłem na nowo. Podpierałem głowę dłonią, starając się skupić na liczbach i znakach, choć po głowie krążyły mi pytania, których nie powinienem zadawać.- Ej, Shin-chan?
–     O co chodzi?- Spojrzał na moje notatki, zapewne spodziewając się pytania dotyczącego zadania.
–    Ty i twoja dziewczyna... uprawialiście już seks?
–    C-co takiego?!- zająknął się, rumieniąc na twarzy i poprawiając nerwowo okulary.
–    Noo, jesteście ze sobą już całkiem długo, nie? Minęły cztery miesiące odkąd widziałem was na mieście, a ty wciąż nie powiedziałeś, jak długo wówczas ze sobą byliście.
–    To nie zmienia faktu, że nie powinieneś zadawać tak osobistych, intymnych pytań!- fuknął ze złością, odwracając ode mnie głowę.
–    Więc jednak?- Uśmiechnąłem się lekko.- Daj spokój, jesteśmy przyjaciółmi! Mógłbyś raz na jakiś czas mi się zwierzyć, a nie tak trzymać wszystko w sobie. Chyba, że masz innego przyjaciela, któremu się zwierzasz. Kerosuke się nie liczy – dodałem, kiedy już otwierał usta.
    Patrzyłem niemal z lubością, jak jego policzki czerwienią się ze złości. Nie wiem dlaczego irytowanie i drażnienie go sprawiało mi taką przyjemność. Może to jego wyraz twarzy, który wydawał mi się taki uroczy, a może było to coś w rodzaju „obowiązku” spełnianego wobec tsundere – nigdy nie mogłem się powstrzymać.
    Kiedy Shintarou wciąż nie raczył odpowiedzieć, wróciłem do mojego zadania. Liczenie wychodziło mi teraz gorzej niż chwilę wcześniej, zupełnie nie potrafiłem się skupić i ciągle robiłem błędy, nawet przy najprostszym dodawaniu.
    Sześćdziesiąt osiem piękności dodać trzy czwarte zielonego glona, równa się...
–    Co mówiłeś?- Spojrzałem na Shintarou, zorientowawszy się, że mamrotał coś pod nosem.
–    Jeszcze nie – burknął.
–    Eh? Może jeszcze ciszej, pół szkoły cię usłyszało...
–    Mówię, że jeszcze tego nie zrobiliśmy!- syknął ze złością, zaciskając palce na długopisie.
    Przez bardzo długą chwilę milczałem, wpatrując się w niego z zaskoczeniem.
–    Aaa.- Pokiwałem wolno głową.- Długo się namyślałeś nad odpowiedzią.
–    Bo...- Zarumienił się.- Nieważne.
    Wzruszyłem lekko ramionami, znów wracając do zadania, jednak tym razem z nieco większą werwą. Próbowałem się nie uśmiechnąć, w żaden sposób nie okazać ulgi, którą z jakiegoś powodu poczułem.
    „Z jakiegoś powodu”. Tak to nazywam, ale w gruncie rzeczy zaczynałem już domyślać się, o co mi chodziło.
    To nie była kwestia zazdrości o to, że Midorima ma dziewczynę, a ja nie. Tu chodziło o zazdrość po prostu o niego. Zazdrościłem tej czarnowłosej piękności, że ma przy sobie Shin-chana. Że spędza z nim czas, który mógłby poświecić dla mnie.
–    To przez to?- zapytał nagle, spoglądając na mnie.
–    Co „przez to”?- Nie zrozumiałem.
–    Unikasz mnie – mruknął.- Ostatnio mało ze mną rozmawiasz, nie spotykamy się też po szkole.
–    Zbliżają się testy...
–    Więc możemy się chociaż razem pouczyć!- warknął, zirytowany.- Potrafię podzielić wolny czas na obowiązki i przyjemności, na spotkania z Mimiko i z tobą. Ale od jakiegoś czasu mnie unikasz, zbywasz byle wymówkami.
–    Przepraszam – bąknąłem.
–    To przez to, że ci się nie zwierzam?- zapytał.- Taki już mam charakter...
–    Nie, to nie przez, głuptasie – zaśmiałem się.- Po prostu w takich sytuacjach przyjaciel zawsze odchodzi na bok. Sądziłem, że chcesz spędzać każdą wolną chwilę z tą, którą kochasz.
    Midorima otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak szybko na powrót je zamknął. Odwrócił ode mnie wzrok, jakby zażenowany, przecierając dłonią kark.
–    Hmm? Co jest?- zapytałem.- Chcesz coś powiedzieć, prawda?
    Zacisnął lekko usta, westchnął cicho, odkładając długopis.
–    To nie do końca tak... że ją kocham – mruknął, nieco zawstydzony.- Lubię ją. Jest sympatyczna, ładna i... i w ogóle.- Zarumienił się mocno.- Ale nie kocham jej.
    Nie wiem dokładnie, które z uczuć było we mnie silniejsze – coś w rodzaju zawodu, kiedy uświadomiłem sobie po raz drugi, że słowa mojej siostry, która twierdziła, iż mężczyźni nie mają uczuć, są prawdziwe, czy może lęk i obawa przed tym, co zaraz powie Midorima.
    Bo przeczuwałem, że ta rozmowa ma drugie dno. Czułem, że chodzi o coś więcej.
–    Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi, i bardzo cenię sobie naszą przyjaźń – wymamrotał.- Ale... długo wahałem się przed tym, by ci powiedzieć. Musisz zrozumieć, że o tym naprawdę nikt nie może wiedzieć.
–    Możesz mi zaufać – powiedziałem cicho, uśmiechając się raczej krzywo.
    Spojrzał na mnie, jakby szukał zapewnienia również w wyrazie mojej twarzy. Zawsze byłem wobec niego szczery, nigdy nie miałem zamiaru rozpowiedzieć jego tajemnicy, jeśli jakąś by mi już zdradził, nawet gdyby był to fakt, że śpi z misiem.
–    Ja i Ayuka-sensei...- mruknął, rumieniąc się.
    Sapnąłem, zakrywając pospiesznie usta dłonią. Odwróciłem na moment głowę, nie chcąc by spostrzegł to, co ukrywałem od paru miesięcy. Musiałem się szybko pozbierać, zignorować dreszcz jaki ogarnął całą moją klatkę piersiową. Odetchnąłem głęboko i odważyłem się na niego spojrzeć.
–    Shin-chan, ty tak poważnie?- zapytałem, uśmiechając się sztucznie.
–    Nie mów nikomu – jęknął cicho, zażenowany.- Jeśli ktoś się dowie, wyrzucą mnie jeszcze przed egzaminami, a Ayuka-sensei straci możliwość nauczania.
–    Już ci mówiłem, że możesz mi zaufać...- mruknąłem.- Ale serio? Masz z nią romans?- Kiedy skinął głową, popatrzyłem na niego z niedowierzaniem.- Wybacz, ale nigdy bym się tego po tobie nie spodziewał.
–    Sądzisz, że sam kiedykolwiek myślałem o tym, że...?- Urwał, spoglądając na mnie znacząco.- Lubię Mimiko. Ale to Ayukę-san kocham... Co mam niby zrobić?
    Nie odpowiedziałem mu. Nie wiedziałem co, a nawet gdybym wiedział, pewnie i tak niczego by to nie zmieniło. Było już za późno. Ton, jakiego użył Midorima dał mi wyraźnie do zrozumienia, że jego uczucia są szczere. Był nie fair wobec swojej dziewczyny, Mimiko, ale miał również kogoś, kogo kochał. Prawdopodobnie jego dziewczyna była tylko ewentualnym zabezpieczeniem na wypadek gdyby na niego i Ayukę-sensei padły jakieś podejrzenia. Chociaż, kto wie.
    Tamtego dnia uświadomiłem sobie, że tak naprawdę jeszcze nie poznałem dobrze Shin-chana.
    Czy mężczyzna może kochać drugiego mężczyznę?
    To pytanie krążyło po mojej głowie przez kolejne miesiące, aż do zakończenia szkoły. Próbowałem nie tylko poznać lepiej Midorimę, ale i zrozumieć samego siebie, zrozumieć własne uczucia. Spoglądałem na dziewczyny i widziałem ładne, zgrabne ciała, które mi się podobały. Patrzyłem na chłopaków i widziałem po prostu kolegów. Do żadnego z nich mnie nie ciągnęło, żaden nie podobał mi się tak, jak mogły podobać mi się kobiety. Tylko kiedy mój wzrok zatrzymywał się na Shintarou, moje serce zatrzymywało się wraz z nim, by po chwili zacząć bić mocniej, żywiej.
    Udało mi się dostać na te same studia, co on. Sam nie wiem, jak to zrobiłem. Testy poszły mi tak dobrze, że zaskoczyłem nawet samego siebie, nie wspominając o przyjaciołach i rodzinie. Ale cieszyłem się. Oznaczało to, że nie będę musiał rozstawać się z Midorimą na dobre, czego tak obawiałem się wcześniej. Gdybyśmy chodzili na inne uczelnie, mielibyśmy mało czasu dla siebie. A tak, widywaliśmy się na zajęciach, na przerwach, na lunchu, znów razem wracaliśmy do domu. Jak te papużki nierozłączki.
    Ale moje życie nie było wcale tak kolorowe, jakbym tego pragnął. Midorima zaczął otwarcie umawiać się z Ayuko. Od kiedy stał się dorosłym mężczyzną, nie musiał już ukrywać ich związku. Byłem świadkiem tego, jak ich uczucie rozkwita, jak ich wspólna przyszłość maluje się przed nimi, ukazując wszystko to, czego sam tak bardzo pragnąłem.
    W tej przyszłości widziałem także siebie. Jako przyjaciela rodziny, kolegę z pracy, przybranego wujaszka. Zawsze z boku, na drugim planie kolorowego zdjęcia z szarą plamą.
    To zaskakujące, że człowiek może żyć tak długo z tym samym uczuciem do tej samej osoby. Zwykle nie jest w stanie stwierdzić kiedy się zakochał, dlatego odlicza cicho czas od momentu, w którym to sobie uświadomił. Od momentu, w którym powiedział sobie „kocham go”.
    Ja również to powiedziałem. Pewnego wieczora, tuż po zakończeniu roku szkolnego, siedząc na podłodze w swoim pokoju i patrząc na pamiątkowe zdjęcie klasowe, na którym ja i Shin-chan staliśmy obok siebie, uśmiechnięci i dumni.
    „Kocham go”.
    Dwa słowa, bezcenne, paradoksalnie będące źródłem radości i jednocześnie klątwą.
    Sądziłem, że mogę z tym żyć. Ciesząc się tym „przywilejem” bycia przy boku Midorimy, czerpiąc radość z naszej przyjaźni, sądziłem, że dam radę. To mi wystarczało, nawet w obliczu perspektywy przyszłego ślubu i założenia rodziny. Bo wiedziałem, że właśnie to ich czeka. Nie byłem przecież żadną przeszkodą, byłem oparciem i pomocą.
    Myślałem, że kiedy nadejdzie dzień, w którym Shintarou poprosi Ayukę-san o rękę, uśmiechnę się do nich, pogratuluję im, uścisnę ich i wzniosę toast.
    Ale tak nie było.
    Nie doczekałem nawet tego dnia.
    To było jakieś dwa lata po studiach, kiedy późnym wieczorem wracałem z Midorimą z pubu. Wyszliśmy się napić, żeby uczcić jego awans. Od tej pory miał zacząć pracować jako prawdziwy lekarz w szpitalu, a nie zwykły doktor w przychodni. Miał być kimś, miał ratować ludzkie życia, przeprowadzając trudne operacje.
    A ja miałem mu w tym pomagać.
    Przynajmniej taki miałem zamiar.
    Droga do domu prowadziła przez szeroki most. Mimo późnej godziny przejeżdżało po nim sporo samochodów. Latarnie świeciły jasno, rzucając światło na boczny chodnik. Tylko cztery ostatnie z jakiegoś powodu nie działały.
    Nie miałem powodu, by wyznawać mu uczucia właśnie w tamtej chwili. Podczas picia w pubie nie rozmawialiśmy o Ayuce, o ślubie, dzieciach, nawet o tym nie myślałem. Nie miałem żadnego „zapalnika”, nic nie popchnęło tych słów, które wydobyły się z mojego gardła pod tymi czterema zgaszonymi latarniami. To się po prostu stało.
–    Kocham cię.
–    Hmm?- Midorima, który był kilka kroków przede mną, odwrócił się i popatrzył na mnie. Z jego ust wydobywały się co chwila przeźroczysto białe obłoczki. Jesień miała się ku końcowi, zima nadchodziła powolnym krokiem, dając o sobie znać zmarzniętym roślinom i lekkiemu szronowi na metalowej, solidnej konstrukcji mostu.- Chyba za dużo wypiłeś, Kazunari.
–    Nie, to nie alkohol.- Uśmiechnąłem się, kręcąc głową.- Widzisz przecież, że się nie chwieję, nie seplenię i nawet nie rumienię. No dobra, może jednak, ale to z zimna. Mówię poważnie, Shin-chan.
–    A jednak jesteś pijany – westchnął ciężko i odwrócił się już, chcąc odejść.
–    Wiem, że mam w zwyczaju żartować sobie z ciebie!- Moje słowa zatrzymały go, znów na mnie spojrzał.- Lubię, kiedy się irytujesz, bo jesteś kochanym tsundere i twoje reakcje są nad wyraz urocze. Ale ten jeden raz proszę, żebyś mi uwierzył. To dla mnie ważne, Shin-chan. To, co czuję od prawie dziesięciu lat.
–    Co...?- Jego oczy rozszerzyły się lekko.- Takao, o czym ty mówisz? Jakie dziesięć lat...? Masz na myśli przyjaźń, tak?
–    Wtedy się poznaliśmy.- Skinąłem głową.- Wiesz, gdybym tylko mógł zliczyć, jak wiele razy zastanawiałem się nad tym, kiedy się w tobie zakochałem, pewnie zabrakłoby mi liczb. Ale sam fakt jest tylko jeden: kocham cię. Na pewno trudno ci w to uwierzyć, nie winię cię za to. Pewnie nawet czujesz się zgorszony. Ale chcę, żebyś wiedział.- Spojrzałem na niego twardo.- To trwa już tak długo... Sądziłem, że sobie z tym poradzę, że nigdy ci się do tego nie przyznam, żebyś mógł wieść spokojne życie bez świadomości, że twój najlepszy przyjaciel czuje do ciebie coś więcej. Ale nie potrafię, Shin-chan.- Pociągnąłem nosem, czując zbierające się w oczach łzy.- Jestem tylko człowiekiem. A ludzie są słabi. Mogą mówić, że jest w nich siła, że na moim miejscu trwaliby w swoich postanowieniach, tak jak na początku ja chciałem. Ale to kłamstwa. Nikt nie jest w stanie postawić się na miejscu drugiej osoby, nikt nie jest w stanie poczuć tego samego, co czuje ona, z tą samą mocą.
–    Takao, zaczekaj...
–    Kocham cię, Shin-chan – jęknąłem, ocierając policzki wierzchem dłoni.- Wiem, że nie mam u ciebie żadnych szans, wiem, że kochasz Ayukę-san... Proszę cię tylko, żebyś zaakceptował to, co do ciebie czuję. Nie odwzajemniaj tego, nie musisz. Po prostu postaraj się zrozumieć i... pogodzić z nimi.
    Nie wiem jak długo staliśmy tam, naprzeciw siebie, w zupełnym milczeniu. Głowę miałem spuszczoną, wzrok wbity w chodnik. Może minęło kilkanaście sekund, a może minut... ale w końcu usłyszałem głos Midorimy.
–    Przepraszam, Takao... Nie mogę...
    Moje serce zatrzymało się w miejscu, przestałem płakać. Odetchnąłem głęboko i zaśmiałem się.
–    No tak, nic dziwnego! Kto... kto byłby w stanie zaakceptować coś takiego. Wybacz, nie wiem co sobie myślałem, prosząc cię o tak wiele. Zapomnij o tym, udajmy, że nie było tej rozmowy... Wracajmy do domu.
    Minąłem go, jednak już po kilku krokach zdałem sobie sprawę z tego, że Shintarou nie ruszył za mną. Zatrzymałem się i spojrzałem za siebie. Wciąż stał w tym samym miejscu, odwrócony do mnie plecami, z dłońmi w kieszeniach swojego płaszcza.
–    Shin-chan...?
–    Wracaj sam – powiedział.
–    Nie mamy daleko, możemy wrócić razem...
–    Takao.- Odwrócił się do mnie i spojrzał mi w oczy. Nie byłem w stanie określić wyrazu jego twarzy. Była spokojna, ale jednocześnie jakby zmartwiona i odrobinę smutna.- Myślę, że będzie lepiej, jeśli przestaniemy się spotykać.
–    Eh...? Co masz na myśli?
–    Przestańmy się widywać. Wiesz, że nic z tego nie będzie, nic do ciebie nie czuję. Jesteś dla mnie tylko przyjacielem. Nie chcę, żebyś dalej cierpiał i trzymał w sobie to wszystko. Nie chcę, żebyś za jakiś czas znowu wyrzucił z siebie to, przez co cierpisz. Przestańmy się spotykać. Zapomnisz o mnie, ułożysz sobie życie...
–    Z myślą, że przez moje wyznanie zniszczyłem naszą przyjaźń?- zapytałem z niedowierzaniem.
–    Nie odbieraj tego w ten sposób, nic nie zniszczyłeś!- Midorima zmarszczył gniewnie brwi.- Po prostu tak będzie lepiej.
–    Jeśli chcesz, żebym zapomniał, to mogę zapomnieć, ale nie musimy przez to wyrzucać w błoto dziesięciu lat przyjaźni!
–    To była przyjaźń tylko z mojej strony! Sam to przed chwilą powiedziałeś.
–    Ale nadal się przyjaźniliśmy, ty też...- Wciągnąłem głośno powietrze do płuc, czując, że mi go brakuje.- … byłeś moim przyjacielem... JESTEŚ moim przyjacielem.
–    Łatwiej zapomnisz – mruknął, ruszając w moją stronę. Jednak nie zatrzymał się przede mną, nie spojrzał na mnie.- Przepraszam, Takao. Ale to po prostu zbyt odpychające.
    Drżałem na całym ciele. Powoli odwróciłem się, patrząc jak Shintarou odchodzi. W głowie miałem pustkę, w sercu tysiące cierni. Wiedziałem, że już nigdy niczego nie będę żałował bardziej niż tego wyznania. Wiedziałem, że nic nie będę mógł zrobić, by odmienić los, który rysował dla mnie życie z wieczną klątwą. Nie mogłem się poruszyć, nie mogłem wydobyć z gardła krzyku, który zatrzymałby Midorimę. Mogłem jedynie patrzeć, jak odchodzi w stronę domu, w którym czekała na niego ukochana, w stronę jego przyszłości z kolorowego zdjęcia, z którego zniknęła szara plama.
    Była to przyszłość, w której nie widziałem już siebie samego.


17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. JPRDL. NAPISAŁAM W LUJ DŁUGI KOMENTARZ.
      I mi zrestartowało stronę...
      *chwila ciszy i słychać szloch*
      ;(
      Ehh... *wdech i wydech*
      Dobra... Nie będę się użalała co do tego... Napisze jeszcze raz... Inny, ale napiszę. Możliwe, że będzie krótszy... I to o wiele krótszy.
      A zatem zaczynając czytać już czułam, że to będzie smutne, będę płakać itp. itd. No i tak jest.
      Osobiście miałam nadzieje, że to będzie jakieś radosne, słodkie, z cukrami no i ten... smutno mi.
      Ale... Gdyby nie informacja na końcu to prawdopodobnie bym siedziała pod stołem i płakałabym przytulając paczkę chipsów warzywnych (to mój dzisiejszy lucky item) ;-;
      Nie masz pojęcia jak już pierwsze zdanie mnie wzruszyło. Kurcze... Siostra Kazunari'ego przewiduje przewiduje przyszłość.
      Ogólnie płacze no ;-; Płacze razem z Takałem no i smutno mi razem z nim.. No czemu no ;-; Taaakaałoooo...
      Shin-czan to dupek! *beczy w kącie przytulając chipsy* baka, baka, baka, bakashin-czan! Jak może tak ranić swojego przyjaciela?! Zamiast rzucić się na niego i powiedzieć, że kłamał i to wszystko było po to, żeby wzbudzić w Takao zazdrość, to ten chcę zerwać kontakt.

      To dla mnie za dużo.

      Zbyt dużo.

      Umieram ;-;

      Przyznam szczerze, że nie chcę mi się już wklejać tych wszystkich cytatów, opisywać moich emocji po przeczytaniu ich itd. ;-; Wybacz, ale głowa mnie boli, noga mnie boli, brzuch mnie boli, kark mnie do cholery boli... No i jeszcze usunęło mi ten w luj długi komentarz, że aż odebrało mi chęci do pisania kolejnego.
      No to życzę weny i pozdrawiam<3

      Usuń
    2. Znam ten ból, kiedy usuwa Ci się długi komentarz ;_; I nie dziwię Ci się, ani nie winię Cię za to, że później nie chciało Ci się go pisać :3 Sama przez to przechodziłam już nie raz - ba, przechodziłam to nawet z opowiadaniem... bo czasem mi się laptop wyłącza sam, pokazuje mi się niebieski ekran i białe literki i cyferki, sam się zrestartowuje, a kiedy włączam worda, modląc się, by się okazało, że te sześć stron, które napisałam, zapisało się... okazuje się, że dupa blada :c Zapisze mi co najwyżej dwie-trzy strony ;_; Dlatego teraz cokolwiek długiego piszę w wordzie, ciągle klikam ctrl + s (zapisz automatycznie) i piszę dalej xD
      Domyślam się, że jeśli chodzi o MidoTakę, to wolelibyście coś śmiechowego, no ale nic nie poradzę na to, że na razie nie mam na cosik takiego weny xD Może to przez "Ciernie", nie wiem xD Aczkolwiek cieszę się, że się podobało, i że się wzruszyłaś *3*
      Dziękuję za komentarz, chociaż wiem, jak to jest pisać drugi po stracie pierwszego, najlepszego ;_;

      Usuń
  2. Jak to druga? ;^;
    Lol.
    No nic idę czytać pierwszą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo pierwszą napisałam dawno temu i dawno temu wrzuciłam. A to jest historia poprzedzająca wydarzenia w pierwszym shocie.
      Takie samo zjawisko występuje w filmie "Paranormal Activity" xD

      Usuń
  3. Yuuki-chan jesteś okrutna, mówiłaś że w tygodniu nic nie będzie! I chyba wolałabym, żeby nie było! Ja chcę szczęśliwego zakończenia dla Midołaków!!! Prawie się popłakałam! Tak nie wolno! Nie zgadzam się, ranisz mnie i ich! Nie masz serca Yuuki-chan!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwila moment, musiałam sobie przypomnieć skaze bo jakby nie patrzeć ona była dość dawno temu, odwołuje! Jesteś kochana Yuuki-chan! Bardzo ładny two-shot. Chyba że coś jeszcze będziesz do niego dopisywać?? Aczkolwiek troszkę mnie owa kolejność zmyliła bo zrobiłaś to całkiem na odwrót xD
      Weny, dużo weny :*
      Haru-chan :*

      Usuń
    2. Ahahaha! ♥ xD Cieszę się, że ostatecznie jednak jestem kochana - przynajmniej do końca tego tygodnia :3 [Tak, to zapowiedź, ale nic więcej nie zdradzam ^^]. No widzisz, jednak mnie ruszyło to, że między poniedziałkiem a sobotą nic nie wrzucam tu na blogu xD Dlatego postaram się, żeby na wtorki lub w środy coś jednak dla Was przygotować :) Choć nie obiecuje, w tym tygodniu wyszło, ale czy wyjdzie w następnym - przekonamy się :D
      Ano widzisz, bo to jest tak jak w filmie "Paranormal Activity" - pierwsza część jest właściwa, druga zaś wyjaśnia przeszłość xD

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. O matko, o matko, nie mogę oddychać, zaraz się poryczę, zaraz się kurna chata popłaczę! To było tak niesamowicie piękne, delikatne, spokojnie, a jednak smutne, rozbrajające, szokujące... Te wszystkie metafory, te przepiękne zdania.
      Po czytaniu takich opowiadań zawsze do głowy przychodzi mi jedno - miłość jest piękna w każdej postaci. Nawet jak to jest takie smutne, takie okropne, ze względu na cierpienia, mimo wszystko jest to piękne, wspaniałe. Uh, ciężko mi się opisuje te emocje, którymi jestem naładowana po przeczytaniu każdego Twojego opowiadania tego typu. Czuję dziwne dreszcze, jakieś specyficzne uczucie wypełnia moją życiową pustkę.To zabawne, że po jednym opowiadaniu czuję się tak cholernie dobrze, tak lekko, jednym opowiadaniem zabrałaś cały mój ciężar. Jesteś niesamowita, podziwiam Cię całym sercem.
      Ughh, nie wiem co jeszcze napisać. Nie umiem tego wszystkiego ubrać w słowa, to dziwne uczucie .____. Więcej takich tekstów, więcej! Moja dusza domaga się więcej!
      Dużo weny, dużooo czasu i jeszcze więcej cudnych pomysłów! Pozdrawiam ♥

      Usuń
    2. Strasznie mi miło, Maryline-san *3* Jak zawsze Twój komentarz jest tak pozytywny, że ciężko jest mi nie uśmiechać się do siebie i nie cieszyć się, że moja twórczość jest tak dobrze odbierana :D
      Przy dobrych, gejowskich wiatrach, kolejne takie opowiadanko pojawi się w przyszłym tygodniu, we wtorek lub środę ^^ ♥
      AH, JAKŻE JA WAS ROZPIESZCZAM xD
      Dziękuję bardzo za Twój komentarz, pozdrawiam cieplusio ♥

      Usuń
  5. To było przepiękne! I tak bardzo smutne :C
    Na początku musiałam sobie przeczytać tego pierwszą część, bo już zapomniałam o co w tym chodziło... No i z wielkim uśmiechem na twarzy siadam do czytania, mając nadzieje na ich dalsze losy... Jak to Midorima ją rzuca dla Takao i zabiera od niej syna i żyją długo i szczęśliwie (znając Ciebie coś by się jeszcze stało, no ale..)
    Czytając to troszkę się zdziwiłam, no ale aż się popłakałam, jak Takao wyznał mu miłość... Głupi Shin-chan, nie odwzajemnił jej wtedy ;/
    No, ale opowiadanie bardzo ciekawe i mam cichą nadzieję na dalsze części c;
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj, dalszej części nie będzie na pewno xD To tylko two-shot, niestety, nie mam za bardzo pomysłu na inne części :D Ale cieszę się,że te dwie Ci się spodobały, i że się wzruszyłaś!
      Dziękuję bardzo za komentarz, pozdrawiam cieplusio :3 ♥

      Usuń
  6. Yuuki-san. Przez chwilę, się zapomniałam. Zaczęłam pisać długi, smętny.. nie, stop. Tragicznie pesymistyczny komentarz, który zamienił się w proźbę o przyjście na mój pogrzeb i w wykłady z jakiej racji całe życie decyduje o tym gdzie idzie się po opuszczeniu swojego ciała. Jednak w pewnej chwili się zrefleksowałam i pomyślałam o tym, że Yuuki-san nie będzie wysłuchiwać moich niestworzonych historii. Muszę napisać zgrabny, bogaty komentarz zakończony ładnym zdaniem podsumowującym. A nie, rozlazły wykład przepełniony melancholią. Dlatego właśnie, Yuuki-san, wiedz, że do Ciebie wracam *przytula stając na palcach ( bo w końcu metr 60 robi swoje )* i zaczynam nadrabiać zaległości. Jednak komentowanie to dużo poważniejsza sprawa, która wymaga trzeźwości umysłu. (Gdy to piszę mam ochotę wykrzyczeć Ci wszystko, co sądzę o opowiadaniach które narazie przeczytałam, jednak gdybym to zrobiła z moich ust wydobyłby się tylko długi, niezrozumiały bełkot) dlatego szykuj się na wieelki spam.

    P.S. Wzruszyłam się na widok wspomnienia o mnie w poście T-T
    P.P.S. M-mam nadzieje, że m-mój powrót cho-choć w najmniejszym s-stopniu Cię ucieszył...

    ~Flan(powrócę).ono

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki pogrzeb?! ;_; O czym Ty mówisz?! Czyżby opowiadanie było tak tragiczne, że umarłaś?
      Lubię słuchać niestworzone historie :D Niektóre przynoszą wenę na opowiadania xD
      *odwzajemnia przytulnięcie(?)* (spoko, ja mam 168cm, więc dużej różnicy nie ma xD).
      Już nie mogę doczekać się owego wielkiego spamu! *3* Naprawdę, czekam ze zniecierpliwieniem (i to dużym zniecierpliwieniem, BO NIE BYŁO CIĘ PRAWIE DWA TYGODNIE). Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że wróciłaś! ^^ ♥
      Pozdrawiam cieplusio i czekam na ciebie ^^ ☻☺♥

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń